Backside [ Senator ]
Mandat za złe parkowanie a odwołanie
Tak, wiem, że to nie forum prawnicze - na tamtych również szukam odpowiedzi, ale może ktoś tutaj miał podobną sytuację albo może podzielić się swoją wiedzą czy doświadczeniem.
Dostałem mandat za złe parkowanie. Nie odebrałem w terminie, został mi dostarczony osobiście po kilku? miesiącach. Pojechałem wyjaśniać sprawę na straży miejskiej, odmówiłem przyjęcia mandatu (zresztą strażacy też mieli wątpliwości co do słuszności zarzutu wykroczenia), napisałem wyjaśnienie. Dziś dostaję od listonosza wyrok.
I teraz dwa pytania:
- Czy opłaca się ciągnąć sprawę dalej? Już teraz naliczyli mi łącznie 280zł, nie mam pojęcia jak wyglądają polskie realia sądowe i czy próba odwołania nie skończy się tym, że zabulę 2x więcej.
- Czy warto się odwoływać jeśli mogę im zarzucić, że sprawa w sądzie odbyła się beze mnie (nie dostałem w ogóle wezwania!) i w wyroku znajduje się kłamstwo, że zaparkowałem na chodniku (na zdjęciu u straży miejskiej wyraźnie było widać, że nie jest to chodnik, tylko szeroki pas ziemi pomiędzy chodnikiem, a ścieżką rowerową).
Mam zerowe doświadczenia z sądami, nie mam nawet pojęcia jak to wygląda - czy wszyscy patrzą na petentów jak na złodziei i wlepiają im dodatkowe opłaty za przedłużanie sprawy czy mam szansę to "wygrać"? A jeśli tak by się stało to czy nadal będę musiał płacić za prowadzenie sprawy?
mirencjum [ operator kursora ]
Dostałeś wyrok nakazowy z sądu grodzkiego? Takie u nas durnowate prawo, że nie musisz być na rozprawie. Wyrok taki wydaje "maszynowo" na podstawie papierów z policji lub straży jakaś "podróbka" sędziego. Zawsze jest to przyklepanie wniosku o ukaranie. Jak chcesz się sądzić, to musisz w wyznaczonym terminie złożyć sprzeciw (to chyba jest płatne), wtedy wyznacza się rozprawę w trybie normalnym i będziesz wezwany. Światkowi i oskarżyciele też. Musisz być mocno pewny swojej niewinności, dysponować dowodami, zdjęciami miejsca parkowania, świadkami, by decydować się na rozprawę. W razie przegranej zostaniesz ukarany większą sumą niż mandat i kosztami postępowania. Wyniesie Cię to około tysiąca zł. Decyduj czy warto.
Miałem prostą sprawę, odmowa przyjęcia mandatu. Też bym nigdy nie przypuszczał, że taka sprawa przeciągnie się do dwóch lat, trzech rozpraw i zakończyła się przedawnieniem karalności, bo sędzina prowadząca sprawę była na macierzyńskim po urodzeniu dziecka.
Zajoba można dostać z tymi sądami. Takiego lekceważenia ludzi chyba nigdzie nie ma jak w sądach polskich. Pojechałem na jedną ze spraw 150 km, musiałem wziąć dzień wolny z pracy, a po przyjeździe na miejsce okazuje się, że sprawy nie będzie bo sędzina chora. Cały dzień stracony, bo w XXI w nie można telefonicznie mnie o tym było zawiadomić.
Mam zerowe doświadczenia z sądami, nie mam nawet pojęcia jak to wygląda - czy wszyscy patrzą na petentów jak na złodziei i wlepiają im dodatkowe opłaty za przedłużanie sprawy czy mam szansę to "wygrać"?
Sądy w Polsce robią wszystko by zwykły człowiek z ulicy miał minimalne szanse. Musisz być przygotowany na wydatki i dużo wertować porad prawnych, by nie zostać w imieniu prawa wydymany. Źle napiszesz wniosek, pismo i kaplica. Odrzucają i sprawa leży. Metoda utrudniania ma na celu zmuszenie gościa do skorzystania z usług adwokata i w ten sposób wzajemnie napędzają sobie zyski. Maszyna się kręci.
Backside [ Senator ]
No to przy kwocie 280zł naprawdę mogę sobie darować działania, żeby nie płacić 4x więcej... i pluć sobie w brodę, że nie skłamałem przyznając się do popełnienia wykroczenia - wtedy skończyło by się na 5 dychach i spokojnej głowie.
Dziękuję. Jak ktoś miał podobne przejścia to niech się podzieli.