GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Diuna, nie Lyncha - harrisona wszystkie 3 odcinki dzisaj 19.00 TV 4

29.12.2003
18:47
[1]

Soldamn [ krówka!! z wymionami ]

Diuna, nie Lyncha - harrisona wszystkie 3 odcinki dzisaj 19.00 TV 4

3 odcinki filmu stworzonego w 2000 r. przez wiekszość osób zjechany, chociaż są również osoby które sie nią zachwycają :) oglądaliście ?? lepsze od lyncha?? uwaga fim trwa troche (5 godzin) :)

29.12.2003
18:58
[2]

forsetii [ Konsul ]

lipa tylko dla maniaków. niski budżet wyłazi na każdym kroku. A to beztalencie grające Alie to powiesiłbym za cycki za sprofanowanie roli swoim marnym aktorstwem

29.12.2003
18:59
[3]

Soldamn [ krówka!! z wymionami ]

forsetti --> budrzet to to akurat miało duży :)

29.12.2003
19:01
smile
[4]

Nameless One [ Centurion ]

Dno dna

29.12.2003
19:03
[5]

Verminus [ Prefekt ]

Szkoda, ze nie mam TV4 :(

Ja widzialem w wypozyczalni na DVD Diune Harrisona. Wiec moze sie przejde - bede mial przynajmniej bez reklam :)

29.12.2003
19:04
[6]

forsetii [ Konsul ]

w dzieciach diuny jedyny pozytyw to gra aktora grajacego Paula. W pierwszej części grał nędznie a tu się poprawił. Leto też dobrze gra. Reszta spostrzeżeń jak obejrze całe bo obejrzałem diune i 2/3 dzieci diuny. wielkie rotfl za efekty specjalne

29.12.2003
19:14
[7]

r_ADM [ Konsul ]

hehe, widze tu wypowiedzi typowego betonu ;PPP

Nie twierdze ze Diuna Harissona jest lepsza czy gorsza od wersji Lyncha. Obie wersje maja swoje wady i zalety. Niewatpliwa zaleta wersji Lyncha byl mroczny klimat; bylo jednak sporo wad jak np lysa Lady Jessica (sic!!).

W diunie Harissona dobre byly efekty specjalne (forsetii -> co w nich bylo tak smiesznego ?? ) Ogolnie przyjemnie sie ogladalo.

29.12.2003
19:15
[8]

Soldamn [ krówka!! z wymionami ]

srki dzis leci tylko 1 :)

29.12.2003
19:22
[9]

forsetii [ Konsul ]

Soldamn - może i duży ale za mały

r_ADM - przepraszam nie były śmieszne ale żałosne. Po prostu widać było wioche i brak kasy. A najlepszy motyw to Guerney Halleck. To było chamstwo jak go potraktowali. Widzieliście jaki miał opasły brzuch?

29.12.2003
19:27
[10]

r_ADM [ Konsul ]

forsetii -> ciekawa opinia aczkolwiek zupelnie sie nie zgadzam. Czerwie wygladaly bardzo fajnie, arrakis tez niczego sobie, okrety gildii tez fajne (aczkolwiek przypominaly babylon 5 troche :))

29.12.2003
20:34
[11]

AK [ Senator ]

Co kto lubi, jak r adm już słusznie zauważył. Lynch zrobił... nie wiem co zrobił, bo mi się nigdy zbytnio nie podobało (bardzo swobodnie potraktowany świat książki, bardzo), Harrison z kolei... hmm... Technologia przedstawiana w pierwszej części (nie w "Dzieciach Diuny, tam jest już lepiej) wydaje mi się jakby nieco zbyt zaawansowana jak na obraz z książki. Jednak - wersja Lyncha może i była mroczna, za to Harrisona oddaje klimat książki - sądzę że lepiej nie da się tego zrobić. Ale najpierw, by to zobaczyć, trzeba się przebić przez tę cegiełkę i pozostałe, już mniej popularne książki. Dla ludzi, którzy komentują, choć ich znajomośc ogranicza się tylko do Lyncha - wielkie ROTFL

29.12.2003
20:40
smile
[12]

zarith [ ]

ja wolę wersję lyncha od harrisona, lynch oddał klimat diuny, a harrison odwzorował scenariusz - wolę lyncha bo książkę i tak czytałem wiele razy :)

29.12.2003
20:42
[13]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Obie Diuny są inne. Tak jak już powiedziano, Lynch bardzo swobodnie potraktował temat, Harrison oddał ducha książki. Nie da się jednak ukryć, że obszerność zagadnien w literaturze, nie idzie reżyserom - śmiałkom na rękę :) Ostatni obejrzałem sobie obie wersje, jedna po drugiej... tego po prostu nie da się od tak porównać :) Ja jednak mimo wszystko wolę wersję Harrisona. Nie ma nad czym piać z zachwytu, ale i nie ma co psioczyć.

29.12.2003
20:55
[14]

AK [ Senator ]

Paudyn - nie winiłbym reżyserów za to, jak im z Diuną wychodzi. Już kiedyś porównałem Diunę do Mona Lizy - za każdym razem jak ją czytasz, dostrzegasz inne aspekty świata. Polityka, ekologia, wiara i religia, manipulacja i intrygi, folklor, filozofie życiowe i metafizyka, technologia a człowiek... w tej książce jest tyle "płaszczyzn", smaczków, niedomówień i "podwójnego dna" że film musiałby trwać najmniej 10 godzin by oddać choć w części mnogość zagadnień. Harrison o tym nie zapomniał - Lynch skupił się na akcji...

29.12.2003
21:03
[15]

Soldamn [ krówka!! z wymionami ]


nie było takie złe. zarąbisty był czerw :)

29.12.2003
21:07
[16]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

AK ::: Ja absolutnie nie winię reżyserów... prędzej Herberta ;))P (just kidding) Właśnie o to chodziło mi, gdy pisałem, że owa wielowątkowość nie idzie reżyserom na rękę. Po prostu jest tego za dużo. Harisson nakręcił 3 części i znalazł się, jak dla mnie rzecz jasna, nieco bliżej celu. Dlatego również Diuna jest moją ukochaną pozycją... czytałem już 7 razy i wraz z wiekiem odkrywam coraz więcej... :) Może właśnie dlatego Lynch nakręcił "coś innego"... w końcu akcję w książce posuwaja naprzód świetnie skonstruowane dialogi i intrygi, nie odczuwa się... jakby to ująć... "wartkiej akcji"??? Zaś Lynch bardziej własnie w ten sposób nam to zaprezentował... jakby od drugiej strony... dlatego oglądało mi się go tak troszku jakby "przez ścianę" :)

29.12.2003
21:10
[17]

forsetii [ Konsul ]

Czerwie były ok. Przy powstawaniu Diuny Lyncha uczestniczył Herbert. Trudno wiec mówic o nieoddawaniu klimatu ksiązki skoro sam autor zaakceptował pomysły Lyncha. A co do wersji harrisona. Przekłamanie - śmierć Idaho to mało?
A stroje sardaukarów i fremenów co to ma być - jedne wielkie kalesony. No i gra aktorów nie można nawet porównywać śmietanki aktorskiej z Lyncha do tej bandy nieudaczników z harisona.

29.12.2003
21:18
[18]

AK [ Senator ]

Paudyn - 7 razy? Ja tylko 4, ale zawsze czekam aż zapomnę jak najwięcej, nim sobie odświeżę ;)
Dla mnie to choś innego Lyncha było za bardzo inne. Moduły werbalne? No i te czerwie, takie malutkie, fremeni tacy jacyś hmm... Choć kto wie? Jakby obrać książkę z całej otoczki i wydłubać akcje, może do tego by się sprowadziło. Atutem była muzyka w wykonaniu Toto - ech, wiedzieli, jak się posługiwać gitarą elektryczną...

forseti - Niby Herbert miał swoje 3 grosze, a może nawet więcej, lecz na ile? Tyle rzeczy jest w filmie, których nie ma w książce, jak te niesławne moduły i kilka innych drobiazgów (gdzie u licha pisze, że nawigatorzy byli takimi wielgaśnymi czerwiami? Nie wiem, czyj to pomysł - reżysera, czu autora, ale opisy mówiły o ludziach, wypaczonych, lecz jednak - niektórych tylko po oczach się rozpoznawało. Możesz zarzucać wiele Diunie Harrisona, lecz ciekawy jestem czy ktoś zrobi lepiej "Dzieci" i "Mesjasza" w jednym - a byłbym ciekawy. Choć i on przegiął - Leto 2 był młodszy, gdy zaczynał zabawę z czerwiami, poza tym, nie doczytał rozdziału o zbroi z piaskopływaków...

29.12.2003
21:22
[19]

forsetii [ Konsul ]

Wszystkie przekłamania z Lyncha były zgodne z klimatem filmu i ksiażki. + świetna gra aktorów, kostiumy, klimat i wizje.

29.12.2003
21:28
[20]

r_ADM [ Konsul ]

a propos samej diuny.

czesc pierwsza jest fajna ale im dalej tym gorzej. dzieci diuny ledwo dokonczylem, tak cienka byla imo. wlasciwie to juz nawet w diunie watki dzielily sie na 1)ciekawe, dobrze napisane, intrygujace i 2) po prostu nudne, tyle tylko ze tych pierwszych bylo wiecej. w kolejnych czesciach imho Herbert sam sie zakrecil w stworzonym swiecie i pisal bez ladu skladu...

29.12.2003
23:12
[21]

AK [ Senator ]

r adm - ból z Diuną był taki, że Herbert opisął wszystko w pierwszej części - świat, środowisko, wydarzenia, od poczatku do (szczęśliwego?) końca. Miał pomysły co dalej, lecz zabrakło wypełniacza, pozostała tylko myśl przewodnia. Autor na siłe próbował, według mnie, ubrać ją w zdarzenia, lecz wymyślił za mało zdarzeń. Dla mnie Diuna nie kończy się wprawdzie na części pierwszej, Mesjasza i Dzieci trawię całkiem znośnie (motyw żalu za pustynią u Fremenów, rozpad ich kultury jeszcze dodaje temu smaczku), lecz Bóg Imperator i reszta to już ganianie za ogonem. Autor miał jakąś większą wizję, związaną z Rorproszeniem - widać to po całym ostatnim tomie - lecz już jej nie opisał. Nie wiem czy to lepiej czy gorzej, lecz Diuna powinna być trylogią, a nie heksalogią.

forsetii - więc można przeinaczać dowolnie treść, byle klimat oddać? Ciekawe spostrzeżenie. Chyba wszystkie ekranizacje się na tym opierają, zwłaszcza ostatnia "ekranizacja" Wehikułu Czasu" :P

29.12.2003
23:22
[22]

forsetii [ Konsul ]

Najlepsza cześć to nie pierwsza ale heretycy i to nie tylko moje zdanie.

Przeniesienie Diuny dosłowne dało efekt jaki dało. Przydługie i mdłe. To ja wole przeinacznia Lyncha. Sceny wizji to mistrzostwo swiata. Swoja droge pierwszą cześć czytałem kilkanaście razy. To jest zboczenie.

29.12.2003
23:29
[23]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Nie da się ukryć, że cztery pierwsze tomy (IMHO Bóg Imperator rozmachem niewiele ustępuje pierwszej części, najlepszej jak dla mnie) to jedno, natomiast dwa ostatnie to już zupełnie inny klimat. Człowiek czuje się nieco jakby ktoś wyrwał z korzeniami i przesadził w inne miejsce. Co nie znaczy, że źle się je czyta... po prostu inaczej. Podoba mi się pomysł Preludiów, ale wykonanie już zdecydowanie nie to. Tu właśnie zrobiono z Diuną, to co zrobił z nią Lynch, czyli na plan pierwszy wysuwa się akcja.

29.12.2003
23:42
[24]

Mysza [ ]

Osobiście wolę interpretację Lyncha... rozmawiamy o filmach, więc oprócz treści również i obraz oraz gra aktorska są ważnymi czynnikami... i mimo, iż o wiele lat starsza, Diuna lynchowska nadal się broni... chociaż wybitnie udanym dziełem też nie jest... ale cóz po wierności słowu pisanemu, skoro w czasie oglądania filmu Harrisona co chwila płakałem... ze śmiechu, tudzież bezsilnej złości... a za tandetnie namalowane tła zabiłbym scenografa... i zakazał mu pracy w zawodzie... gwoli wyjaśnienia - książkę czytałem i bardzo ją cenię... choć fanatykiem nie jestem...

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.