mariooo [ Centurion ]
budownictwo
Wybieram sie na studia na politechnike, kierunek budowlano-architektoniczny, nie mam zielonego pojecia o rysunku dlatego wybieram sie dzisiaj na korki do Pani Architekt;) mam zamiar zawitac u niej z 2 razy, i tu sie rodzi pytanie, co ona mi ma pokazac? czego nauczyc (podstawy same)? co jest wymagane zaraz na poczatku na tych studiach? z gory dzieki
Ellanel [ Astral Traveler ]
Nie jestem może na budownictwie ale liznołem troszkę spraw z tym związanych. Pani architekt nie rzuci Cię od razu na głęboką wodę więc zacznie pewnie od podstaw geometrii wykreślnej tj rzutów Monge'a, transformacjii płaszczyzn, rozwiązywanie dachów, perpektywa, przenikanie powieszchni pierwszego i drugiego stopnia więc jak się to pojmie co może na początek sprawiać trudności szczególnie kiedy nie miało się z tym nigdy do czynienia :). Potem pewnie zacznie już pokazywać Ci typowe aspekty rysunku architektonicznego ale coś mi się zdaje, że w 2 godziny to Ty się dużo nie nauczysz. Ja miałem Geometrię Wykreślną cały semestr i mam już jej serdecznie dosyć, teraz w tym semestrze będe męczył się z rysunkiem technicznym budowlanym, aż mi się coś robi jak o tym myślę :)
Ale jak będziesz miał samozaparcie to pojmiesz tajniki :)
Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]
Jaka politechnika, bo ja na krakowskiej jestem, ale wydział WIL (Inż Ląd) kier Budownictwo.
U nas osobno jest architektura.
mariooo [ Centurion ]
politechnika śląska:)
Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]
mam kumpli na slaskiej to sie spytam, moze maja kogos kto na tym jest to sie odezwe :) Na slaskiej ciezko zaliczyc matme z tego co wiem w pierwszym semestrze :)))
Ellanel [ Astral Traveler ]
Grzesiek->Na każdej ciężko zaliczyć matmę szczególnie wtedy kiedy zaczynają się całki podwójne, potrójne, równania różniczkowe. U mnie po drugim semestrze(po maskarze matematycznej) z 12 grup zrobiło się 6 ;)
Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]
Ellanel ---> ja też myślałem, że temat nie do przejścia, ale pół dnia z kuzynem (doktor matematyki) i całki podwójne/potrójne i reszta to pikuś już :P
Chodzi o takiego jednego gościa, który na Śląskiej uczy matmy - mojego ojca ('53) też uczył. Ale normalnie gość robi przegięcia, że szok - umawia się na egzamin, spóźnia się dwie godziny, przepuszcza 5, 10 osób na całą ekipę, która zdaje. Nie mam nic, gdy uleje tych, co nie umią, ale niektórzy ćwiczą, uczą się i ... dupa :)