GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Forum CM: Ostatnie chwile Wittmana

26.01.2003
15:03
[1]

Marder [ Konsul ]

Forum CM: Ostatnie chwile Wittmana

Pozwoliłem sobie na umieszczenie tekstu ze strony panzer.punkt.pl z uwagi na kilka istotnych faktów.
"...8 sierpnia 1944 roku Anglicy rozpoczęli kolejną wielką operację "Totalize", która miała wkrótce zamknąć olbrzymie siły niemieckie pod Falaise. Jednostka Wittmanna została oddana pod rozkazy legendarnego Kurta "Panzer" Meyera, dowodzącego 12 Dywizją Grenadierów Pancernych SS "Hitlerjugend". Około sześćdziesiąt sprawnych pojazdów niemieckich, w tym 10 Tygrysów, stawiło czoła dziesięciokrotnie liczniejszym oddziałom pancernym aliantów. 8 sierpnia 1944 roku zadaniem Wittmanna był atak i eliminacja sił pancernych wroga z okolic miasta Cintheaux, między Caen a Falaise na drodze N 158. Po ustawieniu się na pozycjach wyjściowych, około 12:30 Wittmann wraz z towarzyszącą mu drużyną Tygrysów ruszył w stronę wyznaczonego celu. W krótkim czasie wdał się w wymianę ognia z Shermanami należącymi do 4 Kanadyjskiej Dywizji Pancernej, która również podążała do tego miasta. Po wybiciu wrogich pojazdów, Tygrysy znów ruszyły w kierunku wyznaczonego celu. W odległości 800 metrów czołgi niemieckie dostrzegły następny oddział złożony z czołgów Sherman-Firefly, należących do Szwadronu "A", 1 Królewskiej Gwardii Northamptonshire. Nastąpiła kilkunastominutowa wymiana ognia, w czasie której około godziny 12:47 eksplodował, jako drugi, czołg #007 należący do Michaela Wittmanna. Zginęła cała załoga, składająca się z:
20-letniego radiooperatora SS-Sturmmanna Rudolfa „Rudi” Hirschela,
20-letniego kierowcy SS-Unterscharführera Henricha Reimersa,
24-letniego strzelca-celowniczego SS-Unterscharführera Karla Wagnera,
20-letniego ładowniczego SS-Sturmmanna Günthera Webera,
30-letniego dowódcy SS-Haupsturmführera Michaela Wittmanna..."

26.01.2003
15:08
[2]

Marder [ Konsul ]

"...Z badań jakie przeprowadzono nad wrakiem #007 wynika jednoznaczna opinia, że zniszczenie czołgu nastąpiło w skutek eksplozji silnika, paliwa a następnie amunicji, które spowodowały tak silną detonację, która odrzuciła masywną wieżę na kilkadziesiąt metrów. Co jest najdziwniejsze - z tyłu i boków pojazdu nie było widać żadnych oznak naruszenia pancerza przez pociski czołgów alianckich. Najbardziej prawadopodobnym scenariuszem okazuje się wówczas atak lotniczy dokonany przez zabójcze dla czołgów Typhoony Mark IB należące do RAF. Rakieta wystrzelona z samolotu przebiła 25mm pancerz osłony silnika i to spowodowała totalną destrukcję niemieckiej maszyny. Tego samego dnia samoloty tego typu zniszczyły ponad 130 niemieckich pojazdów..."

26.01.2003
15:10
[3]

Marder [ Konsul ]

"...Śmierć Wittmanna stała się głośna nie tylko po stronie niemieckiej, ale odbiła się szerokim echem wśród aliantów. Nie dziwi zatem fakt, iż wiele jednostek sprzymierzonych deklarowało "wykończenie" niemieckiego asa pancerniaków. Oprócz wspomnianych wyżej dwóch jednostek, które prowadziły bezpośrednią walkę z drużyną Tygrysów, do tego faktu przyznawały się jednostki, które nawet nie były w pobliżu całego zdarzenia, m. in.: brytyjska 33 Niezależna Brygada Pancerna oraz polska 1 Dywizja Pancerna. Michael Wittmann jeszcze za swojego życia przeszedł do annałów historii jako wielki mistrz taktyki i walki, mając do swej śmierci na koncie 138 czołgów, a także 132 działa przeciwpancerne i ponad 250 różnego typu pojazdów opancerzonych - radzieckich i aliantów zachodnich. Szczątki załogi Tygrysa #007 odnaleziono w 1983 roku, a po ich zidentyfikowaniu przeniesiono na Niemiecki Cmentarz Wojskowy w De La Cambe we Francji. Jego grób znajduje się w bloku 47, rzędzie 3, nr 120."

26.01.2003
19:28
smile
[4]

Szogun999 [ ~ Keeper of Secrets ~ ]

Czyli to jednak nie nasi czołgiści go wykończyli?..... Gdyby tekst nie był na polskiej stronie to bym nie uwierzył,a tak....

26.01.2003
21:35
[5]

Zenedon [ Oi! Boots&Braces Oi! ]

To że nasi nie mieli nic wspólnego z jego śmiercią to od dawna wiadomo ale spotykałem sie jeszcze z opowieścią że ustrzelił go chyba kanadyjski firefly. Wittman myślał że to normalne Shermany i chciał nacierać na nich od czoła i spotkała go niespodzianka. Pocisk przeszedł przez przedni pancerz i do silnika wysadzając paliwo i amunicje. Jednak bardziej prawdopodobna wydaje mi sie wersja z Typhoonem.

26.01.2003
21:39
smile
[6]

Rommel77 [ Chor��y ]

Jest to bardzo prawdopodobne ponieważ dowodcy aliandcy po zauwazeniu npl. wzywali na pomoc lotnictwo.

26.01.2003
22:07
[7]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Ja takze, po zapoznaniu sie z materialami, jestem zdania, ze wykonczyl go jeden z Typhoonow.
Po wyladowaniu w Normandii, Luftwaffe praktycznie nie liczyla sie. O ile samoloty RAF byly nadal pod scisla kontrola dowodstwa (czyli atakowaly na wyrazny rozkaz przelozonego) o tyle piloci USAAF robili sobie wypady na wlasna reke. Szczescie, ze to Bytyjczycy wezwali wsparcie, bo gdyby znalezli sie tam Amerykanie skosiliby wszystko co tylko jest opancerzone i rusza sie po ziemi ;).
A sprawa udzialu Polakow jest takze znana, choc bardziej znana u Nas niz na Zachodzie, rzecz jasna. W koncu nazwisko Wittmanna zostalo szeroko rozpowszechnione przez niemiecka propagande. Bo czyz Hartmanna, Gallanda czy Rudla takze nie chcieli wszyscy ustrzelic? ;)

27.01.2003
18:25
[8]

Marder [ Konsul ]

Można więc zaryzykować stwierdzenie, że w walce pancernej nie było na gościa lewara jak to mawia mój kumpel. Chodz oczywiście dla Wittmana i jego załogi to małe pocieszenie :(

27.01.2003
19:00
[9]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

No przypuszczam, ze gdyby nie lotnictwo, to smierc Wittmanna spotkalaby go moze z 15-20 minut pozniej ;-). Cholerne Firefly'e ;)) moglyby dac rade w koncu temu Tygrysowi.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.