GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

RPG ROZDZIAŁ 4 - "Tajemnice"

25.05.2001
10:08
smile
[1]

matchaus [ Legend ]

RPG ROZDZIAŁ 4 - "Tajemnice"

Mamy czwarty wątek. Sat - teraz Ty.

25.05.2001
10:10
[2]

Sathorn [ Pretorianin ]

Mam inny pomysł ustalmy nową zasadę - jak ktoś będzie rozwijał wątek nie będzie mógł pisać o sobie - niech inni go opisują tak będzie ciekawiej... A na razie nich pisze ktoś inny muszę chiwlę popracować

25.05.2001
10:11
smile
[3]

matchaus [ Legend ]

Sat --> Co do Twojej ostatniej wypowiedzi, to może to tylko skomplikować sprawę. To w końcu cRPG - wszystkie chwyty dozwolone :)))

25.05.2001
10:13
[4]

Sathorn [ Pretorianin ]

Mathaus -> ale pomyśl jak będzie ciekawie.... od razu będziesz widział kto ci źle zyczy

25.05.2001
10:15
smile
[5]

matchaus [ Legend ]

Jak znam życie, to wszyscy dybią na moje życie - aaaggrchh...

25.05.2001
10:17
smile
[6]

Majin [ Generaďż˝ ]

matchaus --> Czyżby mania prześladowcza ;))))

25.05.2001
10:18
[7]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

Nieeee, myślę powinno być wręcz przeciwnie, nie można byłoby pisać o innych postaciach ZBYT różnych rzeczy od ich charakteru, tzn. mam na myśli że jak ktoś jest np. dobry i kocha zwierzęta, to ktoś inny nie może napisać że ta postać zadźgała w bestialski sposób wszystkie zwierzęta w okolicy i sprawiło jej to dużo radości.

25.05.2001
10:21
[8]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

Sat ---> a jak ktoś Ci źle życzy zawsze może cię zadźgać np. Leo - on chyba nikogo nie lubi, no może oprócz magini ;))

25.05.2001
10:22
[9]

Sathorn [ Pretorianin ]

No to określmy rysy naszych postaci - będzie trzeba się tego trzymać przy pisaniu wątków, a wpuszczanie w tarapaty (bo to miałem na myśli) i prowadzenie naszych postaci pozostawmy innym. Wtedy wszystko będzie OK. Oczywiście każdy będzie mógł swojej postaci bronić przed niemiłymi przygodami - patrz Przygoda Maginii z Adamusem :)

25.05.2001
10:26
[10]

Sathorn [ Pretorianin ]

Chodziłoby mi w gruncie rzeczy o to że przy pisaniu wątków każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony dodając sobie nadnaturalne zdolności czasem dorównujące a nwet przewyższające samego CROMA (ukłon w strone Gambita :)). Więc opisywanie naszych postaci przez innych na pewno nie będzie zawierało w sobie takich niespodzianek :). Np. ja wspomniałem o swoim dziwnym naszyjniku i tatuażu a mam co do nich pewne plany... a ciekawiej by było jakby ktoś inny to rozwinął zauważając moją sugestię

25.05.2001
10:28
smile
[11]

Adamus [ Gladiator ]

A skąd wiesz że to była "niemiła przygoda" ? :-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

25.05.2001
10:30
[12]

Sathorn [ Pretorianin ]

Adamus --> no skoro miałeś do czynienia ze iluzją to chyba tak co??

25.05.2001
10:30
smile
[13]

matchaus [ Legend ]

Kochani - nie ma co komplikować. Kto następny?

25.05.2001
10:31
smile
[14]

Adamus [ Gladiator ]

No wcale nie jest powiedziane że to był iluzja. HA!!!!

25.05.2001
10:33
smile
[15]

Adamus [ Gladiator ]

To że MarCamper ma zwidy spowodowane zmartwychwstaniem i naduzywaniem grzybków halucynogennych, mowi samo za siebie :-))))))))

25.05.2001
10:33
[16]

Sathorn [ Pretorianin ]

Adamus --> widze ze cos ci po tej kapłanskiej łepetynie śmiga ha! Czekam z niecierpliwością na Twój wątek :) A tak przy okazxji to wam powiem że bawię się znakomicie - to WCIĄGA ( a moja praca na tym kuleje)

25.05.2001
10:33
[17]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

Niee, wiesz dlaczego jeszcze lepiej kierować swoją postacią a nie innymi? Kazdy z nas ma jakiś charakter, dzięki temu każda postać jest inna, jeden jest milczącym ławcą, inny przeklinającym kapłanem, inny gburowatym krasnoludem. Kazdy wybierając swoja postac tak wybierał charakter by łatwiej było mu nią kierować. A jak bedziemy kierować wszystkimi postaciami oprócz swojej, to zabawa straci swoją głębię i wyrazstość postaci, wszystkie postacie byłyby do siebie podobne, i podobnie by sie zachowywały. Np. ja nie mógłbym kierować krasnoludem na dłuzszą metę, bo nie potrafię się wczuć w specyfikę tej rasy i postać krasnoluda w moim wykonaniu wyszłaby drętwo.

25.05.2001
10:35
smile
[18]

Adamus [ Gladiator ]

Przedawkował z zazdrości i wydaje mu sie że Magini na niego leci, hi. hi, hi

25.05.2001
10:35
smile
[19]

Majin [ Generaďż˝ ]

Ja chce pisac, ja, ja, ja!!!

25.05.2001
10:35
[20]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Sathorn --> :)))) Pomysl jest niezly. Jestem za :))). A co do tych zdolnosci innych to fakt...niby jestem bogiem wojny, ale przy tej druzynie to cienki ze mnie leszczyk :))))

25.05.2001
10:38
[21]

Sathorn [ Pretorianin ]

Gambit --> Musisz szybko się popisać czymś niezwykłym - na razie zemdlałeś więc Twój wątek też musi być odjazdowy - ale nie przegnij :)

25.05.2001
10:38
smile
[22]

matchaus [ Legend ]

Teraz pisze Majin

25.05.2001
10:39
smile
[23]

Adamus [ Gladiator ]

Mam kilka świetnych pomysłow, ale niestety przez ostanie dwa dni strasznie sie opuściłem w pracy i jestem z bólem serca zmuszony Was pozostawić. Mam tylko nadzieje że w tym czasie nie narobicie mi kłopotów:-)))) Pozdrawiam

25.05.2001
10:39
[24]

Majin [ Generaďż˝ ]

Dzięki, czekajcie.

25.05.2001
10:40
[25]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Sathorn --> zemdlalem swiadomie bo mam full roboty w firmie :(((

25.05.2001
10:41
smile
[26]

matchaus [ Legend ]

Adamus - a szkoda... Ale nie mart się. Leo będzie miał już niedługo spore kłopoty (jakem czarnoksiężnik z krainy Angmar!)...

25.05.2001
10:59
[27]

Majin [ Generaďż˝ ]

Po ostatnim wydarzeniu drużyna postanowiła troche odpocząć od trudów podróży zwłaszcza, że za nic na świecie nie mogli sprawić, aby Crom się ocknął, a Adamus wreszcie zamknął i przestał lamentować nad swoją dłonią. Rozpalili ognisko i ułożyli się do snu. Noc była bezchmurna, księzyc delikatnie oświetlał las. Było ciepło, delikatny wiatr muskał czubki drzew. Cały las spał, tylko czasem z oddali dało się słyszeć puhukiwanie sowy, czy delikatny szelest liści. Nikt jednak nie mógł zasnąć. Każdy rozmyślał o tym co się ostatnio stało. Dlaczego leo ich zdradził? Kim byl tajemniczy mag Arktus? I co do cholery zjedli, że tak strasznie bolały ich brzuchy? Dręczące ich pytania nie pozwalały im długo zasnąć, jednak w końcu Morfeusz wziął ich w swoje objęcia. Ognisko dogasało rzucając coraz mniej światła na polankę. Światło było jednak nadal wystarczające, aby dwie idące postacie nadal rzucały cień na pobliskie drzewa. Obydwa cienie szybko zniknęły w leśnej gęstwinie. Szły długo, by wreszcie przystanąć przy dużym okrągłym głazie. Wyższy odezwał się pierwszy: - To był on. Spóźniliśmy się. Teraz jest już za późno. Musimy tylko wybrać mniejsze zło. Niższy cień nie odpowiedział. Jednak po jego wyrazie twarzy, jeśli można to było nazwać twarzą, widać było, że zgadza się z przyjacielem. - Jednak sami temu nie podołamy, on jest zbyt potężny, nawet jak dla bogów. A mój ojciec nam nie pomoże. Zbliża się wojna bogów, a on jest zbyt pochłonięty przygotowaniem do niej. Ehhh, dlaczego ci bogowie są tak ślepi. Wtedy usłyszeli cichy szelest. Krzaki lekko drgnęły. Niższa postać przygotowała się do rzucenia zaklęcia. Zawiał lekki wietrzyk. Z krzaków wylonił się Crom i rzekł: - Rzeczywiście byliśmy ślepi. A teraz jest za późno. On potrafi maskować swoją prawdziwą moc, dlatego nie byliśmy w stanie wyczuć zagrożenia na czas. Jesteśmy zgubieni. - Nie wszystko jeszcze stracone. Przeglądając stare księgi mego ojca znalzłem wzmiankę o pewnym mieczu, który został wykuty wieki temu. Dzielny wojownik Oel, dzierżąc ten wiecz zdołał odesłać ten potężny byt do jego wymiaru. Jednak wkrótce potem ten zbawca ludzkości umarł od ran odniesionych w czasie walki, a miecz zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. - Tak więc nie mam nadziei? - zapytał z rezygnacją w głosie Crom - Jest. Starożytne legendy mówią, że Oel miał potomka. Gdyby udało nam się odszukać jego oraz miecz , może zdołalibyśmy uratować ten świat. Niestety nie mam pojęcia, gdzie moglibyśmy go szukać. Nagle krzaki zaszeleściły i wyskoczył z nich Adamus. Szybkim krokiem podszedł do rozmawiających. - Co wy do cholery knujecie?! Poszedłem się odlać i przez przypadek podsłuchałem waszą rozmowę. Majin, ty Crom macie nam wiele do powiedzenia! Kto chce dalej pisać? P.S. Sorry za błędy ortograficzne, ale się spieszyłem.

25.05.2001
11:27
smile
[28]

matchaus [ Legend ]

Dobra - ja klikam

25.05.2001
11:27
[29]

Sathorn [ Pretorianin ]

Teraz piszę ja

25.05.2001
11:28
[30]

Sathorn [ Pretorianin ]

Mathaus -> dobra pisz...

25.05.2001
11:37
smile
[31]

matchaus [ Legend ]

Sat - jak masz chwilę to poklikaj - zostałem właśnie wezwany przez siły nieczyste... (będę za 30 minet)

25.05.2001
11:42
[32]

Sathorn [ Pretorianin ]

dobra pisze

25.05.2001
12:10
[33]

Sathorn [ Pretorianin ]

Po powrocie do obozowiska Majin, Adamus i Crom obudzili pozostałych. -Mam pewną nowinkę którą pewnie wszyscy radzibyście uślyszeć, może wreszcie wszystkiego się dowiemy... Adamus nie krył wzburzenia. Crom chrząknął i uśmiechając się przeperaszająco powiedział: -Winny Wam jestem wyjasnienia. Z Majinem mieliśmy wam to wyjawić już niedługo co prawda ale ze względu że Adamus ma za długie uszyska powiemy wam już teraz. Arktus to potężny mag, stoi po stronie zła, chce rozpętać Ragnarok wojnę bogów - liczy na to że bogowie nastawieni przeciwko sobie powybijają się nawzajem a on stojąc na uboczu, odczeka do momentu wykrawawienia się tych najpotężniejszych i sam pokona niedobitki stając się jedynym Bogiem - złym Bogiem. Jednak sam tego by nie dokonał ktoś jeszcze musi mu pomagać. Jak widzieliście Leo, już się z nim związał. Kto jeszcze? Tego nie wiemy. Crom zasępił się na chwilę lecz kontynuawał dalej -Odkryłem porzypadkiem jego plany, zebrałem was aby zniweczyć jego plany rozpętania Ragnarok. On się jednak tego dowiedział - jak? Jeszcze tego nie wiem. Jednak widzieliście że chciał wad powstrzymać a Leo był tylko jego narzędziem. Maginii z rozszerzonymi oczami słuchała Croma. -Nie ma żadnej nadzieji?? Jej usta wyrażały tylko rozpacz -Żadnej? Majiin już chiał coś powiedzieć lecz Crom go uprzedził. - Z Majinem doszliśmy do tego jak można go powstrzymać.Tutaj Majin włączył się do opowiadania. - Przeglądając stare księgi mego ojca znalzłem wzmiankę o pewnym mieczu, który został wykuty wieki temu. Dzielny wojownik Oel, dzierżąc ten wiecz zdołał odesłać ten potężny zły byt do jego wymiaru. Jednak wkrótce potem ten zbawca ludzkości umarł od ran odniesionych w czasie walki, a miecz zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Moc tego miecza jest naszą nadzieją jednak nie wiemy gdzie pochowany jest Oel, informacje jednak na ten temat może posiadać jego potomek, a że taki istnieje wiemy to na pewno - jest tylko pewien problem. Crom zrobił dramatyczną pauzę -Nie wiemy kto to ani jak go szukać -Pięknie parsknął Mathaus, Kiwoas tylko westchnał. W tym momencie Sathoirn siedzący na uboczu i dziwnie zapatrzony w ogień powiedział powoli -Dziwne rzeczy prawisz o Cromie, syn Oela musi być już stary... Majiin aż westchnął - A skąd wiesz?! nie powiedziałem przecież ani słowa ile minęło od śmierci Oela! Sathorn odwrócił wzrok a jego oczy zalśniły, coś dziwnego pojawiło się w jego głosie. -Moja matka dała mi ten medialion twierdząc że to mojego ojca, wkrótce potem umarła. Jedyną rzeczą jaką wiedziałem o ojcu to to że był człowiekiem oraz że miał na imię Oel. A ten medialion to wszystko co mam po nim. Wyciągnał spod koszuli swój medialion który zabłyszczał dziwnie. Kiowas krzyknął -Do pioruna tio prawda, Elfy przecież są długowieczne! Ile ty masz lat szpiczasty co?? Sathorn powiedział powoli -A na ile wyglądam? Usmiechnął się nie odczekawszy odpowiedzi. Trzy księżyce temy skończyłem 167 lat. Jednak Cromie nie moigę pomóc ci nic więcej bo napisy na tym meduialionie stanowią zagadkę nawet dla starszyzny mego Ludu... Kontynuujcie :)

25.05.2001
12:14
[34]

Sathorn [ Pretorianin ]

no jeszcze trochę popiszę a wywalą mnie z roboty :) Bierzcie naszą sagę i rozwijajcię ją bo zapowiada się naporawdę fajnie - będę się przyglądał z nbiecierpliwością

25.05.2001
12:19
[35]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

Nieźle :)) ale się wszystko pogmatwało, niedługo nasza opowiesć zamieni się w brazylijską nowelę :)))) "W dzisiejszym odcinku dowiadujemy się że Poul jest synem Thora, a ten jest bratem Jana. W Janie zas jest zakochana Izaura którą również kocha Witi a obaj są wielkimi wrogami Poula, który jest bogatym szlachcicem i chce posiąść posag Izaury, itd..." ;)))))))))))))))))))))

25.05.2001
12:20
[36]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

Ja musze teraz popracowac, ale po poludniu cos napisze.

25.05.2001
12:26
smile
[37]

leo987 [ Senator ]

dobra. teraz pisze ja

25.05.2001
12:27
smile
[38]

matchaus [ Legend ]

- Tak, losy naszej drużynu układają się według starej przepowiedni. Tu wtrącił się matchaus. - A tak, tak - Magini krzyknęła rozpromieniona - Mówiłeś, że jest szansa i teraz ją dostrzegam - Magini była wyraźnie poruszona. - Jednak co dalej? - tu tropiciel spóścił wzrok - Co z moją wioską? MarCamper był zmartwiony. Spuścił głowę i zaplótł dłonie. - Nie pojmujecie całej intrygi - matchaus kontynuował - udamy sie do Twej wioski. - Czy nie powinniśmy sprawdzić opowieści Sathorna u źródła, udając się w jego rodzinne strony. - Cromie - to zbyteczne. Matchaus zmarszczył brwi. - Tak, jest szansa, że sie uda - twarz maga promieniała, by za chwię przybrać złowrogi wyraz - Ależ tak! Mag krzyknął i popatrzył rozpromieniony na pozostałych. - Nie mamy chwili do stracenia! Leo wraz z Arktusem również mogli dostrzec zagrożenie - Magu - co robimy - krasnolud chwycił koniec bogato przyozdobionej brody?! - Jak najszybciej ruszamy do wioski MarCampera! Tam znajdziemy rozwiązanie! Matchaus popatrzył w oczy Adamusowi. - Mój przyjacielu, czy dasz radę? Spytał się łagodnie, gdyż widział na twarzy kapłana cierpienie. - Tylko śmierć mogła by zatrzymać mnie przed wykastrowaniem tej piekielnej dwójki! Twarz kapłana przybrała hardy wyraz i widać było jakby wróciło w niego życie. - Ruszajmy, szkoda czasu! Sathorn ponaglił pozostałych. Drużyna zniknęła w leśnej gęstwinie...

25.05.2001
12:28
smile
[39]

matchaus [ Legend ]

Ojej - ale namieszałem - leo, przepraszam!!! (Choć nie zmieniłem generalnie wątku)

25.05.2001
12:31
smile
[40]

rothon [ Malleus Maleficarum ]

Zatem wypada wziac pelna dluga lyzke Ktora bedzie jadla z diablem.

25.05.2001
12:47
smile
[41]

leo987 [ Senator ]

.... Pajęczyny błyskawic przcinały nieboskłon, a pomruki grzmotów ciemnych chmur roznosiły się po całej okolicy. Nad zamczyskiem wznosiły się dwie upiorne wieże. Padający deszcz wpadał przez okiennicę do ciasnej komnaty pełnej mroku, w której dwie postacie zajete były rozmową. - Powiedz Arktusie, czy wydarzenia ostatnich dni przebiegają po twej myśli ?- spytał najemnik okryty karmazynową opończą, spod której wydostawał się czerwony blask okrutnego miecza. - Sprawy bogów pozostaw bogom - odparł Arktus na pytanie Leo, bo on to był w istocie. Najemnik zdusił przekleństwo. - Eh, gdyby nie to, że jest mi potrzebny, rozłupałbym jego tępą czaszkę i pił bym z niej krew tego psa jak z pucharu - pomyślał. - Cóż mogą Cie obchodzić moje sprawy, Leo - ciągnął Arktus- zostałeś sowicie opłacony przez mych zwierzchników, więc radziłbym Ci dotrzymać słowa najemniku. - O to sie nie martw panie - choć można mnie kupić, mam swój honor mordercy - odparł Leo i zaśmiał się w duchu zdziwiony, jak łatwo przychodziło mu kłamać. - Odpocznij przed jutrzejszym dniem Leo - rzekł Arktus zbliżając się do drzwi - Jutro przyniesie nam lepsze wiadomości. Oczekuję bowiem wysłannika, którego chciałbym byś poznał. ma wiele do zaoferowania naszej sprawie...- to powiedziawszy opuścił komnatę i udał się na spoczynek ciemnym korytarzem. Najemnik pozostał sam w komnacie. Jego pokryta bliznami twarz pogrążyła się w domysłach. Kim jest ów tajemniczy sprzymierzeniec Arktusa? czy nie przysłano go, by pokrzyżować mu plany? Postanowi zaczekać do rana. ego dłoń zacisnęła się mocniej na rękojeści miecza, aż zbielały mu kości, a po czerwonej klindze popłynął strumyk krwi......

25.05.2001
12:53
smile
[42]

matchaus [ Legend ]

Leo --> Świetnie! Znaczy to, że "wstrzeliłem" się z moim wątkiem. No, no - powieść ma już drugi wątek poboczny. Gratuluję języka. Kto teraz?

25.05.2001
12:53
smile
[43]

leo987 [ Senator ]

matchaus--> nic nie namieszałeś. wyszło swietnie

25.05.2001
12:57
smile
[44]

matchaus [ Legend ]

Może ktoś ma chwilkę - najlepiej zrobiłby to MarCamper (dochodzimy do Jego wioski)... Ja muszę kopać węgiel by ogrzać się mógł ktoś...

25.05.2001
12:58
smile
[45]

leo987 [ Senator ]

dobra. piszę dalej. teraz ja

25.05.2001
12:58
smile
[46]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

teraz nie mogę, najwczesniej po 3.00 - full roboty :(

25.05.2001
13:03
smile
[47]

matchaus [ Legend ]

leo --> Tylko nie przesadzaj z tymi piekielnymi mocawi (vel zdolnościami). Bo wyjdzie nam z tego "Dragonball Z":))

25.05.2001
13:15
[48]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

hop!

25.05.2001
13:16
smile
[49]

leo987 [ Senator ]

Od dobrych kilku dni wędrowali przez zielone wzgórza i uprawne pola pozostawiając za sobą wyniosłe szczyty śnieżnych gór. Ponieważ zblizała się pora Pokwitu słońce przyjemnie muskało twarze podrózników, a przygodne ptaki umilały im pochód swymi trelami. -jak tak dalej będzie przypiekać, chyba zdejmę szaty - rzekł Adamus łypiąc swym lubieżnym wzrokiem w stronę Magini. - oh z przyjemnością zanurzyłabym się w strumieniu i zmyła kurz ze swego ciała - odparła Magini. Tuż za nią dało się słyszeć przełykanie śliny i warkoty grdyk krasnoluda i łowcy. -Czyżbyś był odporny na wdzięki naszej towarzyszki - zapytał elfa Majin - zdajesz się wcale nie zwracać uwagi na jej ponętne kształty. - My, elfy, kochamy się w muzach przyjacielu - uśmiechnął się do niego Sathorn i poprawił swój łuk na ramieniu. - Ale zamilknij, bo oto własnie chyba zbliżamy się do wioski naszego drucha. - Tak, to moje okolice - rzekł Marcamper. Pobiegnę przodem, by zgotowano Wam miłe przyjęcie - i pobiegł na szczyt pagórka, za którym leżała jego wioska. Biegł jak rączy jeleń, pozostawił bowiem we wsi swą ukochaną, z którą miał się niedługo zaręczyć. - Ciekawe co powie jak mnie zobaczy - myślał dobiegając do szczytu wzniesienia.... I wtem zamarł ze zgrozy !!! W dole jego oczom ukazał się sromotny widok. po jego wiosce nie został kamień na kamieniu, a roje sępów kończyły już swą krwawą ucztę nad resztkami pomordowanych i straszliwie poskręcanych ciał. Twarz Marcampera przybrała kolor prochu i jak on rozsypała się w mgnieniu oka....nieprzytomny padł na ziemię i wydawał się martwy.... Widząc to drużyna pośpiesznie ruszyła mu na pomoc..... (kto następny?)

25.05.2001
13:24
smile
[50]

leo987 [ Senator ]

no co jest nie ma chętnych? :)))

25.05.2001
13:25
[51]

Sathorn [ Pretorianin ]

A Maginii? Wszsycy sterują Maginią a nie ona sama gdzieś jest czarodziejko?

25.05.2001
13:26
smile
[52]

matchaus [ Legend ]

Leo --> ja jestem obecny, tylko nie mam czasu na klikanie, ponieważ kolesie zorganizowali konkurs w "Małysza" i muszę obronić 1 pozycję :)

25.05.2001
13:35
[53]

MarCamper [ Generaďż˝ ]

Magini będzie w dopiero poniedziałek, ja też nie moge teraz pisać -> duzo roboty

25.05.2001
14:21
smile
[54]

matchaus [ Legend ]

Żegnam Was wszystkich serdecznie. Urywam się z roboty - będę w poniedziałek. Maciek P.S. W Małysza - gold! :))))

25.05.2001
14:35
smile
[55]

leo987 [ Senator ]

no to do poniedziałku...na mnie też juz pora. na razie

25.05.2001
15:13
[56]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Crom rozejrzal sie wokol. Bestia, o ktorej mowil MarCamper urzadzila tu rzez, ale Crom wiedzial, ze naprawde stoi za tym Arktus. Odwrocil sie do MarCampera. - Nie obawiaj sie, cale zlo jakie zostalo tu uczynione bedzie naprawione. - z tymi slowami zniknal. - Obiecales pomoc - krzyknal MarCamper ale nagle glos zamarl mu w gardle. Nad wioska ukazala sie olbrzymia traba powietrzna, ktora powoli zaczela wsysac w glab siebie ciala mieszkancow i szczatki domostw. Pioruny bily dookola wzniecaja pozary. Z chmur dal sie slyszec potezny glos. - Na moc wiekow. Niechaj krew przelana niewinnie powstanie. Na moc krwi. Niech dusze umeczonych powroca. Na moc zycia i smierci. Niech zlo zostanie odwrocone... Tornado zniknelo, a oczom zebranych ukazalo sie puste pole. Nie bylo tam nic. Nagle ziemia zaczela drzec i pekac. Ze szczelin buchnal dym i ogien...Przerazona druzyna zamknela oczy. Tylko MarCamper patrzyl zafascynowany. Patrzyl jak spod ziemi wylaniaja sie mgliste postacie i zarysy jakichs budowli. Po dluzszej chwili wszystko sie uspokoilo a MarCamper ujrzal swa rodzinna wioske nienaruszona, a mieszkancow zywych. - Dziekuje ci -wyszeptal. Crom pojawil sie za druzyna. Byl mocno wyczerpany. - Pierwsza czesc zrobiona. - powiedzial - teraz trzeba zabic potwora. A mam prosbe. Tu w wiosce nazywajcie mnie Gambit. Lepiej zeby nikt sie nie dowiedzial kim jestem naprade. MarCamper oni beda myslec, ze wyruszyles niedawno, a od tej pory bestia ich nie niepokoila. Nie mowmy im co tu stalo sie naprawde. A teraz chodzmy. Chcialbym odpoczac....

25.05.2001
15:15
[57]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Znikam do poniedzialku.... Pozdrowienia... Gambit

25.05.2001
15:22
smile
[58]

leo987 [ Senator ]

Gambit--> staram sie nadać powieści dramatyczny wymiar a Ty chłopie co? Jesteś bogiem wojny i zniszczenia czy nie? No ale skoro taka Twoja wola :))))))))))))))) Odbudowuj sobie tą wiochę i jej mieszkańców :))))))))))))))) Coś wymyślę :))))))))))))

25.05.2001
18:38
smile
[59]

Majin [ Generaďż˝ ]

Ehhh, widzę, że nikogo nie ma więc sam będe musiał podjąć walkę z Arktusem. A więc: Cała drużyna weszła do odbudowanej niedawno wioski. Czuli się trochę nieswojo przechodząc obok ludzi, którzy jeszcze kilka chwil temu byli jedynie poskręcanymi zwłokami. Jednocześnie czuli respekt przed potęgą Croma, który dokonał tego cudu w zaledwie kilka chwil. Matchaus był jednak pełen niepokoju. Jako najstarszy i najmądrzejszy z drużyny znał doskonale zachowania bogów, może nawet lepiej niż oni sami. A przecież Crom był bogiem wojny i zniszczenia, a nie "dobrym samarytaninem" pomagającym każdemu kto tylko potrzebuje pomocy. Widać miał w tym jakiś cel, którego on, zwykły śmiertelnik, w żaden sposób nie mógł odgadnąć. Z zamyśleń wyrwał go wesoły okrzyk MarCampera: - To tu, jesteśmy na miejscu! To dom mojej ukochanej! Ujrzeli przed sobą dom, z pozoru zwyczajny, jednak już na pierwszy rzut oka można było poznać na nim kobiecą reke. Domek, choc niewielki, utrzymany był w świetnym stanie i wyglądał po prostu ładnie. Weszli do środka. - Honey, I'm home !!! - krzyknął MarCamper już od samego progu. - Nareszcie wróciłeś, tak długo cię nie było ! Zaczęłam się o ciebie martwić, a co gorsza zaczęłam obawiać się o losy wioski. Na szczęście, jak widzisz, nic nam się nie stało. Członkowie drużyny wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Black nawet lekko się uśmiechnął. - A tak w ogóle to co żeś znowu za idiotów sprowadził do domu ! - wskazała ręką na całą drużynkę. - Ależ kochanie, to nie żadni idioci, tylko przyjaciele. - Tak jak ci ostatni, którzy zeżarli nam zapasy na cały miesiąc, porozbijali mi wszytstkie kieliszki, wyrżnęli połowę kur z kurnika i popsuli drzwi wychodząc !!! - Nie, nie, oni są porządni - w tym momencie spojrzał na krasnoluda kiowasa i zwątpił w to co przed chwilą powiedział - w każym razie rozgośćcie się, a ja tymaczasem pójdę porozmawiać z wodzem i wypytam go o sytuację w wiosce. MarCamper wyszedł, a goście rozeszli się po całym domu. Genowefa ugościła podróżnych, choć z nieukrywaną niechęcią. Pościeliła łóżka i przygotowała posiłek. Położyli wyczerpanego Gambita do łóżka, a sami rzucili się do jedzenia. Tylko matchaus nie jadł. Wciąż zastanawiał się nad ukrytymi motywami Croma. " No cóż, czas przyniesie odpowiedzi na wszystkie pytania" - pomyślał i poszedł do reszty drużyny. MarCamper wrócił dopiero wieczorem. Już od wejścia do chaty wydawał się bardzo podekscytowany. Zbliżył się do układających się do snu przyjaciół i oznajmił: - Rozmawiałem z wodzem naszej wioski. Przekazał mi bardzo ciekawą nowinę. Otóż zwiadowcom udało się znaleźć legowisko potwora ! Skoro wiemy gdzie jest, wystarczy tylko tam pójść i go zgładzić ! Więc jak, jesteście ze mną ?

26.05.2001
10:16
[60]

Sathorn [ Pretorianin ]

Kurcze tylko ja mam net w domu? GDziescie sie podziali?

26.05.2001
10:44
smile
[61]

Majin [ Generaďż˝ ]

Sathorn, a jednak jest ktoś jeszcze oprócz mnie ! A ja już zwątpiłem.

26.05.2001
10:45
smile
[62]

Majin [ Generaďż˝ ]

No dobra pisze dalej: - Więc jak, jesteście ze mną? - powtórzył MarCamper. - Tak jak wcześniej zostało ustalone, pójdziemy z tobą - odpowiedział mu Matchaus. - To świetnie! - A może byśmy najpierw się w końcu wyspali ! - odezwał się w końcu kiowas. - Tak, krasnolud ma rację. Musimy dobrze wypocząć przed walką z tym potworem - przyznał mu rację Sathorn. - A tak w ogóle to z czym przyjdzie nam walczyć ? - zapytał ponownie krasnolud - Tego niestety nie wiem - odparł MarCamper Wszyscy położyli się spać i szybko zasnęli zmęczeni swymi przygodami. Słońce zalało swym światłem całe wnętrze chatki. Wędrowcy, czując że nastał nowy dzień, zaczęli powoli wstawać z ciepłych i miękkich łóżek. Jedynie kiowas, najbardziej leniwy ze wszystkich, smacznie jeszcze chrapał. Pierwszy z łóżka wyszedł Matchaus. MarCamper nie spał już od dawna. Był zbyt zdenerwowany by zasnąć. Z braku lepszego zajęcia zaczął czyścić swój łuk i ostrzyć strzały, aby przygotować się na nadchodzący bój. Postanowili, że wyruszą w południe. Zjedli obfity posiłek i zabrali się za przygotowania do walki. Kiowas ostrzył swój topór, Magini, Adamus i Matchaus przypominali sobie wszystkie znane im zaklęcia, MarCamper i Sathorn szykowali swe łuki. Tylko Majin stał bezczynnie i przyglądał się towarzyszom. Jednocześnie przeklinał w duchu tego zdrajcę leo, za to, że tak bezczelnie przywłaszczył sobie ten bezcenny miecz. "No trudno, kiedyś na pewno go odzyskam". Spojrzał na swego mrocznego towarzysza i dał mu znak dłonią. Ten natychmiast pojął o co chodzi i otworzył przed sobą niewielki portal. Wkrótce znikł w nim bez śladu, aby powrócić kilka chwil później z takim samym mieczem jaki leo ukradł kilka dni wcześniej. " A z resztą, niech sobie weźmie ten miecz. W zbrojowni mego ojca są ich tysiące" - pomyślał i chwycił miecz w dłoń. Punktualnie w południe wyruszyli do puszczy, gdzie mieli wypełnić swą misję. Sprawdzili swój ekwipunek i zniknęli w leśnej gęstwinie. Szli już bardzo długo. Z przerażeniem stwierdzili, że im dalej brną w głąb lasu, tym staje się on coraz mroczniejszy. Tam, gdzie powinno być jeszcze jasno, teraz panowały egipskie ciemności. Sathorn szedł ze spuszczoną głową, a jego twarz stała się bardzo posępna. Pierwszy podszedł do niego Matchaus. - Co ci jest ? - Ten las cierpi, a ja razem z nim. - Co masz na myśli ? - Sam zobacz - odparł Sathorn i wskazał ręką na pobliskie drzewo. Matchaus zbliżył się do drzewa. Dotknął ręką jego kory. Gdy tylko to zrobił, duży kawał drzew oderwał się i upadł na ziemię, rozsypując się na drobne kawałeczki. Te drzewa trawiła jakaś ciemna moc, która niczym choroba niszczy je od środka. - To rzeczywiście bardzo dziwne - zamyślił się Matchaus. - Co wy do cholery chrzanicie ! Przyszliśmy ubić potwora, a nie bawić się w Greenpeace ! -krzyknął kiowas - Ty nic nie rozumiesz krasnoludzie - odezwał się milczący dotąd Majin - ten las opanowała jakaś potężna czarna magia. - A ty niby skąd to wiesz ? Majin wskazał ręką na Blacka. Dotychczas spokojny i opanowany stwór, teraz miotał się bez sensu z wyszczerzonymi kłami i pazurami gotowymi do walki. - On to wyczuwa. Nikt się nie odezwał. Bez słowa ruszyli w dalszą drogę.

28.05.2001
07:37
smile
[63]

matchaus [ Legend ]

Będę około 12.00 Witam wszystkich i ...do usłyszenia

28.05.2001
07:44
[64]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Witam...od razu chcialbym prosic o prawo opisania powrotu do wioski...o ile tam wrocimy:) leo987 --> nic nie boj o dramatyzm...wszystko jest wyliczone i ma swoje miejsce.

28.05.2001
07:59
smile
[65]

Adamus [ Gladiator ]

Na mnie na razie proszę nie liczyć :-(((. Niestety ale praca... Proszę jednocześnie o łagodne traktowanie i wzięcie pod uwagę, że nie mogę sie włączyć i naprawić co zepsujecie :-)))

28.05.2001
10:09
[66]

Sathorn [ Pretorianin ]

Niestety egzamin sobotni zajmuje mnie w pełni - będę się starał coś napisać ale nie w takiej ilości jak wcześniej... Nie poturbujcie mnie za bardzo - nie chcę stracić jakiejś części ciała :)

28.05.2001
11:02
[67]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Po okolo pol godzinie marszu, kiedy krajobraz wokol nich byl jedynie obrazem zniszczenia, natrafili wreszcie na slad bestii. W popiele pokrywajacym caly teren MarCamper dojrzal odcisniete slady lap oraz pas, ktory wygladal, jakby ktos ciagnal cos ciezkiego po ziemi. Lowca odwrocil sie - Jestesmy juz blisko. Zachowajcie cisze - to mowiac spojrzal niespokojnie na Blacka. Temu ostatniemu coraz ciezej bylo nad soba zapanowac. Crom rowniez wydawal sie byc niespokojny. Co chwila zerkal na MarCampera a na jego twarzy malowal sie jakby smutek. Na slowa MarCampera wszyscy przygotowali bron. Nagle zza poskrecanych drzew wylonila sie bestia. Niosla cos w pysku. Gdy MarCamper przyjrzal sie dokladniej zbladl i krzyknal. - NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE !!!!! Bestia odwrocila sie i wszyscy dokladnie ujrzeli co trzymala w zebach. Bylo to na wpol zjedzone cialo ukochanej MarCampera. W umysle wszystkich zagoscilo jedno pytanie: Jak to mozliwe, przeciez niedawno z nia rozmawiali. Spojrzeli pytajaco na Croma, lecz ten pokrecil tylko ze smutkiem glowa. Nie bylo czasu na pytania. Potwor porzucil swoj posilek i ruszyl do ataku.....

28.05.2001
11:04
[68]

Gambit [ le Diable Blanc ]

leo987 --> i co sadzisz o dramatyzmie...a to jeszcze nie koniec niespodzianek... Btw Jest tu ktos jeszcze ??? Pozdrowienia... Gambit

28.05.2001
11:26
[69]

Sathorn [ Pretorianin ]

No pewnie że ja jestem :) co prawda tylko jako obserwator ale zawsze :)

28.05.2001
11:35
smile
[70]

leo987 [ Senator ]

Gambit...niezłe :))) teraz piszę ja

28.05.2001
11:58
smile
[71]

leo987 [ Senator ]

Krzyk czarnego kruka, który usiadł na oknie wieży obudził najemnika. Zwlekłwszy się z łoża, narzucił na swe chuderlawe ciało opończę i birąc w ręce miecz zaczął przypinać go do pasa. Splunął z pogardą w stronę ptaka, który głośno zaskrzeczał i wzbił się do lotu. Opuściwszy komnatę skierował swe kroki do sali, gdzie miał zamiar spotkać Arktusa. - Posłaniec powinien już tu być - pomyślał. W kilka chwil później pchnął niedbale drzwi i wszedł do wielkiej sali, skąpanej w blasku świec i karminie kotar. Przed nim, na podwyższeniu znajdował się tron na którym siedział zamyślony Arktus. Obok niego stały dwie nagie niewolnice, podając mu od czasu do czasu owoce południowych krain i wino z najlepszych krasnoludzkich piwnic. U stóp Arktusa wił się ciemnozielony ogromny pyton, który skierował swe mordercze oczy w stronę zbliżającego się najemnika. - Witaj Arktusie - rzekł Leo - czy nasz tajemniczy gość już przybył? Arktus powoli przeniosł swój wzrok do mówiącego i odparł: - Wydajesz się być niecierpliwy. Czyżby obecność tego człowieka była obecnie w centrum Twych zainteresowań? - Bynajmniej panie. Cóż może mnie obchodzić jakiś wysłannik. Dopóki mam przy boku miecz moje sprawy staram się załatwiać bez pomocy stronników, bez względu na wiadomości jakie przynoszą... - Powinieneś zmienić swe nawyki najemniku - odezwał się głos, który zjeżył włosy na głowie Leo. -Wiedz bowiem iż możesz nagle starcić głowę... Wyłaniający się z mroku przybysz w ciemnym kapturze stał za plecami Leo, którego czoło pokryło się zimnym potem... - Ty...tutaj...dlaczego wcześniej się nie ujawniłeś?...Co skłoniło Cię by opuścić drużynę i podążać za mną aż tytaj?.... - Od dawna stoję po stronie Ciemnej Nocy, a Arktus jest mym sługą, którego traktuję jak swego najlepszego psa. Ha, ha, ha.. jak mogłeś sądzić, że znalazłem się wtedy przypadkowo na przełęczy. czarny Szpon wysłał mnie bym zajął się twą marną osobą....i teraz wiem dlaczego. Uwielbiasz pić krew niewinnych...ja też to lubię...lecz brak Ci polotu i finezji w zadawaniu bólu.... Leo powoli odwrócił się do swego rozmówcy i spojrzał w jego oczy. No tak, to był on. Jeden z członków drużyny, którą niedawno opuścił. To był on ....

28.05.2001
12:40
[72]

Gambit [ le Diable Blanc ]

leo --> bomba :)))) Pozdrowienia... Gambit

28.05.2001
12:45
[73]

ZenonX [ Pretorianin ]

Qrde skad Wy takie pomyslatka bierzecie ??? mam pytanko do Was, moge se to druknac ??? bede mial co robic w szkole :))))))

28.05.2001
12:46
[74]

Magini [ Legend ]

Czesc pisarze :) Sorry, ze tak pozno. Dzis bede tylko czytac i ew. przywolywac Was do porzadu ;) Nie mam zupelnie czasu na pisanie. Musze jeszcze przeczytac, coscie tam przez weekend powymyslali. Mam przeczucie, ze jest cos ciekawego ...

28.05.2001
12:57
[75]

ZenonX [ Pretorianin ]

Magini --> mam pytanko ???? moge sie przylaczyc ????

28.05.2001
13:00
[76]

Sathorn [ Pretorianin ]

No Leo zaskoczyłeś mnie - kogóż wybrałeś na tego potwora? Musisz nam sam to wyjawić a na razie przygoda ciekawie się rozwija :) Może by tak założyć następny topic - ten już jest dłuuugi..

28.05.2001
13:03
[77]

Magini [ Legend ]

ZenonX - a czemu to masz to pytanko do mnie?! Nie jestem tu kierownikiem. Tu jest demokracja (moderowana przez Leo, chyba). :) Ciekawie Panowie, naprawde bomba!

28.05.2001
13:04
[78]

ZenonX [ Pretorianin ]

To w takim razie czy moge ??????? sie ??????????????? dolaczyc ?????????????????????????

28.05.2001
13:07
smile
[79]

matchaus [ Legend ]

ZenonX --> leo987 jest mistrzem gry, ale na mój gust możesz poklikać. A tak ogólnie - witam wszystkich matchaus - czarodziej wszystkich kolorów.

28.05.2001
13:10
[80]

Sathorn [ Pretorianin ]

ZenonX --> tu leo musi zadecydowac... Maginii --> jak ci sie podał "twój" wątek w obozie? Próbowałem cię ratować z opresji, zresztą nie ja sam :)

28.05.2001
13:15
[81]

Magini [ Legend ]

Sathorn - jeszcze sie nie "wgryzlam" do konca w to, co sie wydarzylo noca w obozie ;) Ale fajnie czytac, jak decydujecie za mnie, kto mi sie podoba. :)

28.05.2001
13:31
smile
[82]

leo987 [ Senator ]

Wpadłem na pomysł przedstawienia postaci występujących w naszej grze. Dziś zły charakter czyli najemnik Leo. Co o tym sadzicie?

28.05.2001
13:32
smile
[83]

matchaus [ Legend ]

Uwaga! - z uwagi na liczbę postów w tym wątku zakładam nowy rozdział "RPG ROZDZIAŁ 5 - "Zdrada". Proszę tam pisać

28.05.2001
13:34
[84]

Sathorn [ Pretorianin ]

Szczerze mówiąc już zacząłem rysować swojego elfa ale jak widze mnie ubiegłeś. Popieram! Podpisuję się wszystkim czterema kończynami. A już szczytem marzeń byłoby jakby jakiś domorosły rysownik komiksów (lub prof) się tym zajął !

28.05.2001
13:35
smile
[85]

leo987 [ Senator ]

ZenoX--> jasne że się możesz przyłączyć. Witamy :))) Wszyscy --> zakładamy rozdział piąty pt " Niespodzianki"

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.