GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Opowieści z trasy 6 – wracamy na szlak.. Niemcy

15.08.2010
17:40
smile
[1]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

Opowieści z trasy 6 – wracamy na szlak.. Niemcy

Cześć Golasy ;) pewnie większość z was już zapomniała o moim cyklicznym wątku związanym z moja praca wiec zapraszam do lektury na odświeżenie pamięci.
Od ostatnich opowieści minęło wiele czasu nie jeździłem „zawodowo” tak jak to bywało wcześniej – no może i jeździłem ale na innych zasadach o których nie warto wspominać. Aktualnie wróciłem na transport międzynarodowy i pracuje w jednej z podkarpackich firm mającej ok 50 aut. Jak na nowego „młodego” pracownika przystało dostałem w łapy kluczyki do DAFa space cab jest to jedno ze starszych aut w firmie – ma 5 latek i niedługo zostanie zamienione na cos z salonu bo kończy się leasing wiec jest nadzieja ze i ja dostane cos fajniejszego.

Prace rozpocząłem w piątek tzn. pojechałem podpisać umowę i od razu dowiedziałem się ze jest załadowana naczepa do Niemiec – rozładunek wtorek rano. Przez większość dnia były załatwiane papierkowe sprawy oraz przejąłem auto wspomnianego DAFa. Cóż pierwsze wrażenie odnośnie auta nie było najlepsze gdyż poprzedni kierowca zostawił w środku niezły burdel . Prócz wspomnianego syfu auto wyglądało całkiem przyzwoicie Daf posiada silnik 430km, tempomat, cb podgrzewane lusterka, lodówka urządzenia do zapłaty za autostrady, 2 łóżka cb oraz tachograf analogowy – może to mercedes nie jest ale da się przeżyć. Niestety na bazie nie spotkałem technika (był na wolnym) który by mi dał kilka żarówek itp. Itd. aby jakoś móc ze spokojem jechać.

Do przejechania miałem 1020km i stwierdziłem ze wyjadę wcześniej z bazy aby na rozładunku mieć więcej czasu. Pojechałem wcześniej na baze aby wrzucić sobie wszystkie graty i troszkę ogarnąć ten burdel. Naczepa była załadowana 25t. wiec było co ciągnąć. Oczywiście w Polsce jak i w Niemczech w niedziele jest zakaz poruszania się TIRów wiec wyjechałem dopiero po 22. Z bazy zabrałem 2 kierowców którzy zostawili auta na autostradzie i chcieli się do nich dostać gdyż jada do Belgi. Poznałem chłopaków czas leciał na rozmowie i szybko dotarliśmy do autostrady. Autostrada jak autostrada nuda remont nuda remont remont ;) – niestety polska rzeczywistość. Ruch mimo późnej pory był spory szoferów którzy zemną jechali troszkę senność dopadła wiec poszli kimać a ja jechałem dalej aż wybiło 4h 20minut. Zjechałem na parking i sam spuściłem głowę na kierownice. Koło 3.20 po krótkiej 45min. pauzie ruszam dalej i po godzinie dolatuje do parkingu na którym stoją auta chłopaków którzy się zemną zabrali. Chłopcy idą jeszcze się przespać jeszcze godzinke a ja lece dalej w strone granicy – Zgorzelec. Powoli zaczęło się przejaśniać i o 5 rano zjeżdżam zatankować auto na BP. Tankowanie odbyło się sprawnie ale zaczęło mnie łamać spanie i położyłem się na łózko na godzinke. Koło 7 ruszyłem i wstępny plan zakładał ze będę stał na granicy i kręcił długa pauze jednak stwierdziłem że podciągnę moją jazde jak najdalej w głąb Niemiec . Granice bez większych niespodzianek przekroczyłem koło 7 i wyliczyłem ze wystarczy mi czasu do Dressden. Trasa mijała zadziwiająco dobrze bez korków i innych dziwnych niespodzianek.. co samo w sobie było podejrzane.. no i wykrakałem… ;) .

Na komputerze wyskoczył czerwony komunikat „awaria silnika stop” alarm zaczął piszczeć auto zaczęło dymić a ja wgłębiłem się w słownik wyrazów łacińskich bo przez cały piękny nasz kraj nic się nie działo a u naszych sąsiadów na autostradzie zaraz jakiś problem. Zjechałem na pas awaryjny (coś czego nasza autostrada nie ma ;] ) szybki rzut oka pod auto i wielkie oczy. Dym z pod kabiny smród a na drodze masa ropy która cieknie z mojej maszyny… szybko wskoczyłem w ciuchy robocze kamizelka i zabieram się za podnoszenie kabiny na autostradzie ;/ pomysł średni no ale lepiej coś robić niż czekać na niebieskich chłopaków którzy z cała pewnością mi pomogą .. ba nawet holownik mi załątwia a i auto naprawia.. tylko zapewne zakończy się to paragonem na kilka tyś euro. Pierwsza myśl „jesteś w dupiee stary… „ i niestety było w niej dużo prawy bo gdy zacząłem pompować pompką do podnoszenia kabiny nie spotkałem żadnego oporu. Jedna diagnoza – brak oleju w pompce.. mało tego w aucie też nie znalazłem żadnych przydatnych kluczy ani oleju – jak się cos pierd&*^* to na całego. Sytuacja była nieciekawa przedmna Dresden spore miasto spory ruch na autostradzie duuuzo policji i brak parkingów a na dodatek jedna większa górka. Obmacałem cała nawigacje w poszukiwaniu jakiegoś parkingu gdzie mógłbym pożyczyć jakieś narzędzia i bezpiecznie stanać niestety nic nie wypatrzyłem prócz zjazdu na inna autostradę. Po chwili zastanowienia stwierdziłem że stać w miejscu nie mogę bo plama się powieksza wiec szybka decyzja i zjeżdżam na 13 w strone Cottbus z nadzieją ze znajdę jakiś parking. Jadąc poboczem 20km/h z włączonymi światłami awaryjnymi przy dźwięku alarmu jechałem przed siebie nie wiedząc czy w ogóle jest jakiś parking przedemna.

Wszystko nie wyglądało za ciekawie bo auto dymiło a parkingu jak na złość nigdzie nie było widać. Krzycząc na radiu dowiedziałem się od polaczka ze za 10 km będę miał parking i to była moja jedyna nadzieja. Z wielkim trudem dopełzałem do dzikiego parkingu i wyłaczyłem auto z pod którego niezle już ciekło i dymiło. Rozpocząłem poszukiwania po zaparkowanych autach w celu pożyczenia oleju i ustaleniu co się mogło do cholery stać. Niestety w zaparkowanych Tirach firnaki były pozaciągane i cała wiara spała a koło mojego auta zaczął się kręcić dziadek z fajka w zębach. Podbiegłem do niego okazało się ze to niemiec poprosiłem o pożyczenie oleju abym mógł podnieść kabine. Gość był bardzo miły mimo że nie jeździł Tirem tylko osobówka to miał troszkę oleju i zestaw kluczy (tak! Tak! mój zestaw został qr$# w domu!) Przypatrywał się co robie dym z pod kabiny nadal się wydobywał a pod autem plama rosła.. mało tego na parking wpadl piękny samochód z napisem Polizei – na szczęście chłopakom tylko się lać zachciało i zainteresowali się autobusem a raczej jego pasażerkami na drugim końcu parkingu. Kabina poszła do góry i moim oczom ukazał się cały zalany motor bez suchego miejsca.. Czas uciekał bo ile to można się zajmować autobusem stwierdziłem ze to się nie może udać i że zaraz mnie panowie uświadomią ile mnie takie manewry będą kosztować. Odpalilem auto i okazało się że ropa tryska z metalowej rurki która jest nieprzykrecona !?!? Szybko wziołem od niemiaszka klucze i zabrałem się za dokręcanie przeklinając serwisantów którzy jak się okazało przed moim wyjazdem „naprawiali zapowietrzone auto” bo rzekomo brakło mojemu poprzednikowi paliwa. Szybko opuściłem kabine moje auto zasłonił rusek który wjechał na parking i pobiegł do wc a międzyczasie Polizai wyjechali z parkingu niewidząc co ja odpierdzielam. Wyczyściłem klucze od miłego dziadeczka który był pod wrażeniem szybkiej naprawy zaczął wypytywać gdzie mieszkam itp. Itd. podziękowałem bardzo bo naprawdę mało kiedy się zdarza że obcy człowiek jeżdżący osobówka ma klucze itp. Itd. i w dodatku jest na tyle życzliwy żeby pożyczyć je na pare chwil do brudnej roboty obcemu człowiekowi. Nistety panowie i Panie prawda jest brutalna ze jak się zawoła na cb to prędzej Ukrainiec czy Rosjanin się zatrzyma niż polak. Dziadeczka też pytałem w akcie desperacji bo stwierdziłem ze niemiec to pewnie zaraz mnie wyśle z kwitkiem bądź się znim nie dogadam. Jednak miałem farta i naprawdę są na świecie jeszcze dobrzy ludzie. Szybko umyłem rece i zacząłem uciekać z parkingu bo to była tylko kwestia czasu zanim wpadnie na niego policja.

A jeśli o czasie już mówimy to moje tacho dobiegało końca a ja byłem nie dość ze upierdzielony w ropie to jeszcze nie na trasie planowanego przejazdu.. pojechałem na pierwszy zjazd nawróciłem i zpowrotem kierowałem się do autostrady na której wydarzyło się to moje nieszczęście. Szybciutko obliczyłem ile pozostało mi czasu i było nieciekawie – wszystko wskazywało że już jest zle wiec zjechałem na parking który był dosłownie naprzeciwko tego, na którym dokonywałem naprawy - oddzielała nas tylko autostrada.

Była godzina 10 rano zle obliczyłem czas dojazdu i teraz musiałem się mordować ze spaniem za dnia a z jazdą w nocy. Najgorsze było to że silnik i wszelkie materiałowe osłony były nasiąknięte ropa i najnormalniej w świecie zaczeła ona skapywać na ziemie. W Niemczech jeśli już cos kapie to jest wielka tragerdia a co dopiero jak się leje żywcem. Wiele nie myśląc powylewałem troszkę wody koło auta żeby wyglądało to na mycie naczyń itp. Itd. niech ludzie myślą co chcą byle policji nie było ;). Poszedłem do toalety doprowadzić się do ładu zjadłem kanapeczki które miałem jeszcze z domu i położyłem się spać. Problemów z zaśnięciem nie miałem. Przebudziłem się koło 17 uruchomiłem laptopa i obejrzałem 2 filmy. Przyszedł sms ze następny załadunek mam o 11:30 w miejscowości oddalonej o 170km. I jade do Krakowa. Wszystko mi pasowało tymbardziej że nie czułem się pewnie z naprawą wykonana przezemnie. Na parkingu nie było żadnego polaka wiec nie było się do kogo odezwać bo to raczej omijany odcinek autostrady w Niemczech. Po filmach znowu kima i budzik bezlitośnie zadzwonił o godzinie 1:30. Wstałem szybka toaleta zrobiłem sobie kawe i w droge. Ruch w nocy był raczej niewielki popijałem kawe i km uciekały. Po 4 godzinach zbliżałem się do celu wyprawy jednak wcześniej musiałem wykręcić 45minutowa pauze. Zaparkowałem auto i poszedłem do polaczków pożyczyć klucze abym mógł skontrolować czy już nic nie cieknie była godzina 6:00. Dokończyłem kawe postawiłem szklanke na baku bo miałem ja umyć i zabrałem się za podnoszenie kabiny. Silnik jak i nieszczęsna rurka wyglądał ok. – niestety mój wzrok przykuła opona w która była wbita śruba z duża płaska główka. Coż jak się cos pieprzy to na całego. Stwierdziłem ze nie będę nic robił z tą śruba bo jak wyciągnę to znając moje szczęście na pewno zejdzie powietrze.

Opuściłem kabine porozmawiałem z chłopakami gdzie jada itp. czas minął szybko i ruszam w dalsza droge... Odpaliłem auto i powoli jechałem naprzód przy okazji przypominając sobie ze coś mi tu brakuje w kabinie…. Hm ? szklanka ! cóż moje jedyne szkło w tej trasie starałem się zwolnić mimo ze przejechałem kilkanaście km to miałem nadzieje ze jeszcze stoi na baku.. i miałem racje stała… niestety gdy chciałem zwolnić spadła i roztrzaskała się.. ;/ no to mam popite ;). Do celu zostało kilkanaście km a mi się przypomniało ze pasowało by skorzystać z toalety.. niestety na autostradzie żadnej nie było przez ostatnie km i nic się nie zanosiło na zmiane. Najgorsze było to że musiałem przejechać pół miasta aby dojechać pod wskazany adres. Zjechałem z autostrady zaczeły się remonty i przedemna było miasto.. ba .. zakorkowane miasto. Ludzi masa budynków masa auto wszędzie pełno i wszystko stoi ;/ ehm no tragedia. Już nawet nie chciało się mi myśleć gdzie tu jechać tylko gdzie tu znajde toalete  niby prosta podstawowa sprawa no ale weź gdzieś cos znajdz ;/ co gorsza co chwilke czerwone światło. Naszczęscie po prawej stronie parku zobaczyłem stacje paliw – oczywiście mała ze tir nie wjedzie.. i miałem spory dylemat wlaczyc awaryjne zostawić auto i gonić czy jeszcze dam rade przejechać ta krzyżówke ;) Wkoncu zrobilo się zielone światło zajechałem pod stacje auto zostawiłem na środku drogi na awaryjkach i biegiem :D Zabrałem ze sobą karteczke z adresem firmy żeby nie było ze tylko do kibelka pogoniłem. Zaczepiłem panią wykładającą towar i pytam czy wie gdzie jest ta firma ta naszczęście oznajmiła mi że nie ma pojęcia wiec od razu zagadałem o wc dostałem klucz i bieg ;) kątem oka widząc jak kolejka do wyprzedzania mojego wraku się powiększa i korkuje się jeszcze bardziej. Szybko uwninałem się z tematem oddałem klucz i w droge bo nie dość ze pół miasta wkurwionych niemiaszków przezemnie stoi to jeszcze jestem spóźniony.

Wyjeżdżając z miasta jechałem wzdłuż rzeki a na jej lewym brzegu była strefa przemysłowa co się mi nie do końca podobało bo było mase zakładów a moje nawigacja i mapa pokazywały cos innego. Stwierdziłem ze jade za nawigacja bo i tak nie znam tutaj miasta to co mi szkodzi. Niestety uliczki zaczeły się robic wąskie a ronda malutkie i już nie byłem do końca przekonany czy to dobry pomysł jechać dalej.. Jak na razie nie było żadnych zakazów dla ciężarówek a do celu pozostało ok 2km. Skręciłem na rondzie w najwęższa uliczke która na pierwszy rzut oka wydała się mi slepa. Na ulicy były sklepy, panowie ubrani na pomarańczowo chodzili i chyba sprawdzali przewody elektryczne – mieli ze sobą lapotpa wiec standardowo awaryjki i bieg;]. Pokazałem adres kliknęli sobie cos w laptopa i stwierdzili ze jestem prawie na miescu. Wyjaśnili mi gdzie mam skręcić i pojechałem zadowolony dalej. Firme znalazłem bez problemu dałem papierki wózkowemu kazał rozpinać bok i czekać – tak też zrobiłem. Międzyczasie podjechało drugie auto z naszej firmy i okazało się ze ma ten sam ładunek jednak nie zgadaliśmy się wcześniej bo mogliśmy cała droge jechać razem. Wiadomo pierwszy dzień w robocie to nie zna się nikogo wiec skąd miałem wiedzieć. Wózkowy nie za specjalnie się spieszył a czas uciekał. Obliczyłem na szybko że najprawdopodobniej nie wyrobie się pod załadunek wiec wykonałem telefon żeby w biurze wiedzieli i może przełożyli awizacje. Po ok godzinie towar został zdjęty a ja pogoniłem na pusto do małej mieściny. Spora część drogi prowdziła autostrada jednak ostatnie 20 km musiałem przejechać „landówka” Cóż droga jak droga dojechałem do małego miasteczka a raczej wioski.. nawigacja kazałą skręcić w lewo tylko że droga prowadziła miedzy domami i prócz mojego auta to nic więcej by się na niej nie zmieściło. Zobaczyłem jakiegoś niemieckiego farmera z widłami upieprzonego w gnoju zapytałem czy dojade tędy do mojego celu z uśmiechem na twarzy i 2 zębami jakie posiadał odparł ze „no problem” i ze „big lkw ok”. Cóż innych pomysłów nie miałem ale jak chłop karze to drugi chłop jedzie :D Droga wiodła przez pola wszędzie była kukurydza asfalcik gładki jak pupa 16 :D no czegos takiego to u nas na pewno nie zobaczymy zwłaszcza w polach. Z naprzeciwka jechało kilka osobówek i musiałem hamować do zera bo nie mogli się obok mnie zmieścić. Dojechałem do kolejnej niemieckiej wioski i zobaczyłem bardzo ładna pania i watpie ze to niemka bo niezła i z big dekoltem. Wiele nie myśląc zatrzymałem się i zapytałem o droge mimo ze chwilke wcześniej był znak z informacja że jade dobrze.. no ale co zrobić jestem tylko facetem a widok takiego biustu z góry stanowczo poprawia nastroj ;)

Po upewnieniu się ze wszystko jest ok wjechałem w las.. i jakie było moje zdziwienie jak w lesie droga zaczeła iść pod góre pod niezłym kontem.. mało tego chwilke dalej zrobił się ostry zakręt w lewo z za którego nie widziałem nic a moje auto zajmowało cała droge.. wiec jeśli ktoś będzie zapieprzał z góry to zapewne i mnie nie zobaczy a jak już mnie zobaczy to na pewno jego auto wkrótce trafi do polski na lawecie. Udało się mi przejechać wspomniane utrudnienie i troszkę panikowałem bo widziałem tył naczepy co się często nie zdarza i przełęcz po lewej stronie.. cieszyłem się ze przynajmniej jade na pusto bo pod takim kątem to bym chyba zarżnął auto ;) takich rodzynków było więcej podczas tej wspinaczki. Czas leciał na szczęście nawigacja pocieszała mnie ze już dojeżdżam do celu co mnie troszkę zdziwiło bo wkoło góra pola las a gdzie tu jakaś firma.. Po wyjechaniu z lasu sytuacja się naświetliła i zobaczyłem normalna strefe przemysłową w krainie farmerów. Mało tego wszystko było bardzo dobrze opisane na tablicach informacyjnych i firme znalazłem bez problemu. Podjechałem pod „cieciówke” i oznajmiłem mój przyjazd. Strażnik spisał nr i pokazał mape informując mnie że mam jechać w wzdłuż siatki dojade do bramy nr1 zatrzymam się na parkingu a o 12 30 brama się otworzy. Cóż dziwny system no ale co kraj to obyczaj.

Wykręciłem 15 minut pauzy i wjechałem na zakład. Przedemna ładował się Włoch a na mnie jak na razie nikt nie zwracał uwagi. Stwierdziłem ze i ja się nie będę dopytywał bo mi to lotto ;) będą wołać bedziemy działać a miedzy czasie poszedłem pozamiatać na naczepie i pozakładać pasy na deski. Po około 20 minutach zainteresowal się mna jakiś przykopcony typ mowil po niemiecku ale raczej rodowitym Niemcem nie był patrząc na kolor skory. Pokazal mi miejsce w które miałem podjechać, i kazal rozpinać bok i podnieść dach bo ladunek bedzie miał 3metry wysokości. Wszystko zrobiłem i czekałem az jasniepan wroci. Oczywiście wcięło gościa na 30 minut wiec zmontowałem na szybko kanapeczke. Niemiaszek wrócił z wysokimi stojakami z towarem i zaczął się załadunek jednym bokiem wiec pasy miełem przywieszone na drugim boku z prawej strony aby móc je w czasie załadunku poprzeciągać i zabezpieczyć towar. Na szerokość wchodziły 2 stojaki wiec spokojnie mogłem sobie poprzeciągać pasy zanim wózkowy dowiózł drugi stojak i tu proszę państwa Zonk. Ja się biore za przekładanie pasa a niemiaszek mowi ze „nein” ja się pytam czy spinać nie wolno czy co ? on mówi ze nie.. trochę mnie to zdziwiło bo towar mimo ze letki to jednak wysoki no ale cóż jeśli będzie w papierach ok to wszystko będzie ok. Ogólnie na aucie miałem 4 duże stojaki 3 metrowe i reszta niskich. W połowie załadunku wózkowy mówi że mogę już spinać towar ;/ sam nie wierzyłem co to bydle powiedziało.. oznaczało to że musze rozwalić drugi bok aby dostać się do pasów zawieszonych na deskach bo z tej strony tego nie zrobie bo przecież ten qtas podosuwał specjalnie wszystko do boku. Oczywiście wyskoczyłem z morda bo mnie troszkę zdenerwował bo NIC nie stało na przeszkodzie abym to robił w trakcie załadunku. Jaśniepan stwierdził ze to nie jego sprawa i że on przed policja się tłumaczył nie będzie bo to mój problem. Gość najnormalniej w świecie poleciał zemna w kulki więc i ja przestałem być miły.

Po włożeniu ostatniego stojaka kazał odjechać i czekać na papiery. Powiedziałem że odjade jak skończę spinać ładunek bo przecież skoro on był tak bardzo za bezpieczeństwem w pracy to ja też nie mogę ryzykować. Nieźle go to wkurzyło zaczał się rzucać „szmatami” i straszyć telefonem do firmy co z kwitowałem jedynie pokazaniem palcem nr na plandece. Przez następną godzinę nie spotkałem tego typa, oczywiście z miejsca nie odjechałem zrobiłem sobie wszystko na spokojnie umyłem się i poszedłem po papiery. Oczywiście w Niemczech w biurze wszyscy byli mili i pomocni. Niestety znów przypomniałem sobie prawdziwe oblicze niemek – krótkie włosy ruda + piegi i masa kolczyków niezalenie od wieku. Wśród polskich kierowców jest powiedzenie ze jeśli zaczynają ci się podobać niemki to znaczy że jesteś już za długo w trasie i czas do domu i jest to prawda. Panowie naprawdę warto docenić to że mamy takie śliczne dziewczyny bo ciężko zagranicą o takie rarytasy jakie u nas chodzą po ulicy ;) Papiery otrzymałem w miare szybko i wyjechałem z firmy. Mój czas pracy kończył się o godzinie 17 i wiedziałem że nie zdąże na jutrzejszy rozładunek w Krakowie bo pracują do 14 ---stwierdziłem że będę jechał sobie spokojnie w czwartek rano zrzuce i będzie ok. Jechałem przez pola nowiutka droga wszędzie nowe bizony i ciężarówki w polach – żniwa u Niemców szły pełna para. Jechało się fajnie bo zawsze to jakaś odskocznia od nudnej autostrady. Na rondzie pojawił się znak na autobane ale stwierdziłem ze przejadę sobie jeszcze kawałek przez pola bo droga super a i tak idzie wzdłuż autostrady a z licznika 90 nie schodzi.

Wjechałem do lasu i droga gwałtownie zaczeła stromo schodzić w dół. Po wyjechaniu z lasu moim oczom ukazał się wiadukt na autostradzie którym zawsze jeżdże a w głowie pojawił się napis „ o slodki h,,**” bo wiedziałem czym to już smierdzi. Ten wiadukt ma kilkaset metrów długości a jeśli chodzi o wysokość to można z niego spokojnie skakać ze spadochronem – nie wiem ile już dokładnie metrów nie chce kłamać ale oznaczało to że musze zjechać na sam dół wąwozu a później wdrapać się na góre aby wyjechać na autostradę. I tak sam z nudów wpieprzyłem się w to bagno.. zjeżdżało się fajnie jednak znów były serpentyny i masa ostrych zakrętów z za których nic nie było widać. Gdy zjechałem na sam dół zobaczyłem tira co troszkę mnie to ucieszyło bo znaczyło że jednak gdzieś ta drogą dojedziemy – niestety był to węgier i był tak samo zagubiony jak i ja ;) Powiem wam że jeśli byłbym załadowany do pełna to chyba bym tam został jako pomnik przyrody. Jadąc z 9 tonami myślałem ze mi braknie biegów do zmiany po prostu pionowa ściana i do tego zakręty. Starałem nie patrzeć się w lusterka bo ciągnąłem za sobą pokaźny wężyk osobówek. Nie mam pojęcia kto wymyślił tak ostre zakręty biorąc pod uwagę że musze wyjechać na 2 pasy i moje auto prawie stoi w miejscu to ktoś zjeżdżający z góry ma raczej średnie szanse… Po kilkunastu minutach wspinaczki miałem już dość i udało się wjechać na autostradę. Czas pracy się kończył zbliżała się 17 wiec zjechałem na dużą stacje paliw aby tam wykręcić pauze. Pauza wiadomo jedzonko prysznic i filmiki. Gdy się troszkę ochłodziło to kierowcy zaczeli się szwędać po parkingu i dyskutować bo ile to można siedzieć w budzie. Teoretycznie mogłem ruszać o 2 w nocy ale po co skoro i tak do 14 nie dojade. Obudziłem się o 6 odpaliłem autko i w droge. Do granicy i tak nie dojade „za strzała” nie wyrobie się w 4:30min. wiec czekała mnie jeszcze jedna krótka pauza w tym państwie. Droga mijała wiadomo w strone domu jedzie masa polaczków to i było z kim na radiu pogadać. Oczywiście Niemcy miasto policyjne od 6 rano nie można ciężarówka wyprzedzać do 19 a w trakcie dnia masa łapanek. Co kilka km pojawiał się radiowóz i ściągał na kontrole kolejnych nieszczęśników. Na radiu dowiedziałem się ze kilka km przedemna jest poważniejsza łapanka – wszystko miałem ok tylko że jeden pas i spinka zachodziła na słupek od naczepy – nic strasznego ale takie wybrzuszenie plandeki zawsze interesuje policjantów co jest w środku.

Stwierdziłem że nie będę pchał się w paszcze lwa tymbardziej że i tak musze zjechać na 45minutową pauze. Zjedłem na szybko gorący kubek zdrzemnołem się 30 minut bo byłem senny mimo że tyle godzin wcześniej stałem. Na radyjku usłyszałem że aktualnie policja i BAG ma ściągniętą większą ilość aut i że mogę startować. Jakiś cudem udało się mi przejechać bez żadnych problemów i po kolejnej godzinie jazdy byłem na polskiej granicy. Ehhh nie ma jak w Polsce ;) hulaj duszo.. Jechałem w strone krakowa a na radyjku już grzmiało że przed Wrocławiem jest wypadek i 10km korka. Przed samym korkiem zjechałem na parking bo po co mi stać i podjeżdżać jak można wykręcić sobie kolejna 45min. pauze. Na parkingu spotkałem kolege z firmy tego samego co rozładowywał się w Niemczech. Pogadaliśmy chwilke i poszedłem zrobić sobie normlany obiad. Kolega pojechał gdyż zalezało mu żeby choć pare km jeszcze ujechać aby zdarzył na drugi dzień z rozładunkiem. Kiedy jadłem obiad z jednego wypadku zrobił się drugi i stwierdziłem że trzeba się ewakułować bo jak przyjedzie policja to już nikt tą autostrada nie przejedzie przez najbliższa godzine.

Postałem w korku 15 minut okazało się że jakiś figo fago w korku skakł po pasach i wjechał pod naczepę bo chciał naśpieszyć ;/ co zostawię bez komentarza. Przez kolejne 4:30min nic się nie działo miałem nadzieje że dojade do Orlena na balicach i tam będę nocował bo nie ma się co pchać do Krakowa bo wiadomo że taka duża świnka nie ma gdzie stanąć. Niestety brakło czasu do Balic i zaparkowałem na wcześniejszym Orlenie za Katowickimi bramkami. Poszedłem się wykąpać i zasiadłem pod parasolem z zimnym żywcem w reku  Ehm naprawdę nie ma jak w Polsce ;) międzyczasie zaczął się „mecz” i dalszego przebiegu tej telewizyjnej atrakcji nie będę komentował – po pierwszej połowie skapitulowałem i poszedłem obejrzeć film na laptopie i lulu. Rano o 6 wstałem i kierunek Kraków. Już przed Balicami miałem naświetloną sytuacje gdzie mam jechać i ze znalezieniem firmy nie miałem zbytnio kłopotów.

Rozładunek odbył się tyłem jednak i tak musiałem rozpiąć bok aby móc odpiąć pasy. Po godzinie byłem pusty papiery podbite i kierunek Baza. Na bazie wypełnienie papierków tankowanie auta odstawienie na serwis spakowanie się i do domu. Była to bardzo krótka trasa zrobiłem 2303km w 4 dni wiec bez większych rewelacji z niepotrzebnymi przygodami. Była to moja pierwsza trasa w nowej firmie wiec oby było już tylko lepiej miłego czytania.. następnym razem bardziej się postaram sorry za błędy troszkę word poprawiał i nie chce się mi tego sprawdzać ;) fotek brak ;/ nadrobię w kolejnej podróży służbowej.


Poprzednie czesci

Opowiesci z Trasy "5" - PL, SK, H, SLO,A,CZ
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=8778327

Opowiesci z Trasy 4 - Pl,D,NL,B,E

forumarchiwum.gry-onlineplS043archiwum.asp?ID=8719312&N=1


Opowiesci z Trasy 3 - PL,D,FR,L ,E

forumarchiwum.gry-onlineplS043archiwum.asp?ID=8618716&N=1


Opowiesci z Trasy 2 - PL, SK

forumarchiwum.gry-onlineplS043archiwum.asp?ID=8427780&N=1


Opowiesci z Trasy 1 - PL,D,FR

forumarchiwum.gry-onlineplS043archiwum.asp?ID=8420155


Opowieści z trasy 6 – wracamy na szlak.. Niemcy - Morbus
15.08.2010
17:40
smile
[2]

Sizalus [ Senator ]

Miło widzieć powrót do cyklu.

Nieźle - pierwsza trasa w firmie i od razu awaria. Dobrze, że zieloni Cię nie zgarściowali :)

15.08.2010
18:16
smile
[3]

Jeremy Clarkson [ Prezenter ]

Fajna historia, już myślałem że już żadnej nie napiszesz a tu taka niespodzianka!

15.08.2010
18:35
smile
[4]

hctkko [ Key of Awesome ]

<--- jak zwykle

15.08.2010
18:45
smile
[5]

SanthiX [ Super Chico ]

Ciekawe tylko czy ta praca jest taka fajna jak opowieść o niej.

15.08.2010
18:47
[6]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

SanthiX --> jak sam zauwazyles praca jest beznadziejna :) jesli nie polubisz to znienawidzisz.. no ale jeszcze troche jak narazie to kasa kasa kasa ;)

15.08.2010
18:51
[7]

mirencjum [ operator kursora ]

Faktycznie, dobre auto to podstawa. Jak się ma złoma, to można sporo zdrowia stracić i pieniędzy.
Ja w pracy nie używam tachografów, ale ostatnio miałem szkolenie na przewóz osób i rzeczy. Osiem godzin facet z ITD nawijał o czasie pracy. Tak namotał z tym liczeniem przerw, zaświadczeń z przebiegu pracy i odpoczynku. Jakie to porypane i łatwe do popełnienia błędu, nawet przypadkiem, np przestawienie wozu na parkingu.
A na każdy błąd miał cennik i to nie zwykłe 100 zł, ale 500, 1000, 1500 zł. Czyli jak coś zdrowo się kierowcy porypie, lub pojedzie na żywca i nie uda się, to może po takiej trasie iść do banku po kredyt, by zapłacić mandaty. Czego Tobie oczywiście nie życzę!

PS.

Z jakim tacho lepiej się pracuje? Na tarczki czy elektronicznym? DAF-y ponoć mają największe, wygodne kabiny. Prawda to?

15.08.2010
18:52
smile
[8]

Sizalus [ Senator ]

Ciekawe tylko czy ta praca jest taka fajna jak opowieść o niej.

Co jest fajnego w byciu ubabranym ropą, rozglądaniu się za policją z duszą na ramieniu, przeciskaniu się ciężarówką przez niemiecką prowincję, użeraniu się z durnym magazynierem, zarywaniem nocek czy staniem w korku na autostradzie?

15.08.2010
18:57
[9]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

mirencjum -- niestety czasami mozna sobie nagrabic samemu ze swojej niewiedzy... przepisy sa fajne na papierku ale nie sa dostosowane do jazdy w europie a moze to europa nie jest dostosowana do przepisow ? bo nikt sie nie zapyta gdzie sa parkingi tylko czemu nie zatrzymales pojazdu na czas..
a najsmutniejsze jest to ze we francji nei dostaniesz 200zl mandaty tylko blizej 1000e. i nikt sie ciebie nie zapyta czy robisz za euro czy zlotowki

a co do auta to dla mnie lepiej uzywac tachografu cyfrowego na karte bo klikniesz przycisk i wszystko pisze ile czasu jechales ile wyjechales w ciagu 2 tygodniach itp itd zrobisz sobie wydruk i spokoj a na tarczke to zeszyt kartka obliczanie i inne cuda
Dla mnie najlepsza kabine ma mercedes wiec zalezy jak kto lubi.. auta przeznaczone na zagranice przewaznie sa bogatsze w wyposazenie.. wkoncu zyje sie w tym aucie

Sizalus --> wbrew pozorom auta tak czesto sie nie psuja a jesli sie psuja to kierowca nie ma obowiazku ich naprawiac - zrobilem to z wlasnej woli bo nie chcialem dac ciala w pierwszy dzien roboty. Zagraniczny tabor to mlody tabor w ktorym kierowca nic samemu praktycznie nie naprawi

15.08.2010
19:08
smile
[10]

Montera [ Michael Jackson zyje ]

Świetna historia, czekam na więcej!

15.08.2010
19:09
[11]

eltexo [ Idzie Grzes przez wies ]

[5] Wiadomo, że inaczej się czyta, a zupełnie inaczej wygląda to w rzeczywistości.

Z własnego doświadczenia, jeśli masz taką możliwość, polecam Ci zabrać się z kimś w taką trasę, jako pasażer. Kiedy będziesz miał do przejechania 200km jednym autobahnem, 300km drugim - zobaczysz, jak tak naprawdę wygląda praca kierowcy.

Śmiech człowieka ogarnia, kiedy się słyszy, że 'sobie pozwiedzasz'. Cóż.

Co do uprzejmości "Polaczków" zaś, co zrobić - taka prawda, że prędzej pomoże Ci jakiś Ukrainiec czy Rosjanin. A niemiecka policja to jest naprawdę sk########two..

Ciekawie się czytało, jak zwykle zresztą :)
Szerokości i powodzenia życzę!

15.08.2010
19:11
[12]

mirencjum [ operator kursora ]

Morbus --> Zgadza się, trzeba dobrze liczyć. Mnie osobiście dziwi, że zwolnieni z tacho i przestrzegania czasu pracy są kierowcy małych busów (poniżej dziewięć osób). To prawdziwe "śpiące" torpedy, jeżdżące po 18 godzin. Na Opolszczyźnie jest tego szczególnie dużo, bo wożą ludzi do Niemiec, Holandii.

15.08.2010
19:13
smile
[13]

PanSmok [ Generaďż˝ ]

Morbus - masz przy stopniu opis "skydive" - czyzbys skakal?

15.08.2010
19:13
[14]

eltexo [ Idzie Grzes przez wies ]

mirencjum - ogółem, ładowność do 3.5t nie musi śmigać na tacho.
Z jednej strony to dobrze, z drugiej - wiadomo, jak to w rzeczywistości wygląda.. :]

"Masz być na 9" i nie ma zmiłuj. Rzucisz kluczami, to Cię z robotą wyproszą :)

15.08.2010
19:14
[15]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

wiesz wszelkie firmy kurierskie i inni przedstawiciele handlowi tez nie maja tachografow a km robia straszne.. a najgorsze ze ktos wpieprzy sie w ciebie ty bedziesz mial maly przekret na tachografie i stajesz sie morderca i nie wazne ze on jechal 200km/h

15.08.2010
19:16
[16]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

PanSmok -- tak mam skydive dopiero rozpoczela sie moja przygoda ze skokami spadochronowymi ale wiem ze predko sie nie skonczy.. ukonczylem kurs AFF i juz czekam na pierwsza wyplate zeby sobie posmigac przez caly dzien z 4000 :) jak widac taka robota pomaga w uprawieniu takiego hobby

15.08.2010
19:19
[17]

_MyszooR_ [ Senator ]

czytam , czytam, czytam .... i dopiero polowa.... chlopie , ksaizki pisz :)

15.08.2010
19:26
[18]

Kijano [ Generaďż˝ ]

Hmmm przeczytałem pobieżnie i tak się zastanawiam, czy zawiadomiłeś jakiś służby aby posprzątały rope która rozlała się na drogę czy zwiałeś i miałeś taki szczegół w dupie ?

15.08.2010
19:26
smile
[19]

kong123 [ Legend ]

Przeczytałem - bardzo fajna opowieść - czekam na kolejne. Bardzo ciekawy tekst, przyjemnie się czyta - oby więcej takich ;)

15.08.2010
19:29
[20]

PanSmok [ Generaďż˝ ]

Morbus - w takim razie Błękitnego dla Ciebie - z ciekawosci - gdzie robiles AFF'a?

15.08.2010
19:29
[21]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

Kijano --> tak zadzwonilem i podalem im moj nr telefonu oraz rejstracyjny.. to po jakiego grzyba sie brudzilem zeby sobie samoboja strzelic... ? auto sie poruszalo wiec wielkich plam nie bylo zreszta co sie bede tlumaczyl zapytaj sam siebie czy cie swedzi kasa z kilku miesiecy pracy - niemcy napewno nie pozwola sobie zeby moje kropelki dlugo polezaly na pasie awaryjnym.. napewno szybko doprowadzili nawierzchnie do ladu.. tam nie polska..

PanSmok -- > a ty masz jakis zwiazek ze skokami ? :) kurs robilem u Rafala w chrcynnie

15.08.2010
19:32
[22]

eltexo [ Idzie Grzes przez wies ]

Kijano - nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak nasi zagraniczni sąsiedzi traktują osoby, którym to taka 'niespodzianka' się przydarzyła.

Chociaż znając niemiaszków, to i tak po chwili telefon do zielonych poleciał. Cud, że Cię na tym parkingu nie ściągnęli - kto wie, może i za Tobą jechali :)

15.08.2010
19:37
smile
[23]

PanSmok [ Generaďż˝ ]

Morbus --- HAHAHA - ten swiat jest kurewsko maly. Jestes zatem dzieckiem Kudlatego? Ja jestem dzieckiem Bałera ( Dawida). Moze nawet widzielismy sie na strefie. Ten sezon pauzuje - mialem powazny wypadek 19 czerwca na strefie i ten sezon mam z glowy. Imie mam tam takie jak tu.

15.08.2010
19:37
[24]

Gepard206 [ Final Fantasy 7 ]

morbus napisał :

jak sam zauwazyles praca jest beznadziejna :)


z twoich relacji zupełnie inaczej to jest odbierane ...

zawsze coś się dzieje i wracasz z "przeżyciami" ; )



brawa za turystyczne naprawy auta ...


. Gość najnormalniej w świecie poleciał zemna w kulki więc i ja przestałem być miły.

twardo z nimi :->


Stwierdziłem ze nie będę nic robił z tą śruba bo jak wyciągnę to znając moje szczęście na pewno zejdzie powietrze.


jak skończyła się ta kwestia ?



Na komputerze wyskoczył czerwony komunikat „awaria silnika stop”


po twoich modyfikacjach komputer się spokojnie ustawił ? często to się wiąże z wizytą w serwisie :>


Z naprzeciwka jechało kilka osobówek i musiałem hamować do zera bo nie mogli się obok mnie zmieścić.

tutaj mamy przykład jednego z tych kierowców, który jednak poszanuje innych użytkowników drogi ...


pozdrawiam


PS:

Na bazie wypełnienie papierków tankowanie auta odstawienie na serwis spakowanie się i do domu.


jak długa przerwa ?

15.08.2010
19:42
[25]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

PanSmok --> super wiedziec a ten swiat naprawde maly... czytalem o Twoim wypadku i zdaje sie ze widzialem Cie z noga w gipsie ? :) super mam nadzieje ze podszkolisz mnie mlodego jak juz wyzdrowiejesz... i ze wypijemy razem pianke :)

Gepard206 --> lubie moja robote choc dla innych jest to prostackie zajecie dla "nieukow.." czasmi przykro ze sie czlowieka ocenia po robocie.. ale olac system

co do sruby w oponie to zostala ona usunieta na serwisie a opona pewnie sklejona.. nie wiem auto zostawilem pod opieke mechanikow niech oni sie juz martwia

"Na komputerze wyskoczył czerwony komunikat „awaria silnika stop”
po twoich modyfikacjach komputer się spokojnie ustawił ? często to się wiąże z wizytą w serwisie :>"
NIe poprostu auto wykrylo wyciek i brak odpowiedniego cisnienia.. takie rzeczy same sie naprawiaja... to zwykly komunikat

wrocilem w czwartek w poludnie wyjazd najprawdopodobniej jutro tzn poniedzialek

15.08.2010
19:45
[26]

PanSmok [ Generaďż˝ ]

Morbus - nie noga - reka. Od szkolenia mlodych sa instruktorzy ( Kudlaty jaja by mi urwal jakby zobaczyl ze Cie "doszkalam" )- my ze soba mozemy co najwyzej polatac ( o ile wazysz wystarczajaco, bo maly to ja nie jestem ) i wieczorkiem piwka sie napic :).

15.08.2010
19:49
[27]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

PanSmok -- > waze 88 :) jestem z podkarpacia.. przyjezdzam do warszawki z kolega instrukorem i teraz mamy kolejnego kolege z naszego miasta co skonczyl kurs u Rafala i jedziemy juz w 3 ;) za jakies 3 tygodnie bedziemy szalec :)

15.08.2010
19:49
[28]

buszmen33 [ Konsul ]

Fajnie że powracasz, oczywiście czekam na fotki w następnej części, doczekam się?:D

15.08.2010
19:51
[29]

PanSmok [ Generaďż˝ ]

Bawcie sie dobrze Koledzy. Jak sie wykuruje to wiosna sie moze spotkamy :))

P.S. z taka masa szybko bym Ci uciekl :)

15.08.2010
20:27
smile
[30]

|kszaq| [ Legend ]

Super się to czyta. Zresztą jak zawsze :)

15.08.2010
20:52
smile
[31]

Coy2K [ Veteran ]

po raz kolejny świetna historia :)

co z blogiem ? kiedyś wspominałeś że coś takiego uruchomisz i tam będziesz spisywał historie z trasy :)

ps. prowadzisz te notatki na bieżąco czy dopiero po powrocie do Polski wszystko spisujesz ?
bo jeśli opcja druga to jestem pełen podziwu, że jesteś w stanie zapamiętać te wszystkie szczegóły

15.08.2010
20:59
smile
[32]

-.- [ Centurion ]

Świetna historia, polecam przeczytać. :)

15.08.2010
21:28
[33]

gromusek [ keep Your secrets ]

super sie czyta. Z uwagi na prowadzona działalność gospodarczą czesto mam styczność z kierowcami, czasami bardzo mile nietypowe historyjki mozna uslyszec :)

15.08.2010
21:36
[34]

kali93 [ Isildur ]

Morbus--> Jak zwykle super się czytało:D Co do roboty, szczerze mi się taka podoba. Ciężka i męcząca. Miałem okazję jechać na krótkiej trasie jako pasażer ( coś około 8h), ale po prostu uwielbiam jeździć w planach mam zrobienie sobie prawka i uprawnień:P

15.08.2010
21:50
smile
[35]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

coy2k --> przez ostatni rok nie jezdzilem w jako takim transporcie.. mialem robote za kolkiem lecz u prywaciarza i troszke inaczej sie to odbywalo.. co do bloga to nie uruchomilem jak narazie nic jak widzisz to moja pierwsza trasa od dluzszego czasu wiec jesli wszystko bedzie ok to moze pomysle o tym. Jesli sie nudze to pisze albo z dnia na dzien albo jak mam ochote ;) a tresc naprawde latwo zapamietac.. bo takie chore podjazdy i trasy zapisuja sie na dlugo w pamieci pod haslem "nie jedz tam wiecej" :D


kali93 --> coz nie skomentuje tego bo widze ze juz jestes przegrany ;) powodzenia i kiedys zrozumiesz ze nie bylo warto nawet dla tych kilku zl :) wiec jesli nie pokchasz to napewno znienawidzisz..

16.08.2010
01:05
smile
[36]

Bad Olo [ Stoprocent ]

Zajebista trasa ;)

I tak jak kali, ja też dążę do prawka i uprawnień na te piękne ciężarówki ;]

16.08.2010
01:52
[37]

EspenLund [ Senator ]

Bad Olo, Kali ->

Z zewnątrz robota wydaje się fajna... Jechałem kilka lat temu z ojcem jako pasażer w Demagu Ac 120, 500 km do zrobienia... Ciężko mi było na miejscu pasażera, na miejscu kierowyc sobie nie wyobrażam chociaż lubię jeździć. Może to nie to samo co ciężarówki, ale podobnie.

16.08.2010
11:48
[38]

mirencjum [ operator kursora ]

Bad Olo --> ja też dążę do prawka i uprawnień na te piękne ciężarówki ;]

To zacznij zbierać pieniądze. Prawo jazdy na te piękne ciężarówki to mały pikuś, prawdziwe wydatki zaczynają się gdy chcesz pracować jako kierowca.

"...Zasadniczą zmianą jest czterokrotne wydłużenie szkolenia z 70 godzin do 280. Podążyła za tym podwyżka ceny z 700 zł do około 6500 zł.



16.08.2010
11:51
[39]

Stra Moldas [ Futbolowy maniak ]

Morbus -> Bardzo fajna opowieść. ;)

Aktualnie wróciłem na transport międzynarodowy i pracuje w jednej z podkarpackich firm mającej ok 50 aut.

Czy to jest

spoiler start
Omega Pilzno
spoiler stop
? :>

16.08.2010
11:54
[40]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

Stra Moldas --> niezgadales


uciakam golasy kierunek AUSTRIA :) jak bedzi e dla kogo pisac to pewnie przeczytacie i opowiesci z tego pieknego kraju pozdrawaim

16.08.2010
11:57
[41]

Stra Moldas [ Futbolowy maniak ]

Morbus -> O tak, chcę kolejną część. :D
Ja z Dębicy, a to stosunkowo prężna firma, to pierwsze co przyszło mi do głowy. ;) Kiedyś typowałbym Trans Południe, ale upadło... :(

20.08.2010
15:00
[42]

Morbus [ TIR DRIVER_ SKYDIVE ]

uff wlasnie wrocilem do domu bylem w austri i sloweni.. ale weny narazie nei mam ;)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.