GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Twój styl walki w BG II

23.02.2001
14:36
smile
[1]

leo987 [ Senator ]

Twój styl walki w BG II

Z pewnościa kazdy ma swoja ulubioną metode walki w Baldurs Gate II. Ten wątek ma na celu skonfrontowanie i poznanie innych metod pokonywania przeciwników.
Piszcie jak walczycie !
Mój styl jest prozaiczny:
Zawsze jezeli jest to mozliwe gram paladynem (dwureczny miecz bez tarczy - te sa dobre dla tchórzy:). Choc pozostale towarzystwo przewaznie posiada neutralne lub zle charaktery (magowie i ponurzy mordercy). Mój sposób walki to stare sprawdzone recepty (najpierw smierdzaca chmurka, powalajaca przeciwników na podloge, potem pajeczynki, gdyby którys zdolal sie podniesc, a na koniec wykanczam kulkami ognia lub strzalami. Paladyn wtedy odwraca glowe :). Druzyna nie brudzi sobie rak we krwi, ostatecznie zbierajac ze zweglonych kupek owe pierscienie i inne cudenka :). Wrodzy czarownicy przewaznie posiadaja chitynowe pancerzyki (czytaj zadne) i nie moga sie oprzec takiemu stylowi walki. Dziala równiez na zakutych w zbroje kilerów (gotuja sie wtedy w nich jak w garnkach :).

23.02.2001
16:03
[2]

bonso [ Legionista ]

No ja osobiscie zagrywam magiem-nekromantem na najwyzszym poziomie w otoczeniu czterech twardzieli i zlodzieja. Rzucam plugawy-uwiad Abi..., potem zaklecie smierci, a reszte dokanczam zbrojnymi. Opornych magow traktuje biczem ochronnym Klebana i po sprawie.

23.02.2001
16:23
[3]

Mayhem [ Henry Chinaski ]

Ja zawsze garm magiem i walka wyglada mniej wiecej tak: najpierw przyzywam co najmniej 2 magiczne miecze i troche innych potworow, pozniej na wszystkich Przyspieszenie Ruchow i wysylam miecze i wojownikow do walki. W trakcie walki magiem staram sie zdjac z przeciwnikow czary ochronne, druidem rzucam czar Roj Owadow czy cos takiego, a nastepnie zamieniam go w wilkolaka i takze wysylam go do walki. Kiedy magowi skoncza sie czary obnizajace odpornosci i niszczace zaklecia ochronne staram sie pomoc reszcie druzyny czarami typowo ofensywnymi (Palec Smierci, itp.)

23.02.2001
19:34
smile
[4]

Kivan [ Legionista ]

ja zaś preferuje żywiołaki. Przyzywam 2 żywiołaki ognia, powietrznego sługę, żywiołaka powietrza oraz dżina lub coś w tym stylu (czasem nawet nishru)i wale na moich przeciwników, jeśli zaś mam doczynienia z potężniejszym magiem któłry a mgnieniu oka jest w stanie zamienić mi moich żywiołaków w pył to atakuje moimi bohaterami, palladynem z dwoma mieczami (wyrównywacz i 1k8 +3) oraz minsciem z Lilarcorem, z tyłu asekurujr mnie mag Aerie(magianka?) oraz imoen. Anomen tak jak Jaheira również idą do przodu. To jest mój sposób i się sprawdza. Dużą część pracy jak wspomniałem wykonują za mnie żywiołaki. Dzięki za przeczytanie tych moich wypocin.

23.02.2001
20:30
smile
[5]

Adamus [ Gladiator ]

Powtórze sie troche. Ja gralem postacia wojownik/kaplan, rasa czlowiek. Zrobilem go wojownikiem do 9 poziomu, a nastepnie kaplanem. Od dziesiatego odzyskal umiejetnosci wojownika i musze powiedziec ze to chyba najmocniejsza postac w grze. Na czternastym poziomie przywoluje szkielety wojowników (odporne na prawie kazda magie), bardzo mocne i duzo HP. A po rzuceniu na siebie czarów wspomagajacych, tylko do osobistego uzytku uzyskuje wrecz niesamowite wspolczynniki - sila 25 a zrecznosc i kondycja po 24. Puszczam szkielety przodem, króre odwracają uwagę a sam napakowany czarami wykanczam co mocniejszych. W ten sposób bez problemów moj kaplan sam załatwił czarnego smoka. reszta druzyny czekała w ukryciu i nie brała udziału w walce.

23.02.2001
20:55
[6]

Mayhem [ Henry Chinaski ]

Ja, moim magiem, zalatwilem czarnego smoka proca (Zguba Smokow Arli) ;)

23.02.2001
21:00
[7]

Mayhem [ Henry Chinaski ]

Oczywiscie po uprzednim "zmiekczeniu" go czarami. Reszta druzyny takze nie brala udzialu w walce (zbyt szybko gineli) ;)

24.02.2001
12:03
smile
[8]

kiowas [ Legend ]

Moja tradycyjna taktyka opiera sie przyspieszeniu ruchow i jednosci obronnej rzuconej na druzyne. Jako ze gram zabojca magow moj bohater zajmuje sie wszelkimi czarusiami, Korgan siecze najlepszych wojow razem z Minsciem, Jan naparza z kuszy, a z oddali Edwin z Viconia uskuteczniaja strategie rzuc fireballa i spier...:)

25.02.2001
15:30
smile
[9]

jaco [ Pretorianin ]

A ja wzywam lotnictwo z napalmem i ciezka artylerie :)) Sorry, nie mialem nic do powiedzenia na ten temat. Walka to walka - strzelcy i mag z tylu, z przodu naparzaja macho, a od tylca potwory. Podstawa to oskrzydlenie, okrazenie, oskalpowanie, odwrot i opicie zwyciestwa z ochoczymi panienkami :)

26.02.2001
14:50
smile
[10]

Ealendir [ Junior ]

A ja uwiodłem smoka Jaheirą :)) Potem magiem napchałem mu do gęby siarki (biedaczek napił się wody z radioaktywnej wisły i zdechł) :)) I co wy na to?

26.02.2001
15:00
smile
[11]

Snake [ Konsul ]

JACO ! - popieram w 100, 200, 300 % ! :)) Nawet sklonny jestem darowac sobie to oskrzydlenie, okrazenie i oskalpowanie - wystarcza pozostale :))))

26.02.2001
21:07
smile
[12]

NicK [ Smokus Multikillus ]

Hmm, ja najczęściej stosowałem taktykę wywabiania. Główna postać (wojownik) był ubrany w buty przyspieszenia i płaszcz odbicia czarów. Wpadał w zgraję a potem nogi za pas. Gdy jacyś wrogowie za nim podążali, przy drzwiach czekali już inni zbrojni (do których dołączał wojownik) a reszta "dystansowców" i czarujących tłukła z daleka. Metoda jest dobra, gdy mamy możliwość wycofania się na z góry upatrzone pozycje. Czasami jednak tak się nie da, gdy walczymy w małym zamkniętym pomieszczeniu. W takim przypadku, zawsze twardzielami najpierw wykańczałem wrogich magów i kapłanów, a potem dobierałem się do skóry zbrojnym. Moi magowie i kapłani starali się utrzymać dystans i zmiękczać magiczną ochronę wrogich "czarusiów" aby ułatwić zadanie pakerom. Gdy dochodziło do walki z obserwatorami, praktycznie załatwiałem sprawę jednym wojownikiem, odzianym jak już wcześniej wspomniałem w płaszczyk odbicia czarów i butki szybkości. Taka postać bez problemu radziła sobie na raz z 3 obserwatorami nie odnosząc nawet jednego zadrapania w walce. Poza tym czasami trzeba opracować jakąś niestandardową taktykę na trudniejszych wrogów. Najtrudniejszą przeprawę miałem z Balorem w Podmroku (questowa bestia, którą trzeba zabić a otwór z którego wylazła zawalić czarem trzęsienie ziemi). Problem z nim był taki, że najlepsza broń jaką wtedy posiadałem, była +3 i nie robiła na nim żadnego wrażenia. Musiałem sprawę załatwić sam na sam, zamieniając się w zabójcę (strata 2 pkt reputacji). Na szczęście w walkach ze smokami nie musiałem uciekać się do sztuczek, bo gdy przystępowałem do walki z nimi miałem już nieźle wypasioną drużynę. Wystarczyła broń przeciw smokom, nawet bez użycia żadnego czaru :)

27.02.2001
11:47
[13]

Johnny [ Legionista ]

Co by nie gadac o zaletach i przyjemnosciach grania magiem czy podobnym paskudctwem (sam raz przeszedlem BG2 magiem-nekromanta) to warto jeszcze raz przejsc sobie ta gre takim polorkiem- wojownikiem ktoremu wlasciwie do szczescia reszta druzyny jest nie potrzebna (no chyba zeby nosic za nim rzeczy). W pozniejszych etapach gry moj wymiatacz rzucal sie sam na zgraje wrogow i zwykle wiecej niz 20 mu nie zabierali. A w parze z Korganem to juz prawdziwy duet smierci.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.