GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Pogadajmy o... grach

14.04.2003
02:06
[1]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Pogadajmy o... grach

No wlasnie. Z przykroscia zauwazam, ze gracze... w ogole nie rozmawiaja o grach. O konfiguracjach kompow - owszem. O tym, co jest w nowej grze - tez. O pierdolach - jak najbardziej :-P Ale praktycznie nikt nie dzieli sie swoimi przezyciami z gier. Przygodami, ktore w nich przezyl. Zamierzam ten brzydki zwyczaj zmienic :-P

Kategorie wybralem "gry akcji", gdyz cos, co sie popularnie nazywa "przygoda" chyba najlatwiej przezyc w ktorejs ze strzelanek internetowych (ale jak ktos chce podzielic sie przezyciem z innego gatunku gier, zapraszam). Moje wspomnienie - jedno z wielu, wielu, jakich zdarzylo mi sie byc swiadkiem lub bohaterem - pochodzi z gry Tribes 2.

Bylo to dosc dawno temu (czytaj: rok :-) ). Gralem na ktoryms z serwerow obsadzonych na tzw. full, czyli w 32 badz 40 luda - nie pamietam, nieistotne. Mapa Katabatic: sniezna planeta, bazy otoczone wzgorzami. Wpakowalem sie w grawcykla (taki motocykl grawitacyjny, wiecie... ;-) ), podjechalem w okolice bazy przeciwnika. Tam zostawilem grawa i zapuscilem sie miedzy sniezne szczyty, skad nekalem przeciwnikow glownie snajperka. Czaje sie za wzgorzem, gdy widze goscia juz lekko "nadszarpnietego", ktorego moge zdjac jednym strzalem - bach! Frag moj! Szybko zmieniam miejsce na jakies inne, powtarzam caly zabieg pare razy, bawie sie z obrona w chowanego naprawde wysmienicie. Jednak wreszcie mnie namierzyli... Tyle, ze zamiast scoutow napatoczylem sie na dwa shrike'i (takie jednoosobowe mysliwce). No, mysle sobie, nie jest wesolo, dwa shrike'i, ja jeden snajperzyna... Ale co tam... Przez minute robie wiec uniki chowajac sie za wzgorzami albo wbiegajac tuz pod atakujacego shrike'a, gdzie jestem w miare bezpieczny przed jego strzalem. Uwijam sie jak w ukropie (bo jak wzgledem jednego jestem bezpieczny, to drugiemu akurat pod nos wylaze)i wreszcie jeden z pilotow zrobil to, na co czekalem: zniecierpliwil sie i zaatakowal probujac na mnie wleciec. Usunalem sie za krawedz wzgorza i gdy shrike przelatywal tuz kolo mnie, zmienilem bron na shocklance (to takie ustrojstwo strzelajace wylacznie na odleglosc do bodajze 20 metrow, dajace jednak olbrzymi odrzut). Szybka przymiarka do strzalu, pstryk i shrike dostal w skrzydlo. Nie uszkodzilem go, jednak odrzut byl tak duzy, ze mysliwiec fiknal koziolka i zaczal leciec brzuchem do gory. A ze atakujac mnie kierowal sie ku ziemi, tak wiec kontynuowal owo opadanie do gory brzuszkiem. Po chwili walnal w glebe posrodku malej dolinki i wybuchl. Ze srodka wyskoczyl pilot, mocno juz nadszarpniety wybuchem, jednak nie zdazyl opasc na ziemie, gdyz w powietrzu oberwal strzalem z mojego spinfuzora (takie cosik, co strzela szybkimi dyskami, predkosc na oko kilka razy wieksza od bazuki w Q3A). Naturalnie pilot nie przezyl. Rozochocony rozwojem sytuacji ogladam sie za drugim shrikiem i... konam ze smiechu widzac, co robi jego pilot. Otoz... popatrzyl na mnie przez chwile z gory i... odlecial! Po prostu, zwyczajnie... uciekl :-) Musze powiedziec, ze wlasnie to jego zachowanie w tej calej przygodzie wydalo mi sie najbardziej zabawne.

Bo czyz nie jest milo wywrzec na kims takie wrazenie, ze w efekcie odstepuje od pojedynku? :-))))

Zapraszam do podzielenia sie wlasnymi przygodami.

14.04.2003
09:16
[2]

[FPP]Krypton [ Pretorianin ]

Moje z Quake3.

Wszystko mialo miejsce jak gralem po raz pierwszy z domu przez siec (starzy mi stale lacze zalozyli, wczesniej boty). Wchodze na dosc dobry serwer, patrze kolo gostka nicka napisa 13/0. Znaczy, ze wygral 13 meczy pod rzad i nikt nie moze mu dac rady. Czekam na moja kolej, w koncu! pro-q3dm6, 3..2..1..fight! Zaczelo sie, ja ping 70, on 20. 1:0 dla niego. I tak doszlo do 5:0. Zdnenerwowalem sie, zaczalem latac jak jakis psychol i powoli odrabialem straty. 3 mninuty do konca a ja wciaz 5 fragow w plecy. Wiara na serwerze zamarla jak zdobylem pierwszego fraga (chyba pierwszemu mi sie udalo :D). Na 10 sekund przed koncem wynik byl 6:5 dla mnie i w tym momencie zauwazylem ze zostalem trafiony i zostalo mi 10hp. Trzeba bylo niezle spieprzac ale sie udalo. Wiara na serwerze pod wrazeniem, wszyscy tylko "och", "ktos ty?". Ja napisalem "gg" i wyszedlem z serwera. Wyjscie z klasa..

Ale nuda, nie? :D

15.04.2003
04:43
[3]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Sadzac po oszalamiajacym odzewie, wreczcie znalazlem wyjasnienie popularnosci czasopism sprzedawanych z sidikami z grami. Otoz polscy gracze nie graja w gry komputerowe. Oni te gry tylko uzywaja... A to pouzywa tego, a to tamtego... Byle wiecej i co miesiac inna...

Ech, nawet w graniu polski standard nie odstaje znaczaco od podlogi...

15.04.2003
18:34
[4]

tadekdul [ Konsul ]

Ja grałem w nocy w Diablo II. Przeżycie niesamowite. Mozna spaść z krzesła (ze strachu)

15.04.2003
18:38
[5]

Goozys[DEA] [ Virus ]

sYs|yavor --> Ja bym to nazwał inaczej. Coraz mniej gier, które pojawiają się na rynku, wywiera na graczach jakiekolwiek emocje, więc sie nie dziw, że odzew jest taki, a nie inny. Osobiście grałem w ogromną ilość gier, ale naprawdę nie ma co opisywać...

15.04.2003
18:39
smile
[6]

eJay [ Gladiator ]

Moja pierwsza Fifa...

Mialem Amige i zagrywalem w Sensible Soccer...Boze co to byla za gra...Dwa Dżoje klawiatura i zapomonalo sie o calym swiecie...:)Lecz pozniej Moja Amiszka sie popsula i dostalem dola...Nic to, rodzice kupili mi kompa....486 8 mb ramu dysk twardy 20 mega albo i wiecej...WOW poczulem sie jak informatyczny Gonzo..Kumpel zadzwonil i spytal czy moze pograc w Fife 96..CO to jest??-spytalem...Przyniosl gre ze soba i zaczelismy grac. Skonczylismy chyba po 14 godzinach grania i iezlym opiprzu od rodzicow..Ale takich przezyc niebede mial juz nigdy.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.