
măđţ®â©k™ [ Pretorianin ]
Czy skonczyl bys z nalogiem dla kogos kogo kochasz ?
Jak by to odemnie zalezalo :P rzucil bym palenie czegokolwiek i kogokolwiek :D ale... z kompem hmmm musialbym dlugo walczyc :DDDDD
VinEze [ Hasta la victoria siempre! ]
Życie nie jest czarno-białe. Jak ktoś nas kocha to dlaczego ma nas stawiać w sytuacji albo/albo?
SULIK [ olewam zasady ]
TAK....
Już nawet to zrobiłem (bardzo ograniczyłem spożycie alkocholu - praktycznie kiedyś piłęm prawie codziennie, a teraz to raz na moze 2-3 tygodni i to najwyzej jedno piwko może 2)
A co do kompa... hmmm... ciężka sprawa.... no że chyba miała by coś "ciekawego" do zaoferowania w zamian ^_^

măđţ®â©k™ [ Pretorianin ]
eee nie no :))) zle mnie zrozumiales :D
zalozmy ze ta drooga polowa mowi ci: rzucisz dla mnie palenie ? :D
măđţ®â©k™ [ Pretorianin ]
to co wyzej napisalem kierowalem do VinEze

măđţ®â©k™ [ Pretorianin ]
SULIK juz nie ma takiego problemu :DDD
SULIK [ olewam zasady ]
măđţ®â©k™ --> wiem :-)

măđţ®â©k™ [ Pretorianin ]
hehe przynajmniej jest o czym gadac o tej godzinie :))))
a tak nawiasem to GRATZ :D
Mastyl [ Legend ]
To zalezy od nałogu i stopnia represyjnosci osoby, którą kocham. Ale tak jak mówi Vineze, ktos kto kocha nie powinien stawiac takiego ultimatum, bo to nie fair. Wybieraj -albo ja albo (np.) papierosy? Bzdura...
măđţ®â©k™ [ Pretorianin ]
czy w tutule watku jest jakies albo/albo ? :P
mozesz sobie tak postanowic albo jak 2 osoba cie o to poprosi... zadnego ultimatum nie stawiam :)
SULIK [ olewam zasady ]
Mastyl --> ale mAdtrack'owi nie chodziło o wybur ty albo naług, tylko o prośbe "czy mógłbyś np. przestać palić dla mnie"

măđţ®â©k™ [ Pretorianin ]
SULIK widze ze moozg ci jeszcze pracuje :DDDD mi juz pada :P sam bym tego lepiej nie ujal :)
dobranoc
SULIK [ olewam zasady ]
măđţ®â©k™ --> juz spać - tożto początek dnia dopiero :-)
Psychol [ yellow_koza ]
mialbym skonczyc z kanterkiem??? no cush : no way!! ;-)
Rogal [ Amor omnia vincit ]
heh... no przed wspaniałymi zmianami na forum wszystko za siebie mówiła moja sygnatura : "Amor omnia vincit" , czyli: Miłość przezwycięży wszystko i według mnie gdy juz do tego dorośniemy to jednak rzeczywiście dla prawdziwej miłości mozna zrobić wszystko !!!
Rogal [ Amor omnia vincit ]
tfu... tzn. mój stopień ... ehhh... nie wyspałem się :P
Anarki [ Demon zła ]
jasne ze bym rzucil...ale z kompem jaa...ciezka wojna :((((( :))))))))))0
DOSARD [ Centurion ]
Moja mi co jakiś czas mówi że kompa za okno wyżuci oczywiście argumentuje to tym że zamiast marnować życie i zdrowie przed kompem ona znajdzie mi lepsza rozrywke : D , tylko nawet perspektywa tej miłej i ciekawej rozrywki z komputera tak łatwo nei zrezygnuje
(to)my [ Konsul ]
Raczej nie powinno się stawiać bliskiej osoby w sytuacji: albo to, albo to. Sam zauważ, jeśli palenie przeszkadza i szkodzi osobom przebywającym z Tobą - rzuć bez zastanowienia...
DKAY [ Generaďż˝ ]
Ja ograniczyłem wiele rzeczy i nie powiem wyszło mi to na zdrowie:) Jako antidotum (dziwnym trafem zmalała mi przez to liczba kumpli:( stosuję kompa i odbijam sobie dziecięce lata:) Nigdy jednak ne zostałem postawiony przed sytuacją albo *coś* albo Ja. To wg mnie byłoby nie w porządku.
Negocjator [ * ]
Moim zdaniem powinniśmy zacząć od wyjaśnienia pojęcia nałóg.
Nałóg to nie to samo co przyzwyczajenie czy nawyk. On zmienia sposób myślenia i nasze emocje.
Zresztą najlepiej rozumienie tego problemu pokazuje zachowanie żon alkoholików.
Próbują one za pomocą między innymi miłości spowodować zaprzestanie picia męża.
To jest niemożliwe !
Pierwsze co słyszą takie kobiety trafiając na terapię dla współuzależnionych jest " Nie przez ciebi zaczął pić i nie dla ciebie przestanie"
Z nałogu możemy wyjść tylko i wyłącznie dla siebie. Co nie znaczy że kochająca osoba nie może w tym dopomóc (oczywiście w odpowiedni sposób).
Sudzione [ The Legacy ]
Negocjator -> święte słowa , a osoba w której jest sie zakochanym jest wielką motywacją i napewno ułatwia sprawę >

Adi [ Pretorianin ]
Opowiem wam historię z mojego życia, która w swej treści zawiera moją odpowiedź na postawione tu pytanie.
Otóż, kiedyś, dawno, dawno temu, pewnych wesołych początkowo wakacji poznałem rewelacyjną dziewczynę. Była czuła, inteligentna, a przy tym bardzo ładna. Było mi z nią po prostu wspaniale, całymi dniami i nocami rozmawialiśmy (z małymi przerwami:) o świecie, sensie życia, względności wszystkiego i przemijaniu. Nic poza nami nie istniało. Była to moja pierwsza dziewczyna (wiecie co mam na myśli:)
Niestety, po trzech dniach znikła. Znalazłem ją w namiocie ekipy z którą przyjechała, niesamowicie naćpaną. Gdy próbowałem ją stamtąd zabrać, zdrowo oberwałem od jej kumpli. Zawiedziony, załamany i pobity poszedłem na miasteczko, próbowałem się urżnąć ale nawet to mi nie wyszło. Spotkaliśmy się ponownie następnego dnia wieczorem, gdy wraz z kumplami zbierałem się do wyjazdu. Przyszła do mojego namiotu, powiedziała, że od kilku lat regularnie pali trawę, hasz, czasem bierze jakieś tabletki. Mówiła, że to jej ucieczka od parszywego świata, i że to wszystko nie ma znaczenia, bo zakochała się. Nie potrafiłem jednak zmyć sprzed oczu tego co zobaczyłem wcześniej, sprzeczne emocje wirowały we mnie z taką siłą, że nie przytuliłem jej, nie pocałowałem. Powiedziałem tylko, a dość obcesowo musiało to wtedy zabrzmieć:
- należymy do różnych światów,
- dzisiaj wyjeżdżam.
Wtedy usłyszałem słowa, wypowiedziane jej aksamitnym, pewnym głosem:
- przyjedź tu za rok, będę na ciebie czekać
Po powrocie do domu nie mogłem sobie znaleźć miejsca, chciałem się z nią jakoś skontaktować, lecz rozstaliśmy się w taki sposób, że żadne z nas nie znało adresu drugiego jedynie nazwy miasta w których mieszkaliśmy, a miasta to spore. Czas mijał, a pod czaszką ciągle kołatały mi jej ostatnie słowa. Nie mogłem doczekać się lipca, by pojechać znów w to samo miejsce.
I pojechałem, szczerze mówiąc nie spodziewałem się jej spotkać, jechałem raczej z poczucia obowiązku wobec siebie, gdybym tam nie wrócił, nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.
Dalej wszystko potoczyło się jak w brazylijskim serialu. Spotkaliśmy się już w dniu mojego przyjazdu, na tym samym polu namiotowym. Nie było jednak jej kolegów, przyjechała tylko z przyjaciółką i jak mówiła, wczoraj miały wracać, lecz przekonała przyjaciółkę by zostać o jeden dzień dłużej. Tak więc spotkaliśmy się, ale coś się zmieniło. Nie było tej iskry, tej wspólnoty dusz, ten rok za bardzo oddalił nas od siebie. Już w pierwszej chwili wiedzieliśmy, że to co było już nie wróci i nasze okręty pływają obecnie po zupełnie innych morzach. Zmieniła się niesamowicie, była jeszcze ładniejsza i taka niesamowicie subtelna. Jak dowiedziałem się od jej przyjaciółki, od powrotu z wakacji w zeszłym roku zaczęła rzadziej spotykać się z kolesiami z byłej paczki i co najważniejsze przestała ćpać. Spędziliśmy razem bardzo miły i wesoły wieczór (bez seksu niestety :( :)
I odjechała następnego dnia rano. Nigdy więcej się nie widzieliśmy, ale jedno wiem od tego czasu, a nauczyła mnie tego moja dziewczyna bez adresu i to właśnie chciałbym wam przekazać. Miłość to również poświęcenie, ale takie któremu można podołać, bo to ona daje siłę.

Big Money [ Senator ]
Adi << chlip chlip ;( chlip ;( ;( az sie normalnie popłakałem.... :-D ..... to naprawde brzmi jak w brazylijskim serialu ;P
IceManEk [ Konsul ]
zalezy jakim nalogiem. JEsli mialbym skonczyc z Combat Mission to bym tego nie zrobil:)
Adi [ Pretorianin ]
Big Money -> Po przeczytaniu tego jeszcze raz też wydaje mi się to nieco infantylne, ale takie scenariusze pisze czasem życie. A ja jakoś ostatnio często wracam myślami do tamtych, dobrych dni, gdy nie miałem jeszcze tylu obowiązków i świat był jakby jaśniejszy, a dylematy moralne bardziej kontrastowe. Chyba się starzeję :(
ghost666 [ 666st Ghost of Doom ]
oj tak... skończyłbym, już nawet tak miałem :| ale jes jeden nałóg z którym bym nieskończył - Komputer :D

Alvarez [ missing link ]
Myslalem, ze kocha sie nie za cos ale pomimo czegos...
Uwazam, ze jesli sie kogos pokochalo to nalezy go zaakceptowac takim jaki jest.
Dlaczego mam z czegos co lubie rezygnowac?
Jest takie powiedzenie...widzialy gały co brały ;)
Ja sam nie narzucam swoim partnerkom zadnych regul.
Tego samego oczekuje w zamian od nich.
Wiec moja odpowiedz na pytanie w topic'u brzmi NIE.
Antharis [ Inbred Dunedain ]
Robienie czegoś takiego dla kogoś to o kant dupy potłuc.
Wychodzi się z nałogu dla samego siebie - trzeba samemu chcieć i potrafić walczyć z tym samodzielnie, tak naprawdę - tylko na samego siebie można liczyć. I to nie tylko w tej kwestii.

kiniu [ Konsul ]
Adi > mialem w tym watku napisac tylko to " ja tam wole nie peplac o tym co moglbym zrobic i czego sie wyrzec dla drogiego czlowieka" ale twoje slowa przypomnialy mi cos. Moj zwiazek ze wspaniala kobieta, piekna, zdrowa i piegowata osoba. Na samym poczatku naszej znajomosci, przyszedlem do niej upalony jak swinia < a byl to okres kiedy palilem zeby uciec od zycia > Ona po chwili rozmowy powiedziala " gdzie jestes? bo napewno nie tutaj ze mna" przyznalem sie ze pale marichuane i teraz wlasnie jestem mocno zabakany , ona od razu powiedziala zebym sobie poszedl i nigdy nie przychodzil upalony. Od tamtego czasu nie palilem dyma :)
A do tych co pisza ze milosc nie wymaga nic. Nie wiem jak to sie ma do pisama swietego "Hymnu do milosci" sw. Jana to co teraz napisze ale uwazam ze podstawa w zwiazku partnerskim jest wlasnie scieranie sie dwoch osob, uczenie sie siebie a nawet wyrzeczenia i zrywanie z przyzwyczajeniami.

Sasanka [ Generaďż˝ ]
ja skończyłam z nałogiem i wcale tego nie żałuję. zostawiłam coś co mi szkodziło,a w zamian "zyskałam" duzo więcej,choćby miłość, któae w pewnym sensie też uzależnia, ale to uzależnienie jest milsze niż papieroski:-))))))) i dużo zdrowsze:-D
Sasanka [ Generaďż˝ ]
Alvarez----> kiedyś (nawet kilka razy) przytoczyłam w rozmowie z kimś to powiedzenie. hm... nie powiem , żeby ta osoba była mile zaskoczona... prawdziwe jest to powedzenie ale jednak czasami nie mona sie tylko nim podpierać:-) niekiedy ta osoba cię akceptuje jakim jesteś , ale pragnie zrobić coś dobrego pomagajac ci wyjść z nałogu:-) oczywiście pomijam coś takiego jak komputer:-)))))))))
Loczek [ Senator ]
Jesli chodzi o kompa to byloby ciezko... nawet bardzo :)
Ale jesli od tego by zalezalo czy z Nią będe, mysle, ze dalbym rade (ale raczej nie bedzie tego ode mnie wymagac :D)
Sebaa [ Konsul ]
no co tu duzo gadac poza muzyka (musze sluchac muzy) to nie mam nalogu ale mysle ze skonczyl bym np gdybym palil nie bylo vy latwe ale z pewnoscia starałbym sie skonczyc bo przeciez co jest takiego fajnego dobrego w fajach to syf i tyle , zrobilbym to - nie mam jednak problemy nie mam dziewczyny:( i nałogu:)
Priest [ Generaďż˝ ]
Nie, chociaz moze jeszcze nie bylem na maksa zakochany.
Mialem jedna dziewczyne. Bylismy ze soba 3 miesiace. Ona wiedziala, ze pomiedzy nami jest rower, ktory smialo moge powiedziec, ze jest nalogiem. Jeden dzien bez krecenia jest katorga. Nawet w zimie sporo czasu spedzam z nim przygotowujac go do nowego sezonu. Ona na poczatku to z entuzjazmem akcepotwala. Nawet sama czesto ze mna jezdzila, kibicowala na zawodach. Jednak jak to na MTB bardzo czesto zdarzaly sie wieksze czy mniejsze kontuzje. Bardzo ciezko ich uniknac. Raz nawet na jej oczach mialem bardzo groznie wygladajcy wypadek gdy na szybkim zjezdzie zawodnik jadacy za mna zachaczyl mnie kolem. W sumie nic sie nie stalo poza 2 tygodniami bez roweru. Normalka.
Zaczalem znowu jezdzic. Tylko teraz coraz czesciej dostawalem ochrzan, a to nie uwazam na siebie, albo za malo czasu spedzamy razem itd. Spokojnie to znosilem. Ograniczylem do zera gre w sieci aby wiecej czasu jej poswiecac. Przyszedl czas nastepnych zawodow i dostaje telefon, ze jak pojade to mam sie jej na oczy nie pokazywac. Dziwilem sie, bo jej w tym dniu wogole w czasie zawodow wogole w domu mialo nie byc. Oczywiscie wystartowalem. Swietnie sie bawilem. Spotkalem wielu znajomych rowerzystow, ale jeszcze w tym samym dniu jej telefon milczal. Przez nastepne dni notorycznie slyszalem, ze nie mam jej w domu. Pozniej z nadzieja slysze jej glos w sluchawce i... "to koniec". Coz poczulem sie jednoczesnie wolny, ale zalamany milaczaca pustka tej wolnosci.
Do tej pory nawet nie staram sie znalezc drugiej polowki z obawy o powtorke scenariusza. Gdzies slyszalem, ze nie ma ludzi bez nalogow. Czy jednak nawet dla ukochanej osoby jest sens przeczyc samemu siebie i przestawac robic cos co sie lubi ? Czynnosc ktora zapewne jest jedna z czastek ktore buduja moje "ja". Nie sadze

kiniu [ Konsul ]
hmm Priest :) napewno sa dziewczyny ktore jezdza na rowerach zawodowo.
Plecam film "The Real Storm" ktory ostatnio ogladalem, traktuje wlasnie o milosci do czegos i rownoczesnie do kogos..i milosc do czynnosci wygrywa, i konczy sie tragicznie..naprawde polecam :)
tadekdul [ Konsul ]
nie mam nałogów
nie mam miłości
ciężko powiedzieć...

adekpe [ Legionista ]
Trudno powiedzieć. Z jednej strony dla ukochanej osoby z reguły robi się wszystko, z drugiej jednak jeśli jest to uczucie odwzajemnione to druga strona kocha Cię jakim jesteś.Czyż nie?
Rogal [ Amor omnia vincit ]
troche nie rozumiem wypowiedzi niektórych tu , którzy twierdzą ze kocha sie osobe taką jaka jest (to kochasz kogoś za to ze pali ?!) ... ale nie wiem czy wiecie ze takie słowa odnosza się do wyglądu , charakteru badź tym podobnych a nie sądze aby chodziło tu o nałogi bo np. takie palenie papierosów bardzo niszczy zdrowie i jezeli kogoś kochasz to znaczy ze Ci na nim zależy a to oznacza ze zależy Ci również na jego zdrowiu czyli jezeli osoba którą kochasz prosi abyś rzucił palenie albo coś w tym stylu to nie daltego ze brzydko z tym wyglądasz albo to śmierdzi bo to raczej argumenty które padają pod w zwykłych związkach w których jeszcze nie ma tak rozwiniętego uczucia , a gdy juz kogoś kochasz to wtedy martwisz się juz głównie o jego zdrowie i to z tego wynika taka prośba ...
według mnie niestety nadal gdy pojawia się słowo miłość w jakimś pytaniu to najpierw powinno się powiedzieć co uważa się za miłość a dopiero później odpowiedzieć na pytanie ...
Dalamar [ Konsul ]
Tylko w jednym wypadku moge rzucic palenie - jesli osobie, na ktorej by mi zalezalo, zalezaloby abym nie palil :) (i nie mam tu bynajmniej starych na mysli :). Juz nawet raz rzucilem, ale... czar szybko prysnal... Palic mi sie nawet juz nie chcialo, ale zrobilo sie nudno :)
grzesiek16 [ Feluś ]
ja to skończyłem z papierosami. akurat się złożyło, że jakoś 3 dni pod rząd nie chciało mi się kurzyć (w sumie paliłem 17 miechów),a poza tym miałem dodatkową satysfakcję - moja ukochana Aga :] - gdyby nie ona to nie wiem .... ale przede wszystkim do skończenia nałogu jest potrzebna CHĘĆ I SILNA WOLA!