uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Najgorsza praca - piekło na ziemi
Kiedyś przez blisko rok byłem sprzedawcą gier komputerowych. Pozornie wydaje się to fajnym zawodem, ale tak naprawdę robota była koszmarna: śmiesznie nisko płatna, połączona z duża odpowiedzialnością (jak buchnęli konsolę, to musiałem za nią zwrócić szefowi z pensji) i wielkim obciążeniem (praca w soboty i niedziele longiem przez cały tydzień).
Zalety w postaci dostępu do gier były małym otarciem łez - pracowałem po 12 godzin i potem miałem już drgawki na widok gier i komputerów. Oprócz produktów miałem niestety kontakt z klientami...
Takiego wysypu idiotów nie widzialem nigdy w życiu. A żeby z czegoś żyć musiałem jeszcze być miły i im nadstakiwać. Prostytucja w ubraniach - to mi przychodzi na myśl. Prostytucja mentalna z dnem intelektualnym świata - to brzmi lepiej i dobitniej oddaje moje uczucia na temat tej roboty.
Pewnego dnia wycierając szmatą podłogę myślałem, że nie ma gorszej pracy niż moja, że nawet faceci sprzątający chodniki mogą mieć większą satysfakcję z roboty, a szambonurki cuchnęli przynajmniej egzotyką.
Ale niedługo potem spotkałem kogoś, kto był w jeszcze gorszym położeniu. Wybrałem się do lunaparku. Było tam sporo karuzel itp. atrakcji. Pośród nich w małej budce siedział facio i raz po raz darł się w mikrofon: "Kręcimy się! Bawimy! Haha! Świetna zabawa! Bawimy się! Kręcimy!" I tak przez 10 godzin, dzień w dzień. Na twarzy miał wyrak udręki. Potępieniec.
Opiszcie, z jakimi koszmarnymi zawodami się zetknęliście! Może wykonujecie jeden z nich?
Jaką pracę uważacie za piekło na ziemi?
pani_jola [ Konsul ]
uksiu---> zabiles moje dziecinstwo mowiac o pracy pana, ktory sprezdaje gry ;)
a mysle, ze malociekawym zawodem jest nauczyciel. bo:
1-musi obcowac z banda dzieciakow, ktorzy czesto maja go w glebokim powazaniu i to co mowi trafia w proznie
2-siedzi i sprawdza rok w rok te same prace. mysle, ze jak jest 30 osob w klasie, tylko 3 sa w stanie napisac cos odkrywczego
3-co roku mowia to samo; slowacki dobrym poeta byl, mickiewicz wielkim poeta byl i tak dalej.
4-pensja tez (chyba nie jest zbyt duza)
5-nikt ich nie lubi
garrett [ realny nie realny ]
najbardziej imho koszmarne zawody to : kanar z MPK, oficer WKU (choć to bardziej plugawy zawód) i pan z promocji ubrany w idiotyczny pomarańczowy kostium z przyklejonym uśmiechem na nieszczęśliwej twarzy
Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]
garret ---> wymieniles zawody, ktorych sam nie lubisz. A moze oni lubia swoja prace ?
el f [ RONIN-SARMATA ]
Uksiu --------------------------->
ILEK [ Plugawy Karzełek ]
garret---->kanarem i oficerem w WKU (lekarz wojskowy??) to bym chcial byc...lapowki RULEZ:))))))))))))))
garrett [ realny nie realny ]
Piotrasq --> racja, ten skurczybyk z WKU musiał kochać swoją prace
swietlo [ Canaille Carthagienne ]
Akwizytor - to straszna robota!
Szczegolnie jesli sprzedajesz ludzia rzeczy im zupelnie niepotrzebne do tego tandetne - po tygodniu roboty albo zaczynasz pogardzac ludzmi (bo daja sobie kit wciskac, bo robisz ich w wala itp) albo soba (z podobnych powodow) do tego straszna presja w pracy bys sprzedal, bys zakombinowal itp
Ankieter - tyz nie lekka! Chodzisz do ludzi, napraszasz sie i wyciagasz od nich informacje - w zyciu zrobilem z 30 ankiet - moze 2 byly sesowne - reszta byla tak glupia ze cho cho!
(inna rzecz ze pracujac w firmie robiacej badania widzialem ludzi konstruujacych ankiety - jak wracaja ze spotkania z ludzmi zamawiajacymi badania i sa zdolowani bo wiedza ze ankieta nie zbada niczego a przeciez klijent nasz pan)
Kozia [ Generał Krokiecik ]
pani_jola --> teraz ty chcesz zabic moje marzenia ;-P Ja chce zostac nauczycielka, tylko jak ma mnie nikt nie lubiec, to po co ? ;-)
massca [ ]
sam z reguly mialem nienajgorsze zajecia w zyciu - najciezsze bylo chyba machanie łopatą na 40stopniowym upale bez skrawka cienia... praca w warsztacie samochodowym tez byla ciezka, ale ciekawa, bo za granica i fajne auta sie robilo. potem to juz biurówka wiec tak jak wszedzie - raz lepiej raz gorzej. najwieksza porazka moja to chyba stanowisko kierownika dzialu w baaaaardzo duuuuuzej panstwowej firmie - straszny sajgon od strony organizacyjnej.
kiedy patrze na to co robia inni to zawsze mi zal tych ludzi ktorzy pracuja na kasie w hipermarkecie - tych mlodszych to moze nie tak bardzo, bo dopiero zaczynaja i dla nich to tylko moment, ale czesto widze za kasą takie starsze kobiety po czterdziestce, ktore bardzo sie staraja i dla ktorych pewnie juz nie ma do emerytury innej opcji na robote. frustrujace musi byc przede wszystkim to, ze same dostaja pare baniek na reke miesiecznie, a caly czas widza ile inni maja kasy i ile za te pieniadze kupuja.
Sparky [ Pretorianin ]
uksiu ---> Jeszcze bedac na studiach zaczalem pracowac jako dziennikarz. Robilem to nieprzerwanie mniej wiecej przez 5 lat. Pracowalem poczatkowo w malych, gownianych gazetkach miejskich, potem w wiekszych - regionalnych. Dzis moge powiedziec, ze praca dziennikarza to jedno wielkie pasmo sprzedawania wlasnej osoby (na usta cisnie mi sie slowo k......, ale nie wypowiem go ze wzgledu na poziom tego forum). Reporterzy zmuszeni sa wlazic w tylek wszystkim, poczawszy od urzedasow, przez panow prezesow, na zblazowanych lokalnych politykach konczac. Jesli tego nie beda robili, nie uzyskaja od tych osob zadnych informacji. A przeciez "informacja" jest teoretycznie najwazniejsza w pracy dziennikarskiej. Dodatkowo nalezy spelniac zachcianki szefow wydawnictwa, ktorzy bardzo czesto ze wspomnianymi lokalnymi politykami i panami prezesami sa w znakomitej komitywie. Pozniej okazuje sie, ze opisalismy jakas firme w samych superlatywach (bo tak chcial nasz szef) tylko dlatego, ze ktos inny wyweszyl w niej powazna afere i firma ta zabiega o tzw. "dobra prase". Do tego dochodza jeszcze reportarze z wystapien nic nie znaczacych politykow w nic nie znaczacym miejscu, ktore trzeba pisac, bo szef wydawnictwa chlal tydzien temu z tymze politykiem wodke na jakiejs libacji.
Po pieciu latach wyslugiwania sie moim piorem zdecydowalem sie plunac na nich wszystkich. Dzis na szczescie pracuje zupelnie gdzie indzie. Jedynym pozytywem pracy reportera jest to, ze dzis wiem doskonale, iz wolne dziennikarstwo (zwlaszcza to lokalne) jest czysta fikcja.
ILEK [ Plugawy Karzełek ]
massca---->zgadzam sie w 100%...ale znam przynajmniej jeden wyjatek...na rogu Solidarnosci i Jana Pawla jest taki spory nocny...i tam na kasie siedzi jedna babka...no tez tak po 40...ale co u niej cos kupuje...a zna juz nasze mordy:)))to zawsze przywali takim tekstem ze z rozesmianym ryjem od niej wychodze...i tez sie dziwe z kad w tej Kobiecie tyle sympatii i dowcipu??
pamietacie jak kiedys ktos wymyslil w Wawie zajecie dla bezrobotenych?? stali w takich jaskrawych ubrankach ze znakiem "stop" w lapie i przeprowadzali dzieciaki pod podstawowkami przez ulice...
trustno1 [ Born Again ]
Sparky ----> piec lat w dziennikarstwie i nadal byles wylacznie lokalnym reporterem? oczywiscie jaja sobie robisz z forum albo - bez obrazy - nie chcialo ci sie nic zmieniac. nie mam doswidczenia z lokalna prasa, ale z opowiesci wiem, ze rotacja w malych gazetach w niczym nie ustepuje wysokonakladowym lub hermetycznie specjalistycznym dziennikom czy tygodnikom. dlaczego nie starales sie stanac pod rugiej stronie barykady i zostac redaktorem? spokoj, sam mozesz pokrzyczec, godziny pracy przekichane: raz godzinka w robocie, raz 18 na dobe plus niedziela czy swieto, ale w zyciu nie mialem tak ukojonych wszelkich emocji.
bedac sto lat temu reporterem we wczesnym superexpressie to byla mlocka - nie bylo przebacz - szesc godzin na zrobienie niemozliwego? prosze bardzo, flaki sie wyprulo, zone opuszczalo, ale bylo warto, bo larry (szef szefow) sypal nagrodami jak zloto.
biedny jestes - dziennikarstwo jest przygoda. tylko trzeba chciec ja przezyc. jezeli myslisz, ze to li tylko wrakowisko, to lepiej faktycznie zajmij sie jakims pr-em.
zalosne
p
massca [ ]
trustno - "żałosne" to ostatnio twoj znak rozpoznawczy chyba. jakis dołek psychiczny ?
L@WYER [ Valaraukar ]
ILEK --> wiem o kogo co chodzi :D
A jeśli chodzi o tragiczną robotę, to przez pół roku pracowałem w dość dużej bibliotece, która przypominała zakład pracy chronionej - pracowały tam (i pracują dalej) takie jemioły, że szkoda gadać - tylko kilka (jakieś 6-7) byli to ludzie z którymi można było iść po robocie na piwo z czystym sumieniem.
O płacy nie będę wspominał nawet, bo obecnie za takie pieniądze to nie chciałoby mi się nawet tyłka z domu ruszać.
Owen [ ]
Ilek,
"pamietacie jak kiedys ktos wymyslil w Wawie zajecie dla bezrobotenych?? stali w takich jaskrawych ubrankach ze znakiem "stop" w lapie i przeprowadzali dzieciaki pod podstawowkami przez ulice..."
W Jabłonnie przed wjzdem do Legionowa cały czas jest ten sam pan od kilku lat. Codzinnie od rana przeprowadz dzieci przez ulicę. Lato, jesień, zima, wiosna. Z dnia na dzień żywię do niego większy szacunek - właśnie za cierpliwość.
ILEK [ Plugawy Karzełek ]
Owen----> ja w Wawie dawno nie widzialem tych ludzi...ale moze poprostu nie zwrocilem uwagi...
deTorquemada [ Pamiętaj ]
uksiu --> Pewnego dnia wycierając szmatą podłogę myślałem, że nie ma gorszej pracy niż moja, że nawet faceci sprzątający chodniki mogą mieć większą satysfakcję z roboty, a szambonurki cuchnęli przynajmniej egzotyką.
Ale niedługo potem spotkałem kogoś, kto był w jeszcze gorszym położeniu. Wybrałem się do lunaparku. Było tam sporo karuzel itp. atrakcji. Pośród nich w małej budce siedział facio i raz po raz darł się w mikrofon: "Kręcimy się! Bawimy! Haha! Świetna zabawa! Bawimy się! Kręcimy!" I tak przez 10 godzin, dzień w dzień. Na twarzy miał wyrak udręki. Potępieniec.
To smutne ale sposob w jaki to opisales rozbawil mnie niesamowicie. Po prostu tekst ktory juz sobie wkleilem do ulubionych i zawsze bede go czytal kiedy mam zawieszke .... Biedaczek "Kręcimy się! Bawimy! Haha! Świetna zabawa! Bawimy się! Kręcimy!" ...
Pozdrawiam.
Xerces [ Konsul ]
Według pewnego serialu to najgorsza i najbardziej upokarzająca praca to „sprzedawca butów” :))
Sparky [ Pretorianin ]
trustno1 ---> No coz panie kolego, skoro pracowales sto lat temu w superexpresie, to pewnie jestes gosc i wszystkie rozumy masz pozjadane. Jakos nie sadze, zeby w jakiejkolwiek gazecie proponowano 20 latniemu chlopaczkowi, w dodatku studentowi, posade redaktora przy biureczku w cieplym foteliku. No ale w koncu TY wiesz lepiej, TY pracowales w superexpresie, a nie w Dzienniku Baltyckim. Rotacja w malych gazetach faktycznie jest spora. U mnie najpierw byl Kurier Gdynski, potem Glos Wybrzeza, potem Dziennik Baltycki, potem inne male lokalne gazety. Wszedzie jest tak samo. Fakt, dziennikarstwo jest przygoda. Tylko nie wiem czy tak bardzo pozytywna. Malo kto dba tam o to, by ja wspaniale przezyc, a bardziej, by napchac portfele. A mlocka jest rzeczywiscie konkretna. Tylko nie wiem, czy za te pieniadze jest tego warta. Bo - nie wiem czy wiesz, drogi kolego po stazu w superexpresie - studenciaki w gazetkach lokalnych zarabiaja grosze. Moze u Ciebie bylo inaczej, ale u nas nikt nie sypal na lewo i prawo nagrodami. Nikt nie wciskal dodatkowych pieniedzy. A wymagania odnosnie pracy byly faktycznie wysokie. Jak sie komus nie podobalo, mogl zjezdzac na ulice, w koncu wielu jest takich, ktorzy chca, by ich nazwisko ukazalo sie pod wydrukowanym artykulem.
Reasumujac - nie uwazam siebie za "biednego", gdyz mysle, ze kazdy ma swoje zdanie i nalezy je choc odrobine szanowac, rowniez tak krytyczne pod adresem lokalnego dziennikarstwa zdanie, jak moje. Wiec jesli Twoje zdanie rozni sie znaczaco, badz laskaw wypowiadac je bez inwektyw pod moim adresem.
A pr-em sie nie zajmuje. Zupelnie zmienilem branze.
Aha, jaj z forum sobie rowniez nie robie.
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Po przemyśleniu dochodzę do wniosku, że praca sprzedawcy ma sens, jeśli pracuje się na własny rachunek. Ustalasz sobie jakieś reguły i się ich trzymasz. Inna sprawa, czy starczy Ci potem na chleb...
Akwizytorzy nie do końca mają kontrolę nad tym co robią - sprzedają czesto produkty, których sami nie wzięliby nigdy do ręki. To zbliża ich do sprzedawców np. gier - muszą zachwycać się nad kichą, zachwalać bryndzę. Dla produktów błyskotliwych i wypromowanych nie muszą nikogo przekonywać (ale to rzadkość), natomiast do błyskotliwych i niewypromowanych przekonać straszliwie ciężko... (takich błyskotliwych w ogóle jest po prostu mało)
Nauczyciel czasem ma powołanie, wtedy nawet gdy jest w piekle, to nie czuje tego. Sam byłem korepetytorem (i to z wielu przedmiotów) kilkunastu, a może kilkudziesięciu ludzików. Nie wiem z czego to wynika, ale choć była to robota ciężka, to jednak nie czułem się bezsensowny, bezwartościowy kawałek kaczej kupy przyklejony do planety zwanej Ziemią. Kwestia indywidualnych odczuć albo talent ;))))
Kanara czy oficera z WKU nie postrzegam jako wielkiego koszmaru. Kanarzy nie muszą się szamotać - znam wiele przykładów uprzejmych kontrolerów. Nie wiem tylko, czy ta uprzejmość i łagodność pozwala przeżyć.
Oficer puszcza albo niepuszcza do woja - nic takiego strasznego. A że musi oglądać gołych, koślawych młodziaków - to samo musi robić pan ratownik (choć on może skupić się na płci pięknej ;)
Te dwie prace mogą być spełnieniem dla osób o ograniczonych aspiracjach intelektualnych - robi się coś pożytecznego, dla porządku, dla kraju :)
Ankieter - nie widzę tego jako koszmaru. Jedyna osoba, jaką znam, która robiła porządne ankiety, starała się, gdyż poznawała ciekawych ludzi (cele były randkowe ;). Pozostałe trzymały standard i albo ścinały rogi, albo w ogóle dokonywały badań w swoim pokoju. To chyba żadna piekielna robota :)
Kasjer w hipersklepie to faktycznie nic dobrego. Niska płaca połączona z odpowiedzialnością i wielogodzinnym wysiłkiem. A jeszcze jak się doda te legendy o pampersach...
Szeregowy dziennikarz , a w szczególności człowiek od reportaży - to może być piekło, o ile spełnione są odpowiednie warunki: niska płaca, brak szans awansu, głupi szef, nudne i trudne tematy, niemoralność (naginanie prawdy), niepewność zatrudnienia. Równie dobrze może być wręcz przeciwnie - więc nie ma się o co panowie kłócić.
Ustalmy, co może być powodem , że robotę klasyfikujemy jako koszmarną. .
SIEDEM SCHODÓW DO PIEKŁA W PRACY (wg uksia ;)
1. Idiotyczna lub niewiele warta sama w sobie czynność, jaką się wykonuje (tu wliczam sprzedawanie :)
2. Bezwartościowy, niskiej jakości w stosunku do ceny, przykry lub wstydliwy produkt/usługa, którą się świadczy (np. sprzedaż czopków w systemie akwizycyjnym)
3. Beznadziejni, głupi klienci (w tym np. dzieci uczone przez nauczyciela :)
4. Beznadziejni, głupi współpracownicy i kontrahenci
5. Beznadziejni, głupi szefowie
6. Atmosfera paniki, popłochu, niepewności, beznadziei, niemożliwości poprawy sytuacji, ogólnego zniechęcenia, jak towarzyszy pracy
7. Pełna odpowiedzialność za błędy (np. okradną sklep - wina sprzedawcy).
Xerces [ Konsul ]
A tak na serio to sądzę, że za taki stan rzeczy odpowiada w dużej mierze bezrobocie. Pracy jest coraz mniej, więc ludzie są zmuszeni chytać się za pierwszą pracę z brzegu, która w większości wypadków ich nie interesuje. Praca która kogoś nie interesuje – nudzi się po pewnym krótkim czasie i nie sprawia żadnej satysfakcji.
Wszystko dlatego że człowiek nie może pracować tam gdzie by chciał.
Owen [ ]
uksiu--->
"Kasjer w hipersklepie to faktycznie nic dobrego. Niska płaca połączona z odpowiedzialnością i wielogodzinnym wysiłkiem... "
Nieprawda. Kasjerki w hipermarketach (oczywiście wszytkich nie znam, ale wiedzę opieram na podstawie próbki większej niż 1:-)) nie ponosza odpowiedzialności materialnej za manko na kasie. Owszem, jeżeli się to powtarza są zwlaniane i nie widzę w tym nic dziwnego.
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Owen--->
To kasjerowanie z odpowiedzialnością istnieje w przypadku małych firm, ale i większych podmiotów (np. moja ciotka pracowała jako kasjerka, przyjmując opłaty za prąd i takie tam).
Może i racja, że kasjerki w super- i hipermarketach nie mają takiej presji. Opierałem się o wyraz udręki na twarzach, jakoś nigdy nie udało mi się o to pytać.
Kuzi2 [ akaDoktor ]
------------------->
trustno1 [ Born Again ]
massca -------> maly dolek fakt. zycie jest zalosne, ale powoli przechodzi:)
Sparky ----> najpier cytat z ciebie: „No coz panie kolego, skoro pracowales sto lat temu w superexpresie, to pewnie jestes gosc i wszystkie rozumy masz pozjadane. Jakos nie sadze, zeby w jakiejkolwiek gazecie proponowano 20 latniemu chlopaczkowi, w dodatku studentowi, posade redaktora przy biureczku w cieplym foteliku. No ale w koncu TY wiesz lepiej, TY pracowales w superexpresie, a nie w Dzienniku Baltyckim. ” itp. pierdoly
cos ty sie tak przychrzanil do tego suporexa. przywal sie do wyborczej (matka agora kocha swoje dzieci), do na przelaj (ktos to jeszcze pamieta??????), do zycia gospodarczego (r.i.p., ale to nie moja wina:)), znow do wyborczej, w koncu do pulsu biznesu (niech zyje polska bankowosc, dzieki ktorej mnie sie niezle powodzi)... a ten nie - suporex i suporex. kiedys to byla inna gazety, bo dzis nikomu nie stawialbym jej tresci, zawartosci i merytoryki za wzor. a i o reportaz z prawdziwego zdarzenia w se jest coraz trudniej. coz - nie ta zaloga... nie ma kani, podgorskiego, kaszynskiego, bienczyckiej, dudzca...
zalosc i miernosc na marnosciami.
Sparky - konczymy temat zanim sie/cie zabije:)
p
uksiu ------> cytat z ciebie: „Szeregowy dziennikarz , a w szczególności człowiek od reportaży - to może być piekło, o ile spełnione są odpowiednie warunki: niska płaca, brak szans awansu, głupi szef, nudne i trudne tematy, niemoralność (naginanie prawdy), niepewność zatrudnienia. Równie dobrze może być wręcz przeciwnie - więc nie ma się o co panowie kłócić.” - nigdy w zyciu nie pozwole klasyfikowac tej pracy do garunku kiepskich. nie wiem, jak na prowincji, bo realia finansowe gazet spoza warszawy znam jedynie z opracowan pressa, ale wierz mi, ze warszawskie pensje znacznej czesci redaktorow i reporterow potrafia zrekompensowac najglupszego szefa. zreszta - kazda, ale to absolutnie kazda praca jest kretynska, jak sie przebywa w towarzystwie debili.
p
K@mil [ Wirnik ]
Moim zdaniem koszmarną pracą jest kanar, kierowco autobusu, tramwaju i przede wszystkim pociągu.
Owen [ ]
uksiu ---> ja piłem tylko do hipermarketów :-)
Sparky [ Pretorianin ]
trustno1 ---> do SE przyczepilem sie, bo innych czasopism wczesniej nie wymieniales. Teraz juz mam wieksze pojecie o tym gdzie pracowales. Nie wiem, czy Trojmiasto to prowincja, ale musisz mi wierzyc, ze realia finansowe gazet spoza Warszawy (a przynajmniej u nas, na Pomorzu) sa ZUPELNIE inne. Sporo moich kolegow wyjechalo do stolicy bo dostali propozycje pracy w prasie za takie sumy, o jakich my moglismy tylko pomarzyc, a oni byli tam w zasadzie szeregowymi reporterami. Ja nie wyjechalem, bo studiowalem w Gdansku. Rozumiem zatem Twoj punkt widzenia. Faktycznie tak jak napisales "warszawskie pensje znacznej czesci redaktorow i reporterow potrafia zrekompensowac najglupszego szefa". Ale co zatem z tymi spoza Wa-wy? Wszyscy maja najechac na stolice, zeby lepiej zarabiac? :-)
trustno1 - rzeczywiscie, konczmy temat bo przypadkiem powiemy pare slow za duzo i zrobi sie niemila atmosfera :-) <wyciaga lape na zgode :-)>
Edyl [ Centurion ]
moim zdaniem najgorszym zawodem jest praca pani ktora sprzedaje swoje cialo na trasie szybkiego ruchu wyobrazcie sobie:
podjezdza TIR z jakims ukraincem ktory jechal trzy dni.Pan kierowca nie lubi sie myc do tego wazy 120kg i ma na sobie oblesne przepocone ciuchy, a ta "pani" rozpina bu rozporek i wiecie co dalej...JJJAAAAAAHHHHHH!!!
trustno1 [ Born Again ]
sparky -----> zgoda na zgode:)
p
a swoja droga, to najbardziej przesrana praca jest matkowanie. wiem, bo ze wzgledow zdrowotnych musialem przez bardzo dlugi czas byc matka dla niemowlecia (przy okazji pracujac zawodowo caly czas). nocne chodzenie z placzacym dzieckiem na reku, przewijanie, kapanie, pielegnacja, zrywanie sie na kazde zakwilenie malucha, sen na raty - lacznie dwie-trzy godziny..... ktos to zna?
p2
trustno1 [ Born Again ]
edyl -----> zupelnie jakby ta pani byla szkolna higienistka, taaaaak? czy ci telewizor ukradli, czy nie masz tvn-u? bylo cos podobnego u nich, ale wrazenie-niesmak-ohyda pozostalo
p
Pijus [ Legend ]
uksiu - mam podobne odczucia jako korepetytor:) Byc moze zarobek to nie jakies kokosy, ale milo poprostu widziec jak te moje male palanciki sie czegos ucza. Nie ma wiekszej satysfakcji od tej jak widzisz, ze Twoj "student" robiac 3 razy ten sam blad, za 4 razem wie, ze to jest zle:)))
A co do tematu. Kiedys pracowalem na magazynie w hipermarkecie. Na pewno nie jest to najgorsza praca pod sloncem, ale mam raczej zle wspomnienia. Harowanie w nocy za 4 zl/h ze sporymi obciazeniami w bardzo zlej atmosferze (szybciej, szybciej!!)
Owen [ ]
trustno1 --->
Ja to znam :-) Nawet całkiem dobrze bo z niedalekiej przeszłości... Ale wspominam to ciepło patrząc na efekt cierpliwości i uczucie jakim malec mnie daży :-DD Nic tego nei zastąpi.
uksiu [ OBDŻEKTOR* ]
Pijus--->
Dokładnie tak to widzę. Za którymś razem podopieczny w końcu zaczyna rozumieć moje tłumaczenie i z błyskiem w oku (myląc się w innych miejscach) pokazuje, na co go stać. I ta radocha po klasówkach, że "pierwszy raz w życiu czwórka z matmy". Człowiek - mimo niechęci do gówniarza - potrafi się pozytywnie doładować :)
MentoR [ Konsul ]
massca ---> Masz racje. Zapomniales tylko o tym, ze po calym dniu kasowania produktow chyba caly czas sie slyszy: "BIP...BIP.....BIP..BIP........BIP".
Mysle, ze najgorsza praca jest taka, ktora nie daje satysfakcji a do tego pozadnych zarobkow. Nieciekawie musi byc kiedy zlowiek czuje sie niedowartosciowany i ponizany, uznawany przez innych za gorszego. Jest wiele przykladow takiej pracy. Ale takie czasy nastaly, ze jak twoja godnosc bierze gore to wtedy zostajesz na lodzie. Osob chetnych nawet na takie parszywe stanowisko i tak jest duzo. To jest chore.
Mysle, ze najwazniejsze to jest lubic swoja prace. Tylko bardzo niewielu ludzi moze powiedziec o swojej pracy, ze jest udana. Jednym z takich zawodow moze byc np. polawiacz perel :P
trustno1 [ Born Again ]
owen -----> witaj w klubie. trzy razy to przerabialem:) jak na 34 latka niezle dalem sobie nakopac w dupe:)))
ale kocham te szczeniaki i nic na to nie
Sandro [ Wymiatacz ]
Najgorsza jest praca zabójcy - przecież ofiary mogą zygzakować podczas ucieczki, nie?
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Kręcimy się! Haha! --- jezu. Pasqudna sprawa.Jak mało która.
Alvarez [ missing link ]
uksiu -->
"Kręcimy się! Bawimy! Haha! Świetna zabawa! Bawimy się! Kręcimy!" ...
Rewelka :)
Ukradne ci ten tekst. :P
mikmac [ Senator ]
uksiu -->
ale dales do pieca z tym tekstem na starcie...no rewelka :-)
A tak na marginesie, to jest takie powiedzenie: zadna praca nie hanbi!
Ale ja sie nie odzywam, bo szczerze przyznaje, ze nigdy nie mialem ciezkiej pracy, a teraz robie to co uwielbiam :-)
Dwalin [ Reggae ]
Mikmac --> Lubisz to co robisz czyli siedzisz całymi dniami przy kompie, czasem napiszesz skrypta, czasem pograsz w NWN a czasem po użerasz się z graczami z serwera :)))