GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Opowiadanie, fabuła...nazywajcie to jak chcecie,ale oceńcie prosze. ;)

20.03.2009
23:34
smile
[1]

Bobek09 [ Pretorianin ]

Opowiadanie, fabuła...nazywajcie to jak chcecie,ale oceńcie prosze. ;)

Kraken to uliczny rzezimieszek, łupieżca w rodzaju opryszka, samotnik a zarazem jeden z najlepszych złodziei w dziejach, jest świetnie wyszkolonym szermierzem i łucznikiem, posiada również nieprzeciętne umiejętności zwiadowcze. Żeruje na pracy innych i dobra materialne czerpie z zakazanych źródeł. Napada na karawany kupców z innych miast, sprzedaje kradzioną broń, kradnie nowe dostawy oraz zajmuję się kradzieżą kieszonkową. Doskonale zna swoje miasto Miranndę więc spokojnie zajmuję się swoim „fachem”, gdyż co róż umyka straży miejskiej uciekając krętymi uliczkami wsuwając się niepostrzeżenie do przygotowanych wcześniej kryjówek. Następnie przeczekując aż strażnicy przejdą obok lub znikną z pola widzenia, wychodzi i udaję się w kierunku doskonale zakamuflowanej małej jaskini znajdującej się nieopodal miasta w nad wąwozem. Kraken jest profesjonalistą doskonale wie co robi przeprowadzając swe wcześniejsze założenia z doskonałą perfekcją , lecz On sam nie zdaje sobie sprawy, że jego panowanie miało wkrótce dobiec końca….


Dzień zapowiadał się bardzo dobrze, było słonecznie, uczciwi ludzie szli do pracy, aby zarobić na chleb i utrzymanie bliskich … kupcy rozkładali swoje stragany z towarami, strażnicy udawali się na swe posterunki , miejscowy kowal rozpoczynał pracę nad kolejnym zamówieniem broni. Słowem-wszyscy robili to co robią na co dzień a miasto zaczynało na nowo żyć pełnią życia. Natomiast Kraken jak to miał w zwyczaju wstawał wcześnie rano. Podniósł się z łóżka, obmył zimną wodą twarz i rozprostował kości. Wyszedł na chwile przed swoją jamę ,zaczerpnął trochę świeżego porannego powietrza, poczym wrócił do środku. Następnie usiadł na drewnianym krześle i rozmyślał plan działań na dzień dzisiejszy. Po paru minutach postanowił, że uda się do miasta w przebraniu, aby sprawdzić co się wówczas w nim dzieje. Założył strój zakonnika wykonanego z wełny i lnu, schował również za pasem sztylet i ruszył w drogę. Wszedł do miasta nie zwracając na siebie uwagi straży. Następnie udał się na rynek miasta. Jest to najważniejsze miejsce w Miarrandzie, wielkie centrum ozdabiały wyraziste kolumnady i dwie świątynie. Na środku stała ogromna fontanna podkreślająca urok całego miejsca. W centrum rynku zawsze schodzi się tłum ludzi, oznacza to że istnieje możliwość wzbogacenia się kosztem innych. Stojąc oparty przy murze wyciągnął z kieszeni duże soczyste jabłko i zacząwszy spożywać sprawiał pozornie zwykłego obywatela, ale tak naprawdę obserwował i wsłuchiwał się w pobliskich ludzi szukając potencjalną ofiarę. Kupcy krzycząc:
-Towary! Najlepsze towary w mieście zapraszamy!- reklamowali swoje obiekty wystawione do sprzedaży.
Kraken rozglądał się bardzo uważnie, swoim wzrokiem wypatrywał sakwy złota napchanej po brzegi umocowanej przy pasie jednego z zamożnych ludzi, która byłaby „łakomym kąskiem” lub urodzajnej broni będącej niezłym przedmiotem zapewniającym „ zastrzyk gotówki”. Kraken stojąc tak w bez ruchu przez kilka minut postanowił zmienić swój punkt obserwacji, stanąć w cieniu i uchronić się nieco od gorącego skwaru . Przystanął nad beczką, wziął parę łyków wody dla orzeźwienia i zaczął na nowo obserwować. Nagle podszedł do niego tajemniczy zakapturzony mężczyzna wręczając mu do ręki list mówiąc: -Weź ten list młodzieńcze i dokładnie go przeczytaj.- rzekł mu nieznany osobnik. Następnie bez słowa odwrócił się i znikając w tłumie upuścił sakwę pełną złota .
W pierwszej chwili Kraken był nieco przestraszony sam widok nieznanej postaci sprawił, że poczuł się zagrożony, ale natychmiast szybkim krokiem podszedł do upuszczonego przedmiotu podnosząc go i wkładając do kieszeni. W tej chwili zrozumiał, że ów tajemniczy mężczyzna zapewnie, był kolejnym zleceniodawcą, który potrzebuje usług doświadczonego i niezawodnego złodzieja, jakim był Kraken.Po zaistniałym wydarzeniu usiadł na ławce, obok straganu jednego z kupców i rozmyślał. Wyjął z kieszeni list, który otrzymał , rozglądnął się i rozwinął, po czym zaczął czytać. „Biały nóż, zimny dotyk śmierci w małej paszczy lwa być musi”
Nie było w nim zbyt wiele napisane, treść listu choć zagadkowa wyjaśniła mu wszystko. Ów nóż jest bronią perfekcyjną, po prostu nie posiada żadnych wad. Wykonana jest z łusek lodowego smoka, właśnie dlatego zawdzięcza swoją magiczną moc ta niesamowita broń może być stworzona tylko przez najlepszych kowali świata, pokryta dodatkowo magiczną rudą staje się niezniszczalna. Kraken wiedział, że właśnie nóż z takim napisem na rękojeści widział u boku Strażnika o imieniu Spog… pilnującego zachodniej bramy miasta, silny i zdyscyplinowany wojownik. A fragment mówiący a paszczy lwa mówił o tym gdzie nóż ma być umieszczony po zakończeniu zadania, czyli na wschodniej części miasta bowiem tam właśnie jest niewielki posąg lwa. Postanowił przejść do rzeczy wychodząc z założenia, że im prędzej zabierze się za zadanie tym lepiej dla niego i dla tajemniczego zleceniodawcy.

Kraken udał się do miejsca, w którym spokojnie będzie mógł przemyśleć plan działania, czyli do swojej jaskini. Ostrożnym krokiem zbliżał się do celu, rozglądał się, zachowywał zmożoną czujność, wiedział że niewykluczone jest, że może być śledzony. Wreszcie dotarł na miejsce. Znajdował się już w środku, gdy nagle usłyszał głosy dobiegające z głębi jaskini.-Co u licha!?-pomyślał. Serce zabiło mu mocniej, robił powolne małe kroki w kierunku dobiegających głosów, głębokimi wdechami starał się kontrolować emocje. Nie spodziewał się, że ktoś mógł odnaleźć jego „dom”. Głosy były coraz wyraźniejsze, stąpając powoli przystanął tuż za rogiem i nasłuchiwał.
– Jak myślisz Markus… do kogo może należeć ta grota?- powiedział jeden z intruzów.- Myślisz, że to jest miejsce, w którym ukrywa się słynny Kraken?- spytał nieco niepewnie.
– Oczywiście, że tak!- krzyknął z entuzjazmem Markus.- Jeżeli powiadomimy admirała dostaniemy nie lada nagrodę ale najpierw rozejrzyjmy się trochę. - A jeżeli on wróci i nas tu zastanie? Co wtedy zrobimy?- kontynuował trzeci strażnik z niepokojem.-Lepiej się stąd wynośmy. Szef sam się tym zajmie. -Przestań opowiadać bzdury, jest nas trzech więc nawet gdyby wrócił co wówczas by nam mógł zrobić?- Pewnym głosem powiedział Markus.- Możemy przecież przeszukać tę norę z pewnością jest tu wiele drogocennych rzeczy, które czekają, aż w końcu trafią w nasze ręce.
- No nie wiem, moim zdaniem popełniamy wielki błąd.
- Ucisz się w końcu!- krzyknął nagle Markus.- Bo inaczej ja to zrobię! Pomóż mi otworzyć tą skrzynie zamiast marudząc. Kraken po wysłuchanej rozmowie wiedział już, że są to strażniczy, którzy patrolując pobliskie tereny prawdopodobnie przez przypadek natknęli się na miejsce jego kryjówki. Ostrożnie wyjął za pasa swój sztylet, zbliżał się niczym drapieżnik do swej ofiary, po paru metrach skradania się zauważył wreszcie nieproszonych gości. Kraken długo się nie zastanawiał wiedział dobrze, że musi ich zlikwidować inaczej wszystko wyjdzie na jaw. Złodziej widząc całkowitą nieuwagę , strażników natychmiast podbiega do jednego z nich i szybkimi pchnięciami sztyletem w plecy sprawiają, że ginie on na miejscu. Zaskoczeni całą sytuacja dwaj pozostali chwytają za broń.
-Co jest?!- z przerażeniem krzyknął Markus, wzrokiem skierowanym na umierającego towarzysza- O nie Martin! Ach zapłacisz mi za to wstrętny bandyto! Nie wyjedziesz stąd żywy!
–To ja decyduję kto wychodzi stąd żywy, popełniliście wielki błąd wkraczając na mój teren- spokojnym głosem odpowiedział. --Twój los jest już podzielony podły nędzarzu! Zabiłeś człowieka należącego do straży królewskiej i myślisz, że ujdzie ci to płazem?! Nawet jeśli zabijesz i nas to wyślą grupę poszukiwawczą, aby nas odnalazła, aż w końcu trafią do tej zapadłej dziury!- rzekł znów Markus.
-To się okaże, a teraz koniec gadania… graj muzyko.
Kraken zaatakował, wyprowadzając serię kombinacji sztyletem, które ranią wroga, robiąc skok do przodu powala bardzo mocnym i efektownym kopnięciem Markusa na ziemię, który odnosi obrażenia w głowę. Oszołomiony wstaję i stara się w dalszym ciągu walczyć. Kraken spokojnie idąc zatacza koło, robi wolne a raz szybsze kroki, aby zmylić wrogów, patrzy im prosto w oczy swym przenikliwym wzrokiem jakby miał na celu zastraszyć rywali, niespodziewanie jeden ze strażników z mocnym pochyleniem do przodu atakuje prostym pchnięciem uginając przy tym lewą nogę prawą zaś wysuwając mocno do przodu, złodziej umiejętnie blokuje uderzenie swoim sztyletem robiąc gwałtowny ruch nadgarstkiem wytrąca miecz napastnikowi poczym gwałtownym ruchem w przód i ciosem w krtań z pod spodu zabija kolejnego kompana Markusa. Ostatni strażnik, zdruzgotany całą sytuacja poddaję się widząc kolejnego partnera zalanego krwią. –Proszę! Nie zabijaj mnie! Błagam Panie! Zrobię wszystko co każesz!
–Niby czemu miałbym Cię oszczędzać?!- zapytał.- Dziś to miejsce bedzię twoim grobem! Giń!
Chwytając leżący na ziemi miecz przeprowadza atak, jednak tym razem przeciwnik unika ciosu i rzuca się do ucieczki, Kraken natychmiast reaguje, uginając kolana bierze zamach prawą ręką poczym rzuca sztyletem robiąc przy tym krok w przód. Trafia strażnika w tylną część łydki. Zraniony stara się uciec, wybiega na powierzchnię i rozpaczliwym krzykiem błaga o pomoc, Kraken ruszył za nim jak poparzony. Wybiega z jaskini, lecz to co zobaczył sprawiło, że osłupiał. Naprzeciw niego stał mały odział bardzo dobrze zorganizowanych i uzbrojonych paladynów eskortujących królewską karawanę do miasta. Pech chciał, że znaleźli się akurat w momencie pościgu Krakena za uciekającym strażnikiem Mirrandy. Stając nieruchomo wpatrując się w oddział wroga czuł, że to koniec. Nie starał się uciec, gdyż wiedział, że mało prawdopodobne jest to, aby powiodło mu się umknąć najbardziej elitarnej jednostce wojskowej. Po kilku sekundach kapitan paladynów widząc rannego strażnika i stojącego z bronią w ręku przestępcę nie namyślając się dłużej wystąpił z szeregu i stając naprzeciw Krakena doniosłym, twardym głosem powiedział:
-Poddaj się i rzuć broń inaczej będziemy musieli Cię do tego zmusić!
Poczym kilku jego ludzi podeszło i obaliło na ziemie jak dotąd nieuchwytnego oprycha. Związany i otoczony przez nieprzyjaciół prowadzony został do miasta. W jego głowie była prowadzona prawdziwa wojna myśli, wiedział że zostanie bardzo surowo skazany, być może na karę śmierci. Bał się tego, lecz w tej sytuacji wydawał się bezradny. Nie mógł uwierzyć, że ON najlepszy w swoim „fachu” zostanie kiedykolwiek pojmany. Wkrótce nieubłagalnie dochodzą do miasta, mijając bramę Kraken tracąc nadzieje szedł ze spuszczona głową, nie wiedząc co go tak naprawdę czeka.

04.04.2009
14:31
smile
[2]

ero_sk [ THC ]

Na bledy uwagi nie zwracalem.
Poczatek fajny, ale moment z tym "tajemniczym zleceniodawca" i z tym co powiedzial do Krakena jakis taki... tandetny. Ogolnie fajne, tylko opis walki jakos bardzo mi Wiedzmina przypomina;)
Piszesz dalej czy tylko taka mala historyjka?

04.04.2009
14:54
smile
[3]

psiuniek [ Konsul ]

Będziesz pisać dalej? Bo bardzo dobrze się czyta.

04.04.2009
19:59
[4]

Bobek09 [ Pretorianin ]

Sam nie wiem:) napisałem poprostu,żeby "zabić" czas:) Cieszę się,że się podobało

07.04.2009
20:06
smile
[5]

ero_sk [ THC ]

To pisz dalej, ja chetnie poczytam. Chce wiedziec co sie dalej stanie;)

07.04.2009
20:08
smile
[6]

|RESPECT| [ Konsul ]

Albo mi się wydaje albo taki wątek już istnieje, jest w innej kategorii.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.