GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Śmierć

17.10.2006
23:17
[1]

master53 [ Hans Kloss ]

Śmierć

Ostatnio ciągle myślę na temat śmierci. Strasznie mnie intryguje, co się dzieje po śmierci ? Jako Katolik wierzę w Sąd Boży i w Niebo, ale z podejścia naukowego właśnie nie wiadomo co się dzieje. Coraz bardziej boję się śmierci. Jeśli tak naprawdę umieramy i koniec... Tylko nie wyobrażam sobie tego że nagle już po mnie. Że sie rozpłynąłem. Co według Was, dzieje się po śmierci ?

spoiler start
Z dnia na dzień zaczynam popadać w jakiś kryzys...
spoiler stop

17.10.2006
23:18
smile
[2]

Taikun44 [ Emissary Of Death ]

A po co o tym myslec ?

17.10.2006
23:19
[3]

erton [ Fink ]

Wiem, ze w zyciu kazdego czlowieka przychodzi czas na takie rozmyslania, ale zalozenie tego watku w zaden sposob Ci nie pomoze.

Taikun44 --> A po co w ogole myslec?

17.10.2006
23:19
[4]

music boy [ Pretorianin ]

Ja też wierzę, że po śmierci będzie Sąd. Ale tak faktycznie to chyba reinkarnacja.

17.10.2006
23:19
[5]

Maliniarz [ The Watcher ]

Jedno jest pewne: nasze ciala kiedys umra. Do tego czasu proponuje - zyc.

17.10.2006
23:20
[6]

barejn [ El Magnifico ]

zostaje sie adminem jakiegos forum.

17.10.2006
23:20
[7]

Nicolas Flamel [ Centurion ]

Nie ważne co, ważne żebyś żył dobrze, bo jak Bóg istnieje zostaniesz wynagrodzony, jak nie istnieje nic nie tracisz, niektórzy dobrze cię zapamietają a ty umrzesz z satysfakcją że się nie ugiałeś.

17.10.2006
23:20
smile
[8]

Popielny [ Konsul ]

Po prostu nie będzie nic tak samo jak przed narodzeniem będzie po śmierci :P

17.10.2006
23:21
smile
[9]

Mati176 [ Supervisor ]

Żyj chwilą, nie mysl o smierci, nie warto sie zadreczac takimi rzeczami. Pomartwisz sie... po smierci ;)

17.10.2006
23:21
[10]

Soulcatcher [ Admin ]

master53 ---> to nie ma znaczenia co znajdziesz po śmierci bo tak czy inaczej zerwiesz wszelkie związki ze swoim dotychczasowym życiem. Więc żyj dobrze póki czas i nie przejmuj się, jak przyjdzie twoja chwila będziesz tak jak większość osób albo tego nieświadomy (wypadek) albo gotowy (starość). Naprawdę niewielu ludzi na końcu buntuje się przed smiercią.
A życie jest bardzo bardzo długie.

17.10.2006
23:22
[11]

Glob3r [ Generaďż˝ ]

Też często o tym myśle... :)
I szczere to nie mogę sobie wyobrazić jak to wszystko wygląda...
Coraz częściej mam wrażenie że ten cały Jezus, Budda, Mahomet, itd. to jeden wielki pic na wode... ;/.

Choćz drugiej strony nic nie bierze się z niczego -- musi być coś -- co pobudza do ruchu te wszystkie kości, mięśnie.
Nie chciałbym umrzeć -- ale jestem bardzo ciekawy co się dzieje po śmierci :)

17.10.2006
23:22
[12]

gofer [ ]

Największe łby tego świata od paru tysięcy lat próbują odpowiedzieć na to pytanie i jak dotąd nikomu się nie udało tego sensownie uczynić. Wniosek nasuwa się taki, że skoro nie da się udowodnić jednej tezy, to każdy powinien uwierzyć w swoją jedną i zachować ją dla siebie. No chyba że ktoś lubi rozważania typu "sztuka dla sztuki". Nie lepiej się zająć bardziej pragmatycznymi sprawami? Zamiast myśleć co jest po śmierci skoncentrować się na pytaniu - jak żyć lepiej?

17.10.2006
23:23
[13]

music boy [ Pretorianin ]

Soulcatcher --> a co powiesz o samobójstwach? Ja sam mam czasami myśli samobójcze. To wszystko przez problemy. Zresztą każdy z nas je ma.

17.10.2006
23:23
[14]

master53 [ Hans Kloss ]

Wiem że okaże się dopiero jak umrzemy ale strasznie mnie to intryguje. Tak samo gdzie my w ogóle żyjemy ? Jest kosmos, a co za kosmosem ? I co to wszystko podtrzymuje ? Te 2 tematy mnie notorycznie intrygują i myślę tylko o tym.


Edit: Mam nadzieje że po śmierci będzie mi dobrze, a przynajmniej nie będę czuł żadnego bólu tylko będę odpoczywał za całe życie.

17.10.2006
23:24
[15]

Rezor [ broken_thoughts ]

Im dłużej sie człowiek zastanawia nad tym, tym większego schiza potem ma..
Więc nie warto nad tym dumać, bo dla nas jest to niepojęte zagadnienie.

17.10.2006
23:24
[16]

Soulcatcher [ Admin ]

Ze śmiercią jest tak że ludzie po prostu umierają, jednego dnia są a drugiego ich już nie ma, inni żyją dalej. Po to się rodzą dzieci żeby wypełniać tą pustkę.


music boy ---> jeżeli chcesz popełnić samobójstwo to zrób to, uchornisz wiele osób przed koniecznością męcznia się z tobą, albo bądź normalnym człowiekiem i tak jak miliardy innych żyj i staraja się żyć.

17.10.2006
23:25
smile
[17]

Nicolas Flamel [ Centurion ]

Im dłużej sie człowiek zastanawia nad tym, tym większego schiza potem ma..

Zapamiętajcie bo to ważne słowa!

17.10.2006
23:25
[18]

Valturman [ Diuk of Amber ]

mam nadzieję że potem niema nic

Soulcatcher---->z całym szacunkiem dla Ciebie Twoje słowa pod adresem music boy'a troszke są nie ten tego. Jeszcze sie okaże że rzeczony jest niestabilny emocjnalnie i bedzie problem

17.10.2006
23:25
smile
[19]

music boy [ Pretorianin ]

Carpe Diem, jak to mawiali starożytni ;)

17.10.2006
23:28
[20]

Taikun44 [ Emissary Of Death ]

Taikun44 --> A po co w ogole myslec?

hmmmm ... tez prawda ;) Chodziło mi raczej o to że śmiercią nie nalezy się przejmować, bo niby po co ? Po co masz marnować czas na coś co jest jedyna stała i pewną rzeczą w Twoim życiu ? Wole korzystać z życia, cieszyć się każdym dniem.

Nie wiem czemu ale przypomina mi sie tekst Naomi z MGS :)
"...Najważniejszą rzeczą jest to, że podjąłeś decyzję aby żyć.. A więc... Żyj !"

17.10.2006
23:31
[21]

mirencjum [ operator kursora ]

Nic się nie da zmienić: statystycznie wypada jedna śmierć na jednego człowieka.

17.10.2006
23:35
[22]

Anhelius [ Centurion ]

Odnoszę wrażenie że jak na ziemskie warunki życie trwa trochę zbyt krótko.. Przyjemnie byłoby żyć trochę dłużej - a przy tym wyraźnych oznak starzenia doświadczyć dopiero po siedemdziesiątce...
Niestety jest to niemożliwe. Zwłaszcza że pojawiło by się masę nowych problemów.. Jak poradzić sobie z przeludnieniem na ziemi gdy ludzie żyliby po 200 lat?

17.10.2006
23:36
[23]

Danley [ Pontifex Maximus ]

Śmierc jest jak sen, podczas którego nam się nic nie śni. Różnica polega na tym, że nie budzimy się - tak wg. mnie wygląda śmierc, a więc po śmierci nie ma niczego. Oczywiscie nasz organizm przestaje funkcjonowac, mózg nie pracuje (pewnie dlatego wszystko się dla nas konczy w momencie śmierci, nawet nie możemy śnic - ale to i dobrze, bo o czym myslec w trumnie? przeciez to by była wieczna udręka), ciało zaczyna się rozkładac.... oczywiscie to jest moje zdanie i tylko moje - przemyslane juz pare lat temu, do tej pory sie nie zmienilo i niech tak pozostanie.

17.10.2006
23:36
[24]

Rezor [ broken_thoughts ]

Tak w ogóle...
Z jednej strony istota ludzka dąży do pewnego rodzaju spełnienia się, wypełnienia swojej misji, (w głównej mierze chodzi tu o miłośc- tak mi sie wydaje), a z drugiej można poddać to w watpliwość, bo czy misją może być smierc np w wieku 10, 20 lat?
Wychodzi na to że tak ma być.

Jakby na to spojrzeć z góry, to przypomina to jeden wielki mechanizm, jedno bez drugiego nie ma szans działać, cos sie dzieje by coś mogło sie stać.. wygląda to na z góry ustalony schemat działania...

Ok. już wiecej o tym nie mysle;)

17.10.2006
23:36
[25]

music boy [ Pretorianin ]

Valturman --> spox, obecnie nie mam ochoty aby to zrobić.

17.10.2006
23:37
smile
[26]

Lupus [ starszy general sztabowy ]

Najprawdopodobniej po śmierci człowiek juz niczego nie czuje, nie pamięta, nie myśli , nie odczuwa niczego co czuł za pomoca zmysłów, nie ma świadomości, ani aktywnej ani też biernej.

Można by sobie wyobrazić wielką halę z zainstalowaną niewiarygodnie dużą ilością żarówek. W przestrzeni latają metalowe kulki odbijające sie od ścian i niekiedy tłukące niektóre z żarówek. Część żarówek się pali, część czeka na swoją kolej zapalenia. Część - już wygaszonych ma przepalone ze zużycia żarniki , niektóre trafione przez kulki zgasły przedwcześnie. Czas świecenia się żarówek to właśnie życie. Niektóre zgasły przedwcześnie ( wypadki, zabójstwa, choroby ) , niektóre zgasły po długim swieceniu bo żarnik już się wyczerpał i przepalił ( starość ).

Prawdopodobnie tak jest z nami. Świecimy - żyjemy. Poza świeceniem nie ma niczego.

Nikt z nas nie wie tego dokładnie, ale każdy się dowie w swoim czasie.

Na razie mi sie nie spieszy do poznania tej tajemnicy.

17.10.2006
23:38
[27]

master53 [ Hans Kloss ]

Najgorsze jest to że jakieś dziecko może umrzeć w wieku 10 lat, a ktoś może żyć ponad 100 lat i umrzeć ze starości. Nigdy nie znamy czasu kiedy śmierć przyjdzie po nas. Szkoda że ludzie nie żyją np. 70 lat i każdy kto skończy 70 lat umiera. Można by było się chociaż przygotować na tą śmierć chociaż z drugiej strony można dostać świra myśląc że zaraz umrzesz. Ja bym chyba wolał szybką i bezbolesną śmierć o której bym nic nie wiedział (przypuszczam że postrzał w tył głowy należy do takiej śmierci).

17.10.2006
23:52
[28]

DeVitoo [ Wujek Fester ]

master53-------->
Miałem również kiedyś takie myśli. Jako katolik zacząłem chodzić co drugi średnio dzień do kościoła w tygodniu na 18.00. Zawsze z tą intencją, aby o tym nie myślał. Dla wielu może wyda się to dziwne, ale do tej pory (było to jakoś 2 lata temu) nie mam takich myśli (nie w takim stopniu jak miałem). Wieczorami pociłem się, aż z próby owładnięcia tego tematu. Jak myślami zmierzałem do śmierci do tego "nic"--> strach mnie zjadał. Co będzie?

Polecam takżę lekturę Pisma Świętego. Są tam słowa Jezusa, które naprawdę napiewają (w moim przypadku i myślę, że wielu, wielu ludzi jeszcze), mnie energią do życia. Wiedzą, że "Ktoś" tam jest i mnie kocha, opiekuje się mną.

Takie jest moje podejście. Podejście katolika. Może, niektórzy spojrzą na mój tekst z przymróżeniem oka, ale pamiętaj. Trzeba wierzyć. Bo kim byśmy byli bez wiary?
Rozwijając temat, zwróć uwagę na wizję Świętych. Na ich objawienia. Niektóre miały miejsce nawet w przeciągu ostatnich 200-lat. Zawsze mi to pomagało też.

Na koniec cytat z Biblii:

"Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?....
..." Nie troszcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyćsię będzie..."
Mt 6, 25-34
Pozdrawiam,

17.10.2006
23:54
smile
[29]

Klivert [ Konsul ]

Na pewno nie chciał bym umrzeć ze starości czuje do tego wstręt najlepiej bezboleśnie i świadomości ale chcę się cieszyć się tym co mam jak najdłużej ale też będziesz patrzył wtedy na śmieć twoich najbliższych rodziców rodzeństwa żony. Ale wole o tym nie myśleć żeby się cieszyć życiem póki żyje.

18.10.2006
00:25
[30]

Loczek [ El Loco Boracho ]

Wg. mnie po śmierci jest nic... Koniec. I prawde mówiąc nie jest mi z tym ciężko się oswoić i nie sądze, żeby było mi lepiej gdybym wieżył w Sąd Boży i życie po śmierci

18.10.2006
00:29
[31]

xircom [ Generaďż˝ ]

Z naukowego punktu widzenia, obumierają tkanki, następuje ogólny rozkład ciała i koniec. Mózg żyje po śmierci jeszcze parę minut. To dlatego podczas śmierci klinicznej ludzie mają różne ciekawe wizje związane ze swoją wiarą/przekonaniami. Mózg powoli obumiera.

18.10.2006
00:31
smile
[32]

Deepdelver [ Legend ]

Tylko nie wyobrażam sobie tego że nagle już po mnie. Że sie rozpłynąłem.

Pomyśl o tym w kategoriach bana. :)

18.10.2006
00:53
[33]

Zyker [ Konsul ]

O Mój Boże naprawdę nie wiecie co jest po śmierci?! RESPAWN i gramy dalej :D chyba że admin wyłączy serwer to trzeba znaleść inny :)

18.10.2006
01:13
[34]

olivier [ Senator ]

Według mnie to przez resztę wieczności słuchamy reagee i palimy jointy, taka sama teoria jak każda inna, a w rzeczywistości to nie wiadomo bo nikt stamtąd jeszcze nie powrócił, choć niektórzy podobno byli w przedsionku jakimś tunelu ze światełkiem. Wszystko nawet obecne życie i tak jest tylko skomplikowaną fantazją naszego umysłu, kiedy umysł się ostatecznie wyłącza fantazja się kończy (chyba) i czegoś czego już nie ma nie brakuje nam, bo nie ma nas w żadnej postaci. Może i lepiej bo najbardziej chyba by bolał żal najbliższych.

18.10.2006
01:34
[35]

Kharman [ ]

Nie mysle o smierci w kategoriach co sie ze mna stanie po, bo zasadniczo w chwili obecnej nie ma to dla mnie zadnego znaczenia, teoriami religijnymi zainteresowany nie jestem, więc pozostaje mi czekać, a jak przyjdzie czas to sie zobaczy.
Niemniej jeżeli już miałbym roztrząsać kwestię własnej smierci to interesowałoby mnie raczej czy ci których zostawiam poradzą sobie beze mnie, i ewentualnie zaplanować działania mające całą kwestię ułatwić, typu ubezpieczenie na zycie, zabezpieczenie kosztów pogrzebu itp.

18.10.2006
02:18
[36]

Vader [ Legend ]

Master53 -->

Jako przedstawiciel ruchu ateistycznego, dodam swoje 3 grosze:

1. Istnieje tylko rzeczywistość fizyczna
2. Po smierci, punktu widzenia naszej świadomości - jest nicość. Nicości nie jesteś w stanie sobie wyobrazic, gdyż wyobrazić możesz sobie jedynie "coś". Gdy wizualizujesz sobie "nic", to widzisz ciemny pokój, albo biała przestrzeń, ale zawsze tam jest owa "przestrzeń, ciemność, swiatło, czas" i twoja swiadomość, która to postrzega. Tymczasem po śmierci nie ma niczego, co byłbys w stanie postrzegac, gdyż nie ma podmiotu, który mógłby to uczynić - czyli Ciebie. Z braku mozliwości wyobrażenia sobie "niczego" zrodziła się cała metafizyka i romantyczna wizja "zaświatów".
3. Nicośc nie jest przyjemna ani nieprzyjemna, nie można też się nudzić nieistniejąc, ani cierpieć. Nie ma się czego bać, gdyż jak umrzesz - nie będzie to mialo żadnego znaczenia. Jaki z tego morał?
4. Zyj tak, aby czasu nie tracić, każda chwila jest bezcenna. Zyj tak, by na łozu smierci niczego nie żałować i z ostatnim tchnieniem wyszeptać "ale sobie człowiek żył!".

Pozdr:)

18.10.2006
02:35
[37]

Kush [ miejsce na twoja reklame ]

nie no Vader nie przesadzaj - po smierci napewno "cos" jest

ja tam nie zamierzam wogole umierac :D w koncu tyle wrzechswiata do zwiedzenia zostalo....

18.10.2006
06:14
smile
[38]

William_Wallace [ Konsul ]

Ja rowniez zadaje sobie to pytanie i to prawie codziennie. I obawiam sie tego ze po smierci nie ma nic... naprawde boje sie tego i jest mi zajebiscie smutno, ze juz nigdy nie zoabcze buzki mojej zony moich dzieci, to przykre ze tak ciezk pracuje na to wszytsko co mam, a pozniej to wszytsko trace :(

18.10.2006
09:01
[39]

Priest [ Generaďż˝ ]

Po smierci nie ma nic. Nie roznimy sie od innych zwierzat. Zostalismy zaprogramowani na rodzenie dzieci, wychowanie ich, a potem mniej lub bardziej szybka smierc (zalezy od genow, srodowiska i czynnikow losowych).
Prawodopodnie postep techniczny wydluzy zycie przyszlych pokolen. Wprawdzie ingerencja w dzielo ewolucji jest ryzykowna, ale nikt nie powstrzyma ludzi przed odkrywaniem nowego...

Przerazajaca jest wizja, ze po smierci wszystko sie konczy. Cala zgromadzona wiedza, wspomnienia, moje JA nagle znikaja...Smutne, ale na dzien dzisiejszy nic nie przemawa za tym, ze moze byc inaczej.

IMO jesli nie jest sie wierzacym, to lepiej nie myslec o smierci gdyz mozna dojsc do wniosku, ze zycie nie ma sensu. Rodzimy sie, uczymy, wychowujemy dzieci, umieramy. Niby wszystko jest ok. Walczymy o przetrwanie gatunku. Zreszta z calkiem niezlym skutkiem, ale....

18.10.2006
09:07
smile
[40]

Przemo_888 [ Piroman ]

To pytanie męczy mnie też co sie dzieje po śmierci.

18.10.2006
09:19
smile
[41]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

Jest prawdopodobnie tak: Nie ma nieba. Widzę wiele razy niebo i jeszcze nie widziałem tam zmarłego
tylko jakieś chmury. Moim zdaniem nic nie będzie. Wiem, że to jest straszne, ale pomyśl, źle ci jak śpisz, albo jak kiedys cię nie było ? A nie było cię miliardy lat. Taka jest smutna prawda. Skoro było by niebo to zmarli odwiedzali by nas, jakoś się pokazywali, a skoro nic takiego się nie dzieje to znaczy, że nie mają takiego komfortu z czego wniosek, że właśnie prawdopodonie nic nie ma.

18.10.2006
09:23
[42]

chickenom [ ]

Priest, dobrze prawisz, ale to tylko jedna z teorii, które ja podzielam. Osobiście uważam, że jeżeli to pierwsze się nie sprawdzi, bądź jest trochę inne od tego prawdziwego końca (którego de facto nikt nie zna), to myślę że po śmierci zobaczymy to co chcemy zobaczyć, czyli przykładowo Katolik zobaczy swego Stwórcę, Muzułmanin zobaczy Allaha itp.

18.10.2006
09:33
smile
[43]

rafaleon [ Konsul ]

Wszystkim interesującym się tematyką rzeczy niewyjaśnionych polecam strone:

18.10.2006
09:35
[44]

Frozen Vodka [ Pretorianin ]

ja liczę na to, że jak juz nastąpi "koniec" to wreszcie usłyszę (zrozumiem, poczuję) odpowiedź w jednej chwili na wszytskie pytania. Dlaczego tyle potworności na świecie? dlaczego gdzie indziej tyle szczęścia i dlaczego w ogóle ten świat? Nie wiem dlaczego, ale jestem przekonany, że to będzie jedno słowo (zdanie, obraz, uczucie) taki swoisty absolut zawierający wszystko w sobie. Wiem, że kiedy pojawi się zrozumienie zależności tego co mnie otacza nie będę cierpiał, że odchodzę. Głęboko wierzę w to, że właśnie, zrozumienie (chwila) kiedy wszystko nagle do Ciebie dociera to moment śmierci...

18.10.2006
10:51
[45]

Circles [ Konsul ]

Moim zdaniem jest nastepne życie tam u gory ... biegamy w bialych szatach ! i mamy jakieś inne obowiązki ... tak ja to sobie wyobrażam ! ...

18.10.2006
11:00
[46]

Circles [ Konsul ]

Danley ---->>> z twojego postu nr. 23 wywnioskowałem ,że cialo jest jedynie naszym materialem by tutaj istnieć na Ziemi i wśród żywych ... by dusza mogla nim kierować a po śmierci przemiescic sie gdzies indziej ! ciało to tylko nie potrzebny gażet w dalszej wedrówce duszy .

18.10.2006
11:15
[47]

graf_0 [ Nożownik ]

Po naszej śmierci jest to samo co przed narodzinami - czyli nic.

A jeśli podejść do tematu śmierci bardziej osobiście, to w momencie mojej śmierci przestaje istnieć zarówno ja jak i cały świat, bo jeśli nie mogę tego świata odczuwać, to on nie istnieje.

18.10.2006
11:50
[48]

infernus67 [ Prezes Misiura ]

Ja też kiedys myślałem sporo o śmierci. Miałem około 15 lat. Ja jednak myślałem o smierci jako o zbawieniu... Życie mi tak dokopało, ze miałem wszystkiego dosyć. Naszczęście wyrosłem z tego okresu i teraz widze jak głupi wtedy byłem. Niestety wiele osób w takim wieku również myśli o samobójstwie i często takie popełniają.
Teraz gdy juz jestem dobre pare lat starszy to widzę ile bym stracił. Nie spotkałbym ukochanej osoby dla, której straciłem praktycznie rozum :) Śmierci nie ma się co bać (przecież kiedyś musi nastąpić) ani jej pragnąć, bo można wiele stracić. Samobójstwo jest ucieczką dla tchórzy.
Dodam też, że ja także wierzę w Boga i Sąd Ostateczny, jednak już dawno przestałem się modlic i chodzic do kościoła. Nie wiem może przeżywam jakiś kryzys, a może mam dosyć księży-psedo nauczycieli, a tak naprawdę złodzieji. Może i to ostatnie słowo jest zbyt mocne. W końcu jest sporo porządnych księży,np. wikary z mojej parafii. Zawsze jak przychodzi do mnie po kolędzie to gadam z nim o necie, grach i kompie :D Prawda jest jednak taka, że jak się obserwuje tych wszystkich Glempów, Rydzyków i Jankowskich stawiających sobie własne świątynie i wille, podczas gdy w Polsce głodują dzieci to aż się słabo robi. Do tego za każdym razem gdy jestem w kościele (ostatni raz byłem na Wielkanoc) słyszę tylko wołanie proboszcza o kasę. Nie dziwne więc chyba, że obrzydł mi kościół...
Wiem, ze ostro "poofftopikowałem" jednak ten temat wydał mi się odpowiedni by to napisać.

18.10.2006
11:56
[49]

Danley [ Pontifex Maximus ]

Circles -> Przede wszystkim dla mnie coś takiego jak dusza nie istnieje.

Śmierc jest jak sen, podczas którego nam się nic nie śni. Różnica polega na tym, że nie budzimy się - tak wg. mnie wygląda śmierc, a więc po śmierci nie ma niczego.
Tak więc zasypiamy, lecz nic się nam nie śni i już nigdy się nie obudzimy. Nawet nie jesteśmy świadomi tego, że odeszlismy na zawsze, bo już nie myślimy - to koniec. Przez innych ludzi jednak jesteśmy widziani - oni, w przeciwieństwie do nas mają tę świadomośc, że nie żyjemy - my nie mamy już żadnej świadomości.
o czym myslec w trumnie? przeciez to by była wieczna udręka
Kilka lat temu na jednym filmie widziałem sytuację, że człowiek umarł, lecz częsc myśląca nadal funkcjonowała - orientował się, że wyprawiają mu pogrzeb, że jest składany do grobu, wreszcie, że jest w trumnie. I co dalej? Dopóki jeszcze był wśród żywych nie było tak tragicznie, ale później - wieczna samotnośc, podczas której nie ma się dostępu do niczego - jak dla mnie to by była wieczna udręka. Wierze jednak, że cos takiego nas nie spotyka i umierając jest, jak powiedział przedmówca, to samo co przed narodzinami - czyli nic., a właściwie nie ma niczego.

IMO jesli nie jest sie wierzacym, to lepiej nie myslec o smierci gdyz mozna dojsc do wniosku, ze zycie nie ma sensu
Myśle, że można uznac, że życie nie ma sensu, skoro i tak wszystko przepadnie po naszej śmierci. Warto jednak zauważyc, że żyjąc w społeczeństwie nie żyjemy tylko dla siebie. Ponadto większośc ludzi nie zastanawia się nad istotą śmierci. Dlatego nawet będąc w robocie już możemy robic coś, co innym może ułatwic życie, czy nawet okazac się niezbędne. Dlatego uważam, że choc nic nie ma po smierci, to warto życ od początku do końca :) No może nie do konca tylko do momentu, kiedy założą nam cewnik i będą karmic przez słomke, a sami nie będziemy zdatni do niczego.. :P

18.10.2006
12:24
[50]

doktor_Wyspa [ Pretorianin ]

Garsc moich przemyslen:

Jak umrzesz to cokolwiek by sie potem nie stalo to i tak:
a) nic z tego nie zobaczysz, bo nie bedziesz mial oczu,
b) nic nie uslyszysz bo nie bedziesz mial uszu,
c) w zaden sposob nie poczujesz bo nie bedziesz mial nerwow,
d) nic z tego nie zapamietasz bo nie bedziesz mial mozgu.

Cokolwiek by nie bylo po smierci to i tak nie bedziesz mial okazji sie o tym przekonac.
To co laczy nas z tym swiatem to cialo, ktore w momencie umierania tracimy, zatem to nie swiat traci nas, tylko to my tracimy placzenie z nim. Z punktu widzenia nieboszczyka to swiat umarl, zakladajac oczywiscie, ze nieboszczyk moze miec jakis punkt widzenia.

A co do samobojcow to wg mnie maja jaja, a bynajmniej nie sa tchorzami. Zanim kogos skrytykujesz - zrob cos lepiej albo przynajmniej tak samo. 99,999% ludzi to tchorze, ktorzy by sie nigdy na samobojstwo nie zdecydowali i jeszcze nazywaja swoje zycie wyzwaniem (buahaha, niestety jestem wsrod nich). Mniej niz 0,001% to osoby niezrownowazone psychicznie. A reszta to prawdziwi konkreciarze :)

Uwazasz, ze zyc jest trudniej niz umrzec? Udowodnij to. Pokaz jak latwo sie umiera.
Ja uwazam, ze trudniej jest umrzec, dlatego bede sie staral zyc tak dlugo jak dlugo dam rade.


Danley ---> Cos takiego jak dusza jak najbardziej istnieje. Chcesz dowod? No to powiedz mi czemu ja jestem soba a nie Toba? Czemu widze ze swoich oczu a nie z Twoich? Co sprawia, ze to akurat ja jestem wlascicielem swojego ciala?

18.10.2006
12:28
[51]

alpha_omega [ Senator ]

Zakładając, że istota rozumna stworzyła ten wszechświat jest bardzo prawdopodobne, że istnieje życie po śmierci. Przecież nasza dusza nie jest niczym innym według nauki, jak stanem fizycznym pewnej struktury cząstek. Nie widzę problemu, ażeby ktoś, kto stworzył wszechświat nie był w stanie śledzić każdego momentu wszechświata i zapamiętywać w sobie tych stanów; nie widzę też w takim wypadku powodu z jakiego niemożliwym byłaby metamorfoza tych stanów do struktur zbudowanych z jakiejś dajmy na to - wiecznej energii.

Albo zakładając wieczność wszechświata i ludzkości kiedyś ktoś stworzy Urząd ds. Umarlaków i będą nas z przeszłości wyciągać na dyski twarde ;)

18.10.2006
12:31
[52]

Vader [ Legend ]

doktor_wyspa -->

Zgadzam się co do samobójców. Bardzo często się po prostu wmawia ludziom bajkę o tchórzostwie po to, by ich od tego odwieść. Także uważam, to za akt odwagi, na który nigdy nie byloby mnie stać (prawdopodobnie).

18.10.2006
12:32
[53]

doktor_Wyspa [ Pretorianin ]

alpha_omega ---> Zakladajac, ze istota rozumna stworzyla ten wrzechswiat, musisz zalozyc ze ktos stworzyl ta istote rozumna. I tak w kolko. A kto byl na poczatku? Kto to zaczal? Do tego nie dojdziesz logicznym rozumowaniem ani obliczeniami - tu juz wkracza religia, czyli wynalazek czlowieka.

18.10.2006
12:34
[54]

alpha_omega [ Senator ]

A to niby dlaczego? Właśnie trzeba założyć, że istnieje ostatni element ciągu, który w sobie zawiera przyczynę swojego istnienia i albo jest to wszechświat, albo coś/ktoś poza. Wydaje mi się dość absurdalne, ażeby wszechświat był tworem samowarunkującym swoje istnienie. Jeśli zaś stwierdzisz, iż wszystko rozpływa się w ciągu nieskończonym, to nie widzę tutaj większej różnicy w stosunku do uznania nieskończonego, wiecznego istnienia Boga.

18.10.2006
12:42
[55]

doktor_Wyspa [ Pretorianin ]

No wlasnie takie zalozenie, że istnieje ostatni element ciągu to jest religia. Tego nie wiemy na pewno, w to mozemy najwyzej wierzyc. Wiara to podstawa religii.

Mi tez wydaje sie absurdalne, zeby wszechświat był tworem samowarunkującym swoje istnienie ale jakby sie zastanowic glebiej to tyle rzeczy mi sie nie trzyma kupy, ze akurat poczatkiem wszechswiata bym sie nie przejmowal za bardzo ;)

A co do nieskonczonosci to owszem moze ona istniec w formie zapetlenia ale jako twor jako taki raczej nie ma racji bytu. Zatem Bog w tej petli nie znaczy wiecej niz czlowiek, ktory na tej samej petli pojawil sie znacznie pozniej/wczesniej. Nie ma poczatku ani konca, albo jeszze inaczej - na koncu jest poczatek. Tak ja to widze,ciezko mi to jakos zgrabnie ujac.

18.10.2006
12:49
smile
[56]

Frozen Vodka [ Pretorianin ]

Lubię stwierdzenia:

"Po śmierci nie ma nic"
mogę prosić o definicję nicości ? ;)

18.10.2006
12:51
[57]

diuk [ Generaďż˝ ]

Mamy dwie możliwości:
1. Nie ma żadnego życia po śmierci
2. Jest jakaś dalsza forma życia po smierci

W przyp. 1 - no cóż, smuteczek, ale nawet wtedy lepiej wierzyć w pkt. 2 dla dobrego samopoczucia
W przyp. 2 - musi tam być strasznie fajnie, bo nikt jeszcze nie zdecydował sie na powrót.

W przyp. 1 samobójstwo jest nonsensem - skraca jedyną część istnienia
W przyp. 2 samobójstwo jest przepychaniem się bez kolejki do lepszej rzeczywistości, czyli jest co najmniej nieeleganckie

Resasumując:
1. warto wierzyć
2. nie warto popełniać samobójstwa

18.10.2006
12:55
[58]

doktor_Wyspa [ Pretorianin ]

Diuk ujal to calkiem zgrabnie a do tego zartobliwie.

Innymi slowy: samobojstwo sie zupelnie nie kalkuluje a na wierze mozna zrobic niezly interes.

18.10.2006
13:01
[59]

Danley [ Pontifex Maximus ]

doktor_Wyspa -> Ja to rozumiem jako umysł - każdy ma swój, i dlatego nie jest tak jak napisałeś, więc nie jesteś mną, ani odwrtonie itd.

Frozen Vodka -> W tym przypadku chodzi o niebyt

18.10.2006
13:04
[60]

alpha_omega [ Senator ]

doktor_Wyspa ---------> Owszem to jest wiara, a jednak racjonalista uzna za bardziej dla niego prawdopodobne, że wszystko jest nieskończonym ciągiem przyczyn i skutków, niż że może istnieć coś takiego jak wieczny Bóg. I jedno i drugie kompletnie przerasta naszą zdolność rozumowania. Nie rozumiem zatem skąd taki sprzeciw racjonalistów wobec idei Boga.

W każdym razie dużo ciekawszym pytaniem jest to, czy jesteśmy zdeterminowani w swoim postępowaniu, czy też mamy wolną wolę. Zdeterminowanie często chcemy widzieć w swojej zwierzęcej części tj. instynktach i uczuciach. Wyobraźmy sobie jednak człowieka czysto rozumnego, który posługuje się twierdzeniami dedukcyjnymi. Zakładając, że nie może się on mylić cała wolność jego rozumowania sprowadza się do wyboru tematu, jeśli uznamy, że ten wybór nie jest zdeterminowany. Jeśli może się mylić to jego wolność w rozumowaniu sprowadza się do możliwości błędu, do twierdzeń fałszywych. A jeśli i wybór uznamy za zdeterminowany, a jedynym wyborem jakiemu pozostawimy wolność będzie decyzja o rzucie kostką? Na kostce mamy 6 problemów. Jeśli człowiek wylosuje dany problem ma go rozpatrzyć. Rzut kostką przy użyciu danej siły, kąta etc. jest fizycznie zdeterminowany, ale zdolności analityczne tego człowieka, nie pozwalają mu tego przewidzieć. Z jednej więc strony decyduje o rzucie kostką, z drugiej nie wie jaki będzie wynik. Jego wolna wola decyduje o momencie rzutu. Czy ten człowiek będzie wolny dzięki temu rzutowi? Czy niewiedza może być wolnością? Czy w ogóle jesteśmy wolni? A jak może być wolny Bóg, który jako wszechinteligencja zawsze wybiera najlepsze rozwiązania i widzi je, aż do kresu? A więc jest tym człowiekiem czysto rozumnym, tylko ani się nie myli, ani nie może rzucić kostką (bo zna wynik) i chyba jako istota wszechinteligentna, zawsze myśli w danej chwili o tym, co w danej chwili jest czysto racjonalnym wyborem.

Frozen Vodka -------------> Nicość, to negacja wszelkiego bytu.

18.10.2006
13:06
[61]

diuk [ Generaďż˝ ]

Frozen Voodka -->
"mogę prosić o definicję nicości?"

Proszę uprzejmie:
Nicość = Wszystkość - Wszystkość

18.10.2006
13:14
[62]

diuk [ Generaďż˝ ]

alpha_omega -->
W każdym razie dużo ciekawszym pytaniem jest to, czy jesteśmy zdeterminowani w swoim postępowaniu, czy też mamy wolną wolę.

Wbrew pozorom nie musi być sprzeczności w tym, że my MAMY wolną wolę, a istota wyższa WIE co zrobimy. Podobnie jak rodzic, który przekazując pewne zakazy małemu dziecku WIE, że ono je przekroczy/jak się zachowa.

18.10.2006
13:16
[63]

alpha_omega [ Senator ]

diuk -----------------> Analogia jest kompletnie błędna bowiem Bóg wie wszystko i z matematyczną koniecznością, rodzic tylko domniemuje.

18.10.2006
13:18
[64]

diuk [ Generaďż˝ ]

I jeszcze cytat:
"Nie byłoby wolności wyboru, gdyby nie istniała możliwość wyboru zła."

18.10.2006
13:21
smile
[65]

diuk [ Generaďż˝ ]

alpha_omega -->
Na tym polega właśnie analogia, że podaje pewne przybliżenie tematu w znanym odbiorcy środowisku :-)

18.10.2006
13:22
[66]

alpha_omega [ Senator ]

diuk -----------> Takie stwierdzenia ja doskonale znam, ale Bóg wie z matematyczną koniecznością, czy w danej chwili dokonasz czynu dobrego, czy złego i dokładnie, do oddziaływań najmniejszych cząstek, jakiego czynu. Zresztą temat podróży w czasie - czy możliwość przeniesienia się w przyszłość nie oznacza naszego zdeterminowania? Jak to jest fizycznie?

Bóg nie podaje żadnych przybliżeń, Bóg wie. Jest nieomylny, przybliżenia, jako abstrahujące od pewnych czynników, mogą prowadzić do błędu.

18.10.2006
13:30
[67]

diuk [ Generaďż˝ ]

alpha_omega -->
"Zresztą temat podróży w czasie - czy możliwość przeniesienia się w przyszłość nie oznacza naszego zdeterminowania?"
Możemy się przenosić w czasie? Coś przeoczyłem?!!

18.10.2006
13:32
[68]

alpha_omega [ Senator ]

Teoretycznie jest to możliwe. Zresztą nie czepiaj się szczegółów. Istotne jest to, że wydaje mi się niemożliwe, ażeby Bóg znał każdy nasz czyn i całe nasze życie i żebyśmy przy tym nie byli zdeterminowani.

Innocentz -------------> Różne są hipotezy. Wystarczyłoby w sumie przekroczyć prędkość światła, a to, że jest ona nieprzekraczalna w obecnych założeniach, nie oznacza, że rzeczywiście tak jest. Fizyka wiele razy zmieniała swoje podstawowe założenia.

18.10.2006
13:33
smile
[69]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

A jak ?o_0

18.10.2006
13:41
[70]

diuk [ Generaďż˝ ]

alpha_omega -->
"wydaje mi się niemożliwe, ażeby Bóg znał każdy nasz czyn i całe nasze życie i żebyśmy przy tym nie byli zdeterminowani"
Ale skoro dopuszczasz podróże w czasie, to Bóg może odbywać je tym bardziej, więc widzi wszystkie chwile z życia osobnika - czyli zna - dla ciebie jeszcze przyszłe - całe Twoje życie, choć po drodze będziesz miał wolnośc wyboru.
No chyba że podróży w czasie jednak nie ma ;-)

18.10.2006
13:47
[71]

alpha_omega [ Senator ]

diuk ------------> Ale właśnie możliwość podróży w czasie jest oznaką zdeterminowania, przecież o tym właśnie pisałem. Skoro z danego punktu przenosisz się zawsze w daną przyszłość tzn. że ta podróż w czasie jest przyśpieszonym przebyciem odcinka ciągu przyczyn i skutków. Chyba, że jest tak, iż podróż w czasie z danego punktu A niekoniecznie zawsze doprowadcza nas do tego samego stanu punktu B (a wtedy wszystkie filmy o podróżach w czasie, nawet najbardziej ambitne, są tak naprawdę bełkotem; mogą być co najwyżej metaforą tego, jak zmiana przyczyny zmienia skutek). Dlatego właśnie pytałem jak ten problem wygląda z punktu widzenia fizyki.

18.10.2006
13:56
[72]

diuk [ Generaďż˝ ]

alpha_omega -->
Przy dopuszczeniu możliwości podróży w czasie napotykamy na paradoksy:
1. przy podróży w przeszłość - możliwość /niemożliwość zmiany przeszłości w stopniu uniemożliwiającym dokonanie tej podróży, a więc także i rzeczonych zmian
2. przy podróży w przyszłość - na pozornym zdeterminowaniu naszych działań (oglądamy ich efekty). Paradoksy znikają jednak przy jednokierunkowści podróży:
1. przy podróży w przeszłość - tworzymy nową rzeczywistość, ta "porzednia przyszła" nie ma znaczenia.
2. przy podróży w przyszłość - widzimy EFEKTY działań całego świata, co nie wyklucza wolności poczynań.

18.10.2006
13:59
smile
[73]

zawodowieckuba [ Pretorianin ]

Może zaczne od kwestii b(B)oga. Uważam, że stworzył ten świat ale zostawił go samego sobie. Nie interesuje sie nim i tym co sie w nim dzieje.
Biorąc pod uwagę, że istnieje b(B)óg należało by powiedzieć, że czeka nas sąd boży.
Biorąc pod uwagę, że nasza dusza sie rozwija należałoby wierzyć w reinkarnacje i uczenie się czegoś nowego w każdym życiu.
Biorąc pod uwagę, że ziemia to piekło to nie mamy sie czego bać... gorzej już nie będzie:)
Biorąc pod uwagę wiele innych rzeczy z wieloma innymi aspektami które wiążą się z następnymi tak czy siak umrzemy.
W każdym razie przejdziecie na ciemną strone mocy:P


edit----> Licze tylko, że po śmierci nie będę pozbawiony uciech czuciowo-smakowych :). Bo z chęcią napiłbym się (niezależnie od miejsca) zimnego piwka "marki" królewskie w towarzystwie ziomków i myłych kobiet :D

18.10.2006
14:06
[74]

alpha_omega [ Senator ]

diuk -----------> Owszem, ale wtedy niemożliwy jest powrót z przeszłości do opuszczonej wcześniej przyszłości. Jeśli udajemy się (z A) w przyszłość do punktu B, wracamy do przeszłości (A) i udajemy się ponownie w przyszłość, to już jest to inna przyszłość, niż ta jaką opuściliśmy, to już jest przyszłość C. Teraz z kolei nie możemy się przenieść w przeszłość jaka leżała wcześniej na odcinku A-B, albowiem teraz istnieje odcinek A-C. I za każdym razem kiedy cofniemy się w przeszłość poza punkt A (do punktu wcześniejszego, niż punkt A) już nie będzie powrotu do punktu A. A ilu ludzi tym wymordujemy.

Ale to jest tylko założenie oparte na przyjętej wcześniej wolnej woli. A jeśli podróż z punktu A zawsze prowadzi nas do punktu B? Wtedy wolnej woli nie ma, a najczęściej tak sobie ludzie wyobrażają podróże w czasie (patrząc po filmach). Z kolei nawet jeśli istnieje wolna wola, to przecież Bóg nie może podróżując w czasie, wiedzieć czy teraz dotrzemy do punktu B, czy do C.

18.10.2006
14:07
[75]

Gepard206 [ Final Fantasy 7 ]

Lepiej o tym nie myśleć... Ja jak o tym myśle odrazu się dołuje....
A co będzie po tem? A co będę robił jak umre? Czy wejde w inne ciało i będę znowu żył :) Hehe, nigdy nic nie wiadomo..

18.10.2006
14:18
[76]

Pawelinho [ Pretorianin ]

ehhh ziomki...
Zycie po śmierci..ciekawy temat.
Oczywiście że życie po śmierci ISTNIEJE.
Ludzie którzy piszą że po śmierci nic nie odczuwamy, nicość itp...
Rozumiem ich... mają prawo tak myśleć... Tyle że nie mają racji.
Po śmierci istnieje ŚWIADOMOSĆ. Będziemy świadomi. Tego co odczuwamy, myślimy, postrzegamy... Tyle że są różne stany świadomości... Jest ich 7. 7 sfera jest najwyższa.. Nie mówią tego w szkołach, ani w kościele. .. Zwłaszcza w naszej religii katolickiej...
Nie mówi się o życiu po śmierci. O reinkarnacji... W tej religii trzeba 'wierzyć" w zbawienie... ale szczegółów nie ma....
Wiem że namieszalem, ale nie mam zmysłu literackiego ;]

18.10.2006
14:20
[77]

stanson [ Szeryf ]

Z tego co udało mi się zaobserwować to BARDZO często w pewnym (młodym) wieku człowieka zaczynają nachodzić takie myśli związane ze strachem przed śmiercią. Czasem wręcz jest to zjawisko obsesyjne. Jednak z czasem to uczucie zupełnie mija, po prostu przestaje się o tym myślećm jakby wewnętrznie akceptuje się to zjawisko.

Jeśli chodzi o samą śmierć to mam na ten temat dokłądnie takie samo zdanie jak Danley to napisał w poscie [23]. "Zasypiasz", tylko się już nie budzisz. I nie ma tam dalej nic, jesteśmy tylko organizmami, których - jak wszystko w przyrodzie - czeka nieuchronny koniec bytowania.
A "życie po śmierci" zostało wymyślone dlatego, że innej opcji ludzki umysł, jeśli nie potrafi to nie chce zaakceptować.

18.10.2006
14:21
[78]

WTF? [ Pretorianin ]

Po śmierci nic nie ma. Organizm się wykańcza i koniec. Więc trzeba żyć i cieszyć się tym, co się dotychczas osiągnęło, mieć jakiś cel bądź cele i nie bać się umrzeć.

18.10.2006
14:24
[79]

Forest_Gump [ Pretorianin ]

jeśli dalej nic niema to nie masz się czego bać, bo nie będziesz niczego żałował ani niczego czuł poprostu Cię nie będzie

18.10.2006
14:27
[80]

WTF? [ Pretorianin ]

Oczywiście to wyrażenie moich myśli na ten temat.

18.10.2006
14:37
[81]

alpha_omega [ Senator ]

diuk -----------> Mówiąc w skrócie - wolna wola zachodzi wtedy, kiedy podróżując w przyszłość z punktu A n-razy, możemy dotrzeć do n różnych przyszłości. Więc Bóg, o ile istnieje wolna wola, nie może się posłużyć podróżą w czasie dla poznania naszych przyszłych uczynków. Są one bowiem inne w każdej z tych przyszłości.

18.10.2006
14:43
smile
[82]

ZalMiMuchyy [ Chor��y ]

Zostal poruszony tzw watek "bez dna"

Wg mnie "cos" musi byc po smierci :) Nie chce mi sie wierzyc, ze jakiś wyższy byt nie panuje
nad nami, nad calym wszechświatem i że JA to tylko ciało, nic innego.

Wydaje mi sie, po smierci naradzamy sie w nowej postaci wybierajac cele do osiagniecia w nowym zywocie lub wieczny spoczynek wsrod najblizszych :)

Moze to i glupie, ale ja wierze, a wiara czyni cuda :-]

pzdr

18.10.2006
14:46
[83]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

Tak jasne, po smierci będziesz w niebie. Daj spokój ! Śmierć to śmierć, czyli koniec wszystkiego. Człowiek sobie mówi, że będzie w niebie, bo zwyczajnie ma strach przed śmiercią..

18.10.2006
14:48
[84]

wysiu [ ]

Innocentz --> Skad wiesz?

18.10.2006
14:48
[85]

alpha_omega [ Senator ]

To tylko Twoje równie niedowodliwe, jak istnienie Boga zdanie.

18.10.2006
14:49
[86]

stanson [ Szeryf ]

Dzieki temu, ze sie wierzy ludzie sa szczesliwsi i maja w sobie wiecej optymizmu.
Niektorzy nie potrzebuja takiej wiary - na przyklad ja. Uwazam, ze mam jedno zycie, ktore wykorzystam tak jak bede chcial i ciesze sie nim poki trwa.

18.10.2006
14:49
[87]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

Nie wiem, ale tak mi się wydaje. Można tylko walić domysły na ten temat, bo nbikt nigdy tego nie sprawdzi..

18.10.2006
14:51
[88]

Pawelinho [ Pretorianin ]

Innocentz - ojj ździwisz się kiedy tak się stanie...
To jest możliwe.

18.10.2006
15:01
[89]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Zdaniem Wolanda z MiM po śmierci każdy dostaje to w co wierzył:)

18.10.2006
15:47
[90]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

Pawelinho>> Mam nadzieję, że się ździwię, ale moim zdaniem to brednie. Myślisz, że co, będziesz gdzie, na ziemi albo w niebie ? Tylko uważaj na samoloty, bo chyba często tam latają..

18.10.2006
15:52
[91]

|LoW|Snajper [ Generaďż˝ ]

Ja wieze w to ze istnieje Bog i chodze do kosciola ale nie zawsze tak bylo. Dopiero z 1 miesiac temu uswiadomilem sobie ze to wszystko istnieje Zycie po Smierci itd...

18.10.2006
15:54
[92]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

A co zobaczyłeś Boga ? Jeśli nie to gówno wiesz..

18.10.2006
15:57
smile
[93]

wysiu [ ]

Innocentz, za to ty wiesz:) Wirusa tez nigdy nie widziales, wiec pewnie 'wiesz', ze ich nie ma. Powietrza tez nie widac, wiec go nie ma. Wez juz zamilcz, bo zaczynam sadzic, ze naprawde myslisz, ze niebo fizycznie znajduje sie w chmurach.

"Szkoda, że kiedyś nie będziesz miał zapewne okazji powiedzieć: no, miałeś rację."
Nawzajem. Ale moze bede mial jednak okazje powiedziec 'nie miales':)

"Jak tu ktoś na forum dobrze napisał: wiara owinna to być indywidualna sprawa każdego człowieka. I nie mów mi tu o wirusach, bo to żadne porównanie.."
No to czego pieprzysz glupoty, jakoby inni gowno wiedzieli? Snajper WIERZY, ze Bog stnieje, ty za to WIERZYSZ, ze nie. Niby dlaczego twoja wiara mialaby byc lepsza?

18.10.2006
15:57
[94]

|LoW|Snajper [ Generaďż˝ ]

Ktos mi cos opowiedzial i od tego sie zaczelo...

18.10.2006
15:59
[95]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

Wysiu-->> Szkoda, że kiedyś nie będziesz miał zapewne okazji powiedzieć: no, miałeś rację. Jak tu ktoś na forum dobrze napisał: wiara owinna to być indywidualna sprawa każdego człowieka. I nie mów mi tu o wirusach, bo to żadne porównanie..

18.10.2006
16:04
smile
[96]

Xaltorun [ Quincy ]

A co zobaczyłeś Boga ? Jeśli nie to gówno wiesz..

18.10.2006
16:09
[97]

|LoW|Snajper [ Generaďż˝ ]

Ja mysle ze jest zycie po smierci jak ktos umrze to Bog mowi mu gdzie idzie Niebo,(piekło) jest tak samo jak teraz tylko ze w niebie nie bedzie zla!

18.10.2006
16:20
[98]

blood [ Killing Is My Business ]

Jesli jest dalsze zycie, niekoniecznie cielesne po smierci, to dobrze. Natomiast, gdy go nie ma, to i tak raczej to Cie wtedy nie bedzie obchodzic.

18.10.2006
16:23
smile
[99]

Adamek18 [ Spec Od Glupoty ]

blood>wlasnie to samo chcialem powiedziec.. !!

18.10.2006
16:51
[100]

alpha_omega [ Senator ]

Dla umysłów ciekawych świata i krytycznych wobec napotykanych poglądów:




18.10.2006
17:27
[101]

stanson [ Szeryf ]

Innocentz p--> nie mozna nikomu zabraniac ani śmiac się z tego, że wierzy, bądź nie wierzy w Boga, w życie po śmierci, itp. To delikatna sprawa i każdy ma prawo mieć własna wizję i wyobrażenie o tym zjawisku, więc ironizowanie z czyichs poglądów nie jest tu za bardzo na miejscu...

18.10.2006
17:46
[102]

blood [ Killing Is My Business ]

Adamek18 - moze to rozdwojenie jaźni ? :P Powinniśmy się nagrać na kamerę :P

18.10.2006
17:48
[103]

MaZZeo [ LoL AttAcK ]

Wiecie co, takie wątki strasznie dołują :/

Ja tez myslałem nad smiercia, dniami płakałem ze co to ze mna bedzie, jak umre. Ale to było w podstawówce, bodajże po śmierci kogos z rodziny. Jakos o tym zapomniałem i przestałem myśleć... bo wiem ze jest jeszcze zycie przede mną, i ze trzeba korzystac z kazdej chwili, a nie zamartwiac sie co bedzie, jak smierc nas spotka.

I dobrze stanson powiedział - wiara w to, ze cos jest po śmierci daje ludziom więcej optymizmu. Dlatego ja wierze, ze jednak po śmierci nie ma nicosci, tylko gdzies trafiamy, tak jak to jest opisane w Biblii. Aczkolwiek coraz mniej jestem przekonany do tego, bo nie widziałem ani samego Boga, ani dowodów na jego istnienie. Mam też wrażenie ze w ogóle wszystkie religie, i chrzescijanstwo i islam i buddyzm i inne zostały wymyślone po to, by usprawiedliwic jakies szczescie lub nieszczescie ludzkie... Ale tez jestem daleki od kompletnego odrzucenia Boga i nie wierzenia w nic.

Więc mówię - trza sobie darować takie mysli, bo do niczego one nie doprowadza oprócz poogorszenia sobie humoru. Carpe diem...

18.10.2006
17:52
[104]

ASZ5 [ Centurion ]

Też kiedyś o tym myślałem ale przestałem bo po co mam się dołować. Na smierć przyjdzie kidyś czas a teraz czerpmy pełnymi garsciami z życia (w miarę rozssądku).

18.10.2006
18:01
[105]

umek [ Szczęśliwy ]

Ja często myślę na ten temat... nie boję się jej przeważnie, jestem chrześcijaninem. Ktoś powiedział "w życiu pewna jest tylko śmierć"- miał rację, trzeba się do tego ustosunkować, ale nie można się nią przejmować, trzeba żyć normalnie.

18.10.2006
18:02
[106]

Mobii [ Seicento 1.1 Killer ]

po smierci zjedza cie robaki zapewne, chyba ze sie spalisz :)

nie masz innych zmartwien na dzien dzisiejszy??

18.10.2006
18:56
smile
[107]

KOLOSrv [ Czy mam coś na zębach? ]

ja wierze w sad Bozy ale chciałbym żeby tak naprawdę była reinkarnacja
Np. teraz jestem człowiekiem a potem muchą:D
Teraz jestem bogaczem np bill gates a potem biedakiem i nedzazem:P

18.10.2006
19:14
[108]

_zielak_ [ Thief ]

Czytałem kiedyś książkę Raymona Mooda "Życie po życiu" - opisywał on w niej relacje ludzi którzy przeżyli tzw. śmierć kliniczną - czyli zgineli (w tym sensie, że nie dawali fizycznych odznak życia) po czym "powrócili" do tego świata.

Według ich zwierzeń po śmierci dusza opuszcza ludzkie ciało. I najciekawsze jest to, że początkowo przebywa ono jeszcze przez jakiś czas w świecie fizycznym - tzn. "widzimy z góry" swoje ciało, obserwujemy lekarzy którzy jeszcze wciąz próbują walczyć o nasze życie czy też płaczących bliskich. (Jakimś dowodem na to, że tak może być jest to, że ludzi którzy wrócili do życia, potrafią opisać dokładnie to co się działo gdy byli oni FIZYCZNIE zmarli - potwierdzają to nawet rozmowy z lekarzami, ludźmi nauki bądź co bądź...)

Później człowiek spotyka się z Bogiem - ale wszyscy przyznają, że nie był to klasyczny Jahwe, Chrystus, czy Budda z naszych wierzeń, lecz coś więcej. Są świadkami całego swojego życia, widzą wszystkie jego dobre i złe strony. Przypomina to biblijny osąd, z tą różnicą, że nie osadza nas Bóg, ale SAMI SIEBIE osądzamy... Z reguły w tym punkcie okazuje się, że coś w naszym życiu nie zostało dokończone, że coś musimy jeszcze uczynić - i wtedy możemy wrócić.

Nie wiem, ile w tym wszystkim jest prawdy, a ile złudzeń owych ludzi wywołanych naciskiem naszej kultury i religi. Ale myle, że coś w tym jest.

Lecz jeśli Bóg naprawdę jest - to nigdy nie pozwoli nam dowiedzeić się, co się dzieje po śmierci. Bo wtedy nasza wiara nie miałaby najmniejszego sensu - i dotyczy to zarówno teistów jak i ateistów. No bo jak można wierzyć/nie wierzyć w coś o czym WIEMY, że to jest/tego nie ma ?

Ja tam wierzę, że po śmierci poznam Prawdę. Czymkolwiek by ona nie była.

18.10.2006
19:29
[109]

Innocentz [ Generaďż˝ ]

Stanson- dokładnie, każdy ma pełne prawo wierzyc w co mu się podoba. Nie wiem jak to będzie, może i coś jest może nie. Jeśli tak to super a jeśli nie to i tak nic mnie to nie będzie obchodzić.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.