Bodokan [ Starszy od węgla ]
Wpływ grania na życie
Założyłem ten wątek - nie ukrywam - "w pomroczności jasnej" - ale temat wydaje mi się ciekawy do dyskusji.
Gram od 1985 roku, kiedy to kupiłem sobie za "straszne" pieniądze ZX Spectrum :-)
Zaliczyłem wszystkie możliwe platformy, oprócz Maka i konsol.
Przez te hobby ( no, nie tylko..., ale głównie ) rozpadło mi się małżeństwo.
Co gorsza - mój syn ( 9 lat ) - też przejawia duże zainteresowanie graniem...
A jakie u Was granie ma wpływ na życie? :-)
Azerko [ Alone in the wild ]
Przez te hobby ( no, nie tylko..., ale głównie ) rozpadło mi się małżeństwo.
n/c
kubomił [ Legend ]
Zwykła rozrywka, bez przesady. Granie to przecież nie jest całe życie :)
Maziomir [ Generaďż˝ ]
Spoko ja też po rozwodzie. Syn podobno też gra. W okresie szaleństwa potrafiłem grać w America's Army 23h bez przerwy. Grałem nałogowo od czasow Dooma, choć i wcześniej miałem objawy uzależnienia - pieniądze jakie dostawałem "na tacę" przegrywałem w pobliskiej budzie z automatami (ktoś pamięta czasy automatow?). Dziś jestem wolny - mam nowe hobby (a właściwie pasję). Czasem siądę do gier ale nie umiem dłużej grać "longiem" niż godzinę, połtorej. W ciągu ostatnich paru lat grałem jedynie w Wiedźmina i Stalkera. Szkoda mi czasu i życia na gry. Prawdziwy świat jest na zewnątrz, a najpiękniej wygląda ze szczytow gor.

Jamkonorek [ Jandulka ]
Od 4 podstawówki do 1-2 gim grałem sporo, teraz mniej, wolę gitarę :P

kudlacevic [ Generaďż˝ ]
Kiedyś grałem całymi dniami... teraz moje "esportowa kariera" opiera się na graniu w Fishville, Farmville i Mafie xD
los_hobbitos [ Rojiblanco ]
Brak wpływu. Lubię grać, rzecz jasna, ale jestem ostrożny i nie mam zamiaru dopuścić, aby rozrywka miała znaczący wpływ na moje życie osobiste. Poza ekranem komputera jest przecież naprawdę piękny świat i nie rozumiem, jak można tego ze sobą nie pogodzić :)

Freeman992 [ Generaďż˝ ]
Zdarza się że czasem pójdę nieprzygotowany do szkoły na rzecz grania.
polak111 [ Legend ]
Od zawsze sporo czasu spędzałem przy komputerze, a dokładniej to od czasów przedszkolnych gdy siadałem z ojcem do Amigi i pykaliśmy w Lotusa i te sprawy.
Następnie w zerówce dostałem komputer z prawdziwego zdarzenia i zaczęła się przygoda. Niestety w gimnazjum/liceum poczułem, że komputer jest moim nałogiem i moje osiągnięcia edukacyjno-naukowe w LO osiągnęły prawie dna, więc staram się ograniczać kontakt z komputerem.
Paudyn [ Kwisatz Haderach ]
A jakie u Was granie ma wpływ na życie? :-)
- język
- pomysłowość, wyobraźnia
- przyjemność, relaks
Gry to fajna sprawa, która potrafi pozytywnie wpłynąć na życie. Trzeba tylko uważać, żeby nie przekroczyć cienkiej granicy, jako że mają być one do życia dodatkiem, a nie jego kwintesencją (pomijam sferę zawodową).

lenk431655 [ Pretorianin ]
Kiedyś byłem nałogowcem. Grałem głównie w Tibię, ale od czasu kiedy rzuciłem ten shit gram 2-3h max na dobę. Rok temu nieprzygotowanie do szkoły to była codzienność.
raziel88ck [ Legend ]
Znam kilka osob, ktore uzaleznily sie od Bitefhigt. Nie moga zyc bez tej gry. Dniami i nocami graja w to i jeszcze placa kase.

tomazzi [ Flash YD ]
ktoś pamięta czasy automatow?
Violent Storm
Cadillacs and Dinosaurs
	
_D_R_A_G_O_N_ [ Legend ]
Ja przez granie nauczyłem się dosyć dużo angielskiego ;)
kosik007 [ FreeLancer ]
Zgadzam się z Paudynem. Gry to świetna rzecz, która naprawdę może nam pomóc w wielu sprawach, od znajomości języka do powiększenia samej wiedzy ogólnej. Trzeba po prostu umieć z nich prawidłowo korzystać i oczywiście zachowywać umiar. :)
BossManPL [ Generaďż˝ ]
Zdarzyło mi się parę razy w życiu, że olałem jakieś spotkanie towarzyskie bo gra była fajniejsza. Teraz też mi się może zdarzyć, ale gra naprawdę musi być wciągająca. Ostatnią grą, która mnie wessała w swój świat był Wiedźmin, a jeszcze wcześniej GTA4.
wolkov [ |Drummer| ]
Też gram od bardzo dawna, choć staram się od zawsze jakoś rozsądnie rozgraniczać czas, głównie na instrumenty i nieco ruchu. Ale parę rzeczy muszę jeszcze poprawić ;)
Czasem, gdy ukazuje się jakiś interesujący mnie tytuł, żartuję sobie: "o, chyba będzie rozwód" :-), choć jak widać na przykładzie kolegów wyżej sprawa jest dość poważna i ja również miałem już ostre jazdy małżeńskie z tego powodu. 
Córka jest za to moim wiernym kibicem i często razem robimy rozpierduchę :)

matmafan [ Alexander Degtyarev ]
Taaa... tak samo się jaram wiedźminem stalkerami i gta iv, nie wiem czy jestem nałogowcem ale chyba 12 h przy komputerze bym nie wytrzymał, nie wiem jak to będzie w przyszłości, mieszkam na wsi więc wychodzić nie mam gdzie, jedynie jak tata ma jakąś robotę(a to jest często) i jak idzie wiosna lato to wtedy trochę wychodzę pograć w piłkę popływać, pojeździć motorem itp itp. Do szkoły też nieraz idę nie przygotowany przez granie, ale kiedyś gry mnie bardziej jarały, mafia cod, gta 3, wtedy to się ostro ciupało, :D Nie miałem teraz ostatni prawie 1 tydzień neta i praktycznie wtedy nie przebywałem w domu tylko chodziłem ty i tam, i faktycznie lepiej się czułem niż siedząc cały czas w domu.
maly_17a [ Generaďż˝ ]
Jestem nałogowcem, ale chociaż dobrze, że u mnie komputer jest na drugim miejscu. Za grą w piłkę nożną :P.
Trochę żałuję, że tyle lat grałem, szczególnie w mmo (w które ostatnio zacząłem znowu grać, ale na szczęście dostałem bana i nie chce mi się grać od nowa), bo oprócz tego, że nauczyłem się trochę angielskiego, to minusów będzie znacznie więcej.
Planuje ograniczyć gry do zera, GOLa też, idzie wiosna, będziem grać w "gałę", jestem dobrej myśli :)
Ambitny Łoś [ Wielki Przedwieczny ]
Z mojej strony to nie niszczenie życia, ale wpływ miało :)
Na pewno bardzo dobrze nauczyłem się angielskiego dzięki grom.
A co do zmian - dzięki serii Tony Hawk's Pro Skater zacząłem słuchać rocka zamiast hip-hopu i juz tak mi do dzisiaj zostało :) Byłem chyba jednym z niewielu skaterów, którzy identyfikowali się z kultura skatepunku w tamtych czasach, bo wszędzie w okolicy skater był postrzegany jako "skejt" słuchający polskiego hip-hopu.
Kolejna taka gra to Tomb Raider, na którym można powiedzieć że się wychowałem, gry z serii TR towarzyszyły mi przez dzieciństwo aż do teraz :) Wtedy z kolei bawiłem się w parkour jeszcze nie wiedząc, że tak się to nazywa, dla mnie była to zabawa w Tomb Raidera :)
No i najdziwniejszy wpływ na życie - Half-Life 2. Ta gra owładnęła mnie swoim klimatem, taki jesienno-hallowenowy nastrój to moja nirvana :) Od tamtego czasu mam sny, które nie są powiązane z HLem w racjonalny sposób, ale podświadomie mi się z nim kojarzą.
Oczywiście wiele gier było takich, że potem porównywałem do nich rzeczywistość (rzeczy typu kibel jak w Silent Hillu :))
Z najnowszych gier może nie wpływ, ale kiedy gram w Mirror's Edge to przypominają mi się zachody słońca i parkourowanie z moich dawnych czasów :)
raziel88ck [ Legend ]
Jak bylem mlodszy to grajac w Pokemony, mimo woli nauczylem sie angielskich slowek :P
Przemo_888 - tez tak mialem, na szczescie wyleczylem sie z tego.

Przemo_888 [ Legend ]
Kiedyś byłem maniakiem. Dzień bez gry był straconym dniem. Teraz to głównie korzystam z dobrodziejstw internetu, choć czasem też pogram. Jednakże dzięki grom mocno podszkoliłem się w języku angielskim. Czy żałuję tych godzin spędzonych przed kompem? Raczej nie, ale w podstawówce czy też gimnazjum to czasu na granie było sporo i za tym nieco tęsknie. ;)
Czy jakaś gra miała na mnie wpływ? Hm... na pewno GTA: San Andreas. Dzięki tej grze zacząłem się powoli oswajać z rapem. Główna w tym zasługa Radio Los Santos i Playback FM. Pamiętam też jak się ciupało w F1 Challenge 99-02. Od tego momentu kręci mnie F1.
Nigdy jednak chyba żadna gra nie miała na mnie negatywnego wpływu. Grałem w różne Postale czy też inne brutalne gry, ale nie zostawiły żadnego śladu na mej psychice.
Bodokan [ Starszy od węgla ]
Paudyn ---> racja :-)
NeroTFP [ Senator ]
Komputer mam od 5 lat. Gry to bardzo dobra rozrywka, ale jakoś nie wpływają na moje życie.
Nigdy jeszcze nie miałem takiej sytuacji, że olałem przygotowanie do szkoły, bo wolałem grać. Gram zazwyczaj, gdy są wolne dni. W normalnym dniu zanim wrócę ze szkoły, ogarnę wszystko i jakoś czas mija. Na komputerze sprawdzam coś, więc rzadko gram w dni szkolne (bardziej internet).
Gry nie mają wpływu większego na moje życie. Pewnie, gdybym całkiem ograniczył komputer, to miałbym jeszcze lepsze wyniki w nauczyciele.
*_*Cypriani [ White Trash ]
Kwestia odpowiedniego podejścia. Wielkie PRO'sy które napieprzają po kilkanaście godzin dziennie są narażone na problemy w życiu prywatnym. Dla niektórych jest to również swojego rodzaju pójście na łatwizne, gdyż zamiast szukać swego miejsca i akceptacji wśród prawdziwych znajomych, wolą "koksać skilla" w grach i być "kimś" na przykładowo scenie FPSów. Zdarzają się oczywiście przypadki, w których świat gier i życie prywatne są rozłożone dość równomietnie...
Sam na szczęście pogrywam od czasu do czasu w jakieś single, w szkolne dni tygodnia pogrywam z kumplami z klasy np. w Warcrafta po szkole :) Oczywiście tylko w znajomym gronie... Ogólnie do gier komputerowych podchodzę z nie lada dystansem i traktuję je jak czystą rozrywkę. Skupiam się bardziej na uprawianiu sportu, dziewczynie i przyjaciołach...
Swoją drogą wiem, że zarówno moje jak i innych wypociny tutaj nie będą brzmiały zbyt wiarygodnie, no bo nie sądzę żeby ktoś przyznał się do tego, że jest zwykłym no-lifem :) Niektórym wstyd będzie się przyznać, inni nie zechcą tego w sobie dostrzec ;)
peterkarel [ DX ARMY ]
automaty FTW. kiedyś za 5 zł 10 żetonów i pół dnia grania :D
racel45 [ Generaďż˝ ]
Można przy dużych premierach posiedzieć "trochę" dłużej i mieć normalne życie... większy problem mogą sprawić gry MMO, czy FPSy sieciowe, bo wtedy niektórzy prędzej czy później grają już z przymusu, a nie dla przyjemności. Sam w gimnazjum napieprzałem równo w MMO, potrafiłem wstać o 5. rano przed szkołą i nabić trochę levela, ale na szczęście to się już skończyło ;)
Bodokan [ Starszy od węgla ]
Zapomniałem wspomnieć o tzw fliperach - przed maturą ciągle chodziłem się na nich "odstresować" :-)
Tzn, wcześniej grałem normalnie, ale w czasie przygotowania się do matury wychodziłem pograć na jakąś godzinkę, żeby się rozluźnić - miałem do nich kilkaset metrów ;-)
MacioraMZ [ Civilized Pig ]
W moim przypadku gry nie mają większego wpływu na życie. Kiedyś grałem stosunkowo dużo, ale z biegiem lat gry mnie interesują coraz mniej.
Obecnie na komputerze mam zainstalowaną jedną grę, w którą praktycznie grywam... No dobra. W zasadzie w nią nie gram ;)

Flyby [ Outsider ]
..wpływ grania na życie? ..źle postawione pytanie ;)
..Mogę się tylko zastanawiać jaki wpływ ma moje życie na moje granie
MajkelFPS [ Frag Per Second ]
Na własnym przykładzie mogę powiedzieć że do wszystkiego trzeba dorosnąć. Nawet do grania na komputerze. PeCeta mam od zawsze. Początki zaczynały się kiedy mialem 3-4 lata. Owego czasu szczytem dopracowanej grafiki był LHX:Chopper Attack, Heretic, PreHistoic, i Prince of Persia. Nie powiem, przez pewien okres życia byłem uzależniony. Podczas wyjazdu na wakacje brałem laptopa i pierwsze pytanie po zakwaterowaniu "czy jest tutaj jakiś Wi-Fi"? Dopiero po ostatnim sylwestrze, którego spędziłem samotnie, 15h przy komputerze uświadomiłem sobie tak naprawdę, że nie mogę przesiedzieć całego życia przy klawiaturze. Dzięki gierkom mam powiedzmy sobie szczerze, "zajebistą" wyobraźnię. Nie wiem czy książki, intelektualne hobby, czy inne zajęcia potrafią rozwinąć fajntazję i kreatywność jaką dają gry. Po pseudo sylwestrze zacząłem otwierać się na ludzi. Znalazłem dziewczynę (okazuje się, że gra w GTA:SA xD) świetnie się dogadujemy i jestem szczerze mówiąc dumny, że mogłem spędzić tyle czasu z grami. Teraz jest różnie. Przygotowania do egzaminu gimnazjalnego, zajęcia pozalekcyjne, a dobra ma tylko 24h. Niestety...
Jabuszko99 [ Pretorianin ]
rozrywka większośc czasu spędzam na PS3 ale to niema żadnego wpływu
Stalin_SAN [ Generaďż˝ ]
Ja to lubię sobie pograć, ale nigdy chyba nie byłem od tego uzależniony, ja max grałem chyba 7-8 h bez przerwy a niektórzy potrafią przesiedzieć i 24 H. Podam także taki jeden przykład, moim ulubionym multiplayerem jest Team fortress 2, a mimo to że jest ulubiony i mam go już jakieś pół roku, na liczniku mam tylko 80 h, a mój kolega ma od pół roku CSa i na liczniku prawie 1000H... Tak więc nie sądze żebym był uzakeżniony od gier, aczkolwiek mama mi to ciągle powatrza ja jej tam i tak nie słucham, myśle że nie żyje tylko komputerem, bo mam także hobby jazde na rowerze co prawda zimą to jest nie możliwe ale wiosną, latem potrafie przejeżdzić całe dnie. A co jeszcze ciekawsze to w szkole mówią że jestem uzależniony od gier, ej no sory ale skoro ja mam w moim ulubionym multi na liczniku 80h a inny gości ma ponad 1000 i do niego nic nie mówią to coś tu jest nie tak.