GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

... N-A-D-O-P-I-E-K-U-Ń-C-Z-Y-R-O-D-Z-I-C-E-?

10.04.2003
17:35
smile
[1]

MoLy [ Pretorianin ]

... N-A-D-O-P-I-E-K-U-Ń-C-Z-Y-R-O-D-Z-I-C-E-?

Dzieci wasze nie waszymi dziećmi są

Są synami i córkami tęsknoty
żywota za własnym
spełnieniem

Przez was lecz nie z was pochodzą

I chociaż są z wami nie do was należą

Możecie im dać swoją miłość lecz nie
myśli wasze

Jako że własne myśli posiadają

Możecie gościć ich ciała nie dusze ich

Gdyż ich dusze zamieszkują w domu
należącym do
Jutra

Którego nawet w snach waszych odwiedzić
nie
zdołacie

Możecie usiłować być
podobnymi do nich

Lecz nie próbujcie nawet uczynić ich
podobnymi
do was

Jako że życie się nie cofa ani na
dzień wczorajszy nie
czeka

Jesteście łukami z których dzieci wasze

Niby żywe strzały wysyłane są w
przyszłość

A Łucznik szuka znaku na ścieżce
nieskończoności I gnie was swą potęgą tak

Aby strzały Jego szybowały chyżo i
daleko sięgały

Niech ugięcie wasze w rękach Łucznika

Szczęściem napełnione będzie

Gdyż tak jak kocha on strzałę która w
przestrzeń
wzlata

Tak i łuk który jest stabilny miłością
darzy .”




* Kahlil Gibran


w TYM WĄTKU CHCIAŁABYM ZAPYTAC RÓWNIEŻ .. DLACZEGO NASI RODZICE TAK BARDZO INGERUJA W NASZE , ŻYCIE , ONI JUSZ PRZYŻYLI SWOJE , NIECH DADZA NAM PRZEŻYC JE TAK JAK MY CHCEMY , ROZUMIEM , ŻE CHCĄ NAS PRZESTRZEC PRZED WILOMA BŁEDAMI , JAKIE NP. ONI POPEŁNILI , ZE CHCA DLA NAS DOBRZE .. LECZ .. CZASEM NIE MOGA CHYBA ZROZUMIEC ZE PEWNE BŁEDY.. NALEŻY POPEŁNIC .. BY NAUCZYC SIE CZEGOŚ W ZYCIU ..

10.04.2003
17:36
smile
[2]

Marcio [ Muchożerny Ścianołaz ]

PO CO TEN CAPS LOCK, i-t-e-k-r-e-s-e-c-z-k-i ?????

10.04.2003
17:37
[3]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

Masz rację - po prostu chcą jak najlepiej dla swoich dzieci i tyle. Nie zmienisz tego pisząc o tym na forum. W żaden sposób tego nie zmienisz.

Raz piszesz boldem, raz z capslokiem - nie rób tak - netykieta się kłania.

10.04.2003
17:38
smile
[4]

Arahno [ Senator ]

MoLy - - > Gdyby wszyscy rodzice pozwalali zyc swoim dzieciom tak jak one tego chca, uwierz mi, ze wiekszosc z nich skonczyla by na smietniku.

10.04.2003
17:44
smile
[5]

MoLy [ Pretorianin ]

ej co do pisania to chyba moja sprawa ... tak mi sie podoba tak pisze .... nie wiem czemu sie ciągle mnie czepiacie....


a co do rodziców , to nie chodzi mi o to zeby byli tak jakby ich nie było .. ja wiem ze powinniśmy miec zakazy i nakazy w domu , inaczej sobie tego nie wyobrazam .. ja chce tylko powiedziec .. a może raczej spytać ..czemu oni ingerując w nasze życie chca dobierać nam znajomych .. kazać iść do tej czy do innej szkoły .. niszczyć nasze marzenia .. czy maja do tego prawo..?

10.04.2003
17:46
[6]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

Do 18 roku życia mają to prawo.

10.04.2003
17:47
[7]

Annihilator [ ]

Ja dziękuję moim rodzicom, że coś mi w życiu przekazali. Że ingerowali w moje życie i w moje zachcianki. Że chcieli dla mnie jak najlepiej.

10.04.2003
17:48
[8]

Arahno [ Senator ]

MoLy - - > Mi nigdy nikt nie dobieral znajomych. Przykro mi, jesli u Ciebie tak to wyglada.

- - > "ej co do pisania to chyba moja sprawa ... tak mi sie podoba tak pisze .... nie wiem czemu sie ciągle mnie czepiacie.... " - - > Nie tylko Twoja sprawa, jesli ogladac moga to tez inni.

10.04.2003
17:55
[9]

NaJlePsZy [ Konsul ]

pierwszy post w twoim nowym watku jak zwykle "czepiajacy sie" :)) nie twierdze wcale ze Marcio racji nie ma jak i pozostali;))
A co do rodzicow to moi sa strasznie nadopiekunczy i mogliby czasem zluzowac - byle nie za bardzo, bo wtedy tak jak Arachno napisal szybko skonczylbym na smietniku;)

10.04.2003
18:05
[10]

Satoru [ Child of the Damned ]

Moja bliska koleżanka ma niesamowicie nadopiekuńczą matkę i babcię. Dziewczyna ma 16 lat, jest bardzo dojrzała (psychicznie) jak na swój wiek. Od razu zaznaczę, że pannie w to graj - ta nadopiekuńćzość wyraża się w uwielbieniu dla jej osoby i nieograniczonymi niemal dopływami kasy.
Nie mogłabym żyć tak jak ona. Wiem, że chcą dla niej dobrze, ale siedze z nią w pokoju, gadamy a co chwila bez pukania wchodzi babcia, przynosi jakies herbatki, sratki, ciasto... Doceniam to. Ale nie przesadzajmy, we wszystkim trzeba mieć jakiś umiar. Robią wielki szum, jak kolezanka ma gdzies ze mną jechac na miasto (zakładając, że są to ferie bądź wakacje). Ja jak idę to nikomu sie nie tłumaczę, rzucam hasło - ide na miasto, wroce wieczorem, ewentualnie pytam, co kupić po drodze. Ona jest rozliczana co do minuty, i jej matka za kazdym razem bierze mnie na "powazną rozmowe", czy kolezanka zdązy na obiad, i zebysmy uwazaly, bilety kupiły i to sro siamto. Jeździła do swojego chłopaka, do innej dzielnicy. Czekały na nią na przystanku, żeby paruset metrów sama do domu nie szła. Fotografują ją namolnie, babcia co chwila pokazuje jej "pasjonujące" rzeczy typu roslinka pączkuje... znaczy tego, pąki ma;)
...ale jak mówię - jej to odpowiada, bo wszystko kręci się wokol jej osoby, a mimo jej wieeeelu ogromnych zalet, najwieksza wada to zarozumialstwo. Lubi być jako jedyna w centrum uwagi.

Muszę przyznac, ze się wkurzam czasem na moją matkę - a gdzie, a z kim, a po co, dlaczego, bombarduje mnie serią pytań, nie zawsze zresztą mam chęć na nie odpowiadać:/ Jestem zdania, że zakazy i nakazy to cos jak najbardziej normalnego, bo ktoś młody nie zawsze wybiera odpowiednią drogę i poki mozna, warto go wyprowadzic "na ludzi". Ale juz w pewnym wieku - np te 14, 15,16 lat wypadaloby pozostawic dziecku więcej przestrzeni...

10.04.2003
18:14
smile
[11]

MoLy [ Pretorianin ]

.. dzięki za zrozumienie ..

10.04.2003
18:21
[12]

Sandro [ Wymiatacz ]

Poza tym swoim pociechom należy dać trochę samodzielności - przecież gdy taki rodzic będzie miał z 70 lat, to chyba nie będzie pracował za syna, nie? Na starość odpuszczą, bo nie będą mieli sił na pomoc.

10.04.2003
18:24
smile
[13]

Zofia [ Generaďż˝ ]

wtedy dzieci maja obowiazek pomagac rodzicom

10.04.2003
18:30
[14]

Quicky [ Senator ]

Moly... czemu... tak... czesto... wstawiasz... wielokropki...? Strasznie... to smetnie... wyglada.........

I bardzo dobrze, ze rodzice chca jak najlepiej dla swoich dzieci, gdyz chyba taka jest ich rola (opiekunczo-wychowawcza). Jak komus rodzice nie odpowiadaja - niech pojdzie z domu i sam zarobi na jedzenie etc. Moze wtedy doceni swoich rodzicieli.

10.04.2003
18:35
smile
[15]

MoLy [ Pretorianin ]

nie mówiłam w tym wątku o soebie .. bo moja mam ana do mnie ogromne zaufanie, czasem sama sie jejdziwie , że ma mnie za taka grzeczna dziewczynkę.. no czasem przesadza z tym ze mam wrócić o tej, czy o tej godzinie .. czasem przesadza .. ale mimo to wiem ze bardzo mnie kocha .. uważam ja za wspaniała osobę najwspanialsżai najcudowniejsza na całym świecie !!! Nie znam osoby która miałąbym większe serce .. była by bardzej troskliwa , nie teo sienie da opisac .. poprostu jest co wspaniała osoba , także w życiu nie tylko jako matka ..

w tym wątku chciałam napisac oólnie , bo wiem co sie dzieje wokół mnie .. jacy potrafie być rodzice .. mam znajma .. któranie żyje własnm życiem .. jej matka zyje jej zyciem ..ona jest tylko kukiełka ... ta matka nie rozumie , ze zabija swoje "ukochane" dziecko

10.04.2003
18:44
[16]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Rodziców sobie trzeba wychować. Tym razem uniknę teoretyzowania i opowiem, jak ja to zrobiłem.

Przede wszystkim dość długo przekonywałem ich, że jestem już na tyle dorosły, że z moimi poglądami należy się liczyć i że rozumiem, że każdy czyn ma swoje konsekwencje, a podejmując decyzję, biorę za nią odpowiedzialność (na szczęście moi rodzice byli dość rozumni, więc pojęli to mniej więcej w czasie, gdy miałem 15 lat).

W szeregu rozmów dowiedziałem się od nich, czego ode mnie oczekują. Spełniłem te oczekiwania: dobre wyniki w szkole, wykonywanie podstawowych obowiązków domowych, informacja o tym, czym się z grubsza zajmuję, gdzie mogę być i kiedy wrócę np. jestem u Witolda, gram, będę o 23. Nie pamiętam, by sprawdzali moje namiary, za to ja - jeśli nie zapomniałem - starałem się informować, że np. wrócę 2 godziny później.

Moja swoboda nie zachwycała starych, ale uznali po namyśle, że nie są w stanie wymyślić nic lepszego (lepszego dla mnie). Że większa kontrola będzie powodowała napięcia i bardziej otwarte formy buntu, kontestacji itd. niż noszenie długich herów i fantazyjnych nakryć głowy. Zgrzytali zębami, ale na osłodę dostawali np. dyplom z jakiejś olimpiady przedmiotowej lub jakiejś imprezy sportowej.

Przy okazji o kasie. Miałem przez cały okres "nastolacji" śmiesznie niskie kieszonkowe, z silną sugestią, bym coś sobie dorobił. Jakoś zawsze wolałem być nygusem i sprawiałem, by te skromne środki starczyły np. na wakacje (choć nie miałem kasy nawet na przejazdy pociągami - ale od czego rower?). Starym oczywiście nie podobał się mój stosunek do pracy, ale z drugiej strony pożyteczne było radzenie sobie przy bardzo skromnych środkach.
Nie wiem, na ile dzisiaj młodzież jest w stanie egzystować bez dużych pieniędzy. Wydaje mi się, że dziś los szkolny osób z rodzin mniej zamożnych jest dużo gorszy niż tych z bogatych.

Dziś wspominają, że było to dla nich ciężkie. Że wiele razy szlag ich trafiał, bo np. ojca widywałem przy śniadaniu w niedzielę (rodzinny zwyczaj). Bo ja od kumpeli wracałem o 0.30, on wtedy spał. Ja rano na 9 do szkoły, a on na 7 itd. I sprawdzali skrupulatnie w szkole, czy moje wyniki są ok, czy nauczyciele nie mają jakiś uwag (bali się, czy nie wpadnę w tzw. złe towarzystwo). I zamierzali skrócić smycz jak tylko pojawią się niepokojące sygnały. Nigdy się nie pojawiły.

10.04.2003
18:44
[17]

Adamss [ -betting addiction- ]

Hm, moim zdaniem gdzieś tak do 14-15 roku życia rodzice powinni być opiekuńczy, a później dać sobie spokój i pozwolić dziecku działać trochę bardziej samodzielnie.

10.04.2003
18:50
smile
[18]

Zofia [ Generaďż˝ ]

adamss - zgadzam sie z toba wiek 14 15 lat to wiek bunyownicz i trzeba mlodymi ludzmi
pokierowac bo sami nie wiedza czego chca

10.04.2003
18:53
[19]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Moja "niewola" trwała do końca szkoły podstawowej. Nikt nie tolerwoał jakiegokolwiek sprzeciwu w jakiejkolwiek formie. W liceum wreszcie zbuntowałem się i postawiłem na swoim. Wojna trwała 2 lata, aż w pewnym momencie ustała. Opiekunowie uznali moje racje i nastał spokój i dziś wreszcie jestem niezależny na tyle, na ile wciąż zależny od rodziców człowiek być może. Co nie znaczy że mam o cokolwiek pretensje jeśli chodzi o przeszłość. To co robiono, robiono dla mojego dobra, choć czasami szło to może ciut za daleko. Teraz rodzice wiedzą już jednak, że w pewnych kwestiach nie narzucą mi już swej woli, a w pewnych wręcz byłoby to nie wskazane. Bywały chwile gorsze i lepsze w czasach owej "niewoli" za wszystkie jednak moim opiekunom dziękuję, bo z każdej nauczyłem się czegoś wyciągając konstruktywne wnioski.

10.04.2003
18:53
smile
[20]

MoLy [ Pretorianin ]

16 i w zwyż to wiek ..w którym zaczynamy sami być tak naprawde odpowiedzialni za siebie .. dajmy rodzicom dowody swojej odpowiedzialności .. aby nam zaufali na całe zycie ...

ja sie staram ..

10.04.2003
18:57
smile
[21]

Zofia [ Generaďż˝ ]

paudyn - nic dodac nic ujac jakbym slyszala mojego syna
jest nam wdzieczny za to co dla niego zrobilismy

10.04.2003
19:02
[22]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

----------> uksiu
Normlnie żeś mnie zadziwił - ideał!

10.04.2003
19:04
smile
[23]

Quicky [ Senator ]

uksiu & Paudyn --> Ciesze sie, ze uchyliliscie kawalek swojego zycia. Przyda mi sie to na przyszlosc (a wlasciwie na terazniejszosc) :)

10.04.2003
19:04
[24]

martusi_a [ Dezerterka z Krainy Snów ]

Myślę, że nadopiekuńczość rodziców zależy także od zachowań ich dziecka.

Moly --> nakazy i zakazy? Coż, ja nie znam tych pojęć. Wiem, że są rzeczy, których robić nie powinnam - więc nie robię. Wiem, że czegoś się ode mnie oczekuje - staram się to wypełniać.
Towarzystwo dobieram sobie sama. Szkolę równeż sama wybieram. Dziwne, ale ostatnio rozmawiałam z mamą na temat wyboru liceum. Wiem, ze moi znajomi potrafią godziny spędzać nad zastanawianiem się, do jakiej szkoły powinni pójść. U mnie niczego takiego nie ma. Mama powiedziała mi jasno i otwarcie 'Idź, gdzie chcesz. To twoje życie, twoja przyszłość, a ja nie chcę, żebyś w przyszłości wypominała mi, że dyktowałam ci, co masz robić.'
Marzenia? Prawdziwych marzeń zniszczyć się nie da.

Uważam, że na taki uklad trzeba sobie umieć zapracować. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, ile mi wolno. Ktoś mógłby powiedzieć, ze skoro wolno mi tak dużo, to dlaczego tego nie wykorzystuję?
Ja nie chcę naciągać linki. Wiem, ze rodzice mi ufają. I im częściej okazują mi to zaufanie, to ja tym bardziej staram się, aby tego nie przełamać.

Dziekuję moim rodzicom za to, że się o mnie troszczą. Dziękuję za to, ze dali mi życie. Za to, że po prostu są.

10.04.2003
19:06
smile
[25]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Zofia::::>Bo my krnąbrni i niepokorni synkowie w końcu kiedyś doceniamy co dobre:)) Choć z początku można odnieść wrażenie, że pociecha nie grzeszy zrozumieniem intencji "staruszków":)) Zresztą co tu dużo ukrywać, z początku tak właśnie jest;))

10.04.2003
19:11
smile
[26]

Zofia [ Generaďż˝ ]

paudyn 0 to bardzo madre co powiedziales
kiedys trzeba z tego wyrosnac i zrozumieliscie rodzicow
a jak jeszcz bedziecie miec swoje pociechy to tym bardzie
zrozumiecie rodzicow ktorzy sie o was troszczyli

10.04.2003
19:20
[27]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Mark24--->

"Normlnie żeś mnie zadziwił - ideał!"

Miałem trochę farta do rodziców - mieli dość otwarte głowy i paskudne dzieciństwo, więc marzyli, by własnym dzieciom urządzić je lepiej. Poza tym to wszystko nie obywało się bez tarć, kłótni, tłumaczeń, które musiałem powtarzać. Ważne jest, by nie robić rzeczy, które załamują zaufanie. Wtedy, gdy opadną emocje, to powróci rozum i można się dogadać.

10.04.2003
19:27
smile
[28]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Zofia::::>Oj to nieprędko nastąpi, bo ja własne pociechy to planuję mieć koło trzydzistki, czyli za około 7 latek;))) Przynajmniej tak mi się marzy:))

uksiu:::::>Z tymi wymaganiami różnie bywa. Ja miałem postawione dość wysokie, a gdy osiągnąłem pułap, podwyższano je i podwyższano... To chyba właśnie to, o co mam nieco pretensji. Za dużo pochwał to ja w swoim życiu nie usłyszałem :) Zamiast tego wciąż za mało, więcej i więcej, no ale w jakimś stopniu się to opłaciło, pomimo pewnego niedosytu... Poza tym raczej nie narzekam, bo praktycznie w żadne sprawy nikt już nie ingeruje:)

10.04.2003
19:32
smile
[29]

Zofia [ Generaďż˝ ]

paudyn - to tylko przenosnia bo jak slysze chcesz miec dzieci

10.04.2003
19:37
[30]

dziki cool [ Pretorianin ]

nie wiem pewnie mysla ze maja swoje ukochaniutkie dzieciaczki

10.04.2003
19:41
smile
[31]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Zofia::::>Mało kto ich nie chce, ale póki co to ja pragnę się nacieszyć szeroko pojętą swobodą i brakiem pewnego rodzaju odpowiedzialności, której nie sposób przecież uniknąć mając na utrzymaniu rodzinę:) Może brzmi to dość zabawnie z punktu widzenia kogoś, kto jest już na etapie życia w związku małżeńskim i posiada dzieciarnię, ciesząc się z kolei szeroko pojętą stabilizacją. Ja jednak, zanim docenię uroki stabilizacji, chcę się podddać, jeśli można to tak określić, "destabilizacji";)))

10.04.2003
19:45
smile
[32]

Zofia [ Generaďż˝ ]

paudyn - nie namawiam cie na dzieci dojrzejesz sam do tego
wiem ze dzisiaj jest bardzo ciezko utrzymac rodzine
ja mam jedno dziecko i na tym zakonczylam

10.04.2003
20:00
[33]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]

U mnie nadopiekuńczość objawia sie w specyficzny sposób. Moj Father mysli, ze moze zabronic mi wszytskiego (od ogladnia TV do wychodznie z domu) i to załatwi sprawe.
Ale z tego sa tylko awantury i klotnie.

10.04.2003
20:47
[34]

uksiu [ OBDŻEKTOR* ]

Paudyn--->

"Ja miałem postawione dość wysokie, a gdy osiągnąłem pułap, podwyższano je i podwyższano..."

To współczuję, bo to paskudne uczucie, gdy robi tak ktoś, kto nas ocenia (rodzic, szef, nauczyciel itd.). Ja w sumie brałem dość wysoką poprzeczkę, ale starzy nie przeginali z podwyższaniem. Wiedzieli, że co jak co, ale zniechęcić do jakiejś roboty jest mnie niezmiernie łatwo.

Inna sprawa, że jak się nie pęknie i skacze się nad tymi coraz wyższymi poprzeczkami, to zdobywa się dobre wykształcenie, kilka pożytecznych umiejętności (np. języki). Żałuję, że do paru rzeczy nie zabrałem się solidnie parę lat temu (np. języki ;).

W układzie skaczącej poprzeczki człowiek jest inaczej poukładany w środku niż ten, który miał inne "programowanie". A jak się na tym wyszło - trzeba oceniać indywidualnie.

10.04.2003
21:11
smile
[35]

Misato [ tajemnicza gejsza ]

Hmm... ile to ja razy zawalałam sprawy ważne dla moich rodziców (wychodziłam na całe dnie bez uprzedzenia, a w nocy nawet na autobus nocny się spóźniałam ;))
Ale takie mamy czasy - niebezpieczeństwo na każdym kroku.
Ja szanuję swoich rodziców za to, że chronią mnie czasami, bym dożyła choćby 70-siątki...
Niedługo stuknie mi lat 20 ...

11.04.2003
01:38
smile
[36]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Zofia:::::>Bo do tego trzeba dojrzeć, a wszelki pośpiech jak i ingerencje osób trzecich moga tylko pogorszyć sprawę (wbrew pozorom wiem to z doświadczenia)
Cóż, takie czasy, nie pozostaje nic innego jak wziąść się w karby i dostosować do brutalnej rzeczywistości:))

uksiu:::::>Wierz mi, naprawdę paskudne, gdy każdy Twój wysiłek kwitowany jest stwierdzeniem "mało". Mam tylko nadzieję, że wyjdzie mi to w przyszłości na zdrowie. Co do języków to mam analogicznie. Anglika wypracowałem bardzo dobrze, ale niemca zaniedbałem z powodu sporej niechęci do tego języka, a co za tym idzie własnej głupoty niestety :/ No ale teraz mam nadzieję na odrobienie zaległości:))

11.04.2003
11:02
smile
[37]

Nurzyk [ mAstEr oF pUlpEts ]

chcą dla nas jak najlepiej fakt... ale czasami mogliby dać sobie spokój i nie trzxymać nas cały czas za ręke

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.