addins [ Chor��y ]
Czy w małżeństwie da się przełamać róźnicę kultur?
Co raz bardziej otwieramy się na świat. Nawiązujemy przyjaźnie, związki z osobami z innych krajów, innych kultur. Część z nich z czasem może zostać zalegalizowana. Mówi się, że miłość zwycięży wszystko. Czy na pewno? Religia, obyczaje, mentalność...
Głowa do wycierania [ Pretorianin ]
nie wiem czy w malzenstwie ale napewno w dobrej znajomosci a nawet przyjazni .
bardzo dobrze dogaduje sie (po angielsku) co do wszystkich kwestii spoleczno-kulturowych z pewna Japonka na video-japanesegirls-chat .
Swietka [ Pretorianin ]
Nie jestem pewna co do małżeństwa ale w znajomosci, przyjazni na pewno tak. Mam znajomych z UK, Afryki i zgadzamy sie w wielu kwestiach. Mysle ze tu chodzi nawet o pewna fascynacje inna kultura.
trustno1 [ Born Again ]
oczywiscie, ze tak. istnieje jednak pewien warunek - osoba rozna kulturowo musi koniecznie przyjac twoj tok myslenia, twoje rozumowanie, twoje przyzwyczajenia, twoje zdanie.
a potem niech sie rozni ile chce
i byleby nie gadala w lozku
p
wysiu [ ]
trustno1 --> To sie nazywa wymiana pogladow. U ktorejs ze stron:)
Misio-Jedi [ Legend ]
Powiem wam tak: miewałem nażeczone cudzoziemki i było niby w sumie wszystko ok, ale przeszkadzało mi że jak bym do nich zasunął text w stylu "nie zemną te numery Brunner" albo "wszystkie Ryśki to równe chłopaki", albo coś o "klapniętym uszku" - to za Chiny nie czaiłyby o co biega. Więc z rodaczką się mimo wszystko łatwiej gada...
Misio-Jedi [ Legend ]
Powiem wam tak: miewałem nażeczone cudzoziemki i było niby w sumie wszystko ok, ale przeszkadzało mi że jak bym do nich zasunął text w stylu "nie zemną te numery Brunner" albo "wszystkie Ryśki to równe chłopaki", albo coś o "klapniętym uszku" - to za Chiny nie czaiłyby o co biega. Więc z rodaczką się mimo wszystko łatwiej gada...
Misio-Jedi [ Legend ]
Przepraszam za dubla.
Misio-Jedi [ Legend ]
No a poza tym one (cudzoziemki) w życiu nie słyszały o Kabarecie Starszych Panów, a to już tragedia :(
luton [ Konsul ]
trudne pytanie...ilosc malzenstw mieszanych ktore sie rozpada wlsnie z powodu roznicy kultur jest spora.. z drugiej strony znam pare (on jest Berlgiem ona Polka) rozmawiaja ze soba po angielsku ale nie pytaj na jakim poziomie jest ich ang. ale jakos sie dogaduja:) a to najwazniejsze
xalos [ Centurion ]
na to same pytanie dzisiaj wypowiadali sie ludzie w " trójce " ( radio 99.90 )
Remekk1 [ Centurion ]
nie sądze żeby było łatwo, ale po wielu trudach i długim czasie kultury mogą się zaakceptować
Misato [ tajemnicza gejsza ]
addins -> drogi przyjacielu. Małżeństwo nie jest decyzją, którą podejmuje się po 5 minutach znajomości. Jest kilka czynników, które kształtują nieuformowaną decyję o zalegalizowaniu związku - m.in. miłość, uczuia, wzajemna tolerancja, wsparcie ze strony ukochanej osoby. Inna kultura wcale nie musi nas fascynować, by pokochać kogoś innego. Oprócz wyglądu, koloru skóry i obyczajów ważny jest także charakter, podejście do świata. Znam kilka mieszanych małżeństw - spotykałam wiele Polek, mających mężów - Japończyków (ineteresuję się Wschodem), przyjaciółkę, mającą męża - Francuza (maja śliczną córeczkę!) a w USA - znajomą, która wyszła za Filipińczyka i ma ślicznego, skośnookiego synka :)
Nigdy nie pytałam się ich, czemu wybrały taki, a nie inny związek. Przeież od razu widać, że są szczęśliwe, i mi to w zupełności wystarczy na potwierdzenie i rozwianie moich wątpliwości.
Oczywiście, w związku z cudzoziemcem nie zawsze jest łatwo się porozumieć (tak jak mówi Misio-Jedi), cudzoziemcy powoli przyzwyczajają się do "obcej" kultury, uczą języka na poziomie biegości (bądź angielskiego, bądź polskiego i wzystkich innych). Różnica kultur po kilku latach ZANIKA (dosłownie), gdyż ludzie szybko oswajają się z nowymi warunkami (taka jest domena współczesnego świata)
luton -> rozumiem małżeństwa, które pochodzą ze zbyt odmiennych kultur. Czasami wyjazd Polki do kraju przyszłego męża kończy się tragicznie (chodzi głównie o Arabów, Egipcjan itd...) Ale różne sytuacje się zawsze zdarzają. Trzeba zawsze podchodzić do takich wiązków "ostrożnie", i być czujnym na zamiary partnera.
Ogólnie mogę oznajmić, że w 50% miłość zawsze zwycięża, bo jakąś nadzieję trzeba zawsze mieć :)
arthemide [ Prawdziwa kobieta ]
addins - > temat w moim przypadku na czasie i trafiony w dziesiatke. Mam za soba bardzo wiele doswiadczen. Baaaardzo, moze nawet najwiecej posrod tu zebranych.
Niestety w moim przypadku milosc nie byla w stanie utrzymac i ogrzewac tego co zimne. Malzenstwo z Niemcem - mimo ze stateczne i stabilne nie dalo mi nic poza tesknota i zagubieniem. Owszem nauczylam sie jezyka, zaczelam pojmowac kulture, mentalnosc, zachoweania spoleczne. Na poczatku przezywalam wiele zaskoczen, niejednokrotnie zdziwienie, czy rzeczywisty szok. Obecnie chyba juz nic mnie zadziwi w zyciu. Ladunek jaki na poczatku przyjelym uodpornil mnie chyba na bardzo wiele. Owszem zobaczylam zycie z innej perspektywy - nie zaluje ani jednego doswaidczenia - jednak tesknota pozostaje . Tesknie za *domem* za ojczyzna, za tym co jest oczywiste jak slonce za dnia ...
Tak jak Misio-Jedi zauwazyl - cudzoziemcy nie znaja naszej kutlury - pewnych schenmatow ktore nas bawia i smiesza ... A czlowiek potrzebuje na codzien swobody, czasem sie posmaic z glupot, byc smiesznym i pociesznym. Zyjac w obcej kulturze polowe z tych rzeczy traci sie - Nigdy do konca nie poczujesz tego co czuja ludzie z innej kutury tak jak oni nigdy nie zrozumieja do konca Ciebie. Na poczatku podchodzisz z zapalem do rzeczy - opowiadasz, tlumaczysz, prezentujesz... Z czasem kiedy widzisz znuzenie w oczach rozmowcy zalujesz podjetych staran .. zaczynasz sie pytac dlaczego jest tak pod gorke, kiedy chcesz sie zwyczajnie posmiac. Zas humor z kraju w ktorym ty jestes nie dociera do Ciebie - wydaje Ci sie czasem beznadziejny i nielogiczny.
Poznajac blizej inne kultury zaczynasz doceniac swoja, stawiajac ja mimo wszystko na piedestale - zaczyna sie konflikt i bariera ciezka do ominiecia. Kiedy czujesz, ze tylko jednej osobie zalezy kiedy druga strona malo sie angazuje ogarnia cie zal. (taaak my Polacy mamy sklonnosci do poswiecen w odroznieniu do wielu innych narodow). Kiedy na codzien zmuszonym sie jest mowic w obcym jezyku - ciagle jeszcze nieogladzonym i prostym (ach gdziez te finezyjne wyrazenia, ktorych w ojczystej mowie masz bez liku) kiedy ta druga osoba ani mysli czasem zapytac o Twoja kulture ze zwyklego zainteresowania i z tego wynikajacej ciekawosci - czujesz brak czegos w swoim otoczeniu.
Mozliwe, ze inne mieszane zwiazki przetrwaja dluzej niz moj - znam jednak cene ich istnienia - cene, ktorej nie potrafilam zaplacic. To skad pochodze nie pozwla mi o tym zapomniec.
Temat rzeka - chetnie odpowiem na kazde pytanie, tymczasem nie chce przeciagac wypowiedzi.