Eomer [ Konsul ]
"Tabula rasa" czy od razu wszystko jasne?
Tabula rasa - „wygładzona tabliczka”, „nie zapisana karta” – termin wprowadzony przez angielskiego filozofa Johna Locke’a (choć sama idea „czystej karty” wywodzi się chyba z czasów starożytnych). Jak wiadomo oznacza to, iż człowiek rodzi się pozbawiony wszelkiej wiedzy, zasad postępowania, a owa wiedza nabywana jest jedynie na drodze empirycznej.
No właśnie, filozofowie uważali, że najistotniejszy wpływ na kształtowanie się osobowości człowieka ma środowisko, w jakim dana osoba się wychowuje. Dziś jednak , po rozpracowaniu kodu genetycznego człowieka, wiadomo, iż większość cech (tak wewnętrznych, jak i zewnętrznych) jest warunkowana przez gen lub grupę genów (nawet alkoholizm czy orientacja seksualna). Ciekawe jest tylko, w jakim stopniu geny mają wpływ na osobowość człowieka, a w jakim każdy z nas może ją kształtować niezależnie od tego, co otrzymaliśmy „od Bozi” (tzn. od naszych rodziców).
Problem ten niewątpliwie da się rozwiązać. Należałoby jednak postąpić podobnie, jak Thomas Hunt Morgan, tyle, że obiektami doświadczalnymi byłyby nie drozofile, lecz ludzie (a konkretnie ludzkie klony). A aby do tego doszło należałoby „niestety” (lub raczej „stety") sklonować człowieka. Tu pojawia się kolejny problem, moim zdaniem bardziej dotyczący kwestii moralnych niż posiadanych technologii czy wiedzy do sklonowania człowieka (choć oczywiście istnieją obawy czy, na tym poziomie badań nad genetyką, a konkretnie nad klonowaniem, ludzki klon byłby pozbawiony wad genetycznych, które ujawniły się choćby u owcy Dolly).
Johann [ Pretorianin ]
No cóż, Eomer, łączysz tu co najmniej dwie kwestie, które powinny być rozpatrywane oddzielnie:
a) czy osobę (jej naturę i charakter) determinują wyłącznie geny, czy też środowisko ma decydujący bądź istotny wpływ?
b) czy można sklonować człowieka?
Obawiam się, że w kwestii b), o ile nie mamy na GOL-u wykształconego i pracującego naukowo biologa - genetyka, nie możemy się kompetentnie wypowiadać. Kwestia pierwsza jest już, dopóki ktoś nie przeprowadzi postulowanego przez ciebie eksperymentu (i to kilkukrotnie), w sferze tzw. "humanizmu", i możemy pogdybać.
Mi osobiście wydaje się, że warunki wychowania i wzrastania mają przemożny wpływ nad uwarunkowaniami genetycznymi - powiedzmy, że alkoholizm (jednostkę chorobową, bądź co bądź) może dopaść każdego, ale już skłonności do agresji będą inaczej rozładowywane przez kogoś, kto wzrastał w slumsach, a kogoś, kto wzrastał w rodzinie arystokratów angielskich, i pewnych sposobów jej wyładowywania nie zna, bądź nie akceptuje, więc posługuje się innymi - co sprawia, że jest, pod względem charakteru i zachowań, odmienną osobą od swego bliźniaka z Mexico City :)
Kapitan KloSs [ Ramzes VII MiĆki ]
Wiesz ... zalezy co rozumiesz pod slowem klon, moze to byc ulepszona wersja lub ta sama ... Czysta Tablica moim skromnym zdaniem w polowie zalezy od nas samych a w polowie od otoczenia w ktorym zyjemy...
Eomer [ Konsul ]
Johann - polaczylem te dwie kwestie, poniewaz, moim zdaniem, jednym z powodow sklonowania czlowieka moze byc wlasnie chec poznania tego, w jaki sposob ksztaltuje sie od narodzina nasza osobowosc.
Eomer [ Konsul ]
mala errata:
"...od narodzenia..."
Przepraszam.
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Diamond na oko (trudno określić jednoznaczne kryteria) ocenia, że charakter i predyspozycje człowieka określają:
- geny w 40%
- życie płodowe (w tym oddziaływanie hormonów) w 30%
- wpływ otoczenia we wczesnym i późniejszym dzieciństwie 10-20% (a także już później w okresie dorosłym)
- rodzice 5-10% (tak, owszem, mniej niż koledzy)
- sama osoba w 5-10% (świadomie i nieświadomie)
Zaznaczam, że chodzi o całkowity wpływ przy ocenie dojrzałej już osoby oraz że jest to przybliżenie i uogólnienie, a poszczególne przedziały mogą się nieco różnić u poszczególnych osób. Chodzi jednak o proporcje.
I jeszcze jedno - część z ukształtowanych cech z dużym wysiłkiem można zmienić. Niezwykle rzadko jednak można dokonać szeroko zakrojonej przebudowy charakteru...
Z grubsza podzielam ten pogląd.
Wynika z niego, że tuż po urodzeniu mamy już blisko 2/3 naszego charakteru ukształtowane. Trudno więc mówić o tabula rasa.
Co do klonowania - póki co to co w mediach nazywa się klonowaniem faktycznie do końca nie tworzy organizmów o w pełni identycznym DNA (problem tkwi w mitochondrialnym DNA, który jest języczkiem u wagi procesu - może nic nie zmienić, może zmienić bardzo wiele).
Gdy jednak klonowanie stanie się możliwe - bardzo poważnie bym się zastanowił, czy dla wyjaśnienia kwestii precyzyjnego podziału charakteru powstającego w kolejnych fazach życia oraz pod różnymi siłami, warto okaleczać i unieszczęśliwiać tysiące ludzi. Bo nie widzę szans na wiarygodny i etyczny eksperyment bez krzywdzenia ani jednego człowieka.
Swidrygajłow [ ]
uksiu -> czyli ja mam praktycznie marginalny wpływ na to jaką mam osobowość i charakter ?
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Swidrygajłow--->
Tak, jest on niewielki.
Co nie znaczy, że nie może być większy. Wielu ludziom charakter zmienia się radykalnie pod wpływem różnych bodźców: chorób (w tym psychicznych i pasożytniczych), silnego oddziaływania otoczenia (sekty), dramatycznych przeżyć.
Niektórzy ludzie (wszyscy?) mają zdolność do świadomego kształtowania swojego charakteru. Można eliminować swoje słabości, nabierać pożytecznych cech (w drugą stronę droga jest łatwiejsza. Niektóre jednostki osiągały samodzielnie wspaniałe efekty w samokształtowaniu np. Siddhartha Gautama. Prawdopodobnie jednak także ta elastyczność, zdolność do zmian jest nam dana przez geny i życie płodowe oraz pierwsze etapy socjalizacji. Tak ja to widzę na podstawie różnych lektur.