GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Nadawanie polskich tytułów w filmach

30.01.2011
22:56
[1]

Szynkens [ Centurion ]

Nadawanie polskich tytułów w filmach

Dręczy mnie taka sprawa.

W jaki sposób nadaje się polskie tytuły filmom zagranicznym. Od czego to zależy? Kto jest za to odpowiedzialny? Czy bezpośredni producenci filmu mają na niego wpływ, albo muszą wyrażać zgodę na odpowiedni tytuł? Dlaczego niektóre tytuły nie są bezpośrednio związane z jego oryginalnym znaczeniem?

30.01.2011
22:59
[2]

gladius reloaded [ advocatus diaboli ]

Od czego to zależy?
Od widzimisię dystrybutora
Kto jest za to odpowiedzialny?
prawdopodobnie jakiś kolo w koszuli w kratę

Czy bezpośredni producenci filmu mają na niego wpływ, albo muszą wyrażać zgodę na odpowiedni tytuł?

Raczej dają prawo do tłumaczenia i tyle
Dlaczego niektóre tytuły nie są bezpośrednio związane z jego oryginalnym znaczeniem?
Patrz 1 i 2

A tymczasem idę oglądać "Orbitowanie bez cukru" albo "Wirujący seks".

30.01.2011
22:59
[3]

siurekm [ Szef wszystkich szefów ]

To Dystrybutor nadaje filmom polskie tytuły. A to, że odbiegają od dosłownego znaczenia i już temat na inną rozmowę.

Chociaż moim zdaniem, jeśli tytuł danego filmu nie da się dosłownie przetłumaczyć to powinni zostać go w wersji oryginalniej.

30.01.2011
23:02
[4]

Poohatch [ The Evil Candy ]

Nie wiem, czy to prawda (sam patrzę na to z przymrużeniem oka), ale mój kolega mówił, że niby płaci się producentowi, jeśli tytuł został dosłownie przetłumaczony. Nie wiem ile w tym prawdy, pisze tylko to co słyszałem od znajomego.

30.01.2011
23:05
[5]

gladius reloaded [ advocatus diaboli ]

Nie wiem ile w tym prawdy,

0

30.01.2011
23:06
[6]

Behemoth [ Rrrooaarrr ]

Wydaje się, że polski producent jest za to odpowiedzialny, podobnie jak i za jakość tłumaczenia.

Niektóre tytuły są bardzo odległe od oryginału, bo głupio by brzmiały przetłumaczone dosłownie (np. Die Hard, The Cleaner, Saving Private Ryan czy Hard To Kill), a niektóre nie są w ogóle tłumaczone, bo trudno znaleźć coś odpowiedniego w tytule (np. Pulp Fiction, American Beauty czy Truman Show). Osobiście uważam, że anglojęzyczne tytuły powinny być tłumaczone na język polski (chyba, że rozmawiamy o nazwach, których nie trzeba tłumaczyć, np. Matrix), bo te nazwy pomimo iż są łatwo adaptowane przez przeciętnego Kowalskiego to czemu nie możemy o nich rozmawiać "po polsku"? Dziwnie byłoby mówić: "Hej, Stefan oglądałeś Inception wczoraj w kinie?". Ekstremalnie sytuacja wygląda w przypadku filmów z innych rejonów świata, bo gdybyśmy chcieli zostawić oryginalny tytuł Powrotu Godzilli to wątpliwe wydaje się aby komukolwiek przechodziło przez język sformułowanie Gojira Ni-Sen Mireniamu.

Konkluzja jest taka, że wszystko zależy od konkretnych uwarunkowań (tytułu filmu, stopnia skomplikowania czy państwa z jakiego pochodzi).

30.01.2011
23:12
[7]

zoloman [ Legend ]

To weź sobie dosłownie przetłumacz np. Reservoir Dogs. Brzmiałoby lepiej niż Wściekłe psy? Chyba nie.

30.01.2011
23:13
[8]

Speed_ [ Mąka ]

Ja nie rozumiem tego czepiania się dystrybutora o niedokładne tłumaczenie tytułów. Piszecie, że jak nie da się dosłownie przetłumaczyć to zostawić oryginał, ale dystrybutor musi na filmie zarobić, więc musi zainwestować w marketing, reklamę pr itd. Poza super plakatem, dobrym elementem tego marketingu na przyciągnięcie widza (może nawet najważniejszym) jest tytuł więc gdy dystrybutor stwierdza, że Wirujący seks przyciągnie więcej widzów niż Dirty dancing w oryginale, lub przetłumaczone dosłownie to taki właśnie tytuł daje.

31.01.2011
00:11
[9]

Mephistopheles [ Hellseeker ]

[8]
Najwyraźniej nie każdy ma ochotę być atakowany kwintesencją buractwa, kiedy spogląda na półkę z DVD. Ja do dziś nie kupiłem polskiego wydania Cloverfielda właśnie za to, że dystrybutor postanowił potraktować mnie (oraz pozostałych Polaków) jako zupełnego niedorozwoja i dostosował tytuł do poziomu nawalonego drecha kiblującego 5 lat w gimnazjum.
Chociaż ostatnio zauważyłem wydanie w metalboksie z oryginalnym tytułem, więc może się skuszę...

Samo "niedokładne tłumaczenie tytułów" w takich przypadkach to naprawdę kwestia drugorzędna.


A Gojira Ni-Sen Mireniamu to Godzilla 2000, a nie "Powrót Godzilli", który w oryginale zwie się po prostu Gojira.

31.01.2011
01:35
[10]

darek_dragon [ 42 ]

Polskie tytuły mi nie przeszkadzają, o ile mają sens i cokolwiek wspólnego z filmem. Niestety pewna część dystrybutorów rok w rok wymyśla kwiatki, które naprawdę nie wiem, jaki mają cel. Na przykład wątpię, by nazwanie The King's Speech w Polsce Jak zostać królem przysporzyło mu widzów wśród wielbicieli takich superprodukcji, jak Jak się pozbyć cellulitu czy Jak ugryźć 10 milionów. Coraz więcej ludzi zna jednak angielski i nasze kolorowe tłumaczenia mogą wywołać co najwyżej uśmiech politowania nad dystrybutorem.

31.01.2011
01:49
[11]

Speed_ [ Mąka ]

Dla mnie ogólnie tytuł filmu (oryginalny czy tłumaczenie) to kwestia drugorzędna, nie chcę też bronić dystrybutorów w Polsce, którzy naprawdę powinni zajmować się czymkolwiek innym tylko nie dystrybucją- mam tu na myśli bardziej niż tłumaczenia to samo to jakie filmy trafiają do dystrybucji oraz w jakim czasie po premierze światowej. Np. Hurt Locker, który w Polsce pojawił się wyłącznie na DVD a dopiero po gali oskarowej wprowadzono go do kin, albo The Moon- czy ten film w ogóle pojawił się w kinach?

A co do traktowania jako niedorozwoja to bardziej wkurzam się gdy repertuar to "Oh Karol", "Ciacho" i inne bardziej lub mniej romantyczne komedie. Może nawet nie denerwuje mnie repertuar, bo każdy powinien mieć prawo do oglądania tego na co ma ochotę, a filmy takie tworzone są, bo jest na nie popyt, ale czemu promocja tych dobrych(wiem to też kwestia gustu) filmów to trzy plakaty porozwieszane gdzieś w najciemniejszych zakamarkach miasta?

Trochę zboczyłem z tematu, ale musiałem jakoś wyrzucić to z siebie:)

31.01.2011
01:53
[12]

.:Jj:. [ Legend ]

Dwie rzeczy- dokładne tłumaczenie w 98 % przypadków jest niemożliwe bo brzmi idiotycznie i kompletnie bez sensu. Dwa- tak jak każda rzecz na ziemi, tłumaczenia są lepsze i gorsze. Mają mieć dwie cechy- być chwytliwe i mieć jakikolwiek związek z filmem.

Czasem jest coś na rzeczy, ostatnio oglądałem "Życie za życie". IMHO pasował tytuł do przesłania i sensu. Miał jakiś pomysł. Podobnie z wielokrotnie przytaczanym filmem "Młodzi gniewni". Co w tym złego? Nie brzmi tragicznie w porównaniu z "Niebezpiecznymi umysłami".
Albo czy "Poślubieni, z dziećmi" przebiło by "Świat według Bundych"? :) Nie ma co wieszać na tłumaczach psów, każdy może mieć gorszy dzień ;P

31.01.2011
02:35
[13]

KoSmIt [ Like No Other ]

"Żonaty, z dziećmi" :> Akurat bardziej pasuję, ale już się człowiek przyzwyczaił.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.