uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Na poważnie: radykalne działania ekologów
Kilka dni temu odwiedziła mnie znajoma. Posiedzieliśmy przy herbacie, minęły dwie godziny na rozmowach swobodnych i ciekawych. Postanowiłem ją odprowadzić do auta, żeby jeszcze przez chwilę nacieszyć się rozmową i towarzystwem.
Jakież było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że tak szybko nie uda się jej odjechać - jedna z opon była przebita, a za wycieraczką znaleźliśmy kartkę "Następnym razem, gdy zaparkujesz na trawniku, przebiję Ci dwa koła".
Faktycznie, auto stało parą kół na zbitej ziemi, która kiedyś pewnie miała być trawnikiem.
Z jednej strony byłem mocno zirytowany - moja koleżanka była osobą drobnej budowy, było ciemno i padał deszcz, więc trudno sobie wyobrazić, jak miałaby sobie poradzić ze zmianą koła, czego nigdy w życiu nie robiła (musiałem więc jej pomóc).
Z drugiej - ten trawnik był wyłysiały m.in. dlatego, że kierowcy nie szanują zieleni i stawiają swoje bezcenne gabloty niekiedy zupełnie bezmyślnie. Słyszałem o akcjach wojujących ekologów, którzy pisali gwoździem na maskach pojazdów stawianych w lesie (czego oczywiście robić nie można, ale Polak potrafi) napis: "Byłem w lesie".
Jak dotąd wydawało mi się to bardzo radykalne, ale z drugiej strony - w jakimś stopniu uzasadnione.
Opisana wyżej przygoda sprawiła, że zacząłem się zastanawiać jeszcze raz nad działaniami radykalnymi, w których osoba przekraczająca prawo jest za to karana niszczeniem jej dobytku przez ochotniczych i anonimowych sprawców.
Jakie działania radykalne ekologów tolerujecie, a które uznajecie za niesłuszne, przesadne, niebezpieczne?
Czy rzeczywiście samo ostrzeżenie (np. kartka za oknem bez przebijania koła) nie wystarcza i bezmyślnych (trwale lub przejściowo) złoczyńców trzeba "karać" ?
Czekam na Wasze opinie.
J0lo [ Legendarny Culé ]
jak patrze na takie historyjki to mi sie chce zakazac wszelkiej ekologicznej dzialalnosci w Polsce pozostawiajac tylko jakas panstwowa organizacje do kotrej mozna sie dostac tylko po badaniach psychologicznych...
a.i.n... [ Kenya believe it? ]
Uksiu -> muszę powiedzieć, że odkąd się pojawiłeś zaproponowałeś na tym forum kilka naprawdę interesujących tematów, tematów w których dyskusja nie musiała przebiegać w formie sondy lub przepychanki (anty)Unijnej :)
Co prawda w tym topicu nie zamierzam za bardzo się udzielać, ponieważ wyznaję prostą zasadę - toleruję każde poglądy i zachowania dopóki w namacalny sposób nie szkodzą osobom trzecim :)
Jednak chciałem tylko dodać, że warto się zastanowić nad "ekologami" z żyłką do interesów, którzy z protestowania uczynilki sposób na życie.
Jest chyba klka organizacji, które za odstąpienie od pikietowania czy przykucia się łańcuchami inkasują okrągłą sumkę (zwykle od bogatego koncernu międzynarodowego, któremu to też jest na rękę)...
Co gorsza, organizacje te, jeśli już dochodzi do oprotestowania - wykorzystują naiwnych nastolatków...
Michmax_Forever [ Chorąży ]
To nie jest dobry pomysł przebijać komuś koła dlatego że stanał na "trawniku". A co jeżeli Twoja koleżanka miałaby dziecko które trzeba by było odwieść do szpitala? Jakbym zobaczył gnoja który przebija komuś koło w samochodzie to miałby skuty ryjek.
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
J0Lo--->
No właśnie - a ja się zastanawiam, czy ten napastnik nie miał racji? Może dbał o trawniki i bezskutecznie próbował stawiać tabliczki i zostawiać karteczki?
Pomijam już fakt, że wystarczyłoby wybudowanie małego płotka do ochrony trawnika....
a.i.n.--->
toleruję każde poglądy i zachowania dopóki w namacalny sposób nie szkodzą osobom trzecim :)
No właśnie - w postawionym przeze mnie problemie mamy do czynienia z naruszeniem przepisów czy społecznych norm (przecież niszczenie komuś pod nosem trawnika nie można traktować jako szkodzenie osobie trzeciej) i karą, będącą również szkodzeniem.
Jak daleko można się posówać dla ochrony środowiska?
Apeluję do porzucenia tematu fałszywych ekologów, którzy korzystając ze sprzyjających im przepisów, z antyinwestycyjnych protestów zorganizowali nieźle rozwinięty biznes.
Tymi panami możemy zająć się w kolejnym wątku ;))) Coś na ten temat wiem - nawet z racji wykonywanego zawodu ;)))
Najbardziej frapujące wydają się sytuacje, gdy ekolog słusznie wybucha oburzeniem, ale forma jego reakcji jest trudna do powszechnej akceptacji
PS a.i.n. - dzięki za uznanie. Uważam, że z Hyde Parku można zbudować coś więcej... :)
Annihilator [ ]
Jeżeli miałbym skomentować taką formę "protestu", powiedziałbym - chamstwo. Trzeba jednak pomyśleć dlaczego tak naprawdę ekolodzy protestują w ten sposób? Czyżby nie było mniej radykalnych działań (np. nalepki "kto na scieżce/w lesie/na trawniku parkuje, ten naklejke z szyby zdrapuje"), które nie czyniłyby więcej pożytku niż nerwów dla kireowcy? Protesty w tym stylu służą jedynie interesom niektórych spółek, dobrze wyglądają jedynie w telewizji. Przecież lepiej wygląda krzycząca masa ludzi przypięta do słupa, niszcząca te okropne blachosmrody i robiąca więcej złego niż autostrada w środku lasu, niż powolne przekonywanie ludzi i "nauka".
Moim zdaniem zdecydowanie bardziej opłacałoby się zastosować działania mniej radykalne. Pochody, dzień ziemi, propagowanie jazdy na rowerze (!!!), naklejki i wiele innych. Niszcząc samochód "ekolodzy" jedynie odstraszają ludzi. Ekologia powinna być nauką przekazywaną w sposób pokojowy, a nie na zasadzie - zapłacisz trzy razy za nową maskę to się nauczysz! Znając do tego naszą Polskość, ten rodzaj działań na pewno nie przysporzy popularności działaniom mającym na celu uczynienie naszej Ziemi czystrzej.
a.i.n... [ Kenya believe it? ]
uksiu -> właśnie przebicie opon jest szkodzeniem osobom trzecim... i jako takie nie znajduje u mnie zrozumienia, ani usprawiedliwienia...
Najśmieszniejsze jest to, że gdyby ekolog ograniczył się do karteczki, zapewne wzbudziłby sympatię i zrozumienie. Jego apel miałby spore szanse poskutkować...
Oczywiście warto zastanowić się ile razy ów ekolog ograniczał się do kartek, proszenia itd... może tym razem już nie wytrzymał... a twoja znajoma pechowo była tą, która przelała szalę goryczy ;)
Pozostaje mi stwierdzić, że nie licząc afrykańskich strażników ochraniających słonie/nosorożce etc...(którzy są zawodowcami) ekolodzy IMO nie powinni sięgać po argumenty siłowe, a nastawić się na szeroko pojęte akcje informacyjno-edukacyjne i "wychować" wrażliwsze ekologicznie społeczeństwo... - to moja odpowiedź na pytanie - "jak daleko mogą posuwać się ekolodzy"
J0lo [ Legendarny Culé ]
uksiu ---> czy nie mial racji? powiem szczerze - nie mial. to jest maly skrawek ziemi w dodatku juz wczesniej wylysialej. czemu akurat jej samochod? czemu nie wczesniejszy ktory tam parkowal? czemu nie strzela z luku do dzieciakow grajacych w pilke na trawie - to tez powoduje wylysienie. tacy ekolodzy to nie ekolodzy lecz narwancy i fanatycy...
Hellmaker [ Nadputkownik Bimbrojadek ]
Tacy ludzie wg mnie to coś w rodzaju zabójcy-wegetarianina. Wrzeszczy żeby nie zabijać bezbronnych zwierzątek, ale zabijanie ludzi jest ok.
Może to skrót myślowy, ale jakoś tak mi się skojarzyło :))))
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
a.i.n.--->
Najśmieszniejsze jest to, że gdyby ekolog ograniczył się do karteczki, zapewne wzbudziłby sympatię i zrozumienie. Jego apel miałby spore szanse poskutkować...
Widzisz, na Ciebie i mnie tak by to zadziałało, na wielu innych ludzi również. Ale obawiam się, że większość wyrzuca kartkę po przeczytaniu, a razem z nią wyrzuca z głowy treść takiej ulotki...
Anihilator, a.i.n.--->
Moim zdaniem zdecydowanie bardziej opłacałoby się zastosować działania mniej radykalne. Pochody, dzień ziemi, propagowanie jazdy na rowerze (!!!), naklejki i wiele innych.
Jakiego tematu ostatnio bym się nie tykał, to pointa jest cały czas ta sama: TRZEBA LUDZI EDUKOWAĆ! MUSZĄ WIEDZIEĆ, ROZUMIEĆ, CZUĆ! Inaczej o skutecznej ochronie dobra wspólnego, jakim jest środowisko, można zapomnieć...
J0lo--->
czemu nie strzela z luku do dzieciakow grajacych w pilke na trawie - to tez powoduje wylysienie. tacy ekolodzy to nie ekolodzy lecz narwancy i fanatycy...
Zgadzam się. Choć przecież nie brakuje także ludzi, którzy takie dzieci będą ganiać... (tyle, że już bez broni ;)
J0lo [ Legendarny Culé ]
uksiu ---> bez broni to oczywiscie :)
u mnie na osiedlu jest jedno miejsce gdize graja i tam jzu trawy nie ma. z jednej strony smutne ale z drugiej gdzie maja grac? szkola troche drogi boiska nie ma w poblizu albo sa zdominowane przez starszych ( tzn od nich bo ja tam sie nie boje :P ) no to graja tam.
a.i.n... [ Kenya believe it? ]
uksiu => a wniosek o edukowanie społeczeństwa nasuwa się dlatego, że było-nie było, przez ostatnie 14 lat przeskoczyliśmy tyle, co "zachodnim" społeczeństwom zajęło dwa razy tyle czasu...
Przeskoczyliśmy to "materialnie" ale jak widać nie mentalnie...
teraz mamy do odrobienia drugie 30 lat i skoro różnice w statusie materialnym zmniejszyły się do akceptowalnego poziomu, zostało tylko długie uporczywe i cierpliwe edukowanie...
Niestety to kwestia conajmnije pokolenia...
najlepiej chyba oddaje to przykład kiedy widzimy powiedzmy rozwalony śmietnik...
Myślimy - co za bajzel, czemu nikt tego nie sprzątnie...
Sęk w tym, że samemu trzeba ten śmietnik postawić do pionu... Jeśli nie dosłownie, to utrzymując na odpowiednim poziomie służby miejskie...
AK [ Senator ]
uksiu - od siebie dodam tylko, że mieszkam w miejscu, gdzie łosie (czytaj - chamy ze wsi, które nie wiedzą co to miejska zieleń - delikatniej tego nie potrafie powiedzieć) nie potrafią przejśc metra dalej prosto, tylko muszą ścinać rogi, wydeptując trawę. Zresztą, co sie będę rozpisywał - jakieś 40% przestrzeni, którą powinna porastać trawa, jest zbita i udeptana na twardo. Sam akurat nie mam nic przeciwko, jeśli musze okrążyć chodnikiem połać zieleni, nawet jeśli "na skróty" prowadzi wydeptana ścieżka - i mam gdzieś ludzi, któtzy patrza się na mnie jak na wariata.
Z taką społeczną świadomością to nie do Unii powinni nas gnać, ale do koryta, bo tylko kawał żywej wieprzowiny może się tak zachowywać.
Ale do przebijania opon czy aktów wandalizmu się nie posuwam. Nie wiem, czy poprzeć wandala, czy nie, ale powinien się raczej ograniczyć albo do wsadzenia karteczki za 1 razem, albo do wyskrobania ostrzeżenia na lakierze.
Eomer [ Konsul ]
Opisana przez uksia sytuacja może być różnie interpretowana. A jeżeli wcześniejsze, mniej radykalne akcje, nie odniosły żadnego skutku i to doprowadziło do zniszczenia trawnika. Być może wówczas „nasz” ekolog, pełen smutku, doszedł do wniosku, że naklejki już nie wystarczą, że trzeba pójść dalej. Moim zdaniem poszedł za daleko...
I jeszcze chciałbym przytoczyć tu historię niezwiązaną wprawdzie z ekologią, lecz obrazującą reagowanie chamstwem na chamstwo. Oto ta opowiastka, która usłyszałem od mojej bratowej:
„W autobusie jechała kobieta z małym (4-5 lat) dzieckiem, które siedziało u niej na kolanach. Naprzeciwko nich siedziała starsza pani. I owo dziecko, co rusz, kopało tę starszą kobietę. W końcu „babcia” (tak ją umownie nazwijmy) zwróciła matce dziecka uwagę. Ta z kolei zwróciła się do dziecka tymiż słowami: „Mateuszku, nie kop pani” (szkoda, że nie dodała „bo się spocisz”), poczym zamilkła. Sytuacja powtórzyła się. Mateuszek dalej kopał babcię, a matka ponownie powiedziała swoją regułkę i nie uczyniła nic więcej. Za którymś razem matka dodała: „No bo wie pani, ja wychowuje swoje dziecko bezstresowo”. Po chwili autobus zbliżył się do przystanku. W momencie, gdy pojazd miał już hamować stojący nieopodal matki mężczyzna rzęsiście splunął je w twarz dodając poważnie: „Ja też byłem wychowywany bezstresowo”, poczym wysiadł.”
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
AK--->
Ale do przebijania opon czy aktów wandalizmu się nie posuwam. Nie wiem, czy poprzeć wandala, czy nie, ale powinien się raczej ograniczyć albo do wsadzenia karteczki za 1 razem, albo do wyskrobania ostrzeżenia na lakierze.
Jako ten, który po ciemku, w deszczu, uczył się zmieniać koło, nie mogę nie przyznać Ci tu racji ;)
Viti [ Capo Di Tutti Capi ]
Generalnie jestem przeciwny radykalnym działaniom. Uważam że tacy pseudoekolodzy więcej szkodzą niż pomagają. Pzrez nich osoby które naprawdę chcą chronić środowisko poprzez różne inicjatywy w stylu "sadzennie drzewek czy zbieranie śmieci" są uważane za czubków.
W normalnym państwie takie inicjatywy w zasadzie nie mają sensu gdyż od tego są odpowiednie służby. A jednak są to Poza tym żeby zwrócić komuś uwagę nie tzreba nadawać na tych samych falach, tzn. nie zniżać się do poziomów buraków. Z drugiej strony do chamów nie dociera wiele. Nie będę analizował konkretnego przypadku parkowania na trawniku, bo nie o to tu chodzi. Chodzi o pewne zachowania tzn. przestrzeganie przepisów mimo iż nie są egzekwowane przez odpowiednie instytucje. Porzucenie egocentryzmu i materialnego stylu życia itd. Mentalnie jesteśmy jeszcze w głębokiej komunie, niestety.
Viti [ Capo Di Tutti Capi ]
Tearz widze że zjadlo mi kawalek tekstu.
A jednak sa to... bardzo dobre inicjatywy uczace poszanowania wspolnej wlasnosci, wspolnego dobra.
Lawrence z Arabii [ Pretorianin ]
U mnie w kraju siostrzeniec miał mały wypadek, wjechał na palmę, która niz z tego ni z owego wyrosła przed samochodem.
Poza odpadnieciem zderzaka nic się na szczescie nie stalo, ale moj kuzyn zirytowany tą sytuacją wyszedł z auta i z całej siły kopnął nogą w palmę kokosową, która była sprawczynią całego zajscia.
Rezultat ?
Spadający kokos uderzył siostrzenca w głowe i ogłuszyl na dwie godziny
Jesli myslicie, ze to koniec historii to myslicie sie.
Po obudzeniu sie siostrzeniec stwierdzil, ze nie ma lewej nogi.
Zauwazyl za to karteczke przyklejoną do piersi z napisem :
"Za krzywdy wyrządzane matce naturze zostajesz pozbawiony lewej nogi, prawa zostaje ci zostawiona abys mogł chodzic i naprawiac swoje grzechy !!"
Jaki z tego morał ?
poruszaj sie na rowerze
To tyle chciałem wniesc do tego "niezwykle" fascynującego tematu ;/
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Viti--->
Chodzi o pewne zachowania tzn. przestrzeganie przepisów mimo iż nie są egzekwowane przez odpowiednie instytucje. Porzucenie egocentryzmu i materialnego stylu życia itd. Mentalnie jesteśmy jeszcze w głębokiej komunie, niestety.
Z jednej strony - to racja, że jest u nas całe wielkie pole przepisów, których nikt nie przestrzega.
Ale przecież to dość normalne. Jako przykład podam wzrór dyscypliny - Niemcy. Kto był w Hamburgu, to pewnie pamięta, jak tam wyglądają trawniki :) (o ile zwracał na to uwagę ;)
Z drugiej - mentalność komuny postrzegam w niezdolności do troski o coś, co prywatnie należy do mnie, jest ogrodzone, podpisane itd. I to niezwykle mnie smuci.
gofer [ ]
Uksiu - > skoro temat o ekologii - polecam Ci wątek mojego autorstwa na temat hipokryzji pseudoekologów - link poniżej
Lophix [ Lege r ]
Niedawno myslalem, ze fajnie by bylo gdyby ktos wlepial takie trude do zdrapania naklejki (np takie z ktorych robi sie plomby w komputerach) ludziom ktorzy parkuja na miejscach dla inwalidow w supermarketach (po uprzednim sprawdzeniu czy samochod nie jest przystosowany do przewozenia takowych), ale pare dni temu bylem swiadkiem takiej sytuacji. Na miejsce dla inwalidy, zaraz przed wejsciem sklepowym podjechal samochod, po zaparkowaniu podszedl do niego ochroniarz (brawo) ktory mial na twarzy wypisane o co mu chodzi. Starszy pan ktory wysiadl z samochodu powiedzial jednak, ze przeprasza, ale idzie tylko wymienic okulary, a ma klopoty z chodzeniem. Nie wiem czy mial bo minalem go, a w takich sytuacjach sie raczej nie obracam, ale mysle, ze mial. No i taka osoba moze spokonie parkowac na tym miejscu nawet jesli nie ma tego 1-szego stopnia. I dlatego teraz uwazam, ze takie naklejki mozna wlepiac najwyzej bedac swiadkiem tego jak ktos wysiada z samochodu bo mozna trafic na osobe ktorej "nalezy sie" (nie lubie tego okreslenia) to miejsce, ludziom z jakimis problemami zdrowotnymi, powaznie chorym ktorzy musza szybko dostac sie do apteki etc. Chyba nie musze dodawac dlaczego o tym pisze, nigdy nie wiadomo dlaczego czlowiek zaparkowal tak, a nie inaczej i przebijanie opon to zle wyjscie. I nie jestem wcale taki pewny, ze to byla akcja ekologa. Sa ludzie do obledu kochajacy porzadek i lad, byc moze slyszeliscie jakies opowiesci o mieszkancach blokow goniacych dzieci grajace w pilke, sadzacych drzewa itd, na kazdym osiedlu sie tacy znajda chociaz teraz jest ich coraz mniej bo goniac obecna mlodziez mozna sie narazic na niezbyt przyjemne zarty...
Viti [ Capo Di Tutti Capi ]
uksiu - No właśnie piszesz o niezdolności troski o swoje dobro, a co dopiero mówić o wspólnych dobrach.
minius [ Generaďż˝ ]
Cóż, sposób owego "ekologa", który przebił oponę i zostawił kartkę za wycieraczką przypomina mi o pewnej maksyme (z którą zresztą się nie zgadzam) - "cel uświęca środki".
Przypomiał mi się w tym momencie fragment filmu dr.Żiwago, gdzie jeden z bohaterów pyta się czy naród chce tego socjalizmu? Na co druga osoba odpowiada, że chcą tylko jeszcze nie wiedzą, że chcą.
Podobnie jest z ekologami. Najpierw należy (zresztą ciągle) uświadamiać co to jest ta ekologia, i co ze sobą niesie nie dbanie o nią, a wtedy można prowadzić akcje ekologiczne, które trafią dopiero wtedy na podatny grunt.
Jeśli w naszym grajdołku nigdy nie zawracano sobie głowę takimi "duperelami" jak świerze powietrze, woda, czy ziemia, to nie ma się co dziwić, że miną lata kiedy społeczeństwo będzie świadomie samo dbało nie tylko o brak azbestu w blokach, ale również o wygląd trawników, czy gówna na chodnikach.
AK [ Senator ]
Znowu zapomniałem napisać o najważniejszej rzeczy.
Mylicie pojęcia. Ekologia to dział nauki, zajmujący się badaniem relacji między organizmami żywymi oraz ich populacjami. To, o czym piszecie, to ochrona środowiska.
Uprzedzam, bo niektórych naukowców aż trzęsie na takie pomyłki.
Viti [ Capo Di Tutti Capi ]
AK - Można przywyknąć, chodzi ci o sozologię.
Shubduse [ Konsul ]
Cały problerm sprowadza sie do pytania czy cel uswieca srodki? Ja uwazam ze nie, wiec potepiam takie formy manifestacji ekologicznej jak niszczenie cudzego mienia ( futra na przyklad ) czy wlasnie przebijanie kół.
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
gofer---->
Dzięki za link. Ale jak już napisałem, w swoich rozważaniach chciałem skupić się nie na hipokryzji, ale na radykalnych działaniach "ochroniarzy natury" w sytuacji faktycznego przegięcia osób nieuważnych lub bezmyślnych.
Lophix--->
I nie jestem wcale taki pewny, ze to byla akcja ekologa. Sa ludzie do obledu kochajacy porzadek i lad, byc moze slyszeliscie jakies opowiesci o mieszkancach blokow goniacych dzieci grajace w pilke, sadzacych drzewa itd,
Również się nad tym zastanawiałem, czy to nie "straż osiedlowa" ;)
minius--->
Jeśli w naszym grajdołku nigdy nie zawracano sobie głowę takimi "duperelami" jak świerze powietrze, woda, czy ziemia, to nie ma się co dziwić, że miną lata kiedy społeczeństwo będzie świadomie samo dbało nie tylko o brak azbestu w blokach, ale również o wygląd trawników, czy gówna na chodnikach.
Trzeba pamiętać, że jeszcze 30 lat temu dymiące kominy były powszechnie znanym symbolem rozwoju i dobrobytu, a nie niszczenia środowiska.
Na Zachodnie uświadomienie przyszło wcześniej... ale my mieliśmy przecież atakować na zachód naszymi nieprzeliczonymi czołgami... mieliśmy więc inne więc inne priorytety...
AK--->
Mylicie pojęcia. Ekologia to dział nauki, zajmujący się badaniem relacji między organizmami żywymi oraz ich populacjami. To, o czym piszecie, to ochrona środowiska.
Ekolog (w pojęciu działacza) jest już ukształtowanym pojęciem w powszechnym polskim idiolekcie.
Ale niech będzie. Od dziś będę się starał nazywać ich "ochroniarzami natury" ;) (sozolog brzmi dziwnie i nikt nie wie, o kogo chodzi)
do wszystkich---->
na kazdym osiedlu sie tacy znajda chociaz teraz jest ich coraz mniej bo goniac obecna mlodziez mozna sie narazic na niezbyt przyjemne zarty... (cytat z Lophixa)
Wczoraj rozmawiałem o sprawie z kolegą, który podzielił się ze mną inną opowieścią.
Otóż na jego osiedlu mieszkał facet, który uparcie stawiał auto na trawniku, choć było wiele innych miejsc. Po prostu miał dzięki temu bardzo blisko do auta z klatki schodowej, jak również nikt mu tego miejsca nie zastawiał (bo to w końcu trawnik), a i z okna widział swoją dumę i chwałę.
Koledzy mojego kumpla próbowali mu (karteczkami) tłumaczyć, że to nieładnie niszczyć trawnik, ale gość się uparł. Pewnego dnia, gdy jechał do pracy, odkrył, że pod klamki i w same klamki nieznani sprawcy napchali niestety odchodów nieokreślonego pochodzenia. Podziałało - nigdy już nie postawił samochodu na trawniku... (a przynajmniej na tym koło bloku...)
L@WYER [ Valaraukar ]
uksiu --> duża część tzw. "ekologów" to dekle, nie umiejące rozróżnić elektrowni atomowej od bomby atomowej.
Opisane przez Ciebie zdarzenie wygląda raczej (IMHO)na działanie jakiegoś lokalnego zwolennika porządku podwórkowego.
diuk [ Konsul ]
Dwa pytanka do opowieści uksia o przebijaniu opony:
1. Jak ten ekolog podszedł do rzeczonego samochodu (domniemywam, że lewitował źdźbła nie depcząc)?
2. Czy wziął pod uwage ekologiczne koszty procesu wulkanizacji koła?
Barthez) [ Konsul ]
diuk -----> sądzę, że akurat swoimi pytaniami nie bardzo trafiasz, bo każdego kto ma ideologię jakąkolwiek, można ją podważyć. Tak samo można powiedzieć, że jesteś rasistą, bo nie tolerujesz faszystów.
A na temat z powodu braku czasu, narazie się nie wypowiem.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
heh, zacznijmy od tego że część "ekologów" t chuligani. Część robi to dla kasy .
Część jest niedouczona totalnie -> jak ci którzy protestują ostro przeciw elektrowniom atomowym nie wiedząc co to jest
Zabawne, że niewielu robi cos NAPRAWDĘ sensownego ( jak to propagowanie jazdy na rowerze) . Tych szanuję, ale co do reszty --> nie lubię chuliganów i zadymiarzy nieważne pod jak szlachetnymi sztandarami występują. Mam ochotę ciskać truskawkami od razu.
Chupacabra [ Senator ]
wlasnie mialem zalozyc podobny watek, ale skoro jest ten
Opowiem wam historie, ktora zdarzyla sie ponad 3 tygodnie temu. Moj znajomy dojarzdzal samochodem do pracy przez rozne wioski, bo tak bylo mu szybciej. 3 tygodnie temu akurat bardzo sie spieszyl, wyprzedzal na prostej drodze malucha z przyczepka, gdy ten (pir** buraki nie potrafia jezdzic, ale nie o to mo chodzi) skrecil bez zadnego ostrzezenia w lewo. Jak potem sie tlumaczyl, to zawsze tak ronbil: "bo tu panie nic nie jezdzilo". Znajomy kierujacy polonezem odbij sie od malucha ,uderzyl lewa strona w wielkie drzewo, poczym odbil sie i pare razy przeturlal sie. Mimo niemalze natychmiastowej fachowej pomocy jego stan byl tak powazny, ze ratownicy mysleli, ze znalezli trupa. Przetransportowali go helikopterem kilkadziesiat kilometrow do specjalistycznego szpitala, dajac mu 1% szans ze przezyje transport!! Przezyl transport i operacje, po ktorych dawano mu max 5% szans. Teraz po malo dochodzi do zdrowia, ale cud w jego przypadku to malo powiedziane. No i gdzie tu wina ekologow pytacie sie?? Otoz droga, no ktorej doszlo do wypadku jest bardzo bardzo waska, a drzewa az wypychaja asfalt. Wladze samorzadowe od dawna chcialy wyciac te drzewa. Posadzono juz dawno drzewka 4 metry od ulicy. Ale miesiac przed wypadkiem, banda pier** gowniarzy, nazywajacych sie "ekologami" protestowala przeciwko wycince tych drzew, ktore ostatecznie zostawiono. Jesli jest na tym forum jakis ekolog, ktory bral udzial w podobnych akcjach, to zycze mu, zeby sam albo jego bliski wyladowal na tych drzewach.
Taka informacja, czytalem gdzies ze 80% smiertelnych wypadkow samochodowych jest z winy drzew. I co wy na to? Co sadzicie ze jest wazniejsze, pare lip przy drodze, czy ludzkie zycie? Dla mnie wybor jest oczywisty, jesli dla kogos nie jest, to powinien sie chyba leczyc
L@WYER [ Valaraukar ]
Chupacabra --> "czytalem gdzies ze 80% smiertelnych wypadkow samochodowych jest z winy drzew. " - od kiedy drzewa mają coś do powiedzenia ? To nie one kierują samochodami - to, że ktoś za szybko jeździ, lub jeździć po prostu nie umie albo drogi są takiej jakości jaką widać jest przyczyną wypadków. Fakt - gdy droge chce się poszerzyć trzeba czasami coś wyciąć (albo zbudować droge gdzieś dalej, bo mozna trafić na aleję drzew uznaną za pomnik przyrody),
ale wierz mi, winy drzew jako takich ciężko jest się tu dopatrzeć.
swietlo [ Canaille Carthagienne ]
Chupacabra --> a ile jechal twoj znajomy? bo przy 70 km to raczej az tak by sie nie rozbil!
Istnieje cos takiego jak dostosowanie pretkosci do warunkow!
Innova [ Pretorianin ]
Hmm... to może na początek powiem, jak to wygląda od strony zupełnie praktycznej - jestem jednym z założycieli stowarzyszenia chroniącego przyrodę (konkretnie mokradła). Cóż, pozostaje mi wyrazić ubolewanie dla praktyk tego delikwenta, którego, uksiu, nazywasz 'ekologiem'.
Qrna. Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć, jak to jest: jakiś bezmyślny idiota potrafi podejść z gwoździem do samochodu, przebić mu oponę i zostawić taką karteczkę. Potrafi "chronić" wyłysiały trawnik (rozumiem, że jego celem jest uświadamianie społeczeństwa, bo raczej o korzyściach środowiskowych jako celu to mowy nie ma), a nie potrafi spowodować, żeby go np. ogrodzono jakimś choćby prowizorycznym płotkiem, czy choćby postawiono jakąś tabliczkę, względnie ławkę obok, żeby nie można było stawiać samochodów.
K... sorki, ale za samą taką akcję na miejscu Twojej znajomej, to sam - nawet mając do ochrony środowiska takie podejście, jakie mam - najchętniej przyszedłbym pieszo ze szpadlem, skopał ten wyłysiały trawnik i zasiał tam zielsko (tylko po co szkodzić innym Bogu ducha winnym mieszkańcom). Dużo więcej zrobiłbym w ten sposób dla natury.
Sorry ale się wqrzyłem.
Wydaje mi się (jestem przekonany, mogę nawet powiedzieć), że to jakiś lokalny łobuz i to nawet nie miłośnik "porządku", tylko po prostu gość, któremu odbiło / miał cięzki dzień / nie spodobał mu się kolor gabloty Twojej znajomej / sam chciał tam postawić swoją, i jednocześnie chciał się poczuć wielkim miłośnikiem przyrody (komfort psychiczny rulez) i postanowił zacząć naprawę świata od owego klepiska.
Ok, ochłonąłem. :-) W ogóle co do jakichkolwiek działań z zakresu ochrony przyrody, to najpierw jest potrzebna świadomość CELU tych działań. I to nie celu "a bo ja chronić chcę", tylko PO CO chronić konkretną rzecz / JAKĄ grupę społeczną uświadamiać, itp. Jeśli chce się to robić profesjonalnie (czy "półprofesjonalnie"), to wiadomo, że nie starczy środków, żeby chronić wszystko i uświadamiać wszystkich. Więc trzeba wybrać... A amatorsko... no cóż. Amatorsko to można zdjęcia robić, i wtedy to będzie nieszkodliwe dla społeczeństwa / środowiska / whatever.
Patrz przykład z drzewami Chupacabra. To był popis amatorów w złym tego słowa znaczeniu (nie mam na myśli broń Boże, żeby nie garnąć się do tego, nie będąc biologiem/botaniekim/zoologiem, w każdym razie zawodowcem - ja zresztą też nie jestem. Mam na myśli, żeby słuchać i mieć do czynienia z ludźmi świadomymi nie tylko skutków dla danej rośliny/zwierzęcia, ale też dla całej reszty ekosystemu i ludzi związanych z danym terenem).
Innymi słowy - są drzewa, których nie należy wycinać - należy się postarać o poprowadzenie drogi parę metrów dalej. Pieniądze na to są wbrew pozorom, bo jest i sieć Natura 2000, i Ekofundusz, i masa innych sponsorów prócz Państwa (które oczywiście jak zwykle nie ma na to pieniędzy). Można się postarać, i moja organizacja jest żywym tego przykładem. Też mamy problem - facet kopie torf w miejscu kwalifikującym się pod rezerwat, i oficjalnie udaje, że prowadzi tam stawy rybne (w dołach potorfowych oczywiście). I co, powinno mu się wysadzić cały stuff w powietrze? Takie akcje tylko zniechęcą świadomość ludzi do chęci zrozumienia celu czy roli ochrony środowiska i sozologii jako takiej. Wolimy kupować działki rolnicze wokół niego i uniemożliwiać mu inwestycje strategiczne, starać się o włączenie drogi dojazdowej do obszaru chronionego (a niech sobie zbuduje prywatną :P). Wtedy pójdzie sam, bo koszty budowy przerosną trochę jego zyski, poza tym musiałaby to być droga trzy razy dłuższa niż potrzebna do pokonania odległość. Mam nadzieję, że stanie się to zanim sieweczki przestaną przylatywać na żerowisko :/ Jest poparcie parku krajobrazowego, gminy (jako urzędu). A co najważniejsze, ludzie z okolic (głównie rolnicy) zaczynają dostrzegać inicjatywę i sami się w to tak czy inaczej włączają (system zachęt do współdziałania w zakresie ochrony środowiska to już inna sprawa...).
A to, o czym pisze uksiu i Chupacabra... to po prostu o pomstę do nieba woła. Tak samo, jak przykuwanie się do drzew. Przypomina to trochę pieniactwo Samoobrońców - choćby mieli rację, to i tak będą oszołomami, którzy mają pustkę w głowie i k...iki w oczach.
Viti [ Capo Di Tutti Capi ]
Jak przeczytałem posta Chupacabry to zaraz mi się przypomniał jeden z opisów wypadków:
"jechałem sobie spokojnie a tu nagle zaatakowała mnie wysepka tramwajowa."
Chupacabra [ Senator ]
kurde, chyba tu nikt nie jezdzi samochodem. Czy nikt z was nigdy nie wyprzedzal kogos, nie wymuszano na was pierszenstwa, nie trafiliscie nigdy na idiote?? A jakie jest naturalne zachowanie czlowieka, gdy z naprzeciwka pedzi na niego inny samochod. Probuje za wszelka cene uniknac zderzenia zjezdzajac na bok. A na boku co najczesciej czeka?? Wielkie dzrewa ,posadzone co trzy metry, 20 cm od jezdni. Jesli te same drzewa rosly by sobie 3-4 metry dalej, to nten czlowieczek najwyzej by sie po trawie przejechal albo slupek skosil i tyle. A tak najczesciej na drzewie laduje. Te drzewa to moze kiedys byly fajne, jak sobie ludzie konikiem z bryczka jezdzili albo przemknal 1 automobil na dzien. No i drzewa ten mialy spelniac role obrony przed zwiadem powietrznym, tak samo budowano krete drogi, by utrudnic ostrzal. Slyszalem ze niemieccy zieloni chca zeby budowac krete drogi, zeby ludzie wolniej jezdzili i mniej paliwa zuzywali. To jest chore.