Rogal [ Amor omnia vincit ]
Artykuł z gazety o sterydziarzach...
...no więc artyukł ten czytałem juz z jakiś miesiąc temu był on w dodatku do gazety wyborczej i musze przyznać ze mnie naprawde rozmśmieszył , a jedyne czego niewiem to czy juz był na forum czy jeszcze nie , ale prosze oto on miłego czytania :
"Rozkroku mistrz i przykucania" autorstwa Włodzimierza Nowaka.
--- Kiedy kroili jednego pakera na sekcji, to miał serce wielkie jak u krowy. Tak słyszałem. Widać serce też rośnie od sterydów, jak każdy mięsień ---
Pierwszy raz w życiu byłem na siłce, dwie godziny targałem żelazo. Wszystko mnie boli. Mam 44 lata i 332 dni, 66 kg wagi. Przy chłopakach z siłowni wyglądam jak: "przecinek", "szczypiorek" albo "sznureczek".
Taki jeden "prostopadłościan" zapytał mnie przy sztandze (szarpał 120 kg), "ile masz w kablu". Udałem, że nie słyszę, i przeniosłem się na drążek. Okazało się, że chodziło o obwód bicepsa. Więc w lewym kablu mam 28 cm, w prawym 29. Głupio się czuję. Oni mają kable po 40.
-- Żeby żyła wyskoczyła na bicepsie -
W małej siłowni, w piwnicy jednej z poznańskich szkół, ćwiczy 20 siłaczy. Sapią, stękają, czasem ktoś z wysiłku zawyje pod sztangą. Z głośnika duet Tatu. - Jak potrzebujesz sterydów, to do Martena. Ten z hantlami przed lustrem. Marten (kabel 43 cm) wygląda jak siłacz z kreskówek dla dzieci. Kiedy zapomni długich spodni, na siłowni spada mu autorytet. Wstydzi się chudych girek. Ćwiczy od pięciu lat. Zaczął w liceum. Ambicja. -Dwa najgorsze w klasie ciapalągi powiedziały, że nie wycisnę nawet 50 kg. Sztanga tak zaczęła mi się bujać, że musieli mi pomóc, boby mnie zgniotła. Zero siły. Właśnie przyjął zamówienie. 240 kapsułek superanabolonu. Dwóch kolegów z siłowni zaczyna nową kurację, każdy weźmie po 120 zastrzyków. Jedna kapsułka po 6,50 w hurcie. Na jednej kapsułce Marten zarabia 4 zł, ale z kumpli nie zedrze. Mówi, że 80 proc. Ludzi na siłowni bierze. Na innych siłkach jest tak samo. -No może mniej koksu jest w tych trzech najdroższych, o których pakerzy mówią z pogardą ";wystawa trampków". -Jedni biorą na siłę, inni na masę albo na wygląd. Taki pakuje, żeby mu brzuch się ładnie wciął i żyła wyskoczyła na bicepsie. Jeden bierze powoli małymi dawkami, drugi na żywca, wszystko miesza i od razu sięga po jakąś petardę z koniem albo krową na opakowaniu. Sterydy dla zwierząt są tańsze. -Kum,pel po tygodniu zrobił się silny jak koń, zaczął dźwigać o 30 kg więcej. Marten przysięga, że nigdy nie koksował, bo boi się o zdrowie. Ale na siłce nikt mu nie wierzy. Skąd u niego taka masa i kwadratowa szczęka? -Mam masę, bo aktualnie nie mam dziewczyny- tłumaczy się Marten -a dziewczyna to wiadomo, dodatkowy stres, a to, a tamto, i człowiek więcej spala. Ma 25 lat, studiuje zarządzanie i marketing. Obiecywali, że po tym będzie praca. A to takie drugie liceum, wszystko po łebkach. Chodzi, żeby rodzice nie gadali. -Klasyczna ściemka- uśmiech się Marten. Magisterkę kupi, bo nie ma cierpliwości.
-- Bokser koksu nie wytrzymał -
Między seriami ćwiczeń podchodzi do lustra i ogląda ciało. Czy dobrze rośnie? Czy równo z każdej strony? Więc się prężymy i opowiadamy różne historyjki. Między atlasami krąży na przykład opowieść o psie, który przekoksował. Bokser miał pana, który lubił sterydy. Pan kłuł siebie w tyłek i tą samą strzykawką psa. Pan rósł pięknie i pies. Panu się podobało, że bokser wygląda jak olbrzymi rottweiler. Aż pies przestał wydalać. Jak weterynarz go rozkroił, to nie było czego zszywać, jedno g... Pan koksuje dalej w pojedynkę. -No co tam trzeba, kolego?- usłyszałem. -Trzeba brać, bo nie urośniesz. Może winko z deką? A najtańsza jest metka z omką, tylko 180 zł -Marten może mi załatwić koks jeszcze dzisiaj. -No albo trochę teścia, będziesz mocny. Chyba że stać cię kolego, na hormon wzrostu, będziesz duży, a może nawet wyższy o kilka centymetrów. Ale na dobrą kurację wydasz ze 12 tys. zł. Poleca deczkę (Deca- Durabolin), najlepsza jest holenderska. A przy okazji może załatwić lewą viagrę. Marten z koksem się nie narzuca, nowicjuszowi podtrzyma sztangą, powie, jak ćwiczyć plecy, a potem: -I co, młody, pizgasz żelazo i nie rośniesz? Weź coś, bo się zajedziesz. I przychodzą. Po dwóch tygodniach, po miesiącu. Zamawiają, pytają, jak brać. On pyta hurtownika. Jak ten powie "raz albo dwa razy w tygodniu", to Marten powtórzy młodemu "musisz brać dwa razy", żeby w interesie był większy ruch. Do biznesu dostał się przez dwóch penerów z Dębca, których poznał na siłowni. Kiedyś zadzwonili do niego z trasy, że na sobotę potrzebują koksu, a wracają z Belgi i nie zdążą odebrać. Podali adres. Sklep z legalnymi odżywkami i sprzętem sportowym. -Jak powiedziałem, że przyszedłem po koks, to facet chciał wzywać policję, krzyczał "*******laj, pomyliłeś adres". Uspokoił się, jak wymieniłem ksywki penerów. Zadzwonił z zaplecza, sprawdził. Dał koks i przepraszał, myślał, że tajniak węszy. Teraz Marten czeka, aż klienci wyjdą ze sklepu. Mówi, że wiele nie ryzykuje, bo koks to nie narkotyki, tylko leki, możesz mieć przy sobie. Marten opowiada o fortunach, które powstały na koksie. W takim mieście jak Poznań jest z 60 siłowni, w każdej po 50 pakerów. To razem 3 tys. Z tego 2 tys. to klienci, jadą na koksie, więc hurtownicy dobrze żyją, mają z tego samochody, domy, wczasy.
-- Najtańszy sport w mieście -
Marten zaprosił mnie do domu. Ojciec elektryk cały dzień pracuje. Dzielnica biedna, dużo "elementu". Chłopcy z kamienicy mają dziką siłownie w piwnicy. Czasem przyjdą po tani koks albo coś przyniosą. - Jak za rogiem chłopak zabił się "maluchem", to przynieśli tubę z jego samochodu. Taki duży basowy głośnik, umpa, umpa, za 900 zł. Lekarz tamtego jeszcze reanimował na ulicy, a oni już chodzili z towarem wykręconym z "malucha". Marten powiedział, że od trupa nie weźmie: -Co wy chłopaki sumienia nie macie? -Co trupowi po tubie?- dziwili się. -A komórkę od pobitego to weźmiesz, chociaż jego bardziej boli. Ostatnio przylecieli do niego z nożem, że im "wy***kę wcisnął". Wy***ka to podrobiony koks. Olej jadalny albo woda. Nie zejdziesz po tym, ale szpital możesz zaliczyć. Poszło o jedną fiolkę deki (2 milimetry na dwa zastrzyki). Była mniejsza od pozostałych, podejrzana. Musiał ją wymienić u hurtownika. Facet się nie zdziwił. -Przy takich ilościach wy***ka się zdarza, szczególnie w ruskich partiach. Masz nerwowych klientów. Hurtownik zawsze pyta: "Dla siebie bierzesz, dla kumpla czy obcego?". Obcemu można wcisnąć wy***kę. -Nieraz klient nie zauważy, walnie sobie w tyłek kilka mililitrów wody i targa żelazo. Biceps mu rośnie i myśli, że to od zastrzyku. Stare koksy biorą prosto od hurtownika albo najwyżej z drugiej ręki, a na małolacie zarabia czterech pośredników. Marten jest wielki, ale łatwo się wzrusza na filmach i w ogóle. Oczy mu się szklą, kiedy opowiada, jak mama płakała, bo zobaczyła jego pierwszy tatuaż. Czuł się, jakby się matce popsuł. Po chłopakach z dzielnicy widzi, że koks niejednego stawia na nogi. -Wąchał taki klej, chlał byle co, chudy, najwyżej 60 kilo, pół człowieka. Brał się za rozpaczliwą złodziejkę, jak gówniarz, byle przeżyć, brudny, obdarty. A wziął koks, urósł do 90 kilo. Przyjemnie popatrzeć, ma poważanie. Ma cel i zajęcie, siłka uczy dyscypliny. Najtańszy sport w mieście. Oczywiście, że dalej kombinuje, ale już z godnością, jak człowiek. Dba o rodzinę.
-- Wielkie serce jak u krowy -
-Jak szukasz dużego koksa, to idź do Odyńca, kłuje się od wielu lat. Marek albo Odyn, Odyniec, bo ma groźny wygląd. Kiedy z głową w dół wyciska nogami 370 kg żelaza, czaszka robi mu się czarna od krwi, która pulsuje pod łysiną. Na oko pod trzydziestkę, a w dowodzie- 22 lata. Chodzi po siłowni, szeroko, młodzi schodzą mu z drogi. W kablu - 48. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, okazał się sympatycznym chłopakiem. -Pół metra w łapie?- nie mogłem uwierzyć. -Kiedy zaczynałem, wyglądałem jak piłeczka, cienkie nóżki, wielki brzuch, szeroki tyłek, w kablu tylko 28. Ważyłem 65 kg. Teraz, zimą, gdy pakerzy osiągają szczyt masy, Odyniec dochodzi do 115 kilogramów. Pierwszy zastrzyk zrobił mu starszy kolega, którego przed laty kłuł inny sterydowiec. Tamtego z kolei kłuł słynny Rocky, znany poznański siłacz. Takie międzypokoleniowe przekazywanie strzykawki. -Ten mój kumpel jest dzisiaj wielki, pracuje w ochronie, a kumpel kumpla jest jeszcze większy i chodzi przy jednym poznańskim gangsterze. No, a z Rockym coś się stało, wrócił niedawno na siłkę i nikt go nie poznał, strasznie zjechał. Taki mały, że przykro patrzeć. Tylko mu siła została. Odyniec hoduje świnie z rodzicami, mają gospodarstwo pod Poznaniem. Czasem podrzuci trochę karkówki chłopakom z siłowni, ale sam nie je, za tłusta. Tylko piersi kurczaka. Sam sobie gotuje. Pięć posiłków, podwójne śniadanie i obiad. Dużo ryżu, bo ryż szybko przelatuje i znów masz wilczy apetyt. Tygodniowo bierze dziewięć zastrzyków. Trzy razy po trzy. Kłuje się sam, w udo. Nieraz przy śniadaniu- w jednej ręce buła, w drugiej strzykawka. Sterydy trzyma w pokoju, matka mu po rzeczach nie ryje. Pieniądze ma, bo zarobi przy świniach. Już 20 razy był na cyklu. Ale mnie odradza. Bo to chemia. Synowi też by nie pozwolił. -To po co bierzesz to świństwo? -Wszyscy biorą. Jednemu szkodzi, drugiemu nie, jak papieros. Chcesz być wielki, więc bierzesz. Potem boisz się zjechać, żeby nie mówili "był wielki, a teraz mały", więc koksujesz coraz więcej. Może gdyby mnie serce mocno bolało albo wątroba czy nerki. Albo w łóżku coś było nie tak. Ale wszystko jest OK.. Więc sobie myślę: inni palą, chleją, a ja piję tylko w sylwestra, papierosy rzuciłem, jem zdrowo, bez tłuszczu ... -Ale serce może w końcu nie wytrzymać takiej masy. -Może. Ale kiedyś kroili jednego pakera na sekcji- ktoś go zabił czy sam się autem rozwalił- to miał serce wielkie jak u krowy. Tak słyszałem. Widać serce też rośnie od sterydów, jak każdy mięsień. Odyniec ma maturę, chce zdawać na rolnictwo. Ma przejąć gospodarstwo po rodzicach. Na siłowni nie lubi przednówka, bo z pierwszymi promieniami słońca pojawiają się "sezonowcy, psia ich mać". -Kupa łysych*****ków. Chudzi i bladzi, kłują się, czym popadnie, i po dwóch miesiącach są dwa razy więksi. Latem już ich nie ma, prężą sią na plaży z obojętną miną, jakby mięśnie im same wyrosły.
-- Doktor Szymon z Dolnej Wildy -
Trochę żal mi się zrobiło sterydziarzy. Uzależni się taki od siłowni, targa żelazo i jeszcze to nieprzyjemne kłucie w zadek. Wielu się tego boi, dlatego na każdym osiedlu i w każdym fyrtlu jest jakaś "pielęgniarka", chłopak, który kłuje innych. Na Dolnej Wildzie w Poznaniu kłuje Szymek, ksywa Doktor. Umówiliśmy się na colę a Aralu, bo bardziej anonimowo. Ma 20 lat, kabel - 46 cm. Targa żelazo od sześciu lat, od trzech lat na koksie. Na koksie też zdawał zaoczną maturę. Za kłucie cudzych zadków nic nie bierze. Uczył go stary koks. Dzielisz pośladek na cztery części i walisz w tę górną zewnętrzną, jak najdalej od kręgosłupa, żeby nie było nieszczęścia. -Niektórzy biorą w udo, ale na tyłku masz jeden duży mięsień, a w udzie kilka i możesz trafić między. Kolega już trzeci rok kuleje. Raz wkułem sobie omkę w triceps, ręka spuchła jak balon. Doktor martwi się, że ostatni słabo rośnie, chociaż dużo je i koksuje -mówi, że ma przyspieszony metabolizm, za szybko spala.
-- Rośniesz, a skóra nie nadąża --
Doktor ma poważanie, umie doradzić, powie jak, brać. -Mam w kablu- zwierzałem się Doktorowi- 28 cm, a chciałbym... no może nie pół metra, ale chociaż czterdziestkę. -Szybko? -Jak najszybciej. -Po jednej kuracji kabel skoczy ci najwyżej do 35. -Ile urosnę? -Z 15 kilo. Będziesz większy, pewniej się poczujesz. Weź metę i omkę. Bierze się na piramidkę, najpierw dwie tabletki, potem trzy, cztery i stopniowo schodzisz do dwóch, tak w kółko, aż zjesz dwieście tabletek. -Dwieście? -No i strzał co trzy, nie lepiej co cztery dni. Mogę cię kłuć. -Kiedy zacznę rosnąć? -Po pierwszym tygodniu. -Ile to kosztuje? -Mogę załatwić omkę po 50 zł, a może nawet po 40 za pięć ampułek. A sto sztuk ruskiej metki za 40 złoty. -Czyli cały cykl- liczyłem- to będzie prawie 300 zł. -No i siłka co drugi dzień, cały czas, musisz pizgać żelazo. Seriami. Klata, biceps, przerwa, plecy, triceps, przerwa, nogi, bark. -Nie dam rady. -Dasz na koksie masz pałer. Chyba, że się trafi wy***ka, ale mam pewne źródło. -A skutki uboczne?- pytałem. -Rozstępy pod pachami. Doktor podciągnął rękaw, blizny na ranieniu, bicepsie, pod łokciem. -Na koksie szybko rośniesz i skóra nie nadąża. -A co potem jak odstawię? -Zjedziesz z pięć albo siedem kilo. Możesz wziąć jeszcze winko. -To podobno dla zwierząt?- zrobiło mi się gorąco. -Nie bój się, szczekać nie będziesz. Koń, krowa, świnia, co za różnica, też jesteśmy zwierzętami. Chcesz być wielki, czy nie? Winko cię trochę podrzeźbi, spali tłuszcz, wytnie mięśnie brzucha. To działa na panienki- uśmiechnął się Doktor. -A po omce będziesz mieć ochotę, tam jest testosteron. -Skąd to wszystko wiesz? -Bo biorę. Kup sobie gazetkę dla kulturystów, siłaczy, strong menów. Niby sterydy zakazane, ale jak umiesz dobrze czytać, to znajdziesz. Ostatnio reklamują nową odżywkę. Że legalna i lepsza od sterydów, ale u góry w tej reklamie jest dokładna rozpiska cyklu sterydowego, niby przekreślona, ale można przeczytać. Bo tak ten rynek wygląda: na wierzchu trampki, odżywki, witaminki, a pod ladą sterydy. Gazetki czytam w markecie, bo są drogie. Kumpel ściągnie mi co trzeba z internetu. Czasem w aptece poproszę o wykaz leków, wypytam co i jak. To przecież leki, tyle, że choremu lekarz zapisze jeden zastrzyk, a my bierzemy cztery. Po drugiej coli, Doktor przyznał, że rozstępy to nie wszystko. Po omce grozi ci nadciśnienie i ginekomastia. -Woda w piersiach, będą ci sutki wisieć. A dzieci już masz? No bo czasami przytrafia się bezpłodność. - Z czego żyjesz? -Coś kupię, coś sprzedam. Kraść już nie kradnę. Mam zawiasy, muszę uważać. Kiedyś skroiliśmy faceta. Zabraliśmy mu komórkę.
-- Jak Apollo albo Schwarzenegger --
Mierzę kabel po każdej siłce. Po tygodniu mam już 30,5 cm. Fajnie, jakiś większy jestem, taki cały naprężony. Ćwiczyłem dzisiaj z Irkiem (kabel- 40, noga- 62). Lepiej ćwiczy się w parach, bo przy większych ciężarach ktoś cię musi asekurować i partner pilnuje, żebyś sobie nie odpuszczał. Irek studiuje fizykę, ma 25 lat. Jak na steryda drobny. Miły i ładny jak dziewczyna, Na czarnej bluzie napis Everest. Liczył kiedyś ile czego wziął: 1500 tabletek mety, 60 strzałów teścia, trochę deki, a omki najwyżej 10 strzałów. Od pół roku nie koksuje. Kiedy zaczynał w drugiej klasie technikum telekomunikacyjnego, ważył 55 kg (kabel 28, noga 50). Ćwiczył u starego kulturysty amatora, już po pięćdziesiątce. Miał w piwnicy trochę sztang, ławeczkę i zapraszał chłopaków z osiedla, żeby "rzeźbili swoje ciało". Stary kulturysta był przeciwny sterydom. -Wystarczy dużo ryżu, mleko i świnka, czyli wieprzowina, a będziecie piękni jak Apollo albo Schwarzenegger- mówił chłopkom i prężył się na wszystkie strony. Pierwszą serię Irek wziął po dwóch miesiącach. Silna presja kolegów z klas zawodowych. Wiedzieli, gdzie kupić. Bał się zastrzyków, więc wziął metę (300 tabletek), kabel skoczył mu do 35 cm. Na początku szybko puchniesz. Po roku kolega z osiedla namówił go na teścia. -Szybko urośniesz. Zrobił Irkowi pierwszy zastrzyk, w bloku, na klatce. -Zsuwasz spodnie, podwijasz gacie, trach i po krzyku. W sumie dziesięć strzałów. Mama zaczęła coś podejrzewać, bo kark spuchł mi jak u świni. Potem mieszał koks, bo to podobno daje najlepsze wyniki. Nie wie jak koks działa. -Chyba na nerki, bo zatrzymuje wodę. Wie tylko, że jednym idzie na masę, innym na siłę. Jemu poszło w siłę. Wuefista zapisał go do studenckiej sekcji podnoszenia ciężarów. Szczyt formy Irek miał na drugim roku. Zawody, intensywny trening, wziął sześć strzałów deczki po 40 zł. -A co to jest deczka? -Deca Durabolin, jakiś lek chyba. Biceps urósł do 41 cm, przytył 30 kilo. Podnosił 135 kilo na ławeczce i bez kauczukowej koszulki, która usztywnia ramiona i ściska klatę, że nie możesz oddychać.
-- Ty na koksie, a ja w ciąży --
Irek rzucił koks przez Kaśkę. Taką gówniarę z bloku, co mu się ciągle przyglądała. Czasem też na niej wzrok zawiesił, jak szli z chłopakami. Raz z nudów zagadał. -Powiedziała, że jej się podobam, ale myślała, że jakiś pipowaty jestem. -Pipowaty? -No wiesz gejowskie klimaty, bo tylko z kumplami trzymam. -A co z koksem? -Na początku nie było problemu, zaczęła nawet mnie kłuć, nie musiałem biegać do kolegi. Ale jak zaczęliśmy chodzić na poważnie, powiedziała: "Albo ja, albo koks. Jak nie to *******lanko i nie chcę cię znać". Znów dzgał się u kumpla. Zawsze w inne miejsce, żeby śladów nie widziała. Ale Kaśka nie jest głupia. Kiedyś ryknęła mu przez telefon: "Jesteś na koksie, a ja w ciąży. Co będzie z dzieckiem?". -Cały dzień chodziłem struty. W nocy koszmary, że kalekę urodziła. Tak mówią: "Jak zrobisz dziecko na cyklu, to będzie chore". Ale ona chciała tylko postraszyć, udawała. I się przestraszyłem. Bo przecież człowiek nieraz nie uważa, po teściu ciągle masz ochotę. Kaśka ma 17 lat. Irek rzucił koks, gdy powiedziała, że naprawdę chce mieć dziecko. Poszli do lekarza. -Wystarczy trzy miesiące nie brać- mówił- i organizm sam się oczyści. Dla pewności Irek już pół roku nie bierze. -Teraz dziecko, dwa, trzy- stęknął Irak, męcząc tricepsa- magisterka, cztery, pięć. Teść zbiera na mieszkanie, sześć, obiecał pracę, siedem. Ślub kiedyś, potem, osiem, dziewięć. Teść ma stację benzynową i myjnię dla tirów. Dziesięć, jedenaście. Na początku, będzie u teścia kierownikiem, dwanaście, uff, teraz ty. Do koksu nie wróci, na masie mu nie zależy, a siłę ciągle ma. -A co z kumplami z osiedla? -Ten co mnie kłuł, to dzisiaj zwykły ćpun osiedlowy, zjechał, ąż przykro patrzeć. Kilku miało odsiadki. Gangsterka im się marzyła. Dla dzieciaków z osiedla koks to inwestycja. Skołujesz kasę, kupisz sterydy, zauważą cię i się wyrwiesz. Wezmą cię do ekipy. Dlatego idzie ulicą i napierdala ludzi, żeby na dzielnicy mówili o nim, że jest duży. Żeby bo ci więksi zobaczyli, że jest dobry. Chłopak z osiedla, który zaczynał ze mną u starego kulturysty, brał wszystko, mieszał i pakował. Rósł i rósł. Dostał się do ekipy. Stał na bramce w dyskotece, potem z dziewczynami w trasie. Jak trochę odłożył, założył cichy burdelik w bloku. Ale zanim go dopuścili do dużej roboty, to go wystawili. Dali zlecenie i donieśli na policję. Odsiedział pół roku. Chcieli go sprawdzić, sprzeda, ich czy nie. Nie sprzedał i teraz ma robotę, BMW i gruby łańcuch ze złota na szyi. Drugi kolega też jest w jakiejś ekipie. Zaprosili mnie na dyskotekę. Chcieli się pokazać. Wszystkich ustawiali. Papierosy sobie gasili na czole, głową tłukli w ścianę. Że ich nic nie rusza, że tacy z nich strong mani.
-- Zobaczyć siłacza od środka --
Na siłce poznasz różnych ludzi: od penerów, blokersów po studentów i profesorów. Jarek, ksywa Student (kabel 42), studiuje pedagogikę, też bierze koks, mówi, że siłka jest jak nałóg, choroba. -Jesteś z dziewczyną w kinie, ale myślisz tylko o tym, że powinieneś pizgać żelazo, że już trzy dni nie byłeś. Jedziesz do Zakopanego albo nad morze i od razu patrzysz gdzie siłownia. Dziewczyna chce się umówić, a ty, że o szesnastej nie, bo wtedy jesz ryż z mlekiem. Przedtem Student grał w piłkę, biegał, teraz boi się, że spadnie mu masa. Pytam Martena jak to jest być dużym. -Budzisz szacunek na ulicy. Czujesz się pewnie, kiedy każdy mięsień się pręży. Człowiek miło się kołysze. Dziewczyny lecą. A z drugiej strony lecą tylko te proste albo znudzone mężatki, a te na serio, to cię od razu skreślają. Nawet nie dadzą szansy, żeby pokazać, jaki jesteś fajny, inteligentny, żaden pener. Dlatego Marten lubi gadać z dziewczynami na czacie. -Wtedy nie widzą, że jestem zwalisty, mogą mnie poznać, no wiesz, od środka. Z pracą jest tak samo. Gangsterka, proszę bardzo, ale normalnej pracy dla dużego nie ma. Już na wejściu skreślają, że paker, osiłek. Zakładam okulary, żeby inteligentniej wyglądać, i nic, wolą chudego. No i bramkarze zaczepiają. Takiego chudego jak ty bramkarz na dyskotece nie ruszy, a dużego musi chociaż łokciem szturchnąć. Ostatnio zaryzykował, znajomej z czatu zdradził, że jest pakerem. Przysłała mu "Konkurs piękności męskiej" Wiesławy Szymborskiej. Zaznaczyła ostatnią strofę: "Rozkroku mistrz i przykucania. Brzuch ma w dwudziestu pięciu minach. Biją mu brawo, on się kłania na odpowiednich witaminach".
LooZ^ [ be free like a bird ]
Smieszne ? Dla mnie to smutne.
Rogal [ Amor omnia vincit ]
LooZ^--> dla jednego smutne dla drugiego śmieszne ... ale napewno ten artykuł nie został napisany w ten sposób zeby po jego przeczytaniu zalać się łzami ... a zapewne sama sprawa sterydziarzy jest smutna ...
LooZ^ [ be free like a bird ]
Rogal : Nie mowie ze jest. Poprostu smutne dla mnie jest ze sa "ludzie" ktorzy potrafia robic takie rzeczy zeby czuc sie "dobrze".
mateusz2 [ Senator ]
hehe...ciekawe:)Niektórzy to sa głupi ...1300 tabletek metnabolu..koles chyba nerek nie ma:)
Yanek [ Paprykarz ]
nie chce mi sie czytac...:P
Rogal [ Amor omnia vincit ]
LooZ^--> heh... rozumiem dokładnie o co Ci chodzi i przyznam ze to akurat naprawde smutne , ale nic na to nie poradzisz ... mozna jedynie chronić najbliższych przed takimi używkami ...
mateusz2--> heh... nerek napewno , ale ciekawe co z jego mózgiem ..
Big Money [ Senator ]
Smutne nie smutne - życiowy artykuł, przynajmniej nie napisany jednostronnie, są plusy i minusy. Ze wskazaniem na te drugie.
Moze po jego przeczytaniu ktoś sobie uswiadomi ze nie tędy droga.
Chupacabra [ Senator ]
interesujace, a to wszystko przez kompleksy:) Ja nawet na silownie nie chodze
kiowas [ Legend ]
40 cm w "kablu" to sterydziarstwo??? Jacys kiepscy sa ci panowie.
griz636 [ Jimmi ]
"kablu" ?? Znaczy w penisie? 40 cm??? Nie no bez jaj!
miki [ Pretorianin ]
Big Money-----> ci Panowie raczej nie czytuja gazet...
neXus [ Fallen Angel ]
Niezle, naprawde niezle :))
przypadkowy [ Centurion ]
co to za cieniasy,ja nigdy w zyciu sterydow nie bralem i nie mam zamiaru a w kablu ;))) mam 46.a po cwiczeniu nawet czasem dochodzi do 47-48 jak sie napompuje:)))))kurde,poza tym 120 machac na sztandze ze sterydami to jakis absurd...cos mi sie widzi tak bez kitu ze na silownie po prostu poszedl jakis frajer,nie mogl sobie wybaczyc ze inn sa o tyle lepsi od niego i napisal taki artykulik,w sumie smieszny,ale troche od rzeczy,jestem pewny ze ludzie ktorzy sie na tym znaja machneliby artykul i smieszniejszy i ciekawszy i do tego bardziej rzeczywisty!!!
Eliash [ Generaďż˝ ]
Przy okazji zapytam się znawców, czy Metanabol to koks, i jakie są jego skutki uboczne? Dowiedziałem się ostatnio że mój brat taki syf bierze ...
ribik [ Konsul ]
To smutne. Dlaczego ludzie potrafią robic coś takiego. Czy każdy pretekst jest dobry. A może takie czasy - za każdą cenę
hoop-kola [ Pretorianin ]
Tak metanabol to koks
przypadkowy [ Centurion ]
metanabol to najgorsze swinstwo,bierze to gow.. sporo ludzi,co najgorsze chwala sie kto kupil tanszy-ruski chodzi chyba po 60 zeta,brat pakuje sie w straszne scierwo.zaden koks nie jest ok,ale "mietek" to juz wyjatkowa glupota
Banita_bb [ bo był za miły ]
Przypadkowy-----> jasne i mam uwierzyc ze jestes czysty jak lza i nigdy nic nie brales... Tiaa a swistak zawija w sreberka....
przypadkowy [ Centurion ]
pewnie ze nic nie bralem,bylbym zupelnym idiota gdybym bral takie swinstwa???na cholere???ochroniarzem nie jestem ani gangsterem rownierz,moge sobie pocwiczyc dla kondycji,milo jest np przeniesc dupeczke zza drzwi do sypialni:)))do tego przydaje sie silownia,po co mialbym brac taki syf????
Banita_bb [ bo był za miły ]
Jasne i 48 w bicepsie...
Ale ok- nie bede sie wypowiadal ,bo nie mam zamiaru nikogo obrazac w kazdym razie znam sie troszke na kulturystyce i dla mnie fakt ze ktos ma 48 w bicepsie swiadczy tylko o jednym .A zreszta podaj jeszce wzrost i wage to bedzie wszystko wiadomo.
Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]
Mój braciak bez żadnych sterydów bierze 120kg, kolega z pracy (czysty) - max 145 - ale on ćwiczy już z 10 lat.
Fakt, że to chyba wartości graniczne, braciak nie wziął nic więcej od pół roku (a łącznie ćwiczy 4 lata), kolega - zrywami: jak sobie odpuści siłownię na tydzień to bierze 120, po 2 -3 tygodniach 140, 145kg to jego rekord.
przypadkowy [ Centurion ]
wzrost 199,waga 101 kg,teraz chyba spadla bo mialem angine,pewnie wiec i "kabel" polecial:(( ;)
przypadkowy [ Centurion ]
ps-jesli sie znasz na kulturystyce to na pewno nie mozesz wypowiadac sadow ze tyle i tyle to steryd czy nie,powinienes wiedziec ze wszystko zalezy od treningu,odzywiania i genetyki,znam ludzi ktorzy przyszli pierwszy raz na silownie i targali 120 kg wprawiajac innych w oslupienie i takich ktorzy cwicza wiele lat i do 100 nie moga dojsc,takie gadanie na podstawie bicepsu to jakis absurd
Banita_bb [ bo był za miły ]
OK i to wszystko wyjasnia bo przy takim wzroscie to nie jest nic dziwnego.
Wiem ze duzo zalezy od odzywiania , genetyki, itd, ale jakbys mial 178 cm , wazyl 100 i w bicepsie mial 48 to raczej nie byloby dyskusji czy bierzesz tylko ile bierzesz.
Gigabyte [ MK z Gliwic ]
Mnie rozsmieszylo jedno zdanie ze koles koksuje 3 lata i ma 42 w lapie - ja cwiczylem przez 9 miesiecy i mialem tyle samo a na poczatku mialem 33 wiec nie wiem po co im te koksy
Rogal [ Amor omnia vincit ]
przypadkowy--> no masz się chłopie czym chwalić i co pokazać , ale to tylko zasługa Twojej genetyki i zapewne bardzo grubych kości ... widzisz ja sam mam 41 w łapie naprawde nigdy nic nie brałem z tym ze mam 41 a wyciskam zaledwie 95 kg na klatke więc rozmiary to często tylko zasługa dobrej genetyki ...
Gigabyte-->heh... bo jest i taki moment ze i sterydy Cię juz przestają powiększać bo juz więcej sie poprostu nie da a kłuje się chłopak dalej zeby nie zmaleć nagle 2 razy ...
a tak co do artykułu to mnie osobiście najbardziej rozwala ten fragment: "Doktor ma poważanie, umie doradzić, powie jak, brać. -Mam w kablu- zwierzałem się Doktorowi- 28 cm, a chciałbym... no może nie pół metra, ale chociaż czterdziestkę. -Szybko? -Jak najszybciej. -Po jednej kuracji kabel skoczy ci najwyżej do 35. -Ile urosnę? -Z 15 kilo"
Big Money [ Senator ]
Banita_bb << masz racje ze to chyba chodzi tez o genetyke, ja w życiu na siłce nie byłem, nie łykałem niczego, a własnie zmierzyłem ile mam w kablu i sie troszke zdziwiłem... bo bez zadnych ćwiczen mam 35... Nie wiem czy to duzo/czy mało ale chyba jak na "leszcza" to dobrze ;) Moze mam faktycznie jakieś grube kości ?
pawel020 [ Carnivale ]
"ile masz w kablu" :-)))) fajny artykul ,ja nie mam nic przeciwko temu zeby ktos bral sterydy ,chca sie wykonczyc to na wlasne zyczenie niech to robia , ja sobie od czasu do czasu pocwicze i wystarczy mi 39cm w kablu :)))
Big Money <<<---35 cm to chyba przecietny obwod kabla :) ten facet ktory mial 29 cm musial byc wyjatkowo chudy
Adamss [ -betting addiction- ]
Niewiem jak wy, ale kable to ja mam przy komputerze :P.
Cainoor [ Mów mi wuju ]
Dla jednych smutne, dla innych śmieszne. Nieważne. Wiem, że prawdziwe :/
Mastyl [ Legend ]
przypadkowy- ale ty masz cwaniaku silke w domu i targasz juz ze 3 lata, jakbys cwiczyl z raz, 2 razy w tygodniu to pewnie bys tyle nie mykal :)
przypadkowy [ Centurion ]
nie 3 ale 4 i nie gadaj mastyl glupot tylko wpadaj do mnie na silke,zaaplikujemy ci tescia i mietka i bedziesz mial w kablu ze 60:),a silke u sienie mam od roku przeciez,wczesniej do Ciebie na osiedle do olimpu biegalem:)
kiowas [ Legend ]
Ja chodzem 6 latek i siem nie chwalem.
sMOOker [ Konsul ]
przecietnasc kabla chyba bardziej zalezy od budowy, wagi i wzrostu - moj qmpel ma 175 cm wzrostu, 79 kg i 36 w kablu i na prawde mi imponuje... kwestia wzgledna
Garbizaur [ CLS ]
To wcale nie takie śmieszne. Raczej prawdziwe.