GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Granice wytrzymalosci.

20.10.2001
14:47
smile
[1]

anonimowy [ Legend ]

Granice wytrzymalosci.

Obejrzalam film, pt. "Granice wytrzymalosci" o wspinaczce na K-2. Watkiem wiodacym jest wyprawa siedmiu osob w celu ratowania zycia trojga ludzi. Z ekipy ratunkowej przezywaja jedynie dwie osoby, z ratowanych zaledwie jedna. Niby film, jak kazdy inny, ale sklania do refleksji nad sensem poswiecania sie dla innych ludzi. Bilans jest jednoznaczny, zginelo 7 osob, a mogloby zginac tylko 3... Ratownicy wiedzac, ze moga z wyprawy nie wrocic, zgodzili sie jednak na wpinaczke - i w efekcie zaplacili najwyzsza cene, zlozyli ofiare z siebie na oltarzu.... no wlasnie? czego? Czy poswiecanie siebie dla tzw. wyzszych celow jest jeszcze dzis praktykowane? A jesli jest, co powoduje nami, ze jestesmy sklonni ryzykowac i pomagac? Oczywiscie nie mozna mowic li tylko o poswiecaniu wlasnego zycia, rownie dobrze mozna perzelozyc sprawe na codziennosc. Oddajemy swoje uczucia, czas, jestesmy zaangazowani... W imie czego?
Jestem ciekawa Waszego zdania.

Pzdr

20.10.2001
17:29
smile
[2]

tygrysek [ behemot ]

Sa niektore sytuacje ktore zmuszaja do dzialania, czlowiek poswieca nie do konca logicznie, rzeczy ktore sa dla niego bardzo wazne. W zyciu codziennym nie zdaza sie to czesto, ale poswiecamy dobra impreze, aby posiedziec z przyjacielem w jego chorobie, poswiecamy 100 PLN rzucajac do skarbonki na biedne dzieci, nie jest to moze poswiecenie najwyzszego lotu, ale tez sie poswiecamy. Napewno jestem w stanie poswiecic zycie dla zycia innego, ale mam nadzieje ze nie bede musial stawac przed taka sytuacja bo narazie moje zycie mi sie podoba. Na koncu padlo pytanie "w imie czego ?", w imie czystego sumienia, dobrego samopoczucia psychicznego, w imie bycia bohaterem, bo kazdy z nas w glebi chcialby byc choc przez chwile bohaterem, nie tyle co slawnym czy heroicznym, ale przynajmniej cichym ... ale bohaterem. Na mysl wlasnie przyszly mi dwa filmy, jeden to "Bohater mimo woli", ktory sklania do zastanowienia sie nad byciem bohaterem i "Gra". Ale dlaczego Gra ??? Jeszcze nie wiem :-), bynajmniej teraz ten film mi sie przypomnial. AvE Moje glupie wywodY

20.10.2001
19:47
[3]

anonimowy [ Legend ]

Tygrysku, to bardzo mile z Twojej strony, ze raczyles tu zajrzec :)) (wiem, to wspolczucie dla tworcy watku ;)) Ja bym okreslila to, co napisales, jednym slowem: egoizm. Bo czyz nie czujemy sie lepiej dajac jalmuzne, albo pomagajac komus w inny sposob? Czy nie uspokajamy gestami wlasnego sumienia? Robimy wiec cokolwiek altruistycznie dla kogos, czy raczej w celu zaspokojenia wlasnych potrzeb. Bo przeciez dajac cokolwiek liczymy na wdziecznosc i jestesmy oburzeni, gdy jej nie dostajemy w zamian, prawda?

20.10.2001
19:58
smile
[4]

tygrysek [ behemot ]

ja bym polemizował co do egoizmu, a jeżeli pomagając komuś nawet jałmużną myślę o tej osobie której wręczam pieniądze czy swoją pomoc ??? ale masło maślane wyszło ... bynajmniej nie tylko zaspokajam swoje potrzeby czystego sumienia, ale też staram się być miły i pomocny dla ludzi na świecie ... AvE PS: nie wszedłem w ten wątek ze współczucia :-)

20.10.2001
20:06
[5]

Joanna [ Kerowyn ]

abra-->. postanowiłam tu zajrzeć nie z powodu współczucia dla twórczyni wątku. Poruszasz sprawy ciekawe. Rzeczywiście mozna mówic o egoizmie jako o żródle altruizmu posuniętego do ofiary ze swego życia. Żołnierz walczy wiedząc o tym, że jeśli dostanie to koledzy zrobią co się da by go ściągnąć. Alpinista na ścianie wierzy w pomoc kolegów. Nie udzielenie takiej pomocy jest karane ostracyzmem w danym środowisku. Nikt nie pójdzie w góry z kims kto odciął linę kolegi. Z kimś kto wymówił się od akcji ratunkowej. Jest - zwłaszcza dotyczy to zawodowych ratowników - jeszcze jeden czynnik o którym rzadko kto mówi. Narkomania. Ci ludzie (i bardzo dobrze, że są tacy) są uzależnieni od andrealiny. Trudna akcja->duża nagroda. Ale za tym wszystkim stoi też potrzeba udzielenia pomocy, głęboko ukryta w naszych genach. Już 100.000 lat temu praludzie opiekowali się rannymi do końca - świadczą o tym wykopaliska. I dobrze, że tak nas zaprogramowano, i jeszcze lepiej, że tak nas wychowują.

20.10.2001
20:17
[6]

czarny [ Pretorianin ]

abrakaadabra----> podjęłaś bardzo ciekawy i ważny temat. Ja osobiście przechodząc ulicą obok biednych, niepełnosprownych ludzi mam dziwne uczycie , może jestem śmieszny ale mam poczucie winy, że ja mam pieniądze, jestem zdrowy, nie muszę żebrać. Mam wtedy głęboką chęć pomocy wszystkim cierpiącym. Co do dawania pieniędzy to masz chyba rację , gry damy to zaspokajamy własne potrzeby emocjonale, lecz równocześnie pomagamy komuś.

20.10.2001
20:32
[7]

anonimowy [ Legend ]

Ja bylem w kinie w czasie gdy lecial ten film i musze powiedziec ze byl do bani bo pelno sniegu na ekranie i na sali bylo jasno :) A potem sie obsluga na mnie z partnerka dziwnie patrzyla :)))) A co do poswiecenia... Oddac zycie i kogos uratowac to cos wspanialego... Oddac zycie i nie uratowac to gluptota i wstyd. :)

20.10.2001
21:01
[8]

Maryan [ Pretorianin ]

Czymś człowiek do cholery musi różnić się od wcześniejszych zwierząt. A jeśli ktoś wogóle zadaje takie pytania to znam dobrego psychologa (serio).

20.10.2001
21:02
[9]

anonimowy [ Legend ]

Psychologowie to czasami niezle swiry. Moja psycholog wygladala jak wiedzma i usilowala mnie chrystianizowac :/// Ale psychiatre mam naprawde fajna :)

20.10.2001
21:03
[10]

Maryan [ Pretorianin ]

O czym są te wszystkie piosenki Michaela Jacksona i podobnych jemu jak o nie dobroci wobec innych. Każdy hip-hoper również uważa się za lepszego od innych właśnie dlatego, że nie odmówi pomocy (co prawda raczej tylko podobnemu hip-hoperowi, ale zawsze).

20.10.2001
21:10
[11]

Maryan [ Pretorianin ]

Psycholog który namawia do swoich własnych poglądów to zwykła ciota sama potrzebująca psychologa. Ja mówiłem o tych prawdziwych psychologach bo są tacy- nie namawiają do swego, tylko wchodzą w umysł pacjenta i widzą świat jego oczami i reagują jak pacjent- niby ten sam, ale jakże inny.

20.10.2001
22:26
[12]

zbuju [ Generaďż˝ ]

abrakadabra --> "Ja bym okreslila to, co napisales, jednym slowem: egoizm. Bo czyz nie czujemy sie lepiej dajac jalmuzne, albo pomagajac komus w inny sposob?" Czy nie uspokajamy gestami wlasnego sumienia? Robimy wiec cokolwiek altruistycznie dla kogos, czy raczej w celu zaspokojenia wlasnych potrzeb. Bo przeciez dajac cokolwiek liczymy na wdziecznosc i jestesmy oburzeni, gdy jej nie dostajemy w zamian, prawda? Nazywaj to jak chcesz (egoizm, altruizm) ale wniosek jest jeden - obdarowany, uratowany jest zadowolony i Ty jestes zadowolona bo czujesz sie lepiej . ...pzdr.

21.10.2001
10:09
smile
[13]

anonimowy [ Legend ]

Troche podstepem Was wzielam, prawda :) Chcialam sie przekonac, czy sa jeszcze osoby na tym Forum sklonne do ludzkich uczuc. Jesli ktos sledzil polemike w "Polak nie Polak" - doskonale mnie zrozumie :) Wracajac do meritum. Nie mozemy zbawic swiata. Trzeba byloby zaczac bawic sie w polityke, czym brzydze sie, poniewaz polityka w wydaniu wspolczesnym odbiega od pierwowzoru - etosu na ktorym powinna byc oparta. Celem w polityce obecnej nie jest budowanie wspolnego dobra - takowe sprzeczne jest z prywatnymi celami politykow. (wiem, uogolniam - nie teraz tutaj o tym) Ale mozemy dokonac codziennie czegos wielkiego. Malego a wielkiego. Mozemy udzielac pomocy. Opowiem Wam co przydazylo mie sie niedawno. Otoz jechalam ulica z domu do sklepu. Tuz przy chodniku (niedalkeo byl przystanek na ktorym stalo mnostwo ludzi czekajacych na autobus), na trwniku lezal czlowiek. Mezczyzna niezbyt dobrze ubrany, okolo 40. Na ustach mial piane. Jego cialo dosc mocno drazo. Ludzie stali i patrzyli. Nikt nie podszedl. Rzeczywiscie - z dalelaka mezczyzna ten wygladal jak pijak. Zatrzymalam sie. Wyszlam z auta. Podeszlam do niego, ukucnelam. Mial zacisniete na jezyku szczeki. Pomyslalam ze to padaczka. Wyjelam telefon - wezwalam karetke. W chwili gdy dzwonilam, z przystanku podeszlo dwoje ludzi. Ocenili sytuacje jak ja, przywolali reszte. Ktos mial noz, wlozono mu go miedzy zeby - uwolniono jezyk, ktory zaczal krwawic. Ktos trzymal tego czlowieka zeby nie trzasl sie, ktos inny podlozyl mu pod glowe kurtke... Jaki z tego wniosek? Czasem wystarczy zrobic pierszy krok, aby sklonic reszte do pomocy. Ludzie sa zbyt nieufni w dzisiejszych czasach, ale jazke sklonni do kontaktow i pomocni! Sadzac po moim przypadku, teoria znieczulicy spolecznej nie ma zastosowania. Jak bardzo cieszylam sie, juz po fakcie, gdy karetka zabrala chorego, kiedy ludzie ci zaczeli ze soba rozmawiac. Byli dla siebie bardzo przychylni, zjednoczyli sie w pomocy. Zapewne beda teraz mowic do siebie "dzien dobry", gdy spotkaja sie na przystanku znow. Beda sie do siebie usmiechac i.... bedzie im lzej. Chcialam pokazac Wam, ze na codzien nasza postawa ma kolosalny wplyw na innych. Jestesmy nieustannie w interakcjach z innymi ludxmi. Czas zdac sobie z tego sprawe - i wyciagnac wnioski :)) Moje motto: "Pomagajcie sobie i kochajcie wzajemnie - a swiat stanie sie godny zycia" pzdr

21.10.2001
10:35
[14]

Joanna [ Kerowyn ]

Abra -->> Auuuuuuuu! Zabolało. Ludzkie uczucia i trzeźwa ocena sytuacji to zupełnie różne rzeczy. Żeby odejść od spraw z "Polak nie Polak" to można pomagać wszystkim - jeśli jest się świętym i nieskończenie bogatym - ale nawet w takiej sytuacji dobrze wiedzieć ktory z podopiecznych jest biedny naprawdę, ktory jest chory a ktory jest oszustem i który może cię zamordować - o okradzeniu nie wspominając. Trzeba to wiedzieć choćby dla tego, że inaczej mozna pomóc biedakowi a inaczej komuś uzależnionemu. Trzeba też wiedzieć kiedy pomocą można zaszkodzić - to zresztą najczęstszy efekt pomocy. Ba pomóc można nawet potencjalnemu mordercy - wysyłając odpowiednią informację do niego. Ale trzeba wiedzieć kto jest nim potencjalnie. TAK WIĘC NIE MÓW o braku ludzkich uczuć tylko o ludziach którym uczucia nie zamieniają się na opaskę na oczy, słuchawki na uszy i korki do nozdrzy (lub vice versa). Są dwie skrajności - ja jestem pośrodku bo rozdzielam analizę od uczuć. Dopiero przy podejmowaniu decyzji nadstępuje połączenie uczuć i analizy.

21.10.2001
11:02
[15]

anonimowy [ Legend ]

Joasiu, ales zamieszala :) Analiza - owczem, stad tu jestem, bo wlasnie za duzo analizuje ;) Powiem tak Joasiu. Uczymy sie przez cale zycie. Zdobywamy bagaz doswiadczen, ktory w parze z nauka zwie sie swiatopogladem. W zaleznosci od tego czego sie nauczymy, i jak nas zycie doswiadczy - taki jest nasz swiatopoglad. Ale jesli nawet doswiadcza nas zle, i z duszy wyziera gorycz i rozczarowanie, nie nalezy zapominac po co zostalismy powolani do zycia. Zyjemy w grupach spolecznych, ktore to grupy skladaja sie na spoleczenstwa. Jako jednostki powiazane systemem z natury rzeczy oddzialujemy na inne jednostki, a i one na nas. Jedno jest tylko wazne w omawianych relacjach - madrasc osądu. Kierowanie sie maxyma Hipokratesa czesto nie lezy w charakterach ludzkich. Dominuje zawisc, uprzedzenia, stereotypy. Stad moj wywod na temat odpowiedzialnosci ludzi swiatlych, prostych (znow sie powtarzam) - pomoc w analizie zycia, czegolkolwiek w celu osiagniecia racjonalnego rozwiazania. Racjonalnego, czyli niekrzywdzacy, czyli zadawalajacego strony, ktorego problem dotyczy, stawiajacy rozum nad emocjami i doswiadczeniami osobistymi. Odrzucam argumenty sily, jako prowadzace go wiekszego zla. Przemoc jest rozwiazaniem ostatecznym, a przy dzisiejszych mozliwosciach ludzkosci - zupelnie zbednym i nie na miejscu. Trudne to - owszem, ale czy niemozliwe? Znow brak woli? Czyli pozostaje egoizm i wlasne interesy ponad wszystko? Jednak nie, swiadacza o tym posty wyzej :)). Kierujemy ludzkie uczucia nie tylko do najblizszych. Wiec - czlowiek z natury swej jest dobry i prawy. Trzeba tylko pomoc mu wydobyc z siebie to, co najlepsze i najwartosciowsze. Robmy to wiec :)) Pomagajmy innym byc dobrymi ludxmi. Im nas bedzie wiecej, tym i spoleczenstwa zmienia sie na lepsze w swojej "masie" z czasem.

21.10.2001
11:03
[16]

Joanna [ Kerowyn ]

Abra -->> może tak teraz na spokojnie - więc po wyłączeniu uczuć odpowiem ci na twoją - nie obraź się obrazę - Czy lekarz powinien pominąć jasne symptomy raka - bo mu żal pacjenta - i leczyc tylko chrypkę? Czy to, że rozpozna raka pozbawia go prawa do mienia ludzkich uczuć? Ja i Attyla jesteśmy w tamtym wątku lekarzami. Opisujemy objawy, dajemy rozpoznanie choroby. Możemy przewidzieć przyszły rozwój choroby. A że lekarstwa niesmaczne? A że kuracja bolesna? Tak jest w życiu. Lekarz nie staje się potworem bo zastrzyk bolesny. Pozdrowienia (szczere)

21.10.2001
11:15
[17]

Joanna [ Kerowyn ]

abra-->> nasze odpowiedzi wymineły się. Nie zgodzę się z tobą, że na przemoc nie ma miejsca. Odpowiem ci przykładem z życia. Mój brat cioteczny jest psychologiem, kiedyś miał pod swoją opieką grupę trudnej młodzieży z którą nikt nie potrafił dojść do ładu. On doszedł i przynajmniej kilku z nich wycofało się z drogi do kryminału. Jak? Zaprosił ich do lasu. Powiedział, że przestaje tam byc wychowawcą i jeśli któryś chce to służy mu pięścią. A że co nieco ćwiczył, paru rozłożył. Od tego momentu małpki zaczęły zamieniać się w ludzi. Przemoc, chcemy czy nie jest wpisana w nasze geny - tylko dzięki temu istniejemy. Powinniśmy ja markować bo jesteśmy cywilizowani, ale nie możemy jej się wyrzec całkowicie.

21.10.2001
11:38
[18]

anonimowy [ Legend ]

Joasiu, Attyli, poki co, nie widze. Ale wiem, ze moj osobisty "lekarz" dotrze tu niebawem - juz w poniedzialek :)) Coz, duchy, jako juz zmarle, sa nie do wyleczenia. Prozne wiec Wasze gorzkie lekarstwa. Mi juz nic nie pomoze ;)))) Swoja droga, metody przez Was stosowane wywodza sie chyba ze sredniowiecza ;). Jesli boli reka - uciac ja. Gdzie studiowaliscie medycyne, moge zapytac? :)))) Powaznie teraz. Joasiu, owszem, nalezy przewidywac rozwoj wydarzen, ale robi sie to metoda wariantowa trojplaszczyznowa. Zakladamy najlepsze, najgorsze i posrednie rozwiazanie. Co nie znaczy, ze w kazdym nie nalezy uwzgledniac pierwiastka humanitaryzmu. Tylko to mnie uderza w Waszych postach. Brak podejscia "czlowieczego". A przeciez ludxmi jestescie. Co innego trzexwa ocena sytuacji, a co innego nieracjonalne rozwiazanie. Oderwijcie sie na chwile od swoich uprzedzen. Znajdxcie rozwiazanie godnie nie barbarzyncy, ale czlowieka swiatlego. Kto, jak nie Wy - ludzie znajacy doskonale problem i zagadnienia moglby lepiej dywagowac nad wyjsciem z patowej sytuacji? To trudne, ale trzeba chciec. A jak chec sie znajdzie - to i dobre rozwiazanie rowniez :))). Potem cos Ci rzekne jeszcze, zaczekam co odpowiesz :))

21.10.2001
11:58
[19]

anonimowy [ Legend ]

Tygrysku, Zbuju --> racja, tak czlowiek jest skonstruowany. Musi pomagac bo czuje sie wyalienowany. Zgoda co do tego, ze jakby nie nazwac jalmuzny - cel zostaje spelniony. Ale zobaczcie USA, w troche wiekszej skali teraz - z jednej strony ogromna pomoc finansowa, zdrugiej atak zbrojny. Wiec cel uswiecil srodki w tym przypadku. Pieniadze mialy na celu zamkniecie ust opinii publicznej. Azzie --> jesli jest najmniejsza szansa, nic nie usprawiedliwa - moim zdaniem - zaniechania pomocy. Maryan --> wciaz ewoluujemy, tylko w ktora strone? Joanna--> czytalam kiedys wywiad z naszym alpinista (niestety sklerozis, nie przypomne sobie z kim), ktory - o zgrozo - powiedzial, ze od pewnego momentu kazdy radzi sobie sam i nie moze liczyc na pomoc czlonkow wyprawy. Tu tez wazny jest tylko cel - zdobycie szczytu i np. 5 lat przygotowan do wyprawy, ktorych nie mozna zaprzepascic koniecznoscia udzielania pomocy. To ponoc umowa, na ktora wszyscy przystaja. Nie miesci mi sie to w glowie.

21.10.2001
12:19
[20]

Maryan [ Pretorianin ]

abrakadabra/ Jeśli penis idzie w góre to znaczy dobrze. Jeśli w dół to źle.

21.10.2001
12:21
[21]

anonimowy [ Legend ]

Maryjan, wroc lepiej na "nudzi mi sie"... ;)

21.10.2001
12:50
smile
[22]

tygrysek [ behemot ]

abrakadabra --> zaczynamy rozmawiać o współczuciu i poświęceniu a kończymy na wojnach, ciężko na takim FORUM jest rozmawiać tak ogólnikowo. Człowiek jest zbudowany bardzo dziwnie i każdy przedstawiciel HOMO SAPIENS ma w sobie uczucia. Wydaje mi się, że zawsze działamy poprzez uczucia, nawet zdrowy rozsądek jest zbudowany na uczuciach. Mamy ochotę pomagać to pomagamy, mamy ochotę kogoś kopnąć to kopiemy ... a nieraz nie wiedząc czemu możemy stracić wszystko a i tak rzucamy się na głęboką wodę... AvE

21.10.2001
13:32
[23]

Joanna [ Kerowyn ]

Abra-->My w ogóle nie pisaliśmy o sposobach rozwiązania problemu. Ja i Attyla daliśmy tylko diagnozę. Że diagnoza jest typu ostatnie stadium raka - to inna sprawa. Możemy zacząć się zastanawiać czy w ogóle podjąć leczenie, operować czy stosować chemoterapię. Ale o tym nie rozmawialiśmy. I dopiero po postawieniu diagnozy jest miejsce na trójpłaszczyznowę proroctwa, ale one moga dotyczyć rokowań a nie stanu pacjenta . Nie pisz, że mamy uprzedzenia. Nawet ty i Lindil przyjeliście - z bólem - fakty, bo pisaliśmy tylko o faktach. Chcesz dyskutować o metodach leczenia - wróć na wątek "PnP" i zaproponuj coś. Z tym, ze najpierw trzeba ustalić czy diagnoza jest słuszna. 2. Ja ten wywiad też czytałam i niestety jest to dowód na upadek człowieczeństwa w dzisiejszych czasach. Z tego co pamiętam nie zostało to zaakceptowane przez innych. Wszędzie znajdziesz ludzi którzy na to miano nie zasługują i niestety jest ich coraz więcej. Dlaczego? (masz temat na dyskusję). Ja juz dawno przestałam być dumna z przynależności do gatunku Homo (kiedyś) sapiens

21.10.2001
14:58
[24]

anonimowy [ Legend ]

Joasiu, oto slowa Attyli cz.I PnP: "[...] A wiec jedynym wyjsciem jest siedziec cicho, a jak udeza, to zdusic, zniszczyc w zarodku niebezpieczenstwo i spacyfikowac jego zrodla demograficzne." Qrcze, zaczynam go juz cytowac, to zly znak ;))))

21.10.2001
15:48
[25]

Joanna [ Kerowyn ]

abra --> dobrze, masz rację, zdarzyło się takie zdanie i pewnie jeszcze kilka, ale ogólnie diagnozowaliśmy chorobę. Zresztą muszę powiedzieć, że wg mnie jest to najbardziej optymistyczny scenariusz. I jednak humanitarny - czekamy aż nas zaatakują. Nie jest on niestety zbieżny z zasadami taktyki i najbardziej krwawy. O scenariuszach mozliwych mozna dyskutować. Przy okazji - upominam się - nie przeprosiłaś mnie za zarzut nieludzkości, ani nie wykazałaś, że jestem bezdusznym robotem.

21.10.2001
18:43
smile
[26]

anonimowy [ Legend ]

Mowisz powaznie?

21.10.2001
18:47
[27]

Joanna [ Kerowyn ]

Poważnie zrobiło mi się przykro, że kwestionujesz moje człowieczeństwo i etykę. Oczywiście, nie obrażam się i nie sądzę by twoja ocena była słuszna. Jeśli się myle to znaczy, ze do mnie trzeba się zwracać kodem dwójkowym i (najlepiej) w Pascalu :-)))))

21.10.2001
19:02
smile
[28]

anonimowy [ Legend ]

Jak swiat swiatem, ile mi sie dostalo od naiwniaczek! Powinnam juz nie zyc :)) A nie chce zeby mnie ktos przepraszal. Coz, jesli chcesz... sorry wiec, znaczy to ni mniej ni wiecej, zes albo wrazliwa, albo obrazalska. Licze na to, ze jednak wrazliwa :)) Wiec i kopia wymierzone w Ciebie nie przeszla obok :)) Dobrze. Wiedz Joasiu, ze nie pozwolilabym sobie na ocene krytyczna wzgledem Waszych pogladow (nie Was), gdybym nie slyszala co chwila zem idealistka zyjaca z glowa w chmurach. Wierz mi. Pozdrawiam (szczerze) Abra

21.10.2001
19:17
[29]

Joanna [ Kerowyn ]

Idealistki są wspaniałe i potrzebne. Ale takie jak Kerowyn (przeczytaj "Prawo Miecza" w wolnej chwili) niestety też. Choćby po to by idealistki żyły i mogły je krytykować. Pozdrowienia Joanna (posiadająca ludzkie uczucia, akceptująca średniowieczne metody i z żalem stwierdzająca, że homo homini lupus est i od dwóch tysięcy lat to zdanie jest słuszne, z zastrzeżeniem, że tacy ludzie to może homo, ale z tym sapiens to gorzej, ponadto - co jako - chyba leśnik - wiedzieć powinnaś - wilki w odróżnieniu od ludzi mają jakieś cywilizowane zwyczaje)

21.10.2001
19:28
[30]

Kat [ Konsul ]

wilkami jestesmy wobec siebie tylko wtedy gdy sie nieznamy poniewaz wtedy 'boimy' sie odrzucenia(takrze pomocy)

22.10.2001
08:07
[31]

Joanna [ Kerowyn ]

kat-->> Niestety to mit. Chyba z 80% przemocy odbywa się w rodzinach. Do przemocy dochodzi często właśnie dlatego, że kogos dobrze znamy.

22.10.2001
08:13
[32]

Kat [ Konsul ]

80% przemocy napewno nie odbywa sie w rodzinach - a ja nie mowilem o przemocy tylko o pomocy

22.10.2001
10:06
[33]

Attyla [ Legend ]

No i stalo sie! Moje ulubione partnerki w dyskusyji bily sie o moje slowa;-)))) Ad rem. Duszku, Ty moj utrapiony - popelniasz podstawowy blad wiekszosci historykow oceniajacych bledy strategiczne Aleksandra Wielkiego, Napoleona i innych. Widzisz, problem w tym, ze rozpoczynajac akcje, nikt nie ma swiadomosci jej skutkow. Ludzie godza sie podejmowac ryzyko glownie dlatego, ze to jest tylko ryzyko, a ludzie generalnie maja ten sam brak co i samochody - za malo oleju:-))) Nikt zatem nie ocenia nebezpieczenstwa ale robi swoje nie baczac na koszty, zwlaszcza, ze sa osobiscie przekonani, ze ich te koszty omina. Dlatego pomoc co do zasady jest mozliwa. Co do Twojego przykladu z czlowiekiem na przystanku, to jest to sytuacja calkowicie inna. Tam wystepowali ludzie, dla ktorych ratowanie, czy niesienie pomocy jest zawodem (rutyna, doswiadczenie, wiara we wlasna wszechmoc ipt) a tu zwykli "cywile". W tamtym przypadku odmowa pomocy raczej nie wchodzila w rachube (sankcje od utraty posady do wiezienia wlacznie), tu mamy do czynienia z ludzmi, ktorzy zwyklis sadzic po wygladzie zewnetrznym. A sad byl dosyc prosty. Zalozenie 1: zyjemy w kraju, gdzie pijanstwo i alkochilizm sa na porzadku dziennym Zalozenie 2: nie mam (nie mowie o sobie - ja sie troche na tym znam) pojecia o jakiejkolwiek pomocy - chociazby pierwszej :-). Wole wiec nie szkodzic i nie ryzykowac zarzutow prokuratury Zalozenie 3: przed szereg wychodza ci, ktorzy najszybciej dostana po czterech literach... Skutek - pomoc moge - i owszem - ale pod warunkiem, ze bez wzgledu na skutek pomocy nikt sie potem do mnie nie przychrzani. Poza tym, co to dla mnie interes wzywac pogotowie, skoro potem prawdopodobnie bede musial za to placic nie mowiac juz o innych dolegliwosciach? (zjawisko na porzadku dziennym) Wszystkie te elementy skutecznie glusza wrazliwosc spoleczna. I nie ma sie co temu dziwic - na bohaterow zawsze jest kandydatow znacznie, znacznie mniej niz potrzeb. Zwlaszcza, ze alternatywa jest prosta - jak uda sie pomoc - w porzadku, nikt pewnie cie nie opluje ale i nie nagrodzi. Ale jak sie nie powiedzie... Prokuratorza i prasa beda mieli urzywanie do konca mojego swiata! Co do mnie. Asienko, moja ulubiona - i Ty Duszku: Ja mam juz taki zwyczaj, ze przewidujac wydazenia staram sie dostosowac do nich mozliwe scenariusze zachowan. A, ze jestem tylko bezduszjnym, gruboskornym, twardym, nieludzkim i strasznym samcem, to jako pierwsze zawsze nasuwa mi sie rozwiazanie najprostrze - sila. to wszystko przez fizyke i zasade bodaj pierwsza dynamiki Newtona:-)))) Jesli tos walnie w stol piescia, to stol odda mu energie ale o wektorze odwroconym. Jezeli jednak energia udezenia bedzie wieksza, niz stol zdola zwrocic - to stol peknie. Stad proste przelozenie na polityke. Jeze ktos spowoduje u mnie wielkie straty, to ja staram sie je co najmniej zrownowazyc. Jezeli zas starczy mi sil i srodkow, to postaram sie straty u przeciwnika ustawic na takim poziomie, zeby odechcialo mu sie zartow na przyszlosc. W kazdym innym przypadku, jezeli nie za pierszy i nie za drugim, to za trzecim sam padne zlamany. W naszym swiecie zachowania "humanitarne" zdazaja sie niezwykle zadko. A jezeli juz sie zdaza, to laczy je jedna wspolny cecha: absolutna zawodnosc i nieskutecznosc (przypomnijcie sobie pierwsza wojne Rzymu z Filipem i postawe Flamininusa, albo nasza odsiecz Wiednia, ktory w sto lat pozniej przerodzila sie w zabory dokonane min. przez tych, ktorym pomagalismy). Powiadam zatem - jestem barbarzynskim wojownikiem, dla ktorego jedynym slusznym pokojem jest ten ustanowiony na brzuchu pokonanego wroga. Tylko lezacy okaze nam wdziecznosc i nalezny respekt (zasada polityki Rzymu). A jak sie nas nie beda bali, to nas beda bili (dewiza starego Wolodyjowskiego:-))))

22.10.2001
14:19
[34]

Kat [ Konsul ]

Attyla--> to chyba nie jest sposob na zycie? (to moze sie sprawdzac - przynajmniej wedlug mnie - tylko w polityce)

22.10.2001
14:31
[35]

Attyla [ Legend ]

Degustibus non est disputandum:-))))

22.10.2001
14:35
[36]

Kat [ Konsul ]

wiem ale tu nie chodzi chyba o gusta?

22.10.2001
15:00
[37]

Attyla [ Legend ]

A o co?

22.10.2001
15:50
[38]

Kat [ Konsul ]

o poinie sposub w jaki sie ustosunkujemy do danej rzeczy ogolnie biorac przyzwyczajenia, postawe poglad na zycie ale raczej nie gusta

22.10.2001
15:59
[39]

Attyla [ Legend ]

No dobrze, ale co z tego co napisalem nie moze byc czyms takim?

22.10.2001
16:42
[40]

Kat [ Konsul ]

chodzilo mi o to ze na pytanie odpowiedziales aforyzmem ze o gustach sie nie dyskutuje - wyszlo z tego ze niejest to troje zdanie ale 'gust' (?)

22.10.2001
16:52
[41]

Joanna [ Kerowyn ]

Kat --> po pierwsze całe życie to polityka tyle, że z reguły na mniejszą skalę. Po drugie gust i własne zdanie to dokładnie to samo Attyla-->>Obawiam się, że na spotkaniu warszawskim lepiej nie zbliżaj się do Abry, mamy przechlapane... I nie ma z kim dyskutować :-(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

22.10.2001
16:56
[42]

Kat [ Konsul ]

Joanna---> jezeli ktos lubi jest cos a czegos nie to jest to jego gust takzwane przyzwyczjenie i o tym jak mowi przyslowie sie nie rozmawia natomiast zdanie jest poto zeby je zmieniac naginac zeby moglo ewoluowac

22.10.2001
16:58
[43]

Attyla [ Legend ]

Sadze Asienko, ze nie bedzie tak zle. Byc może nie zgadzamy sie z naszym Duszkiem w kilku kwestiach ale podobno przeciwienstwa sie przyciagaja. A czy sa juz jakies ostateczne ustalenia dotyczace sprawy spotkania?

22.10.2001
17:00
[44]

Kat [ Konsul ]

a zycie to nmie jest polityka w innej skali - nieznam zbyt wielu ludzi ktorzy oklamuja ludzi tyko poto zeby 'zablysnac w grupie'

22.10.2001
17:02
[45]

Joanna [ Kerowyn ]

kat -->>wczoraj lubiłam czerwone, dziś lubię niebieskie, a właściwie tamto czerwone jest niebieskawe więc OK, a pewnie dojdę do tego że zielony jest naładniejszy. A więc zmieniłam, nagiełam, wyewoluowałam. Ktoś tu na forum jest polonistą to go męcz. Dla nas to właściwie to samo

22.10.2001
17:04
[46]

Kat [ Konsul ]

pax

22.10.2001
17:08
[47]

Joanna [ Kerowyn ]

Attyla--> ja jestem "starą" stolicą więc tylko rzuciłam okiem kto "warsiawiak" i zobaczyłam Ciebie i Abrę. Ale nie śledzę tego wątku. Jak Abra się zgodzi ucałuj ją od najemniczki Shin'a'in na tym spotkaniu

23.10.2001
10:33
smile
[48]

anonimowy [ Legend ]

Joasiu, predzej pod stol wejde, nixli dalabym sie temu brutalnemu Hunowi pocalowac, jeszcze by mi podstepem zakleil usta, tak prewencyjnie - zeby mnie zneutralizowac ;)) Przyjmuje natomiast buziaki od Ciebie, i sle Ci swoje w podziece za polemike :)))

24.10.2001
09:00
[49]

Attyla [ Legend ]

Nie no Duszku Ty moj utrapiony! Czuje sie zlamany, sponiewierany, wykorzystany i porzucony jak stary kapec! Asienko - czy z tego mam rozumiec, ze nie bedzie tam Ciebie? Jezeli ma to byc odpowied pozytywna, to lepiej zwlekaj z jej udzielenie, bo nie wiem, czy to przezyje.

24.10.2001
09:08
smile
[50]

Joanna [ Kerowyn ]

Attyla -->>Pisałam - ja jestem z Krakowa, więc w Warszawie mnie nie będzie

24.10.2001
09:22
smile
[51]

anonimowy [ Legend ]

Attylo, usmiechnij sie :) Po Twojej skrusze gotowam z Toba zamienic nawet kilka slow :)) Joasiu, w przyszlym roku zapewne tez bedzie organizowany piknik. Jesli dostane "dluzsza smycz" - napewno przyjade i sie wowczas zobaczy kto, kogo, jak, gdzie, kiedy i dlaczego ;)))

25.10.2001
09:00
smile
[52]

Attyla [ Legend ]

Hmmmmmmmmmmm... Czy ja sie skruszylem? Wszystko jest na swoim miejscu. Nic nie odpadlo. Zreszta jestem dosyc mietki, wiec trudnosci z kruchoscia materialu mogly by lyc duze:-))))) Asienko!!!! (w tym glosie slychc rozpacz kota wolajacego na puszczy) Nie rob mi tego! Przeprowadz sie do W-wy!:-)))) Czekamy! Do spotkania jest jeszcze troche czasu, Zreszta mozesz przyjachac i tak a nocleg napewno sie znajdzie:-))))

25.10.2001
09:21
[53]

Joanna [ Kerowyn ]

Attylo -->lwie barbarzyńców: po pierwsze starych drzew się nie przesadza, a jeśli już bym miała wymienić krakowski rynek to nie na kolumnę Zygmunta. Ponadto po co wam na spotkaniu praprababcia?

25.10.2001
09:53
smile
[54]

Attyla [ Legend ]

Echhhhhhh Asienko! Taka madra osoba a takie androny plecie! Wszak wazne nie to ile masz lat a na ile sie czujesz. Juz samo to, ze wstepujesz tu i dyskutujesz z takimi popaprancami jak np. ja o czyms swiadczy. Co do tych drzew, to nie przesadza sie tych o sprochnialych pniach. Wybacz, ale Ty mi na taki pien nie wygladasz:-)))). Sam fizycznie tez nie należe do mnlodzikow, ale nie przekadza mi to uczestniczyc w tym i owym. Zreszta roznica w wieku miedzy uczestnikami tego Forum (przynajmniej niektorymi;-)) nie jest jakas powalajaca. Nie sadze w kazdym razie, zebys miala wiekowo tak stanowczo odbiegac np. odemnie. Dlatego przywoluje do porzadku i ponawiam zaproszenie. Asienko! Spotkanie to bez Ciebie nie bedzie takim spotkaniem! Zreszta mysle, ze i nasz Duszek utrapiony poprze mnie w tej walce o Twa fizyczna, tu u nas, obecnosc. Czekamy!!!!

25.10.2001
10:22
[55]

Joanna [ Kerowyn ]

Attyla-->>całkiem poważnie: za krótko tu jestem by miał sens mój przyjazd. Jak poznam więcej ludzi z tego forum to może się zdecyduję. Inaczej będę się czuć jak w karczmie - wszyscy się dobrze bawią, a ja nie wiem o co chodzi. :-)

25.10.2001
15:56
[56]

mikmac [ Senator ]

a niech to...nasmarowalem taaki dlugi post i sie licho skasowalo. Moze pozniej po spotkaniach napisze jeszcze raz apropos tematu watku. Nadmienie tylko, ze jestem ratownikiem i moge sie wypowiedziec z "drugiej strony" - ale o tym pozniej...

25.10.2001
16:42
[57]

Joanna [ Kerowyn ]

mikmac --->dobra rada pisz w Notepadzie i kopiuj z niego do "odpowiedz", bo takie kłopoty zdarzają się często. Przy okazji dłuższe posty wygodniej się pisze w Notepadzie bo widać więcej niż pare linijek. Pozdrowienia

26.10.2001
09:27
smile
[58]

Attyla [ Legend ]

Nie przesadzaj Asienko. Bedzie dokladnie odwrotnie. My sie bedziemy swietnie bawili a okolice nie bardzo skumaja o co idzie:-))))))))

26.10.2001
11:45
[59]

mikmac [ Senator ]

wiem, wiem..pislaem na szybko i zapomnialem o tym...

26.10.2001
13:42
[60]

anonimowy [ Legend ]

Joasiu, oczywiscie ze zapraszamy :))))) Moze wykrzesisz (w ten jakze smutny dzien) odrobinke czasu na przyjazd. Mozna sie przeciez dogadac co do podrozy - ktos z Krakowa napewno bedzie (ostatecznie wex swojego chlopa ;). Mikmac - opowiedz prosze o "drugiej stronie". I czy jestes uzalezniony od adrenaliny?

26.10.2001
15:18
smile
[61]

Attyla [ Legend ]

Pracuje Duszku intensywnie nad przekonaniem Asienki do pojawieniu sie tu u nas w przybytku rozpusty:-))). Niestety, poki co moje usilowania nie trafiaja na podatny grunt. Moze Twoje wstawiennictwo cos pomoze...

26.10.2001
15:28
smile
[62]

anonimowy [ Legend ]

Attylo, moze sie za malo staramy? Moze uzyc podstepu jakiego, co? Przynety? Ale jakiej...?

26.10.2001
15:37
smile
[63]

Attyla [ Legend ]

Duszku, czego ja nie probowalem? A miast potwierdzenia przybycia otrzymalem zaproszenie do Krakowa, z ktorego nie omieszkam skozystac przy pierwszej nadazajacej sie okazji:-) Z tymi spotkaniami, to moze byc jednak problem. Ciagle pytam gdzie i o ktorej a odpowiedzi nie otrzymuje. Wychodzi na to, ze ja tez nie wiem gdzie i kiedy mam sie stawic albo wstawic! Jak tak dalej pojdzie, to jezeli nie uzyskam jakichs konkretnych informacji, to zaprosze Ciebie na jakas mila kolacyjke w milym lokalu, gdzie do woli bedziemy mogli rozmawiac o sposobach nawracania muzulmanow na wiare chrzescijanska:-)))))))))))))))))))))))) Mam nadzieje, ze Asienka poszuje sie wtedy zobowiazana i przybedzie na takie spotkanie.

26.10.2001
16:29
smile
[64]

anonimowy [ Legend ]

Attylo, to lezy w gestii Silenta ponoć. Wejdx na czat i go podkrec troche ;)))

26.10.2001
18:28
[65]

Lindil [ WCzK ]

Attylo, przyjmij dobrą radę i nie nie polemizuj z Abrakadabrą o nawracaniu muzułmanów, zwłaszcza przy kolacji. Nie wygląda Ona na osobę skłonną do dyskusji o używaniu argumentów kal. 5.56 mm ;)

26.10.2001
18:43
smile
[66]

anonimowy [ Legend ]

Lindil, dzieki za troske, ale z barbarzyncami w realu (poki co) radze sobie dobrze. Schemat jest zawsze ten sam: rozmowca milknie po ujrzeniu ducha... zastanawia mnie tylko dlaczego...? ;) Pozdrawiam :)))

26.10.2001
20:56
[67]

potwór [ Pretorianin ]

moje granice wytrzymałości się już skończyły

26.10.2001
22:23
smile
[68]

anonimowy [ Legend ]

Potwor, i co teraz bedzie???? Pewnie koniec watku ;)))

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.