GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Muzycznych eksploracji ciąg dalszy: najbardziej oryginalne, dziwaczne i niszowe zespoły oraz wykonawcy

05.05.2003
10:14
[1]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Muzycznych eksploracji ciąg dalszy: najbardziej oryginalne, dziwaczne i niszowe zespoły oraz wykonawcy

Na innym wątku piszemy o muzycznych fundamentach, czyli muzyce, która nas ukształtowała i od lat nam towarzyszy.

Teraz proponuję opisać NAJDALSZE podróże - najbardziej odjechane grupy, najmniej znanych wokalistów, najbardziej awangardowe brzmienia, coś co znajduje się po przeciwnej stronie muzyki popularnej w każdym tego słowa znaczeniu...

Jeden warunek - napiszcie jedynie o eksperymentach udanych, a więc produkcjach, które polubiliście i do których niekiedy wracacie. O czymś, co trwalej wyznacza dotychczasowe rubieże Waszych poszukiwań muzycznych.

No i opowiedzcie ciut szerzej o swoich typach - w końcu raczej nie będziemy wspominać Kazika i J.S. Bacha. Większość podawanych przykładów będzie zapewne zupełnie nikomu nieznana!

Moje propozycje:

Jako niewprawny i niedoświadczony, początkujący wręcz smakosz jazzu trafiłem kiedyś na United Future Organization - spodobał mi się ich rytm, a także to, że w piosenkach pojawiają się różne języki - w tym japoński. Okazało się to nieprzypadkowe - U.F.O. to właśnie grupa japońskich jazzmanów. Melodyjne, dobre na każdą okazję kompozycję, szybko wpadające w ucho, nie dręczące ani ciężkim klimatem, ani awangardowym pitoleniem. Do przesłuchania polecam "Bon Voyage"!
PS Uwaga na amerykańską grupę pod tą samą nazwą!!! Kiedyś z rozpędu kupiłem dwie płyty UFO - taki Yes, a może coś innego... - w każdym razie nie przemogłem się, by tych płytek słuchać więcej niż raz :)

Nusrat Fateh Ali Khan - ogromna fascynacja (nie tylko moja), wielki głos, znaczący wpływ na twóczość wielu muzyków, w tym Petera Gabriela. Nieżyjący już artysta kawali, religijnych pieśni, z pomocą których modlą wyznawcy sufizmu. Nagrał chyba 140 płyt - w tym dziesiątki z wieloma europejskimi twórcami róznych gatunków muzyki. Polecam owoce współpracy Nusrata i Michaela Brooka. Choćby dlatego, że kawałki są tam lepiej uzbrojone w tło muzyczne, a przy tym nie trwają 40 minut, jak na płytach solowych NFAK.

Meskuoro Huutajat - tak tak, to nic innego, ale chór fińskich krzykaczy. Krzykaczy, gdyż faceci śpiewają głośno i jedną nutę, zmieniając jedynie rytm. Przedziwne brzmienie i przezabawne kawałki, jakie powstają z przeróbki chymnów narodowych (niezapomniany "Deutschland uber Alles") warte są wysłuchania i refleksji, jak bogaty jest świat muzyki.
PS Grupa ta dawno temu zafascynowała mnie na tyle, że zacząłem się uczyć fińskiego. Dziś jednak pamiętam jedynie szczątki odmiany kilku czasowników :) (Zagadka dla chętnych: ile jest przypadków rzeczownika w języku fińskim?)

Voyda Psss - absolutna, absurdalna abnegacja muzyczna :) Chłopaki z Estonii, którzy nigdy nie trzymali w rękach instrumentów, choć od lat robią muzyką. Używają do tego zmiksowanych (a czasem nawet niezmiksowanych) dźwięków, jakie można wydobyć z produktów spożywczych, najczęściej ryb i owoców. Dźwięki to zaiste przedziwne, ale wyznaczają dla mnie kres najdalszej pielgrzymki w poszukiwaniu nowych brzmień i niekiedy wracam do ich suit, aby na nowo wspominać chwile i panie, z którymi bawiłem się muzyką szalonych Estończyków...

05.05.2003
10:35
[2]

garrett [ realny nie realny ]

XIII Stoletti, nie zaliczam ich do eksperymentów ale na pewno to kapela niszowa. Czesi grają rocka, teksty o wilkołakach, wampirach i candymanie wykrzykiwane po czesku kapitalnie pasują do świetnej, rockowej muzy. Szkoda że kapela po nagraniu 4-5 płyt się rozpadła przez kobietę

05.05.2003
10:39
smile
[3]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

uksiu --> to prowokacja - napisałeś "hymn" przez "ch"

05.05.2003
10:40
[4]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Skoro wspomniałeś Czechów, to mogę polecieć czeską muzyką z zupełnie innego klimatu niż wilkołaki i rock.
Jaromir Nohavica - czeski bard na miarę Młynarskiego czy Kaczmarskiego w Polsce. Ciekawe kompozycje i teksty, o ile rozumie się czeski lub sięga po tłumaczenia. Faceta poznałem oglądając film "Rok diabła" - fenomenalną, fałszywą biografię muzyka. Jak natkniecie się na ten film - koniecznie go obejrzyjcie!!!
(Wtedy na pewno polubicie Nohavicę. Tak myślę :))

05.05.2003
10:41
[5]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Luty Tur:

Dla treningu powtórzę poprawnie:

hymn, hymnu, hymnem, hymnie, hymnami, hymny, hymnów.

Przepraszam. Pomyliło mi się zapewne z chełmem. Znaczy się z Chełmem.

05.05.2003
11:35
[6]

garrett [ realny nie realny ]

i jeszcze Ukrainians, to anglicy śpiewający po ukrainsku o wielkiej ukrainie :), nawet nie wiem do jakiego ich gatunku wrzucić, na pewno folk, ale i rock, czasami coś z punka, dobrze się na gatunkach nie znam ale słucha się ich również świetnie, a przy niektórych kawałkach na imprezach można nieźle się pokręcić

05.05.2003
12:12
smile
[7]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

Mnie ostatnio wciśnięto płytę projektu Woven Hand "Blush Music" - zachwyt całkowity, rock spod znaku psychedelii wymieszany z motywami etnicznymi rodem z jakiejść Syberii lub Tybetu, niesamowity klimat!

a No-Man znacie?

garrett ::: a ja słyszałam, ze XIII Stoleti będą w Bolkowie na Castle Party. Chociaż może już stara jestem i słuch nie ten...

05.05.2003
12:33
[8]

garrett [ realny nie realny ]

Vilya --> mogłbym prosić o więcej informacji o Castle Party, w Bolkowie, bardzo bardzo prosze :)

05.05.2003
12:46
[9]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

garrett ::: jednak dobrze słyszałam :) a wszystkie informacje znajdziesz pod tym adresem:

05.05.2003
12:47
smile
[10]

Luty Tur [ Generaďż˝ ]

uksiu --> czy wymienieni przez Ciebie wykonawcy są dostępni w formie mp3 w internecie? Obawiam sie, że jak wpiszę któryś z tych zespołów w SoulSeeku to nic mi nie znajdzie (teraz nawet nie moge sprawdzić). Bo zaciekawiłeś mnie swoimi wypowiedziami.

05.05.2003
12:53
[11]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Luty Tur--->

Nusrata powinieneś znaleźć, podobnie jak U.F.O. (wpisuj jednak pełną nazwę, bo inaczej znajdziesz amerykańskie UFO :)
Co do dwóch pozostałych propozycji - to tak maleńkie nisze, że może być cieżko...

05.05.2003
13:00
[12]

garrett [ realny nie realny ]

Vilya --> dzięki !!! Stoletti w Polsce, chyba umarłem i jestem w niebie :)

05.05.2003
13:10
[13]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

Vilya --> No-Man znam, ale wole osobiscie inne poboczne projekty Stevea Wilsona, takie jak Incredible Expanding Mindfuck, czy Bass Communion.

uksiu --> polecam powyzsze pozycje, jak i macierzysta grupe pana Wilsona, czyli Porcupine Tree, a szczegolnie plyte "Voyage 34"

05.05.2003
13:13
[14]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Ryslaw--->

Porcupine Tree znam, ale chyba nie od najlepszej strony :)
Spróbuję polecanej przez Ciebie płytki. Może będzie bardziej zjadliwa...

05.05.2003
13:18
[15]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

Rysław ::: a ja myslałam, że Porcupine Tree są zbyt znani, by nazwać ich "niszowymi" :). IEM i Bass Communion oczywiscie również mnie zachwyca - Wilson jest jednym z najzdolniejszych muzyków, jakich narodziły nam te parszywe czasy.

Oczywiscie nazw jest cała masa, jesli o dziwniejszym, ale łagodniejszym rocku mowa: co powiecie na Spiritualized, Lambchop, Savoy Grand, Sigur Ros, Mum, The Notwist, Flaming Lips... ad infinitem.

O, i jeszcze Legendary Pink Dots - też bardzo znani wtajemniczonym. I David Sylvian

05.05.2003
13:36
[16]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

To ja dorzucę dwie wysepki do odkrytych na dalekich muzycznych wycieczkach, odległych archipelagach.

Ded Gladevan Vid - odjechana kapela fińska (od czasu Lokomotivu mam słabość do Ugrofinów :). Zupełna dysharmonia, jakieś miksy dźwięków codziennego życia z szapraniem strun fortepianu... Zjadliwe tylko na najbardziej transowych imprezach. Legenda miejska powiada, że zespół komponował specjalnie dla fińskich zakładów psychiatrycznych. Osobiście uważam, że słuchanie takiej muzyki może raczej sprowadzić szaleństwo na zdrowych, niż leczyć szalonych.

Residents - kapela amerykańska. Chłopaki na wszystkich teledyskach maskują się zakładanymi na głowy wielkimi maskami w kształcie gałek ocznych (nie wiem, czy to samo robią na koncertach). Przypomina mi powyżej przedstawionych Finów, trochę niektóre kawałki brytyjskiej grupy Beta Band (choc zapewne BB mogą inspirować się Residentsami, a nie na odwrót). Reasumując - bliskie spotkanie z na prawde twardą awangardą (nie czuję jak rymuję!).

05.05.2003
15:49
[17]

Lophix [ Lege r ]

Dodam swoje odkrycie ostatnich dni

Czerwie - nazywają swoją muzyke psychofolkiem, jak dla mnie to dobry termin. Z dzialu mp3 moge polecic czerwie, hipokamp i swinobicie (ciekawie zagrane). Teksty ciekawe, spiewaja np utwory Charles Baudelaire. Po prostu sprawdzcie. Po kliknieciu na obrazek na stronie glownej cos nie dziala w tej chwili, ale jest menu na dole.

05.05.2003
17:21
[18]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

Vilya --> nie uwazam bynajmniej PT za grupe malo znana czy niszowa :)
Nawiazalem do nich w kontekscie Bass Communion i IEM

Ze swej strony bardzo, bardzo polecam polska grupe Lao Che i plyte "Gusła". Juz same nazwy utworow wywoluja przyjemne mrowienie na plecach - "Lelum Polelum", "Topielce", "Komtur", "Mars - Anioł Choroby"...

A sama muzyka jest naprawde intrygujaca. Sa w niej nalecialosci folkowe, metalowe, rozowokropkowe, poezjospiewane, ambientowe, i wiele innych. Wspanialy koktajl.

05.05.2003
19:39
[19]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Lophix--->

Psychofolk kojarzy mi się z psychopopem z piosenki Pudelsów.

Swoją drogą, Pudelsów kiedyś również można było zakwalifikować jako grupę raczej niszową...

05.05.2003
20:27
smile
[20]

reksio [ Szerzmierz Natchniony ]

A ja wam coś bardzo dobrego polecę...

Pierwszy raz przesłuchałem kasetę z nazwą " ŚWIETLIKI " podczas mojej depresji, którą przechodziłem dośc niedawno... Kapela zrobiła na mnie niemałe wrażenie, zwłaszcza trafnym utworem, w którym to wokalista śpiewa... a raczej mówi totalnie zdołowanym i zrezygnowanym... takim biednym głosem: "Oczywiście... miłośc nie istnieje... oczywiście... miłość nie istnieje... pomyliłem się... pomyliłem się...". Zespół istnieje do dzisiaj i koncertuje (moja siostra była). Na kazie można znależć ich utwory, ale nie można przesłuchać jeden utwór i stwierdzić, iż kapela jest do h. Ją trzeba z sercem... z podejściem...

Grają totalny miks... alternatywa, ale i rock, oraz, cos co nazwałem dark reggae... Bo tak ciemnych przeslan to wy nie slyszeliscie... ("Bóg... stworzył świat... dla potrzeb...")

05.05.2003
20:40
[21]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

reksio--->

Świetliki znamy, znamy. Mam ich kilka płytek, bywałem na koncertach (Świetlicki kilka razy byl pijany i nie raz totalnie zlewał widownie, zapatrzonych w niego fanów...)
Ale to chyba żadna dziwaczna nisza...

Porównaj rodzaj muzyki, jaki grają Świetliki z Residentsami czy Voydą Psss. To po prostu specyficzna poezja z rockowym podkładem (plus jakieś małe wycieczki na boki).

PS Moja ulubiona piosenka to ta o gotowaniu wody... ;)

05.05.2003
20:42
[22]

Deser [ neurodeser ]

Koniec świata byłby gdybym się nie dopisał :)))

uksiu - co do The Residents - jeżeli ktoś się czymś inspiruje to raczej WSZYSCY - The Residents. Zespół powstał na początku lat 60-tych :))) Na koncertach również występują w maskach i do dziś nikt nie wie kim są panowie z The Residents, mało tego, nikt nie wie czy to grają ci sami ludzie, czy moze skład już dawno się zmienił :) Raczej trudno sobie wyobrazić panów w ich wieku na koncertach, które są momentami mocno teatralne i żywiołowe. Chodzą również pogłoski, że koncerty grają zupełnie inni ludzie :) Pełna dezinformacja.

Na poczatek jeden mocno chory zespół ;) Uprzedzam jednak, że jeszcze z kilka razy się dopiszę jak czas pozwoli :) (no chyba, że zaczniecie krzyczeć abym spadał :P

Death in June - "jest jednym z najciekawszych, ale i najbardziej kontrowersyjnych zespołów działających obecnie na scenie muzycznej. Już sam fakt, że trudno zakwalifikować go do jakiegokolwiek nurtu muzycznego sprawia wiele trudności. Praktycznie na każdej kolejnej płycie eksperymentują z obraną stylistyką co sprawia, że każda płyta jest inna, choć utrzymana w obrębie charakterystycznego dla zespołu mrocznego stylu. Znajdziemy więc w ich twórczości płyty z gatunku cold wave, poprzez eksperymenty z elektroniką, magiczne, folkowe, akustyczne ballady jak i militarno-neoklasyczne hymny. Ich twórczość nazywana jest również „muzyką industrialną” „occult-folkiem”, „dark folkiem” czy wreszcie „apokaliptycznym folkiem”. Również strona ideologiczna nie przedstawia się jednoznacznie. Filarem grupy jest Douglas Pearce, znany bardziej jako Douglas P. Truizmem będzie stwierdzenie, iż DIJ to on. On bowiem jest jej założycielem, twórcą muzyki i tekstów oraz niezmiennie członkiem zespołu. Inni muzycy przychodzą i odchodzą."
I jeszcze Douglas P. o charakterystycznym symbolu grupy - trupiej główce z cyferką 6.
„Trupia główka jest używana w całej Europie jako znak całkowitego zaangażowania, więc tak naprawdę nie miałem z tym żadnego problemu. Kiedy myślałem o DEATH IN JUNE, to naprawdę miało to być całe moje życie, aż do końca - i nadal jest - dlatego wybrałem ten symbol. Oprócz tego znaczenie symbolu jest łatwe do rozszyfrowania. Trupia główka to śmierć, a 6 to szósty miesiąc - czerwiec. Zawsze byłem zainteresowany, zaintrygowany... oraz, podejrzewam, miałem obsesję na punkcie symboli, a akurat ten jest symbolem doskonałym(...) To jest totalne zobowiązanie. To mówi naszym wrogom, że nie będą tolerowani. Dzisiaj być godnym, znaczy być brudnym. Mieć charakter i przejmować się duszą, znaczy byś traktowanym jak trędowaty, odrzucony. Patrzę dookoła i nie widzę nic. Absolutnie nic! Żyjemy w martwym społeczeństwie. Społeczeństwie bez serca”.

A, że Death in June nie brak równiez poczucia humoru to można zobaczyć na obrazku :)

05.05.2003
20:49
smile
[23]

pasterka [ Paranoid Android ]

Deser --> jak juz piszesz o DIJ, to napisz cos reszcie "chorych panow" z World Serpent:))) Current 93 i Sol Invictus:))

a czy ktos slyszal cos o Blood Axis?? wszystkie materialy w necie, ktore o nich (lub o nim ,bo to glownie jeden koles) znalazlam, co lekko przestarzale...

a ktos byl ostatnio na Castle Party?? ja bylam 100 lat temu, jak jeszcze w Grodzcu bylo, ale podobno od tego czasu sie strasznie impreza rozrosla....

05.05.2003
21:11
[24]

Lophix [ Lege r ]

uksiu --> Nie znam motywu psychopopu, ale zgaduje, ze psychofolk nie wywoluje o Ciebie cieplych skojarzen? Ja musze powiedziec, ze zanim uslyszalem czerwie nie mialem pojecia, ze mozna w taki sposob grac folk. Ale powiedzialbym, ze czerwie maja tyle wspolnego z folkiem co Pidzama Porno z punkiem - korzenie. Zespol w koncu zawiazal sie na wiejskim pikniku :). I przez te trzy lata udalo im sie (prawie bo jeszcze nie ma) wydac plyte, historia dosyc niezwykla. Mysle, ze ten zespol moze sie wybic w Polsce. Juz chyba zdobywa popularnosc bo ja uslyszalem ich w telewizorze aby po miesiacu sobie przypomniec i wyszukac w internecie. Ja tam kupie plyte jesli bede mial mozliwosc.

05.05.2003
22:46
[25]

Misato [ tajemnicza gejsza ]

z mojej strony mogę przedstawić zespół:

X-Japan: legenda japońskiego rocka, świetnie śpiewający, przebrani niejednokrotnie za kobiety z kolorowymi wlosami mężczyźni, którzy potrafią śpiewać o miłości, smutku, przyjaźni, potrafią czuć.

para para dance: to rodzaj bardzo skocznej, japońskiej muzyki, którą tańczy się w określony sposób. Super sprawa!

05.05.2003
22:51
[26]

Deser [ neurodeser ]

pasterka - cała stajnia World Serpent to dość niezwykla zbieranina oryginałów ;) O Current 93 i Sol Invictus chętnie napisałbym coś więcej ale niestety nie udało mi się dotrzeć do zbyt wielu kawałków :) Jako posiadacz modemu nie jestem równiez fizycznie w stanie bawić się w jakieś większe ściąganie :/ Jeżeli posiadasz płyty lub kasety ww wykonawców to zapisuję się na listę oczekujących (gdzieś tam znów spotkamy się na piwie :) skoro raz się udało :) Chętnie się czymś wymienię, a mail do mnie jest pod nickiem :)
Opisując ("cytując") informację o Death in June celowo pominąłem info o wytwórni bo Douglas P. pożarł się z nimi okrutnie i sprawy sądowe ciągnęły się aż do tego roku. Pluli na siebie okrutnie więc gdyby to czytał :P nie chcialem być o nic posądzony :))) Ale zapowiadają się zremasterowane wznowienia wszystkich płyt, bo w końcu po procesach Douglas został właścicielem praw do swojej muzyki.

Drugi dość dziwny, zwłaszcza w początkach działalności (no, może nie dziwny ale wtedy bardzo odkrywczy) zespół to:
The Young Gods - The Young Gods to szwajcarska grupa, która powstała w 1984 roku w Zurychu. Pierwsza płyta nosiła tytuł po prostu „ The Young Gods”. W środowisku ludzi słuchających niezależnej muzyki płyta ta była prawdziwym objawieniem. W 88 roku na łamach polskiego "Magazynu Muzycznego pisano tak: „Jak tu recenzować płytę, która przez dziennikarzy Melody Maker uznana została albumem 1987 roku?[...]Muzyka The Young Gods to właśnie samplery, a także głos i akustyczna perkusja. Czy muzycy szwajcarskiego tria są nowatorami ? Nie! Oni zastosowali samplery w niespotykanej dotąd skali. Słuchając albumu nie sposób przyporządkować poszczególnych dźwięków czemukolwiek znanemu. Nawet „metalowa” gitara w utworze „Feu” wcale nie jest gitarą. [...] Wydawać się może, że tworzenie muzyki na komputery nie wymaga wyobraźni. Nic bardziej błędnego. Potrzeba dużej wyobraźni, aby przekazać ją maszynie, która rozróżni tylko zera i jedynki”.
Muzycy Young Gods uchodzili za jeden z pierwszych zespołów, który całą muzykę tworzył niemal wyłącznie za pomocą samplerów. Dodatkowym elementem twórczości YG było to, że muzycy wykonywali w warstwie wokalnej swoje kompozycje po francusku. Klimat tej muzyki był naprawdę niesamowity i zespół na przełomie lat 80/90 cieszył się wręcz kultową popularnością w kręgach ludzi słuchających niezależnej muzyki. Zespół wystąpił zresztą w 1990 roku na koncercie we Wrocławiu.

Dyskografia
1987 The Young Gods (Product Inc.)
1989 L'eau Rouge (PIAS)
1991 Play Kurt Weill (PIAS)
1992 TV Sky (PIAS)
1993 Live Sky Tour (PIAS)
1995 Only Heaven (PIAS)
1995 Kissing The Sun (PIAS) - EP
1996 Heaven Deconstruction (PIAS)
2000 Live Noumatrouff 1997
2000 Second Nature

Polecam tylko dwie pierwsze płyty. To może być nadal mocne przeżycie. Dla zwolenników normalniejszego grania (bez przesady :) mogą byc następne.

05.05.2003
23:21
[27]

cymeon [ Centurion ]

l'eau rouge............... to było swego czasu niezła płyta i niezły show........ szkoda tylko, że w pewnym momencie tak "stanęli" jesli chodzi o nowe pomysły........

06.05.2003
00:07
[28]

Deser [ neurodeser ]

cymeon - dwie pierwsze płyty YG to naprawdę mocna jazda :) Jeżeli znasz tylko L'eau Rouge to koniecznie posłuchaj pierwszej :)

A skoro miało być oryginalnie, dziwacznie i niszowo to moje objawienie świeże (mimo, że dla świata to nie jest żaden niszowy artysta :)

Fermin Muguruza - i jego wszystkie projekty (Kortatu, Negu Gorriak, Dut) i aktualny, solowy - Fermin Muguruza Brigadistak Sound System.
Fermin Muguruza jako frontman Kortatu i Negu Gorriak wyrósł na najważniejszą osobistość baskijskiej sceny niezależnej. Jego teksty łączą w sobie żarliwy baskijski nacjonalizm z anty-imperialistycznym internacjonalizmem, którego podstawami są poszanowanie dla praw człowieka i samostanowienia narodów od Zapatystów w Chiapas aż po Palestyńczyków z Zachodniego brzegu, czy strefy Gazy. Wszystko to może brzmieć zbyt poważnie, ale Muguruza potrafi skutecznie zadbać o to, by jego muzyka wpadała w ucho szalonymi rytmami i niepowstrzymaną energią. Jako producent sprawdza się doskonale - wie jak zrobić muzykę, która najzwyczajniej eksploduje z głośników. Zawsze otwarty na nowe nurty i współpracę z innymi artystami jest za to nieprzejednanym krytykiem homogenizowanej muzycznej monokultury. Nieprzerwanie poszukuje nowych stylów i swobodnie włącza je do swojej muzycznej mieszanki, a kiedy jeden projekt wypala się - bez żalu rozwiązuje go i inauguruje kolejny bez oglądania się na komercyjne konsekwencje Na Dub Manifeście Fermin udowodnił ostatecznie, że euskara jest językiem w stu procentach nadającym się do przekazania tego typu muzyki. W jego muzyce znajdziemy dużo hip-hop'u a także drum'n'bass i jungle. Mimo całej eksperymentalności tego materiału od początku do końca nic nie brzmi wymuszenie czy sztucznie.
Nic ostatnio nie robi na mnie muzycznie takiego wrażenia jak reaggowe i dubowe połączenie z drum'n'bass, śpiewano-gadane wokale w eskuara i porywająca siła tych kawałków. Kompletny odjazd. No i należy uprzedzić, że puszczenie którejkolwiek z jego płyt na imprezie powoduje poderwanie do wesołej zabawy (sprawdzone już wielokrotnie na przeróżnych środowiskach :)

Płyty tylko solowe:
"Brigadistak Sound System"
"Brigadistak - Erremixak" - remiksy wykonane m.in. przez Mad Professora
" FM 99.00 Dub Manifest"
"In-Komunikazioa"

06.05.2003
10:15
[29]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Lophix--->

W takim razie muszę zapoznać się z tym psychofolkiem...

Deser--->

Wodzu, prowadź!
Twoja znajomość niespotykanych kapel po prostu wprasowuje mnie w grunt.
Pisz i się nie krępuj, że dominujesz na wątku. Ja (i z pewnością nie tylko ja) spokojnie to sobie notuję, wypełniając moją "listę odsłuchów" na przyszłe miesiące...

06.05.2003
19:59
[30]

Deser [ neurodeser ]

uksiu - dzięki :)

Humppa - no i jak mógłbym nie napisać o tym zespole :))) A pisałem już kilka razy. Więc dla znużonych proponuję zadowolić się tym czym panowie na obrazku... od razu lepiej pójdzie :)
Grupa pochodzi z Finlandii, a gra... hm :) folk ? ska ? zmutowane hity ? Chyba wszystkiego po trochu :) Geneza jest prosta - kilku panów spedzających czas na spożywaniu trunków uznawanych za procentowe postanowiła połączyc przyjemne z pożytecznym i po spożyciu zająć się graniem. Zrobili to tak pięknie, ze mają już ze 20 płyt, a trunki spożywają w róznych regionach świata :) Problem z nimi jest jeden - w naszym kraju trafić na płytę w sklepie to chyba cud ale za granicami bywa lepiej (zwłaszcza Niemcy gdzie często grają). Sam posiadam tylko 27 utworów zebranych przez jakiegoś litosciwego znajomego. Jest Europe, Sex Pistols, RHCP, Kraftwerk, Eric Clapton, The Kinks, Black Sabbath, Deep Purple, Motorhead i jeszcze mnóstwo innych w ich niedorzecznych wersjach:))) Wszystko tak zagrane, ze kapcie spadają, a ich wersja Metallic'y - Enter Sandman bije oryginał pięć razy :) (zwłaszcza, ze oryginału nie lubię :D Coż jeszcze... chyba starczy. proponuję poszperać na stronce (link niżej) i zobaczyc coż to za oryginały :) Są tez fragmenty (różnej długości) w mp3.

06.05.2003
20:33
[31]

Richard P [ Chor��y ]

jest taka rzecz, zwie sie Pixies. Ostre gitarowe granie pozbawione melodii (z paroma drobnymi watkami) Dopiero po ktoryms tam odsluchu zaczynasz te melodie znajdywac a po ktoryms kolejnym....hm, nucisz chyba. Najlepsza wg mnie ich plyta to Doolittle choc najbardziej reprezentatywna jest Death To The Pixies
Inne takie tam granie to NoMeansNo...ktos to kiedys nazwal punkiem symfonicznym, hehe. Oczywiscie pozwole sie nie zgodzic, ale duzo prawdy w tym jest. Duzo dobrego robia tylko bas i gitara (plus bebny rzecz jasna) taka mila sciana dzwieku. Aha, jeszcze jedno. Maja naprawde swietne teksty..pozornie zbiory sloganow, ale takich z sensem i odpowiednich do muzyki. Polecam plyte Wrong oraz Small Parts Isollated And Destroyed
No i nie wiem czy ktosik wspomnial wyzej o This Mortal Coil. Basniowe to jest, takie wyluzowujace i ogolnie mile w odsluchu. Nie wiem nic o tym zespole, ale odnosze wrazenie, ze jest keirowany przez goscia, ktory tylko dobiera sobie wokalistki czy tez wokalistow i bardzo dobrze mu te dobory wychodza...na tyle dobrze, ze czasem sluchajac innych, znanych wykonawcow lapie sie, ze juz to gdzies slyszalem, wlasnie w TMC. Mam ich 2 plyty: Blood i Filigree In The Shadow..obie znakomite, raz podoba mi sie jedna a raz druga a najczesciej obie, heh

06.05.2003
20:42
[32]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Deser--->

Pozdrowienia od mojej kobiety, która właśnie tropi w sieci kawałki Fermin Muguruza... :) ("baskijski czad? ekstra!")

Richard P--->

Pixies nadali by się raczej do wątku o fundamentach i najważniejszych inspiracjach muzycznych :)
Jakoś nie pasują mi jako zespół niszowy - zbyt wpływowi, za bardzo znani :)

Ale TMC nie znam i o to właśnie chodzi!
Dzięki za propozycje.

06.05.2003
20:48
[33]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

Richard P ::: jeśli chodzi o TMC, to album "It'll End In Tears" z pewnością dorównuje urodą swoim siostrom. I owszem, są tam głosy, które już gdzieś kiedyś można było usłyszeć, np. Elisabeth Fraser(Cocteau Twins) czy Lisa Gerrard (Dead Can Dance). Podobnie z piosenkami. "Late Night" to utwór Syda Barretta, pierwszego wokalisty i gitarzysty Pink Floyd (łaknącym ciekawostek polecam jego wyraźnie schizofreniczne - jak on sam - płyty solowe), "Song to the Siren" (z "It'll End...") to nikt inny jak Jeff Buckley, a na tej samej płycie jest też "Another Day" autorstwa Roya Harpera. To tylko lika przykładów oczywiście.

06.05.2003
20:53
smile
[34]

pasterka [ Paranoid Android ]

Deser --> C93 i Sol Invictus mam prawie wszystkie plyty (tzn. pare plyt i wiekszosc na kasetach) wiec moglabym kiedys przy okazji podrzucic:))

uksiu --> ja tez myslalam, zeby np. Jane's Addiction dodac, ale oni w sumie tez za bardzo niszowi nie byli tak jak Pixies:))

06.05.2003
20:57
[35]

Richard P [ Chor��y ]

dzieki Vilya, skorzystam i z tej plytki, o ile ja dopadne. Ale jesli chodzi o tych wykonawcow to nie o to mi szlo. Niewazne zreszta kto spiewa, byleby to robil ladnie. Ale daje czasem do myslenia, ze u calkiem innych, czasem topowych wykonawcow slysze "echa" TMC...chocby u ostatniego Moby'ego

06.05.2003
21:05
[36]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

A mnie przypomniały się jeszcze dwa wynalazki:

LIQUID TENSION EXPERIMENT i BLACK LIGHT SYNDROME

Obydwa projekty to muzyka powstała na karmazynowym gruncie. LTE tworzą: Tony Levin, John Petricci, Mike Portnoy i Jordan Rudess, natomias BLS to Terry Bozzio, T. Levin i Steve Stevens. Nazwiska znane wszystkim, co zetknęli się z King Crimson i Dream Theater, a także innymi wytworami współczesnego rocka tak zwanego progresywnego. Wysoki poziom wszystkich muzyków gwarantuje poziom albumów, więc polecam miłośnikom jazzującego, crimsonowskiego rocka z domieszką "metalu" i "progresywy".
Do tego samego koszyczka dorzuciłabym również projekt CHROMA KEY, również zrzeszających m. in. byłych DreamTheaterowców, ale mniej "karmazynowy".

06.05.2003
21:15
[37]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Pasterko,

Napisz o Jane's Addiction w wątku:
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=1338590&N=1

Chętnie poczytam o Twoich kamieniach milowych w poznawaniu muzyki.

Vilyo,

Dzięk za twoje typy odległych, ale smacznych klimatach... choć przyznaję się bez bicia (z biciem też bym się przyznał), że rock progresywny zupełnie mnie nie zachwyca... Albo jestem już za stary, albo muszę jeszcze dorosnąć :)))

06.05.2003
21:23
smile
[38]

cymeon [ Centurion ]

deser ------> young gods znam wszystkie płyty, oprócz 2 ostatnich (bo już mi się nie chciało ich słuchać), zresztą moje muzyczne gusty popłynęły już wówczas w nieco inną stronę..........................

06.05.2003
21:28
[39]

koxbox [ ]

Widać żę się wogóle nie znacie na oryginalnej i nowatorskiej muzyce. Wymieniacie prawe same śmiecie zapominając o najlenypszym, najbardziej zakręconym zespole jaki powstał: Infected Mushroom. Posłuchajcie, poeksplorujcie to pogadamy.

06.05.2003
21:36
smile
[40]

koxbox [ ]

Proponuje zacząc od utworu "Psycho", wczujecie sie w klimaty totalnej psychodelii, łaczenia dziwnych dźwięków i miksowania wszystkiego. Nikt na ziemii tak nie gra.

06.05.2003
21:39
smile
[41]

koxbox [ ]

Okładka z najnowszej płyty "Converting Vegetarians" przedstawiato co przeżyje wasz umysł i mózg słuchając ich muzy:)

06.05.2003
21:42
[42]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

uksiu ::: absolutnie nie będę Cię biła za brak zachwytu nad rockiem progresywnym, ponieważ ja sama czuję dreszcz niechęci na dźwięk tego określenia, a tego, co nazywa się rockiem progresywnym w latach 90-00 wręcz nie znoszę. Od Dream Theater, Transatlantic, Flower Kings i takich tam niby odkrywczych kalek Floydów, Yesów i Crimsonów trzymam się z daleka. :)
Co nie przeszkadza w słuchaniu jakiejś płyty i przyznaniu, że jest bardzo dobra (LTE czy BLS).

a może ktoś z Was wie coś o zespole 16 HORSEPOWER?

06.05.2003
21:51
[43]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

Vilya -->

Ales walnela z tymi kalkami :/

Na dodatek zupelne pudlo.

DT nie jest zadna kalka niczego, nie mozna tego tez powiedziec o Transatlantic czy Flower Kings. Zespoly te graja wspaniala, WLASNA muzyke, oczywiscie inspirujac sie dokonaniami przeszlosci, ale tworzac nowa jakosc.

Zgadzam sie, ze koniecznie trzeba posluchac Liquid Tension Experiment (pisalem juz o tym w poprzednim watku), oraz Black Light Syndrome. Dodalbym jeszcze do tego Spock's Beard, Gordian Knot, Magellan i Explorer's Club.

06.05.2003
21:55
[44]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

Rysław, spokojnie, nie unoś się zbytnio, bo to na serce szkodzi. Prawda, ze wyraziłam się może zbyt stronniczo, ale przecież nikt mnie nie zmusi, zeby coś mi się podobało, skoro mi sie nie podoba?
Jeśli taki koxbox pisze:
Widać żę się wogóle nie znacie na oryginalnej i nowatorskiej muzyce. Wymieniacie prawe same śmiecie ,
to mogę i ja własne zdanie wyrazić? Szanuję, nie słucham, kalki odwołuję. Zadowolony?

06.05.2003
22:23
[45]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

Vilya --> Dalibog sie nie unosze, jeno zwracam uwage. Nazywanie tych zespolow kalkami ma imho rownie wiele sensu co nazywanie Toola kalka King Crimson. I absolutnie nie zmuszam nikogo do sluchania i szanuje inne gusta.

06.05.2003
22:33
[46]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Vilya, Ryslaw--->

Przekazuję wyrazy szacunku, bo wiem, że znacie się na muzyce i jesteście z nią mocno emocjonalnie i intelektualnie związani.

Ale porzućmy zbędne spory w łonie naszego Kościoła Muzyki i lepiej pokrytykujmy (pochwalmy) współczesnych kalkowiczów (? a może nie):
Co powiecie o zespole Cool Kids of Death?
(pytanie adresuję z resztą do wszystkich, którzy mają własne zdanie i potrafią je wyrazić za pomocą więcej niż 15 wyrazów :)

06.05.2003
23:01
smile
[47]

Deser [ neurodeser ]

pasterka - pewnie, ze się zapisuję :) Mogę nawet czekac bo cierpliwy jestem :) Przypomne sie przed jakimś zjazdem.

uksiu - link do strony Fermina - www.muguruzafm.com
link potężnej baskijskiej wytwórni niezależnej - www.musikmetak.com - w działce multimedia jest po jednej mp3 lub klipie prawie każdego wykonawcy z kraju Basków :) Można wybierać :)))
Tak mnie naszło, że po pierwsze można dać naprawdę poważane na swiecie kapele legalnie w mp3 w jednym miejscu :) a po drugie, ze baskonia ma tyle interesującej muzyki :) Jak to odkryłem bylem w prawdziwym muzycznym niebie :)
Polecam również sklepik. Płytki Muguruzy sa po 8 euro :) To nie jest jakaś wygórowana cena. Kortatu z lat 80'tych w naszych sklepach można trafic po 62 zł :/ Nie wiem co prawda jakie sa koszty przesyłki ale przy kilku płytach może zacząć się opłacać. Ewentualnie pozostaje wybrać się na wakacje do Hiszpanii, Francji albo w okolice :)

a co do Cool Kids of Death - :))) płytkę sobie oryginalną kupilem co by wspierac muzyków, a moje przemyślenia - fajna :) Podoba mi się i tekstowo i muzycznie. Nic nie odkryli bo jakoś słyszę tam duzo Blur, Velvet Underground, Mobiego, Gorillaz (czy jak ich sie pisze :) ale za granie inaczej niz na rynku naszym przyjete daje im spory kredyt zaufania. Mój ulubiony numer z płyty to "Butelki z benzyna i kamienie" :)))

06.05.2003
23:38
[48]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Dla mnie szczytem muzycznej perwersji jest słuchanie solowych płyt Roberta Frippa, lidera King Crimson.
I tak jak King Crimson lubię (nie wszystko) tak solówki Frippa są dla mnie totalnie niestrawne.

07.05.2003
01:49
[49]

Mysza [ ]

uksiu --> Świetny watek... gratuluję... :)))

elf --> Chociaż "de gustibus...", ale... wsłuchaj się może dokładniej w solówki w "Exiles" i "Nightwatch", czy "Lizard"... dla mnie to jedne z najpiękniejszych na świecie... a to, że Fripp nie zawsze gra "ładnie"? Że sporo eksperymentuje? Że u niego słowa dysonans i harmonia funkcjonują na tych samych prawach? To właśnie największa jego zaleta... Crimson był drugą po Floydach kapelą, która mnie poraziła różnorodnością, zmiennością nastrojów... ale też dużo większą nieprzewidywalnością... i umiejętnością udowodnienia, że i Chaos, i Porządek potrafią zauroczyć i zafascynować... udowodnić, że z brudu, hałasu i pozornego bałaganu potrafi narodzić się Piękno... Amen...

Deserku --> Pamiętasz jeszcze o Humppie? Mnie się nie śpieszy, ale czas wyjazdów i imprez wiosenno-letnio-plenerowych się zbliża, a to muzyczka doskonała to zabaw wszelakich trunkami różnorakimi obficie zakrapianych... i to na pewno nie pod pachami ani za kołnierzem... (chociaż przyznać muszę, że w akcie porannej desperacji nie raz płyn po goleniu mnie kusił przeraźliwie...;) ...a Death in June... mam kilka płytek nawet... od niedawna niestety, więc i znajomośc moja tematu zbyt pobieżna jest by komentować to teraz szerzej... ale dość intrygująca to muzyka... mroczna, lecz nie ponura... za co panom chwała.

A teraz z zupełnie innej beczki, czyli coś od siebie... na pierwszy ogień pójdzie... chwila napięcia... maszyna losująca płyty trzeszczy i zgrzyta przeraźliwie... and... the winner is...



Shub Niggurath

Nie wiem czy wszyscy czytaliście opowiadania H.P. Lovecrafta... Ci, którzy tego doświadczyli doskonale znają duszny, zatęchły i mroczny świat prowincjonalnych miasteczek, zamieszkałych przez ludzi skażonych nieczystym kultem Cthulhu... i taka jest to muzyka... to chyba jedyny zespół na świecie, któremu udało się oddać klimat opowiadań dziwaka z Providence... muzyka niezbyt łatwa w odbiorze... czerpiąca garściami ze współczesnej muzyki klasycznej i eksperymentalnej... łącząca to w niesamowicie twórczy sposób... muzyka bardzo mroczna, lecz różnorodna... czasem wręcz atakująca potężną ścianą dźwięku, by po chwili dać wytchnienie kameralnym nastrojem... sprawiająca, że zaczynam wierzyć w czających się i szepczących w ciemnościach Przedwiecznych...



...a w następnym odcinku pozostaniemy w podobnych klimatach... czyli Universe Zero... do zobaczenia pewnie jutro wieczorem :)))

07.05.2003
02:03
smile
[50]

Mysza [ ]

errata

Żeby wyjaśnić wszelakie wątpliwości: w krótkiej, acz szczerej do bólu wypowiedzi skierowanej do uksia, nie chodziło mi oczywiście o żadne watki, waciki czy inne VATy... wersja poprawna powinna brzmieć "Świetny wątek..."

Dziękuję za uwagę

07.05.2003
08:07
[51]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Mysza

A czy "Lizard' nie jest przypadkiem King Crimson a nie solową Frippa ?

Mam ją na kasecie ; Islands i In The Court Of The Crimson King które mam na CD i właśnie Lizard to moja ulubiona karmazynowa trójca.

Solowe Frippa słuchałem trzy płyty , tytułów nie pamiętam , było to dawno temu ale słuchając wymęczyłem się strasznie.

07.05.2003
08:32
[52]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Mysza

Synapsy mi się zagrzały, dym poszedł uszami i sobie przypomniałem że jedna z tych płyt to nie była solowa Frippa ale zrobiona z Brianem Eno ; tytuł oczywiście zagubił się w mrokach sklerozy.

07.05.2003
08:56
smile
[53]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Garrett

"i jeszcze Ukrainians, to anglicy śpiewający po ukrainsku " zapomniałeś dodać i uchodzący za Czechów :-))

07.05.2003
09:02
[54]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Garrett

Zapomniał mi sie link

07.05.2003
14:39
[55]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

Jezeli chodzi o Frippa, to w ogóle go "nie trawię" - mam tu na mysli jego solowe projekty, bo gdy dzieś się udziela, to zupełnie co innego...

Jest taka płytka, a właściwie dwie: THE FIRST DAY nagrana przez rzeczonego Roberta Frippa i Davida Sylviana, myslę, że naprawdę warto jej posłuchać, zwłaszcza, jesli nazwisko Davida nie jest komuś zupełnie obce. Druga płyta to zapis z ich trasy koncertowej, ma tytuł "Damage". Fripp pokazuje się również na innych płytach Sylviana, ale nie jest już tak wyrazisty jak na TFD.

O, skoro o tym mowa: jednorazowy projekt pod nazwą RAIN TREE CROW to najlepsza kwintesencja tego, co mogli stworzyć muzycy, skądinąd kuriozalnego, zespołu JAPAN, działającego w naszych ulubinych latach 80-tych. Nie podejmuję się opisania tej muzyki, podobnie jak nie chciałabym szufladkować solowych dokonań Davida Sylviana. Zwróćcie kiedyś uwagę, przy okazji, po prostu.

07.05.2003
20:06
[56]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Deser--->

Dzięki za wskazanie namiarów na baskiskich wirtuozów!

Co do CKOD to najbardziej podoba mi się "Generacja nic" - przypomina mi trochę Dezertera, Tilt, Kult i parę innych wspomnieniowych zespołów :)

Mysza--->

Hmmm Lovecrafta czytałem, ale nie zetknąłem się jeszcze z muzyką, która próbowała by oddać ten nastrój sączącego się szaleństwa... Będę musiał dorzucić Shub Niggurath do mojej listy najbliższych odsłuchów :)

08.05.2003
02:36
[57]

Mysza [ ]

Witam wieczorkiem... z głębi przepastnego archiwum wyciągam kolejne kilka płytek... dziś nie pozwoli Wam zasnąć wywołująca pierwotne lęki i przywołująca najmroczniejsze myśli muzyka Univers Zero... tylko pięciu muzyków... lecz instumentarium godne małej orkiestry... obój, fagot, skrzypce, altówka, wiolonczela, organy, fisharmonia, gitara, bas i perkusja... czasem gdzieś w tle melodeklamacja... okładki płyt równie mroczne jak muzyka... i jeśli Shub Niggurath byłby wspaniałą ilustracją muzyczną do prozy Lovecrafta, o tyle pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy po wysłuchaniu "Heresie", mojej pierwszej ich płyty, był "Nosferatu - symfonia grozy" Murnaua... jest w tej muzyce wiele piękna... jednak piękna skalanego, nieczystego... mrocznego i czasem przytłaczającego... zarazem wciągającego i pochłaniającego... i na bogów... jeśli komuś, kiedyś przyjdzie do głowy posłuchać Univers Zero, nie czyńcie tego, kiedy grube stare słońce atakuje świat swymi bezlitosnymi promieniami... to muzyka głębokiej nocy... i tam jej miejsce...

Vilyo --> Między innymi dlategoż właśnie z płytek Sylviana "Camphor" jakoś najbardziej i najszybciej przypadł mi do gustu... bo sporo tam frippowania w tle... i to bardzo pięknego... no i jeszcze raz dzięki za skuteczne zarażenie mnie sylvianowym wirusem... i przypadkiem żadnych szczepionek... pochoruję sobie dalej z przyjemnością... :))))

elf --> Masz rację... "Lizard" to jak najbardziej płyta Crimson... pozostałe utwory też właśnie z Karmazynowych krążków pochodzą (odpowiednio "Larks' Tongues..." i "Starless and..." Musisz mi wybaczyć tą maluśką manipulację, ale jako maniakalny wręcz frippofil musiałem podać jakieś przykłady jego pięknego grania, a faktem jest, że wśród solowych dokonań Boba o takowe ciężko... bo to płyty ciężko strawne raczej... zresztą (taki tip na przyszłość;) moją opinią na temat Crimson i tematów szeroko wokółkarmazynowych się nigdy nie kieruj... nie będzie ona nigdy choć troszkę obiektywna... :))))

uksiu --> Rzeczone szaleństwo się tam nie tyle sączy, co Jest... swoją dyskretną obecnością, gdzieś na granicy dźwięku i chwil ciszy... jeszcze raz polecam... :)))


08.05.2003
02:52
smile
[58]

Mysza [ ]

errata nr 2, czyli niech żyje skleroza...

elf --> Fripp nagrał dwie płyty z Eno: "No Pussy-Footing" i "Evening Star". Obydwie zresztą równie mocno "eksperymentalne", więc na dobra spawę nie jest aż tak ważne, której miałeś przyjemność (?) wysłuchać... to tylko tak gwoli ścisłości i informacji...

...a teraz dobranoc wszystkim... świt się zbliża nieubłaganie, szpary w oknach trzeba uszczelnić... słoneczny dzień na dziś zapowiadają... :))))

08.05.2003
03:18
[59]

Lechiander [ Wardancer ]

Nie wiem, xzy kros to juz pisał... :-(

Dr. Hakckenbush!

(nie pamietam jak to sie pisze) :-(((

08.05.2003
09:28
[60]

paulek [ Chor��y ]

ehhhh....wy to sie znacie :)

Mr. Bungle i Fantomas - dowodzone przez Mike Pattona, Nausea, Scorn, pierwsze plyty Godflesh - to tak z halasliwej strony, a z tej spokojniejszej to Beta Band, Mogwai, Stereolab, Tortoise, Interpol...

08.05.2003
22:08
[61]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Mysza---->

Dzięki za kolejną porcję straszenia!

Musisz być nieustraszoną kobietą. :)
Widząc godzinę wprowadzenia Twoich postów domyślam się, że to nie Ty dajesz się nastraszyć, a raczej sama sączysz strach sąsiadom przez ściany... ;)

Lechiander---->

Hackenbush - dzwoni, ale nie wiem w którym kościele... kojarzy mi się z dużą liczbą blizgów...

Paulek---->

O! Beta Band! To znam!

Przy okazji opowiem historyjkę. Po rozstaniu z moją kobietą (byliśmy razem 7 lat) nie czułem się specjalnie lekki, żwawy, a czasem nawet żywy. Moi przyjaciele postanowili smutasa - czyli mnie - jakoś podnieść na duchu i rozerwać. No i wyciągnęli mnie do kina, na pierwszy lepszy film z brzegu.
To było "High Fidelity" czyli "Przeboje i podboje" z Cusackiem - film o facecie, który rozstał się ze swoją wieloletnią dziewczyną i potwornie to przeżywał...

:)))

Połowę filmu sprawdzali, czy oglądam spokojnie, czy już zacząłem sobie pleść pętlę ze sznurówek.

No, ale zniosłem projekcję. A to dlatego, że było w niej dużo ciekawej muzyki, która pozwoliła mi oddzielić się od oglądanej treści i cieszyć się samymi dźwiękami. W jednej ze scen usłyszałem Betę Bend i wiedziałem już, że choćby jeden ich kawałek ("Drain the Rain") muszę zdobyć...
Następnego dnia już go miałem, a wraz z nim całą płytkę. I słucham jej do dzić, choć bardziej eksperymentalne kawałki zdarza mi się przewijać ;)))

08.05.2003
22:18
[62]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

uksiu ::: Mysza to facet, hihi...

ja polecam jeszcze solowy albym Marka Hollisa (wokalisty Talk Talk). Dużo spokoju i ciszy. I magii.

08.05.2003
22:44
[63]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Myszo,

Strasznie Cię przepraszam, nie zrobiłem tego specjalnie!

Tak lubię odpisywać kobietom, że z facetów robię płeć piękną... ;)
Wybacz!

09.05.2003
01:04
[64]

Deser [ neurodeser ]

Zebda - kapela pochodząca z Tuluzy i spiewajaca po francusku. Moze to być pewna zmyłka bowiem francuzów tam tyle co kot napłakał ;) No chyba, ża arabskich francuzów weźmiemy z tubylców :) (dość żartów, francuzi też się znajdą bo grupa potrafi rozrastać się do niemozebnych rozmiarów). Cięzko mi sklasyfikowac co grają, bo jestem mocno pod urokiem ich nagrań. Znający Asian Dub Fundation albo Transglobal Underground znajdą wspólne brzmienia... tylko, ze Zebda produkuje się nieco dłuzej, a do tego maja wyjątkowo bogate instrumentarium. Dziwna mieszanka hip hopu, dubu, reggae, ragga, punka i piosenki fracuskiej (Aznavour i Brell). Wydawani byli oczywiście w pewnej baskijskiej wytwórni. Polecam odwiedziny na stronie gdzie nagrań do wysluchania jest naprawde dużo ale w real timie :/ Co i tak nie przeszkodziło mi sobie tego nagrać :) A jeżeli ktos ma ochotę na legalne koncertowe mp3 to linka leci - www.zebda.free.fr

09.05.2003
02:46
smile
[65]

Mysza [ ]

Dzisiaj zmienimy nieco klimat... miałem napisać coś o Art Zoyd, ale... włączyłem sobie właśnie pewną płytkę... i nie mogłem się powstrzymać... kapela o swojsko brzmiącej nazwie Pavlov's Dog i ich rockowe arcydziełko "Pampered Menial"... muzyka z pozoru bardzo prosta, mocno osadzona w estetyce łagodnego rocka lat 70... proste melodie i riffy przyozdobione jednak zostały mistrzowskimi dźwiękami skrzypiec i fletu oraz nadającego niemalże symfonicznego rozmachu melotronu... i ten przenikliwy, z początku może drażniący nieco, lecz niesamowicie szybko wręcz hipnotyzujący, niewiarygodnie wysoki głos wokalisty z charakterystycznym wibrato... oto najlepszy przykład jak nie siląc się na eksperymenty, za pomocą naprawdę prostych środków można stworzyć coś Pięknego... wystarczy tylko odrobina muzycznej wyobraźni i odpowiednia wrażliwość... a ostatnia kompozycja "Of Once And Future Kings" poprzedzona instrumentalnym "Preludin" powinna być obowiązkowo studiowana przez większość muzyków mieniących się dziś wykonawcami rocka progresywnego... może by się czegoś nauczyli... szkoda tylko, że to kolejny z wielu Zespołów Jednej Płyty... następne bowiem, mimo udziału takich sław jak Bill Bruford i technicznej doskonałości poraziły mnie totalną miałkością i bezbarwnością, zeby nie powiedzieć kiczowatością... zabrakło im tego nieuchwytnego czegoś, tej specyficznej poetyki cechującej debiutancką płytkę...

Vilyo --> Wielkie dzięki za sprostowanie :)))

Uksiu --> Nic strasznego się przecież nie stało... dopóki owo qui pro quo ogranicza się wyłącznie do sfery czysto lingwistycznej nie wpływając w żaden sposób na moją fizyczność (o kastracji za pomocą słów nie słyszałem, a kultystą voodoo też mam nadzieję nie jesteś) to nie ma o czym mówić... zresztą moja ksywka (nawiasem i w nawiasie mówiąc ciutkę niepoprawna pod względem gramatycznym, ale to jak z nazwiskami: tego się nie wybiera, lecz jest nadane) nie raz już na tym forum wprowadzała ludzi w błąd... a co do moich sąsiadów... dość szczęśliwie mój pokój jest położony... na wschodzie okna, na zachodzie przedpokój, na południu kuchnia, na północy klatka schodowa, nade mną dach... pod spodem mam co prawda młodego hiphopowca, ale po pierwsze jest młody, po drugie ma słabsze kolumny, po trzecie najczęściej go nie ma w domu, no i po czwarte to ja siedzę dłużej w nocy... :))))

09.05.2003
02:52
smile
[66]

Mysza [ ]

Tradycyjnie powinna tu się znaleźć kolejna errata... ale tym razem chyba niczego nie zapomniałem, ani nie pomyliłem... co ta wódka robi z człowieka... :P :)))))

09.05.2003
12:58
[67]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Myszo--->

Dzięki za wyrozumiałość i Psa Pawłowa! :)))

Deser--->

O, Zebda to kolejny zespół, który chętnie wygrzebię (dzięki za link!).
Jak coś w klimatach ADF i Transglobal Underground, to powinien mi się spodobać (słucham jednego i drugiego :)

Z dziwnych francuskich grup mogę polecić:

Manau - przedziwna fuzja brzmień celtyckiego folku z rapem (i pewnie całą masą innych domieszek do smaku). Trzech kolesi, którzy postanowili wykorzystać dawne ludowe kawałki z Bretanii, własne kompozycje i zmutowane brzmienia z różnych źródeł, by stworzyć bardzo młodą, żywą, rytmiczną, medlodyjną i wielce charakterystyczną muzykę. Świetna na imprezki - szczególnie dla osób, które lubią hip-hopowe melorecytacje po francusku (ja lubię :)
Nazwa zespołu to Man (wyspa między Anglią a Irlandią) po celtycku.

Chłopaki nagrali dotychczas jedną płytkę o której wiem i za którą ich rekomenduję: Panic Celtique i bywa do kupienia w naszym kraju (wiem bo mam :)

09.05.2003
13:03
smile
[68]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

A ja ostatnio zacząłem słuchać przypadkiem japoskiego hip-hopu i odkryłem kilka rewelacyjnych kawałków !Nie mam jakiś dokładnych informacji, ale kilka kawałków grupy LMF znalazłem na pewnym polskim serwerze FTP. Jeśli kogokolwiek interesuje coś takiego to niech napisze na maila lub GG to mu podam adres tego serwera...Jestem abrdzo miło zaskoczyny, ale wiele tu nie napisze bo do tych piosenek zacząłem słuchać dopiero wczoraj...

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.