sorrow jack [ Chor��y ]
Nieszczęśliwie zakochany - część kolejna, miejmy nadzieję, że ostatnia
Poprzednie wątki:
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=10241120
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=10707823
Wielu nie czytało i czytać pewnie nie będzie, więc małe przypomnienie. Zakochałem się w dziewczynie z mojej klasy, ale za cholerę nie potrafiłem pogłębić naszej znajomości. Sprawa była o tyle skomplikowana, że paru innych chłopaków też coś do niej czuło, w tym jeden z moich najlepszych przyjaciół. Szukałem pomocy i mimo, że ją dostałem, to nadal nie jesteśmy razem.
Sprawa niestety znacznie się pogorszyła.
Po pierwsze, niespełnione uczucie do niej coraz bardziej rzutuje na moje życie. Stany przygnębienia i melancholii są coraz częstsze i coraz dłuższe. Uczucie bezsilności i niemocy jest tak przeogromne, że czasami nawet zdarza mi się płakać w samotności. Rzadko co prawda, ale nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało i to nie bacząc na wagę okoliczności. Czy to śmierć dziadka, ukochanego psa, znajomej matki koleżanki, smutny film, książka... nic nie było mnie w stanie doprowadzić mnie do nawet pojedynczej łzy.
A ja kocham ją coraz mocniej i nie mogę na to nic poradzić. Próbowałem wmówić sobie, że to tylko zauroczenie, że już tego nie ma, że są lepsze, że jej nienawidzę. Nic nie pomogło. Zacząłem nawet flirtować z pewną dziewczyną. Jest atrakcyjna i ma całkiem dobrze ułożone w głowie. Lubi grać w gry, słucha porządnej muzyki, ogląda fajne filmy i w ogóle rozmawia mi się z nią bardzo dobrze. Myślałem nawet, by iść z tym dalej, ale nie mogłem. Nie pozwalało mi na to sumienie. Nawet kiedy byłem z nią, to i tak myślami odchodziłem do do tej pierwszej. Nie ważne czy rozmawiamy, czy słuchamy muzyki, czy tańczymy - nigdy nie mogę przestać myśleć o "Niej". Związek dwóch ludzi jawił mi się zawsze jako całkowite oddanie i uwielbienie drugiej osobny. Nie potrafiłbym chodzić z nią i mówić jej miłe rzeczy patrząc jej prosto w oczy wiedząc, że i tak bardziej kocham inną, i że cały czas o tej innej myślę.
Coraz bardziej zaczynam wierzyć, że nie uda mi się nigdy z nikim innym ułożyć sobie życia, że będę sam na zawsze i na zawsze będę trwał w tej swojej żałosności jaką jest moje życie bez niej. To uczucie sprawia, że coraz mocniej pragnę z nią być, już nawet nie dla spełnienia swojego pragnienia jej miłości, ale dla ocalenia własnego życia, dla nadaniu mu jakiegoś sensu i szansy na radość i szczęście.
Niestety szanse na to, by z nią być są coraz mniejsze. Po pierwsze sprawa kolegi. Rok temu mocno się w niej zadurzył i miał więcej odwagi ode mnie, by zaprosić ją na wspólny wyjazd do galerii. Zgodziła się lecz coś poszło nie tak i nigdzie nie pojechali. Coś tam pomiędzy nimi się popsuło i ona ogólnie rzecz biorąc go zbyła. Byłem oczywiście w siódmym niebie, i z udawanym smutkiem na twarzy stawiałem mu piwo, by się zatracał w swoim smutku. W każdym razie to było rok temu. Teraz myślałem, że on nie będzie już problem, zwłaszcza, że zaczął chodzić z inną koleżanką z klasy (nie, nie wiem czy słyszał o zasadzie, by nie rwać dupy z własnej grupy). Nietety ten związek też nie wyszedł. I to niestety jest bardzo szczere jeśli o mnie idzie. W każdym razie odnoszę wrażenie, że on znowu zaczął się nią interesować, i że przez zeszłoroczne perypetie utworzyła się pomiędzy nimi jakaś więź. Ona bardzo się cieszy, gdy on z nią rozmawia i ogólnie cieszy się całym jego towarzystwem. Jak dla mnie to nawet za bardzo. Mówi mu nawet rzeczy jakich mi nie mówi. I strasznie mnie to niepokoi.
Zostawmy ich stosunki i przejdźmy do jej i moich. Niewiele się zmieniło, niestety. Chociaż było parę bardzo ważnych i znaczących momentów. Najważniejszy chyba nastąpił, gdy, co za ironia, z jej powodu wpadłem w dość głęboką melancholię (powiedzmy depresję) i kompletnie nic nie było w stanie poprawić mi humoru. Po prostu chodziłem jak zombie, cały czas milcząc. W pewnym momencie, gdy siedzieliśmy z resztą klasy przed lekcjami, usiadła obok mnie, chwyciła mnie za ramię i swoim słodkim głosem zapytała co się ze mną dzieje. Byłem oczywiście wkurwiony na życie i siebie, było mi też smutno i chciało mi się płakać z jej powodu, ale powiedziałem, że nic się nie dzieje. Parę godzin później, gdy staliśmy w parę osób na korytarzu, odciągnęła mnie na bok i znowy zapytała co się ze mną dzieje. Znowu odpowiedziałem, że nic. Ona powiedziała, że będzie mi łatwiej jeśli się komuś zwierzę ze swoich problemów i przypomniała, ze w poprzednim roku, gdy było jej smutno i powiedziałem jej, żeby ze mną o tym porozmawiała, to się przy mnie wypłakała i było jej później lepiej. Ja znowu odparłem, że nic mi się nie dzieje i po prostu odszedłem.
Dopiero parę dni później zdałem sobie sprawę z tego jaką szansę zaprzepaściłem.
Parę dni temu, gdy wręczałem jej film, który jej ściągnąłem (o tym później) spojrzała na mie i powiedziała "jesteś dla mnie taki miły". Niby nic takiego, prawda? No właśnie, że nie. Nie było was tam przy tym, gdy to mówiła i z uśmiechem przechyliła na bok głowę. To COŚ znaczyło. Problem tylko, że nie wiem co, przyjaźń czy miłość? Faktem jest, że coraz rzadziej robi ze mną to co robiła kiedyś. Chodzi o dotykanie mojej głowy, popychanie mnie itp. Mnie samemu coraz trudniej się z nią rozmawia. Jeśli chodzi o jakąkolwiek inną dziewczynę, to z rozmową nie mam problemu, ale z nią mam problem, by powiedzieć coś wiecej niż tylko cześć na początku dnia. Co gorsze mój kolega zaczął z nią flirtować i ona nie ma nic przeciwko.
O co chodzi? Np. o to, że gdy chodziłem przez te parę dni naprawdę niesamowicie smutny i postanowiłem iść do domu, bo nie miałem sił siedzieć na lekcjach i na dodatek jej nie było w szkole, to ona akurat przyszła. Pomyślała, że poszedłem do domu, bo ona przyszła (o czym nie wiedziałem). No wieć mając już taką świadomość postanowiła nie napisać do mnie (gg), tylko do mojego kolegi. Napisała mu, że jestem o coś na nią obrażony, i żeby on ze mną pogadał. Albo fakt, że prawie w ogóle do mnie nie pisze. Kiedyś tam parę razy do mnie napisała, ale w sumie nie było to nic ważnego. Teraz jest cisza, cały czas. Ja oczywiscie też nic nie piszę, poza jedym wyjatkiem kiedy się pytałem z czego jest sprawdzian i wysłałem jej linka do pewnego filmiku. Nawet wtedy nie odpisała. Mam czasami wrażenie, że boi się mi odpisać, bo wtedy zaczął bym jakąś niewygodną rozmowę. Czego ja bym oczywiście nigdy nie zrobił, bo według mnie rozmowy przez gg czy telefon to nie miejsce na prywatne rozmowy i czuję się strasznie sztucznie rozmawiając w ten sposób. Kiedy indziej spytała się tego mojego kolegi co sądzi o piosence, do której linka mu wysłała. To mnie bardzo zraniło, bo oddałbym wszytko, żeby mi wysyłała linki do muzyki, którą lubi i pytała się co o niej sądze. Odnoszę pogłębiające się wrażenie, że to wszytko się niedługo skończy, że ona w końcu z kimś będzie i ja pozostanę z niczym.
Muszę coś w końcu zrobić. Ale co? Nie ma chyba mowy o jakichś nagłych i nierosądnych ruchach. Trzeba postępować rozważnie i subtelnie, jednocześnie bardzo zdecydowanie. Mam zamiar zakończyć to w tym roku szkolnym i to nawet w taki sposób, że jeśli nie wyjdzie, to dla spokoju ducha i uniknięcia krępujących sytuacji będę zmuszony zmienić szkołę. Już i tak przez nią zrobiłem wiele rzczy, których nigdy bym nie zrobił, wspomniane wcześniej piracenie, cała sytuacja z kolegą, myśli samobójcze, przerwanie ponad 18 letniej abstynencji i upicie się z żalu i smutku. Pomużcie mi, powiedzcie co robić, komentujcie moją wypowowiedź, każdą jej część, sami pytajcie o resztę! Proponujcie cokolwiek, w razie czegokolwiek będę zdawał dokładne relacje i dalej będę prosił o pomoc. To jest naprawdę ważne!
Baron Samedie [ Generaďż˝ ]
Ach te rozterki gimbusów.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Ale zdajesz sobie sprawę że Tobie się nie da pomóc? Jak sam stwierdziłeś - jesteś nieszczęśliwie zakochany, a nieszczęśliwe zakochanie ma to do siebie że nie ma na nie złotej rady. Idzie zima, pewnie będziesz miał sporego doła, po zimie przyjdzie wiosna, dół zniknie, potem kiedyś tam skończysz szkołę, klasę czy gdzie Ty Ją tam widujesz i nagle się okaże że życie "poszło do przodu".
I tyle, całe złote rady.
Pomijając już fakt że i tak nie mógłbyś z nią nigdy być, bo po takim czasie pustego wzdychania masz o niej tak wyidealizowany obraz że związek nie przetrwałby dziesięciu minut, pomijając fakt ze przy Twoim nadmiernym zaangażowaniu i tak dla Ciebie nic dobrego by z tego nie wyszło.
No i tyle w sumie w temacie - Pozostaje Ci wzdychać, nie robić nic głupiego, znaleźć sobie kilka ciekawych zajęć i czekać, przejdzie samo, chociaż teraz moze się to wydawać niewyobrażalne to przejdzie w sposób jak najbardziej naturalny.
I niech z tego wszystkiego wyniknie dla Ciebie tylko jedna rzecz - dystans, dystans i jeszcze raz dystans. Do siebie, do kobiet, do wszystkiego.
Baron Samedie [ Generaďż˝ ]
Ewentualnie możesz zaciągnąć się do Legii Cudzoziemskiej, to będzie zarazem efektowne i romantyczne.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Poczekaj - i wybacz, jeśli coś przegapiłem, bo tylko przewertowałem większość tekstu - ale czy nie próbowałeś jej po prostu zaprosić do kina? I dlaczego nie?
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Mazzeo - Proszę - Chłopak się zakochał w dziewczynie z klasy która go nie chce. Wręcz miłosne cliche : )
mineral [ Senator ]
Minęło już półtora roku, a Ty jesteś taką samą piz*ą jaką byłeś wcześniej.
Nie ma dla Ciebie ratunku.
gepetto66 [ Konsul ]
Ty masz po prostu pecha w uczuciach.Możliwe że z wiekiem minie.Albo poradz się jakiegoś doświadczonego łowcy co masz z tym zrobić.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Nie będę cyniczny czy jak tam się jeszcze można bawić, nastolatkiem byłem kawałek czasu temu ale pamiętam, że to trochę ciężki czas.
Powiem krótko: walcz. Jeśli będziesz cierpieć z boku i mirmiłować to kompletnie nic z tego nie wyjdzie, poza całą goryczą i zniechęceniem i melancholią po twojej stronie. Nie jesteś bez szans, ale ruszaj.
Zaproś ją do kina. Porozmawiaj. Bądź taktowny - pamiętaj, taktyka na porucznika Rżewskiego czy dyskotekowego playboya za 10 zeta to kiepski patent.
I jeszcze jedno: odwagi. NIE BÓJ SIĘ. Jeśli się nie uda - gorzej nie będzie poza tym, że wyleczysz się z uczucia które teraz Cię zatruwa. A jeśli się uda - wygrasz i będziesz szczęśliwy. Próbuj. I jeśli coś nie wyjdzie raz czy drugi - nie przejmuj się. Kobiety lubią, gdy ktoś się stara i nie rezygnuje przy pierwszym niepowodzeniu.
PS Może jesteś gimbusem, nie wiem - ale trzymam za Ciebie kciuki bo na tym pieprzonym świecie jakoś nigdy nie ma zbyt dużo szczęścia.
sorrow jack [ Chor��y ]
Niezła prowokacja
Forum czytam i piszę na nim mniej więcej od paru lat, więc takie nic nieznaczące komentarze nic nieznaczących użytkowników zwyczajnie mi wiszą i powiewają
Ach te rozterki gimbusów.
Poprzednie tematy, mam 18 lat.
masz o niej tak wyidealizowany obraz że związek nie przetrwałby dziesięciu minut, pomijając fakt ze przy Twoim nadmiernym zaangażowaniu i tak dla Ciebie nic dobrego by z tego nie wyszło.
Uwierz mi, że potrafię zauważyć i zaakceptować wady innej osoby. Ta dziewczyna też jej ma, ale nie mają one dla mnie żadnego znaczenia.
No i tyle w sumie w temacie - Pozostaje Ci wzdychać, nie robić nic głupiego, znaleźć sobie kilka ciekawych zajęć i czekać, przejdzie samo, chociaż teraz moze się to wydawać niewyobrażalne to przejdzie w sposób jak najbardziej naturalny.
Już ponad rok próbowałem i nic z tego nie wyszło.
[5] - :)
Poczekaj - i wybacz, jeśli coś przegapiłem, bo tylko przewertowałem większość tekstu - ale czy nie próbowałeś jej po prostu zaprosić do kina? I dlaczego nie?
Ze strachu, że się nie zgodzi, że coś spieprzę i jedyne co mi pozostanie to niezręczna cisza, gdy zostaniemy gdzieś razem sami.
mineral [ Senator ]
Jedyne co zrobiłeś przez prawie dwa lata w związku z dziewczyną która Ci się podoba to założyłeś 3 durne wątki, żeby się nad sobą poużalać. Powiedz jaka dziewczyna chciałaby chłopczyka płaczącego w poduszkę i ciągle się nad sobą użalającego! Każda kobieta pragnie silnego psychicznie, emocjonalnie stabilnego i radosnego mężczyzny.
Masz do wyboru albo stać się mężczyzną albo dalej być pizdą. Jak na razie podążasz tą drugą ścieżką.
To jest złota rada, lepszej nie znajdziesz. Nie musisz mi dziękować.
f [ Legionista ]
Niestety, jeżeli jeszcze się w Tobie nie zakochała, to się już nigdy nie zakocha. Im szybciej zdasz sobie ze tego sprawę tym lepiej. I nie myśl sobie, że jeżeli parę razy się uśmiechnęła, to coś do Ciebie czuje. Nie rób z siebie też życiowego nieudacznika z powodu jakiejś dziewczyny z klasy, którą ewidentnie idealizujesz.
Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]
Wiesz, zainteresowałeś mnie. I nawet ci napisze krok po kroku co robić :) Tylko muszę się najpierw upewnić co do jednego.
Co ci szkodzi jej powiedzieć, ze Ci na niej zależy? (zależy a nie że jesteś zakochany)
f [ Legionista ]
[15] Problemu by nie było, gdyby nie chodził z nią do tej samej klasy. Raczej nie będzie czuł się komfortowo w jej obecności w przypadku odrzucenia.
Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]
f => kwestia podejścia do sprawy, chociaż w jego przypadku to jest już raczej z góry przesadzone. Niestety. Mimo wszystko chciałbym, żeby on sam stwierdził o co chodzi.
sorrow jack [ Chor��y ]
mineral - dzięki za rady, ale byłbym bardziej rad, gdybyś pomógł mi jakoś wejść na ścieżkę prawdziwego mężczyzny. Rada złota, prawda, ale zbyt ogólnikowa.
Niestety, jeżeli jeszcze się w Tobie nie zakochała, to się już nigdy nie zakocha. Im szybciej zdasz sobie ze tego sprawę tym lepiej. I nie myśl sobie, że jeżeli parę razy się uśmiechnęła, to coś do Ciebie czuje. Nie rób z siebie też życiowego nieudacznika z powodu jakiejś dziewczyny z klasy, którą ewidentnie idealizujesz.
I po to jest ten temat, żebyście mi doradzili co zrobić, by zmienić sytuację, i by ona się mną zainteresowała.
Co ci szkodzi jej powiedzieć, ze Ci na niej zależy?
Mam tak prosto z mostu powiedzieć, że ją kocham? Chyba lekko ją tym wystraszę, a tego nie chcę, prawda?
Post [15] zresztą dość dobrze zobrazował sytuację.
Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]
Nie że kochasz tylko Ci na niej zależy, to jest różnica. Ja osobiście nie lubię mówić aż tak wprost, ale przez te parę lat nauczyłem się rozpoznawać pewne babskie/kobiece zachowania. [Edit] Trochę subtelności robi swoje [/edit]
To teraz tak - nie chcesz jej wystraszyć, zrozumiałe, ale na prawdę myślisz, że jak jej powiesz coś w stylu "zależy mi na tobie" to ją wystraszysz? Przecież ona i tak już o tym wie :) nie powiesz jej nic co dla niej byłoby nowością.
Tak BTW ->
Ralion [ Deva ]
sorrow jack. na pocieszenie - na podstawie twoich postów mozna wywnioskować, że jestes inteligentnym człowiekiem.
więc głowa do góry, nawet jak byś był brzydki jak noc, to sobie poradzisz w życiu.
tylko jednego sie wystrzegaj - bycia nerdem.
Megera_ [ Franca ]
Jest jedna złota rada na takie sytuacje: czekać na koniec szkoły, aż wasze drogi się rozejdą.
Brak kontaktu w połączeniu z czasem goi absolutnie każde rany. Po większych/mniejszych, szczęśliwych bardziej/mniej miłościach. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Inna sprawa, że bycie mrukliwym i małomównym na pewno dziewczyny nie zachęca. Może po prostu jest zdania, że straciłeś nią całe zainteresowanie?
I nic na siłę. Ja wiem, że wyrwałbyś sobie śledzionę a następnie ją zjadł, byle tylko ona rozmawiała tak, jak czyni to teraz z Twoim kolegą, ale.. zrozum, siłą woli i powtarzaniem sobie, albo co gorsza jej, że "świetnie się dogadamy, super do siebie pasujemy" nie zmienisz absolutnie niczego. Związki międzyludzkie wymykają się raczej prawom matematyki.
Kobiety lubią, gdy ktoś się stara i nie rezygnuje przy pierwszym niepowodzeniu.
:) Gratuluję, Hayabusa.
Ta dziewczyna też jej ma, ale nie mają one dla mnie żadnego znaczenia.
WRONG. Ma to ogromne znaczenie, ale o tym przekonać się można dopiero wówczas, kiedy to Bóstwo Wcielone pojawi się gdzieś bez makijażu, z tłustymi włosami, w wyciągniętym swetrze i będzie miało akurat gorszy dzień albo PMSa, a na dodatek będzie siorbać pijąc i obgryzać paznokcie.
Trochę subtelności robi swoje
RIGHT. :) Mówić tak, żeby zaintrygować, a jednocześnie nie być tak z buta prostolinijnym.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Ja powiem ci, co zrobić.
Musisz podejść do niej w poniedziałek, na pierwszej przerwie, i wbrew sobie (wbrew lękom o reakcję, o ciszę, o to, o tamto - NA SIŁĘ) zapytać ją - czy nie miałaby ochoty przejść się w czwartek do kina.
To nie jest proste, ale to jedyne, co da ci realną szansę na RUSZENIE sytuacji. Podejmiesz się tego zadania?:>
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
[22]
_agEnt_ bardzo dobrze mówi. Naprzód!
_agEnt_ [ Tajniak ]
Hayabusa też ci ładnie napisał w poście [11].
Na pewno dostaniesz więcej wskazówek - nie będziesz sam - jak zaczniesz ich słuchać ;) Zupełnie nie przejmuj się tym, co robić w tym kinie, jak radzić sobie z ciszą - na to jeszcze przyjdzie pora, żeby to obgadać. Na razie chodzi o to, żebyś ją zaprosił, wszystko, co zaproponowałem jest na wielu płaszczyznach przemyślane ;) (np. czwartek, żeby nie była to od razu randka, żeby był mniejszy stres - więc nie piątek).
Megera_ [ Franca ]
"np. czwartek, żeby nie była to od razu randka, żeby był mniejszy stres - więc nie piątek"
niestety, spotkanie dwojga ludzi w dużej mierze zawsze będzie odbierane jako randka, choćby o 10 rano w poniedziałek. ;)
_agEnt_ [ Tajniak ]
Niekoniecznie... przynajmniej ja tak uważam, ale rozumiem, że w wielu kręgach może być.
Jednak czwartek mimo wszystko jest mniej "randkowy" dniem niż piątek, nie uważasz? :)
Ja np. bardzo często chodzę z koleżankami do kina, czy do teatru, sam, wieczorami, i nikt z nas nie odbiera tego jako randki - więc nie "zawsze" tak być musi ;>
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Widocznie jesteście powszechnie uznani za kumpelstwo. Też tak mam, ale to nieco inna sytuacja.
Kobiety lubią, gdy ktoś się stara i nie rezygnuje przy pierwszym niepowodzeniu.
Ano. Jednakże samemu też trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Ale to przychodzi z czasem ;-)
charlie.scene [ Konsul ]
Nie wpadles jeszcze na pomysl zeby wyslac jej linki do tych watkow?
PaJot [ Pretorianin ]
Widzę ładna paranoja:D Ahhhhh... baby, z nimi źle, a bez nich jeszcze gorzej^^
Do rzeczy, nie wiem kompletnie o co ci chodzi człowieku. Piszesz, że doskonale wiesz jak wygląda sytuacja i co trzeba zrobić aby to zmienić, ale boisz się tego podjąć... Innego wyjścia nie ma. Bądź facet i przyjmij to na klatę. 2 głębokie wdechy, podejdź do niej i zaproś ją gdzieś. Dopilnuj aby to było miejsce gdzie nic ci nie przeszkodzi i do dzieła, powiedz co czujesz. Sposobów na to powinno być milion, jak masz skilla i znasz podstawy psychologii mógłbyś to nawet tak poprowadzić, że to ona by pierwsza odkryła przed tobą karty (jeśli oczywiście coś jest na rzeczy, a dotychczas najwyżej do końca nie zdaje sobie z tego jeszcze sprawy). Jeśli jednak okaże się, że nie ma pomiędzy wami iskier to... przynajmniej będziesz wiedział na czym stoisz i uwierz, że w tedy pogodzenie się z tym będzie tylko kwestią czasu. Z doświadczenia wiem, że wątpliwości i choćby cząstka nadziei potrafi człowieka zniszczyć od środka. Dlatego nie bądź głupi, nie masz nic do stracenia, a możesz tylko zyskać.
Udowodnij forumowej braci że masz jaja. Pzdr:)
maly_17a [ Generaďż˝ ]
Nie mam zamiaru Cię obrażać, ale tak całkowicie szczerze, cała prawda widnieje w poście [13].
Wyjścia są dwa. Działać, albo zapomnieć. Jak mówisz, że to drugie nie wychodzi, to pozostaje działanie :).
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Paudyn --> to też, ale wiadomo że ludzie zwłaszcza jak brak doświadczenia łatwo zrażają się pierwszym niepowodzeniem, a to błąd...
Megera_ [ Franca ]
_agEnt_, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - dla mnie każdy dzień i każda pora jest randkowa, jeśli łączy się z to z jakkolwiek pojętą chemią :) A zakładam, że w przypadku autora, który ma lekkie "spięcia na linii", nawet śniadanie w Macu byłoby jednoznacznie odebrane jako przejaw już nie-przyjacielskiego zainteresowania.
Cześć Paudi! :)
Z tym schodzeniem ze sceny to śliska sprawa. Popatrz, że w tym wypadku nasz autor zszedł ze sceny zanim w ogóle na nią wkroczył! Ja bym się wstrzymała od takich rad. ;)
A co do pieniaczy - tacy wszyscy jesteście mocni w gębie.. Ciekawa jestem, ilu z was potrafiło podejść do zniewalającej lasi i powiedzieć "siema mała, tak na totalnym luzie, bo wiesz, ja wyluzowany gościu jestem, przejdziesz się ze mną do kina?".
Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]
Ciekawa jestem, ilu z was potrafiło podejść do zniewalającej lasi i powiedzieć "siema mała, tak na totalnym luzie, bo wiesz, ja wyluzowany gościu jestem, przejdziesz się ze mną do kina?".
Ja bym podszedł bez oporów, ale 1. najpierw badam grunt, 2. plastik mnie nie interesuje.
Jak mi się panna podoba (i powyższe) to dalej idzie z górki.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
Cześć Mart :)
To nie była rada dla autora wątku, tylko dygresja natury ogólnej na wypadek, gdyby ktoś chciał próbować w nieskończoność ;-) Bo wiesz... W pewnym momencie to już nie jest kolejna sensowna próba, tylko uwłaczanie własnej godności (wiem, srogo zabrzmiało ;pp) i najzwyczajniej w świecie strata czasu.
Z tym schodzeniem ze sceny to śliska sprawa.
Wiadomo, trzeba to robić ostrożnie, co by się potknąć ;p
Haya
Oczywiście. Próbować należy, najczęściej (chociaż nie zawsze) więcej niż raz. Z naciskiem na próbować, nie zaś wiecznie tylko o tym myśleć :>
_agEnt_ [ Tajniak ]
No i gdzie ten gamoń poszedł :)
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Paudyn -> Ba! Całkiem niedawno przekonałem się jak bardzo prawdziwe jest to twierdzenie. I w ogóle dochodzę do wniosku, że najważniejsza jest odwaga. Śmiałość, jak kto woli.W tym odwaga by uwierzyć w siebie i w swoje możliwości.
Chodzi o to, żeby nie bać się że człowiek wyjdzie na błazna, że panna nie padnie na kolana od razu, że człowiek powie coś głupiego. Chodzi o to, by nie bać się jeśli za pierwszym razem się nie uda.
A jak być odważnym - cóż, pamiętam że w jednym wypadku lata temu pomogło gdy tuż przed rozmową z panną walnąłem się w twarz - szok spowodował, że przestałem się bać. Głupie, wiem, ale czasem głupie sposoby też działają jak nie ma innego wyjścia.
mineral [ Senator ]
sorrow jack--> jeżeli do niej podejdziesz i powiesz wprost, że ją zapraszasz na spacer/kawę/whatever to już będzie mały krok w stronę mężczyzny.
Aha i jeszcze coś. Nie patrz jak sobie radzi Twój kumpel czy ktokolwiek w podrywaniu tej Twojej wymarzonej, bo nic na tym nie zyskujesz, tylko się denerwujesz. Zajmij się sobą i swoją rolą w zdobywaniu dziewczyny!
Nikos007 [ Liverpool FC ]
Popieram poprzedników!
A tak naprawdę to po prostu nie chciało mi się czytać, ale za to nabiłem sobie posta.
Mark24 [ Legend ]
...Niby nic takiego, prawda? No właśnie, że nie. Nie było was tam przy tym, gdy to mówiła i z uśmiechem przechyliła na bok głowę. To COŚ znaczyło...
to NICnie znaczyło. Koleżanka była po prostu miła. Dziewczyny tak robią. Może lubi jak ktoś za nią wodzi wzrokiem. Moze lubi mieć całe stadko wpatrzone w nią cielęcym wzrokiem i chce ten stan utrzymać.
A ode mnie to to co napisała Ci reszta. Musisz dorosnąć i stać się mężczyzną. Szkoda czasu człowieku! Wystarczająco dużo go straciłeś - albo w tą, albo we wtą. Wyraźnie daj jej do zrozumienia, że jesteś nią zainteresowany w stopniu większym niż koleżeństwo, ale w taki sposób by nie robić z siebie bliskiego płaczu mięczaka. Zachowaj się jak dorosły facet.
Jak to odniesie skutek to sprawa załatwiona.
Jak dostaniesz kosza to liczba_koszy = liczba_koszy + 1 i żyjesz dalej.
Uwierz mi nawet największe kozaki dostają kosze.
A sytuacja stanie się klarowna, przestaniesz się zadręczać i swoje myśli etc. ukierunkujesz we właściwym (lub nie) ale na pewno innym kierunku. Uwierz mi, że lepiej mieć pewność że z tą osobą sprawa jest definitywnie zakończona niż tkwić w jakimś stanie głupiej nadzieji etc.
Aczkolwiek z tego co piszesz pewnie stracisz jeszcze ze 2-3 lata na wodzeniu za obiektem swych marzeń oslim wzrokiem i popłakiwaniem po kątach. Twój wybór.
Mark24 [ Legend ]
Aaa właśnie doczytałem - masz 17 lat. Uwierz mi, że statystycznie rzecz biorąc, jeżeli teraz zostaniecie parą to na 95% zerwiecie ze sobą w ciągu ~2-3 lat. Więc może nie warto się dręczyć bo i tak związki w tym wieku najczęściej do niczego nie prowadzą?
Swoją żonę poznałem, gdy miała 17 lat. Na pytanie czy chcę być jej chłopakiem odpowiedziałem prosto z mostu - "nie" (straszna gówniara z niej była). Znajomość praktycznie się urwała na jakieś ~5 lat, odnowiła się gdy była już na 4 roku studiów, i od dwóch lat jest moją żoną ;)
Więc w tym wieku proponuję bardziej luzackie podejście do spraw związku - bo oboje jesteście na etapie "prób i błędów" które do niczego poważnego raczej was nie zaprowadzą. Dorośnij, spoważniej, stań się mężczyzną, dowiedz się czego chcesz od życia i wtedy zacznij szukać odpowiedniej partnerki.
Mac94 [ TF2 Player ]
sorrow jack ----> napisz mi na maila, widzę że masz problem w którym mogę ci pomóc, ale nie na tym forum ; ]] Mówię na serio, nie mam zamiaru się z ciebie wyśmiewać czy coś.
[email protected]
Megera_ [ Franca ]
Ad [33]
Przez pieniaczy mam na myśli cwaniaków, którzy wjeżdżają autorowi na ambicję tekstami w stylu "jesteś ciota a nie facet". Nie mam nic przeciwko działaniu czy śmiałości. :)
Ad [34]
Zabrzmiało srogo, ale prawdziwie, i na dodatek jest to takie spostrzeżenie unisex :)
Choć, niestety, od tej pięknej reguły też się znajdą wyjątki. Gro kobiet lubi się bawić w podchody i zwodzenie, w myśl zasady, jak to śpiewa mój nowy idol Kamil Bednarek /:D/ "kiedy ona jest obojętna, wkręca ci się razy dwa", ale znam też takie /chociaż stanowią znaczną mniejszość, przyznaję/, która woli od razu wiedzieć o co kaman.
Ad [37]
mineral wygrywa konkurs na największego kozaka wątku.
Aczkolwiek jak się nie jest kozakiem, tylko zwykłym człowiekiem, to polecałabym najpierw wybadanie gruntu i sprawdzenie, czy czasem się wtyka się palca między drzwi a futrynę.
qqqqqq [ Generaďż˝ ]
Sporo żeś napisał, wszystko się jakoś ułoży... zobaczysz.
Belert [ Legend ]
hmm.... przykro mi ...ale to spotyka praktycznie kazdego.
Coz minie i tobie jak minelo miliardom przed Toba:) i tyle , staraj sie nie przejmowac za rok nie bedziesz pamietac zbyt dobrze a za pare lat nie bedziesz sobie mogl przypomniec jak ona wyglada , no chyba ze mieszka niedaleko.
NewGravedigger [ spokooj grabarza ]
zdjęcie!
sorrow jack [ Chor��y ]
Ralion - dzięki za miłe słowa.
agEnt - mało prawdopodobne bym tak już następnego dnia przy pierwszej okazji zaprosił ją do kina. Jeśli coś pójdzie nie tak, to może się okazać, że most jest już spalony i żadne inne podejścia się nie powiodą. Wolałbym najpierw przygotować sobie odpowiedni grunt pod takie akcje i w ogóle spróbować tych bardziej subtelnych sposobów przed tym.
Nie wpadles jeszcze na pomysl zeby wyslac jej linki do tych watkow?
Pomyślę nad tym :)
PaJot - Zaproszenie dziewczyny to dla mnie żaden problem, zaproszenie TEJ dziewczyny do kina jest problemem. A do stracenia mam obecne stosunki z nią, których stracić nie chcę. Potrzebuję czegoś, co da mi pewność, że ona naprawdę chciałaby gdzieś ze mną pójść. Poza tym ona ma bardzo dużo na głowie i musiałbym popytać czy akurat będzie miała w dany dzień wolny czas.
Aaa właśnie doczytałem - masz 17 lat.
Tak dokładniej to 18 i pięć miesięcy.
Swoją żonę poznałem, gdy miała 17 lat. Na pytanie czy chcę być jej chłopakiem odpowiedziałem prosto z mostu - "nie" (straszna gówniara z niej była). Znajomość praktycznie się urwała na jakieś ~5 lat, odnowiła się gdy była już na 4 roku studiów, i od dwóch lat jest moją żoną ;)
Już pytałem gdzie zamierza iść na studia i noszę się z zamiarem, by też się tam udać.
Mac94 - zaraz napiszę.
NewGravedigger - jeśli dzięki temu wątkowi uda mi się ją zdobyć, to wkleję i swoje, i jej zdjęcie. O postawieniu piwa nie wspominam, bo to chyba oczywiste.
Byłbym rad, gdybyście napisali jakieś sprawdzone zagrywki - coś, co mógłbym użyć, by pogłębić znajomość. Komentujcie też opisane przeze mnie sytuacje. Potrafi ktoś na ich podstawie wywnioskować co ona do mnie czuje lub jaki ma do mnie stosunek?
Kto wie, kiedyś o mało co jej wprost nie powiedziałem, że ją kocham, więc może znów coś doda mi odwagi i po prostu zaproszę ją na wspólne wyjście. W każdym razie muszę gdzieś iść i wrócę za dwie, trzy godziny i rozpiszę się trochę bardziej, opowiem o moim charakterze itp., teraz czas naprawdę nagli.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Przykro mi to mówić, ale w takim razie szanse na zdobycie serca tej dziewczyny są w tym przypadku zerowe.
Kisząc się i stosując "subtelne" w twoim odczuciu metody NIC nie zdziałasz. Jak to mówił Einstein, parafrazując, to trzeba być idiotą, by powtarzając w kółko tę samą czynność oczekiwać innych rezultatów. Ty w kółko tę samą czynność powtarzasz - kisisz się - i musisz zrozumieć, że JEDYNYM wyjściem z sytuacji jest zrobienie czegoś ZGOŁA INNEGO, niż to, co dopuszczasz do repertuaru, ale też nie głupiego (głupie byłoby powiedzenie jej, że ją kochasz). Po prostu musisz wprowadzić NOWY ELEMENT - i tym elementem jest wyjście do kina. Nowym elementem NIE JEST wprowadzenie czegoś, na co odpowiesz z entuzjazmem, bo coś takiego byłoby wciąż tym samym - kiszeniem się.
Zaproszenie jej do kina jest JEDYNĄ szansą na ruszenie sytuacji i powie ci to w tym wątku każdy, kto myśli i umie analizować sytuacje.
Masz do stracenia obecne stosunki? Tak to w życiu jest - jak chce się coś zyskać, trzeba ZARYZYKOWAĆ. Im więcej chcesz zyskać - im bardziej ci na niej zależy - tym musisz podjąć większe ryzyko, zrozum to.
Pomijam już to, że pytając ją, czy nie pójdzie z tobą do kina w żaden sposób nie stracisz relacji, która między wami istnieje. Możesz co najwyżej stracić percepcję tej relacji, jaką posiadasz, co może tylko pomóc bo otworzyć nowy wachlarz możliwości.
NIC nie da ci PEWNOŚCI, że ona z tobą gdzieś pójdzie. Nie rozkochasz jej w sobie w żaden sposób, który jest dla ciebie akceptowalny, bo widzę, co się dzieje, przeczytałem wszystkie twoje posty - też te stare. Po prostu musisz uwierzyć, że MUSISZ zrobić coś wbrew sobie, żeby to się udało. W tym sęk.
Ja ci szczerze życzę powodzenia, bo widzę, że chociaż jesteś sierota :P to jesteś w porządku gościem, ale z bólem serca wiem, że powodzenia nie będzie. Nie będzie, dopóki nie zaczniesz robić pewnych rzeczy, na które twój organizm się nie będzie zgadzał.
_agEnt_ [ Tajniak ]
I jeszcze jedno - celowo w oddzielnym poście. Taka mała analogia.
Przychodzisz na forum i piszesz, że masz 10 tysięcy i chciałbyś na nich zarobić 100% w ciągu roku, ale boisz się, że je stracisz, więc w grę wchodzą tylko lokaty bankowe.
My ci piszemy, że tak się nie da, proponujemy różne warianty, a ty nadal swoje - nic z tego, tylko lokata, ale 100% chcesz mieć.
Choćbyś się zesrał :P to z lokaty nie wyciągniesz więcej niż kilka %, z czego 3/4 zje inflacja i podatek Belki. Żeby zarobić te 100% musisz pójść na giełdę, nauczyć się inwestować, i grać ryzykując wszystko, bo takich inwestorów zarabiających 100% to nie ma. To jest jedyne wyjście. Coś DRASTYCZNEGO. Tylko taki ruch da ci jakąś SZANSĘ.
I dopóki tego nie zrozumiesz, nie ma sensu szukać porad, bo takich nie znajdziesz - takich prawdziwych porad. Musisz zrozumieć, że pora wyjść poza własne bariery.
mineral [ Senator ]
Megera_ --> obrazek
mineral wygrywa konkurs na największego kozaka wątku.
Wygrałem, bo prawdopodbnie tylko ja tu piszę szczerze, prosto z mostu, bez owijania w bawełnę. Piszę, tak bo pamiętam dwa poprzednie wątki, z których gościu nic nie wyniósł.
Aczkolwiek jak się nie jest kozakiem, tylko zwykłym człowiekiem, to polecałabym najpierw wybadanie gruntu i sprawdzenie, czy czasem się wtyka się palca między drzwi a futrynę.
Dzięki takim poradom, gościu nic w życiu nie osiągnie. Bo on grunt to bada conajmniej dwa lata.
sorrow jack
Byłbym rad, gdybyście napisali jakieś sprawdzone zagrywki - coś, co mógłbym użyć, by pogłębić znajomość.
"Hej, może pójdziesz dziś ze mną na filiżankę kawki po szkole?" - to jest całkiem zajebista zagrywka.
_agEnt_, ładne porównanie :)
Megera_ [ Franca ]
Teraz to wpadłam w konsternację.
"Jeśli coś pójdzie nie tak, to może się okazać, że most jest już spalony i żadne inne podejścia się nie powiodą."
- jeśli ma być spalony, to i tak będzie. Nie rozumiem, po co tak trząść portkami, jeśli dziewczyna jest jednoznacznie niezainteresowana, to choćbyś dał jej gwiazdkę z nieba, i tak jej od Ciebie nie przyjmie.
"Potrzebuję czegoś, co da mi pewność, że ona naprawdę chciałaby gdzieś ze mną pójść."
- potrzebujesz SPYTANIA JEJ WPROST, innymi słowy.
"Już pytałem gdzie zamierza iść na studia i noszę się z zamiarem, by też się tam udać."
- jeśli to zrobisz, to gratulacje, bo.. przegrałeś życie.
"Potrafi ktoś na ich podstawie wywnioskować co ona do mnie czuje lub jaki ma do mnie stosunek?"
- nie wiem, co myśli ona, ale Ty z dużym prawdopodobieństwem jesteś paranoikiem. Poważnie, bez złośliwości.
/a cały wątek zaczyna być tak nierealny, że przypomina mi.. zbieranie materiałów na pracę magisterską z zakresu psychologii tłumu, czy coś takiego/
mineral
chciałabym Cię zobaczyć w jakiejś brawurowej bezpośredniej akcji. Takiej z cyklu "cho mała na kawkę, będzie spox" ;)
mineral [ Senator ]
A co jest takiego brawurowego w zaproszeniu na kawę dziewczyny z którą się dobrze znam?
I nie, nie używam takiego słownictwa jak "cho mała na kawkę, będzie spox".
szymon_majewski [ Legend ]
Ok sorrow jack po raz drugi juz pisze i mam nadzieje ze wreszcie cos zrozumiesz.
Sam bylem w podobnej sytuacji i u mnie potrwalo to znacznie dluzej, zanim zapomnialem. Ty na szczescie masz jeszcze szanse, zeby z nia byc.
Musisz po prostu podjac zdecydowane kroki. Przyjdz pewnego dnia do szkoly z dobrym humorem, podejdz do niej i popros ja o rozmowe. Przepros ja wtedy za swoje gburowate zachowanie, wymysl jakas przekonujaca bajeczke typu "bylem smutny, bo mialem trudna sytuacje w domu, ale teraz juz wszystko w porzadku". Zapewnij ja ze nie byles wcale na nia o nic zly, po prostu przejmowales sie czyms innym, a o tym co sie dzieje w domu kazdy niechetnie mowi. W ramach przeprosin mozesz ja zaprosic gdzies do cukierni. Uargumentuj to tym, ze ona sie martwila o ciebie, a ty tego nie doceniales i chcesz naprawic swoj blad. Na spotkaniu badz swobodny, rzecz jasna trzeba pamietac zeby sie umyc, nie mowic kobiecie ze jest gruba itp :P
Potem mozesz odprowadzic ja do domu, potem popros o numer telefonu (no chyba ze juz masz) i na koniec powiedz "Napisze wieczorem" czy cos w tym stylu. Potem to juz tylko kwestia kilku randek, 2 moze 3. Zblizycie sie do siebie, a potem na jednej z takich randek mozesz zrobic krok dalej - sprobuj dac jej buzi na do widzenia, tylko nie takie w policzek, a w usta. Oczywiscie nie przesadzaj i nie trzymaj sie schematu. Sam musisz to wyczuc. I tak dalej i tak dalej, az w koncu pewnego dnia, mozesz ja zabrac do jakiejs kawiarni i tam powiedziec "Przyszlismy tu bo chcialem zapytac sie o cos waznego. Spotykamy sie juz dluzszy czas i stalas mi sie o wiele blizsza, ja zreszta tobie chyba tez. Czy chcialabys zostac moja dziewczyna ?" I jest twoja xP
Musisz w tym wszystkim pamietac, ze nie wolno sie bac. Ona cie nie zje. Nie zastanawiaj sie pol dnia, tylko po prostu podejdz do niej i zacznij z nia rozmawiac. Pamietaj ze przelamanie siebie to podstawowy krok w zyciu kazdego mezczyzny i kazdy musi przez to przejsc. Potem bedzie juz z gorki ;)
Za porade nalezy sie ->
_agEnt_ [ Tajniak ]
Jeszcze, żeby nie było wątpliwości:
"mało prawdopodobne bym tak już następnego dnia przy pierwszej okazji zaprosił ją do kina. Jeśli coś pójdzie nie tak, to może się okazać, że most jest już spalony i żadne inne podejścia się nie powiodą."
Most jest już dawno spalony, teraz masz szansę wskoczyć na ostatnią szalupę ratunkową przepływającą na drugą stronę.
"Wolałbym najpierw przygotować sobie odpowiedni grunt pod takie akcje i w ogóle spróbować tych bardziej subtelnych sposobów przed tym."
I dlatego ją przegrasz. Na litość zeusa. Zaproszenie dziewczyny do kina czy do kawiarni nie jest "czymś", co wymaga przygotowywania gruntu i subtelnych sposobów. TO JEST przygotowywanie gruntu i subtelny sposób.
_agEnt_ [ Tajniak ]
"Byłbym rad, gdybyście napisali jakieś sprawdzone zagrywki - coś, co mógłbym użyć, by pogłębić znajomość."
Ty nie masz pogłębiać znajomość, ale zmienić jej naturę. GWARANTUJĘ ci, że pogłębienie relacji tego nie uczyni. Nie potrzebujesz pogłębiać relację. Pogłębiając relację nie rozkochasz jej w sobie. Wręcz przeciwnie, pogłębienie relacji może cię tylko wpakować we "friend zone" (->), o ile już tam nie jesteś, a wtedy już koniec - przegrałeś ją. Wiesz co to znaczy? To znaczy, że za jakiś czas zacznie ci się zwierzać z problemów ze swoim facetem, a ty będziesz dalej przy niej tkwił licząc, że odkryje ciebie, ale tak się nie stanie. Bo go rzuci i zacznie się umawiać z kolejnym, o problemach z którym też zacznie ci się zwierzać. To cię czeka, jak nie przestaniesz pieprzyć o pogłębianiu znajomości :P Sam to przechodziłem już dwa razy i dużo nauczyłem się na swoich idiotycznych błędach.
MUSISZ jej dać do zrozumienia, że traktujesz ją jako potencjalną dziewczynę, a nie przyjaciółkę. Gdy zaprosisz ją do kina, czy do cukierni, jednocześnie to robisz, a jednocześnie nie robisz nic, co by zburzyło waszą "wspaniałą", dotychczasową relację.
Zacznij się wreszcie słuchać :> Gdybyś był mądrzejszy w tej kwestii, nie przychodziłbyś po porady w tej samej sprawie co kilka miesięcy!
Ona jest na wyciągnięcie twojej ręki. A ty zamiast jej ją podać, godzinami dobierasz rękawiczkę.
kubicBSK [ Legend ]
Korzystając z dużego zainteresowania wątkiem przez doświadczonych kolegów i koleżanki z GOL-a, również się Was poradzę:)
Tak w skrócie wygląda moja sytuacja:
Przyjaźniłem się przez okres około roku z pewną dziewczyną, po tym czasie zaczęło coś między nami iskrzyć. Po kilku miesiącach wspólnych spacerów, spotkań byliśmy ze sobą. Nasz "związek" trwał 2 tygodnie, po czym ona wypaliła, że nie może ze mną być, gadka-szmatka o przyjaźni i inne śmieszne teksty, które miały jedynie służyć, jako zamienniki zwrotu - "zrywam z Tobą". Było ciężko, nie mogłem tego przeboleć, ale z biegiem czasu chciałem jej dogryźć(?) więc poszedłem na siłownie, ot tak, żeby potem "żałowała", co straciła. (Wiem, głupio myślałem, ale przynajmniej trenuje teraz dla siebie - jeden plus wynikający z tego:)). Przez okres około miesiąca czasu była mi obojętna, ale w końcu znowu coś we mnie ruszyło i do dnia dzisiejszego, nie mam zielonego pojęcia, jak polepszyć nasze stosunki. Niby mały kroczkami idę do celu, ale to są właśnie jedynie te wyżej wspomniane "subtelne sposoby".
Myślicie, że mamy jakieś szanse? Jeśli tak, to co mógłbym zrobić? Zachować się tak, jak radzicie autorowi wątku?
Przepraszam autora, że wkradłem się do Twojego wątku, ale po prostu nie chcę robić bajzlu na forum. Przepraszam również za wszelkiego rodzaju literówki, pisałem w pośpiechu.
Z góry dzięki za jakiekolwiek rady:)
Deton [ klein Zwerg ]
Jeżeli coś was łączy i wiesz, że bała się stracić Twojej przyjaźni, a nie tylko przekazać
Ci że masz spadać, to ja bym walił z grubej rury.
k4m [ that boy needs theraphy ]
Nie chciało mi się czytać wszystkich komentarzy, ale widzę że większość rad jest w podobnym stylu. Ja proponuję zacząć od innej strony i nie dam Ci prostej rady jak ją zdobyć bo takiej nie ma, za to możliwe, że pomogę Ci w inny sposób. Po pierwsze jesteś cipką, jeżeli chodzi o sprawy damsko- męskie. Pisałeś coś, że jesteś nieśmiały, małomówny itd, ale to zawsze ma jakieś podłoże. Jakie? Nie masz ani trochę pewności siebie, a co za tym idzie masz też niską samoocenę. Dla ładnej dziewczyny, a zapewne Twoja koleżanka właśnie taką jest, skoro aż 3 osoby o nią zabiegały nie masz zbyt dużej wartości. Traktuje Cię jako użytecznego idiotę, który zrobi dla niej wszystko i stara się pielęgnować ten stan rzeczy uśmiechając się, czy nawet wykazując zainteresowanie Twoją osobą. Nawet jeśli bardzo Cię lubi, to nie myśli o Tobie w kategorii potencjalnego partnera, pomimo tego że prawdopodobnie świetnie zdaje sobie sprawę z tego że "coś" do niej czujesz. Pisze to z mojego, męskiego punktu widzenia, bo (broń Boże nie jest to przechwałka) sam mam taką koleżankę, której na mnie zależy, to widać i ja to wiem, ale nie chce nic z nią robić, pomimo jej starań bo nie odpowiada mi z charakteru.
Odpowiadając na twoje pytanie co możesz z tym zrobić? Zamiast popadać w marazm i otępienie weź się w garść, bo stajesz się przez to tylko coraz większą cipką. Nie proponuję szczerej rozmowy z nią o Twoich uczuciach, bo to skończy się raczej wielkim rozczarowaniem (choć nie przeczę, że zapewne Ci ulży kiedy będziesz wiedział na czym stoisz). Zamiast tego popracuj nad samym sobą, bo za bardzo skupiasz się na niej, na jej adoratorach, na swoim "nieszczęściu", a nie na sobie i swoim życiu. Jak? Jeszcze w gimnazjum mając podobne problemy z dziewczynami (tak, też byłem cholernie nieśmiałą cipką tylko, że lata temu), postanowiłem zmienić swój image, kupiłem sobie fajne ciuchy w których czułem się pewniejszy siebie, ściąłem włosy bo miałem jak to metal długie, schudłem, zacząłem uprawiać więcej sportów, otworzyłem się na innych ludzi. Postanowiłem też, że zacznę spotykać się z dziewczynami. Jednak nie z tymi najładniejszymi, zaczynałem od średnich, przy których czułem się w miarę pewny siebie i myślę, że to jest klucz do sukcesu. Dopiero wtedy, kiedy zaczniesz być pewny siebie, możesz zacząć atakować, wcześniej nie widzę sensu. Nawet jeśli Ci z nią nie wyjdzie, to wyjdzie z inną i zapomnisz o niej. Oczywiście, potrzeba na to czasu, ale przez ten rok który zmarnowałeś mogłeś trzy razy zmienić się o 180 stopni.
sorrow jack [ Chor��y ]
Złe wieści! Niestety musiałem dzisiaj zostać w domu do południa, więc do szkoły poszedłem na dwie ostatnie lekcje. I co usłyszałem? A to, że mój kolega znalazł sobie świetną zabawę w łapanie tej dziewczyny za tyłek i, co najlepsze, jej się to bardzo podobało, bo zamiast się oburzyć, dać mu w pysk, okrzyczeć go, to ta się świetnie bawiła cały czas się śmiejąc. Co to może oznaczać? Jak myślicie, może być w nim zakochana?
By jeszcze bardziej wszystko skomplikować okazało się, że kolega i ta dziewczyna z klasy, z którą chodził, najprawdopodobniej są znowu razem. Co ja mam o tym myśleć? Mam kompletny mętlik w głowie. Wiem, że miałem się nie oglądać na swoich "rywali", ale sami przyznacie, że to nie jest byle co. Wiem też, że miałem coś zrobić, ale nie miałem na to szansy. Gdy ja przyszedłem, to jej już nie było od godziny. Tak mnie niesie, że mnie chyba chuj strzeli jak jutro czegoś nie zrobię.
Jak na razie sprawą nr. 1 jest zrozumienie tego, co się dzisiaj wydarzyło. Ktokolwiek mający jakąkolwiek myśl mogącą pomóc mi zrozumieć o co tutaj chodzi jest proszony o wpisanie się. Sytuacja o tyle dziwna, że kiedyś rozmawiając z tą dziewczyna usłyszałem, że ona czuje pogardę do dziewczyn, które się dają "wymacać" na np. dyskotekach. Czy mi się wydaje, czy może już nie ma dla mnie szansy?
_agEnt_ [ Tajniak ]
Czy mi się wydaje, czy może już nie ma dla mnie szansy?
Masz szansę. Jak wreszcie zaczniesz porady wprowadzać w życie, a nie je odrzucać.
Musisz ją jutro zapytać, czy nie przeszłaby się z tobą do kina.
Tylko nie palnij, że ją kochasz :) To jest podstawowa sprawa. Ona ma sama się zacząć zastanawiać, czy coś do niej czujesz. Masz być tajemniczy jak Zorro :D
Jeszcze jest na to ZA WCZEŚNIE, by jej coś wyznawać. Musisz zacząć urabiać grunt właśnie zaproszeniem do wyjścia do kina (kino jest lepsze niż kawa, cukiernia etc., bo nie wymaga ciągłej rozmowy, co byłoby widzę trudne).
Cokolwiek myślisz, jak bardzo się tego boisz, jak bardzo nie chcesz czegoś zepsuć to jest jedyny krok, jaki możesz postawić w DOBRĄ stronę.
To jest twoja szansa. Nie strać jej. Może nie będzie następnej.
Jak to zrobisz, wrócisz tu i opiszesz całą sytuację możesz liczyć na dalszą pomoc i dalsze wskazówki (jak np. radzić sobie z ciszą, której się bałeś).
Aha i jeszcze jedno - masz PRZESTAĆ ANALIZOWAĆ SYTUACJĘ. Przestać się zastanawiać, czy ten ją klepnął, czy ona się obejrzała, a co jak on wrócił do swojej koleżanki. NIC nie rozwiążesz w ten sposób, NIC nie wyjaśnisz, choć ci się tak pewnie wydaje, a jedynie będziesz odkładał na później co masz zrobić, przez co już może będzie za późno.
To są moje rady, ale wątpię, że ich posłuchasz. To jest przekreślony przypadek, ale nie ze względu na sytuację, ale ze względu na twoją bierność, kolego.
No, ale może mnie zaskoczysz i podejmiesz wyzwanie?
o.b. [ Konsul ]
Weź się chłopie w garść i pogadaj z nią o wszystkim, co Ci leży na sercu. Twój "kolega" ma Cię w głębokim poważaniu i jakby nie patrzeć wychodzi mu to na dobre, bo zamiast żalić się na jakimś forum, to bierze się do roboty. Więc albo zepniesz poślady, albo swoją koleżankę będziesz oglądał przez resztę życia na zdjęciach na naszej klasie.
I wiem po sobie - jak już z nią porozmawiasz, to będzie duuużo lepiej...
Drackula [ Bloody Rider ]
no ja nie moge, jak pomysle to jak gapowaty w twoim wieku bym nie byl to w porownaniu z Toba to pewnie na casa nowe bym wyszedl.
Jak Cie boli ze kolega lapie ja za dupe to daj mu w pysk i juz. W tym wieku to chyba tylko cnotki niewydymki obruszaly sie na takie zaloty.
A najlepiej to strzel sobie w ryj raz czy dwa i wez w koncu pogadaj z nia a nie mazesz sie jak najgorsza ciota.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
sorrow - Apropo postu [12], bo reszta pewnie mówi ciągle o tym samym:
Już ponad rok próbowałem i nic z tego nie wyszło.
No i będziesz próbował dalej. Będziesz próbował aż nadejdzie moment o którym mówiła Megera i wasze drogi się rozejdą - przecież o tym właśnie próbowałem Ci powiedzieć.
Jeśli dobrze też zauważyłem to masz zamiar iść z nią na studia? Kompletnie Ci coś na mózg siadło już? Toż dup takich jak ta milion miliardów, a Ty pół życia chcesz spędzić jak pies łażąc za jedną? Man, no nawet Ja takich wpadek nie miałem.
Rozumiem powzdychać, posmutać i pójść dalej, ale samemu pakować się w kłopoty to już przegięcie.
I zapamiętaj do końca życia - Nie rwij dupy z własnej grupy.
Zapamiętać, zapisać, stosować. Połowa problemów Ci zejdzie z głowy.
paściak [ carpe diem ]
Bierzesz sie w garsc, spinasz poslady, myslisz sobie ze "za 10 lat duzo bardziej bedziesz zalowal tego czego nie zrobiles, niz tego co zrobiles", wykorzystujesz szanse poki ja masz i podchodzisz do niej po szkole i pytasz czy poszla by z Toba do kina. Mozesz np zagadac o jakims filmie, czy widziala, ona mowi ze nie, Ty jej gadasz ze widziales ze leci w kinie w tym tygodniu i czy moze by sie wybrala z Toba, bo podobno film jest dobry :) Dasz rade! Ogranicza cie tylko twoja psychika.
_agEnt_ [ Tajniak ]
sorrow jack, jesteś tu w ogóle, czytasz to?
goldenangel [ Centurion ]
wpadnij tutaj na kanal gola to pogadamy :-)
k4m [ that boy needs theraphy ]
agent---> właśnie odniosłem wrażenie, że nie. W przeciwieństwie do Twojej rady (bez urazy), ja dałem mu zajebistą i najlepsza jaką mógłby usłyszeć ;d, ale zamiast tego, ten dalej pisze o tym jak to kolega złapał ją za tyłek. Straszne! Zaczyna mi to wyglądać na prowokację i zaczynam żałować czasu poświęconego na pisanie poprzedniego posta.
ew druga opcja jest taka, że ten koleś ma naprawdę poważne problemy z głową, bo cały czas prosi o rady, pomimo tego że przewijają się ciągle takie same i absolutnie nic sobie z nich nie robi.
pooh_5 [ Czyste Rączki ]
Złe wieści! Niestety musiałem dzisiaj zostać w domu do południa, więc do szkoły poszedłem na dwie ostatnie lekcje. I co usłyszałem? A to, że mój kolega znalazł sobie świetną zabawę w łapanie tej dziewczyny za tyłek i, co najlepsze, jej się to bardzo podobało, bo zamiast się oburzyć, dać mu w pysk, okrzyczeć go, to ta się świetnie bawiła cały czas się śmiejąc.
Że jest, no nie wiem...ekhm, nie szanuje się? :D
Generalnie to spójrz prawdzie w oczy - nie będziesz jej miał, ponieważ nie masz do tego jaj. Zwyczajnie. Piszesz, że cały dzień rzuca cię na myśl że "miłość twojego życia" jakiś palant łapał za tyłek i to jej się podobało. Zastanów się czy jesteście siebie warci, bo wszystko wskazuje na to, że... nie. Do tego faceci w [61] i [62] podsumowali temat.
Aha, jeszcze jedno. Ma na imię Ada? :)
mineral [ Senator ]
sorrow jack
Jeżeli tak mają wyglądać Twoje postępy, to daj sobie spokój. Jak tak zrobisz, wszyscy będą szczęśliwi. I Ty, że przestaniesz płakać w poduszkę, i ona że przestaniesz truć jej dupę i my, bo nie będziemy musieli dawać Ci ciągle te same porady, skoro i tak masz je w dupie.
Jak chcesz sobie już do końca zmarnować życie to idź z nią na te studia. Nie dość, że z takim podejściem nigdy jej nie będziesz miał, ani żadnej innej dziewczyny, to jeszcze pewnie pójdziesz na coś, co Cie w ogóle nie interesuje.
_agEnt_ [ Tajniak ]
I jeszcze taki mały życiowy "tip" ;P
"(...) mój kolega znalazł sobie świetną zabawę w łapanie tej dziewczyny za tyłek i, co najlepsze, jej się to bardzo podobało, bo zamiast się oburzyć, dać mu w pysk, okrzyczeć go, to ta się świetnie bawiła cały czas się śmiejąc. Co to może oznaczać? Jak myślicie, może być w nim zakochana? "
Jak nawet z nim zacznie z nim sypiać, to nie musi oznaczać to tego, że jest w nim zakochana :)
Loiosh [ Senator ]
"Nie rwij dupy z własnej grupy."
Z jednej strony - Ave! Bo sam się na tym przejechałem:) Z drugiej, jak któraś naprawdę się spodoba, to trzymania się takich uprzedzeń jest bez sensu. Ale trzeba się liczyć z ryzykiem, jakie to ze sobą niesie.
Chłopie, naturalnie ciężko się przełamać, ale jak myślisz, o tym, żeby iść z nią na studia to głupi pomysł. Idź sam, tam gdzie nikogo nie znasz, albo z jakimś dobrym kumplem, czy koleżanką ( do której nie wzdychasz). Będziesz miał niepowtarzalną okazję stworzyć swój własny wizerunek od podstaw i dzięki temu może łykniesz trochę pewności siebie. Na pewno też poznasz wiele fajnych, innych dziewczyn. Naprawdę, idź swoją własną drogą, miej chociaż na tyle siły, żeby to zrobić.
A ona? Cóż, jeżeli będziesz chciał spróbować, to będziesz mógł uderzyć do niej, za kilka-kilkanaście miesięcy, jak będziesz silniejszy i wyrwiesz się trochę z ramy przyjaciela. Może wtedy Ci się uda.
Co oczywiście nie wyklucza tego, że możesz spróbować teraz, to Twoje życie i możesz z nim robić co chcesz. Nawet jak padniesz na glebę twarzą, to się podniesiesz i będziesz mądrzejszy. Teraz siedzisz i nie robisz nic, oprócz pisania na internetowym forum, że chuj Cie strzela, jak Twój kolega ją klepie po tyłku.
Rozumiem potrzeba wyżalenia, oczyszczenia czy czegoś takiego, bo mi też się zdarzyło taką mieć. Z tym, że po prostu oprócz tego rozpaczania, zastanów się co możesz zmienić w sobie i nie nastawiaj się na rewolucję, a raczej spróbuj sukcesywnie zmieniać to co Ci się w sobie nie podoba. Siłownia, jakieś wieczorne wyjścia ze znajomymi, sport, cokolwiek, żebyś tylko coś konkretnego robił ze swoim życiem. Pomaga w budowaniu lepszej samooceny.
kubicBSK [ Legend ]
Podbije post 55:)
mineral [ Senator ]
kubicBSK-> ok, ale co mamy Ci powiedzieć? O ile w przypadku autora wątku wiadomo kto spieprzył sprawę, o tyle Ty nie napisałeś zbyt dużo konkretów...
Fajnie, że wziąłeś się za siłownie, nie wazne z jakich pobudek, ważne że teraz robisz to dla siebie.
Szanse masz. Moja rada wygląda tak: zastanów się tylko czy warto. Jeżeli warto to działaj.
Coy2K [ Veteran ]
I zapamiętaj do końca życia - Nie rwij dupy z własnej grupy.
mój brat wyrwał i są teraz szczęśliwym małżeństwem :)
cały pierwszy post to żałosne wywody jeszcze bardziej żałosnego nastolatka, a jak czytałem o tym, że Ci smutno, bo ona na gg nie pyta się Ciebie o opinie linków, ktore wysyła Twojemu koledze to myślałem że ze śmiechu się rozpłacze :)
spójrzmy prawdzie w oczy - to nie kwestia tego, ze ona Cie nie chce jak to Dycu tam próbował podsumować, tylko tego że jesteś małą cipką, który nie może jej powiedzieć ocb.
A że ona nie czuje mięty ? no coż, za bardzo zgrywałeś psiapsiółę i pewnie nawet jakbyś po 5 latach w koncu to z siebie wydusił to ona woli kogos kto zachowuje się jak facet, nie jak pipka :)
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Sorrow Jack -> wóz albo przewóz, skończ z analizowaniem bo się zanalizujesz na śmierć i g.... z tego wyjdzie i to Ci szczerze powiem. I tyle.
Ah, jeszcze jedno - nie idź za nią na studia. Głupota stulecia. Będziesz babrać się w czymś do czego nie masz przekonania, będziesz tkwić i kombinować jeszcze przez pić lat ani na krok nie zbliżając się do celu. Idiotyzm i masa straconego czasu.
Tak jakby trzeba było koniecznie być tuż obok osoby na której człowiekowi zależy... LOL. Warto, ale nie cały czas!
sorrow jack [ Chor��y ]
Wybaczcie, ale po napisaniu posta położyłem się na pięć minut i dopiero co się obudziłem.
Parę osób może nie doczytało, ale nie spotkałem wczoraj tej dziewczyny, nawet jak bym miał działać, to i tak nie miałem szansy. Ważniejszą częścią było zanalizowanie jej wczorajszego zachowania, o którym słyszałem, gdy przyszedłem do szkoły. Zresztą dokładnie takie zadałem pytanie, co o tym sądzicie?
pooh_5- nie, to nie jest Ada.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Doczytało, doczytało.
Czy jutro zaprosisz ją do kina?
sorrow jack [ Chor��y ]
Nie wiem, chyba spróbuję poważniej z nią rozmawiać.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Jeżeli zaczniesz z nią poważniej rozmawiać i powiesz jej, co do niej czujesz, musisz się liczyć z tym, że możesz spieprzyć sprawę :P
Najpierw mówisz, że nie chcesz jej nigdzie zapraszać, bo spalisz mosty. "Poważnej rozmowie" o wiele bliżej do palenia mostów, niż zaproszeniu do kina.
Zrozum, że wszelkie wyznania typu "podobasz mi się od dawna, nie umiałem ci tego powiedzieć", choć wystrzelone w dobrej intencji poparzą cię po rękach rykoszetem. Dziewczyna nie będzie na to przygotowana, na pewno nie rzuci ci się w ramiona nawet, jak się jej podobasz. Za duży szok. Trzeba stopniowo badać grunt i stawiać kroki.
Mówię ci, spróbuj, jak się odważysz (zaprosić do kina!), to masz moje pełne wsparcie i porady, o ile będziesz chciał. Weź tak spojrzyj jutro na nią i pomyśl, że już w tym tygodniu twoje życie może wejść na nową, lepszą drogę, a wszystko, by ją rozpocząć to zadać jej to jedne proste pytanie.
Poza tym sam już zaczynam podejrzewać, że to prowokacja.
Darat [ Hard as Stone ]
Przestań analizować, przestań się zastanawiać ...
Tak swoją drogą : jeśli nie jesteś jej dobrym znajomym to wyjście z propozycją bycia razem może spotkać się z nieciekawą reakcją ... takie rzeczy to chyba tylko przez internet ...
Poza tym sam już zaczynam podejrzewać, że to prowokacja.
Być może to tzw "faza emo"
Zenedon [ Burak cukrowy ]
Wyciągaj flaszkę i dołącz do nas!
_agEnt_ [ Tajniak ]
@kubicBSK
A może zainteresuj się tą dziewczyną naszego Romeo. Z opisów niczego jest sobie, wolna, jedyny konkurent klepie ją po tyłku, a drugi siedzi po nocach i wszystko analizuje :)))
_agEnt_ [ Tajniak ]
edit: dubel
Amadeusz ^^ [ Forgotten son ]
Chłopie, żal mi Ciebie. Nie dlatego że jesteś w "kiepskiej" sytuacji - bo każdy kto starał się o dziewczynę był na początku w podobnym położeniu. I w dużej ilości przypadków zaradny facet zdobywa to na czym mu zależy. I tutaj następuje pierwszy zgrzyt, bo w tym co robisz nie ma za grosz zaradności.
Najbardziej niesamowite w Twoim przypadku jest to, że masz prawie 20 lat i nie potrafisz zaprosić dziewczyny na spacer czy do kina. To jest dramat. Po prostu dramat.
Ludzie pocieszają Cię, że masz jakiekolwiek szanse. Z takim podejściem nie masz, nie rób sobie złudzeń.
Nie bądź pipą, weź telefon, napisz do niej. Zapytaj czy chce się wybrać na jakiś fajny film do kina. Albo na łyżwy, cokolwiek. To nie boli, uwierz. Najwyżej napisze że jest w tym dniu zajęta albo coś w tym stylu. Nic się nie popsuje, a przynajmniej będziesz wiedział na czym stoisz :]
Ale skoro tak podstawowe relacje sprawiają Ci problem, to chyba już nic nie pomoże. Deal with it. Lub wreszcie zacznij się z nią umawiać i wykonywać jakiekolwiek kroki w pożądanym kierunku. Możesz też dalej siedzieć na forum i się użalać nad swoją niedolą. Twój los leży w Twoich rękach.
Obudź się. I powodzenia.
PS. Olej kolegów, walcz o swoje.
PPS. Czuję że odpisuję trollowi, ale mniejsza o to :]
djforever [ Senator ]
Nie mam z babami jakiegoś dużego doświadczenia, ale na Twoim miejscu podjąłbym jakieś kroki, nieważne jakie. Żeby widziała że jednak mi zależy (nie że ją od razu kocham czy coś). Jeśli nie zareagowałaby na to w pożądany sposób - zignorowałbym ją, traktował jak resztę koleżanek, albo i gorzej. I tutaj są dwa, niezależne już od Ciebie wyjścia - albo ona to zaakceptuje albo sama zacznie do ciebie 'podbijać'. Jeśli będzie to pierwsze - trudno. Jeśli będzie to drugie, to musisz to ugrać na swoją korzyść, nie pokazuj maślanych oczu, nie zmieniaj zachowania i strategii od razu gdy usłyszysz coś miłego lub nawet propozycję spaceru czy czegośtam. Tak bym zrobił, ale to jest tylko moja teoria.
U mnie było śmieszniej - 5 miesięcy 'uganiałem' się za dziewczyną, która nie chciała mieć chłopaka, a przynajmniej tak mówiła. Nie okazywałem jakiegoś wielkiego zainteresowania, nie byłem nachalny, ale ona zauważyła że mi zależy i zerwaliśmy kontakt, 'dla mojego dobra'. Minęło jakieś 1,5 miesiąca i napisałem do niej, bo nie oddałem jej jakieś książki i chciałem to zrobić. Spotkaliśmy się, znajomość się jakoś odnowiła, spotkaliśmy się znowu, i żadne z nas nie dostało wtedy tego czego oczekiwało. Ona myślała, że już mi przeszło, a ja myślałem że zmieniła swój stosunek do mnie, oboje się myliliśmy. Wkurzyłem się na nią i znajomość wygasła, nie pisałem nic do niej. Ona odezwała się dopiero po miesiącu, chciała się spotkać pod pretekstem jakiejś pomocy szkolnej, więc zgodziłem się i wyjaśniłem jej wszystko - że ta znajomość mnie niszczy, że ona chce przyjaciela, a ja dziewczyny. Że to nie ma sensu. Z pewnym bólem przystała na to, żeby już całkowicie zerwać kontakt...minęły 3 tygodnie i znów chciała się spotkać. Miała jakieś 'ważne powody', więc z ciekawości zgodziłem się. Zaproponowała mi coś w rodzaju pół związku, pół przyjaźni - to chyba się nazywa 'friends with benefits'- nie będziemy parą, ale pozwolimy sobie na pewne rzeczy które pary robią :p Po zastanowieniu zgodziłem się i coś takiego trwało 2 i pół miesiąca. Potem nagle zerwała ze mną, znowu, wkurwiając mnie niemiłosiernie. Poprosiłem ją, żeby już nigdy do mnie nic nie pisała, że nie chcę mieć z nią niczego wspólnego. No i faktycznie przestała pisać...na 3 miesiące. Przez ten czas byłem pełny złości i żalu, już prawie zapomniałem o niej,spotykałem się nawet z inną, ale to było krótkie, wcale mi dziewczyna nie podeszła. W pażdzierniku napisała..prosiła o spotkanie. Bardzo mnie to wkurwiło bo myślałem że znów pakuję się w to samo, że nie wchodzi się po kilka razy do tej samej rzeki. Ale w końcu jakoś mnie przekonała na spotkanie. Nie było wcale miło, ale powoli się coś zmieniało. I skończyło się na tym że...jesteśmy razem. Od 1,5 miesiąca. Nie mam całkowitej pewności czy jej coś znów nie odwali, czy znów mnie nie zawiedzie - ale nigdy jeszcze nie miałem jej tak dużej.
Jaki wniosek z tej pojebanej historii? Nie wiesz, co ci los przyniesie. Nie możesz nigdy mieć pewności, co się stanie. Także człowieku - nie poddawaj się. Ja się poddałem, a ostatecznie i tak wreszcie dostałem to co chciałem - tylko, cholera, ile to trwało.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Looish/Coy2K - Wypadki chodzą po ludziach, ale po kiego grzyba szukać problemów?
Poza tym odnoszę wrażenie że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i mówimy o dwóch różnych sytuacjach, Ja o sytuacji w której Ona i tak go nie chce, wy o sytuacji w której jak wyśle jej sms'a czy chce iść z nim do pub'u, to zostaną szczęśliwym małżeństwem : )
FurN [ Centurion ]
Ja mam 19lat. Dobrze cie rozumiem tez to miałem, kazdy choc raz to ma.Powiem ci rade bardzo wazna dla cb, nieczekaj, niezwlekaj z tym, idz doniej powiedz ze ja kochasz a jak niepotrafisz to pod jej drzwi daj jej jakis prezent bombonierke z listem czy cos, moze byc z twoim nr i do cb zadzwoni i sie spotkacie i zobaczy ze to ty;) Naprawde z tym nieczekaj nawet jak odmowi to przynajmiej spróbowałes i niebedziesz załowac. Umnie było tak ze dziewczyna namnie leciała a ja nic niezrobiłem i teraz załuje...
sorrow jack [ Chor��y ]
Nie wiem czy ona jakimś cudem czyta ten wątek, czy kobieca intuicja każe jej mnie unikać. Jeśli byłaby to któraś z tych dwóch opcji, to przynajmniej widziałbym, że mnie nie chce. A tak to niepewność mnie po prostu zżera. Cały dzień była dla mnie niedostępna, bo zgłosiła się do przygotowywania jakichś świątecznych ozdób czy innych niepotrzebnych pierdół. Chciałem poczekać po szkole i zmyślić, że coś pisałem czy załatwiałem u dyrektorki i z nią pogadać odprowadzając ją kawałek w stronę jej domu, ale zrezygnowałem, bo raz, że mówiliście, żeby się jak facet zachowywać, a dwa, że moja wymówka by się nie trzymała kupy zważywszy na to, że musiałbym czekać dwie godziny.
No nic, kolejny dzień stracony. Jedynym plusem jest to, że słyszałem, że jest obrażona na kolegę.
jarekao [ S T A L K E R ]
Aż sobie podwiesze ten wątek. Kto wie, może za kilka/kilkanaście części poznamy zakończenie tej historii.
MajkelFPS [ Frag Per Second ]
[1] Jeśli zakochanie wtrąca Cię w smutek i melancholię, to po zerwaniu(bo to nie jest "Ta jedyna") Strzelisz sobie w łeb, bo nie ogarniesz odejścia najważniejszej osoby dla danego okresu czasu.
Btw. Rzuć w nią na korytarzu plecakiem, najlepiej w głowę, kiedy się przewróci powiedz że to przypadek, i dalej już samo się toczy.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Ale mógłbyś napisać, co konkretnie zamierzasz?:) Na co się zdecydowałeś?
BTW jesteś przypadkiem z miasta na "K"? :D
jiser [ generał-major Zajcef ]
Pozytywnie ubawiły mnie te opowieści i rady. Wiele osób bardzo sensownie Ci pisze. Pomijając to, że jak będziecie mu pisać, że jest ci***, to jeszcze, pełen dramatycznie melancholijnych nastrojów, w to uwierzy do końca życia :D
Ode mnie jedna uwaga, podkreślę to, co ktoś Ci już pisał, a co dla Ciebie powinno być najważniejszą lekcją życiową. Za bardzo starasz się niczego nie stracić. A tak w życiu jest, że wiele się traci rzeczy ważnych wbrew swojej woli. Jednym wyjściem, pozwalającym zachować zdrowie psychiczne, jest pogodzenie się z tym i konstruktywne życie dalej. Kiedy zaczniesz do tego dojrzewać, budowanie tej czy innej relacji damsko-męskiej pójdzie Ci dużo łatwiej. Potem w życiu jeszcze czeka Cię zrywanie związków, śmierć najbliższych, chęć uduszenia własnego dziecka i kryzysy rozwodowe, więc lepiej zacznij przyswająć to zawczasu :D Wierz mi, piszę z własnych doświadczeń, mając w przeszłości historie i emocje podobne do Twoich.
Megera_ [ Franca ]
Niech ktoś wreszcie powie, że to prowokacja.
Raz, że autor wątku jest bardziej emo niż ja 7 lat temu. Dwa, że na miejscu tej biednej dziewczyny, gdyby już była jego oczywiście, gdybym usłyszała "Jak na razie sprawą nr. 1 jest zrozumienie tego, co się dzisiaj wydarzyło." to zeszłabym ze zgryzoty. Albo umówiłabym autora na wizytę do psychologa, co najmniej.
I właściwie to chciałam jedynie powiedzieć, że _agEnt_ jest mentalnym zwycięzcą wątku. :) Chłopie, skąd Ty masz tyle cierpliwości? :) A masz dziewczynę? ;)))
sorrow jack [ Chor��y ]
MajkelFPS - ty z tym plecakiem tak na serio?
agEnt - zadecydowałem, że zacznę działać. Może powiem jej, że mi na niej zależy albo ją gdzieś zaproszę, nie wiem. Wszystko wyjdzie w praniu. I nie, nie jestem z miasta na "K".
jiser - mogę wszystko stracić, wszystko co mam, bylebym tylko z nią był. I ja wiem, że życie nie jest łatwe. W dzieciństwie umarł mi ojciec, a reszta rodziny straciła to coś, co czyniło ją rodziną. Życie w moim domu przypomina bardziej mieszkanie wynajmowane przez pięć obcych ludzi. Nigdy w życiu nie usłyszałem od własnej matki żadnego ciepłego słowa, żadnego kocham cie czy cokolwiek. Jedyne co słyszę to komentarze jaki to jestem beznadziejny, jaki ze mnie debil, nieudacznik, że nie jestem taki idealny jak starszy brat itp. Kiedy ja przy zwykłym rozbiciu szklanki zostaje zwyzywany od kretynów, to mój brat przy zepsuciu telewizora słyszy coś w rodzaju "ej ty głuptasku". A jeśli o rodzeństwo chodzi, prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, co najwyżej proste pytania typu gdzie są klucze itp. Odkąd pamiętam, to nie miałem żadnych uczuć do reszty rodziny, właściwie nawet to nigdy nic nie czułem do kogokolwiek. Jeśli miałbym sobie wyobrazić, że będę kiedyś miał ślub, to nikogo bym ze swojej rodziny nie zaprosił. Tym bardziej zależy mi na tej dziewczynie, nigdy wcześniej nie czułem nawet zauroczenia jakąkolwiek inną, nic.
Wybacz nadmierne rozpisanie się i to bez ładu i składu, ale nie mam czasu.
Megera - to nie jest prowokacja, możesz mi wierzyć na słowo albo i nie, twój wybór. Nie rozumiem też za bardzo dlaczego miałabyś zejść ze zgryzoty. A słowa podziękowania dla agEnta są jak najbardziej zasłużone.
I tak BTW, gdzieś ty widziała emo z krótkimi, blond włosami :)
Loiosh [ Senator ]
Szczerze, to z opcji:
a) czekac dwie godziny, zeby ja odprowadzic do domu i powiedziec, jak bardzo Ci na niej zalezy i jest miloscia Twojego zycia
b) a rzuceniem jej plecakiem w glowe
To moim zdaniem juz ta druga jest lepsza i ma wieksze szanse powodzenia:)
Zapros ja do kina tak jak mowia, pewnie odmowi, ale moze sie uda. Pamietaj, kazde spotkanie, kazda rozmowa to doswiadczenie, ktore moze zaprocentowac w przyszlosci.
Dycu -> No ok, ale jak juz mowimy o tym przypadku, to mowimy o przypadku beznadziejnym, gdzie szanse na cokolwiek sa IMO jedynie w wypadku calkowitego zerwania kontaktu i bardzo dlugiej przerwy. I tak bedzie z kazda dziewczyna, jezeli w siebie nie uwierzy.
Jezeli to jest jakiekolwiek pocieszenie, to ja tez kiedys bylem skrajnie niesmialy i czailem sie jak pies do jeza, ale z czasem sie czlowiek wyrabia i powinno byc lepiej. Tylko uwierz w siebie, skoro nawet z Toba gada, to znaczy, ze w jakis sposob jestes dla niej interesujacy. A skoro dla niej byles, to dla innej tez bedziesz. Dolozysz do tego pewnosc siebie i jeszcze beda z Ciebie ludzie. Czytaj watek, chlon wiedze, bo ludzie dobrze pisza, jak przyswoisz, to moze nawet unikniesz kilku bledow na przyszlosc.
MajkelFPS [ Frag Per Second ]
Aaaaaaa przepraszam bardzo autora wątku:
Co masz do stracenia? Monologi do jej twarzy? Wewnętrzne katowanie podczas jej widoku? Melancholię? powód użalania się nad sobą?
I tak z nią nie rozmawiasz, nie spotykasz się, no może nie będzie odbierać płyt i się skrzywiać "jaki Ty dla mnie jesteś przekoxmiły".
Jeśli każdy mężczyzna tak by się pieścił z płcią piękną- nasz gatunek by upadł. Poza tym, jeśli się Wam uda...
Picture or it didn't Happend
sorrow jack [ Chor��y ]
Ale panowie, kto tu mówi, że ja jestem nieśmiały? Kiedyś może i byłem i to nawet bardzo, ale teraz już raczej nie mam tych problemów. Jak już wcześniej pisałem, zaproszenie dziewczyny to żaden problem (no może trochę nerwów by było, bo nigdy żadnej jeszcze nie zapraszałem), problemem jest zaproszenie TEJ dziewczyny. Dlatego się was radzę, bo chodzi tu o coś dla mnie bardzo trudnego i nie chcę tego zepsuć. Ja wiem, że gdy mi odmówi, to nasza relacja diametralnie się zmienia, niemożliwością jest, by było inaczej.
MajkelFPS - sam nie wiem czy wolałbym już cierpieć to co cierpię i mieć ją za bardzo dobrą koleżankę, czy czuć skrępowanie przy każdym naszym następnym spotkaniu i wiedzieć, że mnie odrzuciła.
Idę na spacer, więc nie dziwcie się, że nie będę teraz odpisywał w przeciągu godziny, półtora.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Ustalmy parę spraw.
1) Emo. Jak właściwie ich poznać?
2) A skąd niby _agEnt_ mógłby mieć dziewczynę. To teoretyk, choć światowej klasy. I żadna do niego nie miałaby cierpliwości :)
3) No szkoda, że nie z miasta na "K" :> A może jednak? Przyznaj, że jestem niezły :>
MajkelFPS [ Frag Per Second ]
[96] Go for it.
I nie pieść się ze sobą, bo to jest najgorsze. Jeśli czyta ten wątek, to jutro będzie z Ciebie taka zbita, że dziewczyna wykituje na przepuklinę brzucha.
_agEnt_ [ Tajniak ]
sam nie wiem czy wolałbym już cierpieć to co cierpię i mieć ją za bardzo dobrą koleżankę, czy czuć skrępowanie przy każdym naszym następnym spotkaniu i wiedzieć, że mnie odrzuciła.
Uświadom sobie, że mając ją za bardzo dobrą koleżankę prędzej czy później ona znajdzie sobie faceta i przy "każdym waszym następnym spotkaniu" będzie ci o nim odpowiadać. Dopiero poczujesz się odrzucony.
Pamiętaj, że jeśli nie przyjmie twojego zaproszenia nie znaczy to od razu, że cię odrzuciła. Mogą być różne powody, niektóre wcale nie przekreślające dalszego romansu. W sumie to zaproszenie masz wystosować nie po to, by je przyjęła, ale by zobaczyć jej reakcję , żeby mieć jakiś punkt zaczepienia do dalszej pracy :)
I pamiętaj. Nie rób z tego czegoś wielkiego. Dla ciebie będzie to pytanie na śmierć i życie, ale ona nie powinna tego odczuć. Zapytaj ją lekko - "Słuchaj, nie miałabyś może ochoty przejść się w czwartek/piątek do kina?". I tyle. Żadnych zwierzeń! Tylko pozostawienie jej dużego pola do domysłów może zaowocować! Powtarzam to już chyba 3ci raz bo ciągle piszesz, że "może powiesz jej, że ci na niej zależy". To byłby błąd! Jeszcze przyjdzie na to czas.
Megera_ [ Franca ]
Zanim zaczniesz się z nią umawiać, obsypywać ją kwiatami i wyznawać miłość 10 razy dziennie, radziłabym najpierw zrobienie porządku z własną samooceną. Bo uwierz, ale takiego emocjonalnego bagażu, jaki wniósłbyś w ten potencjalny związek, żadna 18latka nie wytrzyma.
_agEnt_, a może Tobie trzeba znaleźć dziewczynę? :) Szkoda, żeby taki potencjał się marnował, naprawdę. /a ja nie dość że stara, to jeszcze zajęta! ;)/
j-bobo [ Bobek ]
przeczytałem pierwszy post, reszty nie, ale odnośnie pierwszego moge Ci powiedzieć, byś "tupnął nogą i coś zrobił"
postaw na jedną kartę, zagadaj o byle czym, czyms śmeisznym, podtrzymuj emocje i jakoś sie samo rozwinie
powodzenia, ide czytac dalej
bartek [ Legend ]
Powiedz z jakiego miasta jesteś, może będę mógł pomóc, bo autentycznie mi się Ciebie żal zrobiło.
Jak się boisz tu to wal na:
bartek-gol małpa o2 dot pl :)
Coy2K [ Veteran ]
bartek a jak chciałbyś mu pomóc ? :) zaprosić ją za niego ?:)
lol sorry, ale pewne rzeczy trzeba zrobić samemu. Nie, nie wierzę w to, że gość się pozbył nieśmiałości, bo inne dziewczyny może zaprosić. Z tego co tu wyczytałem jest on tak nieporadny w kontaktach damsko-męskich, że śmiem wątpić żeby jakąkolwiek dziewczynę gdzieś zaprosił.
Nie wierzę też, że zrobi coś by zmienić coś w tej materii. Trzecia część tego wątku tylko to potwierdza.
a z tym kinem to bym wymyślił co innego bo nie brzmi to jednoznacznie jak randka, a przecież o to chodzi. Przyjaciółkę też można zaprosić do kina bez podtekstów. Tutaj dziewczyna powinna skumać, że chcesz czegoś więcej.
Megera_ [ Franca ]
Coy
Kino na pierwszą randkę jest złe, bo niejednoznaczne? To gdzie on ją ma zaprosić żeby było bardziej jednoznacznie, do łóżka? :)
j-bobo [ Bobek ]
ok, przeczytałem. przy okazji odświezyłem sobie kolekcję muzyki :D
najlepiej jest zaintrygować. by ona sama próbowała Cię rozgryźć. Jesli dobrze to zrobisz, i pozniej bedziesz sie odsłaniac (stopniowo), to cos z tego bedzie.
Oczywiscie nie mow od razu ze cos do niej czujesz czy cos tam, zaintryguj. Daj przynętę. niech ten dolar na sznurku spowoduje ze bedzie skakała z punktu do punktu, aż w koncu dojdzie do skarbca.
//Oczywiście nie przesadzaj z częstotliwoscia punktow/skokow, optymalnie//
Tez sądze, zaproś ją. Nawet pod kątem świat, nie wiem, jako jakis mily upominek mikolajkowowiglijnosylwestrowy (oczywiscie nie para gaci) tez by cos zdzialal. Walnij jakis moze wiersz, badz cos wskazowkowego, co by jej dało powód do rozmyslania...
w wersji ekstremalnej, kup sobie starter prepaid, i nowy numer podrzuc i zrob suprajsa, ze ten caly wyimagnowany fabio to Ty :D
_agEnt_ [ Tajniak ]
Megera_,
A co, masz jakieś fajne koleżanki ze studiów do rozdysponowania? :>
Belert [ Legend ]
zadecydowałem, że zacznę działać. Może powiem jej, że mi na niej zależy
a to akurat najgosze wyjscie :))
Chlopie nie przezywaj tego jak wilk sraczke .To w koncu taki sam czlowiek jak ty.A ty zamiast z nia pogadac to podchodzisz do sprawy jakby to byl jakis kosmita.To taki sam czlowiek jak ty tylko sie rozni paroma szczegolami anatomicznymi.
Bedziesz je mial jeszcze az do ....no w koncu duzo :)Wiec nie przezywaj sprawy bo nie warto :)
Za pare lat nie bedziesz pamietal jej twarzy.
Megera_ [ Franca ]
_agEnt_, ze studiów i nie tylko! :) Singielek znam pod dostatkiem. :)
_agEnt_ [ Tajniak ]
A tam singielek... Gdyby już - teoretyzując! - kogoś szukać, to tylko longplejek!
jiser [ generał-major Zajcef ]
jack ~~~>
Ale ja nie napisałem, że za bardzo boisz się stracić cokolwiek, tylko to, co dla Ciebie ważne. W tym momencie ważne jest dla Ciebie wyobrażenie, że mógłbyś być z nią. I, to co mówisz, sugeruje, że próbujesz za wszelką cenę tego nie stracić, choćby posiadanie takiego wyobrażenia miało Cię powstrzymać przed zmianą swojej sytuacji na lepsze. Przykro mi to Ci mówić, ale osoby z takim sposobem postępowania są z reguły nieszczęśliwe przez cały czas. Zaś utrwalenie takiego postępowania prowadzi w najlepszym stopniu do wieloletniej terapii behawioralno-poznawczej, w złym - do nerwic.
jack [93]: "Odkąd pamiętam, to nie miałem żadnych uczuć do reszty rodziny, właściwie nawet to nigdy nic nie czułem do kogokolwiek. Jeśli miałbym sobie wyobrazić, że będę kiedyś miał ślub, to nikogo bym ze swojej rodziny nie zaprosił. Tym bardziej zależy mi na tej dziewczynie, nigdy wcześniej nie czułem nawet zauroczenia jakąkolwiek inną, nic."
Megera [100]: "Zanim zaczniesz się z nią umawiać, obsypywać ją kwiatami i wyznawać miłość 10 razy dziennie, radziłabym najpierw zrobienie porządku z własną samooceną. Bo uwierz, ale takiego emocjonalnego bagażu, jaki wniósłbyś w ten potencjalny związek, żadna 18latka nie wytrzyma."
Skoro już jedziemy z psychologią dla każdego: niestety, Megera ma rację, a Ty powinineś rozsądnie, na zimno i szczerze z samym sobą to przedyskutować. To co piszesz, sugeruje, że zachodzi przeniesienie obiektu podstawowej więzi emocjonalnej z rodziny na nią, a to dysfunkcja. To zaszkodziłoby tak jej, jak i Tobie. Może coś tam rozumiesz na temat działania własnej psychiki, a może jeszcze nie miałeś okazji, w końcu dorosłość dopiero Ci się zaczyna. W takim razie, polecam wpierw uporządkowanie własnego ogródka. Gruntowna i szczera rozmowa z kimś do rzeczy, z kim masz poważną przyjaźń, albo wizyta u porządnego psychologa.
Jednocześnie zdecydowanie zaprzeczam, żebym ja czy ktokolwiek tutaj miał prowadzić Twoją "terapię" tutaj. Ja tylko gram w tej reklamie. Ale nawet dla lajkonika, pewne sprawy mogą być jasne i oczywiste.
Jeż. [ Chor��y ]
Przeczytałem cały wątek (tylko ten - nie mam całego dnia) i nasuwa mi się na myśl tyle rzeczy,
że aż nie wiem od czego zacząć.
Pojawiło się tutaj już tyle rad (lepszych i gorszych), że zaczynam wątpić w sens tego wątku.
Co z tego, że wszyscy chcą Ci pomóc jak Ty i tak nie chcesz z tego skorzystać?
Wolisz robić wszystko po swojemu. No cóż, jak tak dalej pójdzie to skończycie tą szkołę,
a Ty nadal będziesz "badał" grunt.
Jak ktoś trafnie zauważył, widać, że masz bardzo niską samoocenę. Musisz coś z tym zrobić.
Siłownia, zmiana wizerunku, spotkania ze znajomymi powinny Ci jakoś pomóc.
To podstawa.
Po drugie spuść trochę z tonu. Szczerze mówiąc nie wiem jak można mówić, że się kogoś kocha, jeśli zna się go tylko powierzchownie. Ale nie wnikajmy już w to. Jeśli na prawdę Ci na niej zależy
a nie chcesz żeby od razu "coś" sobie pomyślała to zbliż się do niej w jakiś sposób.
Moim zdaniem wystarczy, żebyś zaprosił ją gdzieś na piwo. Nawet jako kumpel. Jeżeli macie wspólne tematy to super. Będzie łatwiej. Spotkanie Wam wyjdzie i możecie się zacząć częściej umawiać. Niekoniecznie jakoś zobowiązująco. Po prostu jakiś spacer czy coś.. pogadać sobie. Przecież to nic wielkiego. Nie rób z tego nie wiadomo czego. Jeśli zauważysz, że chętnie spędza z Tobą czas to może wtedy będzie okazja, aby uderzyć.
W tym momencie tylko czekasz i nic z tego nie wychodzi. Może ona czeka na jakiś Twój ruch. A może zlewa Cię całkowicie. Nie wiesz o tym, ale nie przekonasz się jeśli nie spróbujesz. Tyle ode mnie :)
Przedstawiam jedynie własny punkt widzenia. Niektórzy chcieliby szybciej :P, może to i dobrze.. nie wiem - sam zdecyduj. Tylko ZRÓB COŚ!
Chyba nie muszę komentować tego, że chcesz iść na studia za laską, którą jesteś zauroczony.
Coy2K [ Veteran ]
Megera_ >>> tak, w tym przypadku jest niewskazane. Jeśli przez X czasu gośc jest jej kolegą/przyjacielem nie dając sygnałów, że chce czegoś więcej to i taki wypad do kina będzie tak odebrany.
Już sam rodzaj spotkania daje dziewczynie jakieś wskazówki, dzięki czemu jak będzie domyślna, a nasz bohater znowu wykaże się brakiem działania to może sama wykona jakiś pierwszy ruch, a tak ? pomyśli, ze kolega nie ma co robić to ją dla towarzystwa do kina zaprosi. Przesiedzą seans w milczeniu, odstawi ją do domu i tyle z tego planu.
Blichu [ Legionista ]
Wiesz co ,ja miałem tak samo ,ale namówiłem koleżankę żeby jej się spytała czy mam u niej szanse.
Dowiedziałem ,że nie ,ale i tak jest mi dużo lżej.
Jeż. [ Chor��y ]
" tak, w tym przypadku jest niewskazane. Jeśli przez X czasu gośc jest jej kolegą/przyjacielem nie dając sygnałów, że chce czegoś więcej to i taki wypad do kina będzie tak odebrany. "
Skoro nie są przyjaciółmi(a na to wychodzi), a jedynie znajomymi i na dodatek rzadko rozmawiają to nagłe zaproszenie do kina wydaję mi się raczej jednoznaczne :P.
_agEnt_ [ Tajniak ]
No Romeo, co dzisiaj stanęło ci na drodze przed odmienieniem swojego życia?;)
Chyba, że masz dla nas jakąś miłą niespodziankę...
sorrow jack [ Chor��y ]
Dzisiaj dowiedziałem się, że ta dziewczyna ma zajęty ten i połowę następnego tygodnia w związku ze świętami w szkole i różnego rodzaju przygotowaniami. Nie zamierzam ryzykować i jakiekolwiek akcje zostawiam na okres po tym czasie. Niestety dzisiaj zdążyłem zamienić z nią tylko parę słów, znowu.
Zanim zaczniesz się z nią umawiać, obsypywać ją kwiatami i wyznawać miłość 10 razy dziennie, radziłabym najpierw zrobienie porządku z własną samooceną. Bo uwierz, ale takiego emocjonalnego bagażu, jaki wniósłbyś w ten potencjalny związek, żadna 18latka nie wytrzyma.
Mogłabyś rozwinąć myśl? Czego miałaby nie wytrzymać?
bartek - wątpię byś był akurat z mojego miasta. Zresztą jeśli ktoś chce mi coś napisać, to proszę bardzo: sorrowjack(małpa)ymail.com
a z tym kinem to bym wymyślił co innego bo nie brzmi to jednoznacznie jak randka
Uwierz mi, że w tym przypadku zostałoby to właśnie tak odebrane, jak randka.
Za pare lat nie bedziesz pamietal jej twarzy.
Szczerze w to wątpię.
jiser - Prawdę powiedziawszy, to jestem zaskoczony tym, jak bardzo trafny był twój opis mojego stanu umysłu. I, o dziwo, wiadomość o jakiejś tam dysfunkcji mojej psychiki nie robi na mnie większego wrażenia. Nie rozumiem tylko o co chodzi z tym uporządkowaniem własnego ogródka. A o szczerej rozmowie z kimkolwiek nawet nie mówię, bo to nierealne. Nie przychodzi mi nikt do głowy, komu mógłbym zwierzyć. A psycholog to rzecz droga, więc na tym etapie życia niedostępna. Może w przyszłości.
EDIT: agEnt - niestety, wyjaśnienie powyżej.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Niech zgadnę... dowiedziałeś się tego nie od niej, ale od innych...
Chłopie, czego nie zamierzasz ryzykować? Co stoi na przeszkodzie, żebyś ją zapytał mimo wszystko? Przecież najwyżej ci powie - że np. chętnie, ale po świętach! To byłaby dopiero frajda, spędzić święta z taką myślą.
To, co zrobiłeś to użycie pierwszej lepszej wymówki (no sorry, nawet jak siedzi cały dzień nad tym, to na pewno, gdyby chciała, znalazłaby te 2, 3 godziny, by się z tobą spotkać - przecież można to nawet wykorzystać w rozmowie, np. "wiem, że masz dużo pracy i tak pomyślałem, że zasłużyłaś na krótki odpoczynek więc chciałem zaprosić cię do kina"), jaka się nawinęła, żeby odłożyć to, co masz zrobić, na później. Ale musisz zrozumieć, że tak zawsze będzie. Będziesz planował i planował, ale nigdy nic nie zrobisz - zawsze znajdzie się powód, by przełożyć to z teraz na jutro. Już pisałem, musisz działać wbrew sobie. Nie chcesz jej zapraszać, mówisz sobie, że później, bo to i to, a kluczem jest zaproszenie jej wbrew wszystkiemu co sobie obmyśliłeś.
A teraz będziesz się gryzł, jak okaże się, że kolega od klepania po tyłkach zamierzał dla odmiany ryzykować i to z nim dziewczyna spędziła sylwestra.
Kurdę, na prawdę chciałem ci pomóc, wesprzeć, naprowadzić. Dobrze ci życzyłem i nadal życzę. Ale widzę, nic z tego nie będzie. Po prostu nie ma szansy, żebyś zdobył tę dziewczynę. Sam jesteś sobie winny, bo dostałeś instrukcję prostszą, niż na zdrapce z prepaidem do telefonu. Dziś nawet miałeś szansę.
Jeż. [ Chor��y ]
Mam wrażenie, że nic z tego nie będzie ale spróbuję jeszcze raz.
Jeżeli uważasz, że zaproszenie do kina to za dużo to zrób chociażby cokolwiek.
Jakiś krok.
Pogadaj z nią luźno jak spędza święta, co robi na sylwestra(a nóż się załapiesz?). Znajdź jakiś temat do rozmowy. Nawiąż kontakt, a później będzie Ci znacznie łatwiej. To jest chyba minimum, które nie wymaga za dużo inicjatywy od Ciebie. Jak zaczniecie częściej rozmawiać to wtedy ją gdzieś zaproś. Na piwo, na spacer czy do kina(chociaż nie jestem zwolennikiem kina na pierwszej randce) - to będzie bardziej naturalne. Później już z górki, zobaczysz ;)
kajojo [ Generaďż˝ ]
sorrow jack--> po takim wyrywkowym przeczytaniu kilku postów z tego wątku, myślę, że nic nie zrobi Ci lepiej niż wizyta u psychologa i szczera rozmowa z nim. Nie musisz wydawać pieniędzy, bo za pewne gdzieś w pobliżu twojego miejsca zamieszkania funkcjonuje coś takiego jak Psychologiczna Poradnia dla Dzieci i Młodzieży. I nie sugeruj się, że jak za darmo to do niczego, sam swego czasu potrzebowałem psychologicznego wsparcia i właśnie zupełnie darmowy psycholog okazał się najlepszym specjalistą w moim mieście. :)
Coy2K [ Veteran ]
hahaha każdym swoim postem udowadniasz, że nie jesteś kimś kim ta dziewczyna mogłaby być zainteresowana, a żadnej dziewczyny nie przyciągają przysłowiowe ciepłe kluchy.
Każda wymówka dobra byleby odwlec rzeczową rozmowę. Jak nie przygotowania do wigilii to fakt, że akurat nie przyszła do szkoły. Zaraz zaczniesz pisać, że nie pogadasz z nią, bo ma na sobie bluzkę koloru niebieskiego, a to zły znak... litości.
Z początku może i było mi Ciebie żal, ale patrząc jak sam się nad sobą użalasz robiąc z dość banalnej czynności coś na miarę zdobywania Kilimandżaro.
chyba bardziej mi się żal zrobiło agenta, który nie wiedzieć czemu jeszcze Ci jakimiś radami sypie, a Ty ewidentnie sobie nimi dupe podcierasz prosząc o więcej.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Niech ci nie będzie żal :) To taka delikatna moja donkiszoteria :)
mr00TshnY [ Pretorianin ]
Podczepię się pod wątek, bo też jestem nieszczęśliwie zakochany, ale podjąłem pewne kroki i usłyszałem "nie kocham Cię i nie pokocham", czy to znaczy, że już na milion procent nie mam szans czy jednak warto próbować? Jak oceniają to eksperci? :)
Gdyby była fajna i z mojego miasta - czemu nie? ;)
Bo w sumie na filmach, to często dziewczyny tak mówią a potem i tak jest inaczej, ale... to są filmy. :D
Jeż. [ Chor��y ]
"nie kocham Cię i nie pokocham"
Jak dla mnie sprawa wygląda jasno. Ale przynajmniej wiesz już na czym stoisz.
Szukaj dalej! :)
_agEnt_ [ Tajniak ]
mr00TshnY, no ale jakiego rodzaju oceny oczekujesz? Przecież nic nie wiemy ani o was, ani o sytuacji, w jakiej usłyszałeś od niej te słowa. Musiałbyś się bardziej rozpisać.
Ale skoro powiedziała ci, że nie pokocha, to raczej bym się nie nastawiał, to dosyć zdecydowana wypowiedź z jej strony, nie uważasz? :)
A może podoba ci się tak z opisu ta niewiasta, za którą nie może zabrać się nasz jack pełen smutku? ;)
Megera_ [ Franca ]
Ja się dołączam do łez Coya. Wypłakaliśmy już razem całe jeziorko, więc, Agencie! Zwijaj się stąd, nie trać życia, z takim podejściem do spraw co trzecia lasia byłaby skłonna pójść z Tobą na ślubny kobierzec ;)
A co do autora:
psycholożką jestem domorosłą i ludzi biorę na "czucie", nie na wiedzę. Aczkolwiek.. gdybym ja miała 18 lat i startowałby do mnie ktoś z tak poważnymi zaburzeniami /o czym szerzej napisał jiser/, to spieprzałabym. Długo i daleko.
Ubierając to w proste słowa - człowiek jest tylko człowiekiem. Ty ze swojego obiektu westchnień zrobiłeś ideał, życie, WSZYSTKO. To nie jest zauroczenie, to nie jest miłość. To jest poważna choroba.
Ale skoro powiedziała ci, że nie pokocha, to raczej bym się nie nastawiał, to dosyć zdecydowana wypowiedź z jej strony, nie uważasz? :)
Tiru riru. :) Kobieta zmienną jest, znam to z autopsji ;)
A może podoba ci się tak z opisu ta niewiasta, za którą nie może zabrać się nasz jack pełen smutku? ;)
Dammit, dla dobra sytuacji to nawet ja bym tę pannę mogła poderwać, byleby tylko ten temat ruszył z miejsca!
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Ty ze swojego obiektu westchnień zrobiłeś ideał, życie, WSZYSTKO. To nie jest zauroczenie, to nie jest miłość. To jest poważna choroba
Raz, dwa, trzy, nie rwij dupy z własnej grupy... Kto jest ze mną ; )?
_agEnt_ [ Tajniak ]
No, ale jakoś gąsienicami się za agentem nie ciągną, gdy opuszcza swoją kryjówkę :))
I to prawda, że tiru riru, ale nasz nowy kasanowa, uważam, zbyt zdawkowo opisał sytuację, aby udzielać mu zachęcających do działania porad, bo mógłby jeszcze narobić sobie większego bigosu, jakby okazało się, że jest zbyt nachalny w swoich staraniach... to jest taki rodzaj sytuacji, który wymaga bardzo dużego wyczucia. No ale nie wiem, oddaję głos ekspertce :)
Snakepit [ aka Hohner ]
[126] +1
bartek [ Legend ]
Coy2K, po pierwsze chciałem w ogóle zobaczyć czy mi odpisze, ale widzisz jak się skończyło ;)
Żyjemy specyficznych czasach, w których wiele skomplikowanych i złożonych rzeczy rozwiązuje kliknięcie (a przynajmniej tak nam się wydaje). Najlepszym tego przykładem są inicjatywy na Facebooku. Wchodzisz na profil Grinpisu, klikasz "I like it!" i już jesteś Grinpisowcem, już ich wspierasz, już jesteś dla nich ważny (sami Ci to powiedzą!), już Twoje sumienie jest spokojne, bo przecież zadbałeś o to, żeby na świecie było lepiej.
Nie jest tak?
Ilu ludzi, którzy należą do grupy Grinpis segreguje śmieci? Ilu ludzi, którzy klikają w te durne linki na Szerloku typu "nakarm psa" poszło do schroniska i naprawdę zainteresowało się tym, co można dla zwierząt zrobić? 15 minut wolontariatu zrobi więcej dobrego, niż pół roku klikania w "nakarm tego pieska" (i przy okazji nabij nam sakwę).
Pewnie nikt. Bo po co się wysilać, skoro sumienie już jest spokojne?
Podobnie jest z problemami na forach - "przestań się użalać nad sobą", "dlaczego nie zaryzykujesz", "robisz z igły widły" - wszyscy mają rację, ale gdyby to tak działało, to świat byłby kolorowym miejscem bez wojen, smrodu i głodu, psychiatrów i psychologów.
Koleś ma problem jak stąd do Marsa, pisząc te swoje posty pot cieknie mu po dupie a ręce przyklejają się do klawiatury, co drugie słowo w każdej jego wypowiedzi to wymówka a Ty mu mówisz, że utrudnia sobie banalną czynność.
Najgorsze jest to, że Ty też masz rację, ale pamiętaj o tym, że to co dla Ciebie jest banalne dla innych może być nieosiągalne (do tej pory jak widzę Twój portret Alby sprzed kupy lat, to zgrzytam zębami i zastanawiam się czy kiedyś wezmę się za siebie na tyle, aby zrobić coś choć w połowie podobnego). A Ty to spłodziłeś jak miałeś ile? 16? 19 lat? :D
Co do problemu chłopaka - miałem takiego kumpla, był Świadkiem Jehowy, odciął się od tego i NIC nie dało się zrobić, autor tematu to jest przy nim kozak. Ten mój kumpel miał 23 lata, nigdy nawet nie pocałował dziewczyny (choćby w policzek) i po prostu srał w majty na myśl o konfrontacji z kobietą. Wpadłem raz po niego z kumplem, zabraliśmy do centrum handlowego, podstawiona koleżanka do niego podjechała, przełamała lody, 30 minut dobrego feedbacku i chłopak zaczął sam otwierać dziewczyny. Następnego dnia w Empiku zaprosił obcą na łyżwy, wziął numer, coś tam z tego nawet wyszło (myślę, że nie tylko ją pocałował ;)).
Nie wiem jak się dalej potoczyło, bo zerwałem znajomość (miałem go dość, co rano dostawałem SMS czy pójdę z nim "na dupy" - nie rozumiał, że już miałem dziewczynę).
Tak czy inaczej - nic w takim wypadku bardziej nie pomaga, niż ludzie w których ma się wsparcie i którzy wiedzą co zrobić. Przecież nim trzeba zwyczajnie pokierować, pokazać mu że się da i że laski nie gryzą. Niestety nawet najlepsi nie będą w stanie tego wykonać na piśmie :)
BTW kino jest do dupy i zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, od 152 lat pieje się, że kino nie tylko nie jest fajne, ale całkowicie odpada JAKO PIERWSZE SPOTKANIE. Z oczywistych względów (ciężko rozmawiać z drugą osobą w kinie, kwestia podzielności uwagi, głupie stereotypy). To już w/w "łyżwy" rzucone zupełnie od czapy przez totalnego laika są 1000x lepsze.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
bartek -
Podobnie jest z problemami na forach - "przestań się użalać nad sobą", "dlaczego nie zaryzykujesz", "robisz z igły widły" - wszyscy mają rację, ale gdyby to tak działało, to świat byłby kolorowym miejscem bez wojen, smrodu i głodu, psychiatrów i psychologów.
Koleś ma problem jak stąd do Marsa, pisząc te swoje posty pot cieknie mu po dupie a ręce przyklejają się do klawiatury, co drugie słowo w każdej jego wypowiedzi to wymówka a Ty mu mówisz, że utrudnia sobie banalną czynność.
Jak Cię nie lubię to bardzo mądrze piszesz, gratz : )
_agEnt_ [ Tajniak ]
A właśnie w tym przypadku kino jako pierwsze spotkanie byłoby, uważam, najlepsze, i właśnie z tych powodów, które sam wymieniłeś - żeby zdjąć z i tak zestresowanego na takim spotkaniu sorrowa dodatkowy ciężar związany z nieustannym prowadzeniem rozmowy (przecież pisał, że się boi, ciszy etc.). Tym bardziej, że na spotkaniu skoncentrowanym wokół dialogu istniałoby ogromne ryzyko, że zaraz wypali, że ją kocha. Więc zgadzam się, że kino nie nadaje się na pierwszą normalną randkę, ale tutaj trzeba patrzeć na problem z innej perspektywy.
mariaczi [ One with everything ]
Przeczytalem wyrywkowo i nie wierze,ze takie sytuacje maja miejsce.Tyle czasu! Dostales tyle rad o golasow i z zadnej nie skorzystales? Bez przerwy tylko sie wymigujesz i szukasz wymowek. Że pytanie o kino to za ostro?Że grunt musisz przygotowac?Po takim czasie chcesz sie jeszcze przygotowywac? Stracisz ja chlopie. Najgorsze jednak bedzie to, ze nigdy sie nie dowiesz co ona naprawde o Tobie myslala i jak inaczej to moglo by sie skonczyc. Bedzie gryzlo! Obudz sie wiec!
„Sukces przychodzi jedynie do
tych, którzy działają, podczas gdy
pozostali oczekują jego
nadejścia'
Poczytaj: michalpasterski.pl/2009/04/dzialaj/
Powodzenia.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
agent - W tych całych swoich rozważaniach Ty nie bierzesz pod uwagę tylko jednej rzeczy. Jakby On się z dupą normalnie spotkał, zamiast masturbować pod ławką patrząc na nią w szkole to żadnej ciszy by nie było, tylko by pogadali jak ludzie. Problem jest bo On przez lata wrył sobie w łeb że ta dziewucha to anioł z piekła rodem i nie jest w stanie wychrząkać przy niej słowa.
Dlatego najłatwiejsza rada to - znaleźć inną, poznać szybko, poza szkołą. Proste, ale skuteczne.
sorrow jack [ Chor��y ]
Koniec. Miałem dobry dzień, ona też. Starałem się jak mogłem i udało mi się parokrotnie doprowadzić do wybuchu śmiechu, nie krótkie chichranie, ale głośny i zdecydowany śmiech. Ogólnie świetnie się nam rozmawiało i komunikowało. Aż sam sobie zadawałem pytanie, dlaczego tak jest i dlaczego nie jest tak zawsze. No i dostałem swoją odpowiedź. Wystarczyło, żeby ten drugi przyszedł do szkoły. Tyle. Przyszedł na ostatnie dwie z ośmiu godzin i tyle wystarczyło.
Mimo wszytko wciąż miałem w miarę dobry humor i świetnie mi się z nią rozmawiało po szkole jak wracaliśmy do domu. Czułem nawet, że byłbym na siłach, by spytać się jej czy mógłbym ją odprowadzić pod dom i, korzystając z faktu, że byłoby nas tylko dwoje, wykonać jakiś ruch. Do czasu. On musiał zacząć z nią ewidentnie flirtować i, co najgorsze, ona tak samo. Zresztą już sytuacja przed szkołą powinna być dla mnie wystarczająco oczywista. Jest miło, ja się uśmiecham, ona się patrzy na mnie i też się uśmiecha, wychodzi on, ona zerka w jego stronę i już uśmiech od ucha do ucha, kurwa. W ogóle tego nie rozumiem, najpierw się tuli i szepcze miłe słówka na ucho z jedną w szkole, a zaraz po leci do niej, buc.
W każdym razie, gdy już odeszła, przed czym oni na moich oczach tulili się na pożegnanie, i gdy w końcu dotarło do mnie to wszystko, to poczułem się jakby mnie ktoś wypatroszył, pusty w środku, słaby, niewyobrażalnie smutny. Gdy ona odeszła, ja razem z resztą chłopaków poszliśmy jak zwykle pod przystanek, by jak zwykle wejść do tego samego co zawsze busa. I to złapało mnie gdzieś więcej w tym momencie, pod busem, świadomość, że nawet nie przegrałem, ale że po prostu jestem przegrany.
Gdy dotarliśmy pod nasz przystanek (ja, reszta i on), i gdy wychodziliśmy z busa coś mnie pchnęło by zapłacić kierowcy i pojechać jeszcze dalej. Gdy wyszedłem z busa, to padłem na kolana i zacząłem płakać. I to tak prawdziwie, nie to co przedtem w swoim pokoju, że uroniłem parę łez. Tam łzy lały się rzewnie, a ja głośno łkałem. I było mi dobrze, nawet przechodzące dwie baki, które nie mogły oderwać ode mnie oczu, mi nie przeszkadzały. Potrzebowałem tego.
Niestety jest tak jak mówicie, nie mam u niej szans i nigdy nie będę miał. Jestem za słaby, zbyt beznadziejny i żałosny. Ile ja bym oddał, żeby jej nigdy nie spotkać, przysięgam. Teraz muszę się uporać ze swoim życiem, z tym co z niego zostało. Wiem, że kiedy pójdę do szkoły, to zobaczę i ją, i jego. Prawdę mówiąc jutro sobie odpuszczam. Nie wiem czy pójdę w poniedziałek, we wtorek i następnego dnia. Nic nie wiem. Nie mam na nic ochoty i wiem, że długo mieć nie będę.
W każdym razie dziękuje wszystkim za poświęcony czas, zwłaszcza agEntowi, do którego należy chyba z 1/3 wątku.
PaJot [ Pretorianin ]
Tego kwiatu - pół światu.
Nie pierwsza nie ostatnia.
Masz przesranie bo złamałeś zasadę nie rwania dupy z własnej grupy. Ciężko będzie ci teraz zapomnieć o niej. Ale idą święta, znajdź sobie jakieś zajęcie i nie myśl już więcej o tym. Pogódź się z tym i jak wrócisz po nowym roku nie patrz już na nią więcej w taki sposób jak do tej pory. Tyle. A najlepiej, jeśli o tej trochę zapomnisz to szybko znajdź sobie nową, z którą ci wyjdzie.
Na pocieszenie mogę jeszcze dodać, że co nie odwlecze to nie uciecze. Kto wie może kiedyś się wasze drogi jeszcze zejdą. Ale broń boże nie żyj kierując się tą nadzieją.
Swoją drogą wpadłeś w ładną paranoje i aż żal to wszystko czytać, że można się tak upodlić. Weź się w garść, to XXI wiek. Epoka romantyzmu dawno przeminęła...
paściak [ carpe diem ]
Zapachnialo mi ze to jednak prowokacja, jak sadzicie? Ten motyw z placzem... Pff
Chociaz moze sie myle. Jak tak to nie przejmuj sie, jestes mlody i cale zycie przed Toba, widocznie nie byla Ci pisana.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Na tej stronie masz gigantyczny spis Poradni Zdrowia Psychicznego w całej Polsce.
Poszukaj takiej poradni gdzieś u siebie i zapisz się na wizytę do najzwyklejszego psychologa. Nic to nie kosztuje - wszyscy na stronie mają umowy z NFZ.
Pamiętaj, że do psychologów nie chodzą tylko wariaci i emo, ale normalni ludzie, którym jest w życiu ciężko.
Zobaczysz, że kilka spotkań z dobrym psychologiem (a wielu jest takich z NFZ, sam się co dwa tygodnie widuję z psychoterapeutą :)) pozwoli ci dostrzec, że na wiele spraw w życiu możesz patrzeć w zupełnie inny sposób, w taki, o którym do tej pory nawet nie wiedziałeś. Pomoże ci to radzić sobie ze swoimi emocjami i oceną sytuacji (ty np. widzisz, że to koniec, bo zaczyna kręcić z jakimś innym, ja widzę, że to jeszcze o niczym nie świadczy, bo co np. jeśli robi to specjalnie, żeby wzbudzić twoją zazdrość? nie musi tak być, ale nie można tego wykluczyć). W każdym bądź razie na pewno ci spotkanie z psychologiem pomoże - mniej lub bardziej (zależy jak dużo mu dasz czasu - nad niektórymi problemami pracuje się miesiącami). Co ty na to? :)
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Psycholog Dycu zaleca - okład z młodej piersi trzy razy dziennie.
Lekarstwo na wszystko, a nie tam smutasić się że ta Cię nie chce. Nie ta to inna, piersi mają wszystkie. Jak się uprzesz to nawet mężczyźni. Czasami większe od kobiet w sumie : )
pooh_5 [ Czyste Rączki ]
Dycu - myślisz że mu pomożesz pisząc o męskich piersiach? :P
Coy2K [ Veteran ]
bartku owszem fajnie jest mieć wsparcie, ale takie wsparcie (jeśli już mówimy o jakiejś rozmowie w cztery oczy, a nie na gg) to fajnie jest mieć w jakimś znajomym/przyjacielu, a nie kimś kto na forum internetowym ogłasza swoją pomoc.
Co jak co, ale czułbym się bardziej zażenowany podczas takiego spotkania live (bo rozumiem, ze to miałeś na myśli zadając pierwotne pytanie o miejsce zamieszkania) niż gdybym miał faktycznie uderzać do panny w ktorej "bujam" się od lat ;)
nie jestem żadnym casanovą i zaczepienie atrakcyjnej dziewczyny w środku miasta tak ni z tego ni z owego to nie jest coś co bym zrobił, no ale sorry jak widujesz dziewczyne codziennie, rozmawiasz z nią itp. to nie powinno to stanowić problemu, zwłaszcza po tak długim czasie, gdzie powinni się juz znać jak łyse konie.
a autorowi na powyższe nawet nie mam zamiaru odpowiadać, bo to prawdziwa komedia już się zrobiła, a najśmieszniejsze, że sam zainteresowany nie wie dlaczego ona woli tamtego a nie jego :) no ale to już nie moja rola by te rzeczy tłumaczyć :)
Dryf Wiatrów Zachodnich [ Konsul ]
Bartek -> "Tak czy inaczej - nic w takim wypadku bardziej nie pomaga, niż ludzie w których ma się wsparcie i którzy wiedzą co zrobić. Przecież nim trzeba zwyczajnie pokierować, pokazać mu że się da i że laski nie gryzą. Niestety nawet najlepsi nie będą w stanie tego wykonać na piśmie :)"
No wlasciwie 100% racji. Autor watku to niemal ja z przed wielu lat, tez wiecznie wszystko analizowalem, szukalem wymowek... No ale u mnie bylo to spowodowane miedzy innymi zaburzeniem psychicznym.
Zwroc tylko uwage na to ze ciezko komus z takimi problemami taka osobe znalezc - gosc ewidentnie ma problem z zaczynaniem nowych rzeczy i inicjatywa, tacy ludzie maja malo znajomych, a zakomunikowanie komus "sluchaj, mam problem, potrzebuje pomocy z laskami" w jakikolwiek sposob moze byc dla niego [w aktualnym stanie] nie do wykonania.
No ale inaczej sie nie da, trzeba probowac sie przelamac.
Megera_ [ Franca ]
"bo co np. jeśli robi to specjalnie, żeby wzbudzić twoją zazdrość?"
Nie siejmy nadziei. IMHO dziewczyna już podświadomie czuje pismo nosem. A o ile ma odrobinę zdrowego rozsądku, to wie, że ludzi aż tak niestabilnych emocjonalnie trzeba unikać.
Podsumowując: najpierw psycholog, potem dziewczyny.
Coy2K [ Veteran ]
albo "psycholożka"...2 w 1
Megera_ [ Franca ]
Coy
podobno kontakty zawodowe, profesjonalne czy jak tam zwał nie powinny być przenoszone na teren prywatny. To jakoś źle działa, z psychologicznego punktu widzenia podobno ;)
j-bobo [ Bobek ]
w takim razie daj sobie na wstrzymanie i wynegocujuj nieobecnosc do 24 grudnia, pozniej powinno powoli, bo powoli, ale przechodzic
swoją drogą, lepiej z siebie wywalić wszystko poprzez płacz niz przez inne nieprzemyslane działania
erton [ Fink ]
sorrow jack -->
Prawdziwa drama to by sie zaczela jakbys faktycznie jakims sposobem zaczal sie z nia spotykac. A dlaczego temu powiedziala tak, a na tego spojrzala tak, a co to znaczy, ze tak napisala, a dlaczego po godzinie dopiero, a czemu jak idzie do kibla to zabiera ze soba kolezanke, dlaczego nie goli ud, tylko same lydki, co moze znaczyc, ze wyrwala noge mojej swince morskiej etc.
ALE mysle, ze nie jest z Toba tak zle, troche sie z czasem na pewno ogarniesz, bedzie ok.
Coy2K [ Veteran ]
aj tam aj tam...podobno :P
ale jeśli kontakt zawodowy dotyczy spraw prywatnych to ta teoria już nie ma prawa bytu ;)
Scatterhead [ P ]
Rozumiem Ciebie, bo sam to przeżywałem i do dzisiaj to wszystko na mnie rzutuje, pomimo tego, że poznałem i byłem z nie jedną kobiętą od tamtej pory, a lat nie mam już 18 tylko ciut więcej. Moja rada jest taka: jeżeli kochasz ją nad życie i chcesz z nią być do końca świata, wymyśl jakiś ciekawy sposób żeby jej o tym powiedzieć. Jeżeli jej się nie spodobasz, to Cię oleje (sam fakt, że piszesz o tym na tym forum wskazuje, na to że tak właśnie będzie), ale jak zrobisz to z honorem, to po tym jak wreszcie ktoś ją zacznie pukać i się z nim rozstanie, a ty w międzyczasie zrobisz z siebie faceta i będziesz w miare utrzymywał z nią kontakt to masz duże szanse, że coś z tego wyjdzie. Znajdź w tym czasie dziewczyne, żeby nie było że jesteś pedałem i licz na happy ending w blasku słońca na łące w nowej zelandii
_agEnt_ [ Tajniak ]
"A dlaczego temu powiedziala tak, a na tego spojrzala tak, a co to znaczy, ze tak napisala, a dlaczego po godzinie dopiero, a czemu jak idzie do kibla to zabiera ze soba kolezanke, dlaczego nie goli ud, tylko same lydki, co moze znaczyc, ze wyrwala noge mojej swince morskiej etc"
Dobrze napisane :))
jiser [ generał-major Zajcef ]
Przyklaskuję tutaj temu, co piszą agent, erton i Megera. Widać, że wiedzą, co piszą. Posłuchaj ich.
Powinieneś sobie pomóc, a zacząć od spotkań z psychologiem i opowiedzeniu jemu/jej tej historii. Uwierz mi, gdyby miało stać się inaczej, i zeszlibyście się teraz, zamęczyłbyś się Ty, a ona zamęczyłaby się jeszcze bardziej. Dokładnie z tego powodu, jaki parafrazuje eton. Miałem podobne jazdy w Twoim wieku. Teraz jestem dwa razy starszy, miałem to szczęście wyrosłem z tego, ale bez pomocy psychologa by się nie obyło.
Pocieszę Cię: znam ludzi w okolicach 40-tki, którym takie dysfunkcje rowinęły się w niezłe kwiatki, więc maja jeszcze "weselej". Tego Ci nie życzę. Nie czekaj więc, aż ktoś da Ci dobrą radę, jak co robić i jak żyć, bo żeby czuć się dobrze ze sobą i swoim życiem, potrzebujesz zorientować się, o co Ci właściwie (głęboko) chodzi. Rusz więc cztery litery i skożystaj z listy proponowanej przez agenta.
bartek [ Legend ]
Coy2K, _agEnt_, Dycu, się nie znacie na temacie.
A ja sam, własnoręcznie znalazłem rozwiązanie tytułowego problemu. Miałem je na wyciągnięcie ręki od lat, ale nigdy nad tym głębiej nie myślałem. Sprawdzone na wielu osobach z nieśmiałością. Działa nawet lepiej, niż nasze F-16:
Coy2K [ Veteran ]
bartku
"can people please stop making jokes about someone jacking off in the background ?"
nie zastosowałeś się do tego :P
Mati176 [ King Klick ]
Uffff, przeczytałem cały wątek, nieraz się ostro chichrając z niektórych wypowiedzi - znakomita poprawa humoru :D
Jestem pełen podziwu dla co poniektórych, którzy piszą eseje i tłumaczą wszystko jak krowie na granicy. Pod wieloma postami mógłbym się tu podpisać obiema 'rencami' bez mrugnięcia okiem, ale czy faktycznie warto było tyle się produkować dla typa który wydaje się, że te wszystkie rady ma w dupie albo ich w ogóle nie czyta. Bo w koło Macieju to samo, od 150 postów, no ludzie dajcie spokój. Autor to przypadek beznadziejny, który sam nie chce sobie pomóc a jedynie chce się wyżalić bo widać nie ma komu w realnym życiu. Przykre, ale co zrobić. Jest jeszcze opcja, że autor to troll, całkiem niezły bo spowodował lawinę konstruktywnych postów i wątek na głównej liście wątków forum przez parę dni non stop figuruje.
W każdym razie dobrze się to wszystko czytało, respect dla niektórych za poprawę humoru i celną ocenę rzeczywistości :)
Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]
Krótko mówiąc: "Trzeba było czekać dłużej"
sorrow jack [ Chor��y ]
Mimo wszystko poszedłem dzisiaj do szkoły. Dość mocno się spóźniłem, ale jak pisałem wcześniej, nawet nie miałem zamiaru dzisiaj w ogóle iść do szkoły. Pierwszą osobą, którą zobaczyłem, gdy wszedłem do szkoły musiała być ona. Stała na środku holu, na wprost mnie. Popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła się w ten cudowny sposób w jaki się do mnie zawsze uśmiechała, zwężając wargi i przechylając głowę na bok. Ja ani nie odwzajemniłem uśmiechu, ani się nie przywitałem. Po prostu przeszedłem obok niej nie poświęcając jej ani grama uwagi.
Oczywiście w szatni już zacząłem sobie myśleć, że ten uśmiech mógł coś znaczyć, ale mimo wszytko odpuściłem sobie tą myśl. Gdy mnie nachodzi na myślenie o niej, to wyobrażam sobie, że byliśmy razem i ona mnie wielokrotnie zdradziła z tym drugim. Lekko pomaga, ale i tak nie jest łatwo. Jestem niesamowicie nieszczęśliwy, co dotarło do mnie jeszcze bardziej, gdy cała klasa oprócz mnie wybuchła śmiechem na komentarz mojej koleżanki.
Co najgorsze zdałem sobie dzisiaj sprawę, że ten drugi, to coś w rodzaju najbliższego przyjaciela. Nikt inny nie zna mnie tak dobrze. Uświadomiłem to sobie, gdy ten rzucał do mnie cały czas żartami, które jasno pokazywały jak bardzo dobrze mnie zna. Myśl, że ja nadal kocham ją całym sercem, że ona woli jego, że ja go bardzo lubiłem i może nawet dalej lubię, i że go nienawidzę jako tego drugiego sprawia, że jestem jeszcze bardziej nieszczęśliwy. Sami powiedzcie, czy to nie jest popieprzone?
W każdym razie postanowiłem, że spróbuje udać się do jakiegoś specjalisty z tej listy agEnta, oczywiście z innego miasta.
k4m [ that boy needs theraphy ]
mi to jebie prowokacją na kilometr, zwłaszcza po ostatniej wypowiedzi sorrow jacka. Co jak co, ale tekstu z klęknięciem i zapłakaniem nad beznadziejnością swojego losu (brakuje mi tutaj jeszcze jakiegoś dodatkowego motywu, typu bezsilność w walce z okupantem, albo bierne przeciwstawienie się zsyłkom na Sybir) po tym jak ex przyjaciel, który z resztą już ma dziewczynę zagadał do owej dupeczki nie kupuje. Tak samo jak nie kupuje tego, że można być taką życiową pierdołą i kaleką. Trochę żałuje straconego czasu na pisanie w tym wątku i czytanie postów w oczekiwaniu na to jak sytuacja się rozwinie. W każdym razie jakkolwiek ja nie czuje się wydymany, to przegranym jest i tak autor, który żeby zrobić cały ten show poświęcił pewnie godziny, na wymyślanie, a później opisywanie całej sytuacji, a efektu właściwie żadnego tym nie uzyskał.
[edit] powyższy post (nie miałem okazji go przeczytać, kiedy pisałem pierwszą część posta), chyba jeszcze bardziej to potwierdza.
Aha i zapamiętaj sobie jedno na przyszłość, odnośnie tego co przed chwilą napisałeś - bros before hoes
Coy2K---> może i ciekawa, rzeczywiście chłopak się przyłożył, ale mi np bardzo szkoda agenta, który cały czas dawał rady i chciał jak najlepiej. Z takich rzeczy nie powinno się żartować. Z resztą to chyba pierwszy wątek tego typu na GOLu, gdzie piszący nie nastawili się na wbijaniu twórcy, tylko chcieli mu zwyczajnie pomóc. Myślę, że przez to następne wątki tego typu nie będą już traktowane przesadnie poważnie.
Coy2K [ Veteran ]
k4m nawet jeśli prowokacja to przynajmniej ciekawa, z drugiej strony to chyba byłaby prowokacja legendarna, bo ciągnąć ją przez 3 części w dłuższych odstępach czasu jest pełne podziwu :)
sorrow jack [ Chor��y ]
k4m, Coy2K - uwierz mi, że to nie jest prowokacja. Po prostu dobrze jest się podzielić z kimś swoimi myślami i to właśnie robię. Pisałem już, że na forum jestem od dłuższego czasu i to na jednym pojedynczym koncie, na którym nie popełniłem ani jednej prowokacji. A moment z płaczem był prawdziwy, uwierz mi. Wyszedłem z busa, chwilkę postałem, zacząłem płakać, kucnąłem dalej płacząc i w końcu zwaliłem się na kolana. Wątek jest jak najbardziej na serio. Jeśli ktoś tak nie uważa, to proszę bardzo, nikt nie każe się tutaj wpisywać.
Deton [ klein Zwerg ]
Pierwszą osobą, którą zobaczyłem, gdy wszedłem do szkoły musiała być ona. Stała na środku holu, na wprost mnie. Popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła się w ten cudowny sposób w jaki się do mnie zawsze uśmiechała, zwężając wargi i przechylając głowę na bok. Ja ani nie odwzajemniłem uśmiechu, ani się nie przywitałem. Po prostu przeszedłem obok niej nie poświęcając jej ani grama uwagi.
Ok, to teraz troche dosadnie. Czytam wątek bardzo pobieżnie, ale to wyżej mnie rozwaliło.
Jakim idiotom trzeba być, żeby się nie przywitać z laską, w której się jest zakochanym, która się do Ciebie uśmiecha i która prawdopodobnie wie, że coś
do niej czujesz? Będąc na jej miejscu uznałbym Cię za totalnego gbura i uznał, że nie warto utrzymywać z Tobą bliższych kontaktów. Tyle.
przemek__ [ F1 2010 ]
sorrow jack ---> Ty chcesz cierpieć, wcale nie chcesz z nią być... chcesz płakać w poduszkę na własne życzenie ! Ojjj jaki ty biedny... nie tylko jej nie zdobędziesz, ale też nigdy nie osiągniesz żadnego sukcesu w życiu. Będziesz płakał i czekał na pocieszenie.
Coy2K [ Veteran ]
Deton to był swoisty foch jakiego strzelił, bo miała dzień wcześniej czelność odwzajemniać zaloty rywala, kiedy autor stał jak ten kołek
k4m [ that boy needs theraphy ]
dobrze sorrow jack założę więc, że to rzeczywiście nie jest prowokacja, poświęcę chwile czasu i napiszę ci co sobie o tym wszystkim myślę. Otóż jak już większość osób zauważyła masz straszne problemy emocjonalne i nie powinieneś się z nikim teraz wiązać, więc wybij sobie tą dziewczynę z głowy. Najpierw musisz ogarnąć swoje sprawy i poradzić sobie z problemami. Rzeczywiście wizyta u psychologa to całkiem dobry pomysł, ale to moim zdaniem jest ostateczność. Jak już wcześniej wspominałem uważam, że powinieneś zrobić "rachunek sumienia". Zastanów się nad tym, dlaczego jesteś taki nieudolny jeżeli chodzi o tą dziewczynę. Nawet o tej całej sytuacji sobie trochę myślałem i z tego co piszesz, to z dziewczynami rozmawiasz, masz jakiś kontakt, potrafisz rozbawić tą swoją dupeczkę, masz jakiegoś tam przyjaciela, więc skończonym, nie wiem jak to nazwać lamusem? nie jesteś, bo tacy dla przykładu w mojej klasie chowają się w cieniu, lub po kątach i z nikim nie rozmawiają. W każdym razie wracając do clue wypowiedzi, powinieneś się zastanowić nad tym co z Tobą jest nie tak, co zmienić i jak to zmienić. Uwierz mi, że jesteś w stanie sobie sam z tym poradzić, może z małą pomocą rodzeństwa czy rodziny. Jeśli to Ci się uda, to gwarantuje Ci że będziesz miał większą satysfakcję niż nawet z całego związku z tą dziewczyną (bo to już, nie oszukujmy się, przeradza się w obsesję) i przy okazji zmiany jakie w tobie zajdą mogą mieć pozytywny wpływ na resztę Twojego życia. Co zmienić? Popracuj nad pewnością siebie, nad wyglądem, nie wiem zwiększ mase, zacznij się interesować jakimiś fajnymi rzeczami, możesz nawet postawić na naukę to też bywa sexy, pod warunkiem, że jakoś wyglądasz i wtedy będziesz kobietom imponował. Wtedy możesz zdobyć praktycznie każdą jaką będziesz chciał, wtedy przestaniesz się przejmować tym, że akurat ta jedna tak Ci się podoba, bo wiesz, że możesz mieć inne, a każda z nich może okazać się równie ciekawa co Twój ideał. A jak już będziesz miał ten etap za sobą, kto wie może za rok uda Ci się w końcu zdobyć tą wymarzoną dziewczynę.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Nie będę komentował tego, co się dzisiaj stało i nie będę pisał kolejnych porad - bo i tak sobie z nich nic nie zrobisz.
Cieszę się tylko, że dopuściłeś myśl, żeby faktycznie spotkać się z psychologiem. Będę trzymał kciuki, byś zrealizował ten plan :) To będzie takie moje gwiazdkowe życzenie :) A nawet nie wyobrażasz sobie, jak wiele można wypracować z psychologiem (i nie ma o tym pojęcia większość ludzi, którzy nigdy tego nie doświadczyli). Trzymaj się!
Odśwież kiedyś ten temat i napisz, jak poszło, jeśli zechcesz.
MajkelFPS [ Frag Per Second ]
[162] k4m- Tylko wiesz, chłopak obawia się że jeśli się rozejdzie (bo na pewno to nastąpi) to straci najlepszego przyjaciela płci przeciwnej.
Z drugiej strony trochę to się zaczyna robić chore(sorry za zwrot) ale tylko chwila jak zaczniesz sobie przyklejać jej zdjęcia i włosy na ścianę.
Mein Hint: Też przed zawarciem trochę dłuższego związku miałem rozterki czy dla kilku pocałunków, wspólnych imprez, samego sexu, wiązać się w to, i mieć świadomość że jeśli ona odejdzie stracę z nią kontakt. Bo "zostawanie przyjaciółmi" w większości przypadków nie wychodzi.
Rod [ Niereformowalny Sceptyk ]
Naczytałeś się "Cierpień młodego Wertera"? Damn it, masz 2 wyjścia: ogarnij się i postaraj się zapomnieć lub ogarnij się i podejmij walkę. Tak czy inaczej: ogarnij się!
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Sorrow, musisz się przełamać. Mirmiłowanie niestety trochę poprawia samopoczucie własne, owszem, ale na dłuższą metę nie rozwiązuje problemu, wprost przeciwnie.
Ruszaj do roboty zamiast płakać. Przyszło Ci może do głowy, że ona Cię testuje flirtując z kumplem, że nie chodzi o kumpla tylko o to jak TY się zachowasz i czy podejmiesz rękawicę?
Poczuj w sobie wewnętrzną kurwa siłę.
Inaczej to ja tego nie widzę a sprawa nie jest przegrana skoro potrafisz ją rozbawić i jest jakiś kontakt - to nie najgorsza pozycja wyjściowa.
Dodam jeszcze - o ile dziewczyna nie przeczytała tego forum ze szczególnym uwzględnieniem tego kawałku o płaczu. W takim wypadku o ile nie jest szczególnie uczuciowa to ja tego nie widzę.
Moniash [ Generaďż˝ ]
Kiedyś w liceum byłam zakochana przez około 2 lata, miałam może chwile podobne jak Twoje, ale przeszło mi.
Przeszło mi - dlatego że w jakimś tam odstępie czasu od chwili spokoju mego serca (;p) zobaczyłam kogoś nowego, ciekawego.
Teraz 3 lata w tym trwam.
Oczywiście na początku podchody, wielka nadzieja, różne emocje, a teraz po prostu egzystuje z tym uczuciem. I znam prawdę, że nic nie mogę więcej zrobić (chociaż może kiedyś... kto wie? - i właśnie to jest moja iskierka nadziei), bo po prostu tamta osoba nie chce mnie za kogoś takiego jak 'własna dziewczyna' (robiłam wiele rzeczy ku tej osobie, nie tak jak autor wątku, ale wciąż myślę, że za mało!).
Mimo wszystko znamy się, dobrze dogadujemy, nie mamy na co dzień kontaktu, ale mamy wiele wspólnych zainteresowań i się lubimy. Ja oczywiście widzę więcej powiązań, ale to pewnie tylko moje... może nie tyle co wyobrażenia i idealizacje, ale jakieś spostrzeganie rzeczy normalnych za jakieś nadzwyczajne, za jakieś przeznaczenie.
I cóż, jakoś żyję, nie jest mi wcale ciężko w codziennych rzeczach, jest dobrze, jestem optymistką, brnę dalej w świat, mam swoje poczucie wartości.
Ale czegoś nie jestem pewna. Nie wiem czy potrafię póki co pokochać kogoś innego tak bardzo.
Miałam w tym czasie kogoś, ale to był tylko tak jakby toksyczny związek, moje uczucie szybko wygasło i wracałam myślami do tamtego.
Może właśnie w tym wypadku pomógłby mi jakiś specjalista, bo jak tak dłużej będzie się to ciągnęło, to zostanę sama, sama, sama...
I jeszcze coś. Mam kolegę, który był zakochany w dziewczynie 5 lat. Ganiał strasznie za nią, a był trochę takim 'ciołkiem' i 'nieudacznikiem' w tych sprawach.
Wreszcie tamta dziewczyna się zgodziła, rozstali się szybko (miesiąc może?) i chłopak po niej nie rozpaczał.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Przyszło Ci może do głowy, że ona Cię testuje flirtując z kumplem, że nie chodzi o kumpla tylko o to jak TY się zachowasz i czy podejmiesz rękawicę?
Róbcie mu dalej nadzieję to chłopak pierdolnie w końcu. Która dziołcha czekałaby na ruch faceta przez x lat?!
Raz3r [ Generaďż˝ ]
Właściwie z ciekawości, chciałem sprawdzić jak rada, którą proponuje tutaj zdecydowana większość piszących tzn: "wyznaj to co czujesz, oczywiście w nie-dosłowny sposób" działa w praktyce. Mam pewną przyjaciółkę- modelkę z klasy, z którą się spotykam od czasu do czasu i pomyślałem, że zrobię eksperyment. Po spotkaniu, uprzednio trochę się najebawszy (niestety nie starczyło odwagi twarzą w twarz, ale i tak mam większe cohones niż 90% osób tu piszących) napisałem do niej smsa, w którym w dużym skrócie stwierdziłem, że bardzo mi na niej zależy, nie chce jej tracić itd (to jest poniekąd prawda, jednak nie liczę specjalnie na nic więcej), jaką odpowiedź otrzymałem? Mniej więcej "kocham Cie miśku, Ty też zawsze będziesz dla mnie ważny" co wg mojej interpretacji znaczy ni mniej ni więcej tyle, że mnie też bardzo lubi i cieszy się, że się przyjaźnimy. A przyjaźnimy się już od dawna, znamy jak łyse konie i nie raz się ze sobą całowaliśmy, więc teoretycznie rzecz biorąc powinna mi się rzucić w ramiona : ). Jak jest w praktyce? Nijak, nie pociupciam sobie :'(. Tak więc chyba wrócę do moich poprzednich, bardziej subtelnych sposobów.
Piszę z innego konta, bo nie chcę wyciągać moich osobistych spraw na forum publiczne.
Froggio [ Legionista ]
To i ja się podepnę pod temat.
Wydaje mi się, że byłem w podobnej sytuacji jak autor wątku. Jakieś 1,5 roku temu poznałem fajną dziewczynę. Moim błędem było to, że nie "zaatakowałem" od razu. Zwlekałem, zwlekałem i cały czas próbowałem wybadać grunt pod nogami. Przyjaźniliśmy się, spotykaliśmy się a to na kawie, a to na jakimś spacerze. Czasem poszliśmy do kina, teatru. Generalnie świetnie się dogadywaliśmy na wszystkie tematy (z wyjątkiem jednego: nigdy nie rozmawialiśmy o naszych niepowodzeniach sercowych, tzn. kiedyś raz ona zaczęła, ale szybko urwałem temat). Mieliśmy bardzo dobre relacje, tylko brakowało "sfinalizowania" tej znajomości.
Potem pojawił się ten wątek. Sporo osób radziło, aby w takiej sytuacji wyznać co się czuje. Spiąłem w końcu poślady i wczoraj powiedziałem jej że bardzo mi na niej zależy. Co otrzymałem w zamian? Nic. Nie owijała nawet w bawełnę tylko powiedziała prosto z mostu, że nic do mnie nie czuje. Cholernie to zabolało, ale z drugiej strony jasno i klarownie powiedziała mi na czym stoję. Tylko nie rozumiem dlaczego potraktowała mnie jako zwykłego kumpla? Myślałem że jestem dla niej kimś więcej ...
Nie powinienem zadawać tego pytania, ale ... jest jakaś szansa, że się jej odwidzi?
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Cóż, widziała Cię jako zwykłego kumpla bo właśnie tym byłeś dla niej... dobrym kumplem, fajnym kolegą.
I tyle.
MOŻE, gdybyś wymyślił jakiś sposób... pokazał jakieś drugie JA, jakieś oblicze którego nie zna to byś zainteresował ją na tyle, by coś ugrać. Wątpię, zwłaszcza że musiałoby to być coś autentycznego a to trudno osiągnąć. Ale kto wie, kto wie.
Froggio [ Legionista ]
Nie wiedziałem, że dziewczyny tak chętnie przytulają się ze zwykłymi kumplami (nie chodzi o przytulanie na pożegnanie czy coś w tym stylu, tylko np. o przytulanie podczas filmu).
Zenedon [ Burak cukrowy ]
Pożyjesz jeszcze trochę, to zobaczysz parę innych zadziwiających rzeczy.
Po co się męczyć? Powiedziała Ci co jest grane i koniec. W tych kwestiach nic na siłę się nie osiągnie.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Froggio --> [173]
Możesz się zdziwić, naprawdę. Ale spokojna głowa, życie przed Tobą.
Jeszcze mała uwaga: czasem na uczucie trzeba czasu. Niemniej zwlekanie przez całe miesiące, badanie gruntu... NIE. To nie jest dobra metoda.
DiabloManiak [ Karczemny Dymek ]
Badanie gruntu - czasem jest wskazane - a nóż, widelec a nawet łyżka do kompletu - rodzicie obydwu stron zakopali miny w celu chronienia pociech.. ;>
W innym wypadku spokojnie można odpuścić - poza podstawowym - czyli czy jest zajęta ;)
A uczucie na początku to co najwyżej zauroczenie - miłość zaczyna się trochę później a podstawą to nie marzyc i robić Bóg wie jakich planów - albo coś wyjdzie albo nic ;)
zastosować się do tytułów piosenek i na spokojnie ;)
Froggio [ Legionista ]
aj tam panowie ... łatwo wam mówić/pisać a mi już żal dupę ściska.
Ja nie mam nikogo, ona nie ma nikogo. Nic nie stało na przeszkodzie. Jestem pewien, że zbudowalibyśmy dobry związek. A jak znam siebie to włożyłbym w to nie 100 a 200 procent.
Coy2K [ Veteran ]
faktycznie Raz3r masz cojones (tak, pisze się cojones, nie cohones)... nie ma to jak udowadniać swoją wielkość poprzez napisanie smsa....po pijaku.
A ten tekst o modelce to w jakim konkretnie celu był ? tzn. ja wiem, ale będzie zabawniej jak sam napiszesz
Froggio ale przynajmniej nie ciągnąłeś tego przez X lat robiąc sobie wiecznie nadzieje. W przeciwieństwie do autora wątku poradzisz sobie w życiu :)
_agEnt_ [ Tajniak ]
Froggio,
"Przyjaźniliśmy się, spotykaliśmy się a to na kawie, a to na jakimś spacerze. Czasem poszliśmy do kina, teatru. Generalnie świetnie się dogadywaliśmy na wszystkie tematy (...). Tylko nie rozumiem dlaczego potraktowała mnie jako zwykłego kumpla? Myślałem że jestem dla niej kimś więcej ..."
Powodzenia :)
Lookash [ Legend ]
Pękam ze śmiechu jak to czytam :) Dziewczyna oferuje mu czas, żeby się pozwierzał -- ten naburmuszony mówi, że nic się nie dzieje i odchodzi. Dziewczyna wita go uśmiechem w szkole, ten naburmuszony przechodzi obok niej, czując satysfakcję, że nie odwzajemnił jej ani uśmiechu ani nic. Kary normalnie jej wymierza :)
Po cholerę jesteś taki naburmuszony? Bo nie możesz jej zapomnieć, że nie ma nic przeciwko flirtowaniu z twoimi kolegami? Dlaczego ma rezygnować dla ciebie, naburmuszonego drewniaka, z rozmów z nimi? Że do ciebie już nie pisze na gg?
Ma całkowitą słuszność, tracąc kontakt z tobą, bo jesteś dla niej zwyczajnie niemiły i niesympatyczny. Nie starasz się w ogóle, koncentrując na przeżywaniu w sobie setek pozornie wzniosłych uczuć, które są niczym, bo nigdy nie zostaną jej okazane.
Jeśli byłaby dla ciebie ważna, nie obrażałbyś się na nią na amen, zrobiłbyś coś wreszcie, żebyś to ty trzymał jej torebkę, jak pójdzie na sika w przerwie, żebyś to ty zapraszał ją na randki w galerii i siadanie na ławce przed Rossmanem. Ogarnij się wreszcie, Werterze, bo Werter to był pożałowania godny typ.
Jeż. [ Chor��y ]
Pamiętam jak chyba ze 4 lata temu "podbijałem" do laski ze szkoły. Też początkowo ograniczyłem się do słynnego "badania gruntu", ale się wreszcie przemogłem i jakoś zagadałem.
Jakiś czas później na imprezie potańczyliśmy trochę, a później dyskretnie spytałem czy jest jakaś szansa.. odpowiedziała, że ma chłopaka, chociaż wiedziałem, że nie ma.
Poszedłem na piwo z kumplem, wyżaliłem się i po sprawie... Nad czym tak rozpaczać? Nie ta to inna. Dziwne.:P. Dziś pewnie bym jej nawet nie poznał na ulicy.
Tak na marginesie zauważyłem, ze dużo dziewczyn nie potrafi powiedzieć wprost, że nic z tego tylko wymyśla jakieś dziwne wymówki. Ale to pewnie dlatego, że nie mają "jaj" :D
Raz3r [ Generaďż˝ ]
Coy2K---> Nie uczę się hiszpańskiego, na znam pisowni, więc zapisałem fonetycznie, ale czy to ważne? Nie wydaje mi się. W każdym razie, co do smsa, wiedz że mi specjalnie nie zależy, nie myślę o niej codziennie, nie jestem zakochany, zauroczony czy cokolwiek innego, więc po co miałem się wysilać? Zdaje sobie też świetnie sprawę z tego, że na świecie jest milion innych, równie ciekawych i ładnych dziewczyn co ona i ogólnie mam bardzo duży dystans, czego o większości osób tutaj powiedzieć już nie można. Jak już pisałem to był swojego rodzaju eksperyment i zrobiłem to z ciekawości. Ciężko by mi było rozmawiać z nią o tym wprost, zwłaszcza że miałem dużo do stracenia (np przyjaźń), a prawie nic do zyskania. Dlatego łatwiej mi było wysłać smsa, pisząc dokładnie to co chciałem przekazać, niż palnąć coś głupiego zupełnie bez przemyślenia. W każdym razie zrobiłem to i wiem na czym stoję, ale jakoś mojego życia to nie zmieniło, nawet naszych stosunków w szkole.
Tekst o modelce był rzecz jasna w celu przedłużenia sobie e-penisa do gigantycznych rozmiarów. A na poważnie to chciałem podkreślić, że to jest raczej trudna dziewczyna do zdobycia i tym bardziej trzeba odwagi, żeby podjąć jakiś krok.
Froggio [ Legionista ]
agEnt --> naprawdę myślisz, że te porady od tych chichrających się babek są dobre?
Jedynie co do drugiej jestem przekonany. Zacząć się spotykać z inną, tak żeby "mój docelowy obiekt" się o tym dowiedział. W sumie to już to nawet przerobiłem i chyba moja psiapsióła stała się odrobinę zazdrosna. Szkoda, że to tak krótko trwało.
Bycie niedostępnym może sprawić trudności, bo chcąc utrzymać znajomość trzeba się spotykać. Więc jakoś nie jestem przekonany co do tej porady. Jedynie mogę spróbować ograniczyć spotkania, żeby nie być na każde kiwnięcie palcem.
Nie do końca zrozumiałem trzecią wskazówkę, ale chyba jest powiązana z moim poprzednim zdaniem? Nie być na każde zawołanie?
Wyglądu i stylu nie zmienię, bo za bardzo nie wiem co mam poprawiać. Lubię siebie takiego jaki jestem.
No i sprawa końcowa. Po jakimś czasie zadzwonić i umówić się na randkę. Pytanie brzmi: po jakim czasie? Przez jaki czas się nie odzywać? Jeżeli mam milczeć przez długi czas to ma to się nijak do podtrzymywania znajomości...
Będę naprawdę wdzięczny jeśli rozwiejecie moje wątpliwości. Jestem gotów na to wyzwania bo i tak nie mam już nic do stracenia.
VildWolf [ Pretorianin ]
Gościu jest ciotą, jak mądrze cześć z was stwierdziła. Jest tak zaślepiony i zamknięty we własnym świecie, że nie docierają do niego bodźce z zewnątrz. I dobrze, że dziewczyna go olewa bo coś z nim jest nie tak [jeśli to nie jest prowokacja], jeśli dałaby mu jakieś szanse i potem go odrzuciła to mogłoby coś się stać strasznego - mógłby ją albo siebie zabić. To nie jest miłość to obsesja i konieczna mu jest jakaś pomoc.
Wiem bo sam miałem obsesje, ale nie miłosną. A jak psycholog mi o tym powiedziała, przy okazji śmiejąc mi się w twarz - to była ostatnia moja wizyta [teraz wydaje mi się, że to była jej radość, że udało się jej mnie rozszyfrować] ;p, ale teraz rozumiem, że miała racje.
W jego przypadku konieczna jest izolacja od tej dziewczyny, najlepiej pojechać na studia na drugi kraniec polski. I powinno przejść, ale wątpię, że to do niego trafi... Mi roczna izolacja niemiłosiernie pomogła ;p
Gorzej jeśli bedzie mial tak z każdą. wtedy tylko terapia i leki pozostają
Froggio [ Legionista ]
Jeszcze jedno mnie zastanawia.
Ona sama kiedyś powiedziała, że nie jest zwolenniczką związku bez wcześniejszego zaprzyjaźnienia się z facetem.
I weź tu człowieku zrozum kobietę.
gepetto66 [ Konsul ]
Jak powiedział Mistrz Jaskier: "Baby, nie zrozumiesz"
Megera_ [ Franca ]
Oj chłopcy chłopcy.. Ja wam wszystkim serdecznie współczuję. Baby to naprawdę wyrafinowane i sprytne stworzenia, potrafią tworzyć takie intrygi, że mózg staje - a wy tego zwyczajnie nie ogarniacie..
Nie wiedziałem, że dziewczyny tak chętnie przytulają się ze zwykłymi kumplami
Warunki są dwa: ma być sympatyczny i atrakcyjnie wyglądać. To nie są warunki trudne do spełnienia, więc w praktyce wygląda to właśnie tak - że dziewczyny uwielbiają się przytulać do kolegów. I o niczym to nie świadczy, bo każda z nich ma na swojej liście "potencjalny kandydat na chłopaka" jeszcze 100 innych punktów do odhaczenia - a te warunki spełniają już bardzo nieliczni. ;)
A dlaczego? Bo baby są próżne. Wszystkie, bez wyjątku. Różnica polega tylko na tym, jak bardzo są w stanie to okazać/przyznać się do tego oraz na tym, w jaki sposób fakt czyjegoś zainteresowania zostanie wykorzystany.
Jeśli jakaś mówi wam, że nie jest próżna, że to niskie i niegodziwe - pamiętajcie: albo kłamie, albo jest na coś chora. ;)
Kobiety uwielbiają prowokować. Tylko po to, by sobie udowodnić, że są świetne. :)
Tak na marginesie zauważyłem, ze dużo dziewczyn nie potrafi powiedzieć wprost, że nic z tego tylko wymyśla jakieś dziwne wymówki. Ale to pewnie dlatego, że nie mają "jaj" :D
Wymyślają wymówki, bo albo im głupio/wstyd/nie chcą być brutalne, albo.. są próżne i wcale nie chcą, by ktoś tracił nimi zainteresowanie.
W sumie to już to nawet przerobiłem i chyba moja psiapsióła stała się odrobinę zazdrosna.
Każda psiapsióła będzie zazdrosna. A czemu? Próżność, próżność, próżność..
Dycu [ zbanowany QQuel ]
W sumie to już to nawet przerobiłem i chyba moja psiapsióła stała się odrobinę zazdrosna.
Każda psiapsióła będzie zazdrosna. A czemu? Próżność, próżność, próżność..
Akurat zazdrosć to chyba nieco bardziej złożony element, bo dotyczy w takim samym stopniu mężczyzn jak i kobiet, a zazdrość o byłe partnerki, przyjaciółki czy koleżanki chociaż nielogiczna jest na porządku dziennym.
Froggio [ Legionista ]
Megera -> Próżność u wszystkich kobiet? Uogólniasz chyba.
Poza tym nie bardzo jak wiem połączyć próżność w tym, że laska preferuje związek poprzez wcześniejszą przyjaźń a potem odtrąca prawdziwe uczucie. Dla mnie to prędzej głupota ...
Może mieć wpływ na jej decyzję to, że kiedyś długo cierpiała po niewydarzonym związku? (nie znam szczegółów, wiem tylko tyle że przeżyła ogromny ból po zerwaniu)
Megera_ [ Franca ]
Próżność u wszystkich kobiet? Uogólniasz chyba.
Widać trafiałeś na te, które się jej zawzięcie wypierają. ;)
Poza tym nie bardzo jak wiem połączyć próżność w tym, że laska preferuje związek poprzez wcześniejszą przyjaźń a potem odtrąca prawdziwe uczucie.
Odtrąca, bo widocznie nie odpowiadasz jej jako mężczyzna. I to się słabo łączy z próżnością - mocno z próżnością łączy się jednak fakt, że jest zazdrosna. Nazwać to także można tzw. syndromem psa ogrodnika. W gruncie rzeczy chodzi o to samo.
Może mieć wpływ na jej decyzję to, że kiedyś długo cierpiała po niewydarzonym związku?
Może. I pewnie ma. Ale w jaki sposób to na nią wpływa konkretnie, to już nikt Ci tutaj nie powie..
Froggio [ Legionista ]
Widać trafiałeś na te, które się jej zawzięcie wypierają. ;)
Na pewno nie ;) Myślę, że potrafię wyczuć, kiedy kobieta staje się interesowna.
A jeśli powiesz mi, że to przez zauroczenie, to jesteś w błędzie. Tutaj akurat zauroczenie dawno minęło a tym samym idealizowanie jej osoby. Zacząłem dostrzegać jej wady, a mimo to dalej mnie do niej ciągnie.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Może mieć wpływ na jej decyzję to, że kiedyś długo cierpiała po niewydarzonym związku?
Nie sądzę.
Po prostu, upraszczając, byłeś dla niej przyjacielem, a nie materiałem na faceta.
I nie chodzi tu o twoje cechy, ale o to, jak cię sobie w tej swojej głupiutkiej główce zakodowała od samego początku :)
W takiej sytuacji wiele różnych rzeczy, które rozgrywały się między wami dawało tobie do zrozumienia, że niby coś tam się między wami rodzi, no bo rozmawia z tobą, spotyka, zwierza, przytula, cokolwiek. Ale to było tylko takie wrażenie - na które miałeś prawo się nabrać! Tylko, że ona uważała cię za super dobrego kumpla, nie umiejąc niestety wyrażać tego swoim zachowaniem w odpowiedni sposób.
Szansą na zmianę tego jest zmiana jej sposobu postrzegania ciebie. Porady, które dają te dwie chichoczące laski są niezłe - chodzi o to, żeby zacząć budować wrażenie niedostępnego, wycofać się, żeby ona poczuła pewnego rodzaju brak. Zacznie jej ciebie brakować. I teraz w tym momencie należy nie popełnić błędu i wrócić, licząc że tym razem będzie inaczej (no bo skoro jej ciebie brakowało to musi coś znaczyć? - nie prawa!), tylko zagrać tak, żeby jej zaskoczyło, że jesteś facetem i jedyny rodzaj znajomości z nią, jaki ciebie interesuje, jest na stopie romansowej. Wymaga to pewnego kunsztu i przebiegłości, jest trudne, ale bywa do zrobienia :P
Megera_ [ Franca ]
Myślę, że potrafię wyczuć, kiedy kobieta staje się interesowna.
Ależ nie trzeba być interesowną, by mieć parcie na komplementy ;) To nie jest cel, to jest dodatek. Osobiście nie znam ani jednej panny /wliczając w to siebie, przyznaję/, która obraziłaby się za komplement ;) Albo przynajmniej powiedziała szczerze /!/, że jej nie zależy i nie ma to dla niej żadnego znaczenia.
I niestety, to, że Ciebie ciągnie do niej, nie oznacza, że ją będzie ciągnęło do Ciebie, choćbyście razem spełniali wszystkie wyznaczone warunki idealnego partnerstwa. Chemia, ot co. Jak nie ma obustronnej chemii, to z takiej mąki żadnego chleba nie będzie.
chodzi o to, żeby zacząć budować wrażenie niedostępnego, wycofać się, żeby ona poczuła pewnego rodzaju brak. Zacznie jej ciebie brakować.
Nie zawsze się to sprawdza, ale generalnie skuteczność jest spora. :) Nic tak nie porusza ambicji, jak poza obojętności.
MOD [ Generaďż˝ ]
Froggio>>Poniżej rady z poradnika znalezionego w necie.Skuteczności nie znam , przetestuj jeśli chcesz.
Co robić gdy kobieta widzi w Tobie tylko przyjaciela?
Zapewne widziałeś wiele komedii romantycznych, których koncepcja opierała się na podobnej formule: on jest
jej przyjacielem, a ona ma faceta, z którym sypia... i w kulminacyjnym momencie filmu ona stwierdza, że wcale nie kocha swojego faceta, tylko swojego przyjaciela. Śmieszne, żałosne i nieprawdziwe. Pewnie dlatego te filmy nazywane są komediami. Mają one tyle wspólnego z relacjami międzyludzkimi, co film „Rambo" z prawdziwą wojną. Jeśli chcesz uwieść kobietę zaczynając od przyjaźni (na wzór tego jak to dzieje się w tych filmach), to powiem Ci, że ten sposób daleko Cię nie zaprowadzi. Dlaczego? Ponieważ kobiety nie lubią zrywać relacji przyjacielskich z mężczyzną. Strach przed tym, że straci przyjaciela przeważa nad możliwością odnalezienia w nim partnera i kochanka. One dobrze wiedzą, że jeśli pójdą z Tobą do łóżka, to wtedy ta nić przyjaźni zostanie zerwana. Zapamiętaj sobie, że kobieta nigdy nie będzie mieć takiego odczucia, że straciła okazję na seks. Dlatego też przyjaźń nie jest dobrym punktem wyjścia do uwiedzenia
kobiety. Jeśli zatem zostałeś przez nią zaszufladkowany jako przyjaciel, a chcesz od niej czegoś więcej, to masz problem.
Zapewne miałeś lub masz dobrą koleżankę, w której byłeś zakochany. Spędzaliście ze sobą dużo czasu, prowadząc interesujące rozmowy, dobrze się przy tym bawiąc. Zawsze byłeś do jej dyspozycji. Kiedy tylko miała jakiś problem, dzwoniła do Ciebie. To Tobie zwierzała się ze swoich problemów. Mówiła, jaki to jej facet jest zły, jak ją źle traktuje itd. Traktowała Cię jak przyjaciółkę - z tą jedyną różnicą, że od Ciebie nie mogła pożyczyć tamponu. Za to Ty sam czułeś się jak tampon, gdy musiałeś w siebie wchłaniać wszystkie emocjonalne brudy, jakie ten facet w niej zasiał. Po takich zwierzeniach mówiła, że musi już iść, gdyż się z nim umówiła. Szła się z nim spotkać, uprawiać seks, a Ty zostawałeś jedynie z poczuciem, że jesteś tym dobrym. Tylko dlaczego to on ją miał, a nie Ty? Przecież to Ty ją kochałeś i dobrze traktowałeś, a nie on...
Jak to zmienić? Pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić to zacząć się umawiać z innymi kobietami!!! Jeśli chcesz uwieść tą jedną, jedyną kobietę, nie możesz wyglądać i zachowywać się tak, jakby tylko ona dla Ciebie istniała. Co dalej?
1. Przestań robić z nią rzeczy typowo przyjacielskie, a zacznij takie, które wywołają u niej przypływ adrenaliny (paintball, bungiee jumping, kolejki górskie, lekcje salsy, kasyno itp.). Podobno nic tak nie zbliża ludzi, jak wspólne mocne przeżycia. Jeśli nie będziesz potrafił sprawić, by przy Tobie czuła ten dreszczyk emocji, nigdy Ci się nie uda jej zainteresować sobą jako partnerem. Możesz także użyć innego sposobu - zagraj z
nią w cokolwiek. Może to być bilard, cymbergaj lub nawet karty. Po rozpoczęciu gry powiedz, że przegrana osoba robi drugiej masaż. Nie musi się podczas niego nic wydarzyć (chociaż kto wie), będzie to jednak chwila, w której jej wyobraźnia zacznie kreować taką możliwość.
2. Przestań do niej dzwonić i zachowywać się jak jej męska przyjaciółka. Inaczej ona nie przestanie myśleć o Tobie jak o przyjaciółce. Zostaw ją na tydzień lub dłużej. Daj jej szansę, żeby mogła zacząć za Tobą tęsknić. To ma być wewnętrzna przemiana jej sposobu myślenia o Tobie, którą ona musi przejść. Daj jej na to czas. Pozwól, żeby mogła odczuć samotność bez Ciebie. Jej umysł załatwi resztę. Wyjedź na czas przynajmniej dwa razy dłuższy niż ten, po jakim czujesz się źle bez niej. Jeśli widywaliście się co dwa dni, spotykaj się z nią od teraz co cztery. Zmuś się i zrób to - samodyscyplina.
3. Kiedy z nią rozmawiasz po wyjeździe lub po tych dłuższych przerwach w spotkaniach, upewnij się, że ona wie o tych wszystkich kobietach, które „poznałeś". Opowiadaj o nich barwnie. Niech jej umysł przepełni się Twoimi opowieściami, o tym jak ekscytujące jest bycie wolnym. Tylko bez żadnych szczegółów dotyczących seksu, wystarczy jego ilość i dostatecznie duża doza tajemniczości, a ona zacznie się zastanawiać: „Co on takiego w sobie ma, czego wcześniej nie dostrzegałam? Ja też chcę to dostać. Musze go mieć". Żartuj sobie z niej mówiąc, że ona pewnie też chce być jednym z Twoich kociaków. Następnie przerwij temat w taki sposób, aby wiedziała, że jesteś przekonany o tym, że ona nie chce zmieniać
przyjaźni na coś więcej. Przez cały czas bądź dla niej wyzwaniem.
4. Twoja przyjaciółka z pewnością opowiadała Ci jak wyobraża sobie idealnego faceta. Zacznij używać tej wiedzy na swoją korzyść. Zapomnij jednak przy tym, jak mówiła Ci kiedyś ze łzami w oczach: „Szkoda, że mój chłopak nie jest taki dobry jak Ty". Żadnego zwierzania się z Twoich problemów i wysłuchiwania jej rozterek.
5. Musisz zacząć wywoływać w niej silne uczucia. Podnieś jej poziom adrenaliny, prowadząc z nią ekscytującą rozmowę używając tupetu i humoru. Musisz jej pokazać swoją zabawno -arogancką stronę (ale nie przesadzaj z arogancją, żebyś nie stał się męczący).
6. Pomyśl o pięciu wątpliwościach, jakie może mieć w związku z umawianiem się z Tobą i miej przygotowane odpowiedzi. Jeśli powie: „Mamy takie dobre relacje przyjacielskie, nie chce tego niszczyć", odpowiesz: „To jest właśnie powód, dlaczego powinniśmy wykorzystać tę szansę. Najlepsze związki buduje się na trwałej przyjaźni, prawda? Więc my to zmarnujemy, jeśli nie zdobędziemy się na odwagę, aby sprawdzić, jak to się dalej rozwinie ".
W międzyczasie, korzystaj z życia i przede wszystkim umawiaj się z innymi kobietami. W żaden sposób nie możesz utrzymywać równowagi w tym, co robisz i traktować tego jak tajemnicę. Musisz zaszczepić sobie w mózgu postawę: „Nie
jestem potrzebujący" i w ten sposób się zachowywać. Taki sposób myślenia czyni cuda. Na pewno widziałeś mężczyzn, którzy mają jednocześnie kilka kobiet do dyspozycji i nie przywiązują się do żadnej z nich. Inne kobiety to wyczuwały i garnęły do takich facetów. Wniosek z tego, że jeśli będziesz ją za bardzo osaczać to ona wyślizgnie Ci się z rąk, podobnie jak zbyt mocno ściskane jajko wypływa miedzy palcami. Wykonywanie samych gestów nie jest również dobrą drogą. Więc nie dawaj od razu wszystkiego tylko pokazuj jej „próbki" swojej osoby.
Pamiętaj! Jeśli nie wytrzymasz i np. rozpłaczesz się przy niej, wyznając jednocześnie swoje prawdziwe uczucia, to przegrasz. To będzie definitywny koniec. Ta chwila Twojej słabości zaprzepaści wszelkie nadzieje na zmianę relacji miedzy wami.
Ostateczną możliwością jest po prostu usiąść z nią i powiedzieć wprost, że Ty wiesz, że tym, co teraz powiesz możesz coś zniszczyć, ale nie możesz dłużej być z nią tylko jako przyjaciółką. Dlatego uważasz, że powinniście spróbować wspólnego romansu. (I nie waż się wtedy użyć, choćby nutki błagalnego tonu w głosie. Bądź mocno przekonywujący, pewny siebie i jednocześnie wzbudzający zaufanie). Powiedz jej, że podejmujesz ryzyko tego, że się więcej nie zobaczycie, ale Ty masz swoje cele życiowe i przeznaczenie, które realizujesz. Więc jeśli nie dostrzega tego, że byłbyś dla niej najlepszą rzeczą jaka przytrafiła się jej w życiu od czasu kiedy zobaczyła pierwszą telenowelę, to nie pozostaje Ci nic innego jak wyjść i
zacząć szukać sobie partnerki. Następnie wstań, pocałuj ją w czoło i wyjdź. Ona wkrótce do Ciebie zadzwoni.
Trudno jest jednocześnie zachowywać się jak przyjaciel i ten wymarzony partner. Kobieta szuka u nich zupełnie różnych cech, które niestety ciężko pogodzić w jednej osobie. Wybieraj więc: czy to Ty się z nią będziesz kochał, czy nadal będziesz od niej wysłuchiwał jak robią to inni?
Froggio [ Legionista ]
Co raz bardziej zaczynam żałować, że zagrałem w otwarte karty... teraz mam kiepską szansę na dobry restart. No nic. Człowiek cały czas uczy się na błędach. Tylko szkoda, że zawsze spieprza sprawę w najważniejszych momentach.
Teraz przez dłuższy czas nie będziemy się widzieć. Przewiduję, że nawet do miesiąca. Chyba, że jakoś przez przypadek na siebie wpadniemy po Nowym Roku...
Dzięki za odezwę. Jakby ktoś miał jeszcze coś do dodania, to z miłą chęcią poczytam. ;)
Megera_ [ Franca ]
I już? Koniec historii? Autor wątku stwierdził, że jest beznadziejny i temat zażegnał?
..i tyle zachodu na nic? :(
Froggio [ Legionista ]
Temat może zostać dla potomnych albo dla innych w podobnej sytuacji. Porady nie zginą ;)
Ja z ogromnym zaciekawieniem przeczytałem wszystkie posty. Szkoda tylko, że trafiłem na dziwną dziewczynę. Bo nie można tego inaczej nazwać, gdy kobiecie lepiej jest gdy woli być sama zamiast z kimś.
Oczywiście pomijam fakt, że do mnie nic nie poczuła. Ale z tego co mówiła można wywnioskować, że rzeczywiście nikt jej nie interesuje, bo chyba nie mnie jednemu założyła kosza.
Megera_ [ Franca ]
Bo nie można tego inaczej nazwać, gdy kobiecie lepiej jest gdy woli być sama zamiast z kimś.
To jest najbardziej zdrowy objaw, jaki kobieta może wykazywać. Nie ma, NIE MA niczego bardziej głupiego/tchórzliwego, niż bycie z kimś tylko po to, by nie być samą.
Froggio [ Legionista ]
Megera,
czyli mam rozumieć, że jak kobieta uważa się za silną to nie potrzebuje nawet partnera do zaspokajania własnych potrzeb seksualnych?
Chyba nie chcesz powiedzieć, że do tego wystarczy zwykła przygoda bez zobowiązań?
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Posiadanie partnera sprowadza się do pukania?
Coś nowego, naprawdę.
yo dawg [ 1979 ]
Dycu, przynajmniej do momentu zaobrączkowania - tak.
Deton [ klein Zwerg ]
Prawda jest taka, że jak facet stara się aż za bardzo, to laska może się wystraszyć
i efekt "starania się" będzie zupełnie odwrotny od zamierzonego.
Chcieć, żeby było fajnie, ale bez przesady.
Podczas takich początkowych "przyjaźni" warto dawać do zrozumienia, że to nie jest
tylko przyjaźń.
BTW. Też mam taką uciekinierkę od związków i uczuć, ale idzie ku dobremu ;)
_agEnt_ [ Tajniak ]
I już? Koniec historii? Autor wątku stwierdził, że jest beznadziejny i temat zażegnał?
Napisał, że może pójdzie do psychologa :) Ale mógłby się choć odezwać.
Żyjesz pan, panie sorrow?
Dycu [ zbanowany QQuel ]
yo dawg - Znowu coś nowego, mówisz na swoim przykładzie? Kompletnie nie widzę związku między zaręczynami a tematem o którym mówimy.
A może tą granicą jest 25 rok życia? A może 21? A może postawienie lewej stopy na krawędzi łóżka z IKEI?
Jeśli ktoś uważa że do jakiegoś tam momentu posiadanie partnera/ki sprowadza się do seksu, to ma smutne życie i współczuję.
Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]
Dycu => ależ posiadanie partnerki nie sprawdza się tylko do seksu. Taka partnerka fajnie się prezentuje na tle naszej fury, fajnie się prezentuje u boku swojego faceta przy znajomych i jeszcze parę rzeczy by się wymyśliło...
A tak poważniej - bez seksu nie ma związku, miłość platoniczna nie istnieje.
j-bobo [ Bobek ]
mistyczna teoria kobiety jak worek do r******a
niektórzy moi znajomi wyznają takie zasady i pozniej płaczą ze ich laski rzucily
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Milka - Sam seks - wbrew obiegowej opinii - też związku nie tworzy, aczkolwiek nikt nie mówi że nie jest potrzebny. Jednak zachowywanie się jakby - jak to ujął j-bobo - w jakimś tam magicznym okresie (a wymyśl sobie jakim, bo każdy chyba ma swoją teorię) kobieta była pustym workiem z pochwą jest głupia.
Adam1394 [ Stary Konfederata ]
Cofam!
Po przeczytaniu tego : Byłem oczywiście w siódmym niebie, i z udawanym smutkiem na twarzy stawiałem mu piwo, by się zatracał w swoim smutku
stwierdzam, żeś cham i gnój i niech Cię nigdy nie pokocha!
Wesołych Świąt!
PS: Jeżeli naprawę coś czujesz i masz powyżej 16 lat to powiedź jej to w odpowiednim momencie a nie się wyżalasz na forum.
sorrow jack [ Chor��y ]
_agEnt_
Żyjesz pan, panie sorrow?
Jakoś żyję. Nie wpisywałem się, bo uznałem temat za zamknięty. Ale że moje samopoczucie nie poprawiło się ani o milimetr, to postanowiłem, gdy się tak teraz z piwem w ręce w nocy nad sobą użalam, że jednak coś odpiszę (tym bardziej, że mój stan umysłu się zmienił, na lepsze, taką mam nadzieję). Mimo wszytko możliwość wpisania się tutaj i wykorzystanie tej możliwości sprawiło, że czułem się swego czasu troszeczkę lepiej. Jeśli chodzi o to, co teraz ze mną będzie, to za tydzień wybieram się z wizytą do specjalisty, a raczej specjalistki - postanowiłem, że znajdę sobie panią doktor, facetowi byłoby mi trudniej się zwierzyć. W każdym razie muszę przyznać, że lekko się tym denerwuję. Kompletnie nie wiem czego się spodziewać, nigdy ani razu nie byłem u żadnego psychologa czy psychiatry.
Deton
Jakim idiotom trzeba być, żeby się nie przywitać z laską, w której się jest zakochanym, która się do Ciebie uśmiecha i która prawdopodobnie wie, że coś
do niej czujesz? Będąc na jej miejscu uznałbym Cię za totalnego gbura i uznał, że nie warto utrzymywać z Tobą bliższych kontaktów. Tyle.
A co ja miałem sobie pomyśleć, gdy ona na moich oczach dawała się obmacać temu drugiemu? Ona nigdy nie widziała we mnie chłopaka, teraz to sobie uświadomiłem. Jeśli nie zamierza być moją drugą połówką, to lepiej niech w ogóle nie będzie jej w moim życiu. Dla mojego i jej dobra.
k4m - dziękuję za poświęcony czas. Co do reszty twojego postu: nie, nie jestem osoba chowającą się po kątach czy w cieniu. Kiedyś może i taki byłem, ale to dlatego, że jestem taki z natury. Później, gdy z tego powodu zaczęły się rożnego rodzaju docinki pod moim adresem, to zmieniłem zachowanie na to najbardziej aprobowane w klasie. Jestem postrzegany jako osoba, która umie rozśmieszyć innych, wiesz, nie ważne czy to znajomych, czy znajomych znajomych. Ale jak już mówiłem, nie jestem taki z natury, nie robię tego z siebie, bo taki jestem, ale dlatego, że tak jest dla mnie korzystniej.
Jeśli chodzi o pomoc rodziny czy rodzeństwa. Jak już gdzieś wyżej pisałem, rodzina nie jest w moim przypadku czymś, w czym można znaleźć oparcie. Ja tylko z nimi mieszkam.
Jeśli chodzi o zmiany... Uświadomiłem sobie parę dni temu, że strasznie się boję zmian. A było to, gdy pobrałem sobie dwóch ulubionych wykonawców tej dziewczyny, całą dyskografię. I choćby nie wiem co, za cholerę nie mogłem skończyć chociaż jednego albumu. Od paru lat słucham wyłącznie dwóch zespołów, pojedyncze utwory plus jakieś tam soundtracki z gier czy filmów. Wszystko inne wydaje mi się mdłe, wyprane z jakichkolwiek emocji, identyczne. Tak samo było kiedyś z tymi dwoma zespołami, zajęło mi lata uświadomienie sobie, że tak naprawdę lubię ich słuchać. Gdy tak sobie o tym myślałem, to zdałem sobie sprawę, że przez całe swoje życie starałem się niczego nie zmieniać. I muszę przyznać, że poczułem się lekko przybity. Całe życie kurczowo trzymałem się rzeczy, które znałem. Teraz się to zmieni. I nie mówię tu o psychologu. Przez tą nieszczęśliwą miłość zacząłem ćwiczyć, bieganie i proste ćwiczenia typu pompki czy brzuszki. Po świętach kupuję sobie keyborda i być może jakąś starą używaną gitarę. Zapisze się na kurs japońskiego, o czym od dzieciństwa marzyłem. Zacznę próbować spisywać te wszystkie opowiadania i historie, które sobie tak często tworzę w wyobraźni. Zbieram kasę i w wakacje jadę nad morze, sam. Naprawdę czuję się zmotywowany do zmian. Tych parę ostatnich dni naprawdę zmieniło moje życie, ten wątek oczywiście też miał w to duży wkład. I dziękuję Bogu za spacery, na których to ostatnio spędzam mnóstwo czasu, i na których to doszedłem do miejsca, w którym się teraz znajduję.
MajkelFPS
Z drugiej strony trochę to się zaczyna robić chore(sorry za zwrot) ale tylko chwila jak zaczniesz sobie przyklejać jej zdjęcia i włosy na ścianę.
Może i mam obsesję, ale nie tego typu.
Hayabusa
Ruszaj do roboty zamiast płakać. Przyszło Ci może do głowy, że ona Cię testuje flirtując z kumplem, że nie chodzi o kumpla tylko o to jak TY się zachowasz i czy podejmiesz rękawicę?
Daj spokój. Skoro nawet najbardziej beznadziejna i zapłakana pizda w tym wątku, czyli ja, nawet nie robi sobie takich nadziei, to uwierz mi, że nie ma najmniejszych szans, żeby tak było.
Lookash
Pękam ze śmiechu jak to czytam :) Dziewczyna oferuje mu czas, żeby się pozwierzał -- ten naburmuszony mówi, że nic się nie dzieje i odchodzi. Dziewczyna wita go uśmiechem w szkole, ten naburmuszony przechodzi obok niej, czując satysfakcję, że nie odwzajemnił jej ani uśmiechu ani nic. Kary normalnie jej wymierza :)
Jak już wcześniej pisałem, żałuję, że nie wykorzystałem tej okazji do zwierzenia się, by zarzucić wędkę. Mówi się trudno. Zresztą jaki to ma znaczenie czy się z nią witam, czy nie jeśli i tak wiem, że nigdy nie będziemy razem (tak, teraz się roztkliwiam nad sobą).
Po cholerę jesteś taki naburmuszony? Bo nie możesz jej zapomnieć, że nie ma nic przeciwko flirtowaniu z twoimi kolegami? Dlaczego ma rezygnować dla ciebie, naburmuszonego drewniaka, z rozmów z nimi?
Tak, dokładnie tak. A jeśli chodzi o tego drugiego... Nie wiem czy pisałem, ale jeśli miałbym go porównać do siebie, to wyglądałoby to mniej więcej tak, że ja jestem x, a on 2x. Wymienić różnice? Proszę bardzo: wygląda lepiej ode mnie, gdy ja jestem na poziomie dostatecznego, to ona balansuje między dobrym a bardzo dobrym. Dobrze się ubiera. Ma hobby i to takie, na które według ogólnie panującej, niepisanej społecznej umowy lecą tzw. dupy. Jest zabawniejszy i elokwentniejszy ode mnie. Ma normalną rodzinę. Nie boi się zmian. To dobija mnie jeszcze bardziej. Chociaż trza przyznać, że taka walka z Goliatem ma w sobie coś poetyckiego.
VildWolf - dzięki za fachową poradę, ale źle mnie oceniasz, więc z rady raczej nie skorzystam. I szacuneczek za wyznanie.
Megera_
A dlaczego? Bo baby są próżne.
Jak tak sobie nad tym myślę, to nie sposób nie przyznać ci racji.
Adam1394
Po przeczytaniu tego : Byłem oczywiście w siódmym niebie, i z udawanym smutkiem na twarzy stawiałem mu piwo, by się zatracał w swoim smutku
stwierdzam, żeś cham i gnój i niech Cię nigdy nie pokocha!
Ameryki nie odkryłeś. Sam to już stwierdziłem i to szmat czasu temu. Wiem, że nie jestem dobrym człowiekiem, ale cóż ci na to poradzę, jestem w końcu zły.
PS: Jeżeli naprawę coś czujesz i masz powyżej 16 lat to powiedź jej to w odpowiednim momencie a nie się wyżalasz na forum.
W odpowiednim momencie, tj. kiedy?
Ponieważ miło mi się pisze, a piwa nie brak, to chciałbym jeszcze coś napisać. A raczej opisać, dwie sytuacje, nad którymi ostatnio często myślę.
Pierwszy miał miejsce w dzień, w którym wszystko szło świetnie do momentu, w którym zjawił się ten drugi (National Groping Day). Jego jeszcze nie było w szkole, więc atmosfera była naprawdę miła. Siedzieliśmy w małym pomieszczeniu, ja, ona i parę koleżanek. Jedna z nich komentując to, że sobie z tą dziewczyną często dogryzamy, powiedziała coś w stylu: wiecie jak to się mówi, kto się czubi ten się lubi, czyżby było między wami jakieś uczucie, kochacie się w sobie nawzajem? W tym momencie dało się wyczuć, że dla mnie i jej ta sytuacja była krepująca. Wiecie, nie wiadomo co powiedzieć, ja odwracam wzrok, ona chyba też, nie wiem, odwróciłem w końcu wzrok. W końcu, co prawda minęło parę sekund, ale dla mnie to były godziny, odpaliłem, że tak naprawdę się to się tylko nienawidzimy, bla bla bla...
Chcąc być całkiem szczerym, zaznaczam, że ta dziewczyna lubi sobie dogryzać (z tego co widziałem przez te dwa lata) z dwoma chłopakami. Ze mną i z tym drugim.
Sytuacja numer dwa. Czas i miejsce: ta sama szkoła po wydarzeniu nr. jeden, prawdopodobnie dwa, trzy dni później.
Ona leży zmęczona na ławce, ja stoję tuż obok, nikogo znajomego w pobliżu. Bóg mi świadkiem, że mimo tego jak bardzo ważne było to wydarzenie, i jak często o nim myślałem, to za cholerę nie mogę sobie przypomnieć po co tam stałem. Nie wiem, może zaproponowałem jej kupienie kawy, może rozmawialiśmy o filmie, który jej w ten dzień dałem... W każdym razie chodziło o to, że JA dałem lub zrobiłem coś dla NIEJ. Szczegóły nie ważne. Wtedy ona wypaliła: "wiem, bo ty mnie przecież tak bardzo strasznie kochasz". Po prostu zamarłem. Też dokładnie nie pamiętam co zrobiłem, ale powiedziałem coś typu idę do sklepiku, toalety, kolegi i po prostu poszedłem. Nie mogłem zrobić nic innego, nie wiem nawet czy przez godzinę po tym chociaż raz mrugnąłem. Sytuacja kompletnie mnie zaskoczyła, zwłaszcza, że nie licząc koleżanek, to nigdy nikomu nie powiedziała nawet w formie żartu, że ktoś ją kocha albo ona kogoś. Kiedyś zresztą sama mi przyznała, że nie wierzy w miłość.
Byłbym wielce wdzięczny, gdybyście ocenili i skomentowali te dwa wydarzenia swoimi niezmąconymi obsesjami na jej punkcie umysłami. Wiem, że sprawa zakończona, że postanowiłem to i tamo, ale nie daje mi to spokoju. Naprawdę, wielka prośba.
A tak w ogóle to miewam tak częste huśtawki nastrojów, że aż robi się to męczące. Mam tylko nadzieję, że dotrwam w swoich postanowieniach i uda mi się zrobić co zaplanowałem.
gepetto66 [ Konsul ]
Facet...ogólnie to jest z tobą źle.Skoro napisałeś że sprawa zakończona to zakończona i przestań natychmiast tu smęcić tylko wprowadzaj te swoje zmiany czym prędzej w życie bo ocipiejesz do reszty.Jak tak będzie dalej to daję słowo że źle to się skończy nie tylko dla ciebie.
Całe te twoje zwierzenia o kant dupy rozbić skoro nic ci to do tej pory nie pomogło.Rusz tyłek i nie przejmuj się obsesjami bo nic to nie da a żadnych związków na obsesji jeszcze nie wychodowano.Tzn.Normalnych związków. Najtrudniej będzie zacząć z tymi twoimi zmianami, ale jak wprawisz machinę w ruch to będzie coraz lepiej choć nie twierdzę że będzie dobrze. Cóż..Your life.
Pamiętaj :
1.Możesz postanowić że coś zrobisz.
2.Możesz postanowić że nic nie zrobisz
3.Możesz postanowić że nic nie postanowisz.
Ten trzeci wybór to wybór idiotów i tchórzy którzy nie chcą albo nie potrafią nic zrobić ze sobą.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Sorrow Jack -> mówię, działaj. W ostateczności na porucznika Rżewskiego, po to żeby wygrzebać się z wątpliwości i tego klimatu dzielenia włosa na piętnaście części. To bez sensu.
Ah, BTW - dobrze, daj coś od siebie. Znajdź hobby. Jak wyglądasz, to ma umiarkowane znaczenie jeśli będziesz reprezentować sobą coś jeszcze i jeśli nie będziesz się bać.
Odwagi!
PS Wiem, że się powtarzam ale wiem, że hobby i posiadanie tego czegoś jeszcze potrafi załatwić sprawę. Ale bez jaj, bez odwagi... nie da rady.
gepetto66 [ Konsul ]
Mam chociaż nadzieję że piwko smakuje ci tak jak mnie kilka dni temu.Strasznie się wtedy najebałem bez przyczyny, choć z kulturą i samotnie. Piwo + Metallica najlepsze na poharatane serca.A jak kac minie to można coś przedsiębrać.
sorrow jack [ Chor��y ]
Ale moglibyście skomentować te dwie sytuacje, prawda? To po prostu nie może dać mi spokoju. Naprawdę proszę, byście napisali co o tym sądzicie
j-bobo [ Bobek ]
są dwie opcje, albo coś naprawdę do Ciebie czuje (w co jednak bym wątpił), albo po prostu tak palnęła by:
- (może zaboleć) usunąć Cię z pola widzenia (w rodzaju: idź pan!)
- sprawdzić Twoje reakcje
- normalnie zażartować
ja jednak powiem Ci tak:
nie przykłądaj do tego uwagi zbytniej, niech priorytetem będzie te samoudoskonalanie się (siłki, hobby, spacery, pisanie). bo gdy ciągle będziesz myślał o niej, a nic ze sobą nie zrobisz, to będziesz w jednym miejscu się kręcił jak g*wno w przerębli, a tego raczej byś nie chciał.
ps. popieram Twój zamysł samotnego wyjazdu wakacyjnego, tydzień, czy na ile tam byś chciał odskoku od codzienności i napiętej sytuacji w domu zawsze dobrze działa
Santarius [ Death knight ]
Nie rozumiem wypowiedzi niektórych typu "niezła prowokacja", chłopak jest na tym forum jakiś czas, wychodzi na to, że ma do nas trochę zaufania i liczy się z naszym zdaniem, a nie założył identycznego wątku na innym forum.
Co do autora wątku, chłopie, rzeczywiście zmarnowałeś szanse kiedy mogłeś jej wyjaśnić o co chodzi. Jeśli ona widzi w tej znajomości tylko przyjaźń to daj sobie spokój, po jakimś czasie, gdy zacznie Ci się zwierzać jaki to jej się chłopak podoba, co robi źle a co nie i będzie to np. Twój kolega to chyba trafi Ciebie szlak. Powiem jedno, udaj się do psychologa, może on Ci pomoże.
Zenedon [ Burak cukrowy ]
Co wy tak z tym psychologiem wyskakujecie od razu? Każda moja, lub znajomych, styczność z przedstawicielami tego zawodu zawsze kończyła się komicznie, a w najlepszym wypadku stratą czasu i pieniędzy.
sorrow jack [ Chor��y ]
j-bobo - moim priorytetem jest udoskonalenie się. Nie przejmuj się, już sobie wybiłem z głowy perspektywę bycia z tą dziewczyną.
Santarius - dzięki za słowa poparcia.
Zenedon - dlatego ja idę do darmowego specjalisty. Co zresztą szkodzi spróbować, człowiek zawsze będzie w końcu bogatszy o to jedno doświadczenie.
I nadal proszę o opinie odnośnie tych dwóch sytuacji, które opisałem.
k4m [ that boy needs theraphy ]
sorrow jack---> wybrałeś chyba najlepsze rozwiązanie tzn odpuszczenie sobie tej dziewczyny i zajęcie się samym sobą
co do sytuacji to zrozum, że nie możesz do słów i gestów jakie ona w Twoim kierunku wykonuje przywiązywać, aż takiej uwagi bo one nie mają właściwie żadnego znaczenia. To, że palnęła "wiem, że Ty mnie tak strasznie kochasz", może jedynie potwierdzać to o czym pisałem wcześniej tzn zdaje sobie sprawę z Twojego uczucia do niej i je wykorzystuje, albo było zwykłym przejawem próżności. Musisz się stary zdystansować
Rady jakie tutaj dużo osób udziela i ogólnie trzeźwa ocena sytuacji bardzo pomogła i mi, dlatego sam się tak dużo tutaj wypowiadam. Ostatnio kręciłem z dziewczyną, która okazało się, chciała sobie owinąć mnie wokół palca, a ja się prawie jej dałem. Na szczęście w porę się zdystansowałem, ograniczyłem kontakt i oziębiłem stosunki, mniej więcej do relacji jakie mieliśmy przed całym "romansem", na czym mogę jedynie zyskać, nic nie tracąc bo sytuacja i tak jest patowa. Nie wiem czy bym nie brnął dalej w to, gdyby nie ten wątek.
Moniash [ Generaďż˝ ]
sorrow jack ---> co do drugiego zdarzenia... też miałam taką sytuację, że 'tamta' osoba (przeczytaj post [167]) co prawda po pijaku, ale napisała mi ni to z gruszki, ni z pietruszki właśnie coś w stylu: "wiesz, że Cię lubię... a Ty mnie kochasz" - jednakże w sumie nic to nie znaczyło prócz tego, że dowiedziałam się, że na serio mnie lubi i szanuje... niestety.
_agEnt_ [ Tajniak ]
"Ale moglibyście skomentować te dwie sytuacje, prawda? To po prostu nie może dać mi spokoju. Naprawdę proszę, byście napisali co o tym sądzicie"
Komentarz jest taki: w każdej z tych sytuacji miałeś szerokie pole do działania, a ty za każdym razem wybrałeś najgłupszą z opcji - ucieczkę.
- Akcja w małym pomieszczeniu. Zamiast odbić piłeczkę, obrócić rozmowę w żart, zachowałeś się jak gbur bez dystansu i poczucia humoru.
- Akcja przy ławce. Zamiast odbić piłeczkę i wyciągnąć coś z dziewczyny, sprawdzić jej reakcję, zachowałeś się jak gbur bez dystansu i poczucia humoru.
Zamiast analizować odpowiedzi dziewczyny, przeanalizuj to, jak się zachowujesz w takich sytuacjach, i zastanów się, jaki masz na nie wpływ :) Pomyśl, co mogłeś jej odpowiedzieć? Jak w przyszłości zachować zimną krew? Oto moja rada. Pięćdziesiąta, czy coś :>
I jeszcze jedno. Pytałeś kiedyś: "Ale jak do cholery jeszcze głębiej zejść z tą "naszą" znajomością? Co zrobić by pogłębić nasze kontakty?"
Powiem ci co. Masz przestać zachowywać się jak gbur :> Już nawet nie będę przywoływał tej sytuacji sprzed tygodnia, gdzie ona się do ciebie uśmiechała, a ty przeszedłeś obok ją ignorując.
Coy2K [ Veteran ]
najwyższy czas wcisnąć ten magiczny odnośnik <ignoruj wątek> bo tego pierdolenia autora już się czytać nie da
:)
sorrow jack [ Chor��y ]
_agEnt_
Komentarz jest taki: w każdej z tych sytuacji miałeś szerokie pole do działania, a ty za każdym razem wybrałeś najgłupszą z opcji - ucieczkę.
Nigdy nie umiałem rozmawiać o uczuciach. Szczerze mówiąc, to do momentu poznania tej dziewczyny nigdy nie wierzyłem w to, że posiadam jakiekolwiek uczucia. To jest dla mnie temat tabu. I zawsze w takich sytuacjach lekko panikuję. Dlatego właśnie cały czas tutaj proszę o konkrety. Daj... Dajcie mi chociaż po jednym przykładzie mojej reakcji w opisanych wcześniej sytuacjach. Tak, bym chociaż mógł załapać o jaki rodzaj zachowania tutaj chodzi. Dla was może to być oczywiste, ale jak już wielu użytkowników tutaj zauważyło, mam lekkie problemy ze swoim zdrowiem psychicznym i naprawdę ogólnikowe odpowiedzi nic mi nie pomagają :)
Zamiast analizować odpowiedzi dziewczyny, przeanalizuj to, jak się zachowujesz w takich sytuacjach, i zastanów się, jaki masz na nie wpływ :) Pomyśl, co mogłeś jej odpowiedzieć? Jak w przyszłości zachować zimną krew? Oto moja rada. Pięćdziesiąta, czy coś :>
Mi cały czas chodzi o to, żebyście zanalizowali to za mnie. Powiedzcie, co o tym sądzicie i jak wy byście postąpili. Strasznie nie lubię uogólnień, bo strasznie trudno jest dobrać do nich odpowiedniego rodzaju zachowania. Przykłady, przykłady i jeszcze raz przykłady.
Coy2K - sądzę, że Soulcatcher, Verminus i cała reszta będzie zadowolona z tego, że cała ich praca włożona w rozbudowanie tego forum nie idzie na marne, i że użytkownicy znają i używają najróżniejszych dostępnych tu funkcji mających na celu umilenie spędzanego tu czasu.
Xboxer360 [ Pretorianin ]
sorrow jack miałem tą samą sytułacje z dziewczyną z mojej klasy,mam dla ciebie porade:
gdy do ciebie podejdzie wyznaj jej miłość powiedz jej że sie zadużyłes u mnie sie udało,życze powodzenia w miłości
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
sorrow jack -> sorry, ale tutaj pomoże tylko praktyka w Twoim wykonaniu. I niczyim innym. Zrozum, nie siedzimy tam z Tobą nie wiemy wszystkiego więc zawsze nasze odpowiedzi będą gdybaniem. Nie rozmawiając, nie dowiesz się tego co dziewczyna czuje.
Ot przykład z życia: moją kobietę poznałem - albo raczej to Ona zareagowała na moją obecność - dzięki temu że nie starałem się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagi. Po prostu zaczęło się od tego że jako fotograf na imprezie zrobiłem kilka zdjęć, nie oczekując niczego - tyle, że przekazałem je bo chciałem podzielić się radością ( impreza była zdecydowanie udana ). A potem jakoś się potoczyło...
sorrow jack [ Chor��y ]
Hayabusa
sorrow jack -> sorry, ale tutaj pomoże tylko praktyka w Twoim wykonaniu. I niczyim innym. Zrozum, nie siedzimy tam z Tobą nie wiemy wszystkiego więc zawsze nasze odpowiedzi będą gdybaniem. Nie rozmawiając, nie dowiesz się tego co dziewczyna czuje.
Wyobraźcie sobie, że to wasza znajoma. Mi chodzi o przykład jakiejkolwiek reakcji, bo ja sam w takich sytuacjach się kompletnie gubię. Dajcie mi jakiś punkt zaczepienia. I nadal proszę o analizę tych dwóch wydarzeń, to dla mnie bardzo ważne.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Dlaczego to dla ciebie tak ważne - ta analiza?
sorrow jack [ Chor��y ]
_agEnt_
Dlaczego to dla ciebie tak ważne - ta analiza?
Po prostu nie mogę przestać o tym myśleć, nie daje mi to spokoju.
JakGdzieKiedy [ Junior ]
sorrow jack
Dziękuje Ci za założenie tego wątku, dzięki niemu i radom (radą?) tu zawartym (żeby się przemóc) umówiłem się ze swoją koleżanką z klasy, szkoda mi tylko że nie masz jaj żeby uporządkować swoją sytuację.
Pozdrawiam ;)
Tomuslaw [ Superbia ]
sorrow jack - na cholerę Ci analiza innych osób? Po co chcesz to dalej ciągnąć? Wyciągnąłeś chyba odpowiednie wnioski, zostaw to. Nie myśl bez przerwy o niej. Tak - bez przerwy gadając o sytuacjach z nią związanych, myślisz o niej! Nie wmawiaj sobie (bo nam tego nie wmówisz, nie bój się), że jest inaczej. Odpuść sobie ją, ten temat i tyle. Przygotuj się na Sylwestra. Później pewnie idziesz do szkoły (chyba jeszcze tam chodzisz...?), będzie okres zaliczeń, poprawiania ocen. Rozpocznie się wiosna, zaczniesz grać na dworzu w piłkę... Ale Ty wolisz to zaprzepaścić ciągle powracając do tego samego tematu... nie staraj się nawet odpisywać (czy to mi czy innym osobom w tym wątku), bo się sam jeszcze bardziej nakręcasz. Po prostu żyj. Chyba, że jesteś dupa wołowa. W takim razie mogę być co najwyżej na siebie zły, że zmarnowałem chwilę na odpisanie Ci.
sorrow jack [ Chor��y ]
JakGdzieKiedy
Dziękuje Ci za założenie tego wątku, dzięki niemu i radom (radą?) tu zawartym (żeby się przemóc) umówiłem się ze swoją koleżanką z klasy, szkoda mi tylko że nie masz jaj żeby uporządkować swoją sytuację.
Cieszę się z twojego szczęścia i mnie też szkoda, że nie mam jaj by uporządkować swoją sytuację. (>radom)
Wiem, że miałem sobie nie zawracać nią głowy, ale nie mogę i muszę coś napisać. I zrozumcie, proszę was, że to co dla was jest oczywiste, dla mnie takie nie jest. Dlatego tak bardzo liczę na te wasze analizy, naprawdę. Zawsze patrzyłem na to jak się zachowują inni w pewnych sytuacjach ze zdziwieniem. A w tym przypadku ta niewiedza mnie dobija. Więc jeśli to dla was nie problem, to odsyłam do [208]
A odświeżam wątek ponieważ wpadły mi w łapska informację, które być może rzucą nowe światło na owe wydarzenia. O co chodzi? Dzień, gdy wpadłem w deprechę i cały czas nic nie było w stanie poprawić mi humoru, wtedy kiedy raz do mnie zagadała (co ci się dzieje?) przed klasą i drugi raz później, gdy mnie odciągnęła na bok i trzymając za ramie zapytała o to samo. Ten pierwszy raz miał miejsce po czwartej lekcji, czyli dość późno, bo jak łatwo wyliczyć w szkole byłem już dobre 4 godziny. Czego się dowiedziałem? Otóż tuż przed tym jak mnie zapytała po raz pierwszy, inna (spostrzegawcza) koleżanka została zapytana mniej więcej o to samo (co mu się dzieje?) i co usłyszała w odpowiedzi? "To chyba oczywiste, podobasz mu się." I dopiero, gdy to usłyszała, to podeszła do mnie i zadała swoje pytanie. Jakby to ją naprawdę interesowało. Może dlatego te dwie opisane sytuacje w ogóle miały miejsce, może ona chce ode mnie usłyszeć czy coś do niej czuję?
Nie wiem. Tym bardziej, że w rozmowie o całym zdarzeniu, tj. o komentarzu tej bystrookiej z innym kolegą, nie, nie Tym kolegą, powiedziała coś jeszcze bardziej mieszającego mi w głowie. Było to podobno coś w stylu "skoro dogryzał mi przez cały rok, to raczej mało prawdopodobne, by się teraz we mnie kochał". Ale jej obojętność mogła być udawana, nie wiem.
Temu koledze z powyższego akapitu jak i swojej pewnej przyjaciółce mówiła też, że nie kocha tego drugiego ( :D, żałosne, wiem, ale :D ), ale to mogło być identycznie jak w powyższym. Dowiedziałem się też, że TA dziewczyna przebywając dość często w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki i jej chłopaka dość często narzeka. Jacy oni są szczęśliwi, dlaczego ja tak nie mogę? - coś mniej więcej w tym stylu. Co oznacza jedno, ona naprawdę chce być z kimś. Słyszałem też, że często w nawet nie trudnych sytuacjach ma ochotę, by ktoś ją przytulił, by ona mogła by się wypłakać. A to jeszcze bardziej utwierdza mnie w poprzednio postawionej tezie.
_agEnt_ [ Tajniak ]
I w koło Macieju...
Jak to podsumował erton ze 150 postów temu: A dlaczego temu powiedziala tak, a na tego spojrzala tak, a co to znaczy, ze tak napisala, a dlaczego po godzinie dopiero, a czemu jak idzie do kibla to zabiera ze soba kolezanke, dlaczego nie goli ud, tylko same lydki, co moze znaczyc, ze wyrwala noge mojej swince morskiej etc.
Nic się chłopie nie nauczyłeś. Zamiast stać w miejscu i kisić się, miałeś albo iść do przodu, albo sobie odpuścić. Setki postów w tym wątku, poprzednim, jeszcze poprzednim i nic. Ty nadal stoisz w miejscu i próbujesz analizować. Ok, nie daje ci to spokoju. To ci GWARANTUJĘ, że drążenie tematu nigdy ci tego spokoju nie da, a jedyne, co spokój może dać, to, jak pisałem, albo ruszenie w przód (na co nie masz odwagi) albo wycofanie się. Żadna analiza spokoju NIE PRZYNIESIE. Co z tego, że ktoś ci napisze, co według niego oznacza taka sytuacja, albo siaka. Albo podpowie ci, co robić. Ty nic z tego nie zaaplikujesz w praktyce - bo cokolwiek te sytuacje nie wskazują, to trzeba by przy nich coś DZIAŁAĆ. Aktywnie. I tyle.
sorrow jack [ Chor��y ]
Sprawa się tyczy dwóch wydarzeń, o które pytałem już jakiś czas temu. Nie ma tu nigdzie mowy o pytanie o każde jej słowo czy o decyzje odnośnie tego czy zjadła dzisiaj bułkę z szynką, a nie jak zwykle z serem i co to oznacza. Dzięki temu wątkowi wiele się nauczyłem i naprawdę postanowiłem zmienić swoje życie, czego najlepszym dowodem i początkiem tego wszystkiego będzie wizyta u psychologa.
Ja sobie z tą dziewczyną dałem spokój, ale te sytuacje nie dawały i nie dają mi spokoju. Nie rozumiem o co jej chodziło, co czuła i jaki miała w tym cel. Chcę tylko usłyszeć opinie innych ludzi, tylko tyle.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
Dzięki temu wątkowi wiele się nauczyłem
Gówno się nauczyłeś i w tym problem.
Salado. [ Generaďż˝ ]
@bartek [151] padłem :)
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Sorrow jack, DAJ SOBIE SPOKÓJ z analizowaniem sytuacji bo to jest słabe, żałosne i do niczego nie prowadzi.
Nie prowadzi i koniec.
Napisz sobie pięćset razy:
NIE BĘDĘ ANALIZOWAŁ NIE BĘDĘ ANALIZOWAŁ NIE BĘDĘ ANALIZOWAŁ.
Po raz n-ty to samo: DZIAŁAJ, człowieku.
Jeśli jeszcze raz w wątku usłyszę pieprzenie o analizie jakiejś sytuacji to bogowie, nie ręczę za siebie.
Baalnazzar [ Konsul ]
Skoro tak bardzo dobija cię niepewność, to zrób tak, żeby wszystko było jasne. Jakkolwiek. A jak nie, to dopuść do siebie możliwość tego, że wszelkie sytuacje i niejednoznaczne wydarzenia nic nie znaczą i nigdy, przenigdy nic z tego nie wyjdzie, i do takiej sytuacji dostosuj swoje działania. Kto chce coś widzieć, to będzie to widział wszędzie, mimo że wydarzenie było TYLKO wydarzeniem i rzecz w tym, żeby przestało tak być, co by w jakąś manię nie popaść. Poza tym w życiu pojawiają się rzeczy nieosiągalne i sytuacje bez wyjścia więc trzeba nauczyć sobie z tym radzić i wziąć pod uwagę że to jedna z nich.
Za mało się skupiasz na sobie, a za mocno uzależniasz swoje szczęście od kogoś innego. Jak człowiek sam ze sobą nie będzie potrafił się dobrze poczuć to zawsze będzie nieszczęśliwy.
A co do bezsensownych działań mimo tylu rad, to cóż... To najlepszy przykład potwierdzający jak miłość bywa ślepa. Mniej szamotania się, a więcej spokoju i rozwagi.
Belert [ Legend ]
Parę dni temu, gdy wręczałem jej film, który jej ściągnąłem (o tym później) spojrzała na mie i powiedziała "jesteś dla mnie taki miły". Niby nic takiego, prawda? No właśnie, że nie. Nie było was tam przy tym, gdy to mówiła i z uśmiechem przechyliła na bok głowę. To COŚ znaczyło.
BTW to nic nie znaczylo , moj drogi licza sie konkrety .A jak jestes zakochany to nawet jakby splunela ci w oko to ys zauwazyl pozytywny aspekt sprawy.
Przejdzie ci , nie przejmuj sie za rok ciezko ci bedzie sobie ja przypomniec :))
Deton [ klein Zwerg ]
To naprawde takie kurna trudne?
"Hej. Podobasz mi się i przepraszam, że wyrażałem to w taki sposób jak do
tej pory... Chciałabyś może iść do kina?"
j-bobo [ Bobek ]
gepetto66 [ Konsul ]
Ten wątek jest absolutnie nieśmiertelny, tak samo jak pewien szkocki ziom. Ilość łez, porad oraz wzruszających jak hałda węgla w piwnicy opisów, jest tak ogromna że starczyło by ich dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych Chińczyków oraz Rosjaninów. I zostałoby jeszcze dla sorrow jacka.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
[239] Rosjan
gepetto66 [ Konsul ]
[239]
[240]
Rzeczywiście.Proszę tak dalej.
Bullzeye_NEO [ 1977 ]
zadam, by osoba, ktora nie pokazala mi tego watku wczesniej natychmiast sie ujawnila i wziela odpowiedzialnosc za ten sabotaz
drogi autorze, tylko sprytni chlopcy wracaja do domu cali i rzna krolowa balu
gepetto66 [ Konsul ]
sorrow jack ---> załóż inny wątek. Taki w którym będziesz pisał o swoich obawach. Ty po prostu lubisz ten stan jak użalasz się nad sobą i opisujesz swoje niespełnione marzenia.Znałem takiego co zamiast zagadać do babki to wolał o niej marzyć.Jego koniec był nieszczególnie ciekawy bo jak laska wreszcie znalazła kogoś to on dostał pierdolca i wtedy znalazł odwagę, ale już było za późno.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
[241] Nie ma sprawy. Swoją drogą sam miałem niedawno problem jak określić kobietę pochodzącą z Togo. Chyba Togijka...
sorrow jack [ Chor��y ]
Mimo tego, że obiecałem sobie dać z nią spokój, to gdy ją dzisiaj zobaczyłem... Brak mi słów. Nowa fryzura, nowe ciuchy, niemal rozświetlała każde pomieszczenie, w którym się znajdowała. Nie da się opisać tego jak ona promienieje życiem, jakim jest ideałem. A ja wpadłem niemal w śpiączkę przytłoczony tym wszystkim. Cały czas starałem sobie wszystko poukładać w głowie, zanalizować wszystko co miało miejsce, przypomnieć sobie o wszystkich waszych słowach w tym wątku, a przede wszystkim myślałem o niej i o mnie. Niemal zatraciłem kontakt z rzeczywistością. I doszedłem do wniosku, że tak trudno jest mi porzucić myśli o niej, dlatego że ona jest w gruncie rzeczy jedyną bliską mi osobą. Mimo tego, że tak daleką. To jest jedyna osoba, do której cokolwiek, kiedykolwiek poczułem.
Myślałem dzisiaj także o nienawiści, do czego popchnął mnie jej opis na gg (NIENAWIŚĆ). Starałem się zrozumieć znaczenie tego słowa w odniesieniu do mnie, do niej i do tego drugiego, mojego przyjaciela. I zrozumiałem, że nienawidzić, to chcieć, by ktoś był nieszczęśliwy. W tej samej chwili stworzyłem własną definicję miłości, analogicznie do tej nienawiści. Kochać kogoś, to chcieć, by ten ktoś był szczęśliwy. Zastanawiając się nad tym zdałem sobie sprawę, że jeśli miałaby być szczęśliwa z kimś innym u boku, to nie miał bym nic przeciwko. Tak naprawdę jej szczęście cenię sobie bardziej od swojego.
I znowu powracam do kwestii, którą już w tym wątku chyba poruszyłem. Tak bardzo pragnę z nią być już nie dlatego, by dać upust swoim emocjom, ale by być szczęśliwym w życiu, by czuć spełnienie i chęć do dalszego życia, do każdej następnej sekundy każdej następnej minuty. Zestawiłem te dwie myśli, tą i powyższą, i zaczęło targać mną przeświadczenie, w sumie nie wiem dlaczego, że podświadomie wiem, że ona nie byłaby ze mną szczęśliwa, i że może dlatego nie mogę... nie mam odwagi zrobić cokolwiek w kierunku bycia z nią.
Dlaczego jestem jaki jestem? Dlaczego nie mogę przestać myśleć o niej i o całej tej sytuacji? Najgorsze, że wierzę w to, jakoby nie ważne jakie by życie było, to zawsze jest JAKIEŚ życie. Zawsze to coś jest lepsze od niczego. Nigdy nie wierzyłem w ucieczkę w alkohol, używki czy nawet ostateczność jaką jest samobójstwo. Zawsze to wszystko wydawało mi się czymś bezwzględnie głupim i cały czas czuję to samo. Nie chcę uciekać przed samym sobą, przed swoimi emocjami. I cały czas nie mogę przestać o tym myśleć, myśleć o wszystkim.
Coraz bardziej czuje potrzebę kontaktu z psychologiem, mam nadzieję, że coś mi pomoże. A dlaczego w ogóle to wszytko napisałem? Nie wymieniła dzisiaj ze mną ani jednego zdania. Nic. Słowem się do mnie nie odezwała. Ona ma mnie gdzieś.
j-bobo [ Bobek ]
1. nie wpadaj w skrajnosci, ze Cie ma gdzies, bo to tylko jedna z niepotwierdzonych (hipo)tez. moze ona mysli ze to Ty jej nie lubisz i dlatego nie chciala Cie nakrecac za bardzo. ciezko jest to okreslic. tak to jest gdy sie nie ma racjonalnej i zweryfikowanej albo u zaufanych informatorow albo po prostu u samego zrodla informacji
2. nie badz egocentryczny (to w odniesieniu do nienawistnego opisu), swiat sie sklada z wielu miliardow ludzi, nie tylko z Waszej trójki. to jest takie same dzialanie jakby ktos z moich znajomych mial opis typu "zabije cie" i ja przerazony bym szedl z tym na policje by dowiedziec sie, ze chodzilo o muche latajaca wokol ekranu. bo powoli przypominasz m znajomego, ktory tez nic nie robi tylko analizuje wszystko, co wychodzi od kolezanki, co wg mnie jest troche dziwne...
pamiętaj też, że po drugiej stronie też sa skrajności typu
Belert [ Legend ]
I znowu powracam do kwestii, którą już w tym wątku chyba poruszyłem. Tak bardzo pragnę z nią być już nie dlatego, by dać upust swoim emocjom, ale by być szczęśliwym w życiu, by czuć spełnienie i chęć do dalszego życia, do każdej następnej sekundy każdej następnej minuty. Zestawiłem te dwie myśli, tą i powyższą, i zaczęło targać mną przeświadczenie, w sumie nie wiem dlaczego, że podświadomie wiem, że ona nie byłaby ze mną szczęśliwa, i że może dlatego nie mogę... nie mam odwagi zrobić cokolwiek w kierunku bycia z nią.
co ty za glupoty piszesz ???chlopie ,widze ze fruwasz baaardzo wysoko i straciles kontakt z ziemia , upadek moze byc dosc bolesny.
Wiesz co jak juz przywalisz w ziemie i bedziesz mialzlamane serce to napisz mozesie uda cie posklejac teraz to albo klamiesz i to jest zwykly fake albo nie ma sensu ci przedstawiac jakis argumentow bo i tak ich nie bedziesz sluchal.
Najzabawniejsze jest w tym to ze rok dwa zapomnisz o niej i bedziesz wdzychal do jakiejs Karoliny czy Basi :)) A jak ta spotkasz to nawet ci sie nie bedzie chcialo powiedziec :cze.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Ona ma mnie gdzieś.
Sam sobie na to zapracowałeś.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Argh.... chłopie, odleciałeś od ziemi bardziej niż sputnik. Przestań ciągle analizować, zastanawiać się i kombinować. Jak by nie patrzeć, [248] i tyle.
Megera_ [ Franca ]
Już przestańcie robić chłopakowi nadzieję.
Dziewczyny funkcjonują trochę inaczej niż faceci. Dziewczyna nie powie sobie "on mnie chyba nie lubi, więc będę go ignorować, dam mu spokój itd" - 90% panien będzie tym bardziej wtykać kij w mrowisko.
Jeśli się nie odezwała, to z ogromnym prawdopodobieństwem nie jest w ogóle zainteresowana jakimś sensownym tematem. Lasie mogą kręcić, zwodzić itd - ba, lasie uwielbiają to robić - ale jednak nie znam żadnej, która zaniedbałaby tak fundamentalną rzecz, jak bezpośredni kontakt. W tych wszystkich gierkach chodzi o to, by przyciągnąć samczą uwagę - a ciężko przyciągać uwagę, jak się nie robi totalnie nic..
Chyba że się naczytała ostatniego bzdurnego bestselleru pt "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". W takim razie wcale mnie nie dziwi, że jej się mózg zlasował.
Ten wątek jest dramatyczny, iście.
sorrow jack [ Chor��y ]
j-bobo
1. nie wpadaj w skrajnosci, ze Cie ma gdzies, bo to tylko jedna z niepotwierdzonych (hipo)tez. moze ona mysli ze to Ty jej nie lubisz i dlatego nie chciala Cie nakrecac za bardzo. ciezko jest to okreslic. tak to jest gdy sie nie ma racjonalnej i zweryfikowanej albo u zaufanych informatorow albo po prostu u samego zrodla informacji
Co jak co, ale ona nie jest na tyle głupia, by myśleć, że jej nie lubię.
2. nie badz egocentryczny (to w odniesieniu do nienawistnego opisu), swiat sie sklada z wielu miliardow ludzi, nie tylko z Waszej trójki.
Nie chodziło mi o to, że myślałem, że ustawiła sobie opis w odniesieniu do naszej trójki, ale po prostu taki miała opis i zacząłem myśleć nad jego znaczeniem, a że akurat próbowałem szukać jakiegoś punktu odniesienia, to zacząłem i pozostałem na naszej trójce.
3. jesli ona nie zamienila z Toba zdania, to czemu Ty nie zainicjowales rozmowy? (przynajmniej z Twojej wypowiedzi tyle wynika). trzeba bylo pogadac o dupie marynie, nawet wymyslec (w skrajnych przypadkach) swoj sylwester i o nim opowiadac, pytac itp tematow do wymiany zdan jest wiele, nie musza byc super skrajnie powazne
Bo ja wiem, że chcę z nią być. Jak inaczej mam sprawdzić czy ona myśli podobnie. Jeśli byłaby zainteresowana, to by do mnie zagadała, chociaż raz.
Belert
Najzabawniejsze jest w tym to ze rok dwa zapomnisz o niej i bedziesz wdzychal do jakiejs Karoliny czy Basi :)) A jak ta spotkasz to nawet ci sie nie bedzie chcialo powiedziec :cze.
Chciałbym w to wierzyć.
_agEnt_
Sam sobie na to zapracowałeś.
Rozwiń myśl. Chodzi ci o to, że ja ją od siebie odstraszyłem? Jak?
Hayabusa
Przestań ciągle analizować, zastanawiać się i kombinować. Jak by nie patrzeć, [248] i tyle.
Sam bym chciał przestać, uwierz mi, ale nic nie poradzę, że taki już jestem.
Megera_
Jeśli się nie odezwała, to z ogromnym prawdopodobieństwem nie jest w ogóle zainteresowana jakimś sensownym tematem.
Obawiam się, że nie do końca rozumiem o co ci tu chodzi.
Nie rozumiem dziewczyn, naprawdę. O ile wczoraj się do mnie ani razu nie odezwała, to dzisiaj... Zacznijmy od tego, że spóźniłem się na pierwsze dwie lekcje, więc nie mieliśmy tego dnia żadnego kontaktu. Przed lekcją trzecią przebywaliśmy w dwóch różnych miejscach, więc kontaktu dalej nie mieliśmy żadnego. Do klasy ona weszła pierwsza, ja drugi. Była to lekcja, na której nauczyciel zawsze po otwarciu klasy idzie na zaplecze, gdzie siedzi dobre 7, 8 minut. Ona siedzi w drugiej ławce przede mną. Jako że humor mi się polepszył od dnia poprzedniego, to jak zwykle zacząłem rozśmieszać otaczające mnie towarzystwo, tych obok, w przodzie i za mną. Nie jednocześnie oczywiście. Wiecie o co chodzi, wymiana zdań z tymi, obrót, wtrącenie, rozmowa z kimś innym, itd. itd.
No więc gadałem z dwiema osobami przede mną i ogólnie panowała taka "chichrajna" atmosfera. Trudno jest mi powiedzieć jak widzą inni ludzie, ale ja nie tylko mam bardzo szeroki kąt widzenia, ale także umiem skupiając uwagę na czymś, np. z kimś rozmawiając, obserwować kogoś spoza punktu, na którym się skupiam. Oczywiście nie chodzi o coś takiego, że potrafię czytać "bokiem", ale wyraźnie widzę kontury postaci, jej ruchy, wyraz twarzy itp.
I co widzę żarliwie gadając z dwójką z przodu? Że ta się do mnie uśmiecha od ucha do ucha i nawet w pewnym momencie zaczyna mi tak jakby machać. Ja oczywiście nie odwzajemniałem spojrzenia i uśmiechu zastanawiając się czy kontynuować politykę ignorancji. Jako, że to było za dużo, to po prostu na nią popatrzyłem i uśmiechnąłem się. Ona w odpowiedzi powiedziała przeciągle "cześć", a ja odwróciłem się i wróciłem do poprzedniego zajęcia. Po lekcji od razu zmyła się do koleżanek na inny korytarz, co zresztą robi cały czas.
W ciągu dnia zamieniliśmy parę zdań i tyle, nic wielkiego. Warte odnotowania jest to, że często zaczyna odciągać innego (jeszcze innego, kurwa, strata kolejnego przyjaciela będzie na pewno bolesna, zwłaszcza, że gdybym miał ich ustawić hierarchicznie, to on byłby na drugim miejscu). W przeciągu paru ostatnich dni szkolnych parę razy zdarzało się, że ona przychodziła spóźniona lub on się spóźnił, lub go przesadzono i oni siadali razem i przez cały czas, zawsze bardzo aktywnie rozmawiali, ona się uśmiechała, on też, ogólnie panowała między nimi bardzo miła atmosfera. Gdy miała coś skądś przynieść, to wzięła tego właśnie kolegę. Rozumiem, gość jest naprawdę spoko, trudno go nie lubić. Ale to odchodzenie na bok i samotne rozmowy mieszają mi w głowie.
Z tego co wiem, to ten kolega stara się u innej, a w tej nigdy nie widział dziewczyny w taki sposób jak ja czy ten pierwszy kolega. To jest naprawdę dla mnie trudne. Chyba będę musiał zagaić jutro z jakąś rozmową, dobrze się nawet składa, bo zainicjowałem wyjście po szkole do baru. Mam tylko nadzieję, że ten pierwszy się do nas nie dojebie, bo przed nim nie mogę się zdradzić. A jeśli już mówię o "zagajaniu" rozmowy. Męska część klasy kończyła dzisiaj wcześnie, dziewczęta miały jeszcze godzinę angielskiego. Załatwiłem z inną dziewczyną (może pamiętacie panią spostrzegawczą), że zostanę godzinę po szkole i pomogę jej z czymś. Oczywiście wszytko po to, by iść ten kawałek (20 minut może) z TĄ dziewczyną i zacząć jakąś poważniejszą rozmowę. Ale kurwa nie. Dwóch musiało wpaść na arcygenialny pomysł zostania ze mną, bo tak." A co mi tam?" A to wam tępe chuje!!
Nic z tego nie wyszło, ale strasznie się napaliłem na jakąś poważniejszą rozmowę z tą dziewczyną. Tutaj moja prośba, skoro analizować nie macie zamiaru - chociaż jak by ktoś chciał, to proszę bardzo - jak zacząć taką rozmowę, bo o banalnym "chciałbym z tobą porozmawiać" nie ma mowy. Bo niby jak bym miał dalej pokierować tak zaczętą rozmową? No i radzicie mi poruszyć jakiś temat, jakaś formułka, cokolwiek? Przyznam szczerze, że wpadło mi do głowy, by powiedzieć coś typu, kochasz [imię tego drugiego, nie trzeciego] i jakoś to rozwinąć, gdy by np. zaprzeczyła to powiedziałbym, że widzę jak na niego patrzy, słyszę jak często z nim rozmawia przez gg, że gdy ja robię mniej więcej to samo co on, to ona czasem nie jest zbyt zadowolona, a co by ten drugi nie zrobił, to ona zawsze reaguje śmiechem itd.
EDIT: Wszytko wskazuje na to, że ten drugi zerwał z tą swoją, tak BTW.
j-bobo [ Bobek ]
No więc gadałem z dwiema osobami przede mną i ogólnie panowała taka "chichrajna" atmosfera. Trudno jest mi powiedzieć jak widzą inni ludzie, ale ja nie tylko mam bardzo szeroki kąt widzenia, ale także umiem skupiając uwagę na czymś, np. z kimś rozmawiając, obserwować kogoś spoza punktu, na którym się skupiam. Oczywiście nie chodzi o coś takiego, że potrafię czytać "bokiem", ale wyraźnie widzę kontury postaci, jej ruchy, wyraz twarzy itp.
Też tak mam :D
a oczywiście nie odwzajemniałem spojrzenia i uśmiechu zastanawiając się czy kontynuować politykę ignorancji.
Źle!
Warte odnotowania jest to, że często zaczyna odciągać innego (jeszcze innego, kurwa, strata kolejnego przyjaciela będzie na pewno bolesna, zwłaszcza, że gdybym miał ich ustawić hierarchicznie, to on byłby na drugim miejscu).
Likwiduje Twoich znajomych, kto wie, może przez to stara się Cie jakoś naprowadzić na siebie ("no podejdź do mnie do cholery, nie mam zamiaru babrać się z tymi ludźmi, chcę pogadać z Tobą!:)
jak zacząć taką rozmowę, bo o banalnym "chciałbym z tobą porozmawiać" nie ma mowy.
Ja do nieznanej mi wówczas dziewczyny rzuciłem z tyłu "Hej!"
hmm, powiem Ci tak: organizowanie rozmowy w teorii na kilka godzin jest bez sensu, to tak samo jak wkuwanie formułek na egzamin, gdy dojdzie co do czego, to się pogubisz i znów będziesz miał hasło: Nic z tego nie wyszło, ale strasznie się napaliłem na jakąś poważniejszą rozmowę z tą dziewczyną
Wszytko wskazuje na to, że ten drugi zerwał z tą swoją, tak BTW.
Pewnie po to, by zająć się Twoim "bezpańskim" celem
----
Bo ja wiem, że chcę z nią być. Jak inaczej mam sprawdzić czy ona myśli podobnie. Jeśli byłaby zainteresowana, to by do mnie zagadała, chociaż raz.
Zwłaszcza po Twoich wcześniejszych fochach, odburknięciach i ostentacyjnym przechodzeniem obok. Rzucasz kamieniem i dziwisz się, czemu ona do Ciebie się nie zbliża
Bullzeye_NEO [ 1977 ]
No i radzicie mi poruszyć jakiś temat, jakaś formułka, cokolwiek? Przyznam szczerze, że wpadło mi do głowy, by powiedzieć coś typu, kochasz [imię tego drugiego, nie trzeciego] i jakoś to rozwinąć
nie ma dla ciebie ratunku
_agEnt_ [ Tajniak ]
Cytując Megerę - "witki opadają" :P
Już nawet nie będę odnosił się do reszty, bo to nie ma sensu. Odpowiem tylko na swoje:
"Chodzi ci o to, że ja ją od siebie odstraszyłem? Jak?"
"a oczywiście nie odwzajemniałem spojrzenia i uśmiechu zastanawiając się czy kontynuować politykę ignorancji."
"Ja ani nie odwzajemniłem uśmiechu, ani się nie przywitałem. Po prostu przeszedłem obok niej nie poświęcając jej ani grama uwagi."
Dalej, Sherlocku - dedukuj :> Mały tip w załączniku ;>
BTW A już totalnie bezczelne jest pytanie o kolejne porady, skoro jak dotąd nie posłuchałeś ani jednej (z wyjątkiem tej z psychologiem).
Azerko [ Alone in the wild ]
mam pomysł. Pokaż jej te wszystkie wątki :p
sorrow jack [ Chor��y ]
j-bobo
Likwiduje Twoich znajomych, kto wie, może przez to stara się Cie jakoś naprowadzić na siebie ("no podejdź do mnie do cholery, nie mam zamiaru babrać się z tymi ludźmi, chcę pogadać z Tobą!:)
Gdy go dzisiaj odciągnęła, to ja stałem tuż obok niej i niego, razem z resztą grupki ludzi. Co prawda my nie rozmawialiśmy, ale czy nie odciągnęła by mnie, gdyby chciała ze mną porozmawiać?
Ja do nieznanej mi wówczas dziewczyny rzuciłem z tyłu "Hej!"
Nie chodziło mi o tak dosłowne znaczenie słowa zagadać. Chodzi mi o to jak zacząć taką rozmowę. Taki marny przykład: Chciałbym z tobą porozmawiać, - no. - więc na pewno zauważyłaś, że nie jesteś mi obojętna...
Coś takiego, ale mniej zdecydowanego. Apel do wszystkich, to jest ważne! Jak to zacząć?
Bullzeye_NEO
No i radzicie mi poruszyć jakiś temat, jakaś formułka, cokolwiek? Przyznam szczerze, że wpadło mi do głowy, by powiedzieć coś typu, kochasz [imię tego drugiego, nie trzeciego] i jakoś to rozwinąć
nie ma dla ciebie ratunku
Może nie całkiem zrozumiałeś o co mi chodzi. Mógłbym najpierw wybadać czy ona coś do niego czuje i po utwierdzeniu się w przekonaniu, że rzeczywiście nie ma z nim żadnych nadziei, to ja mógłbym zacząć od "swojej" strony. Proszę, wypowiedzcie się - co o czymś takim sadzicie? Jakieś rady odnośnie tej rozmowy
_agEnt_ - rozumiem, że możesz odczuwać do mnie niechęć po tym całym czasie jaki mi poświęciłeś, i za który jestem ci wdzięczny. Wiem, że masz najlepsze powody, by uważać mnie za to co załączyłeś z postem, ale proszę, spróbuj mi pomóc jeszcze raz!
Jak zacząć rozmowę i jak nią pokierować, na czym się skupić, co zaznaczyć itd. itp. itd?
Azerko
mam pomysł. Pokaż jej te wszystkie wątki :p
Póki jestem w pełni władz umysłowych, to do czegoś takiego nie dojdzie. Jaki sens miałoby to całe wypytywanie o to, jak ją zdobyć?, gdybym jej to pokazał?
_agEnt_ [ Tajniak ]
Mogę ci powiedzieć co zrobić, żeby ruszyć tę sprawę jeszcze jutro. Krok po kroku.
Ale PO CO skoro i tak nie posłuchasz.
Już pomijam to, że wasz ewentualny związek to byłaby mordęga dla niej i dla ciebie :D
Ja ciebie nie uważam za buraka. Tylko zwracam uwagę, że sam żeś sobie taki obraz w jej oczach zbudował.
j-bobo [ Bobek ]
czy nie odciągnęła by mnie, gdyby chciała ze mną porozmawiać?
i up:
Zwłaszcza po Twoich wcześniejszych fochach, odburknięciach i ostentacyjnym przechodzeniem obok. Rzucasz kamieniem i dziwisz się, czemu ona do Ciebie się nie zbliża
Ja bardzo chętnie pogadałbym z Tobą na, prv, kto wie, może byłys kolejnym, któremu się udało przy moim wsparciu :D
_agEnt_ [ Tajniak ]
Swoją drogą pewnie i tak ma o 10 lat starszego od siebie faceta, o którym żaden z chłopaków w twojej klasie nie ma pojęcia :) Życie.
sorrow jack [ Chor��y ]
_agEnt_ - jeśli nie jest to rada typu: chciałabyś iść ze mną do kina czy na spacer i kawę, to chętnie posłucham. Kto wie, może jednak jej posłucham. A ewentualnym związkiem będę się martwił, gdy on ewentualnie nastąpi. I wątpię, by uważała mnie za buraka, chociaż...
j-bobo
Ja bardzo chętnie pogadałbym z Tobą na, prv, kto wie, może byłys kolejnym, któremu się udało przy moim wsparciu :D
Prv? Jak chcesz mi coś powiedzieć poza forum, to podawałem wcześniej swój e-mail ([email protected]). O to ci chodzi?
_agEnt_
Swoją drogą pewnie i tak ma o 10 lat starszego od siebie faceta, o którym żaden z chłopaków w twojej klasie nie ma pojęcia :) Życie.
Z mojego niepodważalnego źródła informacji wiem, że nikogo takiego nie ma, i że ona chciała by kogoś mieć. Sprawę już opisywałem w [229]. Informacji tam opisanych jestem pewien na 100%, i gdyby trzeba było, to postawiłbym na prawdziwość tych słów jej miłość jeśli okazało by się, że kiedyś by ją do mnie poczuła.
_agEnt_ [ Tajniak ]
_agEnt_ - jeśli nie jest to rada typu: chciałabyś iść ze mną do kina czy na spacer i kawę, to chętnie posłucham.
Nie zrozumiałeś nic a nic z porad, które dostałeś do tej pory (nie tylko ode mnie). Szkoda, bo naprawdę dobrze ci życzyłem i próbowałem jak się da.
Czyli, dziewczyny i chłopaki, widzimy się za pół roku w nowym wątku :)
sorrow jack [ Chor��y ]
_agEnt_ - zrozum, że dla mnie nie jest to łatwe. Nie mogę do NIEJ od razu z takim tekstem. Najpierw muszę odbyć z nią rozmowę, o której pisałem, i o której chciałbym przypomnieć. Nie dostałem jeszcze żadnej rady, a jutro jest już za parę godzin.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
[261] ano... i tak rodzi się nowa świecka tradycja.
Ragn'or [ mortificator minoris ]
sorrow----> posłuchaj sobie Bajora:D
:D
To taka prawdziwa w Twoim przypadku pieśń;)
_agEnt_ [ Tajniak ]
_agEnt_ - zrozum, że dla mnie nie jest to łatwe. Nie mogę do NIEJ od razu z takim tekstem. Najpierw muszę odbyć z nią rozmowę, o której pisałem, i o której chciałbym przypomnieć. Nie dostałem jeszcze żadnej rady, a jutro jest już za parę godzin.
1. Skoro dla zdobycia jej serca choć ten jeden raz nie jesteś w stanie zrobić czegoś, co łatwym nie jest (a jest za to jedynym rozsądnym wyjściem), to co to za "miłość".
2. I właśnie dlatego, że "nie możesz do NIEJ z takim tekstem" (a raczej - NIE CHCESZ) nigdy jej nie zdobędziesz.
Dryf Wiatrów Zachodnich [ Konsul ]
Nie chce mi sie przebijac przez caly watek, wiec krotkie pytanie - poszedles/umowiles sie w koncu do tego psychologa?
_agEnt_ [ Tajniak ]
Leć rano do kwiaciarni, kup jakiegoś niedużego, ładnego kwiatka, daj jej go i powiedz, że przepraszasz, że byłeś dla niej ostatnio niemiły i obiecujesz że "to se ne wrati".
Wywrzesz wielkie, pozytywne wrażenie, wymażesz grzechy przeszłości i dasz jej do myślenia. I wyprzedzisz wszystkich innych konkurentów w przedbiegach.
(LOKOMOTYWA JEDZIE DALEJ :D)
Belert [ Legend ]
a co ci chlopie da psycholog .Tobie by dalo jakbys sie z nia umowil na randke i troche pochodzil i zakosztowal tego "cymesu" hmm... pamietam swoja pierwsza szalona milosc chodzilem struty i mialem chyba z tone na piersi .Ehh....
Gdybym mial wtedy ten rozum to bym podszedl do niej i zagadal cos ,cokolwiek , a potem porozmawial , po jej zachowaniu szybko okazaloby sie czy jest mna zainteresowana , jak tak to bym sie umowil do kina albo cos tam bym wymyslil.Tylkoo nie wypal z PILA IX albo czyms rownie uroczym.
3-4 randki i do lozka .No nie wiem czy bym wtedy ja zaciagnal do lozka .... to fakt nie te lata szczyl bylem .
Gdy ma sie troche lat to wszyscy znaja reguly gry i w miare sie do nich dostosowuja.I jest latwiej.
Ale generalnie tu nie ma co myslec i rozwazac wszystkiego na dziesiata strone , im bedziesz o niej mniej w\myslal i o tm jak zagadac itd to bedzie ci gorzej do niej zagadac , porozmawiac no i w koncu umowic sie .Im wiecej myslisz tym jest gorzej .Strach zaczyna cie paralizowac.
Generalnie kobiety wola jak facet konkretnie sie zabiera do rzeczy.I z poczatku znajomosci i pozniej .Podejrzewam ze ona juz wie o twoich rozterkach , wiec jak zaczniesz z nia rozmowe szybko podejmie decyzje czy z toba sie umowic czy nie .Jak nie to masz odpowiedz jak tak to tez :)
Co do tego ze napisales :chcialbym wierzyc ... to powiem tak wiekszosci swoich kobiet juz nie pamietam , czasem jakies migniecie twarzy ale zeby je pamietac to juz nie :(
Powiem Ci to co mi powiedziala dawno temu pewna kobieta jest to cholernie brutalne ale bardzo szczere : to tylko fizjologia .
To co sie dzieje z Toba to tez .Najlepiej by bylo zebys zakonczyl ten watek i zapisal sie do kola np. pletwonurkow i czyms sie zajal .Kobiet jest wiele i na ogol sa chetniejsze do "chodzenia" niz ta Twoja.
Generalnie podryw IMO polega na wyczuciu czy kobitka jest toba zainteresowana i podrywaniu tylko tych co sa .Szkoda sie meczyc na inne ktore moze ..a moze nie .
MOze i Ty sie boich podejsc konkretnie bo sie boisz odmowy ktora by cie zranila....to fakt cholernie to boli ( ofc jak jestes zakochany) ale.... szybko mija
A kobiet jest wiele i na dodatek niewiele sie roznia miedzy soba.
Wszystkie potem sa upierdliwe , jedne troche mniej a inne troche wiecej . potem to juz rutyna.
Z czasem sie to przeksztalca bardziej w przyjazn .I tak to biega.A za kawalera szkoda wg.mnie tracic czas na wzdychanie do dziewczyny .Lepiej szybko rostrzygnac :yes or not. Pocierpiec troche i poszukac sobie nowej.
W koncu tak czy siak to tylko fizjologia .I chodzi zeby zaspokoic swoje eee... hmm... o! potrzeby :)
Krotko mowiac sprobuj sie z nia umowic i tyle.
Mam nadzieje ze Cie nie urazilem .
charlie.scene [ Konsul ]
10/10
blood [ Killing Is My Business ]
Mi się wydaje, że w głębi ducha Ty z nią nie chcesz być :) Boisz się, że to jaka jest w Twoich oczach, to po prostu złudzenie. Boisz się, że ona robi kupę i sika tak jak reszta społeczeństwa. Nie prześledziłem całej sytuacji, ale na jakiej podstawie się w niej zakochałeś? Dużo rozmawialiście ze sobą? Czy po prostu jest ładna? Jeśli to pierwsze, to nie powinieneś mieć problemów z zaproszeniem jej gdzieś. Jeśli to drugie, to po prostu zauroczenie.
Pamiętaj, żeby nie dać kobiecie do zrozumienia (do odpowiedniego momentu oczywiście), że Ci bardzo na niej zależy. Musisz sprawić, by ona zaczęła czuć do Ciebie to samo, co Ty czujesz do niej i wtedy poważnie rozmawiać. Musisz ją w sobie trochę rozkochać, bo jak ona nie poczuje tego co Ty, to będzie traktować Cię w najlepszym wypadku jako wyjście awaryjne jak odkryjesz swoje uczucia. I tak wszystko sprowadza się do tego, że musisz zabiegać o wspólnie spędzany czas. Wyjdź z nią gdzieś.
Jeżeli miłość twoja nie ma żadnych szans, powinieneś zamilknąć... Bo nie należy mieszać miłości z niewolnictwem serca. Miłość, która prosi, jest piękna, ale ta, która błaga, jest uczuciem lokajskim.
Antoine de Saint-Exupéry
edit:
Belert -> w takim wydaniu jak przedstawiasz na swoim przykładzie to faktycznie fizjologia, a nie miłość. Ale życzę Ci, żeby pojawiła się kobieta, która będzie chciała oddać w Twoje ręce całe swoje życie, a nie tylko ciało i żebyś to uczucie odwzajemniał. Jesteśmy czymś więcej, niż zwierzętami, a to co nas różni, jest wyjątkowe.
Pozdrawiam.
Belert [ Legend ]
taaa blood taaa mhm ,a pozatym jestem szczesliwie zakochany BTW w zonce :) a text napisalem prostacko bo mlody przezywa to jak wilk sraczke i jeszcze nie daj Boze sobie krzywde zrobi .A tu nie ma co przezywac tylko sie brac do roboty .W koncu chodzi o sex. a to powazna sprawa
PatriciusG. [ Legend ]
Co masz zrobić?
Dycu [ zbanowany QQuel ]
blood - Ale Belert w jednym ma rację - autorowi przydałoby się przynajmniej raz zakosztować "z czym się dziołchę je" żeby nabrał troszkę dystansu przynajmniej, bo jak to Belert napisał "przeżywa to jak wilk sraczkę" (Jak wilk przeżywa sraczkę bo nie kojarzę?) : )
gepetto66 [ Konsul ]
''Jesteśmy czymś więcej, niż zwierzętami''
Zgadzam się, ale nie do końca. Zamiast o mięso, ludzie zabijają się o pieniądze. Tylko ludzie potrafią kalkulować co im da morderstwo a zwierzątka nie. Aha ludzie potrafią kochać, ale większość jest tylko przyzwyczajona do drugiej osoby z którą była przez dajmy 30 lat.Z biegiem czasu uczucie usycha i niepostrzeżenie gdzieś ucieka.
Dycu [ zbanowany QQuel ]
A łabędzie? Łabędzie się kochają często bardziej niż ludzie.
I jak tam teraz wasza teoria h.sapiens vs animals?
PatriciusG. [ Legend ]
gepetto -> Czegoś nie rozumiem... Zdanie ''Jesteśmy czymś więcej, niż zwierzętami'' wg mnie z punktu widzenia semantyki nie równoważy się z np. "Jesteśmy zupełnie inni niż zwierzęta". Autor po prostu zwrócił uwagę na to, że mamy pewne cechy szczególne, które odróżniają nas od zwierząt. Tym samym, mówiąc, że się nie zgadzasz z jego teorią i potwierdzając ją zarazem mówiąc "ludzie potrafią kochać" i "tylko ludzie potrafią kalkulować" zaprzeczasz samemu sobie.
Megera_ [ Franca ]
Nosz ja pierdziu.
Jak już się tak bawimy w doradców i ekspertów, to poudaję psychologa i stawiam diagnozę: zaburzenia kompulsywno-obsesyjne.
/zwróciliście uwagę, że nasz ulubiony autor wątku ma wyliczone co do minuty!, ile czasu spędza nauczyciel na zapleczu?/
To jakaś masakra. :(
Obawiam się, że nie do końca rozumiem o co ci tu chodzi.
Gdyby dziewczyna była Tobą zainteresowana, to by nad Tobą skakała. Niekoniecznie polegałoby to na wiecznych uśmiechach, rozmowach itd - sposobów na zwrócenie uwagi jest wiele, ale właśnie to próbowałaby osiągnąć niezależnie od podjętych kroków - zwrócić Twoją uwagę i sprawić, byś dostrzegał ją, a potem długo długo nic.
W ogóle co to jest za pomysł z zagajaniem rozmowy rozpoczynając od uczuć? Tak robią dzieci w podstawówce albo osoby chore psychicznie. Normalnym, standardowym podrywem jest zwykła rozmowa, nawet o dupie Maryni, połączona z jakimś activity - spacer, kino, no cokolwiek!
Chcesz jej od razu powiedzieć, co czujesz - śmiało, ale wyjdziesz na skończonego idiotę i NIC z tego nie będzie /chyba że weźmiesz ją na litość/. Nawet książki nie będzie można o tym napisać, bo w porównaniu z tym to harlekiny trzymają megawysoki poziom.
mam pomysł. Pokaż jej te wszystkie wątki :p
Po przeczytaniu tych wątków to dziewczynę pochłonie otchłań żenady, a potem sama się oświadczy _agEnt_owi ;P Hayabusa też jest mocnym kandydatem, ale niestety strzelił sobie w stopę przyznając się, że ma kobietę ;)
Pamiętaj, żeby nie dać kobiecie do zrozumienia (do odpowiedniego momentu oczywiście), że Ci bardzo na niej zależy. Musisz sprawić, by ona zaczęła czuć do Ciebie to samo, co Ty czujesz do niej i wtedy poważnie rozmawiać.
:DD O dżizasie, co za głupoty. Skąd to wycięte, z podrywaj.org? ;)
To jest kwestia wzajemnego wyczucia i dogadania się, a nie prowadzenia gierek w stylu "będę udawał że mi nie zależy, wtedy ona na pewno się we mnie zakocha".
Idźcie, brutale, jawi się tu przed nami piękna miłość platoniczna, a wy ją chcecie do seksu sprowadzać.. :P
Jeż. [ Chor��y ]
Za nic nie mogę pojąć Twojego zawiłego "planu".
Jak czytam co piszesz i co ważniejsze - co robisz to nie wiem czy się smiać czy płakać.
Po pierwsze to traktujesz ją jakby Ci jakąś krzywdę zrobiła, a Ty wielce obrażony Pan nie będzie się do niej odzywał. Nie wiem co musiałaby zrobić żebyś jakoś zareagował.
Odnoszę wrażenie, że nawet jakby się przed Tobą rozebrała i rzuciła na Ciebie całując to przypier*oliłbyś jej w twarz żeby czasem nie pomyślała sobie, że coś do niej czujesz.
Rozumiem można być nieśmiałym(sam jestem) czy introwertycznym ale pomyśl sobie jak ona odbiera sygnały od Ciebie.
Ciekawym jest również to, że za arcytrudne uważasz zaproszenie ją na spacer czy gdzieś, ale powiedzieć jej wprost, że ją kochasz i jeszcze wypytywać ją o jej uczucia do innych ludzi to już nie. Jak to trafnie ujął Bullzeye_NEO: dla Ciebie już chyba na prawdę nie ma ratunku.
Mimo wszystko mam nadzieję, że nie uraziłem. :)
Pozdrawiam
sorrow jack [ Chor��y ]
_agEnt_
1. Skoro dla zdobycia jej serca choć ten jeden raz nie jesteś w stanie zrobić czegoś, co łatwym nie jest (a jest za to jedynym rozsądnym wyjściem), to co to za "miłość".
2. I właśnie dlatego, że "nie możesz do NIEJ z takim tekstem" (a raczej - NIE CHCESZ) nigdy jej nie zdobędziesz.
To wszystko nie jest takie proste jak piszesz. Nie mogę o tak po prostu jej tego powiedzieć, bo po prostu nie mogę. Muszę jeszcze trochę bardziej zyskać na pewności siebie i... Nie wiem. Po prostu od tak nie potrafię. Nie do niej.
Dryf Wiatrów Zachodnich
Nie chce mi sie przebijac przez caly watek, wiec krotkie pytanie - poszedles/umowiles sie w koncu do tego psychologa?
Przepisałem adresy, wydrukowałem mapy, więc czekam tylko na jakieś wolne, bo wątpię raczej bym opuścił dzień w szkole, nigdy nie wiadomo czy nie wydarzy się coś, co może zmienić moje położenie. Wolę dmuchać na zimne i chodzić w każdy możliwy dzień. Poza tym jej widok jest dla mnie czymś bardzo przyjemnym.
_agEnt_
Leć rano do kwiaciarni, kup jakiegoś niedużego, ładnego kwiatka, daj jej go i powiedz, że przepraszasz, że byłeś dla niej ostatnio niemiły i obiecujesz że "to se ne wrati".
Pomysł dobry, ale nie wydaje mi się bym był dla niej niemiły. Uznała by mnie za jakiegoś świra, gdybym przyszedł do niej z kwiatkiem i zaczął ją przepraszać za to, że byłem niemiły. Jednak, jak już wspomniałem, pomysł jest dobry. O coś takiego mi chodziło. Będę miał oczy szeroko otwarte na wszelkie okazje do wszczęcia jakiejś kłótni lub czegokolwiek po czym wypadałoby przeprosić i przyniosę jej jakiegoś ładnego kwiatka następnego dnia.
Belert
MOze i Ty sie boich podejsc konkretnie bo sie boisz odmowy ktora by cie zranila....to fakt cholernie to boli ( ofc jak jestes zakochany) ale.... szybko mija
To chyba oczywiste. Gdyby nie to, że coś takiego by zmieniło nasze obecne stosunki i czuł bym odrzucenie, to już dawno bym ją zaprosił.
A kobiet jest wiele i na dodatek niewiele sie roznia miedzy soba.
Też tak kiedyś myślałem.
Mam nadzieje ze Cie nie urazilem .
W twoim poście nie ma nic a nic co mogłoby mnie urazić.
blood
Mi się wydaje, że w głębi ducha Ty z nią nie chcesz być :) Boisz się, że to jaka jest w Twoich oczach, to po prostu złudzenie. Boisz się, że ona robi kupę i sika tak jak reszta społeczeństwa. Nie prześledziłem całej sytuacji, ale na jakiej podstawie się w niej zakochałeś? Dużo rozmawialiście ze sobą? Czy po prostu jest ładna? Jeśli to pierwsze, to nie powinieneś mieć problemów z zaproszeniem jej gdzieś. Jeśli to drugie, to po prostu zauroczenie.
Mylisz się :) Nie boję się o to, że jej nieziemskość jest złudzeniem. Naprawdę mam gdzieś to, że jak inni ludzie musi się od czasu do czasu wypróżnić, co w tym dziwnego? A jeśli chodzi o to jak się w niej zakochałem... Nie wiem. Jakoś tak wyszło. Z początku była po prostu koleżanką z klasy, jedną z wielu. Ale po jakimś czasie, po tym jak ją bardziej poznałem, gdy zauważyłem jak bardzo jest urocza i piękna... Zaczęło się gdzieś tak 1,5 miesiąca od momentu ujrzenia jej po raz pierwszy.
Pamiętaj, żeby nie dać kobiecie do zrozumienia (do odpowiedniego momentu oczywiście), że Ci bardzo na niej zależy. Musisz sprawić, by ona zaczęła czuć do Ciebie to samo, co Ty czujesz do niej i wtedy poważnie rozmawiać. Musisz ją w sobie trochę rozkochać, bo jak ona nie poczuje tego co Ty, to będzie traktować Cię w najlepszym wypadku jako wyjście awaryjne jak odkryjesz swoje uczucia. I tak wszystko sprowadza się do tego, że musisz zabiegać o wspólnie spędzany czas. Wyjdź z nią gdzieś.
No ale właśnie w całym wątku, a przynajmniej w jego sporej części, rozchodzi się o to, jak to uczucie wywołać. Cały czas proszę o jakieś rady itp., ale tyle tego, co kot napłakał.
Belert
aa blood taaa mhm ,a pozatym jestem szczesliwie zakochany BTW w zonce :)
Jeśli jest tak, jak piszesz, to spróbuj sobie wyobrazić, że ta miłość wcale nie jest szczęśliwa, a że jest tak nieszczęśliwa jak moja, że jest jednostronna, a ty czujesz, że nie możesz nic zrobić, by to zmienić.
PatriciusG - xD
Dycu
blood - Ale Belert w jednym ma rację - autorowi przydałoby się przynajmniej raz zakosztować "z czym się dziołchę je" żeby nabrał troszkę dystansu przynajmniej, bo jak to Belert napisał "przeżywa to jak wilk sraczkę" (Jak wilk przeżywa sraczkę bo nie kojarzę?) : )
To tak na serio? Myślisz, że jeśli przeżyłbym jakiś romansik na boku, to łatwiej byłoby mi z tą? Bo w sumie mógłbym to zrobić, czułbym się jak buc i ostatni skurwysyn, ale jeśli miało by mi to pomóc, to byłbym gotów na takie poświęcenie.
gepetto66
Ale prawdziwa miłość nie umiera nigdy.To różnica między H.sapiens a Animals. Prawdziwe uczucie zdarza się rzadko, a jednak się zdarza.
Niech wszystkie osoby uważające, że za dwa lata nie będę o niej pamiętał to przeczytają. I jeśli już tak o uczuciach mowa.
Megera_
zwróciliście uwagę, że nasz ulubiony autor wątku ma wyliczone co do minuty!, ile czasu spędza nauczyciel na zapleczu?/
Trudno nie zauważyć po prawie dwóch latach nauki.
Idźcie, brutale, jawi się tu przed nami piękna miłość platoniczna, a wy ją chcecie do seksu sprowadzać.. :P
:) Nie martw się, seksualnie ta dziewczyna też mnie pociąga.
Jeż.
Rozumiem można być nieśmiałym(sam jestem) czy introwertycznym ale pomyśl sobie jak ona odbiera sygnały od Ciebie.
OMG! Brak mi słów, naprawdę. Nigdy w życiu wcześniej nie słyszałem o pojęciu introwersji, więc wszedłem na wikipedię, by sprawdzić co to oznacza.
I co? Punkt w punkt widzę opis mojej własnej osoby! Szok. Nie wiedziałem, że jestem introwertykiem. Próbując zrozumieć moją osobę śmiało możecie posiłkować się wszystkim tym, co tam pisze. Sam przeczytałem tekst parę razy i dalej nie mogę uwierzyć w to, jak bardzo dokładnie mnie to wszytko opisuje.
A jeśli chodzi o dzień dzisiejszy. Dość mocno się spóźniłem, nieprzespane godziny się kumulowały i dały w końcu o sobie znać. W każdym razie miło było mi odnotować, że gdy wszedłem do klasy na jedną z ostatnich lekcji, to ona się bardzo ucieszyła. W każdym razie znowuż przejdźmy od razu do najważniejszej rzeczy jaka miała miejsce w tym dniu. Była lekcja, połowa klasy pisała kartkówki, druga połowa miała przejść na tył klasy. Usiadłem przy ścianie, naprzeciw ławki. Ona usiadła opierając się o tą ławkę tak, że ja miałem jej nogi po swojej lewej, a ona moje po swojej. I to było cudowne uczucie, gdy się opierała łokciem o moje kolano, czasem też np. kładąc dłoń na tymże szczęśliwym kolanie. A gdy już mówiła coś do koleżanki obok, to nachylając się zbliżyła klatkę piersiową do mojej nogi tak, że bezwstydnie (nie zrozumcie źle użycia tego słowa po lewej, tak mi się po prostu napisało) ocierała się piersiami o moją nogę. Prawie wybuchłem, naprawdę.
Jako, że po tej lekcji wychodziliśmy wcześniej od dziewczyn, to możliwości zrobienia czegokolwiek się raczej skończyły. Wiem, wiem. Mogłem nie być cipą i jednak pójść za nią na salę czy coś takiego, ale potem wy byście pisali, że zachowuję się znowuż jak jakaś zrozpaczona pizda. W każdym razie okazało się, że dziewczyny, z którymi mieliśmy iść do baru postanowiły jednak nie uciekać z lekcji, więc nigdzie nie poszliśmy, więc i ja nie porozmawiałem ani z kolegą, ani z taką bardziej "życiową" koleżanką. No nic.
Przejdźmy do tych bardziej pozytywnych rzeczy. Z każdym dniem czuję się coraz pewniej, a już w momencie, gdy siedzieliśmy naprzeciw siebie to już w ogóle. Wiem, że już się u was włącza agresor i pewnie spora część z was już mi zaczęła pisać: "więc czemu nic wtedy nie zrobiłeś?" No cóż, wokół nas były koleżanki takiego typu, że już zaraz by się wtrąciły, że ojejku, sorrowjack, jaki z ciebie amor i w ogóle, bo my nie pierdolimy!!!!1111oneoneoneone... i moja pewność siebie poszła by na piwo, ewentualnie odcedzić kartofelki. A o całym zdarzeniu już na przerwie wiedziały by o tym wszystkie szkoły w powiecie. Poza tym dzięki Jeżowi wiem już dlaczego jestem jaki jestem - wielkie, wielkie dzięki!
Kurde, w przeciągu tego miesiąca, dwóch dowiedziałem się o sobie chyba więcej niż przez całe życie. Czuję się naprawdę pewny siebie i sam nie wiem czy nawet nie zaproszę ją gdzieś w końcu. Dzień zdecydowanie na plus.
Dominik1991 [ Bezimienny ]
sorrow jack ---> podziwiam cie ze ogarniasz ten wątek i każdemu chce Ci sie odpisać z osobna i dokładnie :)
Megera_ [ Franca ]
:) Nie martw się, seksualnie ta dziewczyna też mnie pociąga.
Mnie się wydaje, że tylko i wyłącznie.
sorrow jack [ Chor��y ]
Dominik1991 - nie widzę w tym nic szczególnego, ale dzięki :)
Megera_
:) Nie martw się, seksualnie ta dziewczyna też mnie pociąga.
Mnie się wydaje, że tylko i wyłącznie.
Przykro mi, że muszę cię rozczarować. To jest dziewczyna, z którą chciałbym spędzić życie, a nie wyłącznie pochędożyć się od czasu do czasu.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Co do psychologa, wiele przychodni/poradni pracuje też w godzinach popołudniowych (do 17 czy 18 dla przykładu), więc najlepiej, gdybyś kiedyś po lekcjach usiadł i podzwonił po nich. Tym bardziej, że termin pierwszej wizyty może być dość oddalony - ale to nie wiem jak w twoim mieście wygląda (chyba, że jesteś z Warszawy, to ci mogę dać jakieś namiary).
Dalej... Skoro motyw z kwiatkiem wydaje ci się akceptowalny, proponowałbym nie wszczynać kłótni, by później za nią przepraszać :>, tylko już znaleźć jakiś inny pretekst dla podarowania go Telimenie :D Może być też wersja bez pretekstu - wręczasz jej kwiatek i mówisz, że np. poczułeś od rana taką nieodpartą potrzebę, ale nie potrafisz jej wyjaśnić!
I ważne, wszystko musi dziać się w szkole, bo jak dostanie ona kwiatek w szkole to niezależnie że od buraka :P i niezależnie z jakiego był on powodu, będzie czuła się wyjątkowo, będzie chodziła z nim i będziesz miał dużego PLUSA. Nie masz się kryć z kwiatkiem tak, żeby nie dostrzegł tego ten twój kumpel :> Wręcz przeciwnie.
I jeszcze jedno:
Gdyby nie to, że coś takiego by zmieniło nasze obecne stosunki i czuł bym odrzucenie, to już dawno bym ją zaprosił.
Wbij sobie na sam szczyt swojej wyobraźni to, że jak NIE zaczniesz działać, ona wkrótce sobie znajdzie kogoś innego i wtedy DOPIERO poczujesz się odrzucony. Także policz sobie co się bardziej opłaca. Zaryzykować teraz i móc zyskać wszystko, czy nie zaryzykować i stracić wkrótce jakąkolwiek szansę.
BTW wszyscy kręcicie nosami, ale wątek macie podwieszony i śledzicie od świtu do zmierzchu :D
Moniash [ Generaďż˝ ]
sorrow jack - co Ty się tak ciągle spóźniasz na te lekcje? ;)
Megera_ [ Franca ]
Wiecie co, piękna jest ta prowokacja. Rzekłabym EPICKA :D Zastanawiam się, do ilu postów musi dobrnąć ten wątek, by się rozleciał. 300? 600?
Nie ma takich ludzi. Po prostu nie ma takich ludzi, którzy przez prawie 300 postów dostawaliby rady, komentarze, opinie, oceny, obrazy - i nadal gadali takie głupoty. Jak przelewanie z pustego w próżne.
Autor próbuje zrealizować idealny przepis na zrobienie z siebie idioty roku, to jest pewne.
Już nawet przestało mnie to bawić. Nie pójdzie do psychologa, bo w każdej chwili panna może zapałać do niego wielką miłością. Kocha ją, bo stwierdził że jest urocza i piękna. CHCE WYWOŁAĆ W NIEJ UCZUCIE! Rewelacja, proponuję kupić laleczkę voodoo, skuteczność gwarantowana.
To jest dziewczyna, z którą chciałbym spędzić życie, a nie wyłącznie pochędożyć się od czasu do czasu.
A może spędzić życie na chędożeniu się?
Całe te sprawozdania z emocji brzmią trochę śmiesznie w wykonaniu kogoś, kto prawie dochodzi czując cycki na kolanie. Sorka.
_agEnt_ :)))))) Kwiatek dany w szkole przy wszystkich jest tak boskim pomysłem, że ludzie nie będą się mogli pozbierać z wrażenia przez miesiąc, co najmniej ;)
Mizutsu [ Legionista ]
Człowieku ja w wieku 12 lat nie miałem takich problemów!
Weź się zepnij, też tak miałem i jak się pierwszej spytałem to potem 3 inne chciały się ze mną umawiać, i to na prawdę fajne dziewczyny! Teraz mam 1 fajną a ile miałem w życiu bym Ci nie zliczył (a powiem, że jeszcze na studniach nie jestem)
Mizutsu [ Legionista ]
I sorka za dubel, no ale wiesz co z dziewczyną jedną też miałem taki problem: zaprosiłem do kina odmówiła a potem chodziliśmy dobre pół roku.
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
Ilość to nie jest najlepszy wyznacznik, delikatnie mówiąc. Świadczy o zaliczającym i zaliczanych ale nie należy mylić tego z miłością, choć co kto lubi.
Niemniej rada dobra - weź się człowieku zepnij i spróbuj. I nie załamuj się jak nie od razu wyjdzie. Nie rozpaczaj, nie ustalaj, nie analizuj.
Zresztą IMO dla panny MOŻE nie jesteś całkiem spalony ale musisz się ruszyć. Wykazać inicjatywę.
Być może zresztą panna jest w pełni świadoma tego co czujesz albo się domyśla ale bez Twojego DZIAŁANIA nic z tym nie zrobi. I tylko patrzeć jak pojawi się na horyzoncie ktoś kto skutecznie zwróci Jej uwagę na siebie. I nie będziesz szczęśliwy.
Krótko: nie kombinuj. Spróbuj swobodnie zagadać. Pomyśl chwilę o jakimś temacie i będzie OK.
Z doświadczenia powiem jeszcze, że ważna jest pewność siebie. Nie CHAMSTWO ( sorry, ale z opisów wynika że parę razy zachowałeś się jak cukrowy ), ale swoboda, może nawet lekka nonszalancja... ale tego to się trzeba nauczyć na zajęciach praktycznych.
I jeszcze coś - jak to ma być miłość, musisz wyjść naprzeciw. Dać coś od siebie. Na początek może być i kwiatek.
Dryf Wiatrów Zachodnich [ Konsul ]
"Przepisałem adresy, wydrukowałem mapy, więc czekam tylko na jakieś wolne, bo wątpię raczej bym opuścił dzień w szkole, nigdy nie wiadomo czy nie wydarzy się coś, co może zmienić moje położenie. Wolę dmuchać na zimne i chodzić w każdy możliwy dzień. Poza tym jej widok jest dla mnie czymś bardzo przyjemnym. "
Ale Ty chyba nie myslisz ze pojdziesz i zostaniesz przyjety od reki?
Zadzwonic musisz, sie umowic, wybierzesz sobie pasujacy Ci termin i godzine.
Raz3r [ Generaďż˝ ]
A mnie dla odmiany ten wątek i nieporadność autora, oraz komentarze zupełnie przestały irytować, a zaczęły bawić. To jest jedna z niewielu rzeczy jaka trzyma mnie na tym forum i zwyczajnie uwielbiam sobie poczytać do snu prawie codzienne relacje i analizy sorrowa, oraz poetyckie wręcz opisy sytuacji i przeżyć głównego bohatera, nawet jeśli mało jest w nich prawdy, a dużo fikcji, oraz co po niektóre wypowiedzi :))
Co więcej modelkę z klasy o której wspominałem wcześniej w tym wątku zdążyłem już pociupciać, zadziałała metoda "miej wyjebane, a będzie Ci dane", ale jak to leci w jednej z piosenek abby "the winner takes it all...". Ty widać zadowalasz się zadręczaniem siebie i nakręcaniem na jedną dziewczynę, nie zwracając uwagi na całą resztę. Ja skorzystałem z własnego doświadczenia i nie powiem po części z rad jakie tutaj przeczytałem i mi się udało.
Poza tym jesteś kompletnie oderwanym od rzeczywistości, niepoprawnym romantykiem. Przypominasz mi Wertera, mam tylko nadzieję że nie skończysz tak jak on. Co do osobowości to ja czytając zarówno o introwersji, jak i ekstrawersji odnoszę wrażenie, że "o! to o mnie", więc ja bym się tym wcale nie sugerował
Zakładając jednak, że to nie prowokacja, nasuwa się kolejny wniosek. Rady które są w tym wątku są od siebie skrajnie różne i nie zawsze dobre, a Ty przyjmujesz je bezkrytycznie, ponieważ sam nie masz żadnego doświadczenia i nie jesteś w stanie ocenić jakie zachowanie zmieni Twoją sytuację, a które nie. I przez to właściwie nie wiesz co robić, więc nie robisz nic. Wszystkie te rady z wyznawaniem uczuć, wręczaniem kwiatka, poważną rozmową itd. nie są warte złamanego centa. Sam to z resztą wbrew sobie, z czystej ciekawości wypróbowałem, bo chciałem zobaczyć jak bardzo to jest skuteczne, otóż wcale nie jest. Najlepsza metoda to mieć wyjebane, trzymać odpowiedni dystans i robić fajne rzeczy, cieszyć się życiem, poznawać nowe dupeczki, a przy okazji może za miesiąc, dwa, trzy coś się tej Twojej odwidzi i jakimś cudem może zostaniecie razem. Btw polecam Ci zacząć oglądać serial "how I met your mother" (jak poznałem waszą matkę), świetnie pokazuje jak podrywać dziewczyny, a jak nie. Przy okazji jest niesamowicie śmieszny i mega wysoko oceniany ( top 2 seriali na filmwebie)
Chociaż z drugiej strony jakbym się jakimś sposobem dowiedział, albo chociaż przeczuwał, że dziewczyna która do mnie zarywa, mogłaby napisać wątek taki jak ten tutaj, albo mieć chociażby podobną obsesję na moim punkcie, to spieprzałbym jak najdalej od niej, jakkolwiek piękna by nie była.
kriswar [ Centurion ]
Ja tam, nigdy nie miałem problemów z dziewczynami .Do rzeczy na początku musisz jej pokazać że chociaż trochę ci na niej zależy, a potem stopniowo, co raz to bardziej musisz, okazywać jej zainteresowanie, a nie siedzieć jak dupa i tulić żale we wyborowej !!!
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
[290]
Jednakowoż nie należy mylić jebania z życiem uczuciowym.
Inaczej podchodzi się do laski którą chce się po prostu wyrwać, inaczej do kogoś o kim myśli się w dłuższej perspektywie choćby dlatego że wbrew pozorom kobiety różnią się między sobą. Podejściem, oczekiwaniami, poziomem i tak dalej. W gruncie rzeczy to kobiety wybierają i jeśli dają się łatwo wyrwać to znaczy że poziom trudności nie był zbyt wysoki.
Anyway jeśli autor wątku nie przejdzie do działania, to wróżę mu takie sukcesy jak nie przymierzając Niemiaszkom pod Stalingradem.
_agEnt_ [ Tajniak ]
i jeśli dają się łatwo wyrwać to znaczy że poziom trudności nie był zbyt wysoki.
Właśnie. Raz3r, jakbyś "pociupciał" jakieś koleżanki z liceum sióstr zakonnych, to wtedy byłoby czym się tu chwalić (choć czy ja wiem, czy to najlepszy przykład...) :> A nie z klasową "modelką" wyskakujesz ;P
Megerrrciu, jeszcze ci ten uśmiech tak na zawsze zostanie i co wtedy ;P
PS przewinąłem wątek i złapałem się za głowę.
PS2 jeszcze tylko 7 postów, damy radę! :D
PS3 szkoda, że jutro wolne, nie będzie się nic działo nowego
Milka^_^ [ Zjem ci chleb ]
Dycu
blood - Ale Belert w jednym ma rację - autorowi przydałoby się przynajmniej raz zakosztować "z czym się dziołchę je" żeby nabrał troszkę dystansu przynajmniej, bo jak to Belert napisał "przeżywa to jak wilk sraczkę" (Jak wilk przeżywa sraczkę bo nie kojarzę?) : )
To tak na serio? Myślisz, że jeśli przeżyłbym jakiś romansik na boku, to łatwiej byłoby mi z tą? Bo w sumie mógłbym to zrobić, czułbym się jak buc i ostatni skurwysyn, ale jeśli miało by mi to pomóc, to byłbym gotów na takie poświęcenie.
Oczywiście, ze by Ci było łatwiej. Klina najlepiej załatwić klinem. Zaklinować jedną pannę drugą, jeśli wiesz o czym mowie...
Zenedon [ Burak cukrowy ]
Oczywiście, ze by Ci było łatwiej. Klina najlepiej załatwić klinem. Zaklinować jedną pannę drugą, jeśli wiesz o czym mowie...
Hehe, święte słowa. Dobrze, że jestem na piątym roku, w dodatku samorządowiec, więc małolatki uważają mnie za Boga:). Można sobie odbić niepowodzenia na bardziej ambitnych frontach.
Właśnie. Raz3r, jakbyś "pociupciał" jakieś koleżanki z liceum sióstr zakonnych, to wtedy byłoby czym się tu chwalić (choć czy ja wiem, czy to najlepszy przykład...) :> A nie z klasową "modelką" wyskakujesz ;P
Kumpel z roboty jeździł na oazy, żeby zakutasić. Ten to nawet w klasztorze by sobie poużywał...
Czarny_xD [ Generaďż˝ ]
Nie chce mi się wszystkiego czytać ale wiem jedno twój przypadek jest typowy i ja widzę jeden sposób by to rozwiązać... No ale od początku.
Jeżeli laska chodzi z tobą do jednej klasy i kochasz się w niej dwa lata a ona nie jest tobą zainteresowana to oznacza, że albo jesteś suchym pryszczem albo zamkniętym w sobie grubasem, nie masz jakiegoś stylu nie wyróżniasz się i swoim wyglądem bardziej odpychasz niż przyciągasz. Wiem, że to mocne słowa ale ja też taki byłem, byłem otyły miałem w chuj pryszczy i laski ode mnie uciekały. Patrząc z punktu widzenia takiej laski, to nie masz szans, w liceum bardzo ważna jest opinia innych więc nawet gdyby coś ją do Ciebie kusiło to by nie umówiła się z tobą, bo co powiedzą koleżanki i jak ona się zachowa w obliczu takiej ploteczki. Więc umawianie, kupowanie kwiatów odpuść sobie. Jedyna rzecz jaką możesz zrobić to zmienić siebie, nie mowie o jakieś super metamorfozie ale takiej bardziej mentalnej i psychicznej. Zapisz się na siłownie , jeżeli jesteś otyły to rozpocznij jakąś dietę - polecam tą doktora Dukana. Idź na weekendy do jakieś roboty. Sądząc po twoich wpisach raczej nie balujesz przez całe weekendy tylko siedzisz w domu więc praca jest super wyjściem, kupisz sobie jakieś nowe modne ciuchy zaczniesz bardziej o siebie dbać. Zmienić fryzurę na taką jaka Ci się najbardziej podoba. Razem z 'lepszym' wyglądem przyjdzie pewność siebie, zobaczysz, po siłowni będziesz miał więcej testosteronu, laski to wyczują zaczną na ciebie zerkać i ego już samo skacze do góry jak szalone. W nowych ciuchach będziesz czuł się atrakcyjnie, dla dziewczyn też staniesz się bardziej atrakcyjny. Jednak jeżeli się nawet zmienisz to i tak wszyscy z liceum będą mieli w pamięci twoją nieatrakcyjność ale na szczęście czas jest na twoją korzyść. Masz 18 lat więc już za niedługo zaczynasz studia, na studiach sporo nowych ludzi od razu można sobie wyrobić nową opinię i jeżeli wszyscy będą uważać, że jesteś fajny to i ona zacznie dostrzegać twoje zalety i poprawiać opinię na twój temat. Jedna z biegiem czasu wszystko się zmienia, ona już będzie mogła mieć chłopaka ale nie martw się, znajdziesz lepszą nie sorry sama do Ciebie przyjdzie :P
Wiem, że skupiłem się tylko na wyglądzie i może Ci się wydać to płytkie ale wygląd jest teraz niestety najważniejszy- przynajmniej przy pierwszym spotkaniu. Czytając Twoje wypowiedzi mogę stwierdzić, że jesteś fajny i laski Cię polubią tylko musisz pozbyć się tej swojej 'skorupy' i wykluć się na nowo.
Pozdrawiam i życzę powodzenia :P
Ragn'or [ mortificator minoris ]
Zamiast na tej dziewczynie, to Ty jesteś skoncentrowany na meandrach swoich uczuć. Ona jest tylko pretekstem dla Twojej podróży wgłąb siebie. Analizujesz bez końca, rozkminiasz swoje motywacje, co powoduje totalny paraliż aktywności w kierunku rozwinięcia znajomości.
Tu nie ma co bez końca siebie analizować, bo natury człowieka nie zgłębili do końca nawet filozofowie.
Pozytywne jest to, że jesteś inteligentny, wrażliwy i w ogóle zdolny do takich analiz siebie.
Ale nie przesadzaj z tym myśleniem, bo się zapętlisz w kwadraturę koła;)
Pozdrawiam.
Dryf Wiatrów Zachodnich [ Konsul ]
Znalazlem chwile, przeczytalem uwaznie calosc watku i takie offtopicowe pytanie mam odnosnie:
[252] "Ja do nieznanej mi wówczas dziewczyny rzuciłem z tyłu "Hej!""
Zatem - jak to jest z ta sprawa zagadywania do nieznajomych? Co robic, czego nie robic, jak dziewczyny podchodza do czegos takiego? Szczegolnie interesuje mnie sprawa - jak gadac aby wyciagnac jakis kontakt i na jednym razie sie nie skonczylo? ;)
j-bobo [ Bobek ]
Ja mam wrazenie, że życie to jedno wielkie kłamstwo. W polityce, by dostać stołek, trzeba tylko gadac, nic wiecejnie robic, wciskac kit, byleby sie tylko naiwniacy nabrali i zaglosowali.
W naborze do pracy trzeba nawiciskac kit pracodawcy, byleby tylko sie nabral i zatrudnil.
Tak samo w milości, kwestią tego, czy dziewczyna zechce "wspołpracować" jest odpowiednie wciśniecie kitu...
To taka nawiasowa myśl :D
Dryf Wiatrów Zachodnich [ Konsul ]
[299] to odpowiedz dla mnie czy autora watku? :D
Hayabusa [ Niecnie Pełzająca Świnia ]
[299] Jeśli ludzie prości, nabierają się na proste sztuczki.
_agEnt_ [ Tajniak ]
Misie ptysie.
Z okazji 300 postu wnoszę do autora o założenie kolejnej części :)
Dryf Wiatrów Zachodnich [ Konsul ]
Nowa czesc pewnie bedzie za pare miesiecy
_agEnt_ [ Tajniak ]
nowa część
------------------------------------------------------------------------
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=10973366&N=1
------------------------------------------------------------------------