mirencjum [ operator kursora ]
Cisza nocna. Co ważniejsze?
W bardzo wielu miastach i miasteczkach ludzie mieszkają w centrach miast, przy ruchliwych traktach, nad pubami i knajpami. Krzyki pijających, głośna muzyka, awantury do białego rana zabierają mieszkańcom (płacącym podatki dla miasta) prawo do wypoczynku po pracy.
Co jest ważniejsze, prawo do wypoczynku i normalnego mieszkania, czy zysk restauratorów (też płacą podatki)? Jak to wygląda w miastach za granicą?
Wiem, że padną wypowiedzi, że jak nie pasuje, to wyprowadzka z miasta, ale w bardzo wielu przypadkach to jest nie realne.
"Życie Warszawy": Na klientów kawiarnianych ogródków lecą wiadra z wodą, doniczki i obelgi. Częste są przypadki, gdy lokatorzy uciekają się do takich metod, by zniechęcić gości lokali do przebywania w nich. Czasem po prostu dzwonią na policję lub straż miejską. Wszystko to dzieje się w walce o ciszę nocną."
"Wzorem niektórych miast europejskich, także u nas mogą powstać strefy, gdzie nie obowiązywałaby cisza nocna od 22 do 6 rano. Chodzi o miejsca, gdzie znajduje się dużo lokali nocnych, w których czas spędzają przede wszystkim turyści.
Pionierem w tej kwestii jest Gdańsk. Druga w kolejce Łódź. Lecz także w wielu innych miastach występuje podobny problem. Zwłaszcza teraz, latem, gdy można dłużej posiedzieć, często na tarasie albo w ogródku należącym do lokalu.
Gwar lub wręcz hałas przeszkadza mieszkańcom, którzy proszą o interwencje policję lub straż miejską. Za zmianami opowiadają się właściciele lokali. Dla nich zawieszenie lub przesunięcie ciszy nocnej oznacza dodatkowe obroty."
COOLek [ Konsul ]
Cisza nocna musi byc. Skoro miasto zdecydowalo sie osiedlac ludzi w tych "reprezentatywnych" miejscach i dopoki placa oni te same, co wszyscy inni pieniadze, to tym bardziej ma obowiazek zapewnic im normalne warunki do zycia. A burdy i halasy przez cala noc to zdecydowanie nie sa normalne warunki.
Lysack [ Przyjaciel ]
Moim zdaniem wystarczy dobry zapis prawny i skuteczne jego egzekwowanie, a nie będzie większego problemu.
Obecnie, jadąc na wycieczkę, czy po prostu chcąc się wybrać gdzieś wieczorkiem mam problem, bo na przykład w moim rodzinnym mieście wszystko jest zamykane o 22 ze względu na ciszę nocną - mieszkańcy centrum się nie zgadzają.
A przecież wystarczyłoby, aby kluby, w których zabawa ma trwać dłużej musiały być wyposażone w maty wyciszające i otwory dźwiękoszczelne, tak, aby muzyka nie wydostawała się poza miejsce imprezy. A do tego ograniczenia w sprzedaży alkoholu, po pewnej godzinie, tak aby uniknąć głośnych i często awanturujących się osób wychodzących z miejsca imprezy.
Aha - pytałeś jeszcze jak jest w innych krajach.
Moja koleżanka pracuje w hiszpanii jako kelnerka - najczęściej pracuje w godzinach 22-5. I nie jest to żaden klub dla dorosłych, lecz zwykła knajpa. Restauracje też są otwierane do godzin 4-5 nad ranem i nie ma w tym nic dziwnego.
mirencjum [ operator kursora ]
Lysack --> musiały być wyposażone w maty wyciszające i otwory dźwiękoszczelne, tak, aby muzyka nie wydostawała się poza miejsce imprezy.
Tutaj raczej problemem są ogródki piwne przy restauracjach.
Lysack [ Przyjaciel ]
Mirencjum -> a co to za problem ogródek zamknąć o godzinie 22 i przenieść się do budynku? :)
Runnersan [ Generaďż˝ ]
Czasami ta cisza to przesada. U mnie w mieście, na przedmieściach, otoczona z dwóch stron lasem, w dużej odległości od domów mieszkalnych znajduje się seria tzw ogródków. Wokół teren rekreacyjny, hotel w budowie, a teren zamykany o 22 z powodu ciszy nocnej.
Awerik [ Backpacker ]
Jak to wygląda w miastach za granicą?
Moja koleżanka pracuje w hiszpanii jako kelnerka - najczęściej pracuje w godzinach 22-5. I nie jest to żaden klub dla dorosłych, lecz zwykła knajpa. Restauracje też są otwierane do godzin 4-5 nad ranem i nie ma w tym nic dziwnego.
Tylko, że Hiszpanie to nie polactwo, które 90% swojego życia spędza albo w pracy, albo siedząc w domu - dla przeciętnego Hiszpana dom to tylko miejsce w który można przespać kilka godzin w nocy i zdrzemnąć się w czasie sjesty. Podobne obyczaje rzecz jasna w zasadzie we wszystkich krajach kultury śródziemnomorskiej. Z tego rodzaju stylem życia spotkałem się również w krajach Ameryki Łacińskiej, może nie licząc sjesty, której tam nie ma - jest tylko fiesta i mañana ;) a imprezują często całe dzielnice (np. Lapa w Rio de Janeiro - ciszej robi się tam dopiero ok. 6 rano). Nigdy nie słyszałem, żeby dla kogokolwiek hałas był tam problemem. Ogólnie polski kult domu i samochodu jest dość pocieszny. :) Inna sprawa, że problem ciszy nocnej mnie nie dotyczy, bo hałas w ogóle mi nie przeszkadza, zdarzyło mi się zasnąć nawet obok pracującego młota pneumatycznego. :)
Didier z Rivii [ life 4 sound ]
We Wrocławiu ten problem się jakoś rozwiązał sam, niejako w naturalny sposób. Mianowicie większość klubów i pubów działa na parterach (w piwnicach) budynków biurowych (koronny przykład to Pasaż Niepolda), w budynku nieczynnego dworca w okolicach centrum i w tego typu budynkach poza tym jest masa ogródków w rynku, no ale to norma. Ogólnie nikt nie narzeka :)