GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

George R.R. Martin i nie tylko - wielcy pisarze fantasy & SF oraz ich dzieła cz.XXXI

16.05.2003
15:02
[1]

Mac [ Sentinel of VARN ]

George R.R. Martin i nie tylko - wielcy pisarze fantasy & SF oraz ich dzieła cz.XXXI

W tym wątku rozmawiamy o pisarzach fantasy i s-f, choć zdarzają sie również przedstawiciele literatury pięknej. Jeśli czytałeś jakąś ciekawą ksiażkę - napisz o niej. Można też przeczytać coś ciekawego o komiksach.

Aha - prosze sie nie bać tego Martina w tytule ;-PPP

Poprzedni wątek:

16.05.2003
15:04
[2]

Mac [ Sentinel of VARN ]

^ porządkowo...

16.05.2003
16:48
[3]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Buuu nie dostałem w Księgarni Żeromskiego Rodu Harkonnenów, muszę jutro z rana do empiku jechać :/

Mac:::::>Faktycznie, również te nowe częsci o Diunie są napisane na podstawie Herberta seniora. Zauważ jednakże, iż te kawałki trzeba jakoś połączyć w całość. Na dodatek styl pisania obu obecnych autorów z pewnością różni się od stylu Franka, zatem wydaje mi się, iż jego syn wraz Andersonem, pozmieniali również fragmenty napisane pierwotnie, aby nie było widać drastycznych różnić w owym stylu. Cóż, wszystko wyjdzie w praniu.

A mi z kolei obiło się o uszy... właściwie oczy, gdzieś na zagranicznym portalu, że ma wyjść część poświęcona Dżihad Butlerjańskiek. Z niecierpliwością czekam na ów tom.

16.05.2003
17:13
[4]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Czytał już ktoś "Achaję" Ziemiańskiego? Przeglądałam w Empiku i wygląda przyzwoicie... anyone?

17.05.2003
01:31
[5]

el f [ RONIN-SARMATA ]

FoXXXMagda

Kupiłem Achaję ale jeszcze nie czytałem, pierwsze wrażenie z przeglądania w księgarni - pozytywne.
Nie jestem pewien ale w którejs z wcześniejszych cześci wątku ktos chyba omawiał tę powieść.

17.05.2003
02:14
[6]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

el f------>Może jeszcze do tamtego wątku nie doszłam, zostało mi jeszcze kilkanaście do przejrzenia ;)) Wklejam okładkę "Feast of Crows"----->

17.05.2003
09:22
smile
[7]

Mac [ Sentinel of VARN ]

Paudyn --> Tzn. Chodzi o Kamerdyński Dżihad? Krucjatę przeciwko maszynom??? Ehh ten Łoziński..:)) Nie ukrywam, że też chętnie bym to sobie poczytał:))

W Rodzie Atrydów rzewczywiście styl został zmieniony. Przede wszystkim nie ma tylu przemyśleń, co w Diunie, mamy natomiast więcej akcji. Mi to szczerze mówiąc specjalnie nie przeszkadza.. Natomiast wydaje mi się, że w Rodzie Harkonnenów będzie to wszystk bardziej zrównoważone, w końcu będzie tam sporo o mlodości Jessiki, a więc o szkoleniu na Bene Gesseriti tym samym filozofii tego zakonu... kurcze zaraz chyba wezmę jakiś łom i rozwalę tą skrzynię;-))

18.05.2003
23:44
[8]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Aa oglądam pierwszy raz od dziesięciu lat "Ostatniego Jednorożca" i mam takie gorączkowe pytanko - czy Beagle napisał inne książki dotyczące jednorożców poza "Ostatnim Jednorożcem" i "Sonatą Jednorożców"?:))

19.05.2003
08:01
[9]

garrett [ realny nie realny ]

ostatnio przy piwie wypłynął temat "Rodu Harkonennów", dwóch kumpli którzy go czytali zgodnie twierdzą że czegoś tak słabego dawno nie widzieli, zdecydowanie najgorsza Diuna, cóż to tylko ich opinia ale jeden z nich okazyjnie pisuje recki do NF i nieco mu ufam :))

FoXXXMagda --> czytałem obszerny fragment Achai w Science Fiction i ze 2 rozdziały w Empiku, nie spodobały mi się, rzecz pisana bardzo prostym językiem , wszyscy przeklinają bardziej lub mniej, czasami wulgaryzmy są bezsensownie wklejane do dialogów tylko po to by być, fragment z SF był dodatkowo pełen erotycznych sadomasochistycznych fantazji jakiejś księżniczki co teoretycznie powinno byc atutem ;-)) ale nie było :) Choć z drugiej strony czytałem tylko fragment a moi znajomi co czytali całość chwalą.

19.05.2003
14:18
[10]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Okazjonalnie przed egzaminem :-)

No więc:
Diuna - nie czytałem żadnego z 3 prequeli i czytać nigdy w życiu nie zamierzam. Naciąłem się bardzo ostro na prequelach do Fundacji (miłośnikom Asimova doradzam trzymanie się z daleka - jeżeli chcecie poznać przeszłość Asimovskiej Galaktyki, to polecam przeczytać serię od początku - czyli od opowiadań, poprzez cykle Roboty i Imperium Galaktyczne) i pierwszych tomach tzw: historii Śródziemia (vide Księga zaginionych opowieści, Ostatnie legendy Śródziemia). Zdarzyło mi się kilka razy ucapić jakieś opowiadania o charakterze prequeli do różnych cyklów - także żałuję. To, że czytając Diunę od razu wkraczamy w świat intryg bez "przedmowy" czy jakiegoś innego "wprowadzenia dla analfabetów" jest jedynie atutem książki, ponieważ zostawia czytelnikowi pole dla wyobraźni.

Imiona takie i inne - no cóż, najbardziej to mnie denerwowały Lamyk, Płowy i inne głupoty u Białołęckiej. Cykl skądinąd całkiem dobry, bardzo dużo traci przez takie głupie imiona, nie niosące ze sobą żadnych znaczeń. Imiona takie jak "Bucik" o którym pisze Mac, pewnie by mnie dobiły.
Czasami jednak takie imiona mają jakieś głębsze znaczenie. Wspomniano Eriksona - u Eriksona to są na ogół nie tyle imiona, co przydomki, przynajmniej ja tak to odbierałem. O charakterze dosłownym, jak np: Jednoręki czy Niewidka, albo głębszym, bardziej metaforycznym, ale przez to bardziej wymownym, jak Tancerz czy Żal. Wiele imion, jak np: Płot czy Młotek, chyba jednak nie niosło ze sobą znaczenia, i osobiście wolałbym, aby tłumacz zostawił Fence'a i Hammera. Podobne odczucia miałem co do Wykałaczki, Szybkiego Bena, Nerwusika, Sójeczki itp. - chociaż imiona te mają sens, to jakoś głupio brzmią. A do łez doprowadzał mnie Biegunek - tłumacz się tutaj wygłupił jak diabli - czyżby zapomniał, że w polskim istnieje słowo "biegunka", które kojarzy się w wiadomy sposób?
Z drugiej strony, tłumaczył Płota czy Biegunka, a zostawił imię Apt, które ma charakter wyraźnie znaczący - zresztą bohetrowie (Sha'ik, Kalam, Tron Cienia) ustosunkowują się do tego imienia.
Obecnie w literaturze panuje moda na tłumaczenie wszystkiego, co da się przetłumaczyć, czyżby wpływ pana J.Ł.? Nie ważne. Tak czy siak, spotkałem się kilkakrotnie ze starszymi wydaniami książek, w których autor nadaje bohaterom imiona o głębokim znaczeniu metaforycznym, np: co myślicie o Fate Ravenglass (niewidomej !!! Sybilli) albo o oksymoronicznym Moon Dawntreader (które zresztą świetnie odnosi się do wewnętrznego rozdarcia bohaterki, która jednocześnie jest i nie jest Arienrhod, Królową Śniegu). Imiona te zostały w pierwotnej formie, z jednej strony trochę szkoda, ale z drugiej strony - ja sens symboliczny rozumiem, bo znam dość angielski, a nie bardzo sobie wyobrażam, aby do Moon pozostali bohaterowie zwracali się per "Księżycu".
Tak czy siak, ogólnie jestem przeciwko tłumaczeniu imion.

Jeśli coś przeoczyłem, to przepraszam.

Magda ---> jeśli interesuje Cię Beagle --->

19.05.2003
14:23
[11]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Lamyk = Kamyk

głupi błąd, imię Lamyk by mnie tak nie denerwowało, chociaż brzmi zdecydowanie głupio.

P.S. Jak widzę, Druss uraczył nas swoim "opieprzemem" i teraz ma nas wszystkich w głębokim poważaniu???

19.05.2003
14:27
[12]

Dibbler [ Gardło Sobie Podrzynam ]

Zniknołem na tydziń zmorzony chorobą.

Zaczerłem czytać Mroczną Wierzę S. Kinga i po chwilowyn rozczarowaniu pierwszym tomem przyszedł zachwyt nad drugim. W sumie podoba mi sie i to bardzo. Wczoraj zaczełem trzeci tom, jak dojdę do końca to napiszę reckę.

19.05.2003
14:34
[13]

Benedict [ Generaďż˝ ]

jedno "-em" skreślić :-)

hmm, a tak, żeby mi to nie zostało policzone jako statsowanie:
Jak wiecie, a jak nie wiecie, to się zaraz dowiecie, ja nie czytuję książek "na bieżąco", jak się pojawiają na rynku. Wciągam co ciekawsze pozycje na listę knig do przeczytania i czasami łażę z tą listą po bibliotekach, i cieszę banana jak coś znajdę :-)

no więc pytanie dotyczy tego, czy pozycję warto wciągać na listę.
Dawno dawno temu pojawiło się w jakimś polskim czasopiśmie opowiadanie Szansa Drugiego Edenu (jak dla mnie to "A second chance at Eden" znaczy "Druga szansa w Edenie", ale jak widać tłumacz uważał inaczej) Petera Hamiltona. Oryginalnie jest to jedno z opowiadań w zbiorze o tym samym tytule, który stanowi część cyklu Night's Dawn.
W Polsce niedawno ukazał się 1 tom tegoż cyklu pt. Dysfunkcja Rzeczywistości (zgadnijcie w ilu częściach ????? podpowiem, że wydało go nasze ulubione wydawnictwo ;-pppp ). Co mi o tym cyklu powiecie?

19.05.2003
21:39
[14]

Yans [ Więzień Wieczności ]

Dibbler ====> "Mroczna Wieża" rządzi, jakiś czas temu zachwalałem ją w tym wątku. Obecnie wyszły u nas 4 tomy czyli jeszcze 3 czekają na wydanie ale kto tam wie KING'a ile tego w końcu napisze ? Ale czwarty tom przeczytam, jak skończę Eriksony :-))

Benedict ====> o "Dysfunkcji rzeczywistości" pisał albo el f albo garrett 1 lub 2 części temu i całkiem sobie chwalili, także pewnie jak mi się wyczerpią Eriksony i Mroczne Wieże, to zaatakuję P. Hamiltona. Dawno już nie czytałem dobrego S-F.

PS. do PS'a: Krytykować i wytykać zawsze jest najłatwiej, trohę trudniej zrobić/napisać coś konstruktywnego.

19.05.2003
22:09
[15]

Benedykt [ Pretorianin ]

Yans ---> "o "Dysfunkcji rzeczywistości" pisał albo el f albo garrett 1 lub 2 części temu"
Ano zauważyłem, nie mam zielonego pojęcia czemu nie zwróciłem wówczas na posta Garretta uwagi.

Nie zwróciłem także uwagi na post powyżej Garrettowego, no to teraz nań odpowiem:
Shadowmage, mój ulubiony moderatorze, Yansowski ascendencie, jak czytasz Asimova to myśl o Asimovie, a nie o jedzeniu !!! Żeby oskarżać Asimova o tworzenie samo-rozwiązujących się problemów i planów, które ot tak sobie biorą w łeb! Hańba!

19.05.2003
22:15
[16]

Benedykt [ Pretorianin ]

Nie ten nick.

Sorry, ja naprawdę ostatnio jestem rozkojarzony :-)

Yans ---> skoro szukasz dobrego SF, to polecam to chyba co drugiej osobie, zresztą wspominam o tym w poście z 14.18 - Joan D. Vinge "Królowa Śniegu"
A jeżeli już to czytałeś kiedyś to jak powyżej - rozkojarzenie ;-)

19.05.2003
22:33
[17]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Benedict

Joan D. Vinge "Królowa Śniegu" - czy to jest całość czy część cyklu, coś mi się kojarzy że jeszcze są dwa tomy (Wiosny i Lata) ale pewien nie jestem.


A z fajnej SF choć może niezbyt typowej to podobał mi się cykl Hyperiona Dana Simmonsa.

19.05.2003
22:46
[18]

Benedykt [ Pretorianin ]

el f ---> Hyperiona to oczywiście mam na tej tam "liście" zapisanego.
Królowa Śniegu to cykl, konkretnie trylogia, złożona z następujących tomów:
1. The Snow Queen
2. World's End
3. The Summer Queen
W Polsce, żeby było śmieszniej, ukazały się tylko tomy 1 i 3 :-) A z zawodu jest pani Vinge archeologiem, tak jak Erikson. Do przeczytania tych książek można zachęcać chyba na 100 różnych sposobów. Wszechświat 2000 lat po upadku Imperium i zapomnieniu technologii podróży międzygwiezdnych. Niezwykła idea technologiczna - tzw: technowirusy. Thriller polityczny ukazujący wyzysk przez Hegemonię biednej planety - Tiamat, walki w sercu samej Hegemonii czy wreszcie powaiązania świata przestępczego z polityką. A z wątków politycznych nie zapominajmy o najważniejszym - niezbyt uczciwych machinacjach Arenrhod, tytułowej Królowej Śniegu, w celu wydobycia Tiamat z zapaści. Autorka podejmuje próbę własnej interpretacji baśni - wprowadza własnych Kaya i Gerdę, tylko że "Gerda" - Moon, jest jednocześnie Arienrhod, Królową Śniegu. Vinge dość intelegentnie zgłębia psychikę bohaterki, prowadząc przy okazji mnóstwo inncyh wątków. A kolejne 2 tomy to już swoista rozprawa z baśnią, a także znaczne poszerzenie śwata przedstawionego.

19.05.2003
22:54
[19]

Benedykt [ Pretorianin ]

Tytułem uzupełnienia - to w Polsce wydawcą był Phantom Press, pierwszy tom ukazał się jako "Królowa Zimy" a trzeci jako "Królowa Lata" w 2 częściach - Zmiana i Powrót.
Z Królowej Lata można się dość łatwo domyślić, o czym był World's End, napisany zresztą jedynie jako wprowadzenie do problematyki trzeciego tomu, w którym dochodzi dodatkowy niezwykle istotny wątek - właśnie techwirusów, czyli tej dziwacznej technologii, biologicznego skażenia wirusem Sybilli, specyficznym wirusem wody życia i wreszcie wirusem napędu kosmicznego, którego próbuje się zrekonstruować, aby przywrócić kontrolę nad "utraconą kolonią", jedynym we Wszechświecie źródłem właśnie wspomnianej wody życia

19.05.2003
23:13
[20]

Benedykt [ Pretorianin ]

Tak mi przyszło do głowy, żeby się zarejestrować jako Kaptur i zapytać Ciebie czy przypadkiem nie chciałeś się z kimś układać, ale pseudonim jest już zajęty. Wrrrrr.....

A w ogóle to dzięki za gratulacje z powodu odbananowania

Dobranoc

20.05.2003
00:24
[21]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Benedict

Btw - znów masz bana ?

Dzięki za info trylogii, tak myslałem że jest tego więcej niż jeden tom bo chyba nawet mam te książki tyle że u rodziców a nie u siebie.

20.05.2003
00:29
[22]

Benedict [ Generaďż˝ ]

A tak skoro już znowu mnie coś podkusiło, aby zajrzeć na forum,
to może podrzucę topik, bo mi do głowy przyszedł:

szczególnie oryginalne i warte uwagi wizje światów w literaturze SF
(w twórczości mniej znanych pisarzy)

20.05.2003
00:32
[23]

Benedict [ Generaďż˝ ]

el f ---> ja mam refleks szachisty - nie, banana nie mam. Po prostu wcześniej omyłkowo się zalogowałem pod tamtym nickiem, i nie chciało mi się wylogowywać się i powtórnie logować. Innymi słowy - mam paskudnego lenia ostatnio.
A cykl jest godzien polecenia, właśnie ze względu na oryginlaność niektórych elementów świata przedstawionego :-)

20.05.2003
08:07
smile
[24]

Muppi [ Pretorianin ]

"Dysfunkcja rzeczywistości" Hamiltona to Space Opera. Już wieki całe nie czytałem równie dobrej książki (z tego gatunku). Na razie są dwa tomy, zobaczymy czy autor nie poleci w dół w następnych tomach.
elf --- > przeczytałeś Opowieści z Narni? I jak podsumowanie całości, zaskoczył cię ostatni tom?

20.05.2003
08:36
[25]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Muppi

W czytaniu jest "Chłopiec i jego koń" tak że do końca cyklu jeszcze trochę zostało. Dobrze się czyta, choć autor nie ustrzegł się kilku niekonsekwencji wyłapywanych nawet przez ośmiolatka. Jako literatura dziecięca bardzo fajne.
Jak dotąd najbardziej rozbawiły mnie losy dyrektorki szkoły eksperymentalnej z poprzedniego tomu.

20.05.2003
09:10
[26]

garrett [ realny nie realny ]

Benedict --> zachwalałem "Dysfunkcję Rzeczywistości " i nadal zachwalam :) Moja pani również :)

Muppi --> w zasadzie to Zysk na razie wydał tylko 1 tom podzielony na 2 częsci, tom 2 , który również będzie dzielony na pół jest jeszcze grubszy niz pierwszy i już jest tłumaczony, część pierwsza będzie się nazywała "Nagi Bóg"
Nie mogę się doczekać. Na pewno wyjdzie szybciej niż nowy Martin :)

20.05.2003
10:22
smile
[27]

Muppi [ Pretorianin ]

elf---> jakie niekonsekwencje, podaj jakieś przykłady, sam jestem ciekawy

20.05.2003
10:37
[28]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Muppi

W pierwszym tomie pojawienie się dzieci - ludzi w Narnii było swego rodzaju szokiem, ziszczeniem się starej legendy - przepowiedni. W Księciu Kaspianie Narnia jest dla odmiany podbita przez ludzi , autor tłumaczy to tym, że podobną drogą jak dzieci przybyli do tego świata ich przodkowie i nie mogli wrócić. Stąd w dalekiej (w stosunku do I tomu) przyszłości pojawiają się w większej ilości ludzie. A z kolei w Chłopcu i jego koniu , którego akcja toczy się w czasie równoległym do pierwszego tomu okazuje się nagle że Narnia jest malutkim kraikiem otoczonym przez potężne ludzkie królestwa...

20.05.2003
11:57
smile
[29]

Muppi [ Pretorianin ]

Tylko czy panowanie Wieiego Króla Piotra i jego rodzeństwa trwało tylko 20 lat czy może dużo,dużo więcej? Czy czas w samej krainie Narnii płynie tak samo jak w innych kainach?

20.05.2003
12:28
[30]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Muppi

Dla ludzi w Narni czas płynie normalnie a dla ludzi w naszym świecie inaczej - ale co to ma do rzeczy ?
Natomiast nic nie wskazuje aby poza państwem Narnia ale w tym samym kontinuum czas miał płynąć inaczej.

20.05.2003
12:39
[31]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Benedict-->Po pierwsze to kazdy ma prawo do własnego zdania(chyba, ze pisze źle o martinie, to wtedy na stos takiego ;-PP) A po drugioe to raczej nie były zarzuty, a jedynie streszczenie fabuły - bo przcież niezaleznie od czynów bohaterów akcja potoczylaby sie tak samo. Jednostka nie ma wpłyeu na wydarzenia - przecież to jest glówne załozenie Seldona i tylko Muł był w stanie odbiec od tej zasady.

21.05.2003
08:56
[32]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Mam już kompa i zabieram sie do recenzji zaległości... Na razie tylko jedna, bo czasu nie mam, wieczorem pewnie wiecej bedzie.

Czarne oceany Jacka Dukaja. Czyta sie to dosyć ciezko i powoli, autor używa słownictwa i teori z wielu dziesdzin nauki i nawet teologii, wiec laikowi czasami trudno sie polapać o co chodzi. Tym barziej, ze używa takze własnych sformułowań dotyczących telepatii itp. Mimo tych utrudnień nie miałem checi na odstawienie ksiażki. Jeśli chodzi o fsbułę to przezyłem pewien zawód - autor chyba nie mógł sie zdecydować co chce napisać - najpierw jest o telepatii, potem raczej zanosi siena thriler polityczny, a w końcówce mamy ksiażke przygodową... I IMO sądzę, że wybrał najgorzej. Mimo wszystko jesli kogo nie przeaża trudny język to polecam.

21.05.2003
14:26
[33]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Shadowmage ---> ja się tak staram, aby usłyszeć po raz wtóry od mojego ulubionego moderatora, że go wkurzam, a tu takie rozcaczrowanie ;-p Postaram się więc bardziej:

Ananliza i interpretacja niektórych wydarzeń z Fundacji i Imperium:
(Osoby nie znające powieści, niech tego nie czytają, bo dokonuję streszczenia niektórych fragmentów fabuły)

1. No więc, doskonale wiedziałem (a jaki skromny jestem!), co masz na myśli, pisząc, że problem wojny między Fundacją i Imperium rozwiązał się sam. Oczywiście, wynik starcia był całkowicie niezależny od działań Barra i Deversa, przywódców na Trantorze czy generałów Fundacji. Zauważ jednak następujące fakty - Cleon II wiedział, że jest umierający, nie ufał nikomu, oprócz Brodriga, nie uważałał też nikogo na dworze - oprócz kanclerza - za osobę inteligentną i kompetentną. Zaufania tego dowodzi zresztą fakt, że Brodrig jako jedyny poza służbą pałacową i lekarzami miał wstęp do sypialni Imperatora oraz że Cleon II przyznał kancelrzowi dodatkowe krążowniki kiedy ten tylko poprosił bez szczegółowego wyjaśnienia. Uwzględniając to wszystko, jak sądzisz, kogo Cleon by przeznaczył na swego następcę? Nie miał potomków i wiedział, że po jego śmierci magnateria rozpęta wojnę dodmową. A więc, dlaczego nagle pdopisał wyrok zgładzenia swego jedynego faworyta - przecież sam Barr przynaje, że dowody były sfałszowane na pierwszy rzut oka? Kto Cleona przekonał? Ci arystokraci, których uważał za głupków? A może ktoś mu nieco bardziej bezpośrednio pomógł podjąć tę decyzję? Otóż Cleon przypuszczalnie taką "pomoc" otrzymał - od obywateli Fundacji, ktorzy stanaowią nieliczną grupę i dzięki swym niezwykłym umiejętnościom nie dość, że nie podlegają prawom psychohistorii, ale mogą je kształtować. Na czym polegają te niezwykłe zdolności - o tym może kiedy indziej. Tak czy siak, w roku 230 którymś Ery Fundacyjnej spełniony został 1 z celów, jakie stanęły przed nimi stanęły. Poza tym, Ducem Barr przedstawia poglądowe wyjaśnienie, sam jednak mówi, że może ono być nieprzekonujące, ze względu na brak opisu matematycznego. Otóż pamiętaj, że Ebling Miss nie był matematykiem, i nie rozumiał równań, jakie znalazł w książkach w Bibliotece Trantorskiej. Na podstawie jedynie słownych komentarzy tych równań był w stanie zlokazlizować Drugą Fundację - więc prawa psychohistorii można opisać słownie. A więc, taki a nie inny wynik wojny nie był skutkiem tylko i wyłącznie "siły wyższej" jak zdaje mi się sugerował Twój post.
2. No więc, Plan Seldona nie wziął w łeb. Plan Seldona nadal istnieje i miewa się bardzo dobrze, chociaż zwycięstwo Muła będzie miało dalekosiężne skutki i w efekcie go osłabi. Ostatecznie jednak to nie Muł się do tego przyczyni, ale Pierwsza Fundacja. Zresztą mentalizm Muła wcale nie jest jakąś szczególną mutacją, a więc nie pisz "tylko Muł". Skoro Muł był wstanie "obejść" prawa psychohistorii i przekształcić je tak, aby mu było wygodniej, to co by się stało, gdyby w jednym miejscu zgromadzić dwustu Mułów? Co wtedy otrzymujemy? Możliwość niewielkich manipulacji psychohistroycznymi procesami tak, aby wyeliminować czynnik przypadku i sprawić, aby różne wybory prowadziły do 1 rozwiązania. Otrzymujemy, otrzymujemy, no, co takiego? W następnym Twoim poście chcę zobaczyć odpowiedź :-)

I jeszcze mała rada (czyli tzw: SPOILER) - nie wierz zbytnio w psychohistorię i moc "Martwej Ręki" - ta Ręka bowiem jest bardzo, ale to bardzo, żywa, a na dodatek od czasu do czasu zmienia zdanie, wprowadzając modyfikacje do swych przemyśleń, które stają się prawdą historyczną, ponieważ są konsekwetnie wcielane w życie :-)

Garrett & Muppi ---> "The Naked God" to trzeci tom cyklu. Drugi nosi tytuł "The Neutronium Alchemist" - nie wiem, jak to (Wy)Zysk planuje przetłumaczyć. Będzie podzielony na dwie książki wg występującego w powieści pdoziału fabuły na 2 części - Consolidatation i Conflict.

21.05.2003
14:29
[34]

Benedict [ Generaďż˝ ]

"rozcaczrowanie" - Jezu Chryste, ja już nic nie piszę, muszę się wyspać!

Garrett & Muppi ---> "The Naked God" to trzeci tom cyklu. Drugi nosi tytuł "The Neutronium Alchemist" - nie wiem, jak to (Wy)Zysk planuje przetłumaczyć. Będzie podzielony na dwie książki wg występującego w powieści pdoziału fabuły na 2 części - Consolidatation i Conflict.

(powtórka z poprzedniego posta - gdyby ktoś przypadkiem pomyślał, że to część spoilera)

21.05.2003
14:30
[35]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Shadowmage ---> "Oczywiście, wynik starcia był całkowicie niezależny od działań Barra i Deversa, przywódców na TERMINUSIE (a nie Trantorze, oczywiście) czy generałów Fundacji"

21.05.2003
14:34
[36]

garrett [ realny nie realny ]

Benedict --> nie pracuje dla firmy Zysk, dla zysku to tak ;) ale w branży drogowej, chyba że nadinterpretuje "Wy". Tytuł "The Naked God" jako nazwę kolejnego tomu dowiedziałem się od kumpla, mógł się widać pomylić

21.05.2003
15:33
[37]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Garrett ---> nadinterpretujesz, i to mocno :-)
Przedrostek Wy dodałem tylko dlatego, że polityka cenowa firmy Zysk & co sugeruje nazwę Wyzysk i s-ka jako bardziej odpowiednią (zresztą pomysł bezczelnie ściągnąłem od Tywina) Nie było tu żadnej aluzji do Ciebie, szlachetny panie detektywie :-)))

Odsyłam do strony Hamiltona:

21.05.2003
15:48
[38]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Shadowmage ---> i jeszcze takie jedno małe uzupełnienie - nie traktuj moich przemyśleń z posta z 14.26 jako streszczenia fabuły - to jedynie jedna z hipotez, które mi przyszły do głowy podczas czytania Fundacji i Imperium. Idąc tymi tropami doszedłem do rozmaitych ciekawych wniosków - co prawda, na ogół tylko częściowo prawdziwych, ale jaką satysfakcją było dopasowywanie wydarzeń kolejnego tomu do tych wymyślonych scenariuszy! Jest to jeden z głównych atutów Trylogii - zamiast Jordanowskiej "waty słownej" otrzymujesz mocno skondensowaną treść i zawarte między wierszami wskazówki do interpretacji opisywanych wydarzeń. Próby różnego podejścia do dzieła sprawiają, że świat przedstawiony, z suchego i nieco mechanicznego staje się znacznie bardziej barwny i skomplikowany.
Ale to jest moje zdanie, wynikającego z mojego podejścia do literatury fantastycznej - Ty masz podejście nieco inne i, jak piszesz "kazdy ma prawo do własnego zdania".
A na pytanie i tak masz odpowiedzieć :-) Ciekaw jestem, czy dojdziesz do tych samych wniosków, do których ja doszedłem przy założeniu, ża tamta hipoteza była prawdziwa (czego, oczywiście, nie potwierdzam, ani temu nie zaprzeczam - o prawdopodobieństwie tego scenariusza zdecyduj sam - a jeśli masz ochotę, przedstaw swoje domysły - o ile rzeczywiście czytając Asimova nie myślałem tylko o jedzeniu ;-p)

21.05.2003
15:57
[39]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Benedict-->Wkurzasz mnie! Zadowolony? ;-))) Jestem juz po lekturze Drugiej fundacji(recenzja niedługo) wiec widzę i wiem o co ci chodziło z tym nie wierzeniem w Martwą Rękę. Z reszta szczególnie w nią i tak nie wierzyłem, raczej wykrywałem pewne nieścisłosci z załozeniami wcześniej przedstawionymi, a zweryfikowanymi dopiero w DF. Nie mnie ocenać czy byo to zamierzone(chcę wierzyć, ze tak) czy też po prostu wyszło tak w praniu.

21.05.2003
16:20
[40]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Shadowmage ---> na pewno nie "wyszło w praniu". Trylogię Fundacji Asimov zaczął pisać w roku 1941 a pierwsze wydanie książkowe ukazało się dopiero w 1951 roku :-)

Jeżeli natomiast chodzi Ci o nieścisłości - to poważne nieścisłości odnajdziesz w 2 sequelach (w sumie to odradzam ich czytanie, bo możesz sobie popsuć opinię o cyklu. Poza tym, ostatni tom - Fundacja i Ziemia - stanowi bezpośrednie nawiązanie do ostatniego tomu Robotów, więc doradzam najpierw sięgnąć po tamten cykl).

21.05.2003
16:30
[41]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Benedict-->wiem, kiedy i jak to pisał, przeczytałem swego czasu wstęp w "Preludium Fundacji". Co nie zmienia faktu, ze na aż taki wpływ drugiej fundacji na losy świata mógł sie zdecydować dopiero po napisaniu kliku opowiadań. A co do nieścisłości - to własnie w Preludium mamy do czynienia z robotem(a nawet z dwoma), a w orginalnej trylogii nie ma o nim mowy. Z resztą podobnie jak z opisam Trantora. Dlatego nie jestem zwolennikiem pisania wszelkiego rodzaju preludiów. Jak juz autor "musi" cos napisac, to niech pisze następne części, ewetualnie nie powiażane z poprzednimi częsciami.

21.05.2003
17:24
[42]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Co prawda nie w takiej kolejnosci czytałem, ale skoro zaczeliśmy o tym dyskutować...

Druga Fundacja Isaaca Asimova. Tak w zasadzie to zaburza światopogląd jaki wyrabia sie czytelnikowi po przeczytaniu wcześniejszych tomów - czyli że Plan Seldona nie jest tak wspaniały jak sie wydaje i że wymaga on ciagłych poprawek, a pojawienie sie Muła wniosło wiele niepewności i całe przedsięwziecie wisi na ostatnim włosku. I to w zasadzie najważniejsza rzecz, jaką wnosi ten tom cyklu. Sama fabuła jest w miarę prosta, przewidywalna, nawet miejsce lokalizacji Drugiej Fundacji jest łatwe do przewidzenia. Całosć jest oczywiście doskonale napisana, ze zwięzłością, na jaka nie możemy obecnie liczyć.

22.05.2003
08:57
[43]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Krwawnik Karla E. Wagnera. Kolejny tom o przygodach Kane'a - podobno najlepszy, ale nie mnie to oceniać, bo widzę w tym dziele sporo niedociągnieć. fabuła jest typowo conanowa, w momencie, gdy kane planuje intrygi robi sie ciekawie, ale w ogólnym rozrachunku wszystko i tak sie sprowadza do wielkiej bitwy o niezwyle wysokim procencie śmiertlenosci. Po raz kolejny do walki w realiach fantasy są wprowadzone bronie rodem z SF(po pradawnych rasach...) co do reszty zabija wszelkie zainteresowanie fabułą, bo nawet nie nalezy się spodziewać heroicznych pojedynkow, które mamy w Conanie. I powiedzcie mi dlaczego głównemu bohaterowi nigdy sie nie udaje osiąnać celu sobie wyznaczonego? To jest strasznie frustrujace, bo sam pomysł na bohatera nie będącego bynajmniej pozytywnym jest całkiem niezły.

22.05.2003
09:04
[44]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Witam...

Wpadłem ostatnio w wir Czarnej Kompanii i Malazańskiej Księgi Poległych. Nie wiem co jest gorsze (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Cholera, momentami żałuję, że rzuciłem palenie...

Shadow --> Kane jest bardzo przyjemnym bohaterem...zauważ, że obecnie w książkach jest coraz więcej takich negatywnych postaci, które jednak stają się ulubieńcami czytelnika...
Co do "Fundacji"...czy to jest naprawdę takie dobre??? Przyznam szczerze, że mnie usypiało i nie przebrnąłem przez tom pierwszy (a nawet Silmarillion udało mi się łyknąć)

22.05.2003
09:05
[45]

swietlo [ Canaille Carthagienne ]

Shadowmage --> lubie proze Karla E. Wagnera, podobnie jak dzieje Conana milo jest czasem poczytac o postaci o ktora nie trzeba sie martwic;)
W tych ksiazkach nie ma znaczenia z kim bedzie sie bil bohater - smok, demon, nekromanta i tak wiadomo kto wygra - do tego w jakim stylu!!
do tego proza tego typu ma zalete iz daje sie prawie zywcem przerobic na przygody RPG - i to czasem nawet niezle przygody

22.05.2003
09:07
smile
[46]

garrett [ realny nie realny ]

Gambit --> trochę zazdroszczę :) chętnie bym ponownie po raz pierwszy przeczytał Cooka czy Ericksona

22.05.2003
10:15
[47]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Gambit-->Ja zawsze jestem zolennikiem mało pozytywnych postaci, albo przynajmniej niejednoznacznie dobrych. Pewnie dlatego tak lubie proze Martina czy Eriksona.

Fundacja - to jest sf w starym stylu, obecnie juz takich sie nie pisze. W ksiazkach takich bardziej liczy sie to co mzna wyczytać między wierszami, a nie sama fabuła. Pewnie dlatego Cie to trohe uśpiło. A tak na marginesie to co rozumiesz przez pierwszy tom Fundacji?

swietlo-->Ja też nie mam nic przeciwko takiemu obrotowi sprawy, bo jakbym miał to nie mogłbym czytać fatasy, bo ze bohater przeżyje jest praktycznie pewne w większości ksiazek. tylko u nielicznych jest inaczej - np. martin czy Erikson, gdzie raczej sie obstawia kiedy dany bohater wykituje ;-))
Co do przygód - owszem można, ale raczej luźnie inspirować sie fabułą, bo w przeciwnym wypadku wychodzi hack&slash.

22.05.2003
10:23
[48]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Shadowmage --> Przez pierwszy tom rozumiem to co pierwsze mi wpadło w ręce i o czy mi mówiono, że jest pierwszym tomem...czyli Fundacja...

22.05.2003
10:29
[49]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Gambit-->Czyli zaczałeś od początkowej trylogii. Bardzo dobrze, te opowiadania są najlepsze. Potem ASsimov zaczął pisac prequele i sequele, a pojego śmierci dopisano jeszcze 3 pozycje, wiec w sumie Fundacja jest chyba 6 tomem według nowej nomenklatury...

22.05.2003
10:36
[50]

Gambit [ le Diable Blanc ]

Shadow --> No widzisz...mówisz, że bardzo dobrze i że to są te najlepsze opowiadania...a ja i tak przez nie nie przebrnąłem...Może jeszcze kiedyś spróbuję...

22.05.2003
10:43
[51]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Gambit-->Może własnie dlatego że to są opowiadania? Zanim sie akcja rozkreci to ju jest koniec. Próbuj, moze sie przekonasz.

22.05.2003
11:44
[52]

swietlo [ Canaille Carthagienne ]

Shadowmage --> co do przerobek Kaina na rpg - bylo takie opowiadanko z zamkiem posrod zamieci i wilkami - tytulu nie pamietam - jako opowiadanie bylo nienajlepsze (od razu widac kto jest ten zly) ale jako przygoda jest swietne i do zaadaptowania prawie bez przerobek

22.05.2003
13:25
[53]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

swietlo-->opowiadanek z Kanem jeszcze nie czyałęm, ale chyba gdzieś je mam. Kiedys je przeczytam ;-))

Dysfunkcja rzeczywistości Petera F. Hamiltona - tom pierwszy i drugi opisane hurtem. Słyszałem wiele pochelbnych opinii więc też postanowiłem przeczytać. I szczerze mówiac mam troche mieszane uczucia - przede wszystkim nie przepadam za space operami, wole już raczej społeczne sf. Niemniej jednak jest do całkiem niełża pozycja, fabuła ciekawa, co prawda po tytule spodziewałem się czegos innego niż inwazji potępionych dusz, no ale wszystkiego mieć nie mozna. Kuleją natomiast relacje miedzy bohaterami - autor chyba nie do końca w siebie wierzył, w zwiażzku z czym postanowił skorzystac ze sprawdzonej metody - czyli że sex zawsze dobrze sie sprzeda. I w ten sposób praktycznie każda sytuacja kończy sie w łóżku, w przypadku osób przeciwnych płci - bo realacji między tą samą płcią wcale nie ma... Można było sie bardziej postarać. Te dwa tomy są w zasadzie tylko zawiazaniem akcji dla następnej części, wiec moze bedzie lepiej...

22.05.2003
13:27
[54]

garrett [ realny nie realny ]

dopiero teraz przeczytałem Antologię Zajdel 2002, część opowiadań pamiętam z czasopism, 2 były dla mnie nowe. Maja Lidia Kossakowska, uwielbiam ją, jej styl, pisanie i mądrość która bije z opowiadań. Może są niekiedy proste, może banalne ale coś pięknego w nich jest. "Żarna Niebios" to starzy, znani bohaterzy, znana sytuacja z "Obrońców Królestwa" i bardzo mądre zakończenie. "Murarze" Wojciecha Świdziniewskiego to wyśmienite opowiadanie, niby fantasy ale w przedmowie piszą że to fantastyka religijna :),"Waniliowe plantacje Wrocławia" Ziemiańskiego zaskakujące i intrygujące a jego "Autbahn na Poznań" już tu był kiedyś chwalony, rany nie miałem pojęcia że polacy potrafią tak świetnie pisać, Ziemkiewicza nie czytałem , jakoś za nim nie przepadam.

22.05.2003
13:32
[55]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Garrett-->no to mamy praktycznie taka samą opinię co do wszystkich opowiadań... Róznimy się tylko tym, ze ja Ziemkiewicza przeczytałem - ale opinię o autorze mam nieszczególnie pochlebną.

22.05.2003
18:20
smile
[56]

Benedict [ Generaďż˝ ]

all --->
Czy ktoś mi może podać konkretną definicję pojęcia "space opera", które dość często pada na tym wątke?
Spotkałem się z przeróżnymi określeniami - począwszy od "SF z wątkiem obyczajowym (obyczajowo-miłosnym)" poprez "SF opisująca różne relacje w zamniętej grupie ludzkiej" na "SF rozgrywająca się na odosobnionym statku kosmicznym" skończywszy. Czy któraś z nich ma cokolwiek wspólnego z prawdą?
Bo ja od tych nomenklatur wszelkiego rodzaju zaczynam głupieć :-/

22.05.2003
18:45
[57]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Gambit ---> Co do "Fundacji"...czy to jest naprawdę takie dobre??? Przyznam szczerze, że mnie usypiało i nie przebrnąłem przez tom pierwszy
Polecam ograniczyć spożycie środków nasennych ;-p

Shadowmage ---> "Fundacja" jest wg chronologii świata przedstawionego 11 tomem. Natomiast jeżeli chodzi o pozycję w cyklu "Fundacja" to 3. Nie wiem, skąd wziąłeś to "6". Poza tym, co masz na myśli pisząc, że a pojego śmierci dopisano jeszcze 3 pozycje? Asimoc to nie był Tolkien czy Herbert - pozostawił po sobie bardzo niewiele "spuścizny", którą można by pośmiertnie opracować i wydać (były to głównie materiały naukowe - Asimov był bowiem przede wszystkim nie pisarzem SF, ale popularyzatorem nauki - wydane pośmiertnie książki SF to głównie parę zbiorów wcześniej drukowanych w różnych czasopismach opowiadań, jakaś książka o robotyce i 2 albo 3 pseudo-pamiętniki, opublikowane przez jego żonę). Btw, a wiecie jak zmarł Asimov?

Co do Martina czy Eriksona i tematyki uśmiercania bohaterów - to swój etap "płaczu i zgrzytania zębów" przeszedłem już dawno, czytając klasykę światowej literatury. Obecnie czytanie o śmierci takiego fzy innego bohatera skłania mnie jedynie do refleksji, jakie to będzie miało reperkusje w przyszłości i co się za tym zabójstwem kryło tak naprawdę (ewentualnie, jeżeli bohater ginie w wypadku, to czy to na pewno był wypadek?). Raz tylko zrobiło mi się smutno, jak jedna bohaterka popełniła samobójstwo.
Nigdy nie zdażyło mi się czuć do bohaterów książek fantastycznych jakiejś szczególnej sympatii, za to czasami mi się zdaża ich tak nadzwyczaj nie cierpieć - co najgorsze, są to na ogół bohaterowie, którym się powodzi, ci dobrzy - na przykład wkurzał mnie Aillas z Troicinetu z trylogii "Lyonesse" Jacka Vance'a, czy, żeby sięgnąć po bardziej znanego bohatera, Jimmy z Krondoru.

Ja zawsze jestem zolennikiem mało pozytywnych postaci - kto tak pisze, niech przeczyta sobie cykl "Chung Kuo" Davida Wingrove'a i dokona oceny postaci Howarda de Vore'a. W sumie de Vore jest nieprzeciętnie inteligentnym i utalentowanym człowiekiem, za spryt i zmysł taktyczny nie sposób go nie podziwiać, ale jeżeli ktoś napisze, że go polubił i sadyzm de Vore'a nie budził w nim odrazy - to nie uwierzę

22.05.2003
18:58
[58]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Benedict-->chodziło mi o 3 pozycje napisane przez panów B - i numer wg Rebisu. A o smierci gdzieś czytałem, ale nie pamietam w tym momencie.

22.05.2003
19:16
[59]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Shadowmage ---> ale te książki napisane przez "panów B" mają tyle do Isaaca Asimova co piernik do wiatraka? Asimov nie popisał się pisząc sequele do Fundacji, a dodając jeszcze prequele, moim zdaniem, zwyczajnie skompromitował się. Zresztą, czy wiesz skąd się pierwszy sequel wziął? Asimov chciał wydać Fundację u Doubledaya, ale Doubleday miał zasadę, że nie wydaje zbiorów opowadań i odrzucił Asimova. Dlatego ten zaniosł Fundację (razem ze zbiorem I, Robot) do Gnome Press, które jednak było małym wydawnictwem i po paru latach stanęło u progu bankructwa, nie chcąc jednak odsprzedać praw do książek Asimova, a wówczas regulacje odnośnie praw autorskich nie pozwalały Asimovowi od tak oddać Doubledayowi praw bez zgody wydawnictwa, które jako pierwsze książkę wydało. No więc Doubleday zobowiązał się przycisnąć Gnome'a (zaoferować dużą sumę za te prawa) pod warunkiem, że Asimov w umówionym czasie napisze 4 książkę z cyklu i będzie ona miała w tytule słowo Fundacja.
Tak czy siak, trylogia trzech "panów B" jest zupełnie niezależnym pomysłem.

A Asimov zmarł na AIDS - taka mała dygresja, żeby zwrócić uwagę, że nie każda znana postać w świecie kultury umierająca na AIDS musi zaraz mieć "bogate życie seksualne"

22.05.2003
19:30
[60]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Benedict-->Powieści pisanych przez panów B nie czytałem, więc nie mi sie wypowiadac o ich związkach Fundacją. Zaznaczyłem tylko jak numeruje to wydawca. na razie mam pzamiar przeczytać tylko te napisane przez Asimova, A z FiZ czekazm zgodnie z Twoja radą na skopletowanie Robotów.
O historii z wydaniem słyszałem i czytałem. A o życiu seksualnym Asimova nic nie wiem, wiec nie mogę stwoerdzic czy było aktywne... Bez wątpienia nie jest to osoba tak popularna jak choćby F. Mercury, wiec i informacj o tym za wiele nie przedostało się do prasy...

22.05.2003
19:45
[61]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Skoro już wspomniano o Robotach - kiedy byłem w Empiku, przejrzałem to nowe wydanie "Pozytonowego detektywa" - tłumacz ten sam, co starszego wydania Primy (Julian jakiś tam), ale tłumaczenie na pierwszy rzut oka wyraźnie lepsze. Niestety, jeżeli chodzi o pojęcia związane z robotyką, nie wiem czemu, pan Julian nadal na silę usiłuje wynajdywać polskie odpowiedniki terminów wymyślonych przez Asimova.

Shadowmage ---> "Powieści pisanych przez panów B nie czytałem" w sumie to doradzam nie popełniać tego błędu. Sam też go popełniać nie zamierzam - czytałem gdzieś bardzo szczegółową recenzję "The Foundation's Triumph" (czyli schorowany Seldon po założeniu Fundacji wyrusza w długą podróż po Galaktyce w poszukiwaniu kolebki ludzkości). Skoro nie chcesz znać tych szczegółów, to milczę, ale z tego, co w tej recenzji wyczytałem, ta książka to po prostu bzdura. A nawet powiedziałbym dobitniej: "bzdóra". (Recenzję pisał jeden z miłośników Asimova, do których ja m.in. należę, dlatego przypuszczam, że jest ona dosyć wiarygodna)
Mówiąc "bogate życie seksulane" miałem na myśli związki z licznymi kobietami/mężczyznami, a nie częstość uprawiania stosunków i ich charakter.

22.05.2003
19:53
[62]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Benedict-->Domysliłem sie, o co chodziło Ci z tym życiem seksualnym. i mój post też sie do tego odnosił.
Też mam wrażenie, że powiesci panów B nie są najwyższych lotów, szczególnie, że oprócz Bedforda (miejscami) nie mam o nic za wysokiego mniemania. Co prawda swoja opinię opieram tylko na opowiadaniach, bo powieści nie czytałem. Jak juz pisałem, nie jestem wolennikiem pisania róznego rodzaju kontunuacji, ale pisanie ich przez innych autorów to juz kompletna p[rzesada. Tym bardziej, gdy nie można tego oprzeć na notatkach jak to miało miejsce w przypadku Herberta czy Tolkiena - z reszta podobno też wyszło miernie.

22.05.2003
19:58
[63]

Benedict [ Generaďż˝ ]

"czyli schorowany Seldon po założeniu Fundacji wyrusza w długą podróż po Galaktyce w poszukiwaniu kolebki ludzkości"

Celem jako takiem nie jest poszukiwanie kolebki ludzkości, ale znalezienie rozwiązania problemu sytuacji, w których masowe ruchy (bunty i rewolucje) są prowokowane przez pojedynczych ludzi ew. niewielkie grupy i tak kierowane, aby doprowadzić do możliwie największego stopnia chaosu.
Powieść zresztą nawiązuje do wielu różnych książek Asimova z całej serii - wątek ziemski jest też, ale zdecydowanie nie jest wątkiem głównym - tak mi się po prostu napisało - sam Triumpfu nie czytałem, a na podstawie tylko streszczenia trudno pisać coś sensownego.

22.05.2003
20:01
[64]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Shadowmage ---> a Benforda to ja nic nie czytałem. Z "panów B" miałem wsześniej jedynie styczność z Brinem - też przez jakieś opowiadania, dawno, dawno temu. Podobno z twórczości Brina niektórzy sobie cenią cykl "Wspomaganie"

22.05.2003
20:05
smile
[65]

Benedict [ Generaďż˝ ]

to jak z tą definicją "Space Opera" :-)
Dostanę?
Czytałem w życiu jakieś 2 czy 3 pozycje opisane tym "key-wordem", ale nie jestem w stanie na ich podstawie stwierdzić, co to jest Space Opera.

22.05.2003
20:15
[66]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Benedict

Czytałem dwa tomy "Wspomaganych" i dla mnie były delikatnie mówiąc naiwne.

A space-opera - definicji jakiejś słownikowej nie znam ale kojarzy mi się z kosmicznymi przestrzeniami, gwiezdnymi imperiami, flotami przemierzajacymi bezkresne przestrzenie kosmicznej pustki, monumentalnymi bitwami w kosmosie natomiast cała otaczka "science" ma raczej drugorzedne znaczenie.

22.05.2003
20:21
[67]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

A ja krótko o "Achai" :)

Przez pierwsze sto stron ledwo przebrnęłam, później było trochę lepiej... ale w sumie wychodzi na niekorzyść. Dużo przekleństw i drewnianych dialogów, głupawe, jak dla mnie nierealne postacie, wiele niedokończonych wątków... i imo sporo zapożyczeń, ale może się czepiam.

22.05.2003
20:25
smile
[68]

Benedict [ Generaďż˝ ]

el f --->

"naiwne" - to też chyba byłoby najlepsze określenie na "Triumf Fundacji" (z tego, co o tej książce czytałem z internetowej recenzji, o której Shadowmage'owi wspominałem). Najiwna bzdóra

Co do Space Opera - "definicji jakiejś słownikowej nie znam ale kojarzy mi się" - to są właśnie skutki wprowadzania zbędnej nomenklatury. Nikt dokładnie nie wie, co co jest, wszystkim się to tylko kojarzy, a potem znajduję różne dziwne definicje tego pojęcia ;-) ("SF z wątkiem miłosnym" - brr)

22.05.2003
20:28
[69]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> czepiaj, się czepiaj, Ty się przynajmniej czepiasz konkretów, a nie tego, że robimy sobie tutaj brzydką, przyszczatą i kurduplowatą karczmę :-)
Gdzieś tam wyżej masz link do strony Beagle'a, o którego twórczość sie pytałaś.

22.05.2003
20:35
[70]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict------>Dzięki za linka, stronę już przejrzałam :))))
Wracając do "Achai" to najbardziej podobały mi się chyba rysunki oraz dwa wątki - jeden bardziej rozwinięty - związany z miejscem i drugi związany z postacią, jedną z bardziej oryginalnych w ksiązce, pojawiającej się jednak na bardzo krótko... Książka miała być chyba mieszanką fantasy i sf, ale dla mnie sf tu mało, więcej widzę przekleństw i oklepanych momentów... ale jest też parę ciekawych nowinek, nie będę zdradzała jakich... ;)

22.05.2003
20:46
[71]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> ja sam bardzo nie lubię przekleństw w książkach czy też tzw: stylizacji środowiskowych. Najbardziej to nie znoszę dialektyzacji i archaizacji w polskich książkach. Uważam np: że nawet jeżeli jakiś Reymontowski chłop czy Mickiewiczowski "Polaciek" nie umiał naprawdę mówić po poslku, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby autor dokonał tłumaczenia na poprawny język.
Co innego, jak autor wymyśla własne przekleństwa, jak np: "Do Kaptura", czy "Na Hel" (które zresztą jest grą słów :-) )

22.05.2003
20:52
[72]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict------>Ja do przekleństw w ksiązkach nic nie mam, pod warunkiem, że są użyte nie bez powodu, by "schamić" książkę na przykład ;) Do języka Mickiewicza nic nie mam, do Reymonta już bardziej... A, w "Achai" jest jeszcze częste nadużywanie znaków interpunkcyjnych... nie wiem jak innym, ale mnie np. takie zdanie "Wywalę cię stąd, gruba dupo!!"(cytat!) razi, przypomina mi teksty co poniektórych internautów ;)

22.05.2003
20:55
smile
[73]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Benedict

Humanistyka to nie matematyka gdzie wszystko możesz opisać scisłymi regułkami, zamknąć w osobnych komóreczkach i cieszyc sie ładem i porządkiem. Humanistyka to dziedzina nie ścisła, trudno definiowalna z wzajemnie przenikajacymi się relacjami i znaczeniami. I w tym tkwi jej siła i piękno.
Amen

22.05.2003
20:57
smile
[74]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Benedict

Czytałes może cykl Gołubiewa o Bolesławie Chrobrym ?

22.05.2003
21:00
[75]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> "Do języka Mickiewicza nic nie mam"
Więc tak, najpierwsz co do Mickiewicza:
Cicho wszędzie, głucho wszędzie
Nic nie było i nic nie będzie!

A teraz co do jego języka: Połowa wyrażeń w Panu Tadeuszu to archaizmy albo inne niepoprawności językowe. Tłumaczy się - przecież od tego czasu język się zmienił. Ale zmienił się nieznacznie. Mickiewicz specjalnie archaizował.
Do pisarzy, których języka bardzo nie lubię, dodałbym jeszcze Sienkiewicza. Konieczność przeczytania Potopu (a wcześniej Krzyżaków) nie była dla mnie przyjemnością, choć czytać lubię. Potop, ale śmiechu, to w mojej klasie w liceum, wywoływało Sienkiewiczowskie określenie "uświerknąć" - bo jedna z naszych nauczycielek nazywała się Świerkowska :-)
Gdzieś miałem też śmieszny wierszyk o "Mój ci jest" :-) ale nie wiem, gdzie go upchnąłem.

22.05.2003
21:02
[76]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict----->Ja akurat "Pana Tadeusza" bardzo lubię, a Sienkiewicza obrażać nie pozwole :) Może się nie podobać, kwestia gustu, ale nie przyznasz, że każdy powinien przeczytać Trylogię?

22.05.2003
21:02
[77]

Benedict [ Generaďż˝ ]

el f ---> znalazł się humanista :-) Niestety, kierunek moich naturalnych uzdolnień jest bardziej związany z matematyką i przedmiotami ścisłymi.

Nie, nie czytałem, przyko mi.

22.05.2003
21:05
[78]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> po co? Aby pokrzepić sobie serce i nie uświerknąc przez przypadek z tęsknoty za ojczyzną?

22.05.2003
21:09
[79]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Benedict

A szkoda, powieść napisana językie którego nie lubisz - archaizowanym (?).

Ale z drugiej strony trudno napisać dialog Chrobrego z synem Mieszkiem :

" - siema młody, jak tam wypad na ruskich ?
- spoko, jest cool "

22.05.2003
21:18
[80]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> aha, nie zapomnij jeszcze, że to, co pisał Sienkiewicz, jest nieprawdą historyczną. A że Trylogia jest stylizowana na opowieść historyczną, to staje się dzieło po prostu umyślnym wprowadzaniem w błąd.
Głębsze przesłania? Jakie, może takie, że miłość ocala? Wybacz, ale jeżeli już miłość ocala (osobiście wolę wizję miłości szaloenj - niszczącej i wynaturzającej, jak np: w Wichrowych Wzgórzach), to niech chociaż ocala tak jak u Dostojewskiego, niech to nie będzie "najiwna bzdóra" o Kmicicu, który przechodzi cudowną przemianę z miłości do jakieś "dziewki"

El f ---> takiego języka nie lubię jeszcze bardziej. Kiedyś nawet na forum objechałem kogoś za użycie słowa "jaja" na określenie śmieszności. Osobiście, to nienawidzę u moich znajomych wszystkich "coolów", "gostków", "siemanek" i innych kretynizmów (jak wszystkich -izmów)

22.05.2003
21:19
[81]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict----->Kwestia gustu, ja jestem humanistka ;))))

el f----->Mnie możesz powiedzieć o tym cyklu, czy jest on dostępny w bibliotekach? Widziałam kilka tomów w Empiku, ale raz, że drogie, a dwa że nie było tam wszystkich...

22.05.2003
21:20
[82]

Benedict [ Generaďż˝ ]

"spoko" też nienawidzę.
A żeby być szerym, to większość z moich kolegów i przyjaciół unika takiego języka w moim towarzystwie, po prostu dla świętego spokoju, bo "Piotrek znowu dostanie nerwicy"

22.05.2003
21:29
[83]

Benedict [ Generaďż˝ ]

A poza tym, to czepiam się wszystkiego, bo jestem ciągle niewyspany i nie mam na nic czasu, ponieważ jestem w trakcie sesji egzaminacyjnej (co mi przypomina pytanie el fa z wątku o Unii - no więc, jestem studentem). Mam nadzieję, że nikogo (oprócz Shadowmage'a, którego "trochę wkurzam" samym faktem swojego istnienia, co zresztą kiedyś na forum napisał) zbytnio nie zdenerwołem moją ignorancją.

Przypomina mi to jeszcze o czymś - ta sesja jeszcze się nie skończyła.
No więc, do zobaczenia w leszych czasach, tzn: po tym, jak już się dowiem, że wszystko oblałem i jestem wydalony z uczelni w trybie natychmiastowym bez odwołania :-)

22.05.2003
21:40
[84]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict----->Wiem, ale co z tego? Jak nie lubisz powieści historycznej, to Sienkiewicza nie polubisz, ale po co się go czepiać? :)) Wichrowe Wzgórza czytałam, a co do miłosnego wątku w Trylogii to jest on właśnie słaby... Oleńka z tą swoją cnotą, ech :)

22.05.2003
21:51
[85]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> czy nie lubię powieści historycznej? Nie powiedziałbym. Czytałem niejedną książkę historyczną o Piotrze Wielkim, kilka o Mikołaju i Aleksandrze i inne - nie biografie, ale fikcje oparte na faktach historycznych. I tak jakoś bardzo mi przypadły do gustu. A jak skończę egzaminy, planuję zabrać się wreszcie za Królów przeklętych Druona.

Dlaczego ja zawsze mam największego lenia podczas sesji i nie mogę się nigdy zabrać za naukę???

22.05.2003
21:54
[86]

el f [ RONIN-SARMATA ]

FoXXXMagda

Cykl Gołubiewa składa się z sześciu tomów. Jest to piękna powieść historyczna osadzona w czasach Bolesława Chrobrego, pisana cudownym językiem , mocno stylizowanym na potencjalną średniowieczną polszczyznę.
Czytając nie mogłem się oderwać - zarywałem noce , opuszczałem wykłady ale po prostu musiałem skończyć.
Czy jest w bibliotekach - nie wiem, ja mam swoje :-))

Benedict

Połamania długopisu :-))

ps

Mnie nie wkurzasz , mimo różnic poglądów lubię z Tobą dyskutować.

22.05.2003
21:58
[87]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict----->CZytałeś "MIkołaja i Aleksandrę" Massiego??:)
Dobra, nie odciągam Cię już - nie chcę mieć na sumieniu studenta...;)

el f----->To brzmi więc strasznie :)) Znaczy, ta część o zarywaniu nocy - ale przekonałeś mnie, będzie to jedna z pozycji, którą wezmę na wakacje... jest ich już kilkadziesiąt chyba ;))

22.05.2003
22:00
[88]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict--->I ja również życzę Ci powodzenia :-)

el f----->Miało być "aż strasznie" ;)

23.05.2003
00:32
[89]

Benedict [ Generaďż˝ ]

el f ---> ja miałem na myśli nie różnice poglądów, ale moją chwilową skłonność do krytyki co popadnie. Różnice poglądów to temat na inny wątek. A skoro już mowa o tym, to na przyszłość, możesz nie przekręcać moich słów w takim stopniu, jak to zrobiłeś na tamtym wątku ("Nie jestem Polakiem..."). Byłbym dozgonnie wdzięczny. Od przekręcania moich wypowiedzi mamy na tym forum Joannę. Ona to bardzo lubi, nie odbieraj jej więc okazji do wygłupów.
Dziękuję za życzenia - jutro akurat nic nie zdaję, ale na pewno się przydadzą :-)))

Magda ---> akurat co do książek o Mikołaju II to czytałem "Ostatniego cara" Bykowa i "Mikołaja i Aleksandrę" Czernikowa. Natomiast z twórczością Roberta Massiego miałem styczność przy "Romanowowach: Ostatnim rozdziale". Książka opowiada o aresztowaniu carskiej rodziny, zabójstwie, późniejszym dochodzeniu, badaniach szczątków oraz - najciekawsza moim zdaniem część powieści - oszustach, podających się za cudownie ocalonych potomków Mikołaja, m.in. Annie Anderson, która uchodzi do dziś za jedną z największych oszustek historii.

23.05.2003
00:38
[90]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict----->Oo na pewno poszukam... przez Waszą dwójkę zabraknie mi czasu na czytanie lektur do IV klasy na zapas, ale o Romanowach i Bolesławie Chrobrym na pewno przeczytam :))

23.05.2003
00:42
[91]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> no to dodaj sobie jeszcze Druona - bodajże 8 czy 12 tomów (będę musiał sprawdzić). Podobno autor dodał wiele zdarzeń czysto fikcyjnych, ale wszyscy, którzy czytali niektóre tomy, zachwalają świetny styl i wciągającą fabułę.

23.05.2003
00:44
[92]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> Romanowów to ja nawet mam w domu, jeżeli nie znajdziesz w bibliotece (marudziłaś kiedyś, że krakowskie biblioteki są kiepsko zaopatrzone) to mogę podesłać pocztą - rzecz jasna do zwrotu w późniejszym terminie :-)

23.05.2003
00:47
[93]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Benedict---->12 tomów? Shock ;]
Co do propozycji to bardzo dziękuję:)) Zobaczę w bibliotece jak skończę stos zalegający miejsce przy łóżku ;))))) Na razie męczę Kafkę:)

23.05.2003
01:10
[94]

Benedict [ Generaďż˝ ]

Magda ---> sorry, nie wiem skąd mi się wzięło to 12 tomów, tomów jest dokładnie 7, oto one:
1. Król z żelaza
2. Zamordowana królowa
3. Trucizna królewska
4. Prawo mężczyzn
5. Wilczyca z Francji
6. Lew i lilie
7. Kiedy król gubi kraj

23.05.2003
01:13
smile
[95]

el f [ RONIN-SARMATA ]

FoXXXMagda

Za "Królów przeklętych" się nie zabieraj - znikniesz, zaginiesz bez wieści, zapomnisz o bożym świecie ...

Maurice Druon to taki Martin powieści historycznej :-))

23.05.2003
08:42
[96]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Space opera-->w zasadzie to tez nie znam dokładnej definicji, ale dla mnie jest coą a'la średniiej jakosci ksiażka fantasy w realiach sf ;-)) Czyli bohaterowie w ciągłym ruchu, maja jakis cel chwalebny, postacie są przerysowane - czyli albo bardzo dobre, albo straszliwie złe itp...

Achaja - Ziemiański chciał napisac czytadło, które by sie przyjemnie czytało i dobrze sprzedawało. Chyba swój cel osiągnął. Swego czasu juz pisałem, ze przekleństwa troche mi nie pasowały, ale najbardziej kurzały mnie zwroty typu "dłuuuuuuuugo" czy "baaaaaaardzo".

23.05.2003
09:54
[97]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Sługa Kości Anne Rice. Powieść jest napisana w pierwszej osobie, częściowo w formie wywiadu czy też opowieści (to chyba jakaś mania autorki). Ale napisane jest to nudnie, pełno dziwnego rodzaju słownictwa nie pasujacego do sytuacji, brak konsekwencji i ogólnie tragedia. Sama fabuła też beznadziejna, ppierwsza połowa dzieje się w Babilonie,opowiada o życiu bohatera i o tym jak stał sie czyms w rodzaju ducha, a druga juz w czasach wspóczesnych i o walce z jakaś sektą - ale tak w zasadzie to cała ksiażka jest o niczym. W zasadzie cała recenzje można byłoby podsumowąc jednym zdaniem: "Nie czytać" a w zasadzie nawet "Nie zblizać się".

23.05.2003
10:04
smile
[98]

Yans [ Więzień Wieczności ]

SPACE OPERA ====> to zdecydowanie "szybka" SF, w której pełno jest bitew kosmicznych i innego rodzaju walk, spotkań z obcymi, eksploracji nieznanych planet, robotów i innego kosmicznego sprzętu, a bohater gna z jednego miejsca w drugie, czegoś lub kogoś szukając i często "ciągnąc" za sobą wątek miłosny i/lub mordeców i/lub zagadkę do rozwiązania :-) SPACE OPERA nie ma na celu nurtować czytelnika głębokimi myślami czy rozważaniami filozoficznymi tylko dostarczyć dobrej, w miarę lekkostrawnej rozrywki w sosie SF. Jako jeden z przykładów SO dałbym "SANTIAGO" Mike'a Resnick'a.

23.05.2003
13:09
smile
[99]

Muppi [ Pretorianin ]

SPACE OPERA-----> mam lepsze przykłady, bardziej klasyczne, kto czytał ten wie o co chodzi:
"Zapomnij o ziemi" Mcapp, "Wojny chaosu" zapomniałem autora, "Gwiazdy moje przeznaczenie" Bestera, "Ludzie jak bogowie" Sniegowa, możecie jeszcze coś dorzucić jak ktoś coś sobie przypomni.

23.05.2003
13:41
[100]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Zakładam nową część.

23.05.2003
13:55
[101]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Nowa część:

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.