GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czy jest coś po śmierci ???

28.11.2001
01:58
smile
[1]

tygrysek [ behemot ]

Czy jest coś po śmierci ???

Kiedyś napisałem taką teorię, jestem bardzo ciekaw co o niej myślicie. Tekst jest sprzed kilku lat w niezmiennej formie:

Jak ten świat jest zbudowany? Prawdopodobnie nikt z żyjących ludzi nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Długo czasu zastanawiałem się nad tym, i mam kilka wniosków, którymi podzielę się z wami. Oczywiście, są to moje prywatne jazdy i nikt nie musi tego brać poważnie, ale ja do swoich podchodzę bardzo poważnie.

Człowiek, mała istotka, zestaw komórek, w które zostało tchnięte życie. I właśnie zastanawia mnie to życie. Czy rodząc się, rodzimy się i powstajemy, czy jesteśmy kontynuacją jakiejś większej machiny? Czy umierając, umieramy na zawsze czy dalej kontynuujemy pracę w tej maszynie? Otóż uważam, że nie ma początku i końca człowieka wraz z narodzinami i śmiercią jego organizmu. Istniejemy w zupełnie innej strefie bytu, jedynie zostajemy na kilkadziesiąt lat wysyłani do małego organizmu, tylko po to, aby tam się uczyć i doznawać. Czy są na to jakieś dowody? Sceptycy i fizycy powiedzą, że nie ma. Ale są znane przypadki hipnozy regresywnej, gdzie człowiek cofnięty w trakcie hipnozy przed swoje narodziny, staje się zupełnie kimś innym. Czy to wojownikiem średniowiecznym, czy służącym faraona. I skąd to się bierze? Wydaje mi się, że pewne informacje na temat bytu w poprzednich wcieleniach są zakodowane w głębokiej części psychiki, czyli podświadomości. Ale, na jakiej zasadzie to działa? Wydaje mi się, że nasze dusze czy części eteryczne naszego istnienia są w pewnym świecie i tylko zostają wysyłane do naszego fizycznego świata tylko po to, aby doświadczać coś nowego, niż w poprzednim wcieleniu. Dlaczego nie pamiętamy poprzednich wcieleń? Może dla bezpieczeństwa przed nami samymi, lądujemy do świata, nasza prawdziwa świadomość zostaje wepchnięta do podświadomości a my nabywamy nowych doświadczeń. Potem umieramy i łączymy nowe doświadczenia ze starymi. Jak nam się znudzi analizowanie tego, co się ostatnio wydarzyło, wyruszamy ponownie do fizycznego świata kilkaset lat później i doświadczamy nowe bodźce zewnętrzne, których wcześniej nie było. Czy tak jest? Tego na pewno nie wiem, ale jestem przekonany, że na pewno się dowiem po swojej śmierci o tym. Bynajmniej nie mam ochoty teraz umierać i to sprawdzać, ale śmierci się nie boję.

Ziemia, nasza matka ziemia, jedyna planeta w układzie słonecznym, która jest na dzień dzisiejszy tak żywa. Oprócz takiej jak nasza ziemia, istnieją inne planety, układy słoneczne, w których żyje „człowiek” bardziej lub mniej rozwinięty i z którego nasze eteryczne postacie korzystają. Możliwe też, że NOL’e i ich właściciele są wysokorozwiniętymi ludźmi, odwiedzającymi nas i oni też posiadają w swojej podświadomości takie eteryczne postaci. W ogóle czy są NOL’e, to tego nie wiem i nawet nie chce teoretyzować, i zostawiam to specjalistom i ich maszyneriom.

Skąd mi się to wzięło? Może za dzieciaka się w głowę uderzyłem, albo jestem świadomy, ale nie świadomy, że jestem świadomy... huh... teraz to już chyba przesadziłem...

Najlepiej będzie, jeśli zapomnisz o tym, co tu przeczytałeś i w ogóle nie będziesz czytać następnych moich pokręconych i „niewinnych teorii”. Bynajmniej nie wyjdzie ci to na zdrowie. Pozdrawiam i jeżeli chcesz coś mi na zwymyślać to pisz na [email protected]

/koniec tekstu


AvE

28.11.2001
03:03
[2]

Alhene [ Pretorianin ]

Ciekawe, czy autor czytał pewną książkę O.S.Carda...

28.11.2001
03:08
smile
[3]

Kłosiu [ Senator ]

Wedlug mnie po smierci bedziemy tym samym, czym bylismy przed narodzeniem. Ta teoria jest tak pojemna i otwarta, ze na razie mi wystarcza :)

28.11.2001
03:16
[4]

P|_um [ Pretorianin ]

no ja mam nadzieje ze po tym jak mnie robaki zjedza - troche se odpoczne bo narazie zycie mnie meczy ... :)

28.11.2001
08:37
[5]

Matt [ Knight of the Night ]

Co jest po smierci? ...Chyba wole nie wiedziec!

28.11.2001
08:52
[6]

anka [ Pretorianin ]

poczytaj publikacje prof. Lidii Stawowskiej..... :))

28.11.2001
09:01
smile
[7]

tygrysek [ behemot ]

Alhene --> nie czytałem, a czy możesz sprecyzować co to za książka ??? anka --> co to za publikacje pani profesor i gdzie je można znaleźć ??? AvE

28.11.2001
09:01
[8]

Szaman [ Legend ]

Co jest po smierci? Najpierw sie robisz sztywnym a pozniej zaczynasz sie rozkladac... malo to poetyckie, ale ze wszech miar prawdziwe...

28.11.2001
09:01
smile
[9]

pedziwiatr [ Pretorianin ]

Tygrysek-> Całkiem ciekawa synkretyczna wizja jest wykorzystana w filmie"Między piekłem a niebem": reinkarnacja na życzenie + niebo/piekło po śmierci .... istnieje nawet możliwość przejścia do piekła, jak się komuś w niebie znudziło, tylko z powrotem są problemy:))))))

28.11.2001
09:41
[10]

Attyla [ Legend ]

Tak Szaman. Pozostaje jednak pytanie, czy rozkladasz sie Ty, czy twoje cialko, cokolwiek mialoby to oznaczac? Nie mozesz ograniczac swiata wyłacznie do materii, bo wtedy wpadasz w pulabke materialnosci. A polega ona na braku odpowiedzi na pytanie skad owa materia sie wziela? w czym jest zawieszona? Jakie sa jej granice (bo materia ze swej istoty jest ograniczona) itp. Nie sadze wiec, zeby mozna bylo mowic o calkowitej destrukcji. Problemem jest tylko to, czy po smierci rozmywa sie samoswiadomosc, ktora jak wiadomo bardzo mocno zwiazana jest z cielesnoscia, czy tez nie. Zatem chodzi tu o to, czy po smierci ustaje tylko fozyczna strona bytu, czy tez byt sensu stricte.

28.11.2001
09:49
smile
[11]

BoboPOL [ Pretorianin ]

pedziwiatr -----> tez widzialem ten film i zgadzam sie z toba ze jest to tam dosc ciekawie wykorzystane. Jednak moim zdaniem rownie dobrze moze istniec cos takiego jak podal tygrysek + reinkarnacja. Czyli coraz wieksza czesc tej machiny schodzi na ziemie a po smierci czekasz na nastepna okazje, dla mnie jednak to wcale nie jest zabawne bo i tak nigdy nie bedziesz nic wiedzial o poprzednim zyciu wiec czy to ma sens ?? Moze lepiej zanuzyc sie na wieki w blogiej nieswiadomosci :))

28.11.2001
10:18
[12]

Szaman [ Legend ]

Witaj bracie Attylo... znowu zaczynamy potyczki? ; PPP A na co sie rozkladamy? To zalezy, kto nas zje. Bo albo procesy gnilne, albo robaczki nas "skonsumuja" i wracamy do "krwioobiegu natury", czy to jako bialka jakiejs muchy, glisty, czy inne takie. I to nie jest materializm, to jest realizm. Bo cos takiego jak "niesmiertelna i co-tam-jeszcze-slicznego-mozna-o-niej-powiedziec dusza dla mnie nie istenieje... (bo jestem niewierzacy)

28.11.2001
10:55
[13]

Attyla [ Legend ]

No dobrze Szaman. Jestes niewierzacy. przyjalem do wiadomosci. Ja nie wiem, czy nie wierze, bo im dluzej o tym mysle, tym mniej prawdopodobne wydaje mi sie, ze szystko wzielo sie samo z siebie (mowie o materii) Raczej wykluczam istnienie sily swiadomej, ale robie to tylko "raczej - tj. nie wykluczam tego, ze istniec moze). Nie wiem co to jest dusza i nie chce na ten temat dyskutowac. Dla mnie kwestia zycia po smierci to tylko kwestia przetrwania "istoty" i "jazni". Pierwsze - tj. energia, ktora powoduje, ze materia w innych warunkach martwa staje sie zywa - istnieje raczej napewno. I raczej napewno przetrwa proces smierci. Drugie - tj. samoswiadomosc - raczej ulegnie degradacji, gdyz nie jest sila sama w sobie ale jedynie stanem w jakim znajduje sie istota, choc pamiec tego, co bylo przedtem w jakiejs czesci istnieje. Dostep do tego jest mocno ograniczony ale jednak jest. I nie chodzi mi tu o rozmowy z duchami, bo to chyba raczej kupa smiechu niz rzeczywistosc, ale o przypadku ujawniajnia w czasie np. hipnozy elenemtow zycia "innych" osob. PS. Teraz nareszcie wiem, dlaczego tak wielka wage przywiazujesz do ochrony dostojych cial naszych pieknych i wspanialych dam:-)))) A co do rzzkladania sie, to wszystko zalezy od tego na czym sie polozysz:-))). Znaczy to, ze jezeli polozysz sie na kanapie, to tylko na kanapie mozesz sie rozlozyc:-))))

28.11.2001
10:59
smile
[14]

anonimowy [ Legend ]

Odpowiem ci na to pytanie za kilkanaście lat jak to sprawdze, a narazie wole nie sprawdzać ,ani się tam nie wybieram.

28.11.2001
11:00
[15]

Szaman [ Legend ]

Hunie, tak sie sklada, ze to mnie beda klasc, a nie ja sie bede kladl, wiec nie jest to zalezne od mojej woli (wola wyzsza? ; PPPP) A co do ochrony... no coz... ;)))))

28.11.2001
11:10
[16]

Sabathius [ gdzie jest rooda? ]

Atylla -->> mistyczno-transcendentalne pieprzenie w bambus. :P

28.11.2001
11:13
[17]

anonimowy [ Legend ]

ciekawy watek wymaga znajomosci jakiejstam literatury. czytalem danikena, ale on mi sie nie podobal, wiec nie bede o nim gadac. czytalem taka ksiazke zycie po zyciu czy zycie po smierci(w sumie na jedno wychodzi). tam bylo napisane o tej hipnozie o ktorej wspominales, i jeszcze chyba o kontaktowaniu sie z duchami. to jest mniej wiecej tak, ze zyjesz sobie w cudownym swiecie, z ludzmi ktorych znales i kochales. mozesz ich nie poznac, bo kazdy jak idzie do "nieba" to zmienia sie jego wyglad, np. koles nie poznal swojej matki, dopiero ona mu powiedziala. byl nawet wyjasniony problem jak koles mial zone - umarla, znowu mial zone - umarla, znowu mial zone 0 umarl 0 zona umarla. nie pamietam tylko dokladnie jak to bylo rozwiazane. ale tam chyba nie ma malzenstwa i wszyscy sie kochaja. ale ja nie wiem czy to jest tak bo tam nie bylem a to wyczytalem w jakiejs ksiazce. to nie moja opinia.

28.11.2001
11:18
smile
[18]

Attyla [ Legend ]

Sabathius - ciekawy argument. Trzeba bedzie go powaznie przeanalizowac:-))))) Wniosles do dyskusji cos nowego Jeszcze troche, a beda podstawy, by uznac cie za Twordzie nowego pradu w filozofii. Sadze, ze mozna nadac mu nazwe "Pieprzynizmu". Zatem Chyle czola przed doswiadczeniem i wiedza bijaca z twych palcow:-))))))

28.11.2001
11:20
[19]

Szaman [ Legend ]

Attyla, to powinen byc "pieprznizm w bambus" i nalezy sie zastanowic, czy to "pieprzniz ogolny", czy moze szczegolowy... ; PPP

28.11.2001
11:28
[20]

rooda [ Konsul ]

Aaaaaaaaaa ................ chyba nikt z nas nie moze oprzec swoich opinni na pobycie TAM. Relacje pacjentow po przejsciu tzw. smierci klinicznej sa zawsze takie same i zawieraja sie w schemacie: tunel, swiatlo, blogosc. Czytalam kiedys z FOCUSIE, ze takie objawy daje umierajacy z niedotlenienia mozg i ze ich blizniaczosc ewidentnie mowi za tym, ze sa to halucynacje. Ciekawy jest tez przydadek jednego z neurochirurgow [z USA lub Niemiec, juz nie pamietam], ktory po wielokrotnych przypadkach smierci k. u swoich pacjentow ukladal na szafach w sali operacyjnej rozne przedmioty. Poniewaz pacjenci lewitiowali w czasie "opuszczania duszy przez cialo", chcial sprawdzic, czy widza rzeczywiscie to, co sie znajduje ponad glowami operujacych. No i wyniki nie zostaly ujawnione ze starchu przez "konsekwencjami". Do dzis sie zastanawiam, jaki byl efekt. Czy ludzie Ci rzeczywiscie cos widzieli - ale wtedy chyba nikt nie ukrywalby wynikow; czy tez nie widzieli nic i lekarz nie chcial ich dyskredytowac - a oprocz nich calego swiata ludzi wierzacych w dusze niesmiertelna. r

28.11.2001
11:36
[21]

wysiu [ ]

rooda --> To z jakiego powodu ten lekarz nie ujawnil wynikow, zalezy tylko od jego swiatopogladu - jesli byl niewierzacy to wlasnie nie chcialby ujawnic faktu, swiadczacego o istnieniu duszy - tak, ze nie wiadomo, jak to bylo.

28.11.2001
11:39
smile
[22]

kato [ Konsul ]

tygrysek.....> znasz to.....??? "The Truth is out there "...............X-file :)))))

28.11.2001
11:44
[23]

Attyla [ Legend ]

A ja nie wiem, czy takie rzeczy mozna brac zupelnie powaznie. Po pierwsze byly absolutnie subiektywne a po wtore zbyt, ze tak powiem, wizualne. Sprobojcie naciskac przez dluzszy czas swoje galki oczne. Tez bedziecie mieli wrazenie tunelu. Zreszta niedotlenienie mozgu wydaje mi sie dosyc dobrym wytlumaczeniem tego faktu. Poza tym musimy pamietac o tym, ze "zeznania" swiatkow nie dotycza zycia po smierci. Zadne z nich przecie nie umarlo! Unoszenie sie i slyszenie glosow moze byc spowodowane tymi samymi zaburzenia spowodowanymi brakiem tlenu a zapewne i panika. Zatem nie jest za zycia mozliwe autorytatywne stwierdzenie, czy smierc jest koncem. Mozemy za to probowac oceniac sprawe z punktu widzenia logiki. Wiem, ze jest to narzedzie dosyc zawodne. Ale znowu nie posiadamy innego. W kazdym razie do mnie przemawia teza o reinkarnacji.

28.11.2001
11:54
[24]

rooda [ Konsul ]

Tak, wysiu, tak tez moglo byc. Zasatanawia mnie tutaj intepretacja niektorych religii. I tak - w judaizmie jest to dosycs spojna teoria. Nie ma niesmierletnej duszy, bo dusza jest kazde stworzenie - czlowiek tez. Umiera i po smierci go nie ma, jest jakby zapisany w komputerze boskim. W chwili Sadu Ostatecznego, na ktory zawola Mojzesz, wszysycy wstana jednoczesnie i beda sadzeni. Judaizm z tego powodu naciska na doczesnosc i nie lekcewazy dobrych uczynkow, jednak nie warunkuje nimi tzw. zbawienia. Zreszta, tam to pojecie nie wystepuje w zasadzie. Piekla nie ma w pojeciu chrzescijanskim [wieczna kara], jest raczej nieistnienie i to ono jest kara za grzechy. Owszem, sa odszczepienne poglady. W kulturze jidisz [chasydzkiej] funkcjonowalo pojecie dybuka, czyli duszy umeczonej, blakajacej sie po naszym swiecie i wchodzacej - opetujacej - ludzkie cialo i umysl. Byl tez slynny Golem - czyli czlowiek z gliny, obudzony do zycia poprzez hebrajskie inskrypcje [napisy]. Jego istenienie zakladalo fukcjonowanie "boskiego tchnienia", czyli duszy. W takim katolicyzmie np. nie widze konsekwencji. Jest dusza niesmiertelna, sa: niebo, pieklo, czysciec. Kazdy po smierci idzie do jednego z tych miejsc - wylaczajac dzieci nieochrzszczone, ktore sa nie_wiadomo_gdzie [pierwsza zagadka]. I dalej - bedzie Sad Ostateczny, na ktorych Chrystus bedzie sadzil. Tylko co z tymi, co juz do tej pory sa w niebie, czyscu, piekle ? Wyciagamy ich i od nowa ? Przeciez Sad mial byc jednoczesny ["i przyjdzie w chwale sadzic zywych i umarlych"]. Chrzescijanstwo [katolicym tez] ma bardzio barwne teorie duszy, tylko nieco im sie teorie potem rozjezdzaja. r PS. Nie chce zaczac dyskusji teologicznej, to tylko takie dywagacje.

28.11.2001
13:30
[25]

Sabathius [ gdzie jest rooda? ]

Przepraszam, że nie na temat, ale muszę. Uwielbiam Atyllę. Fastastycznie napompowany bufon, wykazujący zerową odporność na mniej lub bardziej zawoalowane prowokacje, oraz tendencję do "pustej" fanfaronady. Naprawdę go uwielbiam. Atylla --->> jaka szkoda,że to forum a nie rozmowa przy jednym stole. Żywa polemika z Panem to z pewnością szokująco-wstrząsające przeżycie o podłożu traumatycznym.

28.11.2001
13:56
[26]

wysiu [ ]

rooda --> Chrzest nie sluzy "przypisaniu" danej osoby do chrzescijanstwa - jest to symboliczne oczyszczenie z grzechu pierworodnego:) Wiec dziecko nieochrzczone idzie do ...czyscca? chyba;) A takie niescislosci znajdziesz w KAZDEJ religii, trzeba tylko poszukac. Umiejetnosc ich ignorowania to jest wlasnie wiara:) Sabathius --> Nie chcialbys sie zatrudnic na budowie? Kwalifikacje masz super - a i zapotrzebowanie na pustaki jest tam zawsze.

28.11.2001
14:16
[27]

tygrysek [ behemot ]

W momencie kiedy pisałem tą teorię, nie znałem żadnych książek związanych z tym tematem, jedynie to tylko "Życie po życiu" przeczytałem. rooda --> cała teoria została napisana bardzo uniwersalnie, nie ująłem w niej aspetów religijnych, które mogłyby mi bezsensownie zniszczyć teorię moją. Spójrz na tą teorie nie z punktu chrześcijanina tylko człowieka. AvE

28.11.2001
14:44
[28]

rooda [ Konsul ]

wysiu ----> gdybys bardziej pomyslal, to bys zaczail, ze przedrostek "chrzes" funkcjonuje i w slowie chrzest i w slowie chrzescijanin. W zadnej innej religii taki rytual nie wystepuje w tym znaczeniu i wlasnie chrzest "laczy" czlowieka ze spolecznoscia chrzescijanska. A to, ze obmywa go z tzw. grzechu pierworodnego, to juz druga para kaloszy. 2. Jezeli sadzisz, ze wiara to wlasnie olewanie niescislosci .. to ...HM :) Nie wypowiem sie, bo nie mialo byc teologicznie, a i temat zbacza nam powoli. Reasumujac - sa religie lub wyznania w danych religiach, ktore sa scisle, a odszczepienstwo nie rzutuje na caloksztalt - jak w przypadku judaizmu czy islamu. Sa i takie - jak katolicyzm - ktore sa zlepkiem niescislosci, teorii, wierzen i dogmatow. To, ze je zauwazam, traktuje jako nagrode dla swojej bystrosci. A ich niezauwazanie przez innych i tlumaczenie tego wiara jest smutne. r

28.11.2001
15:13
[29]

Sabathius [ gdzie jest rooda? ]

wysiu -->> jak chcesz ugryźć, wysil się choć trochę, bo elokwencją to się nie popisałeś.

28.11.2001
15:19
[30]

wysiu [ ]

Sorki tygrysek, nie chce Ci robic offtopicu, ale muszem:) rooda --> 1. Chrzescijanstwo wzielo nazwe od chrztu udzielonego Jezusowi przez sw.Jana Chrzciciela i odwrotnie. NAZWE - bo sam chrzest jest tylko jednym z sakramentow, wystepujacych w tej religii. Rownie dobrze mozesz sie zastanawiac, gdzie ida dusze chrzescijanin, ktory zgineli bez otrzymania sakramentu Ostatniego Namaszczenia. 2. Scisle, naukowe religie, bez logicznych dziur w dogmatach??? Heh, prosze... Jesli nie zauwazasz niescislosci w innych religiach to moze po prostu nie jestes dosc bystra (sorry, ale sama zaczelas:PP;))? I serio uwazasz sie za madrzejsza od WSZYSTKICH chrzescijan (zeby daleko nie szukac: od Karola Wojtyly - iles tam jezykow i w ogole - rowniez)? Naprawde nie wiem czemu jestes tak strasznie uprzedzona do tej akurat religii. Judaizm jest ok, a katolicyzm kompletnie bez sensu? Przeciez sie roznia tylko szczegolami - podstawa jest ta sama, ten sam Bog, klotnia idzie tylko o pewnego proroka (wg Zydow) czy zbawiciela (wg - powiedzmy - 'nas').

28.11.2001
15:34
smile
[31]

kiowas [ Legend ]

rooda ---> jak wywnioskowalem z twoich wypowiedzi, wnikliwie przeanalizowalas zarowno Pismo Sw. jak i Koran oraz Tore. To moze Wedy tez czy dopiero sie przymierzasz?

28.11.2001
15:40
[32]

rooda [ Konsul ]

No i zaczales. Chrzescijanstwo nosi swa nazwe od Chrystusa, a nie Jana Chciciela. Chrzciciel to przydomek, imie Jan i nie on byl glowna postacia nurtu. Christos - z greki - ochrzczony. Inne religie maja mniej niescislosci, a ja mowilma o katolicyzmie jako wyznaniu [bo religia jest tu chrzescijanstwo]. Ch. jako takie ma kilka niedociagniec, ale w katolicyzmie nastepuje prawdziwa erupcja mieszania tradycji poganskich i chrzescijanskich. Np. historie o niesmiertelnej duszy, ktore - w Starym Testamencie - a jest on wyznacznikiem dla Zydow - zupelnie nie wystepuja. Uwazam sie za madrzejasza od ludzi, ktorych nie dostrzegaja pewnych niedociagniec - czy sa chrzescijanami, muzulmaniami czy cyklistami. Nie wiem, po co wyjezdzasz z papiezem - w kwestii jezykow malo kto jesy madrzejszy [ufam, ze Ty tez nie hyhyhy], ale w innych uwazam, ze ja mam racje. Nie jest on dla mnie wyznacznikiem nieomyslnosci, bo jest czlowiekiem - glowa kosciola, do ktorego nie naleze. Moge go szanowac za cos tam i cos tam, ale go nie wyznaje. To zreszta balwochwalstwo mowic na czlowieka Ojciec Swiety - gdy tymczasem Biblia mowi wyraznie, ze jeden jest Ojciec Swiety i bynajmniej nie nazywa sie on Karol Wojtyla. Nie jestem uprzedzona. Krytukuje katolicyzm i moge pokrytykowac tak samo kalwinizm. Z tymze w katolicyzmie mamy najwiecej bledow wobec Pisma Swietego. Zydzi nie uznaja Jezusa nawet za proroka i jest dla nich klamca. Polcam literature. r

28.11.2001
15:49
[33]

rooda [ Konsul ]

kiowas -----> zlosliwosci z rana sa jak smietana. Z tymze mamy popludnie. Wyobraz sobie, ze wiem, o czym mowie, bo czytalam. Uwielbiam tym zaskakiwac tzw. wierzacych, ktorzy swoje argumenty opieraja tylko i wylacznie na tradycji swieckiej i slownej, a nie maja bladego pojecia, co mowi Pismo, ktore nota bene wyznaja. Wed nie czytalam, ale moze siegnie. Dzieki za przypomnienie. r

28.11.2001
15:51
smile
[34]

kiowas [ Legend ]

rooda ---> <historie o niesmiertelnej duszy, ktore - w Starym Testamencie - a jest on wyznacznikiem dla Zydow - zupelnie nie wystepuja. > - mozesz mi wyjasnic gdzie tu niescislosc i do czego mozna ja odniesc? Bo to, ze Zydzi nie uznaja niesmiertelnosci duszy dla chrzescijanina chyba nie ma wiekszego znaczenia. <Zydzi nie uznaja Jezusa nawet za proroka i jest dla nich klamca> - dziwne, zeby czlowieka, ktorego wlasnorecznie zamordowali (bo dla nich to tylko czlowiek) uwazali za swojego proroka. Dziwne tez gdyby po tylu wiekach przyznali sie do bledu. Ale to temat na odrebna bajke. Tak na marginesie to twoja opinia wynika pewnie z tego, ze czytalas raz lub moze kilka razy Pismo natomiast nie sadze, by bylo tak rowniez w przypadku innych swietych ksiag. Ja niestety ich nie czytalem i nie jestem w stanie przytoczyc zadnych przykladow na poparcie moich slow. Wydaje mi sie jednak, ze i inne religie nie sa wolne od niedociagnien. Bo jak to sie dzieje, ze praktycznie kazdy muzulmanin (a juz na pewno szyici i sunnici) inaczej interpretuje Koran? Jasne, nie maja swojej glowy kosciola od czasu kalifow, ale mysle, ze jest to tez wynikiem duzej dowolnosci interpretacyjnej jaka mozna wyciagnac po lekturze Koranu.

28.11.2001
15:51
[35]

Attyla [ Legend ]

Tym akurat Wysiu sie nie przejmuj. W kraju, w ktorym mowi sie o 95% chrzescijan czlowiek buntuje sie przeciwko temu co jest tradycyjne i czesto az nazbyt narzucane. Jest to absolutnie zrozumiale i naprawde normalne. Zreszta tego rodzaju postawa jest poczatkowo preferowana przez wszystkie osoby, ktorym sie wydaje ze niewiara jest czyms lepsza od wiary chociaz procz elementow liturgicznych roznica polega tak naprawde tylko na zamianie autorytetu. Wierzacy przyjmuje za autorytet najwyzszy boga. Niewierzacy za najwyzszy autorytet uznaje nauke. Niestety, i jeden i drugi nie jest niepodwazalny i niezmienny. Stad tak czesto spory. Czlowiek, ktory nie potrafi zaakceptowac autorytetu istoty nie tylko nieznanej ale nawet nierozpoznawalnej ucieka w autorytety naukowcow. Ja mam to samo. Z jednej strony nie chce zaufac komus lub czemus doputy dokuki nie uzyskam informacji "z pierwszej reki". z drugiej zas zdaje sobie sprawe z watpliwej formalnie wartosci tez opartych w wiekszosci na argumentacji statystycznej.

28.11.2001
15:55
smile
[36]

kiowas [ Legend ]

rooda ---> no to mnie uprzedzilas - zwracam honor. Ale dalej uwazam, ze niedociagniecia nie sa li tylko domena chrzescijanstwa. Ps. to bylo zlosliwe, fakt, ale jak pewnie sama zauwazylas nie jestes specjalnie pozytywnie nastawiona do mojej religii, wiec czasami zdarza mi sie uniesc (choc staram sie hamowac:) W kazdym badz razie nie bierz tego do siebie - taki ze mnie czasami niemily facet:)

28.11.2001
16:08
[37]

rooda [ Konsul ]

kiowas ---> looz :) Nie, stary, dla Zydow z czasow rzymskich Jezus nie byl zadnym prorokiem. Dla tych, dla ktorych byl, pozostal i oni go nie zamordowali. Zamordowali go Ci, dla ktorych byl bluznierca, bo smial sie nazwac Synem Bozym. Naturalnie, ze kwestia duszy dla roznych wyznan ma znaczenie, bowiem wlasnie o tym rozmawiamy ! O tym, czy dusza - jezeli isnieje - przchodzi przez smierc ciala i co sie z nia dzieje dalej. Ty - "Bo jak to sie dzieje, ze praktycznie kazdy muzulmanin (a juz na pewno szyici i sunnici) inaczej interpretuje Koran? Jasne, nie maja swojej glowy kosciola od czasu kalifow, ale mysle, ze jest to tez wynikiem duzej dowolnosci interpretacyjnej jaka mozna wyciagnac po lekturze Koranu." Hm ... chodzilo mi o dogmaty .. O rzeczy PODSTAWOWE, jak Trojca, dusza niesmiertelna - w islamie sekty nie rozbijaja sie o sprawy podstawowe, a o drobnostki - w stylu, czy mozna w imie Boga zabijac innowiercow czy nie i czy kobiety sa sciera do podlogi, czy tez nie. W chrzescijanstwie bardzo duzo roznic wzbudzaja rzeczy istotne co do samego istnienia religii. Attyla - nie wiem, co chciales powiedziec, ale pewnie to, ze niewierzacy sa be, ale wierzacy tez sa be. Ja nie nadazam. Ale nie twierdze, ze jestem wyzej niz ktos tam. Mnie poprostu zadna religia nie pociaga. I nie wierze w niesmiertlena dusze ani wedrowki po zaswiatach. r

28.11.2001
16:12
[38]

neXus [ Fallen Angel ]

Ciekawe... A wiecie, ze do 14 wieku chrzescijanstwo uznawalo reinkarnacje jako dogmat? Jak widac poglady zmienaja sie w trakcie wiekow... Z reszta ciekawie jest sobie poczytac na temat historii religii - a szczegolnie jak zmieniaja sie dogmaty. Nie mowie tylko o chrzescijanstwie ale i o innych religiach (choc prawde mowiec chrzescijanstwo jest najciekawsze - najwecej tam zmian dogmatow). Kto wie co bedzie za nascie lat... Tym bardziej ze ostatnimi czasy sa tendencje do pojednywania sie religii...

28.11.2001
16:28
[39]

rooda [ Konsul ]

Jakkolwiek teoria reinkarnacji jest porywajaca, mnie nie przekonuje. 1. Niesmiertelnosc duszy. 2. Inkarnacja to wcielanie sie duszy w jakas postac - kolejne wcielenia zalezy od poprzednirgo bytu i od naszego w nim zachowania. Ale jak moge miec wplyw na swoje przyszle zycie, jezeli w doczesnym jestem komarem ? Lub zbozem ? Czyli zakladamy, ze WSZYSTKIE istoty maja identyczna swiadomosc ? I jeszcze jak mam sie zmienic i wyjsc z kola karmy, skoro nie mam prawa zapamietac poprzednich wcielen - czyli automatycznie swoich bledow ? r

28.11.2001
16:38
[40]

Attyla [ Legend ]

Alez Elfiniu! Bogowie niech mnie uchronia przed takimi myslami! Ani wyznaniowosc ani bezwyznaniowosc nie sa be! I jedna i druga postawa wymaga oparcia swojego swiatopogladu o jakis autorytet. Chodzilo mi wylacznie o to, ze dzieki powyzszemu stwierdzeniu zarowno jedna jak i druga postawa opiera sie na wierze. Nie ma wlasciwie miedzy nimi zadnej roznicy. Sam siebie, mimo wszytkie zastrzezenia tez zaliczylbym do "wierzacych w potege nauki". Sek w tym, ze nauka nie daje odpowiedzi na wiele pytan. Wtedy chcac niechcac wpadamy w sidla mistycyzmu. I ja Elfiniu i, jak sie zdazylem przekonac, Ty. Nie bylo w tym wiec z mej strony zadnej checi wywyzszania sie (o ile dobrze zrozumialem Twoja wypowiedz). Kazda postawa jest dobra jezeli tylko zapewnia swemu wyznawcy rownowage. Skoro Twoja rownowaga jest w najlepszym porzadku, to znaczy, ze postawa ta Ci pasuje. To samo mozna powiedziec np. o Leo, ktory woli autorytet istoty wyzszej i kosciola. Co do roli Chrystusa w spoleczenstwie Zydowskim to sprawa jest diabelnie trudna. Nie wlasciwie zadnych bezstronnych zrodel pisanych pochodzacych z poczatku I w., w ktorych Chrystus bylby wymieniony. To co mamy to ewangelie, a wiec pisma stworzone przez osoby przekonane o boskim pochodzeniu Jezusa. Brak jakichkolwiek wzmianek o nim samym w pismach postronnych wskazywalby raczej na bardzo niewielka jego role. Prawdopodobnie byl uwazany za jeszcze jednego wichrzyciela. Zwlaszcza, ze odwarzyl sie na takie swietokradztwo jak wygonienie chandlujacych z przedsionka Swiatyni, co dla Zydow bylo zbrodnia niewybaczalna - bo wystapieniem przeciw zwyczajowi uswieconemu setkami lat tradycji. Zreszta najprawdopodobniej za to zostal on zatrzymany, osadzony i stracony. Musimy pamietac, ze w tamtych czasach spolecznosc Zydowska rodzila kilku prorokow rocznie. Zreszta wystarczy poczytac sobie Juzefa Flawiusza Wojny Zydowskie i inne pisma, zeby sie o tym dowodnie przekonac. Co do dogmatow to jest to "produkcja duzo pozniejsza. Pamietajcie, ze chociazby kwestia istoty Jezusa byla zrodlem ciaglych sporow dogmatycznych. Powstawalo na tej karmie setki herezji, z ktorych najbardziej znanymi w okresie poczytkowym byl monofizytyzm, czy donatyzm (jednolitosc istoty boskiej i ludzkiej i dwoistosc rownych sobie istot boskiej i ludzkiej). zreszta ludzie od dawien dawna przyzwyczajona bylo do duzej ilosci bogow i bozkow. Stad ciagla wojna pomiedzy zwolennikami tezy o jednym bogu i zwolennikami tezy o jedynm bogu w kilku osobach. Wojna ta trwa az do dzisiaj. I nic nie wskazuje na to, zeby kiedykolwiek miala byc zakonczona. Nawet taka bzdura jak ikonoklazm byl przeciez w VIII - IX w. elementem destabilizujacym w Bizancjum - a szlo tylko o czesc oddawana obrazom i innym wizerunkom. W koncu Ikonofilowie zwyciezyli, ale obrazoburstwo nadal stanowi zarzewie buntu. Ja sam przez dlugi czas bylem przedmiotem atakow, poniewaz twierdzilem, ze chrzescijanstwo nie moze byc religia monoteistyczna skoro dopuszcza istnienie "swietych obrazow, figorek" i innych takich precjozow. trudno zatech zjawisko Chrzescijanstwa zdefiniowac. Jest to zjawisko ogromne i ladunkiem emocjonalnym i roznorodnym etnicznie, kulturowo, historycznie.

28.11.2001
16:41
[41]

neXus [ Fallen Angel ]

-->rooda Wez to za swego rodzaju "game over, press any key to play again". Cos w rodzaju "a nuz za tym razem ci sie uda" - aczkolwiek kolo karmy polega na tym ze jezeli ty zrobilas cos zlego, to w nastepnym zyciu to moze spotkac ciebie.

28.11.2001
16:44
[42]

Attyla [ Legend ]

Kiowas - Zydzi zamordowali wielu swoich prorokow. W Wojnie Zydowskiej Flawiusz wymienia ich chyba ze trzech. Szlo o prosta sprawe. Przepowiednia mowila, ze syn bozy zejdzie na ziemie i uczyni Zydow panujacymi nad swiatem. Zydzi rozumieli to w sposob bezposredni. kazdy syn bozy byl dobry dopuki nie przegral pierwszej bitwy. Potem to juz bylo tylko kesim:-). Zreszta sam Flawiusz musial od nich uciekac, bo jakis palant okrzyknal go synem bozym, a jemu nie udalo sie utrzymac przydzielonej mu prowincji i musial poddac sie Wespazjanowi lub jego synowi (nie pamietam). Sprawa jest wiec wbrew wyobrazeniom bardzo prozaiczna. A Jezusa nie brali za syna borzego, bo nie organizowal, jak sie zdaje, sily zbrojnej i nie przygotowywal powstania. Byl to dla nich po prostu jeszcze jeden krzykacz. I byl do zaakceptowania, dopuki nie rzucil sie na swietosci.

28.11.2001
16:45
[43]

rooda [ Konsul ]

Attyla ----> zasadniczo zgoda. Ale przez te swoja roznorodnosc jest hm ... zanieczyszczone. Aha, a propos sladow pisanych o Jezucie - no wlasnie, a Flawiusz ? Zero nic ? r

28.11.2001
17:00
[44]

Attyla [ Legend ]

No wlasnie sek w tym, ze zero i nic, nic i zero:-)))) Wlasciwie jedyna praca, w ktorej Jezus moglby znalezc swoje miejsce byly Wojny Zydowskie, bo pomijajac wojny Machabeuczow opis wydazen zaczal mniej wiecej od 20 r. pne. Ale totalna cisza. Jezeli wiec wiezyc zapewnieniom ewangelistow o tryumfalnych wjazdach na oslach, palmach i innych takich oznaczaloby to, ze Jezus musial byc borzyszczem tlumow i powinien znalezc miejsce w opowiesci Flawiusza. Nie znalazl.

28.11.2001
17:08
[45]

rooda [ Konsul ]

Teraz powiem cos malo smiesznego, lecz prawdziwego. Wlasnie dlatego pytalam. Otoz nazwisko zydowskiego historyka, ktory mial ponoc obywatelstwo Rzymu [Attylo, pomoz, bo nie mam pewnosci] przewinelo sie kiedys przez lekcje religii, na ktore uczeszczalam bodajze do 1-szej klasy szkoly sredniej. Tam zapalony katecheta wyglosil peany na rzecz historykow tamtych czasow, zadnego nie wymienil z naazwiska, lecz o Flawiuszu klepal ciagle. I niczego nie cytowal. Na tym samym historyku opreja swoje wywody Swiadkowie Jehowy i inni chrzescijanie. I co ? I gdzie tu slusznosc jednego zywego kosciola i reszty, skoro sacza dzieciom do mozgow historyczne klamstwa ? r

28.11.2001
18:04
smile
[46]

neXus [ Fallen Angel ]

:))) Jak mawial Lenin "religia to opium dla mas"

28.11.2001
18:05
smile
[47]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Tiaaaa..... Ciekawy temat. Nie uważam jakoby istniało coś po śmierci. To że mamy bardzo dużą świadomość, większą od innych gatunków zwierząt. Nie znaczy że mamy 'duszę' która przemieszcza się z jednego ciała do drugiego. Autor pisze: "przypadki hipnozy regresywnej, gdzie człowiek cofnięty w trakcie hipnozy przed swoje narodziny, staje się zupełnie kimś innym." Nie wiemy czy rzeczywiście człowiek poddany temu czemuś, cofa się do rzekomo innych wcieleń. Może jest poddawany autosugestii, mogą tu odgrywać rolę marzenia senne itp.

28.11.2001
18:10
[48]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Jestem w ciemnym tunelu... mrok mnie przytłacza... widzę jasny punkt... to wyjście... jestem coraz bliżej... nieeeeeeeeeeeeee... coś mnie odciąga.. chce oderwać.. jestem zgubiony..............

28.11.2001
18:35
smile
[49]

neXus [ Fallen Angel ]

O tyle jest ciekawie, ze nie ma zadnych przekonywujacych dowodow za i przeciw. W tym przypadku nawed zasada brzytwy Okhama odpada. Nawet w wypadku hipnozy sami badacze maja rozbierzne zdania. A poniewaz jako narzedzie badawcze jest od niedawna (przedtem raczej sama sugestia uzycia hipnozy powodowala smiech i kpiny) trudno powiedziec czy cofamy sie naprawde do poprzednich zyc czy mamy do czynienia z fantazjami. Choc podobniez niektore osoby potrafily mowic starozytnymi jezykami podczas stanu hipnozy (tu juz trudno powiedzec ze to sugestia czy fantazja u zahipnotyzowanej osoby). Ale ciekawostka jest to ze KAZDA religia zaklada istnienia duszy, bez wzgledu czy to jest religia dolnego Konga czy chrzescijanizm. Cos w tym musi byc (chodzby z samej statystyki - to dla ateistow). Zalozenie ze ktos ma dusze powoduje chocby to , ze ludzie maja swego rodzaju swiadomosc czegos w rodzaju rozliczenia co sie robilo do momentu smierci. Ludzie wtedy postepuja troche inaczej - a nie wedlug zasqady "po mnie chocby i potop"... Choc w zaleznosci od religi w inny sposob to sie objawia (ot chocby Jihad). Zauwazcie ze np w buddyzmie zakladajacym istnienie reinkarnacji nie bylo w zasadzie wojen religijnych mimo wielu odmian. Ja tam sadze ze istnieje reinkarnacja...

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.