GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Nadmiar nauki nie służy uczniom

09.02.2008
11:54
[1]

mirencjum [ operator kursora ]

Nadmiar nauki nie służy uczniom

Kolejna propozycja reformy nauczania. Coś mi się wdaje, że ciężko będzie spotkać za parę lat prawdziwego inteligenta.

"Za rok rozpocznie się kolejna rewolucja w polskim szkolnictwie. Nauczanie ogólne, na przykład lekcje historii, młodzież ma zakończyć już w pierwszej klasie liceum. Potem skoncentruje się na wybranych przedmiotach. Takich zmian chce minister edukacji Katarzyna Hall.."

09.02.2008
11:58
smile
[2]

szarzasty [ rammsteinick ]

kolejny idiotyzm- komuś nie widzi się nauka przedmiotów ogólnych idzie do szkoły technicznej nie liceum i ma problem z głowy

09.02.2008
11:59
[3]

Tuix [ Pretorianin ]

Nie wiem po ch*j robili gimnazja, od tamtej pory jest tylko gorzej

Powinni jak już wydłużyć lata nauki, np. 4 liceum i 5 technikum i zostawic ten sam materiał.

09.02.2008
12:00
smile
[4]

Lolter [ African Herbman ]

Dla mnie bez znaczenia, jestem w technikum i za rok już nie będę miał przedmiotów ogólnych.

Jeśli chodzi o licea, to idą tam ludzie którzy najczęściej nie wiedzą, co chcą robić. Dlatego zabieranie im tych przedmiotów to głupota.

09.02.2008
12:00
smile
[5]

Sandro [ Wielosmyczasty ]

Licea już z nazwy są ogólnokształcące. Podział na profile wystarczy. Już lepiej by zrobili, jakby wydłużyli liceum kosztem gimnazjum.

09.02.2008
12:01
smile
[6]

Grzesiek [ www na-skroty pl ]

Prawda jest taka, że przez 3 lata liceum miałem może z miesiąc poświęcony na historię Polski.

Owszem jakieś pojęcie należy mieć o historii innych krajów europejski, USA czy też starożytności, ale ten program nauczania historii jest grzecznie mówiąc do dupy.

Teraz i tak ze szkoły wychodzą "Patrioci", którzy nie wiedzą kiedy była I a kiedy II wojna światowa.

Wg mnie powinno się kłaść nacisk na historię Ojczyzny, a nie państw sąsiednich.

09.02.2008
12:03
[7]

boskijaro [ Legend ]

mirencjum - a od kiedy inteligencja zależy od edukacji?

Moim zdaniem to jest jakiś pomysł, ja nie rozumiem czemu w klasie humanistycznej mam się uczyć biologi czy chemi, skoro do niczego mi sie to nie przyda ... i i tak nic z tego nie zapamiętam :/

Grzesiek - wg mnie jest dobrze tak jak jest, ja sie ucze histori nie po to żeby znać życiorysy wszystkich królów Polskich tylko po to żeby znać historię świata

09.02.2008
12:03
[8]

Łyczek [ Legend ]

Wszystko zależy od profilu w liceum. Wiadomo że osoba idąc do profilu biol-chem będzie miała głęboko takie przedmioty jak WOS, historia czy geografia. Dlatego dla mnie dobrym pomysłem jest nauka większości przedmiotów do 2 klasy. W 3 klasie (maturalnej) powinna być zwiększona liczba godzin przedmiotów maturalnych typu polski, biologia, chemia i język obcy (mówię o biol-chem). Tak to niestety ciągnie mi się jeszcze w drugim semestrze WOS, geografia czy historia. Po co mi to ? Deklaracje są znane i nie można ich zmienić. Wiadomo kto co zdaje a nadal ciągną się przedmioty na które każdy leje.

boski ---> Ja też jestem zdania, że nie ocenia się ludzi po szkole.

09.02.2008
12:04
[9]

MasterDD [ :-D ]

Mam mieszane uczucia.

Gdy bylem mlody to wlasnie marzylo mi sie takie cos, aby uczyc sie tylko tego co chce.
Do dzis nawet twierdze - po kiego wala uczylem sie o mitozie i mejozie na biologi?
Przez 10 lat mi sie to nie przydalo, a i pewnie przez kolejne 30 nie przyda. Ewentualnie w krzyzowce, gdy bede siedziec na klopie.

"Oznaczałaby, że uczeń już na dwa lata przed maturą musiałby podjąć kluczową decyzję, jaką ścieżką rozwoju chce dalej podążać, jakie studia wybrać"
I tego mozna sie obawiac. Ja po maturze do konca nie wiedzialem, co chce ze soba zrobic.
A tu dzieciaczki beda musieli sie sprecyzowac juz w tak mlodym wieku.

Slabo to widze.

09.02.2008
12:04
smile
[10]

Heretyk [ Generaďż˝ ]

A może to spisek mający na celu wytworzenie głupiego społeczeństwa, którym łatwo byłoby manipulować. Na zachodzie się udało.

09.02.2008
12:04
[11]

NyyKo [ Generaďż˝ ]

Niech w każdej szkole robię klasy z wybranym profilem i wszystko

09.02.2008
12:05
[12]

martusi_a [ Celestial ]

W tym momencie licea ogólnokształcące tracą rację bytu.
Bardzo, bardzo nietrafiony pomysł. Z założenia, profilować ma szkolnictwo wyższe.

Jeśli chodzi o licea, to idą tam ludzie którzy najczęściej nie wiedzą, co chcą robić.
Bzdura. Wiem, co chcę robić, od 7 roku życia, a liceum ogólnokształcące wybrałam, ponieważ chciałam mieć też wiedzę OGÓLNĄ. Nie wyobrażam sobie kształcenia bez matematyki czy geografii, mimo że teraz nie mam z tymi przedmiotami nic wspólnego.

09.02.2008
12:07
[13]

Adamek22 [ Dr Onan ]

cale szczescie ze mnie to nie dotknie ... jeśli teraz na biol chemie miałbym mieć po 6 godzin boli i chemii na zmianę w 2 i 3 klasie to zgluipialbym nie z powodu braku materiału przedmiotów sąsiednich ale z powodu przesytu tych 3 poszerzonych

09.02.2008
12:07
[14]

Gibon91 [ Jestem Zajebisty ]

Ja jestem już w pierwszej klasie liceum i tak mnie ciekawi czy to mnie to będzie dotyczyć, czy będę musiał przechodzić przez ten głupawy system edukacji, który nakazuje mi na profilu mat-inf-fiz nauki historii, geografii, woku i podobnego ścierwa, które przydaje się dla humanów.

09.02.2008
12:08
[15]

Mutant z Krainy OZ [ Farben ]

Wreszcie.
Do tej pory było tak, że trzeba było kuć, zdać, zapomnieć, bo siłą rzeczy nie da się całego materiału zapamiętać na cały okres edukacji, nie mówiąc już o późniejszym życiu. No, nielicznym może się to udaje. A ja nie widzę sensu w kuciu tylko po to, by uszczęśliwić nauczyciela.
Popieram post numer 8.

09.02.2008
12:09
[16]

Dowodca_Pawel [ ETCS Clan ]

boskijaro -> "Moim zdaniem to jest jakiś pomysł, ja nie rozumiem czemu w klasie humanistycznej mam się uczyć biologi czy chemi, skoro do niczego mi sie to nie przyda ... i i tak nic z tego nie zapamiętam :/"

Po to, by mieć jakieś pojęcie o świecie w którym żyjesz. O tym jak funkcjonuje, w jaki sposób ty funkcjonujesz. To że nie zapamiętasz wiele, nie znaczy, że nie będziesz miał świadomości o złożoności świata. No i łatwiej będzie ci w razie czego uzupełnić braki, wiedząc gdzie szukać odpowiedzi.

09.02.2008
12:09
[17]

tomekcz [ Polska ]

Mi jest to już obojętne, ponieważ w tym roku kończę liceum, ale myślę, że to jednak głupi pomysł. Są przecież profile, a do liceum idą najczęściej ludzie którzy chcą studiować, bo co innego można robić po liceum? Jeżeli ktoś chce mieć mgr to powinien chyba także mieć wiedzę ogólną...

09.02.2008
12:10
[18]

Grzesiek [ www na-skroty pl ]

@boskijaro

Ja nie mówię, żeby zamykać się na świat.
Teraz uczniów uczą jak dokładnie przebiegała rewolucja francuska, historii królów to się uczysz, ale austriackich.

Niektóre elementy są zbędne. Wolałbym - zamiast nich i historii średniowiecza - dowiedzieć się więcej o historii Polski od powiedzmy początku XX wieku, bo to jest ważne, by mieć pojęcie co się działo w powiedzmy bliższej przeszłości.

09.02.2008
12:12
[19]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

A wg. mnie historia polski to tylko wycinek wiedzy o historii wspołczesnej.
I historii polski jest właśnie zbyt dużo w programie w LO.
w absolutnie każdym okresie MUSI być temat poświęcony temu, co akurat działo się między Odrą a Bugiem. Tak, właśnie tak, nawet jeśli o plemionach polskich nie może być jeszcze mowy.
Ponadto, Polska historia jest może ciekawa, ale omawiana na takim poziomie szczegółów jak w LO wydaje się nudna. Za mało detali by się zafascynować, za dużo by zaciekawić.
Do tego, przez omawianie historii jednego kraju bardzo często zaniedbywane są inne tematy - np. wiek XIX - jest chyba z 4 lekcje przewidziane na omawianie powstań, powstańców, frakcji politycznych, Zła i Okrucieństwa Bezwzględnych Zaborców, życiorysu Piłsudskiego itd. A przecież działo się tak wiele w tym okresie, tak bardzo zmienił się świat.

Naprawdę mało to jest godzin matematyki - a do tego jeszcze uproszczona matura dla debili, dyskalkulie i inne dysmózgowia... Tak właśnie polacy tracą pozycję jednego z lepiej wykształconych narodów.

09.02.2008
12:13
[20]

MasterDD [ :-D ]

Grzesiek -> Wybacz, ale ja rowniez wolalbym znac historie swiata niz historie Polski.
Wiem, marny ze mnie patriota.

martusi_a -> "Jeśli chodzi o licea, to idą tam ludzie którzy najczęściej nie wiedzą, co chcą robić.
Bzdura. Wiem, co chcę robić, od 7 roku życia"


Winszowac, ale nie kazdy tak ma.

09.02.2008
12:14
[21]

Yakeem [ Pretorianin ]

Zły pomysł. W wieku 16 lat większość jeszcze nie wie co chce robić w życiu i profilowanie już w tym okresie będzie prowadziło do jakichś głupich wyborów typu "zdajem WOS i chistorie bo moja kolerzanka terz tak zdaje". Tym bardziej nie wyobrażam sobie nauki historii (i nie tylko) w ciągu roku - obecnie 3 lata to nie jest wystarczający czas, aby dość dobrze przekazać wiedzę na poziomie podstawowym, a jeden rok?

No ale w końcu teraz w liceum jest tyle nauki, że nie można sobie pograć w kanterstrajka, pójść na impre czy pooglądać telewizji.
Nie bójta się, już pani minister rusza z odsieczą.

09.02.2008
12:16
smile
[22]

Grzesiek [ www na-skroty pl ]

@MasterDD

Cóż jednych ciekawi wojna domowa u żabojadów, innych powstanie warszawskie.

Wolny kraj :)

09.02.2008
12:16
[23]

Dowodca_Pawel [ ETCS Clan ]

Grzesiek -> Po części zgadzam się z opiniami, że historia Polski nie powinna być jeszcze bardziej rozbudowywana. Albowiem historii Polski uczysz się nie tylko w szkole, ale także w domu itp. W tygodnikach masz bardzo często poruszane tematy historyczne, często dyskusje się toczą wokół historii Polski. Inaczej jest z historią świata, która już tak obecna nie jest. I często szkoła to jedyne miejsce, gdzie się ma z nią w takim wymiarze styczność.

09.02.2008
12:16
[24]

szarzasty [ rammsteinick ]

Naprawdę mało to jest godzin matematyki - a do tego jeszcze uproszczona matura dla debili, dyskalkulie i inne dysmózgowia... Tak właśnie polacy tracą pozycję jednego z lepiej wykształconych narodów.

Polacy panie, Polacy jak już- to że tracimy pozycję dobrze wykształconego narodu to wina tylko i wyłącznie ludzi którzy- uczyć się po prostu nie chce

09.02.2008
12:17
[25]

martusi_a [ Celestial ]

Łyczek --> w takim razie ktoś w Twojej szkole źle to wszystko przemyślał. Istnieją siatki godzinowe, tzn, określona ilość godzin nauczania przedmiotu, która musi być zrealizowana w toku kształcenia - a w których klasach ile godzin, to już zależy od szkoły. Tym samym geografię zakończyłam w 2 klasie, by w maturalnej móc się skupić na biologii i chemii. Co uważam za bardzo rozsądne rozwiązanie.

Moim zdaniem, człowiek powinien być ŚWIADOMY, że wybiera liceum OGÓLNOKSZTAŁCĄCE. Nie gadajcie bzdur o uczeniu się niepotrzebnych rzeczy, błagam.

Master --> doskonale zdaję sobie z tego sprawę :) Dlatego liceum jest dobrym momentem, by zasmakować wszystkiego i wówczas się zdecydować. Co nie znaczy przecież, że jak ktoś nie wie, jest niezdecydowany, to idzie do liceum - bo nie ma co z sobą zrobić po prostu.

09.02.2008
12:19
[26]

Slow Motion [ Konsul ]

"Coś mi się wdaje, że ciężko będzie spotkać za parę lat prawdziwego inteligenta. "

Jakie szkoły przeszedłeś, panie inteligencie? Nie osądza się ludzi po wykształceniu.

09.02.2008
12:20
[27]

Rocket. [ Chor��y ]

Tak właśnie polacy tracą pozycję jednego z lepiej wykształconych narodów.
Tak zaprawdę jest nad czym ubolewać, przecież nie może być tak, że gary zmywa ktoś bez wyższego wykształcenia, o nie! Nie pozwolimy na to! Każdy powinien mieć co najmniej wyższe choćby i przy szambie pracować by miał ! Precz debilami! Precz Yoghurtami !

Bzdura. Wiem, co chcę robić, od 7 roku życia, a liceum ogólnokształcące wybrałam, ponieważ chciałam mieć też wiedzę OGÓLNĄ. Nie wyobrażam sobie kształcenia bez matematyki czy geografii, mimo że teraz nie mam z tymi przedmiotami nic wspólnego.

Hahahaha.

09.02.2008
12:20
smile
[28]

MasterDD [ :-D ]

martusi_a -> "Dlatego liceum jest dobrym momentem, by zasmakować wszystkiego"

Oj, popieram calkowicie :-)))

09.02.2008
12:23
[29]

Alandar [ Centurion ]

To nie jest najlepszy pomysł.
Wprawdzie wielu młodych już w pierwszej klasie liceum potrafi się określić czy jest humanistą czy ścisłowcem, ale to wcale nie oznacza, że będą podążać ścieżką wyznaczoną przez swoje zdolności.
Pamiętam, że po maturze 90 % mojej klasy nie wiedziała gdzie i na jaki kierunek ma zamiar składać papiery.
Czy wobec tego jest sens zmuszać jeszcze nie w pełni dojrzałe młode osoby do decyzji która de facto zaważy o ich przyszłym życiu.

09.02.2008
12:23
smile
[30]

mineral [ Senator ]

Jestem w liceum na profilu matematycznym. Historie są dwie - myśle, że to ilość odpowiednia, nie wiem, może dlatego, że ją lubie? Ale nie mogę zrozumieć czemu na takim profilu mam dwa razy w tygodniu chemię i biologię?!? Retikulum endoplazmatyczne, budowa komórki, na cholere mi to wszystko? Nie dość, że nigdy w życiu się nie przyda, to na dodatek robi pierdo**** w mojej głowie, bo zamiast przeznaczyć więcej czasu na naukę rzeczy potrzebnych, musze uczyć się takich głupot. Biologia i chemia powinny być tylko raz w tygodniu (chodzi oczywiście o profile poza biol-chem), wtedy by uczono rzeczy przydatnych, bo widze, że w takim nadmiarze, to wszystko starają się upchnąć.

09.02.2008
12:23
[31]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

szarzasty - ta, szacun.
Oczywiście, że to wina ludzi, a czyja - wielbłądów?
Uczniom nigdy się nie chce uczyć, ale ich nikt o zdanie nie powinien pytać. Winni są kolejni ministrowie edukacji, a juz szczególnie ta nieydarzona reforma. Wyobraź sobie, że tegoroczny maturzysta nie ma pojęcia kim była królowa Wiktoria (za to na pewno zna daty powstań, fuj), nie wie czym jest pochodna funkcji - ale za to nauczyli go liczyć procenty.

Slow Motion - Owszem, osądza się. I po wyglądzie też się osądza i po płci i nawet po kolorze skóry. Właśnie tak się robi, gdyż daje to rezultaty - a poprawność polityczna nie daje.

Rocket. - Dla nieuków i ludzi mało inteligentnych wykształcenia nie ma. Oni go nie potrzebują i nie powinni wypowiadać się na temat jego poziomu, czy programu, gdyż ich to nie dotyczy.
Także tacy ludzie nie powinni być przyjmowani do szkół, tylko do pracy - to jest kolejna wada systemu "matura dla każdego idioty".

09.02.2008
12:24
[32]

wilqu [ Konsul ]

Bardzo dobry pomysł ja sam jestem w bio-chemie a przez dwa lata spałem na geografii historii wosie, albo uczyłem się czego innego.Na sprawdziany przychodziło się bez większej nauki i zawsze były 4-5, jeśli ktoś uczył się w gimnazjum porządnie i pamięta zagadnienia z tych przedmiotów to jest bezsensem wałkować to samo w liceum, gdyż materiał jest bądź co bądź ten sam i tak naprawdę to tylko zawracanie dupy

09.02.2008
12:25
[33]

alpha_omega [ Senator ]

Gibon91 -------------->

O tak, bo jesteś zapewne geniuszem matematycznym przy którym Gauss, Poincare, Banach (ten ostatni - oceny celujące z przedmiotów przyrodniczych i matematyki; ze wszystkich innych - najniżej dobry) to matematyczne nieuki.

Będziesz żył w szklanej kuli i cały świat nie będzie Cię dotyczył. Z góry zakładasz, że nie będziesz głosował w wyborach, bo przecież taki wybór łączy się z koniecznością rozumienia zagadnień z WOK-u, historii, geografii etc. przynajmniej jeśli ten wybór ma być jako tako świadomy (np. w kwestii polityki międzynarodowej).

Podejrzewam, że wielu tych tzw. humanów, dużo lepiej zna matematykę od Ciebie, więc daruj sobie.

___________________

Pomysł beznadziejny. Powinni przywrócić 4-letnie licea (kosztem gimnazjum - w ogóle można by je zlikwidować) i tylko w ostatniej klasie skupiać się wyłącznie na przedmiotach deklarowanych przez ucznia jako maturalne. Poza tym należy się skupić na kształceniu nauczycieli, które leży i kwiczy i zagospodarować środki na podwyżki (ażeby zachęcić absolwentów do zostania nauczycielem). I to by była sensowna reforma.

09.02.2008
12:27
smile
[34]

sowinskiryjswinski [ Pretorianin ]

idiotyczny pomysl!!! bedzie jak w usa - bedziemy miec SPECJALISTOW a nie INTELIGENTOW!!!!

a przeciez kazdy inzynier musi miec szeroka wiedze o historii i byc filozofem!!!

NARESZCIE KTOS ZACZAL MYSLEC W TYM KRAJU!!! :))))

I NIE PISZCIE ZE LUDZIE IDA DO LO NIE WIDZAC CO CHCA ROBIC BO OBECNIE NIE MA CHYBA W POLSCE LO BEZ WYBIERANIA KIERUNKU :P /po prostu odfiltruje sie tym na mat-fizie nadmiar bezsensownych przedmiotow typu historia, wos - i bardzo dobrze, niech beda super z matmy co ich obchodzi kto rzadzil polska w 14 wieku - jak beda chcieli to sie sami dowiedza a ci na humanie beda mniej cisnieci ze scislych typu fizyka/

09.02.2008
12:29
[35]

mirencjum [ operator kursora ]

Slow Motion --> Jakie szkoły przeszedłeś, panie inteligencie? Nie osądza się ludzi po wykształceniu.

Święta racja! A co do szkoły jaką skończyłem, to stara komunistyczna zawodówka z trzyletnim programem nauczania historii i geografii.

09.02.2008
12:29
[36]

alpha_omega [ Senator ]

sowinskiryjswinski ---------->

Brednie. Inżynier to się powinien kształcić w technikum etc. i właśnie podniesienie ich poziomu byłoby sensownym działaniem, a nie takie absurdalne zmiany w liceach.

PS. Używasz pogrubienia, ażeby zwrócić na siebie uwagę? Jakiś przerost ego, czy skutek niedowartościowania?

09.02.2008
12:30
[37]

Taven [ Generaďż˝ ]

Złe rozwiązanie. A wystarczyłoby przewartościować program, popoprawiać tu i ówdzie (by w szczególności prestiżowo zrównać matematykę z dowolnym przedmiotem wiodącym na dowolnym profilu, bo to dziedzina nauki najważniejsza - tak, humanistyczne dysfunkcyjne lenie, dla was też) i przede wszystkim zachować cechy kompleksowego średniego programu nauczania, jak niewiele już państw na świecie.

Nacisk na profilowanie jest wystarczający (a momentami nawet za duży), bo mało kto wie w tym wieku, co w życiu chce robić i nie tu leży problem w polskiej edukacji.

09.02.2008
12:31
[38]

slowik [ NightInGale ]

czym jest inteligencja ? ano tym w jakim stopniu radzimy sobie z postawionymi problemami skad wiemy jak je rozwiazywac? ano z przykladow
czlowiek inteligentny = czlowiek radzacy sobie w wielu sytuacjach = posiadajacy rozlegla wiedze ogolna
naukowiec = czlowiek specjalizujacy sie w wybranej dziedzinie (nie wazne jak rozleglej)

wyksztalcenie do poziomu studiow formuje inteligencje stad potrzebna tak duze urozmaicenie i rozleglosc przedmiotow
na samych studiach uczymy sie jak byc naukowcami po zdobyciu magistra i rozpoczeciu doktoratu jestesmy naukowcami
technika ksztalca rzemieslnikow - maja podstawy praktyczne niekoniecznie jeszcze sa naukowcami ;-)

w chwili obecnej zaluje ze wycieto czesc materialu z wczesniejszych lat w czasie ktorych bylem w gimnazjum i liceum ze wzgledu na to ze stopniowa nauka danego zagadnienia jest latwiejsza nizeli jak to najczesciej bywa na pierwszym roku odrazu na najglebsza wode ...

za nauka samej historii nie przepadam jednak przyznaje racje powiedzeniu - "jesli ktos nie pamieta historii - bedzie mial okazje przezyc ja sam" ;-)

09.02.2008
12:31
[39]

Slow Motion [ Konsul ]

I po wyglądzie też się osądza i po płci i nawet po kolorze skóry. Właśnie tak się robi, gdyż daje to rezultaty - a poprawność polityczna nie daje.


Zgaduje, że jak widzisz czarnego kolesia to myślisz sobie "cholerny czarnuch, na pewno mnie okradnie", a jak dziewczynę w mini to "co za szmata, na pewno się puszcza".

09.02.2008
12:32
[40]

alpha_omega [ Senator ]

Taven ------------>

Dziedzina najważniejsza? Bardzo ważna i w Polsce niedoceniona - owszem. Najważniejsza? A to na jakiej podstawie?

Chcesz się czuć lepszy? Iluż już takich ważniaczków widziałem - pójdą np. na ekonomię i się uważają za lepszych od tych na stosunkach międzynarodowych, czy psychologii. Bo matematyka, bo ścisła. Hehe, taką matematykę - jak na ekonomii - prawdziwy matematyk (naukowiec) zjada na śniadanie.

09.02.2008
12:33
[41]

Łyczek [ Legend ]

martusi_a ---> Tak ... Miało tak być jak pisałaś ale paru "mądrych" nauczycieli nie chciało ustąpić. Tutaj widać że zależy im bardziej o sobie niż o nas maturzystach. W drugim semestrze maturalnej klasie nadal mam geografię, nadal mam WOS i nadal mam historię. Wszystko by było fajnie gdybyśmy realizowali ten materiał tak jak należy. W historii nie doszliśmy nadal do II WŚ, w WOSie to nie wiem co nawet robimy itp.

Cieszy mnie to, że będzie już niedługo matura obowiązkowa z matematyki bo jak patrzę na ludzi, którzy z założenia wychodzą że po co im matma jeżeli jej nie zdaję to mnie szlak trafia.

09.02.2008
12:34
[42]

sowinskiryjswinski [ Pretorianin ]

alpha_omega no w technikum to taki inzynier ma nawet w ostatniej klasie z 10 godzin humanistycznych w tygodniu (minimum 3 polskie, 1 historia, 1 wos plus jezyki obce ze nie wspomne o 2religiach, wychodzi nawet z 15 czyli z 40% lekcji a przeciez reszta to nie scisle bo sa jeszcze 3 wfy godzny wychowawcze i inne takie - w sumie to wszystko musowe bo nie mozna miec w szkole mniej niz 2 religie itd.). zaczalbym od wywalenia jednego obcego /co to za glupi przepis ze w ponadgimnazjalnych trzeba sie uczyc dwoch? to naukowo udowodnione ze nauka dwoch na raz jest bardzo utrudniona/

i nie rozsmieszaj mnie, kazdy inzynier idzie do lo bo przy rekrutacji licza sie wyniki matur co mu z tego ze pojdzie do technikum jak w dobrym lo go znacznie lepiej przygotuja do matur. co jest oczywiste bo tutaj beda go przygotowyac do egzaminu technika. idac na studia z papierem technika mozesz sobie nim podetrzec pupe. licza sie tylko matury.

09.02.2008
12:35
[43]

N|NJA [ Senator ]

Łyczek-> Wyobraź sobie, ze byłem na profilu biol-chem. I miałem 3 godziny historii, a jedną biologii. Bo jak sie okazało potem, wszyscy poszli na tenże profil tylko dlatego, ze był tam rosyjski, którego naukę chciceli kontynuowac.

Ogólnie, jako pierwszy rocznik, będacy ofiarą reformy edukacji, pamiętam taki burdel w placówkach oświatowych, ze, musze przyznać, zazdroszcze rocznikom młodszym. Dośc powiedzieć, że na tym moim profilu biol-chem biologię zdawały dwie osoby, idące na AWF, jedna osoba zdawała chemię, natomiast 3/4 brało historię, WOS i matmę. Już nie wspomnę o profilu Mat-fiz kumpla, gdzie matme zdawała nawet nie połowa, a może ze 30% uczniów, za to 90% wzieło geografię :)


Pierdolnik w oświacie to normalka od czasu ministra Handke i kazdy kolejny rządowiec od edukacji, który w życiu kontaktu z młodzieżą nie miał, a nawet pewnie o pedagogikę kantem dupy nie zahaczył, ma własną wizję naprawy szkół. Przy czym pomysły te polegają nie na ratowaniu i tak już tragicznej kondycji szkolnictwa, co na wyrównywaniu buldożerem pomysłów poprzednika i wprowadzaniu własnych. A konkretnych postulatów nie ma nikt. Od czasu reformy do końca swojej kariery w państwowej szkle przezyłem ilu ministrów? Z pięciu. Przez 6 lat nauki w nowych placówkach. I żaden nie wiedział, co zrobić z ta klątwą, którą otrzymał w spadku. Zwykle nie robiono nic, tylko siedziano i wymyslano nic nie znaczace pierdoły, gdy chciano zrobić cokolwiek, były to pomysły tak idiotyczne, ze protestowali nauczyciele wraz z uczniami (pozdrawiam panią Łybacką).


Na Giertycha nie udało mi się trafić, swe nauczanie zakończyłem niestety pare lat wczesniej.
I ze zgrozą przyznam, że pomimo mojej całej niechęci do tego gościa, miał chyba najbardziej sensowne pomysły ze wszystkich znanych mi ministrów oświaty.

09.02.2008
12:35
[44]

PatriciusG [ pink floyd ]

Ja jestem za tym pomysłem. Czemu?

Bo mam profil lingwistyczny - czyli mam 3 języki.
W 3 klasie odchodzi mi PO, Chemia i Informatyka, godzina Biologii i godzina Histori a dochodzi WOS, Podstawy Przedsiębiorczości i jakieś inne gówno.

Biorąc pod uwagę, że nie mam tak jak np. na BIOL-CHEM ukierunkowania na maturę z danego przedmiotu (bo mam ukierunkowania język,język,język i polski) no to jest lekka lipa powiem wam, bo w 3 klasie mam tyle samo godzin co w 2 + uczenie się do matury.

I oczywiście zero godzin na to co chciałbym zdawać. Trzeba korki załatwić.

09.02.2008
12:35
[45]

martusi_a [ Celestial ]

Rocket. -->
nie rozumiem, co Cię śmieszy? Moja determinacja do realizowania marzeń? Oczywiście, że jestem dziwakiem, bo normalni ludzie tak nie mają. Chciałam tylko pokazać, że generalizacja Loltera jest zbyt dalekim uproszczeniem.

wilqu -->
jeśli ktoś uczył się w gimnazjum porządnie i pamięta zagadnienia z tych przedmiotów to jest bezsensem wałkować to samo w liceum, gdyż materiał jest bądź co bądź ten sam i tak naprawdę to tylko zawracanie dupy
To albo miałeś wysoki poziom w gimnazjum, albo niski w liceum.

sowinskiryjswinski -->
o tak, na humanie to tak cisną z tej fizyki, że huhu.

Niestety, większości zbuntowanej licealnej młodzieży ten pomysł będzie się podobał bardzo. Bo, prawda, po co uczyć się mitozy, jak potem całe życie się będzie liczyć całki.
Klask, klask. Brawo, polska inteligencjo o szerokich horyzontach.

09.02.2008
12:36
[46]

Skrz@t [ Młody Gniewny ]

mineral -> mialem ten sam problem w 1 klasie ;) teraz juz jest lzej , jednak wszystko sie przydaje . Bo patrzac na niektorych obcokrajowcow , to z historii Polski mala znaja , jedynie ci inteligentni i dobrze wyksztalceni cos powiedziec moga .

09.02.2008
12:36
[47]

sowinskiryjswinski [ Pretorianin ]

martusia jasne ze tak. moj ziom chodzi do technikum samochodowego i 90% jego prac domowych to jezyk polski bo polonistka uwaza ze to najwazniejszy przedmiot u nich. cala reszte bierze na siebie historyk. i co? potem pojde do warsztatu samochodowego i spotkam inteligenta co zna sie na historii zostawie mu samochod i wszystko spierdzieli bo nie mial czasu na nauke tego co DLA NIEGO wazne.

kretynizm.

09.02.2008
12:37
[48]

szarzasty [ rammsteinick ]

i nie rozsmieszaj mnie, kazdy inzynier idzie do lo bo przy rekrutacji licza sie wyniki matur co mu z tego ze pojdzie do technikum jak w dobrym lo go znacznie lepiej przygotuja do matur. co jest oczywiste bo tutaj beda go przygotowyac do egzaminu technika. idac na studia z papierem technika mozesz sobie nim podetrzec pupe. licza sie tylko matury.

bzdura- głupi przesąd o wyższości lo nad szkołą techniczną- zresztą za papierki technika powinno się dostawac dodatkowe punkty przy rekrutacji na politechniki

09.02.2008
12:37
[49]

alpha_omega [ Senator ]

sowinskiryjswinski ---------->

Sam mnie nie rozśmieszaj - sam sobie udowodniłeś, że gadasz głupoty. Bo z Twojego posta nic nie wynika ponad to, że konieczna jest reforma techników, taka, ażeby spełniały one wysokie standardy, a ich ukończenie otwierało drogę na studia techniczne.

Twoje rozumowanie to: nie działa jedno, zepsujmy drugie.

09.02.2008
12:39
[50]

maviozo [ Man with a movie camera ]

dziewczynę w mini to "co za szmata, na pewno się puszcza".
Gdy ja kiedyś tak napisałem, odpowiedziano mi, że wcale nieprawda:)

Poza tym każdy wie że --->


Nadmiar nauki nie służy uczniom - maviozo
09.02.2008
12:44
[51]

sowinskiryjswinski [ Pretorianin ]

szarzasty przesad?

za cke;

w 2006 r w technikum matury z polskiego nie zdalo 12,1%
w lo - 3,2%

matme oblalo w lo 3%
w technikum 12%

cos jeszcze ciekawego powiesz o mitach i legendach? pewnie statystyki klamia a technikum w polsce otwiera drzwi na studia?

sorry panowie, sorry alfa ale tak nie bedzie. technikum uczy zawodu technika. nie przygotowuje do studiow. lo przygotowuje do studiow. kazdy po lo idzie na studia (a przynajmniej tak zamierzal/powinien). po technikum moze isc do pracy (i to calkiem niezlej sadzac po karierach znajomych za granica). jesli ktos po lo idzie na studia to zalezy mu na okreslonych przedmiotach, nie wszystkim po trochu.

tyle.

09.02.2008
12:45
[52]

Taven [ Generaďż˝ ]

Slow Motion

Za to ty jak widzisz pana Wieśka z łopatą, Żubrem w łapie i kurwami w ustach oraz profesora Krzysztofa z uniwerku, broń Boże nie dedukujesz, że któryś z nich może być inteligentniejszy od drugiego, bo przecież nie praca ani aparycja nie determinuje inteligencji.

Po prostu nieopieranie się bodźcom kulturowo-społecznym jest niemożliwe, co próbuje zanegować absurdalne zjawisko poprawności politycznej.

alpha_omega

Może i trochę koloryzuję na potrzeby dyskusji (bo zapewne zleci się tu zaraz masa krzykaczy z klas humanistycznych, co im matematyka czarna magią), ale z przedmiotów licealnych matematyka, jako nauka dedukcyjnego rozumowania, analitycznego myślenia i kojarzenia analogii sięga do najpierwotniejszych narzędzi poznania naszego umysłu i staje się kluczową dziedziną, bez względu na to, w jakim kierunku kto chce się kształcić.

O, i do edita: Jestem na profilu humanistycznym i na studia też takowe się wybieram. Jeśli ważniaczkowate jest ostre nienegowanie wartości poznawczych danego przedmiotu - to ja wymiękam.

09.02.2008
12:46
[53]

frer [ God of Death ]

N|NJA --> Zgadzam się, pierwszy rocznik eksperymentów oświatowych miał najgorzej (sam jestem jego przedstawicielem i widzę tego skutki), teraz też nie ma lepiej i póki co nic się nie poprawia.

Jak dla mnie to powinno się przywrócić 4-letnie licea, a nawet zrobić 5-letnie kosztem gimnazjów, bo faktem jest, że w 90% przypadków nauka w gimnazjum nic nie daje, jest ledwie marnym przedłużeniem podstawówki.
Nawet jak już pisano na przykładzie historii to też na przykład tego przedmiotu się powołam. W gimnazjum przez 3 lata przerabialiśmy materiał od początku państwa polskiego aż do początków roku 1900, bo więcej nie zdążyliśmy. W liceum zaczęliśmy od nowa wałkować i powtarzać materiał od początków państwa polskiego i przez to, że powtarzaliśmy dokładnie to samo znów nam czasu brakło i doszliśmy ledwo do pierwszej wojny światowej.
Tyle się mówi jaką to mamy wolność i jak kiedyś w szkołach o historii XX wieku mówiono tylko to na co władza pozwalała. Teraz tak nie jest, bo o historii XX wieku w ogóle się nie mówi, bo brakuje na to czasu... :P

09.02.2008
12:48
[54]

alpha_omega [ Senator ]

sowinskiryjswinski ----------->

Sorry, ale gadasz głupoty. To o czym mówisz, to nie technika, a szkoły zawodowe (zawodówki). Właśnie taki jest sens tego podziału: licea (dla osób szukających wiedzy ogólnej i/lub niezdecydowanych ostatecznie na kierunek studiów, bądź zamierzających studiować kilka kierunków); technika (dla osób szukających wiedzy technicznej, wybierających się na politechniki i wiedzących już czego chcą); zawodówki (dla osób, które nie wybierają się na studia, a chcących kształcić się w jakimś nie wymagającym studiów wyższych zawodzie).

I ten podział jest jak najbardziej uzasadniony. To, że niekoniecznie dopracowano programy owych szkół w niczym nie zmienia faktu, że powinno to się zrobić, a nie planować bzdury, jakie Ty nie przemyślawszy problemu popierasz.

09.02.2008
12:54
[55]

KaeSiak [ Rosjanin ]

Największa głupota to dla mnie matura z matematyki. Sam jestem w klasie o profilu Historia-WOS i mamy w klasie genialnego historyka, naprawdę chłopak jest mega zdolny. Na olimpiadach z historii już kilka razy był laureatem a z matematyki ma 1 na 2 ;) I gdyby nie to że na naszym roczniku jeszcze nie ma obowiązkowej matmy na maturze to prawdopodobnie by on nie zdał matmy i co za tym idzie nie dostał się na studia i zmarnował swój talent.

09.02.2008
12:54
[56]

alpha_omega [ Senator ]

Taven ----------->

Każdy przedmiot kształci w logicznym rozumowaniu, w rozumowaniu dedukcyjnym, analitycznym i kojarzeniu analogii. Problemem jest program. Np. miast wkuwać daty z historii powinno się kształcenie przybliżyć do pracy jaką wykonuje prawdziwy historyk i wtedy będziesz miał tam całe mnóstwo rozumowania dedukcyjnego, wiązania faktów, dostrzegania analogii, myślenia stricte logicznego.

W dodatku każda dziedzina wykształca specyficzną dla siebie plastyczność mózgu i pod tym względem nic Ci nie da studiowanie matematyki jeśli chcesz zostać historykiem; a raczej - bliżej prawdy - da dużo mniej, niż historia wykładana tak, jak o tym pisałem wyżej (i jak wykładano przedmioty w XIX wieku i XX-leciu międzywojennym, a jak wiadomo to wiek geniuszy).

Należy skończyć z systemem opartym o wkuwanie, a nie rozumienie i z podejściem, które widzi w uczniu przedszkolaka. Należy skończyć z debilnym i bzdurnym (bo nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością) podziałem na humanistów i ścisłowców, który to podział - pomijając marginalne przypadki geniuszów w danej dziedzinie - ma sens jedynie w odniesieniu do dziedziny zainteresowań, a nie narzędzi myślowych jakich się używa. W obu przestrzeniach potrzeba myślenia
logicznego, analitycznego, dedukcyjnego. To jest problem.

09.02.2008
12:54
[57]

szarzasty [ rammsteinick ]

Sowinskiryjswinski- chciałem Ci odpowiedzieć ale Alpha_omega już to zrobił za mnie. Jasne że są średnie szkoły techniczne tylko z nazwy które są przytułkiem nigdzie niechcianych debili i fabryką nierobów i nieuków - ale to samo mogę powiedzieć o wielu LO- wniosek: poziom nauczania i przygotowania do matury/studiów zależy tylko i wyłącznie od kadry i danej szkoły nie od charakteru szkoły.

09.02.2008
12:55
[58]

G0thm0g [ Zwiastun Apokalipsy ]

A mi się nie wydaje to złym pomysłem, bo owszem np. historia jest ważnym przedmiotem, ale w klasie niehistorycznej tak naprawdę powtarza się tylko to, co było na historii w gimnazjum (a w moim przypadku historia w gimnazjum byłą bardziej dokładna niż ta w liceum). Dla tych co mówią o technikach - istnieją ludzie, którzy nie mają jeszcze pojęcia co chcą robić w życiu i idą do ogólniaka (ja tak zrobiłem), ale jednak wiedzą czego napewno NIE będą chcieli i moim zdaniem powinno to być tak zrobione, że idzie się do ogólniaka i ma się prawo do odrzucenia np. 3, czy 4 przedmiotów z którymi mamy całkowitą pewność, że nie będziemy wiązać naszej przyszłości (nie mając pojęcia, gdzie bym mógł pracować wiedziałem jednocześnie, że niegdy w życiu nie będę potrzebował chemii i fizyki - głównie dlatego, że poprostu nie mogłem się ich nauczyć :P). Więc uważam, że sam pomysł nie jeste taki zły - jednak zapewne gorzej będzie z jego realizacją...

09.02.2008
12:57
[59]

eJay [ Gladiator ]

Tak się składa, że pochodzę z pierwszego rocznika na którym rozpoczęto eksperyment "Gimnazjum, nowe zasady rekrutacji, matura w nowej formie". I dziwie sie tym planowanym zmianom, bo 3-letnie liceum było jak najbardziej ok (przygtotowało do matury w stopniu zadowalającym). Problem tkwi w gimnazjach i to tam trzeba zajrzeć i zreformować podstawy. Obecnie to 3 lata zmarnowane, ze względu na powtórki powtórek i schematy schematów z klas 5,6 szkół podstawowych. Jeżeli przystosuje się program gimnazjów, aby te szkoliły uczniów pod kątem liceów/techników to będzie to początek naprawy. To tam trzeba rozpocząć profilowanie i selekcję. No i trzeba jeszcze zmienić system promocji do następnych klas, bo przez gimdebili (ktorych szkola popycha aby pozbyc sie problemow) cierpią całe klasy i program.

09.02.2008
12:59
[60]

martusi_a [ Celestial ]

jesli ktos po lo idzie na studia to zalezy mu na okreslonych przedmiotach, nie wszystkim po trochu.
Po raz trzeci i ostatni, bo mi już witki opadają - jeśli ktoś idzie do liceum OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO, to MUSI wiedzieć, że będzie tam zyskiwał wiedzę OGÓLNĄ. Czyli WSZYSTKO PO TROCHU.
Są profile, i to spokojnie powinno wystarczać na rozwijanie swoich zainteresowań na poziomie szkoły ŚREDNIEJ.


W gimnazjum przez 3 lata przerabialiśmy materiał od początku państwa polskiego aż do początków roku 1900, bo więcej nie zdążyliśmy. W liceum zaczęliśmy od nowa wałkować i powtarzać materiał od początków państwa polskiego i przez to, że powtarzaliśmy dokładnie to samo znów nam czasu brakło i doszliśmy ledwo do pierwszej wojny światowej.

frerku, mam dokładnie takie same doświadczenia. IIWŚ jak przez mgłę, a od roku 1950 nic, totalnie nic, czarna magia. Co woła o pomstę do nieba, bo wstydem jest brylować z wiedzą o średniowieczu, a nie mieć pojęcia, co się działo w Polsce w latach 80. na przykład.

09.02.2008
13:00
[61]

mineral [ Senator ]

Największa głupota to dla mnie matura z matematyki. Sam jestem w klasie o profilu Historia-WOS i mamy w klasie genialnego historyka, naprawdę chłopak jest mega zdolny. Na olimpiadach z historii już kilka razy był laureatem a z matematyki ma 1 na 2 ;) I gdyby nie to że na naszym roczniku jeszcze nie ma obowiązkowej matmy na maturze to prawdopodobnie by on nie zdał matmy i co za tym idzie nie dostał się na studia i zmarnował swój talent.

Największa głupota to dla mnie matura z polskiego. Sam jestem w klasie matematyka-fizyka i mamy w klasie genialnego matematyka, naprawdę chłopak mega zdolny. Na omlimpiadach z matmy już kilka razy był laureatem a z polaka ma 1 na 2 ;) Gdyby nie to, że w ogóle istnieje matura obowiązkowa z polaka to prawdopodobnei by nie zdał i co za tym idzie zmarnował swój talent.

etc.
ps. wcale tak nie uważam, ale tak to sobie można...

09.02.2008
13:02
[62]

maviozo [ Man with a movie camera ]

a nie mieć pojęcia, co się działo w Polsce w latach 80. na przykład.
Od czego rodzice/dziadkowie którzy to przeżyli?:)

mineral - celna riposta.

09.02.2008
13:06
[63]

Taven [ Generaďż˝ ]

alpha

I dlatego w obecnej programowej rzeczywistości zakuwanych enzymów i sucho przyswajanych potyczek matematyka pełni tak ważną rolę, stymulanta myślenia w jakiś sposób - ja jako osoba z rozszerzoną historią, mimo zdolnej pani pedagog, momentami serdecznie mam dość metaforyki trzech Z i sam w piętnaście sekund mógłbym wykonceptować ciekawszy sposób prezentowania informacji, niż domyślny w książkach. Brakuje podejścia socjologicznego, antropologicznego - zrzucania jest za to lawina chaotycznie podanych faktów, by nie daj Boże nikogo nic nie zainteresowało.

Na szczęście sympatycznie kontrastuje z tym program polskiego, ale już filozofia (której mam jeden rok), daje w teorii dużo większe pole do popisu, niż jest to wykorzystywane (choć w dużym stopniu zależy to od nauczyciela).

09.02.2008
13:07
smile
[64]

Backside [ Generaďż˝ ]

Szok.

Pomysł sam w sobie nie jest zły, ale absolutnie nie przystosowany do idiotycznego systemu 6+3+3 i jeszcze bardziej nieadekwatny w stosunku do świadomości Polaków swojej historii najnowszej.

09.02.2008
13:07
[65]

N|NJA [ Senator ]

maviozo-> Przypomnę ci, że historia nie stoi w miejscu. Mam rozumieć, ze w czasach, w których żyła masa ludzi pamiętających drugą wojnę, można ją było pominąc podczas kształcenia? Teraz żyje ich garstka, za to pokolenie solidarności doczekało się dzieci, więc wiedze o latch 80 można w szkole odpuścić? Już nie pytam o to, czy rodzice mają czas i cheć opowiadania :)

Tylko o czym opowiedzą dzieci tych dzieci, skoro programy szkolne okraja się do absolutnego minimum? Jakie wzorce dzieci tych dzieci będą czerpać, skoro już teraz widac, że ci, którym sie nic nie chce, nic nie grozi, przechodza sobie dalej po szczebelkach edukacji mimo całkowitego tumiwisizmu, ba, nawet na studia idą, nie robiąc absolutnie nic i niczym sie nie interesując?

09.02.2008
13:08
[66]

frer [ God of Death ]

No i trzeba jeszcze zmienić system promocji do następnych klas, bo przez gimdebili (ktorych szkola popycha aby pozbyc sie problemow) cierpią całe klasy i program.

Całkowicie się zgadzam. Tu problemem jest obowiązkowość gimnazjów. Niby stanowią oddzielne twory, a nie dość, że trzeba do nich chodzić to dodatkowo zwykle znajdują się w tym samym budynku. W efekcie zamiast modelu który sprawdziłby się w praktyce czyli 6 lat podst -> 3 lata gim -> 3/4 lata lo/tech to mamy w praktyce coś w stylu 9 lat podst --> 3/4 lata lo/tech, bo na to wychodzi. :P

frerku, mam dokładnie takie same doświadczenia. IIWŚ jak przez mgłę, a od roku 1950 nic, totalnie nic, czarna magia. Co woła o pomstę do nieba, bo wstydem jest brylować z wiedzą o średniowieczu, a nie mieć pojęcia, co się działo w Polsce w latach 80. na przykład.

Jak zapewne wiesz jestem umysłem ścisłym, ale tu się całkowicie z Tobą zgodzę. Sam bym chętnie się w liceum pouczył czegoś o najnowszej historii naszego kraju, a obecnie żeby tego dokonać trzeba iść do LO o profilu historycznym chyba. :P

09.02.2008
13:08
[67]

arbuz91 [ Pretorianin ]

jak dla mnie to za dużo nauki nie służy w bani- jak się uczę dużo to zaczyna mi się pierdolić i mylić. Po po prstu ciężko to opanować :(

09.02.2008
13:15
[68]

maviozo [ Man with a movie camera ]

N|NJA -> Nie uważam że można odpuścić. Powinno się dociągnąć do niemal do dnia obecnego.

Ale na mój rozum:

- jeśli kogoś historia nie obchodzi to cieszy się, że ma mniej materiału
- jeśli kogoś historia interesuje, to to, co dostaje w szkole i tak jest "w telegraficznym skrócie" i musi sam doszukiwać się źródeł informacji
- jeśli historia to czyjeś całe życie wybiera odpowiednie szkoły/profile jak również sam szuka gdzie się da.

Jeśli Tobie i innym doskwiera brak całej historii, to
1) tak można z każdego przedmiotu zarzucić, np. z języka polskiego gdzie w moim przypadku tak samo jak z historii nie doszliśmy do współczesności (wcale nie takiej bliskiej)
2) oczywiście szkoła jest wszystkiemu winna, bo przecież nie ma czasu żeby samemu się douczyć.

09.02.2008
13:16
[69]

doctore16 [ Konsul ]

w tym roku koncze (daj boze :D) nauke w liceum i jak dla mnie powinno byc tak jak jest... ale jednak z malymi zmianami. Wystarczy tylko delikatnie, ale to naprawde delikatnie okroic program nauczania z mniej potrzebnych watkow i niuansow, a bedzie gitara.

np: po co uczniom klas humanistycznych rozklad wielomianow na czynniki?

09.02.2008
13:17
[70]

martusi_a [ Celestial ]

maviozo --> od dziadków sporo wiem o IIWŚ, ale wiedza na temat stanu wojennego, chociażby, jest u mnie na poziomie żenującym - bo nikt niczego mi nie opowiadał, a w szkole nie starczyło czasu. Wszystko, co wiem na ten temat, było moimi prywatnymi "odkryciami" z przypadku, jako że historia generalnie zupełnie mnie nie interesuje, a w liceum została mi już skrajnie obrzydzona. A szkoda, może gdybym miała bodziec, to jakoś inaczej by to wyglądało.

09.02.2008
13:22
[71]

.:DuDi:. [ Spec od PC'tów ]

mi sie podoba

09.02.2008
13:26
[72]

N|NJA [ Senator ]

mavio-> - jeśli kogoś historia nie obchodzi to cieszy się, że ma mniej materiału

Ale tu nikt nie pyta o zdanie uczniów, bo wszyscy wiemy, że młodzież będzie się cieszyła ZAWSZE, gdy ma mniej do nauki. I nie ma to nic wspólnego z zainteresowaniami, nawet, jesli ktoś lubi matmę, to ma radoche, gdy nie dostanie pracy domowej, bo moze sobie wtedy iść na wódke i dziwki, zamiast siedzieć w domu. Tak było, jest i będzie :)


- jeśli kogoś historia interesuje, to to, co dostaje w szkole i tak jest "w telegraficznym skrócie" i musi sam doszukiwać się źródeł informacji

Gdyby to był skrót telegraficzny, to pół biedy, ale niemal każdy przedmiot w szkole to skrócona wersja skróconej wersji. To nawet nie są podstawy. To jest zalążek tego, co trzeba wiedzieć :)

- jeśli historia to czyjeś całe życie wybiera odpowiednie szkoły/profile jak również sam szuka gdzie się da.

Problem w tym, ze wciąz mówimy o PODSTAWOWEJ wiedzy o świecie, nie zaś o pasjonatach. Wszystko jest winą kretyńskiego ułożenia programów, gdzie ma się jednoczesnie strzepki wiedzy waznej i rzeczy zasmiecające głowę szczegółami, które nie obchodza nikogo poza tymi naprawde zainteresowanymi. I tu rodzi sie wtedy paradoks już nadmieniony, że ktoś zna drzewo geanalogiczne dynastii Habsburgów, ale nie wie, czym był WRON, KOR i którego dnia pozbawiono dzieci Teleranka.

09.02.2008
13:30
[73]

Yakeem [ Pretorianin ]

Czy jest w ogóle ktoś z profilu NIEhistorycznego, komu udało się w liceum (po reformie) przerobić cały materiał na poziomie podstawowym?

Ja byłem w mat-fizie, historię mieliśmy z doktorem i jak przystało na osobę o takim stopniu, poczuwał się do obowiązku wielu wtrąceń politycznych, komentarzy obecnych wydarzeń w kraju i na świecie, na czym szczególnie cierpiał sam materiał.

Zresztą wtedy specjalnie tego nie żałowałem, bo cała historia w wykonaniu tego nauczyciela sprowadzała się do dyktowania dat, nazw, mało było miejsca na jakąś refleksję historyczną, historia nie była pokazana jako płynny ciąg zdarzeń i ich konsekwencji, tylko miałem wrażenie, że co lekcję biorę udział w jakimś dyktandzie.

09.02.2008
13:40
[74]

maviozo [ Man with a movie camera ]

N|NJA - po prostu najwyraźniej cierpisz z powodu tego, że przeżyłeś stan wojenny i wiele zła a teraz taka gównażeria (być może na stanowiskach) nie ma o tym zielonego pojęcia i jeszcze z tego powodu jest co najmniej dumna?

Oczywiście masz rację, że nauka historii nie powinna kończyć się "ile nam się uda zrobić" tylko zahaczać o teraźniejszość.
Rację ma również alpha_omega w poście [56] i o czym wspomina Yakeem.

Nie lubiłem historii właśnie z tego powodu, że było to wkuwanie pustych suchych faktów. Wystarczyło umieć daty i kto z kim. Bez myślenia.
Dlatego wolałem matmę.

09.02.2008
13:40
[75]

alpha_omega [ Senator ]

Taven ----------> I z taką diagnozą się w 100% zgadzam.

09.02.2008
13:43
[76]

frer [ God of Death ]

Yakeem --> Taki sposób nauczania to jest standard u niektórych. Na studiach połowa wykładowców po prostu dyktuje materiał. :P
Co do samej nauki to i tak miałeś dobrze, że coś robiliście. U mnie połowa lekcji to było przepytywanie. Babka brała kogoś pod tablice i jego odpowiedź wyglądała tak:
Historyczka: Opowiedz mi o [tu jakiś temat].
Uczeń: Tak więc eee eee...
(5-10 min później)
...eee eee chyba tego nie wiem.
Historyczka: Siadaj, jedynka. Następna osoba do odpowiedzi...

09.02.2008
13:45
smile
[77]

shadzahar [ Generaďż˝ ]

"np: po co uczniom klas humanistycznych rozklad wielomianow na czynniki?"
Myślę, że po to samo po co mat-fizom rozkład utworów Mickiewicza na czynniki

09.02.2008
14:00
[78]

alpha_omega [ Senator ]

frer ------------>

Pamiętam moją 3 z historii na maturze pisemnej - nie trafiłem w żaden z 3 tematów (nie byłem dostatecznie przygotowany), nie pamiętałem dat, nazw, nazwisk niektórych uczestników wydarzeń etc.

Baba chyba się spodziewała takiej oceny, bo robiła wcześniej wszystko, ażeby mnie zniechęcić do przygotowań maturalnych np. twierdziła, że mnie nie dopuści do matury, jeśli będę się uczyć samodzielnie, a nie na jej dodatkowych zajęciach, co mi skutecznie obrzydziło przedmiot, który zawsze lubiłem i nigdy nie miałem z nim problemów (poza jednym problemem - zawsze z kumplem, obecnie absolwentem matematyki - chodziliśmy do niej dyskutować punkty z klasówek, bo zawsze nielogicznie formułowała pytania wymagając w odpowiedzi czegoś, czego nie obejmowało pytanie w swojej logicznej konstrukcji; w konsekwencji zawsze mieliśmy zaniżoną ocenę, przynajmniej o pół stopnia, a ten kto bezmyślnie wypisywał wszystko co wie na dany temat i poboczne, zyskiwał).

W każdym razie przyszło do matury ustnej i padło pytanie nie o datę, nie o nazwisko, nie o tego typu rzeczy, a o ocenę polityki rządu emigracyjnego - 5. Pamiętam szok w jakim była moja nauczycielka, kiedy zacząłem się rozwodzić o rozmaitych aspektach tej polityki, konsekwencjach posunięć etc. :)

09.02.2008
14:02
[79]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

ech, szybki cyngiel ;)

09.02.2008
14:02
[80]

War [ War never changes ]

Yakeem -> Ja w tamtym roku skończyłem liceum i udało nam się przerobić prawie cały materiał. Historię po roku 89 i UE wałkuje się na WOS-ie, więc tego nie było. Napisałem jednak "prawie cały", bo nie zdążyliśmy zrobić wg. mnie bardzo ważnych tematów, czyli historia świata po II WŚ. Zimna Wojna, kryzys kubański, zatoka, Izrael/Palestyna, Afryka... na to oczywiście nie starczyło czasu, bo moja historyczka, kobieta starej daty, wyszła z założenia, że musimy doskonale znać tylko historię PRL i uczyliśmy się czym był "WRON i KOR". Właśnie to mnie w programie historii w LO strasznie irytowało. Na dany temat było X stron o świecie (oczywiście po łebkach) i tyle samo X o Polsce (w detalach). Ja rozumiem, że jesteśmy Polakami, ale na świecie działy się inne, równie ważne rzeczy w tym czasie i możnaby uczyć czegoś więcej niż kolejnych komunistycznych organów/instytucji, biografii Bieruta, Gomułki i Gierka oraz przebiegu kolejnych strajków.
Jak w 1 i 2 klasie bardzo lubiłem lekcje historii, to już w trzeciej przychodziłem z musu. Nic, tylko biedna Polska i Polska. II WŚ przerobiona w jedną godzinę, by potem przez 3-4 kolejne zajmować się naszym krajem, który odegrał w niej jakże "wielką" rolę.


No, ale trochę odbiegliśmy od tematu wątku ;)

09.02.2008
14:07
[81]

frer [ God of Death ]

alpha_omega --> Taki jest już problem z nauczycielami, którzy niby mają przygotowywać do matury.
Ja miałem problemy z nauczycielką z matematyki. Baba się na mnie uwzięła (przynajmniej ja to tak odczuwałem), ostatecznie dała mi 3 na koniec z matematyki (chociaż dwóm pajacom którzy nie potrafili nawet mnożyć dała 4 tylko dlatego, że oni matury z tego przedmiotu nie zdawali), a samą matmę na maturze zdałem jako jeden z najlepszych w swojej klasie.
Z perspektywy czasu się tym nie przejmuję, bo i tak wiem, że w przyszłości pewnie będę miał o wiele lepszą pracę i o wiele więcej kasy niż ta nauczycielka, ale jednak w tamtym momencie mnie to strasznie wkurzało.

09.02.2008
14:11
[82]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Macie nieaktualne informacje odnośnie edukacji w USA.
Tam wiele zaczyna się zmieniać w kierunku nauczania ogólnego.

Jest tam sporo specjalistów, ale nawet ich doktoranci często się czerwienią, gdy dyskusja schodzi z tematu, w którym się specjalizują na... pokrewny, ale nie do końca związany z doktoratem.
Wielu z nich indywidualnie przechodzi różne kursy, a i są pewne tendencje w szkołach, aby kształcić dzieci w bardziej ogólnym profilu. Na razie tylko niektórych, ale powiedzmy - na etapie klarowania się jest widoczny pewien trend...

Uważam, że zarówno przedobrzanie w kierunku, w jakim robiły to USA, jak i przedobrzanie z ilością pałkowanego materiału nie robi nikomu na dobre.

W Polsce za reformami strukturalnymi nie poszły reformy programowe, co było błędem.

Jestem za kontynuowaniem obowiązku ogólnego wykształcenia (aby każdy matematyk orientował się mniej więcej w arkanach literatury, a każdy "humanista" potrafił nie dać się wydudkać w spożywczaku). W końcu nazwa "Licea Ogólnokształcące" o czymś świadczy. Uważam więc, że człowiek WYKSZTAŁCONY powinien orientować się mniej więcej we wszystkich dziedzinach życia (jako tako) i specjalizować się w jednej.
Jeśli ktoś mi spróbuje wmówić, że jest to niemożliwe, to jest muminem.

Jestem antyhistoryczny, nienawidzę tego przedmiotu, nienawidzę historii, sięganie do faktów historycznych wywołuje u mnie boleści i z wielką chęcią zamiast uczyć się historii, poczytałbym sobie o metodach analizy białek, ale przeszedłem przez to i końcem końców uważam, że nawet warto było.

Ponadto warto stawiać na samorozwój. W szkole Was ukierunkują, pewnie i czegoś nauczą, ale jeśli ktoś na poważnie myśli o specjalizacji w danej dziedzinie, będzie sobie rozszerzał materiał w domu.

09.02.2008
14:27
[83]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Najlepsza to jest argumentacja
"Ministerstwo Edukacji tłumaczy, że reforma jest konieczna, bo wykształcenie wyższe chce zdobyć aż 80 proc. młodzieży, a obecne treści programowe są zbyt obszerne dla wszystkich".

A przepraszam bardzo, kogo to obchodzi?
Ja chcę nowe Ferrari, ale jest dla mnie za drogie, domagam się obniżki cen!
Rozumiem, że jak 100 procent będzie chciało zdać maturę, to trzeba ją zrobić na takim poziomie, że zda ją każdy kretyn? Za taki tok myślenia z miejsca bym tego wiceministra wyrzucił na zbity ryj z resortu.

Jak zawsze mają nas wszystkich za przygłupów, niezły początek jak na reformę polskiej edukacji.

09.02.2008
14:30
[84]

Łyczek [ Legend ]

Yoghurt ---> U mnie w klasie jest 25 uczniów :) 19 zdaję chemię a 12 biologię :) Reszta to matma, WOS itp. Dla mnie biol-chem to profil, na który decydują się ludzie którzy nie lubią matmy (czyli mat-fiz czy mat-geo odpada) i nie lubią polskiego (czyli humanistyczna odpada) więc decydują się na biol-chem. Ja poszedłem do tego profilu bo od gimnazjum lubiłem chemię i nie żałuję tego wyboru :)

09.02.2008
14:31
[85]

Tomcio_666 [ Płatki Addicted ]

Nius mnie nie dotyczy, po to szedłem do technikum, zeby za rok odpadła mi historia, chemia, biologia itp

09.02.2008
14:34
[86]

Degars [ Centurion ]

Hajle Selasje --> Nikt tutaj nie mówi o obniżaniu jakiegoś poziomu, lecz o pozwoleniu uczniom skoncentrować się wcześniej na wybranym przedmiocie.

09.02.2008
14:34
[87]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Łyczek - ale mam nadzieję, że w przeciwieństwie do kolegów z klasy, Ty do matmy awersji nie masz, bo jeśli chcesz mieć coś wspólnego z chemią po liceum, to bez matematyki będzie ciężko. Chyba, że jakaś chemia organiczna, ale i to nie do końca.

09.02.2008
14:36
smile
[88]

frer [ God of Death ]

Hajle Selasje --> Co w tym złego, dajmy każdemu głupkowi duplom magistra i będzie po kłopocie, a do fizycznej roboty ściągniemy sobie arabusów, chińczyków czy hindusów (ukraińcom możemy dać średnie stanowiska, bo to w końcu sąsiedzi). To jest pewnie model społeczny jaki się marzy naszej władzy. :D

09.02.2008
14:38
smile
[89]

Łyczek [ Legend ]

Minas ---> Bez przesady :) Matma w liceum nie jest tragiczna, więc nie zrażam się do niej. Mam zamiar iść na AWF, więc jednak więcej będzie tam biologii i chemii ale matma też będzie :)

09.02.2008
14:40
[90]

Degars [ Centurion ]

Matma na AWF ?

09.02.2008
14:42
[91]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

A to spoko :)
W liceum rzeczywiście matma nie jest tragiczna, tylko myślałem może, że chcesz iść na chemię, bo tam to już pewne przedmioty jak chemia fizyczna, kwanty, różne metody spektroskopowe są dość mocno sformalizowane matematycznie.

Ale skoro zamierzasz iść na AWF, to spoko. Tam pewnie Cię z fizjologii wymęczą i jakichś podstaw regulacji metabolizmu, czyli pewnie o jakąś biochemię się otrzesz.

09.02.2008
14:43
[92]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Degars---->

Przeczytałeś zacytowane przeze mnie zdanie? Jak myślisz, co ono oznacza? Ty mi piszesz, co byś chciał, żeby ta reforma przyniosła, ale intencje ministerstwa masz wyłożone czarno na białym.

frer--->

Jakoś mi się nie uśmiecha, żeby mi pod domem meczet zaczęli stawiać, ale skoro taka musi być droga do 'european dream"...:)

09.02.2008
14:46
smile
[93]

Łyczek [ Legend ]

Minas ---> Oj tak :) Podstawy chemii fizyczynej miałem i nie jest to jednak rewelacja. Fakt równowaga reakcji, stała równowagi czy inne cuda nie są super trudne to jednak wyobrażam sobie jak to jest na studiach :)

09.02.2008
14:51
[94]

Degars [ Centurion ]

Hajle Selasje --> Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale do tej pory na dobre studia mogli iść tylko najlepsi, bo oni byli w stanie przebrnąć przez materiał ogólny i jeszcze specjalizować sie w czymś, teraz wywalając trochę materiału ogólnego, ci trochę słabsi, także będą mogli coś osiągnąć. Co w tym złego ?

09.02.2008
14:55
[95]

frer [ God of Death ]

Hajle Selasje --> Nie tylko Tobie by to pewnie przeszkadzało. Ja osobiście mam to gdzieś, bo najchętniej i tak po studiach bym wyjechał gdzieś za granicę, najlepiej na jakiś kontrakt, może na bliski wschód albo do azji, choć prawdopodobnie i tak skończę pracując za jakieś 1300 zł w swoim mieście. :P

09.02.2008
14:58
[96]

alpha_omega [ Senator ]

Degars ----------->

Pomyśl trochę - materiał w liceum jest tak naprawdę banalny. Ten kto sie przyłoży, a ma się nadawać na studia musi sobie z nim poradzić bez większych problemów.

Ja np. - osoba przeciętnie zdolna - dużo olewałem, przeszedłem jedno z lepszych liceów w mieście bez większych trudności (choć z niektórych przedmiotów przez to olewanie z kiepskimi ocenami) i jestem na studiach.

Więc nie wiem dla kogo ma być ta reforma? Dla już zupełnych imbecyli, którzy i tak się na studia nie nadają? Bo jeśli ktoś ma nawet przeciętne zdolności i się poważnie przyłoży, to przy obecnym systemie dostanie się na bardzo dobre studia, na bardzo dobrej uczelni.

Jak ktoś ma przeciętne zdolności i się niespecjalnie przyłoży, to i tak ma szansę na studia. A Ty chcesz chyba, ażeby ludzie bez predyspozycji i totalnie, całkowicie olewający sobie naukę mieli drogę wolną do dyplomu uczelni wyższej. Jednym słowem chcesz zupełnego upadku szkolnictwa.

Nie istnieją jakieś roboty, które sobie potrafią poradzić z matematyką, a nie potrafią z historią. Można coś lubić, a czegoś nie lubić, ale te wydumane przez Ciebie osoby, które byłyby w stanie być znakomitymi matematykami, a nie móc sobie poradzić z historią nie istnieją. To po prostu niemożliwe.

09.02.2008
15:01
[97]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Degars--->

Myślę, że jeśli kogoś nie stać na trójki z materiału ogólnego, szczególnie w "nieelitarnym liceum", to znaczy, że ten ktoś nie jest ani zbyt mądry, ani zbyt pracowity. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy kogoś takiego wpuszczać na studia. Ja np. nienawidziłem szkolnej biologii, paskudztwo nieziemskie, ale żeby mieć trójkę, nie trzeba marnować swojego czasu zbyt dużo.

Pomijam już fakt, że taka reforma jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem - licea, w których naukę historii kończy się w pierwszej klasie? Równie dobrze mogłoby w takim razie tej historii w ogóle nie być, bo jeśli ktoś ma układać program nauczania historii w liceum ogólnokształcącym i zastanawiać się, czy wyrzucić z programu rewolucję francuską, czy konflikt cesarstwa z papiestwem, a koniec końców okaże się, że jeśli chce powiedzieć o powstaniu warszawskim, to musi zrezygnować z obu rzeczy, to nic tylko się pociąć.

09.02.2008
15:07
[98]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Uczelnie same decydują, kogo zatrzymać na studiach, a kogo wykopać.
Imbecyl lub leń nie dostanie dyplomu, a jeśli nawet dostanie, to przysłuży się finansowo dla uczelni, płacąc za repetę. Tak więc nawet, jeśli ktoś się przekopał przez liceum, to zagłada dopadnie go później.

Inna sprawa, że od rocznika 86 w górę, a więc 87 i dalej (czyli te roczniki, którym wprowadzono owy nowy system) poziom dość mocno się obniżył. Sam należę do rocznika 87 i o ile jest u mnie na studiach pewna elitarna grupa, która wszystko zdaje ładnie, ma dobre oceny, dostaje stypendia, to jest też trochę zdolniach, którzy mają problemy z praktycznym wykorzystaniem informacji, co to jest jon.
A wcześniej odsetek tych drugich był mniejszy.

Cóż, to jest pewien sygnał, że system edukacji nieco obniżył loty.
Zwłaszcza, że zwykle 3 lata gimnazjum, to 3 lata zmarnotrawionego czasu.

Ale nikt mi nie wmówi, że konieczne jest "odciążanie" uczniów, bo nieprawda - to nie jest konieczne, aby być dobrym specjalistą we własnej dziedzinie.

09.02.2008
15:15
[99]

KaeSiak [ Rosjanin ]

mineral ->
Tylko że polskim posługujesz się w kontaktach z innymi osobami, piszesz po polsku na tym forum itp. a mając scisły umysł i tak na to 3 z polskiego wyciągniesz choćby odpisując zadania z polaka z neta. A matematykiem niestety nie każdy będzie.

09.02.2008
15:29
[100]

Mazio [ Mr Offtopic ]

mam już parę haseł dla nowego trendu:

od nadmiaru nauki z jajek robią się zbuki
wąska specjalizacja - jedyna słuszna racja
zamiast inteligencji - więcej prewencji

też jestem za tym by naród był ciemny i każdy umiał tylko robić to czego od niego państwo oczekuje. Homera Simpsona już w przedszkolu uczyli o radioaktywności - będziemy mieli samych Homerów.

09.02.2008
15:39
[101]

kubinho12 [ 730 ]

Popieram Łyczka i boskiegojara :) Nie wszyscy muszą mieć wiedzę biologiczną jeśli chcą zostać inżynierami, bo po co to komu??
Jestem w 3 klasie LO i katują mnie chemią do samego końca, a zdaję na maturze matmę.

09.02.2008
15:48
[102]

Lutz [ Senator ]

To nie prosciej przyznawac dyplom ukonczenia szkoly wyzszej zaraz po liceum ? Tluki beda mialy satysfakcje, na studia beda chodzili ci ktorzy beda chcieli, narod bedzie tak ciemny jak byl. A ja i tak posle moje dzieci do prywatnej szkoly (nie mowcie prosze ze sa jeszcze gorsze, bo i tak ja podejme decyzje) i zasadniczo mam gdzies ze intelektualny plebs boli, ze trzeba sie uczyc.

p.s.
Swoja droga, wolalbym nawet sam uczyc moje dzieci na poziomie podstawowym, gdyby tylko nasze kochane panstwo dalo mi taka mozliwosc.

09.02.2008
15:49
[103]

alpha_omega [ Senator ]

Lutz ----------> Przecież jest taka możliwość, tak przynajmniej słyszałem. Oczywiście nie Ty przeprowadzasz ostateczne sprawdziany wiedzy i umiejętności i nie Ty wystawiasz oceny, ale uczyć można w domu :)

09.02.2008
15:52
[104]

Ptosio [ Legionista ]

Po pierwsze, należałoby zdecydowanie popracować nad wydajnością nauczania. Albo chociażby nad tym, żeby owo nauczanie rzeczywiście się odbywało. Jeśli bowiem kilkanaście/kilkadziesiąt minut lekcji poświęca się na uzupełnianie dizennika/odpytywanie/inne duperele, to jest rzeczą oczywistą, że potem nie starcza czasu na realizację materiału.
Poza tym, do radykalnegych cięć zdecydowanie nadaje się język polski. Szkoły przeznaczają dużo czasu i uwagi na naukę tego przedmiotu ze względu na obowiązkowe matury (bo jak wiadomo najważniejsze jest, żeby można było pochwalić się statystykami), przez co oczywiście zostaje mało czasu na inne, ważniejsze rzeczy. Polski w liceum to przede wszystkim analiza wierszy wedle jednego, jedynie słusznego schematu (matura...), co dla większości ludzi jest rzeczą kompletnie nieprzydatną. A skoro polskiego jest więcej (5 godzin w tygodniu), to rzecz jasna innych przedmiotów musi być mniej (geografia, fizyka etc. - 1 godzina w tygodniu w klasie drugiej i 0 w trzeciej). Skutkiem tego nie może być nic innego niż kompletna ignorancja znacznej części licealistów, której w znacznej mierze nie przykryje znajomość, dajmy na to, charakterystyki typowego bohatera romantycznego.

09.02.2008
15:53
[105]

Lutz [ Senator ]

Moze sie cos pozmienialo, nie sprawdzalem dokladnie, ale kiedys o ile pamietam nie wolno bylo (to jeszcze za komuny, a wiec realia troche inne)

09.02.2008
15:55
[106]

Gonsiur [ Giga Drill Breaker!! ]

Kolejny z dupy pomysl. Sam chodze aktualnie do LO i widze, ze wiekszosc do konca nie wie co tak naprawde chce dalej studiowac, co chce zdawac na maturze, wiec okreslanie sie juz na poczatku po prostu nie wypali, bo pozniej bedzie masowa zmiana profili itd. Od tego sa technika, czy licea profilowane, licea ogolnoksztalcace jak sama nazwa wskazuje ucza wszystkiego.
Chociaz gdybym takiej historii nie mial to bym sie w sumie cieszyl ;) (jedyny przedmiot ktorego nienawidze z calego serca :) ).

09.02.2008
16:04
[107]

alpha_omega [ Senator ]

Lutz ----------->

W pierwszej klasie podstawówki - w latach przełomu (83 rocznik jestem) miałem nauczanie domowe, a właściwie nie tyle domowe, co po prostu prowadzone przez rodzica. Nie było specjalnych trudności z załatwieniem tego. Nie wiem jak w przypadku długookresowego nauczania domowego, ale słyszałem, że jest to możliwe, istnieje taka opcja.

Swoją drogą - ileż osób moim zdaniem marnuje talenty przez to, że uczęszcza do szkół, a nie uczy się indywidualnie. A jeszcze żeby mieć kasę na prywatnych nauczycieli. Hoho, XIX wiek :)

09.02.2008
16:07
smile
[108]

Mazio [ Mr Offtopic ]

jestem przeciwny takim akcjom jak nauczanie domowe bo potem ludzie piszą tasiemcowe posty na forach, których nikt nie rozumie ;)

09.02.2008
16:09
[109]

G0thm0g [ Zwiastun Apokalipsy ]

Gonsiur ---> więc w Twoim, moim jak i zapewne wielu innych osób wypadku byłoby najlepszym rozwiązaniem dać nam zdecydować chociaż o tym, czy chcemy jakieś mniej ważne przedmioty odrzucić. Bo zgadzam się z Tobą - ja nawet w trzeciej liceum nie wiedziałem, czym chcę się zajmować, ale wiedziałem już od pierwszej klasy, że napewno nie będę zdawał na maturze fizyki i chemii, więc po co miałbym się tego uczyć?

09.02.2008
16:11
[110]

shadzahar [ Generaďż˝ ]

Gonsiur - "Sam chodze aktualnie do LO i widze, ze wiekszosc do konca nie wie co tak naprawde chce dalej studiowac, co chce zdawac na maturze, wiec okreslanie sie juz na poczatku po prostu nie wypali, bo pozniej bedzie masowa zmiana profili itd"
To jest argument jak najbardziej błędny. Teraz jak wybierzesz mat-fiz i będziesz miał historię nawet przez 3 lata, to i tak matury rozszerzonej nie zdasz(a podstawowej nikt nie będzie brał pod uwagę). Więc różnicy Ci nie zrobi czy będziesz mat-fiz z historią tylko w jednym roku czy przez wszystkie 3lata, bo jeśli byś chciał ją zdawać na maturze(rozszerzoną) to musiałbyś brać korepetycje, albo się samemu douczać. Więc wychodzi na to samo.

09.02.2008
16:12
[111]

pawcyk3 [ Manchester United Fan ]

Pomysł nie najgorszy, ale nie w tym jest problem. Gimnazjum powinno zniknąć, a licea powinny być 4 letnie. Jeśli chodzi o ograniczania przedmiotów, to powinni to robić w klasie maturalnej.

09.02.2008
16:16
smile
[112]

Mazio [ Mr Offtopic ]

Nauczanie powinno być uniwersalne choćby po to byśmy umieli później podać tytuł powieści Dostojewskiego na sześć liter, ostatnia "a", a nie być jej bohaterami.
Alpho - powyższy post nie jest atakiem na Ciebie, żywię szacunek dla Twojej erudycji choć czasem nie zgadzam się z tym co piszesz, a czasem nie wszystko czytam. ;) Pozdrowienia.

09.02.2008
16:22
[113]

frer [ God of Death ]

Mazio --> Prawda jest taka, że ogólne nauczanie na dłuższą metę gówno daje (w obecnej formie). Ja jestem dopiero parę lat po maturze i szkole średniej, ale już prawie nic nie pamiętam. Czemu ?? Bo uczyli nas metodą zakuwania i chociaż się nie sprawdza to dalej się ją stosuje. Teraz mi odpowiedz po co w takim razie uczyłem się masy rzeczy które i tak popadły w zapomnienie zamiast uczyć się wyłącznie tego co było mi potrzebne by dostać się na studia ??

09.02.2008
16:28
[114]

Mazio [ Mr Offtopic ]

nie generalizuj frerze - znam takich co mają pamięć jak studnia z półeczkami. System jaki pamiętam był najlepszy - podstawówka odsiewała pierwszych idiotów, kolejni wybierali zawodówki, technika były dla tych co chcieli się szybko wyspecjalizować z możliwością pójścia w swojej dziedzinie w progi naukowe (matura), licea dla wannabe inteligentów i tu możliwość luźnego określenia kierunku przez profile (żadnych profili artystycznych jeszcze nie bywało), dopiero na studia docierali ludzie na pewnym poziomie wiedzy ogólnej i z tych co tęższe umysły kontynuowali swój rozwój przez nowe fakultety, albo karierę naukową. Wy chcecie wszystko na skróty.

09.02.2008
16:31
[115]

Richard_Hamond [ lubię .T.o.p..G.e.a.r. ]

frer ->ja też tego nie rozumiem. Ja nawet nie pamietam o czym się uczyłem w 5 klasie(a jestem w 6 klasie). Jak byłem w 3 klasie, to z muzyki zawsze dostawałem 1(w najlepszym przypadku 3), a wiecie czemu?? Bo musieliśmy wkuwac na pamięc wszystkie nuty, a ja nawet jak się starałem je zapamiętac to i tak nigdy ich nie pamiętałem(bo uczyliśmy się się tych nut za dużo, jak na jedną lekcje) i dalej nie pamiętam, a mam dobrą pamięc.

09.02.2008
16:32
[116]

Squall [ Pretorianin ]

Ogólny zarys pomysłu jest sam w sobie niezły, jak wiadomo co jest do wszystkiego jest do niczego. Sam poznałem ból nauki tego z czym nie wiązałem żadnej przyszłości - zmarnowany czas, po pierwsze musiałem się z tym męczyć chociaż materiał mnie nie interesował a po drugie dzisiaj mało co z tego pamiętam...

Proponuję pójść krok dalej i za reformą szkolnictwa średniego zreformować i szkolnictwo wyższe które jest jedynym przejawem feudalizmu w dzisiejszej Polsce zaraz po Kościele.

09.02.2008
16:33
[117]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Frer - Jak krzyżówek nie rozwiązujesz, to się potem dziwisz :>


Squall - z tym szkolnictwem wyższym to dowaliłeś jak dzik w sosnę.
Niby kto miałby to zreformować i jak? :)

EDIT - zwłaszcza, że jak bardzo nienawidziłem rządów PiS-u, tak muszę przyznać, że jeszcze nie mieliśmy gorszej minister od szkolnictwa wyższego.

09.02.2008
16:41
[118]

frer [ God of Death ]

Mazio --> Ja chcę byś dobrym inżynierem. Wiem, że nie mam zdolności, żeby być najlepszym z wszystkiego, więc wolę się wyspecjalizować koncentrując swoje wysiłki w jednym kierunku. Czy jest jakaś różnica jeśli osiągnę swój cel poprzez nie nauczanie ogólne, a nauczanie ukierunkowane ??

Btw podam kolejny przykład bezsensowności nauczania ogólnego. Na świadectwie ukończenia szkoły średniej mam 5 z chemii, a teraz też już nic z tego nie pamiętam, bo jedyna chemia z jaką miałem do czynienia to chemia budowlana, która z tą ze szkoły średniej niewiele ma wspólnego. :P

09.02.2008
16:46
smile
[119]

Mazio [ Mr Offtopic ]

Nie, ale nadmiar wiedzy jeszcze nikomu nie zaszkodził,

spoiler start
a to czy zostaniesz inżynierem zależne jest nie od rodzaju przedmiotów ale od jakości nauczania i Twojego potencjału. I tu powinno się sporo zmienić. Ale o tym ktoś już wyżej napisał. W czasach mojej nauki miałbyś dwie drogi, obie wymagały by sporego nakładu pracy ale po uzyskaniu tytułu inżyniera raczej prezentował byś pewien poziom, na który nie każdemu dane jest się wznieść. Nie uważam by to było jakieś kary i zmianygodne.

śmiem twierdzić, że to podstawy chemii ze szkoły średniej dały ci jednak niezłą podstawę do poznania chemii w specjalizacji jaką obrałeś

spoiler stop

09.02.2008
16:50
[120]

Squall [ Pretorianin ]

Minas Morgul-> Kto miałby zreformować?? A no rząd. Jak?? Tak żeby zaczęły na uczelniach panować cywilizowane warunki, bez profesorów którzy sprawiają wrażenie jakby byli na uniwerku za kare, bez siedzenia i czekania w kolejce do byle dziekanatu, o egzaminie nie wspomnę od 8 do 21 - co więksi hardcorowcy nocują pod wydziałem;) bez zamiatania podłogi studentami, bez... itd itd. Podoba mi się model zachodni gdzie ludzie niekompetentni do przekazywania wiedzy po prostu wylatują a u nas są nietykalni ze względu na tytuł. Koniec offtopa i tak za bardzo poruszyłem ten temat:P

frer-> Masz zupełną rację, jako inżynierowi nie potrzebne ci będą szczegółowe informacje np z biologii od tego będzie lekarz któremu nie będą potrzebne informacje z historii itd. Jak kogoś interesuje wiedza ogólna może sięgnąć po książkę we własnym zakresie, a nie marnować swój czas wiedząc że nic z tego nie będzie. Żeby nie było tak różowo wszystkie godziny "niepotrzebnych" przedmiotów należy zastąpić "potrzebnymi" żeby utrzymać obecny stan godzin na tydzień i żeby ten przyszły inżynier naprawdę zgłębiał wiedzę z fizyki czy matematyki a nie obijał się przed kompem:)

09.02.2008
16:56
[121]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Squall - nie wiem, gdzie studiujesz. U mnie na Uniwersytecie jeszcze nigdy się z takim czymś nie spotkałem.
Szczerze, to większą samowolkę widziałem w liceum.

Choć pewnie to zależy od uczelni samej w sobie.
Generalnie to jest tak, że im ktoś więcej osiągnął w życiu, im miał lepsze wyniki, tym ma mniejsze tendencje do wyżywania się na studentach.
Do dziekanatu kolejki też nie widziałem jeszcze.
A i też nie jest tu tak, że ludzie, którzy się nie nadają do prowadzenia zajęć, prowadzą zajęcia.
Panuje spora kontrola.

Nie mam żadnych podstaw do narzekania, a już tym bardziej nie chcę, aby w edukację wyższą pchali łapy ludzie, którzy o edukacji wyższej pojęcia nie mają, jak np. obecna, pożal się Boże, minister.

09.02.2008
17:04
[122]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Choć owszem, rząd by mógł coś zrobić, np. dofinansowywać badania naukowe.
Jednakże nikt na to do tej pory nie wpadł.

I uwaga: nikt nie wpadnie, bo wydawanie pieniędzy nie jest rządzącym na rękę, a nie panuje też społeczne przekonanie o konieczności wdrażania nowych technologii i finansowania ich. Dlatego więc: skoro naród nie chce i my nie chcemy, to po co przepłacać?

09.02.2008
17:34
[123]

mineral [ Senator ]

KaeSiak--> matematyka przydaje się w prawie każdym aspekcie życia. Najprostszy przykład - żeby cię nie oszukali w spożywczaku.
Poza tym, żeby porozumiewać się z ludźmi muszę umieć zanalizować dogłębnie wiersze Kochanowskiego? Czy tam innej Bogurodzicy?

09.02.2008
17:37
[124]

Mazio [ Mr Offtopic ]

Nie, ale ich jednorazowa analiza z panią w podstawówce oraz z profesor w liceum nauczy Cię być może jak to jest rozumieć cudze emocje.

09.02.2008
17:43
[125]

alpha_omega [ Senator ]

mineral ---------->

Jest udowodnione, że brak kontaktu z literaturą powoduje analfabetyzm funkcjonalny. Niby znasz słowa, niby przyswoiłeś ich znaczenie, ale tak naprawdę ich nie rozumiesz i nie potrafisz zrozumieć bardziej subtelnej myśli, czy ustrzec się przed co bardziej subtelną medialną manipulacją. Możesz nawet tego nie zauważać, bo jakoś tam tekst odczytujesz (nie jest to zupełny analfabetyzm), ale w porównaniu z osobą oczytaną przyswajasz dużo mniej informacji i niuansów. Zwyczajnie nie łapiesz słów - bo definicje słownikowe, to zaledwie ułamek ich sensu.

Oczywiście nie dotyczy to Bogurodzicy. Co natomiast tyczy się Kochanowskiego. Może nie dogłębna analiza jak zbiór wniosków, ale sama czynność kształci wiele zdolności. W dodatku Kochanowski jest wciąż żywy w publicystyce i zdarza się, że nie zrozumiesz jakiegoś fragmentu tekstu, tylko dlatego, że nie będziesz wiedział kto zacz doktor Hiszpan, ani kojarzył pewnej lipy jako symbolu.

Ogólnie wziąłeś sobie zły przykład, bo powinniśmy mówić raczej o prozie, gdyż ta znacznie więcej przynosi korzyści z lektury.

09.02.2008
17:48
[126]

Degars [ Centurion ]

To z tym spożywczakiem to chyba najgłupszy przykład jaki kiedykolwiek słyszałem, nie szukajcie na siłę tak banalnych i dosłownych zastosowań matematyki.

09.02.2008
17:50
[127]

Ptosio [ Legionista ]

alpha- Ale czy rozumienia współczesnych tekstów napisanych prozą nie lepiej uczuć się na...współczesnych tekstach napisanych prozą?:) Język polski i analiza poezji zajmuje zdecydowanie zbyt dużo miejsca w programie nauczania.

09.02.2008
17:53
[128]

Mazio [ Mr Offtopic ]

W ciągu stuleci naszej historii mieliśmy paru geniuszy w przekazywaniu emocji - jednym z nich był Jan Kochanowski - nie widzę powodu by nie pozwolić mu wpłynąć w jakiś sposób na własne życie. No chyba, że wasz pęd do zmian zabrnął już tak daleko...
Nie jestem wielkim fanem poezji jako takiej, nie uważam, żeby była ważniejsza od prozy ale jestem skłonny powiedzieć, że do przekazywania stanu ducha nadaje się doskonale. Problemem jest jedynie to, że do większości ludzi po prostu to nie trafia.

09.02.2008
17:54
[129]

mineral [ Senator ]

Mazio--> czy poza poezją nie ma emocji?

alpha_omega--> oczywiście nie mówię, że należy zaprzestać konaktu z jakąkolwiek literaturą. Sam od czasu do czasu poczytam jakąś literaturę beletrystyczną, ale czy żeby zrozumieć jej sens musze ją rozkładać na czynniki pierwsze?

Degars--> masz rację, najlepiej mieć w dupie matmę i być głąbem.

Ale największą z największą głupotą humanistyczną to się spotkałem niedawno. Musiałem się uczyć o tym jak kształtowała się teraźniejsza polszczyzna. Wokalizacja jerów, przegłos lechicki, na co to komu? Na szczęście metoda ZZZ (zakuć, zdać, zapomnieć) mnie nie zawiodła.

ps. ofc nie mówimy o drastycznym usunięciu poezji ze szkoły czy coć w tym stylu.

09.02.2008
17:55
[130]

alpha_omega [ Senator ]

Ptosio ---------->

Język polski? Nie zajmuje zbyt wiele miejsca. Wiersze - zajmują stanowczo zbyt dużo miejsca. Program jako podejście? Wymaga znaczącej modyfikacji i znacznie bardziej filozoficznego ujęcia problemów. Więcej tekstów współczesnych? Owszem. Więcej literatury światowej? Owszem. Nie ma żadnego sensu przerabiania tekstów dawnych? Bzdura - przykład z Kochanowskim, a poza tym to rozbudza świadomość innego widzenia rzeczywistości, pozwala skontrastować język współczesny z tym jak niegdyś ujmowano myśli (czasami precyzyjniej), może współgrać z nauką historii etc.

09.02.2008
17:57
[131]

Degars [ Centurion ]

mineral --> źle mnie zrozumiałeś, sam bardzo lubię matematykę, ale wyszukiwać dla niej takie zastosowania ? Czysty banał. Tu chodzi o to, żeby nauczyć się myśleć inaczej postrzegać rzeczywistość itp. :) Jeśli pójdziemy twoim tropem, ktoś zapyta czy w spożywczaku przydają Ci się funkcje trygonometryczne.

09.02.2008
17:59
[132]

Degars [ Centurion ]

Mazio --> owszem, j. polski ( co prawda ten w szkole nie uczy tego o czym powiedziałeś), matematyka są bardzo ważne, ale trochę z innych można by sobie podarować na rzecz specjalizacji.

09.02.2008
17:59
[133]

fan realu madryt i raula [ Manolito ]

A mi tam sie pomysł bardzo podoba, nareszcie ktoś zaczyna myśleć. Po co uczyć się wszystkiego. Przecież z polskiego ucznia robi się chodzącą encyklopedię, a w świecie, w którym można wszystko znaleść w sekundę w Internecie jest to idiotyczne. Cała nauka to wkuwanie wszystkiego, co zostało wymyślone i potwierdzone naukowo. I niby co komu da wiedza z chemi, czy biologii. Czy ktoś doosły wie na czym polega mitoze i mejona, wymieni ktoś organelle komórkowe i opisze je, napisze reakcje charakterystyczne dla arenów? Nitk dorosły nie będzie znaał odpowiedzi na te pytanie, ba nawet wielu nie będzie wiedzieć o co chodzi. Ale przecież tego uczyło się w szkole! Tak właśnie jest, jak się uczy czegoś, co nie jest związane z naszym przyszłym zawodem wypada z pamięci momentalnie. Tak więc rezygnacja z przedmiotów, jakie ucznia nie interesują jest dobre. Przecież nikt kto jest dobry we wszystkim nie osiąga sukcesu w życiu zawodowym (bynajmniej większość), ale jak ktoś jest uzdoniony w jednej dziedzinie i nadal się w niej szkoli osiąga sukces. Pomysł pani minister jest więc moim zdaniem bardzo dobry.
mineral--->Matematyka przede wszystkim rozwija inteligencję. To przedmiot, którego nie da się wykuć, trzeba zrozumieć, a rozwiązywanie zadań wymaga inteligencji. Matematycy to zresztą jedni z najinteligentniejszych ludzi.

09.02.2008
18:01
[134]

Windows XP 16 [ Burnout Master ]

Ja jestem za. Bo po cholere uczyć się potem czegoś co się nie przyda.

spoiler start
W efekcie od 2009 r. uczeń liceum po pierwszej klasie, który chce np. zdać na medycynę, przez dwa ostatnie lata szkoły uczyłby się obowiązkowo: polskiego, matematyki i języków obcych oraz trzech dodatkowych przedmiotów, jak biologia, fizyka i chemia, na poziomie poszerzonym.

To o mnie :D
spoiler stop


Lecz jestem ciekaw czy zmiany będą też dotyczyć uczniów, którzy teraz są w I kl. L.O.

09.02.2008
18:01
[135]

mineral [ Senator ]

kurde, edytowałem tamten post z 3 razy i nie zauważyłem wszytkich błędów :/ Tak to jest na szybkiego.

Degars--> oczywiście, masz rację, sorki za to szyderstwo.

09.02.2008
18:02
smile
[136]

Mazio [ Mr Offtopic ]

odpowiedziałem Ci jeszcze zanim zadałeś pytanie minerale ^^

owszem jest mnóstwo sposobów przekazywania emocji. Analizy wiersza jednak właśnie są bezpośrednim przykładem na to, że w tak niewielu słowach niektórym udaje się zawrzeć ich tak wiele. (nie wiem czy udało mi się to jasno sprecyzować)

09.02.2008
18:05
[137]

alpha_omega [ Senator ]

mineral ---------->

Czyta się dla przyjemności i czyta się z innych względów. Analizy lektur, uczą analizy tekstu. Tak jak matematyka nie jest dla przeciętnego Kowalskiego przydatna w życiu codziennym (reszta w sklepie to podstawówka, to nie ma nic wspólnego z matematyką jako nauką, to rachunek).

Jest przydatna dlatego, że uczy analitycznego myślenia w pewnych dziedzinach zjawisk - tych jakie dają ujmować się ściśle. Nauczy Cię np. że pewne rzeczy warto rozważać poprzez założenie, że 'a' i wyprowadzenie z tego wniosków, a następnie konfrontację tych wniosków z np. faktami empirycznymi. Jeśli będzie zgoda, to przyjmujesz, że 'a', jeśli sprzeczność, zakładasz coś innego. Nie tylko Cię nauczy takie pomysłu, ale uplastyczni mózg tak, że będzie tak rozumował odruchowo, nawet podświadomie.

Podobnych rzeczy uczy analiza tekstów, ale na innym materiale i przy rozumowaniach w wielu punktach nieścisłych, bo nie dających się ująć ściśle. Tutaj np. też możesz wnioskować z założeniami, ale takie rozumowanie nie jest tutaj zawsze konkluzywne, bo nie zawsze jest albo 'a', albo 'nie-a', język nie operuje systemem zero-jedynkowym. Nauczysz się zatem i przykładowo wyczuwać kiedy możesz takie rozumowanie zastosować, a kiedy nie; jak doprowadzać do uściślenia rzeczy początkowo niejasnych, kiedy to jest konkluzywne, a kiedy nie jest; co można zastosować, ażeby pewne wnioski uwiarygodnić itp.

Takie umiejętności przydają się w wielu sytuacjach, nie tylko w czytaniu co bardziej subtelnego felietonu, gdzie musisz wyłapać delikatną ironię i widzieć mnóstwo niuansów, żeby się na autora nie oburzać za coś, czego w ogóle nie miał na myśli; ale np. w pracy historyka, choć wcześniej chcąc zostać historykiem nie przyszło Ci do głowy, że analizy tekstów są ważną częścią tej dziedziny naukowej; czy pracy psychologa, kiedy pacjent Ci przyniesie wiersz.

Są setki takich sytuacji z których nie zdajesz sobie sprawy. Bo to nie chodzi o to, czy pamiętasz analizę wiersza Kochanowskiego, czy też nie. Twój mózg się uplastycznia pod pewnym względem i stosuje informacje formalne (sposoby operowania na materiale poznawczym) jakie z tej analizy wyniosłej nawet tam, gdzie byś się ich nie spodziewał.

To dlatego możesz spotkać osoby, które olewały sobie jęz. polski, niby są ogólnie bardzo inteligentne, a możesz z nich robić głupa delikatną ironią, bo jej akurat nie łapią ni w ząb.

09.02.2008
18:10
[138]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

fan realu madryt i raula -> Po to się kształcisz, abyś nie musiał za każdą pierdółką "latać do internetu", a ewentualnie odświeżył sobie tą wiedzę jednym kliknięciem... nie uczył się od nowa.

Nawet w matematyce są pewne elementy, które trzeba zapamiętać, choć w przeciwieństwie do nauk humanistycznych, zawsze pewne elementy można wyprowadzić, gdy nie pamięta się czegoś dokładnie.
Jeżeli skończyłeś już edukację, a twierdzisz, że nic nie pamiętasz z czasów szkolnych, to znaczy, że nieefektywnie się uczyłeś i tyle.
Nie porównuj też kogoś, kto liznął jakiś temat w liceum, a teraz musi sobie to odświeżyć z kimś, kto nie miał o tym zielonego pojęcia.

Tak więc jeszcze raz: nie jestem za robieniem z ludzi jednofunkcyjnych robotów z guzikiem "on" i "pay", bez względu na to, jakiego sukcesu mieliby nie odnieść.
Widocznie mamy inną filozofię kształcenia.


Jestem za szukaniem rozwiązań w innej sferze, bynajmniej nie strukturalnej.

09.02.2008
18:11
[139]

mineral [ Senator ]

Mazio--> jesteś zbyt bystry :P
Owszem, nie jestem fanem poezji, ale podczas ich analizy podoba mi się, że można dojrzeć tylko ukrytych znaczeń i aluzji. Jednak ile można? Czy do druga lekcja języka polskiego musi się wiązać z analizą kolejnego wiersza?

alpha_omega--> no, muszę ci przyznać rację. ;)

09.02.2008
18:14
smile
[140]

Mazio [ Mr Offtopic ]

O ile pamiętam na moich lekcjach języka polskiego wiersze analizowaliśmy czasami. Częściej jedynie wtedy gdy omawiany okres po prostu w większości się z nich składał. A że takie były to pewnie minerale pamiętasz? Z tą bystrością to miał być żart, uszczypliwość czy może szacunek?

09.02.2008
18:16
[141]

Windows XP 16 [ Burnout Master ]

Tu się prędzej o historie i inne przedmioty rozchodzi bo przecież matma i polski i tak są obowiązkowe :)

09.02.2008
18:19
[142]

Liquid_one [ Pretorianin ]

No cóż, zobaczymy co z tego pomysłu MEN'u wyjdzie... Jeśli będzie obowiązywał też ludzi którzy obecnie są w 1 klasie ogólniaka, to już teraz wiem że z chęcią pozbyłbym się biologii, geografii i fizyki... ;)

09.02.2008
18:19
[143]

Mazio [ Mr Offtopic ]

Tylko nie historię! :(
Przecież to tak piękna nauka. Przyjemnie jest przymknąć oczy i znaleźć się w czasach i miejscach kiedy jeszcze nie było telewizji i Internetu. ;)
Poza tym historia jest nauką uczącą logiki oraz zrozumienia świata otaczającego nas wokół. Przecież nie pojawiliśmy się nagle wyskakując z pudełka po adidasach wprost z naszą kulturą, wynalazkami i stylem życia.

09.02.2008
18:21
[144]

Windows XP 16 [ Burnout Master ]

Myślę, że w wieku licealnym człowiek już zdaje sobie sprawę co chce roić w życiu. Poniekąd dokonuje tego wyboru przy doborze liceum i odpowiedniego profilu.

09.02.2008
18:24
[145]

Liquid_one [ Pretorianin ]

@Mazio całkowicie się z Tobą zgadzam :) Historia to naprawdę ciekawy przedmiot, ale tylko wtedy gdy nauczyciel potrafi opowiadać.
I moje ulubione zadania w stylu "analiza skutków wydarzenia..." i to w taki sposób że musisz sam się domyślić tych skutków znając dokładny przebieg wydarzenia. Achh można się rozpisać ;D

09.02.2008
18:26
[146]

alpha_omega [ Senator ]

Minas Morgul ----------->

Niemal stuprocentowa racja. Podkreślam jednak, że w naukach humanistycznych daje się pewne rzeczy wyprowadzić, bo nie jest tak, że w naukach humanistycznych wszystko jest faktem. Fakty też bywają ujęte w teorie, a teorie te są logicznymi strukturami, więc z ich założeń można wyprowadzać wnioski.

Natomiast z całą resztą się zgadzam. Wynika to z tego o czym pisałem w poście [137]. Po prostu uczenie się czegoś uplastycznia mózg w specyficzny dla danej dziedziny sposób i nawet jeśli nie pamiętamy później pewnych faktów, to nasz mózg posiada już umiejętność szybkiego ich powiązania w struktury, a więc znacznie szybszego przyswojenia. Poza tym część faktów pamiętamy, choć nie zdajemy z tego sobie sprawy - przypominają się wraz z przypomnieniem innych.

09.02.2008
18:34
[147]

alpha_omega [ Senator ]

mineral ------------->

To o czym pisałem stanie się jeszcze bardziej oczywiste i drastyczne jak przeczytasz np. teksty Bertranda Russella. Ten wybitny filozof, matematyk i logik miał tę skłonność, że wypowiadał się i pisywał artykuły na niemal każdy temat.

I choć w naukach ścisłych był osobą wybitną, to brak obycia w innych dziedzinach powodował, że jego rozumowania (a przecież logicznie poprawne) były często zupełnymi bredniami i skrajnymi pomyłkami w ocenach. Nie chodzi tylko o to, że nie znał faktów. Istnieje coś takiego jak smak, zmysł naukowy w danej dziedzinie. Ten zmysł się kształtuje niemal jak gusta, zachodzi to w dużej mierze podświadomie.

Właśnie dlatego ludzie potrzebują wykształcenia ogólnego - tu już nie chodzi tylko o przydatność praktyczną (która także ma miejsce), ale o to, ażeby mieli pewne wyczucie świata, drugiego człowieka, szerokie spojrzenie i horyzonty, zdolność spojrzenia na problem z innej strony, oczami innego. Taki człowiek ma nie tylko większe możliwości ogólne, ale nabiera też kulturalnego obycia, nie jest niejako "prymitywny" wszędzie poza wąską dziedziną, nabiera swoistej pełni i dystansu do partykularnych interesów i samego siebie.

09.02.2008
18:37
[148]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Ech, sporo postów tutaj IMO rozmija się z rzeczywistością, nawet chcący uchodzić za zawsze realistycznego Ninja.

Może opiszę pokrótce jak to wygląda obecnie u mnie w szkole (najlepsze liceum w Wielkopolsce, piętnaste w Polsce-czyli poziom niby niezły). Profil-mat-fiz. Ludzie przykładają się w miarę do polskiego(bo nauczycielka z charakterem i wymagająca), matmy (to samo, plus wszyscy wiążą przyszlosc z tym przedmiotem) i w miarę do angola(wiadomo, bez tego ani rusz). Nauczyciel od fizyki ma dość wykładowy sposób nauczania, co powoduje opory-uczymy się jakby bez podstaw, ale doczytując w domu można się sporo nauczyc, no i zadanka liczymy całkiem konkretne. Reszta-olewka. Kombinowanie, ściąganie, wszystko byle zaliczyć i nie mieć problemów. I szczerze mówiąc trudno mieć o to pretensje. Sprawdzian z historii to kupa rzeczy do wykucia, a czas ten można przeważnie spędzić efektywniej (już nie mówię o balowaniu, ale choćby na uczeniu się bardziej potrzebnych przedmiotów). Biologia to koszmar przed każdym sprawdzianem, kiedy trzeba się w końcu czegoś nauczyć i jakoś zaliczyć. Podobnie chemia.

Naprawdę myślicie, że ludzie wyjdą z liceum z ogólnym wykształceniem? Głęboko wątpię. Prawdopodobnie będziemy naprawdę całkiem nieźli w dziedzinach, na których się skupimy, ale na pewno wiedza ogolna sama do bani nie wpadnie. Wydaje mi się, że skupienie się na przedmiotach profilowanych, jeśli pociągnęłoby za sobą PODWYŻSZENIE poziomu matury i rozbudowanie programu, byłoby jak najbardziej ok.

Ja w sumie uważam, że najlepiej byloby w liceum, z przedmiotów nie profilowanych wprowadzić krótkie kursy nauczania. Tzn. intensywnie uczyć jakiegoś przedmiotu przez pół roku i cześć. Oczywiście, nie da się tego robić na obecnych programach. IMO ogólna biologia (której nie znoszę, przyznaję się) powinna mówić o rzeczach PRZYDATNYCH na codzień. Mitoza i mejoza-niekoniecznie. Anatomia, fizjologia, dieta, choroby, zdrowy tryb życia-jak najbardziej. Podobnie w innych dziedzinach. A jeśli chodzi o wspomnianą historię, to IMO nie powinno się dublować materiału. Założenie jest takie, że po gimnazjum uczeń ma przerobioną ogólną historię świata (i ma-jak dobrze, zależy od szkoły i nauczyciela). W liceum materiał powinien być prezentowany nie chronologicznie, a zagadnieniowo. Właśnie po to, żeby pokazać analogie między wojnami, rewolucjami etc. i nauczyć wyciągać wnioski. Przy okazji uważam osobiście, że lepiej porządnie omówić kilka wydarzeń niz kilkadziesiąt po łebkach. Jeśli historia ma być nauczycielką życia, to trzeba ją dogłębnie analizować.

I na koniec-popieram Hajle w kwestii krytyki "motywacji" naszej pani minister. W tej chwili 1/3 uczniów wybiera się na studia. To za dużo. Po prostu nie ma tylu ludzi na tyle zdolnych i bystrych, żeby mieli wyższe wykształcenie. Niestety, lata propagandy tego wykształcenia spowodowały przekonanie, że bez papierka nie ma dziś przyszłości, co jest bzdurą. Powinno się zainwestować ciężkie pieniądze w rozwój zawodówek przede wszystkim, a techników w drugiej kolejności i w kampanię marketingową tych form szkół.

09.02.2008
18:45
[149]

Liquid_one [ Pretorianin ]

@Finthos

całkowicie zgadzam się z Twoją wypowiedzią.
Nie dość że historie się dubluje, to jeszcze często dochodzi do sytuacji gdzie nie przerabia się materiału do końca, na czym naprawdę cierpi historia współczesna. I mamy potem efekty gdzie młodzi ludzie nie mają pojęcia czym były obrady Okrągłego Stołu (albo mówią o królu Arturze)

BTW. VIII LO? Jeśli tak, podziwiam.

09.02.2008
18:51
[150]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Nie, LO MM. Za dużo miałem humanistycznych ciągot na ósemkę ;) No i jesteśmy "lepsi" ;p

09.02.2008
18:54
[151]

Liquid_one [ Pretorianin ]

MM to podziwiam jeszcze bardziej ;D Ja ze swoimi humanistycznymi ciągotami wybrałem się do Paderka czyli VI i jestem niezwykle zadowolony :)

09.02.2008
18:56
[152]

alpha_omega [ Senator ]

Finthos ---------->

Ależ oczywiście, że przy obecnym programie prawie nie może być mowy o wykształceniu ogólnym. Ale żadnym wyjściem nie jest tutaj eliminacja takowego wykształcenia.

Trzeba właśnie nastawić się na naukę, która uczy rozumienia, na samodzielną pracę umysłową ucznia, a nie wkuwanie setek nazw (np. na biologii). Nazwy niech wkuwa ten, kto chce iść np. na medycynę i jest mu to potrzebne. Dla tych którzy tam nie idą nie powinno się jednak eliminować biologii.

Dla nich ta biologia powinna po prostu inaczej wyglądać, powinna odrzucać część czysto pamięciową, a skupiać się na zagadnieniach przydatnych w życiu i tej części, która rozwija w ogóle pewien zmysł rozumienia problemów biologicznych oraz części, która oswaja ogólnie ze współczesną biologią np. podstawy genetyki, omówienie dokładniejsze teorii ewolucji, pokazanie na czym polega jakiś eksperyment w tej nauce etc.

Np. Można przeprowadzić zajęcia w których - bez aparatu matematycznego - pokazuje się dyskusję o tym, czy próg śmierci może być zaprogramowany genetycznie tzn. czy da się pogodzić stwierdzenie, iż ludzie żyliby dłużej, ale w toku ewolucji wykształcił się mechanizm, który nas przedwcześnie uśmierca, ażeby zrobić miejsce następnym pokoleniom; z mechanizmem doboru naturalnego.

To by nie tylko było ciekawe, nie tylko kształciło rozumowanie, ale uświadamiało uczniów jak działa mechanizm doboru naturalnego, pokazywało konieczność ostrożnego traktowania rewelacji prasowych i dawało mechanizmy do oceny owych rewelacji przynajmniej w analogicznych przypadkach i tak z grubsza.

09.02.2008
18:59
[153]

Windows XP 16 [ Burnout Master ]

alpha-->Też bym był za takim czymś :) Ale to nie ten kraj. Łatwiej jest poprostu coś odrzucić niż zrobić wielką reformę i przeorganizować cały program. Bo nie ukrywajmy, że aby zrealizować twój pomysł potrzebaby naprawdę mnóstwo roboty.

09.02.2008
19:09
[154]

Finthos [ Generaďż˝ ]

alpha=> Żeby to zrealizować należałoby zmienić kompletnie caly program edukacji, od zerówki do studiów wyższych, bo to o czym piszesz, to sprowadzenie wiedzy do poziomu przydatności, czyli coś, co się w tym kraju ludziom zmieścić nie chce. To coś jak system amerykański, tylko z szerszą wiedzą. Mnie pasuje. Ale na obecną chwilę w to nie wierzę. A że nie wierzę, to cieszę się z każdego rozwiązania, które pozwoli mi nie marnować czasu na tą pieprzoną biologię. Mam to szczęście, że nauczycielka jest b. sympatyczna, bo gdyby chciała się na nas uwziąć, to byłoby źle. Mimo to, każdą chwilę spędzoną na wkuwaniu nazw rzeczy, o których wiedzę zostawiam lekarzowi, uważam za chwilę zmarnowaną. Z przyjemnością uczę się historii z dobrych źródeł, lubię literaturę, ale najzwyczajniej w świecie tego nie trawię. I nie strawię, do póki nie będzie przystępne.

09.02.2008
19:14
[155]

N|NJA [ Senator ]

Fin-> Ech, sporo postów tutaj IMO rozmija się z rzeczywistością, nawet chcący uchodzić za zawsze realistycznego Ninja.

O przepraszam, jestem postacią całkowicie fantatyczną i wyimaginowaną, nie moge uchodzić za realistycznego :)


Może opiszę pokrótce jak to wygląda obecnie u mnie w szkole

Wdzięcznym, bom dawno nie był w żadnej. Serio, przyda się, bo opieram się na tym, co było u mnie, a nie na tym, co jest teraz. Niby niewielki okres czasu, a różnica jest.


Naprawdę myślicie, że ludzie wyjdą z liceum z ogólnym wykształceniem?

Nie. Wyjdą z jakimś. Bo...

Prawdopodobnie będziemy naprawdę całkiem nieźli w dziedzinach, na których się skupimy, ale na pewno wiedza ogolna sama do bani nie wpadnie.

I nigdy nie twierdziłem inaczej. To, jaką wiedze będziemy posiadac, zależy w ogromnym stopniu od nas samych. Szkoła jest tylko bodźcem i pomocą w kształceniu, ale przy braku chęci i motywacji do głowy nam gówno wejdzie, jak bardzo by nad nami modłów nie wznosili i się nie wysilali.
Problem w tym, że szkoła powinna nam wbić do głowy informacje, bez których lepiej, bysmy nie pokazywali się na ulicy. Pieprznik w programach nauczania plus widzimisię niektórych pedagogów dają jednak taki efekt, że mamy masę informacji, które albo nam sa do niczego niepotrzebne, albo odwrotnie- zbyt okrojone. Nie ma jedych, konkretnych wytycznych, co uczeń po liceum powinien wiedzieć i każdy sobie rzepkę skrobie.

Na domiar złego matura, w obecnym kształcie, nie działa motywująco na tych, którzy chcą rozwijać zainteresowania i hamuje własną inwencję twórczą, bo jakiś geniusz stworzył sobie tzw. "klucz odpowiedzi". Oczywiście w przedmiotach ścisłych nikt nie będzie się upierał, ze 2+2 jest 4, nic sie w tej kwestii nie zmieniło, ale w wypadku przedmiotów humanistycznych uznawanie jednej odpowiedzi za jedyną słuszną jest kompletną bzdurą. Abiturient może wyciągnąc trafne, inteligentne, błyskotliwe wnioski i się na ich temat rozpisac, ale dostanie po dupie, bo się nie wstrzelił w ten mityczny "klucz' (z tego miejsca pozdrawiam tego, kto mi sprawdzał rozszerzoną mature z historii :))


A co do dalszej części twej wypowiedzi- oczywiście, ze jestem za tym, by w końcu tę dzieciarnię specjalizować, a nie wbijać masę pierdół każdemu po równo, bo jestem w stanie zrozumieć kogoś, kogo nie interesuje ten czy inny temat. Ale nie kosztem zminimalizowania informacji, które sa po prostu POTRZEBNE, by nie być uposledzonym idiota, który co prawda zna trzysta dwanaście cyferek po przecinku w liczbie Pi, ale nie ma pojęcia, kim był Bolesław Chrobry. Albo kimś, kto potrafi wymienić wszystkie kości ludzkiego ciała, jednoczesnie nie znając tabliczki mnożenia.

I na koniec-popieram Hajle w kwestii krytyki "motywacji" naszej pani minister. W tej chwili 1/3 uczniów wybiera się na studia. To za dużo. Po prostu nie ma tylu ludzi na tyle zdolnych i bystrych, żeby mieli wyższe wykształcenie. Niestety, lata propagandy tego wykształcenia spowodowały przekonanie, że bez papierka nie ma dziś przyszłości, co jest bzdurą. Powinno się zainwestować ciężkie pieniądze w rozwój zawodówek przede wszystkim, a techników w drugiej kolejności i w kampanię marketingową tych form szkół.

Powinienes wiedziec, ze w tej kwestii doskonale się rozumiemy, bo milion razy powtarzałem, że studia nie są dla każdego, a mit magistra, dzięki któremu mozna wszystko, to najgorsza krzywda, jaką wyrządzono szkolnictwu wyższemu.






09.02.2008
19:15
[156]

mineral [ Senator ]

Mazio--> nic negatywnego nie miałem na myśli.

A że takie były to pewnie minerale pamiętasz?

To miał być żart, uszczypliwość, czy pytanie retoryczne? ;)

09.02.2008
19:19
[157]

Bechemoth [ Konsul ]

Jak dla mnie pomysł nie jest zły,ale historia musi być!niech zabiora inny przedmiot np.matematykę lub w-f :) bo dla mnie to przedmioty bez sensu.

09.02.2008
19:22
[158]

Windows XP 16 [ Burnout Master ]

Matematyka uczy logicznego myślenia i rozwiązywania problemów więc jest niezbędna. Nie przesadzajmy z tą historią. Jeśli ktoś nie chce się nauczyć historii to się i tak jej nie nauczy,a zamiast tego może właśnie więcej się z przydatnych dla niego przedmiotów nauczyć.

09.02.2008
19:23
[159]

Liquid_one [ Pretorianin ]

@N|NJA
Abiturient może wyciągnąc trafne, inteligentne, błyskotliwe wnioski i się na ich temat rozpisac, ale dostanie po dupie, bo się nie wstrzelił w ten mityczny "klucz'

Racja. Lekcje j. polskiego w moim ogólniaku wyglądają tak: "Uczniowie przedstawiają swoje wnioski, nauczyciel popiera, poprawia, przedstawia swoje, a na koniec 'a tak musicie odpowiedzieć bo wymaga tego klucz' "


@Bechemoth nie przesadzajmy z tym w-f'em, dla niektórych to jedyna forma aktywności fizycznej...

09.02.2008
19:26
[160]

N|NJA [ Senator ]

Windows->Nie przesadzajmy z tą historią. Jeśli ktoś nie chce się nauczyć historii to się i tak jej nie nauczy,a zamiast tego może właśnie więcej się z przydatnych dla niego przedmiotów nauczyć.

Alez nikt nikomu nie karze opanowywac nie wiadomo jakiego materiału. Z jakiegokolwiek przedmiotu. Przynajmniej w założeniach, jakie tu postulujemy.

Problem w tym, ze uczniowie, którzy rozpatrują kwestię edukacji jako"Jak nie chce, to się i tak nie nauczy" podchodzili by w ten sposób do wszystkich przedmiotów, które im się nie podobają, nawet, gdyby okroić im historię czy geografię do niezbędnego minimum, to i tak będą marudzić, że im to niepotrzebne.

09.02.2008
19:30
[161]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Ninja=> Ktoś kto w LO nie wie kim był Chrobry, nie powinien tam trafić. Kto trafił, nie powinien być zalewany strumieniem niepotrzebnych informacji. Z maty u mnie wyniki są różne, ale uczą się wszyscy. Bo wiedzą, że im to potrzebne i chcą. Bez zmiany programu NIE zaczną się uczyć tego, czego nie znoszą, więc nie widzę sensu w przymuszaniu ich do tego. Naprawdę wiele razy olałem biologię czy chemię na rzecz matmy i polaka, ani jednego razu nie żałuję. Tylko po co? Po co to całe kombinowanie, żeby stopnie jakoś wyglądały, bo rodzice przykładają do nich większą wagę niż ja? Wolałbym się móc skupić na tym, czego potrzebuję.

BTW, rozważam ekonomię i prawo, prawdopodobnie więc zacznę uczyć się historii więcej. Już teraz nasza historyczka (wychowawczyni poza tym) każe się zgłaszać chętnym, bo sobie nie poradzimy bez fakultetów. No to po cholerę mi ta historia, skoro nawet z maturą będę miał problem mimo, że niby się uczę? (choć żeby być uczciwym, to mowa o poziomie rozszerzonym-inna rzecz, że podstawowy się w ogóle nie opłaca).

Podsumowując raz jeszcze, pomysł uważam za dobry. Nie podoba mi się tylko uzasadnienie, bo nie widzę nic dobrego w dewaluacji tytułu magistra.

09.02.2008
19:35
[162]

alpha_omega [ Senator ]

Windows XP 16 ----------->

Ileż razy, każdemu z kolei, mam powtarzać, że każdy przedmiot, a nie tylko matematyka, uczy logicznego myślenia. Tylko musi mieć odpowiedni program, a nie ZZZ.

09.02.2008
19:41
[163]

N|NJA [ Senator ]

Fin-> Ninja=> Ktoś kto w LO nie wie kim był Chrobry, nie powinien tam trafić.

I chciałbym, zeby tak było. Niestety tak nie jest. A przynajmniej nie było tak "za moich czasów" (już mi sie nudzi ta formułka :)) Nie wiem, nie chodziłem do renomowanego liceum, więc trafiałem tez na orłów, którzy nie potrafili znaleźć Nilu na mapie i nie znali daty rozpoczecia II WŚ. I nie były to jakieś wyjątki i sporadyczne przypadki.


Kto trafił, nie powinien być zalewany strumieniem niepotrzebnych informacji. Z maty u mnie wyniki są różne, ale uczą się wszyscy.

Alez ja się w pełni zgadzam, że wciskanie do głowy nadmiaru mało interesujących informacji (z punktu widzenia danego ucznia) do niczego dobrego nie prowadzi. Ale rozbija się to tez o zasadniczą kwestie: wielu uwaza, że ŻADNE informacje z danej dziedziny im nie są potrzebne, bo oni chcą być, dajmy na to, informatykami, więc po co im biologia. Mówiłem- choćby tą biologię mieli raz na miesiąc i uczyli się tylko o rozmnażaniu, nadal by jęczeli. Nie możemy zwalac winy tylko i wyłącznie na "tych z góry", bo i sami uczniowie nie są święci. A potem tacy geniusze trafiają na studia :)
Do wszystkiego trzeba przyjąć odpowiednie proporcje i w liceum postawić na większe specjalizowanie. Tez totalnie olewałem matematykę, biologię i chemię na rzecz bardziej interesujących mnie rzeczy. Co wiem to wiem, na reszcie w spożywczym mnie nie oszukają (ba, na kasie w sklepie tez pracowałem i potrafiłem liczyć w pamięci! :)), podstawy posiadam i tak być powinno. Ale nie można popadac z jednej skrajności w druga i całkowicie odpuścić nauczanie przedmiotów niezwiązanych z obranym przez nas kierunkiem, bo to w żaden sposób nie poprawi i tak już podupadającego systemu oświaty.



09.02.2008
20:35
[164]

Ptosio [ Legionista ]

alpha - problem w tym, że niektóre przedmioty o wiele łatwiej sprowadzić do poziomu zzz niż inne:)
Jest trochę racji w tym co piszesz, ale będę upierał się, że poezja zdecydowanie różni się od tekstów, z którymi mamy do czynienia na codzień i ciągłe jej analizowanie może wręcz wyrobić złe nawyki.
Tak naprawdę pomysły na język polski wyczerpały się w gimnazjum, a w liceum została historia literatury (która na dobrą sprawę powinna należeć do zakresu programowego "wiedzy o kulturze") i analiza tekstów, głównie poezji (bo matura...). Nie mówię, że na takie rzeczy nie ma miejsca w liceum ogólnokształcącym, ale teraz poświęca się im zdecydowanie zbyt wiele uwagi.
Żebyśmy chociaż zapozawali się w szkole z klasyką literatury...ale nie! Podstawowym kryterium doboru pisarzy i poetów jest niestety miejsce urodzenia.
Przedmioty takie jak fizyka (mechanizmy rządzące naszym światem czyli coś, o czym osoba legitymująca się wykształceniem średnim zdecyowanie powinna wiedzieć, i to sporo. Odpowiednio prowadzona potrafi rozwijać zdolność myślenia w o wiele większym stopniu niż j.polski, choć niestety faktem jest, że łatwo daje się sprowadzić do zzz) czy gegorafia (krótko mówiąc: wiedza o świecie współczesnym, czyli bez wątpienia jeden z najważniejszych przedmiotów w szkole. Poza niezbędną wiedzą stwarza olbrzymie możliwości nauki analizy problemów i szerszego na nie spojrzenia, - moim zdaniem większe, niż j.polski(a przynajmniej w mniejszym oderwaniu od rzeczywistości)) mają przydzielone 3 godziny w trzyletnim cyklu kształcenia, podczas gdy polski...16.
Jedynym ze sposobów na rozwiązanie tego problemu jest zastąpienie matury typu "napisz analizę wiersza według wzorca" taką, która sprawdzałaby podstawowe wiadomości z różnych dziedzin + oczywiście zdolność kojarzenia faktów. Tylko to sprawiło by, że "średnie wykształcenie" miałoby jakąkolwiek wartość.
Opcja numer dwa to odejście od idei kształcenia ogólnego na rzecz specjalizacji, ale to z kolei wymagałoby pozostawienia dezycji co do przedmiotów zdawanych na maturze całkowicie w gestii ucznia, czyli tak samo jak we wcześniejszym przypadku rezygnację z obowiązkowej matury z polskiego. I nie mówcie mi teraz, że maturę z polaka może i tak zdać każdy głąb. Może i tak, tylko co z tego? Nie chodzi o samą maturę, ale raczej o jej wpływ na naukę w liceum, które w naturalny sposób dąży do jak najwyższych wyników swoich uczniów.

09.02.2008
21:30
smile
[165]

Windows XP 16 [ Burnout Master ]

Ileż razy, każdemu z kolei, mam powtarzać, że każdy przedmiot, a nie tylko matematyka, uczy logicznego myślenia. Tylko musi mieć odpowiedni program, a nie ZZZ.

To wiem :P Ale sam chyba przyznasz, że historia aż tak efektywna nie jest :P

09.02.2008
21:42
[166]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Jest. Umiejętność zobaczenia i zrozumienia logicznego ciągu zjawisk historycznych to coś, co posiadło niewielu. I przeważnie ci ludzie radzą sobie w życiu, często efektywnie rządząc milionami innych ludzi.

09.02.2008
21:43
[167]

Dark Elf [ Konsul ]

dla mnie poroniony pomysl. Przeciez sa licea profilowane , technika a dla tych co nie chca nic robic - zawodowki. po cholere jeszcze 'uprofilowywac' licea ogolnoksztalcace?

Ja jestem po LO , bylem na mat-infie , studiuje prawo. Wiec niech mi nikt nie wmawia ze idac do LO wiesz co bedziesz robic w przyszlosci . zazwyczaj tylko wydaje Ci sie ze wiesz.

09.02.2008
21:51
smile
[168]

artis [ Pretorianin ]

tak, wystarczy powiedzieć "Polacy nie gęsi (...) , ale ilu jeszce, za jakiś czas zrozumie co miał pisarz na myśli ? Reformować ,reformować - pytanie Po Co ? Stary sysytem nauczania był najlepszy - bo przecież - kto chce do czegoś dojść to najwięcej zyska własną praca nad sobą i tak ŻYCIA MOŻNA NAUCZYĆ SIĘ JEDYNIE W PRAKTYCE !

09.02.2008
22:04
[169]

Vader [ Legend ]

Moim zdaniem, posunięcie minister Katarzyny Hal, jest bardzo dobre. To jedna z najważniejszych typów reform, jakie powinny zostac przeprowadzone w polskim szkolnictwie.

Wsród tych, którzy już zakończyli swoją edukację, panuje błędne przekonanie, o wielkim spadku jakości kształcenia w Polsce. To jest fikcja. Zmieniaja się czasy, zmienia się rynek. Poziom edukacji w porównaniu do dynamiki zmian rynkowych jest niezmienny. I to właśnie jest problem, ponieważ powinien być nadążny.

Wielu ludzi błędnie zakłada, że dzieci będą tym mądrzejsze im więcej przedmiotów się wrzuci do programu. Całkowity idotyzm. Idąc tym tokiem rozumowania, można by dodatkowo wprowadzić sto przedmiotów, a czas trwania edukacji szczebla średniego wydłużyć do 20 lat. Tylko po co, w imię czego? W celu realizacji edukacyjnej idylli niespełnionych intelektualistów, którzy chcieliby żyć w społeczeństwie mędrców? Utopia.

Rynek potrzebuje specjalistów. Ludzi, którzy zdolni są do podjęcia konkretnych działan, w celu świadczenia określonej usługi lub wyprodukowania potrzebnego dobra. Dobrze jest się znać wybitnie na jednym i być dyletantem w reszcie zagadnień. Próba wyspecjalizowania się we wszystkim, jest działaniem skazanym z góry na porażkę. To, że udało się to w jakimś zakresie panu X,Y, nie oznacza, że każdy dysponuje takim samym potencjałem intelektualnym. A rynek potrzebuje znacznie więcej specjalistów, niż 0,00001% geniuszy o IQ 200 i hiperpamięci.

Edukacja od szkoły średniej, powinna rozwijać przede wszystkim zdolność do logicznego myślenia, umięjętność wysławiania się w sposób formalny, posługowania się różnymi systemami symboli, posługiwania się matematyka w celu uproszczonego opisu zjawisk fizycznych, oraz podstawy etyki i ekonomii + przedmioty obieralne, zależnie od aspiracji i wyboru kierunku studiów. I pani HALL uczyniła w tym kierunku chociaż ten jeden malutki kroczek.

Powiedzcie mi tak szczerze, jak dużo pamiętacie z przedmiotów, które nie są wchodzą w zakres waszego wykształcenia i pracy?

Czy poloniści pamiętają wzór na siłę w polu grawitcyjnym?
Czy fizycy potrafią wymienić wszystkie rodzaje dopełnień?
Czy inżynierowie, pamiętają czym jest mezoglea, albo który gruczol wytawrza jaki enzym?
Czy historyk pamięta ile wynosi uniwersalna stała gazowa?

Wymieniać można w nieskończoność i praktycznie każdemu wykształciuchowi, można by udowodnić, że tu i teraz nie zdałby matury. Do czego zmierzam? Pomyślcie sami:)

09.02.2008
22:20
[170]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Vader--->

Ja wiem, że kusząca jest perspektywa wielomilionowej rzeszy ludzi z wykształceniem wyższym, nie mających żadnego pojęcia o historii, wtedy będzie im można wciskać, że komunizm był dobry, Kukliński to zdrajca, a powstanie warszawskie "było niepotrzebne".

Zgodzić mogę się jedynie co do tego, że forma nauczania w przypadku wielu przedmiotów powinna być nieco inna - na biologii powinno się raczej uświadamiać humanistom problemy przed jakimi stoi nasza cywilizacja, a nie budowę pierwotniaków, podobnie powinno być z fizyką (choć częściowo uczyć rzeczy, których się po prostu nie zapomina), czy większością innych przedmiotów, ale nie jest wyjściem całkowita rezygnacja z przedmiotów kształcenia ogólnego.

Równie dobrze można się zapytać, czy inżynier powinien znać historię zbrodni katyńskiej, fizyk Dostojewskiego, a nauczyciel polskiego - mieć choćby blade pojęcie o teorii względności.

09.02.2008
22:29
[171]

Vader [ Legend ]

Hajle ---> Czy moglibyśmy zawrzeć pewną umowę? Moja propozycja jest taka:
Jeżeli w moim poście, nie pojawia się żaden zwrot z gatunku "lewak, prawak, oszołom, hitler, stalin, konserwa", to czy mógłbyś również swoich postów pozbawić tego gówna? Byłbym zobowiązany, w końcu nie zawsze i nie w każdym wątku trzeba robić smietnik.

Jeżeli chodzi o sprawę tego, co ktoś "powinien" wiedzieć, to tutaj pojawia się pewna pułapka. Gdy zadamy sobie pytanie - czy polonista powinien znać podstawy matematyki i fizyki, aby w jakimś małym stopniu rozumiec zasadę rzeczywistości w której zyje - każdy odpowie bez namysłu, że powinien. Czy powinien znać historię swojego kraju? - powinien. Czy powinien znać budowę swojego ciała? - powinien. Czy powinien znać zasdy funkcjonowania społeczeństwa w którym żyje? - powinien. Czy powinien znać prawo, szczególnie, że jego nieznajomość nie zwalnia od karnej odpowiedzialnośći? - pewnie, że powinien! Wymieniać tak możemy w nieskończoność. Szybko okaże się, że tym niezbędników jest całe multum, jedno ważniejsze od drugiego i dodatkowo - zależne od sytuacji w której znaleźć się może, ów konkretny człowiek. Okazać by się mogło, ze szkoła średnia musiałaby trwać 10 lat..

Powstaje zatem pytanie: gdzie jest granica, ile i co tak naprawdę powinien wiedzieć ten człowiek na szczeblu średnim, jak dobrać zakres i ilość tych "niezbędników" aby jego wiedza była przydatna i użyteczna w otaczającym świecie, przy danej sytuacji rynkowej i tak dalej.

09.02.2008
22:42
smile
[172]

Buggi [ 19999 pkt XP ]

CO?! Kurde ja nie chce chodzić do takiego liceum! Boję się tego. Takiego obniżenia poziomu. A w dodatku reforma zacznie się właśnie wtedy kiedy ja pójdę do liceum

09.02.2008
22:44
[173]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Vader--->

Byłbym zobowiązany, w końcu nie zawsze i nie w każdym wątku trzeba robić smietnik.

W 9 postach na 10 wyzywasz ludzi od nazioli, nie masz więc chyba specjalnych podstaw do tego, żeby mnie pouczać w tej kwestii? Poza tym nie oceniaj mnie wg swojej miary - ja nie miałem zamiaru robić śmietnika, ani wyładowywać frustracji - przedstawiłem Ci konkretny argument - jeśli Twoje rozwiązanie doszłoby do skutku, świadomość historyczna upadnie już całkowicie w narodzie.

Powstaje zatem pytanie: gdzie jest granica, ile i co tak naprawdę powinien wiedzieć ten człowiek na szczeblu średnim,

Nikt z nas nie wie tyle, ile by chciał i ile powinien, co do tego możemy się chyba zgodzić. Jeśli jest na Ziemi człowiek zadowolony ze swojego poziomu wiedzy i rozumienia świata, najpewniej jest to idiota. Ty jak zwykle popadasz w skrajności - nie musimy wzorem ideałów Legutki wprowadzać do szkół łaciny ani greki, człowieka renesansu i tak współczesna szkoła nie wychowa, podobnie jak nie ma już pewnie powrotu do klasy matury przedwojennej. Świat się zmienia, liczy się specjalizacja w wąskiej dziedzinie.

To wszystko prawda. Szkoda tylko, że Twoje rozwiązanie polega na ustaleniu granicy minimum, a nie jakiejkolwiek optymalizacji. Czy dzisiejszy program kształcenia w ogólniakach naprawdę aż tak bardzo hamuje możliwości rozwoju? Czy jest sens systemowo napędzać pogoń charakterystyczną dla naszej cywilizacji? Wydaje mi się, że już pędzimy, częstokroć zbyt szybko i brakuje nam raczej postoju, chwili rozwagi, a nie dorzucania do pieca i jeszcze większego rozpędzania się.

Postęp i tak uwarunkowany jest przede wszystkim nakładami finansowymi i nieskrępowanymi możliwościami rozwoju dla jednostek wybitnych, a nie tym, czy przeciętny magister liźnie trochę więcej matematyki zamiast historii. Dodaj jeszcze do tego fakt, że wielbiona przez Ciebie Hall, a właściwie jej urzędnik jasno powiedział, że cała ta reforma sprowadza się do ułatwienia zdobywania tytułu magistra, a nie wzmocnienia specjalizacji w ramach szkolnictwa średniego - pic na wodę, a w dodatku jeszcze bardziej destabilizujący szkolnictwo wyższe i rynek pracy.

09.02.2008
22:45
[174]

Attyla [ Flagellum Dei ]

vader
gdzie jest granica, ile i co tak naprawdę powinien wiedzieć ten człowiek na szczeblu średnim, jak dobrać zakres i ilość tych "niezbędników" aby jego wiedza była przydatna i użyteczna w otaczającym świecie, przy danej sytuacji rynkowej i tak dalej.
Może ja spróbuję ci wyjaśnić różnicę w postrzeganiu kwestii wykształcenia. Ty uważasz, że człowiek ma nabyć określony zasób umiejętności, które następnie mógłby sprzedać na rynku pracy. HS uważa, że człowiek powinien postrzegać wykształcenie jako wartość samą w sobie, która daje mu możliwość głębszego analizowania rzeczywistości i która pozwoli mu na wykształcenie inteligencji krytycznej, to jest wystarczającej swobody w poruszaniu się w różnych dziedzinach wiedzy by móc wykształcić sobie własny pogląd na określone sprawy.
Innymi słowy ty uważasz, że szkoła powinna przygotowywać towar na rynek pracy a HS (ja zresztą też) uważa, że powinna ona przygotowywać do samodzielnego myślenia i aktywności intelektualnej. W twoim przypadku produktem jest biorobot (homo faber), który zwykle nawet nie rozumie tego co robi a w naszym produktem powinien być człowiek myślący (homo sapiens sapiens) Mam nadzieję, że widzisz różnicę i że skłoni cię to do chwili zastanowienia.

09.02.2008
23:03
[175]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Attyla-nie odchodź od realności. W świetle OBECNEJ sytuacji i OBECNEGO systemu posunięcie jest dobre, choć jego umotywowanie już nie. Możemy sobie dyskutować o idealnych systemach kształcenia, może nawet ktoś ma możliwości, żeby taką ideę przeforsować-ale w chwili obecnej decyzja minister najzwyczajniej w świecie ułatwi życie uczniom. I b. dobrze.

09.02.2008
23:07
smile
[176]

Windows XP 16 [ Burnout Master ]

w chwili obecnej decyzja minister najzwyczajniej w świecie ułatwi życie uczniom. I b. dobrze.
Niech każdy sobie przypomni kampanie wyborczą PO... "By żyło się lepiej...wszystkim"

09.02.2008
23:14
[177]

Vader [ Legend ]

Hajle -->

W 9 postach na 10 wyzywasz ludzi od nazioli, nie masz więc chyba specjalnych podstaw do tego, żeby mnie pouczać w tej kwestii?
Robisz dokładnie to samo, tyle że wyzywając od komunistów. Nie przedstawiłeś żadnego argumentu, nie obrażaj proszę mojej inteligencji. Chciałeś byc uszczypliwy jak zawsze, więc nie rób teraz z tego super argumentu w merytorycznej dyskusji, bo obydwoje wiemy, że nie taka była intencja. Proponuję zamknąc sprawę polityki w tym wątku.

System, który proponuję nie musi w cale negować historii. Napisałem dalej, że jest bardzo trudno wyodrębnić taki zakres wiedzy, o którym można powiedzieć, że jest tym najwłaściwszym i najbardziej potrzebnym. Jeżeli położymy nacisk na historię, zamiast na podstawy ekonomii, ktoś mógłby mi zarzucić, że chcę wyprodukować grupę nieświadomych procesów gospodarczych robo-historyków, abym mógł łatwiej nimi manipulować na gruncie ekonomii. Analogicznie, do każdego "braku" można doczepić taki sam zarzut.

Optymalizacja, nie zawsze musi być równoznaczna z poszerzaniem materiału. Moim zdaniem, każdy uczeń i tak się w jakimś stopniu specjalizuje. Jeden woli biologię, drugi historię, trzeci matematykę. Nawet, jeżeli jest ambitny i dba o swoją średnia, to do różnych przedmiotów, przykłada się z różnym zaangażowaniem, a po dwóch miesiącach i tak nie pamięta znakomitej większości tego, co zakuł. Czy zatem drogę w rozwoju szkolnictwa widzicie w zwiększaniu obćiążenia programowego? Moim zdaniem i tak jest już za dużo.
Najlepszy system to taki, który stwarza pewną obowiązkową podstawę, a resztę pozwala dostosować do własnych zainteresowań. Dla kogoś, kto wybrał mat-fiz, rok historii wystarczy, byle tylko, ten roczny program był określony z rozmysłem. Być może, przy zmianie metodyki, przez rok można człowieka nauczyć więcej wartościowych rzeczy, niż przez 4 lata zakuwania dat?

Postęp to nie tylko myśl genialna jednej jednostki ultra wybitnej. Postęp to także cały wielki nakład wdrożeniowy na niższych szczeblach. Przykładowo, nie wystarczy, że wymyślisz w przypływie geniuszu, konstrukcję nowego silnika - potrzebny będzie sztab naukowców, który zajmie się dopracowywaniem detali, modelowaniem, testowaniem, badaniem. Ich inteligencja i wiedza może być mniejsza niz Twoja, lecz wciąż musi być duża. Podsumowując: nie jest tak, że wystarczy jeden super zdolny magister na kraj (przesada celowa), ale także cała grupa magistrów średnich, zajmujących się sprawami mniej ważnymi, jednak na tyle skomplikowanymi, że wymagają odpowiedniego przygotowania merytorycznego.

attyla -->
Jeżeli przyjąć waszą koncepcję wykształcenia, to zadane pytanie o zakres jest nadal aktualne. Skoro nauka ma rozwijać i umożliwiać jednostce osiągnanie żywej inteligencji, wiedzy wszechstronnej pozwalającej określać siebie i świat - to jak to zrobić? Czy obecny system realizuje wasz postulat? Moim zdaniem niespecjalnie.

Tak, uważam, że znakomita większość ludzi podejmuje trud edukacji nie z ciekawości świata, ale ze względu na chęć podniesienia swojego standardu zyciowego, chęc osiągnięcia sukcesów, zrobienia kariery, lub po prostu, w celu podjęcia pracy. Na palcach jednej ręki można by wyliczyc ludzi, ksztąłcących się nie z potrzeby - a z woli i ciekawości, chęci poznania i rozwoju. Jeżeli już się ktoś taki pojawi, to właściwie bez względu na system - i tak się rozwinie. Literatura jest całkiem dostępna, studia dzienne są za darmo. Problem żaden. Co szkodzi, aby dodatkowo, szkoła umożliwiała lepsze wejscie na rynek pracy reszcie uczniów?

09.02.2008
23:30
[178]

Yakeem [ Pretorianin ]

Wymieniać tak możemy w nieskończoność. Szybko okaże się, że tym niezbędników jest całe multum, jedno ważniejsze od drugiego i dodatkowo - zależne od sytuacji w której znaleźć się może, ów konkretny człowiek. Okazać by się mogło, ze szkoła średnia musiałaby trwać 10 lat..

Vader, popadasz z jednej skrajności w drugą. Liceum ogólnokształcące jest właśnie takim kompromisem, pigułką wiedzy jaką powinien posiadać każdy człowiek aspirujący do miana osoby inteligentnej. Zresztą, nie chodzi nawet o zdobywanie jakichś laurek czy komplementów na temat naszej inteligencji czy erudycji. O wiele ważniejsze jest, o czym wspomniało już parę osób, wyrobienie inteligencji krytycznej. Umiejętności wyrabiania własnego poglądu na sprawę, innego spojrzenia niż to o którym np. przeczytamy w naszym ulubionym dzienniku.

Czy obecny program licealny spełnia to kryterium? Nie można chyba jednoznacznie odpowiedzieć. Albo właściwsze jest, legendarne już, "zależy". Zależy od naszego "przewodnika". Jeśli trafimy na sfrustrowanego profesorka, którego nie chcieli na uczelni i wyżywa się na biednych licealistach, to sprawą oczywistą jest, jakie będą skutki nauczania kogoś takiego.

Ale możemy tez trafić dobrze. Miałem nauczycielkę polskiego, która potrafiła urozmaicić i w ciekawy sposób przekazywać wiedzę o literaturze. Dla niej przerobienie arcydzieł Dostojewskiego, Kafki czy Gombrowicza było dobrą okazją do wyciągania poważniejszych wniosków, uogólnień, na temat psychiki ludzkiej, społeczeństwa, czasami nawet do implikacji bardziej filozoficznych. Nie miało to formy monologu mądrej, doświadczonej pani, wręcz przeciwnie - dawała ona okazje do dyskusji całej klasie, chciała aby to inni doszli do takich ciekawszych wniosków na podstawie tych utworów. I tak powinna wyglądać większość lekcji, na tym powinno polegać ogólne kształcenie.

Brakowało mi takiego podejścia na wspomnianej wcześniej przeze mnie historii czy np. biologii. Teoria ewolucji została przekazany w bardzo suchy sposób, zabrakło jakiegoś większego zastanowienia nad nią. Zabrakło pokazania jak wiele czasu musiało minąć i do jak wielu zdarzeń musiało dojść, abyśmy łaskawie mogli znajdować się teraz, w tej formie.

Dlatego sądzę, że z jednej strony to, owszem, sprawa programu, materiału licealnego, ale też bardzo wiele zależy od samego nauczyciela - jaki jest teraz prestiż tego zawodu, jakie są zarobki, jak on sam jest kształcony.
Czy ta kombinacja (zarobki,prestiż,kompetencja) w obecnej chwili daje zazwyczaj coś dobrego, czy raczej tworzy kolejne tabuny ludzi z wyższym wykształcenia i wyższą frustracją?

09.02.2008
23:40
[179]

Vader [ Legend ]

Yakeem -->
Popadam w te skrajności celowo, ponieważ, pozwala to określić w przybliżeniu zakres, w którym można poszukiwać problemu. Od razu wiadomo, że złoty środek jest pomiędzy jednym a drugim, a nie w osiąganiu skrajności. Są ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że im więcej wrzuci się dzieciakom do nauki, tym lepiej. A zupełnie nie tędy droga.

Piszesz, że liceum jest kompromisem, między jednym a drugim. Czy Twoim zdaniem, obecna jego forma spełnia to zadanie? Czy osoby, które ukończyły liceum, są młodymi sokratesami, czy raczej materialistycznymi świniami, zainteresowanymi tylko dyskoteką i kasą? Być może problem w ogole nie jest w szkole, a w ludziach. I czy dla garstki zainteresowanych, program jest odpowiedni, czy mógłby być jeszcze lepszy? Czy dla dobra gospodarki (czyli nas wszystkich), lepiej stworzyć system służący tej małej elitce, czy taki, który z tych przeciętniaków zrobi jednostki użyteczne społecznie?

Napisałeś jedną cholernie ważną rzecz. Sprawa nauczyciela. Tu kryje się całe sedno sprawy, bo w opisanej przez Ciebie postawie polonistki, kryje się cały problem metody. Gdybyś miał wybrać dla swojego dziecka, wyłącznie z dwóch opcji:
- rok języka polskiego z taką swietną nauczycielka, poruszającą różne problemy i wykładająca w sposób ciekawy i poruszający
- 4 lata z polonistką, która przychodzi na lekcje, dyktuje, każe zakuć poczym egzaminuje i wystawia ocenę
To co byś wybrał? Bo ja to pierwsze.

Wnioski nasuwają się same...

09.02.2008
23:40
[180]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Vader--->

Jeżeli położymy nacisk na historię, zamiast na podstawy ekonomii

Błąd - słusznie napisałeś o ekonomii, to samo z etyką. Z nich nie powinno się rezygnować.
Uważam, że w liceach powinna być ekonomia, usunąć ten bzdurny przedmiot "przedsiębiorczość" czy jak mu tam, na którym uczy się zakładać firmę osoby bez elementarnej wiedzy ekonomicznej - świetny przykład na głupotę polskiej edukacji.

Czy zatem drogę w rozwoju szkolnictwa widzicie w zwiększaniu obćiążenia programowego? Moim zdaniem i tak jest już za dużo.

Myślę, że wciąż sporo osób ma świadectwa z paskiem, mnóstwo polskiej młodzieży pcha się do liceów i je kończy - czemu nie widzę tego tytanicznego obciążenia?

Słusznie napisałeś, że niewiele (choć znowu przesadziłeś) jest osób rozwijających się z własnej potrzeby ducha - ale to ma być argument za tym, żeby system był mniej wymagający? Jest dokładnie na odwrót - skoro ludzie od siebie nie wymagają, musi ktoś inny, żeby potem ludzie nie głosowali na Leppera.

Dla kogoś, kto wybrał mat-fiz, rok historii wystarczy, byle tylko, ten roczny program był określony z rozmysłem.

Chyba nie wiesz co mówisz, równie dobrze mógłbyś stwierdzić, że osobie idącej na studia humanistyczne wystarczy godzina matematyki tygodniowo. Musi być utrzymana pewna ciągłość, określony porządek. Nie możesz przeskoczyć od demokracji ateńskiej do epoki państwa burżuazyjnego, pomijając niedobre średniowiecze :P Z czego chcesz zrezygnować? Ja uważam, że już bardziej się programu historii uszczuplić nie da - dalej to już tylko parodia nas czeka.

Nie wiem, jak chcesz zmieniać metodykę - wzorce zachodnie? Dyskusja, dyskusja, ach ta wspaniała wymiana zdań - promuje się system edukacji oparty niby to na myśleniu, spieraniu się i argumentacji, ale warto jedną rzecz sobie uświadomić - zawsze konieczna jest pewna baza (wiedza) bez której nie da się nic sensownego zrobić.

Przykładowo, nie wystarczy, że wymyślisz w przypływie geniuszu, konstrukcję nowego silnika - potrzebny będzie sztab naukowców, który zajmie się dopracowywaniem detali, modelowaniem, testowaniem, badaniem

Uważasz, że ci ludzie będą swoją pracę wykonywali daleko doskonalej dlatego, że kiedyś w liceum nie musieli się uczyć dat? Efektywność ich pracy będzie w 1/20 zależała od edukacji do momentu uczenia w liceum, w 1/5 od tego czego się nauczą na studiach, a w pozostałej części od ich własnej pracy i doświadczenia które nabędą. Szkoła średnia powinna kształtować obywatela czy etos pracy, a etos ten możesz ukszałtować śrubując wymagania, a nie je na wstępie obniżając.

09.02.2008
23:43
[181]

DEXiu [ Generaďż˝ ]

Moje zdanie w tym temacie jest takie: stosunek wiedzy jaką uczniowie wynoszą ze szkoły do ilości materiału w niej nauczanego jest stały. Tak więc im mniej się będzie wymagać, tym się młodzież i dzieci bardziej rozleniwią i wciąż będą mówić że "za dużo". Każesz się dziecku z podstawówki nauczyć tabliczki mnożenia do 20x20 - nauczy się do 13x13. Każesz do 10x10 - nauczy się do 7x7. Obniżenie poziomu wymagań nic nie zmieni, a jedynie pogorszy sytuację.

09.02.2008
23:53
[182]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Finthos
To nie ja odchodzę od realności. To nie ja wymyślam "programy_rozwiązujące_wszystkie_problemy_w_tym_problemy_społeczne". Nie mam ciągot do profetyzmu i nie roszczę sobie uprawnień do geniuszu by wymyślać "doskonałe_systemy_rozwiązujące_wszystkie_bolączki_nowoczesnego_świata". Nie mam skłonności do fetyszyzowania "nowoczesności i w niej człowieka. Choćbyśmy wymyślili miliard więcej gadżetów niż posiadamy ich dzisiaj człowiek i tak pozostanie człowiekiem, tj. leniwym i skłonnym do zidiocenia zwierzęciem, który by z tego zwierzęcego stanu wyszedł musi być zmuszony i przekonany do pracy nad sobą. Jak powiedział kiedyś Brecht Nieprzymuszony nikt przymusu nie chce - i miał świętą rację.
Wy chcecie masowej produkcji wytresowanych do określonych zadać quasiludzi i ja mam prawo to krytykować. mam, bo wiem ile tacy ludzie tracą. Wy chcecie ludzi nie posiadających świadomości swoich możliwości, wytresowanych w sam raz do "doskonałego społeczeństwa" a ja wolę rozmawiać z człowiekiem, który rozumie co mówi i co się do niego mówi.

Vaser
Czy obecny system realizuje wasz postulat? Moim zdaniem niespecjalnie.
Nie istnieje, nie istniał i istnieć nie będzie system doskonały. Problem polega na tym, że wszystkie państwa upaństwawiają szkolnictwo, co bardzo szybko powoduje zamianę nauczycieli w urzędników przyuczanych do zawodu na metastudiach, które dają im wystarczającą ilość gotowych rozwiązań określonych problemów i nic więcej. Biurokraci zajmujący wyższe pozycje w pionowej hierarchii dostrzegają mankamenty wykształcenia i wymyślają kolejne "uzdrowicielskie" prograny i idee a la kaszpirowski i psują to czego do tej pory nie udało im się jeszcze zepsuć. Wystarczy sięgnąć nieco pamięcią wstecz. Szkoła PRLowska była fatalna, ale i tak była o niebo lepsza niż obecne nibyszkoły oferujące nibywykształcenie i nibyumiejętności. Każda kolejna "reforma" to kolejne obniżanie poprzeczki stawianej przed człowiekiem i kolejne etapy "standaryzacji", które bazują na wkuwaniu w dzieciaki odpowiedzi na pytania stawiane w testach, przy czym dzieciaki wkuwają je dzisiaj a jutro wszystko im ze łbów wietrzeje. Będąc dzisiaj na gali BCC ze zdumieniem skonstatowałem, że tow. Bartoszewski albo Lalkę czytał baaaaaardzo dawno i większość mu już zdążyła wywietrzeć albo świadomie przeinacza jej treść i przesłanie. Za 10-20 lat, gdy wystąpi jakiś Bartoszewski-bis będzie można powiedzieć, że czytał nie Lalkę a jej streszczenie przygotowane przez jakiegoś "reformatora" albo kogoś, kto wykorzystuje tworzony przez tych "reformatorów" popyt na nibywiedzę uzyskiwanej nie ze źródła a z jego streszczenia.

Nauczanie to zawód z natury wolny a nie urzędniczenie i wtłaczanie go w ramy urzędnicze musi go zniszczyć i przekształcić w jakąś karykaturalną groteskę. Ergo - jedynym wyjściem jest usunąć nauczanie z zadań realizowanych przez państwo.

10.02.2008
00:05
[183]

Vader [ Legend ]

Hajle -->

Ale oprócz ekonomii i etyki, jest gro innych nauk, których znaczenie w życiu codziennym jest olbrzymie. Przykładowo znajomość prawa. Ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że nie jest możliwe zrealizowanie wszystkiego. Zatem dlaczego ekonomie i etyka, a nie prawo. Ktoś te bazę określa, czymś się kieruje. Kryterium jakościowym, ilościowym, czy może ideologicznym? Jedno jset pewne, ta "baza" jest tworem plastycznym a stan obecny wcale nie musi być stanem optymalnym.

Myślę, że wciąż sporo osób ma świadectwa z paskiem, mnóstwo polskiej młodzieży pcha się do liceów i je kończy - czemu nie widzę tego tytanicznego obciążenia?
Nie piszę o niemożliwości ukonćzenia liceum, ze względu na gigantyczne obłożenie materiału, tylko o tym, że nie dostrzegam korelacji, pomiędzy zwiększaniem ilości materiału, a jakością zdobytego wykształcenia. Szczególnie, ze pamięc ludzka jest nadwyraz krótka, szczególnie przy zastosowaniu metody ZZZ. Gdybym nie miał co robić z pieniędzmi, z chęcią bym przeprowadził małe badanie, aby udowodnić dwie tezy:
- przynajmniej 60% maturzystów, rok po maturze nie byłoby w stanie zdać tego egzaminu bez powtórnego przygotowania
- przynajmniej 60% ludzi z wykształceniem wyższym nie byłoby w stanie zdać matury bez powtórnego przygotowania
Pytam po raz kolejny: w związku z tym, jaki sens ma uporczywe zwiększanie ilości materiału i godzin, skoro nie jest to efektywne? Może czas na zmianę metod?

Musi być utrzymana pewna ciągłość, określony porządek. Nie możesz przeskoczyć od demokracji ateńskiej do epoki państwa burżuazyjnego, pomijając niedobre średniowiecze :P
- Ale po ukończeniu liceum, dla aspiranta polonistyki, "ciągłość" matematyki nagle się urywa. Rozumiem, sugerujesz, że ciągłość 4letnia, jest lepsza niż 1-roczna. Pewnie masz rację, ale czy nie lepiej aby jego potencjał został skanalizowany na to, co naprawdę go interesuje? A jeżeli zajdzie konieczność posłużenia się bardziej zaawansowaną matematyka, to jako przedstawiciel żywego intelektualizmu (idąc za waszym przykładem), dokształci się we własnym zakresie.

W sprawie metody: owszem, bez podstaw teoretycznych, które trzeba mieć w pamięci - nie sposób mówić o jakiejkolwiek nauce. Pamiętam, musiałem kiedyś wyryć wszystkie ważniejsze daty bitwy Kampanii Wrześniowej i dowódców. Nie pamiętam żadnego:) Sprawdziłem ile pamięta mój znajomy, filozofo-politolog. Pamiętał 3ech. Do czego zmierzam? Trzeba odróżnić podstawy teoretyczne od pierdoł.

Uważasz, że ci ludzie będą swoją pracę wykonywali daleko doskonalej dlatego, że kiedyś w liceum nie musieli się uczyć dat?
Wszechświat jest tak skonstruowany, że wszystko ma charakter przyczynowo-skutkowy. To jest cały łancuch wydarzeń. Przykładowo: zamiast dat, uczyłeś się matematyki. Dostałeś się na studia, Twoja wiedza wykraczała nieco poza poziom szkoły średniej - zdałeś szybciej egzamin. Większy nacisk położyłeś na przedmiot zawodowy, bo miałeś więcej czasu. I tak dalej. W ostatecznym rozrachunku, jako wartość wynikową zamiast 1/5 przydatności wiedzy uczelnialnej, stosunek może zwiększyć się do 1/4. A to czasem krok milowy w stosunku do innych, konkurencyjnych kandydatów na dane stanowisko. To oczywiscie jest tez pewien wyidealizowany schemat, ale nie sposób zignorować takiej możliwości.

Szkoła średnia, powinna przygotowywać przede wszystkim do podjęcia studiów. A etos pracy, głupio to zabrzmi w moim wydaniu, ale etos pracy, podobnie jak uczciwość, honor i poczucie godności - to wartości wynoszone raczej z domu, niźli z Liceum.

Attyla -->
Sugerujesz, że nie powinnien istnieć żaden "program", tylko każdy nauczyciel uczy po swojemu, czego chce? To jak potem przeprowadzać egzaminy, jak nie wiadomo czego wymagać?

10.02.2008
00:16
[184]

Gepard206 [ Final Fantasy 7 ]

Jak najbardziej za ....

Możliwe,że to tylko jest w moim takim leniwym przypadku .... jednakże poza przedmiotami maturalnymi nie potrzebuje się uczyć 3 lata np. chemii czy historii ...

Zaczynając zabawe w LO zauważyłem,że panie nauczycielki chcą każdego przyciągnąć do danego przedmiotu, żeby go zdawał na maturzę .... Nie kiedy nawet myślałem, a żeby wziąść się tylko i wyłącznie za przedmioty wiodące, a do innych nie przykładać tak wielkiej wagi... w moim przypadku jest to mata i fiza to takiego laiciku nie mam :/

10.02.2008
00:17
[185]

NyyKo [ Generaďż˝ ]

Jak czytam wasze odpowiedzi przychodzi mi jedna myśl :
Na chu* kurw* sie uczyć jak i tak same problemy z tego ?

10.02.2008
00:30
[186]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Vader
Sugerujesz, że nie powinnien istnieć żaden "program", tylko każdy nauczyciel uczy po swojemu, czego chce? To jak potem przeprowadzać egzaminy, jak nie wiadomo czego wymagać?
Sugeruję, że nauka nie jest dobrem powszechnym lecz przywilejem dostępnym tylko tym, którzy jej pragną a mają odpowiednie cechy osobowe. Takim nie są potrzebne żadne "programy", bo sami będą szukać własnego mistrza i własnego rozwoju. Mistrz nie ma obowiązku brać każdego, kogo mu urzędnik podsunie. Mistrz musi sam ustanawiać kryteria i je egzekwować, bo mistrzem być przestaje a staje się kukiełką. Szmacianą laleczką w rękach nieodpowiedzialnych idiotów.
Wiem, wiem. "Nowoczesny" świat wymaga wykształconych ludzi. Pozostaje tylko pytanie, czy nauczenie kogoś, że wbijać gwóźdź należy młotkiem a nie pięścią można uznać za wykształcenie czy raczej za przyuczenie? I pozostaje drugie pytanie - czy pełniący obowiązki inteligenta będzie inteligentem a "prawie myślenie" nie robi nam żadnej różnicy? Jeżeli przyjmiemy profetyczny model społeczeństwa, w ramach którego mamy kapłanów wiedzy - "autorytety" i masę idiotów przekonanych święcie o swej wielkości, to "prawie myślący" p.o. inteligenta jest wysoce pożądany. Taki bez oporu przyjmie każde nowe objawienie wygłoszone przez kapłana i zajmie swoje miejsce w chórkach powtarzających, że "żadne zwierzę nie zabije drugiego bez powodu".

10.02.2008
00:31
[187]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Vader--->

Przede wszystkim znacznie łatwiej jest stworzyć kanon wiedzy ekonomicznej czy filozoficznej niż prawnej. Poza tym postępowanie człowieka nie znającego prawa w większości przypadków opiera się na moralności, a osoby mające braki w wiedzy ekonomicznej nie mają takiej podpory, zgodzisz się.

Ja jestem wielkim wrogiem ZZZ, myślę, że zgadzamy się co do tego, że polski system edukacji jest kiepski. Tylko, że my rozmawiamy raczej o pewnych ogólnych ideach, aktualnych czy to przy państwowej edukacji, czy jak postuluje Attyla prywatnej, czy to polskiej, czy jakiejkolwiek innej. Ty jesteś zwolennikiem specjalizacji i rezygnacji z wykształcenia ogólnego, a ja uważam, że specjalizacja nie może się odbywać kosztem wiedzy ogólnej. Nigdy nie wypracujemy idealnego modelu, ale Twoje rozumowanie jest takie, że skoro nie, to rezygnujmy z dotychczasowego modelu, a ja mówię, że jeśli zrezygnujemy, to wszystko się całkiem posypie.

Rozumiem, sugerujesz, że ciągłość 4letnia, jest lepsza niż 1-roczna

Mówimy o konkretnej sytuacji - uważam, że 3 (niestety nie 4) lata to minimalna ilość czasu na opanowanie elementarnych zagadnień z zakresu historii Polski oraz powszechnej. W rok możesz z grubsza przedstawić kilka ważnych zagadnień albo pędzić tak, że nikt nic nie zrozumie przez całą historię. Stąd pisałem o braku ciągłości, bo w jeden rok nie da się jej zrealizować, a przez trzy lata można przynajmniej próbować.

o oczywiscie jest tez pewien wyidealizowany schemat, ale nie sposób zignorować takiej możliwości.

Pamiętaj, że w obecnych warunkach możemy mówić tylko o pewnym uniwersalizmie i sytuacji jednakowej (jednakowo złej) dla wszystkich, więc Twój wyidealizowany schemat niczego nie dowodzi - wymagania będą albo większe, albo mniejsze dla wszystkich kandydatów na studia czy później studentów.

ale etos pracy, podobnie jak uczciwość, honor i poczucie godności - to wartości wynoszone raczej z domu, niźli z Liceum.

Etosu pracy, uczciwości, honoru i poczucia godności uczy nas życie, a lwia jego część to proces edukacji. Poza tym większość polskich rodzin jest w stanie wpoić pewną moralność, ale z etosem pracy czy patriotyzmem jest już dużo gorzej.

10.02.2008
00:54
[188]

Leilong [ STARSCREAM ]

Bardzo dobrze, w ameryce też tak jest ;) Tak powstają experci :D

10.02.2008
01:16
smile
[189]

Liczyrzepa [ Konsul ]

polski jest po to, zeby nie byc niepotrafiacym sie wyslowic burakiem typu wałęsa
ale jak ktos chce zostac prezydentem, to rzeczywiscie niepotrzebny

jezyki obce to podstawa. szczegolnie teraz, kiedy praca jest tylko zagranica. ale przeciez mozna w Anglii zmywac naczynia czy sprzatac w tesco znajac tylko 3 słowa w ich jezyku

bez matmy nie wiem jak ktos sobie wyobraza prace w jakimkolwiek zawodzie technicznym czy ekonomicznym. ale muzykowi niepotrzebna

historia i geografia daja jakies pojecie o swiecie. ale GW Bush swietnie sobie radzi bez tego

fizyka to ewangelia dla przyszlych technikow, biologia jest przydatna dla przyszlych lekarzy. ale tylko dla nich

takze najlepiej nie uczyc niczego nikogo, bo zawsze znajdzie sie ktos komu to niepotrzebne. tylko tezyzna fizyczna jest potrzebna kazdemu.
najlepiej wiec zrobic 8h godzin WF-u dziennie
duzo fikolkow, skoki przez kozla i bedzie super

10.02.2008
01:20
smile
[190]

Revanisko [ >>>Sith Lord<<< ]

bardzo bym sie cieszył jeżeli już w liceum można by było wybrać przedmioty których chce się uczyć ;]

10.02.2008
13:24
[191]

martusi_a [ Celestial ]

Łyczek --> Dla mnie biol-chem to profil, na który decydują się ludzie którzy nie lubią matmy (czyli mat-fiz czy mat-geo odpada) i nie lubią polskiego (czyli humanistyczna odpada)
W klasie miałam 36 osób, z czego tylko 2 poszły na kierunki zupełnie niezwiązane z profilem. Reszta wylądowała głównie na AMach, albo biologiach uniwersyteckich. Dlatego daleka jestem od stwierdzenia, że jak nie wiadomo, co chce się robić, to idzie się na biol-chem; przynajmniej w moim liceum biol-chem od lat uważany był i jest za najbardziej wymagający profil, zbierający pasjonatów, a nie uciekinierów i "odpadki" z mat-infów czy humanów, i to on zwykle zbierał najwyższe średnie na tle szkoły.
I tak, jak Ci napisał Minas - "Tam pewnie Cię z fizjologii wymęczą i jakichś podstaw regulacji metabolizmu, czyli pewnie o jakąś biochemię się otrzesz. " - beware! :> Biochemia to jest istny sajgon.

Degars -->
do tej pory na dobre studia mogli iść tylko najlepsi, bo oni byli w stanie przebrnąć przez materiał ogólny i jeszcze specjalizować sie w czymś, teraz wywalając trochę materiału ogólnego, ci trochę słabsi, także będą mogli coś osiągnąć. Co w tym złego ?
Studia są dla najlepszych. Ja wiem, że to dyskryminacja, przecież każdy ma wolne prawo do nauki itd itd, ale - proszę mi wybaczyć - takie jest życie. Twarde. Przykro mi, ale jeśli ktoś ma tylko ambicje, a nie predyspozycje, i tak niczego nie osiągnie, choćby studiował usilnie i uparcie.

a_o -->
ileż osób moim zdaniem marnuje talenty przez to, że uczęszcza do szkół, a nie uczy się indywidualnie
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Cóż z tego, że ktoś może być geniuszem i turbo-specjalistą, jeśli pozostanie socjopatą?


Stek bzdur:
a w świecie, w którym można wszystko znaleść w sekundę w Internecie jest to idiotyczne
Idiotyczne to jest opieranie się na Internecie i kalkulatorach. Internet to narzędzie, a nie sztuczna inteligencja stojąca niejako "nad" nami.
Czy ktoś doosły wie na czym polega mitoze i mejona, wymieni ktoś organelle komórkowe i opisze je, napisze reakcje charakterystyczne dla arenów?
Jest takich ludzi mnóstwo. Ponieważ tym zajmują sie zawodowo.
Matematycy to zresztą jedni z najinteligentniejszych ludzi.
A powiedział Ci ktoś kiedyś, że istnieje WIELE rodzajów inteligencji? Zapewne nie, bo po co się wdawać w dyskusje z jakimiś psychologami od biedy, lepiej puchnąć w dumę i samozachwyt rozwiązując kolejne całki.

Ptosio -->
Czemuś tak się uparł na tę poezję? :) Ja lekcje polskiego z liceum wspominam przemiło. Świetna nauczycielka, oczytana i inteligentna kobieta, wykładała nam polski w trybie studiów niemalże. Historia literatury, analiza tekstów, nawet tych nieszczęsnych wierszy była przyjemnością. Może dlatego, że oprócz Kochanowskiego robiliśmy też Wojaczka.

10.02.2008
13:27
[192]

alpha_omega [ Senator ]

martusi_a --------------->

Ja widzę olbrzymi wpływ indywidualnego nauczania na postęp i rozwój ucznia. Natomiast żadnego związku z wykształceniem socjopaty to nie ma, trzeba by było się naprawdę postarać, ażeby kogoś takiego wychować. W XIX wieku wykształcenie indywidualne było bardzo modne wśród osób, które było na to stać i jakoś socjopaci z tego nie powyrastali jak grzyby po deszczu. Dlatego uważam to przeciwstawienie za totalne przegięcie.

10.02.2008
13:42
[193]

Vader [ Legend ]

Martusia --> Może zrobić inaczej. Wprowadzić stan szlachecki i studia tylko dla szlachetnie urodzonych. Nie podoba Ci się? Życie jest brutalne...

Mam nadzieję, że już sama zauważyłaś idiotyzm popularnego sloganu ";life is brutal". Jest w tym nieco prawdy, ale to argument dobry do knajpy, nie do poważnej dyskusji.

Reszcie odpowiem wieczorkiem; (jadę zobaczyć, czy ten projekt monster rzeczywiscie jest taki denny).

10.02.2008
13:43
[194]

martusi_a [ Celestial ]

a_o -->
ok, być może przegięłam, niemniej naczelnym przeciwwskazaniem dla edukacji prywatnej jest to, że odbiera ona dziecku możliwość kontaktu z rówieśnikami i znacznie ogranicza możliwości jego rozwoju socjalnego. Co oczywiście nie musi doprowadzić do socjopatii, ale może być przyczyną zaburzeń w płaszczyźnie komunikacji interpersonalnej.

Vader -->
urodzenie nie ma wpływu na predyspozycje, zresztą to w ogóle wniosek wyciągnięty z czapki. I nie chodzi tutaj o to, co mi się podoba, a co nie.
Mam nadzieję, że już sama zauważyłaś idiotyzm popularnego sloganu ";life is brutal".
Oprócz tego, zauważyłam również idiotyzm sloganu "każdy inny, wszyscy równi".

10.02.2008
23:45
[195]

Vader [ Legend ]

Attyla -->
Twoja wizja, jest utopijna, delikatnie mówiąc. Jest jednak charakterystyczna dla Ciebie. Dążysz zawsze do tego, aby w każdym możliwym aspekcie wyodrębniać jakąś zinstytucjonalizowaną elitę, która posiada dostęp do "czegoś", czego nie ma "motłoch". Z nauką jest podobnie. Chciałbyś uczynić ją domeną jakiejś wąskiej grupy uprzywilejowanych ludzi, a cała reszta najlepiej gdyby nie potrafiłą czytać i pisać. Wtedy masa byłaby tak prosta do kontrolowania. Mógłbym wykorzystać teraz argumentacje Hajle o tworzeniu armii bezmózgich kukieł, którym można wmówić dowolne "prawdy".
Ale dość żartów. Rynek ma swoje wymagania, a kondycja gospodarki jest dobrem nas wszystkich. Im w lepszej jest kondycji, tym lepszy byt zarówno biednych jak i bogatych. To są ekonomiczna truizmy, którym chyba nie będziesz przeczył. A to, że magister magistrowi nie równy - rynek to zweryfikuje. Rynek, a nie sztuczne ograniczanie dostępu do nauki.

Hajle -->
Niekoniecznie. Wiele najważniejszych prawideł ekonomicznych wynika ze zwykłego pragmatyzmu i rachunku zysków-kosztów. Nieco wyobraźni, umysł analityczny - i właściwie można w uproszczeniu ogarnąc podstawowe prawa rządzące także w skali makro. Jeżeli przyjąć, że zwykły obywatel zamiast systemem prawnym - kieruje się kodeksem moralnym, to w sferze ekonomicznej, zamiast nauką, posługuje się rachunkiem zysków-kosztów, analizą i planowaniem.
Zgodzę się z tym, że o wiele łatwiej scalić w pigułkę ogół wiedzy ekonomicznej, niż prawnej. Ale o ile wiedza prawdna jest użyteczniejsza....

Jeżeli chodzi o profil ogólny - nie dążę do jego eliminacji, ale do ograniczenia na rzecz specjalizacji. Statystyczny magister przecież i tak z dziedzin "ogólnych" jest na etapie podstawówki. Odstępstwa zdarzają się nadwyraz rzadko. Przyczyna jest prosta, wiedza niewykorzystywana i nieodświeżana ulega zapomnieniu. Skoro tak - to ja się pytam - jaki jest sens? Chciałbym abyś mi odpowiedział na to pytanie.

Masz rację. Rok to pewnie za mało aby zrealizować program. 4 właściwie też za mało. Ale musimy sobie postawić pytanie: Jaki zamierzamy osiągnąc cel? Czy chcemy aby uczeń znał historię swojego kraju i europy, czy tylko swojego kraju, czy historię całą, czy najważniejsze jej fragmenty? I na ile możliwe jest zrealizowanie tego postulatu.

Mój przykład miał tylko pokazać prostą zależność. Koncentracja na tym co naprawdę istotne dla obranej scieżki kariery, może zaowocować i przyspieszyć osiągnięcie własnych celów.

Martusia -->
Predyspozycje to nie wszystko. Możesz być super inteligentem, a nie dotrzesz nawet do LO. Wszystko zależy bowiem od warunków bytowych i społecznych, w jakich znajduje się jednostka. Zresztą, podobno inteligencja rodziców w jakiejś części jest przekazywana potomstwu. Wątpię, by ludzie rodzili się jako "tabula rasa" i w całości byli kształtowani w procesie socjalizacji. Doczepiłem się, bo mam uczelenie na hasełko "życie jest brutalne/twarde". Jest używane zazwyczaj w celu usprawiedliwienia swojego skurwysyństwa (nie czynię jednak takiego zarzutu wobec Ciebie). Wystarczy zrobić coś złego, niemoralnego, okrutnego, krzywdzącego w imię interesu własnego - i obmyć sobie ręce stwierdzeniem "life is brutal". Zadziwiające, jak szybko poprawia się wtedy dobre samopoczucie, a ciężar winy spada na "nieznośne i bezwzględne życie" nie zaś na nas samych.

Nie ma systemów doskonałych. Każdy system można zoptymalizować. Dobry system to system prosty, oraz taki, który spełnia postawione mu zadania i jest użyteczny dla możliwie największej grupy ludzi.

Przykro mi, ale jeśli ktoś ma tylko ambicje, a nie predyspozycje, i tak niczego nie osiągnie, choćby studiował usilnie i uparcie.
- Praktyka pokazuje zupełnie co innego :)

11.02.2008
00:11
[196]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Vader--->

Im w lepszej jest kondycji, tym lepszy byt zarówno biednych jak i bogatych.

Przyznaj tylko, że zauważasz w swojej argumentacji podobieństwo do myślenia Chińczyków?
Oni to dopiero mają wyczucie rynku! A jaka specjalizacja :D

kieruje się kodeksem moralnym, to w sferze ekonomicznej, zamiast nauką, posługuje się rachunkiem zysków-kosztów, analizą i planowaniem.

Tyle tylko, że moralności w szkole nikogo nie nauczysz, a analizy i planowania jak najbardziej, właściwie sam przyznałeś mi rację, posługując się pojęciami z zakresu ekonomii.
Dodam jeszcze tylko, że opanowanie podstaw ekonomii może przynieść tylko dobre rezultaty, a w przypadku prawa niekoniecznie, bo znajomość ogólników może przynieść więcej szkody niż pożytku - problemem prawnym i tak powinien się zająć ekspert, zajęcia w liceum nie są konkurencyjne dla korporacji prawniczych :) Z kolei prawidła ekonomiczne są istotne w podejmowaniu wyborów konsumenckich czy choćby decyzji o zaciągnięciu kredytu.

Statystyczny magister przecież i tak z dziedzin "ogólnych" jest na etapie podstawówki

Jeśli tak jest, to świadczy tylko o dewaluacji samego stopnia magistra.

Przyczyna jest prosta, wiedza niewykorzystywana i nieodświeżana ulega zapomnieniu.

Dla Ciebie wszystko jest takie proste - skoro człowiek zapomina teoretyczną wiedzę, którą posiadł, nie powinien się był jej uczyć. Ja uważam, że powinien się jej nauczyć lepiej!
Nawet jeśli dzisiaj 1/5 magistrów ma porządną wiedzę geograficzną, historyczną czy matematyczną, pomimo tego, że nie zajmują się tym zawodowo, to wprowadzenie w życie Twojego toku rozumowania sprawi, że w kolejnym pokoleniu będzie to już tylko 1/10. Pytanie czy wolimy 100 tys inteligentów więcej czy PKB większe o kilka procent - dla mnie odpowiedź jest jasna. Oczywiście cały czas mówimy o rzeczach dość abstrakcyjnych, ale inaczej się nie da.

I na ile możliwe jest zrealizowanie tego postulatu.

Chciałbym, żeby uczeń nie idący na studia humanistyczne wiedział w jakiej żyje rzeczywistości - nie musi znać daty bitwy pod Kałką, zdaję sobie sprawę, że to dla niektórych abstrakcja na poziomie pantofelka, ale powinien rozumieć podstawowe procesy historyczne w perspektywie globalnej oraz historię własnego narodu - program uwzględniający takie postulaty musi być przynajmniej do pewnego stopnia rozbudowany, godzina tygodniowo w jednej klasie nie wystarczy, nie ma szans. To już bym wolał pójść na kompromis i przesunąć jedną godzinę matematyki zamiast historii w gimnazjach, a program historii realizować w liceum - bądź co bądź do rozumienia historii przydałaby się jakaś dojrzałość, do matematyki "wystarczy" wrodzona bystrość i zapał.

11.02.2008
10:19
[197]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Vader
Twoja wizja, jest utopijna, delikatnie mówiąc.
Ta "wizja" - jak to ująłeś funkcjonowała z powodzeniem tysiące lat. Co więcej - funkcjonowała niewymuszenie - spontanicznie. W świetle tego faktu jej "utopijność" jest mocno problematyczna.

Jest jednak charakterystyczna dla Ciebie. Dążysz zawsze do tego, aby w każdym możliwym aspekcie wyodrębniać jakąś zinstytucjonalizowaną elitę, która posiada dostęp do "czegoś", czego nie ma "motłoch". Z nauką jest podobnie.
Człowiek jest stworzeniem społecznym. Człowiek nie jest stworzeniem idealnie identycznym w każdej "odsłonie". Zestawienie tych 2 faktów daje jako naturalny efekt istnienie elit. Zatem elitarność to nie ejst moja obsesja a stan niesprzeczny z ludzką naturą.
Egalitaryzm z kolei jest bezpośrednio i nieusuwalnie z ludzką naturą sprzeczny. Wystarczy zwrócić uwagę choćby na to, że nawet grupy skrajnych egalitarystów bazują na grupie "wybrańców losu" - elicie. Najśmieszniejsze jednak jest to, że nie kwestia elitarności jest tu tym, co niektórych denerwuje. To kwestia funkcjonowania zinstytucjonalizowanych - a więc sztywnych - rites de passages. Kłopot w tym, że ryty przejścia muszą na czymś bazować. Może być to kryterium "towarzyskie" (tj. przystąpienie do grupy uzależnione jest od "wprowadzenia" - czyli gwarancji udzielonej przez członka grupy) albo kryterium strukturalne (przystąpienie regulowane jest poprzez konieczność spełnienia określonych wymogów - może być to równie dobrze wysoka kwota składki, wykształcenie, egzamin, czas "kotowstwa", urodzenie itp itd). Każda grupa reguluje dostęp do swego wnętrza, przy czym im grupa większa (tj. zawierająca coraz większą ilość ludzi wzajemnie sobie obcych) tym częściej występują kryteria strukturalne. Możesz to kontestować ale tego nie zwalczysz - nawet stosując najbardziej wyrafinowane ideologiczne sztuczki.

Chciałbyś uczynić ją domeną jakiejś wąskiej grupy uprzywilejowanych ludzi, a cała reszta najlepiej gdyby nie potrafiłą czytać i pisać.
Po co miałbym cokolwiek czynić w tym celu? Czyżbyś sądził, że ten twój "egalitarny" model proponuje coś odmiennego? Propozycja będąca przedmiotem tej dyskusji też zmierza ku temu - ku ukształtowaniu wąskiej grupy ludzi wykształconych i całej reszty - tj. masy matołów ledwie potrafiących pisać i czytać. Różnica polega tylko na tym, że ta moja "utopia" jest o niebo tańsza, bo jej skutkiem nie jest budowa grupy subsydiudowanej przez państwo - a więc grupa z natury ociężała i bazująca na roszczeniowości postaw.

Wtedy masa byłaby tak prosta do kontrolowania. Mógłbym wykorzystać teraz argumentacje Hajle o tworzeniu armii bezmózgich kukieł, którym można wmówić dowolne "prawdy".
No proszę... A na czy według ciebie polega fenomen michnikowszczyzny" Czy nie na tym, że istnieje pewna wąska grupa "namaszczonych", którzy mówią wam co, gdzie i jak czynić? Czy nie jest tak, że wymyślają oni sztampowe hasła, które wy następnie możecie stosować w zależności od potrzeb? Na czym polegała rewolucyjna dyktatura proletariatu kierowana przez "przewodnią siłę" - "rewolucyjną elitę"???

Rynek ma swoje wymagania, a kondycja gospodarki jest dobrem nas wszystkich.
Prawdę mówiąc, to ja - wzorem 99% innych ludzi - mam gdzieś kondycję abstrakcyjnej gospodarki. Mnie interesuje moja i mojej rodziny kondycja. Zresztą to samo jest udziałem większości innych ludzi. W tym tych subsydiowanych z moich podatków przez państwo. Dlatego ci subsydiowani bezczelnie żądają zwiększenia subsydiów - choć doskonale wiedzą, skąd się to bierze. To jest nowoczesna forma żebraniny. Żebraniny wymuszonej przez upaństwawianie kolejnych segmentów rynku. Dotyczy to w równym stopniu usług medycznych co edukacyjnych. Kłopot tylko w tym, że zawsze będą istnieć idioci, którzy będą dokonywali projekcji swych (chwalebnych zwykle) wyabstrahowanych od rzeczywistości pragnień na rzeczywistość - będą to czynili za pomocą jedynego dostępnego środka - przymusu państwowego. taka arogancja zawsze kończy się tym samym: degradacją takiej sfery usług i zamianą jej w ideologiczny fetysz - tabu. Pisałem o tym w tekście umieszczonym na naszym blogu - i - oczywiście nie spotkało się to z żadną rzeczową krytyką. Dokładnie ten sam los dotyczy i drugiego socjalistycznego fetysza - bublicznego szkolnictwa (to literówka - ale bardzo a pro pos - więc ją zostawiam:D).

11.04.2008
16:26
smile
[198]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Błazenady ciąg dalszy.

11.04.2008
16:28
[199]

maviozo [ Man with a movie camera ]

Nie lepiej było nowy wątek? Zaraz kupa ludu napisze albo "archeolog" albo w ogóle nie na temat:)
A pomysł pewnie nie przejdzie. Z tymi lekturami i tak raz, że zawsze kręcili, zawsze mówili że a) jest za dużo b) jest za mało (co głos to inne zdanie) przy czym w dzisiejszych czasach i tak 80% jedzie na streszczeniach, opracowaniach i ściągach.pl czy innych wynalazkach.

11.04.2008
16:32
[200]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Faktycznie, mogłem założyć nowy wątek, ale zobacz jak to wszystko się składa w całość (to o czym napisał mirencjum, a teraz to) - ludzie poszli do wyborów głosować na PO jako inteligenci, a dostali ministerstwo edukacji złożone ze zwykłych bambrów.

Przejdzie, nie przejdzie, wstyd mi za mój rząd.
Jeśli 80% jedzie na streszczeniach, to trzeba zrobić tak, żeby przestali, a nie wielkie książki czytać we fragmentach.

11.04.2008
16:34
[201]

maviozo [ Man with a movie camera ]

Hajle Selasje to trzeba zrobić tak, żeby przestali, a nie wielkie książki czytać we fragmentach.
Z mentalnością gównażerii nie da się walczyć niestety. Rozwój choćby internetu ma też złe strony. W tej chwili już na tyle są wygodniccy, że ściągają albo książki czytane, albo filmy, bo czytać się nie chce.

11.04.2008
16:38
[202]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Moja recepta: skoro 20% licealistów chce czytać lektury, to zróbmy tak, że jeśli ktoś nie będzie chciał czytać, nie będzie licealistą. Szybko z 20% zrobi się 50%, a reszta nie musi mieć wykształcenia średniego.

11.04.2008
16:42
[203]

wysiak [ Senator ]

Rownanie w dol, jakze postepowe. Zamiast przyglupow zmuszac do nauki, to sie wszystkich wyrowna do ich poziomu. Super, rzadzacy sie ciesza, glupsze spoleczenstwo - latwiej nim manipulowac.

11.04.2008
17:02
smile
[204]

Dżenson Baton [ Centurion ]

Od zawsze to wiedziałem.

11.04.2008
17:13
smile
[205]

kubinho12 [ 730 ]

Akurat jest wiele ciekawszych książek niż niektóre obecne pozycje na liście lektur, to im wolałbym poświęcić czas, zdaję maturę z polskiego tylko po to żeby zdać i mieć pieprzony świstek. Jest tego jakiś cel?
Muszę znać założenia poprzednich epok i poglądy ówczesnych wieszczów żeby nie być razem z "głupszym społeczeństwem"? Zaciekawić ucznia i czymś zafascynować to jest nie lada zadanie, to fakt.

Zdarzają się jednak tacy, których Nad Niemnem zwyczajnie nie rusza,a tak jak powiedziałem - woleliby poczytać książki historyczne, mądre felietony, sprawnie językowo książki Pratchetta (tylko przykłady - bez spinania proszę). Wszyscy wiemy jak się kończy przymuszanie uczniów do nauki - często jest to odwrotny efekt.

11.04.2008
17:20
smile
[206]

Mazio [ Mr Offtopic ]

budujemy społeczeństwo na miarę potrzeb - teraz potrzeba budowlańców, a nie nierobów po zarządzaniu

11.04.2008
17:50
smile
[207]

Da_Mastah [ Elite ]

"budujemy społeczeństwo na miarę potrzeb - teraz potrzeba budowlańców, a nie nierobów po zarządzaniu"

To buduj Pan, Panie "Wszystkiego najlepszego i Funta po 7 złotych"...

11.04.2008
17:58
smile
[208]

Mazio [ Mr Offtopic ]

ależ nie, teraz Twoja kolej
mi się już znudziło Mistrzu, ja nie mam już czasu :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.