
Lancelot@ [ Pretorianin ]
Z cyklu wędkastwo - REKORDY I POMYSŁY.
Niech każdy wpisze jaką największą rybę złowił, jaki był to gatunek i ile ważyła.
Są brania ostatnio na Wiśle ??

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]
Dobra ja mogę wpisać, ale jako ostatni :PPP
wildone [ Konsul ]
jakieś 7 lat temu złowiłem z pomostu na działce nad jeziorkiem z kuzynem 12 leszczy w ciągu jakiejś godziny.Poprostu po zarybieniu brały jak głupie.Od małego do naprawde sporawych.Niebyło wśród nich żadnych super rozmiarów ale liczy się ilość :) Teraz w tym jeziorze to można łapać stare dędtki

Fredmen [ Pretorianin ]
Ja 4 lata temu złowiłem karasia 42 cm.i wazył 1,9kg to mój najwiekszy wyczyn w moim wędkarstwie
Michmax [ ------ ]
Mój rekord związany z wędkarstwem to znalezienie we wodzie pistoletu jak wchodziłem po zaczepiony spławik.

gofer [ ]
pomysły?
z opowiadań mojego ojca -
"Pewnego razu, gdy byłem mały, do rodziców wynajmujących wolne pokoje na wsi przyjechali 2 mili panowie z 3 wielkimi walizkami. Zatrzymali się na 2 tygodnie w celu łowienia ryb. Wiecie co było w walizkach? W jednej były warzywa w stylu marchwii, groszku, kukurydzy etc. W dwóch pozostałych była wódka. Tego samego dnia co przyjechali (a przyjechali z rana), w okolicach południa panowie poszli nad stawik i nawrzucali do niego po trochę marchwii, groszku, kukurydzy etc. Potem poszli pić wódkę. I taki cykl utrzymali przez następnych 12 dni. Ostatniego dnia pobytu, gdy wódka się skończyła, o 12 panowie poszli nad staw i zaczęli wrzucać do wody resztki warzyw. Potem wzięli podbieraki (nabieraki?) i zaczęli wyjmować ryby. Ot tak, po prostu. 2 wanny ryb..."
takie łowienie ryb mi się podoba ;)
ewelina_m [ secret ]
Mieszkam w małym miasteczku w woj. podlaskim. Koło mego domu płynie rzeka, nieduża, szerokość parę metrów i płytka, gdzieś z metr. Często łowię tam ryby, ale przeważnie są to małe okonie, płocie i kilka innych gatunków. Ale ostatnio miałam przygodę. Wieczorek wybrałam się na ryby (kilka kroków od domu :P ), gdzieś około godz. 20.00. Słabo brały, miałam już kończyć, z nudów rozglądałam się na różne boki, ziewając i nie patrząc na spławik. Odwróciłam się i spojrzałam na spławik w celu wyciągnięcia przynęty z wody, a tu jak nie chluśnie (myślałam że to jakiś materiał, lub inna rzecz, lub po prostu zaczep ob roślinność), jak ryba zaczęła ciągnąć w swoją stronę, to się wędka wyginała w różne strony (mialam nosa kupując ją, miała chyba tylko jeden dzień od kupna). Sporo czasu walczyłam z nią, żebym mogła ją wyciągnąć. Świadków było kilku ;) Na szczęście łowił ze mną wujek i to on mi pomógł ją wyciągnąć z wody, bo sama bym nie dała rady, mogłaby żyłka pójść lub ryba by mnie zamęczyła :P Powoli wyholowałam ją do kładki, skąd wujek ją wyciągnął na brzeg. Była taka duża, że jescze do dziś w to nie wierzę, że w naszej rzece pływają takie ryby. Pierwszy raz taką złowiłam. Zdziwienie ludzi było ogromne, jak to bywa w małym miasteczku, wiadomość rozeszła się w jeden dzień ;) Gapiów też było sporo i tylko przyglądali się z niedowierzaniem, a ja się głośno cieszyłam :D Ledwo co ją uniosłam. To był jaź, ważył gdzieś prawie 2 kg i mierzył z ponad 50 cm. Obiadzik był dla całej rodziny :D Niestety, nie miałam aparatu i nie zrobiłam zdjecia, bo była by niezła pamiątka ;)
sYs|yavor [ Generaďż˝ ]
Heh, nie mam jakis wybitnych rekordow, wole miec frajde z holu 3 pstragow po 35 cm niz mlocic dwa tygodnie zeby wyholowac troc 70 cm... Tak wiec:
Pstrag potokowy 50 cm
Szczupak 60 cm
Lipien 45 cm
Klen 48 cm
Zeby bylo smieszniej, wszystko zlowione w wodach zaliczanych do krainy pstraga i lipienia, bo tylko tam lowie...