GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

13 XII 1981 - 13 XII 2001

12.12.2001
22:40
smile
[1]

Sir Skull [ Know your enemy ]

13 XII 1981 - 13 XII 2001

Niedługo minie 20 lat od pamiętnego wydarzenia, które chyba każdy pamięta. Tak... chodzi o stan wojenny ogłoszony przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W związku z tym chciałbym się dowiedzieć co myślicie o tamtym wydarzeniu. Czy to było "mniejsze zło" w czasie zagrożenia czy może jakiś spisek. Po prostu proszę o wypowiedzi.
Może wywiąże się jakaś głębsza rozmowa :)

12.12.2001
23:29
[2]

Joanna [ Kerowyn ]

Na to pytanie nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Byłam - trochę gościnnie - jako ex szefowa - na strajku studenckim w Krakowie. O 6 rano pobudka z informacją o stanie wojennym - wówczas jeszcze nie było wiadomo, że nie będzie on tak naprawdę wojenny. Decyzja - rozpuścić grupami ludzi, poukrywać dokumenty i sprzęt. Póżniej dość dokładnie znikłam. Jak widać - jestem i byłam po przeciwnej stronie. Jednak nie mogę powiedzieć, że zagrożenie ze strony moskwy było na pewno fikcją. Dokumenty i wspomnienia z tamtych lat są pełne sprzeczności, nie sposób ocenić czy moskwa tylko zastraszała, czy - gdybyśmy wybili się na niepodległość 8 lat przed rozpadem rosji - nie byłoby drugich Węgier, a zamiast do powolnego rozkładu systemu nie pojawiłby się powrót do stalinizmu. Więc unikam sądów - które nigdy nie będą jednoznaczne - podobnie jak postawa Wielopolskiego w 1863 roku która budzi po dziś dzień spory u historyków

12.12.2001
23:34
[3]

45acp [ Pretorianin ]

Zamiast opinii pozwolę sobie opowiedzieć historyjkę z zycia wziętą. Na przełmie lat 70-tych i 80 - tych mój ojciec był jeszcze czynnym mysliwym. Parę dni przed ogłoszeniem stanu wojennego pojechał z kolesiami z koła na polowanie. Tam odcięty od świata nie miał pojęcia o tych wydażeniach. Powrót z polowania wypadł już w jedną z pierwszych nocy stanu wojennego. Tym czsem polski mysliwy tak jak np. polski hydraulik lubi sobie wypić. Więc wracali w nocy, piechotą, przez środek Olsztyna, z naładowanymi flintam, z upolowaną zwirzyną w łapach, nawaleni jak stodoła... Do dziś dziekuje Bogu, że nie zaczepił ich żaden żołdak, czy milicjant bo niewątpliwie skonczyłoby się strzelaniną...

12.12.2001
23:41
[4]

massca [ ]

hmmm.... ja wtedy mialem jakies 7 lat i pamietam tylko tyle po ulicach jeździly czolgi (szczegolnie kolo stoczni) a mama powiedziala mi ze jest stan wojenny a ja za cholere nie wiedzialem z kim ma byc ta wojna ....? nie bylo wesolo, to fakt, ale w ogromie beznadziejnosci tamtych czasow powiem szczerze ze nie widzialem znacznej roznicy. nie szczegolnie chyba wplynal stan wojenny na moje zycie. no moze snieg sypal wtedy tak zdrowo ze trzeba bylo srodkiem ulicy tunele przekopywac zeby sie na swiat wydostac. z 2 metry wtedy nasypalo..

12.12.2001
23:44
smile
[5]

Silent [ The Voice ]

miałem wtedy 6 dni i też mało pamiętam.....

12.12.2001
23:50
smile
[6]

tygrysek [ behemot ]

ja dużo ze stanu wojennego nie pamiętam ... może tyle że ojciec do domu przynosił banany i czekoladę ... miał tak miłą pracę w MSW .... AvE

12.12.2001
23:55
[7]

mcl007 [ Galaxy Ranger ]

ja malem w tedy 1,5 roku i tez malo pamiatam :) ale mama mi opowiadala ze czolgi i "suki" jezdzily po drogach i ze nie bylo ciekawie ojciec akurat byl u swojej matki i nikt nie widzial co sie z nim dzieje bo okazalo sie ze wyjechal do domu przed godz. policyja a gdy dojechal do domu to juz bylo dosc pozno ale na cale szczescie wszystko skonczylo sie oki oby nigdy wiecej takich stanow

12.12.2001
23:55
[8]

Elesshar [ Legionista ]

Moim zdaniem to jest jedyna rzecz jaka im sie udala za PRL;-)

13.12.2001
00:04
[9]

NicK [ Smokus Multikillus ]

Miałem wtedy 10 lat, więc nie pamiętam szczegółów. To co mi zostało w pamięci to pojzdy opancerzone na ulicach i godzina policyjna. Dla dzieci ponoć zaczynała się o 21.00 więc największa frajda była latem, jak po 21.00 graliśmy w piłkę gdy jeszcze było jasno :)) Co do sensu wprowadzenia, to jedno jest pewne, że ustabilizował ogólną sytuację w Polsce. Choć wielu ludzi wtedy trafiło do więzienia za "nic", z jednego tylko powodu - w większoći byli inteligentami powiązanymi z kołami solidarnościowymi. A jak wiadomo łatwiej manipuluje się ludźmi z niższym wykształceniem.

13.12.2001
00:07
[10]

massca [ ]

Nick - rownie latwo manipuluje sie ludzmi mlodymi i wyksztalconymi, jesli wmowi im sie ze reszta to motloch bez pojecia o niczym :))))

13.12.2001
00:34
[11]

rdzawy [ Centurion ]

Co roku wałkują ten temat od nowa w TV. Czy był konieczny? Kto Winien? itd. Myślę, że dzisiejszych młodych ludzi niebardzo interesują już te tematy. Ludzie zajmijcie się prolemami dnia dzisiejszego: czarna dziura w budżecie, dzikie swawole Lepera. Politycy powinni skupić swoją energię na tym aby nam żyło się lepiej a nie na okrągło kombinować jak konie pod górkę.

13.12.2001
00:38
[12]

rdzawy [ Centurion ]

... a co do sensowności wprowadzenia: myślę że stan wojenny był konieczny. Jeszcze o wielu rzeczach nie mówi się głośno w obawie przed opiną publiczną.

13.12.2001
00:38
[13]

nekro [ Centurion ]

nie ma sensu patrzenie w przeszlosc, wazne aby tworzyc przyszlosc taka jaka chcielibysmy aby byla. ktos powie- musimy uczyc sie na bledach- ja mowie- don`t look back, wspominanie krzywd pociaga za soba pragniene zemsty i odwetu ( a jest na to wiele sposobow)

13.12.2001
06:59
[14]

Void [ Gladiator ]

Widzę, że w tym towarzystwie, to ja mogę się zaliczyć prawie do kombatantów stanu wojennego... Nie będę pisał, że 13 grudnia rano nie było Teleranka, bo wtedy już dawno nie oglądałem tej audycji. Stan wojenny bardziej kojarzy mi się z... laniem wody... Któregoś dnia, tuż po ogłoszeniu przez generała tego wydarzenia, poszliśmy wraz z kolegą pod jedną z kopalń otaczających moje rodzinne uzdrowisko, by zobaczyć barykady i ewentualnie podrzucić kilka paczek strajkującym górnikom. Pech chciał, że dokładnie w tym samym czasie ciężko zbrojne kohorty postanowiły wejść na teren kopalni, bez otwierania bramy... Ale za to z jaką pompą wchodzili... Dosłownie i w przenośni, bo lali wodą z armatek dookoła tak, że przy kilkunastostopniowym mrozie wszystko pokrywało się pięknymi soplami... I w pewnym momencie jeden z takich strumieni trafił we mnie... Przeleciałem w powietrzu dobre kilka metrów... Jabłka z rozerwanej paczki rozsypały się po śniegu... Kto nie oberwał z takiej armatki, nigdy nie zrozumie jaki to ból... Ledwo wygrzebałem się z zaspy... Do domu wracaliśmy wraz z kolegą w ubraniach pokrytych grubą warstwą lodu, dziarskim krokiem R2D2, krztusząc się od gazu i ze strachem oglądając się za siebie... Kilka razy potem dostałem jeszcze pałką podczas różnego rodzaju demonstracji, między innymi i w Krakowie, ale nic nie mogło się równać z tym, jak czułem się po tym niezapowiedzianym dyngusie... Siniaki na całym ciele miałem jeszcze przez następne kilka tygodni, ale warto było... Jako bojownik o wolność i demokrację, miałem takie powodzenie wśród dziewczyn, jak nigdy dotąd... Dzisiaj to tylko wspomnienia... Przeszłość... Teraz bardziej boję się pomysłów pewnego przywódcy partii chłopskiej, niż wówczas pałek czy też armatek...

13.12.2001
07:33
[15]

Bdx [ Senator ]

Mógłbym dużo opowiadać o tym zdarzeniu ale...miałem wtedy nieco ponad 8 miesięcy, więc wybaczcie... aVe

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.