wojzach [ Chor��y ]
URLOP - problemów ciąg dalszy
Witajcie,
ostatnio już poruszałem kwestię urlopu wypoczynkowego, dziś jeszcze chciałbym o coś dopytać. Czy istnieje coś takiego, bo tak słyszałem od rodzonego taty :) , że pracownikowi przysługuje coś koło 10dni na rok urlopu, który może wybrać sobie kiedy chce, to on wtedy mówi kiedy chce go wybrać - mówię tutaj o urlopie wypoczynkowym. Generalnie gdy nie ma karty urlopowej w pracy, zgłosiłem miesiąć wcześniej gotowość do wzięcia urlopu 10dniowego, a mimo to szef się waha i zastanawia. Pomijam fakt dlaczego. Interesują mnie dziś "przepisy" na to czy ja mam prawo zarządzać swoim urlopem na tyle, aby dostać go wtedy kiedy chcę. Dzięki :)
smuggler [ Advocatus diaboli ]
masz 4 dni w roku urlopu okolicznosciowego (wliczonego w czas trwania normalnego urlopu), choc nie wiem czy to sa 4 dni w jednym ciagu, czy tez masz prawo 4x1 dzien wziac bez pytania o zgode itd.
Na pewno nie 10 dni pod rzad.
A gdyby kazdy chcial wziac urlop "kiedy chce" mielibvysmy w ciagu wakacji "dlugi miesiac", bo 50% ludzi poszloby w lipcu, a druga w sierpniu. :) No. powiedzmy po 40%. Chcialbys jezdzic komunikacja miejsca, czy czekac w kolejce do lekarza, gdzie byloby tylko polowe tyle ludzi (pracownikow...) co zawsze? Bo ja nie i ty pewne tez nie. I dlatego takiej opcji urlopowej nie ma.
Aczkolwiek jak gornicy pojda pod Sejm to pewnie sobie wywalcza.
wojzach [ Chor��y ]
Hm. No tak słyszałem, o 10ciu...
Co do tych 4 to wiem, słyszałem. :) Jednak głównie chodzi mi o to, czy spotkał się ktoś z Was z takim czymś, że połową czy też jakąś częścią urlopu zarządzać może szef a nad jakąś my mamy "władzę"? Nie może też być tak, żeby mi kazał czy sugerował żebym wziął urlop w zimie, bo teraz coś tam, coś tam. Mnie w zimie nie interesuje, bo po co mam siedzieć w domu jak będzie sypać...
smuggler [ Advocatus diaboli ]
Jest przepis, ze w ciagu roku masz prawo wziac CO NAJMNIEJ 14 dni urlopu w jednym ciagu (czyli 10 dni roboczych), co oznacza ze szef nie ma prawa ci powiedziec, ze masz wziac swoj urlop w 5 ratach po tydzien albo ze pusci cie najwyzej na tydzien. Tzn. moze ci powiedziec, owszem, "w lipcu na 2 tygodnie cie nie puszcze" ale nie moze zabronic ci w ciagu roku wziecia owych 2 tygodni w calosci. ja dla przykladu biore raz 14 dni, a potem 2x7. Chcialoby sie wziac raz ze 3 tygodnie albo i wiecej, no ale...
Ostatni raz 1 miesiac nonstop mialem w 1997.
mirencjum [ operator kursora ]
Termin urlopu wyznacza pracodawca. Z normalnym można to dużo wcześniej uzgodnić, z oszołomem kapitalistycznym nie pogadasz i wypchnie Cię na urlop w lutym, marcu lub listopadzie.
W większych firmach powinien być sporządzany grafik urlopów.
smuggler [ Advocatus diaboli ]
Z kazdym sie mozna dogadac, tylko trzeba chciec, a nie przynosic np. wyludzone 14 dni zwolnienia lekarskiego, a potem narzekac na wyzysk... :]. Gdybym byl twoim szefem to po takim zagraniu faktycznie dostawalbys urlop w drugiej polowie listopada, wedle zasady "jak sobie robic na zlosc...".
U nas jest kapitalistyczny wyzysk i wielka korporacja, a jakos kazdy wtedy idzie na urlop jak mu pasuje i nikt nie narzeka. Potrafimy sie dogadac miedzy soba, ze w tym roku Krzychu pojdzie w lipcu a Marek we wrzesniu, a za rok odwrotnie, albo ze Pawel np. MUSI isc na zimowy urlop od 3 lutego, bo wtedy jego dziecko ma zimowe ferie itd. Szef po prostu patrzy sobie na grafik, kiwa glowa i podpisuje.
Poza tym ulrop w lutym ma swoje uroki. Ja np. biore w tym roku w styczniu (tzn. to juz bedie 2011 ale wiadomo o co chodzi). Dlaczego? Bo jade tam, gdzie bardzo cieplo, a paranoja jest dla mnie jak ludzie jada w srodku lata, gdy za oknem 35 stopni tam, gdzie jest JESZCZE cieplej. :) A ja sobie wyskocze w samym srodku paskudnej zimy na cieplutka tropikalna plaze. A i w Polsce da sie zima fajnie wypoczac.
mirencjum [ operator kursora ]
smuggler --> Z kazdym sie mozna dogadac, tylko trzeba chciec, a nie przynosic np. wyludzone 14 dni zwolnienia lekarskiego, a potem narzekac na wyzysk...
Tam gdzie rozum zasypia... jakoś tak to idzie, trzeba sobie radzić i w razie potrzeby użyś dostępnych skutecznych metod. Na wojnie nie ma czasu na wersal.
Ja mam urlop zawsze w/g grafiku ale, grafik też musi być robiony z głową.
Mam urlop planowany na wrzesień. Według grafiku następny przypadnie mi styczniu 2011, czyli po trzech miesiącach. Ale prawdziwy fajerwerk zacznie się w 2012, bo według grafiku po styczniu zawsze wypada miesiąc letni, w tym przypadku czerwiec. Czyli półtora roku bez wypoczynku. Mądra zasada?
A ja sobie wyskocze w samym srodku paskudnej zimy na cieplutka tropikalna plaze. A i w Polsce da sie zima fajnie wypoczac.
Oczywiście, 80% pracujących Polaków spędza urlop w Egipcie. Przecież to dopiero miało być.