GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

KRIEG! - czyli czy są tu jeszcze prawdziwi planszowcy żetonowcy

01.09.2002
00:45
smile
[1]

Von Golebiak [ Legionista ]

KRIEG! - czyli czy są tu jeszcze prawdziwi planszowcy żetonowcy

Witam!
Za jakiś czas - już w nowym roku - wydam polską wersję gry planszowej KRIEG!.
Postanowiłem skorzystać z tego sposobu komunikowania się, by w ten sposób dotrzeć do graczy w strategie planszowe, o których wszyscy w Polsce zapomnieli....
Mam w planie jeszcze szereg innych pozycji... ale o tym potem.
P.S. Z chęcią usłyszę/przeczytam w co gracze planszowi by zagrali. O opinię proszę zarówno tu jak i prywatnie.
Von Golebiak

01.09.2002
06:38
[2]

Niob [ Konsul ]

mozna cos wiecej o tym KRIEG-u ?

01.09.2002
12:29
[3]

d333d333 [ Silber Kreuz ]

mozna cos wiecej o tym KRIEG-u ? (c)Niob wlasnie? jakas strona domowa albo cus? a w co bym zagral? w cokolwiek co ma zetoniki:) a korzystajac z okazji zapytowywuje czy nie ma ktos namiaru na jakies strony z grami (zasady+plansze+zetony, albo chociaz zasady:) do sciagniecia? dlugo szukalem i znalazlem tylko kilka i to nie rewelacyjnych.....

01.09.2002
19:51
smile
[4]

Krassus [ Centurion ]

Witam Jesem zainteresowany kontaktami i wymiana informacji o Kriegu, sam posiadam i gram w druga czesc tej swietnej planszowki, mianowicie Totaler Krieg. Pozdrawiam

01.09.2002
20:03
smile
[5]

Von Golebiak [ Legionista ]

Postaram się opracować nieco na temat gry - popełnić jakiś artykuł. Obecnie nie poświęcałem temu czasu, gdyż zajęty byłem przygotowywaniem samej gry jako takiej. Sprzedaż będzie odbywała się jedynie przez Internet, więc wszelkie szersze działania w siecie orzpoczną się, kiedy gra będzie już gotowa, że nie powodować syndromu "wąskiego gardła"... W każdym razie, wybrałem ją z dziesiątek możliwych do wybrania, gdyż: - obejmuje całą II wojnę swiatową (mapa to cała Europa, ZSRR i północna częśc Azji - USA występują w postaci modyfikatorów i elementów zdarzeń) - jest przeznaczona dla 3-4 graczy z dużą dozą kombinatoryki - jak choćby 1. ZSRR, 2. NIEMCY, 3.Alianci Zach. 4. USA. lub tak jak w punktach 1 i 2 jednak 3. FRANCJA i Państwa mniejsze lub 4. Anglia plus państwa mniejsze - ogromna dawka dyplomacji - element kart w grze (nie "zagrywa się" nim jak to bywa w grach karcianych, lecz wykorzystuje jako DECYZJE podjęte na szczeblu polityczno-wojskowym, od których NIE MA ODWROTU.... co potrafi przewrócić grę do góry nogami w sytuacji, kiedy prawie udało się zbudować koalicję z tym czy owym.. - raz jeszcze dyplomacja - która może czynić cuda, w ogromnej dawce przemieniając KRIEG! w grę w stylu "co by było, gdyby" a nie zwykłe powtarzanie historii... Plansza nasza już niejednokrotnie widziała, jak Polska szła do ZSRR ramię w ramię z Niemcami.... po udanych zabiegach dyplomatycznych a do Mussoliniego przyłączała się Jugosławia i Grecja jako... sojusznicy.... Bywało też inaczej... - Niewielka liczba żetonów - Stosunkowo proste zasady, opatrzone wieloma czytelnymi przykładami. - Długi okres "nie nudzenia się" graczom, którzy mają wyobraźnię, czyli potrafią ubarwić wydarzenia na planszy właściwym komentarzem. - proste mechanizmy - eliminujące zacięcia... I parę innych spraw. Grę widziałem pierwszy raz chyba 8 lat temu na Targach w Essen. Potem sprowadziłem kilkanaście sztuk do polski, przełożyłem zasady i puściłem do graczy. teraz "nadejszła" pora, że stać mnie na spełnianie swoich marzeń. A że jednocześnie sprawię radość kilku czy kilkunastu graczom, którzy potrafią to docenić - niech żyje egoizm!!!! P.S. Na drugi ogień, za jakiś czas pójdze produkt GMT "Ścieżki Chwały" cała I wojna, potem Kingmaker a potem coś naszego własnego. Na początek jednak rusza KRIEG! jak napisałem, niedługo dam większy opis. A stronka się pojawi, oczywiście. Dziękuję za przypomnienie, to takie oczywiste w dzisiejszych czasach, a ja zapomnaiłem... Von Golebiak

01.09.2002
20:07
smile
[6]

Von Golebiak [ Legionista ]

Do Krassusa: Chętnie nawiążę kontakt. Możemy nawet czynić to na forum, gdyż im więcej mówi się o planszy, tym więcej osób może się wogóle dowiedzieć, co to jest. Bo nie uwierzę, że planszówki to temat nie popularny. Jak coś może być popularne, jak najnowsze pokolenie (na pewno jego skromna część) nawet nie wie, czy by je polubiła. Robert

02.09.2002
13:45
smile
[7]

Kenet [ Centurion ]

Życze powodzenia, ale planszówki w Polsce jakoś nigdy nie były zbyt popularne, a teraz w dobie internetu i gier komputerowych są chyba w zupełnym zaniku. Kiedyś istniały jeszcze jakieś czasopisma, a w tej chwili może być trudno w ogóle dotrzeć do potencjalnych zainteresowanych z informacją o grze...

03.09.2002
00:59
smile
[8]

Von Golebiak [ Legionista ]

Do wszystkich: Zbliżają się targi w Essen 17-20 października. Targi gier - największe w Europie i na świecie (planszowych). Mam w vanie jeszcze 4 miejsca. Koszt (przejazd plus dwa noclegi z niemieckim sniadaniem) - 750 zł osoba. Gorąco polecam- bywam tam od szeregu lat co roku. Można poznać autorów, można upolować coś ciekawego za grosze.

03.09.2002
01:46
[9]

Tad [ Pretorianin ]

Skoro obiecałem to jestem. Jako człowiek, który do komputerowych gier strategicznych/taktycznych doszedł poprzez planszówki cierpię teraz na brak mozliwości przypomnienia sobie wczesnej młodości nowymi tytułami, nowymi wyzwaniami. (ile można grać w gry wydane przez Dragona lub jakąś podniszczoną wersję gry zagranicznej, której właściciel za nic w Świecie nie chce pożyczyć i trzeba grać tylko z nim na zielonym obrusie :) ) Dlatego też jestem cały "za". (mimo niechęci :))))) ) Zostało rzucone hasło jakie gry byśmy widzieli w Polsce, w jakie chcielibyśmy zagrać, jakie powinny być rozpropagowane. O Krieg! nie słyszałem. Wierzę na słowo, ze jest warta grzechu. Generalnie nie znam tytułów gier, nie śledzę tego rynku. Znam ze słyszenia gry typu Axis&Allies, Książe, EU czy coś tam jeszcze. (podobno Książę ciekawy i wydany w Polsce, a ekonomia w planszowej wersji EU arcyciekawa, ale to zasłyszane nie moje opinie, więc sie nie podpisuje) Moim zdaniem w epoce komputerów, gry planszowe typu nazwijmy to Battleground to przeżytek. Nie chce mi się rozkładać świetnej swoją drogą gry Waterloo (subiektywne odczucie, mi się podoba i adrenalina rośnie na widok pudełka i wspomnień walk z bratem, ale jak myślę nad tą ilością żetonów to od razu kapituluje i wole się zsieciować ze znajomymi – zwieźć komputery – i zagrać w komputerową wersje) i do wydawania takowych bym nie namawiał, i jak wnoszę z opisu Krieg! nikt takich wydawać nie chce. Z drugiej strony gry nastawione na dyplomacje "międzyludzką" również nie zyskają rzeszy fanów w dobie gier PBEM. (polecam Rok 1520, podobno Dyplomacja jest dobra, jak również istnieje szereg innych gier zagranicznych) Jako odbiorca gier planszowych widziałbym gry w rodzaju - EU, z opisu wstępnego podoba mi się Krieg!. Czyli coś bardziej nastawionego na pewien szczególny rodzaj rozgrywki z człowiekiem. Co gry planszowe mogą szczególnie uwypuklić. To trudne do uchwycenia, ale mówię o rzeczach nienamacalnych. Pewna kombinacja nie nadmiernej ilości roboty z żetonami + duża skala działań + możliwość zmiany zasad (co jest szczególnie doskonałe w grach planszowych w przeciwieństwie do komputerowych) + oryginalność tematu + picie piwa + jeszcze coś o czym zapomniałem od razu po tym jak napisałem o piwie. Oryginalność tematu wydaje mi się bardzo istotna. Na komputerach możemy grać w nieskończone „przedstawienia” kilku tematów. Druga wojna, wojna secesyjna, konflikty z nieistniejących światów oraz jeszcze wojna secesyjna i druga wojna. Czasem pojawi się rodzynek dotyczący innej epoki. (Total War pierwszy i przygotowywany, prawie gotowy drugi, coś z epoki napoleońskiej mignie, Rzymu czy średniowiecza i tyle). No i seria EU, i powstające EU-podobne gry, mające rozszerzyć rozgrywke na podstawie tego pomysłu od średniowiecza po drugą wojne. Dlatego też ta gra o pierwszej wojnie (jakaś była wymieniona) może być strzałem w dziesiątkę. Niezagospodarowanych grami okresów jest masa. Właściwie jakoś tak od roku 1000 p.n.e. do 2000 n.e. z kilkoma wyjątkami, o których pisałem. Imperium Bizantyjskie nieistniejące w świecie gier (Belizariusz, czy walki z Turkami i inne, dobry temat na gre biegunową – dwuosobową, jak również na wieloosobowe Imp. + państwa germańskie + inne twory jakie wówczas przelotnie istniały na mapie Europy, Azji i Afryki). Późne średniowiecze jest już lepiej zagospodarowane. Ale nadal można znaleźć tematy w ogóle nie tknięte, albo tknięte słabo lub bardzo dawno. Braki w grach dotyczących XVI, XVII i XVIII wieku są dla mnie i będą zagadką. Tutaj seria EU zrobiła jakiś wyjątek. Ale zawsze można inaczej, lepiej. Szczególnie że te wieki są nadal słabo zagospodarowane, a moim zdaniem są wyjątkowo ciekawe i pełne spraw o których nawet pomarzyć w czasie konfliktu z XX wieku nie można. Więc podsumowując. Wydaje mi się, że planszówki są ogólnie na przegranej pozycji. (w sensie masowości) Ale dzięki swojej wyjątkowości wynikającej z różnych elementów (temat który traktują i te pozostałe sprawy co wymieniłem) mogą zainteresować i liczyć na niszowego odbiorce. Na pewno istnieje grupa ludzi która mimo gier komputerowych będzie grała nawet w planszowe ich wersje. Więc co dopiero gry zupełnie inne. Problemów nastręcza czasem brak przeciwników do planszówki. (po kiego grzyba mi Krieg! jak nikt z moich znajomych ze mną w to nie zagra, a brat w USA, a kumpel w Wawie w robocie, a jeszcze inny tyra bez przerwy) To jest do rozwiazania dzięki internetowi, stronom poświęconym tematyce. Więc integrujmy się i wspierajmy odważnych. To tyle. Przepraszam za truizmy i lanie wody. :)

03.09.2002
09:14
smile
[10]

dezerter [ Konsul ]

Bardzo chętnie widziałbym na rynku polskim planszówki dotyczące epoki napoleońskiej (ponieważ wydane 1000 lat temu Waterloo 1815 i Wojny napoleońskie to kropla w morzu moich potrzeb). Jest mi to obojętne czy planszówki tradycyjne czy komputerowe (HPS Simulations, Talonsoft), choć Tad oczywiście ma rację mówiąc, iż komputerowe planszówki lepiej dostosowały się do rynku - np. gra PBEM - wykonuję ruch kiedy akurat mam czas, możliwośc gry 1-osobowej, plastyczne przedstawienie bitwy (widoki 2D i 3D) oraz najważniejszy argument - rozstawienie tysięcy rzetonów na pozycjach wyjściowych i pewność że z upływem lat się nie pogubią i nie zniszczą :) Spróbuje nakreślić obraz rzeczywistości w oparciu o jeden zaledwie temat - okres napoleoński. Umówmy się że obejmie on lata 1796-1815. Zobaczmy co oferuje klientowi rynek polski w tym zakresie: 1 KSIĄŻKI - podstawa miłośnika gier planszowych strategicznych: - Wystarczy wejść do księgarni i odwiedzić dział historyczny - o ile taki jest (czytaj parę półek). Przed oczyma klienta rozciąga się obraz nędzy i rozpaczy: - pozycje napoleońskie można policzyc bowiem na palcach jednej ręki (encyklopedia wojen napoleońskich, dwa pierwsze z czterech tomów biografii Bonapartego autorstwa Maxa Gallo, biografia Davout i Rok 1812 z wydawnictwa FINNA, biografia Bonapartego Vincenta Cronina i wznowienie trzech książek Łysiaka - który nota bene bardzo frywolnie traktuje historię. O historii umundurowania z epoki nawet nie wspominam, gdyż taki temat w ogóle nie istnieje. Dom Wydawniczy Bellona - z serii histryczne bitwy ma swej aktualnej ofercie jedną - JEDNĄ - pozycję - Lipsk 1813. Kilka tytułów wydanych p.n.e (Austerlitz, Marengo, Berezyna, Wagram, Somosierra, Waterloo i dosłownie jeszcze trzy-cztery pozycje, obecnie nawet niedostępne w antykwariatach. Jeżeli chodzi o wznowienia - cisza. Dodajmy trzy ksiązki wydawnictwa Kurpisz - reprinty dwóch książek gen,. Kukiela. W sumie rynek polski oferuje klientowi zaledwie kilkanaście - KILKANAŚCIE - pozycji. Bida z nędzą... 2. DVD i VHS - filmy dokumentalne i historyczne - pustka - filmy fabularne (np. wojna i pokój i Waterloo Bondarczuka) - pustka 3. Gry komputerowe - Polska 2002: - sklepy - zero (może jeszcze gdzieś w pierdziszewie dolnym mozna natrafić na którąś z Talonsoftu - giełdy - prawie zero (Waterloo i Austerlitz z Breakaway Games, ale to rtsy - no i oczywiście piraty) 4 GRY PLANSZOWE - szkoda słów - rynek strategów nie rozpieszcza, no chyba że umownie potraktujemy szachy i ktoś obdarzony wyobraźnią przeniesie się do epoki bagnetów i muszkietów... PODSUMOWANIE: Polski nabywca nie jest zainteresowany tą epoką więc po co wydawać książki, filmy, gry? Post mortem: Bardziej odważnych zachęcam do odwiedzenia np. sklepu www.amazon.com - nie dlatego że go polecam, gdyż sklep nie wysyła standardowo produktów do Polski (chyba że ktoś złoży ustne, telefoniczne lub pisemne zamówienie), ale z ciekawości, co się stanie gdy wpiszemy w wyszukiwarke słowo "napoleon". Efekty moga byc szokujące, więc nie próbujcie robic tego sami w domu.... Ja nie narzekam - ja tylko opisuje faktyczny stan rzeczy.... Pozdrawiam deza alais leo987

03.09.2002
09:41
smile
[11]

dezerter [ Konsul ]

Jescze słówko i korekta: 5 CZASOPISMA, ALBUMY, SERIE KOLEKCJONERSKIE, FIGURKI, HOBBY - poświęcone epoce - wydawane przez polskie wydawnictwa - zero korekta: w moim poprzednim poście miało być oczywiście: żetony alias za błędy przepraszam deza

03.09.2002
10:26
[12]

paulek [ Chor��y ]

popieram, popieram, popieram !!!!!! Glod planszowek siega u mnie zenitu !!!! :) :) :) jak najwiecej, jak najczesciej !!!!

03.09.2002
17:49
smile
[13]

Von Golebiak [ Legionista ]

Witam! Jako zgniły kapitalista, idę po robocie na tenisa.... stołowego... Jak wrócę i odpocznę..... napiszę wszystkim wszystko.. Dawno nie czytałem tak ciekawych listów, zawierających niezwykle ważne spostrzeżenia. Napiszę również, co jest w tzw. "poczekalni".. (m.in. Empires in Arms - cały Napoleon na poziomie strategiczno-dyplomatycznym dla 3-7 graczy...) Von Golebiak

03.09.2002
18:03
smile
[14]

d333d333 [ Silber Kreuz ]

glupie pytanie ktore niestety na 100% pozostanie bez poztywnego odzewu ale co mi tam...... zagra ktos w emperor of the fading suns przez siec? :)

03.09.2002
18:04
[15]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

No cóż w Polsce nie ma. W Warszawie był sklepik przy Wilczej (U Izy) gdzie można było to i owo kupić, ale już podwoje zamkniete. Grywałem w Stalingrad, Third Reich (WIELKA GRA), Waterlo. Wojne Róż (TEŻ WIELKA), Dyplomację, Machiavellego, Pacyfic 42. To były czasy. Minęły, ćwierć wieku temu kiedy w to grałem nie było komputerów.

03.09.2002
22:56
smile
[16]

Krassus [ Centurion ]

Czolem Pare skromnych zdan na temat Kriega i ogolnie planszowek: Totaler Kriega kupilem przez internet jakies 0,5 roku temu zainspirowany opisem gry znalezionym na necie. Pierwsze wrazenia super, wielka mapa, ladne zetony w sporej ilosci, obszerna instrukcja. Po tygodniu wczytywania sie w instrukcje "na sucho", czyli bez wczesniejszej gry, uznalem ze zrozumialem ta bez mala 100 stron malym druczkiem i po angielsku. Okazalo sie ze jednak sie mylilem, spotkalismy sie z kumplami, wiadomo piwko i zarezerwowana nocka i... po jakis 5 h ukladania zetonow i wczytywania sie na kazdym kroku w instrukcje, ktora szczegolowe zasady gry opisuje w troche chaotyczny sposob, spasowalismy...wyszlo z nas po prostu lenistwo wynikle z grania w strategie na kompie a moze po prostu nadmiar piwa...coz gralismy w sumie gdzies z 6 razy i jeszcze nie udalo nam sie skonczyc calej kampani, najciekawszej bo umozliwiajacej najwieksze manewry dyplomatyczne i militarne ale zajmujacej bite 2 doby grania. Ostatnio grywam z kumplami czesciej a im dalej w las i wieksza znajomosc zasad i technik gry tym wieksza chec do tejze. Grywamy raczej we 3, raz bylo we 4: Sovieci, Alianci i Niemcy front wschodni i zachodni z rotacja glownodowodzacego; Niemcy zaatakowaly Sovietow razem z cala Europa, czyli wiekszoscia balkanow, mocnymi Wlochami i Turcja ale niestandardowo pozno bo w 1943, niestety znow zabraklo sil i po 2 nocach grania i tygodniu trzymania mapy i zetonow na stole w kuchni znowu wygrali ci cholerni pacyfisci i wojna sie zakonczyla :( Coz, mam nadzieje ze was nie zanudzilem tym troche prostym opisem; generalnie gra sie coraz ciekawiej i nieschematycznie a najwieksza moim zdaniem przewaga planszy nad kompem jest moment poczucia wyzszoscie nad kumplem po przerwaniu frontu w jakims niespodziewanym miejscu, to wkurzanie sie na siebie,zlosc, nerwy, krzyki, wyzwiska i oczywiescie piwko :) strona Totaler Krieg https://www.alanemrich.com/tk-hp.htm

04.09.2002
02:04
smile
[17]

Von Golebiak [ Legionista ]

No więc trochę odpocząłem i postanowiłem walnąć jakąś epistołę. Nie byłbym w końcu sobą.... Ktoś w wątku o CM zarzucił mi skłonność do rozpisywania się "pod publikę". Wtedy tego nie komentowałem, ale teraz stwierdzam, że chyba miał rację. Od czasu, kiedy przestałem wydawać "Gry Wojenne", pisanie nie sprawiało mi takiej przyjemności. Nie biorę nawet pod uwagi pisanie dla kasy, bo w sumie popełniam jakieś 20-40 stron dziennie, ale to nie ma duszy. Zaczynam traktować zaglądanie na to Forum jako rodzaj swoistej przyjemności... czy ktoś coś napisał, czy ktoś może podziela moje zdanie, a może można kogoś do czegoś przekonać albo może ktoś coś opisał z punktu widzenia, którego ja nie brałem pod uwagę. W sumie odkrywam Internet na now, choć uzywam go bez przerwy od momenu, .... nie pamiętam już kiedy... Napiszę (w każdym razie postaram się) jakie mam plany oraz dlaczego zdecydowałem się na Kriega!. Aby to wszystko miało ręce i nogi, muszę się nieco wyzoomować - >-- Dezerter - w sumie załatwił częśc pracy za mnie - podsumował - jakże trafnie sytuację naszego rynku. Ale niech żywi nie tracą nadziei!!! Ale ocena trafna. Ja - wredny kapitalista - staram się dostrzegać rzeczy pozytywne - jak w tym dowcipie o dwóch szewcach, wysłanych do Afryki, aby sprzedawali buty, pewnie go znacie. W każdym razie, od czasu, kiedy "zszedłem ze sceny" (w czasie można to osadzić równomiernie z likwidacją Księgarni U Izy w Warszawie na Wilczej - jedynego punktu (nie żebym nie miał do nich szeregu zastrzeżeń), który jeszcze czasem skupiał graczy. Jednak fakt, że upadli świadczy - moim zdaniem - o podejściu do klienta a nie o koniunkturze. Ale do rzeczy... Kiedy spoglądam w przeszłość, stwierdzam, że odwaliłem kawał ciężkiej roboty. Wydałem 13 numerów Gier Wojennych, udało mi się zaszczepić hobby kilkudziesięciu graczom, zorganizowałem kilka konwentów, w paru uczestniczyłem jako współorganizator. Na koniec, sprowadziłem do Polski szereg tytułów gier planszowych (EiA, Republic of Rome, Battles of Waterloo, Advanced Third Reich i inne, do których instrukcje sam przełożyłem im wyekspediowałem do graczy. Przecież był to ogromny wysiłek!!! Dziś pewnie bym się na to nie zdobył - za mała opłacalność, byż żyć tylko z tego. I tak dochodzimy do dnia dzisiejszego - prawie dzisiejszego. O tym, aby powrócić do kwestii gier ale już w 100% po polsku, myślałem od wielu lat. Teraz mogę sobie na to pozwolić - mam nadzieję, że dzięki memu egoizmowi i pewnej idee fix paru facetów będzie miało frajdę. Przez lata jeździłem do Essen, negocjowałem aż wynegocjowałem. Mam licencje na szereg gier, aż za dużo, by wymieniać wszystkie. Na pierwszy plan idzie KRIEG!, potem Paths of Glory firmy GMT, potem Empires in Arms od Harry Rowlandsa (tego od World in Flames), potem pewnie Kingmaker, Republic of Rome, For the Pople GMT (cała wojna secesyjna) w międzyczasie (he, he, jeżeli pomysł zaskoczy i wszystko zadziała i interes zacznie się kręcić) kilka własnych tytułów (Piastowie, Rzeczpospolita, kilka gier edukacyjnych - jestem zachwycony naszą planszową Odyseją - tak, tak...,wg. Homera). Potem może coś dla "hardcorowców" czyli cały Napoleon ze stajni Clash of Arms - chyba nie ma bitwy, której by nie zrobili.... Ale wracając do naszych baranów... - zaplanowałem, że gry planszowe muszą kosztować taniej, niż komputerowe, mimo faktu, że zwykle kupowana jest jedna na kilka osób. Tu oczywiście kłania się sprawa, jaką poruszył wręcz genialnie oddając jego złożoność Tod (cytuję "Problemów nastręcza czasem brak przeciwników do planszówki. (po kiego grzyba mi Krieg! jak nikt z moich znajomych ze mną w to nie zagra, a brat w USA, a kumpel w Wawie w robocie, a jeszcze inny tyra bez przerwy)" koniec cytatu - ale o tym chciałbym pomówić potem - te kwestie poruszałem już w GW, ale problem nie był tak złożony, jak dziś. W gry planszowe grywają faceci w moim wieku, niedobitki, ceniące bardziej spotkanie, niż samo zwycięstwo, bo nie chodzi o to "by króliczka złapać, ale by go gonić" - miałem takiego jednego w grupie, który nie potrafił oddzielić gry od zycia.. ale to opowieść dla specjalisty....), jednak nie od razu Kraków zbudowano a jeszcze paru planszowców jest. To Forum tego dowodzi. idąc tropem ceny, wybrałem poziom 80-90 zł góra. Zrezygnowałem z pudełka - okazało się najdroższe. Porozumiałem się z producentami i gry będą uwazyłay się w leleganckich segregatorach - mapa w osobnej koszulcem żetony w sobnej koszulce i torebce, instrukcja też. Oczywiście segregatorm będzie posiadał estetyczną okładkę, taką samą jak gra. Rozwiązanie to ma jeszcze taką zaletę, że można wpinać koszulki z notatkami lub dodatkami i wszystko jest w kupie. Czemu Krieg!? Otóż dziedzictwo Dragona. Pan Zalewski przyzwyczaił graczy swoimi grami do heksów, a Krieg! heksy ma. To pozwoli mi dotrzeć do osób, które są w pewnym sensie uzależnione od filozofii heksa a na stefie czują się niepewnie. Bo wszystkie dalsze gry (prócz Clash of Arms) to srefówki, nie mówiąc o Republice, która jest wyjątkiem nad wyjątki - i nawet jeden z graczy, który nabył ją lata temu opisuje, że do dziś wypożyczają ją od niego młodzi gracze w RPG, gdy, jak mówią "chcą naprawdę poczuć klimat prawdziwego RPG". Poza tym, to cała II Wojna światowa. Postaram się odnaleźć własny tekst z GW z recenzją i po zeskanowaniu dam link. Chyba, że odnajdę sam tekst. Jak II wojna, to Niemcy. I tak dalej, i tak dalej. Ponieważ wszedłem w międzyczasie dość mocno w tematykę archiwaliów (kroniki niemieckie z okresu wojny) - doświadczenia z tego rynku mówią mi, że zainteresowanie II wojną, szczególnie w kontekście "co by było" a nie jak dawnij "bij Niemca" są coraz żywsze. I Wojna zaś, moim zdaniem, to coś, co jest nie odkryte, ale może niewielu chcą ją odkryć. Nie zapominajmy o Jarku Flisie i jego "ostatniej Wonjie Cesarzy" - grze ciekawej, ale mało udanej stylistycznie. Na koniec - niski stopień skomplikowania Kriega! (czytaj: proste mechanizmy) - co daje możliwość szybkiego rozdania i szybkiego działania. Totaler Krieg jest grą o wiele bardziej złożoną i tę zostawiam na deser. Pondato, chłopcy od TK juz pracują nad komputerowym systemem do gry PBEM, więc to ułatwi nieco sprawy. Mam nadzieję, że choć trochę zainteresowałem Was tematem i zaraziłem entuzjazmem.... Przechodząc do trudnej kwestii wyparcia gier planszowych przez komputer.... W zasadzie powiedzieliście wszystko (podziwiam Tada za chęć do zwożenia komputerów - sam lubię powalczyc w CC), że komputery, że rozkładanie, że masa żetonów.... W zasadzie wszystko, prócz jednego, najbardziej oczywistego - gry planszowe same w zasadzie (może raczej ich autorzy) dopełniły swego losu. Jak dowodzi życie, na współczesnym rynku szanse przetrwania mają jedynie gry, które: a) mają proste (nie prostackie!) i czytelne zasady b) nie mają masy elementów c) pozwolą się rozegrać w jeden wieczór raz lub więcej d) są na tyle nieliniowe, że powodują chęć kontynuacji (pozwlają na szereg rozwiązań, zawierają dyplomację więc nie tylko walkę, karty jako element wydarzeń bądź losowych bądź takich, które muszą nastąpić) Dlatego wybrałem pozycje, o jakich napisałem. Wszystkie one, przy odrobinie doświadczeniea i wprawy dadzą się rozegrać w jeden wieczór, są atrakcyjne tematycznie i mechanicznie, mają niewiele elementów i mają proste zasady. Jest jeszcze kilka tytułów, na których prawa poluję, ale to kwestia zarówno przyszłości jak i tego, czy całość się uda. Przed "śmiercią" Avalon Hill wydało grę "Sukcessors" - która opisywała zmagania satrapów po śmierci Aleksandra. Gra jest tak genialnie prosta w mechanice a jednocześnie dale takie możliwości, że w naszym gronie to dyżurna pozycja każdego wieczoru podczas spotkania na rozgrzewkę - 4 godzinki. A ile frajdy.... Planuję, o ile budżet na to pozwoli, pokazać grę na majowych Targach ksiązki w Warszawie... plus dwie ksiązki - nabyłem prawa do serii książek Jeana Mabire'a - opisuje on szczegółowo szlaki bojowe poszczególnych niemieckich dywizji Waffen SS, co może być ciekawym, jeśli nie prowokoacyjnym dodatkiem do gry. Tyle na dziś.... Proszę wybaczyć momenty chaosu, ale chciałem dać znać... że działam Von Golebiak

04.09.2002
09:56
smile
[18]

dezerter [ Konsul ]

Entuzjazm - hmm... na razie mój jest w miarę umiarkowany :) Ale od początku 1 . OPAKOWANIE, PLANSZA, ŻETONY cytat: "...- zaplanowałem, że gry planszowe muszą kosztować taniej, niż komputerowe...wybrałem poziom 80-90 zł góra. Zrezygnowałem z pudełka - okazało się najdroższe. Porozumiałem się z producentami i gry będą ukazyłay się w eleganckich segregatorach - mapa w osobnej koszulce żetony w osobnej koszulce i torebce, instrukcja też. Oczywiście segregatorm będzie posiadał estetyczną okładkę, taką samą jak gra. Rozwiązanie to ma jeszcze taką zaletę, że można wpinać koszulki z notatkami lub dodatkami i wszystko jest w kupie...." Co o tym myślę? Jeżeli już wydawać gry to porządnie, a nie w formie gazetowej (czy proponowanej tu segregatorowej) jak ma to miejsce np. w Vae Victis https://www.vaevictis.com Opiszę może jak bym widział grę planszową wydaną w 2002: 1. Twarde (tektura, plastik), porządne, kolorowe pudełko służące na lata, 2. tekturowa plansza (np. jak w pierwszym wydaniu Magia i Miecz - cztery składane fragmenty planszy na twardej tekturze, ewentualnie wykonana z tworzyw sztucznych), 3. plastikowe żetony z namalowanymi na nich symbolami (farba w rowkach by nie uległa starciu, a w razie takiego wypadku by żeton był łatwy do odnowienia) 4. przy grach figurkowych zestaw podstawowych figurek żołnierzy - w dalszej ofercie do rozbudowy 5. Obszerna, wzbogacona kolorowymi ilustracjami instrukcja - forma dowolna (segregator, lub szyta -a nie klejona - książka), dodatkowo najczęściej używane elementy (np.tabele wyników walk) na osobnych, laminowanych kartach A4 - te łatwo wpiąć w segragator 6. Dodatki (w przypadku gier odtwarzających historyczne starcia) - książka opisująca szczegółowo przebieg bitwy będącej tematem gry, folder zawierający reprodukcje obrazów, lub autorskie ilustracje wykonane na potrzeby gry, dotyczące historii, umundurowania, strategii, przebiegu bitwy, OOB (skłądów poszczególnych armii). ps. absolutnie żadnych breloczków, krawatów, linijek, koszulek, czapeczek z logo wydawcy i innych bzdur Ktoś powie - marzenia obciętej głowy Ja zapytam - kto chciałby kupić tak wydaną grę? Przeanalizujmy więc wszystkie za i przeciw: Za: - produkt niszowy (adresowany do wąskiego grona pasjonatów), - odbiorca - gracz w wieku 20-50 lat - choć osobiście założyłbym zakładam że 30-45, - ekskluzywnie wydana gra - czyli z elementów trwałych, a nie papieru gazetowego, który ulega przebarwieniu podczas samodzielnego podklejania tekturą przy użyciu butaprenu :) - cena w granicach 200-300 zł za taką grę jest chyba do zaakceptowania - wszak jest to produkt wysokiej jakości dla kolekcjonerów/hobbystów Przeciw: - wysoka - jakby nie mówić - cena - brak klienta masowego (czyli trzeba przyjąc że co najmniej dwóch-trzech klientów lubiących gry planszowe zakupi wspólnie jeden egzemplarz) - potrzeba zbadania rynku - o ile nie jest znany popyt na gry planszowe w Polsce - dystrybucja (jakoś trudno mi sobie wyobrazić tego typu gry leżące na półkach w supermarketach pomiędzy chińczykiem i scrabble) - masa innych rzeczy, na które jeszcze przyjdzie czas, by je opisać :) Podsumowując: jestem przeciwny wydawaniu gier byle jak, w formie gazetowej, gdzie plansza ulega uszkodzeniu i pomięciu przy drugiej rozgrywce, a żetony zmieniają swe miejsce na planszy przy najmniejszym oddechu gracza ( że nie wspomnę o otwarciu okna w pokoju, gdzie siedzi czterech gości i pije piwo :) Takie podejście do gracza eliminuje projekt już na wstępie. Jeżeli juz coś robić, to robić to bardzo dobrze - na efekty nie trzeba będzie długo czekać. jakośc przede wszystkim. Polski gracz zmęczony jest już zalewającą go tandetą - choćby wątek o CM PL jest tego dobitnym przykładem. Niech towar kosztuje, ale będzie warty swej ceny. Na razie tyle z pierwszych przemyśleń po wypowiedzi Von Golebiaka pozdrawiam i czekam na Wasze uwagi deza

04.09.2002
10:34
[19]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Von Golebiak----->>> No, no, nie wykluczone, że sie znamy. Bywałeś w Centrum Gier Strategicznych przy dworcu Powiśle? Masz jeszcze przetłumaczoną instrukcję do AdvancedThirdReich. Nie wiem czy wrócę kiedykolwiek do tej gry - uczciwie rozegrana do końca partyjka trwa min.dobę, a i to jak sprawni, doświadczeni gracze. Ale chętnie bym sobie przeczytał.

04.09.2002
10:39
[20]

dezerter [ Konsul ]

Naunęła mi sie jeszcze taka myśl a propos planów wydawniczych: Uważam, że lepiej byłoby wydać jedną grę o wysokiej jakości od strony technicznej (wykonania) - tu KRIEG!, niż wrzucić na rynek trzy-cztery gry w formie segregatorowej - zwłaszcza że Von Golebiak napomknął o znikomej ilości żetonów i kart - czyli nie ma ich zbyt dużo. Gracze planszowi na prwdę zwracaja na to uwagę. Gdyby przypatrzec sie ludziom kupijącym np. scrabble w markecie, to widać że kupują najdroższe wersje, ale za to wykonane z materiałów trwałych (plastikowe elementy -literki, duże tekturowe pudełko, twarda plansza, woreczek na żetony itp.) Te tańsze wersje odpuszczają. Każdy woli zapłacić ponad 100 zł za grę, której elementy nie ulegną zniszczeniu przez długi okres czasu przy częstej rozgrywce. Odpowiedzcie sobie sami: Kupilibyście scrabble wydane w formie gazety z planszą i żetonami wydrukowanymi na kartce papieru ? Chciałbym by kolegom z zagranicy szczęki pospadały, gdy zobaczyli by ekskluzywnie wydane KRIEG! w formie takiej jak opisałem ją w poprzednim poście, a nie jako segregator z luźno wpiętymi katkami i foliowymi workami. Naprawdę sprawa warta przemyślenia - czy lepiej wydać jedną grę porządnie czy trzy "byle jak", biorąc oczywiście pod uwage strategie na przyszłość :))) Niech Von Golebiakowi przyświeca slogan Interplay: OD GRACZY DLA GRACZY, a nie OD WYDAWCY DLA KLIENTA :) - różnica chyba jest widoczna gołym okiem deza

04.09.2002
12:48
smile
[21]

Von Golebiak [ Legionista ]

Do Dezertera: Chyba nastąpiło nieporozumienie: Prócz pudełka, wszystko na poziomie taki, jaki opisałeś. Pudełko (takie, jakiego Ci się "zachciewa" (czytaj - standard na Zachodzie), jest nadroższą częścią całej zabawy - zwłaszcza elegancko kaszerowane, a nie złożone, jak robiło to GMT czy Decision Games. Oczywiście, żadnych breloczków - czy pisałem o tym - chyba nie.... Jednak rzuć okiem na poziom wydawnictw Zachodnich - wszak jest szalenie zróżnicowany. I poziom, o jakim piszesz, osiągnęło chyba jedno.... hiszpańskie wydawnictwo. Ale ono wydaje jedną grę na 5 lat. I ma wsparcie rządu. Avalon Hill wydawało fajne gry od strony standardu pudła od chwili... kiedy firmę kupiła drukarnia, które takie pudła robiła... Nie jest to takie proste, jak opisujesz. Domyślam się, że opisujesz "wisz list" i tu się zgadzamy. Jeżeli jednak miałby powstać produkt, o jakim piszesz, musiałby on kosztować nie "nieco ponad 100 zł" ale dobrze powyżej 600 zł. Skąd to wiem? Czytaj niżej... Piszesz, czy "ktoś robił badania rynku" - a kto mówi, że nie robił? Zrobiłem, przeanalizowałem, i w zasadzie pcha mnie do tego (wydawania): własna miłość do gier, "szalone poczucie misji" (uważam, że gry planszowe mogę zostać wykorzystane przy nauce historii), prózność, zaspokajanie swoich ambicji i parę innych cech tego pokroju. Nie odnajduję wśród nich, niestety, zysku. Gdybym patrzył na to z tego punktu widzenia, zapewne skupiłbym się na wymienianiu cech, "jakie gra powinna mieć". Ale dziękuję za porównaniu mnie z Inteplayem :))) Wracając do naszych baranów - masz świętą rację, że to produkt niszowy ale po przeanalizowaniu zarówno rynku jak i dotychczasowych swoich działań i działań innych (typu Encore i Dragon w Polsce oraz mniejszych wydawnictw w USA - jak wiesz, Europa nie wydaje własnych gier, prócz Hiszpanów), rozpoznałem i zdefiniowałem docelowego... dobiorcę. I teraz uwaga - to NIC osobistego - NIE JESTEŚ NIM TY. Mam tu na myśli to, że nie jest nim osoba Twego pokroju ani pokroju moich przyjaciół, którzy mają podobne spostrzeżenia. Ponieważ z jednej strony Ty znasz temat na wylot - i możesz spokojnie nabyć sobie dowolny tytuł na Zachodzie i grać w niego bez kłopotów. Ja zaś nastawiam się na odbiorcę młodego lub takiego, który dopiero chce się w to wciągnąć. Inaczej mówiąc, wychować odbiorcę - nie zapominaj, że jesteśmy zapóźnieni o około 40-50 lat. Ty zaś, jesteś "skrzywiony" w tym pozywtywnym sensie - "bywałeś" tu i tam, otarłeś się o to i owo i... zatraciłeś perspektywę. To samo powtarzam moim przyjaciołom, którzy mówią - słuchaj, po co Krieg!, zrób Paths of Glory, bo to rewelacyjny pomysł, nowe roziwąznaia itp... Ja na to - "z czym do ludzi"? Przecież sporo młodych chłopaków, którzy nawet jeszcze nie wiedzą, że lubią "ten sport" nawet nie mogą określić swoich upodobań, bo po prostu nie mają w czym wybierać.... Oczywiście, chciałbym wydawać gry na poziomie o jakim mówisz. Powstaje pytanie, czy lepiej jest wydać pozycję, która będze zarówno w moim zasięgu finansowym (sam to wszystko finansuję - na to sponsora nie znajdzesz) oraz w zasięgu finansowym odbiorcy - czy "olać" temat i, wybacz, usiąść i narzekać, że nie matego, co by się chciało, popijając kolejne pyfko. Narzekających mam wkoło masę i doskonale znam ich argumentację - zawsze znajdą wymówkę i podstawę do filozofii, aby nic nie zrobić. O ile wcześniej żartobliwie dziękowałem za porównanie z Interplayem, teraz moe tylko spytać, w jakim świecie żyjesz? Nie zamierzam Cię przekonywać "na siłę". Chcę, abyś tylko przyjął na moment mój punkt widzenia. Od lat starałem się bardziej lub mniej intensywnie zaszczepić zamiłowanie do tej formy spędzania wolnego czasu w towarzystwie i poznawania historii. Mam obecnie możliwość (ograniczoną budżetem) wydanbia niskonakładowych gier (dobrych tytułów) na dobrym poziomie jakościowycm (kosztem zbędnego pudła) by trafić do tych, na których mi zależy. Takie stare wygi jak Ty, mogą najwyżej "wesprzeć ruch", ale nigdy nie będą jego podstawą - długo nie osiągne poziomu opisanego przez Ciebie, zwłaszcza przy nakładach 100-200 egzemplarzy. P.S. Jakiś czas zajmowałem się introligatorstwem artystycznym - wiesz, oprawiane w skórę książki, renowacja starodruków... Oprawa jednej książki potrafiła dość do 11.000 zł. I powiem Ci, że mam dość nieciekawe wspomnienia z tego okresu. Jak dochodziło co do czego... ok. 70% tych tzw. klientów niszowych jak żmije migała się przed płatnością... I straciłem sentyment do tzw. dóbr luksusowych, bo mimo faktu, że z jednej strony możesz windować cenę, to z drugiej klient ten (często prymitywny burak z kasą.. brrr....) jest przekonany, że nie tyle kupuje wysokiej klasy produkt i obcuje z kulturą i hisotorią ale... KUPUJE sobie prawo do narzekania i zrzędzenia!!!!! P.S.S. Zastosowałem metodę GMT produkt 500 (u mnie 100) i odnowiłem kontakty z czasów GW. Większość "miłośników" jest bardzo zadowolona, że "coś się dzieje"... i nie przeszkadza im ta forma (czytaj: brak pudełka z tektury). P.S.S.S. Nie zastanawiałeś się, czy przypadkiem nie bierze w Tobie góry "Esteta" nad "graczem"? Pozdrawiam Robert...

04.09.2002
13:01
smile
[22]

d333d333 [ Silber Kreuz ]

aj, vg mnie ubiegl :) wlasnie chcialem napisac ze gre wydana w takiej formie jaka przedstawil dezerter kupiloby tylko kilku(nastu?) harcorowych napalencow ktorzy zwykle i tak zaopatruja sie w takie rzeczy na zachodzie. a mlodsi, mniej zasobni potencjalni gracze widzac w sklepie na polce np. popularnego(przynajmnije przez komputery i internet cos im sie obilo o uszy) warhammera i dwa razy drozszy, blizej nie znany produkt wybiora to pierwsze.... wiec dalej nie byloby z kim grac :)

04.09.2002
18:13
[23]

Tad [ Pretorianin ]

Kolejny głos. Przedkładam treść nad formę. Dlatego na użytek własny kupuję produkty czekoladowe pewnej firmy z krówką, a nie pewnej innej firmy co ma złote opakowania swoich produktów. Różnica w cenie w sumie nie jest wielka, ale po co mam płacić więcej za to samo doznanie smakowe ? Opakowanie ma pełnić funkcję utylitarną. Produkt ma być w tym przechowywany. Więc ma się wewnątrz tego nie niszczyć, ma być odporny na uszkodzenia, zabrudzenia itd. Co za różnica czy jest to fioletowy czy złoty papierek ? Co za różnica czy jest to segregator czy tekturowe pudło jeśli w obu przypadkach skuteczność obrony przed żywiołami jest taka sama ? Poza tym segregator w moim przekonaniu może być, jeśli dobrze pomyślany, bardzo dobrym warsztatem do rozgrywania gry. Pudło to tylko pudło. W efekcie np. ja zamiast trzymać moje gry w pudłach (może nie tak pięknych, jakby chciał dezerter, ale jednak pudłach) trzymam gry w segregatorach. Jedni wolą tak, inni inaczej, jeszcze inni idą na żywioł. W każdym razie moim zdaniem segregator może narzucić istnienie pewnego warsztatu, co w efekcie może służyć jakości rozgrywki. (mniej tracimy czasu na pierdoły) Jeszcze jak na dodatek segregator jest tańszy i to wpłynie na cene gry to nie ma się nad czym zastanawiać. Dla mnie wybór między nawet droższym segregatorem, a tańszym pudłem byłby jasny. (zależy od różnicy w cenie jaka by była, najwyżej sam bym zrobił sobie ponownie segregator do gry) A strona estetyczna ? No nie wiem czy jest różnica w tym czy na półce leży pudło czy stoi segregator. Uwagi co do mapy, żetonów są jak najbardziej oczywiste. Natomiast żadnych książek. Książkę to ja sobie kupie sam jak będę chciał. Wszelkie dodatki są "bajerem" marketingowym, gdy walczy się o klienta. Kup nasz produkt, bo za tą samą cene dostaniesz dodatkowo książkę, otwieracz, szklanke, przyprawe do grilla. W grach planszowych w Polsce nie ma konkurencji. Kogo ma przekonać książka do zakupu ? To niepotrzebne. W wypadku niewielkiej skali znacznie podroży wydanie gry, nie odniesie żadnego efektu marketingowego, bo nie ma jak. Jeśli to ma być jakaś książka co nie "zeszła" i trzeba ją teraz gdzieś upchnąć, to ja dziękuje za taką książkę. Jak będzie dobra to będzie droga. Zdjęcia, malunki itd. to tak samo jak książka. Po co ? Czy gra ma służyć do grania, czy do czegoś innego ? Czy w ten sposób przekonujemy klienta, żeby wybrał właśnie nasz produkt ? Wersję Gold jakiejkolwiek gry wydaje się, gdy znalazla ona sporą grupę odbiorców, fanów i można się pokusić o założenie, że wśród tych osób będą "klimaciarze" co chcą sobie kupić taką "wypasioną" wersje. W innym wypadku to będzie strata pieniędzy wydawcy. Z góry mówię, że nie kupię wersji Gold gry, której nie znam mimo tego, że mnie zapewniacie, że jest bardzo dobra. (w ogóle nie kupuje wersji Gold, jak mam standardową, to kwestia tego, że nie należę do "klimaciarzy", ale znam wielu takich co kupują) Oczywiście część produktów jest od razu wydawana w wersji tzw. Gold. Wynika to z uwarunkowań rynkowych. Z całą pewnością sytuacja gier planszowych w Polsce nie spełnia żadnego z warunków, zeby wydawać je w takiej rozbudowanej wersji, czyli droższej. Reasumując ten wątek. Wszystkie dodatki podrażają produkt, a nie wpływają w żaden sposób na podstawe - gre. Nie ma sensu takie działanie z punktu widzenia klienta, ani z punktu widzenia wydawcy w obecnej rzeczywistości. Wersja wydawana przez Von Golebiaka, może natomiast zawierać np. własne stworzone przez siebie scenariusze (jeśli licencja na to pozwala). Taki dodatek to dobra rzecz. Więc w Polsce musi najpierw zaistnieć wersja standardowa. Ale wersja standardowa musi spełniać pewne standardy. :) Standardy jakościowe. Tak więc porządna mapa, porządne żetony, porządne karty, zapas rzeczy często używanych, zapasowe elementy. Wszystko to co praktyka grania wskazuje, że często brakowało w innych wydaniach. I będę się upierał, że gra planszowa musi traktować, jeśli chce szerzej zasitnieć, o takim okresie, który jest właściwie dziewiczy. Oczywiście pojawia się problem "mody" lub pewnego względnego zainteresowania danym okresem. Dlatego też okres Bizancjum zapewne przegra z drugą wojną. Ale na starcie. Gdy powstanie grupa GRACZY gier planszowych, a nie fanatyków drugiej wojny, którzy o tym mogą robić wszystko (od biegania w mundurach, po granie w gry) to gra o tym przysłowiowym Bizancjum zrobi większą furorę z racji oryginalności tematu. (ile razy normalny człowiek może ciągle atakować ZSRR, albo lądować w Wlk. Brytanii, nawet jak gra nie jest liniowa to i tak pewne ogólne założenia się nie zmieniają, bo są one podstawą drugiej wojny) Ja przynajmniej należe do graczy, którzy czasem muszą zagrać nawet w najgorszą "kiche" np. o Rzymie lub średniowieczu, wcale nie odtrącając gier o zanudzonych już tematach jak wojna secesyjna czy druga wojna. Tylko pytanie brzmi czy właśnie uda się wykreować GRACZY, a nie zainteresować planszówkami fanatyków danego okresu. Ciekawe.

04.09.2002
23:14
[24]

tymczasowy60976 [ Junior ]

Von Golebiak--> Nie wiem naprawdę jak uda Ci się zachęcic młodego odbiorcę do papierowych planszówek w dzisiejszych czasach. Z przykrością stwierdzic muszę, że Twoja wypowiedź brzmi fantastycznie. Nie obraź sie, ale trudno mi wyobrazic sobie trzech siedemnastolatków siedzących dzisiaj nad żetonami z papieru, kiedy za oknem rolki, puby, kina, dyskoteki, na stołach komputery i cała masa fantastycznych gier rpg, karcianych i ostatecznie komputerowych. Po Twej wypowiedzi wnioskowac można że spełniasz swe marzenia - realizujesz kaprys bo Cie na to stać. Nie jestes zainteresowany zyskiem finansowym ze sprzedaży swych gier, a Twoja oferta to 80-90 złotych za kartki papieru w koszulkach i segregator. Celem głównym zaś jest stworzenie rynku i wychowanie odbiorcy planszówek. Nastoletniego odbiorcy. Odważna myśl. Może moja słowa sa bardzo ostre ale czytając Twój post dochodze do wniosku, że Twoja oferta bedzie skierowana niestety do graczy, którzy wychowali sie na planszówkach w latach osiemdziesiątych, kiedy dookoła panowała nuda i szarość, w sklepach nie bylo gier, po ksiażkę Działa Nawarony wydanie gazetowe stało sie w długiej kolejce do księgarni, a opisy gier Traveller i Warhammer autorstwa Roberta Hardego w RAZEM czytało z wypiekami na twarzy i sniło kolorowe sny. Bynajmniej trzymam kciuki za Ciebie i życzę szczerze spełnienia marzeń. Co do Estety. Potrzeby człowieka sa proste i złozone. Nie twierdzę że nie - można zjeśc surowe mięso, przegryżć bułka tartą i popić surowym jajkiem. Ale można to mięso również wypanierować, otoczyć i usmarzyć, w ekekcie otrzymac smacznego kotleta. Porcja ta sama, ale efekt smakowy diametralnie różny. ps.by jednak nie kończyc wypowiedź smutno: ...w baśniach śpią prawdziwe dzieje woda życia nie istnieje ale zawsze warto po nią iść ...:)))) siekiera

04.09.2002
23:29
smile
[25]

tymczasowy60976 [ Junior ]

Skoro juz mowa o cenie. Papierowe planszówki kosztuja około 36-46 $. Gry prezentowane w linku poniżej nie posiadaja kartonowych żetonów. Maja twarde pudełka, kolorowę planszę - mozna sobie nawet wydrukować z netu - figurki żołnierzy itd. Ich cena to 50 $ w przedsprzedazy i 60 $ normalnie. Róznica w cenie niewielka. A gry w sam raz na początek dla kreowania planszowego gracza. Sami zobaczcie ps. na marginesie pisza w tym watku na razie prawie sami "weterani" :)

06.09.2002
02:54
smile
[26]

Von Golebiak [ Legionista ]

No to sru! :) Odpowiadam od końca, bo taka będzie logika tych wypowiedzi... Deza --> Byłbym idiotą, jakbym się obrażał na jakiekolwiek słowa, z których mogę sie czegoś dowiedzieć, ba, dostrzec zagrożenie, którego nie widziałem. Na razie tak nie jest - czyli nie dostrzegam zagrożeń ale nowe rozwiązania - jak najbardziej! Nie rozumiem Twego uporu przy skrócie myślowym "kartki papiru i papierowe żetony". Przecież wiesz, jak wyglądają gry tego typu. Mapa, żetony (II wojna pozwala na symbole sztabowe), kostka i karty. Zanim jeszcze pomyśłałem o wydaniue Kriega w Polsce (lata temu) w jednym z numerów GW sam pisałem, że to pierwsza gra, jaką spotkałem, gdzie taka wspaniała merytorycznie zawartość została wydana w pudełku, które nie jest kaszerowane (czyli pudełko tekturowe, oklejone płótnem i papierem) a składane (jak pudełka rodzimego Dragona). Sukces jednak Kriega na zachodzie spowodował, że wielu wydawców zwryfikowało swoje podejście. Co do drugiej sprawy - to, że napisałem, iż realizuję swoje .. niech Ci będzie, kaprysy, nie oznacza, że chcę dopłacać do interesu. W dalszej perspektywnie powinno się to opłacić. Chcąc jednak dotrzeć do młodych właśnie ludzi, nie można windować cen i tworzyc produktu klasy elitarnej czy luksusowej. O swoich doświadczeniach z tej branży pisałem. Do wypowiedzi Tada, która wnosi dużo, ustosunkuję się za chwilę. Co do linka eaglegames - Berger męczy mnie, aby mu to kupić w Essen. Ty też piejesz z zachwytu. Widziałem takie gry i te gry w zeszłym roku. O ile wydane są rzeczywiście na wspaniałym poziomie edytorskim, o tyle szybko rozczarujesz się poziome "complexity", która niestety nie wykracza ponad "Rysyko" - bo w takiego klienta mierzy wydawca. I nie dziwię się - bo tam mają ostrą konkurencję a gry planszowe mają tradycję - klient jest wychowany i wyedukowany. Gracze doświadczeni kupią to zapewne jako "trykankę" sobotnią z dziećmi - bo taki, jak pisałem - jest poziom złożoności gry. Ale, oczywiście, masz pudło. Jakbym chciałbyc złośliwy.... mógłbym Ci zaoferować za te 80 zł, za które chcę zrobić kriega, wspaniałe pudło ... bo za tyle da się zrobić rewelacyjne pudło w niskim nakładzie... Na koniec - sądzę, że rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach. Opis całej inicjatywy uprościłeś chyba zbyt dalece. jednak idąc Twym tropem, do jakiego standardu w Polsce mam równać? pozdrawiam Robert

06.09.2002
03:21
smile
[27]

Von Golebiak [ Legionista ]

Tad i d333d333==>> Twój głos utwierdza mnie w słuszności moich postanowień. Mam jednak szereg wątpliwości innej natury. O ile w branży komputerowej wszyscy się zawile tłumaczą z powodów wysokich kosztów i nikt nie wie, o co chodzi, o tyle w przemyśle drukarsko-wydawniczo-papierowym wszystko jest dość czytelne. I tak - postanowiłem, że żetony powinny być już pocięte elegancko na gilotynie, bez sztancowania. Sztancowanie małych nakładów potwornie zwiększa koszty - konstrukcja wykrojnika to morderstwo cenowe. Przy właściwym zaprojektowaniu i drkuku w zasadzie "nie widać różnicy". Mapa - oczywiście offset i to matowy bez dwóch zdań - przyczyny oczywiste - sam wielokrotnie kląłem na wydawcę takiego czy owego, że strzelił sobie lakier na mapę. Światło sztuczne nocą potwoenie męczy oczy. Żetony też offset chyba bez lakieru. Za to karty - tutaj Twoja wypowiedź nasuneła mi pewne rozwiązania. I o ile nie pokuszę się o laminowanie, o tyle na pewno dam lakier UV i potnę karty "na gotowo". Amerykanie w swojej wersji zrobili perforacje a sam druk na zwykłym offsecie, gramatura 160-180. Karty szybko się zniszczyły. Co do scenariuszy i tak dalej - mam pełna swobodę. Powiem inaczej - moich partnerów zza Oceanu udało mi się przekonać kilkoma prostymi i logicznymi argumentami: w Polsce NIE MA rynku gier planszowych. Jeżeli mam go PRÓBOWAĆ stworzyć, muszę mieć możliwość stosowania środków po pierwsze mi dostępnych (ograniczone co by nie mówić finanse) oraz celowych, czyli takich, które mogą pozwolić osiągnąć cel. Zamiast więc wywalać dziesiątki tysięcy na grę marzeń Dez-a, zdecydowałem się na wydanie gry w wyżej opisany sposób. Pozostanie trochę grosza na celową reklamę w pismach branżowych (hmmm tu będzie problem) i na dalsze ruchy. Amerykanie zaś szybko podchwyli temat i wyraźnie powiedzieli, iż zrobią wszystko (w sensie pomocy merytorycznej) by pomóc, nie narzucając żadnych warunków. Wszak to ja znam rynek i polskiego odbiorcę. Poza tym, nie oszukujmy się, licencje z tego to dla nich zbyt mała kasa, by bawili się w restrykcje. Tak więc pomysł scenariuszy jest dobry, nawet bardzo. Zapewne powstanie strona. Ksiązek oczywiście nie będzie... Fakt,że przygotowuję książki Jeana Mabire ma związek jedynie na poziomie targów. Biorę także do serca uwagę o "Bizancjum", bo to wpisuje sie w moje postrzeganie całości tej zabawy. Nie tak dawno "położyłem" łapę na grze opisującej Rewolucję Francuską. Rewekacyjny mechanizm!!! Prosta sprawa, w zasadzie głównie walka polityczna, bez kostki! same klocki a ile frajdy!!! Uważam jednak za niezbędne zacząć od Kriega, gdyż: - Niemiec wiecznie żywy - sam napisałeś - nie można byc wrogiem własnych pieniędzy - Dragon przetarł szlak - choc w mojej prywatnej opinii zrobili więcej złego niż dobrego. - II wojna - - heksówka - stosunkowa prostota Jeżeli chwyli, każdą kolejną grę gracz zadowolony weźmie do ręki z ufnością, że Von Golebiak i jego Kriegspiel to dobra firma i na bije go w butelkę. Von Goleniak jest zaś w tej dobrej sytuacji, że przez lata zabiegał o audiencje u najlepszych w świecie i teraz ma w czym wybierać - ergo nie mam "kaszany" w ofercie. W efekcie, na "plecach" dobrych tytułów może za kilka lat wydam swoje... P.S. Czy pamiętasz firmę Arsenał z Gdańska? Facet wydał polską wersję Squad Leadera. Jak się dowiedziałem, sam dzwoniłem do Avalon Hill by się dowiedzeić, czy sprzedali prawa. Wszystko było legalne. Jak się potem okazało, facet nie popłacił drukarzowi, intrligatorowi, tłumaczowi itp. I zniknłą. Ale sprzedał cały nakład. Fakt faktem, reklamował się w róznych gazetkach na dwa lata przed wydaniem. I miał poparcie Gdańskiego Klubu Fantastyki - najpręzniejszej w owym czasie organizacji klubowej. Potem ślad po nim zaginał. Chyba nazwyał się Wojsław, ale pewności nie mam. Do dziś nie rozumiem, jak można było tak zmarnować szansę.... Ale może było i tak, że facet władował wszystko co miał w licencję (nie wiem, jak on negocjował, ale zapłacił ok. 5000 USD) a potem nie starczyło kasy.... A grę wydał na poziomie takim samym jak Avalon Hill. I to była jedna jaskółka.... Potem Dragon próbował promować ten system Zalewskiego - jak sam napisałeś, ile mozna...... Potem Zalewski pożarł się z Rakowskim.... potem Zalewski skumał się z Rossą od modeli, który to Rossa "wydymał" Zalewskiego z gazety Dragoin Hobby bo w zasadzie miał gotowy tytuł i nie musiał nic robić od zera. Potem Zalewski jeszcze namówił Rossę na jeszcze jedną grę z swojej serii i 30.000 gier poszło do pieca bo nikt nie kupił.... I tak mamy czasy współczesne.... Pozdrawiam Von Golebiak

06.09.2002
03:26
smile
[28]

Von Golebiak [ Legionista ]

Oczywiście we fragmencie o butelce miało być "nie nabije go w butelkę"...

06.09.2002
08:16
[29]

paulek [ Chor��y ]

Ja tak moze troszke nie na temat ale...czy ktos bylby uprzejmy podac mi linki do ksiagarni internetowych zajmujacych sie dystrubucja planszowek? Z gory dziekuje. Co co planow wydawniczych VonGolebiaka...Well, oczywistym jest, ze kazdy chcialby miew w swojej kolekcji produkt najwyzszej jakosci. Pardzo prosze wziac jednak pod uwage sam fakt zaangazowania, checi i czynu. Nie rzucajcie klod pod nogi zaraz na starcie, grymaszac i strojac fochy..

06.09.2002
08:40
smile
[30]

matchaus [ Legend ]

Witajcie! Taki wątek nie mógł umknąć mojej uwadze - czytałem sobie wszystko w zaciszu, lecz nie zabierałem głosu... Widzicie - byłem fanatykiem planszówek. Z Dragona miałem prawie wszystkie pozycje. O grach od "Encore" nie wspominam... Wszystko urwało się w momencie, kiedy mój brat nie chciał już ze mną grać. Cóż - marzę skrycie o dawnych kilkudniowych partiach. Planszówki mają tę wspaniałą możliwość patrzenia przeciwnikowi w oczy... :) Wraz z Dezym i grupką kolegów pogrywaliśmy w komputerowe wersje papierowych strategii. Ale też się urwało... Nie wiem - chyba brak bespośredniego kontaktu z przeciwnikiem leżał u podstaw pewnego znudzenia tematem. Czytam słowa von Golebiak'a i sycę wyobraźnie - Ach! Mieć choć jednego zainteresowanego kolegę i wieczorem, przy kawce i ociupińce koniaczku, grać, grać, grać... Ale to tylko marzenia - nie mam nikogo na miejscu z kim mógłbym pograć w planszówki. Wiecie co? Czasami przypomina mi się jak trzymałem żetony w dłoni... Cudowne uczucie! :)))) Pozdrawiam Wszystkich "starych pierdzieli"! ;o)

06.09.2002
13:53
smile
[31]

Von Golebiak [ Legionista ]

Do Matchausa i reszty starych pierdzieli :)) Twój problem to problem wiekszości facetów - czy to starych czy to młodych. Jak go rozwinąć szerzej, jasnym się stanie to, co starałem się (chyba z suckesem) udowodnić - brak klubów i organizacji graczy - konwentów i tak dalej powoduje, że wszystko się "rozlata".... :) Ale od czegoś trzeba znowu zaczynać - od latpowtarzam - a to się tyczy i polityki i gospodarki - czeka nas praca u podstaw. Ad rem: Drogi Stary Pierdzielu :)) Opisuję sposób, w jaki nasze grono rozwiązało ten problem - zapewne możesz go swobodnie skopiować a może do nas prtzyłączyć się. A działa to tak: 1. Namierzyliśmy taniuśki hotelik - w zasadzie ośrodek wypoczynkowy nad Pilicą - są tam domki 4-osobowe - chodzi o spanie ale bwiąc się może więcej facetów. 2. Koszt domku to ok. 120 zł za domek więc jak dzielisz na cztery to małe miki. 3. Dawniej losowaliśmy kto będzie zapewniał trasnport - teraz mam 7-osobowego vana, więc zgarniam gości po drodze. Spotykamy się jak Bozia pozwli. Problemem staja się nie tyle wolne weekendy ale pewne róznice w postrzeganiu świata. Nie będę tego rozwijał, ale zapewne wielu domyśla się o co chodzi. Ja - przedsiębiorca samodzielny od blisko 14 lat, potrafie sobie zorganizować czas tak, że mogę spotkać się na granie. Za to wielu moich przyjaciół, niereformowalnych etatowców, walcząc o miejsca pracy pracują jak woły przez 16 godzin i nawet w Weekendy. Ale dość marudzenia. Przemyśl sprawę - procedura jest do powtórzenia gdziekolwiek. Mam znajomego na Mazurach koło Niedzicy, co żyje nieźle z agroturystyki. Bierze jeszcze mnie za cały pobyt a zapewnia wspaniałe żarce. I ma jedyne w Europie muzeum guzików, zarejestrowane - sam chodzi z patelnia i jest znawcą prus. Zanęciłem? Robert

06.09.2002
13:55
smile
[32]

Von Golebiak [ Legionista ]

Paulek ==>> Dziękuję za obronę - jednak nie odbieram tego jako fochy a jedynie jako "romantyczne sentymenty". Sam chciałbym móc dać im to, co chcą. Jak się uda, może kiedyś będzie to możliwe... Robert.

06.09.2002
14:01
smile
[33]

matchaus [ Legend ]

von Golebiak --> Jezu... Faktem jest - problem leży w mobilności jednostek :)))) Ale jak to wszystko ze sobą połączyć?... Dałeś do myślenia... nie ma co... Muszę tę sprawę poważnie przemyśleć. Dziękuję za zaproszenie!!!

07.09.2002
04:23
[34]

Tad [ Pretorianin ]

Von Golebiak -> Co do sztancowania itd. to się nie znam i mogę operować jedynie sformułowaniami w rodzaju solidne, porządne itd. Jak zobacze to ocenie czy to jest moim zdaniem właśnie takie jakie powinno być. Wówczas zostaniesz oceniony. :) Mapa matowa. Jak najbardziej !!! Oczy mi jakoś nigdy nie dokuczały, ale za to refleksy światła odbite od mapy uniemożliwiały mi wygodne siedzenie w danej pozycji. To szczególik, ale jakoś wyjątkowo mnie denerwujący. :) Firmy Arsenał nie kojarze. Chociaż z Gdańska a ja z Gdyni. Czy wydali coś innego przed zniknięciem właściciela ? Bo ze Squad Leaderem nie miałem okazji się zmierzyć. Coś mi tam generalnie świta, ale równie dobrze może mi świtać firma z zupełnie innej branży. I sprawa podstawowa. Strona internetowa musi powstać, a nie że "zapewne powstanie". To jest podstawa. Podstawa sprzedaży (może nią być), podstawa integracji (znalezienia przeciwników w okolicy). Nie wiem jak to tam wygląda, ale najlepiej podlepić się pod GOL z racji masowości. matchaus -> to problem wszystkich (ciekawe, że ja też straciłem głównego przeciwnika w postaci brata). A co do trzymania żetonów. Zdarza mi się otworzyć pudło z grą i oglądać żetony, mape, przypominać sobie instrukcje. Tak na wszelki wypadek, zawsze zwarty i gotowy. Spróbuj. Może to słaby substytut, ale zawsze coś. :) Poza tym dzięki takiemu siedzeniu opracowałem kilka planów, których nigdy nie wprowadziłem w życie, dzięki czemu są nadal genialne. Np. w Waterloo zawsze stosowałem manewr oskrzydlający na obu flankach z wykorzystaniem dalekich zagonów jazdy, a następnie, gdy piechota dochodziła, atakowałem obydwoma rodzajami broni. Sposób książkowy, bez żadnej oryginalności, podstawowe obok postawy Grouchy'ego "what if" tej bitwy. Nigdy natomiast nie miałem okazji zastosować moich "autorskich" (pewnie ktoś je wymyślił już, ale ja o tym nic nie wiem) sposobów z człowiekiem w tej grze. Ach, co za ból ... Ktoś chętny na partyjke chociaż w Battleground Waterloo ? Pewnie i tak zastosuje sposób książkowy. :)

07.09.2002
04:31
smile
[35]

Tad [ Pretorianin ]

Czy ja napisałem pudło z grą ? Segregator z grą oczywiście. Chociaż rzeczywiście Waterloo mam w pudle. Z lenistwa i starości. Dlatego też żeby wyjśc mojej osobie na przeciw koniecznie gry mają być w segregatorach. :) Może połowa w segregatorach, a połowa w pudłach. (tak jak chce dezerter) Z drugiej strony dopóki się nie dowiem czy będę miał przeciwnika nigdy w życiu żadnej planszowki już nie kupie. Więc można moje żądania traktować, jako zrzędzenie klienta, co popatrzy, pogada i ... i tak nie kupi.

09.09.2002
04:14
smile
[36]

Von Golebiak [ Legionista ]

Co tak cicho? A może Panowie wypowiedzieliby się w co na pewno zagraliby w przyszłości? Wszak targi mam w Essen za pasem więc coś mogę tam zorganizować na przyszłość... Robert

09.09.2002
21:57
[37]

Tad [ Pretorianin ]

Ja chce po pierwsze przeciwnika. Po drugie coś nie o drugiej wojnie i nie o wojnie secesyjnej. Po trzecie ma być skomplikowane. Po czwarte raczej w skali makro, a nie mikro.

10.09.2002
02:18
smile
[38]

Von Golebiak [ Legionista ]

Tad===> A więc przeciwnik - well. trochę jak w tym dowcipie o Żydzie, co to miał pretensje do Jahwe, że ten mu nie pomaga wygrać w loterię :) Co do gry, w "grę" wchodzą: 1. EiA - cały "Napoleon" - 1805-1815, polityka dyplomacja, wojny. Elementy gospodarki, pieniądze. Wszystko zrównoważone, complexity MAX. dla 3-8osób 2. Republic of Rome - też świetne dla kilku graczy. Kasa, polityka, zakusy. Bra zaś realnej planszy z poruszanymi żetonami. Coś, przed czym klękają Roleplajowcy i płaczą, że muszą tylko z krasnoludami i smokami a jak to odkrywają....zachwyt... 3. Paths of Glory - complexity raczej 3/4. Cała I wojna. Strefówka aw zasadzie "punktówka". Rewelacyjne mechanizmy. Wogóle, od kiedy wprowadzono karty z wydarzeniami "losowymi", mechanika gier dostała kopa w osobowość... 4. Totaler Krieg... ale Ii wojna... Europa Universalis na planszy ale to jest koszmar. Straciliśmy dzień na rozłożenie żetonów... Pewne gry powinny być od razy robione na komputer. 5. Wojna 30-letnia GMT - wielka mapa, punktówka, dla dwóch graczy. Karty. Może coś będzie nowego na targach. Robert. P.S. Ew. Rzeczpospolita, ale ona jest na 25% ukończenia.

10.09.2002
03:17
[39]

Tad [ Pretorianin ]

No. W końcu jakieś dobre propozycje. :) Więc po kolei. Jesli miałbym w rankingu je ustawić co do zainteresowania tematem i wnioskując z opisu złożoność: 1. EiA - bo complexity max i Napoleon 2. Wojna 30-letnia - bo dla dwóch (łatwiej bedzie mi zebrać :) ) i wojna 30 letnia, moja ulubiona, pisałem w podstawówce opracowanie i robiłem wystawe (raczej wystawke) na ten temat, ahhhh to były czasy... Thilly, Wallenstein, Gustaw Adolf. Ajajajajaj. Ciekaw jestem jak jest skonstruowana. Np. interwencja duńska. (o ile dobrze pamiętam raz byli po jednej a raz po drugiej stronie). Albo francuskie wejscie do wojny ? A jak się przyłączają do wojny inne państwa ? A Polska (wojna ze Szwecją na Pomorzu, czy jest przynajmniej potraktowana jako wydarzenie off map) ? Jest to gra liniowa ? Czy można mieszać ? Czy tylko działania wojenne ? A religia ? A walki w Niderlandach ? Jaka jest mapa ? Rzesza ? Z Niderlandami ? Z Danią ? Cała wojna trzydziestoletnia ? Jakaś strona o tej grze ? 3. Republic of Rome - bo Rzym (coś bliżej, w jakich czasach dokładnie, budowa państwa ? wojny punickie ? Tylko epoka a reszta alternatywna ?) 4. Paths of Glory. Niech już tam będzie. Przeciwników jakoś wymęcze. (raz na rok)

10.09.2002
08:20
[40]

paulek [ Chor��y ]

Moj ranking to: 1.Republic of Rome 2. Paths of Glory 3. EiA Niestety (czytaj: na szczescie) mieszkam zagranica. Jaka forme dystrybucji przewidujesz?

24.09.2002
04:19
[41]

Tad [ Pretorianin ]

Temat padł.

25.09.2002
00:01
smile
[42]

Von Golebiak [ Legionista ]

Temat nie padł... wcale a wcale... Po prostu wszyscy są pochłonięci robotą.... Ja zaś w weeken jadę do Tomaszowa grać w Paths of Glory i Wojnę 30-letnią. Te właśnie pozycje idą po Kriegu. Jak ktoś chce być informowany o dalszych działaniach, proszę o maila. Za jakiś czas ruszy nowa strona, właśnie o Kriegu i innych planszówkach. Pozdrowienia

11.10.2002
01:48
[43]

Tad [ Pretorianin ]

Empires In Arms ma zostać wydane przez Matrix Games i ADG w wersji komputerowej w połowie 2003 roku. Bym już tej gry nie wydawał.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.