GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Pijackie przygody

06.05.2003
14:10
smile
[1]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

Pijackie przygody

Były już pokrewne wątki, ale zawężaly nieco pole do popisu.
Zatem zapraszam do podzielenia się wspomnieniami z najbardziej odjechanych pijackich wybryków.

Na początek:
Urwaliśmy się kiedyś z gegry. A Że pogoda była piękna, postawnowiliśmy pojsc do pobliskiego parku. Po drodzę zakupiliśmy w sklepie 1 wino (Wino owocowe "Błyskawica" - nomen omen). Ale że jeden z kumpli miał wredny charakter zaczął drugiego podpuszczać, że nei wypije wina jednym łykiem. Koleś był ambitny i się założył (o drugie wino). Wyszliśmy przed sklep, gość przechylił wino i jakoś tam je wypił. Zadowolony z siebie poszedł oddać butelkę (myślał że przyjmują, a może sam nie wiedział po co) i podchodząc do lady puścił wielkieeego pawia na ekspedietnkę!!!
Hehe, gościa potem zabrało pogotowie, bo był niewprawiony z piciu i go zupełnie ścieło. A na tą babę ze skelpu już zawsdze mówili "Zarzigałka".

06.05.2003
14:16
smile
[2]

Satoru [ Child of the Damned ]

hmmm jakbyś przypadkiem szukal tego wątku to wpisz *melanże* albo poszukaj wątku o 18-stkach:) Niektorzy nie beda musieli sie powtarzac:)

06.05.2003
14:20
smile
[3]

Midgard01 [ Made in China ]

Chętnie bym siępodzielił jakąś historią, ale żadnej takowej nie pamiętam;)
Ale towja całkiem niezła!:)

06.05.2003
14:26
[4]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

no to druga , krtótka ale za to ze mną w roli głownej:
keidyś uwaliłem się jak zwierzę i wracam do domu (a trzeb awiedzieć, że żołądek mam słabszy od głowy)
traf chciał, że po drodze był taki skwerek z handlem ulicznym, na którym pełno było ludzi
idę sobie , świat wiruje, nagle bleee i drugi raz bleee - wykonałem dwa hafty nie zatrzymując się w samym środku skwerku na oczach masy ludzi

06.05.2003
14:36
smile
[5]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

nie używajcie wulgaryzmów, bo mordki wytną cały wątek

06.05.2003
14:37
[6]

pawel020 [ Carnivale ]

jak bylem na dyskotece w hipszani poczulem ze musze poscic pawia ,a wiec postanowilem z kulturka wyjsc na pole i wyzygac sie , wracajac na disco ochroniarz nie wposcil mnie pokazujac palcem na moja zezygana koszulke ,bylem naprawde zaskoczony widokiem jej :) chcialem dobrze ,nie wyszlo :O

06.05.2003
14:46
[7]

pawel020 [ Carnivale ]

kiedys mialem tak ze usnalem jadac na dyskoteke i wyladowalem na jakims zadupiu ,wzywalem kuzyna zeby po mnie przyjechal i zawiozl mnie na dyskoteke , w ta sama noc wracajac nocnym autobusem tez usnalem ale jak sie obudzilem to szybko wysiadlem i okazalo sie ze wysiadlem 3 przystanki za wczesnie :O i musialem na nogach isc
sam bylem a wiec nie mial mnie kto budzic

06.05.2003
14:50
[8]

pawel020 [ Carnivale ]

majac 18 lat na obozie w grecji zabawialem sie w tancu z 40 letnia wloszka przy calym obozie ,a na drugi dzien troche glupio bylo :)))

06.05.2003
14:54
[9]

trustno1 [ Born Again ]

ale przygody pijackie, niech was szlag trafi, dzieciaki. lepiej nazwac watek - przygody z alkoholem w tle. byloby moze znacznie smieszniej.

przygoda (?) z alkoholem w tle.

pracowalem kiedys niedaleko slynnego w warszawie "czytelnika”, miejscu posiedzen alkoholowych atkorow, dziennikarzy, pisarzy itd.
9 rano, sekunda po otwarciu lokalu - ja prosto z podrozy sluzbowej jeszcze lekko takitamsobiewstawiony. podchodze do baru, prosze grzecznie o whisky z lodem, bo spiesze sie do pracy
pani: a sniadanko? sniadanko juz bylo?
ja: (flegmatycznie) wszystko juz bylo...

w tym samym momencie ktos pierdzielnal mnie w plecy i malo swiezym glosem ryknal:
- i to sie nazywa puenta podsumowujaca brak akcji!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
tak poznalem gustawa holoubka
p







06.05.2003
15:00
smile
[10]

Adamss [ -betting addiction- ]

No ja póki co nie miałem jeszcze jakiejś takiej przygody, ale całe życie jeszcze przede mną :)).

06.05.2003
15:01
[11]

pawel020 [ Carnivale ]

jak ktos jest z KRakowa mozemy postarac sie o nowe przygody :O_O

06.05.2003
15:03
[12]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

trustno1 --> "tak poznałem GH" - czyli dalej utrzymujecie znajomość?

06.05.2003
15:04
[13]

DKAY [ Generaďż˝ ]

Ja kiedyś perfidnie dałem się podpuścić kumplowi. Wiecie w stylu "nie przebiegniesz po tym polonezie". Ja oczywiście zachęcony procentami postanowiłem niezwłocznie podjąć wyzwanie. Okazało się to jednak niezwykle trudne z względu na stan upojenia. I tak 3 razy brałem rozbieg i próbowałem wskoczyć na tego potwora (stał tyłem wiec podbiegałem od tej jakby wyższej strony). Po 2 pierwszych upadkach:) za 3 coś zaskoczyło triumfalnie przebiegłem po dachu włączając alarm i oddaliłem się między blokami. Po kumplach oczywiście ani śladu wszystko działo się pod moim domem. Jak obudziłem się rano i przypomniałem sobie co się działo to trochę się zdziwiłem:) O dziwo nikt mnie chyba nie widział.

06.05.2003
15:08
[14]

pawel020 [ Carnivale ]

jak ktos jest z Krakowa to bedzie wiedzial , jak wracalem z kameleona to chodzilem po tym nowym moscie w Krakowie a raczej po jego wysokich ramieniach most dla samobojcow latwo tam wejsc , jak juz bylem na gorze dzwonilem do wszystkich o 4.00 nad ranem zeby sie pochwalic moim wyczynem :OOO

06.05.2003
15:11
[15]

trustno1 [ Born Again ]

luty -----> byl czas, gdy umawialismy sie w czytelniku na dyskusje (przezywalem wowczas kryzys tworczy spowodowany niewiara w celowosc robienia tego, co robie). potem - po roku jakims - znajomosc sie urwala z przyczyn obiektywnych:)




przestalem pic
p

06.05.2003
15:16
[16]

trustno1 [ Born Again ]

ale najfajniejsze byly studenckie czasy




waletowal w moim pokoju w akademiku na placu narutowicza (tzw. alcatraz - buda nalezaca do politechniki, ale pelna studentow z uniwerka) dzis bardzo znany i powazany w pewnych kregach episkopacko-neokatolickich redaktor naczelny bardzo powaznego kwartalniko-nieregilarnika przepojonego wiara i filozofia. to wazne, poniewaz wtedy taki swiety to on nie byl.
popilismy lekko, bo piatek byl. lekko, bo bardzo-bogobojny-dzis-redaktor-a-wowczas-kolega-z-roku sdzedl na wywiad z munkiem staszczykiem. wywiad mial sie ukazac w tygodniku uniwersytecki, a odbyc sie mial u mamy bardzo-znanego-dzis-w-pewnych-kregach-podziemno-alternatywnego-redaktora-kultowego-pisma- i-wydawnictwa (oszczedze nazwisk, ok?). no i mr-bogobojny-dzis.... poszedl na rozmowe. wlasciwie pojechal odjechany. caly wywiad skonczyl sie nim zaczal klasycznym pawiem: najpierw na drzwi mieszkania, potem na mame dzis-kultowego-redaktora, a nastepnie na samego lidera t.love.
.
.
.
.
.
.
.
nastepnego dnia pojechalismy tam obaj. z pekiem roz
p

06.05.2003
15:17
smile
[17]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

trustno1--> a czym sie zajmujesz? jesteś dziennikarzem? pisarzem ?

06.05.2003
15:24
[18]

Danley [ NiEuMaRłY SłUgA ZłA ]

Bym cos napisal, jednak nie chce, aby przezemnie watek wywalili :D

06.05.2003
15:27
[19]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

Danley --> a co, nie dasz rady bez przekleństw?

06.05.2003
15:31
[20]

Danley [ NiEuMaRłY SłUgA ZłA ]

moze sie uda... zaraz cos jednak napisze :D

06.05.2003
15:33
[21]

Boreasz [ Moderator ]

pawel020 ---> Pierwsze i ostatnie ostrzezenie. Rzuc miesem jeszcze raz, a sie pozegnamy.

06.05.2003
15:36
[22]

Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]

We wtorek po Świętach uroczyscie obchodziliśmy koniec postu, lała się w biurze wódka i inne napoje rozweselające. Ponieważ impreza kończyła się koło północy, wiec zostałem na noc w biurze - musiałbym wracać przez całe miasto, zalany jak Atlantyda, kasy na taksę nei miałem - a kosztowałaby z 50 zł.

Zostałem wiec, a obudziłem się o 6 rano. Napiłem się wody z automatu i już było całkiem OK, czułem się dobrze ( poza pragnieniem nigdy nie mam innych objawów kaca) , tyle że nieogolony, nie umyty, ogólnie nieświeży...

Nagle do biura wszedł pracujący u nas 70 letni Anglik, który z uwagi na bezsennosć zawsze pojawia sie w robocie koło 6. Zobaczył mnie ipowitał tradycyjnym angielskim "Jesus Christ! My God! You`ve frightened me to death!"

...

06.05.2003
15:37
[23]

trustno1 [ Born Again ]

luty ---> dziennikarzem to ja bylem kiedys. teraz - redaktorem. czytam innych i wymiotuje przerazony brakiem doswiadczenia i znajomosci jezyka polskiego.
p

06.05.2003
15:39
smile
[24]

Tofu [ Zrzędołak ]

trustno1 - w takim razie nie czytaj zapowiedzi Civil War na GOL-u jeśli coś dzisiaj jadłeś - ja skończyłem lekturę na pierwszej stronie w trosce o moje kiszki...

06.05.2003
15:49
[25]

trustno1 [ Born Again ]

w mowim zawodzie tez bywa wesolo:

- pracujac w duzym dzienniku ogolnopolskim po posiedzeniu na tarasie w srodku maja usnelismy w pieciu w... jednej kabinie w wc. tylko tam byl spokoj, dopoki sekretarzowi redakcji nie zachcialo sie sr...
ale bylismy goscie - o ile kazdy inny polecialby na zbity pysk, my dostalismy od naczelnego (na drugi dzien) ustne upomnienie w uznaniu zaslug dla przygotowania gazety do kolorowego druku:)

- lecac na zaproszenie duzego holenderskiego banku do amsterdamu (osobna historia, ktora skoczyla sie zakochaniem w tym miescie) kolega z nieistniejace juz gazety ekonomicznej (biedna konkurencja) ubzdryngolil sie jeszcze przed startem (niech zyja vip lounges na lotniskach!) i po oderwaniu sie od ziemi, odpial pasy, stanal i ryknal: no to k.... w kabaty!
o wlos bylismy od zarocenia samolotu. skonczylo sie na tymczasowym aresztowaniu barana, czyli posadzenia go na tyle samolotu z przypisanym stewardem do pilnowania. kapitanowi ( fajny czlowiek zreszta, pozwolil podotykac tego i owego w kabinie pilotow) wytlumaczylismy, ze ojciec kolegi siedzial kolo anny jantar...

- w mediolanie spilem prawie do nieprzytomnosci prezesa najwiekszego wloskiego banku unicredito italiano i wyciagnalem od niego pewne dziwne informacje. opublikowalem je zaraz nastepnego dnia i:
1. odeslano mnie do domu wsrod obrzydliwie ohdynych spojrzen
2. zyskalem w msp miano tego, ktory o malo co nie upieprzyl prywatyzacji pekao sa

- we frankfurcie pomylilismy z kumplem, ktory jeszcze wtedy pracowal w wyborczej budynki i zamiast do deutsche banku udalismy sie na konferencje do commerzbanku (po drugiej stronie ulicy) konferencji nie znalezlismy, ale za to jaki bar!?!?!?!?!?!!!! znalazla nas policja zaalarmowana przez naszych gospodarzy.

- z bgz-tem bylismy w madrycie na konferecji bez znaczenia. przez pol miasta spierdzielalem przed czarna prostytutka, ktora uwziela sie na mnie, a tuz przed hotelem napdlo mnie i ograbilo dwoch turkow (TURCJO! ODDAJ MOEJ ZIPPO!)

- o polskich watkach bankowych wyjazdow z alkoholem w tle to raczej nie bede wspominal. tu wszystko wymyka sie spod kontroli na samym poczatku:)
p

06.05.2003
15:58
[26]

ehhh [ Angel of Death ]

jabym cos skrabnal ale nie skrobne gdyz na 100% do tego watku trafi moj brat-abstynent(nigdy w to nie uwiezrze:)
moze kiedys:)

06.05.2003
16:03
smile
[27]

Danley [ NiEuMaRłY SłUgA ZłA ]

1. Kiedys jak na wycieczce bylem, kupilismy sobie z kumplem 6 browcow i w autokarze wypilismy wszystko (ze tez zaden z opiekunow wycieczki nie zwrocil uwagi na unoszaca sie won piwa :D )

2. Jednej kumpeli na imprezce do browca dolalem spirytusu - scielo ja niemal natychmiastowo :D ( dziwne ze nie poczula ze cos jest nie tak w piwie :D )

3. Na innej wycieczce... Kumpel otworzyl browca (w puszce) i w tym momecie kierowcy ktos wyjechal, ze ten ostro zachamowal. Kumplowi oczywiscie piwo niestety upadlo i sie wylalo duzo, jednak zdazyl zlapac puszke, ale plyn poplynal do przodu wprost pod nogi opiekunow wycieczki :D (tym razem juz nie bylo tak dobrze jak w 1 punkcie) Niemal po chwili sie skapneli ze maja pod nogami jakas kaluze :D (ze tez nikt nie zatamowal po drodze tego :PPP )

PS. Wiem ze gowniane... ale takie mialo byc :P
PS2. Jesli mi sie jeszcze cos takiego (cienkiego) przypomni to napisze...

06.05.2003
16:07
[28]

pawel020 [ Carnivale ]

smietniczek gora ^_^

boerasz <<<---- rob co chcesz, a nie strasz mnie :O

06.05.2003
16:12
smile
[29]

Thc~Jazz [ Pretorianin ]

...hmmmmm, a wiec było to dość dawno i nie daleko mojego domu. Wracałem z kumplem z baru i niestety albo stety
na ławeczce spotkaliśmy dwuch lekko zapitych facetów. Obydwoje mieli juz swoje pod czaszką i rozmawiali cis pijackim tonem wyławiając od siebie urywki zdań, które niekoniecznie mogą coś znaczyć. Kiedy podeszliśmy bliżej okazało się
ze jest tam jeden nasz znajomy i jego kumpel z kanady. Gadka od razu rozeszła się po kościach i zaczeła sie dysputa
na tematy wszelakie od filozofii po hard core. Co chwila ktoś biegał po piwo i wszyscy tak sie uniesli dobrym humorem
ze gęby nie konczyły się uśmiechać a bicia braw brakowało tylko. Po długiej i bezowocnej gadce każdy rozszedł się
do domu a ja wraz z kumplem udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. On niósł mnie trzymając mnie pod pachę
a ja powłucząc nogami znalazłem się dziwnym trafem pod swoimi drzwiami. Nawet się nie ocknołem a moim oczom ukazała dziwna postać pod postacią mojej matki, która zaspanym i zdeteminowanym wzrokiem patrzyła na moje
chude cielsko. Aha zapominiałem dopisac ze miałem wtedy długie włosy i całe były zabrudzone rzygowinami :P

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.