GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

poszukiwania muzyczne - alternatywne dźwięki dla uszu (2)

26.01.2003
14:50
[1]

tygrysek [ behemot ]

poszukiwania muzyczne - alternatywne dźwięki dla uszu (2)

no to zaczynamy następną część, poprzednia dość popularna się zrobiła, więc idąc za modą, czym więcej tym lepiej, zakładam drugą część



piszcie czego ostatnio wasze zmysły słuchowe dotknęły



poprzednia część:

26.01.2003
14:58
[2]

Arahno [ Senator ]

Zmysly me sluchowe dotkely ostatnio pewnego polskiego zespolu, naprawde ciekawego ... ekspertem w tej dziedzinie nie jestem, wiec trudno mi sprecyzowac jaki to typ muzyki ... radze zajrzec tymczasem na ich oficjalna strone www.pogodno.pl.

Jesli ktos jest ciekawy - sluze MP3, mam ich dwie plyty:-)

26.01.2003
15:16
smile
[3]

ciemek [ Senator ]

a ja osobiście polecam Wam zespół Propellerheads i ich utwór History Repeated - mieszanka może troszkę Jazzu z nutką techno ...sam nie wiem, nie potrafię również odróżnić dokładnie typów muzyki. W każdym razie jest cool. Świetne jest również Goldfinger tego samego zespołu.
Gorąco polecam

26.01.2003
16:04
[4]

Arahno [ Senator ]

Ciemek - - > Propellerheads ? Oni chyba mieli jeden kawalek w Matrixie, true ... ?

26.01.2003
16:28
smile
[5]

PrEd4ToR [ ››SuperNatural‹‹ ]

Bzyku, a jestes mi w stanie podac nazwy (wlasnie takich studyjnych moxow) Bad Company ? Ogulnie to bardzo lubie HARD'y..... nie wpada mi w ucho lekki drum&bass np takiego goscia jak "Goldie". On wg mnie nie ma pojecia o drum&bassie.

Preferuje komerche. I mozecie sie z tym nie zgodzic, tak jak jeden facet, ktory wybluzgal mnie na czacie radia lodz za to, ze wlasnie lubie takich wykonawcow jak Groovider, EIB, RAM Trilogy, Dj Dara, Dj Dieselboy, Dj Hype (tylko niektore - "ready or not rmx" np), Dj MF, Andy C, Ed Rush, Optical, Usual Suspects, Dj Zinc, Kosheen, Aphrodite, Congo Natty (D&B rmx'y tylko), Moloko, Ray Keith, Roni Size (specjalnie z rapem), itd...

Najlepsi z najlepszych z UK :›

Jesli znacie miejsca / nazwy jakis secikow studyjnych typowego twardego d&b, to zapraszam do mnie chocby na gg ;›

Pozdr!

26.01.2003
16:45
smile
[6]

ciemek [ Senator ]

Arahno - true, kawałek nazywał się Spy Break - teżciekawie brzmiący

26.01.2003
22:25
[7]

maYkel [ Pretorianin ]

Pora poderwac watek do gory i dorzucic cos od siebie:

Boards Of Canada - zadne wielkie odkrycie, ot kolejna kapela ze stajni warpa, ale jak dla mnie rewelacja... ciezko ich opisac... Skrzyzowanie ambientalnych melodii i raczej downtempowego bitu, a wszystko na poziomie skomplikowania typowym dla warpa. Muzyka nie latwa, ale lekka, w sensie bardzo przyjemna do sluchania... Jak na razie jestem w trakcie zasysania albumu 'Music Has The Right To Children' i moge go z cala odpowiedzialnoscia polecic.

26.01.2003
22:53
smile
[8]

lizard [ Generaďż˝ ]

ostatnio yestem pod wrazeniem kapelki "morphine" deser wie o czym mowie taki dziwny jazz&rock chyba tak to mozna nazwac .. a yak brzmi ? polecam stronke mozna z niej pare kawalkow sciagnac dla proby

27.01.2003
23:03
[9]

Deser [ neurodeser ]

Miałem dzień przerwy :) ale za to przypomnialem sobie o pani, która jak nikt potrafi operować nastrojem.
Gdy usłuszałem ją pierwszy raz (przez domofon :))) to zacząłem sie zastanawiać czy to już koniec świata. Później przyszlo uwielbienie :)

"Jej nazwisko pojawia się w światowej prasie rockowej od lat, mimo to jej twórczość wciąż owiana jest mgłą tajemnicy. Nie przypadkowo. Galas komponuje muzykę nad wyraz dziwaczną i trudną do zaklasyfikowania, a do tego jest uważana za satanistkę - słusznie czy niesłusznie, to zależy od punktu widzenia i interpretacji słowa "satanizm". Tak czy inaczej, Diamanda Galas nie ma nic wspólnego z noszącymi odwrócone krzyże na skórzanych kurtkach.

Artystka debiutowała w latach siedemdziesiątych. Występowała wtedy w zakładach dla umysłowo chorych i za pośrednictwem swojej niesamowitej muzyki proponowała pacjentom podróż w mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Od samego początku tworzyła i występowała dla ludzi chorych, upośledzonych, wyklętych ze społeczeństwa. W latach osiemdziesiątych przygotowala dla firmy Mute trylogię The Masque Of The Red Death (albumy The Divine Punishment, Saint Of The Pit i You Must Be Certain Of The Devil) dedykowaną przede wszystkim ofiarom AIDS. Wykorzystała w niej fragmenty Starego Testamentu oraz wiersze Baudelaire'a i Corbiere'a. Trylogia wywołała kontrowersje, podobnie zresztą jak koncerty, ogranizowane przez Diamandę Galas m.in. w kościołach... Kilka występów artystki zakończyło się skandalem, a nawet jej aresztowaniem. Galas zaatakowała niby-to-religijne społeczeństwo świata, pałające nienawiścią do zakażonych. Nazwała AIDS współczesną dżumą. Przypomniała, że Chrystus został zamordowany przez takich samych fanatyków, jacy dziś najchętniej wymordowaliby wszystkich chorych, obłąkanych i nie pasujących do zdrowego społeczeństwa.

Nie jest to muzyka rockowa, ani poważna, ani awangardowa w najszerszym tego słowa znaczeniu. Tło instrumentalne nie jest w niej zresztą najważniejsze: często ma jedynie funkcję ilustracyjną. Główną zaś rolę gra na płycie instrument podstawowy panny Galas, którym jest jej niesamowity głos. Yoko Ono i jej histeryczne wrzaski (te sprzed dwudziestu lat) brzmią przy Diamandzie jak piski śniętej myszki. Większość kompozycji to recytacje, melodeklamacje i wokalizy. Ale nie sposób odczuć znużenia, nawet jeśli nie rozumie się treści.

Jej utwory w niczym nie przypominają muzycznej tapety do niedzielnego obiadku rodzinnego. Ta płyta to krzyk potępieńców umierających w piekle, którym jest nasz świat. Diamanda Galas stara się ich uspokoić i przekonać, że nie powinni bać się śmierci.

Zaś my, jeśli boimy się Diamandy Galas... jeśli słuchając jej głosu odczuwamy niepokój... musimy mieć nieczyste sumienia!"
Tomasz Beksiński.

i jeszcze coś ode mnie :) Takiego głosu w muzyce nie słyszalem. Przy dobrym nagłośnieniu szyby wylatują z okien lub rozsadza głośniki niskotonowe. Swoboda z jaką panna Galas biega po skalach jest nizwykła.




28.01.2003
00:03
[10]

Deser [ neurodeser ]

Kolejny wykonawca dla ktorego warto umyć uszy :)))

SWANS
Te Łabądki to juz historia. Historia, ktora zainspirowała ogromną rzeszę wykonawców i do dziś pozostała niedościgniona dla większości z nich.
A zaczęło się na początku lat osiemdziesiątych, kiedy to w 1983 roku Michael Gira nagrał z kolegami płytę "Filith" - "Uwaga! Album dla odpornych nerwowo". Najbliższy hałasowi i industrialnym brzmieniom. Późniejsze płyty są już inne, zdecydowanie mniej hałasu a coraz więcej hipnotycznych rytmów i dodatkowych instrumentów oraz... samplerów. Przeciwwagą są nagrania, w których śpiewa Jarboe, mroczne i powolne, w większości nagrane bez użycia perkusji.

Prawdopodobnie największym muzycznym osiągnięciem Swans, jest płyta "Children of God". Jest to absolutne arcydzieło i świeci się niczym najjaśniejsza gwiazda na muzycznym tle lat '80 i nie tylko. Transowe rytmy, samplery, hipnotyzujące wokale Jarboe, druzgocące brzmienie gitar oraz glos jak dzwon M.Giry! Tych parę słów i tak nie odda tego co dzieje się na tej płycie! Dla wielu jest to jedna z najważniejszych i najlepszych płyta rocka!

Później grupa nieco odeszła od industrialnego brzmienia w bardziej przejrzyste ale mroczniejsze klimaty, bogatsze instrumentarium i bardziej rozbudowane utwory, a... później nastąpił trzeci okres w działalności grupy, kosmiczno-socjologiczny. Najbardziej rozbudowany i dopracowany muzycznie. Tekstowa warstwa jest równie ciekawa, demaskująca najciemniejsze zakamarki ludzkiej egzystencji oraz degradacji amerykańskiego społeczeństwa.
Muzyka wielopoziomowa i przestrzenna, sporo dodatkowych odgłosów puszczanych z taśm, co jeszcze pogłębia i tak już mroczne klimaty... Charakterystyczne brzmienie akustycznej gitary na tle nieziemsko brzmiącej gitary elektrycznej, z dodatkiem innych nieokreślonych instrumentów i samplerów, taśmami, głębokim głosem M. Giry i sennymi wokalami Jarboe. Kolejna muzyczna perełka.




28.01.2003
09:27
[11]

Valtor [ Lost In Fantasy ]

A ja bym gorąco polecał płytę mego kolegi. Jest to alternatywny rock nawiązujący do lat 70.
Czyli zespół COLT - From The Fridge. Jest to ich najnowsza płyta, ostatnio wydana.

28.01.2003
10:10
smile
[12]

Szwaroc [ ]

Ja z kolei troszke z innej beczki... chill out... bardzo ciekawa nastrojowa spokojna muzyczka ktora piesci moje zmysly... szczegolnie udane sa plytki z serii Cafe Del Mar... (np. Bush - Letting The Cables Sleeps) u bardzo lubie muzyke Moby'ego (np. Whispering), no i Faithless tez ma swoje dobre kawalki...

28.01.2003
19:54
smile
[13]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Przed chwilą to usłyszałem i od razu ściągnąłem - Lemon Jelly "Nice Weather For Ducks". Totalnie odjechane... kolesie z Kazy nie mogą się zdecydować, czy podciągnąć to pod ambient, electro, czy dance.
Polecam :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.