GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Problem z rozprawką

09.10.2006
14:22
[1]

blee_991 [ Generaďż˝ ]

Problem z rozprawką

Ostatnio prosiłem Was o pomoc w rozprawce...ze wzglądu na to, że bardzo ładnie ją napisałem oczywiście z waszą pomocą, mój kolega również ma do napisania rozprawke ... lecz brakuje mu argumentów. Poprosił mnie o pomoc ... więc postanowiłem Was zapytać...ponieważ ja nie wiem jak mu pomóc.

Temat rozprawki:
Czy uważasz, że dobre rady zawarte w "Pieśni I 11" Horacego powinno się brać do serca?
Swoje zdanie na ten temat zilustruj konkretnymi przykładami z życia codziennego.

A oto tekst:
Pieśń I 11
Tu ne quaesieris,
scire nefas, quem mihi,
quem tibi


Nie pytaj próżno, bo nikt się nie dowie,
Jaki nam koniec gotują bogowie,
I babilońskich nie pytaj wróżbiarzy.
Lepiej tak przyjąć wszystko, jak się zdarzy.
A czy z rozkazu Jowisza ta zima,
Co teraz wichrem wełny morskie wzdyma,
Będzie ostatnia, czy też nam przysporzy
Lat jeszcze kilka tajny wyrok boży,
Nie troszcz się o to i... klaruj swe wina.
Mknie rok za rokiem, jak jedna godzina
Więc łap dzień każdy, a nie wierz ni trochę
W złudnej przyszłości obietnice płoche.

Z góry wszystkim dziękuję za pomoc :)

09.10.2006
17:52
[2]

blee_991 [ Generaďż˝ ]

prosiłbym o jakieś 3 argumenty

09.10.2006
18:05
[3]

alpha_omega [ Senator ]

Argument (a właściwie kilka): Carpe diem tempus fugit - ustęp tak często nieodpowiednio rozumiany i traktowany jako zachęta do hedonizmu. A przecież nie o to chodzi w tej sentencji. Jej przesłanie to życie tu i teraz, wzięcia spraw w swoje ręce, korzystanie z zastanych możliwości, a nie rozpamiętywanie dawnych czasów, czy tracenie żywota na rozmyślania o przyszłości. Wspomnienie przeszłości może być demoralizujące - nie tylko dlatego, że zwykliśmy ją wywyższać i w ten sposób umniejszać chwili obecnej; ale też z tej przyczyny, iż nierzadko - np. w przypadku zaburzeń nerwicowych czy depresyjnych - rozpamiętujemy bez końca nasze potknięcia i wady, wprowadzamy się tym samym w coraz głębszą depresję, zatracamy poczucie rzeczywistości i prawdy, tracimy poczucie własnej wartości. Podobnie z przyszłością - owszem, planować powinniśmy, marzyć również, ale nie możemy bez końca zastanawiać się co to będzie i żyć w strachu przed jutrem, nie możemy rozstrząsać niewiadomych. Miast tego trzeba zacząć działać tu i teraz, mamy żyć tak jakby ten dzień był naszym ostatnim, mamy zmieniać się właśnie w tej chwili, a nie wciąż odkładać rzeczy na później, bądź samego siebie paraliżować negatywami czy pozytywami z przeszłości. Nie możemy patrzeć w bolesną przeszłość na swe wady i potknięcia, ani rozważać możliwości przyszłej zmiany tych wad - mamy w tej właśnie chwili się kształtować na lepsze, bo czas leci i trzeba wykorzystać go w pełni...

09.10.2006
18:37
[4]

alpha_omega [ Senator ]

A ujmując to inaczej:

Roztrząsanie przyszłości nas paraliżuje, sprawia, że nie żyjemy w rzeczywistości, a w świecie własnych nadziei, marzeń, obaw. Jeśli skupiamy się na pytaniu: ile lat nam zostało to wyrażamy tym samym naszą obawę o życie, a więc de facto stwierdzamy, że ma ono dla nas wartość. Faktem jest jednak, że każdy człowiek jest istotą śmiertelną, żyje tylko krótką chwilę. Skoro jednak życie przedstawia dla nas wartość to miast zamartwiać się jego ulotnością powinniśmy je w pełni wykorzystać. Zamartwianie się nie wydłuży nam życia, a może odjąć nam jego cały urok, wprowadzić nas w marazm. W takim wypadku de facto sami się uśmiercamy już za życia.

Depresje, nerwice i inne choroby psychiczne nierzadko są powodowane utajonym strachem przed śmiercią. Marazm często jest powodowany odkładaniem wszystkiego na później np. zmienię się, ale jeszcze nie jestem na to gotowy; powodowany jest ucieczką od życia w fantazje przyszłości, człowiek zaczyna się spodziewać, że wybawienie przyjdzie z czasem, a tak naprawdę dla tego wybawienia potrzeba jego aktywności, podjęcia pracy w miejscu w którym się jest w chwili obecnej, wzięcia życia w swoje ręce, działania. Kiedyś zrobię, kiedyś jej to powiem, kiedyś tam pojadę - takie tęskne stwierdzenia sączą w życie toksyczną gorycz osłodzoną złudzeniami; tak właśnie traci się okazje, tak nie wykorzystuje możliwości, czego później można żałować do końca życia i z kolei truć się przeszłością. Dlatego właśnie tu i teraz - dziś zaczyna się nowa część twojego życia...

09.10.2006
18:39
[5]

blee_991 [ Generaďż˝ ]

alpha_omega ---> nie zabardzo rozumiem...możesz jakimś prostrzym językiem?

09.10.2006
19:01
[6]

alpha_omega [ Senator ]

Prościej? Chyba już się nie da, ale spróbuję:

Pan X wciąż myśli o śmierci, myśli o niej tyle i tak się nieuchronnością śmierci dołuje, że w końcu bojąc się śmierci (a więc utraty życia) tak naprawdę sam z własnej winy to życie traci. Miast bowiem korzystać z czasu jaki mu pozostał, miast cieszyć się życiem, miast korzystać z chwili obecnej on wciąż się dołuje tym, że kiedyś umrze, a ponieważ się wciąż dołuje życie nabiera u niego czarnych barw, wpada depresję, a w skrajnym wypadku bierze spluwę i strzela sobie w łeb. Wszystko przez to, że miast żyć, myślał o tym, że kiedyś musi umrzeć czyli miast żyć dniem dzisiejszym, wciąż roztrząsał przyszłość.

Pani Y chciałaby założyć własną firmę, ale urodziła się w biednej rodzinie, nie ma pieniędzy, nie bardzo zna się na ekonomii. Marzy więc o przyszłości, ucieka od życia wyobrażając sobie jakże to wspaniale będzie kiedyś, gdy założy własną firmę. Tak naprawdę wciąż marzy, bo nie chce pamiętać o dniu dzisiejszym i swojej kiepskiej sytuacji. W tym czasie gdy tak marzy pan Z, który - o czym pani Y nie wie, bo ucieka od życia i nie bardzo jest jego świadoma - oglądał się za panią Y żeni się z inną kobietą. Pan Z był bogatym mężczyzną i znał dobrze ekonomię, wykładał ją nawet na uniwersytecie. W ten sposób pani Y straciła okazję, straciła ją przez to, że miast żyć, miast chwycić sprawy w swoje ręce, wciąż dołowała się swoją sytuacją i uciekała w rozważania o przyszłości, w marzenia. Gdyby żyła dniem zauważyłaby, że wpadła w oko panu Z, wyszłaby za niego, założyła firmę i żyła długo i szczęśliwie. Ale nie koniec na tym - pani Y straciła pewną szansę i zmarnowała część swego życia, ale może się jeszcze obudzić i zacząć działać, wykorzystać inne możliwości jakie z pewnością wciąż i wciąż się zdarzają. Ale teraz z kolei dowiaduje się, że zmarnowała szansę z panem Z, co tym bardziej ją boli, iż uważa go za przystojnego faceta. Wpada w doła, wciąż rozpamiętuje jaka to była głupia, że straciła taką możliwość, wciąż roztrząsa minione okazje, znajduje ich coraz więcej, łapie depresję i ostatecznie, w skrajnym wypadku strzela sobie w łeb.

A więc życie przyszłością w różny sposób nas może zniszczyć: obawą śmierci, która odbiera nam radość; straconą okazją, która nadarzyła się, a my miast wtedy chwycić życie, wciąż marzyliśmy, że coś się samo stanie i przegapiliśmy szanse; wreszcie - tym, że każda stracona okazja, może być przyczyną wyrzutów wobec siebie, może sprawić, że będziemy żałować jej do końca życia i nigdy już nie będziemy szczęśliwi, nie złapiemy wiatru w żagle. A więc nie tylko przyszłością nie warto żyć, ale i przeszłością. Trzeba żyć dniem dzisiejszym.

09.10.2006
19:19
[7]

alpha_omega [ Senator ]

Dodam jeszcze, że fragment, który tutaj jest przetłumaczony jako "łap dzień" to słynne i wielokrotnie w różnych sytuacjach, w publicystyce, filmie, ogólnie sztuce powtarzane: carpe diem.

09.10.2006
19:52
[8]

blee_991 [ Generaďż˝ ]

co to znaczy "miast"?

09.10.2006
20:02
[9]

alpha_omega [ Senator ]

To samo co: "zamiast". Wyrób w sobie nawyk świadomego poznawania nowych słów, zapamiętaj te dwa adresy (zapisz w ulubionych):

(choć tę stronę niestety popsuli ostatnio trochę, to jest to chyba jedyna strona ze słownikiem jęz. polskiego)

(znakomity słownik wyrazów obcych)

I naprawdę radzę zacząć korzystać - przed nieznanymi słowami się nie ucieknie, cierpieć będzie rozumienie tekstu. A przecież sobie już powiedzieliśmy: zaczynamy się zmieniać od zaraz, od dziś ;)

15.10.2006
15:08
smile
[10]

blee_991 [ Generaďż˝ ]

no ale to są tylko dwa argumenty...

kurcze...wogle nie wiem jak to naisać...

15.10.2006
19:39
[11]

blee_991 [ Generaďż˝ ]

Narazie mam tyle:
ROZPRAWKA

Po przeczytaniu "Pieśni I 11" Horacego wiele osób stawia sobie pytanie: czy rady zawarte w tym utworze warto sobie brać do serca?
Postaram się ułatwić im to zadanie, a może nawet przekonać do swojego zdania tych ludzi którzy maja przeciwne poglądy niż ja.
Według mnie warto brać sobie do serca rady zawarte w "Pieśni I 11" gdyż jestem zwolennikiem życia chwilą. Swoją wypowiedź pragnąłbym umotywować kilkoma argumentami popartymi przykładami z życia codziennego.


Pierwszym z moich argumentów mówi o tym, że nie warto myśleć o tym co będzie w przyszłości oraz martwic się na zapas że może się wydarzyć cos złego, tylko cieszyć się chwila obecna ponieważ nasze życie może się w każdej chwili skończyć i możemy nic z niego nie skorzystać. Dobrym przykładem do tego może być rówieneż młodość - okres w którym się teraz znajdujemy - i jeżeli nie będziemy się stosować do rady zawartej w wyżej wymienionym utworze to nawet się nie spostrzegniemy kiedy będziemy już dorośli i nie będziemy mogli robić wielu rzeczy które możemy robić teraz.

I teraz się zblokowałem...i nie wiem co dalej pisać:/

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.