GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Nauka a ... dylemat

31.08.2006
11:45
[1]

goldenSo [ Ciasteczkowy LorD ]

Nauka a ... dylemat

Mam pewien problem. Jak wiecie zaczyna się rok szkolny, teraz zaczynam naukę w 3 klasie Gimnazjum, wiadomo pod koniec jest ważny egzamin, który będzie decydował o tym do jakiej dostane się szkoły średniej (zależy mi na najlepszej w mieście, są 3,4 liczą się 2). Jednocześnie w tym roku mam możliwość w prywatnej szkole j. angielskiego rozpocząć naukę skierowaną w kierunku egzaminu FC, wiązołoby się to z przeskoczeniem 1 poziomu książki (Zamiast Enterprise 4, Mission 1). Oczywiście wymagałoby to dodatkowych nakładów czasu na przyswojenie całej tej wiedzy. Problem rozbija się o to czy nie ucierpi na tym nauka innych przedmiotów w szkole, bo mimo iż każdy mi mówi że jestem zdolny, to nie potrafie tego dopełnić pracą. Nauczyciel języka mówi że mam do tego talent, ale wiadomo że na tym się nie zajedzie. Takwięc nie wiem co wybrać, nie przechodzić tego poziomu z językiem i uczyć się normalnym tokiem nauki, czy zaryzykować. Wiem że kto nie ryzykuje ten nie zyska nic, ale FC może poczekać, szkoła nie :(. Jak wy byście postąpili na moim miejscu? FC teraz i więcej pracy czy FC za rok i mniej pracy?

P.S Jak mi wyskoczy jakiś że moja ortografia cierpi już na tym to lepiej niech tego nie pisze, bo sie nie przyda to w tym temacie. Sam wiem o tym doskonale

31.08.2006
11:50
[2]

erton [ Fink ]

Rob to FC, najwyzej zrezygnujesz. Gdybym mial sie cofnac w przeszlosc i zmienic cos w swojej edukacji to po pierwsze jeszcze mniej bym sie uczyl w szkole, a po drugie wiecej bym sie uczyl jezykow. I zebys sie nie zdziwil jak zakladasz, ze w liceum bedziesz mial mniej pracy.

Ps. Jak wiesz to sobie pisz w wordzie, zwlaszcza jak zakladasz watek

31.08.2006
11:53
[3]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

idź do szkoły ang. z native speakerem. z polakami nie ma sensu.

ja po 2 latach lekcji z native speakerem nie mam najmniejszych problemów z angielskim. w szkole (klasa maturalna) siedze w ławce i pierdzę w stołek i generalnie pomagam kumplom albo gadam o pierdołach z babką ;) nie chce mnie jędza zwalniać do domu, bo mam mieć obecności, ale mogę sobie czytac książki na lekcji, a na sprawdzianach zawsze 5 lub 6 ;)

Jeszscze jak masz talent do angola to idź do szkoły, obojętnie jaki poziom książki (?! a to w ogóle istotne?!), obyś miał lekcje z kims to urodził się i mieszkał w kraju anglojęzycznym, np. anglii, usa, kanadzie, australii itd.

ja miałem lekcję raz z amerykanką (pozdro dla Clary, największego tyłka na północnej półkuli ;) ) i raz z kanadyjką (pozdro dla Alisson, fajnie jej sie opowiadało o polskiej polityce). Najlepiej jest, gdy lektorzy nie potrafią słowa po polsku powiedzieć. Wtedy najszybciej sie nauczysz.

31.08.2006
12:05
[4]

Minas Morgul [ Senator ]

Ja myślę, że powinieneś w miarę możliwości próbować godzić te dwie rzeczy. Ja tak robiłem i mi się udało. Pamiętaj, że gimnazjum jest ostatnim szczeblem edukacji, gdzie jesteś zobowiązany uczyć się wszystkiego! Testy gimnazjalne sprawdzają bowiem ogól wiedzy. Jednak w teorii jest tak, a w praktyce:
1. Nie musisz się praktycznie uczyć szczegółowo historii, jeśli Cię nie interesuje. Odpuść sobie. Pojawi się jedna-dwie daty, jeden bardzo znany fakt historyczny i na tym koniec.
2. Jeśli masz umysł ścisły, powtorz kilka podstawowych regułek z matematyki i z resztą też daj sobie spokój, bo szkoda życia.
3. Poducz się za to chemii i fizyki + kilka faktów z biologii i geografii.
Ja też robiłem FCE w 3 gimnazjum (właściwie nie wiem, po co mi to FCE.. no ale cóż, papierek zawsze jakiś mam. Na studiach FCE mi nic nie daje. Zamierzam, tak jak BIGos napisał, zapisać się do jakiejś szkoły z native speakerem i zdać IELTS) i dało się to zrobić. Naukę do testów gimnazjalnych sobie całkowicie odpuściłem, bo uczyłem się na bieżąco przez 3 lata, więc właściwie powtórka nie była mi potrzebna.
W liceum było jeszcze łatwiej, bo właściwie uczyłem się na poważnie jedynie przedmiotów potrzebnych mi na studia i dobrze na tym wyszedłem.
Pozdrawiam

31.08.2006
12:09
smile
[5]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Minas Morgul - tak offtopic - masz jakieś jaszczurki?

gdzieś chyba wyczytałem, że masz pajączki, a że masz link do TCP to zastanawia mnie, czy jaszczurki też masz? :)
Ja mam agamę brodatą, chyba samicę. Zawsze można by sie wymienić doświadczeniami ;)

31.08.2006
12:18
[6]

Minas Morgul [ Senator ]

-----
OT

Jaszczurek niestety nie trzymam. Znam ludzi, którzy się tym zajmują, ale ja sam działam jedynie na ptasznikach/pająkach wyższych/skorpionach i sporadycznie węża. Z gadów trzymam jedynie zbożówkę, choć chciałbym legwana, ale póki co nie mam jeszcze warunków, a i studia... :) Zastanawiam się, na kogo trafię w akademiku/mieszkaniu. Jak to będzie ktoś "rozsądny" (na moje kryteria), to odbuduję nieco hodowlę :]
Pozdrawiam,
Atrax

31.08.2006
12:22
[7]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

------
OT

Minas Morgul - ok, jakby co to trzymamy kontakt ;)

kupiłbym sobie pająka, ale grozi to zaprzestaniem odwiedzin przez dziewczynę (arachnofobia) więc nic z tego ... a skorpiony też mogą być ciekawe... z tym, że to chyba jeszcze prymitywniejsze, niż agamka?

31.08.2006
12:28
[8]

goldenSo [ Ciasteczkowy LorD ]

Akurat historia na studia będzie mi jak nic potrzebna, gdybym nie musiał umieć wszystkiego to bym sie nie pytał. Wiem że w Liceum będzie napewno trudniej. Z przedmiotów ścisłych leże, matematyka sprawa mi problemy a fizyki nie rozumiem ni w ząb. Z Biologią i Geografią idzie mi znacznie lepiej.

31.08.2006
12:30
[9]

Minas Morgul [ Senator ]

----
OT

Zwykle im cuś prymitywniejsze, tym łatwiej się to hoduje. Pająki są chyba najłatwiejszymi zwierzętami do hodowli. Skorpiony zresztą też - banał. W sam raz dla zabieganych studentów/ludu pracującego miast i wsi itd. :) Jaszczurki wymagają już więcej uwagi. Z tego, co wiem, wskazane są odpowiednie preparaty witaminowe, odpowiednie żarówki z UV, czasami zraszanie itd. itp. Zresztą to zależy od jaszczurki. Bardzo łatwo hoduje się np. gekony. W przypadku legwana trzeba się już nieco wykosztować. Cena ptaszników waha się w granicach od 2 zł do 2000 zł, utrzymanie rzędu 15-20zł miesięcznie w przypadku pająków i skorpionów. W tej chwili pozbywam się tych najbardziej agresywnych, coby mamuśce zostawić do opieki tylko te łagodne. Do sprzedania został mi jeszcze właściwie ten
Jeśli chodzi o jaszczurki, to przejrzyj sobie nasze forum, opisy gatunków na stronie i na pewno coś sobie wybierzesz. Jeśli bardzo lubisz jaszczury, to czemu miałbyś jednej sobie nie hodować?:)

Pozdrawiam,
Atrax
P.S. lepiej skończmy tu OT, bo za chwilkę polecimy z forum ,-)

31.08.2006
12:37
[10]

Minas Morgul [ Senator ]

Spoko, jedynie chciałem Cię naprowadzić mniej więcej na poziom tych testów. On nie jest specjalnie wysoki. Właściwie w większości testy na myślenie. Ja byłem znacznie bardziej zaniepokojony, niż Ty, bo obiecałem sobie, że się będę do tego uczył, a tu... na 3 dni przed powtórzyłem sobie prawo talesa i przebieg bitwy pod Grunwaldem. Test humanistyczny ma taką właśnie specyfikę, że 90% informacji należy sobie wyczytać.
Z mat-przyr.. tu już bywa różnie. Akurat jak zdawał mój rocznik, mało było typowej pamięciówki.
Myślę, że jak będziesz systematyczny i kilka godzin w tygodniu poświęcisz na systematyczne powtórki, to z FCE się wyrobisz...

31.08.2006
12:37
[11]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

----
OT (znowu! aż mi głupio ;P )

taa, ja już mam agamkę ;) wpieprza świerszcze aż miło... trzeba jej podawać wapno i witaminy, musi mieć dużo miejsca i świetlówkę UV. Gekony są niefajne bo są małe i są aktywne tylko w nocy :)
mam kumpla kóry hoduje ptaszniki, czasem kupujemy karmę na spółę...
Właśnie najgorzej jest z ta karmą... już próbuje 2gi raz hodować i cieżko, strasznie uciekają a przy tym nie za bardzo chcą się mnożyć...
BTW, kumpel mi opowiadał o takim pająku, który zmienia ubarwienie w ciągu życia, od niebieskiego do brązowego, albo jakoś tak. To ten?

P.S. ... a kit z tym ;)

31.08.2006
12:41
[12]

Minas Morgul [ Senator ]

-----
OT
Co do karmy, daj im małe wiaderko z dużą ilością podłoża. Wtedy świerszcze będą do niego składać jaja.
Co do pająka, to kumpel miał częściowo rację. Samica jest niebieska przez całe życie. Samiec po ostatniej wylince brązowieje. :)

31.08.2006
12:48
[13]

daciek [ Pretorianin ]

Hmm.. Co bym Ci poradziła - zaryzykuj ;)
I to nie koniecznie FCE, chociaż, jeśli masz talent do języków, to jedna książka nie powinna być problemem (kursy ekstensywne w szkołach językowych zajmują znacznie więcej czasu, niż potrzebne jest na opanowanie materiału).
Albo, jeśli tak jak mówisz, jesteś słabszy z mat-fiz, a lepszy z biologii i geografii, to może pokuś się o olimiadę (konkurs przedmiotowy dla gimnazjum). Osobiście polecam geografię, jest znacznie łatwiejsza (moim zdaniem) od biologii na konkursie, tylko trzeba sobie trochę mapy przyswoić i parę pojęć. Za zostanie laureatem jesteś zwolniony z egzaminu mat-przyr, za finalistę lub laureata - są dodatkowe punkty (chyba 10), a nawet jeśli nie dobrniesz do finału, to masz duże szanse na lepszą ocenę z geografii, a to na niektórych profilach też się liczy... No i większa szansa na pasek :D
Jeśli jesteś zainteresowany większą ilościa informacji o konkursie przedmiotowym z geografii, to daj znać, nie będę się teraz rozpisywać, zwłaszcza, że 'ekspertem' mogę się mienić tylko w województwie śląskim :P

31.08.2006
12:51
[14]

goldenSo [ Ciasteczkowy LorD ]

Wiem jak wygląda sprawa laureata, w tamtym roku startowałem właśnie z geografi, niestety moje ambicje oklapły troche i zatrzymałem się na etapie szkolnym. Jak coś wiecej możesz napisać to byłbym wdzięczny.

31.08.2006
12:53
[15]

Minas Morgul [ Senator ]

Mam jeszcze prostsze rozwiązanie. Nie zwalnia ono z mat-przyr, ale także daje 10 punktów do przodu w klasyfikacji.
Konkurs wiedzy ekologicznej.
Wiesz, co zrób? Kup taką książeczkę z testami z poprzednich olimpiad ekologicznych (od 1987 roku) i przerób te testy 3 razy. Do wojewódzkiego (co na etapie gimnazjum jest etapem ostatecznym) dojdziesz spokojnie, tym bardziej, że komisja jest tak leniwa, że trudniejsze pytania wymyśla dopiero na wojewódzkim. Wcześniej wszystko jest z tej małej książeczki. Wrycie tego, to 5 dni nauki, a masz 10 punktów do przodu.

31.08.2006
13:07
smile
[16]

daciek [ Pretorianin ]

Sporo zależy od województwa (z jakiego jesteś?), w małopolskim np były zupełnie inne zadania niż na śląsku, ale cóż, tak jak Minas Morgul - bierzesz od nauczyciela/znajomych testy z ubiegłych lat - bardzo często się zadania powtarzają, zaopatrzasz się w słownik geograficzny Jerzego Flisa (polecam stary tematyczny, nie alfabetyczny) - wydatek kilku złotych w antykwariacie i uczysz się ważniejszych pojęć z działów geofizyka, skały i minerały, geologia dynamiczna, hydrografia i geomorfologia. Najczęściej zadania są na zasadzie przyporządkuj, więc nie specjalnego wkuwania tutaj nie ma :D
Trochę mniej przyjemnie jest z mapą świata, jeśli nigdy się tego nie uczyłeś, na początku trzeba trochę wkuć.
No i jeszcze zadania matematyczne na czas miejscowy, wysokość słońca, rozciągłość równoleżnikową i południkową... Ale one nie są specjalnie trudne, tylko, ze nie należy mylić się w rachunkach ;P
Na II i III etapie pojawiają się też zadania np. z demografii, rolnictwa czy przemysłu, można to przejrzeć, ale wystarczy trochę logicznego myślenia :D

Jeśli chodzi o olimpiadę ekologiczną, nie miałam pojęcia, że jest takie coś dla gimnazjum, ale dla liceum była faktycznie prosta, więc coś w tym jest :D

Pokombinuj, bo po co się męczyć :D

31.08.2006
13:09
[17]

goldenSo [ Ciasteczkowy LorD ]

kawałek materiału :O a woj. to Warmińsko-Mazurskie

31.08.2006
13:20
[18]

Ptosio [ Legionista ]

Olej gimnazjum, zajmij się językami. Test nie wymaga szczegółowej wiedzy(ew. możesz powtórzyć sobie trochę wzorów z fizyki dzień przed egzaminem), a jedynie odrobiny myślenia. Właściwie rzecz biorąc, to możesz nie robić nic, napisać test(4 godziny pisania+1 powtarzania), potem znowu nie robić nic i w maju ewntualnie spróbować poprawić oceny z przedmiotów, które będą "punktowane"(nauczyciele prawdopodobnie będą skłonni do podwyższania ocen).

31.08.2006
13:23
[19]

Golem6 [ Gorilla The Sixth ]

Moim zdaniem powinnieneś się skupić na FCE (taka drobna różnica :]).
Gimnazjum to jeszcze pestka, tak samo jak cały ten test. Co innego FCE. Trzeba naprawdę dobrze znać język, żeby zdać ten egzamin i dostać certyfikat. A na testy gimnazjalne wystarczy przerobić pare takich testów próbnych (dodawane w gazetach, ew. egzaminy z poprzednich lat). Mnie to wystarczyło i zdobyłem 89 pkt.

31.08.2006
13:23
smile
[20]

daciek [ Pretorianin ]

A to trudno mi powiedzieć, czy rady się sprawdzą ;)
Bo testy pewnie wyglądają trochę inaczej... Ale jak zrobisz kilka- kilkanaście (zwłaszcza tych najnowszych), to się wkręcisz i będziesz wiedzieć, czego Ci potrzeba :D

I jeszcze jeden mały tips - trzymaj papiery w wymarzonym liceum do końca, jeśli znajdziesz się na liście rezerwowych - u mnie dzięki temu dostało się całkiem sporo osób, których wyniki nie były rewalacyjne :)

31.08.2006
13:30
[21]

Kyahn [ Rossonero ]

A ja powiem tak.
Olej FCE, tak naprawdę ono nic nie znaczy, wiem bo sam mam.
Lepiej pouczyć się trochę więcej i startować na CAE (Advance), bo z nim już jest lepiej.
Ja żałuję, że gdy byłem u szczytu mojej znajomości gramatyki z języka angielskiego nie poduczyłem się i nie podszedłem do CAE,
teraz już mi się nie chce. Moim zdaniem nie warto się bawić w FCE, chyba że chce się udowodnić coś sobie samemu.

31.08.2006
13:32
[22]

Minas Morgul [ Senator ]

Kyahn ma dużo racji. Sam mam FCE.
Mam cichą nadzieję, że ten certyfikat da mi coś w przyszłości, ale nadzieja matką... wynalazków ;).
Zagraniczne placówki uznają w tej chwili Advance, wskazane jest zdanie egzaminu IELTS lub TOEFL (jeżeli ktoś myśli o nauce na zagranicznej uczelni, jest to mus).
Mam niby to FCE, jestem dumny, ale to chyba tylko tyle :)

EDIT - Swoją drogą zrobienie takiego egzaminu w gimnazjum oznacza, że poziom lingwistyczny tej osoby jest jak na zwykłe reallia wysoki. Później roczny kurs na Advance i właściwie końcem pierwszej klasy liceum ma się zaliczony poważny certyfikat.

31.08.2006
13:33
[23]

daciek [ Pretorianin ]

-->Kyahn, mój nauczyciel, jak go zapytałam o CAE, to (jak już skończył się śmiać - byłam na poziomie intermediate i chciałam go mieć za dwa lata ;)) powiedział, że osobom, ktore nie zdawały FCE jest trudno później zdać CAE. Co o tym sądzisz?

31.08.2006
13:35
[24]

Minas Morgul [ Senator ]

daciek - wszyscy, którzy zdali w mojej klasie FCE, zdali jednocześnie CAE na A. Siedem osób.
Ja nie zdawałem, bo mi się nie chciało, poprzestałem na FCE. Teraz żałuję, bo gdybym zdał sobie CAE na A, siedziałbym sobie w Edynburgu na biologii molekularnej.

31.08.2006
13:44
[25]

daciek [ Pretorianin ]

Biologia molekularna w Edynburgu.. Brzmi nieźle ;)
Szkoda, że uczelnia, na którą się chcę wybrać nie honoruje zaliczonego poziomu C1 (z tego co zrozumiałam, mgliście się wyrażają ;))
Na uniwersytet we Freiburgu muszę mieć ZOP, DSH albo test DAF na 4... :(
A dodam jeszcze, że żadnego certyfikatu nie robiłam, bo mi się nie chciało i mam spore luki w gramatyce (i drobne w słownictwie)... Ale zobaczymy, jak pójdzie :D

31.08.2006
13:45
[26]

Kyahn [ Rossonero ]

Minas ----> akurat jeśli idzie o uczelnie zagraniczne to można zdawać TOEFLa i z tego co się orientowałem próg
punktowy nie jest jakiś wysoki (w miarę łatwo go osiągnąć), dziwie się więc, że nie próbowałeś tej drogi.

Mój kumpel ode mnie z grupy, obronił się w tamtym roku, a że mamy studia w języku angielskim to i taki dyplom otrzymaliśmy.
Co za tym idzie w Irlandii nie potrzebowali już żadnego zaświadczenia o znajomości języka, bo skoro ma inż w ang
tzn że język zna. Takie podejście bardzo mi się podoba.
Ja zdając na magisterskie uzupełniające do Łazarskiego musiałem przejść test z ang, a przecież pierwsze studia mam w języku ang
(tzn jak się obronię we wrześniu będę miał).


daciek ----> na pewno schematy zdawania FCE i CAE są podobne i łatwiej jest osobom, które mają już FCE za sobą.
Jednak jeżeli dysponujesz wiedzą to żadne schematy Ci niepotrzebne :)

31.08.2006
13:47
[27]

Lookash [ Senator ]

Skoro może poczekać, a masz obawy, to lepiej daj sobie spokój...

31.08.2006
13:52
[28]

Minas Morgul [ Senator ]

Kyahn - niestety nie starczyło mi czasu na przygotowanie się ;]. Za późno zacząłem się wypytywać o formalności potrzebne do dostania się na studia zagraniczne, bo w ogóle o tym wcześniej nie myślałem. Okazało się, że wymagany jest TOEFL lub IELTS. Szkoda mi było iść na "ślepaka"(bo wiem, że tam, gdzie chciałem, trzeba było zdać ten egzamin dość przyzwoicie), bo z powodu przygotowań na olimpiadę biologiczną, kulałem kompletnie z chemią i fizyką i miałem niecałe 2-3 miesiące na porządną naukę. Na angielski w rezultacie nie starczyło czasu i wyszło jak wyszło. Ale jestem zadowolony. Zaczynam studia na UW od października.
Zamierzam zapisać się w Wawie do dobrej szkoły z native speakerami. Właściwie gramatykę angielską mam opanowaną i w tej chwili zależy mi głównie na rozmowach, żeby nabyć płynności. Niekoniecznie typowe siedzenie z podręcznikami i nauka słówek, a ciągłe rozmowy. Słówka uzupełnię zapewne we własnym zakresie, także zawsze jakieś rozwiązanie jest. Kwestia tylko rozejrzenia się w październiku za dobrymi szkołami lingwistycznymi w stolicy. ;]

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.