Orrin [ Najemnik ]
Ocencie moje wypociny (remake)
No dobra przeczytalem wasze opinie i poprawilem co nieco w moim tekscie co powiecie teraz ?
Frion
Poranek był ciepły, słońce wynurzało się zza horyzontu w elfickim lesie. Cała drużyna wstała wypoczęta i gotowa do dalszej wędrówki. Przed wędrowcami był najtrudniejszy etap podróży – Las pradawnych Elfów, którzy odcięli się od świata wiele setek lat temu. Jeśli ktoś kiedykolwiek zapuścił się w ten dziewiczy las słuch o nim ginął na zawsze. Ludzie mówią, że Elfy oddają cześć pradawnym bogom , którzy żądają krwawej ofiary z elfich wrogów.
Po sytym śniadaniu Orn krasnolud z gór Fharnu załadował towary na jucznego konia po czym drużyna dosiadła swych wierzchowców. Na czele jechał półelf o długich, złotych włosach. zaraz za nim podążało dwóch ciemnowłosych, barczystych ludzi, niezwykle do siebie podobnych. Pochód zamykał krasnolud o długiej ciemnej brodzie i orlim nosie. Ten ostatni miał najmniej zaufania – o ile można tu mówić o zaufaniu – do tej puszczy zła jak ją w duchu nazywał. Dlatego dzierżył w dłoni swój bojowy topór gotowy w każdej chwili do ataku.
Nikt nie śmiał rozpocząć rozmowy ze strachu, ze ktoś mógłby ich usłyszeć i wnet zza liściastych zasłon wylecą strzały w kierunku wojowników .Tylko złocisto włosy Moromir wiedział, że są cały czas obserwowani. Nie mówił o tym swym przyjaciołom gdyż mogło to się źle skończyć biorąc pod uwagę charakter porywczego krasnoluda.
Stary Trakt zaczął się powili zwężać, a las robił się coraz bardziej gęstszy.
Pierwsza strzała wyleciała ze świstem zza pleców podróżnych mijając o włos głowę krasnoluda.
- Zasadzka! Wykrzyknął Orn zeskakując z kucyka
- Do broni! rozkazał Rold, jeden z bliźniaczych braci.
- Nie – zaprotestował stanowczo Moromir i zsiadłszy z konia zaczął śpiewać jakąś pieśń w nieznanym języku.
- Co on do cholery wyprawia, musimy się natychmiast schować! – wrzasnął rozzłoszczony krasnolud. Rold i Orn już się kierowali w stronę gęstwin gdy Dlor, drugi z braci bliźniaków zatrzymał ich wołając – Zatrzymajcie się, w lesie nie macie żadnych szans z elfickimi łucznikami. Gdy mówił ostanie słowa kolejna strzała wyleciała w kierunku uciekinierów. Przeleciała tuż przed dwoma przyjaciółmi by wbić się w wystającą gałąź. Wiedzieli ,że elfowie jeśli by chcieli ich zabić zrobiliby to teraz, jednak oni kazali im zostać na trakcie. Moromir zakończył swą pieśń. Nastała przytłaczająca cisza, wszyscy patrzeli pytająco na pół elfa, on jednak stał niewzruszenie wpatrując się w głąb lasu skąd po chwili dobiegł do nich ledwo słyszalny szelest. Nagle z lasu wyłoniły się pierwsze sylwetki łuczników. Byli wysocy ubrani w ciemnozielone opończe, które świetnie wtapiały swych właścicieli w otoczenie lasu.
- Bądźcie pozdrowieni pierworodni tego świata! – przywitał ich Moromir
- Witaj- odezwał się najwyższy z elfów, który wydawał się być przywódcą. Co cię do nas sprowadza? Zapewne wiesz, że las Frion jest zamknięty dla wszystkich z zewnątrz. Niech wiec wasz powód będzie przekonujący bo inaczej zostaniecie straceni.
- Wybacz panie ale nie mieliśmy wyboru, podróżujemy od bardzo dawna, a cel naszej wędrówki, nasz dom znajduje się już za wzgórzami Rost. Nie mięliśmy złych zamiarów w związku z krainą Frion, zależy nam tylko na jak najszybszym przekroczeniu pasma wzgórz.
- Po krótkim namyśle elf przemówił – podążymy dalej Starym Traktem do naszego obozu gdzie wszystko wyjaśnicie.
- Chwileczkę – wtrącił się Orn – dlaczego naraz do nas strzelacie , a potem zapraszacie do swojego obozu? Chyba wam się to nie zdarza za często? – Zapytał podejrzliwie.
- Nie – odpowiedział zimno przywódca oddziału – W waszym towarzyszu wyczuwam krew mych braci i tylko dzięki temu nasze strzały cię nie dosięgły.
A oto link do pierwowzoru
Alerik [ Diabolo Pomidoro ]
Zdecydowanie lepsze od tamtej komedii.
Adamss [ -betting addiction- ]
tak, o wiele lepsze...
K@mil [ Wirnik ]
Lepsze do poprzednika.
Orrin [ Najemnik ]
To ze jest lepsze to nie watpie jednak moze jakies glebsze info ?