GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Muzyczny fundament - czyli jaki wykonawca lub grupa towarzyszy Wam przez życie?

30.04.2003
23:36
[1]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Muzyczny fundament - czyli jaki wykonawca lub grupa towarzyszy Wam przez życie?

Zebrało mi się na refleksję, kopiąc po różnych forum w poszukiwaniu dyskusji na temat muzyki...

Jaka muzyka towarzyszyła mi przez lata? Fascynowała, dawała oddech, powracała ze zdwojoną siłą, kształtowała smak i poczucie estetyki? Była ze mną? Współtworzyła mnie?

Po namyśle, przejrzeniu płytowej półki i zanurzeniu się we wspomnieniach, wymienić mogę następujące grupy i wykonawców:

1. Kult - pierwsza fascynacja poetyką siermieżnego, acz buntowniczego rocka który trafiał do serca. Mam koncertówki z czasów, gdy chłopaki głównie CHCIELI grać, a co do umiejętności - oszczędzę słów :) Tego nie mogę dziś słuchać bez emocji, bez nostalgii. A do tego ewolucja Staszewskiego i jego odważne eksperymenty, jakaś aura bezkompromisowości, swobody, poświęcenia się graniu tego, co może być ciekawe lub ważne, albo po prostu zabawne. Słucham Kazika i towarzyszących mu ludków od lat... 14? a może 15? To niezły kawał mojego życia. Myślę, że na dużą część sceny muzycznej patrzę przez ich właśnie dokonania. W jakiś sposób są miernikiem tego co się działo i dzieje. Nie wiem, czy jest sens polecać jakąś ich płytę - kto jeszcze nie słyszał Kazika?

2. Lech Janerka - poetyka, perfekcja w penetracjach świata dźwięku, wyobraźnia, niezwykłe teksty i wyrafinowanie. Z pewnością nie jest to muzyka dla każdego, ale kiedy już podpasuje - to chwyta za serce. I trzyma. Tu znowu romans trwa od lat wielu, nie zliczę (8? 10?). W dodatku Lechu dopieszcza swoje płyty latami, pojawia się jak meteor, pokoncertuje i gdzieś się zaszywa. Poza tym, fanatycznie gra (albo też grał - pamiętam jego wspomnienia) w symulatory lotnicze...
Z Janerek polecam: Dobranoc z 1996 r. oraz ostatnią Fiu Fiu (z ubiegłego roku).

3. Pink Floyd - do dziś mam ciary, gdy słucham Muru, który schłodził mnie i wprawił w osłupienie lat temu bodaj 14. Cóż poradzić, nie jestem tu oryginalny, ale i trudno udawać, że się tej grupy nie widzi i nie czuje, skoro człowiek przewraca się w środku i zaczyna widzieć świat innymi oczyma po dłuższym z nimi spotkaniu. Nie ubóstwiam całej ich twórczości, wiele płyt męczy mnie i nudzi, ale kilka po prostu mnie powala. Do nich zaliczyłbym wspomniany The Wall (koniecznie zobaczyć film!), ale i Meddle może wpaść w ucho i serce, nie mówiąc już o Wish You Were Here . Kto nie słuchał - ostrzegam: to nie musi się spodobać od razu i od słuchania jednym uchem. Kamanda Pinka Fłojda (miałem kiedyś rosyjską płytę grupy :) wymaga skupienia i pewnego wysiłku, a najlepiej anglojęzyczności...

4. Radiohead - moje ostatnie wielkie odkrycie. Tu przygoda trwa od prawie dekady. Pablo Honey było interesujące i zapamiętałem chwilę, gdy usłyszałem ten album po raz pierwszy. Ale The bends był dla mnie przełomem muzycznym, bo skłonił mnie do poszukiwania muzyki innej niż to, czego słuchałem wcześniej. Krętymi drogami dotarłem do Portishead, Tricky'ego itp. klimatów, jednak Radiogłowi pozostali moimi smutnymi imperatorami. A tytuł przyznałem im od bliźniaczych lub nie (wedle różnych opinii) albumów Kid A i Amnesiac. Zupełnie niezwykły świat, udzielne władztwo Thoma Yorke'a i kolegów.
Nie wiem czy ktokolwiek kiedykolwiek zanurzy mnie w taką głębię melancholii, jak Radiohead. Ich dziwaczność, czasem surowość dźwięków, księżycowość tekstów i jakiś dziwny cień w głosie Yorke'a rozpuszczają się w mojej duszy jak aspiryna w wodzie. Jeśli ktoś ma wrażliwość i skłonność do depresji - to raczej odradzam. Jeśli jednak macie ochotę poeksperymentować z melancholią, to serdecznie polecam powyższe płytki. Jest co słuchać. Po wielokroć. I potem można sobie pomyśleć....

Napiszcie o Waszych wieloletnich - powiedzmy trwających ponad pół dekady - fascynacjach muzycznych. O muzyce, która przetwała próby czasu, powracała, znikała i znowu pojawiała się w Waszych uszach. O muzykach, których nie uwielbiacie, ale szanujecie, widząc rysy na ich pomnikowych posturach. Ale jednocześnie o tych, którzy w Waszych wnętrzach na te pomniki zasłużyli.
Postarajcie się określić, dlaczego ta akurat muzyka i grupa towarzyszy Wam przez życie. I co może zainteresować tych, którzy nigdy nie mieli z grupą czy wykonawcą do czynienia.

30.04.2003
23:50
[2]

Annihilator [ ]

Muzyka... hmm

Ze względu mojego wieku wspomnienia będą troche krótsze i bardziej na zasadzie chronologii.

Mój pierwszy kontakt z muzyką... oj nie pamiętam. Od młodości słyszałem w domu jedynie hity lat 70 i 80 (Dzięki mojemu Tacie, któremu bardzo dziękuje), między innymi The Beatles, Rolling Stones (mogłem ich umiejscowić troche w złym okresie, no cóż - jeszcze mnei na świecie nei było). Potem przyszedł czas na słuchanie tego co popularne. W końcu w podstawówce gust się dopiero wyrabia. Jednak z tego wszystkiego najlepiej pamiętam Czerwone Gitary. Mimo iż polski zespół, często mało znany. Piosenki - wpadające w ucho ale też coś ze sobą niosące. Ale niestety w okresie, który przemilczę wszystkie te zespoły zeszły na dalszy plan. Po tym okresie zainteresował mnie Jean Michel Jarre (również za sprawą mojego Taty). Tu już wszystko potoczyło się szybko - internet, napster, kazaa i "eksperymenty". Przeleciałem przez dużą liczbę gatunków, utworów i wykonawców. Jednak po pewnej stabilizacji mogę stwierdzić, że zespołem, który wywarł na mnie pewien wpływ był Orbital. Utwory, jednym słowem, cudowne. Polecam z całego serca - nie mam takich umiejętności opisywania, więc jedno zdanie musi wystarczyć :).

PS. Ile lat to dekada?

Uksiu -> Masz talent do pisania, podziwiam!

01.05.2003
11:11
[3]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Wpisałem tą dekadę (10 lat, a właściwie połowę- patrz wyżej), by odfiltrować przejściowe fascynacje, których nie brakuje.

A co do ładnego pisania - to chyba też słabość. Bo ludziom nie chce się czytać długich postów, a dodatkowo czasem niezły tekst przeraża ich do postawienia własnych paru kropek i kresek....

PS Sprawdzę ten Orbital :)

01.05.2003
11:26
[4]

tygrysek [ behemot ]

dawno dawno temu, za 7 górami .... eee, to nie ta bajka :)

moim ponadczasowym wykonawcą jest grupa Jam & Spoon i w szczególności ich dwie płyty: Tripomatic Fairlytaste 2001 i Tripomatic Fairlytaste 2002

ponadczasowe płyty z kosmicznie wykręconymi rytmami, nawiązującymi do afrykańskich i australijskich korzeni muzycznych

tych arcydzieł mogę słuchać cały czas, co kilka miesięcy wracam zawsze na kilka dni do tych płyt, tylko po to, aby się w nich zagłębić wszystkimi swoimi zmysłami

01.05.2003
11:55
smile
[5]

Deser [ neurodeser ]

Joy Division - od 82 roku jest zawsze gdzieś blisko. Pierwszy raz usłyszałem ich jeszcze jako Warsaw w jakiejś punkowej audycji (czyli dwa lata po śmierci Curtisa), które wtedy nagrywałem dość notorycznie. Pomyślałem tylko "jakieś dziwaczne". Nie było ostrych zaangażowanych tekstów, nie było jazgotu gitar. Zostawiłem. Kilka miesiecy później stwierdziłem, że świetnie się nadaje jako tło do rysowania. Kilka wieczorów i byłem całkowicie owładniety tym chłodem, desperacją i przejmującą dezintegracją. Zostało mi do dziś :) Mam winyle, kompakty i kasety, mimo, że to w kółko ten sam materiał. Nagrali tylko dwie pełne płyty, które wywróciły rynek muzyczny i zainspirowały tak wielu, że na wymienianie nie starczyłoby miejsca. "Unknown Pleasures" i "Closer" - cała prawda o Joy Division na dwóch płytkach.

Laibach - grali we wrocku chyba w '82 roku. Muzyka totalitarna z Jugosławii. Ich wersje znanych utworów z list przebojów zostały odarte ze wszystkich upiększaczy i przedstawione w formie totalitarnych marszy. Stworzyli własne nieistniejące państwo, na pszporcie którego niektórzy nawet przekraczali granice :) Ciągle czekam na nową płytę choć ostatnio mocno się zahibernowali :/ Płyty z początkowego okresu działalności są tylko dla desperatów :) Wystąpili nawet na festiwalu muzyki atonalnej w Berlinie. Z przystępniejszych mogę polecić "Let it Be" (same przeróbki doskonałej płyty The Beatles - i konia z rzędem temu kto poprawnie rozpozna wszystkie nagrania :) Nutki te same, teksty również ale .... "Symphaty for the Devil" - maxisingiel. Nagranie Rolling Stones w pięiu wersjach. Mistrzostwo świata w pięciokrotnym zagraniu tego samego lecz nie do poznania za kazdym razem :)

Birthday Party - kapela w której swoje szlify zdobywał Nick Cave. Nihilizm w czystej postaci. Jazgot, wrzask i szczyt agresji. jeżeli ktoś potrafi sobie wyobrazić naćpanego bluesmana z delty z przesterowaną na soprany gitarą to nawet nie wie jak jeszcze mu daleko do poznania co znaczy bunt w muzyce. Do tej pory nie trafiłem na tak agresywny zespół. Nie jest ważne tempo lub finezja, ważne są te emocje jakimi powalaja słuchacza (nie tylko w przenośni - dość normalnym zjawiskiem było kończenie koncertu po dwóch numerach bo nie mogli dojść do ładu co ma być następne - albo pobili się między sobą albo z publicznością). "Junkyard" - płytka, która popsuje każdą imprezę :))))

The Clash - punk rock ? - tak sobie pomyślałem po pierwszym kontakcie :) Jakieś melodyjne kawałki śpiewane na głosy. Melodyjność, ładne harmonie wokalne ale... genialny zespół, który umiał pisać piosenki. A linia basu z Guns of Brixton to najczęściej samplowany fragment we współczesnej działalności :) Płyta "Londom Calling" została nawet określona przez krytyków (tfu) najlepszą płytą wszechczasów :)

Starczy :) mam jeszcze z dziesięć takich przykładów :)

01.05.2003
11:59
[6]

pawkaz [ Konsul ]

Całe życie przemieszczam się w kręgach muzyki refleksyjnej, gdzie muzyka stanowi tylko tło i wzmocnienie ekspresji słów. Od wielu już lat towarzyszy mi w tej tułaczce Leonard Cohen. Wprowadza nieco smutny acz romantyczny nastrój do mojego szarego życia. Polecam gorąco, to mój "number one". W podobnej tonacji słucham też Mark'a Cohna czy ostatnio piosenki Andrzeja Poniedzielskiego.
Kiedyś słuchałem The Cure i powiem szczerze, że po wielu latach wracam z dużą przyjemnością do ich starych kawałków (zwłaszcza z płyty The boys don't cry). A kiedy przychodzi czas na relaks (głównie w samochodzie przy długich podróżach) lubię posłuchać gitarki Dire Straits czy rytmicznych klawiszy Depeche Mode.
Powiecie niezły misz masz. No cóż. Na koniec nie będę bajerował, że słucham muzyki poważnej bo bym skłamał. Ale jest jeden utwór niejakiego W.A.Mozarta pod dźwięcznym tytułem Requiem - słucham go czasami z dużym szacunkiem, podziwiając geniusz małego Austryjaka. Zaliczyć go można do jednego z cudów świata.

Pozdrawiam

01.05.2003
12:05
[7]

Atreus [ Senator ]

Jean-Michel Jarre, Vangelis, Ennio Morricone, Tytus Wojnowicz, Era

Na pewno większość z Was słyszała o nich, może z wyjątkiem Wojnowicza. Nic więcej do głowy mi nie przychodzi, co by jeszcze tu napisać :)

01.05.2003
12:28
smile
[8]

tygrysek [ behemot ]

Bardzo duży wpływ na mój dzisiejszy kształt muzyczny miał Juan Atkins. Oto kilka ciekawych informacji o tym panu:


Juan Atkin aka INFINITI / MODEL 500

W latach 60 Juan Atkins był dorastającym marzycielem, który przesiadywał w oknie i głęboko zastanawiał się nad tym, o czym inni myślą. Nałogowo wystukiwał palcami na ścianie rytmy, wiedząc już wtedy, że na pewno chce tworzyć muzykę. W wieku 10 lat dostał w prezencie gitarę elektryczną. Pożyczając od swojego młodszego brata "drum machine" zaczął eksperymentować starając się wyjść ponad dźwięki, które można było uzyskać za pomocą konwencjonalnych instrumentów muzycznych. Za wszelką cenę chciał stworzyć własne nagranie. Na początku używał odtwarzaczy kasetowych i mixera, a w końcu udało mu się kupić syntezator Korg'a. Odkrył wtedy nieskończone możliwości tworzenia charakterystycznych dla jego muzyki przestrzennych efektów dźwiękowych.

Studiując w collge'u muzykę elektroniczną poznał Rick'a Davies, który również eksperymentując z muzyką pokazał Juan'owi swój własny sprzęt. Szybko narodziła się pomiędzy nimi współpraca. W 1981r założyli Deep Space Records i połączyli swoje siły jako legendarna grupa electro "Cybotron". Po wielkim sukcesie w Detroit Atkins opuścił Davies'a i założył wytwórnię "Metroplex", gdzie pionierzy sceny klubowej (Eddie Fowlkes, Kevin Saunderson, Derrick May) wydawali swoje pierwsze płyty.
Wcześniej Cybotron miał w planach stworzenie grupy MODEL 500. Po rozejściu się zespołu Atkins przejął nazwę projektu tylko na siebie.

Wzrost popularności hose'u w połowie lat osiemdziesiątych sprawł, że Atkins z jeszcze większym zapałem zabrał się za tworzenie muzyki i uzupełnianie wiedzy o show-businessie. Tymczasem w Europie jego nowatorska muzyka robiła furorę. W Berlinie rozpoczął nagrania w Tresorze współpracując z grupą produkcyjną 3MB (Thomas Fehlmann/Moritz Von Oswald). Wspólnie wydali płytę "Juan Atkins and 3MB". W 1993r powstało nagranie "Magic Tracks feat Juan Atkins" (Ron Cook i Drexciya z Detroit + Atkins), w 1996 "The Infiniti Collection" (Atkins jako Infiniti), w 1998 "Skynet" (również jako Infiniti). W 1999r Atkins wydał "Never Tempt Me" (jako Infiniti). Omawiając dyskografię należy wspomnieć rówwnież o "Higher" (Tresor52) i kompilacji na CD "Magic Tracks: compiled by Juan Atkins" (Tresor 80).
Oprócz tworzenia nagrań Atkins zajął się podróżowaniem po świecie jako DJ i doglądaniem swojego sklepu "Metroplex" w Detroit.

01.05.2003
12:51
[9]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Deser---->

Czytanie Twoich muzycznych podróży to prawdziwy deser :)

Joy'ów słuchałem sporadycznie, ale nigdy na tyle dokładnie, by dać się uwieść. Chyba spróbuję nadrobić!
Laibach - albo nie miałem do nich szczęścia i trafiałem na fazy atonalne, albo po prostu to nie jest moja muzyka :)
PS To jedyny znany na świecie zespół z jednego mniejszych krajów europejskich - Słowenii :) Chociaż skoro założyli własne państwo, to nie wiem, czy Słoweńcy mają powód do dumy :)
"London Calling" to jedyna płyta Clash'ów, która czasem do mnie powraca (sama w głowie), a szczególnie tytułowy kawałek pięknie ilustrujący walkę górników z policją w filmie "Billy Elliot"...

Pawkaz--->

Cohena wałkowałem długo i od prawej do lewej. Ale prostota muzyki, a może wytrawione w spiżu mojej pamięci i wrażliwości teksty - sprawiły, że nie mam już potrzeby tego słuchać. Pamiętam "Partisana", "Chelsea Hotel", już nie wspominając o słynnym prochowcu.
Żeby było śmieszniej, "Boys don't cry" i Requiem to również moje powracające szlagiery (Mozarta polubiłem niedawno, po obejrzeniu "Amadeusza" Formana :).

01.05.2003
12:55
[10]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

tygrysek--->

A coś od siebie? Czemu Atkins? Co z Tobą robi? Jakie tworzy nastroje?
Więcej inwencji!!! :)

01.05.2003
13:06
[11]

tygrysek [ behemot ]

uksiu --> Atkins był tylko stemplem w moim muzycznym życiorysie, to właśnie ten koleś pokazał mi, co to jest muzyka techniczna i jak należy ją słuchać i jak należy ją rozumować. Drobny akcent, ale tak ważny, że mogę go uznać jako prokursora moich technicznych myśli. Nic dodać, bo nie da się mówić o szoku przy pomocy literek. Tego trzeba posłuchać.

01.05.2003
13:43
smile
[12]

Deser [ neurodeser ]

Zgodzę się z tygryskiem :) Pisanie o muzyce to (jak ktoś kiedyś powiedział) tańczenie o malarstwie :) Strasznie trudno oddać prawdziwe doznania jakie wtedy człowiekiem targają :) No i na całe szczęście różnymi osobami targają tak różne dzwięki, że na monotonię nie możemy narzekać.

Tak spojrzałem wyżej i wyszło, że faktycznie wypisałem tylko to co trzyma mnie od czasów gdy byłem jeszcze młody i piękny :) a przecież to ciągle się zmienia. Nie mam jakiejś obsesji, że słucham tylko dołów albo podskakuję w rytm wesołych kawałków. Staram się przesłuchać tak wiele jak zdołam i nacieszyć uszy tym ogromnym spektrum jakie rozciąga się wśród dzwięków.

uksiu - wymieniłeś Lecha Janekę, którego uważam za najlepszego tekściarza w naszym kraju :) Tylko dlatego nie dawałem go w swoim dopisku :) Radiohead to też dzwięki kosmiczne i... coraz lepsze.

Jak mnie najdzie to później dopiszę kolejnych "dziwaków" :)))

01.05.2003
13:53
[13]

J0lo [ Legendarny Culé ]

ja moge powiedziec cos o mzucye ktora porusza mnie zawsze do glebi

Helloween - Keeper of hte seven keys ( obie czesci ) - niesamowite pelne zmian szybkie a z drugiej strony piekne... ehhh no i te wspomnienia co sie robilo przy nich ;-) chlip to byly czasy :)

01.05.2003
20:51
smile
[14]

Deser [ neurodeser ]

Swans - Michael Gira i Yarbooe. Tylko dwie osoby. To co robili to jakiś melanż dźwieków pomiędzy patosem, a kompletnym dołem. Nie wiem co jest w ich muzyce ale trafia mnie prosto w serce :) Może to wokalizy Yarbooe, może niski charczący Gira :) Ekstremalnie wolna muza przy której wszystkie porykiwania groźnie wygladających kolegów brzmią jak zabawa w piaskownicy. Najlepsza płyta ? "Children of God" - jeżeli jacyś satanistyczni metalowcy sądza, ze nagrali kiedykolwiek coś bardziej groźnego to są w błędzie :)))

01.05.2003
21:01
smile
[15]

Pijus [ Legend ]

Oj wskazalbym chyba Queen...
charyzmatyczny Mercury i ganialny May
na pewno w istotny sposob wplyneli na moje pojmowanie muzyki....

niestety juz dawno nie goscili w moim magnetofonie
czas chyba odkurzyc stare nagrania:)

01.05.2003
21:15
[16]

__FurY_of_WinD_ [ Metal Gear Solid RuleZ ]

chyba Karcer... albo zxrx...może april... albo coalition, bora... hmmm... jednak najdłużej swłuchałem Karcera

01.05.2003
21:18
[17]

Regis [ ]

Mi od wielu, wielu lat (proporcjonalnie do mojego obecnego wieku) towarzysza:

1. Depeche Mode - w zasadzie nie mam wiele o nich do powiedzenia, poza tym, ze jak pierwszy raz ich uslyszalem, to mi sie nie spodobalo :) Byla to piosenka "I Feel You" - jakos mi nie wpadla w ucho. Dopiero pewnego dnia postanowilem sprobowac ponownie - przesluchalem cala plyte "Songs of Faith and Devotion" i juz nie przestalem ich sluchac :) Takie piosenki jak "Walking in my Shoes", "Enjoy the Silence", "I Feel Loved", "Home", "Barrel of a Gun", "Commatose", czy "Shake the disease" naleza do moich ulubionych piosenek (wogole) i kojarza mi sie wylacznie pozytywnie

2. Enigma - niesamowity klimat (za to tez lubie np. Clannad, ale juz nie az tak bardzo). "Gravity of Love", "Rivers of Belief", czy "Mea Culpa" to piosenki ktore moge sluchac w nieskonczonosc - sa po prostu niesamowite... Swoja droga sa one swietnym podkladem do sesji RPG

3. Sting - wiele wspanialych piosenek, ciekawe teksty i ogolnie super klimat... Niestety zaczalem go sluchac dopiero stosunkowo niedawno :(


To pierwsza trojka... Ale ni moge pominac tez takich zespolow jak: Queen, Perfekt, czy Pink Floyd. Wykonawcy tacy jak Carlos Santana... Ech... dlugo by wymieniac :)

01.05.2003
21:46
smile
[18]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Queen - dla mnie absolutnie numer jeden już od 15 lat. Co prawda to nie od nich zaczynałem swoją muzyczną edukację, ale gdy już dorwałem w swoje ręce mój pierwszy album tego zespołu, chwycił mnie i nie puścił. Poza tym wspaniały Mercury jest obok Ayrtonna Senny jednym z moich dwóch idoli, w chwili śmierci którcych autentycznie lały mi się łzy...

Genesis - Od tego zaczynałem 16 lat temu, wspaniały Gabriel i miejscami jeszcze wspanialszy Collins, nic nie ujmując również reszcie, czyli Mike`owi Rutherfordow,iTony`emu Banksowi o \steve`owi Hackettowi...

Pink Floyd - od 12 lat wśród moich absolutnych faworytów... psychodeliczny fenomen, wszelkie rekomendacje zbędne...

U2 - również 12 lat w gronie moich ulubieńców.. grają IMO coraz mniej ciekawie, ale wcześniejsze albumy są na najwyższym poziomie...

Dire Straits - od około 10 lat ze mną... wspaniałe gitary...

01.05.2003
22:07
[19]

zbanowany Luty Tur [ Chor��y ]

Niewiele jest zespołów, które pozostają przy mnie na dłużej.

Nick Cave - dla mnie prawdziwy geniusz. Słuchałem przede wszystkim jego późniejszej twórczości, już z Bad Seeds. Pierwsze płyty były jeszcze przesiąknięte akcentami z The Birthday Party, z czasem Cave stawał się coraz bardziej liryczny ale zawsze z pewnym odchyleniem w ciemną stronę. MOje ulubione płyty to Let Love In, Goodson i Boatman's call. Piosenki Nicka Cave'a chwytają za serce i nie puszczają. Szczególnie charakterystyczny klimat ma Boatman's Call, zawsze słucham jej gdy chce sie zdołować.

Lacrimosa - gotyk. Mroczny, melodyjny ale i energetyczny. Najlepiej słuchać w momentach zwątpienia w sens życia przy zgaszonym świetle trzymając w ręku żyletkę. Jakie szczęście, że nie znam niemieckiego. Ulubiony zespół Tomasza Beksińskiego. Polecam płyty Stille, Inferno i Elodia.

01.05.2003
22:11
[20]

Zenedon [ Oi! Boots&Braces Oi! ]

MEGADETH!!!----> Pionierzy Thrashu, wspaniała muzyka a każdy album wnosił coś nowego i był zupełnie inny od poprzednich, Dave Mustaine i David Ellefson, fundament zespołu, którzy nigdy nie bali się powiedzieć co naprawdę myślą(w wywiadach i tekstach), i oczywiście wspaniała techniczna gra w niewiarygodnie szybkim tempie.

01.05.2003
22:28
[21]

mikhell [ Master of Puppets ]

Przez dobrych kilka lat słuchałem Metallicy. Teraz jednak odchodzę coraz bardziej do cięższego grania, chociaż nadal lubię sobie posłuchać niektórych kawałków tego zespołu

01.05.2003
23:13
[22]

wzorzec [ spawacz dziobowy ]

fear factory, genialna pierwsza plyta, niesamowita gitara dino cazareza i bebny raymonda herrery. ostatnio odpadlem po przesluchaniu plytki concrete, zawierajacej kawalki jeszcze sprzed pierwszej plyty.

01.05.2003
23:19
[23]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

tygrysek--->

Dzięki za uzupełnienie. Wolę czytać trzy linijki od serca niż tysiąc copy-paste'ów...
Czasem trudno wyjaśnić, co nas powala na kolana i długo trzyma w tej niewygodnej pozycji.
Ale myślę, że muzyka jest jak ten skarb, z którego można czerpać bez końca i nie ubędzie jej, starczy dla wszystkich. Trzeba tylko ją odkryć.
Dlatego tak zachęcam do dzielenia się wrażeniami, przemyśleniami, opowieściami o muzycznych fundamentach.

Deser--->

Dzięki za Swansa. Sprawdzę, pokosztuję...

Regis--->

Depesze trafili w moje ucho jak powracające echo. Zacząłem ich słuchać jakieś 2 lata temu i raz na jakiś czas do nich wracam. Mają coś swojego, własnego, niepowtarzalnego i czasem trafiają w same sedno, cokolwiek to znaczy...
Stinga zajadałem kiedyś namiętnie, ale teraz jakoś rzadziej. Czegoś mi w nim brakuje... może jest za gładki? nie wiem...

Paudyn--->

Queen - długi etap w moim życiu, z którym wiążą się miłe wspomnienia. Do dziś kilka piosenek znam na pamięć, a "Bicycle Race" jest moim hymnem, który śpiewam na każdej większej rowerowej wycieczce :)
U2 - ich kilka piosenek zawsze powraca, nawet niektóre świerzsze dokonania potrafią mnie bawić i po dłuższym czasie mi się przypominają i rytmicznie stukają mi pod czaszką :)
(też tak macie? coś się przypomina i nie chce puścić zanim się tego jeszcze raz nie wysłucha, najlepiej kilka razy pod rząd?)

01.05.2003
23:26
[24]

Chupacabra [ Senator ]

a u mnie w domu praktycznie nikt nie sluchal zadnej muzyki. Ja ze 3-4 lata temu zaczelm sluchac rocka i metalu a moj mlody braciszke slucha najgorsza sieczke popowa, az mi smutno ze ma taki(a wlasciwie nie ma) gust.

01.05.2003
23:38
smile
[25]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

Do takich zespołów mogę zaliczyć tylko i wyłącznie Queen Co prawda kocham słuchać Pink Floydów czy też Sladów i na dobrą sprawę ich także mógłbym śmiało dopisać co niniejszym czynie :) Ale ten Queen to dla mnie fenomen. Jak ktoś się mnie pyta o ulubioną piosenkę Queenu to robię zduminioną minę i myślę..Zwyczajnie nie jestem w stanie wybrać tej jednej....Mało to! Jeśli byłbym zmuszony ułożyć taki ranking utwór z miejsca 30 znaczyłby dla mnie tyle samo co ten z miejsca pierwszego. Jedne utwory Queenu bawią, inne wzruszają, ale w zasadzie z każdym z nich mam jakieś wspomnienia.

02.05.2003
00:24
[26]

Father Michael [ Padre ]

Przede wszystkim Mike Oldfield i Depeche Mode

02.05.2003
01:01
[27]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

Genesis - przede wszystkim. Zdecydowanie moja ukochana grupa. Slucham juz ich ponad 20 lat i akceptuje w kazdej postaci, nie dzielac na okresy z Gabrielem i bez.

Ozric Tentacles - cudowna, psycholediczna, odjechana muzyka. Jestem rowniez milosnikiem projektow pobocznych muzykow tej grupy.

Dream Theater - jedni z najlepszych instrumentalistow, jakich znam. Genialne, pomieszane, polamane rytmy, nieprawdopodobne kompozycje... poezja...

Opeth - kiedy tylko uslyszalem kilka lat temu plyte 'Orchid' stalem sie uch zagorzalym fanem. Wspaniala, mroczna, ciezka muzyka, rewelacyjny wokal (jedyny growl, ktory mnie nie razi), swietne teksty. Opeth to klasa sama w sobie.

02.05.2003
01:15
[28]

LooZ^ [ be free like a bird ]

uksiu : Daloby rade sie jakos z toba skontaktowac np. przez gg ? :)

02.05.2003
01:18
smile
[29]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

LooZ^----->Domyślam się że gdyby Uksiu podał swój numer GG to nie miałby chwili wytchnienia :)
Swoją drogą też mógłbyś się dopisać w tym wątku :)

02.05.2003
01:21
[30]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Paszczak : No pewnie tak, ale moje gg jest ciagle po prawej stronie :)) Moglbym sie dopisac, ale nie pasuje chyba w tym gronie :) Nie mam jeszcze takich doswiadczen muzycznych zebym mogl o tym pisac :)

02.05.2003
01:27
[31]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

LooZ^----->Ja ten wątek odebrałem nawet nie jako podanie zespołu ktorego słuchamy od niewiadomo ilu lat tylko podanie zespołów/wokalisty który wzbudza w nas najwięcej wpomnień i które są tymi podrywającymi nas do wpomnień. Pewnie jest taki zespół w twoim życiu...

02.05.2003
01:35
[32]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Pascak : No nie wiem, prez wiele lat bylem muzycznym ignorantem :) Od jakiegos czasu jestem zafascynowany muzyka reggae, jej spokojem i lagodnoscia... Napewno zmienila moj sposob patrzenia na swiat. Mysle, ze za jakis czas odswieze ten watek i napisze moje przemyslenia na ten temat, narazie nie jestem gotow :)

02.05.2003
01:38
[33]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

LooZ^----->Był chyba kiedyś wątek o reggae, ale jakoś umknął on mojej uwadze...
Jeśli chodzi właśnie o reggae to znam tylko i wyłącznie Boba Marleya, ale muszę powiedzieć że bardzo go lubie :)
A możesz mi polecić z dwa, czy cztery kawałki kogoś innego ?

02.05.2003
01:50
[34]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Paszczak : Slucham glownie polskiego reggae... co by ci tu polecic...

Paprika Korps - Mind Explorer
Bakshish - B3
Habakuk - Rasta trans
Pozytywna Grupa Reggae (PGR) - Moje Miasto
Pozytywna Grupa Reggae (PGR) - Polityka
Pozytywna Grupa Reggae (PGR) - Vibracja Reggae

Trudno wybrac :) Jak chcesz wiedziec skad to wziasc to odewij sie na gg.

02.05.2003
01:51
[35]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Luty Tur---->

Fan ponurych klimatów? Cave, Lacrimosa - na jednej szalce. A co na drugiej? Masz coś optymistycznego, budującego, silnego? (wiem, ja również nie zaproponowałem radosnej muzyki, choć i Staszewski, i Janerka, a nawet Radiohead mogą dać zabawę i zakołysać nas w tańcu życia)
PS Dzięki za podzielenie się swoimi inspiracjami!

Zenedon, Paszczak--->

Pozdrawiam wytrwalych słuchaczy, którzy mają swoje wybory i gotowi są bronić swojej muzyki do ostatniej nuty! Dzięki za refleksje.

Ryslaw--->

Uaaaa. Oprócz Genesis to Twoje propozycje są dla mnie zagadkowe. Tym bardziej je cenię i powoli zacznę się dobierać do ich słuchania. Twoje krótkie opisy mogą być wzrocem dla kolegów, którzy boją się pisać dłużej, a jednocześnie nie widzą szans na napisanie o emocjach, o tym, że jakaś muzyka to ich muzyka :)

Looz--->

Nie mogę ujawniać mojego numeru gg. Fanki nie dałyby mi żyć. Korespondencja mailowa jest dostatecznie czasochłonna... ;)

PS Mój mail nie jest tajemnicą.

02.05.2003
01:53
[36]

LooZ^ [ be free like a bird ]

uksiu : Ok, rozumiem ;) Jakbyco to sie odezwe :)

02.05.2003
01:57
[37]

DevNull [ Pretorianin ]

Dire Straits - pierwszy zesol, ktorego naprawde sluchalem. Kumpel puscil mi plyte na swoim Kasprzaku i... slucham do tej pory.
Pink Floyd - w szkole sredniej zasluchiwalem sie Floydami, choc pierwsze i ostatnie plyty mi jakos nie podchodza. A reszte znam na pamiec :)
Marillion - z czasow Fisha, oczywiscie.

02.05.2003
03:49
[38]

massca [ ]

no coz. ciezko powiedziec czy ci wykonawcy towarzyszyli mi caly czas, ale na pewno sa to dla mnie artysci w swoim czasie przelomowi, ktorzy wytyczyli jakies punkty na mojej muzycznej trasie zycia:

Faith No More the real thing. uslyszalem w ogolniaku i odpadlem. rewolucja w muzyce. bylem wielkim fanem zespolu, z ktorym udalo mi sie spotkac jeszcze w roku 1993. pozniej angel dust i jak dla mnie na tym etapie sie skonczylo.

Guns N Roses apetitte for desctruction. ta i tylko ta plyta, to co sie dzialo pozniej niech przysloni jakas kurtyna zapomnienia. swiezy, drapiezny i brudny hardrock, jakiego nikt nie byl w stanie skopionwac. rewelacja.

Jean Michele Jarre wazna postac, duzo waznej muzy. moje pierwsze muzyczne fascynacje chyba, poczatek ogolniaka. potem bylo ostrzej, zeby po 15 latach powrocic do elektroniki - jakze jedna roznej. generalnie - muzyka dzisiaj nadal ciekawa, choc troche jakby archaiczna. ale posluchac warto

Andreas Volenweider bardzo dobry po jointach, moj towarzysz od wielu lat.

RHCP mothers milk. kiedy to uslyszalem, poczulem ze to zupelnie cos innego. wtedy w polsce nikt ich nie znal, dostalem kasete od kumpla ze stanow. dopiero po nastepnej plyce - blodd, sugar... - kazdy ich kojarzyl po balladzie underthebridge. od tej pory przestalem wlasciwie sluchac.

Suicidal Tendencies zawsze byla i bedzie pod reka. mocne metalowe granie ale z oryginalnym stylem. plus za niebanalne teksty MM i energie z gitar. dobre do samochodu (obok house....)

EMF shubert dip i cha cha cha. bardzo milo wspominam czasy kiedy tego sluchalem. ale malo kto w ogole kojarzy.

no to tyle, moglbym dluzej ale to mi przyszlo akurat pierwsze na mysl co powyzej

02.05.2003
06:59
[39]

zxcvbn [ Chor��y ]

Z polskich zespolow to DEZERTERr (wszystkie plyty oprocz "Decydujące Starcie"), jak dla mnie najlepszy polski punkowy zespol. Armia (do plyty "Duch"- to co sie dzialo z tym zespolem pozniej to juz jedno wielkie nieporozumienie).

Z zespołow zagranicznych Guns'n Roses (do plyty "Use your illusion"),Nick Cave.
Frank Zappa - dopiero niedawno uslyszalem jego muzyke, wiec nie moge napisac ze towarzyszyla mi przez zycie, ale z pewnoscia jest to jeden z lepszych wykonawcow ktorych slyszalem.

02.05.2003
07:38
smile
[40]

Puynny [ Generaďż˝ ]

Numer pierwszy od 93 roku zajmuje Dream Theater (pierwszym albumem jaki dostałem do rąk był "Live at the Marquee" i nie oddychałem po przesłuchaniu chyba ze trzy dni :) Tak jak i Rysław potwierdzam cholerną inteligencję muzyczną i niesamowite wyczucie Petrucciego i spółki. Zespół, który ma swój niepowtarzalny klimat, brzmienie i rozpoznawalny z "kilku kilometrów" co w gatunku tym (rock progresywny) jest niełatwe. Dream Theater to 10 płyt, a każda powala na kolana.
ww.dreamtheater.net

Numer drugi od kiedy Zakk Wylde odszedł od Ozzy'ego i zaczął wydawać swoje solowe projekty (pierwszy "Pride & Glory", potem po prostu jako Zakk Wylde "Book of Shadows" i kolejnych pięć płyt jako Black Label Society - "Sonic Brew", "Stronger than Death", "Alcohol Fueled Brewtality Live", "1919 Eternal", "The Blessed Hellride")
Zakk to koleś który w palcach i sercu ma amerykańskie południe, koleś który gra niesamowicie dynamicznie a jednocześnie delikatnie. Dla mnie najlepsza wizytówka Południa obok Lynyrd Skynyrd.
Black Label Society pod przewodnictwem Zakka to ostre, bezkompromisowe cięcie z "bluesowo-Sabbathowymi" korzeniami (bardzo dobre na totalne odstresowanie:)

"When You're in search of an answer, just drink beer and, if you still don't know what the f...k You're thinking about, just drink another one..." Zakk Wylde :))

www.zakkwylde.com

Numer trzeci - Slayer. Komentować nie będę, bo nie potrafię. Po prostu bogowie.
bez linka, bo znaleźć można bezproblemowo

Numer cztery, pięć, sześć, itd. : Stevie Ray Vaughan, Gov't Mule, Spock's Beard, stary Iron Maiden, stary Marillion, Peter Gabriel...


02.05.2003
10:27
[41]

zbanowany Luty Tur [ Chor��y ]

uksiu --> racja. Niezdrowo cały czas przebywac w mroku.

Metallica - zacząłem od płyty uznawanej przez wiekszosc fanow za zdrade metalu czyli LOAD. Jednak to własnie ta płyta wciągnęła mnie w muzykę Metalliki i do dzisiaj bardzo ją lubię (chociaż przez to że przesłuchałem ją ponad 100 razy, troche mi się znudziła). Właśnie na Load znajduje się utwór, który imho jest jednym z najlepszych kawałków Metalliki - Outlaw torn. Po Load zacząłem cofać się coraz bardziej wstecz w dyskogrfii Metalliki (trochę nei po kolei) - Master of Puppets, Ride The Lightning, Kill 'em All, And Justice For All. Tą ostatnią uwarzam za najlepszą płytę zespołu. Co najbardziej kręci mnie w tej muzyce? Świetne brzmienie, potworna dynamika i moc oraz 9co może wydawać się niedorzeczne) doskonała harmonia dźwięków. Niestety Metallica popsuła się po Load, Reload to popłuczyny po poprzedniej płycie, a potem już było tylko odgrzewanie kotletów. Mam nadzieję, że nowa płyta, która ukaże sie w czerwcu będzie przebudzeniem Metalliki.

02.05.2003
10:39
[42]

Zenedon [ Oi! Boots&Braces Oi! ]

Load to doskonała płyta! Gdyby to nie Metallica ją nagrała to napewno byłaby bardziej lubana. Ma taki fajny klimacik, jest spokojna i wciągająca czyli wsam raz po jakiejś sieczce typu Exodus czy inny Slayer.

02.05.2003
10:42
[43]

Zenedon [ Oi! Boots&Braces Oi! ]

AAA! Zapomniałem dodać coś o nowej płycie Metallicy. Niestety nie będzie to ostra thrashowa napieprzanka a dzwięki bardziej industrialne(!), bez solówek i takie nu metalowe. Żeby długo nie mówić można podsumować w jednym słowie: zawód:(.

02.05.2003
11:06
smile
[44]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

uksiu --> jesli chodzi o Ozric Tentacles to rzeczywiscie grupa nie jest w Polsce znana, a szkoda. To psychodelia w czystej postaci, wzbogacona o elementy art rocka, muzyki etnicznej, a czasami nawet klubowej. Bardzo eklektyczna kombinacja. Ozriki uwazani sa za jedna z najwazniejszych grup 'space rockowych' - odjechane partie gitarowe nalozone na dzwieki analogowych syntezatorow (a'la Steve Hillage, Hawkwind czy Gong), niesamowite pomysly aranazacyjne i buchajaca z tego wszystkiego niezwykla energia.

Kiedy tylko po raz pierwszy uslyszalem Ozrikow, a bylo to jakies 10 lat temu (grupa zas istnieje od wczesnych lat 80-tych), momentalnie zaczalem zbierac ich dyskografie. Teraz mam juz prawie wszystko, choc wiekszosc jest nie do dostania w Polsce.

W linku ponizej znajdziesz strone z kilkoma legalnymi, darmowymi mp3 Ozric Tentacles. Niestety jakosc nie jest najwyzsza (96kbps), ale zdecydowanie warto posluchac.

02.05.2003
11:09
smile
[45]

Zawisza Czarny [ Sulimczyk ]

Pink Floyd czyli fenomenalnie grająca kapela. Każda płyta inna i inne wrażenia przynosi. Animals - według mnie najlepsza, dwie piękne suity... ciągną się, żeby zakończyć się solówką Gilmoura bądź głosem Watersa śpiewającym z nostalgią, smutkiem... i nadzieją. Bezapelacyjnie najpiękniejsza płyta jaką kiedykolwiek słyszałem i przy okazji rozpoczynająca moje spotkania z muzyką Floydów...

Kult jest pierwszym zespołem, który zacząłem fanatycznie słuchać. Potem były koncerty, a tamże zabawa. Mógłbym przydzielić ich płyty danemu okresowi mojego życia, gdyż w gruncie rzeczy towarzyszy mi muzyka ta długo jak na mój wiek. Najulubieńszy utwór - Tan [znowuż długaśny] i te bębny... więcej takich.

King Crimson jako najlepsza proresywna dla mnie grupa... świetna Crimsonowska gitara, aż ciarki chodzą... mellotron - trzeba przesłuchać, bo słowami trudno opisać. Najlepsze płytki ? Prawie wszystkie...

The Doors świetne teksty Morrisona, dzwięki psychodeliczne jak i bluesowe - gatunek ciężko określić... na pewno każdy słyszał choć jeden ich kawałek... w moim przypadku świetnie nadaje się do większych libacji alkoholowych, tym bardziej, że dzięki Jimowi zasmakowała mi whiskey :)) Rzecz jasna The End na pierwszym miejscu...

Pearl Jam grają muzykę brudną, ale niezwykle przyjemną dla ucha... słucham ich dosyć krótko, ale mają w sobie to "coś" co mnie przy nim trzyma... i byle dłużej.

Led Zeppelin legendarni wręcz muzycy - zupełna przeciwność dla mnie ww. grupy. Grają niesamowicie czysto... czuję się czasem... lepiej nie będę mówił jak :)) ....wystarczy wiedzieć, że jest naprawdę przyjemne uczucie. Taki "energy drink".

Poza tym czasem wsłuchuję się w Jethro Tull, Dream Theater i Porcupine Tree... ale z nimi dopiero zaczynam.
Można zauważyć łatwo, że lubię długie pioseneczki, więć gdyby komuś przyszła chęć napisania czegokolwiek, a znałby jakoweś tego typu niechaj pisze... :)))

02.05.2003
11:52
[46]

Sabazios [ Konsul ]

Wielki sentyment i szacunek mam dla grupy prodigy dzięki której rozwinęły się moje gusta muzyczne. Do dzisiaj słucham ich muzyki.

Slayer , God dethroned i brujeria kapele których twurczość nauczyła mnie jak słucha się prawdziwej muzyki. Są to pierwsze kapele metalowe z jakimi miałem kontakt.

Cradle of filth pierwsza kapela black metalowa jaką usłyszałem i która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Do dzisiaj jest to moja ulubiona blackowa kapela której twurczość zawsze mi towarzyszy w złych chwilach jak i zarówno w tych dobrych, których jest znacznie mniej.

02.05.2003
12:27
[47]

sion [ Centurion ]

Depeche Mode - Slucham tego praktycznie od poczatku istnienia tego zespołu. Wydaja dosc malo nowych plyt ale jak juz trafi w moje łapska to przyprawia mnie o szybsze bicie serca.

02.05.2003
14:27
[48]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

DevNull--->

Znam te historie z kasprzakami z autopsji... Ja pierwszego pożyczonego Dezertera chłonąłem z monofonicznego głośnika magnetofonu "Maja 2". Dziś można go zobaczyć w stołecznym muzeum techniki. Gdy go tam ujrzałem, coś stanęło mi w gardle ze wzruszenia i jakoś mimowolnie zacząłem nucić kawałki z pierwszej płyty Dezerterów...

massca--->

Faith No More zacząłem słuchać z 10 lat temu, w pewną wyjątkowo długą i mroźną zimę. Za każdym razem, gdy wywalałem się na oblodzonym chodniku, powtarzałem sobie "Fajt no more" i nuciłem którąś z piosenek, by zagłuszyć ból z obitego biodra...

JM Jarre - słuchałem go daaawno temu, ale za to na całego. Do dziś kawałki JMJ stanowią tło muzyczne, gdy gram w gry komputerowe osadzone w świecie przyszłości, w szczególności - w kosmosie :)

RHCP - czy miewałeś w przeszłości tak, że porzucałeś grupę, bo zaczynała być zbyt popularna? Ja tak - co wydaje się nieco głupie, ale jako nastolatek tolerowałem niewiele muzyki, która była szerzej znana :) Ludzie słuchają Depeszy - ja nie! Ludzie nie potrafią wymówić nazwiska Vollenweider - to ja zaczynam słuchać harfy :)

zxcvbn--->

Oj, Amii się kiedyś słuchało, ech. Ale dziś wracam tylko do jednego kawałka - "Trzech bajek"... Kojarzysz go?

Puynny--->

Znowu Dream Theater... No to zabieram się do szukania ich muzyki :)
Co do Zakka Wylde'a - niepokoi mnie to skojarzenie z Lynyrd Skynyrd. Tą grupę kojarzę bowiem z milutką muzyką, która fajnie słucha się podróżować autem :)

Luty Tur, Zenedon--->

Niewielu jest chyba wieloletnich fanów Metalliki, którzy uważają, że ostatnie dokonania zespołu przewyższają ich dawne albumy...
Choć z drugiej strony - niewiele jest grup, które z kolejnymi płytami wznoszą się coraz wyżej i wyżej... Dla mnie takim oszołomieniem był wymieniony przeze mnie zespół Radiohead...

02.05.2003
14:38
[49]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Ryslaw--->

Ozric Tentacles - Twój opis brzmi zachęcająco i niepokojąco zarazem (szczególnie space rock :), ale skojarzenie z Gongiem wywołuje miłe łaskotania...

Zawisza Czarny--->

Krimsonów próbowałem ugryźć wiele razy... bez skutku :(
Zeppelinów nigdy nie pokochałem - pojedyncze kawałki to pojedyncze cegiełki w moim fundamencie...
A Doorsi, ach jakie piękne wspomnienia z liceum, te wszystkie dziewczyny, do których można się było przytulać w rytm psychodelii Króla Jaszczura...

Sebazios--->

Lubisz wyłącznie ostre łojenie? Same nazwy brzmią metalem, łańcuchami i głuchymi uderzeniami bębnów :)
PS Uważaj na ortografię... tak Ci to piszę jak konsul konsulowi ;)

sion--->

Jeśli chodzi o DM, to podobała mi się ich ostatnia płyta (choć musiałem się do niej przekonywać :) Od niej po raz trzeci zrobiłem sobie muzyczne tournee po płytach Depeszów...

02.05.2003
15:21
[50]

maviozo [ Pretorianin ]

Nie bedę się rozpisywał, za co lubię moje zespoły - jest to klasyka hard rocka i towarzyszy mi całe moje życie (bez picu)
- Nazareth
- Black Sabbath
- Led Zeppelin
- Deep Purple
z polskich zespołów:
- Budka Suflera
- SBB (choć dość mało ich znam)

02.05.2003
15:24
[51]

Banita_bb [ bo był za miły ]

Hmm a wiec moje typy

Maanam - oczywiscie starsze plyty bo kilka ostatnich ich albumow to juz czysta komercja. Ale starsze texty kory sa genialne W/g mnie kora jest jedna z najlepiej piszacych texty piosenkarek.

Queen - to samo co napisal Paszczak. Ilosc genialnych utworow przechodzi wszelkie pojecie.Freddy Mercury byl geniuszem i basta.

Kraftwerk - coz .. muzyka elektroniczna z lat 80 tych.A nie ta komputerowa papka ktora teraz leci wszedzie.pamietam ze jeden kawalek - the robots nagralem na 2 stronach kasety i sluchalem non stop.

02.05.2003
16:14
smile
[52]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

uksiu::::>Pogoda w sam raz na przejażdżkę :))

Bicycle bicycle bicycle
I want to ride my bicycle bicycle bicycle
I want to ride my bicycle
I want to ride my bike
I want to ride my bicycle
I want to ride it where I like
You say black I say white
You say bark I say bite
You say shark I say hey man
Jaws was never my scene
And I don't like Star Wars
You say Rolls I say Royce
You say God give me a choice
You say Lord I say Christ
I don't believe in Peter Pan
Frankenstein or Superman
All I wanna do is
Bicycle bicycle bicycle
I want to ride my bicycle bicycle bicycle
I want to ride my bicycle
I want to ride my bike
I want to ride my bicycle
I want to ride my
Bicycle races are
coming your way
So forget all your duties oh yeah!
Fat bottomed girls they'll be riding today
So look out for those beauties oh yeah
On your marks get set go
Bicycle race bicycle race bicycle race
Bicycle bicycle bicyI want to ride my bicycle
Bicycle bicycle bicycle
Bicycle race
You say coke I say caine
You say John I say Wayne
Hot dog I say cool it man
I don't wanna be the President of America
You say smile I say cheese
Cartier I say please
Income tax I say Jesus
I don't wanna be a candidate
For Vietnam or Watergate
Cos all I want to do is
Bicycle bicycle bicycle
I want to ride my bicycle bicycle bicycle
I want to ride my bicycle
I want to ride my bike
I want to ride my bicycle
I want to ride it where I like

Co do kołatania po głowie, to też mam coś takiego, tyle że najczęściej jest to związane z albumami, a nie poszczególnymi piosenkami. Może dlatego, iż na płytakach takich zespołów jak Queen IMO nie ma słabych utworów, więc każdy kolejny krążek to nowa, zupełnie inna podróż :)

A teraz, jako że słucham również metalu, czas na te mocniejsze zespoły towarzyszące mi przez życie :)

Metallica - towarzyszy mi od lat 11, przyznaję się bez bicia, iż jestem jednym z tych, którzy odwrócili się od nowych dokonań zespołu. Dla mnie stara dobra Metallica skończyła się na krążku "...and justice for all". Jestem w stanie wysłuchać również kolejnych płyt, ale konsumpcji "Load" i "Reaload" nie towarzyszy już ten rodzaj swoistego uniesienia, które towarzyszyło mi podczas wsłuchiwania się w dźwięki pierwszych czterech albumów :)

Slayer - wśród moich faworytów od lat 9, drugi bardzo ważny dla mnie zespół. Niesamowity wokal Toma Arayi, gitara Kerry`ego Kinga oraz uderzenia jednego z najlepszych bębniarzy tego świata, Dave`a Lombardo sprawiły, że zakochałem się w tym zespole. Coś mnie podczas pisania tego tekstu wzięło na Chemical Warfare :))

Death - gdybym miał zagłooswać na najlepszy zespół metalowy jaki słyszałem, byłby to właśnie Death. Skład zespołu zmieniał się praktycznie co album, jednak w środku niezmiennie tkwił wokalista, gitarzysta i autor tekstów oraz muzyki - Chuck Shuldiner. Jak dla mnie autentyczny geniusz muzyczny. Na przykładzie kolejnych płyt widać, że mocno grający zespół teź może dojrzewać i ewoluować, nie tracąc nic ze swej mocy i witalności, a wręcz przeciwnie. IMO Death jest jednym z nielicznych zespołów, który nie nagrał słabej płyty. Nawet pierwszy i najcięższy Scream Bloody Gore ma w sobie coś niesamowitego, coś co przyciąga i oczarowuje... Ostatnie dwa krążki to prawdziwy majstersztyk. Ludzie wciąż spierają się, który z nich jest lepszy, Symbolic, czy The Sound Of Perseverance. Ja zaryzykuję twierdzenie, że mimo wszystko ten wcześniejszy, czyli Symbolic. Poza głębią muzyczną, zespół nabierał też dojrzałości jeśli chodzi o poruszane problemy. Nie ma tu banalnych tekstów napisanych pod muzyczkę, żeby fajnie się uzupełniało. Szkoda, że już nigdy światła dziennego nie ujrzy żaden nowy kążek Death`u, gdyż Chuck Shuldiner, serce zespołu, zmarł 13 XII 2001 roku na raka mózgu...

02.05.2003
16:44
smile
[53]

Puynny [ Generaďż˝ ]

uksiu: z tym Zakkiem to jest raczej tak, południowe serce bije, ale trochę inaczej niż u Skynyrdów :))) Jest zdecydowanie mocniej (oczywiście chodzi o płytę "Pride & Glory") fajniej się też jeździ samochodem :))
Przy okazji samochodu, to AC/DC i ZZ Top :)))
"Book of Shadows" Zakka jest zdecydowanie akustyczne, dobre do cichego relaksu :))
Do głośnego relaksu polecam Black Label Society :)))

02.05.2003
16:55
[54]

diabelek1 [ szczęśliwy ]

A takie dwa zespoly... Co prawda nie mam dopiero 17 lat, ale juz wiem, ze nigdy nie przestane ich lubic:

Stare Dobre Malrzenstwo - zainteresowala mnie nim siosta i wielkie jej dzieki za to. Od kiedy uslyszalem ich pierwszy raz (z 4 lata temu) caly czas do nich wracam. Plyte moge sluchac pare razy pod rzad nie odczuwajac najmniejszego znudzenia... Teksty przenikaja do glebi, daja wiele do myslenia... Kazda nuta, nawet slyszana n-ty raz jest piekna...

Jacek Kaczmarski - w sumie nie zespol a wykonawca... Ten charakterystyczne glos i te piosenki... Slucham od 5 lat i nie moge przestac...

02.05.2003
16:57
smile
[55]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

diabełek::::>Też lubię posłuchać polskiego El Mariachi :))

02.05.2003
17:06
[56]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

Paudyn------>Czytam ten wątek i szukam pozycji których nie znam, Zdecydowaną większość wymienianych tutaj zespołów/wokalistów rozpoznaje, ale za nic nie mogę skojarzyć sobie kapeli Death...Możesz mi polecić ze dwa, trzy ich najlepsze kawałki ? Bo Winmx znajduje mi tego mnóstwo, a ja chcę posłuchać czegoś co mnie od razu nie odstraszy :)

02.05.2003
17:13
smile
[57]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Paszczak::::>Hmmm, ale żeś mi ćwieka zadał... w pierwszej kolejności ściągnij sobie Voice Of The Soul z płyty The Sound Of Perseverance, poznasz gitarowe arcydzieło... Dalej spróbuj znaleźć Empty Words, Sacred Serenity, 1000 Eyes, Perennial Quest (wszystkie z płyty Symbolic) :)) Ale najlepiej jakbyś przesłuchał dyskografię od początku :PP Przekonałbys się na własne uszy o ewolucji tego wspaniałego zespołu :))

02.05.2003
17:23
smile
[58]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

Paudyn---->Jak przesłucham jeden, góra dwa kawałki to Ci od razu powiem czy mi się podoba. Zaraz ściągnę i podziele się wrażeniami :)

02.05.2003
17:25
smile
[59]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Paszczak:::::>Jak nie lubisz cięższego grania i growla, to raczej nic Cię nie przekona :))

02.05.2003
17:34
smile
[60]

dragstar [ Konsul ]

KSU....choc troche wyrosłem z tego rodzaju muzyki,to ta kapela nigdy mi sie nie nudzi .Przywołuje zbyt wiele wspomnień no i....ciągle wracam w Bieszczady.

03.05.2003
12:48
[61]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Od tego gadania o muzyce fundamentów zrobiłem sobie kilka wycieczek po dawno nie słuchanych płytach, do których tęsknota mnie na nowo przywiodła :)
Dezerter - "Pierwszy raz", "Polską złota młodzież", "Piosenkę Popularną na Instrumenty Produkcji Krajowej" i "Anarchię" mogę polecić wszystkim tym, którzy chcą w ekspresowym tempie poznać, o co chodzi z tym Dezerterem.

Zdobyłem też teledysk do kawałka "Trzy bajki" Armii (z jakiejś strony fanowskiej zespołu) - jakość paskudna, ale jakże fajnie się tego słucha - jakoś zawsze mnie ten kawałek hipnotyzuje. Może dlatego, że nie czuję się religijnie indoktrynowany :)))

Banita_bb--->

Dzięki za Twoje typy :)

diabelek1--->

Kaczmarski... wielka szkoda, że zrobiono z niego barda rewolucji.
Tymczasem to niezwykle zdolny twórca poezji i człowiek o wielkiej erudycji. Nigdy specjalnie go nie ubóstwiałem (jakoś wizerunek barda mi przeszkadzał :), ale nie powiem, bym parę razy się nie zatrzymał nad jakimś jego tekstem. Kilka piosenek (i to tych mniej znanych) pamiętam od wielu lat...

dragstar--->

KSU - dla mnie również to grupa wspomnieniowa. Piękne chwile, gdy ryczałem z kompaniją "Ustrzyyyykiiiii!"

03.05.2003
15:00
[62]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Czy "Perfect Stranger" jest faktycznie autorstwa Dream Theater?

Jesli to nie cover, to ja chcę więcej takich kawałków!!! :)))

03.05.2003
15:04
[63]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Oj, a czy to nie jest przypadkiem Deep Purple?

03.05.2003
15:14
[64]

DevNull [ Pretorianin ]

Tak, to w oryginale DeepPurple :D (IMHO lepsze niz wersja Dream Theatre*)
Jak ci sie podoba to radze poszperac za innymi kawalkami Purpli. Mysle, ze sporo by ci sie spodobalo.

* - disclaimer - Oswiadczam, ze nie mam nic przeciwko DT, wiec mnie Ryslawie nie bij :P Jakos po prostu mi nie podchodzi...


03.05.2003
15:19
[65]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

uksiu --> to oczywiscie cover Deep Purple, ktory pojawil sie na plycie Change of Seasons. Na tej samej plycie znajduje sie genialna suita pod tym wlasnie tytulem (Change of Seasons), stanowiaca niejako esencje gry DT.

Jesli Ci sie spodoba DT, polecam uwadze poboczne projekty muzykow tej grupy jak na przyklad Liquid Tension Experiment czy Gordian Knot.

03.05.2003
16:04
[66]

AnnataR [ Salon des Refusés ]

I od czego by tu zacząć...

nine inch nails
Jest to zespół który prawdopodobnie wywarł na mnie największe wrażenie, ukształtował w pewnym sensie moją wrażliwość muzyczną. Wszystko dzięki różnorodności utworów; od melancholijnego 'Hurt' z płyty 'The Downward Spiral', poprzez ostre, metalowe 'Happiness In Slavery' z 'Broken', skończywszy na rockowym 'Just Like You Imagined' z mojego ulubionego albumu 'The Fragile. Z NINem jest jak z winem (hehe, ale napisałem:), im dłużej się słucha, tym bardziej się docenia jego wielowarstwowość. Coś niesamowitego.
Moja rekomendacja: 'The Fragile' z 1999 roku

björk gudmundsdottir
Jak to pewien recenzent ślicznie określił: The 'kooky chick' from 'somewhere no one can pronounce properly', the elfin, pixie-like chanteuse, who screeches along to fax machines. Wszechstronnie utalentowana artystka której za jasną cholerę nie da się przyporządkować do jakiejkolwiek kategorii (ewentualnie Icelandic Avantgarde:) Podobnie jej głos, nie sposób porównać go z czymkolwiek; potrafi zaśpiewać krystalicznie czysto, melodyjnie; a dla kontrastu finezyjnie zakrzyczeć, zapiszczeć, zatrzeszczeć (jednym z lepszym przykładów może być 'It's Oh So Quiet' z albumu 'Post'). Słuchanie jej muzyki to wielka, nieustająca przyjemność (że nie wspomnę o jej teledyskach).
Moja rekomendacja: 'Homogenic' z 1997 roku

dead can dance
Czyli Brendan Perry i Lisa Gerrard. Cudowna - nazwijmy to - uduchowiona, mistyczna muzyka. Jaki gatunek? Gothic, New Age, World, Ethereal, Neo-classical i Darkwave razem zmieszane... DCD najlepiej słuchać w środku nocy, przy zapalonej świecy... wrażenia niepowtarzalne, jakby się wkraczało do innego, bogatszego świata. Lisa Gerrard tak to określiła 'We made medicine for ourselves and hopefully make medicine for other people. A way out. A way to the familiar...'
Rekomendacja: 'Within the Realm of a Dying Sun' z 1987 roku

ministry
Prawdopodobnie najbardziej popieprzony* zespół na świecie z Alienem Jourgensenem na czele. Zaczynali o wiele wcześniej niż wielu ludzi przypuszcza, bo aż w 1983 roku. Co prawda muzyka jaką wtedy tworzyli to synth-pop/disco, ale - hej - nikt nie jest doskonały:) Przełom nadszedł w okolicach '89 roku, wówczas Ministry skierowało swe zainteresowania w stronę industrialnego rocka zmieszanego z metalowym rytmem. I trafili w dziesiątkę :) To co stworzyli od tego czasu można określić dwoma słowami: totalny odjazd.
Rekomendacja: 'Psalm 69: The Way To Succeed and the Way to Suck Eggs' z 1992 roku

radiohead
Podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym co napisał Uksiu :) Odkryłem ich dosyć późno, bo dopiero w okolicach albumu 'OK Computer'. Co zwróciło moją uwagę? Głos Thoma Yorke'a i nieodłączny, depresyjny pierwiastek we wszystkich utworach (czasami mniej wyczuwalny, jakby celowo schowany). Muzyka zapadająca na zawsze w pamięci. I jedna rzecz za którą pokochałem ten zespół: po zdobyciu gigantycznego rozgłosu nie bali się zaryzykować i wydali szalenie eksperymentalny album 'Kid A', cios w plecy dla wielu fanów Radioheada.
Rekomendacja: 'Kid A' z 2000 roku
oraz najnowszy album 'Hail to the Thief', absolutna perełka.
i wiele innych

---
* drodzy moderatorzy, pozwoliłem sobie użyć tego słowa gdyż najlepiej oddaje urok Ministry. Zarówno zespołu jak i muzyki którą tworzą :) Przykład: 'Al Jourgensen made a Red Hot Chili Peppers remix to which he refers to as "Chicken Shit Mix". It was going horrible, so according to Santerian tradition you take a live chicken and it will absorb bad spirits. You then kill this chicken (Al thought this whole thing was pretty pathetic). So he bought in the chicken, didn't kill it, and fed it popcorn, beer and granola. The chicken (not Al) ran around the studio shitting everywhere. Al simply erased the channels it shit on. The chicken was put on a podium with a strobe light between two speakers, and it started going to the beat, that's when Al knew the mix was done.' I jak tu takiego wariata nie kochać ;)

03.05.2003
16:06
[67]

AnnataR [ Salon des Refusés ]

bah, miało być "i wiele innych zespołów" :)

03.05.2003
16:09
smile
[68]

Annihilator [ ]

Wątek już się rozrósł a kolejne opisy powodują, że część zespołów domaga się przetestowania na własnych uszach.

03.05.2003
20:46
[69]

Negocjator [ * ]

Hey.
Mało pisaliście o polskiej muzyce. A z polskich zespołów najwięcej wspomnień mam właśnie związanych z muzyką Heya.
Koncerty w Pinokiu i Słowianinie za czasów liceum, juwenalia na studiach, wakacje.
Dzisiaj słucham Kaśki z równą przyjemnością jak kiedyś. Chyba ona zmiena się wraz ze mną.
Pzdr.


03.05.2003
20:53
[70]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

Negocjator----->Hey jest dobry, ale moje ulubione sposród polskich zespołów to Elektryczne Gitary, Perfect i Lady Punk. No i Kazik także...Opisywać nie ma sensu bo z pewnością nie ma tutaj osoby nie znających wyżej wymienionych zespołów.

03.05.2003
21:50
[71]

Kuzi2 [ akaDoktor ]

Fenomen- Za pierwszy album Hip-Hopowy przesłuchiwany wielokrotnie od początku do końca.
Grammatik- Za drugi album Hip-Hopowy przesłuchiwany wielokrotnie od początku do końca.
Kaliber 44- Za utrwalenie moich więzi z Hip-Hopem :)

03.05.2003
22:50
smile
[72]

buba [ Cuckoo For Caca ]

METALLICA - Tego zespołu słucham najdłużej.. Ktoś napisał, że nowa płyta to nu metal. Dziwne bo wszyscy którzy już tego słuchali mówią co innego - coś pomiędzy Kill em All a And Justice For All. Ma to być najcięższa ich płyta. Jest tam podobno tyle zmian tempa (ciekawe czy dorównają w tym Dream Theater), że brak solówek w ogóle nie przeszkadza. Ulubione płyty: Master of Puppets, And Justice For All, Czarny album, Load.

IRON MAIDEN - Zacząłem ich słuchać od płyty The X Factor, czyli już z nowym wokalistą choć muszę przyznać że Bruce Dickinson jest lepszy. Świetne melodie, świetny wokal. Płytą Brave New World udowodnili, że wciąż są w ścisłej czołówce Heavy Metalu. Z niecierpliwością czekam na nowy album, który ma wyjść w tym roku. Płyty: Fear of the Dark, The X Factor, Brave New World.

DREAM THEATER – Muzycy tej grupy to prawdziwi wirtuozi, a Petrucci jest MISTRZEM. Utwory są tak urozmaicone, mają tyle zmian tempa co przeciętna grupa w kilku kawałkach. Robią także znakomite utwory instrumentalne. Płyty: Awake, Scence From A Memory, Six Degrees of Inner Turbulence.

THE CULT – Hard rock w najlepszym wydaniu. Wokalista ma indiańskie korzenie i to czasami słychać w ich piosenkach. Utwory mają klimat, a nawet KLIMAT. Płyty: Dreamtime, Ceremony (więcej płyt niestety nie słyszałem).

FAITH NO MORE – Niezwykle udana mieszanka wielu stylów muzycznych – rock, metal, rap, funky oraz Mike Patton – według mnie jeden z najlepszych wokalistów. Płyty: Angel Dust, The Real Thing.

SYSTEM OF A DOWN – Naprawdę oryginalny zespół Poszczególne utwory nie są zbyt skomplikowane, jednak dają takiego kopa jak mało która grupa. Wokalista jest niesamowity, potrafi śpiewać bardzo melodyjnie, by chwilę potem ryczeć jak wół :)

STONE TEMPLE PILOTS – Wspaniała muzyka, według mnie ich pierwsza płyta to jeden z najlepszych debiutów w historii. Grupa jest zaliczana do grunge’u chociaż nie pochodzi ze Seattle. Płyty: Core, Tiny Music...Songs From The Vatican Gift Shop, No. 4.

KAZIK NA ŻYWO – Kazik Staszewski na ostro podoba mi się dużo bardziej niż RATM, świetne teksty jak zwykle u tego pana. Każda kolejna płyta jest według mnie lepsza od poprzedniej. Płyty: Na Żywo Ale W Studio, Porozumienie Ponad Podziałami, Las Maquinas de la Muerte.

ANATHEMA – Słyszałem tylko jedną płytę jednak wystarczyła aby wyrwać mi kilkadziesiąt godzin z życiorysu. Klawisze i skrzypce tworzą niesamowity klimat. Płyta nazywa się Alternative 4 i początkowo myślałem, że to polski zespół (nazwa kojarzy się z pewnym serialem).

W nieco mniejszym stopniu:
RHCP (Blood Sugar Sex Magic)
Guns N’ Roses (Appetite For Destruction)
Pearl Jam (Ten)
Soundgarden (Superunkown)

I jeszcze grupa mojego brata (hyhyhy to taka reklama) - od przeciętnego zespołu rock/metalowego wyróżnia go głos kobiecy i skrzypce. Jak ktoś chętny to prześlę mp3.

03.05.2003
23:07
[73]

Big Money [ Senator ]

N.W.A. - pierwsze ich kawałki słyszałem juz dawno temu i jakos zapadły mi w pamięc. to klasyka czarnego rapu, z tej grupy wywodza sie najlepsi raperzy

Wu-Tang Clan - podobnie jak NWA ta grupa to klasyka, nadal tworza i oby nigdy nie przestali :)

Beastie Boys - ich nie trzeba przedstawiac, pamiętam ze jako młody szczyl widziałem w tv ich teledysk Fight For Your Right, od tamtej pory jestem ich wielkim fanem. No i niedługo ma się pojawić ich nowa płyta...czekam z utęsknieniem, mam nadzieje ze będzie rownie dobra jak wszystkie poprzednie.

03.05.2003
23:53
smile
[74]

rtur [ Konsul ]

Iron Maiden - uslyszalem ich po raz pierwszy w wieku 14 lat i od tego czasu towazysza mi nieustannie, jest w ich muzyce cos ponadczasowego, co sprawia ze sluchajac jej dostaje gesiej skorki.

03.05.2003
23:53
smile
[75]

goriusz [ Pretorianin ]

Uksiu – bardzo trudno podjąć mi twój watek – bez poczucia, że pisząc o „fundamentalnych towarzyszach” kogoś pominę.

Ale spróbujmy....

The Police – to taka komercja, ale odkąd usłyszałem kiedyś Walking of The Moon z płyty Regatta the Blanc oraz Message in the Bottle – oszczędne, ale bardzo dynamiczne brzmienie, to aż po płytę Synchronisaty byłem im wierny. Każdą odbierałem inaczej, z każdą kojarzy mi się „inny gatunek piwa” (poprawiało mi się finansowo, zmieniałem towarzystwo), z pierwszymi (Roxanne, Don’t Stand So Close To Me) kojarzy mi się jeden z najszczęśliwszych okresów – pierwsze miłości.... pocałunki w Zakopanem – ech, roztkliwiłem się o sobie a miało być o muzyce. A tak w ogóle to nawet ich tak bardzo popowa, komercyjna, żeby nie powiedzieć kaszaniasta ballada Every Breathe You Take – nawet dzisiaj doczekała się nowych aranżacji. Niektórzy powiedzą, że grupę tworzył Sting ale to nie prawda, na to była trójca – Copeland, Sumner i Summers. Do dzisiaj mój syn nie może się pokapować, że grało ich tylko trzech. Na szczególną uwagę zasługuje perkusja – bardzo efektowna i nowatorska – przy minimalnym zaangażowaniu techniki. Jaki i cały zespół w ogóle...

Tangerine Dream; Jean Michael Jarre i Klaus Schulze – pisze ich razem, bo i słuchałem ich razem, stanowili tło muzyczne do fascynacji science-fiction od Lema po Strugackich, a nawet ze współcześnie lansowanym Pratchetem włącznie. Myślę, że powrót z gwiazd Lema, tak mało pasjonujący z perspektywy lat – był dla mnie źródłem wzruszeń i inspiracji zawodowych przez wiele lat właśnie dzięki elektronicznym brzmieniom, które zapewne nie były tylko tłem, dekoracja ale i aktorem...

Pink Floyd – cholera, na głowę, na intelekt (o ile go mam...) ta muzyka jest zbyt ILUSTRACYJNA, ale niech tam... Towarzyszyła mi jak licho... Do dzisiaj jak słucham Scheep z niedocenianej płyty The Animals, albo Shine on Yor Crazy Diamond, albo Atom Heart Mother podczas jazdy samochodem to naciskam pedał gazu i czuję ... ehm.. coś na kształt odlotu (????). Słowa i muzyka z The Dark Side of The Monn stały się „zaczynem” niejednego ze wczesnych wierszy... ech znowu qrczaki o sobie zamiast o muzyce...
Ale chyba tak jest ze muzyka jest gdzieś miedzy naszym sercem i duszą a wykonawcą – stąd nie można jej oddzielić od nas samych.
Ich późniejsze płyty – z kultowym (????.....) The Wall – były czymś ważnym (okres przedsolidarnościowy...) i pięknym ale za mało muzyki samej w sobie – za dużo ilustracji do tekstu ale solówki Gilmour’a z Comfortably Numb oraz Hey You – rodzą mi ten sam dreszczyk o którym już ktoś pisał...

U2 – też ale tylko do płyty The Joshua Tree, późniejsze są „nie moje”. Stąd chyba z niecierpliwością czekam na ich nowa płytę (maj 2003 ...?).

Jejku jest jeszcze Queen z Bohemian’s Rhapsody oraz Genesis z The Duke, jest Led Zepellin ale tylko 1-sza i 3-cia płyta, jest Yes i jego Obrazki z Wystawy, cholera jest nawet Abba – bo przy jej przebojach tańczyłem pierwszy raz z dziewczyną, a nawet Sztywny Pal Azji bo na jego koncercie pobiłem się pierwszy raz pod sceną... jest i beznadziejny muzycznie Bob Dylan – bo uczyłem się buntu i tłumacznia z angielskiego dla połowy klasy, ale i Cohen (pierwsza trawka), a nawet Simon&Garfunkel – bo był to pierwszy koncert za granicą na którym byłem i płakałem...

Pat Metheny – ale raczej ten młodszy - ten z American Garage, Falcon and The Snow Man oraz z Travels... bo uczył mnie pokory dla Jazzu – do ktorego miłość zaszczepił mi mało pewnie przez was znany polski zespół Labolatorium, którego płyty analogowe leżą jeszcze chyba w piwnicy..


04.05.2003
00:23
[76]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Ryslaw--->

DT to chyba potrawa przyrządzona nie dla mnie. Podaj trzy najbardziej wyjechane kawałki tych kolesi... może moje chamskie ucho poczuje wielkość ich melodii....

AnnataR--->

Bjork - to fakt, kobieta wyjątkowa, muzyka wyjątkowa: i pasja, i wokal, i teksty... Przelotne romanse z islandzkimi nutami nie odbierają swoją przelotnością wartości, jakości, świerzości brzmienia.
PS Ale jej nazwiska nie znałem, myślałem, że nazywa się Sugarcube ;)

A z tą najnowszą płytą Radiohead żeś zapodał - ona ma premierę w czerwcu! :)
Zacząłem się na nią tak ślinić, że zamiast robić to co mam do roboty, biegałem i szukałem tych nagrań. Teraz kołyszę miarowo głową do przedziwnych dźwięków, otoczony kłebami biało-szarego dymu z fajki wodnej... Jeszcze nie wiem, czy znowu zostanę niewolnikiem, czy też uwolnię się po paru wysłuchaniach...

Negocjator--->

Hey- pamiętam tą energię, gdy słyszałem ich po raz pierwszy. Hmmmm może jeszcze raz przesłucham ich dokonania? Tym razem wstecz - od ostatniej płyty, którą, choć z pewnością nie pokochałem, to jednak chyba polubiłem... mimo wszystko :)

Kuzi2--->

Napisz więcej! Czy o hip-hopie nie można napisać interesująco dla nie-hiphopowców? Czemu akurat oni (Fenomen etc.)do Ciebie trafili!!!

Buba--->

Fiufiu... duuuże masz fundamenty :) I solidnie zbrojone :)))
Stone Temple Pilotsów mam chyba ze trzy płytki... kiedyś wyjątkowo mi posmakowali... Ciekawe jak będzie teraz, po paru latach...

Big Money--->

Taaak! Bestie są fantastyczne, choć połowy ich kawałków nie mam cierpliwości wysłuchać do końca. Za to kilkanaście innych zawsze chętnie puszczam na większych imprach ;))) (No! Sleeep!! To Brooklyn!!!)

04.05.2003
00:42
[77]

Ryslaw [ Patrycjusz ]

goriusz ---> sorki, ale cos Ci sie pomylilo. "Obrazki z wystawy" to plyta tria Emerson, Lake and Palmer, a nie Yes.

uksiu ---> skoro juz padly nazwy ELP i Yes to koniecznie polecam posluchac. Jesli chodzi o ELP to wlasnie Obrazki z wystawy (choc wiekszosc ich plyt to dziela wielkie, no moze z wyjatkiem paru ostatnich). A jesli chodzi o Yes to polecam w zasadzie wszystko, chociaz moje ukochane plyty to Fragile, Close to the Edge, Tales from the Topographic Oceans i Relayer.

A najlepsze kawalki DT? Trudno mi powiedziec. Posluchaj moze "Dance of Eternity" z plyty "Scenes from the Memory", "Metropolis" z plyty "Images and Words" oraz "Great Debate" z ostatniego ich dziela czyli "Six Degrees of Inner Turbulence"

04.05.2003
01:00
smile
[78]

Zawisza Czarny [ Sulimczyk ]

Jeśli chodzi o Dream Theater to dodałbym jeszcze:
Pull Me Under - Images & Words
Erotomania, Voices i szczególnie Space Dye-Vest - Awake
Peruvian Skies, Hell's Kitchen - Falling Into Infinity
Scene Six: Home - Live From A Memory

04.05.2003
01:43
[79]

Zarek00 [ Konsul ]

Mam dobra wiadomosc dla fanow Metalliki. Na nowym albumie "St.Anger" zespol wraca do ostrego grania, takze nie zawiedziecie sie. Premiera 10 czerwca, sam juz czekam z niecierpliwoscia.

04.05.2003
07:56
smile
[80]

goriusz [ Pretorianin ]

Rysław - of course - to bład we "wklejaniu" tekstu miał być Yes, a potem osobno EL&P i jego aranżacje Musgorskiego - ale dzieki zanczy sie też słuchałeś... :-)))))))

04.05.2003
09:40
smile
[81]

Misato [ tajemnicza gejsza ]

W zasadzie jestem bardzo tolerancyjna co do muzyki... ale moimi ulubieńcami są:

X-Japan: śpiewają w języku japońskim i angielskim, japoński wprost uwielbiam. Śpiewają o życiu, o miłości, o przyjaźni, o wartościach ludzkich. Legenda rocka. Moje pierwsze spotkanie z ich twórczością?... Kaseta pożyczona od koleżanki. Muzyka jest świetna, ale oczywiście na zasadzie - co kto lubi. :)

Luna Sea: to także... japoński zespół, mają równie świetne piosenki.

05.05.2003
09:30
[82]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Ryslaw, Zawisza Czarny--->

Powoli testuję ELP i DT :)
Na razie walczę z "Hail to the Thief" Radiohead... jeszcze nie wiem, co o tym powiedzieć...

Misato---->

Z japońszczyzny słucham jedynie "U.F.O.". Japoński jazz potrafi być zaskakująco smakowity! (choć szok kulturowy jest mniejszy niż przy próbowaniu japońskiej kuchni :)
Swoją drogą: bardzo polecam "Bon Voyage" tej grupy - energetyczne, melodyjne, dobre do słuchania podczas pracy jak i na imprezkach... (ba - nawet do tańca!)

05.05.2003
09:51
smile
[83]

dolph [ Pretorianin ]

Robert Miles - odkad tylko pojawil sie singielek "Children" - zostalem opanowany przez jego muzyke .... co najmniej raz dzienie slucham jednego calego albumu - a zdaza sie , ze slucham go przez kilka godzin z rzedu ...

the best of the best !

05.05.2003
12:41
smile
[84]

sliva [ Chaotyczny Dobry ]

Po przydługich przemyśleniach i przydługim wklepywaniu spłodziłem taką oto listę wykonawców, których odkąd poznałem, są wciąż ze mną i nie zamierzam się z nimi rozstawać.

Metallica
O ile dobrze pamiętam zacząłem słuchać jeszcze w szkole podstawowej. Słuchało się wtedy różnych kapelek (Iron Maiden, Hellowen itp.), ale to właśnie Metallica i jej "Master of Puppets" pozostała we mnie na zawsze i chyba po części ukształtowała muzycznie.

Pearl Jam, Soundgarden, Alice In Chains
To już szkoła średnia i początek dojrzałego słuchania. Eksplozja brudnego brzmienia z Seattle przypadła właśnie na ten okres i porwała mnie całkowicie. Do dziś pamiętam, jak po raz pierwszy usłyszałem "Smells like teen spirit" Nirvany na liście Niedźwieckiego. No i zaczęło się. To właśnie muzyka z tamtego okresu jest moim największym fundamentem, a albumy "Ten", "VS", "Badmotorfinger", "Superunknown", "Facelift" i "Dirt" będą zawsze miały miejsce na mojej półce z płytami.

Red Hot Chili Peppers
Papryczki są niepowtarzalne i za to właśnie ich uwielbiam, szczególnie płytę "Blood, Sugar, Sex, Magik", wg mnie arcydzieło i kwintesencja ich twórczości. Później było już tylko gorzej...

Kyuss
Pustynne granie, ostre, ciężkie i brudne niesłychanie. To legendarny zespół i godne tego miana albumy "Blues for the red sun" i "Sky Valley" fascynują mnie do dziś. Równie dużą fascynacją darzę twórczość Queens of the stone age, gdzie byli muzycy Kyussa kontynuują swoją szaloną jazdę po ostrej rockowej, niekoniecznie już pustynnej, drodze.

Tool
To moja największa fascynacja. Celowo na końcu listy, bo to jedyny band, który nagrywa coraz lepsze płyty. I to jakie płyty! To także jedyny zespół, który "łykam w całości". Tu nie ma słabych utworów, czy słabych albumów. Tu wszystko jest takie jakie być powinno, czyli znakomicie skomponowane, znakomicie zaaranżowane, znakomicie zagrane i znakomicie zaśpiewane.
I znakomicie wypadają na żywo :-)

To tyle jeśli chodzi o najważniejsze moje fundamenty. Poza nimi jest jeszcze wiele innych, równie ważnych dla mnie zespołów (Faith No More, Stone Temple Pilots, RATM, Sugartooth czy ostatnio Masters of Reality) - lecz nie będę już przynudzał.

05.05.2003
12:45
smile
[85]

sliva [ Chaotyczny Dobry ]

buba -> Celowo, czy przez pomyłkę pominąłeś najlepszy (wg mnie) album Stone Temple Pilots? Mówię o genialnej drugiej płycie "Purple" :-)

05.05.2003
13:11
[86]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

PINK FLOYD - jako całość. Uwielbiam ich różnorodność, całkowite niepodobieństwo "The Piper At The Gates Of Dawn" i "The Wall", "Ummagumma" i "Momentary Lapse Of Reason". Chyba tylko temu zawdzięczam umiejętność słuchania "wszystkiego" i wyławiania w tym rzeczy najbardziej interesujących. Nie chcę pisać o uczuciach, jakie zastępują muśli przy słuchaniu DSOTM i The Wall... kazdy ma własne.

ROGER WATERS - już nie jako muzyk sławnego zespołu, ale jako On. Swoimi tekstami niejedną cegłę w moim murze spoił.

PORCUPINE TREE - ktoś mi wcisnął (dawno temu) ich album, twierdząc, że jako fanka Pink Floyd na pewno ich polubię. Aczkolwiek trudno przeoczyć (przeuszyć) pewne podobieństwa na niektórych płytach Jeżozwierzy, w istocie jest to odrębny rozdział. Swoboda, z jaką Steven Wilson sięga do rozmaitych gatunków muzycznych zadziałała mi na ambicję. Zaczęłam słuchać ambient, trip hopu, "elektronicznej" psychedelii...

DEAD CAN DANCE - jak tu oceniać? Chyba nie da się opisać wszystkich mrówek biegających po plecach przy słuchaniu tej muzyki. Zespół w cudowny sposób znajdujący uznanie fanów rocka, choć ich muzykę bardziej możnaby podpiąć pod klasykę, muzykę dawną, orientalną, a umarli i tak tańczą po swojemu.

TORI AMOS - taka ruda, duzo bardziej utalentowana wersja mnie. To, co spiewa, czuję głęboko w sobie. A jej głos i muzyka dopełniają obrazu tego, czym naprawdę jest kobiecość.

STING - dla przeciwwagi. Niby pop, ale nie pop i przez niego zaczęłam słuchać jazzu. Podziały rytmiczne w najwiekszych przebojach Stinga to czesto stricte jazzowe połamańce, a niczego nieswiadome owieczki kupujące jego płyty pewnie rzadko mają o tym pojęcie.

Mogłabym jeszcze wymienić dziesiątki nazw: King Crimson, Genesis, Peter Gabriel, John Coltrane, Radiohead, Tool, Massive Attack, Led Zeppelin, Deep Purple, Miles Davis, David Sylvian, Legendary Pink Dots, This Mortal Coil, Kate Bush, The Beatles, Wolfgang Amadeusz Mozart, Angelo Badalamenti z Davidem Lynchem, ryba z frytkami.

05.05.2003
15:56
smile
[87]

buba [ Cuckoo For Caca ]

sliva ---> Drugiej płyty niestety nie słuchałem, ale jak mówisz że jest najlepsza, to muszę nadrobić zaległości.

05.05.2003
19:54
[88]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

silva---->

Perłowy dżem bardzo chętnie pożerałem swego czasu, podobały mi się chyba wszystkie wczesne płytki zespołu.
Ostatni "Riot Act" jakoś zupełnie mnie nie poruszył. Takie sobie pitu-pitu.

Co gra Tool? I jak?

Vilya--->

Dead Can Dance - wspominam dobrze, gdyż przypominają mi pierwsze randki z moją panią, która tego zapamiętale słuchała. Poza tym pamiętam dziwne klimaty, jakie grupa tworzyła podczas słuchania w plenerze, przy ognisku...

Tori Amos - zawsze miałem sprawdzić, kto zacz. Od czego zacząć?

05.05.2003
20:18
[89]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

uksiu ::: mnie DCD najbardziej pasuje do jazdy na rowerze w późnyxh stadiach października :)

Jeżeli chodzi o Tori, to dobrze będzie zacząć od jej najnowszej płyty "Scarlet's Walk", ale jeśli masz zamiar słuchać pojedyńczych utworów, to (wybierając po trochu z każdej płyty): Crucify, Cornflake Girl, Past The Mission, Hey Jupiter, Spark, Strange Little Girl, Bliss, Sorta Fairytale, I Can't See New York, Pancake... <- jest to absolutna mieszanina wszystkiego i jeden utwór nie da Ci pojęcia, o co chodzi.

Tool? Jak mozna nie znać Toola? ;) wstydź się :)

06.05.2003
00:38
smile
[90]

sliva [ Chaotyczny Dobry ]

uksiu -> Właśnie! Takie egzotyki w innym wątku proponujesz a Toola nie znasz! Wstyd!

Co do PeaRL jAm, to mi też nie podchodzą te ich ostatnie płyty. Wg zespół wypalił się w okolicach "No code" i chłopaki powinni pozaczynac solowe projekty i dać se już spokój z "Dżemikiem babci Pearl" (tak to się tłumaczy:-))

06.05.2003
03:27
smile
[91]

Monther [ Generaďż˝ ]

Zadanie trudne, ale najważniejsi dla mnie byli:

The Exploited i płyta "The Massacre". Usłyszałem to jakieś 10-11 lat temu. Był to jeden z pierwszych moich świadomych kontaktów z ciężkim graniem. Pomimo, że kolesie grali kilka akordów i utwory zbudowane były bardzo prosto, skłoniło mnie to do poszukiwań w rejonach muzyki ciężkiej

Metallica - to wiadomo chyba. Klasyka. Najlepsza jest IMO "And Justice For All".

Slayer - zacząłem od "Divine Intervention". Nie znam innej kapeli, która grałaby z tak potwornym wykopem i energią. Nie jestem w stanie powiedzieć, która płyta jest najlepsza, bo wszystkie kocham. No, może poza "Diabolus In Musica". Jest najsłabsza IMO.

Tiamat - Edlund, niegdyś mistrz "klimatów", płytą "Wildhoney" wprowadził mnie, gdzieś koło roku 1995, w świat innego grania. Dotychczas był thrash, heavy, power (Kreatory, Sodomy itd.) a tu nagle okazało się, że metal może mieć jeszcze inne, zupełnie niesamowite oblicze. Cała dyskografia jest bezbłędna. I jak ostatnio często się zdarza, ostatnia "Judas Christ" jest najsłabsza :(

Death - to jest po prostu Death w czystej postaci. Melodyjność, pomysłowość, świetne zgranie, szybkość i precyzja. Tyle na temat śp. Chucka. Najlepszy wytwór - "Symbolic".

Depeche Mode - zespół, który pozwolił otworzył mnie na poszukiwanie innych dźwięków, innej filozofii muzyki. Nie wszystko co zrobili mi się podoba, ale większość płyt jest ok, niektóre kawałki wręcz wybitne. Chłopaki mają stałe miejsce na moim muzycznym podium.

Anathema - no tego po prostu trzeba posłuchać. Usłyszałem "Judgement" i zaniemówiłem. Rzecz niesamowita. Wszystkie płyty po prostu uwielbiam. No, może poza, Crestfallen/Serenades (z wyłączeniem "J'ai fait une prommese" i "Everwake" rzecz jasna ;-)) Gorąco polecam!

I wiele, wiele innych. Co by nie zanudzać czytaczy, wymieniłem tylko w jakiś sposób przełomowe dla mnie bandy. Za chwilkę będę sobie przypominał, że przecież coś jeszcze... o już jest :-) ale to nie ma sensu, bo musiałbym napisać 10 stron :-)

06.05.2003
10:44
[92]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Vilya, sliva--->

Widzicie, zamiast słuchać Toola to ja romansowałem z fińskimi krzykaczami...
Ale już się wstydzę (bzzzzt) :)

PS Dzięki za info o dżemiku, przyjemnie jest wiedzieć.

Monther--->

Dzięki za podzielenie się inspiracjami. Jak Ci się przypomina, to wal!

A ja dopiszę jeszcze jedną grupę, której słucham tak od 5 lat (na oko, tzn. na ucho).

Asian Dub Foundation to dziwna mieszanka dubu, brzmień etnicznych i paru innych dziwnych gatunków. Spece twierdzą, że słychać tam ragga-jungle i indo-dub, ale moje chamskie ucho i ograniczona wiedza nie pozwala tego potwierdzać czy zaprzeczyć. W każdym razie czasem słychać sitar i inne dziwne dźwięki, ale całość pozostała muzyką skrojoną na potrzeby Europejczyków. Polecam niemal każdemu, kto potrzebuje bardzo energicznej, melodyjnej i rytmicznej muzyki do zabawy, jazdy na rowerze czy autem (no, ale ostrożnie z tym! :), czy do sprzątania (ja nie sprzątam bez muzyki!). Jeśli jesteście w stanie zrozumieć pakistański akcent angielskiego ;))), to usłyszycie zaangażowane teksty, mówiące o zmianach kulturowych na świecie, o imigrantach w Europie, o rasizmie, o nierównościach społecznych, niesprawiedliwości itd.

Do pierwszego kontaktu polecam płytkę Community Music.

06.05.2003
12:52
[93]

Carrignarone [ Konsul ]

Hmmm. Nawet nie wiem, od czego zacząć.
Jestem wiecznym poszukiwaczem, koczownikiem nie mogącym znaleźć miejsca w cudownym i jedynym świecie dźwięków. Już wiele razy mówiłem sobie, że odnalazłem dom, że to jest właśnie to, co pozwoli mi przestać szukać. Że mój ukochany zespół/wykonawca już na zawsze pozostanie tym wybranym. I co? Zawsze przychodził ktoś inny. I nie chodzi tu chyba o to, że dojrzewałem do jakiejś muzyki. Gdybym tak myślał, obrażałbym tych, którzy przede mną wymienili np. Queen czy Pink Floydów, których niegdyś wielbiłem. Po prostu, nie potrafię nie odkrywać nowych rzeczy. Nie jestem osadnikiem.
Pierwszą rzeczą, której się nie wstydzę był Queen. Za różnorodność, odwagę, umiejętne balansowanie na granicy dobrego smaku. Jednak po pewnym czasie zacząłem zauważać w tej muzyce przerost formy. Po prostu potrzebowałem czegoś prostszego, przyziemnego i zwykłego. Wtedy odkryłem nosowy głos Boba Dylana, śpiewającego swoje proste ballady. To było wspaniałe odkrycie, które pozwoliło mi odpocząć od stylu Freddiego i spółki. Ale moje uspokojenie nie trwało długo. Bob w pewnym momencie przestał mi wystarczać. Do Queen nie potrafiłem już powrócić, poza tym mimo wszystko potrzebowałem czegoś spokojniejszego. Tym czymś okazała się twórczość niejakiego Rogera Watersa. Pokochałem wszystkie płyty, no może z wyjątkiem More. Rozpływałem się w Animals, Wish You Were Here, smakowałem różnice między tą ostatnią płytą a jej bootlegowym odpowiednikiem Welcome To The Machine, w którym zmienione zostały ze dwa dźwięki. Badałem oniryczne klimaty pierwszych albumów, gdzie główną rolę odgrywał Sid Barrett. Kochałem nawet Final Cut, gdzie grupa była już zniewolona pod totalitarnymi rządami Rogera. Odkrycie Pink Floydów pozwoliło mi przetrwać kolejnych kilka lat. Aż do następnej zmiany.
Zmiana była o tyle nietypowa, że wykonawcę, który zastąpił Floydów, znałem już od kilku lat. Miałem bowiem nagrany z radia album, który później uznałem za najważniejszy i najpiękniejszy zakątek muzyczny na świecie. Ale odkryłem go dopiero w momencie, gdy w przypływie proroczej wizji postanowiłem nagrywaną na Kasprzaku kasetę produkcji Stilon Gorzów zamienić na płytę cd. A album? Nosił tytuł AION i został nagrany przez Lisę Gerrard i Brendana Perry. Dead Can Dance. Tej muzyki nie raz słuchałem na kolanach i ze łzami w oczach. Anielski głos Lisy, jej egzaltacja, natchnienie pozwalały unieść się gdzieś wysoko i przetrwać chwile, które wydawały się nie do zniesienia. A jednocześnie twardy, szorstki Brendan, który cały czas trzymał mnie za nogę, jakby mówiąc: "nigdzie nie odejdziesz, świat jest przygnębiejącym doświadczeniem, lecz to właśnie miejsce, gdzie przyszło nam żyć".
Do dzisiaj na pytanie o ulubionego wykonawcę wymieniem Dead Can Dance. Ale muszę przyznać, że od dłuższego czasu słucham ich bardzo sporadycznie. Po prostu wtedy, gdy mam taką potrzebę. Kiedyś znaczyło to cały czas, teraz nie. Po Deadcanach miałem pewien romans z jazzem (Keith Jarrett, Tomasz Stańko Septet, Miles Davis), przed nimi była muzyka średniowiecza, zarówno chorały jak i pieśni trubadurów.
A teraz słucham najczęściej prostej muzyki spod znaku punka, najlepiej z polskimi tekstami, żeby wiedzieć, o czym mowa. To mi sprawia nieskrywaną przyjemność. Proste uczucia, proste rozwiązania spraw trapiących nasz sterany świat. Czasem szczypta poezji, czasem szczypta banału. Mogę wymienić kilka postaci, które w tej polskiej muzyce niezależnej są dla mnie najważniejsze. Na pewno wielka trójka, jak ich nazywam: Robert Brylewski, Lechu Janerka (uksiu, a znasz jego koncert z Voo Voo z Jarocina bodajże `91?) i Kaziu Staszewski w kolejności nieprzypadkowej. Następnie kilku, tylko troszkę mniej ważnych (tzn. w dalszym ciągu cholernie ważnych) - Franz (Tomek Lipiński), Grabaż, Budzy (nawet po przemianie), Świetlicki, i jeszcze całe zastępy innych.
A oprócz tych kilku(nastu) wykonawców, których wymieniłem, cały czas przewijają się rzesze tych, którzy stają się najważniejsi w jednym konkretnym momencie. Jackowie Kleyff i Kaczmarski, grupa Bez Jacka, czescy bardowie Kryl, Plihal i Nochavica, Francuzi z Noir Desir, Niemcy z Trio, The Cure, The Stranglers i inne nowofalowe kapele z Anglii przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Ale Moller z Leną Willemark i inne jazzowo-folkowe "podmioty wykonawcze" ze Skandynawii, szeroko pojęci Ukraińcy, Tori Amos itd. itp. Sporo tego. A przecież nie wyrzuciłem tego, czego słuchałem wcześniej. Do Queen też czasem wrócę, jeśli mam ku temu nastrój.
Nastrój, klimat, potrzeba chwili. To decyduje u mnie, czego słucham. Wszystko zależy głównie od tego, jak często te nastroje się zmieniają.

uksiu ---> Dzięki za możliwość wylania tego z siebie. I sorki, że tak rochę chaotycznie, ale zasadniczo w pracy ciężko się skupić nad ważnymi rzeczami.

06.05.2003
13:48
smile
[94]

Misato [ tajemnicza gejsza ]

Queen
Roxette
Annie Lenox

Choć za bardzo stara nie jestem :)

06.05.2003
21:45
[95]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Corrignarone,

Dzięki za prawdziwą opowieść o muzycznej żegludze po burzliwych i spokojnych, ale wiecznie zaskakujących morzach muzyki!
Jak Ci się ciśnie i dalej wylewa - opowiadaj dalej! Ulubione płytki, kawałki, ba - wykonania, a nawet refreny czy frazy!

Budzy (nawet po przemianie)
Tu się trochę obśmiałem, bo brzmi to jakby został zombie... Ale przemiana nastąpiła - to pewne - i słychać ją w muzyce.

A Janerkę z VooVoo z Jarocina znam tylko z chamskiej kasetki, zdobytą niewiadomo jak od i słuchanej u kumpla z wypiekami na twarzy...
Nagle zabrakło mi w tym wątku szerszego wspomnienia VooVoo...

06.05.2003
21:52
smile
[96]

pasterka [ Paranoid Android ]

cóż uksiu mnie tu wyslal, wiec sie dopisuje:))

nie wszystko to rzeczy, ktore obecnie slucham, ale te, ktore mnie w jakis sposob uksztaltowaly...

Dezerter - plyty z lat 80-tych i moze poczatek 90-tych, reszty nie znam. polski punk. kapelka, ktora nauczyla mnie miec wlasne zdanie. dzis te teksty moga sie wydawac naiwne, ale wtedy...:))

Bauhaus -- gotyk, stary gotyk majacy wiecej wspolnego z punkiem, zauwazylam, ze dzisiejsze kapelki gotyckie sa bardziej "metalowe". surrealistyczne teksty, podstawowka, wtedy to byl "szczyt oryginalnosci" sluchac Bauhausu:))

Nick Cave - plyty do "Boatman's Call", bo ta ostatnia mnie nie zachwycila. uczylam sie na tym kolesiu angielskiego, co latwe nie bylo, wie to kazdy, kto czytal jego ksiazke w oryginale:)) piekna muzyka, smutna, melancholijna, na doła najlepsze jest "Sorrow's Child".

New Model Army - hmmm, teraz to pewnie by sie punk-folk nazywalo, wtedy to nie bylo istotne. Mądre teksty, zawsze jak ich slucham przed oczami staje mi krajobraz angielski (valleys of green and grey...)

Current 93 - dziwna muzyka, troche apocaliptic folk, troche industrial, troche nie-wiadomo-co:)), dziwny wokalista, wygladajacy najnormajniej w swiecie, ktory za Chiny nie umie spiewac, ale jakos mu to wychodzi:))

Wiele tego bylo, ale, albo narazie nie pamietam, albo nie uznaje ich za tak bardzo "przelomowych" dla mnie.

06.05.2003
21:57
[97]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Pasterko,

Właaaśnie! Bauhaus! Od godziny próbuję sobie przypomnieć tą ponurą psychodelię, tą depresję w jakiej zanurzałem się pod wpływem pewnej niewiasty, która zamiast malinami ust swoich próbowała mnie nakarmić muzyką tej grupy :)
Ale parada wspomnień! Jak z piosenki Kultu!
Czy to nie wokalista Bauhausu popełnił samobójstwo w przedddzień wyjazdu na wielkie tournee (bodaj w Ameryce)?

06.05.2003
22:23
smile
[98]

massca [ ]

tysiac statsiarskich postow gasnie przy jednym takim jak zapodał nam Corrignarone ... BIG UP!! gratuluje gustu muzycznego i ciekawego pióra !

06.05.2003
22:52
[99]

massca [ ]

a co do muzycznej podrozy zyciowej : oto w gatunakach moja przez jakies ostatnie 15 lat - aha i ciekawe spotrzezenie od razu - wraz z wiekiem zanikal moj radykalizm : "X rulez, Y, Z, ... suckzzz". kolejne gatunki dochodzily raczej z czasem , coraz mniej kasując poprzednie, by ja teraz sluchac wszystkiego po trochu zaleznie od nastroju.

(zaczynajac od czasow poznej podstawowki ) :

... >>> sabrina & samanta fox (wiecie o co chodzi :))))

>>> muzyka elektroniczna (jarre, vangelis. TD, mike oldfield, kitaro, vollenveider, bilinski, ...)

>>> hardcore (poczatki skatebordingu w polsce - tak, tak, nikt wtedy nie laczyl tego sportu z hiphopem - ktorego notabene nie bylo wtedy w polsce) - DRI, Suicidal Tendencies, SOD, Rollins Band, Fugazi, itd.

>>> hard rock / metal ( tutaj bylem dosyc selektywny, np. GnR, skidrow, poison

>>> faith no more : to jeden zespol ale dla mnie jak osobny gatunek, plomba w nos, szok & przerazenie.

>>> grunge/funk : (pearl jam ("ten"), soundagarden ("badmotorfinger"), alice in chains ("jar of flies"), RHCP ("mothers milk !!!!!) - specjalnie wypisalem plyty, bo na tych krazkach te zespoly byly kosa, potem gasly jak swieczki na wietrze...

>>> rave : EMF, Happy Mondays, Carter USM

>>> UK -pop- rock : Oasis, BLur, Travis, ...

>>> muzyka house, dnb, progressive i cala wspolczesna elektronika taneczna.

>>> hip-hop (generalnie polski - bardzo selektywnie).


ostatnie dwa gatunki moglbym w sumie uznac na dzien dzisiejszy za 80% "czasu antenowego" w moich glosnikach.



NIGDY nie sluchalem za to rzeczy typu :

trash-death-gore-itd...
techno (takie prawdziwe, stare, ostre techno)
folk
pschyodelik rock - the cure & spolka
punk
muzyki powaznej - oprocz koncertow organowych bacha (rozwalaja, szczegolnie po buchach ;)
polskiego rocka - lady pank, t. love, kazik, itd - oczywiscie znam ta muze bo mieszkam w polsce ale nie sluchalem nigdy
numetalu i innych takich nowoczesnych komercyjnych produkcji
pop-u
rocka zachodniego typu U2, Springsteen, Sting, Deep Purple
nie, nie , nie : nie sluchalem depeszow :)))) (oj tak, to byla cala subkultura, osobny gatunek chlopaki stworzyly w ejtis )

no i oczywiscie juz nie wspominam o takich totalnych kaszanach typu disco polo, muzyka ludowa z podhala, czy jakies boysbandy (aczkolwiek razem z przyjaciolmi lubilismy bardzo sledzic marketingowe strategie producentow tych ostatnich... to majstersztyk dla ludzi z branzy, do ktorych sie zaliczam. fascynujace, powiadam wam :))

06.05.2003
23:02
[100]

pasterka [ Paranoid Android ]

uksiu --> nie, z tego co wiem, Peter Murphy zyje i ma sie dobrze (chociaz o to ostatnie trzeba jego zapytac:))) moze chodzi Ci o Joy Division??, bo tam faktycznie wokalista Ian jakistam, nie pamietam, wylecialo mi z glowy, popelnil samobojstwo, ale tam powodem byla podobno padaczka, na ktora cierpial:((

06.05.2003
23:05
smile
[101]

cymeon [ Centurion ]

tortoise - pionierzy, prekursorzy, mistrzowie postrocka, ludzie obdarzeni muzyczną wyobraźnią [John McEntire - to jeden z najważniejszych dzisiejszych producentów alternatywnych]
to rococo rot delikatna, pełna pulsu i oryginalnych brzmień elektronika zza naszej zachodniej granicy
pole niezwykła dekonstrukcja dubu, prekursor nowoczesnych brmień, właściciel wytwórni ~scape
basic channel/chain reaction/maurizio kwintesencja techno dubu, suboceaniczna wyprawa w najodleglejsze rejony wyobraźni
rhythm & sound piękna mieszanka zaawansowanej technologii i dubu, cyber-roots XXI wieku

06.05.2003
23:14
[102]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

pasterka, uksiu ::: wokalista Joy Division to Ian Curtis. Niech mu ziemia... A Bauhaus nawet próbował się reaktywować kilka lat temu, ale średnio im to wyszło.

06.05.2003
23:16
[103]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

massco,

Depeszy nie słuchałem właśnie przez tą swoistą, polską subkulturowość... ech, owful ejtis... :)

Pasterko,

To pewnie urban legend, albo pokręciło mi się od nadmiaru wzruszeń i wspomnień...
Bauhausu słuchałem z moją pierwszą (no powiedzmy, że drugą ;) miłością w wieku lat 15! Ach...

Cymeon---->

Twoje propozycje są dla mnie zupełnie nieprzeniknione. Wskaż proszę chociaż najlepsze albumy lub kawałki, żeby w mitycznej wolnej chwili spróbować ich poszukać!

06.05.2003
23:19
[104]

Deser [ neurodeser ]

pasterka, uksiu - samobójstwo przed trasą po Stanach popełnił Ian Curtis, wokalista Joy Division (później przemianowanego na New Order z ich sztandarowym Blue Monday :))) zresztą ich płyty tez lubię (tylko ciiii) bo zawsze opowiadam, że to popłuczyny po Joy Division ;) Curtis cierpial na padaczkę, brał duże ilości leków ( z polecenia pana doktora) rozstawał się z żoną, chcial rozstać się z pewną Belgijką i w końcu nie poradził sobie z tym wsystkim :/ W razie pytań mam biografię na półce, mogę zerknąć.

cymeon - Yo La Tengo dodałbym do tej listy :) i mozna słuchać godzinami.

06.05.2003
23:27
[105]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Wiekszość z moich ulubionych juz została wymieniona jak Pink Floyd, Roger Waters, Dire Straits, Dead can dance, Vangelis czy The Doors.
Wymienie więc te pominiete do których czuję duży sentyment:

Tangerine Dream - muzyka elektroniczna, cuda wyczarowywane syntezatorami; bardzo nastrojowa i malownicza. Ulubione płyty to "Force majeure", "Logos", "Phaedra", "Dominion" , "Strarosfear";

Mike Oldfield - "Tubular bells", "Exposed", "Platinum","QE-2", "Herdgest Ridge", "Voyager", "The songs of distant Earth", "The killing fields" - lżejsza, bardzo przyjemna muzyka. Bardzo lubię;

Rick Wakeman - "Six wives of Henry VIII", "The myths and legends of king Arthur and the knights of the round table" i "Journey to the centre of the Earth" - szczególnie dwie ostatnie są świetne, muzyczna ilustracja tytułowych utworów , dużo recytacji z piękną muzyką w tle a i partiom śpiewanym nic nie brakuje.

Clannad - po sławnym serialu o Zakapturzonym Robinie ten irlandzki zespół miał w Polsce swoje 5 minut. A ja lubię do dziś posłuchać "Legendy" czy "Magical Ring"

Marillion - jak czytam fantasy heroiczne lub dark to bardzo lubie mieć ich w tle. "Misplaced childhood", "Fugazi" czy "Script for a jester's tear" to w mojej klasyfikacji najlepsze płyty tej grupy.

Dużo jest też płyt które darzę uczuciem, płyt iskierek , pojedynczych perełek do których często wracam ,kilka wymienię:
George Zamfira "Piknik pod wiszącą skałą" ,
Al di Meola, John McLauglin i Paco de Lucia "Friday night in San Francisco",
Jeff Wayne's musical version of The war of the worlds",
Susan Vega "Solitude standing"
Clan of Xymox "Medusa"
Simon & Garfunkel "Sound of silence"
Genesis "The lamb lies down on bradway"
Pat Metheney Group Travels Recorded Live In Concert
Porter Band "Helicopters"


06.05.2003
23:40
smile
[106]

Deser [ neurodeser ]

Przed snem jeszcze jedna grupa. Chyba nie było, a towarzyszy mi stale z mniejszym lub większym natężeniem.
Ameryka, czasy hippisów Jefferson Airplane, Hendrixa i ogólnie flower power :) Niespodziwanie pojawia się zespół dla którego szczytem marzeń (nigdy zresztą nieosiągniętym ;) jest zagranie utworu na jednej nucie. Do tego pochodzą z gromadki Andy Warhola, znaczy się artyści :)
Pamiętam swoje chyba siedemnaste urodziny (Mieszko I i te klimaty ;P ) Impreza na jakies dwadzieścia osób w mieszkanku dwupokojowym. Zabrakło napojów i nagle ktoś wydobył ze swojego tobołka zapomniane wino domowej roboty, a przy okazji wypadła mu kaseta Velvet Underground. Reszta imprezy zeszła na słuchaniu :) Tak się złożyło, ze w młodości (a rodzice nadal) mieszkałem na czternastym piętrze :) Więc gdzies o piatej rano z fajkami wydostaliśmy się na balkon oglądać słonko :))) (miało jeszcze duzo czasu ale kto by się w tym stanie przejmował). Głośno leciało Sunday Morrning, Velvetów, a myśmy sobie siedzieli na tym balkonie :) Świat byl naprawde mocno przepojony artyzmem.

07.05.2003
20:11
[107]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Puknąć w stół, a Deser się odezwie.

Dzięki za pomoc w ustaleniu kto się zabił i z jakich powodów!!!
I przy okazji - Velvetów poznałem w podobnych okolicznościach: tanie wino i impreza w wielkim bloku... Do dziś raz na jakiś czas wpada mi samoistnie w ucho "All Tomorow's Parties" (mogę mylić tytuł, ale od czego mam eksperta - pana D :)

el f--->

Od Tangerine Dream moja kobieta ma nawet ksywkę w sieci :)
Ale do końca nie jestem pewien, czy bardziej lubi muzykę grupy, czy też samą jej nazwę :)
Te kobiety... :))

07.05.2003
20:41
smile
[108]

cymeon [ Centurion ]

uksiu -----> tortoise millins now living will never die [chociaż w sumie polecam wszystko]
to rococo rot veiculo
pole 1, 2, 3, r, 45-45 -- nie ma słabych puktów w dyskografii
rhythm & sound/basich channel podaję linka poniżej do rzetelnej strony na temat "the sound of berlin"

deser ------> yo la tengo - ogólnie średnia grupa, choć nowa płyta sympatyczna - bardzo się dobrze przy niej usypia mojej 5-miesięcznej córeczce :)

07.05.2003
20:45
[109]

cymeon [ Centurion ]

uffff......... - poprawka:
1. millions
2. punktów
2. basic channel
3 i zapowiadany link:

07.05.2003
21:59
smile
[110]

SnT [ MokumManiac ]

Hmmmm jaka kapela/wykonawca towazyszy m iod poczatku.......hmmm to chyba RMB, moje zainteresownaia muzyczne zmienialy sie....raz to byl rock, raz techno, raz rap....ale zawsze gdzies tam bylo RMB, teraz sie juz pod tym wzgledem ustabilizowalem (HC/Gabber/Non commercial Techno)no iii RMB dalej jest....moze malo kto wie co to RMB, n o coz graja oni cos z pogranicza rav'u/z techno/i czasem d'n'b. A najbardziej/najmilej kojaze ich kawalek SPRING, jejciu ten vocal...ta muzyka....ehhh cudne czasy a nei to co teraz na VIVIE leci...kurde rozczulilem sie....:)

" (...)THe Birds, The Love, The Earth,...SPRING is My Love (...)"

07.05.2003
22:51
[111]

skate96 [ Pretorianin ]

Może to dziwne ale prawie każdy z tych artystów gra inną muzyke
1.Kazik i wszystkie jego postacie
2. Insown clown posse
3. Sweet noise
4 Dj. Rush
5. Paktofonik
6 Kaliber 44
7. Paktofonika
8. Ramms+ein

Lubie jeszcze wiele innych zespołów ale uważam że te 8 przynajmniej dla mnie są nieśmiertelne kolejność jest przypadkowa

08.05.2003
23:11
[112]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Cymeonie--->

Napisz szerzej! Ludzie nieolśnieni czekają na garść informacji o grupach, które wybrałeś.
Ja nie kojarzę żadnej z nich, a chętnie bym się czegoś dowiedział... :)

SnT--->

Dzięki za RMB!

skate96--->

Napisz coś więcej o:
1. Insown clown posse
2 Dj. Rush
3. Paktofonik
:)

Chętnie się dowiem, czym to się je.

08.05.2003
23:16
[113]

Paszczak [ Oaza Spokoju ]

uksiu----->Wyręcze skate'a 96 i powiem Ci że mówiąc o Paktofonik skate 96 z pewnością miał na myśli polski zespół hiphopowy - Paktofonikę. Jeżeli sam fakt że to HH nie odstrasza Cię to na mp3.wp.pl znajdziesz kilka ich kawałków. Zresztą nie wierzę żebyś nie słyszał ich "Jestem Bogiem"...

08.05.2003
23:28
[114]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Paszczaku,

Na początku też tak pomyślałem, dopóki nie zobaczyłem na liście grup "fundamentalnych" Paktofoniki na miejscu 7.
A ja pytam o Paktofonika z miejsca 5.

:) Albo literówka i zagapienie, albo dowiemy się czegoś ciekawego. I dlatego drążę temat :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.