GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Kryzys w związku

15.08.2010
09:29
[1]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Kryzys w związku

Nie myślałem, że kiedykolwiek będę szukał rad na forum, ale jestem w kropce.

Generalnie po prawie 1,5 roku znajomości moja dziewczyna nagle (naprawde, wczesniej nie bylo zadnych sygnalow, badz dla mnie niezauwazalne), stwierdzila, ze w naszym zwiazku zrobilo sie nudno, ze za duzo siedzimy w domu i ciagle robimy to samo. To nie jest problem, sam w sumie ostatnio o tym troche myslalem, mialem zamiar cos rozruszac i juz cos planowalem na przyszly tydzien. Przy okazji, zeszlo na temat zmian w jej zyciu i jej uczuc do mnie, przy czym tutaj mnie zaskoczyla, bo powiedziala, ze ona juz nie wie czego chce. Powiedzialem, ze rozumiem, ze byc moze ostatnio nie robilismy nowych rzeczy i nie bylo ciekawostek, ale czy w takim razie jest ze mna dla zabawy, czy dlatego, ze mnie kocha. Powiedziala, ze trudno jej powiedziec, czy cos takiego, w kazdym razie to samo "Nie wiem czego chce".

Nie bede opisywal sytuacji dokladniej, bo chyba nie jest to potrzebne. Pytanie brzmi: czy ktoś z Was byl w podobnej sytuacji i jest sens probowac ratowac zwiazek? Ja juz kiedys bylem w sumie w podobnej, sprobowalem, tylko sie nadenerwowalem, a i tak gowno z tego wyszlo.

Naprawde rozumiem, ze trzeba sie starac, zeby nie wkradla sie rutyna, ale ostatnio zarowno ze wzgledu na zobowiazania finansowe, jak i czas, bo w pracy jest duzo rzeczy do zrobienia i zdarzalo sie, ze zostawalem po godzinach, nie bylem w stanie jej zaoferowac jakichs atrakcji. Z tym, ze ona tez raczej nie wychodzila z inicjatywa zrobienia czegos innego, a ja i tak sie zawsze cieszylem jak moglem sie z nia spotkac. I tak sie zastanawiam czy jeszcze mnie kocha, czy po prostu stalem sie trefnisiem, ktorego sztuczki juz sie znudzily.

Pozdrawiam, mam nadzieje, ze z dwie odpowiedzi na temat sie trafia:) Rzucanie truskawka i zamrozic i wykruszyc nie dziala.

15.08.2010
09:33
[2]

Stalker1 [ wkurzający typ ]

Ciężka sprawa, skoro sama nie wie czego chce.
I hmm... miałem coś takiego, ale po roku. Tyle, że nie byłem wyrozumiały i położyłem na wszystko.
Podwieszę, może ktoś stary i mądry coś tu odkrywczego napisze.

15.08.2010
09:34
[3]

alexej [ Piwny Mędrzec ]

Szczerze? Pogoń ją.

Nie wiem ile macie lat, ale mentalnie dziewczyna wciąż jest dzieckiem.
Ew kłamie i ma kogoś na boku.

15.08.2010
09:42
smile
[4]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

Po 8 latach niepisania na forum zakładasz wątek?

Ja mogę jedynie napisać jak sam bym postąpił: jeżeli kobieta, z którą byłbym w związku powiedziała mi coś takiego i na dodatek sama rzadko bądź nigdy nie wychodziła z inicjatywą, to po prostu bym zaproponował rozstanie i niech zadzwoni jak się już dowie czego chce, bo tak to po prostu zabiera mi czas.
Bo prawda jest okrutna: jak nie mówi, że kocha to znaczy że nie kocha i najprawdopodobniej nie ma śmiałości Ci o tym powiedzieć. Tomasz Mann pisał :Kto kocha bardziej, jest zawsze podległy i musi cierpieć. I to jest prawda niestety brutalna więc jak chcesz to ratuj ten beznadziejny związek w imię własnej miłości lub postąp jak mężczyzna i zakończ to - decyzja tak naprawdę powinna należeć tylko i wyłącznie od Ciebie.

Sam byłem w długim związku(prawie 6 lat, niektóre małżeństwa się po krótszym okresie rozstają)
i nigdy nie miałem takich sytuacji że ona bądź ja "nie wiemy czego chcemy". Bez kitu, zabierz się za dojrzałe emocjonalnie kobiety, które mogą Ci partnerować w życiu, a nie się z Tobą zabawiać.
A jak Ty chcesz się zabawić, to koniecznie pamiętaj żeby nie miała chłopaka bo potem są problemy, tak na marginesie.
Trzymaj się i podejmij właściwą decyzję :)

15.08.2010
09:47
[5]

Soulcatcher [ end of winter ]

Jeżeli masz mniej niż 18 lat i nie jesteś samodzielny, powiedz dziewczynie pa pa, daj jej buzi na dowidzenia i poszukaj sobie innej.

Jak jesteś starszy i masz możliwość decydowania o swoim życiu to zadaj jej proste pytanie: Czy zależy Ci na tym abyśmy byli razem? Jeżeli będzie miała wątpliwości spokojnie ją zostaw. Może jeszcze do ciebie wróci. Jeżeli to taka osoba która "nie wie, nie jest pewna, nie chce" to możesz być pewny że prędzej czy później i tak Cię zostawi, tyle że zmarnuje ci jeszcze rok, dwa swojego życia.

Z drugiej strony związki takie są. Zawsze, w każdym związku pojawią się takie problemy, dlatego jak się człowiek sprawdzi przez rok (narzeczeństwo) i wiadomo że druga osoba to nie świr czy psychopata, zachęcam do małżeństwa. Małżeństwo lepiej sobie radzi z takimi sytuacjami, bo wiedzą że w jakiś sposób są ze sobą związani. Luźny związek z natury jest luźny, twoja dziewczyna nie czuje jedności, wspólnoty i bezpieczeństwa. Traktuje to jako przygodę nie związek.

Zadając pytanie o małżeństwo dowiesz się wszystkiego. Jak będą wątpliwości z jej strony, daj jej trochę czasu na zastanowienie i jak nie będzie wiedziała, zostaw ja.

Jak będzie chciała to warto się zaangażować i walczyć, a zapewne nie będzie to łatwe.

Nie przejmuj się tą sytuacją (choć zapewne ciężko ci będzie się nie przejmować), to wszystko jest bardzo standardowe, miliony osób przez to przechodzą. Pamiętaj że lepiej teraz popłakać przez miesiąc, niż potem płakać przez całe życie jak kobieta głupia lub zła.




15.08.2010
09:50
[6]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

A rzeczywiscie nie napisalem - ja 24, ona 22. Trzecia osoba jest w 95% wykluczona.

BarD - pisywalem duzo czesciej ale pod innym nickiem:) Z tym, ze nie chce zeby ktos znajomy to przeczytal, bo tak naprawde nie wiem jak sytuacja sie rozwiaze i nie wszyscy w otoczeniu musza o tym wiedziec.

Co do cytatu, to tutaj tez jest chyba prawda, ze w pewnym momencie zaczelo mi za bardzo zalezec i nie wahalem sie tego okazywac, bo myslalem, ze to akurat jest dziewczyna, z ktora to nie pojdzie w zla strone. Niestety chyba sie mylilem i moje zainteresowanie zadzialalo destrukcyjnie...

15.08.2010
09:58
[7]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Soul - tak jak pisalem ja 24, ona 22. Feralnego wieczoru, ostatecznie powiedziala, ze chcialaby zawalczyc. Zreszta, wkleje pierwotnego posta, ktory moze dokladniej nakresli sytuacje.

"Z tym, ze caly ten wywod byl okraszony tez tekstem,ze ona cos musi w swoim zyciu zmienic, bo jest jej zle. Nie pracuje, kilka razy oblala prawo jazdy, cale dnie siedziala w domu, co wynikalo po czesci z tego, ze miala problemy z pewnoscia siebie,a po czesci, ze ktos tam z rodziny obiecywal, ze jej prace zalatwi(czego ona nie chciala ale rodzice sie upierali). Z zalatwiania pracy nic nie wyszlo, jeszcze troche odpoczela i jako, ze rodzice jej zaczeli wypominac to chce sie w koncu ruszyc. Zapisuje sie na prawko, szuka pracy i...no wlasnie, ze jest problem z nami (w domysle, ze mna). Podczas swojego wywodu m.in powiedziala, ze ona juz sama nie wie czego chce i na pytanie, czy juz nie wie czy mnie kocha, odpowiedziala, ze ma mętlik czy coś. W każdym razie, że nie wie.

Po jakimstam dluzszym siedzeniu i zastanowieniu stwierdzila, ze chcialaby o to zawalczyc. Ja nie odpowiadalem jednoznacznie, bo dla mnie to jeszcze tego samego dnia rano, bylo wszystko ok, myslalem, ze jestem w zwiazku w ktorym oboje jestesmy szczesliwi. Jak odjezdzala, to cos tam jeszcze powiedziala, o kochaniu i tego samego dnia w nocy mi napisala, ze nie chce mnie stracic. Nie odpisalem, nastepnego dnia rano, napisala mi, ze mnie kocha i potrzebuje mojego wsparcia, a nie obrazania. Nie odpisalem. Nastepnego dnia rano zadzwonila, mowila, ze chce sprobowac, ale ja tez musze chciec zawalczyc i starac sie bardziej czy tam cos. Ale ja w tym momencie zaczalem sie zastanawiac, czy jezeli ona nie wie czego chce, to jest sens w to brnac dalej? Walczyc? Kiedy troche mam wrazenie, ze gdyby tylko w poblizu krecil sie jakis inny, to by mnie w takiej sytuacji zostawila. Chociaz musze przyznac, ze co do jej wiernosci mam 100% pewnosci."

Z jednej strony mysle, ze byc moze ta cala sytuacja z siedzeniem w domu stala sie dla niej frustrujaca, z drugiej tak jak pisalem, gdyby w pracy pojawil sie jakis mily kolega moze juz dawno byloby po wszystkim.

Pytanie o slub odpada (teraz tym bardziej), jak rozmawialismy wczesniej to oboje doszlismy do wniosku, ze najpierw bedziemy chcieli razem zamieszkac.

15.08.2010
10:00
[8]

Soulcatcher [ end of winter ]

[6]Bhaaldur ---> 24 lata to taki wiek że zabijesz każdego kto stanie ci na drodze do twojego wysmażonego trwałego związku. Zapewne bardzo Ci na tym zależy. Ale naprawdę masz jeszcze dużo czasu. Podejdź do tego z dystansem.
Jak znam już twój wiek. Zaproponuj jej małżeństwo. Jak sam na to nie jesteś gotowy, to znaczy że to nie ta kobieta. Jak ona nie jest gotowa to również oznacza że to nie ta kobieta.
To ci wyjaśni sprawę bardzo szybko.

Jak obydwoje chcecie ot weźcie ślub i spróbujcie rozważać ten problem razem.
Wiem że pewnie nie myślisz o małżeństwie. Ale 22 letnia kobieta pewnie chce stabilizacji, jej wahanie i wycofywanie sie ze związku może być efektem twojej pasywnej postawy. Być może ona gdzieś tam głęboko chciała by być z tobą, ale pragnie trwałego związku a wydaje jej się że ty nie będziesz dobrym kandydatem.

15.08.2010
10:07
[9]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Nie, nie slub to akurat na bank nie jest to, czego ona akurat w tym momencie chce:) Poza tym, nie moge, bo tak naprawde finansowo, jeszcze nie stac mnie zeby zapewnic nam jakiekolwiek warunki do wspolnego zycia. Mysle, ze za 2 lata to byloby bardziej realne i tak naprawde jestem zdania, ze 3 lata to takie minimum, ktore trzeba razem przezyc zeby myslec o wiazaniu sie na cale zycie.

Ale wlasnie byc moze(chyba na pewno) brak mi troche dystansu, dlatego zwrocilem sie na forum i naprawde dzieki za wszystkie podpowiedzi.

15.08.2010
10:07
[10]

Soulcatcher [ end of winter ]

[7]Bhaaldur

"Pytanie o slub odpada (teraz tym bardziej), jak rozmawialismy wczesniej to oboje doszlismy do wniosku, ze najpierw bedziemy chcieli razem zamieszkac."

No sam sobie odpowiedziałeś.

Chcesz ratować związek którego tak naprawdę nigdy nie było. Z twojej strony to pewnei wielkie zaangarzowanie, a ona traktuje to jako "ćwicenie" przez prawdziwym związkiem. To nic złego, ogólnie ten wiek po to właśnie jest, nie miej do niej o o pretensji. I idź szukac innej kobiety.

Nie bawię się w psychologa amatora, tyle że tylu już widziałem wrażliwych chłopców :) zakatowanych przez bezwzględne kobiety że szkoda aby następny się marnował.

Zrozum na ogół jest tak że ty szukasz romantycznych uniesień a kobeta szuka suchego i ciepłego miejsca do złożenia jajka.

15.08.2010
10:13
[11]

gromusek [ keep Your secrets ]

wiem ze to trudne ale jesli ona ,,nie wie czego chce'' to na pewno nie chce Ciebie...

15.08.2010
10:15
[12]

Soulcatcher [ end of winter ]


[9]Bhaaldur

"Nie, nie slub to akurat na bank nie jest to, czego ona akurat w tym momencie chce:) "

Każda kobieta zaczyna marzyć o ślubie jak skończy 3 lata. Wiec jak nie chce to znaczy że to nie ty. Przeczyta dokładnie to co napisałeś w tym wątku. Ty nie masz problemu bo żadnego prawdziwego związku nie ma, bo nie ma zobowiązań, wspólnych poważnych planów itd.

Pozwól jej żyć samodzielnie, ty musisz sobie jakoś poradzić z rozstaniem. Jak będziesz gotowy zadaj jej powyższe pytania ponownie.

15.08.2010
10:19
[13]

erton [ Fink ]

Soulcatcher -->Twoje rady byly moze sluszne 20 lat temu, pisze to bez zlosliwosci, po prostu czasy sie zmienily, podejscie do slubu tez.

15.08.2010
10:20
[14]

_MyszooR_ [ Senator ]

Olej ja, nic z tego nie bedzie jak tylko stracony czas.

15.08.2010
10:21
[15]

Filevandrel [ czlowiek o trudnym nicku ]

W tym tygodniu rozstaliśmy się z moją dziewczyną po 2,5 roku w podobnej sytuacji. Jeżeli w Twojej dziewczynie nie ma woli zmiany, walki o to co jest, to zacznij o niej zapominac bo sam nic nie zdziałasz. To oczywiście nie znaczy, że nie ma szans do siebie wrócić- po prostu dziewczyna potrzebuje czasu, żeby swoje uczucia poprawnie zidentyfikować, ale to nie znaczy, że Ty masz na to czekać i zastanawiać się ciągle kiedy i na co się zdecyduje.

15.08.2010
10:21
[16]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Niestety Soul, czasy sie zmieniaja i teraz nie kazda dziewczyna pragnie slubu w wieku 21 lat(czy 22 jak w tym wypadku). Teraz srednia wieku kobiet wychodzacych za maz to powyzej 25 lat, a jakby liczyc tylko miasta to pewnie jeszcze wiecej.

Ja uwazam plany wspolnego zamieszkania za dosyc powazne i tak naprawde, wole to zrobic najpierw, niz potem brac rozwod i tak bedzie, niezaleznie od tego czy to bedzie ta dziewczyna czy inna.

15.08.2010
10:24
[17]

przemek__ [ F1 2010 ]

Bhaaldur---> Bądź spokojny, skoro sam nie jesteś jeszcze gotowy na poważne wspólne życie to w razie czego zdążysz ułożyć sobie życie z inną. Jeżeli ją kochasz to postaraj się zawalczyć i przełamać nudę w związku, a jeśli się nie uda i przekonasz się o tym, że jej nie zależy to idź i szukaj dalej.

Soulcatcher ---> Wszystko zależy od ludzi i sytuacji, ale w rok ciężko jest kogoś dobrze poznać, a czasami nawet to, że druga osoba jest psychopatą/ką można przeoczyć :) Osobiście też nie jestem za zbyt długim trwaniem w nie-wiem-na-czym-stoje, ale jednak rok to raczej mało.

15.08.2010
10:39
[18]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Filevandrel - wlasnie mowi, ze chce zawalczyc, ale jak spytalem sie co przez to rozumie(chociaz w sumie glupie pytanie), to powiedziala, ze nie wie. Ja tez nie wiem, zawsze staralem sie o to, zeby byla szczesliwa, myslalem, ze jest ok, wrecz szczycilem sie tym, ze mam tak udany zwiazek, w ktorym wszystkie problemy jestesmy w stanie rozwiazac. Oprocz rutyny, ktora mysle, ze bylbym w stanie wyeliminowac, albo zminimalizowac, nie wiem co jeszcze moge zmienic i jak tak pisze tutaj z Wami, obawiam sie, ze to jednak nie w tym problem. Przykre jeszcze jest to,ze mam wrazenie, ze ona cala ta sytuacja o rutyne w naszym zwiazku, obarcza mnie. Dla mnie to tez jest najdluzszy zwiazek w jakim bylem, wiec troche brak mi doswiadczenia.

Przemek - z tym, ze wlasnie nie rozumiem, jak nuda - z dnia na dzien - moze byc powodem dla ktorego, przestaje nam na kims zalezec. Rozumiem, ze potrafi podwazyc uczucie, ale to brzmi troche jak pretekst:/

Czyli jednak nie ma kogos komu po uslyszeniu "nie wiem czego chce", udaloby sie odratowac zwiazek?

15.08.2010
10:55
[19]

przemek__ [ F1 2010 ]

Bhaaldur ---> Z dnia na dzień to jedynie się dowiadujesz, że coś jest nie tak. Na początku każdy jest taki idealny, świetne miejsca spotkań, poznawanie się, ale potem wszystko staje się normą i już nie robimy tego co na początku znajomości. Wkrada się rutyna i możesz nawet sobie nie zdawać z tego sprawy, bo przecież "wszystko jest normalnie". Wtedy można się rozstać lub próbować to zmienić, co nie jest łatwe. Jednak nie masz już chyba nic więcej do stracenia. Ze związkiem nie jest tak, że wystarczy w nim być. Jak o niego nie dbasz to uczucie wygaśnie i w najlepszym przypadku kulturalnie się rozstaniecie, a w najgorszym resztę życia będziecie skakać sobie do oczu.

Co do tego tekstu "nie wiem" padającego bardzo często z ust Twojej dziewczyny... Ja bym ją zapytał (zresztą tak miałem okazję zrobić w innym przypadku): Czy ty cokolwiek wiesz ? :) Nie wiem, nie znaczy nic dobrego...

15.08.2010
11:03
[20]

Soulcatcher [ end of winter ]

Bhaaldur ---> ja wziąłem ślub jak miałem 27 lat moja żona 26 lat. Żonę znałem od wieku 21 lat. Tyle że jak byłem w twoim wieku to nie udawałem że buduję prawdziwy związek. Świetnie się bawiliśmy. Przychodzi taki moment w znajomości gdy człowiek się pyta co dalej. I są tylko dwa wyjścia, pozostajemy przyjaciółmi i rozstajemy się , lub zaczynamy budować rodzinę. Jeżeli nie czujesz że to ten moment, to zostaw ja i szukaj dalej.

erton ---> cieszę się że piszesz bez złośliwości, wiem również że wierzysz w to co piszesz. Niestety nie masz racji. Nic się nie zmieniło od tysięcy lat, nie widzę również powodu dla którego cokolwiek miało by się zmienić przez ostatnie 20.
Kobiety szukają partnera do posiadania dzieci i wspólnego domu, rodziny. Jak nie lubisz słowa małżeństwo, to nazwij sobie to jak chcesz np. trwały związek.
Mężczyźni, szczególnie tacy w wieku 20 kilku lat, są na ogół niedojrzali psychicznie i nawet jak wydaje im sie ze szukają związku to chcą sie sprawdzić, chcą posiadać dziewczynę, chcą "udawać" że są już samodzielni i dorośli, a głównie chcą rozładować swoje napięcia seksualne.
Czyli mamy związek 25 latki której większość koleżanek już jest po ślubie, która szuka domu, planuje przyszłość, oczekuje stabilizacji, czułości, spokoju. Zaczyna myśleć o dzieciach ich wychowaniu i przyszłości. Zaczyna zastanawiać się nad imionami swoich przyszłych pociech.
i
Faceta który również ma 25 lat, gra w gry komputerowe, myśli o weekendowym wyjeździe na rowery, zakupie konsoli, a gównie myśli o seksie i o tym jak przelecieć swoją dziewczynę i ile razy to zrobić.
Jej sex się nawet podoba, robi to raz, drugi, setny a potem zadaje sobie pytanie, o co cholera w tym wszystkim chodzi, gdzie moja stabilizacja itd.
I wtedy następuje rozstanie.
Świetnym przypadkiem takiego mężczyzny jesteś ty sam, twierdząc że podejście do slubu się zmieniło. Och jakież to naiwne, jakie męskie. Więc wydaje ci się że kobiety przez całe życie przygotowywuja się, malują, czeszą, odchudzają, uśmiechają i pryskają perfumami żebyś mógł je w swojej męskiej wspaniałości przelecieć bez żadnych konsekwencji? Naprawdę uważasz że kobieta będzie chciała żyć z tobą pod jednym dachem z perspektywą oddawania Ci się co noc jednocześnie akceptując że zostanie wywalona na ulicę jak ci sie znudzi? Bo na tym polega luźny związek. Oczywiście że są takie dziewczyny (z problemami emocjonalnymi), są takie dziewczyny które robią to dla pieniędzy, ale większość kobiet nie marzy o niczym innym niż dom, stabilizacja, opieka z twojej strony, wierność, dzieci itd.
Luźne związki są bardzo fajne, nie bronię nikomu żyć z kobieta bez ślubu. Niech tylko zdaje sobie sprawę z tego że taki związek ma to do siebie że rozstanie jest całkiem normalną rzeczą. Nie ma potrzeby potem płakać na forum że dziewczyna mnie zostawiła. Jestem się bowiem w stanie założyć że 95% tego typu związków rozpadnie się od roku do kilku lat. Gdyż dziewczyny traktują je jako próbę.

Zadaj sobie pytanie, co łączy Polaka, Eskimosa, Indianina z ameryki południowej, Muzułmanina, mieszkańca Nowego Jorku, Pigmeja, Francuza i Aborygena? Podpowiem Ci w każdej kulturze, w każdym kraju, i każdych czasach było, jest i będzie małżeństwo. Może się nazywać kontraktem cywilnym, ale musi być taki układ być.
Kobieta rozłoży przed tobą serce i nogi jeżeli ty daj jej czułość i opiekę. To jest właśnie małżeństwo. I kobiety chcą to mieć na papierze. Bo jak się zestarzeją za 10 lat a ty będziesz chciał bzykać młodsze to chcą mieć zabezpieczenie. A jak kobieta tego nie rozumie to nie warto się z nią zadawać bo jest zapewne głupia.

15.08.2010
11:06
[21]

eJay [ Quaritch ]

Kobiety mają to do siebie, że często nie wiedzą czego chcą - czy iść do butiku, czy do marketu, czy do kina, teatru, a może do pubu, czy kupić zielona kieckę, czy czerwoną, jakie buty, jakie pierścionki, szminkę, bajer, Tinę czy Vivę itd. Ale kiedy przychodzą do etapu "nie wiem czego chce w związku" to sorry, ale w 80% chodzi jej po prostu o odejście, bo czuje się z Tobą źle. Czuje się zmęczona i znudzona, a związek który męczy jest najgorszy, bo toksyczny i nie przynosi niczego dobrego. Możesz oczywiście próbować coś zmienić (pytanie czy nie jest za późno) - uroczysta kolacja z nietypowym jadłem, przyjemny wypad za miasto, zróbcie coś niestandardowego, coś co może poszerzyć wasze horyzonty i doświadczenia. Pytając ciągle "czego ode mnie chcesz" tylko pogarszasz sprawę, choć z drugiej strony przysłowiowa kawa na ławę może wam przynieść sporo ulgi, niekoniecznie już w związku.

15.08.2010
11:09
[22]

Negocjator [ wiosna ]

Bhaaldur --> Piszesz o ratowaniu.
Żeby ratować związek to obie strony muszą włożyć w to masę
pracy i energii. Jeśli twoja dziewczyna nie jest pewna to nie będzie
w stanie nad związkiem pracować z odpowiednim zaangażowaniem
i energią. Praca jednej osoby nie wystarczy niezależnie jak bardzo
by się starała.

Jeśli chodzi o rozstania to słyszałem kiedyś takie mądre zdanie:
"Lepszy przykry koniec niż przykrości bez końca".

15.08.2010
11:40
[23]

Backside [ Senator ]

stwierdzila, ze chcialaby o to zawalczyc

IMO zdanie klucz. Przeważnie wątpliwości oznaczają koniec. Jeśli ktoś mówi, że chce walczyć to - jak dla mnie - chodzi o coś więcej. Spróbuj - nie masz nic do stracenia, a sam przekonasz się w jaki sposób ona walczy.
Z tymże pamiętaj, że trzeba jej pomóc. Wszyscy czasami jesteśmy cholernie słabi i bez pomocy drugiej osoby nie mamy szans się wydźwignąć z dołka.

15.08.2010
11:51
[24]

olivierpack [ Senator ]

Fascynacje minęły, pozostało tylko przyzwyczajenie, prozaiczna kolej rzeczy dla ponad 90% związków, kończonych lub przedłużanych obrączką.

15.08.2010
11:57
[25]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Soul - Na szczęście życie pokazuje, że się mylisz. Na szczęście, bo inaczej świat byłby nudny.

15.08.2010
12:15
[26]

Soulcatcher [ end of winter ]

[25]Dycu ---> od każdej reguły są wyjątki, taki przywilej reguł. Cieszę się że ci się dobrze ułożyło. Ale znam wiele przykładów że luźne związki się nie udają.

Naprawdę, naprawdę, nie przekonuję nikogo do niczego, nie twierdzę że mam rację, że się nie mylę i że moja droga jest najlepsza.

Uczucia to sprawa niewymierna, osobista i niepowtarzalna dla każdego.

Jedyny podwód dla którego się wypowiadam w tej sprawie że mam coś czego większość czytelników tego forum nie ma, a mianowicie możliwość stwierdzenia jak jest 10 lat później i popatrzenia wstecz na związki moich znajomych.

Masz prawo nie wierzyć w to co piszę i postępować jak uważasz.

15.08.2010
12:27
[27]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Dobra, w koncu zadzwonilem i powiedzialem, ze chce pogadac. Ustawilismy sie dzisiaj, mam do niej podjechac. Chce to wyjasnic w cztery oczy, mam jeszcze kilka pytan i zobaczymy co z tego bedzie.

Z jednej strony, tez tak myslalem, ze skoro chce walczyc to jeszcze jest nadzieja, z drugiej obawiam sie, ze tak naprawde to juz tylko sila przyzwyczajenia z jej strony i to m.in chce wyjasnic. Z tego co wiem, jej poprzedni chlopak byl nudziarzem, z drugiej strony ja jestem osoba, ktora jest uwazana za wesola, optymistyczna i z ogromnym poczuciem humoru, chociaz byc moze, brak mi troche umiejetnosci organizacji ciekawszych spotkan, a jak widac na uroku osobistym sie daleko nie zajedzie:) I tak myslalem czasem o tym, czy nie jestem dla niej taka odmiana od poprzedniego zwiazku, choc z drugiej strony wydawalo mi sie, ze to jest poukladana dziewczyna.

Zobaczymy. W kazdym razie dziekuje wszystkim za odpowiedzi i w szczegolnosci za to, ze byly na temat,bo roznie z tym bywa:)

15.08.2010
12:43
smile
[28]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Uczucia to sprawa niewymierna, osobista i niepowtarzalna dla każdego

Yay, cieszę się że to rozumiesz.

I pamiętaj że w pewnym toku myślenia można dojść do paranoi, w której bez odpowiedniej puli genów, nie masz co rozglądać się za samicą, ponieważ teoretycznie każda z nich powinna Cię odrzucić, gdyż nie masz jej nic do zaoferowania. Oczywiście każda samica w wieku rozpłodowym.

Jednak taki tok myślenia pewnie niespecjalnie Ci się podoba. Zostańmy przy wielkich miłościach, zauroczeniach i romantycznych wieczorach : )

Nie każda kobieta od kiedy pojawiają się u niej miesięczne krwawienia szuka męża który mógłby Ją zapłodnić i zapewnić opiekę potomstwu, tak jak nie każdy mężczyzna którego jądra produkują plemniki myśli wyłącznie o tym aby zapłodnić jak najwięcej samic. Pogódź się z tym.


Ach, i Soul, jeszcze jedna rada na przyszłość, Tobie szczególnie potrzebna, gdyż sam już masz dzieci, z tego co pamiętam nastoletnie - Młodzi ludzie w takich kwestiach nie chcą słyszeć rad doświadczonych, bo w ten sposób niejako zabraniasz im młodocianych miłości, które też są elementem młodości - i nieważne że nie mają sensu. Łapiesz : )?

15.08.2010
12:47
[29]

Shoggoth [ Stairway to Heaven ]

Na moje oko to jesteś wybitnie nudnym człowiekiem.

15.08.2010
12:48
[30]

yakuz [ YUM YUM ]

Wiem ze to smieszne po tym roku ze soba, ale moze zdala sobie sprawe ze do siebie nie pasujecie. :P
Ona typ imprezowiczki, ty (prawdopodobnie) homeboya. Zdala sobie z tego sprawe, a ze nie wyszumiala sie jeszcze (wczesniej byla z nudziarzem) zaczely sie watpliwosci... rzuc truskawka.

15.08.2010
12:55
smile
[31]

Loiosh [ Senator ]

Ja mysle, ze to byl blad i to nie prawda:)

15.08.2010
12:55
smile
[32]

Sizalus [ Senator ]

No i się wydało.

15.08.2010
12:56
[33]

COOLek [ Konsul ]

Pomyliles konta.

15.08.2010
12:59
[34]

Sir klesk [ ...ślady jak sanek płoza ]

...i w takich sytuacjach przydalaby sie opcja kasowania wlasnych postow.

15.08.2010
13:00
smile
[35]

Shoggoth [ Stairway to Heaven ]

Loiosh --> tak wydaję się 90% osobnikom płci męskiej. Że kobiety to delikatne i sentymentalne stworzenia.Otóż błędne myślenie. I wielu już się na tym przejechało w tym również ja. Jak chce odejśc niech odejdzie. Jak kocha to wróci jak nie wróci to nie masz czego żałować :)

edit: i nie wmawiaj sobie, że znalazłeś ideał i "ona jest inna". Mylisz się :]

15.08.2010
13:03
[36]

yakuz [ YUM YUM ]

Ale czy ten typ marzycielki nie byl "grany" pod ciebie? Nie mieszkasz z nia, spotykacie sie wieczorami, well.. moge tylko gdybac.

15.08.2010
13:06
smile
[37]

Behemoth [ Rrrooaarrr ]

Wydaje mi się, że świat nastolatków i dwudziestolatków to świat oblany spermą. Ludzie wychodzą z założenia, że "trzeba popróbować" ile się da, a inwestycje w uczucia traktują z pogardą. Tajemnicą poliszynela jest, że większość dzisiejszych małżeństw za młodu zdrowo się wyszumiało i nie trzeba być socjologiem aby to zjawisko stwierdzić/zauważyć. Młodzi to zwierzęta. Piękną wizytówkę wystawiam tym samym też sobie, ale z największym szacunkiem patrzę na ludzi, którzy są ze sobą od dawna i nie myślą o jakichś didaskaliach w swoim życiu ;-). Sztuką jest się w tej dżungli odnaleźć.

Tyle. Żadna porada. Opis.

15.08.2010
13:21
[38]

Loiosh [ Senator ]

Geniusz internetu ze mnie, nie ma co:) Nic moze sie nie wyda:)

15.08.2010
13:23
[39]

eJay [ Quaritch ]

Loiosh--->Nic się nie przejmuj, uczucia to rzecz ludzka. Życzę powodzenia i wytrwałości.

15.08.2010
13:27
[40]

bartek [ Legend ]

Jestem w podobnym wieku do Ciebie (23), moja dziewczyna rok ode mnie młodsza, prawie 2 lata razem i moim zdaniem, to zachowujesz się jak pantofel i dupa wołowa :) Wybacz.

Z dziewczynami sprawa jest o tyle śmieszna, bo CAŁY czas chcą gdzieś łazić, coś robić (koniecznie fajnego i "nowego") i odczuwam, podobną do Twojej, presję.

Jak już Twoja dama pójdzie do pracy i czas wolny będzie spędzała w autobusie i na ogarnianiu Waszego wymarzonego domu, to problem chyba się zmarginalizuje i będziesz częściej słuchał jęków o wyjazd do Ikei po nowy chodniczek i ikebanę ;)

Trochę Ci pojechałem na wstępie z prostego powodu - wytłumacz mi proszę czym jest dla Ciebie związek i partnerstwo, bo masz do tego wypaczone podejście. Wypaczone o tyle, że "rozumiesz, że trzeba się starać" a Twoja dziewczyna Cię krytykuje a nawet insynuuje, że może Cię nie kocha, bo się starasz za słabo.

Pojawia się tutaj kwestia - dlaczego to Ty masz się starać i czy ona robi coś, aby rutynę zabić? Moja jest specjalistką w wymyślaniu scenariuszy ("jedźmy do mojej siostry", "odwiedźmy moją koleżankę", "chodźmy do kina"), ale już jej wytłumaczyłem, że scenariusze to piszą w Hollywood a jak ona chce coś robić, to niech wsiądzie w samochód, przyjedzie po mnie, zabierze mnie gdzieś i będzie fajnie. Ja tak robię, ona też może. Nikt mi nie zarzuci, że prowadzę nudne i rutynowe życie, bo mam swoje pasje i zajęcia a to, że druga połówka się nudzi, to tylko świadczy o jej niezaradności życiowej.

Ponadto za bardzo Ci zależy. Gdy miałem kilka lat temu sytuacje jak Twoja, to mówiłem dziewczynie wprost, i to niejeden raz, że jak się jej nie podoba, to niech szuka sobie innego. Mam swoje sprawy i nie będę na każde skinienie, ale znajdź sobie wafla, który będzie. Mi to naprawdę wszystko jedno, bo wierzę, że łatwiej znaleźć normalną dziewczynę, niż normalnego chłopaka.

W Twoim wypadku bym nie próbował, bo Twoje starania zaślepiły Ci istotę sprawy i tak naprawdę to masz wymarzoną dziewczynę, która powoli zapomina, że to Ty jesteś jej wymarzonym chłopakiem, takim, którego "na innego by nigdy nie zamieniła" płacząc przy tym w odpowiedzi na tekst z poprzedniego akapitu.

Wyluzuj człowieku i przekaż swojej kobiecie moje pozdrowienia :D

Behemoth, piękna metafora :D i sporo prawdy, wielu moich znajomych to emocjonalne niedorozwoje, winię za to nie tylko środowisko i czasy, ale bardzo często też ich starych, których bym aż tak nie gloryfikował.

15.08.2010
14:13
[41]

Soulcatcher [ end of winter ]

[28]Dycu --->

"Łapiesz : )?"

Po raz pierwszy złapałem ze 20 lat temu :)

Kompletnie nie rozumiesz co napisałem, nic nowego. Z badań wynika że 40% osób nie rozumie czytanego tekstu. Nie bronię Ci uprawiać seksu z kim chcesz, czy to naprawdę czy tylko w wyobraźni, nie każe się nikomu żenić ani mieć dzieci.
Został podany problem, problem tak naprawdę prosty i oczywisty. Na który jest odpowiedź w każdej książce o związkach damsko męskich. Streszczę ci to z boku:
Poznali się, było super, chłopak dalej chce bzykac, dziewczynie bzykanie znudziło się po roku bo chce więcej. Dla chłopaka rozwiązania są dwa, pierwsze bzykać inną, drugie sprawdzić na ile jest dorosłym mężczyzną i spróbować i zaproponować stały związek. Jak odmówi poważnego związku, szukać innej. Jak się zgodzi, znaczy że jej zależy i wtedy podjąć decyzję na tak lub nie.

Łapiesz ?

Pewnie nie, bo dla Ciebie ta rozmowa to konkurs kto jest bardziej cool i kto ma dłuższego. Nie spieram się z tobą o twoje życie, sam sobie go ocenisz. Padło pytanie odpowiadam, ale nie tobie. Gdybyś ty go zadał nie odpowiedział bym ci, bo to i tak był aby strata czasu.

15.08.2010
14:14
[42]

Soulcatcher [ end of winter ]

[40]bartek ---> świętą prawdą jest fakt że jak obydwoje ludzi pracuje to 90% problemów znika, bo i tak nie mają już na wiele rzeczy czasu.

15.08.2010
14:23
[43]

bartek [ Legend ]

Soulcatcher, nie ukrywam, że jest to przykre i mnie przeraża (bycie razem i spędzanie połowy życia... w pracy). Za miesiąc przekonam się na własnej skórze.

PS. Zawsze myślałem, że Ty już przepracowywać się nie musisz ;)

15.08.2010
14:33
[44]

Soulcatcher [ end of winter ]

[43]bartek ---> ja pracuję bardoz dużo, żona również, sprawę ratują wakacje i weekendy. Ale to dosyć normalne życie.

15.08.2010
14:35
[45]

Belert [ Legend ]

zle to wrozy.
Moze czas na zmiany?
Powiedz jej ze wg.ciebie czas zebyscie odpoczeli od siebie na jakis miesiac.
Zobaczysz jaka bedzie reakcja jak sie zgodzi to lepiej zebys sobie dal spokoj.
Juz jej nie zalezy .
Pomysl tak to jej wina ,jestes domatorem i co w tym zlego :))
I nie sil sie na jakies zmiany w zwiazku ( tzn jakies o 180 stopni) bo wiesz jedni sa tacy a drudzy inni ,jak ona chce romantycznego kochanka z roza w zebach wiszacego na piorunochornie to lepiej zeby to testowal ktos inny :)

15.08.2010
14:39
smile
[46]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Ach, no tak, Soul, po co Ja próbowałem z Tobą rozmawiać... ; )

15.08.2010
19:02
[47]

Loiosh [ Senator ]

Wisialo na wlosku, po 2h dyskusji juz bylem gotow to rzucic w diably, ale ostatecznie stanelo na tym, ze sprobujemy cos poprawic, wprowadzic troche swiezosci i zobaczymy. Nie mamy nic do stracenia oprocz kolejnych kilku miesiecy.

Dziekuje za wszystkie wpisy, nawet te o dupie wolowej i pantoflu, bo rozumiem, ze nie mialy na celu mnie obrazic:) Chociaz nie zaglebiajac sie juz dalej, akurat tutaj to nie wyglada tak jasno i wydaje mi sie, ze nie masz racji.

Ja domyslam sie jak to wyglada z boku, ja nawet zdaje sobie sprawe, ze moze jestem zaslepiony przez uczucie i tak naprawde przez fakt, ze to moj najdluzszy zwiazek i zalezy mi zeby sie trzymalo, bo zalezy mi na tej dziewczynie. I ona tez mi okazywala, ze jej na mnie zalezy, nawet bardziej niz o tym mowila. Ma teraz swoje problemy i generalnie ludze sie, ze to tez jest przyczyna. Ale musze sprobowac, zeby potem nie zalowac, ze czegos nie zrobilem, bo jak wiadomo, to jest zawsze najgorsze (chociaz teoretycznie moge tez zalowac, ze nie skonczylem tego wczesniej:)).

15.08.2010
20:07
smile
[48]

Backside [ Senator ]

Wisialo na wlosku, po 2h dyskusji juz bylem gotow to rzucic w diably, ale ostatecznie stanelo na tym, ze sprobujemy cos poprawic, wprowadzic troche swiezosci i zobaczymy.

Standard. Te naprawdę ważne rozmowy właśnie często kończą się takim "nie-wiadomo-co"... a potem z każdym dniem jest coraz lepiej :).


Ma teraz swoje problemy i generalnie ludze sie, ze to tez jest przyczyna.

Nie masz się co łudzić. Bardzo często problemy w związku pochodzą całkiem z zewnątrz. Rodzina, znajomi, praca, studia, zdrowie, psychika - wszystko się potem odbija na drugiej połówce.

15.08.2010
23:11
[49]

zapomnialem_stary_login [ Konsul ]

Skończyłem czytać na poście Soula [5], ponieważ on właściwie wyczerpał temat.
Przechodziłem to samo kilka lat temu. W końcu dziewczyna poszła w cholerę, co było jedyną rzeczą za którą jestem jej wdzięczny po ponad 4 wspólnie spędzonych latach. W przeciwnym razie pewnie do tej pory bym się z nią męczył, albo już byśmy byli po rozwodzie. Ale to dostrzegłem dopiero po jakimś czasie, bo na początku było smutno.

Rzuć ją, bo będzie tylko gorzej, próba dogadania się którą podejmujesz, jeśli pomoże to tylko krótkotrwale. Ona po prostu jest niedojrzała i nie wie czego chce. Mówi się że kobiety szybciej dojrzewają niż mężczyźni, jednak w czasach kiedy jeszcze rozglądałem się za młodszymi, miałem wrażenie że one są w znacznej części głupie jak but od lewej nogi. Dopiero jak sobie znalazłem starszą od siebie, to poczułem że da się normalnie dogadać, także na dłuższą metę.

15.08.2010
23:35
smile
[50]

szymon_majewski [ Legend ]

Bylem w podobnej sytuacji. Skoro juz ustaliliscie, ze bedziecie ze soba to w takim razie jej jednak zalezy. Ja niestety mialem mniej szczescia, ale dzisiaj juz nie mam takich problemow.

15.08.2010
23:43
[51]

Aen [ Anesthetize ]

W każdym wątku o podobnej tematyce ktoś mądry pisze post w stylu "Pogoń ją, mentalnie jest jeszcze dzieckiem".
Dlaczego? Bo nie jest szczęśliwa i odczuwa stagnację? Przynajmniej przyznaje się do tego i wcale się jej nie dziwie - Związek ma być radością a nie męczarnią.
Odnoszę wrażenie że dla wielu użytkowników wszystkie te, które z radością nie przystają na wszystko co się do nich powie to dziewczyny do pogonienia o mentalności dziecka.
Doczytałem resztę. Chcecie, walczcie. Ja odpuściłem walkę przy wątpliwościach pod koniec mojego ostatniego związku i była to znakomita decyzja, odświeżająca moje życie. Ale tak czy siak powodzenia.

16.08.2010
09:11
smile
[52]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

Loiosh-> No nic, po Twoim drugim poście zmieniłem trochę zdanie o sytuacji, uznałem że jednak obrazek był niepełny, bo z jej ust padały słowa mówiące o tym, że jej zależy.

Bądźcie dla siebie dobrzy i się kochajcie, mam nadzieję że wszystko będzie dobrze i będę trzymał kciuki.

Aen-> Nie chodzi o to, że nie jest szczęśliwa i odczuwa stagnację, tylko że jej się nie podoba, nie wychodzi z inicjatywą i jednak nie wie czego chce. A wcześniej mówiła, że kocha i gdzie tu ma się chłopak odnaleźć w tym wszystkim. To jest wybitnie niedojrzałe i nieszanujące uczuć naszego bohatera.

03.10.2010
08:45
[53]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Jako, że sam kiedyś szukałem informacji na ten temat z dziennikarskiego obowiązku raportuje co następuje:

Wczoraj się skończyło. Właściwie to skończyło się już tydzień temu, ale tego samego dnia wieczorem zadzwoniła, że chce spróbować. Następnego znowu się pokłóciliśmy i wczoraj padło chyba ostatecznie. Nie było już tak dramatycznie i wzruszająco jak tydzień wcześniej, było...dziwnie.

Z mojej strony chyba zabrakło trochę cierpliwości i wyrozumiałości, ale się starałem i próbowałem coś poprawić, z jej strony wbrew zapowiedziom chyba jednak zabrakło starań.

Mój najdłuższy związek rozsypał mi się w rękach i z jednej strony staram się cieszyć tym co przeżyliśmy, z drugiej strony chyba chciałbym móc ją znienawidzić, pewnie byłoby mi łatwiej.
Niestety nie potrafię, ale cóż trzeba to będzie wziąć na klatę:) A tu jeszcze ta niekomfortowa sytuacja, że jesteśmy na tym samym kierunku. Wiem, że pieprzę jakieś smuty ale póki co chyba jednak jestem przybity, mimo, że wiadomo, że trzeba być twardym:)

W każdym razie ja spróbowałem, nie wyszło i trudno, jednak chyba jak dochodzi do takiego punktu w którym jedna strona nie wie co czuje, to statystyka jest suką i rzadko się to udaje odratować:)

04.10.2010
10:13
[54]

Tomuslaw [ Superbia ]

Bhaaldur [53] - Wczoraj się skończyło. Właściwie to skończyło się już tydzień temu, ale tego samego dnia wieczorem zadzwoniła, że chce spróbować. Następnego znowu się pokłóciliśmy i wczoraj padło chyba ostatecznie

Bawiła się Tobą, jak dla mnie. Powiedz, czy w tym czasie chciała, byś coś dla niej zrobił? Bądź też zrobiłeś coś dla niej w przeciągu tego czasu, gdy "było nie wiadomo co"? Bo jeśli tak, to mamy absolutną pewność, że Cię wykorzystała, choć i tak miała zamiar Cię zostawić.

Z mojej strony chyba zabrakło trochę cierpliwości i wyrozumiałości, ale się starałem i próbowałem coś poprawić, z jej strony wbrew zapowiedziom chyba jednak zabrakło starań.

Z Twojej strony niczego nie zabrakło, to ona się nie starała. Więc nie obwiniaj siebie teraz, że "zabrakło mi czegoś tam", bo gdyby dziewczyna chciała, to sama by wychodziła z inicjatywą. Nadal ją kochasz i próbujesz teraz obwiniać siebie, a nie "swój ideał".

Mój najdłuższy związek rozsypał mi się w rękach i z jednej strony staram się cieszyć tym co przeżyliśmy, z drugiej strony chyba chciałbym móc ją znienawidzić, pewnie byłoby mi łatwiej.

Nie. Najłatwiej byłoby po prostu o niej zapomnieć, bo nienawidząc ją również o niej myślisz i znowu zaczniesz, nawet podświadomie, robić kolejne "podchody".

A tu jeszcze ta niekomfortowa sytuacja, że jesteśmy na tym samym kierunku.

Zmień grupę ćwiczeniową / laboratoryjną / projektową / seminaryjną. Na wykładzie siadaj gdzie indziej. To aż takie straszne jeszcze nie jest.

Wiem, że pieprzę jakieś smuty ale póki co chyba jednak jestem przybity, mimo, że wiadomo, że trzeba być twardym:)

Jak dla mnie, nie obraź się, pieprzyć to Ty pieprzysz, ale głupoty. Najprawdopodobniej znowu chciałbyś z nią być. Dowodem na to jest chociażby Twój ostatni post, który teraz komentuję.

Pozdrawiam. I niech Twe serce się kuruje.

04.10.2010
10:35
[55]

Lutz [ Legend ]

Niestety, wina leży po twojej stronie.
Już sam fakt że porady w takiej sytuacji szukasz na forum, świadczy że nie radzies sobie w tym związku.
Monotonia to niestety jeden z największych wrogow każdej miłości.
Miałem tego typu sytuację jakieś 15 lat temu, związek nie do uratowania. Ważne, że było to dla mnie lekcją na przyszłość.

04.10.2010
10:59
[56]

Bzyk [ Offensive ]

Z mojego doświadczenia, to zły sygnał.

Prawdopodobnie kogoś poznała... waha się. Miałem to samo, dwukrotnie!! Też się starałem, potem doszło do mnie, że obie strony powinny się starać. Bez sensu to jest, że ona mówi "zrób coś z tym!" (bo jak to inaczej odebrać?), a sama??? Myślę, że ma kogoś na oku, że próbuje doprowadzić do sytuacji, że dasz jej namacalny powód, by to się rozpadło. Chyba, że to jej jakieś przekomarzanie się (pierwsze od 1.5 roku), jesli nie skończy się w miarę szybko, to tak jak pisałem.

04.10.2010
11:00
[57]

Negocjator [ wiosna ]

Lutz --> Co do monotonii masz rację. Jest jak korozja, która jest w stanie
wysłać na złom wiele początkowo świetnie rozwiających się związków.

"Niestety, wina leży po twojej stronie.
Już sam fakt że porady w takiej sytuacji szukasz na forum(...)"


To, że ktoś szuka porady nie znaczy, że kryzys w związku jest tylko jego winą.
Po za tym wina nigdy nie leży po jednej stronie i w tym przypadku też tak jest.

04.10.2010
11:48
[58]

Belert [ Legend ]

to juz koniec zwiazku ,klientka nie wie jak ci powiedziec i ma nadzieje ze sie sam domyslisz/

04.10.2010
12:06
[59]

zarith [ ]

04.10.2010
13:44
[60]

Tlaocetl [ cel uświęca środki ]

Popłakałem się ze śmiechu z niektórych wypowiedzi. Ludzie, jak można być tak żałosnym, żeby twierdzić, że po 4 latach "związku" jedyne co się dobrze pamięta, to fakt, że dziewczyna odeszła. To co, ktoś was zmuszał do męczenia się? Ślepi byliście, bezrozumni, bezwolni? Na miejscu tych dziewczyn jeszcze sprzedałbym wam kopa w dupę na opamiętanie. Nie piszcie takich bzdetów, bo się kompromitujecie na całej linii.
Dawno temu spotkałem cudowną dziewczynę, byliśmy bardzo zakochani, było wspaniale. Ale odeszła, a ściślej mówiąc poznała kogoś innego i rzuciła mnie. Czy cierpiałem? Chciało mi się wyć z rozpaczy! Ale pocieszała mnie myśl, że Ona jest szczęśliwa. Potem znalazłem inną niezwykłą dziewczynę, zakochałem się znowu i ból minął. I wiecie co? Teraz po latach, kiedy oboje mamy rodziny wciąż często do siebie piszemy i czasem się spotykamy. A to dlatego, ze Ona jest wspaniałą kobietą, która wciąż mnie inspiruje i dlatego, że łączyło nas coś wyjątkowego, co rzadko się zdarza. Dlatego mijają lata, a my wciąż jesteśmy bliskimi Przyjaciółmi. I nigdy nie napisałbym głupoty, że traciłem z nią czas, bo każda chwila z Nią była wiele warta i wiele mi dała. I wiem, że Ona czuje to samo. Bo miłość, choć krótko trwa, jest wieczna.
Paradoks? Nie dla mnie.

04.10.2010
13:51
[61]

delstar [ Generaďż˝ ]

[53]
Wiesz ... sam bylem wielokrotnie w podobnych sytuacjach i moje szczere uczucia, przywiaznie byly zawsze za mocne z mojej strony. Zawsze chcialem miec dziewczyne na stale a nie do zabawy i tego typu rzeczy mnie nie bawily. Jak na swoj wiek ( bylem mniejwiecej w twoim wieku ) moje uczucia i podejscie do sprawy bylo zawsze zbyt powazne dla dziewczyn. Z biegiem czasu i zazwyczaj jak znalazla sie nowa kandydatka przypominalem sobie poprzedni zwiazek i widzialem, ze to bylo bezsensu. Czlowiek zakochany jest slepy.
Ogolnie niczego nie zaluje z wyjatkiem wylanych lez i nerwow z nadzieja + obwinianie siebie.

Na przyszlosc - nigdy siebie nie obwiniaj i zapamietaj, ze jak dojdziesz do siebie popatrzysz z boku na wszystko i sam zobaczysz ze nie ma sensu sie przejmowac.
W pewnym momencie zobaczysz zmiane w sobie co do podejscia do dziewczyny i zwiazku. Ja sam sie sobie dziwilem ze bylem o 180stopi inny dla kobiety z ktora dzis mieszkam. Wszystkie inne uszczesliwialem, zabawialem, kupowalem prezenty, zapraszalem do kawiarni, pytalem sie osob w srednim wieku co gdzie i jak, staralem sie urozmaicic kazdy dzien zeby nie byl nudny. Jednym slowem milion pomyslow.
Spotkalem swoja i jakos wszystkie pomysly znikly, checi do nuespodzianek i tego wszytskiego co wczesniej tez. Rewolucja az sam sie dziwilem.

Najgorsze jest docieranie sie. W pewnym momencie w zwiazku jestescie nastwaieni anty do siebie jak syn do rodzicow podczas dojrzewania. Jesli jestecie madrzejsi to wiecie, ze to minie i widzicie kazda najmniejsza zmiane. Wtedy nalezy siebie wzajemnie sluchac i wyciagac wnioski. Dawac sobie to o czym dyskutujecie a wlasciwie robicie zadyme. VBo to nie ejst klutania tylko rzucanie o podloge ze wscieklosci tym co ma sie w reku. Zazwyczaj sa to problemy typu nie moge na ciebie liczyc bo nie zaplaciles rachunku na czas, jak zwykle masz za malo kasy idac na zakupy ( nieprzewidywalny jestes ), nie robisz nic w domu ( mimo ze robisz wiecej niz ona ). Sprawy codziennego mieszkania ze soba. Po tym jest juz wszytko pieknie i slonecznie :)

Teraz kazdemu mowie to czego sam nie rozumialem. Przyjdzie na ciebie czas i bedziesz wiedzial ze to ona !

04.10.2010
13:54
[62]

Tomuslaw [ Superbia ]

Talocetl - stary, ból Ci minął dopiero po znalezieniu kolejnej panny? Nie mam czasu się rozpisywać (bo wychodzę), ale... współczuję Ci... i Twojej obecnej kobiecie również.

04.10.2010
14:18
[63]

smalczyk [ Senator ]

Tlaocetl ---> ciekawym czy w podobnym tonie o swojej dawnej miłości wypowiadałes się kiedyś przy żonie (bo wnioskują po wypowiedzi, żeś żonaty)?
jakoś cieżko mi uwierzyć by przyjęła ze spokojem takie emocje związaen z inną kobietą.

04.10.2010
19:01
[64]

Bhaaldur [ Pretorianin ]

Widzicie, generalnie tak to już jest, że to tylko forum i trudno nakreślić sytuacje. Pierwszy post był po prostu sondowaniem, bo byłem ciekawy czy takie sytuacje można odratować. Pytałem wśród znajomych, nikt albo nie miał takiej sytuacji, albo mu się nie udało. Szukałem jakiejś historii, która dałaby nadzieje, że może się udać, myślę, że to normalne w takiej sytuacji.

Mój poprzedni post, po kilku tygodniach, był tak jak napisałem - raz, że odpowiedzią na pytanie które sam zadałem w pierwszym poście, dwa formą oczyszczenia, trzy, sam wiem, że lubię czytać jak takie historie opisane na forum się kończą:) To też jest jakieś źródło zdobywania doświadczeń.

Ale jako, że już kilka osób pokusiło się o interpretację to po kolei:

[54]

Bawiła się Tobą, jak dla mnie. Powiedz, czy w tym czasie chciała, byś coś dla niej zrobił? Bądź też zrobiłeś coś dla niej w przeciągu tego czasu, gdy "było nie wiadomo co"? Bo jeśli tak, to mamy absolutną pewność, że Cię wykorzystała, choć i tak miała zamiar Cię zostawić.

Nie, nie bawiła się ze mną. Wręcz przeciwnie, parę razy postawiła sprawę jasno, jeżeli chcę to mogę poczekać aż jej się może polepszy i wyjdzie z tego dołka psychicznego, który mógł być przyczyną takich wahań. A jeżeli nie to mogę odejść i nie będzie miała do mnie żalu. Ona nie chciała tego kończyć sama, bo nie była pewna w jakim stopniu jej inne problemy rzutują na jej uczucia wobec mnie.


Z Twojej strony niczego nie zabrakło, to ona się nie starała. Więc nie obwiniaj siebie teraz, że "zabrakło mi czegoś tam", bo gdyby dziewczyna chciała, to sama by wychodziła z inicjatywą. Nadal ją kochasz i próbujesz teraz obwiniać siebie, a nie "swój ideał".

Zabrakło, właśnie cierpliwości, ja sobie z tego zdaje sprawę.

Nie. Najłatwiej byłoby po prostu o niej zapomnieć, bo nienawidząc ją również o niej myślisz i znowu zaczniesz, nawet podświadomie, robić kolejne "podchody".

Zapomnieć nie jest łatwo, znienawidzić chyba też. Tak naprawdę pewnie nie zrobię ani jednego, ani drugiego, ale zobaczymy co czas przyniesie.

Zmień grupę ćwiczeniową / laboratoryjną / projektową / seminaryjną. Na wykładzie siadaj gdzie indziej. To aż takie straszne jeszcze nie jest.

Mamy inne grupy ćwiczeniowe i laboratoryjne. Wykłady wspólne i wspólne towarzystwo, więc to będzie trochę niezręczne. Ale nie mam też zamiaru uciekać i unikać jej za wszelką cenę.

Jak dla mnie, nie obraź się, pieprzyć to Ty pieprzysz, ale głupoty. Najprawdopodobniej znowu chciałbyś z nią być. Dowodem na to jest chociażby Twój ostatni post, który teraz komentuję.

To chyba prawda, myślę, że wciąż chciałbym(albo raczej mógłbym,bo z chęcią to nie do końca teraz) z nią być, ale czy to takie dziwne? Nigdy nie powiedziałem, że jest inaczej. Tak naprawdę nie zdradziła mnie, nie wykorzystała mnie, nie naciągała mnie, a powiedziała, że zawsze mogę liczyć na jej pomoc, jeżeli będę jej potrzebował. Fajnie się z nią spędzało czas, tylko od jej strony się coś wypaliło. Od mojej w ostatnim czasie chyba też, chociaż ja wciąż byłem skłonny walczyć.

Lutz [55]
Wina nie leży tylko i wyłącznie po mojej stronie, bo w związku to obie strony mają się starać, to jest dla mnie oczywiste. Nikt mi tego nie wmówi, chociaż zdaję sobie sprawę z zaniedbań po mojej stronie.
I nie szukałem porady na zasadzie "powiedźcie mi co mam zrobić", tylko bardziej starałem się zorientować czy ktoś miał podobne doświadczenia. Teraz sam jestem o takie doświadczenie mądrzejszy i też po to napisałem jak to się skończyło.

Bzyk [56]

Nie doczytałeś końcówki wątku, co?:) Już się skończyło, a na oku nikogo innego nie miała i nie ma na 95%.

Belert [58]

Też chyba nie doczytałeś, ale nie było tak jak mówisz. Jak w pewnym momencie w tym okresie, mieliśmy ostrzejszą dyskusję na ten temat i chciałem od niej wyjść to mnie zatrzymała i widać było, że naprawdę tego nie chce. Gdyby naprawdę mnie chciała spławić nie zrobiłaby tego.

Zarith [59]

Tekst w sumie pozytywny ale ostry zamulacz:)

Tlaocetl [60]

Pozazdrościć:) Ja jednak chyba nie byłbym w stanie wypracować takiego układu.

delstar [61]

Fajne rzeczy piszesz:) Ja sam zaczynam wierzyć, że jestem w stanie nabrać do tego dystansu, ale nie wiem jak to zweryfikuje czas, fakt widywania jej na studiach, czy jak zobaczę u jej boku innego faceta.


A tak dodając kilka słów podsumowania.

Dzisiaj już nie było źle, rzuciłem się w mały wir pracy, zaraz może jeszcze skoczę na siłownie, nie myślałem tak o tym, a starałem się patrzeć optymistycznie i dostrzegać nowe perspektywy (czyli wolne weekendy na spotkania z kumplami, możliwość spotykania się z koleżankami, siłownia, Football Manager, filmy). Chociaż złapała mnie lekka zmuła jak siostra się spytała co się stało i opowiedziałem jej całą historię, no i jeszcze teraz jak odpisuje w tym wątku, opisując te wszystkie rzeczy. Ale generalnie znoszę to póki co lepiej niż się spodziewałem i dużo lepiej niż jeszcze w sobotę.

Chociaż wiecie, problem jest taki, że ona miała swoje wady, ale tak naprawdę męczy mnie myśl, że trudno mi będzie znaleźć równie fajną dziewczynę. Nie jest to kwestia tego, że jestem łysy i garbaty, ale to jest dziewczyna z którą można było iść do kina i teatru, na rower i na bilard, na mecz i do muzeum, obejrzeć film i nawet pograć w gry komputerowe;) A przy tym miała swoje zdanie, nie była pustakiem i było z nią o czym pogadać. Nie mówię, że takich nie ma, ale na podstawie swoich doświadczeń to stwierdzam, że niewiele:)

A chciałem do końca próbować, bo myślę, że być może ma depresję, a specjalnie naczytałem się o tym przez ostatni tydzień i wiem, że to może mieć wpływ. Wg. specjalistów ludzie w takich momentach właśnie tak się zachowują, a zgadzały się zarówno objawy jak i czynniki zewnętrzne. Ale jak ona już była zdeterminowana żeby to zakończyć, to ja też nie będę się w jakiś sposób poniżał i na siłę próbował dalej.

Długi post, ale jakoś tak wyszło. Dzięki wszystkim, za mniej i bardziej trafne wypowiedzi, bo każda coś wnosiła:)

04.10.2010
19:19
smile
[65]

zapomnialem_stary_login [ Konsul ]

Dobrze że się tak stało, bo lepiej na tym wyjdziesz. Ale widać że Cie to dotknęło, ponieważ szukasz czegoś żeby zabić czas i nie myśleć o niej. To jest normalne, więc nie ma co wmawiać sobie że znosisz to lepiej niż się spodziewałeś :) Dopiero za kilka miesięcy zaczniesz to puszczać w niepamięć i docenisz że się z tego szamba uwolniłeś.

04.10.2010
19:20
[66]

Sage [ Arbiter Elegantiae ]

Byłem w identycznej sytuacji - 1,5 roku związku i nagle dowiaduje się, że jest nudno i nie wiadomo czego ona chce.. Miałem mieszane uczucia, ale zaryzykowałem. Jest dobrze i myślę, że to tylko zbliżyło nas do siebie, bo zrozumiała na czym jej w końcu zależy. Jesteśmy już razem 3 lata, planujemy w ciągu kilku najbliższych lat ślub.

Powiem tak - skończyć możesz w każdym momencie, a wrócić do tego co jest już nie będziesz mógł.

04.10.2010
20:52
[67]

delstar [ Generaďż˝ ]

[64]
Widac ,ze nie jests glupi. Dasz sobie rade.
Dwie rzeczy o ktorych sam napisales i o ktorych ja zapomnialem.

Jesli chcesz nie myslec o tym wszystkim to wlasnie znajdz sobie jakies zajecia na caly dzien zebys mogl sie koncentrowac na czyms innym. Zapracuj sie " na smierc " a wpadajac do lozka nie bedziesz mial sil myslec o tym wszystkim i czasu bo predzej zasniesz. Z drugiej strony wyszloby ci to na zdrowie.

Nastepna sprawa to z tym ,ze nie znajdziesz juz takiej. Nie mysl tak bo to nie prawda. Hehe wiele razy te slowa wypowiadalem przy rozstaniu i sam uwierzyc nie moglem ale kazda nastepna kandydatka byla lepsza i poprzednia chowala sie w cien. A tak bardzo szedlem w uparte, ze nie spotkam takiej jak ona czy podobnej bo takich nie ma albo zbyt malo. Szkoda, ze tak meczylem. Sam siebie katowalem i robilem meczennika z siebie.To wlasnie nazywa sie milosc. O to wlasnie chodzi jelsi ktos mowi " ona powinna byc najpiekniejsza dla ciebie ". Slowo " najpiekniejsza " nie ogranicza sie do wygladu :)

Coz zycie dziwne jest i niezrozumiale ale czy musimy je rozumiec ? Chyba lepiej jak nierozumiemy :)

15.10.2010
12:16
smile
[68]

FurN [ Centurion ]

No nuda zabija mózg, wiesz co, zabierz ja na jakaś impreze wyszalej sie jak nigdy.

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.