Samzabijaka [ 00000000 ]
Polska a przyszłość
Bez obaw, nie będę rozprawiał o wyborach prezydenckich. Chciałbym poruszyć temat wiary mianowicie:
obecnie jak jest każdy wie. 98% Polaków przyznaję się do wiary w "boga naszego jedynego pana naszego...", ale śmie twierdzić, że w przyszłości, niedalekiej, przynajmniej w Polsce będzie dużo gorzej. Dlaczego ? Jedno słowo: dzisiejsza młodzież. Obcuje z ogólnie mówiąc młodzieżą co dzień ( uczęszczam do technikum w pobliskim mieście ) i widzę co się kroi. Myślicie, że młodzież teraz myśli o bogu co dzień ? O jego przykazaniach ? O duchowości ? Powiem wam: NIE, nie myśli o tym brutalnie oceniając rówieśników po wyglądzie, plując w twarz, chodząc na tak zwane "soluwy", pijąc, obgadując, wyzywając, wyszydzając. Napisze ktoś: znajdą się prawi. Owszem znajdą się, ale co z tego skoro widać beznadzieję sprawy przeglądając internet, oglądając filmiki, telewizję, obcując wśród młodzieży. Na religii uczniowie wolą rzucać w siebie kiełbasą lub papierkami niż słuchać "nauki bożej". Chłopak z dziewczyną woli iść na jakąś zakrapianą alkoholem prymitywną zabawę we wsi, co kończy się mordo biciem i interwencją policji( którą tak się obraża w dzisiejszych czasach przez młodzież ) niż do kościoła.
Myślicie, że oni czyniąc to myślą o nauce boskiej ? O prawach moralnych ? Nie myślą.
Ogólnie młodzież można zauważyć ( żyjąc, po prostu żyjąc tu i być młodym ) dzieli się na dwie wielkie grupy: młodzież, która wybrała raczej niezbyt pochwalną metodę życia opisaną wyżej czyli: silniejszy, ładniejszy, nie koniecznie mądrzejszy wygrywa oraz na młodzież: oświeconą przez internet ( różne filmy, strony, artykuły krytykujące religię i pokazujące je z innej strony, nie pokazywanej przez rodziców ) oznajmiających wszem i wobec, że boga nie ma i, że trzeba korzystać z życia ile się da. To drugie akurat popieram:
Internet uświadomił sporą część młodych ludzi, że można inaczej spojrzeć na świat, religię. Nie trzeba wcale wierzyć w to co jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Mam nadzieję i życzę tego Polsce, żeby ludzie od najmłodszych lat potrafili, chcieli ( bo osoby opisane na początku tego nie chcą ) wybrać to co chcą, i w co chcą wierzyć albo nie wierzyć. Oraz by od możliwie najmłodszego wieku było im udostępnione ( bo rodzice raczej tego nie rozumieją ) poznanie tego co im się wpaja z różnych stron.
Jeśli od polskiej młodzieży zależy kolejne 1000 lat to... po prostu LOL.
Dziękuję.
MANOLITO [ Senator ]
z tego co mi wiadomo młodzież od zawsze generalnie miała wiarę pomiędzy pośladkami, ale z czasem gdy człowiek dojrzewa, zrozumie, że życie trwa ledwie kilka chwil to zaczynają garnąć się do boga szukając otuchy, nie mówiąc o tym, że wiara katolicka jest wiarą kobiet, a więc będzie nadal trwała głównie dzięki linii żeńskiej ;)
Samzabijaka [ 00000000 ]
i dzięki przymusowej rekrutacji od najmłodszych lat. Kościół może przetrwa, ale prawdziwa wiara właśnie umiera. Zakładając, że bóg istnieje to raczej nie jest zbyt dumny z takich wierzących. Robić bo wstyd tego nie robić skoro wszyscy tak robią i wstyd odstawać od reszty, nie przejmować się wiarą tak naprawdę jak bóg nakazuję, bo przecież tyle spraw w życiu doczesnym i nie ma czasu na męczeństwo i serio potraktowanie wskazówek jak żyć Jezusa.
Tak to wygląda.
Mam nadzieję, że era internetu zmieni coś i dorastająca młodzież wjedź będzie życie odkrywcy nie fanatyka.
Rollnikstones [ Pretorianin ]
Ja zaliczając się do młodzieży mam wiarę jak to napisałeś "między pośladkami",bo jestem ateistą i mnie to wszystko nie rusza.Widząc takich Ojców Tadeuszów i słuchając tych wszystkich pierdół ze świętej książeczki niedobrze mi się robi
[3] Zgadza się,to jest przymus od najmłodszych lat.Zostałem zmuszony do bierzmowania przez rodziców i ksiądz mnie udupił,bo krzyża nie chciałem nieść i to dlatego,że mnie w tym czasie w domu nie było .Nie żałuję...
Zingus123 [ Antyterrorysta ]
pewnie za chwilę odezwą się ateiści
zoloman [ Legend ]
czekamy na kubomiła
Storm [ Hardstyler ]
Skąd Ty te dane sobie wziąłeś, że niby 98% to osoby, które przyznają się do wiary w Boga?
Poza tym: Kolumbem nie jesteś.
Samzabijaka [ 00000000 ]
Skąd Ty te dane sobie wziąłeś, że niby 98% to osoby, które przyznają się do wiary w Boga?
W telewizji mówili ;)
Oczywiście trzeba uznać, że pewnie spora większość przyznaję się do wiary bo wstyd, i strach przed księdzem i ludźmi się nie przyznać.
MANOLITO [ Senator ]
samzabijaka, o to że się zmniejsza ilość wyznawców nie ma co się martwić, (o jakości danej religii nie świadczy liczba wiernych) najgorsze będzie wtedy gdy ateiści/agnostycy odrzucą nauki kościoła, dekalog, bo gdy nie ma boga to wszystko można (vide sowiecki i niemieckie dyktatury) zaczynamy rządzić się rozumem który nie związany rygorami etyki chrześcijańskiej (lub innych o podobnej etyce) może degenerować się i znajdować usprawiedliwienie dla wszelkich wynaturzeń, aborcji, eutanazji, eugeniki, doświadczeń medycznych/genetycznych itd. sprowadzając człowieka jedynie do materii.
toaster [ MrBook? ]
[4] - Po twoim chaotycznym stylu wypowiedzi stwierdzam, że mając 13-14 lat nie powinieneś pisać takich rzeczy. Moim zdaniem wyrzeknięcie się wiary to bardziej złożony i dłuższy proces niż może się wydawać. Sam jestem na etapie "nie wiem sam jak to jest".
MANOLITO - polecam: .
Storm [ Hardstyler ]
Zapomnieli pewno powiedzieć, że obejmuje to ludzi powyżej 50 roku życia. Co więcej - przyznaje się, nie znaczy wierzy.
A młodzież nie taka straszna jak to się może wydawać. Poza tym czy należenie do owej młodzieży nie uprawnia automatycznie do tego rodzaju zachowania? Od ilu lat się już słyszy, że młodzież to, młodzież tamto, a jakoś jeszcze wszyscy żyjemy i żyć będziemy, bo wszystko co mówisz to jeden wielki pic na wodę. Było, jest i będzie.
ppaatt1 [ Trekker ]
A Ty myślisz że tak kiedyś nie było. Zawsze tak było. Inne były tylko czasy i wydarzenia. Była wojna, każdy bał się o życie, to wszyscy do kościółka. Jak myślisz, dlaczego mamy więcej prawdziwych katolików w Azji albo Afryce, a nie w Europie? Jedni powiedzą prymitywizm. Drudzy "Jak trwoga to do Boga". Zagrożenie życia, szacunek do życia, kruchość. To sprawia, że ludzie potrzebują opieki. Sam jestem katolikiem, wierzę w Boga. (choć czasami z bardziej kontrowersyjnymi sprawami nie do końca się zgadzam).
Społeczeństwo zawsze było podzielone na debili i tych bardziej inteligentniejszych (i nie mówię tutaj o Einsteinach, a o ludziach potrafiących i rozumiejących to i owo). Z czego ta pierwsza grupa zawsze oficjalnie albo wierzyła albo nie wierzyła. (kiedyś wierzyła, dziś nie wierzy). Nieoficjalnie miała to głęboko w dupie. Osobiście sądzę, że Kościół się utrzyma, straci może wiernych w Europie (Ale nie drastycznie. Ktoś zawsze będzie wierzył chociażby dzięki dziedzictwie i historii), ale rozwinie się właśnie w Afryce i Azji.
Jedziemy do Gęstochowy [ PAINKILLER ]
może degenerować się i znajdować usprawiedliwienie dla wszelkich wynaturzeń, aborcji, eutanazji, eugeniki, doświadczeń medycznych/genetycznych itd. sprowadzając człowieka jedynie do materii.
daj dowód że człowiek to nie tylko materia.( to jak wyjaśnisz na przykład, że drobne zmiany w mózgu wpływają drastycznie na charakter człowieka, tak czy siak uznawany za duszę?)
najgorsze będzie wtedy gdy ateiści/agnostycy odrzucą nauki kościoła, dekalog, bo gdy nie ma boga to wszystko można (vide sowiecki i niemieckie dyktatury)
nie prawda, istnieje również etyka świecka, lepsza od chrześcijańskiej czy żydowskiej bo nie opiera się na zniewoleniu człowieka.
a naziści nie byli ateistami - wyznawali w większości religię pragermańską, wierzyli w Boga jako naturę (panteizm) więc w sumie to byli wierzący w Boga.Sowieci byli komunistami, odrzucali religię tu się zgodzę z tobą, ale to nie dowodzi że przez ateistów czy agnostyków swiat upadał, kto palił na stosie wielkich myślicieli twierdzących że ziemia krąży wokół słońca? ateiści? a kto i w jaki sposób chrystianizował Amerykę Południową? agnostycy?
także tamto twierdzenie nadaje się tylko do wyrzucenia z pamięci, jak widzisz wierzący i nie wierzący mają tyle samo na sumieniu.
może degenerować się i znajdować usprawiedliwienie dla wszelkich wynaturzeń, aborcji, eutanazji, eugeniki, doświadczeń medycznych/genetycznych itd.
wg.ciebie wynaturzeń i wg. Kościoła wg. innych nie więc to subiektywne odczucia.
Stalin_SAN [ Generaďż˝ ]
Ja to na przykładzie własnej klasy wiem jak to z wiarą jest :D I widzę żę katolicy no nie wiem jak to powiedzieć, wogle olewają swoją wiarę i wogle, jest jeden szatanista, drugi mówi że kościół to gówno i wogle do niego nie chodzi, cała reszta ostatnio w kościele była na komunii, naprawdę w swojej klasie nie mógłbym wskazać palcem osoby która szanuję i stara się choć trochę podtrzymać swoją wiarę, po prostu ją olewają, jako że mieszkam na podlasiu to 75% składa się z prawosławnych, no i oni do swojej wiary podchodzą zupełnie inaczej (zresztą sam jestem prawosławny), na lekcjach normalnie słuchają katachety nie ma gadania wszystko uważnie chłoną, robią prace domowe, a raczej są to osoby które mają zwyczaj tego to robić, naprawdę nigdy nie spotkałem się z osobą która by określiła tę wiarę jako jakieś gówno tak jak to w mojej klasie mają zwyczaj robić katolicy, do cerkwi chodzą min. raz na miesiąc (wiem bo ich widuje), naprawdę widać że te hopy szanują swoją wiarę, nie myślcie sobie że wychwalam swoją wiarę jakoś pod niebiosy, po prostu mieszkam w takim regionie i mogę podać jak to mniej więcej wygląda i naprawdę nie żeby mi się to podobało czy cieszyło jak katolickie dzieci traktują swoją wiarę, po prostu chciałem przedstawić jak to mniej więcej wygląda. Sam nie wiem jak będzie wyglądał kościół gdy już dorosnę, naprawdę nie mogę sobie tego wyobrazić, najprawdopodobniej będzie to miejsce świecące pustkami z kilkoma babciami.
MANOLITO [ Senator ]
toaster, taka magdalena środa jest etykiem i równocześnie popiera aborcje i eutanazje, zupełnie odrzuciła chrześcijańską moralność, kieruje się wyłącznie rozumem odbierając człowiekowi abstrakcyjne znaczenie (jako istoty będącej czymś więcej niż zlepkiem komórek) sprowadzając go wyłączenie do materii. Tak więc kierowanie się etyka, to nei to samo co kierowanie się moralnością chrześcijańską
jedziemy do gęstochowy,
"daj dowód że człowiek to nie tylko materia.( to jak wyjaśnisz na przykład, że drobne zmiany w mózgu wpływają drastycznie na charakter człowieka, tak czy siak uznawany za duszę?)"
a ty mi udowodnij że nie ma boga, a człowiek to wyłącznie materia.
"nie prawda, istnieje również etyka świecka, lepsza od chrześcijańskiej czy żydowskiej bo nie opiera się na zniewoleniu człowieka.
a naziści nie byli ateistami - wyznawali w większości religię pragermańską, wierzyli w Boga jako naturę (panteizm) więc w sumie to byli wierzący w Boga.Sowieci byli komunistami, odrzucali religię tu się zgodzę z tobą, ale to nie dowodzi że przez ateistów czy agnostyków swiat upadał, kto palił na stosie wielkich myślicieli twierdzących że ziemia krąży wokół słońca? ateiści? a kto i w jaki sposób chrystianizował Amerykę Południową? agnostycy?"
czego najlepszym przykładem świeckiego etyka jest Magdalena środa popierająca aborcję, eutanazję, a poza tym naziści w nic nie wierzyli, używali jedynie mistycznej symboliki, nic poza tym(a nawet gdyby to co mają wspólnego jakieś germańskie zabobony z etyką chrześcijańską, a raczej jej brakiem). i co ma wspólnego etyka chrześcijańska z paleniem na stosie?
"wg.ciebie wynaturzeń i wg. Kościoła wg. innych nie więc to subiektywne odczucia."
to jest relatywizm, nie interesuje mnie że dla kogoś normą jest aborcja, dla mnie nie jest, to zwyczajne zło.
zoloman [ Legend ]
jest jeden szatanista
mineral [ Senator ]
Po 1. Nie ma co biadolić, młodzież nie garnąca się specjalnie do kościoła to nie jest znak naszych czasów. Tak było jest i będzie. Znudzą się dzieciakom głupoty, to wtedy większość z nich pewnie powróci do Kościoła.
Po 2. W ogólności, że wszyscy odchodzą od Kościoła, że niby znak naszych czasów. Myślę, że wszystko ma swoje lepsze i gorsze czasy, hossę i bessę, jest sinusoidą. Po baroku, gdzie ludzie garnęli się do kościoła przyszedł czas oświecenia, kiedy to najważniejsze było podejście racjonalne.
Jedziemy do Gęstochowy [ PAINKILLER ]
a ty mi udowodnij że nie ma boga, a człowiek to wyłącznie materia.
A ty mi udowodnij że nie istnieje Latający Potwór Spaghetti który ma mnóstwo swoich wyznawców nawet w Polsce albo wielki JUJU zza gór.
a dowodem na nieistnienie Boga jest to że nie ma dowodu na jego istnienie, a mówienie ze nie ma dowodów na nieistnienie Boga lub wskazywanie ze brak dowodów na jego nieistnienie jest dowodem na jego istnienie, to błąd logiczny, tak samo można powiedzieć o np. nie wiem, domku jednorożca w chmurach którego nikt nigdy nie widział, ale przecież istnieje bo nie masz dowodu ze go nie ma.
No nie wiem, ale mi się zdaje ze wyznacznikiem istnienia czegoś jest doświadczenie, choćby najmniejsza rzecz która może to wskazać, a nie to ze nikt tego nie widział, ale przecież nie ma dowodu na nieistnienie, więc istnieje, choć nikt nigdy tego czegoś nie widział, nie czuł itp. błąd logiczny.
to że w coś wierzysz nie oznacza że to istnieje.
a na razie wszystko wskazuje na to, czy to się tobie podoba czy tez nie, że człowiek to tylko zbiór komórek jak i zwierzęta, ale jak chcesz to przydawaj sobie jakieś abstrakcyjne znaczenie, na które nie ma dowodów, i najmniejszych jego śladów, to budowanie wiata nie jakim jest ale takim jakim by się chciało żeby był, i ignorowanie OBIEKTYWNYCH faktów wskazujących zupełnie co innego.
Samzabijaka [ 00000000 ]
Po 1. Nie ma co biadolić, młodzież nie garnąca się specjalnie do kościoła to nie jest znak naszych czasów. Tak było jest i będzie. Znudzą się dzieciakom głupoty, to wtedy większość z nich pewnie powróci do Kościoła.
Pewnie masz rację, ale to już nie będzie wiara. To będzie konieczność. Strach przed śmiercią szczególnie w starszym wieku napędza dopiero jako takie myślenie o życia po śmierci jeśli takowe istnieje. Ludzie ogólnie wybierają to co jest odpowiednie i przyjemniejsze dla obecnej chwili. Młody wiek: zabawy, imprezy alkohol, a przecież ile można zdziałać dla swojego boga w tak młodym wieku. Przychodzi rodzina: żona, dzieci. Wiadomo: Niedzielny obiad, nie wypada odstawać od reszty, sąsiadów: każdy chodzi, kolęda się zbliża: po co sobie robić kłopoty ? Lepiej żyć w wierze, bez wiary jak to się robiło do tej pory. Wielu ludziom wydaję się tylko, że mają wiarę, ale prawdziwa wiara to przestrzeganie tego co według wiary nakazane czego nie można zaobserwować u wielu ludzi. Przychodzi starość: wiadomo jak wspomniałem wyżej: z życia już nie skorzystam raczej, uciechy cielesne już za mną, śmierć tuż tuż i trzeba już powoli myśleć co dalej.
Takiego człowieka nie można nazwać wierzącym, ponieważ nigdy nim nie był. A ile takich ludzi dookoła ? Ile jeszcze takich ludzi się narodzi.
MANOLITO [ Senator ]
jedziemy do gęstochowy, skutek musi mieć swoją przyczynę jeśli był wielki wybuch to musiała być jakaś siła która go spowodowała, mógł być to inny wielki wybuch lub inne materialne zjawisko, nie mniej jednak musiał istnieć początek, a że biorąc pod uwagę fizycznie nie jest możliwe by z niczego powstała materia, to jedynym logicznym wytłumaczeniem jest istnienie siły ponad naturalnej zdolnej te ograniczenia pokonać, tą siłą jest bóg.
i oczywiście człowiek to zlepek komórek, ja akurat wierzę że jest czymś więcej, a dla was nie wierzących jest lepiej byście też w to wierzyli, bo inaczej tak jak pisałem powyżej jacyś nawiedzeni genetycy, aborcjoniści, eugenicy zamienią świat w piekło.
ps. palenie na stosach to też przejaw nie stosowania etyki chrześcijańskiej.
mineral [ Senator ]
Jedziemy do Gęstochowy brak dowodów mówisz?
Dowód nr. 1 - Biblia.
Dowód nr. 2 - świadectwo 70 tysięcy ludzi
Dowód nr. 3 - cuda
W stygmaty pewnie nie wierzysz
Samzabijaka
Pewnie masz rację, ale to już nie będzie wiara. To będzie konieczność. Strach przed śmiercią szczególnie w starszym wieku napędza dopiero jako takie myślenie o życia po śmierci jeśli takowe istnieje.
No sorry, ale właśnie zdefiniowałeś jakieś 90% katolików od początku chrześcijaństwa.
Jedziemy do Gęstochowy [ PAINKILLER ]
Manolito - tu masz rację.
powiem ci że ja ateistą nie jestem, skłaniam się raczej do panteizmu.
Wszystko na zdrowy rozum wskazuje ze istnieje jakaś siła, która to zaprojektowała, patrz: ludzkie ciało - z kilku komórek powstaje idealny twór, wszystko zgrane do perfekcji.
z tym że - ja nie uznaję Boga takiego jak pokazują go wszystkie religie świata, zwłaszcza Islam i chrześcijaństwo jako Boga okrutnego i mściwego patrz Koran czy Stary Testament.
ja nie neguję istnienia boga, lecz neguję to co ludzie do jego istnienia od siebie dodają, patrz prorocy, cuda, tysiące różnych religii.
Bóg siła sprawcza której istnienie można wywnioskować po wrażeniu planu - jak najbardziej tak.
Bóg katolicki, muzułmański i inni - stanowcze nie.
mineral - to co powiesz na cuda pochodzące od innych religii, patrz - medytowanie po 10 lat bez jedzenia, lewitacja, płacząca figurka Kriszny itp. i dlaczego cuda zdarzają się aby fanatykom?
może jest tak ze jak się bardzo w coś wierzy to to staje się realne patrz: fizyka kwantowa lub ezoteryka.
Poziomka1440 [ Pretorianin ]
Myślę, że Kościół popełnił ogromny błąd "wprowadzając" religię do szkół. Młodzież nie lubi być do niczego zmuszana, tym bardziej, że poziom wyszkolenia katechetów pozostawia wiele do życzenia. Kiedyś na lekcję religii szło się z wyboru i salki katechetyczne zawsze były wypełnione po brzegi, natomiast dzisiaj, gdyby dano możliwość wyboru, podejrzewam, by uczęszczała na nią garstka. Bo jak można wystawić ocenę z wiary. A za kilka lat będą szukać przyczyny pustych kościołów.
mineral [ Senator ]
zwłaszcza Islam i chrzescijanstwo jako Boga okrutnego i mściwego patrz Koran czy Stary Testament.
Nie wiem jak Islam, ale o chrześcijaństwie to gówno wiesz.
Przedstawianie Boga zmieniało się z czasem. To o czym mówisz, to Bóg wczesnochrześcijański. Jednak od kilkuset lat Bóg katolicki jest uosobieniem dobra. Pod żadnym pozorem nie jest mściwy, wręcz mściwość jest grzechem. To jest Bóg Nowego Testamentu.
medytowanie po 10 lat bez jedzenia, lewitacja, płacząca figurka Kriszny itp.
Nie wiem co powiedzieć, bo nie słyszałem o tym. Moje dowody są poparte dowodami naukowymi, te Twoje też? Chętnie o nich poczytam.
i dlaczego cuda zdarzają się aby fanatykom
Jakbyś chociaż starał się zajrzeć do tych linków to byś się dowiedział, że nie zdarzyły się one fanatykom. Wprost przeciwnie. Cudy eucharystyczne zdarzały się księżom, którzy zwątpili. Myślisz, że 70.000 ludzi którzy oglądali cud słońca to sami fanatycy?
może jest tak ze jak się bardzo w coś wierzy to to staje się realne patrz: fizyka kwantowa lub ezoteryka.
Jakie masz naukowe dowody na ezoterykę?
Nie rozumiem, dlaczego dla Ciebie fizyka kwantowa to kwestia wiary?
MANOLITO [ Senator ]
jedziemy do gęstochowy, to też ja od początku w tym wątku zaznaczam że najgorszym będzie nie odrzucenie wiary chrześcijańskiej, a jej etyki, sam rozum to tylko narzędzie, a wyrwany z cugli moralności chrześcijańskiej może narobić wiele szkód.
kubomił [ Legend ]
Bo taka jest prawda - bóg to bullcrap, oólnie wiara to jeden wielki film pt. "Pranie Mózgu", a w głównej roli biedacy, czyli ludzie, którzy dali się omamić. Boga nie ma, zrozumcie to wreszcie.
Samzabijaka [ 00000000 ]
Nie wiem jak Islam, ale o chrześcijaństwie to gówno wiesz.
Przedstawianie Boga zmieniało się z czasem. To o czym mówisz, to Bóg wczesnochrześcijański. Jednak od kilkuset lat Bóg katolicki jest uosobieniem dobra. Pod żadnym pozorem nie jest mściwy, wręcz mściwość jest grzechem. To jest Bóg Nowego Testamentu.
Według mnie jednym z dowodów na nie istnieje boga jest to, że ludzie zmieniają sami jego oblicze non stop, przystosowują się do czasów a bóg co ? NIC. Dlaczego ? Nie istnieje ?
Nie wiem co powiedzieć, bo nie słyszałem o tym. Moje dowody są poparte dowodami naukowymi, te Twoje też? Chętnie o nich poczytam.
Dowodami naukowymi ? Myślałem, że nauka nie uznaje cudów jako 100% cud, tylko pozostawia sprawę jako na razie nie możliwą do określenia. Kiedyś nauka obali i cuda jak wiele innych rzeczy na przestrzeni lat. Katolickie cuda są zbyt nie jasne z tego co wiem, by określać coś jednoznacznie. Kościół często sam wybiera tylko stosowne rzeczy w swoim rozumowaniu.
Czegoś czego nie można wyjaśnić w racjonalny sposób nie powinno się nazywać cudem, bo równie dobrze może to być tylko wizualizacja fanatycznych mózgów ( niby wątpiących, ale zdolnych uwierzyć we wszystko ) .
A jeśli chodzi o lewitację czy medytację. Można nie tylko poczytać o tym, ale i to zobaczyć. Polecam.
I w ogóle to skończmy z tym oklepanym dialogiem na linii ateista/fanatyk i pomyślmy wspólnie: co z tą młodzieżą będzie ? ;)
Flyby [ Outsider ]
.."czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci" ..i wbrew łatwym pozorom nie mam tu na myśli "młodzieńczych hulanek i buntów" a podstawy wychowania wraz z wykształceniem ..W owych podstawach wszędzie przewija się "treść religijna" bo niezależnie od wyznania jest ona jednym z podstawowych wzorców społecznych ..W zasadzie prawie wszędzie na świecie, bo nawet tam gdzie tych "wzorców" oficjalnie nie ma, są "wzorce zastępcze", oparte na "religijnych elementach" ;) ..I tak że z czasem młodzież owe wzorce jednak przyjmuje, w sposób uzależniony od swoich osobistych postaw i w połączeniu z "wymaganiami społecznymi" środowiska ..Jeżeli nawet jak to się zwykło określać "nie praktykują" na co dzień, to i tak starają się nie wyłamywać z owych "społecznych ram", nie tylko moralnych ale i obyczajowych ;)
..Przychodzą także "potrzeby duchowe", zza młodu wyładowywane w rozmaitych "ezoterycznych ruchach", często sekciarskich ;) ..To, jeżeli starczy życia, mija - wraca się na "ścieżki" które sobie w nas "czekają" lub zostaje na "uboczu" ..Tych ostatnich co zostają "na uboczu", "niby ateistów" jest procent niewielki - bo łatwiej żyć "z nadzieją" czyli "wierząc w Boga" niż "bez niego" ;)
mineral [ Senator ]
NIC. Dlaczego ? Nie istnieje ?
No, ale co miałby robić? Przemawiać publicznie, dementować pogłoski, krzyczeć z ambony? Myślę, że cuda są wystarczającą manifestacją Boga. Po co więcej? Chyba wiara polega na tym, żeby wierzyć, a nie żeby wiedzieć że jest. Bóg musi jakoś oddzielić ziarno od plew.
ppaatt1 [ Trekker ]
Jedziemy do Gęstochowy --> Popełniasz jeden konkretny błąd. Nie rozumiesz czym jest wiara. Wiara to nie fakt, i nie da się tego udowodnić. Można albo wierzyć albo nie wierzyć. Każda dyskusja polegająca na szukaniu istnienia bądź nieistnienia Boga jest u samego źródła mało inteligentna. Jeśli ktoś chce wierzyć w Star Warsy niech wierzy, jeśli ktoś chce wierzyć w Boga/Jahwe/Allaha niech wierzy. Każda próba przekonania kogoś (sic. Jak można przekonywać kogoś w dyskusji o wierze?) spełznie na niczym i tylko poleje się kwas. Powiesz teraz, że "To dlaczego działa czarna mafia która mnie grabi, męczy i dyma w każdym możliwym momencie.". Ja Ci odpowiem tak: Problem leży u źródła. Źródłem jest przeszłość. Nigdy nie będzie jednej religii/systemu filozoficznego. To wyróżnia ludzi, że mają oni określone poglądy, idee itd. Nie zmienisz tego w żaden sposób. A jak zechcesz to tylko i jedynie siłą, co z kolei zaowocuje powtórką historii z komunistycznych państw. Tak już jest, tak już było i tak będzie. Nie wymażesz bogatej historii Kościoła, nawet jeśli go nienawidzisz. Ateistyczne wojenki są tak samo debilne jak wojenki pseudo katolików i pseudo muzułmanów. Bo inaczej niż z pseudo nie można ich nazwać.
Bo taka jest prawda - bóg to bullcrap, oólnie wiara to jeden wielki film pt. "Pranie Mózgu", a w głównej roli biedacy, czyli ludzie, którzy dali się omamić. Boga nie ma, zrozumcie to wreszcie.
O mamy przykład typowego "wyzwolonego". Sorki, ale naprawdę Ciebie boli los i wiara kogoś innego? Ja jako katolik nie wychodzę na ulice i nie mówię "Klęczeć psy jak posłaniec Boży idzie". Dopóki ktoś świadomie nie zechce poznać mojej wiary to raczej nie będę nawracał. Tym bardziej teraz. Nie mam zamiaru przekonywać kogokolwiek o istnieniu Boga. Ja w to wierzę, Ty nie? Ok, Nie kupujesz tego. I tego samego oczekuje od ateistów - mowa o tych dziwnych wojowniczych fanatyków, których ostatnio pełno się zrobiło. Sam znam wielu ateistów których mogę nazwać kolegami, bądź nawet przyjaciółmi. Nie widzę problemów. Oni też nie widzą.
Dowodami naukowymi ? Myślałem, że nauka nie uznaje cudów jako 100% cud, tylko pozostawia sprawę jako na razie nie możliwą do określenia. Kiedyś nauka obali i cuda jak wiele innych rzeczy na przestrzeni lat. Katolickie cuda są zbyt nie jasne z tego co wiem, by określać coś jednoznacznie. Kościół często sam wybiera tylko stosowne rzeczy w swoim rozumowaniu.
Jeśli interesuje Ciebie moje zdanie. ( i od razu zaznaczam. Nie mam zamiaru Ciebie przekonywać. Tylko wyrażę swój pogląd filozoficzno-religijny). Wg. mnie można udowodnić naukowo każdy cud. Uznając że Bóg jest matematykiem to można stwierdzić że tworzy pewnego rodzaju harmonie w świcie. Wszytko działa wg. procesów, wszystko ma jakiś cel i rolę. W takim razie dlaczego Bóg wbijając swoją rękę gdzieś chce zburzyć tą harmonię? Może wykorzystywać tylko czas, który "uruchamia" w odpowiednim czasie. Tak samo jak z pewnym księdzem rozważałem możliwość normalnego naukowego wyjaśnienia plag egipskich oraz ucieczki z Egiptu (ogólnie problem ciekawy. Choćby ze względu na to, ze droga jaka niby mieliby przejść jest nielogiczna. Jednak po spróbowaniu naukowo to rozwiązać można to pokazać jak najbardziej realnie. ). Od razu zaznaczę, że do deizmu mi mimo wszystko daleko. Wolna wola swoją drogą, reszta swoją. Uznaję wsparcie Boga przez motywowanie, bądź bardziej duchowo-prywatne rzeczy. I jeszcze jedna rzecz. Uznaję Boga jako absolut, coś czego umysł człowieka nie jest w stanie pojąć nawet w 1%. Biblijne demonstracje? Jeśli istnieje to znaczy, że i tak przemawiał do prostego ludu prostymi słowami. Jaki ma cel? Na pewno nie do zrozumienia w aktualnym czasie. Śmiało możesz uznać że boję się świata, śmierci czy życia, albo nieznanego. Ja uważa inaczej.
bo łatwiej żyć "z nadzieją" czyli "wierząc w Boga" niż "bez niego" ;)
Nie zgodzę się z tym. Zależy od człowieka. Jeden może mieć to wszystko w dupie, a jego umysł nie jest nawet wstanie pojąc o czym mowa. Zresztą nieznajomość czegoś co się krytykuję niszczy trochę społeczność ateistów w moich oczach. Gdy kiedyś zapewne potrafili mówić mądrze, dzisiaj banda rozwydrzonych nastolatków nie jest w sanie normalnie porozmawiać. Jak można cokolwiek udowadniać (sic) komuś kto nie zna podstaw i założeń omawianej rzeczy? Aby móc postawić konkretne argumenty należy zgłębić ile się da omawiany temat, a nie czytać artykuły z różnych stron. (ahh ten racjonalista.pl , szkoda że większość nie myśli, a bierze wszystko z tego).
Przepraszam za ewentualne błędy. Mogłem coś przeoczyć. Również pragnę przeprosić za chaos i zapewne urywanie myśli. Czasem tak mam, że jak popłynę to lecę.
Pozdrawiam ludzi myślących i tych ze strony ateistycznej oraz tych ze strony teistycznej.
Flyby [ Outsider ]
..żeby było "jaśniej", nie każdy może wzbudzić w sobie "element wiary" z taką samą "siłą" czyli w równym stopniu ..Pisze o tym mineral - można to też nazywać "stanem łaski" ..Podstawą jest intencja ..wychowanie oraz środowisko stwarza grunt pod intencję oraz jej szczerość i siłę ..
..to "uproszczenie", ppaatt1 i nie musisz się z nim zgadzać bo to "uproszczenie" tyczące zachowań, nie przekonań (czyli wiary w Boga jako takiej i stopnia jej siły) ;)
Karrde [ Visual Effects Artist ]
mineral
Przedstawianie Boga zmieniało się z czasem. To o czym mówisz, to Bóg wczesnochrześcijański. Jednak od kilkuset lat Bóg katolicki jest uosobieniem dobra. Pod żadnym pozorem nie jest mściwy, wręcz mściwość jest grzechem. To jest Bóg Nowego Testamentu.
Znaczy co, bóg się zmienił? Nie wiem, w pewnym momencie okres mu się skończył i powiedział "teraz będę dobry i miłosierny"? Czy po prostu ludzie najpierw wymyślili sobie boga okrutnego, a potem przefarbowali go jednak na dobrotliwego, bo to bardziej na czasie było?
graf_0 [ Nożownik ]
samzabijaka - pomysł z budowanie etyki i moralnosci wyłącznie na bazie wiary w konkretnego boga jest z góry skazany na niepowodzenie.
Zasady postępowania na ziemi można zbudować i wyegzekwować bez opierania się w całości o karę/nagrodę w kolejnym życiu. Tyle tylko że z religią(właściwie dowolną) u boku jest to prostsze. Religie dzięki swojej długiej historii dają poczucie ciągłości i pewności co pomaga w wywieraniu wpływu i budowaniu hierarchii wartości.
Jeśli spojrzeć na Polskę, która to ma za sobą przewroty od jakiś 100 lat co około lat 30 ciężko znaleźć inny pewny i stały punkt zaczepienia niż religia.
Samzabijaka [ 00000000 ]
Można wierzyć, owszem, ale co wam daję ta wiara oprócz uspokojenia o dalsze według wiary losy ? ( Nie wszystkim )
Może i warto wierzyć w coś tylko dla nadziei, ale wiele ludzi nie spogląda realnie na wiarę.
Osoba taka wierzy w coś w co chce wierzyć, ale zapomina o tym, że są ludzie, którzy wierzą w zupełnie coś innego i też mają swoje cuda na których opierają swoją wiarę.
Napiszę ktoś: wierzę i już ! Co ci do tego ?
Nic mi do tego, ale takie myślenie , taka wiara w coś oparta tylko na wierze lub na jakiś niejasnych odczuciach interpretowanych pod kątem wiary nie jest odpowiednia dla inteligentnego człowieka.
No kurde ludzie powinni spojrzeć na religie, bogów z innej strony. Dlaczego od razu wierzyć w to ślepo ( bo tak można nazwać wiarę w coś na co nie ma naukowego dowodu ) Nie lepiej sceptycznie podjąć próby zbadania tego ? Zbadanie tego co się dzieję ze mną ?
W mózgu jest pewien ośrodek odpowiedzialny za odczucia religijne. Skoro ludzie miewają halucynację po różnych środkach to może wiara wpływa tak na ten ośrodek, że można zobaczyć Jezusa, Matkę Boską ?
Wierzę i już ! Ok, ale każdy człowiek powinien zadać sobie pytanie: dlaczego wierzę ? Może to na czym opieram swoją wiarę nie jest tak do końca warte wiary, w końcu nie wiadomo co to jest do końca...
Tak właśnie zaczyna się moim zdaniem odpowiednie podchodzenie do sprawy.
Attyla [ Legend ]
Samozabijaka
taka wiara w coś oparta tylko na wierze lub na jakiś niejasnych odczuciach interpretowanych pod kątem wiary nie jest odpowiednia dla inteligentnego człowieka.
Inteligencja nie ma tu nic do rzeczy. Tacy jak ty - młodzi ludzie - tkwią w swoich ideach jeszcze głęboko w XIX w. Tymczasem, pozytywizm nie jest ani ideologią jednolitą ani niezmienną na przestrzeni całej swojej egzystencji i od dziecinnej wiary w możliwość pełnego poznania zawierającego w sobie atrybuty pewności i niezmienności pozytywiści dochodzą do wniosków całkowicie przeciwnych sprowadzających się z grubsza do stwierdzenia, że poznanie rzeczywistości fenomenów nie jest możliwe, jako, że jest zbyt złożone, więc należy się ograniczać do budowania modelów teoretycznych, pozwalających na ustalenia na tyle prawdopodobne, by pozwalały na budowanie procedur pozwalających dostosować się do najczęściej występujących zjawisk. Tym samym pozytywizm odrzucił już (chyba ostatecznie) pretensje do monopolu na prawdę posiadającą atrybuty niezmienności i pewności na rzecz "prawdy" rozumianej jako przepisy na dostosowanie się do najczęściej występujących skutków określonych przesłanek, przy czym odrzuca się determinizm, jako zgodny z rzeczywistością tylko do pewnego stopnia.
Takiego spojrzenia na rzeczywistość fenomenów zaś jest nie odrzuca Kościół, jako, że jest ono niesprzeczne z jego nauką. A jest niesprzeczne z tego prostego powodu, że pozytywizm odrzucił pretensje do rangi objawienia i nie mówi o tym, czego nie ma a o tym, na istnienie czego nie ma dowodów a to jest gigantyczna różnica.
Przyjmuje się też szeroko postulat, by naukowcy nie przekraczali nauki i nie wypowiadali się w kwestiach, do których nauka nie została powołana do życia.
Tak czy owak, wiara jest koniecznym fundamentem konstytucji każdego człowieka. Choćby z tego powodu, że człowiek nie jest w stanie wszystkiego, co jest w niego "wlewane" sprawdzić. Cała idea edukacji (oczywiście nie tego neoliberalnego bełkotu naćpanych "dzieci kwiatów") polega na tym, że dziecko styka się z osobą starszą posiadającą autorytet i środki pozwalające na stawianie wymagań i uczy się tego, co jet mu przekazywane, więc WIERZY w to, że to, czego się go uczy jest prawdziwe.
Molzey [ Generaďż˝ ]
Tak czy owak, wiara jest koniecznym fundamentem konstytucji każdego człowieka.
Nie, nie jest.
Attyla [ Legend ]
Nie, nie jest.
Tak - jest.
Molzey [ Generaďż˝ ]
A jednak - nie jest. Bez wątpienia jestem człowiekiem i, również bez wątpienia, ów wydumany fundament człowieczeństwa nie jest mi do niczego potrzebny. A komusze idee jakoby wszyscy ludzie byli jak cegły - tacy sami, zachowaj dla siebie i księdza spowiednika.
I tak, wiem że ty wiesz lepiej.
Son of the Beach [ Centurion ]
Przykro mi, ale to jest przyszłość:
Attyla [ Legend ]
Molzey
znajdź mi dwie identyczne cegły, to pogadamy.
Flyby [ Outsider ]
.."wydumany fundament człowieczeństwa", Molzey
..nie jest on "wydumany", Molzey bo nawet z pozycji "racjonalnych" czy jak wolisz "rozumowych" zdradza ludzką potrzebę istnienia takiego "fundamentu" ..Możesz tylko spekulować nad jego "naturą", przy czym na większość pytań w tym względzie nie otrzymasz odpowiedzi.. Pomijanie go oczywiście jest możliwe - nie mniej, występując wciąż z tych "rozumowych" pozycji, można zapytać czy takie "pomijanie" (zwłaszcza w ramach społeczeństwa) jest potrzebne ;)
Attyla [ Legend ]
Ja bym raczej zastanawiał się nad tym, czy pomijanie tego "fundamentu" z pozycji rozumowych jest rozumne:)
Flyby [ Outsider ]
..z Twojego "stanowiska", Attylo - oczywiście nie jest "rozumne" ;) ..I mógłbym Ci odpowiedzieć w ten sam sposób - czy rozumne jest poddawać w wątpliwość istnienie takich "rozumowych spekulacji" lub owego "pomijania" ? ;) ..Być może oddaje to siłę Twojego przeżywania wiary ale nic ponadto ;)
Attyla [ Legend ]
Flyby
Nie poddaję w wątpliwość istnienia tych spekulacji. Zastanawiam się jedynie, czy rozumne jest poddawanie w wątpliwość istnienia prawdy. Wszak bez prawdy nie może być i wątpliwości.
Schygneth [ Generaďż˝ ]
Nie trzeba wyznawać żadnych religii, żeby być porządnym człowiekiem.
Sainim [ Centurion ]
Schygneth ma rację. Czy to aż takie ważne, kto jaką religię wyznaje i czy w ogóle ją wyznaje?
Wydaje mi się, że w tym wszystkim chodzi przecież o to, żeby być dobrym człowiekiem, a to można osiągnąć tak z religią, jak i bez niej.
Nikuu [ Pretorianin ]
Son of the Beach
Wielka mi tragedia - islam w Europie. Religia, jak każda, a że Arabusy potrafili zadbać o swoją kulturę, tak muzułmanów wciąż przybywa (w przeciwieństwie do chrześcijan). Korespondowałem z wieloma muzułmanami i nie mają ani trzeciego oka, ani nie są upośledzeni.
kubomił [ Legend ]
Bo przecież to wstyd być innowiercą lub ateistą!