GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Prosze o ocene - "Warszawa w Ogniu"

16.08.2003
02:00
smile
[1]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Prosze o ocene - "Warszawa w Ogniu"

Witam :) Swego czasu postanowilem napisac ksiazke, swego rodzaju political fiction. Jest rok 2014, a Polska jest okupowana przez Rosje. Narazie mam poczatek ksiazki i (narazie) jedno opowiadanie dziejacie sie w tym samym "swiecie" :) Na poczatek to co mam z ksiazki, a potem opowiadanie. I prosze, nie badzcie zbyt surowi :)

Warszawa W Ogniu
Miasto płonie. Tak jak 70 lat temu. Niszczone budynek po budynku... Ponownie chwyciliśmy za broń. Kontynuujemy tradycje obracania w nicość naszych. Ilu z nas przeżyje piekło powstania... Czy biało-czerwona flaga zabarwi się naszą krwią ?

PROLOG
Cisza. Godzina policyjna. To miasto umiera codziennie. Punkt 22. Lecz oni wiedzą... wiedzą ze ich panowanie się skończy i to równie krwawo jak się zaczęło. Wiedzą, że już niedługo zawisną na warszawskich latarniach. I boją się. Czuję ich strach...

Postać w kapturze ukrywająca się dotychczas w cieniu starego domu położonego na jednej z praskich uliczek, wychyliła się i powolnym ruchem spojrzała na zegarek. Po chwili nie robiąc najmniejszego hałasu spod sporego kartonu wyciągnęła niewielki motor. Poświata księżyca oświetliła jego młodą, zmęczoną twarz. Zamknął oczy. Czekał.

Kiedy je otworzył stał przed nim ok. 25 letni mężczyzna ubrany podobnie do niego. Skinięciem głowy przywitali się i w całkowitej ciszy wsiedli na motor. Sekundę później ruszyli z cichym szumem. Zagłuszani przez silny i ciepły majowy wiatr zniknęli w mroku. Młodszy z nich cicho westchnął. Wiedzieli co zaczęli. I oboje byli z siebie dumni.

Piekło rozpętało się rano. Muzeum Armii Rosyjskiej było symbolem znienawidzonego okupanta. Było. Do 6.00 kiedy w wyniku akcji Armii Powstańczej budynek przestał istnieć.

Dla Romana Pietrowa dzień nie mógł zacząć się gorzej, idioci z wewnętrznego obudzili go rano, aby pilnie zjawił się w centrali w sprawie wybuchu. Ledwo rozbudzony i cholernie wkurzony nie spostrzegł, że pod drzwiami jego mieszkania nie ma ochroniarza. Kiedy minął drzwi do budynku było już za późno. Ciało zareagowało instynktownie. Oficer z wieloletnim doświadczeniem w KGB wie co oznacza paraliżujący chłód na skroni. I reaguje w bardzo ludzki sposób. Na spodniach zdążyła zrobić się mała plama. Kiedy upadał z odstrzeloną głowa, spodnie były przemoczone, a postać w białej kominiarce zniknęła między budynkami.

20.00 Pałac Kultury I Nauki. Dar od narodu rosyjskiego. Zabawne.

Witam państwa na konferencji prasowej – powiedział Juri Warajew. Rzecznik prasowy rządu.
Przeczytam oświadczenie i nie będę odpowiadał na żadne pytania – nawet teraz można było wyczuć wyższość w jego głosie. Kiedy zaczynał jego ochroniarze przyglądali się atrakcyjnej brunetce w pierwszym rzędzie. W tym samym momencie ochroniarze strzegący budynku zostali zlikwidowani. Kiedy Warajew mówił o wybuchu gazu, 20 żołnierzy z GROMu opanowywało budynek bez jednego wystrzału. Kiedy kończył ostatnie zdanie krótkiego przemówienia, 6 polskich komandosów stało pod drzwiami, zakładając białe kominiarki. W momencie gdy dziękował za przybycie dziennikarzom drzwi upadały na ziemię, a w jego oczach pojawił się strach. Nie miał zbyt dużo czasu na panikowanie. Tak samo jak jego ochroniarze którzy zdążyli jedynie podnieść wzrok z agentki AP. Dziennikarze byli najwyraźniej zbyt zdziwieni by krzyczeć. Kiedy dwóch żołnierzy zrzucało z podestu ciało Juri Warajewa, a Marek Gracz 32 letni oficer wchodził na mównicę, dziennikarze zachowywali się jakby nic się nie stało. Witam – Zaczął. Jestem przedstawicielem Armii Powstańczej która dzisiaj nad ranem wysadziła budynek Muzeum Armii Rosyjskiej. Wiedzcie, że wasz koniec jest bliżej niż kiedykolwiek i nic was nie uratuje. To dopiero początek krwawej drogi do wyzwolenia naszej ojczyzny. Żołnierze wyszli tak szybko jak weszli, a dziennikarze pozostali w osłupieniu do czasu przybycia pomocy. Kiedy budynek zaroił się od rosyjskich agentów, szybko rozbiegli się, aby zadzwonić do swoich redakcji.

Po wyjściu Gracz skierował się w stronę łazienki która już wiele razy widział oczami wyobraźni przygotowywując się do akcji. Minutę później 26 polskich żołnierzy przemierzało podmiejskie tunele kierując się w stronę miejsca spotkania. Tunele po raz kolejny miały przynieść okupantom śmierć. Agenci rosyjscy właśnie wyskakiwali z wozów podjeżdżających pod PkiN. Warszawa spłynęła rosyjską krwią...

ROZDZIAŁ 1
Została godzina. Ponownie uderzą o godzinie „W”. Godzina chwały... lub goryczy porażki. Nie wiem po co to pisze. Może by rozładować napięcie narosłe przez ten okres walk. Tak... walk. To nie zacznie się o 17. To trwa od tamtego dnia... 2 maja 2014 roku. Ruscy byli wściekli. My w spokoju świętowaliśmy pierwsze zwycięstwo... Oho... Na mnie już chyba pora, słyszę strzały, coraz bliżej. Jak od kilku dni codziennie. Miasto płonie, podpalone przez rosjan jakiś czas temu. Wiedziałem, że oni wiedzą. Kto by nie wiedział. Miasto wrzało. Jeśli nie dzisiaj ludzie przestaliby się hamować jutro, może pojutrze. A to byłaby rzeź cywili. Teraz przyjdzie nam zginąć lub wygrać w walce oko w oko z przeciwnikiem. Zawsze wolałem to niż chowanie się po kątach. Gdybym nie wrócił... nie... Ja wrócę. Na pewno.

Z pokoju naczelnika dobiegały bluzgi. Wystawiono jego „firmę” na pośmiewisko! Jacyś nędzni amatorzy zabili jego ochroniarzy! Krzesło wyleciało przez oszklone drzwi. Był wściekły. Naprawdę wściekły. Geordjowa Arolewa po prostu trafił szlag.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

B]KANAŁ
Paraliżujący chłód, woda po kolana i smród, który zwaliłby z nóg prawie każdego. Nie tak Darek wyobrażał sobie swoje dwudzieste urodziny. Nie tak Darek wyobrażał sobie swoje dorastanie. To nie tak miało być... Przeklinając pod nosem młody chłopak biegł w stronę czerwonego światła nieudolnie próbując przytrzymywać podskakującą m16. Po kilkunastu metrach usłyszał za sobą plusk wody.
- Cholera, byłem pewien ze ich zgubiłem – wysapał.
Byli coraz bliżej, czuł to. Do wyjścia brakowało jeszcze tylko 100 metrów. Wiedział, że nie zdąży. Po chwili zanurkował w rzece ekskrementów. Zwracając obiad doczołgał się do jednej z odnóg kanału. Powoli łapiąc oddech, z drżącymi rękami mierzył w kierunku nadbiegającego przeznaczenia. Przed oczami przeleciał mu ten miesiąc pełen krwi, cierpienia i bólu, później też pojawiły się chwile szczęśliwe. Zdobyty Pałac Kultury, polska flaga nad Belwederem... Nie chciał zginąć w taki sposób, osaczony i zapomniany. Po chwili świeży dopływ adrenaliny otrzeźwił go. Kroki były coraz bliżej. Dostrzegł ich po chwili, nie tracili czasu na skradanie się. Kiedy zobaczyli wystającą lufę, dla jednego z nich było już za późno. Szli w zbyt dużej odległości od siebie, by kule dosięgły ich obu, ale jeden z krzykiem zanurzył się w wodzie. Był martwy. Drugi, najwyraźniej niedoświadczony, puścił całą serię po ścianach, jednak kilka z nich rykoszetując trafiło Darka. Ten mimo palącego bólu w plecach i lewej ręce oddał śmiertelny dla Rosjanina strzał. Ciszę w kanale przerywa tylko jęk młodego żołnierza Armii Powstańczej. Zerwawszy się, po chwili ponownie wylądował w ściekach. Czerwone światło na końcu tunelu wydaje się nieosiągalną granicą. Podnosząc się z ogromnym wysiłkiem Darek próbuje doczołgać się do wyjścia.
- Muszę tam dojść, muszę... – łzy mieszały się z krwią, która nie wiadomo kiedy znalazła się na jego twarzy.
Sunąc metr po metrze, pociesza się myślą, że jeszcze tylko trochę wysiłku i będzie uratowany. Jeszcze chwila i trafi w ramiona przyjaciół i ukochanej Magdy... Przecież obiecałem jej, że wrócę, krzyk podświadomie wyrwał się z jego płuc. Po kilkunastu kolejnych metrach przestaje czuć lewą rękę i przekłada broń do drugiej. Nie może pozwolić by tak drogocenny karabin przestał służyć powstańcom. Może on już nie postrzela, ale są przecież inni żądni chwały – ta myśl powoduje, że lekko się uśmiecha. Pokonał już połowę drogi. Aby zapomnieć o bólu podśpiewuje sobie cicho pieśń przenoszoną przez powstańców od barykady do barykady...
Kiedy przyjdzie oddać swe życie, z rozkoszą pójdziemy nieść gniew... W zaśpiewaniu kolejnego wersu przeszkodziła krew gromadząca się w jego ustach. Zostało 20 metrów. Oczy zaczęły zachodzić mu mgłą. Darek potrząsnął głową i z płaczem ruszył przed siebie. Nie chciał się przyznać sam przed sobą, że traci czucie w nogach. Zostało mu jeszcze 15 metrów. Każdy kolejny wydawał się drogą przez piekło, jednak o dziwo, powoli w lewą rękę poczęło wstępować życie. Pozostało już tylko 10 metrów. Do stępionego umysłu dopiero teraz dochodzą odgłosy dochodzące zza niego. Nadludzkim wysiłkiem pokonuje kolejne metry, zmierzając prosto do drabiny. Po kilku sekundach Darek jest przy drabince. Do jego uszu dobiegają odgłosy ludzi którzy próbują dobiec do uciekającego Polaka. Darek pokonując ból powoli podciąga się na niej, a czerwona lampa razi jego oczy. Już tak blisko... Zawieszając się na ostatnim szczeblu, sprawnym ramieniem dwudziestolatek podnosi pokrywę wyjścia... Do jego nozdrzy dochodzi zapach świeżego powietrza. W kolejnej sekundzie wychyla się na tak upragnioną powierzchnię. Przez ułamek sekundy cieszy się wywalczoną wolnością, chwilę później słyszy z dołu histeryczny krzyk : Darek! Stój!

W tym momencie Darek podnosi głowę i widzi wycelowane w siebie lufy karabinów. Zamyka oczy. Znowu ma dwanaście lat. Jest szczęśliwy. A potem nie ma już nic.

Jacek biegnący co tchu pada na kolana i zalewa się łzami. Nie zdążył. Jego przyjaciel, którego znał od 5 roku życia nie żyje... A był już tak blisko...

16.08.2003
02:09
[2]

Dagger [ Legend ]

Przeczytam później jednak temat troche mi sie skojarzył :

Krfotok
Edward Redliński

Czy konflikt w zwykłej warszawskiej rodzinie może doprowadzić do konfliktu światowego? Dlaczego Warszawa jest miastem fatalnym? Czy Solidarność uratowała Związek Radziecki? Kto jest naszym Brzezińskim w Pekinie? Co to Trójkąt Syberyjski? Czy Azja wygrała z Europą? Warszawa, polska, świat u końca XX wieku - w szokującym ujęciu Edwarda Redlińskiego. Co dzieje się z tym, co się stać miało, co się "prawie" stało - jednak się nie stało? Czy to gdzieś, w jakiejś "gorszej" rzeczywistości, istnieje/ czy ma swój dalszy ciąg? Jak zawsze u tego pisarza: odkrywczy pomysł, frapująca akcja, soczyste dialogi, nadrealizm. Ta książka nie może nie wywołać dyskusji.

Tez nie miałem jeszcze okazji czytac - w kazdym razie chyba alternatywna wersja historii - nie było stanu wojennego

16.08.2003
02:15
[3]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Hm... dobrze, ze niedlugo dostane kase za strone ;) Mialem inne plany, ale teraz widze ze cale 50zl bede musial wydac na ksiazki :)

16.08.2003
02:16
[4]

Dagger [ Legend ]

Całkiem nieźle sie czyta - biorąc poprawke oczywiscie na ten rodzaj literatury i patriotyczne zadęcie.

Koncówka: Jego przyjaciel, którego znał od 5 roku życia nie żyje... A był już tak blisko... troche sztucznie dla mnie brzmi.

16.08.2003
02:18
[5]

Dagger [ Legend ]

==>LooZ^
Ksiązki nie czytałem - same recenzje ale bierz poprawke że pisze to facet stojący po stronie Jaruzelskiego.
Z drugiej strony na kanwie jego powieści "Szczuropolacy" nakręcono "Szcześliwego Nowego Jorku".

50 zł ? Widze ze niezle sie cenią - ale to wydawnictwo Czarzastego w końcu ;P

16.08.2003
02:18
[6]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Dzieki ;) Co do koncowki to przyznaje sie bez bicia ze jest taka, a nie inna bo chcialem pokazac calosc FoXXXMagdzie zanim pojdzie spac ;P

16.08.2003
02:20
smile
[7]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Dagger : Ksiazka tylko 32zl, ale zamierzam sobie jeszcze kupic bodajze z Bellony "Rozkaz: Zdlawic Powstanie" i ksiazke o polskim kontrwywiadzie w IIRP wiec razem bedzie 50 ;)

16.08.2003
02:33
[8]

Dagger [ Legend ]

I jeszcze cos o tym jak wyglada główny watek "Krfotoku" - niestety jedyne co udało mi sie znaleźć

Krfotok Edwarda Redlińskiego (ur. 1940) to polityczna fantazja (nominowana do nagrody Zajdla, najważniejszej nagrody za książkę fantastyczną). Jest rok 1998, ale w rzeczywistości równoległej. Historia potoczyła się inaczej: w 1981 roku nie wprowadzono w Polsce stanu wojennego, nie powstrzymano Solidarności, wybuchło antyrosyjskie powstanie, oczywiście, krwawo stłumione. Dwadzieścia lat później w niewielkim mieszkaniu w centrum Warszawy spotyka się zwykła polska rodzina. Przy stole wspomnienia i opowieści mieszają się z politycznymi sporami.

Dwa antyrosyjskie powstania w XIX wieku i Powstanie Warszawskie z 1944 roku (w istocie również antyrosyjskie) są dla polskiej historii wydarzeniami symbolicznymi. Wynoszone do rangi narodowej świętości kształtowały zbiorową świadomość, emocjonalne odruchy, podawały ton literaturze. Martyrologiczny zryw, heroizm, poświęcenie dla ojczyzny przybierało w niej wymiar mistyczny. Ten romantyczny paradygmat w kulturze miał jednak zawsze swój cień, atakujący go "głos wątpiący". Polacy nie tylko wzniecali powstania, ale też kłócili się po ich upadku o to, czy miały one sens. W końcu każde z nich zakończyło się klęską, więc w wymiarze praktycznym odpowiedź była jasna -- nie opłacało się. Ofiary nie przyniosły żadnej wymiernej korzyści.

A jednak spór trwał. Po jednej stronie polityczny realizm, ale także takie wartości, jak indywidualne życie, praca, budowanie. Po drugiej -- wartości wyższe i niewymierne: honor, duch wspólnoty, zachowanie narodowej tożsamości. Ten spór, powiedzmy w wielkim uproszczeniu: pragmatyków z romantykami, od XIX wieku określał kształt kultury i literatury polskiej. Dopóki Polska nie była krajem suwerennym, dopóki pielęgnowano marzenia o niepodległości, był on wciąż, z mocy historycznego przekleństwa, aktualny.

A dziś? Czy wciąż stanowi zaplecze naszej literatury? Krfotok (Muza S.A.) jest książką ciekawą tylko z jednego powodu. Z tego właśnie, że próbuje znów reanimować, w formie pop-kulturowej, ten historyczny spór. Znowu powstanie zakończyło się klęską i znowu dyskutujemy. Jednak racje "pragmatyków" zyskują nowe obleczenie. Nie chodzi już tylko o to, że nie opłaca się przegrywać, ale też o obronę PRL-u, kraju może nie całkiem suwerennego i nie najlepiej urządzonego, ale jednak wcale nie będącego macochą dla swoich obywateli. Powieść Redlińskiego to jeden wielki pean na cześć zdobyczy realnego socjalizmu i mądrości generała Jaruzelskiego, który próbował ocalić Polskę przed romantycznymi głupcami z Solidarności. (Może potomkami Łukasińskiego?) Byłaby to książka ważna, gdyby okazało się, że potrafi ona ożywić wciąż istotną dla kultury kontrowersję. Tak jednak się nie stało. Powieść wywołała zachwyt w prasie postkomunistycznej i zaledwie letnią niechęć przeciwników.

Nie poruszyła więc żadnej istotnej struny, a jedyne, co objawiła, to anachronizm historycznych sporów. Wpisała się w aktualne podziały polityczne, których zapleczem jest stosunek do PRL, lecz nic więcej. Na chwilę wyciągnęła z lamusa stare przebrania -- szlachecko-inteligencki etos narodowo-wyzwoleńczy i kostium realisty (socjalistycznego), budowniczego domów i zakładów pracy. I znów padło pytanie: kto lepiej służy ojczyźnie? Zadane w roku 1999 zabrzmiało jednak jak głos ze studni. A może nie? Książka odniosła bowiem rynkowy sukces. Warto pamiętać o tym bagażu: tradycyjnych historycznych dylematów i prawie pięćdziesięciu latach realnego socjalizmu. Chcemy czy nie, jest to zaplecze polskiej literatury, choćby dlatego, że takie jest też zaplecze zbiorowej świadomości. I jeśli nawet sięgamy dziś po nowe tematy, interesują nas już inne problemy, to cień historii, w tym także cień PRL, wciąż, przyklejony do naszych pięt, podąża za nami.


16.08.2003
02:37
[9]

LooZ^ [ be free like a bird ]

"Powieść Redlińskiego to jeden wielki pean na cześć zdobyczy realnego socjalizmu i mądrości generała Jaruzelskiego"

Heh... Chyba jednak zostanie troche grosza w kieszeni.

16.08.2003
02:40
[10]

Dagger [ Legend ]

==>LooZ^
Jeśli chodzi o wymowe książki to ostrzegałem :P

Ale jesli chodzi o warsztat (kiedys "GW" publikowała fragmenty) to chyba jest co poczytać - wybór należy do ciebie
W kazdym razie nie była to prymitywna propaganda - ala broszurki ze stolika ;))))

16.08.2003
14:21
[11]

LooZ^ [ be free like a bird ]

^^ up ^^

16.08.2003
19:49
[12]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Mnie siępodoba... a błędy Ci na gg wytknęłam ;P

16.08.2003
20:11
[13]

xywex [ mlask mlask! ]

Fajne... poprosze o więcej, bo czyta się naprawde dobrze... :)

16.08.2003
20:34
smile
[14]

Lindil [ WCzK ]

Nieźle. Osobiście nie lubię podniosłych tekstów, ale tutaj mnie ine gryzie zbytnio:) Zapewne po FoXXXMagdzie ne ma co poprawiać, ale w jednym miejscu muszę: nie ochroniarze Warajewa, a jego ludzie lub goryle. Pod drzwiami nie ochroniarze, tylko żołnierze, czerwonoarmiści, czekiści, wartownicy, strażnicy, pachołkowie czerwonego imperializmu, ideologiczni spadkobiercy Berii, nieślubne dzieci Dzierżyńskiego w końcu, żeby nie powtarzać;)

16.08.2003
21:40
[15]

kakoon [ Generaďż˝ ]

w sumie pomysl fajny ale do "literackiego jezyka" ci troszke brakuje.

po tym zdaniu na poczatku myslalem ze bedzie gorzej ale nieslusznie :)))



"Po chwili nie robiąc najmniejszego hałasu spod sporego kartonu wyciągnęła niewielki motor"

16.08.2003
22:50
[16]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Dzieki wam wszystkim :) Nad warsztatem napewno bede jeszcze pracowal :) Po to chce pisac opowiadania, zeby ksiazka byla naprawde godna przeczytania :) Juz niedlugo pochwale sie kolejnym opowiadaniem :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.