GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

***--- "Rysujemy" komiks?---***

17.10.2004
14:50
[1]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

***--- "Rysujemy" komiks?---***

Wejdźcie i dokończcie komiks

https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=2790447

25.06.2005
01:21
smile
[2]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

proponuję zabawę, które polegało ny na tworzeniu historii. sPolegało by to natym aby wklejać grafikę i dodawać do niej jakiś tekst, by w ten sposób tworzyć fabułę.Najlepiej by było aby obrazki nawiązywały do siebie, co może było by uciążliwe pod względem przszukiwania sieci, ae najlepiej szukać w grafice na googlu. wyżej jest link do starego ątku, gdzie grafiki już zostały usunięte, ale można wejść i zobaczyć jak to wyglądało pod względem treści...

To jak bawimy się, może być git

07.07.2005
09:17
[3]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

troche nie wygodnie sie spało w tej szopie, ale co tam, ja po prostu iwem że tym razem, za tymi drzewamim, bedzie jakaś gospoda... kupię jajka, nie jadłem od 11 podzin...

(dalej, dalej kombinujcie)

07.07.2005
21:32
smile
[4]

suzzi [ Chor��y ]

...kiedy szłam przez zamglone pole i przeszłam przez las gdzie prawdopodobnie stał sklepik nagle wpadłam do jakiej dziury, straciłam przytomność, a kiedy się ocknęłam to oprócz burczenia w żąłątku zauważyłam, że jestem na jakimś polu, nade mną tworzyły się strasznie ciemne chmury i jeszcze ta burza, błyskawice. Poczułam się jakbym była w innym wymiarze!!

07.07.2005
21:33
[5]

EwUnIa_kR [ Legend ]

a co to jest "żołątku"?

07.07.2005
21:41
smile
[6]

pecet007 [ INSERT COIN ]

a ja proponuję dodawania tekstu bezpośrednio na rysunku, będzie (chyba) lepiej... ale w sumie sam pomysł mi się podoba...

07.07.2005
22:20
smile
[7]

AdamMistrz13 [ Chor��y ]

o co tu chodzi?

07.07.2005
22:51
smile
[8]

suzzi [ Chor��y ]

EwUnia_kR - sorry pomyliło mi się, wybacz miało być w żołądku!!!!!!

07.07.2005
23:02
[9]

thekid2 [ Konsul ]

EwUnIa_kR ---> Odpuść sobie...

08.07.2005
02:36
[10]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

dziwne, ale następna noc nastała chyba równo po godzinie, niebo już niczym nie przypominało to jakie znam, drzewa szarpały nieboskłon, a swym konturowatym kształtem przypominały mnichów w habicie, przechadzających się po lini horyzontu. Dane mi będzie spędzić kolejną noc pod gołym niebem, jeszcze głodniejszy i z dziwnymi "przyjaciółmi".

>>>>>>>>>>>>>>>>>suzzi, jesteś dobra!!!

08.07.2005
03:50
smile
[11]

piela18 [ Junior ]

gdy się kładłem myslalem o tym wszystkim i mialem nadzieje ze będzie lepiej. Ciemny las otaczal mnie niczym czarny płaszcz w głebi lasu zaoważyłem krzaczek jagod głod mi kazal podejsc tam i zerwać pare ,gdzy zblizalem sie coraz blizej uslyszalem dziwne odgłosy... na początku myslalem ze w brzuchu mi tak burczy przynajmiej mialem taką nadzieje... odglosy byly coraz blizej mnie i coraz wyrazniejsze i caly czas sie powtarzaly "henry... henry... henry...,, jagody stanely mi w przelyku, Postać przemykala miedzy czarnymi dzrzewami wydaje mi się ze byla to kobieta w bialej sukni i złotych włosach mialem nadzieje ze podejdzie do mnie i będe sie mogł dokladnie sie jej przyjrzeć jednak tajemnicza dama zniknela w lesie. Kiedy probowalem zasnąć myslalem ..Kim ona mogla być .. . Na drugi dzien gdzy wstalem i przechodzilem obok chaty wiesniaka ten się gapil na mnie i zapytal się ,, z skąt pochodzisz w wędrowcze ,, i zaprosil mnie do swojej chaty .Starzec ugoscil mnie chlebem i winem zapytal sie mnie czy widzialem ostatniej nocy dziwnom postać wspomnial o niej ze to byla kobieta ktora zabłądzial w tych okolichach i do tej pory niit o niej nic nie wie . to bylo by na tyle sorki ale to moj 1 raz :] z napisanem opowiesci:) dla macka piotr

08.07.2005
14:29
[12]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

Dzidzia potem powiedział że ma troszke pracy przy swoim motorowerze, powiedział że mogę pójść z nim. Normalnie powinienem rószyć w dalszą drogę, ale jego dziecinna powierzchowność jakoś mnie przyciągała. Aczkolwiek dostrzegałem w nim coś dziwnego. Ni mniej ni więcecj postanowiłem z dziadkiem zejść do jego piwnicy, zobaczyć co ON tam majstruje(dziadzie mają różne tajemnice i ciekawe zdolności). Zatopilismy się ww otworze który był zrobiony na podłodze jego chaty, tylko tak można było się tam dostać...swoją drogą, ciekawe czy w razie czego można sie z tamtąd wydostać...Znalexliśmy się w piwnicy, gdzie pachniało jak w niepielęgnowanym muzeum...

08.07.2005
16:38
[13]

piela18 [ Junior ]

Muzeum wyglądalo niczym graciarnia znajdowalo sie tam sterty nikomu nie potrzebnych rzeczy.Gdy starzec zblizal sie no swojej maszyny mozna było wyczytacz z jego twarzy ze byl bardzo przywiązany do maszyn.Kiedy zapytał ,, Mozesz mi pomoc??,, odpowedzialem ze nie znam sie na tego typu urządzeniach lecz starszy męszczyzna przerywając mi zdaniu zapewnil mnieze to nie jest takie trudne. Dziadek gdzy grzebał przy swojim dziele zapytal sie mnie czy nie mogł bym kupić jednej części, powtarzał wciąsz ze ona ozyje. starszy męszczyzna wyciąhnoł monety.... CDN

09.07.2005
00:34
[14]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

chwycił ten karton, jednak że cos jest nie tak stwierdził tak jakby mu nie zależało na prawdzie, no cóż obiecał dziadzi, że pujdzie kupić tą część, najwyżej w drodze tam i z powrotem zastanowi się nat groteskowością sytuacji. Zanim wyszedł zmierzył się z masywnymi drzwiami chaty starca, odchrząknął io odprowadzany szeroko otwartymi oczyma zmęczonego życiem człowieka odszedł, powoli, jak przystało na prawa perpektywy, Henry punktowo znikał w lini odzielającej niebo od brązowej ziemi

09.07.2005
01:19
[15]

Maliniarz [ Konsul ]

I tak oto ruszyl nasz bohater w dalsza podroz pelna (mam nadzieje) niesamowitych przygod. Widzial ze musi pomoc goscinnemu staruszkowi, w spelnienu jego marzen, dajacych mu tyle radosci. Jednak jedna mysl nie dawala mu spokoju. "Jak tu zaliczyc dupe w tym odcinku?". Ku jego zdziwieniu, ujzal przed soba wielki szyld ==>>
Niczym dwie zlote monety, zaswiecily sie jego oczy, a z wrazenia az sie zapowietrzyl. Gdy wrocil do stanu uzywalnosci, czym predzej ruszyl w strone upragnionej mekki. Jednak zaraz przed drzwiami budynku, spotkala go nieoczekiwana rzecz...

09.07.2005
01:22
[16]

Maliniarz [ Konsul ]

[edit]
literowka : ujzal -> ujrzal

09.07.2005
01:33
[17]

Rellik [ Kuciland seeker ]

bowiemostak puszka w glowe!.. ale nie byle jaka puszka!! ---->

09.07.2005
01:34
[18]

Rellik [ Kuciland seeker ]

bowiem dostal mialo byc :P

09.07.2005
02:21
[19]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

cały czas wydawało mu się, po tym jak zanajomił się z treścią metalowego szyldu, że monety jednak przeznaczy na co inne niż reflektor (miał baczyć na to by nie nie świecił symetrycznie) i prędkościomierz (ale nie skalowany w milach) w ciągu sekundy pojął, że musi kupić te rzeczy i wrucić szybciorgiem do chaty starca, by opowiedzieć co widział, i oczywiście, by jak najszybciej stąd zniknać...sklep był pare przecznic stąd, natomiast całe to miejsce przypominało teksańską wiochę, dosłownie pare skleconych kanciap i tyle...no i oczywiście pył i zawodzenie sępów. ruszył do sklepu z częsciami mechanicznymi. Taka placówka to normalne w tym miejscu, z pewnoością zahacza o to miiejsce wielu przejezdnych i niejednym może przytrafić się to co jemu, tylko między nimi a nim jest taka różnica że on nie ma co naprawiać, by móc zaraz sprawnie ruszyć w dalszą drogę by powrócić na łono ukochanej żony...

09.07.2005
03:52
smile
[20]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

*********************************************************************************
podsumowanie:
"***--- "Rysujemy" komiks?---*** "
*********************************************************************************

TYTUŁ: "ZNUŻONA OSADA"
KATEGORIA: "horror"

Twórcy:

Moderatorzy: Jotkichłopak i Piela18
Aktywni goście: suzzi, Maliniarz
goście: Rellik,thekid2,AdamMistrz13,pecet007,EwUnIa_kR

UWAGI:

1) Uprasza się nie wprowadzanie treści nasyconej twardą erotyką,
2) Ważne jest. aby nie gubic wątku i starać się kontynuować linie fabularna,
3) Długość tekstu nie gra roli,
4) Zależy nam wszystkim, aby obrazek był dołączany przy każdorazowym dodaniu postu,
5) Ubłaga się o to, aby jak najmniej wtrącać pomiędzy treści luźne uwagi, w tym celu jest GG,
6) Zaleca się aby stali bywalcy korzystali z alternatywnych komunikatorów (GG, SKYPE) w celu uzgadniania spraw, które uważa się za niezbędne do uzgodnienia,
7) Alternatywne komunikatory są stosowane także w celu rzucania ogólnych i luźnych, koncepcji czy też sugestii,
8) Z uwagi na to że ten wątek będzie zawierał dużą ilość zdjęć, będzie tworzona następna część po 50 postach...
9) pamiętamy, że tworzymy horror,


FABUŁA:

troche nie wygodnie sie spało w tej szopie, ale co tam, ja po prostu iwem że tym razem, za tymi drzewamim, bedzie jakaś gospoda... kupię jajka, nie jadłem od 11 podzin
kiedy szłam przez zamglone pole i przeszłam przez las gdzie prawdopodobnie stał sklepik nagle wpadłam do jakiej dziury, straciłam przytomność, a kiedy się ocknęłam to oprócz burczenia w żąłątku zauważyłam, że jestem na jakimś polu, nade mną tworzyły się strasznie ciemne chmury i jeszcze ta burza, błyskawice. Poczułam się jakbym była w innym wymiarze!!
dziwne, ale następna noc nastała chyba równo po godzinie, niebo już niczym nie przypominało to jakie znam, drzewa szarpały nieboskłon, a swym konturowatym kształtem przypominały mnichów w habicie, przechadzających się po lini horyzontu. Dane mi będzie spędzić kolejną noc pod gołym niebem, jeszcze głodniejszy i z dziwnymi "przyjaciółmi".
gdy się kładłem myslalem o tym wszystkim i mialem nadzieje ze będzie lepiej. Ciemny las otaczal mnie niczym czarny płaszcz w głebi lasu zaoważyłem krzaczek jagod głod mi kazal podejsc tam i zerwać pare ,gdzy zblizalem sie coraz blizej uslyszalem dziwne odgłosy... na początku myslalem ze w brzuchu mi tak burczy przynajmiej mialem taką nadzieje... odglosy byly coraz blizej mnie i coraz wyrazniejsze i caly czas sie powtarzaly "henry... henry... henry...,, jagody stanely mi w przelyku, Postać przemykala miedzy czarnymi dzrzewami wydaje mi się ze byla to kobieta w bialej sukni i złotych włosach mialem nadzieje ze podejdzie do mnie i będe sie mogł dokladnie sie jej przyjrzeć jednak tajemnicza dama zniknela w lesie. Kiedy probowalem zasnąć myslalem ..Kim ona mogla być .. . Na drugi dzien gdzy wstalem i przechodzilem obok chaty wiesniaka ten się gapil na mnie i zapytal się ,, z skąt pochodzisz w wędrowcze ,, i zaprosil mnie do swojej chaty .Starzec ugoscil mnie chlebem i winem zapytal sie mnie czy widzialem ostatniej nocy dziwnom postać wspomnial o niej ze to byla kobieta ktora zabłądzial w tych okolichach i do tej pory niit o niej nic nie wie .
Dzidzia potem powiedział że ma troszke pracy przy swoim motorowerze, powiedział że mogę pójść z nim. Normalnie powinienem rószyć w dalszą drogę, ale jego dziecinna powierzchowność jakoś mnie przyciągała. Aczkolwiek dostrzegałem w nim coś dziwnego. Ni mniej ni więcecj postanowiłem z dziadkiem zejść do jego piwnicy, zobaczyć co ON tam majstruje(dziadzie mają różne tajemnice i ciekawe zdolności). Zatopilismy się ww otworze który był zrobiony na podłodze jego chaty, tylko tak można było się tam dostać...swoją drogą, ciekawe czy w razie czego można sie z tamtąd wydostać...Znalexliśmy się w piwnicy, gdzie pachniało jak w niepielęgnowanym muzeum...
Muzeum wyglądalo niczym graciarnia znajdowalo sie tam sterty nikomu nie potrzebnych rzeczy.Gdy starzec zblizal sie no swojej maszyny mozna było wyczytacz z jego twarzy ze byl bardzo przywiązany do maszyn.Kiedy zapytał ,, Mozesz mi pomoc??,, odpowedzialem ze nie znam sie na tego typu urządzeniach lecz starszy męszczyzna przerywając mi zdaniu zapewnil mnieze to nie jest takie trudne. Dziadek gdzy grzebał przy swojim dziele zapytal sie mnie czy nie mogł bym kupić jednej części, powtarzał wciąsz ze ona ozyje. starszy męszczyzna wyciąhnoł monety
chwycił ten karton, jednak że cos jest nie tak stwierdził tak jakby mu nie zależało na prawdzie, no cóż obiecał dziadzi, że pujdzie kupić tą część, najwyżej w drodze tam i z powrotem zastanowi się nat groteskowością sytuacji. Zanim wyszedł zmierzył się z masywnymi drzwiami chaty starca, odchrząknął io odprowadzany szeroko otwartymi oczyma zmęczonego życiem człowieka odszedł, powoli, jak przystało na prawa perpektywy, Henry punktowo znikał w lini odzielającej niebo od brązowej ziemi
cały czas wydawało mu się, po tym jak zanajomił się z treścią metalowego szyldu, że monety jednak przeznaczy na co inne niż reflektor (miał baczyć na to by nie nie świecił symetrycznie) i prędkościomierz (ale nie skalowany w milach) w ciągu sekundy pojął, że musi kupić te rzeczy i wrucić szybciorgiem do chaty starca, by opowiedzieć co widział, i oczywiście, by jak najszybciej stąd zniknać...sklep był pare przecznic stąd, natomiast całe to miejsce przypominało teksańską wiochę, dosłownie pare skleconych kanciap i tyle...no i oczywiście pył i zawodzenie sępów. ruszył do sklepu z częsciami mechanicznymi. Taka placówka to normalne w tym miejscu, z pewnoością zahacza o to miiejsce wielu przejezdnych i niejednym może przytrafić się to co jemu, tylko między nimi a nim jest taka różnica że on nie ma co naprawiać, by móc zaraz sprawnie ruszyć w dalszą drogę by powrócić na łono ukochanej żony..

09.07.2005
12:46
[21]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

równocześnie z tym jak otworzył drzwi, usłyszał w tle lekkie brzmienie dzwoneczka, w ogóle nie pomyśłał o swiętach bożego narodzenia, nie o tej porze i nie w tych okolicznościach. Zaraz potem zatrzasnął za sobą drzi z fakturowaną szybą i położył karton z monetami koło stóp i spojrzał w kierunku lady, gdzie w mroku stała nieruchomo postać sprzedawcy. W tle grało radio, snuło ono jakąs bliżej nieziidentyfikowaną melodię. Właściciel nie zapalił światła mimo tego, że na zewnatrz powoli zapadał zmrok, który sukcesywnie wślizgiwał się wszystkimi szparami do tego miejsca. O samym miejscu trzeba powiedzieć że było bardzo zaniedbane, o nie świezym zapachu i ogólnie o s łabej konstrukcji, z zewnątrz przypomiinało nawiedzoną stację benzynową. Rozejrzał sie i stwierdził że na półkach nie ma niczego co przypomninało by choć trochę asortyment motoryzacyjny, mimo tego że na zewnatrz wisiał szyld z napisem "u Henley`a - mechanika pojazdowa", coś kazało mu zrobic krok do przodu, potem drugi...usłyszał że sprzedawca kaszlnął...WAGA??

10.07.2005
02:47
[22]

piela18 [ Junior ]

Starzec przyglądal się mi, i kaszlał zaciągając się papierosem zapytał,, czego..,, zapyatlem czy ma pan moze częći motoryzacyjne o no to ze ma tylko ze w domu.Zpytał się czy mozemy do niego podjechać mowil doszc dziwne z lekom drwinom... nie zamykając sklepu i poszlismy do cięzarowki.Jego dom miescił się na odludziu a gdy się zblizalismy było slychać odglos pompy wodnej. Na miejscu stalo dosyc duzo samochodow,gdy sie zapytalem czyje to starzec popatzal się i usmiechnoł.Kiedy wysadalismy z samochodu mialem dziwne przeczucie ze cos jest nie tak... wchodząc do sierodka starzec odruchowo zamknoł dzwi na patet w domu bylo ciemno i smierdzialo zgniłym mięsem... gdy zapytalem gdzie ta częśc starzec odburkonoł ,,za mną,, kiedy przechodzilismy przez dom zaciekawil mnie zapach spalin unoszący się w powietrzu. Gdy weszlismy do pokoju gdzie mialy być częśći starzec zamknol dzwi i w pokoju znajdowaly się sterty kosci, piora i klatka w ktorej znajdowała sie kura... jusz w tedy zdawalem sobie sprawe ze będzie zle.Starzeczłapal mnie i przywiązal do łozka i zapytal się .. Umiesz krzyczec?? jak tak to jusz ci nie będzie krzyk potrzebny,, i wyszedl z pokoju.Slyszalem jak wychodzil z pokoji ze z kims rozmawia i ze odjerzdza samochodem... jak jusz odjechal uslyszalem kroki w mojim kierunku i dzwięk odpalającej pily mechanicznej. Kroki byly coraz blizej a dzwię coraz bardziej... kiedy tajemniczy wszedl do pokoju zobaczylem ze jest bardzo dziwny... facet byl troszkę przygrubawy z twarzą bylo gorzej byla zrobiona jak by z ludzkiej skory... a jego ubranie było cale zakrwawione ... zapytalem czego odemnie chcecie?? gdzy odpowiadal nie moglem zrozumieć co mowi jego pila była oblepioną skrzeplą krwią CDN BY Jotkichłopak [ Pretorianin ]

10.07.2005
03:23
[23]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

postać powoli podchodziła do Henrego, gdyby było słychac

jego sapanie olbrzyma, to ryk jego piły wraz z tym

sapamiem tworzyłby przerażająco piękny akompanniament, ale

było śłychać tylko piłę. Co za kórewski hałas - pomyśłał

Henry i począł sie wierzgać niczym pies gładzony ręką z

niedowładem. Olbrzym zdaje bawi się z jego ofiarą, odwleka w czasie to co jak mu się zdaję uda mu się wykonać, bowiem Olbrzym nie wie, że Henry ma asa w rękawie. Po chwili postać zrobiła zamach i przecięła powietrze, dokładnie w tej samej chwili, nasz skrępowany przyjaciel ujrzał coś za plecami oolbrzyma, zdaje się że nie będzie musiał sięgac do własnych środków by zostać uratowanym.Odwrócił czym prędzej wzrok z przestrzzenie za ludzkim potworem by nie zdradzić czyjejś obecności w tym stęchłym pomieszczeniu. Henry przez chwile był spokojny jak letni dzień.

16.07.2005
01:32
[24]

Jotkichłopak [ Pretorianin ]

W pewnym momencie szyję olbrzyma oplutł gruby łańcuch(dużo tu tego typu asertymentów), niczym metalowy Pyton ześlizgnął się z niej poniważ to był tylko zamach pochodzący od nieznajomej potaci zza plecuw graba z piłą, a nie celowa próba uduszenia poprzez zawiązanie szyi. Olbrzym na chwile stanął jak wryty, widocznie ta ubrutalniona postać nie jest nie wrażliwa na brutalność. Tak sie szczęśliwie złozyło, że końcówka łańcucha rąbła drania w oko i została tam, jednakże powolutku się wyślizgując, asz do czasu kiedy makabraMan nie wierzgfnął jak Czarny mustang, wtedy to łańcuch wyskoczył z oka jak wąż z mysiej kryjówki, która dla węża była tylko i knajpą... Był to dobry moment by wydostać się z tej chaty, w tym momencie gość odwiązał Henrego z solidnego stołu i wybiegli krzycząc z chaty. Henry nie zdołał sie przyjrzec gościowi, ale w tym samym momencie jak postanowił w biegu spojrzec na niego usłyszał "Jetsem Bożydar, spierdalajmy stąd!!!" wtedy tesz ujrzał przez sekundę jego twarz..

17.07.2005
10:20
smile
[25]

suzzi [ Chor��y ]

Biegłem tak szybko jak tylko pozwoliły mi na to siły. Wprawdzie nie miałem zielonego pojęcia gdzie biegnę i gdzie tak konkretnie jestem ale jedyne co teraz dla mnie było najważniejsze, to fakt, że wreszcie uwolniłem sie od tego potwora. Przed oczami rozposcierał się ogromny las - nie miałem żadnego wyboru, musiałem prez niego przejśc. Wprawdzie znalazłem się tu jadąc drogą, ale nie mogłem tak ryzykować, na drodze łatwo mógłby mnie ten potwór znaleźć. Kiedy znalazłem się w lesie na chwilę przystanąłem. Obruciłem sie na chwilę za siebie żeby sprawdzić czy nikt za mną nie idzie. Ale naszczęście byłem sam, przynajmniej tak mi się wydawało. Rozejrzałem sie dookoła, las nie był wcale przyjemny, drzewa były powykrzywiane i przybierały bardzo fantastyczne kształty, wyglądały jakby miały zaraz swoimi korzeniami udusić mnie i wyrzycić w powietrze. Ale miałem do wyboru: wrócić sie albo iśc przez las. Wybrałem tą drugą opcję. Im głębiej szłem w las tym większy strach czułem. Przerażały mnie te kształty, ta ciemnośc, na dodatek nie miałem zadnego pojęcia gdzie idę i co zobaczę jak wyjdę z tego lasu - o ile wyjdę - powtarzałem sobie. Nagle usłyszałem szelest, ale nie był to szeslest drzew. Wystraszyłem się tak bardzo, że w panice postanowiłem szukać jakiejś zarośli, która mogłaby mnie ukryć. Zauważyłem 40 m ode mnie duży krzak, który przylegał do jednego z drzew. Natychmiast z najwiekszą ostrożnością ukryłem się w zaroślach i czekałem. Szelest był coraz głośniejszy, teraz mogłem bez obaw rozróznić ten dźwięk...to był tupot czyiś nóg! Nagle serce zaczęło mi bić tak mocno, że niemal bałem się, że ten kto zbliża się w moją stronę, mógłby je usłyszeć. Wstrzymałem oddech, teraz to ktoś był tak blisko, że słyszałem jego głęboki oddech. Lekko rozsunąłem gałęzie i kątem oka zauważyłem, żę z mojej lewej strony zbliża się...potwór, który mnie uwięził!! Ten widok poraził mnie dogłębnie. Jeżeli on ma dobry węch, porównywalny to węchu zwierzęcia, to juz po mnie - pomyślałem.

17.07.2005
11:04
smile
[26]

suzzi [ Chor��y ]

Zasunąłem z powrotem gałęzie i czekałem co się dalej wydarzy, może będę mieć szczeście i mnie nie wywęszy. Nagle ku mojemu zdziwieniu potwór poszedł dalej, bo kroki sie oddalały. Wypuściłem z wielką ulgą powietrze. Postanowiłem w razie czego odczekać jeszcze parę minut. Przez ten czas zastanawiałem się czy te wydarzenia, które ostatnio miały miejsce mają ze sobą coś wspólnego czy to tylko czysty przypadek. Ale niestety nie miałem głowy aby o tym teraz mysleć, byłem jeszcze zbyt wystraszony i mój mózg nie pracował tak jak powinien. Postanowiłem wyjść z krzaków. Wychyliłem dla ostrażności narazie tylko głowę i popatrzałem się dookoło, kiedy upewniłem się, że nikogo nie ma wyszłem w całej okazałości i nagle poczułem porażający ból w okolicy ramienia. Spojrzałem się w jego stronę i zobaczyłem...nic nie zobaczyłem!!! Nie miałem ramienia!!! Popatrzałem szybko na ziemię i z przerażeniem odkryłem, że moja prawa kończyna leży na ziemi!! Nagle wyskoczył w moją stronę nie wiadomo skąd ten sam potwór, którego miało juz tu nie być - przecież on sie oddalał, słyszałem to - pomyślałem ze łzami w oczach.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.