Herr Pietrus [ Gnusny Leniwiec ]
Polska służba zdrowia...
Link do "artykułu" na JoeMonster. Niby o Rosji i wiem ze w Polsze nie jest aż tak...
Ale jakoś mnie tekst rozczulił w świetle wielomiesięcznych już przepraw z naszymi polskimi konował... przepraszam! wspaniałymi medykami!
Jak nikogo nie zainteresuje, to nis wątek spada - ale mozę ktos sie usmiechnie... gorzko
Devilyn [ Storm Detonation ]
Wiesz, mam dziadka po kilku zawałach który właśnie leczy się w niemieckich szpitalach (musiał uciekać z PRLu w latach 80 i już tam został). Ale leczył się też międzyczasie w Polskich (za czasów jak był w pełni sprawny to 3/4 spędział w Polsce (post komunistycznej) a reszte w Niemczech. I uważa że poza tym że Niemieckie szpitale są o wiele lepiej wyposażone to wbrew pozorom tam wcale nie jest jakoś rewelacyjnie lepiej, napotkał tam nie raz chamstwo, buractwo itp. I oczywiście zaznaczam że ma obywatelstwo niemieckie więc jakieś tam traktowanie jako "tego gorszego nie obywatela" nie wchodzi w grę.
Podobno tylko jedzenie mają tam o niebo lepsze :).
EDIT: A co Polskiej służby zdrowia... No cóż moje zdanie jest takie, jeśli nie prywatyzacja to tylko oczekiwanie aż wymrze pokolenie Homo Sovieticus i wtedy będzie już zupełnie inaczej (dawne problemy wyparują, nowe się pojawią).
bartek [ Legend ]
Devilyn, nie wiem jak jest w Niemczech i chętnie się dowiem, ale podejrzewam, że czas oczekiwania na najprostszy i najpopularniejszy zabieg rehabilitacyjny jest nieco krótszy, niż 8 miesięcy? Bo tyle mi kilka lat temu krzyknięto. Ostatnio brat miał to samo po urazie kości, dostał skierowanie (ważne miesiąc) i nigdzie nie mogą go przyjąć, bo "nie wiadomo jaki będzie kontrakt NFZ na przyszły rok". Czaisz? A tu gdzie zapisują dowiedziałem się, że na zabieg typu TENS już nie ma miejsc w... 2011 :D
Terminy przyjmowania byle chirurga podobne - od 4 do 7 miesięcy.
Może jacyś emigranici z GOL-a powiedzą czy na zachodzie jest tak samo?
qLa [ MPO Medic ]
bartek
Gdzie Twoim zdaniem lezy wina tych dlugich kolejek?
Devilyn [ Storm Detonation ]
Bartek - to prawda czas oczekiwania jest krótszy. Jest to duża zaleta. Ale nadal jak w Polandii zależy to w duzej mierze od znajomości.
Co prawda mój dziadek jakiś wielkich nie ma, to załatwiania o zabieg "instalacji" rozrusznika serca było w cholere. Inna sprawa że ma refundowane z niemieckiej kasy chorych urządzenie o wartości 200 tys. złotych... O czym w Polsce mógłby co najwyżej pomarzyć.
Herr Pietrus [ Gnusny Leniwiec ]
"Gdzie Twoim zdaniem lezy wina tych dlugich kolejek?
W braku kasy i idiotach an stanowiskach dyrektorów? Pardon, gdyby nie idioci to czasem niektóre szpitale kończyły pracę w lipcu, bo sie kuntrakt skończył.
Rozumiem, zę jak wsio sprywatyzujemy to kolejki ustana bo połowy nie będzie stać? Na lekomanów-emerytów to i częściow odplatnosć zadziała, nie wylewałbym dizecka z kąpielą...
No a jeśli chodzi o jakosc to mozę na złych konowałów ostatnio trafiam, ale prywatnie robi sie tak smao do dupy jak państwowo, i kolejki też jakby większe, bo już więcej ludzi do muru przypartych.
I nie napisałem tego posta ani nie załozyłem wątku dlatego, zę wierze ze u innych to raj i w ogóle cód mniód i orzeszki ( wyjawszy Skandynawię pewnie, ale to inny swiat, zreszta powoli chyba sie sypiacy ), ale do doabła - 20 lat wolnosci itp a standardy jak za PRLu - bez znajmosci i szczęścia gdy trafisz na tego jednego na stu dobrego lekarze?
Ktos tu prowadził krucjate przeciw krawaciarzom... No juz taki prawnik milion razy lepszy bo za kasę kazdy zrobi dla klienta ile sie da, jeśli tylko potrafi. A na pewno częściej niz lekarze :D
Devilyn [ Storm Detonation ]
Osobiście mam dosyć przewlekłe niezbyt poważne ale jednak upierdliwe dolegliwości zdrowotne.
Mogłbym opisać całą historę leczenia się w Polskich szpitalach z czego 85% było by to narzekanie. Ale nie chce mi się sorry ;P
Powiem tylko że jeśli zsumowałbym stracony czas w naszych szpitalach i mógł go zamienić na czas wolny to miałbym miesiac fajrantu.
bartek [ Legend ]
qLa, co miałeś na myśli zadając takie pytanie?
Devilyn, znajomości i tylko znajomości. Na szczęście mam. I dzieją się cuda. 2x rezonans magnetyczny - 3 dni czekania. W trybie "normalnym" - 1,5 roku czekania na pierwszy rezonans, 1,5 na drugi. 3 lata. I nie ma różnicy - czy Ci strzyka w łokciu, czy miałeś czołowe zderzeni rowerem z TIR-em i zniesienie lordozy - wszyscy po równo. Tylko z oddziału i znajomi wjeżdżają poza kolejką.
Mnie przyjęli po godzinach pracy. Pani została te 5 minut dłużej...
Herr Pietrus, ostatnio wolałem iść prywatnie i zgodzę się z Tobą co do ludzi przypartych do muru - setki! Byłem w szoku jak zobaczyłem oblężenie gabinetu lekarza, który bierze 200 zł za 15 minut roboty. I ci wszyscy ludzie płacą na NFZ.
Co do pełnej prywatności jeszcze - nie znam się, ale mam kilka wtyków w szpitalach i wszyscy mówią podobnie - będzie wesoło. Bo lekarze będą walić taśmowo zabiegi, które się im opłacają. Wiadomo, że rynek wszystko weryfikuje i nie będziemy żyli w kraju 100 chirurgów plastycznych i proktologów na każdej ulicy, ale jak ktoś będzie miał pecha, to może mieć niewesoło. Obawiam się, że jakby każdy Polak z nowotworem zarejestrował się "u prywaciarzy", to albo wszyscy poszliby z torbami, albo wywindowaliby stawki tak, że jak w Amerykanie jeszcze zatęsknilibyśmy za starym systemem.
Jestem ręcoma i nogami za prywatyzacją gwoli ścisłości, ale na pewno nie typu "wszystko, już, teraz".
Oi_Agrafka [ Legionista ]
Nie wiem na ile poważnie traktować ten list...wierzyć mi się coś nie chce w taką pochwałę moralności.
qLa [ MPO Medic ]
Mialem na mysli - kogo winisz za kolejki w polskiej sluzbie zdrowia? Myslisz, ze dlaczego sa one powstaja?
bartek [ Legend ]
qLa, szczerze - dlaczego wszędzie mają być winni?
Po prostu wturwia mnie to, że pcham w ten biznes tysiące rocznie a jak przychodzi co do tego, to nawet nie mam możliwości skorzystania z niczego poza lekarzem dobrą-radą-pierwszego-kontaktu co 3 miesiące w roku siedzi w Norwegii w zamian za przepisywanie ludziom odpowiednich leków (autentycznie), najlepiej na dowolną chorobę. A jak coś się dzieje, to skierowanie i "idzie pan do specjalisty". Prywatnie.
Jeśli już jestem na kogoś zły to na pewno na wszystkich politikierów, którzy mieli kilka(dziesiąt) lat na zajęcie się takimi rzeczami jak NFZ czy ZUS a zajmowali się prywatyzacjami, przepychankami i siedzeniem na dupach.
Wiem po ile pracują lekarze i pielęgniarki (zresztą zdaje się, żona Soula jest jedną? możesz go spytać jakie mają złote życie i pobory... nie zamieniłbyś się). Nie uważam, żeby się ci ludzie obijali, często są zwyczajnie zajechani. A że wałkoniów i naprawdę słabych lekarzy jest sporo, to inna historia. Największe zuo to baby z rejestracji i cała reszta szpitalnego buractwa. Znam takie oddziały w Olsztynie, gdzie się NIGDY nie dodzwonisz, bo panie są na fajce. CAŁY DZIEŃ.
Kto był w szpitalu ten wie jak to wygląda - siedzi koleś w kolejce, obok baba przy komputerze a za nią telefon nie dzwoni a napie$la. Godzina, dwie, trzy, człowiek dostaje szału a baba siedzi z kamienną miną i układa Pasjansa.
Ale może jest w tym jakaś metoda - po co odbierać, skoro i tak miejsc nie ma? :)
Taka "śmieszna" historia odnośnie całego tematu mi się przypomniała. Mama mojej dziewczyny pracuje "w branży". I opowiadała o "kiepskich" lekarzach. Ogólnie temat konkretny, bo leżąc pod narkozą niekoniecznie zdajemy sobie sprawę z faktu, że młody lekarz się na nas "doucza". A jak mu nie idzie, to zwyczajna pielęgniarka pozszywa i jakoś to będzie...
O historiach typu "pacjent przywieziony na blok, anestezjolog przygotowuje się do zmiękczania delikwenta, ekipa stoi wokół gościa a lekarz mówi, że jednak nie da rady, bo nie miał czasu sprawdzić wiadomości od instrumentariuszki i nie mają CZYM operować".
Raz miałem znajomą, która po usunięciu wyrostka robaczkowego miała ślad jakby ją tir ...olnął a potem wrócił i na wstecznym i poprawił.
A dosłownie 3 miesiące temu lekarka od dawna owiana złą sławą odesłała 7-miesięcznego dzieciaka, najprawdopodobniej z sepsą, do domu. Dzieciak zmarł. Matką była moja znajoma.
Są oczywiście też jasne strony polskiej służby zdrowia - ino wyłącznie po znajomości :D
mirencjum [ operator kursora ]
Tak, tak, wiem wredna komuna i tylko prywatyzacja pomoże, bo wolny rynek, konkurencja i inne pierdoły. Tylko jak zrozumieć działanie służby zdrowia w PRL? W każdym małym miasteczku szpital, w każdej wiosce przychodnia, w każdym nawet małym zakładzie pracy przychodnia ze specjalistami bez kolejek, w każdej szkole dentysta, co roczne obowiązkowe prześwietlenia płuc wszystkich, olbrzymia baza transportu sanitarnego z całodobową wyjazdową wizytą lekarską docierającą na największe zadupia. Sanatoria dostępne bez żebrania w kasie chorych. Lekarze mniej zarabiający, ale jakby bardziej znający się leczeniu i mniej wpatrzeni w papierki, limity, nakazy i przykazy NFZ. Jak to możliwe?
Dycu [ zbanowany QQuel ]
mirencjum - Ty naprawdę tego nie rozumiesz, czy udajesz, bo aż ciężko uwierzyć...?
bartek - Nie jest też najwyraźniej tak źle jak piszesz, bo wcale nie tak dawno byłem w szpitalu (o tyle że wojskowym, ale nie wiem jaka to różnica) i całość badań, zabiegów i generalnie wszystkiego była przeprowadzona bardzo ładnie. Codziennie wizyta młodego, ambitnego i zaangażowanego lekarza, naprawdę nie mogłem narzekać.
Poza tym że żarcie było do dupy to tyle.
mirencjum [ operator kursora ]
Dycu --> To wytłumacz. Bo ja jako korzystający z tamtej i obecnej służby zdrowia lepiej oceniam tamte działania. Ty nie wiesz jak było, więc możesz opierać się tylko na jakichś przekazach z "piątej ręki". Nie chodzi mi o jakieś wyliczenia statystyczne pseudo-profesorów od niczego i innych ekspertów od wszystkiego. Chodzi mi opinię ludzi, których problem dotyczy bezpośrednio, czyli pacjentów.
graf_0 [ Nożownik ]
Na czym polega problem w służbie zdrowia?
Po pierwsze, na jej specyfice. Służba zdrowia jest w stanie wchłonąć KAŻDĄ ilość pieniędzy, a i tak dałoby się zrobić coś jeszcze. A z naszych podatków, choć kwota niebagatelna, to idzie jednak ograniczona ilość pieniędzy.
Drugi problem to złodzieje. Firmy farmaceutyczne okradają nas zawyżające ceny leków, szpitale okradają nas zgłaszając do nfz niewykonane zabiegi, lekarze okradają nas "lecząc" w 5 czy 6 szpitalach na raz.
No i problemem jest brak kontroli nad pacjentem. Powinien być system elektroniczny, elektroniczna recepta/rejestr leków, i możliwość zobaczenie gdzie i od kiedy pacejnt czeka w kolejcie.
Bullzeye_NEO [ 1977 ]
w każdej szkole dentysta
ja dziekuje bardzo za takich dentystow jakich wtedy sie widzialo, co plomby wyjmowali z pieca kaflowego...
qLa [ MPO Medic ]
bartek
Ja natomiast jakos nie mam co narzekac na szpitale w Polsce - procz dlugiego czasu przyjec do szpitala wlasciwie inny problem mnie nigdy nie dotknal, a czesto gesto bywaly sytuacje zarowno z babciami, jak i dziadkami, w ktorych byli oni hospitalizowani.
dobrą-radą-pierwszego-kontaktu co 3 miesiące w roku siedzi w Norwegii w zamian za przepisywanie ludziom odpowiednich leków (autentycznie), najlepiej na dowolną chorobę. A jak coś się dzieje, to skierowanie i "idzie pan do specjalisty". Prywatnie.
Nie bardzo rozumiem - co Cie boli, ze siedzi w Norwegii? Jego sprawa.
Jaki problem w tym, ze on leki przepisuje?
Najlepiej na dowolna chorobe?
A że wałkoniów i naprawdę słabych lekarzy jest sporo, to inna historia.
Win za to system edukacji medycznej w Polsce.
Mama mojej dziewczyny pracuje "w branży". I opowiadała o "kiepskich" lekarzach. Ogólnie temat konkretny, bo leżąc pod narkozą niekoniecznie zdajemy sobie sprawę z faktu, że młody lekarz się na nas "doucza". A jak mu nie idzie, to zwyczajna pielęgniarka pozszywa i jakoś to będzie...
Jako kto - niech zgadne, jako pielegniarka?
Oczywiscie, ze chirurdzy sie na Tobie douczaja - specjalizuje sie w trakcie pracy, nie na studiach.
Pielegniarka to ewentualnie zszywa spodnie swojemu dziecku, albo podaje instrumenty lekarzowi.
Coz, bledy typu zle zszycie sie zdarzaja, pozatym nie widzialem, wiec nie wiem co tam bylo nie tak. Zla diagnoza rowniez - lekarz to nie Bog, nie wie wszystkiego i blad popelnic niestety tez moze - dlatego tez placa gigantyczne ubezpieczenia.
mirencjum
W kazdym malym miasteczku szpital?
To co te szpitale w 20 lat wyparowaly? Bo z tego co widze - tam gdzie byly, dalej sa, chyba, ze te, ktore generowaly gigantyczne straty.
Powstalo do tego calkiem sporo nowych, lub stare zostaly przeniesione w nowe miejsca.
Lekarze mniej zarabiający, ale jakby bardziej znający się leczeniu i mniej wpatrzeni w papierki, limity, nakazy i przykazy NFZ. Jak to możliwe?
Co ma piernik do wiatraka? Lekarze zarabiali grosze, dwoch lekarzy w rodzinie zarabialo mniej niz gornik i to nie pracujacy na dole.
Wpatrzeniu w papierki, limity? To gdzie tu lezy wina lekarza w maksymalnym zadministrowaniu leczenia i koniecznosci wypelniania masy papierow?
Nakazy i przykazy - tzn. jak w Twojej wyobrazni ma lekarz pracowac? Ma np. zakontraktowanych 100 badan USG to ma wykonywac nadliczbowe charytatywnie?
Po czym wnioskujesz, ze "bardziej znal sie na leczeniu"?
Dycu [ zbanowany QQuel ]
mirencjum - Wytłumaczyłbym Ci, ale szczerze powiedziawszy obawiam się że prezentując spojrzenie "mi było lepiej, no to jak ta komuna mogła być niefajna" zwyczajnie nie zrozumiesz mojego, bardziej ogólnego, spojrzenia na sprawę, widząc jedynie w życiu koniec swojego nosa.