GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Lepiej zarabiac 3 000 zl czy 15 000 zl?

03.05.2007
10:47
[1]

Azzie [ bonobo ]

Lepiej zarabiac 3 000 zl czy 15 000 zl?

Pytanie z pozoru banalne, kazdy by wolal zarabiac wiecej, ale jest jedno ale :) Za kasa ida pewne obwarowania:

Wersja A, pensja 15 000 zl: Pracownik sektora finansow, gola pensja za 8 h*5 dni w tygodniu obijania sie: 3000 zl, ale zapieprzajac 12 godzin dziennie przez caly tydzien i kilka godzin w weekend wyciaga 15 000 zl na reke. Dom pod Warszawa, mieszkanie w centrum, Mercedes; wszystko na kredyt, rata miesieczna kilka tysiecy. Do tego garnitury od Bossa i takie tam burzujskie dodatki :)

Wersja B, pensja 3000 zl: Wlasna dzialalnosc gospodarcza, nienormowany czas pracy, srednio 3-4 godziny dziennie lekkiej pracy. Brak drogich rzeczy, ale za to duzo wolnego czasu, a i pensja pozwala na wiele rozrywek.

Ktora wersje wolelibyscie? Duzo kasy ale malo czasu, czy kasy tak w sam raz na srednie zycie, ale za to wiele wolnego czasu?

Pewnie bede wyjatkiem, ale powyzej poziomu na ktorym czlowiek przestaje sie martwic o pieniadze na zycie, uwazam ze wolny czas, na spedzenie z rodzina, przyjaciolmi, czy tez po prostu na zwyklym obijaniu sie jest najcenniejszy. I zaden Merc, Boss czy inne ustrojstwo go nie zastapi :)

Kolega z ktorym ostatnio na ten temat prowadzilem burzliwa dyskusje stwierdzil, ze mozna pare lat harowac i oszczedzac aby potem miec kase i zwolnic, ale czy to tak naprawde jest? Czy tak latwo z Merca przesiasc sie do Fiata, przestac jadac w drogich restauracjach, sprzedac dom pod warszawa i zyc na nizszej stopie? Wydaje mi sie ze nie, dobrobyt uzaleznia i taka osoba raczej by juz nie potrafila sie z nim rozstac...

03.05.2007
10:51
[2]

wysia [ Senator ]

Jedno ale - kto cie zmusza do brania merca na kredyt itd, jesli duzo zarabiasz?

03.05.2007
10:51
[3]

gladius [ Subaru addict ]

Azzie - jest jeszcze inna droga: robisz na swoim, pracujesz ile chcesz, a przychód znacznie więcej niż te 3.000. Owszem, wolnego czasu może nie aż tak dużo, ale - zimą narty, latem nurkowanie, weekendy z reguły wolne. Nie chciałbym być korporacyjnym szczurkiem, który musi swoje 8 h odsiedzieć i jest na elektronicznej, komórkowej smyczy.

03.05.2007
10:52
[4]

crac@ [ WBA ]

może po kilku latach tyrania za 15 tyś. sytuacja w pracy zmieniłaby się i nie trzebaby było tak tyrać
to też trzeba wziąść pod uwagę

pewnie wybrałbym niższy status życia

03.05.2007
10:53
[5]

Azzie [ bonobo ]

wysia: Oczywiscie ze nikt, mozna zarabiac 15 000 zl i zyc skromnie, ale nie o to tu chodzi... Pytam o to za ile sprzedalibyscie swoj praktycznie caly wolny czas :)

03.05.2007
10:55
smile
[6]

rijver [ Centurion ]

Ja wolałbym drugą opcję, bo lubię mieć wolny czas. Nawet bardzo. Jak mam wolny czas to powstają takie dzieła. https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=6348676&N=1

03.05.2007
10:55
[7]

yasiu [ Senator ]

wole 3k na reke =] pieniadz nie moze byc celem... chyba, ze ta opcja 15tysieczna sprawia mi przyjemnosc i nie mam rodziny czekajacej w domu, wtedy pare tygodni dalbym rade =]

03.05.2007
10:55
smile
[8]

Kompo [ aka dajmispokoj ]

Mógłbym harować wersję A, by po jakimś czasie przenieść się na opcję B. Ale najlepsza opcja to ta Gladiusa. :)

03.05.2007
10:56
[9]

Gibon91 [ Jestem Zajebisty ]

Fajnie to by było, gdybym w przyszłości miał taki wybór...
BTW:
Te 3 tysiące to na rękę?

03.05.2007
10:57
[10]

mikmac [ Senator ]

Azzie -->
uwierz mi, mozna pracowac 3-4 godz dziennie, weekendy wolne itd i zarabiac znacznie wiecej niz te 3K ;)
Nie mam zamiaru sie przepracowywac...

03.05.2007
10:58
smile
[11]

wysia [ Senator ]

Azzie --> Aaaa. Na szczescie nie mam takich dylematow, zarabiam lepiej niz dobrze, a i wolnego czasu mam dosyc, i poza okreslonymi godzinami pracy nic robic nie musze.

"Wierze, wierze tez ze pracujac 12h*7 dni mozna miec znacznie wiecej niz 15 000 zl..."
Pracujac 8x5 tez...

03.05.2007
10:58
[12]

EG2006_43107114 [ Generaďż˝ ]

Wersja B jest lepsza. Co Ci dadzą pieniądze jeżeli nie będziesz miał czasu ich stracić?

03.05.2007
10:59
[13]

Azzie [ bonobo ]

Wszystkie kwoty na reke...

Mikmac: Wierze, wierze tez ze pracujac 12h*7 dni mozna miec znacznie wiecej niz 15 000 zl...


Jakos tak w mediach utarl sie schemat ze teraz wszyscy za kasa leca, wyscig szczurow itp, a tymczasem widac ze wcale tak nie jest :) Moze to tak w Polsce tylko?

03.05.2007
11:03
[14]

Boroova [ Lazy Bastard ]

wysia --> ty burzuju.

Azzie --> latwo mowic, ale sam pewnie wiesz, jaka magiczna sile przyciagania ma kasa. Kazdy sobie powtarza w kolko mantre "jeszcze tylko troche odloze i zwolnie", ale malo kto tak robi.

Ja pracuje od 9.30 do 17.30 i ani minuty dluzej. Natomiast gdybym mial placone nadgodziny, to na 100% zostawalbym po godzinach.

03.05.2007
11:05
smile
[15]

Deepdelver [ Legend ]

Azzie --> jest takie powiedzenie: pieniądze psują, najpóźniej w drugim pokoleniu. Największe szczęście to mieć pieniędzy w sam raz - na tyle dużo żeby godnie żyć i nie martwić się o jutro, a na tyle mało by pewien niedosyt napędzał Twoje małe marzenia, żebyś nie zanudzał innych opowieściami o swoich sukcesach i żebyś nie musiał wokół działki stawiać dwumetrowego muru oraz trzymać stada kaukazów.

Sytuacja w której cieszysz się z zakupu nowego monitora jest chyba w sam raz. :)

03.05.2007
11:07
[16]

szaszłyka? [ Prawdziwy Kibic ]

Wybrał bym tą pierwszą opcje bo nazbierał bym sobie w tedy kasy na życie a potem z tej pracy zrezygnował i np podjął się drugiej opcji.

03.05.2007
11:09
[17]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

15k, oczywiscie.
najlepiej byc na swoim jak Gladius pisze, ale do tego trzeba miec jeszcze forse.

03.05.2007
11:10
smile
[18]

hen1o [ Konsul ]

Robisz tak - przez rok/dwa lata dajesz z siebie 200% w planie "A". Potem wrzucasz kase na fundusz inwestycyjny i bierzesz plan "B" :P Zyjesz bezbolesnie do konca swoich dni :)

03.05.2007
11:15
smile
[19]

Grzesiek [ Cezar ]

Wersja B :)

03.05.2007
11:16
[20]

Boroova [ Lazy Bastard ]

henio --> to jest proste tylko w teorii.

a w ogole to nie pogniewalbym sie na zadna z tych dwoch opcji. Tak dlugo jak nie zarabiasz 700zl tyrajac 24/7, mozesz byc szczesliwy. Rachunki oplacone, jest co zjesc, na tylek zalozyc - problemu nie ma.

Gorzej jak stajesz przed dylematem - za co kupic dziecku podreczniki szkolne.

03.05.2007
11:20
smile
[21]

RockyX [ Konsul ]

Ja wolałbym opcję A.

03.05.2007
11:22
[22]

Conroy [ Dwie Szopy ]

Obecnie zdecydowanie wybrałbym 3000zł. Po co mi 15000zł, skoro mój plan dnia wyglądałby praca-spanie-praca-spanie? Nawet nie miałbym kiedy tego wydać :). Wolny czas jest dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, w wariancie A odliczając 12h na pracę, 8h na sen zostają 4h wolnego czasu dziennie, z czego połowę pewnie spędzam na dojazd do pracy - nie, dzięki, nie wytrzymałbym tak długo. A 3000zł spokojnie wystarczą mi na mieszkanie, jedzenie, sporo rozrywek, a i odłożyć sobie można na wakacje.

Co innego gdy miałbym żonę i dzieciaki - wtedy musiałbym się zastanowić i być może wziąłbym lepiej płatną pracę.

03.05.2007
11:27
[23]

hunt06 [ Konsul ]

Wolę wersje B. Pracoholikiem to ja nie jestem.

03.05.2007
11:28
[24]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

Wersja A.
Z tej wersji zawsze można zejść na niższą, a z Wersji B na wyższa wskoczyć to już nie tak łatwo.
Plan jest taki, by zarabiać kokosy nie przepracowując się zbytnio. Pieniążki same muszą na siebie pracować, interes sam się musi kręcić. Da się tak i to jest jeden z celów w moim życiu. Przynajmniej jeśli chodzi o status materialny :)

03.05.2007
11:31
[25]

Garbizaur [ Legend ]

Wybrałbym jednak wersję A. Głównie dlatego, że nie lubię mieć za dużo czasu wolnego. Uwielbiam, gdy bez przerwy mam coś do roboty i tylko od czasu do czasu mam możliwość przystopować. :)

03.05.2007
11:35
[26]

Andrzej Lepparkour [ Konsul ]

Idiotyczne przykłady. Jak w Polsce dawno temu zarabiałem 8 - 15 tysięcy to nawet przez myśl by mi nie przeszło kupowanie Mercedesa na raty. Nieruchomości były wtedy kosmicznie tanie, więc po 8 latach miałem już z bratem na spółkę 9 dużych mieszkań (już są spłacone), każde z nich generowało zysk w granicach 600-1000 zł. Jak się nie jest idiotą i dobrze zarabia to można też pieniądze inwestować, a nie przejadać. I tak wszyscy mi mówili, że głupio zrobiłem, bo ceny nieruchomości nie wzrastały wtedy tak gwałtownie jak teraz, ale nie żałuję, bo obecnie chaty, za które dawaliśmy "śmieszne" 70 czy 100 tysięcy stoją 300-500 :o

03.05.2007
11:40
smile
[27]

Robi27 [ Mes que un club ]

Wybrałbym opcje B, po cholere Ci kasa jak nie masz co z tym zrobic, a nie da sie z wysokiego poziomu zejsc nagle duzo nizej, kasa przyzwyczaja. I zaczym sie zorientujesz bedziesz mial kawał życia za sobą, które tak naprawde bedzie własnościa firmy a nie Twoja (rodziny). Majac czas, masz tez mozliwosci zarobienia duzo wiecej niz 3k. Sam pracuje w firmie korporacyjnej ale daleko mi do szczurzego scigania, zreszta ta praca zajmuje mi ponizej 8h/d i nie mam ambicji karierowej. a dzieki temu mam czas prowadzic wlasna DG, placic tylko skladke ązdrowotna :) i zarabiac godziwe pieniądze.

03.05.2007
11:40
[28]

Pamir [ Generaďż˝ ]

Warto zwrócić uwagę na mały szczegół - o ile 3 tyś złoty netto dla większości golowiczów może wydawać się "spokojnie wystarczą mi na mieszkanie, jedzenie, sporo rozrywek, a i odłożyć sobie można na wakacje"... jest tylko jedno ale jeśli jesteś sam/sama nie masz na utrzymaniu dzieci i ogólnie niczym się nie przejmujesz to ok 3 tys starcza bez problemu - załóż jednak sytuacje, że masz żonę, 2 dzieci, samochód... cena metra mieszkania w warszawie to jakieś 10-12tyś zł więc nie masz szans go kupić inaczej niż na kredyt... spłacasz wiec 1000zł miesięcznie za 50 metrowa klitkę w której 4 osobowa rodzina włazi sobie na głowę..., zostaje Ci 2 tyś zł przy założeniu ze żona ma kolejne 2 macie 4 na opłaty, jedzenie, szkole dzieciaków i setki innych wydatków.... nie ma szans na jakieś większe balety, zimowe i letnie wczasy i nie wiadomo co jeszcze.... Jesteśmy niestety narodem w którym trzeba jeszcze ostro zapierdalać aby coś mieć - wiem, że zaraz odezwą się głosy, że wcale nie bo ja mam tyle i mi starcza, albo, że wcale nie trzeba się narobić aby więcej zarobić..., Samemu zarabiam powiedział bym nieźle (pracuję jako informatyk w dużej korporacji ), ale ogólnie nie jest jeszcze u nas tak kolorowo...



Co do pytania ze wstępu ja bym wybrał opcję pomiędzy - przyłożyć sie na tyle aby mieć te 5-6tyś a po pracy mieć czas dla rodziny i na zasłużony odpoczynek...

Pozdrawiam Pamir

03.05.2007
11:43
[29]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

Andrzej Lepparkour dobrze prawi. U Azziego widać myślenie osoby, która nie jest bogata. To co by zarobił, przeznaczyłby na konsumpcje (merole, garniaki itp). Bogaty natomist zainwestowałby swoje pieniądze (giełda, FI, nieruchomości) i dopiero z nadwyżki inwestycyjnej zacząłby konsumować. Pierwszy ciągle żyłby na swoim poziomie, a drugi mógłby ciągle pomnażać swój majątek.

03.05.2007
11:56
smile
[30]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

Chwilowo to mnie nie dotyczy, bo studiuję i najwyżej sobie dorobię w callcenter i wyjadę na wakacje do Anglii, stypendium jedno drugie i jakoś się żyje; ale mieszkałem na stancji z ciekawym kolesiem.

Zarabiał bardzo dużo; podejrzewam że więcej niż te 15000, miał 31 lat, jeździł wypasioną hondą civic, miał wypasionego laptopa i taką samą komórkę, a mimo tego mieszkał z nami(mną, moją dziewczyną i jeszcze jednym współlokatorem) na zapyziałej stancji na Ursusie, z bardzo niemiłą właścicielką, bo jak mówił, oszczędza na mieszkanie w centrum Warszawy, a nie chciał wziąść kredytu. Żył tylko pracą, nie miał życia osobistego, wychodził najwcześniej i wracał najpóźniej, dni wolne od pracy po prostu przesypiał, w weekendy się dokształcał. Koleś centralnie poleciał na pieniądze i był wyraźnie zagubiony z tego powodu, nie dało się z nim porozmawiać, bo temat od razu schodził na pieniądze, jak to kradną, jak to trzeba uważać, itp. itd.

Pragnę po prostu ostrzec, uważajcie na siebie Panowie :)

03.05.2007
11:58
[31]

kocher [ Konsul ]

Cały swój wolny czas sprzedałbym tylko w jednym, jedynym przypadku. Gdyby rodzina przymierała głodem. Wolny czas jest najwyższą wartością. Ale tak prawdę mówiąc zawsze była tendencja do zniewalania ludzi. Dziś media kreują młodego biznesmena lub bizneswomen 17-19 g./dobę, a kiedyś to nazywano czynami społecznymi, wspólzawodnistwem pracy. Zawze można znaleźć jakiś szczytny cel np. budowę piramidy Cheopsa, też dobry powód. Historia lubi się powtarzać. Dopiero po latach zrozumiałem słowa jednego ze swoich nauczycieli, który z zagadkowym błyskiem w oku powtarzał historia to królowa nauk.
Ja mam wariant C gdyż B to stanowczo za mało, a wariant A to zniewolenie. ;)

03.05.2007
12:11
smile
[32]

Bojak [ Konsul ]

Wybrałbym drugą opcję. Z 3 tys. można bez problemu wyżyć, a za to masz dużo wolnego czasu i nie męczącą robotę ;)

03.05.2007
12:28
[33]

Azzie [ bonobo ]

Cainoor, Andrzej Lepparkour: Idiotyczne te przyklady nie sa, bo to sa przyklady postepowania realnych osob. Co najwyzej idiotyczne moze byc postepowanie takie jak w przykladzie A i tutaj sie zgodze. Nie tylko dlatego ze przejadanie calej pensji na luksusy nie zostawia nic na pozniej, ale i uzaleznia o czym juz pisalem. Potem coraz trudniej z nich rezygnowac a ilez mozna tak gonic za kasa...

A co do mnie to sie nie martwcie :)

03.05.2007
12:32
[34]

QrKo_ [ ]

B, czas wolny ponad wszystko :)

03.05.2007
12:33
[35]

MR.MANIAK [ Senator ]

W przypadku zagwarantowanych tych 3k na rękę z jak największą przyjemnością mogę spożytkować wolny czas i cieszyć się życiem. Wolnego czasu sobie nie można kupić. Czasu nie można cofnąć.
Harując całe życie, goniąc za bogactwem przepuszczamy życie przez palce.

Po tych wielu latach możemy obejrzeć się wstecz, w przeszłość i stwierdzić, że zmarnowało się życie.
Możemy zobaczyć, że ominęły nas wspaniałe chwile w życiu, te najważniejsze.

Azzie= co to za działalność gospodarcza, która umożliwia wersję B?? Chętnie skorzystam:D

03.05.2007
12:35
[36]

Boroova [ Lazy Bastard ]

azzie --> kazdy ma swoja wlasna recepte na udane zycie. Jeden goni za kasa i jest szczesliwy, a drugi woli rodzine i czas wolny. Tyle sposobow na zycie ile ludzi na swiecie. Tak naprawde ciezko jest powiedziec, ktory wariant jest lepszy. To co dla wiekszosci w tym watku wydaje sie absurdem, dla paru osob moze miec duzo sensu.

03.05.2007
12:36
[37]

Lookash [ Senator ]

Wybierając pierwszą opcję wybiera się ją na całe życie. Od tego nie ma powrotu. Trzeba szczerze nienawidzić swojej roboty, żeby móc potem z czegoś takiego zrezygnować. A przy takim podejściu 15k się chyba nie da zrobić. A kto jeszcze odda zdrowy żołądek, zniszczone stresem zdrowie? Chrzanić to. Ja już dawno zdecydowałem -- biorę dwójkę :)

03.05.2007
12:41
smile
[38]

Boroova [ Lazy Bastard ]

Podam wam jeszcze jako ciekawostke jedna smieszna sytuacje.

Bracia blizniacy - angole greckiego pochodzenia. Jeden z nich zainwestowal w latach 80 w nieruchomosci w Londynie. Mial dobry pomysl i tak zwane "jaja", zeby zaryzykowac. Po 20 latach stal sie milionerem i jezdzi Ferrari/Bentleyem/Astonem Marinem. Czasu wolnego ma od cholery i podrozuje po calym swiecie.

Jego brat blizniak natomiast jest ksiegowym w wielkiej korporacji. Cale zycie stawal sie powoli szczurem. Pracuje po 14 godzin dziennie i doszlo juz do tego, ze gdy bogatszy brat chce zabrac go na lunch, musi PLACIC pracodawcy stawke godzinna brata, zeby ten mogl w spokoju spedzic 2-3 godziny poza biurem.

Sytuacja tak glupia, ze az nierealna. Ale mozecie mi uwierzyc na slowo.

03.05.2007
12:44
[39]

wysia [ Senator ]

Lookash --> Z 1 masz przynajmniej teoretyczna mozliwosc zrezygnowania. Przy 2 zas moze sie pewnego dnia okazac, ze te 3 tys to bedzie za malo do godziwego utrzymania rodziny, np gdy zona straci prace. I co wtedy? Nadal czas wolny i brak stresu najwazniejsze?

03.05.2007
12:45
[40]

Azzie [ bonobo ]

Boroova: Tylko czy w ostatecznym rachunku, tak na lozu smierci nadal ciezko bedzie powiedziec ktory wariant byl lepszy? Wydaje mi sie ze wiele z tych recept na szczescie po prostu nie wytrzymuje czasu. A chyba nie ma nic gorszego niz powiedziec sobie na starosc "zmarnowalem swoje zycie..."

Ciezko mi wyobrazic sobie osobe umierajaca wsrod kochajacej rodziny, ktora mowi sobie "cholera, po co mi dookola tylu ludzi, wolalbym miec milion na koncie i same dziwki tanczace dookola", a za to bardzo latwo wyobrazic sobie czlowieka myslacego w tej samej sytuacji "zamiast zbierac miliony ktore i tak teraz mi juz na nic, moglem zostawic po sobie cos dobrego na tym swiecie"...

Pewne wartosci zawsze beda powyzej innych.

03.05.2007
12:50
[41]

Boroova [ Lazy Bastard ]

Azzie --> oczywiscie, ze masz racje. Musisz tylko wziasc pod uwage fakt, ze nie wszystkie osoby mysla w ten sam sposob.

Cale szczescie, ze mnie taka sytuacja nie grozi. Wariant A pozostaje w sferze marzen, a wariant B jest wciaz odlegly.

Pamietajcie, ze pisze te slowa siedzac na emigracji, odkladajac kazdy zarobiony grosz, oraz wyrzekajac sie wielu przyziemnych przyjemnosci przez ponad poltora roku.

03.05.2007
12:54
[42]

Lookash [ Senator ]

Mam głupie wrażenie, że czego bym na tym forum nie napisał, to wysiu zawsze znajdzie jakieś "ale". Przed sytuacjami losowymi zabezpieczą mnie oszczędności, po to są one.

03.05.2007
12:55
smile
[43]

PrzemQ 09 [ Konsul ]

Zdecydowanie opcja B - wydaje mi się, że za 3000 można całkiem przyzwoicie żyć. Mieć pieniądze na zwykłe potrzeby, a do tego móc realizować się w swoich zainteresowaniach, pasjach, mieć czas na życie towarzyskie, i móc pozwolić sobie na małe przyjemności od czasu do czasu, a i na wakacje się przejechać itd.
Opcja A.. mówicie, że popracować tak przez 2,3 lata.. wydaje mi się, że to jest tak, że to uzależnia - rezygnujesz z życia towarzyskiego, pasji - stajesz się szczurem w wielkim wyścigu. I w końcu to kasa staje się Twoją dziewczyną, przyjaciółmi, zainteresowaniami.. Poza tym, po co to? Pracujesz przez ileśtam godzin dziennie - wracasz i jesteś tak wyrypany, że idziesz spać. I całe Twoje życie toczy się wkoło pracy - bezsens..

Teraz tak się zastanawiam - czy na pewno da się za 3,4 godziny pracy dostawać 3k ? Podajcie jakiś przykład, bo trochę to nierealne mi się wydaje.. :)

Nie lubię strasznie tego babilonu - wszyscy kasa, kasa, kasa. I zapominają o ludziach wkoło, o uczuciach, przyjaźniach - a to najważniejsze! Właściwie to już teraz, w LO obserwuję coś takiego - są osobniki, które nie mają praktycznie żadnych zainteresowań, bardzo mało kontaktów z ludźmi - właściwie żadnych wyjść typu na koncert, czy po szkole gdzieś posiedzieć.. Tylko nauka, nauka - żęby mieć średnią 5,0 i to jest cel.. To chyba zła, prawda? Wydaje mi się, że równie ważne sa zainteresowania, posiadanie pasji, a także rozwijanie swojej osobowiści, rozwijanie przyjaźni, oddawanie się uczuciom itd..

Trochę odbiegłem od tematu, poza tym sorki za literówki ;)

Bless!

03.05.2007
12:57
smile
[44]

Romario45 [ Legionista ]

Mi by w zupełności wystarczało 3000zł bo mogę już założć konto na Bzw Bk :):):)

03.05.2007
12:57
[45]

wysia [ Senator ]

Lookash --> Oszczednosci, odlozone z 3 tys miesiecznie, po splacie kredytu za mieszkanie i samochod, i wszystkich wydatkach? Ile tego odlozysz?

Ile ty masz wlasciwie lat, i czy pracujesz, po pojecie o zyciu masz bardzo... marzycielskie?

03.05.2007
13:15
[46]

Dowodca_Pawel [ ETCS Clan ]

Wybrałbym B, ale w zamyśle nie po to, by mięć wolny czas, ale własną działalność gospodarczą i jeśli bym nią pokierował z głową i odpowiednio dużo pracy poświęcił, to mógłbym zarabiać znacznie więcej niż te 3 tyś, czy 15 tyś, a nadal mieć całkiem dużo czasu.

PrzemQ 09 -> Tak z ciekawości, ile razy owym osobom zaproponowałeś wyjście na koncert lub starałeś się z nimi zaznajomić?

03.05.2007
13:23
[47]

Boroova [ Lazy Bastard ]

A ja mam pytanie troche z innej beczki. Zalozmy ze macie juz splacone mieszkanie i zakladacie rodzine. Ile miesiecznie pieniedzy chcielibyscie odkladac? Tzn. ile starczaloby wam do godziwego zycia?

03.05.2007
13:25
[48]

Lookash [ Senator ]

Czemu akurat ja w tym wątku mam pojęcie marzycielskie, a reszta nie? Tak, ty się mnie uczepiłeś, teraz wiem już to na pewno :)

Kredyt na mieszkanie, to jedyny kredyt, który będę pewnie zmuszony wziąść. Życie na kredyt, to nie życie. Samochód kupię używany i solidny, z dobrym stosunkiem cena/jakość. Nie wiesz, jakie auta można kupić za 10 tysięcy złotych -- rok oszczędzania na samym początku "pracy", whoa.

Moje życie będzie na pewno wyglądało inaczej niż opcja 2. Myślałem, że opowiadamy się tutaj za stylem życia, a nie za ściśle określonym scenariuszem. Ale zacząć od 3k warto. Jest mnóstwo sposobów, żeby pieniądze zarabiały na siebie i żeby ich nie przejeść.

Mam 22 lata i tak, jestem idealistą. A ty masz pewnie z 50, bo udajesz takiego... doświadczonego? ;)

03.05.2007
13:34
[49]

olivierpack [ Generaďż˝ ]

Wydatki zawsze rosną proporcjonalnie do dochodu więc to nie jest tak, że nagle w pewnym momencie można sobie opozwolić by zamienić 15.000 na 3.000 w zamian za niematerialne bonusy, bo nie można, niewielu jest takich tytanów którzy nie wydają zarabianych pieniędzy szczególnie jeśli są to duże pieniądze, tym samym rosną różnego rodzaju zobowiązania, ponadto człowiek przyzwyczaja się do pewnego statusu, i nie zacznie jeźdić Oplem jeżeli do tej pory jeździł Mercedesem. Jeżeli ktoś nie rozumię to niech spróbuję analogicznie zejść z 2.000 na 1.000 zł.

03.05.2007
13:39
[50]

Ghorri [ Konsul ]

Wersja B.

03.05.2007
15:03
[51]

©®© [ Generaďż˝ ]

Zdecydowanie B, ale tak zeby 5k wyciagnac, wiec troche wiecej pracy niz 3-4h, powiedzmy 5 dziennie :)

03.05.2007
15:08
[52]

frer [ God of Death ]

Moim zdaniem to i tak źle sformułowane pytanie. W końcu istnieje jeszcze trzecia możliwość, np. praca jako jakiś projektant albo programista, gdzie pensja na pewno przekracza 3000 zł, pracuje się od godziny do godziny, czasem może trochę dłużej, ale bez odpowiedzialności wynikającej z zarządzania ludźmi czy konieczności kierowania większym działem. Mi by coś takiego właśnie odpowiadało, bo praca za nawet 15k gdzie na pewno dochodzi konieczność zarządzania ludźmi, brania za nich odpowiedzialności to po prostu nie dla mnie. Z drugiej strony własna firma to też niepotrzebna odpowiedzialność.

03.05.2007
15:10
[53]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Zwyczajowo pracuję średnio 10 godzin dziennie i 4 godziny w weekend co 2-3 tygodnie, więc nie widzę problemów z opcją A. Wbrew pozorom czasu wolnego można sobie wygospodarować naprawdę sporo, trzeba byc jedynie osobą zorganizowaną, dlatego bawią mnie pierdoły w stylu, że życie ucieka przez palce.

03.05.2007
15:11
[54]

Sonny Silooy [ Elegant Gypsy ]

Azzie---> nie będe Ci nic sugerował, bo każdy człowiek jest inny, ma inne predyspozycje, charakter, co innego dla niego stanowi wartość. To co dla jednego jest istotne drugi olewa ciepłym moczem i kałem i na odwrót. Sam musisz odpowiedzieć sobie na pytanie co jest dla Ciebie ważne. Moja jedyna rada, to podejmij decyzję według siebie. Nie myśl w kategoriach "co inni powiedzą".

03.05.2007
15:15
[55]

frer [ God of Death ]

Btw co do własnej działalności gospodarczej to różnie z tym bywa. Moim zdaniem twierdzenie, że mało się zarabia, ale jest się panem własnego losu i ma się kupę wolnego czasu, jest zbyt ogólnikowe. Sporo jest przypadków, że ktoś z własną firmą zapieprza od rana do wieczora i ledwo wiąże koniec z końcem, a są i takie, że właściciel firmy zarabia po kilkanaście tysięcy miesięcznie, a w firmie nie pojawia się nawet kilka dni pod rząd.

03.05.2007
15:24
[56]

Lookash [ Senator ]

Paudyn, zakładając, że zaczynasz o 8 rano, kończysz o 18. Dojad do domu, jedzenie, optymistycznie patrząc jest 19-20. Masz naprawdę jeszcze energię na cokolwiek innego niż TV/komputer?

03.05.2007
15:28
[57]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Lookash :: Jeśli akurat nie lecę po pracy na miasto, tudzież do znajomych, to jestem na chacie kwadrans po 18, zjem coś i mamy 19. Kładę się średnio koło północy, więc mam jeszcze 5 godzin na książkę, film, muzykę, grę, czy ewentualną rozrywkę na mieście. Da się przeżyć :o)

03.05.2007
15:28
[58]

Boroova [ Lazy Bastard ]

Lookash --> dokladnie. ja mimo ze pracuje tylko 8 godzin, docieram do domu o 18.30 i naprawde nic mi sie nie chce robic. Jak mam jeszcze basen/silownie to juz calkiem na nic czasu nie starcza.

03.05.2007
15:31
smile
[59]

Loiosh [ Generaďż˝ ]

Wariant B. 3000 na reke to i tak bylby dla mnie duzy luksus,w rzeczywistosci zyje duzo skromniej i w sumie nie narzekam:) Fakt, ze nie mam tez wielkich obciazen,bo mieszkam z rodzicami i poki co pracuje dorywczo zarabiajac tyle,zeby nie musiec ich o nic prosic:) Lubie swoj styl zycia, dzieki niemu czuje sie wolny,a to jest dla mnie bardzo wazne. Chociaz po wakacjach trzeba bedzie cos pokombinowac za kasa, bo nie mozna cale zycie na rodzicow liczyc,ale poki co sie tym nie martwie:)

03.05.2007
15:31
[60]

wysia [ Senator ]

Boroova --> Zdecyduj sie, czy ci sie nie chce, czy czasu nie starcza.

03.05.2007
15:41
smile
[61]

Boroova [ Lazy Bastard ]

wysia --> zalezy od dnia. Jak mam czas, to mi sie nie chce, a jak mi sie chce, to nie mam czasu

03.05.2007
15:47
smile
[62]

Klapaucjusz [ Pretorianin ]

dosyc skrajne przypadki, jednak mnie osobiscie ciekawsza wydaje sie pierwsza wersja. wiekszym problemem i mniejsza przyjemnoscia jest dla mnie planowanie swojego wolnego czasu, niz organizacja czasu i obowiazkow zawodowych. zreszta, zawsze z wariantu A mozna przejsc do wariantu B, a odwrotnie moze to byc nieco trudniejsze, jak juz ktos wyzej wspomnial. pomijam tutaj fakt, ze 'zapieprzajac 12 godzin dziennie przez caly tydzien i kilka godzin w weekend' ma pejoratywny wydzwiek, a mnie moja praca sprawia, poki co, przyjemnosc.

03.05.2007
16:00
[63]

KogUteX [ cziken ]

B
Gdybym wybrał A i na starość był bogaty, to i tak bym żałował, pieniądze mi się wtedy nie przydadzą, a trzeba się cieszyć życiem, póki jest się młodym. :)

03.05.2007
16:09
[64]

ciemek [ Senator ]

od roku pracuje w opcji A...choc pieniendze sa mniejsze i ...idzie sie przyzwyczaic. I chyba to wlasnie jest najgorsze. Przyzwyczajasz sie do wszystkiego - do braku czasu i do wydawania gury kasy na pierdolki. I nie ma momentu w ktorym masz dosc kasy...zawsze chce sie wiecej i zawsze ma sie ochote zajac miejsce szefa bo przeciez tak ciezko sie pracuje :D
I to jest fajne :-)

03.05.2007
16:13
smile
[65]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Gdybym wybrał A i na starość był bogaty, to i tak bym żałował, pieniądze mi się wtedy nie przydadzą,

Myślę, że niemieccy emeryci maja na ten temat inne zdanie. Są typowym przykładem, jak nalezy cieszyć się pieniędzmi i wykorzystywać je na starość.

03.05.2007
16:14
smile
[66]

Coolabor [ ~~Kochający Walery ]

Wybieram wariant 1. pod warunkiem, że nie mam rodziny.
Drugi mniej atrakcyjny, ale jak ktoś dobrze zauważył, to ze swojego interesu mozna wyciągnąć znacznie więcej niż te 3 tysie. Mnie bycie korporacyjną małpą nie przeszkadzałoby (bez rodziny) :)

03.05.2007
16:20
[67]

Mistrz Giętej Riposty [ Zrób koledze naleśnika ]

Wszystko to zależy od tego, czy mamy rodzine na utrzymaniu, czy nie. Jako singlowi wygodniej mi na wariancie B, tak zreszta pracuje, i tyle mniej wiecej wlasnie zarabiam. 3000 na samotne zycie w zupelnosci starczą - a garnitury ładne mozna sobie kupic w Sunset Suits :).

Chyba ze czlowiek splaca kredyty mieszkaniowe, samochodowe itd... wtedy i 4 tysie za malo.

03.05.2007
16:28
[68]

Yoghurt [ Legend ]

8h*5 dni w tygodniu plus tzw. nieregularna praca w domu na zlecenie (przynajmniej jedno-dwa w miesiacu) za przyzwoitą stawkę starczają mi na życie, póki jeszcze mieszkam sobie z resztą rodziny. Za rok kredyt na własne M i powolne stąpanie tu i ówdzie, poszukiwanie co tu jeszcze można zrobić (zaznacze, że żadnych studiów nie mam, wciąż szukam czegoś, co by mnie zainteresowało na dłużej niż pół roku :)). Młody jestem, to i czasu wolnego potrzeba mi więcej- na kino (które musze odwiedzać), hobby (pieprzone komiksy i przeklęte gry komputerowe), paliwo i żarcie (bo nie lubie naciągać rodziny). Starszy bede, to pewnie trzeba bedzie odprowadzić swego pomiota do przedszkola, ale na razie mi sie nie spieszy.

Mógłbym, korzystając ze znajomości, pójśc do biura za wysoką stawkę, ale nie widzę siebie w roli korposzczura, choć także do życia rodzinnego mi niespieszno. 3000 zł (a mniej więcej tyle wyrabia sie dodając stawke z mojego miejsca pracy i zlecenia), jak zauwazył MGR, singlowi wystarcza, nawet na spłacanie kredytu, choć wtedy ogranicza się radochę może nie do minimum, ale bez odmawiania sobie nie może się obejść. Wyżyje bez satelity i kawioru, na internet, prąd i wode w ryczałcie mnie stać.

Oczywiście, jeśli komuś zasuwanie cały tydzień za 10-15 tysięcy sprawia przyjemność- prosze bardzo, nie mam nic przeciwko. Mnie jednakowoz nie odpowiada, wiem, ze to nie dla mnie, bo nie umiem być miły dla każdego i nie wyobrazam sobie wykonywania pracy w wojskowym pojeciu czasoprzestrzeni.
Zapewniam też wszystkich, którzy twierdza, ze ludzie zasuwający za taką kase nie mają co z nią zrobić, że się mylą. Z kasa zawsze jest co zrobić i na co ją wydać, jesli ktoś ma odrobinę wyobraźni.

03.05.2007
16:50
[69]

Boroova [ Lazy Bastard ]

Po dluzszym zastanowieniu doszedlem jeszcze do wniosku, ze wiele zalezy od srodowiska z jakiego czlowiek sie wywodzi.

Jesli ktos od dziecinstwa byl dosc dobrze sytuowany, to jest szansa, ze poznal na swoim przykladzie co oznacza brak czasu dla rodziny (od strony ojca lub matki) i wybierze wariant B.

Jesli natomiast ktos od dziecinnstwa musial odkladac dlugie tygodnie nawet na podstawowe wydatki, poleci na wariant A - nie zdajac sobie sprawy jak wielkim kosztem jest to obciazone. Dla niego bedzie sie liczyc tylko zmiana swojego statusu spolecznego.

03.05.2007
16:50
[70]

Zawstydzony [ Pretorianin ]

Polacy pracuja, zarabiaja kase, caly dzien w robocie... To mlodsze pokolenie juz jednak bardziej leniwe, np ja :P W takiej Australi ludzie pracuja by miec wygodne zycie i tylko to sie dla nich liczy...
Moga pracowac cale zycie w piekarni robiac buleczki i im to nie przeszkadza, bo sie dobrze bawia...

03.05.2007
17:32
smile
[71]

Ronnie Soak [ Lollygagger ]

ja bede staral sie znalezc balans gdzies pomiedzy A i B, ale postanowilem podzielic sie przykladem, moze troche off-top ale po czesci nawiazuje:

malzenstwo zaraz po slubie wyjechalo do UK (jeszcze zanim moglismy jezdzic bez zadnych pozwolen). postanowili zarobic na dom. przez dwa lata dorobili sie masy kasy i ciazy. wrocili, maja bardzo ladna coreczke i stawiaja swoj wymarzony domek, wszystko pieknie, ale...
przez dwa lata mieszkali ablo u starej babci w pokoju 6-7m2, gdziepodloga i lozko skrzypialy i wszelkie ruchy wkurzaly babcie albo w mieszkaniu, ktore wynajeli od agencji i podnajmowali pokoje innym (w szczycie w mieszkaniu 3pokojowym mieszkalo 10 osob).
pracowali na 2 albo 3 posadach na raz - sprzatanie, KFC, opieka nad starszymi, cokolwiek. od rana do poznej nocy, praktycznie wogole sie nie widywali (cud ze ciaza sie zdarzyla), zero jakiegokolwiek zycia prywatnego, odpoczynku, o rozrywkach mozna zapomniec. wyzeczenia godne podziwu, ale...

no wlasnie ale: czy warto wycinac sobie 2 lata z zyciorysu?

03.05.2007
17:36
smile
[72]

Deser [ neurodeser ]

nie opcji C?
Przepuszczanie rodzinnego majątku gromadzonego przez pokolenia?

03.05.2007
17:41
[73]

Boroova [ Lazy Bastard ]

Ronnie --> a ja wiem o kim jest ta historia, ale ciiicho sza...

03.05.2007
18:05
[74]

Hansvonb [ Konsul ]

Ehhh, teoretycy !!!

Ilu z Was pracowało chociaż 10h/6dni w tygodniu ?

Wiecie jakie to ma odbicie na życie rodzinne, samopoczucie, percepcję świata (np. w czarnych barwach). Zatem najpierw spróbujcie a potem składajcie szumne deklaracje.

03.05.2007
18:12
smile
[75]

promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]

Wersja C: Dostaje spadek po zapomnianej ciotce (jakieś 10000000000zł) i sie opierdzielam całe życie.

03.05.2007
18:15
smile
[76]

wysia [ Senator ]

Hansvonb --> Mi sie zdarzalo. Zdarzylo mi sie tez np przepracowac 306 godzin w miesiacu - w lutym, ktory mial 28 dni. Kiedys. Naprawde myslisz, ze jestes jakis wyjatkowy?:)

03.05.2007
18:16
[77]

PatriciusG. [ Legend ]

wszyscy jesteśmy śpiewającym i tańczącym gównem tego świata...
nie zależnie od tego co posiadamy i ile zarabiamy...

ale mnie tam więcej niż 3k nie było by potrzebne chyba... i tak bym miał na wszystko co mnie potrzebne do szczęścia...

03.05.2007
18:19
smile
[78]

Prof. Lupin [ Konsul ]

Własna działalność gospodarcza w Polsce to udręka udręka i udręka więc tak opłacany stołek to kusząca opcja.
A nie normowany czas pracy w przypadku własnej działalności zwykle oznacza całkowite zero czasu wolnego.

03.05.2007
18:19
smile
[79]

rYś! [ Centurion ]

z tych dwóch wersja B, ale jakby byla wersja C do wyboru tj 10h/5dni i 10.000zł na rękę było by optymalnie :).

03.05.2007
18:28
[80]

Robi27 [ Mes que un club ]

Miałem okazje rozmawiac niedawno z pewnym Polakiem mieszkajacym na stale w Sydney. W ojczystym kraju po przewrocie był dwa razy, na poczatku lat 90tych i teraz. Ciekawił mnie jego poglad na rodakow, bo troche z innej perspektywy. Co mi powidział - zmienilismy sie przynajmniej o 90stopni, obecnie Polacy to ludzie umoczni w gonitwie za pieniądzem po same uszy, istna hameryka, zreszta wedlug niego zapatrzeni jestemy w Ameryke jak w jakies bóstwo. Etos pieniądza i nic wiecej, nie licza sie ludzie, rodzina, zamiłowania.
To tak troche w temacie i poza nim

03.05.2007
19:58
smile
[81]

Ronnie Soak [ Lollygagger ]

off top:

Boroova - moja historia ma tez druga strone, ktora dotyczy mnie i Meg... ale to nie opowiesc na forum - skype moze kiedys

03.05.2007
22:46
[82]

mos_def [ Generaďż˝ ]

Fajny temat, akurat znalazlem sie w podobnej sytuacji. Skonczylem studia w 3 miesiace temu i powstal maly dylemat, czy zostac i dalej ciulac te ~2.5k netto (praca na zlecenia, srednio 6h dziennie) czy wyjechac i za normalna prace na etacie zgarnac prawie 4xtyle. Niby tez wolne weekedny, ale jednak trzeba zostawic znajomych, rodzine, zadbac o siebie na miejscu. Wszystko to powoduje, ze taka prace bardziej sie odczuwa niz spokojna robotke w Polsce.
Jednak uznalem ze trzeba sprobowac, tak jak ktos wczesniej napisal, jesli cos nie wyjdzie i sie spadnie, to najwyzej wroci sie do punktu wyjscia.

03.05.2007
22:54
[83]

paściak [ carpe diem ]

Cytujac Kaziola: "pieniądze na życie, czy życie dla pieniędzy?"

Ja zawsze sobie myśle, że kasa to tylko taki papierek, który owszem, pozwala się dowartościować, żyć wygodnie itd, ale prawdziwe życie, radość i sens to czas wolny: czas przyjemności, leniuchowania, spotkania z innymi ludźmi...

03.05.2007
23:02
[84]

mos_def [ Generaďż˝ ]

Tru
chodz z dugiej strony, sa tacy co czerpia przyjemnosc i satysfakcje ze swojej pracy, spotykaja ciekawych ludzi i zajomych podczas swojej pracy i tak dalej...

W kazdym razie ja podchodze do tego wszystkiego w ten sposob- pracowac trzeba, ciezko pracowac za dobre pieniadze mozna, przepracowywac sie za zadne pieniadze sie nie oplaca.

03.05.2007
23:09
[85]

paściak [ carpe diem ]

A mam narazie 18 lat, i narazie mysle, ze praca to niemily, lecz niestety konieczny wymog zeby moc toczyc swoj zywot w miare szczesliwy i przyjemny.

03.05.2007
23:16
[86]

Ozzie [ CD Projekt RED ]

Półtora roku temu wybrałbym A, teraz raczej B.

Mam też wersję C - 6000zł za 70h pracy tygodniowo, kto się skusi?

03.05.2007
23:18
[87]

Łysack [ Mr. Loverman ]

biorę 3 kawałki i żyję sobie spokojnie:) oczekuję na rozwój firmy lub inwestuję w coś co może przynieść mi zyski bez zbytniej straty czasu:)

Ozzie -> 70h to wychodzi w wersji A, więc za 6000 olewam jeśli mogę mieć 15 kawałków;)

03.05.2007
23:20
[88]

jiker [ Gladiator ]

Ozzie --> Dawaj - choć mam pewne obawy co do "zawartości" oferty ;).

03.05.2007
23:22
[89]

MaZZeo [ LoL AttAcK ]

Oczywiście że pierwsza opcja, tymbardziej, że jeżeli bym do takiego stanowiska doszedł, to znaczy że lubię to co robię, także te 12h dziennie bym zdzierżył.

03.05.2007
23:38
smile
[90]

mycha921 [ Invisible ]

Dla mnie czas jest ważniejszy niż $$$ , więc wole te 3k :P

04.05.2007
16:20
smile
[91]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

Łysack
W co byś zainwestował zarabiając te 3 kawałki? :) Może Merrill Lynch mieliby czym dysponować, gdybyś oddał im swoje oszczędności z 30 lat ;)

04.05.2007
22:29
[92]

Łysack [ Mr. Loverman ]

Cainoor -> miałem na myśli nowe technologie i udoskonalanie firmy, co nie zawsze musi wiązać się z wielkimi kosztami,a czasem wręcz jedynie z wymianą urządzeń za bardzo niewielkie pieniądze:) jeśli miałbym własny interes to te 3000 byłoby na czysto, a obracałbym nieco większymi pieniędzmi wśród których znalazłaby się kasa na unowocześnienia kosztem powiedzmy zubożenia czegoś innego:) z mojego budżetu jednak nic by nie ubyło:)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.