GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Geniusz Kojimy

17.03.2010
18:12
[1]

Azerath [ Generaďż˝ ]

Geniusz Kojimy

Nie będę opisywał osiągnięć Kojimy, nie będę przedstawiał jego życiorysu, gier przez niego stworzonych czy samego stylu tworzenia przez niego gier. Chodzi mi o jego niesamowity talent reżyserski i scenopisarski. Fabuła jest niesamowita, o czym wszyscy fani tej serii dobrze wiedzą. Ale w tym wątku chciałem głównie poruszyć kwestię genialnej reżyserii scenek przerywnikowych w Metal Gear'ach. Gram od dosyć dawna i obie dłonie jestem gotów sobie obciąć jeśli jest lepiej wyreżyserowana seria czy nawet jedna gra. Nie będę mówił, a pokaże o co mi chodzi. Poniżej przedstawię parę filmików z różnych części MGS'a.

Jeśli ktoś nie grał (lub grał) i dobrze wie, że nigdy nie przyjdzie mu zagrać w żadną część serii, to proszę obejrzeć te trzy filmiki:

- MGS4
- MGS4
- MGS3
- MGS3
- MGS3

Dla tych stroniących od spojlerów, mających nadzieję na zagranie w Metal Gear'y mam dwa filmiki:

- MGS3, pięciominutowa scenka gdzieś z początku gry, niewielki spojler.

- MGS3, trailer zrobiony przez fana, świetny.

- MGS2, jakiś oficjalny trailer.

Wiem, że trochę tych filmików jest, ale prosiłbym o ich obejrzenie i ocenienie samemu poziomu reżyserii. Nie wiem dlaczego, ale w grach ten element jest prawie zawsze ignorowany, prezentując akcję w najprostszy możliwy sposób. Nawet takie super hity jak Assassin's Creed 2 mają kiepskie przerywniki. O Medern Warfare nie piszę, bo to jest po prostu sama gra, akcja. Ostatnio to tylko Uncharted 2 pokazało, że filmiki w grach to coś ważnego, i że nie tylko Kojima potrafi je świetnie zrobić.

Jeśli znacie jakieś gry ze świetną reżyserią to wklejcie tutaj jakieś linki na Youtube'a. W sumie to jest ciekawy temat do dyskusji.

17.03.2010
18:45
[2]

Pan P. [ 022 ]

Kojima jest najbardziej przehajpowanym twórcą gier wszechczasów. Owszem, mechanika MGSów może się podobać, ale z tym, co powiedziałeś o filmach i fabule w jego grach nie zgodzę się choćby mnie żywcem ze skóry obdzierano.
Pierwszy błąd, który popełniasz to linkowanie filmików fanowskich. Jeśli mam oceniać po nich, to mogę od razu powiedzieć, że Kojima jest przeciętnym reżyserem teledysków - ujęcia są kilkusekundowe a ruchy kamery to czysty chaos. Nie będę jednak nieuczciwy. To wszystko kwestia montażu, którego dokonywał autor filmu. Oprę się więc o materiały oficjalne. Tyle, że podlinkowałeś jedynie trzy takie filmy, z czego jeden to teledysk, a drugi trailer. Skoro oba mają być w jakiś sposób reprezentatywne, to podtrzymać mogę pierwszą tezę o nieudolnym twórcy teledysków, dorzucając argumenty o tanim efekciarstwie w ujęciach, sztucznej teatralności postaci i pretensjonalnej manierze ich zachowań. Podrzucony przez Ciebie gameplay z MGS3 wcale lepszy nie jest. Dialogi to jakiś niesmaczny żart, bullet-time zamiast podkreślić tempo akcji, jedynie spowalnia (hah! - paradoks, co? ;-)), a ten mister elektro zachowuje się, jakby był bohaterem tekkena. Poza tym mam wrażenie, że Kojima chce nadać całości jakiś dziwaczny, poetycki sens, którego nie ma tam ani krzty.

Grałem w MGS1 i MGS2. O ile do tego pierwszego się nie czepiam, bo jak na japońską grę, z właściwym ich kręgowi kulturowemu poczuciem dramaturgii, czy humoru, był całkiem rozsądną grą akcji (choć dłużyzny już wyłaziły w niektórych scenkach), tak w dwójce to chwilami bardziej przypominało Sergio Leone. Nie wspominając o fabule, o której nie mogę nawet powiedzieć, że jest grubymi nićmi szyta, bo to byłby eufemizm i to ogromny.

EDIT:
A w kwestii scenek - Fahrenheit i Heavy Rain, bo to z dużych produkcji jedyne gry nastawione na przeżycia zbliżone do filmowych. Generalnie cut-scenki mają w grach charakter utylitarny - pokazują to, co nie sprawdziłoby się (lub byłoby niewykonalne) w mechanice gry. Pewnie, że można podziwiać intra/outra w grach - tutaj przychodzi mi do głowy Bioshock, którego interaktywne intro jest prawdopodobnie największym w swojej kategorii osiągnięciem w historii gier (tuż za nim podąża "dobre" zakończenie, przy którym to o mało bym się nie zryczał), oraz z nowszych - Dante's Inferno z bardzo fajnym wstawkami animowanymi. Tyle, że one nadal mają charakter utylitarny i nie są sztuką samą w sobie, jak u Kojimy. Gry są od grania, a od oglądania filmy. I niech tak pozostanie, bo inaczej "growa" gałąź rozrywki na zawsze pozostanie ubogim bratem kinematografii.

18.03.2010
07:03
[3]

Azerath [ Generaďż˝ ]

MAM NADZIEJĘ, ŻE DO DYSKUSJI WŁĄCZĄ SIĘ NOWE OSOBY, WARTO, BO NIE CZĘSTO ROZMAWIA SIĘ O GRACH TUTAJ NA FORUM O GRACH ( to dopiero paradoks ).

No nie wiem, jak można nie dostrzec niemalże doskonałej reżyserii w tych filmikach, do których podałem linki. Gdzie w innych grach tak przemyślane ujęcia, dziesiątki godzin w studiu motion capture (pod nadzorem Kojimy), świetne oświetlenie, udźwiękowienie? Odpowiedź jest prosta. Żadna dotąd gra (no, może poza wspomnianym wcześniej Uncharted 2) nie może się pochwalić czymś takim. W większości gier kamera jest po prostu ustawiona tak, by pokazywała po prostu co się dzieje. Ot tak zwyczajnie, byle jak. A takie rzeczy jak szybkie zmiany ujęć jak u Kojimy, które krytykujesz, są wręcz niespotykane w grach video. Co dziwi, gdy patrzy się na budżety dzisiejszych gier. Dalej. W prawie każdym przypadku animacja postaci to tragedia, postacie stoją najczęściej jak kołki, gestykulując jak jakiś naćpany profesor. Gdzie im do tego co widać w scenkach z jakiegokolwiek MGS'a (oprócz jedynki na PSX)?

Gdzie reszcie gier do tak genialnego udźwiękowienia? Patrząc na filmiki z Youtube'a można zapomnieć o jednej rzeczy, ja to wszystko oglądałem w HD z porządnym zestawem głośników i uwierz mi, udźwiękowienie jest genialne. Każdy najmniejszy ruch, nawet ruch palców po papierosie, strzelanie palców (stawów paliczkowych) u starego Snake'a czy szmeranie nożem pod jakimś karabinem na piasku, wszystko niesie za sobą jakiś efekt dźwiękowy. Gdzie w innej grze twórcy bawiliby się oświetleniem do scenek przerywnikowych? Przecież to tylko nic nie ważna przerwa w rozgrywce. Nie będę też wspominał o soundtracku Harrego Gregsona Williamsa, prawie cały czas słyszymy jakieś nowe nuty, podczas gdy w reszcie gier cały czas powtarzany jest ciągle ten sam motyw.

Nie rozumiem, naprawdę nie widzisz jak Kojima wyprzedza swoje pokolenie i branżę gier? Coś co on osiągnął już w 2001 podczas premiery drugiej części i coś co udoskonalił kolejno w 2004 przy Snake Eaterze i w 2008 przy Guns of the Patriots, było czymś nieosiągalnym dla reszty rynku gier aż do dzisiaj. Ale nawet to i tak tylko niewiele gier może się pochwalić dobrą (!) reżyserią, a już tych naprawdę bardzo dobrze wyreżyserowanych można policzyć na palcach jednej ręki.

Osobną sprawą jest twórczość Davida Cage'a (Omikron, Fahrenheit, Heavy Rain). On ma kompletnie inne podejście do gier, jego aspiracją jest przedstawienie pewej historii, emocjonalne przywiązanie gracza do bohaterów tej opowieści i za pomocą tego właśnie granie na ludzkich emocjach, które są ważnym czynnikiem przy innym ważnym elemencie jego gier, a mianowicie przy podejmowaniu decyzji. Aby to osiągnąć Cage nie miał innego wyjścia jak projektowanie takich gier, jakie właśnie robi, tj. coś, co złośliwcy nazywają grą o wciskaniu pokazujących się na ekranie przycisków.

Cage jest jednym z trzech moich ulubionych twórców, drugim jest Kojima, a trzecim Fumito Ueda - gość od ICO, Shadow of the Colossus i zbliżającego się wielkimi krokami Last Guardian. Ci twórcy maja coś wspólnego, coś co posiada także Molyneux, ale z czym kompletnie nie daje sobie rady. O czym mowa? O wywoływanie emocji u gracza. Coś, co jest naprawę rzadkością i coś, co zasługuje na najszczerszy szacunek, zwłaszcza w czasach gdy wszyscy interesują się głównie gameplay'em i zapchaniem go różnymi elemetnami tylko po to, by gracz nie czuł znudzenia. Im nie chodzi tylko o to, można powiedzieć, że ci ludzie są artystami. Nie zwyczajnymi twórcami, a artystami.

Teraz pobawię się trochę w kopiowanie i wklejanie, bo jak piszę to się za bardzo rozpisuję, więc będę odpowiadał na twoje konkretne zdania.

Dialogi to jakiś niesmaczny żart, bullet-time zamiast podkreślić tempo akcji, jedynie spowalnia (hah! - paradoks, co? ;-)), a ten mister elektro zachowuje się, jakby był bohaterem tekkena.

Ale o który moment w dialogu ci chodzi? Z dialogami jest tak, że w każdym, nieważne czy w filmie, książce czy grze, znajdzie się coś, co komuś nie pasuje. Ja tam nie widzę nic dziwnego. Sceny walki jak dla mnie są dobrze zrobione, bo nie o akcję chodziło, nie w tej części i na pewno nie w tej scenie. Chodzi tu głównie o próbę emocjonalnego zaangażowania z postaciami i ich historią. Brzmi to może trochę śmiesznie, ale Kojima przywiązuje ogromną wagę do takich spraw. A ten mister elektro :) to naprawdę świetnie wykreowana postać. Jak się nad tym zastanawiam, to uważam, że nie powinniśmy oceniać "tych" spraw, bo aby w pełni je zrozumieć trzeba by przejść grę. A tu o reżyserię chodzi.

oza tym mam wrażenie, że Kojima chce nadać całości jakiś dziwaczny, poetycki sens, którego nie ma tam ani krzty.

Jeśli chodzi ci o tego ducha, to rozumiem, że to może się wydawać dziwne, ale jest to wyjaśnione w późniejszych etapach gry. Tak jak wyżej, trudno takie rzeczy jak fabuła czy motywacja postaci oceniać po pięciominutowej scence z gry, która wszystkich filmików ma z cztery godziny plus mnóstwo rozmów przez codeca (radio).
A jeśli mówimy o poetyckim sensie, zaufaj mi, jest tam. Każdy Metal Gear posiada mnóstwo odniesień do dzieł literatury, kina, muzyki czy nawet kultur (głównie mitologie i różne wiary, jak np. chrześcijaństwo), przedstawia różne , zabawia graczy grą symboli, których swoją drogą trochę jest w serii MGS. Może nie mówimy o jakimś super wysublimowanym artyzmie, ale Metal Gear'y z pewnością nie są puste, jak wszystkie inne gry dzisiaj (no, może poza Bioshockiem i Mafią). Ale by dostrzec te rzeczy trzeba nad tym chwilkę posiedzieć, bo tak jak Kochanowski nie napisał wprost, że nawiązuje do Horacego, tak i żaden MGS nie odkryje graczowi tego wszystkiego. Oczywiście gra nie podchodzi do poziomu tak wielkiego artysty jak Kochanowski, ale na polu gier, kinematografii czy większości literatury zdecydowanie się pod tym względem wyróżnia.

Nie wspominając o fabule, o której nie mogę nawet powiedzieć, że jest grubymi nićmi szyta, bo to byłby eufetmizm i to ogromny.


To akurat można powiedzieć o każdej fabule, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nie każdemu dany styl może się podobać. A fabuła jako tylko połowa gry spełnia swoje zadanie doskonale. Zwłaszcza w genialnej trójce, pod koniec której autentycznie się wzruszyłem.

Generalnie cut-scenki mają w grach charakter utylitarny

Dokładnie. Ale czy taki stan rzeczy jest słuszny? Wątpię, wolałbym naprawdę dopracowaną fabułę i dobrze zrealizowane scenki przerywnikowe niż taki etap w Czarnobylu w Modern Warfare. Za to właśnie cenię Kojime, za to, że tworzy gry, które jak raz wryją się w pamięć, nigdy już jej nie opuszczą.

Gry są od grania, a od oglądania filmy. I niech tak pozostanie, bo inaczej "growa" gałąź rozrywki na zawsze pozostanie ubogim bratem kinematografii.


Ja akurat o grach zawsze myślałem jak o młodszym braciszku kinematografii i literatury. Bo tym właśnie gry są, interaktywną papką kinematografii i literatury. I sądzę, że nadszedł moment, by ten młodszy braciszek zaczął już dorastać, cały. Bo przez ostatnie dekady rozwijał się tylko łącznik pomiędzy kinematografią i literaturą, czyli interaktywność. A to tylko 1/3 całości.

A jeśli chcesz obejrzeć całą scenkę od początku do końca, to masz, scena nad rzeką Volta, dość mocne spojlery:





A tutaj jeszcze scenka z walką Raidena z Gekko:

19.03.2010
14:34
[4]

Azerath [ Generaďż˝ ]

UP

19.03.2010
14:41
[5]

PSXFAN [ Last Samurai ]

Ja Kojame uwielbiam za filmik mega64 czy jakoś tak że potrafi śmiac się sam z siebie poprostu sympatyczny koleś

adrem...> coś ma może nie dużo ale troche

19.03.2010
14:42
[6]

adrem [ Mroczny Rycerz ]

co ma mega64 do Kojimy? o_0

19.03.2010
15:11
[7]

psiuniek [ Pan Demolka ]

Jak niby sam z siebie? o,0

19.03.2010
15:47
smile
[8]

PSXFAN [ Last Samurai ]

Parodiuje własną gre ty cięzki młocie

19.03.2010
17:06
smile
[9]

psiuniek [ Pan Demolka ]

Niby gdzie? W której minucie? Jak to swoje gry? Na pewno Ci chodzi o Mega64? I bez obraz mi tu proszę



- mega64

19.03.2010
18:51
[10]

PSXFAN [ Last Samurai ]



Ja to tak interpretuje jak napisałem wyżej Dziwie się ze tego nie widziałeś

21.03.2010
07:21
[11]

psiuniek [ Pan Demolka ]

No ale to inna grupa osób się śmieje z tej gry a nie Kojima...

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.