bartek [ Legend ]
Od przyszłego roku pracujemy więcej!
W przyszłym roku przebijamy 2000h w skali roku:
Tak wspaniałe dni jak ten nie zdarzają się codziennie.
Najpierw dowiedziałem się, że moi drodzy Olsztynianie głosowali stadnie na Małkowskiego od seksafery, który rozkradał co się dało przez 10 lat (pewnie wygra w II turze) a teraz jeszcze to.
Na pewno kryzys nas nie dopadnie, skoro zakasamy rękawki ]:->
BTW, ktoś wytłumaczy fenomen Grecji na zrzucie po prawej? Oficjalnie wliczają w godziny pracy czas sjesty, czy co? Trzeba coś z tym nadużyciem zrobić, musimy być pierwsi!
Swoją drogą ciekawe, że dwa pierwsze kraje są w głębokiej, ekonomicznej, czarnej d..ziurze. Warto sobie wypruwać żyły.
Temat z dedykacją dla m.
olivierpack [ Senator ]
To nie żaden fenomen, im ludzie mniej zarabiają tym więcej pracują, bo niestety ceny i koszty w zbliżonych krajach w odróżnieniu od płac mają tendencję do wyrównywania.
graf_0 [ Nożownik ]
Akurat ta zmiana z świetami jest całkiem logiczna. Jeśli w sobotę jest wolne, to nie ma powodu aby za święto była "kumulacja".
r_ADM [ Senator ]
Alez oczywiscie, ze jest powod. W Polsce pracuje sie i tak bardzo duzo.
Runnersan [ Generaďż˝ ]
Zjednoczenie Niemcom musiało wyjść , skoro w statystykach wciąż bada się Niemcy Zachodnie i Niemcy.
Widać co kraj związkowy to inne wolne...
bartek [ Legend ]
A czy ja mówię o fenomenie?
Jakkolwiek ten przepis logiczny by nie był, to nie znajdę uzasadnienia w kolejnym święcie w środku zimy (dlaczego NIE latem?!) jak i również w tym, że minimalny wymiar pracy w Polsce kształtuje się na poziomie wyższym niż japoński czy amerykański (a wszędzie aż huczą, że tam to się zap$dala :)).
Jeszcze gdyby ta harówa przekładała się na jakieś konkretne korzyści. Każdy doskonale rozumie, że poziom życia między Polską a np. Holandią to przepaść, ale jak się weźmie pod uwagę fakt jakie są rozbieżności w czasie pracy to już nie jest przepaść. To nawet nie jest dramat, to jest armagietron.
sturm [ Australopitek ]
Taka statystyke mozna sobie o kant dupy potluc. Wg niej w Japonii pracuje sie niecale 38 godzin tygodniowo (mniej wiecej te 1800h przez 48 tygodni - niech bedzie ze jest te 4 tygodnie wolnego).
Nie znam ani jednej osoby, ktora spedza w pracy mniej niz 50h tygodniowo. A znam sporo, ktore sa w pracy ponad 60h na tydzien.
sparrhawk [ Mówca Umarłych ]
E, bez przesady. Ja pracuję normalnie 40 godzin tygodniowo, w gorętszym okresie nadal mniej niż 50. Wielu moich znajomych podobnie.