GRY 13/2003  Czas Przyszły « 18 »  

 

Z reguły jest tak, że kiedy tylko w Sieci pojawia się jakaś informacja o planach tej czy innej firmy mających jakikolwiek związek z wydaniem nowej gry przygodowej, z radością zacieram łapki i w kalendarzu zaznaczam datę jej ukazania się na rynku. Niestety, zdarzają się wyjątki od tej reguły...

Kim jest Al Lowe, nie muszę chyba tłumaczyć nikomu, a o serii gier związanych z niejakim Larrym Lafferem słyszeli zapewne także i ci gracze, którzy nigdy nawet nie zainstalowali na swoim twardym dysku żadnej gry przygodowej. Już od wydania pierwszego tytułu, "Leisure Suit Larry: Leisure Suit Larry in the Land of the Lounge Lizards", a miało to miejsce w roku 1987, czyli wówczas kiedy spora część czytelników tego serwisu dopiero uczyła się mówić, niesamowite przygody podstarzałego playboya podbiły serca wielu spośród tych nielicznych jeszcze posiadaczy komputerów. Gra była skierowana od samego początku do graczy, którzy mogą pochwalić się już dowodem osobistym, a pomocnicy pana Lowe zadbali o to do tego stopnia, że aby uruchomić program należało najpierw przejść niewielki test z wiedzy, którą każdy w miarę dorosły człowiek posiadać powinien. Niestety, jednej rzeczy nie przewidzieli... A mianowicie, że ich dzieło może kiedyś trafić nad Wisłę i pytania z historii baseballu mogą się okazać dla większości naszych rodaków nie do przejścia. Ale jeśli komuś bardzo zależało i miał dość nazywania go szczeniakiem i wywalaniem do systemu... A że warto było trochę się postarać, nikogo chyba nie muszę przekonywać. Al Lowe stworzył dzieło naprawdę znakomite, skrzące się przepysznym, choć czasem może nieco zbyt rubasznym humorem, które na długo zapadło w pamięć wszystkich graczy. Dlatego też trudno się dziwić, że włodarze Sierry szybko stwierdzili, iż należy kuć żelazo póki gorące i zagnali cały zespół do dalszej, wytężonej pracy nad kontynuacją. Nie ma większego sensu wymieniać tu wszystkich tytułów jakie zostały wydane w minionym okresie czasu, ale warto nadmienić, że w latach 1987 - 1998 ukazało się osiem gier, których bohaterem był Larry Laffer lub przynajmniej były one luźno związane z jego postacią. Nie licząc oczywiście gry oznaczonej numerkiem 4, a mającej mieć tytuł "Leisure Suit Larry: Missing Flopies", która niestety nigdy nie ujrzała światła dziennego...

Ale tak naprawdę mieszkańcy wspaniałego kraju pomiędzy Bugiem a Odrą z przygodami największego podrywacza spośród wszystkich bohaterów gier komputerowych mogli zapoznać się szerzej dopiero w roku 2000, kiedy to CD Projekt zdecydował się wydać stworzoną cztery lata wcześniej siódmą część przygód Larrego. Kiedy "Larry 7: Miłość na fali" pojawiła się w sklepach, było wiadome jedno: ta gra przejdzie do historii. Dlaczego? Ano dlatego, że jak do tej pory żadna gra przygodowa nie została tak znakomicie zlokalizowana. Genialna wręcz rola, bo o samym podłożeniu tu głosu mowy być nie może, jaką zaprezentował nam Jerzy Stuhr powaliła wszystkich na kolana. Każdy, kto będzie zabierał się do użyczenia swojego głosu postaci komputerowo wykreowanej powinien najpierw bardzo uważnie zapoznać się z tym, co stworzył pan Stuhr. Chapeu bas!

Ale może dość tej historii, czas wrócić do rzeczywistości. Zwłaszcza, że oto na horyzoncie pojawiła się informacja, iż komuś wpadł do głowy pomysł, by stworzyć kolejną, ósmą już część przygód Larrego... Początkowo, kiedy usłyszałem tę wiadomość, pomyślałem sobie, że oto Al Lowe wraz z Jasonem Zayasem wrócili do pomysłu zarzuconego jeszcze w roku 1998 i zdecydowali się dokończyć "Leisure Suit Larry: Lust in Space"... Genialnie, wspaniale, kapitalnie... Niestety, szybko wróciłem na ziemię...

Okazało się, że to nie Sierra i Al Lowe, ale Vivendi Universal wraz z jakimś mało znanym studiem z Chicago postanowili zabrać się za odcinanie kuponów od sławy tego tytułu... Oczywiście, jak to bywa w tego rodzaju przypadkach zasypano wielbicieli przygód Larrego mnóstwem obietnic i zachwytów jaka to ta gra będzie wspaniała. Ale mnie wystarczyło jedno, by wyrobić sobie zdanie na temat tej "produkcji": obejrzałem niewielki film z gry... I po tym, co zobaczyłem doszedłem do wniosku, że zdecydowanie jestem za tym, by ta gra nigdy nie powstała...

Wiem, ktoś powie, że to zbyt radykalne podejście, zwłaszcza, że film to raptem kilka minut z gry, a całość może okazać się znakomita. Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałbym się mylić. Ale niestety, obawiam się, że wyjdzie na moje... Zresztą przyjrzyjmy się obietnicom geniuszom kodu z High Voltage Software Inc. I cóż my tam znajdujemy....

Przygody Larrego zostaną przeniesione w środowisko 3D... Nie chcę, ja się nie zgadzam, nie pozwalam. Zwłaszcza po tym jak zobaczyłem, co podobni "artyści" zrobili z Simonem. Też cuda obiecywali, też zarzekali się, że zachowają klimat i humor. I co wyszło? Najgorsza gra roku, której nawet niewidomy nie nazwie grą przygodową. Tak oto kończy się majstrowanie przy czymś, co samo w sobie jest już znakomite i żadnych poprawek nie potrzebuje. Dostajemy bzdurną zręcznościówkę z karykaturalnie kwadratowymi postaciami... Owszem, zdaję sobie sprawę, że sam imć Lowe planował wydanie części ósmej w 3D, ale może gdy to on... sam... własnymi rękami... Ale oto okazuje się, że...

Al Lowe nie zostanie zaangażowany do tej produkcji... Owszem, niby trwają jakieś negocjacje i pojawiła się prośba, by ojciec Larrego został kimś w rodzaju konsultanta, ale dopóki nie dowiem się, że Lowe jest w całości odpowiedzialny za wszystko, co w grze się pojawi, będę do tej produkcji podchodził jak pies do jeża...

Wspomniałem, że bohaterem gry ma być Larry... I to by się zgadzało, tyle tylko, że nie Larry Laffer, ale jego siostrzeniec, niejaki Larry Lovage, który ma siać popłoch i spustoszenie wśród płci przeciwnej w pewnym uniwersyteckim miasteczku i campusie. Czy zmiana głównej postaci to dobry pomysł? Moim zdaniem nie, ale jak znam życie siostrzeniec od wujka będzie różnił się tylko nazwiskiem, a pozostałe jego cechy nie ulegną zmianom. Oby...

Celem gry będzie oczywiście zdobycie uznania w oczach przedstawicielek tej piękniejszej części społeczeństwa, a tym samym doprowadzenie do... Zresztą sami wiecie do czego... Tym, co będzie odróżniać tę część od pozostałych ma być sposób w jaki Larry ma zdobywać punkty u panienek. A mianowicie tym razem będzie musiał się wykazać już nie umiejętnością logicznego myślenia i kojarzenia faktów, ale raczej małpią zręcznością w wykonywaniu tańców, skoków, podrygów i innych, mniej więcej tym podobnych czynności... Tak więc panie, panowie, kolejna gra z Larrym w tytule trafi zapewne na półkę oznaczoną napisem "Gry zręcznościowe" i tam zarośnie kurzem po wsze czasy... Z drugiej strony trudno się dziwić takiemu podejściu do tematu, skoro sami twórcy tegoż dzieła przyznają się do inspiracji w trakcie opracowywania scenariusza gry takimi "wspaniałymi" filmami, jak "American Pie"... Straszne...

Jedynym elementem, który mnie zainteresował, to obietnica panów z High Voltage, że udało im się odejść od całkowicie liniowego sposobu prowadzenia rozgrywki. Jeśli rzeczywiści tak będzie, to może przymknę oczy na grafikę i elementy zręcznościowe. Ale jakoś niezbyt chce mi się w to wierzyć, gdyż jak dotychczas za każdym razem słyszę coś innego. A to, że nieliniowy ma być jedynie system prowadzenia rozmów z poszczególnymi studentkami, a nie całość gry. Za chwilę zaś pojawia się wiadomość, że jest zupełnie inaczej... Cóż, poczekamy, zobaczymy...

Programiści z Chicago obiecują miłośnikom całej serii, że w trakcie rozgrywki nadarzy się okazja, by pojawił się sam Larry Laffer we własnym garniturku, a kto wie, może i inne postaci znane z wcześniejszych tytułów. Ja tam chętnie znów bym ujrzał na ekranie taką na przykład Shamarrę z części siódmej... A ponieważ gra ma być przeznaczona dla doroślejszej części społeczeństwa udział tej blond piękności mógłby wnieść pewien... hm, ożywczy powiew w to skostniałe, uniwersyteckie środowisko...

Jak do tej pory mało jeszcze wiadomo o samej grze. To prawda, że na podstawie tych kilku informacji i krótkiego filmu trudno sobie wyrobić zdanie na temat wartości całego dzieła. Może i tak...

Niestety, nauczony boleśnie doświadczeniem, od pewnego czasu jestem mocno uprzedzony do tych programistów, którzy targają świętości i wszystko co tylko mogą pakują w środowisko 3D. Znaki czasu? Postęp technologiczny? A guzik... Wystarczy spojrzeć jaka obecnie gra przygodowa święci triumfy na całym świecie, by wiedzieć, czego oczekują gracze... "Runaway" zachwycił wszystkich nie tylko świetnym scenariuszem, ale przede wszystkim genialną oprawą graficzną. Nie można by tak było postąpić z Larrym?! I po co te elementy zręcznościowe? Bo gra ma być wydana również na konsole?! Ech, szkoda słów...

Kto wie, może i nie mam racji, a z czasem ujawnienie kolejnych informacji o tym tytule pozwoli mi zweryfikować mój niezwykle surowy osąd. Ale jak na chwilę obecną nie wierzę, by kolejna część przygód miała choćby najmniejszą szansę na przyznanie jej tytułu Magna Cum Laude...

Na pochwały naprawdę trzeba sobie zasłużyć...

Bolesław "Void" Wójtowicz

 



Leisure Suit Larry™: Magna Cum Laude

Producent: High Voltage Software
Wydawca: Sierra Inc.
kategoria: przygodowe / gry akcji
data premiery: 2004

 

Index GRY 13/2003   Magazyn Profesjonalnego Gracza « 18 »