GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Zycie po smierci

07.01.2002
21:08
smile
[1]

Nadhia [ Konsul ]

Zycie po smierci

Mam takie jedno pytanko. Wierzycie w reinkarnacje?? Jak wyobrazacie sobie zycie po smierci?
Nie wiem czy byl juz watek.

07.01.2002
21:11
[2]

anonimowy [ Legend ]

watek chyba byl, w reinkarnacje nie wierze, ale wiem gdzie pojde po smierci - do raju gdzie bedzie duuuzo rozrywek, takich jak np: brunetki, he he...

07.01.2002
21:11
[3]

Logan [ Bad Medicine ]

W tym wcieleniu jeszcze takiego watku nie czytalem...

07.01.2002
21:12
smile
[4]

maniek_ [ O_o ]

Nic sobie nie wyborażam bo nie będę wtedy żył, caputao i finito.

07.01.2002
21:17
[5]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Był już taki wątek. Co do pytania to będę sie zastanawiał jak będę w temacie tj. martwy ;-)) jimmie-->Niech Allach obdarzy cię rajem pelnym hurys :-))

07.01.2002
21:18
[6]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Był już taki wątek. Co do pytania to będę sie zastanawiał jak będę w temacie tj. martwy ;-)) jimmie-->Niech Allach obdarzy cię rajem pelnym hurys :-))

07.01.2002
21:20
smile
[7]

gumpel [ Centurion ]

No coż ja jeszcze nie dostalem zadnego wiekszego pzeslania duchowgo ale jak bym mial opcje wyboru to bym wybral predej reinkarnacje. Dla mnie ktoremu nie bardzo podoba sie opcja piekla albo niebo<obie opcje mi sie za bardzo nie podobaja>.Chcialbym wcielic sie w inna postac to na pewno bardziej rozwijajace(No chyba ze bede stolcem psim:) i ciekawsze niz w życie w tym doskonalym ale zarazem nudnym niebie(choc moze sie myle??????)

07.01.2002
21:20
[8]

anonimowy [ Legend ]

chcialem pojsc do nieba ze wzgledu na klimat ale wole pojsc do piekla ze wzgledu na towarzystwo :-))

07.01.2002
21:20
[9]

The Dragon [ Eternal ]

Fajnie by sie tak odrodzic... z drugiej strony i tak traci sie wszystkie wspomnienia, wiec trudno to uwazac za jakakolwiek kontynuacje... to juz chyba fajniejsza jest ta koncepca z rajem ;)

07.01.2002
21:21
smile
[10]

tramer [ ]

mam uczucie, że w chwili śmierci wszystko, co rzeczywiste, stanie się pozorne: wszystkie karty zostaną odkryte, gra będzie skończona i zobaczymy wyraźnie to, co tylko podejrzewaliśmy... i nieuzasadnione podejrzenia znikną. teraz jest to dla mnie tajemnica, czarna szyba.... to.. nie będzie sen. czy coś takiego. prawdę mówiąc, to jedyna rzecz w którą wierzę. ale nawet to, nie sprawdzone będzie musiało poczekać na swoją próbę, jak wszystko inne. nawet jeśli się mylę i rację ma Lukrecjusz ("nie będziemy czuli, bo nas nie będzie"), będę zadowolony. nie mam wyboru...

07.01.2002
21:22
[11]

Nadhia [ Konsul ]

Z tymi watkami to mam pecha, zawsze utworze jakis, ktory byl wczesniej.. blahhhh...

07.01.2002
21:26
[12]

Nadhia [ Konsul ]

Dla mnie opcja "nie bedziemu czuli, bo nas nie bedzie" jest straszna... I nie moge sobie tego wyobrazic. Coz, wyobraznia cos ostatnio szwankuje.

07.01.2002
21:27
[13]

anonimowy [ Legend ]

nadhia--> jak masz pecha z watkami to spytaj o jakas gierke, np o arcanum?? co to wogole jest? to bedzie na pewno pierwszy raz na forum :) shadowmage--> nie wiem czy sie mam cieszyc czy nie, bo nie wiem co to hurys?

07.01.2002
21:27
smile
[14]

maniek_ [ O_o ]

Aha, tak przy okazji, JA byłem Napolenem!!! MY byliśmy Ludwikiem XVI. Szajze! Das is fantastish!

07.01.2002
21:28
[15]

The Dragon [ Eternal ]

Wiem jedno - i tak pewnie bede niezadowolony ;) A opcja "...bo nas nie bedzie" jest niestety najbardziej prawdopodobna...

07.01.2002
21:29
smile
[16]

maniek_ [ O_o ]

A w niedalekiej przeszłości byłem szarikiem:)))

07.01.2002
21:37
[17]

KinSlayer [ Demon Hunter T ]

Nadhia --> nie przejmuj sie. na tym forum byly juz chyba wszystkie mozliwe watki :))) jak przegladam nowe to co rusz wpada jakis weteran i mowi ze to juz bylo... a skad 'zieloni' maja to wiedziec? :)))

07.01.2002
21:43
[18]

kami [ malutkie maleństwo ]

Dla mnie opcja ze nas nie bedzie jest nie do przyjecia, bo wtedy nie byloby na co czekac. Ja musze w cos wierzyc, choby po to zeby sie nie bac smierci. Cokolwiek sie z nami stanie, ten przyszly stan musi byc lepszy od tego.

07.01.2002
21:48
smile
[19]

kiowas [ Legend ]

DH ---> taaaaa, nie ma to jak byc mala, pslizgla zaba w przyszlym zyciu...... hehehehe

07.01.2002
21:51
smile
[20]

tramer [ ]

kami: i dlatego niektórym potrzebna jest religia. jako pociecha że ten ich marny żywot kiedyś zostanie wynagrodzony. fajnie tak sobie myśleć i tak naprawdę nie wiadomo jak to jest, ani będzie. trzeba zrozumieć że zyjemy po to, aby popchnąć odrobinę ludzkość do przodu. jak małe trybiki. żyjemy póki możemy, żyjmy tak, aby w chwili śmierci tego nie żałować. żyjmy też dla innych, zwłaszcza dla tych którzy potrzebują pomocy. nie wierzyć w boga, nie mając wymuszonych nakazów moralnych a mimo wszystko dojść do takich wniosków - żyj tak aby innym nie szkodzic, a pomóc im w życiu - to podstawa. a niebyt? niebyt nie jest niczym złym - wiem że trudno to sobie wyobrazić - w końcu jesteśmy istotami świadomymi - niebyt jest zaprzeczeniem nas samych...

07.01.2002
21:55
[21]

KinSlayer [ Demon Hunter T ]

tramer --> czytales moze "Dżumę" Alberta Camus?

07.01.2002
21:59
[22]

kami [ malutkie maleństwo ]

Ja czytalam:)

07.01.2002
21:59
[23]

tramer [ ]

oczywiście ;-) dawno temu, ale tak... polecam też Jose Saramago - "Miasto Ślepców"

07.01.2002
22:00
[24]

Stary jak węgiel [ Pretorianin ]

Przepraszam ale będzie teraz dłuuuuuuga cytata : DESIDERATA Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu – pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od Ciebie. Ciesz się zarówno swoimi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach – świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech Ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć, nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla Ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla Ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jak być powinien. Tak więc, bądź w pokoju z Bogiem cokolwiek myślisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia, w zgiełku ulicznym, zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy. Tekst znaleziony w starym kościele w Baltimor datowany w roku 1692.(podobno)

07.01.2002
22:05
[25]

KinSlayer [ Demon Hunter T ]

Tak myslalem. Camus wyglasza taki sam poglad :) Dzieki za polecona ksiazke. Od kiedy zamknalem za soba okres lektur szkolnych, zaczalem wreszcie czytac dla przyjemnosci :))) kami --> i co? nie podzielasz pogladu, jak widze, ale spodobala Ci sie?

07.01.2002
22:06
smile
[26]

tramer [ ]

eh, mogę się pod tym podpisać... nie ma wiele do dodania :-)

07.01.2002
22:10
[27]

tramer [ ]

to było of coz co do cytatu Starego jak C ;-) a co do lektur: ja na odwrót -> nieszęsto czytywałem lektury, a nawet jeśli - to zawsze czytałem coś więcej. byłem spragniony świata i wiedzy o nim. ale nie tej szkolnej wiedzy, ale wiedzy z wnętrza. oczywiście lektury też są wartościowe - nie neguję tego, ale niektóre po prostu mi nie leżały. no i właśnie okres szkolny był najlepszy dla mnie i mojej fascynacji... studia i natłok roboty zupełnie nie związanej z humanistyką mnie zgasił... ale zawsze najważniejsze dla mnie będzie piękno życia. tego jakie może być piękne, mimo tego że z zewnątrz wydaje się takie szkaradne, odmienne... np. Bukowski... kto to czyta nie myśląc może dojsć do wniosku że to teksty starego zbereźnika ("zapiski starego ..." heh) - ale dla mnie to właśnie doszukiwanie się piękna we wszystkim. w końcu nie jedno szczęście jest na świecie - byle tylko nie powstało kosztem innych...

07.01.2002
22:11
[28]

KinSlayer [ Demon Hunter T ]

Ja rowniez. Obiema rekami.

07.01.2002
22:16
[29]

Zmara [ Generaďż˝ ]

Nie ma sensu myslec co bedzie po smierci, bo i tak nikt nie bedzie wiedzial przed swoja wlasną.. A jak zginie, to wkoncu i tak mozg umiera, a czy jest wyzszy stan duhowy to juz kolejne domysly. Nie lepiej bylo by zyc do konca nie myslac co bedzie gdy przyjdzie ten czas? Bez marnowania czasu ktory mamy na i tak tylko domysly? Wole zyc, robic wszystko, zwiedzic wszystko, i spelnic wiekszosc swoich marzen/pomyslow, bez niepotrzebnego zamyslania sie co bedzie potem. Zycie jest za krotkie, zeby marnowac na to czas. Z drugiej strony zagladanie smierci w oczy to niesamowita adrenalinka. Nie boje sie smierci, jako takiej, ale bedzie mi smutno kiedy nastapi i jesli nastapi zbyt wczesnie. Ale wtedy przypomne sobie te chwile zycia dla ktorych warto bylo nawet umierac, i juz bedzie ok. kami >>> "Dla mnie opcja ze nas nie bedzie jest nie do przyjecia, bo wtedy nie byloby na co czekac..." - Czy warto czekac na niepewne? W ciagu zycia jest przeciez masa rzeczy na ktore czekamy zeby je zrobic. Na to warto czekac, na to co w tym zyciu jeszcze chcemy zrobic i zrobimy. Moim zdaniem warto czekac wlasnie na te chwile w zyciu, kiedy sie spelniają, radość ktora wtedy mielismy pomoze nam w ostatnich chwilach o ile bedziemy ja pamietac..

07.01.2002
22:16
[30]

tramer [ ]

eh i gdzie te czasy kiedy z moim przyjacielem nocami chadzaliśmy na pobliski "Park Żołnierzy Radzieckich" w Wwie (hehe, cmentarzo-park o wątpliwej słuszności istnienia, biorąc pod uwagę historię - ale ma swój urok), siadaliśmy na wielkim pomniku i rozmawialiśmy... o życiu, o ułudnym świecie, o wartościach, o moralności, o miłości, o pragnieniu rozwoju wnętrza... ciemno, tylko miasto nocnym światłem rozjaśnia niebo i Żwirki i Wigury pełne samochodów, 200m od pomnika, ale zupełnie bezgłośne... eh ;-/ wszystko to człowiekowi odebrało życie na tym świecie, gdzie nie ma czasu na zastanowienie się nad jego sensem - trzeba tylko przeć przed siebie, tyrać, zarabiać forsę, aby żyć, przeżyć - tylko po to aby dalej zarabiać... ale jest w tym życiu masa piękna - nie można tylko przestać go dostrzegać, ani zapomnieć o nim....

07.01.2002
22:18
[31]

The Dragon [ Eternal ]

A kiedy spojrze w oblicze smierci zaspiewam "Always look on the bright side of life...." ;))

07.01.2002
22:19
smile
[32]

tramer [ ]

jak ktoś chce się trochę pośmiać z młodzieńczych wybryków Tramera, polecam tą oto stronkę... największy lol to "manifest nonkonformistyczny" no i of coz, galeria... zapraszam panie i panowie :-)

07.01.2002
22:21
[33]

KinSlayer [ Demon Hunter T ]

...i dalej: 'Life is a piece of shit when you look at it...' :)))

07.01.2002
22:24
[34]

The Dragon [ Eternal ]

"...Just remember that the last laugh is on you...." ;-)

07.01.2002
22:27
smile
[35]

slayerrulez [ Konsul ]

nie ma co myslec nad zyciem po zyciu (przed tez), bo to bedzie tylko czysta fantazja.nie ma ni jednej przeslanki, ktora by mowila kto byl blizej prawdy, kto dalej, a jak jezd naprawde dowiemy sie wszyscy... zamiast glowkowac o zaswiatach poswiecmy ta burze mozgow na temat o tym swiecie i obecnych problemach dlaczego tak pragmatycznie ?? zycie po zyciu- nawet nie wiemy czy cos takiego istnieje (juz padaly tu propozycje PUSTKI), natomiast mamy 100% pewnosci, ze teraz mozemy odczuwac przyjemnosc, cierpienie. i say- myslmy jakby tu ominac cierpienie by zostaly same przyjemnosci.

07.01.2002
22:29
smile
[36]

tramer [ ]

no i o to chodzi. śmierć pozostawmy martwym - świat jest dla żywych. dowiemy się co i jak kiedy to nastąpi. do tego czasu - żyjmy. żyjmy jak najlepiej potrafimy.

07.01.2002
22:31
smile
[37]

slayerrulez [ Konsul ]

natomiast jak chcemy troche pogawedzic o pierdolach to niesmialo rzuce: czy jahwe jest dobry czy wszechmogacy ??

07.01.2002
22:32
[38]

tolk [ Legionista ]

Ja tam pójde do nieba (mam taką nadzieję), i wierzę w Boga i mam dla siebie samego dowody na to

07.01.2002
22:35
[39]

tramer [ ]

Kiergegaard mode on: o ile jest... imo jest tylko wszechmogący... i proszę, bez paradoksów proszę :-) a pierdoły, fakt... można dyskutować po kres świata. co do wątku to polecam "Jeżeli boga nie ma, horror metafizyczny" Kołakowskiego...

07.01.2002
22:37
[40]

slayerrulez [ Konsul ]

jakie mode on ???

07.01.2002
22:38
[41]

tramer [ ]

hmm... nie załapałeś prostego zapożyczenia? w tym wypadku powiedzmy że się odwołuję do tego... no nic - kontynuujmy - dyskusje o porzebie religii, istnieniu boga to moje ulubione :-]

07.01.2002
22:44
[42]

slayerrulez [ Konsul ]

sorry for being' sacz en lamer... tramer, wiec prawisz ze jahwe nie jezd dla nas ok ??? ciekawe co na to o.jankowski i reszta tej bandy w czarnych sukienkach : ))

07.01.2002
22:46
[43]

KinSlayer [ Demon Hunter T ]

No, cos sie tu gesta atmosfera zaczyna robic... Powietrze jest juz ciezkie od wagi roztrzasanych tu zagadnien :)))

07.01.2002
22:47
[44]

tramer [ ]

lamer, noo... to ja sorry w sumie za taką pretensjonalną formę odpowiedzi :-) nie każdy kuma moje nietypowe formy wypowiedzi - z tym przyjacielem to się tak rozumiemy, że rozmawiamy ze sobą zdaniami które dla postronnej osoby prawie wogóle nie zawierają treści, bo zawierają masę "zmiennych" typu "cośtam cośtam", które wymagają poinformowanego w temacie "dekodera" ;-))))

07.01.2002
23:04
[45]

slayerrulez [ Konsul ]

kinslayer==> no to roztrzasaj razem z nami !!

07.01.2002
23:06
[46]

mały_miś [ MIŚtyczna MIŚtyfikacja ]

"i say- myslmy jakby tu ominac cierpienie by zostaly same przyjemnosci."- Slayer Slayer, nie mozemy omijac cierpienia, gdyz bez doznania cierpień nie jestesmy w stanie czerpać z zycia pełni radości. To wlasnie cierpienie, jakiego czesto doswiadczamy pozwala nam na pogłębianie siebie, a im wiecej go doświadczymy, tym więcej rzeczy stanie się dla nas warte tego, aby radować się nimi.

07.01.2002
23:07
smile
[47]

tramer [ ]

no właśnie. zapraszamy każdego co ma czas i ochotę... warto czasem pomyśleć nad tymi niby ulotnymi sprawami - chociażby żeby nam umysły nie pokryły się "pajęczynami"...

07.01.2002
23:08
[48]

slayerrulez [ Konsul ]

nie zgadzam sie !!!!! szczescie istnialo by nawet bez istnienia cierpienia !!!

07.01.2002
23:10
[49]

mały_miś [ MIŚtyczna MIŚtyfikacja ]

Slayer - a moze male uzasadnienie?

07.01.2002
23:10
[50]

slayerrulez [ Konsul ]

mi wystarczy wyobraznia by docenic wszystko co mam. nie potrzebuje tego wcale 'doswiadczac'

07.01.2002
23:10
[51]

tramer [ ]

miś -> zgadza się. póki nie ma przeciwieństwa, nie jesteśmy w stanie docenić wartości tego co mamy. nie docenisz wartości chleba, jeśli nigdy nie byłeś głodny - etc. czasem trzeba doznawać tych przeciwieństw stale, a niekiedy wystarczy jedno doświadczenie, co zmienia nas na zawsze. nie możemy omijać cierpienia, bo po prostu się nie da. tak ten świat jest skonstruowany - można starać się go unikać - nie ma go co szukać - znajdzie nas i tak...

07.01.2002
23:11
[52]

tramer [ ]

slayer: tak Ci się tylko wydaje, nie jesteś sobie w stanie wyobrazić wszystkiego. byłbyś bogiem. a nie jesteś.

07.01.2002
23:12
[53]

slayerrulez [ Konsul ]

czy musze dwa dni glodowac zeby cieszyc sie z pysznej czekolady wedla : )) oczywiscie ze nie

07.01.2002
23:12
[54]

tramer [ ]

no ale... można bazować na doświadczeniu innych i zdrowym rozsądku. jeśli jednak się tego nie poczuje chociaż raz, to nigdy nie będzie się rozumieć.

07.01.2002
23:13
[55]

tramer [ ]

ale jakbyś żarł czekoladę non stop, to przestała by reprezentować sobą jakąś przyjemność, czyż nie? stała by się czymś powszednim. tak jest ze wszystkim... czy sobie z tego zdajesz sprawę czy nie.

07.01.2002
23:13
[56]

slayerrulez [ Konsul ]

oczywiscie nie nazywajmy malego glodu cierpieniem

07.01.2002
23:16
[57]

slayerrulez [ Konsul ]

tramer bez nonsensow po pierwsze jestem troche madrzejszy niz wygladam inie wpierdalalbym pysznej czekolady wedla non-stop po drugie po 3 tabliczkach cierpieniem bylaby czwarta : )))

07.01.2002
23:16
[58]

tramer [ ]

oczywiście że nie. ale "mały głód" to mimo wszystko brak jedzenia, czyż nie? ciągłe życie w skrajnościach mniej lub bardziej przyjemnych pozwala nam odczuwać tą przyjemność...

07.01.2002
23:18
[59]

tramer [ ]

a gdzieś urągałem Twojemu intelektowi czy coś? nie. a tylko potwierdzasz to co mówię... za dużo czegoś dobrego nie jest niczym dobrym... bo albo się zrzygasz, albo przestaniesz zauważać że to jest dobre...

07.01.2002
23:18
[60]

slayerrulez [ Konsul ]

a do czasu kiedy pyszna czekolada wedla : ))) znowu nabrala by dla mnie wartoscia rozkoszowal bym sie pysznymi sokami hortexu : )))

07.01.2002
23:20
[61]

slayerrulez [ Konsul ]

tramer oczywiscie ze mi nie uragales : )) ja tylko tak na wszekli wypadek : )))

07.01.2002
23:21
[62]

tramer [ ]

eh, czy tak późno jest że nikt nie pisze, czy to zbyt wzniosłe gadki (albo nudne, przetrawione i wydalone....) ?

07.01.2002
23:22
[63]

Stary jak węgiel [ Pretorianin ]

Misiu >>> sugerujesz że brak cierpienia jest jakąś formą szczęścia ? Pogląd tyleż popularny co ryzykowny, czy aby odczuwać miłość do matki trzeba być najpierw odrzuconym? Czy żeby kochać własne dzieci trzeba najpierw zaznać czegoś wręcz przeciwnego? Myślę że kultura chrześcijańska ze swoją apologezą cierpienia miała zbyt duży wpływ na Twoje poglądy. Pamiętaj że jest to tylko jedna z wielu kultur.

07.01.2002
23:23
smile
[64]

slayerrulez [ Konsul ]

hmm... no to zrobmy maly eksperyment: zrobmy swiat gdzie jest tylko szczescie i np. po 100 latach zapytamy mieszkancow czy chca sie przeprowadzic na ziemie gdzie w obliczu wojen, glodu i leppera beda w pelni byc szczesliwi...

07.01.2002
23:24
smile
[65]

slayerrulez [ Konsul ]

stary dobrze mowi !!! polac mu !!!!!

07.01.2002
23:27
[66]

Zmara [ Generaďż˝ ]

Najbardziej cierpia ci ktorzy mysla o swojej smierci, ze kiedys nastapi. Gdy to robia, czesc piekna ktore mogli zachowac ginie. ..Zyjesz? Wiec zyj zyciem a nie smiercią! (gdy przyjdzie czas, sama cie znajdzie, po co sobie teraz nia glowe zaprzatac)

07.01.2002
23:28
[67]

tramer [ ]

Stary -> brak cierpienia jest formą szczęścia. tak samo jak brak szczęścia jest formą cierpienia. nikt nie mówi jednak że wcześniej tego cierpienia wystarczy doświadczać - wystarczy wiedzieć że istnieje....

07.01.2002
23:28
[68]

Zmara [ Generaďż˝ ]

Pozatym zycie jest jednym wielkim cierpieniem, tylko przeplatanym pieknymi chwilami, ktore w trakcie (lub po) smierci i tak stracimy. Ale po co to sobie uswiadamiac? Wtedy nic nie mialo by sesu, a tak przynajmniej w ciagu tych lat prosperowania jest ciekawie, dopoki nie bedzie pytania: co potem?

07.01.2002
23:28
[69]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Stary --->( mogę tak się zwracać?) twoje podejście do życia zaczyna mi się podobać...

07.01.2002
23:29
smile
[70]

Annihilator [ ]

dobra nie czytalem wszystkich postow tylko temat a wiec ja sobie wyobrazam ze bede gral na kompie i robil modele caly dzien BUAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH :)

07.01.2002
23:30
[71]

slayerrulez [ Konsul ]

zmara--> bez takich glodnych kawalkow, pliis czy wedlug ciebie twoj 'mysliciel' cierpi bardziej niz dzieci w etiopoii lub umierajacy na raka ??

07.01.2002
23:32
[72]

tramer [ ]

slayer -> jasne że nie będą chcieli. w tym problem też że nie będą wiedzieli że są szczęśliwi. nie zapominaj też że zło bardzo często pochodzi od człowieka. świat całkowicie szczęśliwy nie byłby światem ludzi więc, tylko robotów.

07.01.2002
23:34
[73]

slayerrulez [ Konsul ]

tramer --> ty ciagle to samo..... eh ! na ja ci prawde wykladam a ty o robotach bycie robotem to tez cierpienie wiec w moim swiecie nie mozna byc robotem : ))))))

07.01.2002
23:35
[74]

slayerrulez [ Konsul ]

anihilator--> a o dziewczynach slyszales ???

07.01.2002
23:36
[75]

Zmara [ Generaďż˝ ]

slayerrulez >>> piszac 'najbardziej' nie mialem na mysli wszystkich, tylko tych co mysla o swoim koncu. A ty dokladasz tu jeszcze wszystkich innych cierpiacych, rozwlekajac temat, a ja skupilem sie tylko na jednym zagadnieniu. [mialo byc porownanie z myslacymi o tym a nie myslacymi o tym] ...glodne kawalki?...czy prawda..?

07.01.2002
23:40
[76]

tramer [ ]

slayer -> logika to podstawa. przemysl ten swoj swiat

07.01.2002
23:40
[77]

slayerrulez [ Konsul ]

zmara-->przepraszam ze sie unioslem, ale 'najbardziej cierpia ci ....' no to chyba z wszystkich cierpiacych. ale 'prawda' to jeszcze nie : ))))

07.01.2002
23:42
[78]

slayerrulez [ Konsul ]

tramer--> ........przemyslone........zatwierdzone........ juz mam swoje slonce, teraz pracuje nad planetami... amoze by ich jebnac na jakas asteroidke ??? : )))))

07.01.2002
23:45
smile
[79]

Kłosiu [ Senator ]

Stary jak wegiel --> skad masz ten tekst dezyderaty? Rozni sie on od tekstu znanego mi z Piwnicy pod Baranami, czyzby to byl autentyczny tekst z z XVII wieku?

07.01.2002
23:45
[80]

Annihilator [ ]

slayerrulez tak tam tez bedzie duzo babek... cos kolo... 2 GB

07.01.2002
23:48
[81]

tramer [ ]

Slayer -> człowiek nie może być szczęśliwy, kiedy jest bezwolny, nie?

07.01.2002
23:49
smile
[82]

Kłosiu [ Senator ]

To jest jeden z najmadrzejszych tekstow jakie kiedykolwiek przeczytalem, choc w wersji Piwnicy: Zyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek on ci sie wydaje bardziej do mnie trafia :)

07.01.2002
23:52
[83]

Taunis [ Konsul ]

widze ze panowie i panie sobie czatuja na foroom :(

07.01.2002
23:54
[84]

Stary jak węgiel [ Pretorianin ]

Kłosiu >>> kiedyś dawno temu dostałem go w postaci kartki maszynowego tekstu. Pewnie jest z nim tak jak z "urban legends", przyszedł z nikąd czyli był wszędzie i zawsze. Piwnica nie była jego autorem zapewne. Pozdrowienia PS. Jest porażająco prosty i mądry.

07.01.2002
23:56
[85]

slayerrulez [ Konsul ]

ja tam i nie zyje w z godzie z bogiem tylko z soba i jakos to leci..

07.01.2002
23:59
[86]

KinSlayer [ Demon Hunter T ]

Sorry Panowie, ze nie sledzilem na biezaco waszej dyskusji, a teraz juz jest dla mnie (w mojej obecnej sytuacji) za pozno by do niej dolaczyc... Mam wiec nadzieje, ze watek sie nie wyczerpal i bede mogl sie wypowiedziec innym razem. Pozdrawiam wszystkich filozofow! :)

08.01.2002
00:01
[87]

tramer [ ]

życie w zgodzie z samym sobą dla np. złodzieja może oznaczać całkowitą słuszność okradania innych etc... więc...

08.01.2002
00:08
[88]

Zmara [ Generaďż˝ ]

kazdy sam wybiera swoje postepowanie, a jezeli taka wola zlodzieja...jego los.. (tramer >>> czy to nie generalizowanie?)

08.01.2002
00:11
[89]

tramer [ ]

no dyskusja rozchodziła się o słuszne życie - i mniej więcej ustalono co to znaczy. no i generalizowanie: nie mogę założyć że każdy żyjąc zgodnie z samym sobą będzie żył słusznie... trzeba uwzględnić też drugą stronę - jakże często występującą...

08.01.2002
00:13
[90]

Zmara [ Generaďż˝ ]

ale ludzie zyjacy zgodnie z samym soba -nie zlodzieje itp. sa ok, i zyje im sie ok, wiec.. :)

08.01.2002
00:16
smile
[91]

tygrysek [ behemot ]

Bardzo dawno temu napisałem taki tekst, już go kiedyś na FORUM prezentowałem, ale zrobię to jeszcze raz: -------------------------- Jak ten świat jest zbudowany? Prawdopodobnie nikt z żyjących ludzi nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Długo czasu zastanawiałem się nad tym, i mam kilka wniosków, którymi podzielę się z wami. Oczywiście, są to moje prywatne jazdy i nikt nie musi tego brać poważnie, ale ja do swoich podchodzę bardzo poważnie. Człowiek, mała istotka, zestaw komórek, w które zostało tchnięte życie. I właśnie zastanawia mnie to życie. Czy rodząc się, rodzimy się i powstajemy, czy jesteśmy kontynuacją jakiejś większej machiny? Czy umierając, umieramy na zawsze czy dalej kontynuujemy pracę w tej maszynie? Otóż uważam, że nie ma początku i końca człowieka wraz z narodzinami i śmiercią jego organizmu. Istniejemy w zupełnie innej strefie bytu, jedynie zostajemy na kilkadziesiąt lat wysyłani do małego organizmu, tylko po to, aby tam się uczyć i doznawać. Czy są na to jakieś dowody? Sceptycy i fizycy powiedzą, że nie ma. Ale są znane przypadki hipnozy regresywnej, gdzie człowiek cofnięty w trakcie hipnozy przed swoje narodziny, staje się zupełnie kimś innym. Czy to wojownikiem średniowiecznym, czy służącym faraona. I skąd to się bierze? Wydaje mi się, że pewne informacje na temat bytu w poprzednich wcieleniach są zakodowane w głębokiej części psychiki, czyli podświadomości. Ale, na jakiej zasadzie to działa? Wydaje mi się, że nasze dusze czy części eteryczne naszego istnienia są w pewnym świecie i tylko zostają wysyłane do naszego fizycznego świata tylko po to, aby doświadczać coś nowego, niż w poprzednim wcieleniu. Dlaczego nie pamiętamy poprzednich wcieleń? Może dla bezpieczeństwa przed nami samymi, lądujemy do świata, nasza prawdziwa świadomość zostaje wepchnięta do podświadomości a my nabywamy nowych doświadczeń. Potem umieramy i łączymy nowe doświadczenia ze starymi. Jak nam się znudzi analizowanie tego, co się ostatnio wydarzyło, wyruszamy ponownie do fizycznego świata kilkaset lat później i doświadczamy nowe bodźce zewnętrzne, których wcześniej nie było. Czy tak jest? Tego na pewno nie wiem, ale jestem przekonany, że na pewno się dowiem po swojej śmierci o tym. Bynajmniej nie mam ochoty teraz umierać i to sprawdzać, ale śmierci się nie boję. Ziemia, nasza matka ziemia, jedyna planeta w układzie słonecznym, która jest na dzień dzisiejszy tak żywa. Oprócz takiej jak nasza ziemia, istnieją inne planety, układy słoneczne, w których żyje „człowiek” bardziej lub mniej rozwinięty i z którego nasze eteryczne postacie korzystają. Możliwe też, że NOL’e i ich właściciele są wysokorozwiniętymi ludźmi, odwiedzającymi nas i oni też posiadają w swojej podświadomości takie eteryczne postaci. W ogóle czy są NOL’e, to tego nie wiem i nawet nie chce teoretyzować, i zostawiam to specjalistom i ich maszyneriom. Skąd mi się to wzięło? Może za dzieciaka się w głowę uderzyłem, albo jestem świadomy, ale nie świadomy, że jestem świadomy... huh... teraz to już chyba przesadziłem... Najlepiej będzie, jeśli zapomnisz o tym, co tu przeczytałeś i w ogóle nie będziesz czytać następnych moich pokręconych i „niewinnych teorii”. Bynajmniej nie wyjdzie ci to na zdrowie. Pozdrawiam i jeżeli chcesz coś mi na zwymyślać to pisz na [email protected] -------------------------- koniec tekstu .... AvE

08.01.2002
00:18
[92]

tramer [ ]

i o to mi chodziło. życie zgodne z samym sobą jest ok, o ile my sami jesteśmy ok wobec innych i świata.

08.01.2002
00:25
smile
[93]

Stary jak węgiel [ Pretorianin ]

tygrysku >>> podświadomość, nadświadomość, NOLe i krasnoludki. Meskalina powoduje akcelerację czasu subiektywnego czy od tego czas przyśpiesza? A co z przypadkami projekcji świadowości w czasie, przestrzeni i materii. Należy uwolnić wszystkich Napoleonów z miejsc odosobnienia Oni są właśnie takimi projekcjami. I należy hipnotyzować wyłącznie progresywnie z nadzieją przypomnienia sobie przyszłych wyników totolotka.

08.01.2002
00:26
smile
[94]

tramer [ ]

to i ja zacytuję coś, co kiedyś stworzyłem... to manifest organizacji którą "stworzyłem", srata tata organizacji - po prostu sposób na życie. napisałem to parę ładnych lat temu (a obecnie mam koło 21 wiosen). rotfle dozwolone, bo w końcu... -------------------------- MANIFEST NONKONFORMISTYCZNY Nie będę się witał, gdyż uczyniłem to ze 100x wcześniej na stronie (oczywiście nie ma jak sensowne podejście: pisząc "witam" oszczędziłbym sobie dodatkowych n-słów... consensus nonsensus, ale to przecież bez znaczenia...). Jak zwykle nie mam zamiaru tworzyć wielkiego dzieła, popisując się erudycją i elokwencją (z prostego powodu: nie mam się czym popisywać) - bzdety dotyczyć będą Nonconforma Cru, o ile ktoś się jeszcze nie zorientował. Pewnie jesteście przerażeni – o ile nie pokładacie się ze śmiechu – początek jest już bezsensowny... no ale do rzeczy (jakiej?!?) Czym jest Nonconforma Cru? Cholera wie! (już widzę, bądź słyszę, bądź czytam [jak kto woli] jak Ania mi mówi: „zapewniam cię, że Cholera nie wie”. No cóż, ja za to zapewniam Was, że z tego tekstu na pewno się tego nie dowie...). Nonconforma Cru to niby grupka ludzi. Grupka ludzi starających się myśleć inaczej - nonkonformistycznie. Może to dumnie brzmi, w rzeczywistości jednak aż tak wiele nie znaczy (albo i znaczy, oceńcie sobie sami-w sumie takie chrzanienie nie ma sensu, gdyż w dzisiejszych czasach sam fakt myślenia jest odmiennością :-/). Staramy się zwalczać w sobie (w sobie – to po pierwsze i po ostatnie, nie mamy zamiaru nikogo nawracać, ani zmieniać-> nie jest to żadna głupawa sekta albo organizacja terrorystyczna, to nie nasza sprawa jak Wy uważacie) konsumpcyjne podejście do życia, hołdowanie bezsensownym konwenansom i tradycjom, przyjętym normom. Duży procent ludzi żyje sobie z dnia na dzień, pracując, spożywając, wydalając i nic poza tym. Nie stara się nawet zastanowić (niekiedy z braku czasu, niekiedy dla wygody) nad sensem i wartością swojej egzystencji. Zazwyczaj takową wartość wyznacza ilość dóbr materialnych, bądź ilość wątpliwej przyjemności jaką z tego zgniłego życia wyciągamy. (a tymczasem “vanitas vanitatum et omnia vanitas”, a jakże!) Żyjąc bez zastanowienia, postępujemy zgodnie z cudzymi zasadami, często bezsensownymi – dotyczącymi wszelkich aspektów życia: społecznych, religijnych ... A jak my staramy się myśleć bądź czynić? Po pierwsze: wiedzieć (inaczej: istnieje możliwość, że nigdy się nie dowiemy, ale trzeba przynajmniej starać się dociekać), co ma prawdziwą wartość, a co nie ma. Na pewno większość rzeczy, którymi karmi nas nasza współczesna cywilizacja jej nie posiada. Tej wartości szukać należy w naszym wnętrzu, nie skażonym przez świat. Po drugie: stosujemy „ograniczony relatywizm”, tzn.: wszystko jest względne oprócz jednej rzeczy: krzywdy człowieka (i żywych stworzeń), która jest złem. Reszta w skrócie: „stoicyzm, cynizm, nihilizm, ironia i orgazm” (ostatnie opcjonalne – aczkolwiek przyjemne. Niby prymitywne i hedonistyczne, ale co z tego?). Innymi słowy: „czyń co chcesz, nie szkodząc innym ani sobie”. Teraz dodatkowe wyjaśnienia, a więc czas na „mumbo-jumbo”: brzmi to jednak dość prosto i prymitywnie: z naszego ego wypychamy to, co utrudniało by nam harmonijne życie w społeczeństwie - dzieje się to poprzez pierwotne poznawanie świata, wychowanie rodziców, bądź późniejsze doświadczenia. Owe wypychane pragnienia trafiają do naszego Id-gdyż żyjąc w społeczeństwie nie możemy spełnić wszystkich. Niszczone (wypychane do Id) są te popędy, które dane społeczeństwo uznaje za złe bądź groźne. Jednak w dużym stopniu ich „zło” nie jest „złem” w sensie moralnym, jedynie przyjętym sensem, a „złem” staje się postępowanie bądź myślenie wbrew temu narzuconemu „sensowi” -> czyli ogólnie przyjętym zasadom. A my staramy się wrzucić z powrotem do naszej świadomości te pragnienia, które nikomu względnie nie grożą-> i zgodnie z nimi postępować (oczywiście w ograniczonym stopniu-> nie mamy zamiaru wracać na drzewa). Reasumując: trzeba wiedzieć, co jest ważne, a co nie-> a przynajmniej starać się dowiedzieć. Co jest ważne w sensie obiektywnym, a co po prostu przyjęło sobie jakieś społeczeństwo. Odrzucać narzucane i aprobowane społecznie pragnienie wiecznego zwiększania swoich dóbr, gdyż w sensie naszego bytu rzeczywistego (duchowość), wszystkie są bez wartości. A przy okazji życie zgodne z naszą prawdziwą naturą – jednak nie naturą zwierząt człekokształtnych, lecz zwierząt myślących – czytaj Ludzi. Czym jest więc Nonconforma Cru? Tym, jak żyjemy. Czas na szczerość: jakby każdy myślał i postępował tak jak my, zapanował by pewnie totalny chaos i świat by się skończył. Ale jak już pisałem: to nasze podejście. Należy pamiętać, że jest to ograniczony nonkonformizm. Nie można być w 100% nonkonformistą, ale można być więcej, niż mniej... Ostatnia sprawa: znajomy mi powiedział, że to co tu napisałem nie jest specjalnie oryginalne. Cóż... wszystko już było, postmoderna i te rzeczy... czy to jest oryginalne, to już nas specjalnie nie obchodzi, nawet jeśli nonkonformizm... nie byłby nonkonformistyczny... :-> Zainteresowanych podobną tematyką i to w o wiele lepszym stylu posyłam do lektury chociażby „Ferdydurke” Gombrowicza, bądź prozy Charlesa Bukowskiego. Z filmoteki polecam film „Idioci”, mimo tego, że przekracza granice dobrego smaku (nawet jak na NCcru->wyśmiewanie się z cudzej krzywdy nie jest dobre, boh. Filmu uwalniali swoje Id udając idiotów, ale trochę przesadzili...), albo dość świeży „Fight Club”. Naszym guru zaś jest... kot Garfield, hehe (stoik, cynik, NC-master i leń...). Kwestie ego i id zaimplementowane z psychoanalizy Freuda (z tego co trzeba po trochu, rodzi się nasze podejście...). W sensie formalnym: do takiego podejścia nie jest potrzebna żadna oficjalna grupa, jednak tak z nudów z moim przyjacielem Yaśkiem uczyniliśmy i „grupę” założyliśmy. Nasza „działalność” prócz ogólnego życiowego podejścia ogranicza się do częstych spacerów na „Ruski Cmentarz” (róg Żwirki&Wigury oraz Racławickiej) i długich przeprowadzanych tam dyskusji na tematy etyki/moralności, sensu bytu i takich innych „pierdoł”... Co będziemy jeszcze robić, tego nikt nie wie. Pewnie (o zgrozo) zajmiemy się jakąś działalnością mniej lub bardziej artystyczną - literacką, muzyką, grafiką.... Najważniejsze jest aby żyć... (blablabla?). Na stronie nasza działalność będzie leżeć w dziale V@ria_bla. Przeczytawszy to w całości pewnie uznaliście, że to stek nielogicznie skleconych do kupy bzdur. Może macie rację. Ja nie potrafię tego zręcznie ująć, wybaczcie. Ale w końcu... „de gustibus... duperelus!” A ja Wam na to rzekę właśnie: „nonkonforma, stary!!” ... :-> -------------------------- koniec tekstu... no, już możecie się śmiac. or what...

08.01.2002
00:29
[95]

tramer [ ]

każdy był kiedyś młody, nie? nie znaczy to że nie zgadzam się z tym co kiedyś napisałem jednak... parę rzeczy się zmieniło.

08.01.2002
00:42
[96]

Kłosiu [ Senator ]

Nadhia--> niby dlaczego ewentualnosc, ze po smierci nie bedzie juz nic, tak cie przeraza? Czy sen cie przeraza? A przeciez wtedy rowniez tracisz swiadomosc wlasnego istnienia i uplywu czasu. Wyobraz sobie smierc jako sen, tylko odrobine bardziej intensywny :). Przepraszam wszystkich ze teraz odpowiadam na posty z poczatku watku, ale niedawno wrocilem do domu... i czytajac ten watek, zaczynam tego zalowac :)))

08.01.2002
00:50
[97]

tramer [ ]

sen średnio przeraża, bo mamy świadomość (nie zawsze słuszną he he) że się kiedyś obudzimy. sen to tylko niezauważalna (niekiedy) przerwa w świadomym bycie...

08.01.2002
00:55
[98]

Kłosiu [ Senator ]

no tak, ale snienia nie odczuwasz. Gdy juz spisz, to jest ci obojetne, czy sie obudzisz czy nie, bo twoja swiadomosc, a zatem i zdolnosc rozumowania jest wylaczona. Dla scislosci: mowie tu o snie bez marzen sennych :)

08.01.2002
00:57
[99]

tramer [ ]

no o to chodzi że nie odczuwam. jak nie odczuwam - to nie istnieje (dla mnie). jak nie istnieję - "nie ma niebytu", jest tylko przeskok z jednej świadomości w drugą (tą z następnego dnia, że się tak wyrażę). a śmierć - to KONIEC ŚWIADOMOŚCI.

08.01.2002
01:05
[100]

Kłosiu [ Senator ]

Tramer --> wlasnie dlatego smierc nie budzi we mnie obawy, mimo ze jestem agnostykiem i uwazam, ze po "drugiej stronie" nic nie ma :). Po prostu gdy juz umre, to nie bede tego odczuwal, i nie bede mial swiadomosci swojego niebytu :). Lęk może budzić jedynie chwila śmierci tj. sam moment w którym się umiera.

08.01.2002
01:08
[101]

tramer [ ]

no cóż, mnie też niebyt nie martwi :-) są jednak tacy, których to gryzie - boją się niebytu, bo jest sprzeczny z życiem, nie są w stanie sobie tego wyobrazić. a tymczasem nie ma co sobie wyobrażać (chociażby dlatego, że się nie da), trzeba to tylko przyjąć do wiadomości... "nie ma co się bać śmierci, bo gdy jesteśmy my - nie ma śmierci, gdy jest śmierć - nie ma nas". tyle...

08.01.2002
01:16
smile
[102]

Kłosiu [ Senator ]

Dokladnie :) Kto to powiedzial? Jestem pewien ze gdzis to juz czytalem. pozdrawiam

08.01.2002
01:20
[103]

tramer [ ]

Epikur :-)

08.01.2002
01:28
smile
[104]

_mixer [ Konsul ]

Az oczy bolą , jak czyta się takie głodne kawałki. A tramer to chyba prorok jaki?...

08.01.2002
01:29
smile
[105]

Hriss [ Pretorianin ]

niema żadnej reinkarnacji biblia jasno tego dowodzi kiedy człowiek umiera niema nic zamienia się w proch i żadna dusza nieidzie do nieba bo niebo jest stworzone dla aniołów i boga Jehowy ,Jahve .człowiek ma żyć na ziemi bo pan stworzył ją dla niego ,i pamietajcie bibli nalerzy wierzyć bo dużo proroctw zawartych tam się sprawdziło ,i pozostało tylko ostatnie koniec świata ktury jest bliski ,kto niejest wpisany do księgi żywota w dniu sądu zostanie zgładzony ,w niebie w tej chwili odbywa się sąd nad rzywymi kto bedzie służył jahwe i naśladował Jezusa ten przeżyje , nie niwystarczy się modlić trzeba pokazać uczunki ,a księża zapłacą srogą karę za to że nieuczą prawdy zawartej w piśmie.

08.01.2002
01:35
[106]

tramer [ ]

mixer, to nie czytaj - wolna wola, nikt nie zmusza. a taki ze mnie prorok jak z psiej dupy trąbka - przedstawiam po prostu swoje poglądy, mam do tego prawo - tak samo jak Ty masz prawo do zmieszania ich z błotem.

08.01.2002
01:36
smile
[107]

Kłosiu [ Senator ]

_mixer --> w trosce o twoje oczy radze ci zebys nie czytal :)

08.01.2002
01:36
smile
[108]

Kłosiu [ Senator ]

tramer --> lol

08.01.2002
01:49
smile
[109]

_mixer [ Konsul ]

99.99999% Internetu to śmietnisko poglądów różnych bufonów lub niezrealizowanych ekshibicjonistów psychicznych , a kiedy szukam czegoś konkretnego , albo zadaję pytanie , także na tym forum , to dostaję co? nic poważnego.

08.01.2002
01:52
[110]

Kłosiu [ Senator ]

na pytanie czy tramer jest prorokiem chyba nie spodziewales sie powaznej odpowiedzi? :))))

08.01.2002
01:54
[111]

tramer [ ]

no cóż, forum GOLa i jego liczne, generowane przez użytkowników "ankiety" sprzyjają atmosferze "blogowania". a jeśli będziesz na tyle miły i zapoznasz nasz jeszcze z treścią owego pytania, na które odpowiedzi znaleść nie możesz. może złe pytania zadajesz? nikt tu się w bufonade nie bawi - nie pluj na ludzi zanim ich nie poznasz... więc?

08.01.2002
02:02
[112]

tramer [ ]

hmm... lol - zaspany lekko jestem, a na dodatek w trakcie pisana jakiegoś niesamowicie bzdurnej "Notatki służbowej ze spotkania członków Zespołu ds. przeglądu przepisów wewnętrznych" pewnego banku, ale i tak nie dopatrzył bym się raczej związku domniemanego pytania z tym czy jestem prorokiem... no nie wiem czego się spodziewałeś w takim wypadku. nie chcesz zbędnego chrzanienia? ok. odpowiedź brzmi: nie.

08.01.2002
02:10
[113]

tramer [ ]

aaaa... widać moje rozgarnięcie "jakiegoś niesamowicie bzdurnej" of coz miało być "jakiejś niesamowicie...". oj, jak się uda chyba zaraz się zsunę w objęcia "chwilowego braku świadomości" na wygodnym wyrku. to wam rzecze prorok bufon lub niezrealizowany ekshibicjonista psychiczny, a także onanista i natrętny sprzedawca bezwartościowych tekstów...

08.01.2002
02:17
smile
[114]

Kłosiu [ Senator ]

08.01.2002
02:18
[115]

Karol [ Junior ]

Wszelkie odpowiedzi na stronie www.buddyzm.pl PZDR Karol

08.01.2002
02:27
[116]

tramer [ ]

wszelkie jak wszelkie - jeden z punktów widzenia...

08.01.2002
02:29
[117]

Kłosiu [ Senator ]

troche niepokoja mnie ludzie ktorzy twierdza ze znaja WSZELKIE odpowiedzi...

08.01.2002
02:36
[118]

tramer [ ]

właśnie. a ja tymczasem "wiem, że nic nie wiem"... człowiek nigdy nie będzie znał wszystkich odpowiedzi. nie wie też czy czy to co twierdzi jest słuszne. w końcu, człowiek nie zna i nie pozna prawdy absolutnej, całkowitej PRAWDY. stąd też, skąd może wiedzieć czy to, czego nie zna, nie zaprzeczy temu co wydaje mu się że zna? no nic. czas spać. jeszcze tylko poczekam na pielgrzymkę, która to zwyczajowo o tej porze zatrzymuje się pod moim oknem, czekając na błogosławieństwo i takie tam... 8)

08.01.2002
09:48
[119]

Attyla [ Legend ]

Trodno Tramer poznac cos co nie istnieje...

08.01.2002
10:46
smile
[120]

chrzaszcz [ Pretorianin ]

No to ja też dorzucę swoje trzy grosze (nieco abstrahując od tej nader rozwiniętej dyskusji o Bogu, potrzebie religi etc......) Zycie po smierci? Hmmmmm... Czy wierzę w reinkarnację? Alez ja nie potrzebuję w nią wierzyć, bo wiem że ma miejsce. Gnijemy, rozkladamy sie w ziemi, robale nas toczą, rośliny wyciskają z nas ostatnie soki zyciowe, końcem końców tkwimy później w różnorakich formach życia ziemskiego: część z nas znajduje sie w paprociach, pod którymi legliśmi martwi, część w pędraku co z mozołem wierci korytarze w ziemi, jakaś część w pieczarce, która wyrosła na użyźnionej przez nas glebie, a którą to pieczarkę później zjadł sobie na śniadanie grubiutki sklepikarz z Węgorzewa, he. Mózg przestał funkcjonować, uciekliśmy w niebyt, nawet nie mając czasu zastanowic sie, co to dokładnie znaczy: strach i pamięć o nim zgasła wraz ze swiadomością, nie mamy już potrzeby i sposobu żeby martwić sie o to... No a co jeśli jest cos takiego jak dusza? Ostatnio naukowcy z Holandii rozlozyli bezradnie ręce po przeprowadzeniu kilkuletnich badań nad przypadkami śmierci klinicznej: co to do cholery jest? A ten cholerny impuls, przeświadczenie, graniczące niemal z pewnością, że istnieje istota wyższa. Czyżby kolejny fortel naszego mózgu, który dąży do tego, żeby żylo nam sie lepiej, łatwiej? No i pytanie, które postawil na koncu jednej ze swoich książek Ditfurth: Jesli wzrok byl odpowiedzią na światlo słoneczne, to jaka potrzeba byla przyczyną powstania tak skomplikowanego narzędzia jakim jest ludzki mózg, którego i tak w pełni nie wykorzystujemy? (przytoczone z zakurzonego schowka mej pamięci) czy zdolność myślenia abstrakcyjnego jest kolejnym krokiem ewolucji zmierzającej do uswiadomienia sobie istnienia Demiurga? Doprawdy, samoświadomość nakłada na nas ciężkie brzemię.... Czas na pointe wśród chaosu i niepewności jutra, sięgnijmy po dezyderate. W końcu to naprawdę mądry tekst (skądinąd jeden z moich ulubionych) Hej, a co z interwencjonizmem?

08.01.2002
11:03
smile
[121]

~Łupieżca~Umysłów~ [ sp. z o.o. ]

Jeżeli istnieje życie po śmierci to jak kiedyś się przekręce to wpadne na to forum i to opisze.

08.01.2002
11:13
[122]

Psychol [ yellow_koza ]

to ja chce byc psem :))) nic nie robic tylko sie opieprzac, zrec, opieprzac :)))

08.01.2002
12:31
[123]

slayerrulez [ Konsul ]

zapraszam do cz.2 :

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.