GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Recenzja Aliens vs Predator - proszę o ocenę.

20.03.2010
17:38
[1]

Moomphas [ Junior ]

Recenzja Aliens vs Predator - proszę o ocenę.

Tak jak w tytule. Oczywiście o ocenę proszę nie tylko "zwykłych" graczy, ale i tych bardziej związanych z branżą. Każda opinia mile widziana.
Jedziemy:



Przeogromnie ciekawi mnie jaki procent graczy wie cóż to za studio jest odpowiedzialne za najnowszą odsłonę Aliens vs Predator. Coś świta, ale nie możesz sobie przypomnieć? Re...? Rebe...? Tak, Rebellion. Gdy już znamy dewelopera, warto byłoby zajrzeć do jego dotychczasowego dorobku. Nie ma co wgłębiać się w dawną historię firmy. Spójrzmy chociażby na to, co zaserwowali nam w ostatnim czasie. Będą to Rogue Warrior (średnia ocen 29% wg Metacritic) i Shellshock 2: Blood Trails („aż” 40%). Nie chcę was przedwcześnie zniechęcać, ale patrząc realistycznie, ich nowe dzieło najzwyczajniej w świecie nie mogło się udać. Tak więc czytając recenzje, w których redaktorzy wystawiają oceny pokroju 8 lub nawet 9/10 zwróć uwagę na datę ich publikacji. Niczego oczywiście nie sugeruję :)

Marines nie mają dobrego dnia

To co dawało porządnego kopa w Aliens vs Predator 2 (2001) to niesamowity klimat i poczucie bycia bezradną ofiarą, grając żołnierzem Marines. Choć przez długi czas nie atakował nas nikt, to i tak nastrój grozy robił swoje. Syczący obcy przemykający w ciemnościach niedaleko nas, potrafił przestraszyć. Tym bardziej, że nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że niemal każdy wychwalał tę kampanię pod niebiosa. Bo było za co.
Więc co moomphas zrobił, gdy tylko zainstalował nową odsłonę gry? Oczywiście od razu rzucił się do pokierowania losami ludzi.

Z parominutowego intra dowiadujemy się kilku istotnych faktów na temat fabuły. W telegraficznym skrócie, niejaki Charles Bishop Weyland (szef korporacji Weyland-Yutani) dokonuje ryzykownego przedsięwzięcia. A mianowicie otwiera piramidę na bliżej niezidentyfikowanej planecie, nie znając możliwych tego konsekwencji. Te z kolei okazują się, jak zresztą nietrudno jest się domyślić, fatalne w skutkach. Przybywają Predatorzy z mało pokojowymi zamiarami. Z palcem w nosie niszczą przy pomocy swojego okrętu kosmicznego wehikuł ludzi, z którego nam uda się ocaleć. Jednak to, że przetrwaliśmy ten atak, niczego dobrego jeszcze nie gwarantuje. Na powierzchni planety grasują Ksenomorfy, również jako wynik otwarcia wspomnianej przeze mnie piramidy. W tym momencie zaczynamy aktywnie brać udział w rozgrywce – w walce o śmierć i życie pomiędzy trzema rasami. Dobra, świetnie, gramy!

Jednak już od pierwszych sekund właściwej rozgrywki nie jest dobrze. Na przywitanie miałem bardzo nieprzyjemny bug związany z dźwiękiem. Objawiał się on tym, że podczas całej (!) kampanii Marines rozlegało się ciche uderzanie, coś podobnego do tupania. Nie, to nie była moja postać. Nie, nie, to nie była ŻADNA inna postać. Po prostu błąd. A co tam, w końcu nie do takich rzeczy przyzwyczaiło nas Rebellion. Nie myślcie jednak, że nie próbowałem zaradzić temu problemowi. Restart gry, ani nawet jej reinstalacja nie dała w moim wypadku żadnych rezultatów. Dla pewności dodam, że nie był to błąd sprzętowy – w kampanii Obcych, Predatorów jak i w trybie multi problem nie występuje.

Zagryzłem więc wargi i starałem się do tego przyzwyczaić. Jak pojawiała się jakaś muzyka, czy większa zadyma to nie było słychać tego dziwnego uderzania. Jakoś to przeżyłem. Jednak już podczas kolejnych minut po raz następny zaliczyłem soczystego facepalma. Gra podczas loadingów nie ładuje się do końca. Objawia się to w taki perfidny sposób, że po prostu w niektórych momentach Aliens vs Predator zwalnia prędkość wyświetlania animacji do 0 klatek na sekundę, po to by doczytać to, czego nie zrobił podczas głównego ładowania. Po takich sytuacjach, fps'y automatycznie przeskakiwały na wartość 60, czyli wina leży bez wątpienia po stronie koderów. Nie starczyło czasu na dobrą optymalizację?

Na początku zmagań poszalejemy jedynie z pistoletem. Świetne posunięcie. W końcu grając ludźmi oczekuję tego, że będę czuł się ofiarą Obcych. Jednak klimat tworzony przez grę jest fatalny. Zamiast poczucia bycia w środku, odgrywania roli i autentycznego strachu przed Ksenomorfami, odnosiłem tylko wrażenie popykiwania w jakiś kolejny produkt od City Interactive. Tak, jest aż tak źle. No nic, pobiegałem trochę po mapach, w moje łapy dostały się coraz to potężniejsze giwery, od karabinów maszynowych po shotguna, przez snajperkę i na miotaczu ognia kończąc. Raz podpalony Ksenomorf nie ma szans się ugasić, więc taktyka na „ignite and scram!” sprawdza się całkiem dobrze. Nasi kosmiczni przeciwnicy palą się jak drewno, więc nie trzeba dużo płomieni, aby pozbyć się ich raz na zawsze. Pozostając przy uzbrojeniu, również wartym wzmianki jest shotgun - prawdziwa broń zagłady. Dobrze wymierzony strzał zdejmuje od razu tych plujących zielonymi glutami niemilców, choć nie działa aż tak dobrze na oponentów w postaci bojowych androidów – ale potrafi ich przewrócić, uniemożliwiając im atak przez kilka sekund. Z kolei zawiodłem się trochę na snajperce, liczyłem na większego kopa. Aha, jako ciekawostkę dodam, że wspomniane wyżej ludzkie maszyny potrafią egzystować nawet bez głowy – to się nazywa odporność!

Strzelanie i przemierzanie kolejnych lokacji nie sprawia przyspieszonego bicia serca. Chociaż czasem można się wkurzyć. W pewnym momencie zostałem zasypany Ksenomorfami niczym mięsem armatnim w Serious Samie. Zamiast lęku odczuwałem zażenowanie. Ta nieszczęsna kampania na szczęście nie wyrwie nam zbyt dużo godzin z życiorysu. Długość czterech szkolnych lekcji i koniec. To dobrze, bo kontynuowanie takiej żenady mogłoby się źle odbić na moim zdrowiu.

Ksenomorfy to fajne chłopaki


Po męczącej, niedorobionej i nie do końca przemyślanej kampanii Marines, dałem szansę Obcym. W końcu gorzej już nie będzie, nie? I rzeczywiście nie było.
Na początku weźmiemy udział w swoistym tutorialu, gdzie nauczymy się wszystkiego, czego dobry kwasoplujny zabójca umieć powinien. Przedstawiono to w dość fajny sposób. Jako więzień i przedmiot badawczy naukowców z Weyland-Yutani oznaczony numerem „6”, wykonujemy ich polecenia. Co z kolei jest dla nich iście zdumiewające, że rozumiemy czego od nas chcą. Gdy tylko pojawia się możliwość ucieczki z rąk korporacji – nie zastanawiamy się długo. Wiedząc jak odnaleźć się w świecie gry jako Ksenomorf, zaczynamy polować na żołnierzy.

Śmigamy po ścianach i przeskakujemy z jednej na drugą z niebywałą zręcznością i łatwością. Sterowanie dobrze dopasowano, gra się bardzo wygodnie. Recz jasna, w przypadku Ksenomorfa, wszystkie bronie mamy już na starcie. Chociaż te „bronie” powinienem wstawić w cudzysłów – jak wiadomo, atakować będziemy pazurami, ogonem... i szczęką oczywiście, jakby trzeba było co nieco odgryźć tym bardziej opornym.

Samo przez siebie się rozumie, że mamy pełną dowolność w pozbywaniu się wrogów. Warto też nadmienić, iż nieraz nie będziemy musieli brudzić sobie łap. W końcu naszym głównym oponentem są Predatorzy i to właśnie ich chcemy pierwszorzędnie wyplewić. Chociaż mimo bycia głównym utrapieniem – powalczymy z nimi tylko na samym końcu kampanii. A ta jest jeszcze krótsza (w tym wypadku - niestety) niż część żołnierzy kolonialnej piechoty. I kurczę szkoda, bo tu grało mi się nad wyraz dobrze. Przypominam też, że w tej części gry nie wystąpiły już żadne problemy z dźwiękiem, a i przycięcia zdarzały się rzadziej i były krótsze.

Predatorzy też nie gorsi

Podobnie jak w przypadku kampanii Ksenomorfów, tak i tu rozpoczniemy przygodę, od krótkiej nauki co i jak. W enigmatycznej świątyni zostaną przedstawione nam tajniki efektywnych zabójstw. Najbardziej podstawowym wyposażeniem Predatora są pazury. Oprócz lekkiego i mocnego uderzenia owym ostrym narzędziem, możemy wykorzystać je do obrony. Skrzyżowanie ich potrafi zablokować atak pełzaczy. Oczywiście taka próba defensywy przed strzelbami nie zda egzaminu. Do standardowych zdolności tych drapieżców należy również moc kontrolowania umysłów ludzkich. Dzięki temu rozkażemy jakiemuś nieszczęśnikowi, aby ten wybrał się we wskazane przez nas miejsce. To dobry sposób na rozdzielenie grup żołnierzy. Mało tego, Predatorzy specjalizują się w dalekich skokach, tak więc w kniei czujemy się jak ryba w wodzie.

Im dalej w las, tym lepsze zabawki nasz podopieczny dostanie do dyspozycji. Początkowo ze specjałów mamy tylko pocisk plazmowy – całkiem skuteczny, choć powolny, więc nie jest nim łatwo trafić. Wraz z postępami zdobędziemy miny zbliżeniowe, dysk i włócznię – moją ulubioną śmiercionośną zabawkę, która jest swoją drogą nieco zbyt skuteczna. Wynika to z tego, iż mamy ich nieskończoną ilość. Po 3 sekundach od rzutu, materializuje nam się w rękach kolejna, co powoduje, że rozwalamy wszystko bez mrugnięcia okiem. Dobrym pomysłem jest danie jej graczowi dopiero pod koniec przygody, bo tak byłoby za łatwo.

Dopiero w momencie rozgrywania misji Predatora w pełni uświadomiłem sobie wycenę 18+ przez PEGI. Jak na tego drapieżcę przystało, wyrywamy głowy (wraz z kręgosłupem co jest fizycznie niemożliwe, ale efektowne), przeszywamy pazurami przeciwników, a nawet w razie potrzeby odcinamy makówki i zabieramy je ze sobą, coby za pomocą oczu ofiary otworzyć zablokowane drzwi, korzystając z terminali. Tej produkcji młodsi gracze na pewno nie powinni odpalać.

Grając jako Predator czujemy się jak prawdziwy łowca. Szkoda tylko, że ponownie – tylko ze dwie godzinki. Coraz bardziej odnoszę wrażenie, że chyba twórcom coś czasu brakowało. Niemniej jednak ta część kampanii okazała się tak dobra jak etapy Ksenomorfów.

DX'ów ci u nas pod dostatek


Rebellion zaskoczył mnie, dając możliwość uruchomienia gry we wszystkich trybach DirectX, jakie obecnie są wykorzystywane tj. 9,10,11. Z tym że miejmy na uwadze, iż karta graficzna wspierająca tylko architekturę DX9 prawdopodobnie okaże się zbyt słaba, by uciągnąć chociaż ten tryb. Co ciekawe, nie wiąże się to niestety z nadzwyczajną oprawą graficzną. Wizualnie jest interesująco, nie powiem, ale nie ma tam nic co spowodowałoby opad szczęki. Co z kolei ciekawe nie jest, to fakt, że niemała część użytkowników skarży się na gubienie tekstur przez AvP. U mnie owy problem na szczęście nie wystąpił.

Jeśli chodzi o warstwę audio, to jeśli nie występowałby ten bug z „tupaniem” w kampanii Marines to byłoby... przeciętnie, a tak jest nie do przyjęcia. Ale ok, na chwilę przyjmijmy, że owa niedoróbka nie wystąpiła.

Głosu niektórym postaciom podkładają aktorzy występujący w filmie. Dla przykładu Charlesa Weylanda dubbingował Lance Henriksen, czyli dobrze znany fanom Bishop. Więc teorytycznie jest fajnie, lecz praktycznie rzecz ujmując, voice acting w Aliens vs Predator nie jest jakoś szczególnie dobrze wykonany. Czasem zdarzyło mi się odnieść wrażenie, że aktorzy nie do końca wczuwają się w rolę. Jak doprawi się to przeciętną oprawą muzyczną to wychodzi na to, iż w tej sferze gra specjalnie nie błyszczy. Co więcej, nawet dźwięki wydawane przez Predatorów i Ksenomorfów mogłyby być moim zdaniem ciutkę lepiej wykonane.

Dla wielu graczy plusem będzie spolszczenie kinowe, jednak w wielu przypadkach napisy po prostu się nie pojawiają. W przypadku znajdowanych dzienników audio – w ogóle. Czyste niedbalstwo. Poza tym, na potwierdzenie moich słów mogę dodać, że wydawca na pudełku umieścił złą informację na temat zajmowanego miejsca na dysku (4,6 GB zamiast 15). Czyżby produkt wydawany w pośpiechu?

Jest ekipa, jest impreza! (?)

Znak zapytania nie pojawił się tu przypadkowo. Jednak zacznijmy od teorii. Do wyboru pozostawiono nam 7 trybów zabawy. Wśród nich znajdziemy deathmatch, deathmatch gatunkowy, mieszany deathmatch jak i 4 bardziej warte wzmianki: plaga, dominacja, łowy na Predatora i przeżycie. Te trzy pierwsze są raczej wymowne i nie trzeba dodatkowego wytłumaczenia. Z kolei warto przyjrzeć się tym czterem następnym. W „pladze” jeden z graczy zostaje Ksenomorfem, natomiast cała reszta wciela się w żołnierzy Marines. Jeśli któryś z nich zginie, to przechodzi do grupy obcych. Na trochę podobnych zasadach prezentuje się opcja „łowy na Predatora”. Tutaj występuje jeden Predator i ponownie reszta graczy wciela się w nieustraszonych wojskowych. Gdy komuś z nich uda się zgładzić drapieżcę, to ten gracz sam nim się staje. Te dwa tryby specjalnie mnie do siebie nie przekonały – szybko się nudzą. Pozostają więc jeszcze dwie ostatnie możliwości. „Dominacja”, gdzie walczy się o panowanie nad kilkoma punktami kontrolnymi, jak i coś w stylu trybu „Survival” w Left4Dead - „przeżycie”. Tam stajemy z trzema kolegami do boju na arenie, odpierając ataki coraz silniejszych obcych. Można trochę się pobawić.

Jednak nie jest w praktyce aż tak pięknie. Brak wyszukiwarki serwerów, zmusza nas do matchmakingu. Bardzo często zdarza się, że ping oscyluje w granicach kilkuset (!) co kompletnie uniemożliwia zabawę. Dobre jest chociaż to, że bez większych problemów można łączyć się z przyjaciółmi w grupy.

Sama rozgrywka w multi jest mało ambitna. Predatorzy i Ksenomorfy tak jak w trybie dla pojedynczego gracza, mogą wykonywać szybkie zabójstwa, skradając się od tyłu ofiary i naciskając „e”. O ile w singlu sprawdza się to dobrze, o tyle w multi jest to absurdalne. Dochodzi do sytuacji, gdzie gracze starają się dobrać sobie nawzajem do tyłka (no dobra - pleców) zamiast walczyć. Bardzo łatwo można było to zbalansować, wystarczyło dać możliwość ofierze szansy na wyrwanie się z morderczego ciosu na przykład poprzez sekwencję QTE. A tak jest mało atrakcyjnie i multi zdecydowanie nie będzie mogło pochwalić się długą żywotnością.

Zbierając wszystko do kupy

Kupując Aliens vs Predator otrzymujemy trzy kampanie, z czego jedna z nich jest po prostu słaba i najwyraźniej widać w niej brak zaangażowania twórców – konkretnie misje Marines. Pomimo tego, że część Predatora i Obcych była całkiem dla mnie przyjemna, to kończą się one zdecydowanie zbyt szybko. Oprawa graficzna zła nie jest, na uwagę zasługuje fakt pozostawienia możliwości graczom wyboru zarówno DX9 jak i wersji nowszych - 10 i 11. Optymalizacja czasami kuleje, a oprawa audio mogłaby stać na nieco wyższym poziomie. Multiplayer w założeniach wygląda świetnie, jednak w praktyce okazuje się, że wcale taki wciągający nie jest. Jeśli pozostawiono by w tej produkcji tylko kampanię Marines i tryb multi, to miałbym wrażenie, że jest to kolejna gra od City Interactive. Kupować? Absolutnie nie, przynajmniej dopóki nie spadnie do ceny 30-50zł, a ty przeszedłeś już wszystkie lepsze gry. Wtedy możesz spróbować, ale miej na uwadze, że ostrzegałem!


+ciekawe kampanie Obcych i Predatora
+w porządku sterowanie
+grafika nie jest zła

-kompletny brak klimatu w kampanii Marines
-problemy z dźwiękiem
-gra sprawia wrażenie niedorobionej
-strasznie krótkie kampanie
-nieprzemyślane do końca multi
-słaba optymalizacja
-częsty brak podpisów
-błędna informacja o ilości zajmowanego miejsca na dysku
-za wysoka cena jak za taki produkt

grywalność: 6/10
grafika: 7/10
audio: 6/10

Ocena ogólna: 5+/10

Według ocen cząstkowych wychodziłoby na to, że finalna nota powinna być o oczko większa. Jednak miejcie na uwadze, że nie wyciągam średniej, bo byłaby to bzdura.
Najważniejszym elementem jest oczywiście grywalność. I ta, choć oceniona przeze mnie na 6 punktów, musi zmierzyć się z fatalnym faktem - mimo iż kampanie Obcego i Predatora są ciekawe, to ich długość pozostawia wiele do życzenia. Właśnie to jest powodem lekko niższej oceny niż moglibyście się spodziewać.

20.03.2010
17:43
[2]

szarzasty [ Mork ]

Jednak nie jest w praktyce aż tak pięknie. Brak wyszukiwarki serwerów, zmusza nas do matchmakingu. Bardzo często zdarza się, że ping oscyluje w granicach kilkuset (!) co kompletnie uniemożliwia zabawę. Dobre jest chociaż to, że bez większych problemów można łączyć się z przyjaciółmi w grupy.

pierdolisz głupoty jak potłuczony. Wyszukiwarka serwerów jest i działa.

20.03.2010
17:44
[3]

Moomphas [ Junior ]

[2] Aha, zapomniałem dodać, że tekst został napisany już parę tygodni temu.

20.03.2010
17:45
[4]

N0wak [ Generaďż˝ ]

Sama recenzja nijak ma się do końcowych ocen. Po przeczytaniu tekstu jest to gra max na 3/10, a ty dajesz np 6 za grywalność... Skala ocen jest dziesięciopunktowa.
Poza tym OK.

20.03.2010
17:47
[5]

szarzasty [ Mork ]

to łaskawie to zaznacz albo najlepiej popraw tekst. A parę tygodni temu to gra miała premierę. W świetle tego te zdanie: Tak więc czytając recenzje, w których redaktorzy wystawiają oceny pokroju 8 lub nawet 9/10 zwróć uwagę na datę ich publikacji. Niczego oczywiście nie sugeruję :)
brzmi naprawdę komicznie...

20.03.2010
17:49
[6]

Moomphas [ Junior ]

[4] Zauważ, że narzekam tylko przy kampanii Marines i jeśli nie byłoby dwóch pozostałych - to dopiero wtedy byłoby to coś jak produkt CI, o czym z resztą wspomniałem.
[5]Gra wyszła 16 lutego na świecie. "Parę tygodni", czyli ze dwa tygodnie - ~8 marca.

20.03.2010
17:51
[7]

Zingus123 [ Antyterrorysta ]

moje zdanie jest proste Uwielbiam uniwersum avp i uwielbiam te grę co tu się rozpisywać

21.03.2010
20:32
smile
[8]

michaltok1 [ Konsul ]

Wielokrotnie mijasz się z prawdą i popełniasz błędy językowe. Moim zdaniem ta recenzja jest na 5/10.

21.03.2010
20:39
[9]

Leon86 [ PREDATOR ]

Ja tam wolę swoją osobistą recenzję gry. Sugeruję się swoim odczuciem, i nawet jak by gra była naprawdę kiepska, to i tak bym kupił ją jako fan.

Co do recenzji autora wątku, mogła być lepsza, ale plus za chęci

21.03.2010
21:25
smile
[10]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

Jednak już od pierwszych sekund właściwej rozgrywki nie jest dobrze. Na przywitanie miałem bardzo nieprzyjemny bug związany z dźwiękiem. Objawiał się on tym, że podczas całej (!) kampanii Marines rozlegało się ciche uderzanie, coś podobnego do tupania. Nie, to nie była moja postać. Nie, nie, to nie była ŻADNA inna postać. Po prostu błąd. A co tam, w końcu nie do takich rzeczy przyzwyczaiło nas Rebellion. Nie myślcie jednak, że nie próbowałem zaradzić temu problemowi. Restart gry, ani nawet jej reinstalacja nie dała w moim wypadku żadnych rezultatów. Dla pewności dodam, że nie był to błąd sprzętowy – w kampanii Obcych, Predatorów jak i w trybie multi problem nie występuje.



LOOOOOOOOOOOOL, o matko:D

w innych kampaniach to nie występowało, bo tylko Marine ma czujnik ruchu, o wielki recenzencie :D I to właśnie on tak "tupie".

i koniec. To dobrze, bo kontynuowanie takiej żenady mogłoby się źle odbić na moim zdrowiu.

idealne opisanie tego tekstu.

Ależ poprawiłeś mi humor:D Odpal jeszcze raz AVP2 i porównaj sobie te dwie gry. Ja zrobiłem to zaraz po przejściu najnowszej odsłony i ku mojemu zdzwieniu nie ustępuje ona starszym częściom. Klimat zatraca dopiero w piramidzie, kiedy biegnie na nas ta horda. A wszystko wcześniej serio jest podobne 1 i 2. No chyba, że grasz na najłatwiejszym poziomie.

szarzasty - pikanie pikaniem. pika gdy jest ruch. Tupie, gdy ruchu nie ma. Jest to czysto wzięte z Aliens [film]

21.03.2010
21:26
[11]

szarzasty [ Mork ]

czujnik ruchu pika a nie tupie.

Jeśli jednak to prawda... bedzie rotfl, bedzie :F

21.03.2010
23:03
[12]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

aż upne dla potomnych

21.03.2010
23:16
smile
[13]

szarzasty [ Mork ]

ha! nawet tego nie zauważyłem :P

czyli że jednak rotfl?:F
:D

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.