
garrett [ realny nie realny ]
tzw Stabilizacja Życiowa
kolejny taki sam poranek : budzik obrywa lanie o 5.40, gruba pani za ladą z uśmiechem pyta czy to co zwykle, widok z okna w pracy od 3 lat się nie zmienił, wieczorem piwo z twarzami które znam od lat, tylko moja Pani zawsze zmienna i wspaniała.... czy to jest tzw stabilizacja życiowa ? od rana tłucze mi się po głowie myśl że już niewiele się zmieni, że już nigdy jak marzyłem będąc gówniarzem nie będę astronautą lub roznosicielem mleka ;) że wszyscy dążymy do ułożonego i spokojnego życia przerywanego weekendami które chyba są jedyną odskocznią od rutyny
Walczycie z tzw stabilizacją czy także dajecie się jej ponieść i z nią pogodzić ?
Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
Stabilizacja daje poczucie bezpieczeństwa, spokój, uczucie harmonii z otoczeniem, zaczynam doceniac jej znaczenie w życiu osobistym. A tak wogole to jestem aniołek z rogami i nie cierpię się nudzić, w pracy ciągle szukam nowych wyzwań, impulsu do dalszego działania, świat musi się kręcic i kiedy staje choc na chwilkę, ja znowu robię coś co spowoduje, że ruszy z miejsca. czasami mam tego dość i jestem zmęczona, ale taki mam juz charakter, że wokół mnie ciągle coś się dzieje i pogodziłam się z tym.
J0lo [ Legendarny Culé ]
stabilizacja ma swoje plusy...i minusy... no bo przeciez skonczyly sie szalone imprezy do 4 nad ranem... skonczylo sie chodzenie z kolegami na cale dnie z jednym zamiarem. miecz tnie z obu stron...

Tomuslaw [ Konsul ]
zgadzam się z Aniłem z naderwanym skrzydłem
garrett [ realny nie realny ]
aniołku--> na szczęście stabilizacja w moim przypadku nie oznacza nudy ale to weekendy, mam wrażenie że tygodnie przelatują mi przez palce, że poniedziałek, wtorek czy dzisiejszy piątek są kalką, że życie przez naszą stabilizację szybko pędzi do przodu i tylko siwych włosów przybywa, wiem że marudzę, że powinienem się cieszyć że mam pracę i etc.. ale czy czasami was nie męczy ta harmonia, to że właściwie w pewnym momencie jest już wszystko poukładane a próby zmian spowodują rozwalenie przysłowiowego domku z kart

Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
garrett, bo tak jest, życie ucieka nam przez palce, ja tez znam to uczucie, i dlatego chce życie przezyć tak by czuć, że nie nudziłam się, spelniłam się i zrobiłam wszystko co do mnie nalezy:)
(musze wyjść, ale I'll be back:))))
r_ADM [ Konsul ]
Stabilizacja to to na co wszyscy klna ale sa jeszcze bardziej zli jesli ktos/cos jej pozbawi...

Mr.Bungle [ Generaďż˝ ]
To bardzo miła alternatywa ,czuć że ma się to minium równowagi w dzisiejszym świecie.Wiedzieć że zawsze ktoś na ciebie czeka i myśli o tobie. Według mnie stabilizacja to rzecz ważna w "dorosłym" życiu.Co innego to stagnacja .Trzeba z nią walczyć,bo rutyna to mentalny zabójca,cicha złodziejka radości życia.Uważm że zawsze warto szukać nowych pasji i inspiracji.Jakiekolwiek twórcze działanie ,w mojm przypadku pomaga zapominać jak życie potrawi być bezbarwne.
garrett [ realny nie realny ]
Mr.Bungle --> racja, myślę że czasami trudno oddzielić stabilizację od stagnacji, podświadomie dążymy do stabilizacji, sam chcę wkrótce założyć rodzinę i coraz częściej wolę posiedzieć wieczorem z dziewczyną w domu niż przesiadywać w zadymionym pubie przy piwie. (choć sztuką jest to wszystko dobrze od siebie oddzielić :) A stagnacja to monotonia pracy lub gruba pani w sklepie na którą od jutra mam juz sposób.
aniołku --> wiesz bije od Ciebie zaraźliwym optymizmem :)
garrett [ realny nie realny ]
r_ADM --> no właśnie, próby zmian mogą zniszczyć tzw stabilizację i wprowadzić chaos na co bym klnął, ja się boję nawet je podejmować, czasami się zastanawiam co by było gdybym pół roku temu odszedł z pracy i spróbował podjąć inną proponowaną mi pracę pod poznaniem która mi się wydawała atrakcyjniejsza i ciekawsza

Mr.Bungle [ Generaďż˝ ]
garrett -->A jaki masz sposób na grubą panią w sklepie? :) Ja wymyślam i sposób na codzienne ścielenie łóżka:).Dobrowadza mnie to flustracji i za nic w świecie nie potrawię sobie wmówić że to fajne zajęcie.
Niby to tylko prosta czynność,nie warta myślenia (trzeba i już) ale powtarzana od lat czasami robi się
nieznośna: ) (to ci dopiero dylemat egzystencjalny :)
P.S 1 Też poczułem ten optymizm od Pani Anioł:)
P.S 2 Również boję się zmian które mogą zagrozić stabilizacji

garrett [ realny nie realny ]
Mr.Bungle --> ścielenia łóżka to pikuś w porównaniu z goleniem, szlag trafia gdy dzień w dzień trzeba stać przed lustrem, wpatrywać się zaspanymi jeszcze oczyma non stop w tą samą gębe i kaleczyć twarz ;)))) A gruba pani juz więcej nie powtórzy "to samo co zwykle ?" od poniedziałku będzie biegać po całym sklepiku szukając różnym rogalików i realizując moje fantazje, może zrzuci przy okazji parę kilo :))
el f [ RONIN-SARMATA ]
Garret
Największą wadą dorosłego życia jest ciągły brak czasu. Jest tyle do zrobienia, przeczytania, obejrzenia czy pogrania a tu prawie 10 godzin z dnia wyrwane na pracę. Szczęśliwi ci, którzy pracę łączą ze swoimi zainteresowaniami, ci , których Dobry Bóg czy jak kto woli Matka Natura obdarzył(a) talentem i mogą wykonywać to co przychodzi im lekko i radośnie. Niestety większość z nas robi nie to co lubi a to co robić musi.
W Twojej stabilizacji jest jeszcze duży margines swobody - wracasz z pracy i masz jeszcze te kilka godzin dla siebie, dla dziewczyny, jest miejsce na odrobinę szaleństwa. Korzystajcie z tego jak najwięcej , póki możecie.
Prawdziwy młyn zacznie się dopiero z chwilą pojawienia się małego Garrecika :-)
Czas przyspieszy a życie nabierze niesamowitego tempa. Jest to na swój sposób piękne , mimo iż z wielu wcześniejszych zwyczajów i przyzwyczajeń trzeba zrezygnować, mimo iż z czasem wyrasta nam konkurencja do komputera z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc rośnie w Tobie miłość niesamowita, nieporównywalna z żadnym innym uczuciem. Jest to zupełnie inna miłość niż do dziewczyny , żony, rodziców. Takie uczucie , potrafiące przynieść promyczek radości w najczarniejszej godzinie. Coś dla czego warto żyć , prawdziwe spełnienie.
Zaczynasz żyć , życiem drugiego człowieka. Razem z nim przeżywasz wzloty i upadki, sukcesy i klęski. Pomagasz , czasem kłócisz się a czas mija tak , że już nawet nie liczysz jego upływu weekendami ale klasami dziecka.

garrett [ realny nie realny ]
elf--> dzięki, bo to co piszesz jest mądre i tchnie optymizmem, potrzebowałem chyba tego od rana , "czas mija klasami" - bardzo mi się to podoba, myśle ze w przyszłym roku gdy mały garrecik (lub po prostu kubuś lub gabrysia) zacznie krzyczeć na cały świat "Aaaaaa" lub inne słówka :) przeczytam ponownie twoje słowa i ponownie pokiwam z uznaniem głową
el f [ RONIN-SARMATA ]
Garret
Jak patrzę teraz na mojego ośmiolatka , to wierzyć się nie chce że trzymałem go w jednej dłoni i myłem pod kranem drugą :-)
Tylko jedna rada - nie daj się zepchnąć na margines życia dziecka. Bądź z nim jak najwięcej, nie bój się pieluch, butelki czy wózka ale bądź zawsze konsekwentny. Matka i tak będzie maleństwo rozpieszczać a w Tobie , w ojcu, dziecko musi znaleźć oparcie, poczucie trwałości i bezpieczeństwa od pierwszych chwil.
Nie wiem jak zapatrujesz się na wspólny poród, dla nas było to wspaniałe przeżycie. Do rozwiązania żona nie nudziła się, miała z kim rozmawiać , potem trzymałem ją za rękę, ocierałem pot z czoła. Serce waliło mi jak oszalałe a na koniec przeciąlem pępowinę i pierwszy przytulałem synka. Tego uczucia szczęścia, dumy i radości nie da się z niczym porównać. Teraz, jak to piszę, to oczy szklą mi się na samo wspomnienie.
griz636 [ Jimmi ]
ej przestancie bo sie pobecze!
Carrignarone [ Konsul ]
garrett ---> Czuję coś takiego odnośnie mojej pracy, która, nie oszukujmy się, nie jest rozwijająca. Niby chciałoby się rzucić to wszystko i szukać czegoś lepszego. Ale patrząc na sytuację moich znajomych od razu się z tego otrząsam, bo zdaję sobie sprawę, że rezygnacja z mało dochodowej i głupiej, ale za to pewnej pracy byłaby głupotą. Co do czasu, który przepływa przez palce, to trzeba z tym po prostu walczyć. Czas nie jest Twoim przyjacielem, nie sprzyja Ci. Ale co z tego. To od Ciebie zależy, czy będziesz starał się każdą chwilę wykorzystać na to, aby czas Cię nie pokonał i nie zgasił w tobie potrzeby spotkań z przyjaciółmi, wyjść do kina czy tearu, wyjazdów, czytania fajnych książek itd. Z chwilą, gdy po przyjściu do domu stwierdzisz, że wolisz posiedzieć na kanapie przed (tfu)telewizorem, zaczniesz popadać we wspomnianą wyżej stagnację.
Gdy jesteśmy dziećmi, świt wydaje się dużo większy, piękniejszy i bardziej magiczny, niż jest w rzeczywistości. Ale to jeszcze nie powód, żeby czuć się pokonanym.
Aha, piszę to wszystko z perspektywy uczestnika wolnego związku bez dzieci, co jest chyba kluczowe.
A co do golenia to ja też tego nienawidzę. Nie wiem, czego wymagają od Ciebie w pracy, ale ja sobie z tym radzę w ten sposób, że golę się raz w tygodniu, więc przez połowę tego czasu wyglądam jak spod budki z piwem. :)
el f ---> Bardzo ładnie napisane, to o dzieciach. Naprawdę. A pisze to ktoś, kto dzieci nie lubi, więc proszę komplement docenić. :)
Sparky [ Pretorianin ]
A ja szczerze mowiac czasami mam dosc tej stabilizacji. Codziennie wstaje o tej samej godzinie. Jade do pracy zawsze tym samym autobusem. Podczas jazdy ogladam zawsze te same zaspane geby. I tak od poniedzialku do piatku. Pod koniec tygodnia z reguly obiecuje sobie, ze sie wreszcie wyspie, ale jak przychodzi weekend, to szlag mnie trafia, ze mialbym siedziec w domu, wiec umawiam sie ze znajomymi. Z reguly wracam w nocy lub nad ranem, wiec na drugi dzien jestem skolowany (spanie do 15.00 bardziej mnie meczy, niz orzezwia). Potem przychodzi niedziela, podczas ktorej odpoczywam, i tydzien zaczyna sie od poczatku. Odliczam weekendy od jednego do czterech i przychodzi wyplata. Robie jakies zakupy dla siebie, odliczam pieniadze na zycie i... tak w kolko.
Czasami ogarnia mnie niesamowita chec, aby odlozyc sobie jakas sume pieniedzy i pewnego dnia przyjsc do pracy z radosnym usmiechem mowiac: "zegnajcie". Po czym wsiasc do samochodu / autobusu / samolotu i wyjechac. Byle daleko i bardziej egzotycznie. Moze pozwiedzac wyspy Oceanu Spokojnego? Na kazdej z nich mieszkac co najwyzej rok lub dwa lata. Pracowac tak jak miejscowi. Przezywac milosci, radosci, zwatpienia. Ech, nie ma to jak sobie pomarzyc...
el f [ RONIN-SARMATA ]
Carrignarone
Wiesz, dopóki się nie ma swojego to zupełnie nierozumie się bezwarunkowej miłosci rodziców do dziecka. Jak się kiedyś zdecydujecie na pewno poznasz to uczucie a życie nabierze innego wymiaru. Z wielu dotychczasowych przyjemności rezygnujesz ale nie znaczy to że zamykasz się w swoim zamku i nic tylko dziecko i dziecko. Są dziadkowie , sąsiedzi , opiekunki a z czasem dziecko coraz bardziej uczestniczy aktywnie a nie tylko biernie w życiu rodziny.Staje się coraz bardziej samodzielne dając Wam więcej czasu dla siebie.
Golenie - he, he , mamy ten sam system :-)
garrett [ realny nie realny ]
Carrignarone --> jak u mnie, bezpieczna ale średnio dochodowa praca i nie satysfakcjonująca to i tak lepiej niż niepewność szukania nowej, zwłaszcza na tak dzikim rynku. Chociaż obawiam się że w przyszłości będę żałował że nie podjąłem kiedys ryzyka. A każda wolna chwila robi się coraz cenniejsza.
Golić się muszę codziennie, jak ja tego nienawidzę :)
elf --> wspólny poród może byc nie dla mnie , zazwyczaj robi mi się słabo gdy krew mi pobierają :) Co do dzieci, czasami się zastanawiam czy bedę w stanie wychować porządnego dzieciaka, takeigo z którego mógłbym być dumny, na razie jestem pełen ideałów - niech czyta ksiązki, dobrze się uczy, lubi technikę i ma urodę po mamie, nie chciał bym aby rzeczywistość popsuła moje szyki. Gdzieś słyszałem że trzeba mieć dużo odwagi by wychowywać dzieciaki w naszych czasach :)

garrett [ realny nie realny ]
jeszcze mała errata dot. mojej wypowiedzi bo fantazja kierowała moimi paluchami - imho nisko dochodowa a nie średnio dochodowa praca :))
Carrignarone [ Konsul ]
el f ---> Pewnie masz rację. Tyle że ja zupełnie nie czuję nawet śladu potrzeby posiadania potomka, a to raczej warunek konieczny, no chyba że się wpadnie. A im się jest starszym, tym relacje między rodzicami a dzieckiem są trudniejsze. Im później tym gorzej (oczywiście jest jakiś próg), przynajmniej tak mi się wydaje.
el f [ RONIN-SARMATA ]
Garret
Bałem się strasznie jak to będzie, najbardziej bałem się swojej bezsilności gdyby coś szło nie tak. Ale potem, na sali widząc samotne kobiety, cierpiące bez bliskiej osoby i porównując to ze spokojem i uśmiechem mojej żony, która miała z kim porozmawiać, której miał kto zwilżyć usta chusteczką, przytulić, cieszyłem się że podjęliśmy taką a nie inną decyzję. Z chwilą ubrania fartucha przestajesz myśleć o sobie i swoim strachu a z resztą w trakcie samego porodu stoisz przy głowie małżonki i żadnych "mrożących krew w żyłach" widoków jak nie chcesz to nie masz. Nie pamiętam żebym widział krew albo moja pamięć to wykasowała, pamiętam tylko niesamowite wzruszenie i szczęście , największe jakie dane mi było przeżyć.
garrett [ realny nie realny ]
Carrignarone --> pytanie kiedy twoja Pani poczuje taką potrzebę ?
el f [ RONIN-SARMATA ]
Carrignarone
Muszę zaraz trochę popracować więc krótko :-)
Nie masz racji, my bardzo późno zdecydowaliśmy się na powiększenie rodziny. Oboje nie bardzo czulismy "instynkt rodzicielski" ale po prostu był to "ostatni dzwonek".
Mimo iz jestem dość starym ojcem (na wywiadówkach jestem najstarszy), to kontakt z dzieckiem mam bardzo dobry. Choć może dlatego że mimo wieku nadal jestem małym chłopcem - gram na komputerze, czytam m.in.fantastykę, sklejam modele, "macham" szablą , rapierem i mieczem. Znajduję wspólny język tak z synem jak i z jego kolegami.
Mr.Bungle [ Generaďż˝ ]
Dziękuje ci Elfie za to wszystko co tu napisałeś.Decyzja o posiadaniu potomka to poważna sprawa,lata lecą a ja się ciągle waham.To co napisałeś potwierdza się z obserwacją ludzi którzy mają już swoje słoneczka.Zmieniają się i jest to zmiana in plus.Twoje posty bardzo mi pomogą.Dziękuje Ci. (Nasz ostatni dzwonek również zbliża się wielkimi krokami)
Carrignarone [ Konsul ]
el f ---> Ważne słowa. Ważny wątek. Wreszcie.

NastyGirl [ Pretorianin ]
Moje dni takze sie do siebie podobne i czasami mam tez juz tego dosyc. Chce cos zmienic a jak mi sie juz uda to spowrotem tesknie za tym co bylo.Wielu z nas uwaza swoje zycie za "nudne" ale kto podejmie sie zeby cos w nim zmienic ? I CZY NAPRAWDE chce zamienic wszystko co ma ? Jednego dnia mamy dosyc, nastepnego cieszymy sie z tego co mamy. Jak juz pisalam moje dni sa do siebie podobne ale nie chcialabym narazie zmian. Moze wiecej wolnego czasu np. na spotkania z chlopakiem :))) Bo kazde spotkanie z Nim jest inne i kazdego nie moge sie go doczekac tak , jakbysny znali sie dopiero kilka dni. Nie moge przewidziec co wylysli na dany dzien :))) Nie odczowam zadnej monotonii w tym ze tak dlugo jestesmy ze soba wiec tym bardziej nie przeraza mnie mysl stabilizacji zyciowej. Zobaczymy jak bedzie potem...

ribik [ Konsul ]
Żałuję że żyję, bo życie nie ma sensu
mikmac [ Senator ]
wow. Oby wiecej takich watkow. Madre slowa, madrzy ludzie. Czyta sie przyjemnie. Jeszcze wiekszosc przede mna, ale wiem juz jak wazne jest pracowac w tym co sie lubi. Mi osobiscie moja praca sprawia ogromna frajde i do kazdego projektu podchodze z rownym zapalem. Na razie jestem na etapie kupna wlasnego mieszkania (juz sie buduje :-) oraz w dalszej kolejnosci ozenku i dorobienia sie dzieciakow. Tutaj tez nie jest zle bo kandydatka jest :P prawda Gosiu? [electra] ;P
garrett [ realny nie realny ]
elf --> jeszcze nie wiem kiedy jest tzw "ostatni dzwonek" chyba najlepiej to wiedzą kobiety, w tym roku stuknie mi 28 i od jakiegoś czasu łapałem się na tym że z zazdrościa patrzyłem na młodych tatusiów i mamusie tulące malucha, po rozmowie z moją Pania zdecydowaliśmy się na przyszły rok i jestem pewien że będę szczęśliwy gdy kiedyś przytulę małego np kubusia lub garrecika ;)
Tylko trochę w duszy żal że czasu coraz mniej, że niektórzy przyjaciele zamieniają się powoli w znajomych widywanych coraz rzadziej i gdzieś tam się tuła strach przed odpowiedzialnością i czy sobie poradzimy
ps. powoli odbiegliśmy od stabilizacji/stagnacji :))
Mr.Bungle --> też się waham lub wahałem bo raczej się przekonałem , radzono mi że nic szczęśliwszego mnie w życiu nie spotka i licze że się niedlugo o tym przekonam
AK [ Senator ]
Nastygirl - co będzie potem? Józ ci mówię. Obudzisz się pewnego dnia na emeryturze i nagle... okaże się że masz tyle czasu, że nie masz co z nim zrobić! I sił, aby zrobić to, co zawsze było odkładane "na później".
Ktoś już to stwierdził - kiedy mamy czas, nie mamy możliwości zrobienia tego, na co mieliśmy ochotę, nie mając czasu.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Szczerze mówiąc trochę boję się tak zwanej stabilizacji..:/ Praca, rodzina, obowiązki... Obawiam się, że nie będzie miejsca na jakąś małą improwizację, wypady z przyjaciółmi, rozrywkę, zarówno tą bardziej jak i mniej ambitną... Niestety takie czasy, że trzeba poświęćić się głównie pracy... Nie lubię być przywiązany do czegoś, a ten cały wyścig szczurów... Szkoda gadać, chyba urodziłem się w nieodpowiednich dla siebie czasach..:/
garrett [ realny nie realny ]
AK --> a jak nawet na emeryturze zaczniesz robic to na co masz ochotę powiedzą "dziadek na starość zwariował"
mikmac --> radośc z pracy , to też jest lekarstwo i zazdroszcze :) może jednak zaczne zmieniać swoje życie szukając frajdy z pracy
Carrignarone [ Konsul ]
garrett ---> "Tylko trochę w duszy żal że czasu coraz mniej, że niektórzy przyjaciele zamieniają się powoli w znajomych widywanych coraz rzadziej" - dla mnie właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze. Ale naprawdę tak musi być. Kiedyś bardzo z tego powodu cierpiałem. Potem sobie uświadomiłem, że to jest normalne, że ludzie rozchodzą się, poznają innych ludzi, zmieniają się, stają przed własnymi problemami. To wszystko sprawia, że ma się mniej czasu dla przyjaciół. To smuci, ale trzeba to zrozumieć. Przecież to, że nie możemy się już spotykać codzienie, nie znaczy, że przyjaźnie muszą ulec zapomnieniu. Wydaje mi się (Ty też chyba właśnie jesteś w fazie przechodzenia z życia beztroskiego, w życie odpowiedzialne), że jesteśmy pod tym względem w najtrudniejszym okresie, kiedy jeszcze nas to bardzo mocno przybija. Wydaje mi się, że nie można się poddać i trzeba te przyjaźnie utrzymywać, choć ich forma na pewno się zmieni.
AK [ Senator ]
Garret
"a jak nawet na emeryturze zaczniesz robic to na co masz ochotę powiedzą "dziadek na starość zwariował""
Dokładnie :(
A w drugiej sprawie - satysfakcji z pracy - przypomnę pewno amerykańskie powiedzonko:
"If you love what you do, it will never be a job"
Prawdziwe w 99.9% przypadków... Ale zawsze jest ten 0.1% ;)
garrett [ realny nie realny ]
Carrignarone --> z przyjaciółmi jest problem że nie zawsze rozumieją lub nie chcą rozumieć. Sporo moich bliskich znajomych to ludzie jeszcze stanu absolutnie wolnego nie chcących zrozumieć że zmienia się moje kryterium ważności, najpierw narzeczona, w przyszłości rodzina a później oni. Nie chcę wyjśc na starego dziada :) ale czasami mi się naprawdę już nie chce latać po mieście wieczorami. Zresztą z innej beczki duzo w naszym życiu zmienia ta druga połowa, nagle spacer robi się atrakcyjniejszy od turnieju karcianki a wspólne robienie obiadu fajniejsze od biegania z airsoftem, choć też bez przesady, staram się wolny czas na moje przyjemnosci tez przeznaczać wciągając w nie czasami moją panią :)
AK --> ten niedościgniony 0,1 % :) jednak są też i tacy :)

NastyGirl [ Pretorianin ]
AK - dlatego staram sie nic nie odkladac na pozniej. Pozniej jest mniej czasu zeby to zrobic niz nam sie wydaje.
I boje sie tego ze bede miala "duzo czasu" bedac na emeryturze :((( Nie chce po prostu nic nie robic tylko czekac na smierc :(((
Carrignarone [ Konsul ]
garrett ---> I tak być powinno. ZŁOTY ŚRODEK. Złoty środek jest zawsze najlepszym sposobem, na wszystkie dylematy. Tylko znaleźć go cholernie trudno.

Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
Elf
to co piszesz jest po prostu piękne i wzruszające i świadczy o tym, że tzw. stabilizacja Ci nie przeszkadza, że jest to cos co cenisz w życiu. Bije od Ciebie wewnętrzny spokój. Wspaniale. Mam nadzieję, że kiedy przyjdzie mi przeżywać chwile macierzyństwa będę miała obok siebie kogoś równie zaangażowanego w wychowanie dziecka :)
Carrignarone
garrett
rozumiem Wasze obawy związane ze zmianą pracy. Jeszcze niedawno byłam w podobnej sytuacji. Właściwie nadal jestem. Mam prace bezpieczna, stabilną i można by powiedzieć że mało rozwojową, gdyby nie moja chęć zmian, nieustannego rozwoju. Sama stworzyłam sobie szansę rozwoju i sama dbałam żeby moja praca nie była nudna. Może tak trzeba, żeby znaleźć satysfakcję z pracy, kiedy nie można jej zmienić na inną. W chwili obecnej jestem zadowolona, ale... właśnie. Co zrobić kiedy nagle przyjdzie propozycja, na która się czekało i której się poszukiwało, ale nie ma gwarancji stabilności??? Otóż właśnie teraz mam taki dylemat. Co jest ważne: stabilizacja na mniejsze pieniądze czy ryzyko, ale gwarancja rozwoju i satysfakcja finansowa?
NastyGirl
„Może więcej wolnego czasu np. na spotkania z chłopakiem „
Napisze tak tylko żeby dąć Ci do myślenia: zastanów się tylko czy nie żyjesz aby życiem swojego chłopaka, a czas upływa Ci pomiędzy jednym a drugim z nim spotkaniem? :)
Sparky
Ech...marzenie...
Zastanów się tylko czy to o czym marzysz jest realne. Czy ta chęć życia w egzotycznym kraju jest tylko chwilowa i spowodowana ogólnym zniechęceniem, czy też naprawdę tego chcesz. Jeśli chcesz, to zrób wszystko żeby tak się stało. A jeśli nie to znajdź sobie jakiś cel w życiu, żeby Twoje dni nie mijały z poczuciem beznadziei i straty czasu. Trzeba spełniać marzenia. Nawet te najbardziej zwariowane. Tylko marzyć trzeba z głową. Szkoda czasu i energii na błądzenie w chmurach.
el f [ RONIN-SARMATA ]
To, jak się spędza czas na emeryturze zależy tylko od nas samych. Jeżeli w "wieku produkcyjnym" zabijemy w sobie dzieci a rozumiem przez to czerpanie radości z rzeczy małych, zwykłych, z pozoru nie istotnych, jeżeli damy się zamknąć w kieracie praca-gazeta-dziennik-spanko, wejdziemy w tą tytułową zrutynizowaną stabilizację, wtedy będziemy smętnymi dziadami-emerytami.
Mnie dziecko bardzo odmłodziło, pozwoliło zachować w sobie młodzieńczość i rozwijać zainteresowania z pozoru nieodpowiednie dla "ustabilizowanego pana w średnim wieku".
Piszecie że znajomi i przyjaciele się zmieniają a relacje z nimi osłabiają, tak, macie rację ale tak się dzieje praktycznie cały czas. Przypomnijcie sobie wielkie przyjaźnie z przedszkola, dozgonne miłości z podstawówki czy liceum. Najczęściej już tych ludzi się nie pozna na ulicy. Krąg znajomych nie jest stały zmienia się cały czas, jedne więzy słabną inne się umacniają i w sumie jest to fajne.

el f [ RONIN-SARMATA ]
Anioł z naderwanym skrzydłem
Takim znów super ideałem to nie jestem :-) czasem potrafię się pokłócić ...
Najważniejsze to dobrać się w odpowiednim "stadle" - nie jedną kobietę szlag by trafił jak by mąż wydawał kasę na rapiery czy gry komputerowe. Moja pani akceptuje te "fanaberie" ja nie wchodzę w jej wydatki , kochamy się , mamy wspaniałe dziecko i jest naprawdę fajnie.
majka [ Dea di Arcano ]
Ktos kiedys powiedział ze:
" człowiek przestaje sie bawić , nie dlatego że sie starzeje...tylko starzeje się dlatego,..że przestaje sie bawić "
I zapewne nie chodzi tu o kwestie zabawy w sensie nonszalanckiego podejścia do wszystkich kwestii ale o to, aby dorosłości i stabilizacji nie mylić z nudą i rutyną jako prawidłowość...
garrett >>wszystko zalezy od nas i naszego podejscia do życia. Jeżeli zaczniemy robic mądre miny i utwierdzać samych siebie " ze w pewnym wieku czegos tam nie wypada " - to wpadniemy w tryby pewnej maszyny...która produkuje tylko szarość. Ale jeżeli wpleciemy w nią własne potrzeby płynące z wnętrza, fascynacje, zainteresowania a nadto uczucie...to okaże się , że nawet szarośc posiada odcienie zblizone do barw tęczy.
Pewnie że moża wpasć sobie w zyciowe malkontenctwo i w nim dotrwać do wieku, kiedy rozmawia się o wszystkich chorobach swiata. Ale mozna równie dobrze realizowac swoje marzenia lub wypracować postawę która z wiekiem nie ma nic wspólnego... ( w tej kwestii bardzo podoba mi się postawa el fa...który nie zapomniał że tak naprawdę cały czas może byc " małym chłopcem" i nadto, ze nie tylko chodzi o odczuwanie tego ale również o przełożenie na zachowania )
Carrignarone [ Konsul ]
Anioł z naderwanym skrzydłem ---> "Co jest ważne: stabilizacja na mniejsze pieniądze czy ryzyko, ale gwarancja rozwoju i satysfakcja finansowa?" - to jest oczywiście względne. Zależy jak bardzo nasza stabilna praca jest frustrująca, a rozwijająca i satysfakcjonująca przyszła praca - ryzykowna. Ale to z kolei zależy głównie od charakteru człowieka. Kiedy jeden uznaje, że praca jest ok, drugi na jego miejscu frustruje się okrutnie. Ogólnej recepty nie znajdziemy. Ja np. nie jestem ryzykantem.
Inna sprawa, że ta nowa, gwarantująca awans osobisty i finansowy praca może wymagać od nas (tak jest zazwyczaj) poświęcenia większej ilości czasu. A jak czasu brakuje, to odbija się to na kontaktach z przyjaciółmi, co też frustruje, o czym rozmawiamy z garrettem. Ogólnie zawsze można znaleźć tzw. plusy dodatnie i plusy ujemne. :)

NastyGirl [ Pretorianin ]
Aniołku --> Ja zdaje sobie sprawde z tego ze zycie uplywa mi miedzy spotkaniami, ja to zauwazylam juz dawno. Ale nie potrafie tego zmienic. Ja zyje od spotkania do spotkania ... I prawda jest ze zyje zyciem swojego chlopaka co nam akurat nie przeszkadza . Chyba o to chodzi nie ? :))) Ale tez uwazam ze el fik jest wspanialym czlowiekiem ;)
Majka --> Popieram to co napisalas ;)
garrett [ realny nie realny ]
majko --> racja, znaleźć w sobie dziecko, cały czas o to chodzi :)
Carrignarone--> "złoty środek" to chyba trudniej znaleźć niz "świętego gralla" , pogódzmy się z tym że go prawdopodobnie nie ma :))
elf --> trochę narcystycznie dochodzę do wniosku że może właśnie my , ludzie nadal czytający książki, bawiący się grami, chodzący do kina czy teatru , krótko mówiąc mający jako takie szerokie horyzonty najbardziej się nadajemy jako wychowawcy dzieci, możemy im pokazać jak świat jest interesujący , bogaty i atrakcyjny. A bawiąc się razem z nimi sami będziemy cały czas młodzi, no przynajmniej w duchu

Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
majka, wspaniale to napisałaś:) śmiać mi się chce kiedy mlodsi ode mnie, czasami nawet 10 lat, zarzucają mi że zachowuje się jak nastolatka :))) dla mnie to juz sa staruszki, którzy przywykli do swojej stagnacji (nie mylic ze stabilizacją) i nie dostrzegają, że można się bawić i cieszyć z życia do późnych lat życia. Ja tak zamierzam robić, a że odpowiedzialnosci mi nie brakuje, moge i zachowywac sie jak nastolatka w wieku emerytanym.:))
NastyGirl, świetnie, że jesteście zadowoleni z takiego układu.:) Będę Ci jednak wiercić dziurę w brzuchu..:))) A jakbyś żyła i o czym marzyła gdyby go nie bylo przy Tobie?? ;)
Carrignarone, chyba mi odpowiedziałes na moje wątpliwości:) Wszystko zalezy od charakteru czlowieka. Juz czuje ten dreszczyk emocji:))) chyba zaryzykuje:)
garrett [ realny nie realny ]
aniołku --> umawiamy się za 30 lat na wrotkach na Malcie :))) ?
Carrignarone--> też do ryzykantow nie należę, narzekam na stabilizację ale bałbym się chyba ją zburzyć, wychodzi z tego błędne koło
Luty Tur [ Generaďż˝ ]
Tak to jest, że z wiekiem człowiek staje sie coraz bardziej poważny. Tak tez było ze mną.
Pomimo, że wydawało mi się, że ze różne szaleństwa sprawiały mi szatańską przyjemność,
jednak podświadomie dążyłem do ustatkowania.
Teraz nie żałuję, że doszedłem do wieku, w którym głupoty wietrzeją z głowy i w którym człowiek jest w pełni odpowiedzialny za swoje czyny.
el f [ RONIN-SARMATA ]
Garret
Też tak myślę :-)
I nie dać się zaślepić pogoni za Złotówą.... jest ona ważna, nawet bardzo ważna ale na pewno nie najważniejsza. Czasu straconego cofnąć się nie da i na pieniądze przeliczyć nie można. A bez czasu pielęgnować miłości ani poznawać własnego dziecka nie można. A bez miłości i zrozumienia cóż warte jest życie ? Coś za coś .
Ktoś ładnie kiedyś powiedział że życie jest sztuką dokonywania wyborów. Mam to szczęście że jak dotąd nie żałuję tych których dokonywałem.
Magini [ Legend ]
Tak się zaczytałam w wasze wypowiedzi, że nie zauważyłam, że szefowa stoi mi nad głową ;-)))
A poza tym, to w miarę czytania zaczęło mi się wydawać, że jestem na jakimś innym forum. Dawno nie było takiego wątku.
A teraz będzie nie na temat wątku : ;-)
elf - masz rację co do wspólnego porodu. Mogę mówić za siebie, że było to wspaniałe przeżycie dzięki temu, że był koło mnie mój mąż, on z pewnością powie to samo (jak wrócę do domu, to go przyślę na ten wątek ;-)))
Masz też rację pisząc, że młyn w życiu zaczyna się kiedy przychodzi na świat dziecko. I że dopiero jak to dziecko się narodzi, życie nabiera sensu i osiąga inny wymiar. Pomimo tego, że chodzę niedospana, że nie mam czasu na granie i klepania na forum, to dopiero teraz jestem naprawdę szczęśliwa.
garrett - zobaczysz, że jak będzisz obserwował swoja żonę, jak się zmienia w ciąży, jak rośnie w niej dziecko, jak ono kopnie cię pierwszy raz, to minie ci strach przed widokiem krwi i zostanie tylko chęć bycia do końca porodu z żoną, żeby zobaczyć i przytulić jak najszybciej dziecko. No i żeby nie pozwolić skrzywdzić żony ;-) Mój mąż też tak miał i do końca trzymał mnie w niepewności. A jak już przyszedł termin porodu, to bał się, że się nie załapie ;-))
Anioł - nie wiem co ja bym zrobiła na Twoim miejscu. Tak sobie myślę, że jako że jestem tchórzem wielkim, to bym nie zaryzykowała i została w swojej bezpiecznej i średnio płatnej pracy. Ale Tobie życzę więcej odwagi i zdecydowania :-)

Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
garrett, jasne! za 30 lat 4 kwietnia? :))))) tylko do tego czasu musze się nauczyć jeździć na wrotkach:))))))
elf, wiesz, ja tez nie załuje swoich wyborów, z każdego doświadczenia wyciągam to co najlepsze, żałuje tylko czasami, że spotykam nieodpowiednie osoby, ale i z takich kontaktów wyciągam wnioski na przyszlość:)
NastyGirl [ Pretorianin ]
Aniołku --> pytasz jakbym zyla gdyby Go nie bylo przy mnie, o czym bym marzyla ... ?
Gdybym Go nigdy nie poznala zyla bym swoim spokojnym , nudnym (bylo strasznie nudne, nieciekawe i szare jak Go nie znalam) zyciem, troche kolorku wprowadzilyby marzenia. A marzylabym zeby spotkac wlasnie kogos takiego jak On.
Ale jaki juz spotkalo mnie to szczescie i nagle zabrakloby Go w moim zyciu to ... Hmm ... Trudno mi posklejac zdania zeby napisac co bym czula,co by sie stalo. Ale udalo mi sie to kiedys w wierszu napisac ktorego tu nie umieszcze bo moj chlopak to GOLasek jak my a nie chce zeby go przeczytal ;))) Nie musze chyba mowic ze niezwykle smutny... A o czym bym marzyla ? Zalezy co by spowodowalo to ze by Go zabraklo ...
Wymijajaca odpowiedz :>
Carrignarone [ Konsul ]
Anioł z naderwanym skrzydłem ---> "Wszystko zalezy od charakteru czlowieka. Juz czuje ten dreszczyk emocji:))) chyba zaryzykuje:)" - właśnie coś czułem, że tak będzie, jak pisałem, że nie lubię ryzyka. :)

Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
Magini, dziekuje:) odwagi nigdy mi nie brakowalo, dlatego czasami ściągam na siebie różne klopoty:)))
NastyGirl, chyba zaczynamy odbiegac od tematu wątku:))) niewątpliwie partner/ka dodaje kolorytu naszemu życiu, dlatego cenię sobie stabilizację osobistą, jednak mi to nie wystarcza do szczęścia. Każdy ma swój sposób na życie. Nie chciałabym jednak nigdy dojść do takiego wniosku jak Ty, że "Gdybym Go nigdy nie poznala zyla bym swoim spokojnym , nudnym (bylo strasznie nudne, nieciekawe i szare jak Go nie znalam) zyciem":)
garrett [ realny nie realny ]
aniołku --> do tego czasu się nauczysz, ma to trochę wspólnego z tańcem :)) To jesteśmy umówieni 4 kwietnia 2033 na Malcie, i żadnego migania że kości bolą :)))))
Magini --> po tym jak piszesz i po słowach elfa myśle że na pewno będę przy swojej żonie podczas porodu, dla niej, dla dziecka i chyba dla samego siebie, oj chyba z nią dziś długo porozmawiam i namówię by odwiedziła ten wątek
a Wszystkim którzy tak mądrze tu dziś pisali bardzo dziękuje za mądre i ciepłe słowa, moja stabilizacja krzyczy :) że kończy się czas pracy, w poniedziałek na pewno tu jeszcze wpadnę, dziękuje :)

Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
:))))) garrett, miłego weekendu! jak zobaczysz za 30 lat na Malcie siwa starsza panią, ktora pcha wrotki przed soba to będę JA ;)
moja stabilizacja też krzyczy: ANIOŁ! DO ROBOTY!;)))))))
NastyGirl [ Pretorianin ]
Aniołku- Trudno mi powiedziec jak wygladaloby moje zycie. Na pewno kiedys bylo duzo smutniejsze i monotonne niz teraz dlatego moge tak napisac. Ale na pewno i wtedy znalazlby sie ktos , kto by je zmienil...
Carrignarone [ Konsul ]
garrett i wszyscy ---> To i ja się już będę żegnał, czas do domu. Garrett, to dzięki Tobie taki fajny wątek powstał. :) Na koniec tylko Wam powiem, że był to jeden z najfajniejszych moich dni na forum. Cześć.

NastyGirl [ Pretorianin ]
Tez uwazam ze jest to jeden z ciekawszych i bardzo wartosciowych watkow na tym forum odkad tu jestem :)))

el f [ RONIN-SARMATA ]
Też kończę pracę i zaraz idę do domu ale się nie żegnam - od wczoraj mam stałe łącze w domu tak więc na pewno jeszcze dzisiaj zajrzę.
A może zrobimy jakiś większy Szczyt Maltański na Wrotkach za te 30 lat ?
Mr.Bungle [ Generaďż˝ ]
Mój post z 30.03 tytuł wątku >Mężczyźni: wasz zegar też tyka< autorka -- dingo_dor
" -->"śpiszcie sie z dziećmi" do mnie nie przemawia.Jesteśmy chcąc nie chcąc zwierzętami ale żeby aż tak?Kiedy ja i moja partnerka dojrzejemy do myśli że będziemy rodzicami ,to wtedy WSPÓLNIE podejmiemy jakieś kroki w tym kierunku.Gdybym ciągle myślał o tym że czas mi ucieka,to chyba bym oszalał.A że może już być zapóźno?Cóż takie życie.Chyba lepiej by baby miało kochających rodziców,niż było "dziełem" nie do końca przemyślanym.A co do tych badań to za miesiąc lub pół roku stwierdzą coś wręcz odwrotnego <-- "
Niestety to nie do końca prawda.Nie oszalałem ale pierwsze siwe włosy już mam.Wątek ten uzmysłowił mi jak bardzo,
o tym myślę udając że to jeszcze nie jest mój i mojej ukochanej problem .A jest.Gdy tylko pomyślę co mogę stracić...
Okłamuje sam siebie pozwalając by było tak jak jest i czekam na nie wiadomo co.I tak naprawdę nie wiem czego się obawiam.Może odpowiedzialności?Może to strach przed nieznanym?Nie mam za bardzo z kim na ten temat porozmawiać i dzięki wam zacznę poważnie się nad tym zastanawiać.To śmieszne że dociera to do mnie z "jakiegoś forum",ale tak jest naprawdę.Pierwszy raz od dłuższego czasu zaczełem się poważnie zastanawiać.Być może to co napisałem brzmi jak lament małego,niedojrzałego idioty,ale w ten sposób dziękuje wam wszystkim za ten wątek ....
Sebaa [ Konsul ]
Ja mam dość stresu . Chcialbym pzynajmniej znalez dziewczyne w ktorejmialbym oparcie ktora bym kochal i to by mi wystarczyło nie musi moje zycie byc udne ale chce zeby nie było takie dlujace.
garrett [ realny nie realny ]
aniołku, elf --> no proszę , liczba chętnych na wrotki w roku 2033 rośnie :) Oby było tylko cieplej niż dzisiaj :)
Mr.Bungle--> strach przed odpowiedzialnością to rzecz normalna u każdego, zrobiłeś już pierwszy krok, zacząłeś się nad tym zastanawiać i mimowolnie planować, ta mysl będzie ci teraz hasać po głowie, od czasu do czasu nie dając spać, i myślę że juz niedługo razem ze swoją panią zaczniecie o tym rozmawiać. Czas na twoją stabilizację :)
mamy poniedziałek, rozpoczyna się nowy tydzień, dla niektótych czas stabilizacji, dla innych kolejne dni stagnacji, ja zacząłem od małych zmian, coby zmienić kolejny poniedziałek w inny nowy poniedziałek

el f [ RONIN-SARMATA ]
Garret
Na Malcie na pewno będzie cieplej - chyba że chodzi o poznańską Maltę :-))
jojko999 [ Konsul ]
STABILIZACJA DLA STABILNYCH
Jak bym miał co dnia przez 8-10 godzin wykonywać tę samą pracę to bym szybko zwiędł.
Na szczęście mam nienormowany czas pracy, dom, żonę i 2 małych dzieci (a co jak co ale one to juz na pewno nie pozwolą się nudzić)
Telewizory za okno!!!!!!!!!! W komputerach FORMAT C: !!!!!!!!!!!!! Swiat za oknami jest ciekawszy !!!!!!!!
PRECZ ZE STABILIZACJĄ (powiedział Bush do Blaira :-))
tygrysek [ behemot ]
garrett --> tak jak napisała Aniołek, stabilizacja daje bezpieczeństwo i ostoję życiową, której prędzej czy później większość z nas będzie potrzebować. Codziennie chodzimy do pracy, budzimy się o tej samej godzinie zawsze, kładziemy się spąc nie później niż jakaś godzina ... i tak cały czas, trzymając ten sam bezpieczny standard życia. To nie jest aż takie straszne, jeżeli masz kogoś, kto będzie dzielił z Tobą niedolę życia.
Bardziej niż stabilizacji boję się usychania w tej codzienności i staram się urozmaicać czas jak najbardziej, ale nie zawsze to wychodzi. Druga rzecz i w sumie ważniejsza, która mnie przeraża to świat, który pędzi z zzawrotną prędkością. Wojny, pieniądz, przemoc, brak zrozumienia i brak tolerancji ... wszystko to nakręca homo-sapiens do granic wytrzymałości gatunku. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej przekonany o tym aby uciec z miasta, wyprowadzić się do lasu i tam żyć w rytmie, który narzuca natura. Wreszcie znalazł by się czas na czytanie ... bo tyle mądrych ludzi napisało mnóstwo mądrych książek.
Carrignarone [ Konsul ]
Witam wszystkich, widzę że dyskusje trwają. :) Co do wrotek, to mogę się dopisać?
tygrysek ---> To, co proponujesz, jest jakimś sposobem na prędkość, z jaką pędzi świat. Ale wydaje mi się, że to samo można uzyskać w mieście. Bo nie chodzi o to, żeby nie mieć za oknem sąsiedniego bloku, a w centralnym miejscu pokoju - telewizor. Chodzi o to, by mieć do tego wszystkiego dystans i by potrafić oddzielić ziarno od plew. Zauważ, że zaszywając się w głuszy odciąłbyś się nie tylko od negatywnych, ale i pozytywnych aspektów naszej wielkiej pustyni. A co z ludźmi? W mieście, wśród tego całego zgiełku, można znaleźć takich, którzy myślą podobnie do Ciebie. W głuszy pewnie też, ale tam musiałbyś szukać, a tu być może już masz. A uciekając musiałbyś ich zostawić.
Na "wojny, pieniądz, przemoc, brak zrozumienia i brak tolerancji" niewiele poradzisz i w mieście i w lesie, żyjąc w zgodzie z naturą. A już na pewno tam miałbyś gorszy dostęp do książek. :)
Piszę to wszystko, bo osobiście uważam, że ucieczka od miasta nic nie daje, przynajmniej mnie by nie dała. Poza tym kocham swoje miasto i nie widzę się w roli pustelnika. Aczkolwiek kiedyś też było to moim marzeniem.
tygrysek [ behemot ]
Carrignarone --> jest czas kiedy człowiek potrafi tworzyć dystans do całej rzeczywistości i jego filtry są na tyle sprawne aby oddzielać plewy od zdrowych ziaren, ale czas to weryfikuje w bardzo agresywny sposób. Jestem już na poziomie znudzenia filtrowania i patrzenia z dystansem. Nie uważam siebie za starca pod żadnym względem, ale jestem zmęczony wiecznymi rozmowami o wojnie o pieniądzach czy oczymkolwiek co można zmierzyć, zważyć czy przeliczyć.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby przeprowadzić się do lasu, niezbyt daleko od miasta, aby się nie odcinać i pracować w rytm, który narzuca natura a nie jakiś palant, który wymusza u ciebie pracę 12'sto godzinną wyzywając przy każdej możliwej okazji.
To może nie pęd tylko stres ... bo stresu mam dosyć serdecznie, bo czuję jak mnie zabija i zżera od środka.
Carrignarone [ Konsul ]
tygrysek ---> "jakiś palant, który wymusza u ciebie pracę 12'sto godzinną wyzywając przy każdej możliwej okazji." - no tak, to na pewno jest stresujące. Ja też pracuję na etacie, ale na szczęście podobnych sytuacji nie miewam. A co do tych tematów dyskusji, to przecież sam też masz na nie wpływ.
No nie wiem, może mam idealistyczne podejście do świata, ale dla mnie życie potrafi być piękne. I jest w nim czym się zachwycać. Choć może powinniśmy wrócić do tej rozmowy za dziesięć czy piętnaście lat, może wtedy też będę odarty ze złudzeń. Ale bardzo bym chciał tego uniknąć (odarcia, nie rozmowy :))
el f [ RONIN-SARMATA ]
Tygrysek
Mnie też "przejadła" się z kolei ogólnie pojęta polityka, afery z których żadna nie kończy się sądem i wyrokiem, bagno kłamstw i korupcji. praktycznie od wakacji oddałem tv do użytku żonie i dziecku , dałem sobie spokój z Wiadomościami i staram się jak najmniej czytać o polityce.
Trochę mnie zmobilizowała do "powrotu do świata" wojna w Iraku, interesuję się wojskowością tak współczesną jak i dawną, ale też bardziej jej militarno-techniczny aspekt niż bagienno-polityczna otoczka.
Najgorsze jest to , że dla większości ludzi nie istnieją inne tematy do rozmów jak polityka, pieniądze i piłka nożna.
Na szczęście istnieją takie oazy jak to forum, gdzie są ludzie z którymi można podzielić się swoimi problemami, pogadać na interesujące tematy, czasem wzruszyć się a czasem pośmiać. I tu pojawia się wyższość cywilizacyjna miasta - dostęp do internetu. Na wsi czy w lesie jeśli już jest telefon to najczęściej przez starą centralę a o stałym łączu można zapomnieć. Innym plusem miasta, jeżeli masz dziecko, są szkoły - większy wybór i raczej wyższy poziom nauczania niż w wiejskich, możliwość dodatkowych kursów językowych , kluby sportowe itp
Uciec od cywilizacji jest bardzo trudno i trzeba bardzo poważnie zastanowić się czy warto ...
tygrysek [ behemot ]
Carrignarone --> nie tylko Ty masz ideały, u mnie jeszcze się trzymają w formie, ale ich mocna podstawa pięknego świata jest weryfikowana z dnia na dzień. Życzę Tobie abyś nie zniszczył nigdy sobie tych fundamentów i abyś Ty miał bezpośredni wpływ na kreowanie relacji między Tobą a Twoimi znajomymi.
Życie jest najlepszym prezentem jaki kiedykolwiek dostałem. Jest piękne, przepełnione niespodziankami, ale też jest paskudne i kopie po tyłku przy każdej możliwej okazji. Ale nie mamy wyboru, trzeba życie akceptować takim jakie jest.
el f --> oczywiście w lesie mieszkać, ale mieć stałe łącze :) bo nie wybaczyłbym sobie stracić takich rozmówców jakim jesteś Ty czy większość uczestników tego forum. Nie pragnę uciekać od cywilizacji, jedynie od cywilizowanych niecywilizowanych ludzi.
tygrysek [ behemot ]
Carrignarone --> nie tylko Ty masz ideały, u mnie jeszcze się trzymają w formie, ale ich mocna podstawa pięknego świata jest weryfikowana z dnia na dzień. Życzę Tobie abyś nie zniszczył nigdy sobie tych fundamentów i abyś Ty miał bezpośredni wpływ na kreowanie relacji między Tobą a Twoimi znajomymi.
Życie jest najlepszym prezentem jaki kiedykolwiek dostałem. Jest piękne, przepełnione niespodziankami, ale też jest paskudne i kopie po tyłku przy każdej możliwej okazji. Ale nie mamy wyboru, trzeba życie akceptować takim jakie jest.
el f --> oczywiście w lesie mieszkać, ale mieć stałe łącze :) bo nie wybaczyłbym sobie stracić takich rozmówców jakim jesteś Ty czy większość uczestników tego forum. Nie pragnę uciekać od cywilizacji, jedynie od cywilizowanych niecywilizowanych ludzi.
Carrignarone [ Konsul ]
offtopic - reklama:
12 kwietnia 2003 wielki zjazd golowcow :) w Warszawie.
Start o godzinie 16:00
Kompania Piwna
ul. Podwale 25
Telefon: 6356314
Czynne od 11:00 do ostatniego goscia
Cena piwa: 6.00 zł. (pilsner urquell)
Strona: https://www.podwale25.pl/
Zarabiste zarcie w ogromnych porcjach i piszne piwko!
Mam nadzieję, że tam nie będzie tamatów wymienionych przez el fa. No może z wyjątkiem piłki.