GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :)

31.05.2010
19:13
smile
[1]

kakakakaboom! [ Konsul ]

Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :)

Na potrzeby śmiania się stworzyłem Pana Zenka i Pana Johna.

Pieniążki.

Pan Zenek zarabia średnio 3500 zł miesięcznie, Pan John 11000 zł.

Domki.

Obaj mieszkają w fajnych miejscach. Pan Zenek w Warszawie, pan John w Santa Monica, Los Angeles, Kalifornii. Pan Zenek wynajmuje 3-pokojowe mieszkanie w średnim standardzie za 2500 zł, wyrwał je okazyjnie. Pan John płaci za takie samo mieszkanie 3300 zł, ale nie jest ono niczym nadzwyczajnym, mimo, że ma znacznie więcej usprawnień, niż chata Zenka (Pan Zenek marzy o zmywarce i nawet nie wyobraża sobie, że Pan John wychodzi z klatki schodowej wprost na plażę).

Dojaździki.

Pan Zenek ma samochód palący 8 litrów na 100 kilometrów. Litr benzyny w kraju Pana Zenka kosztuje 4,9 zł. Nowoczesna hybryda Pana Johna także pali 8 litrów na 100 kilometrów. Jednak litr paliwa w Kalifornii (najdroższy zaraz po Hawajach w całych Stanach) to oszałamiające 2,61 zł. Jeśli założymy, że obaj mają do pracy po 10 km i jeżdżą do niej 20 razy w tygodniu, muszą przebyć 400 km miesięcznie. Pan Zenek płaci za samo paliwo 157 zł. Pan John 83 zł.

Jedzonko.

Pan Zenek nie wychodzi jeść poza domem, bo go na to nie stać. Duża kanapka w zestawie w Subwayu kosztuje go ponad godzinę pracy. Zestaw BigMac - ponad 40 minut pracy. Dla porównania duża kanapka w Subwayu dla Johna to 20 minut pracy a zestaw BigMac - 15. Pan Zenek kupuje głównie w Lidlu i Biedroce, jeszcze 5 lat temu śmiał się, szczególnie z tej drugiej firmy, bo kojarzyła się z dziadostwem, skandalami i biedotą. W tej chwili niemal wszyscy znajomi Pana Zenka tam kupują a sieć ma niemal 1500 sklepów w całej Polsce. Pan Zenek wydaje na jedzenie miesięcznie 500 zł i je skromnie, jak na standardy zachodnie - bardzo skromnie.
Pan John kupuje w różnych miejscach, sporo je poza domem, głównie w fastfoodach, gdzie ceny są dla niego bardzo atrakcyjne. Bardzo urozmaicona dieta od owoców przez tony mięsa po sushi, włączając w to jedzenie na mieście to 1300 zł miesięcznie.

Podsumowując:
Pan Zenek zarobił 3500 zł, z tego 2500 zł wydał na mieszkanie, 500 na jedzenie a z pozostałych 500 zł opłacił paliwo, zostały mu 373 złote.
Pan John mieszka rzut beretem do oceanu i Hollywood, zarobił 11000 zł, wydał 4683 zł. Zostało mu 6317 zł.

Po latach męki Panowie mogą wreszcie sobie odpocząć:

Średnia emerytura w kraju Pana Zenka wynosi 1500 zł miesięcznie, w kraju Pana Johna - 8250 zł.

PS.

O elektronice, ubraniach itd. nawet nie chciało mi się pisać, ale raczej tego z Polski do LA nie importują ;)


Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :) - kakakakaboom!
31.05.2010
19:14
[2]

bezlerg66 [ Senator ]

Na potrzeby śmiania się

Szczerze mówiąc nie widzę tu nic śmiesznego.

31.05.2010
19:19
[3]

kefirek09 [ Senator ]

[2] - to sarkazm, żeby uświadomić nam, że żyjemy w kraju biednym. Nie wiem po co zrobiłeś ten wątek, ponieważ wszystko wynagradza mi to, że idąc przez miasto nie zobaczę przypadkowo murzyna ;)

31.05.2010
19:23
[4]

COOLek [ Konsul ]

Po co samotnemu gosciowi z marna pensja takie wielkie mieszkanie?

31.05.2010
19:24
[5]

mos_def [ Senator ]

No tak jest, dlatego pozostaje nam sie smiac z Ameryki i tych głuuuupich Amerykanow.
Tak na otarcie łez :)


Chociaz co do zarcia to sie przyczepie, bo jak sie chce jesc zdrowo i naturalnie, zwlaszcza owoce i warzywa, to jednak to juz troche wiecej kosztuje.
Z drugiej strony stołujac sie w Biedronce tez pewnie szału nie ma ;)

31.05.2010
19:25
[6]

zoloman [ Legend ]

Dobrze, że nie wspomniałeś, że gubernatorem Pana Johna jest Terminator, bo to już by był cios poniżej pasa.

31.05.2010
19:25
[7]

LooZ^ [ intermarum ]

kefirek09: Musisz zyc w malym miescie.

To ja jeszcze dodam, ze Pan Zenek dlugo oszczedzal na wymarzonego iPada 16GB, ktorego kupil za 2300, co stanowi 60% jego pensji, na ktora pracowal 13 dni, natomiast Pan John, kupil go za 1500zl, na co musial pracowac 3 dni.

31.05.2010
19:25
smile
[8]

PitbullHans [ Legend ]

Dlatego uciekam z tego kraju :)
Choćbym miał przepłynąć ocean wpław.

31.05.2010
19:26
smile
[9]

kakakakaboom! [ Konsul ]

Sens tematu jest taki, że od kilku lat Ameryka jest w wielkim kryzysie, że nic, tylko umierać tam.

Wpiszcie "życie w USA" w Google a prawda objawiona z Greenpointu Was zaleje, gorzej tam, niż w gułagu, Portoryki biją, Czarni zarzynają a więcej jak 15 USD nie zarobisz na godzinę, chyba, że jesteś hydraulikiem, albo murarzem.

Nic tylko stamtąd uciekać.

O ile mnie pamięć nie myli, to wielu jęczało przy okazji nie-zniesienia wiz, że w dupie mają USA i po co mieliby tam jechać, skoro cała Europa stoi otworem.

Zgadzam się z tym, pod względem finansowym Europa jest otworem, ale tym z tyłu.

Pytanie do ludzi mieszkających w USA - a wiem, że kilku takich tu jest - czy zarabianie 50k USD rocznie w Stanach to jest wielki wyczyn? Ile od tego upierdzielają podatku samotnej osobie np. w Cali? Bo szczerze powiem, że zarabiam w Warszawce 3000 na rękę a kumpel poszukuje kogoś do tego samego co robię tutaj za te ~4,2k USD miesięcznie w Kalifornii. Idzie z tego wyżyć, czy będę przymierał głodem? Ile w ogóle z danych z postu nr 1 ma odzwierciedlenie w rzeczywistości? (wiadomo, statystyki kłamią, ale z drugiej strony wolę takie źródło, niż 80% Polaków w USA co mieszka tam od 30 lat i nie zna angielskiego).

COOLek, przykład. Niech sobie mieszkają w kawalerkach. Relacja cenowa jest taka sama. Może dla Europejczyka to niewyobrażalne marnotrastwo, ale jednak fajnie mieć PRZYNAJMNIEJ jeden pokój i oddzielny salon, nawet jak się mieszka samemu. W akademiku możesz gości przyjmować na łóżku, ale dorosły człowiek jednak chciałby mieć chociaż pozory życia na jakimś tam poziomie.

+ można założyć, że Zenek ma żonę i dziecko, stąd takie duże mieszkanie. Niech żona zarabia tyle co Zenek. Niech Żona Johna zarabia połowę tego co John. Policz i zobacz co się stanie ;)

31.05.2010
19:26
[10]

.:[ Kocioł ]:. [ Generaďż˝ ]

Po co samotnemu gosciowi z marna pensja

jakieś 5k brutto - ciekawe jaki % golowiczów ma taką "marną" pensję...

31.05.2010
19:29
[11]

Yancy [ Legend ]

kakakakaboom! ---> Ładnie to zapisałeś. Może z tą różnicą że pan Zenek powinien mieszkać w małym mieście, zarabiać 2000zł co udało mu się wynegocjować z szefem dzięki temu że zgodził się na najniższą krajową na liście płac. Pan Zenek wydaje wszystko co zarabia na życie. Pan Zenek nie myśli o emeryturze, bo wie że musi pracować do końca swoich dni.

31.05.2010
19:30
[12]

koniec jest blisko [ Generaďż˝ ]

Z krakowa pewnie nikt, ale paru Warszawiakow jest :)

31.05.2010
19:32
[13]

.:[ Kocioł ]:. [ Generaďż˝ ]

czyli paru warszawiakow ma marna pensje a reszta ? Z glodu umiera? :)

31.05.2010
19:34
[14]

kakakakaboom! [ Konsul ]

LooZ^, nice one. Ja nawet nie patrzę na ceny, ale na to, co się dzieje podczas premier. Pamiętam, jak pod koniec 2008, gdy świat był pogrążony w ekonomicznej żałobie wypuścili kolejną generację Shuffle'a czy tam Toucha. Kolejki pod iSpotami były większe, niż u nas za mięsem 20 lat temu. I wtedy coś mnie tknęło - cholera, tak źle na świecie a oni stoją w kolejce po gadżet, którego nigdy sobie nie kupię a jakbym kupił, to będę kitrał głęboko w kieszeni, żeby mi ktoś przypadkiem nie wybił kilku zębów za niego.

31.05.2010
19:37
[15]

zoloman [ Legend ]

W sumie mógłbyś teraz zrobić analogiczne porównanie Pana Zenka z np. Panem Ulumulu z Zambii i pokazać, że niektórzy mają jeszcze gorzej ;)

31.05.2010
19:38
smile
[16]

kakakakaboom! [ Konsul ]

zoloman, gdyby ludzie z Zambii stanowili nawet 10% ludności niektórych województw w Polsce przy czym pisali, że u nas jest strasznie, to na pewno bym tak zrobił, żeby zaśmiać się im w głupie mordy.

31.05.2010
19:39
smile
[17]

olivierpack [ Senator ]

Wnioski smutne, ale zdjęcie Johna masakruje psychikę.

31.05.2010
19:40
[18]

mos_def [ Senator ]

kakakakaboom
Jesli masz tam znajomego ktory oferuje ci prace w zawodzie to nawet sie nie zastanawiaj tylko lec :)
To co opisales w 1 poscie to w 95% prawda, a te pozostałe 5% to tylko jeszcze lepiej :)
50k moze szału nie ma ale na poczatek spokojnie wystarczy, az nadto. Podatki sa małe, co stan to troche inne, wiec musisz sobie sam znalezc dane ale z tego co pamietam w Cali w granicach 10-12%.
Ostatnio California zapowiedziala ze przeciwstawia sie jakimkolwiek podwyzkom podatkow jako sposobowi na walke z kryzysem, wiec gorzej nie bedzie.
Porownanie zarobkow i odpowiadajacemu im standardowi zycia:
3tysie pln w Wawie a 3,5 tysia $ w Cali, to zmiana jakby biedne dziecko z Ukrainy przygarneła jakas bogata ciotka z Niemiec :)
Zreszta z czasem gdy sie rozkrecisz, wpadnie jakas podwyzka, bonusy itd i bedzie juz naprawde miło.
Nie mieszkam w USA ale pare razy zdazyło mi sie tam bywac (w Californii wakacje rok temu)
mam tez na połnocy bardzo blisko rodzine, wiec wiem dokladnie jak sie tam zyje/zarabia/wydaje.

A i jedna wazna sprawa z ktora mozesz tylko wtopic, postaraj sie wynegocjowac u tego znajomego ubezpieczenie zdrowotne, bo te sprawy sa tam baaardzo kosztowne.

31.05.2010
19:51
[19]

promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]

Dla równowagi pobawmy się w stwórcę i powołajmy do życia Kalego z Rwandy i Cingciunga z Korei Północnej. Od razu będzie się weselej żyło w Polsce.

31.05.2010
19:52
[20]

k4m [ that boy needs theraphy ]

Wspomnij może o tym, że miasta w USA to poorane autostradami i ogromnymi parkingami malutkie centra, w których się tylko pracuje, w nocy nic się nie dzieje i mieszka tam sama biedota, a reszta "tkanki miejskiej" to ciągnące się kilometrami domki i strefy przemysłowe. Ludzie dojeżdżają w dwie strony nie 10, a nawet 100km, bo tyle potrafią ciągnąć się miejskie aglomeracje. Miasta bez żadnej historii, przywiązania i poszanowania do budynków. Amerykanie to ludzie w dużej mierze otyli, którzy poza siedzeniem w domu i gapieniem się w tv/komputer najbardziej lubią robić zakupy, jeść i oglądać filmy w kinie. Nie ma tam praktycznie nocnego życia, clubbingu itd. Do tego jest ogromny problem z przestępczością, emigrantami, praktycznie tyle samo co w PL ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa, a bogactwo USA generuje całkiem spora grupa milionerów i miliarderów, ale wciąż nieporównywalnie mniejsza do ogółu który żyje na można by powiedzieć Polskim poziomie. Nie wiem jak Ty, ale wole żyć tutaj, w Unii Europejskiej, w kraju który ma świetne perspektywy na przyszłość (od 20 lat notujemy niezachwiany niczym rozwój gospodarczy i gonimy resztę Europy w bardzo szybkim tempie, za 10-15 lat pewnie nie będzie dużej różnicy po przekroczeniu granicy na Odrze, a już teraz stopniowo się zaciera).

żeby nie popadać ze skrajności w skrajność, nie mówię że u nas jest lepiej, ale nie jest wcale tak źle jak to opisujesz. Zamiast od razu emigrować za granicę wystarczy przeprowadzić się do miasta gdzie zarobki często są o 30-50% wyższe niż średnia krajowa.

31.05.2010
19:59
[21]

mos_def [ Senator ]

Zamiast od razu emigrować za granicę wystarczy przeprowadzić się do miasta gdzie zarobki często są o 30-50% wyższe niż średnia krajowa.


No to skoro Wawa nie jest takim miejscem, to co jest?

31.05.2010
19:59
smile
[22]

Aen [ Anesthetize ]

Patrząc na zdjęcie, John powinien się chyba nazywał Julio.

31.05.2010
20:01
[23]

Logadin [ People Can Fly ]

"Nie ma tam praktycznie nocnego życia, clubbingu itd"

Może i lokale zamykają o 2 nad ranem ale to co się dzieje do 2giej jest dla mnie o wieeeeele lepsze niż u nas (Warszawa. Niestety za żadko bywam w Krakowie, który dla mnie jest chyba jedynym miastem w kraju, w którym bawię się równie dobrze). Do tego zależy też kto co lubi. Mi np bardzo przypadły do gustu puby wypełnione ludźmi z ciekawym wystrojem i zróżnicowaną muzyką posiadające dodatkowe piętro do potańczenia (tak samo podobało mi się to min. w Amsterdamie, gdzie większość ludzi w pubach siedzi do końca, a nie wyskakuje tuż przed 23 by do klubu zdąrzyć przed mocniejszą selekcją :)).
Do tego sama forma selekcji odziwo jest o wiele mniej dokuczliwa niż w naszej stolicy.

31.05.2010
20:06
smile
[24]

k4m [ that boy needs theraphy ]

mos_def---> średnia krajowa to 3200zł, w Warszawie średnio zarobki wynoszą 4600zl. W wieku 17 lat, praktycznie bez wykształcenia i bez szukania miałem 11zł/ h jako telemarketer, a koledzy po 3 miesiącach pracy już mieli 15zł/h. Poza tym autor wątku nie uwzględnił czegoś takiego jak parytet siły nabywczej, a polega on na tym, że w Polsce za tą samą kwotę można kupić znacznie więcej niż w USA bo co prawda elektronika, samochody itd u nas są droższe, ale usługi, jedzenie, itd o wiele tańsze i tu nie ma różnicy 30% tylko sięgają nawet 100%. Nie wiem jak Wy, ale ja zostaje

dla przykładu tak wygląda Houston, to odnośnie postu nr 20--->


Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :) - k4m
31.05.2010
20:14
[25]

Zenedon [ Burak cukrowy ]

(od 20 lat notujemy niezachwiany niczym rozwój gospodarczy i gonimy resztę Europy w bardzo szybkim tempie, za 10-15 lat pewnie nie będzie dużej różnicy po przekroczeniu granicy na Odrze, a już teraz stopniowo się zaciera).

Mieszkając teraz przez parę miesięcy w Monachium muszę przyznać, że granica jest wyraźna dosyć:D

31.05.2010
20:17
[26]

M@zi_23 [ Junior ]

Czyli tylko ja zostaje ze względu na nasze piękne kobietki?

31.05.2010
20:21
[27]

mos_def [ Senator ]

k4m

No to przeciez on wlasnie zarabia juz te xx% wiecej bo pracuje w Warszawie :) ten detal ci wlasnie umknał...


"nie uwzględnił czegoś takiego jak parytet siły nabywczej, a polega on na tym, że w Polsce za tą samą kwotę można kupić znacznie więcej niż w USA bo co prawda elektronika, samochody itd u nas są droższe, ale usługi, jedzenie, itd o wiele tańsze i tu nie ma różnicy 30% tylko sięgają nawet 100%"

A tam, piszesz ogolnikami a czemu nie podasz jakichs przykładow? No jak konkretnie wyglada to porownanie parytetow siły nabywczej? he? :)
Praktycznie wszelkie produkty a zwlaszcza te pierwszej potrzeby sa tansze, bo jak porownasz np fajki to wyjdzie ze sa drogie, ale juz jak np mocniejsze alkohol to wcale nie. Niektore usługi sa faktycznie sporo drozsze ale to tez roznie bywa, ciezko to nawet porownywac bo czesto te uslugi maja zupełnie inny "skład". Na pewno najgorzej jest z opieka medyczna i dlatego pisalem zeby sie zabezpieczyl odpowiednim ubezpieczeniem (najlepiej u samego pracodawcy)


Co do miast, oka, betonowe dzungle nie musza sie kazdemu podobac, ale akurat Kalifornia jest piekna jako cały region, w miastach nie trzeba siedziec 24h (tak jak to piszesz niby wszyscy miejscowi robia...) a nawet jesli juz, to swietnych plaz miejskich tam od groma.
A miasta Kalifornia czyli LA, San Fran, San Diego (nie wiem do ktorego wybiera sie kakakakakboom) to tez nie takie zwykle, szare nudne betonowe dzungle. Oj dzieje sie tam dzieje :)

31.05.2010
20:30
smile
[28]

kakakakaboom! [ Konsul ]

k4m:

miasta w USA to poorane autostradami i ogromnymi parkingami malutkie centra

W Polsce zaś mamy mniej autostrad niż III Rzesza a o miejscu parkingowym można pomarzyć :D Na lepszych strzeżonych osiedlach w Warszawie np. są podziemne, niestety, jak masz większe auto, to nie wjedziesz, bo urwiesz lusterka ;)

w nocy nic się nie dzieje i mieszka tam sama biedota

Chyba sobie robisz jaja. W nocy nic się nie dzieje? W USA? :D

Ludzie dojeżdżają w dwie strony nie 10, a nawet 100km, bo tyle potrafią ciągnąć się miejskie aglomeracje.

Tu się zgodzę, ale nie widzę w tym nic złego. Skoro w jednym ośrodku miejskim mieszka 1/2 Polski, to chyba lepiej, jak aglomeracja ciągnie się na 100 km a nie jest skupiona na 10? Co do dojazdu, to prawda jest taka, że szuka się miejsca blisko pracy. Nie wiem czy jeździłeś kiedyś po Warszawie, ale podejrzewam, że dojazd z Targówka na Ursynów (22 km) może trwać dłużej, niż z Orange Country do centrum LA. Widać, jak Warszawa się gotuje i nikt nie umie z tym nic zrobić, pakują buspasy, ale nadal jest syf, kupa kasy idzie w reklamy typu "autobus zabiera tyle a tyle osób a zajmuje tyle co 3 samochody" a korki nadal są kilometrowe zaś autobusy przepchane i to po maksie... Coś Ci kolego nie wyszło, bo chyba nie masz pojęcia o nowoczesnej komunikacji, dojazd 35 km do Kopenhagi zajmował mi podziemną kolejką tyle, co zrobienie 8 km w Warszawie...

Miasta bez żadnej historii, przywiązania i poszanowania do budynków.

Dobrze, że nasz największy skarb, Pałac Królewski w Warszawie ma 30 lat... Historia? Dzieci tym nie wykarmię.

Amerykanie to ludzie w dużej mierze otyli, którzy poza siedzeniem w domu i gapieniem się w tv/komputer najbardziej lubią robić zakupy, jeść i oglądać filmy w kinie.

A Polacy to wyborni intelektualiści, którzy po pracy zajmują się działalnością charytatywną. Do kina nie chodzą, bo szkoda kasy.

ie ma tam praktycznie nocnego życia, clubbingu itd.

Skoro taki z Ciebie tradycjonalista przywiązany do historii i budynków, to powinieneś raczej być sceptycznie nastawiony do clubbingu. Ja jestem, rzesze nawalonych ludzi na ulicach co noc, kluby w cholerę zadymione fajkami. To jest dla Ciebie kultura? Co w tym lepszego, niż kino?

Do tego jest ogromny problem z przestępczością, emigrantami, praktycznie tyle samo co w PL ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa, a bogactwo USA generuje całkiem spora grupa milionerów i miliarderów, ale wciąż nieporównywalnie mniejsza do ogółu który żyje na można by powiedzieć Polskim poziomie.

Kolego, zacznijmy od tego, że masz spory problem z logiką. Tak, w USA średnią pensję krajową generują milionerzy. Ale wiesz co? W Polsce też! Dlatego go ahead, nie licz ich. Okaże się, że w USA średnio zarabia się 8500 zł a w Polsce 1300... I nie próbuj ratować się tym, że w USA jest ich trochę więcej i są bogatsi - bo populacja USA też jest "trochę" większa, niż nasza... Nie mówię o tym, że w porywach do 10% z nas przywozi kasę z Wysp i innych "zachodów", w tym USA...

Co do przestępczości... - stare info, ale ciekaw jestem co Ty na to...

Nie wiem jak Ty, ale wole żyć tutaj, w Unii Europejskiej, w kraju który ma świetne perspektywy na przyszłość

Jakie perspektywy konkretnie? Wejście do strefy Euro i podążanie ścieżką Grecji, czy krajów Półwyspu Iberyjskiego? Przyrost PKB to mamy rewelacyjny, w tym kwartale nawet niższy, niż USA... Ty mi lepiej powiedz jak to jest, że ludzie nawet w Warszawie, wolą iść do Biedronki a nie do Reala, kiedy 5-6 lat temu było zupełnie odwrotnie. To ten Twój przyrost PKB?

od 20 lat notujemy niezachwiany niczym rozwój gospodarczy i gonimy resztę Europy w bardzo szybkim tempie, za 10-15 lat pewnie nie będzie dużej różnicy po przekroczeniu granicy na Odrze, a już teraz stopniowo się zaciera

Haha, różnicy nie ma, bo z Odrą nie sąsiadują Niemcy a byłe NRD :D Przykro mi kolego, ale jesteś w błędzie. Nasłuchałeś się o "zielonej wyspie" w TVN-ie a dane ekonomiczne ignorujesz?

Zamiast od razu emigrować za granicę wystarczy przeprowadzić się do miasta gdzie zarobki często są o 30-50% wyższe niż średnia krajowa.

To daje 5250 na rękę. 7439 brutto. Tylko się nie śmiej, ale tyle płacą w Warszawie, ale wiesz kto? AMERYKAŃSKIE firmy, Sherlocku :) :) :) Nie mówię, że inne nie, ale spytaj kogoś kto już skończył 18 lat, gdzie najlepiej płacą w Warszawie oprócz Wiejskiej ;)

w Warszawie średnio zarobki wynoszą 4600zl. W wieku 17 lat, praktycznie bez wykształcenia i bez szukania miałem 11zł/ h jako telemarketer, a koledzy po 3 miesiącach pracy już mieli 15zł/h.

No! To jakby koledzy pracowali po 350 godzin miesięcznie, to by mieli tą Twoją średnią warszawską... Zapomniałeś napisać, czy netto, czy brutto :D

oza tym autor wątku nie uwzględnił czegoś takiego jak parytet siły nabywczej, a polega on na tym, że w Polsce za tą samą kwotę można kupić znacznie więcej niż w USA bo co prawda elektronika, samochody itd u nas są droższe, ale usługi, jedzenie, itd o wiele tańsze i tu nie ma różnicy 30% tylko sięgają nawet 100%.

Jeśli chodzi o parytet siły nabywczej, to USA są na PIERWSZYM miejscu na świecie, Polska "jedyne" 20 lokat niżej... Może wpadłbyś na to, gdybyś wiedział, jaki wpływ na cenę towaru ma koszt paliwa?

A tak wygląda najładniejsze polskie miasto, Wrocław :>


Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :) - kakakakaboom!
31.05.2010
20:37
[29]

k4m [ that boy needs theraphy ]

Zenedon---> Monachium to inna bajka. Nie wiem czy wiesz, ale to najbogatsze miasto jakie w Niemczech jest i dystans jaki mamy do pokonania rzeczywiście patrząc jak wszystko tam wygląda jest ogromny (byłem tam ok miesiąc temu i dobrze pamiętam, że szczękę zbierałem z podłogi). Bardziej chodziło mi o wschodnie landy, do których został nam niewielki dystans (80% średniej UE vs 60% na ziemiach Polski)

mos_def---> swoją opinię o USA wyrobiłem sobie na podstawie relacji osób z forum skyscrapercity, które tam były dlatego głownie mówię o architekturze i urbanistyce, a co do innych danych to korzystałem z najbardziej powszechnych źródeł, dlatego nie wiem jak to wygląda w rzeczywistości, mogę się tylko domyślać. Kraje o wysokich zarobkach na mieszkańca charakteryzuje to, że jedzenie, taxówki, fryzjerzy, komunikacja miejska, wszelkiego rodzaju opłaty, a nawet coca-cola itd itd są droższe i skądinąd wiem, że w Stanach też tak jest.

31.05.2010
20:45
[30]

mos_def [ Senator ]

k4m
krotki pytanie - osob z Kaliforni? czy ze wschodniego wybrzeza?
retoryczne w sumie... :)


kakakakaboom
ty sie jeszcze zastanawiasz ze tak dyskutujesz?
wieczorkiem moze wkleje ci tu pare filmikow co by cie ostatecznie przekonac :))

31.05.2010
20:48
[31]

fan realu madryt i raula [ Manolito ]

Jakie perspektywy konkretnie? Wejście do strefy Euro i podążanie ścieżką Grecji, czy krajów Półwyspu Iberyjskiego?

No to teraz pojechałeś. Wiesz chociaż jakie są przyczyny kryzysu w Grecji? Chyba nie.

31.05.2010
20:59
smile
[32]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Kocham takich marzycieli, co to pracują za marne grosze bo bez wykształcenia są, bo w sumie pomysłu na życie kompletnie nie mieli i generalnie zawczasu gdzieś w życiu dali się wyruchać, ale jak Oni wyjadą do tej Ameryki, to będą bogaci. Ja polecam zawód menedżera, albo biznesmena, bardzo popularne ostatnimi czasy ; )

Marzenia, piękna rzecz, życzę wam żeby się ziściły : )

31.05.2010
21:07
[33]

mos_def [ Senator ]

To znaczy ktorych, wymien nicki.

31.05.2010
21:10
smile
[34]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Takich jednych, z takimi drugimi, przykładów Ci nie brakuje tutaj na forum, w telewizji jak i pewnie wśród ludzi których znałeś/znasz : )

Bagatela dziwię się że tacy ludzi nie brzydzą się mówić po polsku, naprawdę : )

31.05.2010
21:16
[35]

czekers [ Legend ]

Powiedzmy sobie szczerze - Polska jest o te 50 lat za zachodem i zajmie nam to drugie tyle, by te różnice wyzerować. Albo znacznie szybciej, jeśli kraje zachodu zniżą się do poziomu podobnego naszemu :)

31.05.2010
21:33
[36]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Dycu=> Przeczytaj wątek zanim zaczniesz pieprzyć 3 po 3. Tutaj nie ma gloryfikowania Ameryki.

31.05.2010
21:35
smile
[37]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Aha, nie ma, sure : )

31.05.2010
21:37
[38]

mirencjum [ operator kursora ]

Jesteśmy ścisłą czołówką Europy w podnoszeniu cen. Nigdzie nie ma kraju gdzie cała ekonomia i "wolny rynek" mieści się w jednaj operacji - podwyżka. Podnoszenie cen najlepiej nam wychodzi.

"Energia elektryczna drożeje w Polsce najbardziej w całej Unii Europejskiej - wynika ze statystyk przedstawionych w piątek przez Eurostat. W latach 2008-2009 ceny w Polsce wzrosły o 17,9 proc., podczas gdy w UE spadły średnio o 1,5 proc....

...Eurostat informuje, że znacząco w latach 2008-2009 spadły ceny gazu: średnio w UE aż o 16 proc. Największe obniżki miały
miejsce w Belgii i Włoszech (26-29 proc.). W Polsce nastąpiła podwyżka cen o 5,8 proc."

31.05.2010
21:48
[39]

Herr Pietrus [ Gnusny Leniwiec ]

Ale my ciagniemy do poziomu cen w Euro, wiec wiesz... podwyżka o 4000% nawet jest neunikniona :-D

Pewnie, zę SA to nei raj, mają tam identyczne problemy jak my - durnych polityków, demonstracje pomyleńcóew na ulicach, narkotyki i przemoc, gwałty i rozboje, i otyłość wśród dzieci :-D

Ale nikt nmi nie wmówi, ze za średnia pensje Amerykanina kupię mniej niz za średnia pensję Polaka, ze żarcie jest tam koszmarnie drogie ( no, chyba zę się ma rodzinę na greenpoincie,c o an wszystko anrzeka ), ze drogi jest prąd, internet, rozmowy przez komórkę z ciotka Helen z Kanady, elektronika i markowe ciuchy.

USA/Niemcy/Francja to nei raj i ludzie maja tam identyczne problemy. Ale jednak zmagaja sie z nimi na nieco wyższej życowej stopie.

31.05.2010
22:06
[40]

jagged_alliahdnbedffds [ Rock'n'Roll ]

[23] M@zi_23
Też zostaję! Laski to ważna sprawa, jeśli o miejsca zamieszkania idzie :D

31.05.2010
22:22
[41]

k4m [ that boy needs theraphy ]

Tu się zgodzę, ale nie widzę w tym nic złego. Skoro w jednym ośrodku miejskim mieszka 1/2 Polski, to chyba lepiej, jak aglomeracja ciągnie się na 100 km a nie jest skupiona na 10? Co do dojazdu, to prawda jest taka, że szuka się miejsca blisko pracy. Nie wiem czy jeździłeś kiedyś po Warszawie, ale podejrzewam, że dojazd z Targówka na Ursynów (22 km) może trwać dłużej, niż z Orange Country do centrum LA. Widać, jak Warszawa się gotuje i nikt nie umie z tym nic zrobić, pakują buspasy, ale nadal jest syf, kupa kasy idzie w reklamy typu "autobus zabiera tyle a tyle osób a zajmuje tyle co 3 samochody" a korki nadal są kilometrowe zaś autobusy przepchane i to po maksie... Coś Ci kolego nie wyszło, bo chyba nie masz pojęcia o nowoczesnej komunikacji, dojazd 35 km do Kopenhagi zajmował mi podziemną kolejką tyle, co zrobienie 8 km w Warszawie...

Tylko, ze Polska jeszcze jest, nie ma co ukrywać bardzo daleko za krajami zachodu jeśli chodzi o komunikację, ale to się bardzo szybko zmienia. Przekroczyliśmy już próg kiedy liczą się głownie potrzeby doraźne, teraz możemy sobie pozwolić na inwestycje, które zwrócą się w dłuższej perspektywie czasu i dla Warszawy jest to: 2 linia metra, obwodnica Warszawy (buduje się właśnie), miasto kupuje ogromną ilość tramwajów i autobusów, modernizuje drogi itd. itp, a to samo dzieje się we Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Krakowie, GOPie i każdym liczącym się mieście.

Dobrze, że nasz największy skarb, Pałac Królewski w Warszawie ma 30 lat... Historia? Dzieci tym nie wykarmię.

Moim zdaniem szydzenie z tego, że Warszawa została przez hitlera zrównana z ziemią jest co najmniej nie na miejscu. Przynajmniej staramy się, żeby dobytek naszej historii i kultury przetrwał, a nie równamy go z ziemią z własnej woli pod budowę autostrad i parkingów.

Jakie perspektywy konkretnie? Wejście do strefy Euro i podążanie ścieżką Grecji, czy krajów Półwyspu Iberyjskiego? Przyrost PKB to mamy rewelacyjny, w tym kwartale nawet niższy, niż USA... Ty mi lepiej powiedz jak to jest, że ludzie nawet w Warszawie, wolą iść do Biedronki a nie do Reala, kiedy 5-6 lat temu było zupełnie odwrotnie. To ten Twój przyrost PKB?

Niemcy też wolą kupować w dyskoncie zamiast przepłacać w droższych hipermarketach. Nie zmienia to faktu, że zarówno biedronki jak i reale ciągle się budują więc popyt na oba rodzaje sklepów rośnie. Może Cie zdziwię, ale przyrost PKB wyniósł 216% między 92 a 02, a to jest o wiele, wiele więcej niż w przypadku państw zachodu. Jesteśmy teraz na poziomie jakim była Hiszpania około 2000 roku, a jak wygląda teraz tam życie chyba wiesz i nie różni się ono zbytnio od tego we Francji, Włoszech czy Niemczech.

Haha, różnicy nie ma, bo z Odrą nie sąsiadują Niemcy a byłe NRD :D Przykro mi kolego, ale jesteś w błędzie. Nasłuchałeś się o "zielonej wyspie" w TVN-ie a dane ekonomiczne ignorujesz?

Nie jestem na tyle naiwny, żeby podniecać się "zieloną wyspą". Każdy chyba zdaje sobie z tego sprawę, że to w perspektywie czasu nie znaczy praktycznie nic, liczy się długoterminowy wzrost PKB, który już przytoczyłem wcześniej i jest bardzo zadowalający. Może zdziwi Cie to, ale po upadku komunizmu byliśmy na równym poziomie gospodarczym co Ukraina, teraz różnica w pensjach wynosi 3:1 na naszą korzyść. NRD gdzie życie złe wcale nie jest też gonimy. Od pewnego poziomu rozwoju gospodarczego ludzie już nie stają się szczęśliwsi, poczytaj badania na ten temat

To daje 5250 na rękę. 7439 brutto. Tylko się nie śmiej, ale tyle płacą w Warszawie, ale wiesz kto? AMERYKAŃSKIE firmy, Sherlocku :) :) :) Nie mówię, że inne nie, ale spytaj kogoś kto już skończył 18 lat, gdzie najlepiej płacą w Warszawie oprócz Wiejskie

Pensje GUS podaje ZAWSZE bruttno nie netto, więc nawet nie wiem skąd Ci się biorą takie liczby jak 7,5tyś. Co do tego, że tyle płacą Amerykanie, ok mi to ani trochę nie przeszkadza, ważne żeby płacili. A jak ktoś chce to może zarobić tysiące, a nawet miliony zakładając własny biznes, znam takie rodziny, którym to się udało

No! To jakby koledzy pracowali po 350 godzin miesięcznie, to by mieli tą Twoją średnią warszawską... Zapomniałeś napisać, czy netto, czy brutto :D

Tylko, że to są pensje dla osób bez żadnego wykształcenia (17-22 lat!!), które poszły po najmniejszej linii oporu, a i tak wyciągają średnią krajową, jak ktoś ma ambicje i potrafi coś poza narzekaniem na to jak mu tutaj źle zarobi bez problemu i 4,5tyś, oczywiście brutto. A to ekwiwalent 6,000zł na zachodzie z czego w takiej Holandii odprowadza się 40-50% podatku.

Jeśli chodzi o parytet siły nabywczej, to USA są na PIERWSZYM miejscu na świecie, Polska "jedyne" 20 lokat niżej... Może wpadłbyś na to, gdybyś wiedział, jaki wpływ na cenę towaru ma koszt paliwa?

Nie, Amerykanie nie są na pierwszym miejscu tylko kraje trzeciego świata. Cena paliwa ma wpływ na PKB, ale nie tak duży jak Ci się wydaje. Największą rolę mają codzienne opłaty takie jak jedzenie, picie, energia itd... Za przykład niech posłużą papierosy w Indiach kosztujące 1,5zł i w Niemczech 20zł. Przeciętny mieszkaniec Indii mimo 15 krotnie niższej pensji może sobie kupić paczkę pracując niewiele więcej niż Niemiec. Oczywiście na samochód będzie zarabiał całe życie, nie 2-3 lata.

Co do Wrocławia to dałeś żałosny przykład. Ja pokazałem CENTRUM Houston, miasta które w USA rozwija się praktycznie najszybciej ze wszystkich i od Wrocławia jest większe ponad 5x. Wklej zdjęcie z samego rynku/starego miasta/śródmieścia to pogadamy.

Podsumowując moje wywody uważam, że w PL nie jest wcale tak źle i będzie o wiele lepiej bo szykują się ogromne inwestycje w zakresie energetyki, infrastruktury (do 2012 w najgorszym wypadku liczba autostrad i dróg ekspresowych się podwoi) i całej masy innych dziedzin. Z resztą może jestem przesadnym optymistą bo minie 5 lat zanim wejdę na rynek pracy, jestem dopiero po 18nastce i czekają mnie jeszcze studia i wierze, że będzie lepiej, a jeśli nie to mam nadzieję, że przyczynię się swoją pracą (i setki tysięcy młodych osób, które mają większe ambicje, niż tylko wyjazd z kraju i narzekanie) do tego żeby tak było

mos_def---> z Kalifornii osoby też się wypowiadały i część stwierdziła, że LA to najbrzydsze miasto na świecie, a część że aż takie złe nie jest. Więc pewnie coś po środku. Sam bym chętnie zwiedził SF i SD oraz z innych miast Amerykańskich przede wszystkim Washington który ma jako tako Europejską urbanistykę, NY, Chicago i Boston.

mirencjum---> musimy dorównać ceną w EU, a poza tym nasz sektor energetyczny oparty na węglu jest wyjątkowo mało wydajny. Paradoksalnie nic w ekonomii nie ginie i te pieniądze później i tak do nas wracają.

Herr---> wiadomo że za średnia pensje Amerykanin kupi sobie o wiele więcej niż Polak, ale to nie jest tak kolosalna różnica o jakiej mówi kakaboom. Pensję to jedno, parytet siły nabywczej to drugie

[Edit] zapomniałem wspomnieć o takim ciekawym zjawisku jak urban sprawl, polegającym na tym, że miasta nie rozwijają się w centrum (w którym to mieszkają głownie kolorowi i biedota) tylko, zajmują coraz to większe połacie przedmieść, do tego stopnia, że nie opłaca się budować zbiorowej komunikacji (bodaj 4 miasta w US mają metro, mniej niż w Niemczech), a ceny za paliwo wzrosły w ostatnich latach z 1$ do 4$ za galon, jeśli jeszcze bardziej skoczą to Amerykanie będą mieli wielki problem, bo albo wydadzą miliardy na dywersyfikacje transportu, albo rocznie będą tracić znaczną część swoich pensji na paliwo. Dobrym przykładem jest Detroit- miasto które ok 1960 roku miało 2mln mieszkańców, obecnie niespełna 1mln

31.05.2010
22:31
[42]

zapomnialem_stary_login [ Konsul ]

mirencjum--> jeszcze w styczniu/lutym propaganda piała że gaz staniał i że jest super. Istotnie tak się stało, tylko że przy okazji podnieśli opłaty stałe i zmienne (czyli te co do których nikt nie wie co to właściwie jest). W efekcie gaz podrożał, ale o tym już w telewizji nie mówiono.

No ale można dalej mówić że Korwin to oszołom, płakać i płacić. Skoro 20 lat się wytrzymało, to i następne 20 lat niewolnictwa podatkowego się zniesie, grunt żeby rządzili złotouści i ładni, a nie "oszołomy".

31.05.2010
22:53
[43]

Bukol88 [ _-LORD VADER-_ ]

Cytuję tekst pewnej piosenki... bez wulgaryzmów (oczywiście) "Powiedz mi kurde po co nawalonemu piękne miasto nocą" każdy powinien wiedzieć o co mi chodzi...

31.05.2010
23:48
[44]

k4m [ that boy needs theraphy ]

Amerykański sen--->


Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :) - k4m
01.06.2010
00:22
[45]

Zenedon [ Burak cukrowy ]

Polski sen?

Monachium to inna bajka. Nie wiem czy wiesz, ale to najbogatsze miasto jakie w Niemczech jest i dystans jaki mamy do pokonania rzeczywiście patrząc jak wszystko tam wygląda jest ogromny (byłem tam ok miesiąc temu i dobrze pamiętam, że szczękę zbierałem z podłogi). Bardziej chodziło mi o wschodnie landy, do których został nam niewielki dystans (80% średniej UE vs 60% na ziemiach Polski)

Z tym, że w byłym NRD nikt normalny nie chce mieszkać. Teraz na miejsce autochtonów masowo przybywają Polacy;).

Dobrym przykładem jest Detroit- miasto które ok 1960 roku miało 2mln mieszkańców, obecnie niespełna 1mln
Na co dobrym przykładem? Nie przekłamuj panie kolego. Równie dobrym przykładem mógłby być w tej sytuacji Nowy Orlean.


Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :) - Zenedon
01.06.2010
00:27
[46]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Nie bardzo rozumiem sens tego tematu. Czego się spodziewaliście? Że wydobędziemy się spod sowieckiego buta i w przeciągu dwudziestu lat zbudujemy krainę mlekiem i miodem płynącą? Ja uważam, że powinniśmy być zadowoleni, że poziom życia przeciętnego Polaka wygląda w tej chwili tak, jak wygląda - biorąc pod uwagę kolejne nieudolne rządy, grubą kreskę, korupcję, nepotyzm, a przede wszystkim, ogólnie, coś, co nazywa się "dziadowskim państwem". Prawdopodobnie będzie się nam żyło coraz lepiej, co nie znaczy, że polskie miasta zaczną nagle przypominać Monachium czy Wiedeń.

A tak w ogóle, to najlepszym rozwiązaniem jest odrzucenie, na ile to możliwe, maksymy "konsumuję, więc jestem" - jesteśmy wtedy ponad różnymi kryzysami, mniej lub bardziej doraźnymi. Pomijam oczywiście problem ubóstwa, ale toć nie o tym jest tutaj mowa, tylko o tym, że biedny Polak musi tyrać na iPada.

01.06.2010
01:14
[47]

Finthos [ Generaďż˝ ]

Hajle=> temat, poza autorem szukającym rady w sprawie pracy, w mojej ocenie miał być prześmiewczy. Polacy stale miotają się między dwoma skrajnościami: albo jesteśmy wobec siebie pełni uwielbienia i wyśmiewamy wszystkich innych, albo marudzimy na wszystko.
Nie mówię, że jest źle. Ba, urodziłem się w 1990 r., a sam zdążyłem zauważyć jak dużo się zmieniło i się zmienia. Ale niech nikt nie próbuje mi wmawiać, że to choćby porównywalne warunki srednie w porównaniu z Zachodem. W Polsce się fajnie żyje, jak masz w gospodarstwie domowym z 12-14 koła brutto minimum. (i nie piszę o Warszawie, bo jej realiów cenowych nie znam)
To jest jakoś dwukrotność średniej krajowej. Jasne, że na Zachodzie też nie wszyscy mają różowo, ale mam znajomych, którzy siedzieli trochę w UK i to akurat raczej na zmywaku niż w biurze-zgodnie twierdzą, że mimo wszystko żyło im się tam łatwiej.

01.06.2010
10:01
[48]

smokinnhobo [ czolgista ]

k4m dobrze prawi

01.06.2010
10:31
[49]

smuggler [ Advocatus diaboli ]

A ja wam mowie, ze z perspektywy faceta, ktory pamieta PRL, gdzie szczytem szpanu byly puste puszki po zachodnim piwie na regale z pazdzierza. a posiadacz oryginalnych Wranglerow (wartych srednia krajowa) byl prawie-ze-bogiem, ze nie jest zle.

Kiedys roznica pomiedzy Polska i Niemcami byla wrecz niebotyczna - za nedznych 100-200 marek zarobionych w Niemczech na myciu szyb na swiatlach w Polsce zyles jak panisko przez trzy miesiace, a niezle przez pol roku. Nadal jestesmy biednym krajem i dlugo nim bedziemy, ale nie jestesmy juz zebrakami, co to - autentyk - gotowali sobie konserwy za pomoca grzalki elektrycznej w umywalce haotelowej w pokoju zeby zaoszczedzic pare $ na jedzeniu (to autentyk - gdy polska orkiestra filharmoniczna dawala tournee po USA). Albo sikalismy pod murem, bo toaleta za jedna dojczemarke to byla nasza dniowka.

Pewnie, ze wspolczesne pokolenie ma w d... co bylo kiedys i jak sie porownuje to z najbogatszymi krajami Europy, po czym w rozpacz i placz, ze dziady i to wszystko wina politykow (no i grubej kreski, bez niej mielibysmy PKB jak co najmniej San Marino :)).

Roznica pomiedzy "nami" i "wami" jest taka, ze mysmy mogli tylko marzyc o bezwizowym ruchu, o pojechaniu na wakacje - chocby autostopem - np. do Wiednia czy Hiszpanii, pracy za "normalne" pieniadze na Zachodzie etc. Wy to mozecie robic - ale prosciej siasc i ponarzekac. Mniej sie czlowiek zmeczy i zaraz mu lzej, ze to "oni" sa winni, nie ty, czy ja.

A w Polsce da sie dobrze zyc. Nie kazdemu, i nie zawsze lekko to osiagnac ale sie da. A komu sie nie podoba, zawsze moze LEGALNIE przeniesc sie tam, gdzie jego zdaniem bedzie mu prosciej, latwiej, milej.

Wiec, marudy moje kochane, przestancie jojczyc i smarkac. Cieszcie sie tym, co macie albo szukajcie swej szansy tam, gdzie mozecie miec wiecej. Macie to, czego mysmy nie mieli - wolnosc, wolnosc stanowienia o swoim losie. I nawet nie wiecie jaki to kure***sko wazne, bo sie wam wydaje, ze to cos tak oczywistego jak powietrze. A powietrze doceni dopiero ten, co sie dusil z jego braku. Czego wam nie zycze. Ale nawet nie wiecie jak macie dobrze, poki nie zobaczycie jak mozecie miec przejeb.... gdy zabiora wam to, co waszym zdaniem po prostu jest.

20 dni tyrac na Ipada? :) Ja na walkmana pracowalem miesiac. Uzywanego. ZX Spectrum 48 KB - 6 miesiecy mojej pensji. I sie cieszylem, ze sie dorobilem, ze to mam. :P

01.06.2010
12:38
[50]

In Flames [ Legionista ]

smuggler - tak, rzeczywiście - mam chęć to jadę do Wiednia lub Hiszpanii - jasne. Sęk w tym, że więcej podróżowałem będąc małym brzdącem właśnie za PRLu. Takie "zwykłe" zachcianki dla zachodnich ludzi to dla nas są wciąż marzenia ściętej głowy. Pracujesz rok (jeśli masz pracę bo ja od roku staram się znaleźć i nic, chociaż mam wyższe wykształcenie techniczne), odkładasz, w międzyczasie kupujesz co chcesz i pod koniec stać Cie na piękne wakacje gdzieś hen, hen daleko - tak się żyje na zachodzie. Mając mieszkanie, samochód, kupę gadżetów i owe wakacje, nie przejmujesz się czy jak kupisz nowe HTC, bo masz taki konsumpcyjny kaprys, starczy Ci na jedzenie... Wiem, że niektórym się powodzi i doszli do tego ciężką pracą (ukłon w Twoją stronę), ale możesz się mieć równie dobrze za szczęśliwca, bo rzeczywistość dookoła mnie nie jest taka różowa. Większość znajomych, rodziny ledwo wiąże koniec z końcem. A żyję w mieście powyżej 200 tyś. mieszkańców, czyli też nie jakaś zabita dechami wiocha.

Wypisałem sobie już receptę - emigruję. I mam nadzieję nie wracać. Kiedyś było to nie do pomyślenia, ale człowiek dorasta i ma gdzieś takie hasła jak 'patriotyzm' itp. Skoro kraj ma mnie w d... to czemu ja mam się przejmować nim? Dla każdego najważniejsza jest rodzina i najbliższe otoczenie, wszystko powyżej to ułuda, nic nie znaczące słowa. Nikt się tym tak naprawdę nie przejmuje, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. U polityków widać to aż za dobrze.

01.06.2010
12:52
[51]

Fett [ Avatar ]

nevermind

01.06.2010
12:54
[52]

Drackula [ Bloody Rider ]

wyższe wykształcenie techniczne? i od roku nie mozesz znalezc pracy? To moze szukaj takiej gdzie niekoniecznie zaplaca ci 10 tys na reke :)
Inna opcja to ze jestes strasznie mizerny i nikt takiego pracownika jak ty nie chce zatrudnic. Uwazasz ze bez doswiadczenia po studiach (cholera wie jak dluga przerwa) na zachodzie CIe przyjma z otwartymi ramionami? Tu tez sie szuka pracy okolo 3 miesiecy i tez trzeba miec juz jakies doswiadczenie.

Ludzie to jednak maja fajne wyobrazenia o zachodzie czy tez USA :)
Teraz to jak jestescie zdolni i posiadacie wiedze to najlepiej szukac pracy w karajcahc arabskich, petrodolary placa niezle za takich ludzi, czesto czysta kasa na raczki bez opodatkowania. Tyle ze to nie jest oferta raczej dla ludzi prosto po studiach.

01.06.2010
12:59
smile
[53]

kakakakaboom! [ Konsul ]

k4m, zacznijmy od tego, że darujesz sobie żonglowanie bezsensownymi zdjęciami. Naprawdę myślisz, że obchodzi mnie, jak coś wygląda z lotu ptaka? Jakie to ma znaczenie? Masz dla przykładu jedno z większych polskich miast. Ja tu jakiejś większej różnicy nie widzę. I tu moloch i tu moloch, tyle, że to Twoje Houston ma 3x więcej mieszkańców, niż szpetota po prawej. No i pewnie 100x więcej perspektyw.

Może sobie wyobrażasz, że amerykańskie aglomeracje są straszne, bo żyje tam kupa ludzi w jednym miejscu i są jakby fabrykami pracowników - pewnie masz rację, ale w moim polskim bloku, na jednej klatce, mieszkało ponad 100 osób, w samym bloku pół tysiąca a bloków było 40 w kupie. I to chciałem Ci zobrazować fotką z Wrocławia.

I dalej lecimy:

(...)Polska jeszcze jest, nie ma co ukrywać bardzo daleko za krajami zachodu jeśli chodzi o komunikację, ale to się bardzo szybko zmienia (...)

100 lat temu nie było lodówki, mikrofalówki i linii lotniczych, na ulice wyjeżdżały pierwsze samochody, które zliczyłbyś na palcach jednej ręki a coś zbliżone do dzisiejszego telewizora miało zostać wynalezione za 30 lat.

Wtedy właśnie Węgrzy zaczęli budować metro w Budapeszcie. Amerykanie zademonstrowali ten pomysł kilkadziesiąt lat wcześniej i lada chwila też mieli oddać pierwsze linie. Dla Brytyjczyków nie było to nic odkrywczego.

W Polsce, po 11 latach budowy oddano 23 kilometry metra w 1995 roku.

Obwodnice i drogi się budują - głównie za sprawą Unii, ale nie sraj ogniem przed finalizacją, bo możesz się poparzyć. W Olsztynie robiono kilkanaście km wylotówki ze 3 lata temu, wielkie halo, droga została oddana do użytku i do dziś jest symbolem polskiej inżynierii. Nowiutki asfalt a jak jedziesz 80 km na godzinę, to jakbyś walił po żwirze, niebawem cała droga będzie ponownie rozbierana i przez kolejne 2 lata budowana na nowo. Dodam, że to jedna z większych inwestycji w tym mieście, oprócz obowdnicy, o której wszyscy mówią, która "na pewno" będzie, ale nikt jej na oczy nie widział (z wyjątkiem planów). W Warszawie też zbyt wiele się w kwestii dróg nie zmienia, ale możesz zobaczyć to sam, w sercu miasta, między Złotymi Tarasami a Pałacem Kultury jest najgorsza droga w mieście, jaką kiedykolwiek widziałem (a widziałem wiele, od Serbii po Albanię), przy Dworcu Wileńskim autobusy zwalniają do 15 km/h, bo na buspasie są takie wyrwy, że w normalnym aucie urwałoby Ci koło (nie żartuję, bo sam byłem tego świadkiem), mam Ci pisać dalej? Myślisz, że ktoś to łata? Mówię o dziurach, które są na najważniejszych węzłach komunikacyjnych od 15-20-30 lat! To są te Twoje szybkie zmiany? :) Rozumiem, że jest sporo inwestycji i tu masz rację, ale poczekajmy pokornie aż się sfinalizują. Do tego czasu mówię otwarcie - gówno się robi z polskimi drogami i każdy kierowca Ci to powie a jak nie wierzysz, to jedź nad morze z Warszawy a zobaczysz co mam na myśli, jak będziesz wracał.

Co do kupowania taboru, to świetnie, po prostu świetnie, niestety, to nic nie da. Po wyjściu z UW ok. 15 autobusy jeżdżą co 2 minuty a i tak do żadnego nie wsiądziesz, bo się nie zmieściśz. Jeśli ZTM kupi tyle autobusów, że będą jeździły co 30 sekund, to może się udać, ale najpewniej wszystko i tak będzie stało w wielkim autobusowym korku, to jak próba zjedzenia zupy widelcem.

Przynajmniej staramy się, żeby dobytek naszej historii i kultury przetrwał, a nie równamy go z ziemią z własnej woli pod budowę autostrad i parkingów.

To opowiedz nam o tym, jak Amerykanie niszczą dorobek własnej historii pod autostradami.

Może Cie zdziwię, ale przyrost PKB wyniósł 216% między 92 a 02, a to jest o wiele, wiele więcej niż w przypadku państw zachodu.

A jakbyś dał dziecku w USA hamburgera i dziecku w Etiopii hamburgera, to ten drugi dostałby 100x więcej, niż pierwszy :) W USA przyrost PKB od 1990 do 2000 to około 150%. Tylko zwróć uwagę na fakt o jakich rzędach wartości mówimy, bo niektóre kraje świata mogą odnotować wzrost PKB o 1000% a i tak obywatele będą jeść ciepły posiłek raz w tygodniu. Ważne jest też to, z jakiej pozycji startowało USA w 1990 a w jakiej była Polska w 1990. I skąd się ten przyrost brał. Ale to chyba wie każdy.

Może zdziwi Cie to, ale po upadku komunizmu byliśmy na równym poziomie gospodarczym co Ukraina, teraz różnica w pensjach wynosi 3:1 na naszą korzyść.

Powtarzam, za 200 lat miejmy przyrost PKB o 150%, tak jak USA w latach 1990-2000 a wtedy porozmawiamy o tym, do czego piejesz. Naprawdę nie jest żadnym cudem gospodarczym fakt, że duży kraj w środku Europy po wyjściu z radzieckiej okupacji zaczął się dynamicznie rozwijać.

Pensje GUS podaje ZAWSZE bruttno nie netto, więc nawet nie wiem skąd Ci się biorą takie liczby jak 7,5tyś. Co do tego, że tyle płacą Amerykanie, ok mi to ani trochę nie przeszkadza, ważne żeby płacili. A jak ktoś chce to może zarobić tysiące, a nawet miliony zakładając własny biznes, znam takie rodziny, którym to się udało

Po pierwsze - co do GUS - to jak widziałeś w pierwszym przykładzie, posłużyłem się pensjami netto - bo z 3500 brutto to może nie wystarczyć na wynajęcie mieszkania a to by mi utrudniło porównanie. I mówimy o 3500 netto.

Jeśli Ty mówisz o 5250 brutto, to przykro mi, ale w zasadzie opowiadasz historię Pana Zenka na nowo - dlaczego więc mamisz nas wysokimi zarobkami w miastach, skoro jak sam przyznałeś, są one na poziomie tych z pierwszego posta (3500 netto)?

Dalej - własny biznes założysz wszędzie, tylko, że w Anglii zrobisz to jednym telefonem a w Polsce się nalatasz, pracownika zatrudnisz na 1/8 etatu, albo w ogóle na czarno, bo jego koszty będą miażdżące, szczególnie w początkowym etapie działalności a jak Ci się uda i nie będziesz miał wystarczająco szerokich pleców na górze, to zawsze możesz skończyć jak Optimus.

Tylko, że to są pensje dla osób bez żadnego wykształcenia (17-22 lat!!), które poszły po najmniejszej linii oporu, a i tak wyciągają średnią krajową, jak ktoś ma ambicje i potrafi coś poza narzekaniem na to jak mu tutaj źle zarobi bez problemu i 4,5tyś, oczywiście brutto. A to ekwiwalent 6,000zł na zachodzie z czego w takiej Holandii odprowadza się 40-50% podatku.

I tu walnąłeś w sedno. Średnia krajowa to przychody niepełnoletnich gamoni na helpdesku, którzy zarabiają tyle, że są zmuszeni do mieszkania z rodzicami. 4,5 brutto to naprawdę jest marna kasa i to staramy Ci się uświadomić.

A z Holandią, to strzeliłeś sobie w stopę. ~5800 zł to 1400 euro. 1400 euro to MINIMALNA stawka w Holandii. Jako, że to poniżej 17k euro rocznie, stopa podatkowa w tym przypadku to 33.5%. Czyli wg Ciebie jak ktoś jest ambitny, to zarobi bez problemu tyle, co przerzucacz gnoju w Holandii.

Żeby Cię dobić jeszcze bardziej - po doliczeniu zusu, zdrowotnego i wszystkich części składowych polskich podatków od przychodów, okazuje się, że podatki są niższe w takiej, np. Danii.

Nie, Amerykanie nie są na pierwszym miejscu tylko kraje trzeciego świata. Cena paliwa ma wpływ na PKB, ale nie tak duży jak Ci się wydaje. Największą rolę mają codzienne opłaty takie jak jedzenie, picie, energia itd... Za przykład niech posłużą papierosy w Indiach kosztujące 1,5zł i w Niemczech 20zł.

Po pierwsze - papierosy to używki a nie podstawowe dobra, ale ok. W USA wielu ludzi rzucało palenie, gdy w 2007 fajki podrożały do 3-5$ za paczkę. W Polsce początkujący webdeveloper ma 12 zł na godzinę, w USA 15-20$. To odwrotna sytuacja, wyobraź sobie, że papierosy w Indiach (Polska) kosztują 20 zł a w Niemczech (USA) - 25. I co powiesz na takie relacje?

Nie mówiłem o cenie paliwa i PKB a o cenach paliw i cenach produktów. Co do codziennych opłat - w Polsce są znacznie wyższe, relatywnie, czego dowodzi pierwszy post czy przykład fajek.


Pośmiejmy się kryzysu w USA :) :) :) - kakakakaboom!
01.06.2010
13:09
[54]

kakakakaboom! [ Konsul ]

Co do parytetu siły nabywczej, to nie wiem skąd bierzesz takie bzdury wyssane z palca:



I nie zwracaj uwagi na pozycję na liście a nominalne PPP.

01.06.2010
13:13
[55]

In Flames [ Legionista ]

Drackula - na początku szukałem normalnej pracy, później - jakiejkolwiek. Nawet na stacji benzynowej. Nie muszę od razu chodzić pod krawatem, ważne, żebym miał pieniądze na życie. A jak wyjadę to zacznę od podstaw, obojętnie gdzie, mogę być kurierem, zmywać, sprzątać, cokolwiek. To i tak lepsze niż dziadować tutaj za jałmużnę.

01.06.2010
15:21
[56]

smuggler [ Advocatus diaboli ]

In Flames

smuggler - tak, rzeczywiście - mam chęć to jadę do Wiednia lub Hiszpanii - jasne. Sęk w tym, że więcej podróżowałem będąc małym brzdącem właśnie za PRLu.

>>>>Wiesz, nie wiem kim byli twoi rodzice ale dostac paszport od wladz PRL proste nie bylo, a podrozowanie, gdy miesieczna pensja starczala na obiad w Mac Donaldzie - dla jednej osoby - wiazalo sie z pewnym dyskomfortem psychicznym. przynajmniej tak mial zwykly "peerelowiec". Moze miales ojca gdzies we wladzach, moze cennego fachowca - ale skarz Bog, to na pewno nie byla norma. Mnie za PRL wladza raz wypuscila na Wegry a potem uznala, ze starczy mi tego szlajania sie po swiecie...


Takie "zwykłe" zachcianki dla zachodnich ludzi to dla nas są wciąż marzenia ściętej głowy.

>>>Zalezy co rozumiesz za "zwykle", bo na ajpody, wakacje w dobrym hotelu nad cieplym morzem, czy zachodni (choc uzywany ale i tak o kosmos lepszy niz Polonez majacy tyle samo lat) samochod czlowieka w III RP zasadniczo stac.

Pracujesz rok (jeśli masz pracę bo ja od roku staram się znaleźć i nic, chociaż mam wyższe wykształcenie techniczne),

>>>Jak jestes naprawde dobry, to masz caly swiat do dyspozycji...

odkładasz, w międzyczasie kupujesz co chcesz i pod koniec stać Cie na piękne wakacje gdzieś hen, hen daleko - tak się żyje na zachodzie.

>>>Ja tak zyje. :)

Mając mieszkanie, samochód, kupę gadżetów i owe wakacje, nie przejmujesz się czy jak kupisz nowe HTC, bo masz taki konsumpcyjny kaprys, starczy Ci na jedzenie...

>>> Ale 20 lat temu w ogole nawet o tym marzyc nie mogles. Teraz jest to zasadniczo w zasiegu - roznica jak pomiedzy lotem na Ksiezyc, a lotem do Australii.


Wiem, że niektórym się powodzi i doszli do tego ciężką pracą (ukłon w Twoją stronę), ale możesz się mieć równie dobrze za szczęśliwca, bo rzeczywistość dookoła mnie nie jest taka różowa.

>>>Wcale nie twierdze, ze tu jest fajnie i rozowo. Ale umiem docenic zmiany, ktore zaszly przez 20 lat.


Wypisałem sobie już receptę - emigruję. I mam nadzieję nie wracać. Kiedyś było to nie do pomyślenia, ale człowiek dorasta i ma gdzieś takie hasła jak 'patriotyzm' itp. Skoro kraj ma mnie w d... to czemu ja mam się przejmować nim? Dla każdego najważniejsza jest rodzina i najbliższe otoczenie, wszystko powyżej to ułuda, nic nie znaczące słowa. Nikt się tym tak naprawdę nie przejmuje, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. U polityków widać to aż za dobrze.

>>>Kazdy ma prawo tak sobie ukladac zycie, jak ma ochote. Chcesz emigrowac - mozesz. I to jest tez jedna ze zmian, ktora zaszla w ciagu owych lat...

01.06.2010
15:35
smile
[57]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

A jak wyjadę to zacznę od podstaw, obojętnie gdzie, mogę być kurierem, zmywać, sprzątać, cokolwiek. To i tak lepsze niż dziadować tutaj za jałmużnę.

Ambitnie : )

01.06.2010
16:20
smile
[58]

k4m [ that boy needs theraphy ]

100 lat temu nie było lodówki, mikrofalówki i linii lotniczych, na ulice wyjeżdżały pierwsze samochody, które zliczyłbyś na palcach jednej ręki a coś zbliżone do dzisiejszego telewizora miało zostać wynalezione za 30 lat.

Wtedy właśnie Węgrzy zaczęli budować metro w Budapeszcie. Amerykanie zademonstrowali ten pomysł kilkadziesiąt lat wcześniej i lada chwila też mieli oddać pierwsze linie. Dla Brytyjczyków nie było to nic odkrywczego.

W Polsce, po 11 latach budowy oddano 23 kilometry metra w 1995 roku.


Znam się trochę na historii i to co piszesz nie jest dla mnie nowością, jednak pomijasz takie kwestie jak 123 lata zaborów, kiedy nikt nie dbał o to, żeby prowincje jakimi były Polskie ziemie miały coś takiego jak metro. Dla przykładu Budapeszt stał się po 1867 roku drugą stolicą potęgi jaką były Austro-Węgry i kasy mieli tak dużo, że właśnie wydawano je na takie luksusy jak metro. Później nastała 2 RP, która ekonomicznie była krajem bardzo ubogim (25% PKB Wielkiej Brytanii, Czechosłowacja w tym samym okresie miała ponad 2x tyle, Niemcy też), słabo zurbanizowanym (jedynie 30% społeczeństwa mieszkało w miastach) i wciąż słabo zintegrowanym pod względem infrastruktury, różniącej się pomiędzy zaborami. Często występujące porównania do poziomu gospodarki Hiszpanii w tamtym okresie ma się nijak do rzeczywistości, bo kraj ten zaczął się rozwijać dopiero po 2 wojnie światowej kiedy nam tej szansy przez komunizm nie dano. Za czasów komunizmu PKB praktycznie pozostało na tym samym poziomie między 70 a 90 rokiem.

Obwodnice i drogi się budują - głównie za sprawą Unii, ale nie sraj ogniem przed finalizacją, bo możesz się poparzyć. W Olsztynie robiono kilkanaście km wylotówki ze 3 lata temu, wielkie halo, droga została oddana do użytku i do dziś jest symbolem polskiej inżynierii. Nowiutki asfalt a jak jedziesz 80 km na godzinę, to jakbyś walił po żwirze, niebawem cała droga będzie ponownie rozbierana i przez kolejne 2 lata budowana na nowo. Dodam, że to jedna z większych inwestycji w tym mieście, oprócz obowdnicy, o której wszyscy mówią, która "na pewno" będzie, ale nikt jej na oczy nie widział (z wyjątkiem planów). W Warszawie też zbyt wiele się w kwestii dróg nie zmienia, ale możesz zobaczyć to sam, w sercu miasta, między Złotymi Tarasami a Pałacem Kultury jest najgorsza droga w mieście, jaką kiedykolwiek widziałem (a widziałem wiele, od Serbii po Albanię), przy Dworcu Wileńskim autobusy zwalniają do 15 km/h, bo na buspasie są takie wyrwy, że w normalnym aucie urwałoby Ci koło (nie żartuję, bo sam byłem tego świadkiem), mam Ci pisać dalej? Myślisz, że ktoś to łata? Mówię o dziurach, które są na najważniejszych węzłach komunikacyjnych od 15-20-30 lat! To są te Twoje szybkie zmiany? :) Rozumiem, że jest sporo inwestycji i tu masz rację, ale poczekajmy pokornie aż się sfinalizują. Do tego czasu mówię otwarcie - gówno się robi z polskimi drogami i każdy kierowca Ci to powie a jak nie wierzysz, to jedź nad morze z Warszawy a zobaczysz co mam na myśli, jak będziesz wracał.

Dlatego dopiero teraz kiedy od 20 lat mamy równe szanse i gospodarkę wolnorynkową można naszym władzom cokolwiek zarzucić. Jednak trzeba wziąć poprawkę na to, że dopiero teraz za sprawą dotacji unijnych rząd ma wystarczające środki na to, żeby wyrównać ogromną przepaść między nami, a krajami zachodu i robi to w miarę możliwości. Żeby nie było, że jesteśmy aż tak beznadziejni, że sami sobie nie potrafimy poradzić to po 2WŚ był plan Marshalla którym objęto praktycznie wszystkie kraje zachodu, oczywiście pomijając Polskę. Buduje się bardzo, bardzo dużo, polecam już wcześniej przytoczone forum skyscrapercity. Nawet droga o której wspomniałeś- Emilii Plater doczeka się zmiany nawierzchni, budowy ścieżki rowerowej i buspasu i to jeszcze przed euro, a później ma być jeszcze bardziej rozbudowywana.

A jakbyś dał dziecku w USA hamburgera i dziecku w Etiopii hamburgera, to ten drugi dostałby 100x więcej, niż pierwszy :) W USA przyrost PKB od 1990 do 2000 to około 150%. Tylko zwróć uwagę na fakt o jakich rzędach wartości mówimy, bo niektóre kraje świata mogą odnotować wzrost PKB o 1000% a i tak obywatele będą jeść ciepły posiłek raz w tygodniu. Ważne jest też to, z jakiej pozycji startowało USA w 1990 a w jakiej była Polska w 1990. I skąd się ten przyrost brał. Ale to chyba wie każdy.

Jak już pisałem to nie jest nasza wina, tak zadecydowała historia. A sam przyrost PKB w porównaniu do USA świadczy tylko o tym, że gonimy czołówkę. Zadałem aż sobie trud, żeby wykopać atlas geograficzny z 99 roku. Wtedy nominalne PKB wynosiło 3,500$/osobę, a w stanach 26,000$ co daje stosunek 1:7,5 na korzyść USA w chwili obecnej wynosi on odpowiednio 11,000 ( a było rekordowo 14k, tylko że pogorszył się kurs zł/usd) do 46 co daje już stosunek 1:4, uwzględniając parytet siły nabywczej wynosi już 1:2,5. Trochę zagmatwane, ale ogólny wniosek jest taki, że jest coraz lepiej i bardzo to widać w skali 10 lat, bo dystans zmniejszyliśmy o połowę.

I tu walnąłeś w sedno. Średnia krajowa to przychody niepełnoletnich gamoni na helpdesku, którzy zarabiają tyle, że są zmuszeni do mieszkania z rodzicami. 4,5 brutto to naprawdę jest marna kasa i to staramy Ci się uświadomić.

A z Holandią, to strzeliłeś sobie w stopę. ~5800 zł to 1400 euro. 1400 euro to MINIMALNA stawka w Holandii. Jako, że to poniżej 17k euro rocznie, stopa podatkowa w tym przypadku to 33.5%. Czyli wg Ciebie jak ktoś jest ambitny, to zarobi bez problemu tyle, co przerzucacz gnoju w Holandii.

Żeby Cię dobić jeszcze bardziej - po doliczeniu zusu, zdrowotnego i wszystkich części składowych polskich podatków od przychodów, okazuje się, że podatki są niższe w takiej, np. Danii.


Tak, pensja na takim poziomie w kraju jakim jest Holandia to żadna pensja, ale to jest czołówka, jedno z najbogatszych państw na świecie, natomiast my mamy jeszcze sporo do zrobienia, jednak cały czas gonimy, gonimy z każdym rokiem i zanim Ty się zdążysz w Stanach zadomowić na dobre to Polacy którzy zostaną w kraju będą żyli na bardzo podobnym poziomie. Mi już by odpowiadał nawet ten poziom życia jaki jest w Czechach czy NRD. Czysto, ładnie, zarobki które w zupełności wystarczają do życia, sporo autostrad, dobre drogi, komunikacja miejska, socjal itd

btw czytałem niedawno artykuł we Wproście, gdzie Polskę nazwano wręcz podatkowym rajem.

Co do postu [54] i PPP to się nie zrozumieliśmy. Chciałem wykazać, że stosunek pensji do tego co realnie można kupić jest wyższy w krajach 3 świata i średnio zamożnych takich jak Polska. Tobie natomiast chodziło o to ile wynosi PKB PPP na głowę i rzeczywiście w USA jest najwyższy, ale to wcale nie znaczy, że poziom życia i szczęścia idzie z tym w parze, bo nie idzie.

Podsumowując jak chcesz to jedź, nikt Cię tu nie trzyma. Jedynie szkoda, że nie masz za grosz szacunku dla kraju w którym się wychowałeś, który zapewnił Ci edukację i życie na tyle wysokim poziomie, że stać Cię na komputer, internet i lot do USA, bo często na takie luksusy w innych krajach musi się składać cała rodzina, albo i wioska

01.06.2010
19:46
[59]

kakakakaboom! [ Konsul ]

k4m, niby dlaczego nie mam szacunku do kraju? Bo uważam, że nie warto budować przyszłości na martyrologii? Czy to brak szacunku? Może Ty nie masz szacunku, bo spoglądasz za siebie usprawiedliwiając wszystko co Cię otacza przeszłością. Gdyby nie ten brak szacunku i ucieczka do UK i EU - moglibyśmy nadal mieć stopę bezrobocia porównywalną do tej sprzed maja 2004 roku. Jakbym miał walczyć za ten kraj, to zrobię to bez wahania, większość moich przodków należała do AK i wszyscy zginęli na wojnie, ale nie widzę powodu dla którego miałbym tutaj zostawać (tym bardziej, że to już kolejne wybory pod rząd, na których oddam nieważny głos - bo nie ma i nigdy nie było na kogo).

To tyle nt. historii i tego komu było źle a komu dobrze (swoją drogą - naiwne jest myślenie, że to my jesteśmy najbardziej poszkodowanym krajem na mapie świata - rzuć okiem na wysokość PKB na świecie czy nawet Twój ulubiony PPP i zobacz jakie kraje nas wyprzedzają).

Piszesz o tym, że polski rząd wyrównuje OGROMNĄ przepaść między nami a zachodem - to ciekawe, bo z Twoich wcześniejszych wypowiedzi wnioskuję, że żadnej ogromnej przepaści nie ma a za 10 lat będzie się nam żyło jak w USA.

Co do Emilii Plater, to oczywiste, że ta droga zostanie zrobiona, ale kwestią pozostaje KIEDY. Ten odcinek ma jakieś 800 metrów a nikt go nie dał rady ruszyć od czasów PRL. Nie mówię, że się mało buduję, mówię, żebyś się nie ekscytował na zapas. Jak coś się zbuduje - to się radujmy. Na razie nie widzę powodów ku temu.

Co do dystansu z USA - 11k$ rocznie i 46k$ rocznie w USA. Przykro mi, ale bardzo się mylisz. Może pozornie nadganiamy, jeśli chodzi o PKB, ale jak bardzo odbija się to na poziomie naszego życia? Pochodzę z dość zamożnej rodziny i niczego mi nie brak, ale zadaj sobie więcej trudu, niż grzebanie w statystykach i sprawdź jak można żyć, po prostu żyć, za 11k$ w Polsce i 46k$ w USA. Mocno się zdziwisz.

Na razie muszę wyjść, ale zanim to zrobię, chciałbym tylko przytoczyć przykład Danii, do której jeździłem kilka lat pod rząd będąc w Twoim wieku i zarabiałem tam 50 zł na godzinę (stawka minimalna), bez doświadczenia, umiejętności i języka. Podatek od tej kwoty to było 8%, koszt mieszkania i życia - 2000. Zostawało mi na rękę ponad 5000 zł miesięcznie, ponad 7000 waląc nadgodziny (i to nieliczne, bo nie harowałem - stawki za nadgodziny były baaardzo korzystne, szczególnie w weekendy). Zwrot podatku sprawiał, że te 8% w zasadzie się zwracało. Prości ludzie z fachem (budowlanka) ODKŁADALI (podkreślam, odkładali, nie zarabiali) ponad 10 tys. zł miesięcznie.

Ile Tobie i Twoim kumplom zostawało, gdy pracowaliście za średnią krajową, nie minimalną, z miesiąca?

Wydaje mi się, że nigdy nie pracowałeś poza Polską i bazujesz na statystykach, które są... statystykami.

I nie mów mi, że chleb kosztuje w Danii 20 zł a mała Cola 15 zł, bo napisałem Ci ile wydawałem na żarcie i chatę.

Dla porównania mój brat siedzący w Norwegii zarabia ponad 25 tys. zł miesięcznie (nie wiem ile na czysto), ale chleb u niego kosztuje, uwaga, 5 zł (standardowy/dobry, gówniany-tostowy ok. 2, najlepsze nawet do 50 zł).

Teraz użyj swoich zdolności ekonomicznych i powiedz za ile lat będziemy na poziomie dzisiejszej Danii i co Ci mówi Twój PPP i PKB na ten temat. Bo realia są takie, że zarabiając w Polsce średnią krajową masz 5x mniej, niż minimalną w Danii. Czyli stosunek to 1 do 5 a porównując pensje minimalne - 1:10? I nieważne, co ile w Danii i w Polsce kosztuje, bo zarabiając 8x mniej niektóre produkty są u nas wciąż droższe.

Mahahaha.

01.06.2010
20:10
smile
[60]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

kaka - Nie masz szacunku do Polski bo Ją obrażasz na każdym kroku. Ja naprawdę się cieszę z Twojego szczęścia, myślę że wszyscy tutaj na forum będą się cieszyli Twoim szczęściem jeśli uda Ci się trafić do miejsca gdzie minimalna płaca to 25k. Tylko przestań już o tym wszystkim dookoła trąbić, bo w sumie to chuj nas to obchodzi : )

01.06.2010
22:40
[61]

k4m [ that boy needs theraphy ]

Ok ustalmy jedno. Polska nie jest i nigdy nie będzie na takim poziomie jak Dania bo to kraj należący do 10 najbogatszych na świecie. Nie będę już przytaczał żadnych danych, bo to mija się z celem. Zupełnie nie o to chodziło w moich wypowiedziach. Jeśli chcesz to uciekaj z Polski, jeśli zrobisz to teraz to pewnie ułożysz sobie życie lepiej niż tutaj, ale jeśli masz zamiar z tym zwlekać to nie widzę sensu bo za parę lat będziemy na takim poziomie rozwoju, kiedy będzie nas stać na wakacje, duże i urządzone mieszkanie oraz samochód oraz wiele innych wydatków. Oczywiście nie mówię tu o zarobkach takich jak w Danii, które wynoszą średnio pewnie z 15,000zł na miesiąc, ale już pułap 6-7tyś przy obecnych cenach w zupełności do takiego życia wystarczy. Pisałem już o tym, pewnie to przeoczyłeś, ale od pewnego poziomu PKB na osobę ludzie nie czują się szczęśliwsi.

Co do "patrzenia w przeszłość" to staram się Tobie uzmysłowić, że jest tak, a nie inaczej przez to, że tak chciała historia, a nie do końca z beznadziejności polityków i narodu. Nie da się w ciągu 20 lat z praktycznie najbiedniejszego kraju na północnej półkuli zrobić nagle Danii, do czegoś takiego potrzeba 30-40 lat, ale to się dzieje na naszych oczach i już teraz jest o wiele lepiej niż było 10 lat temu, różnice między nami, a zachodem się zacierają z każdym rokiem, a za 10 lat będzie o wiele lepiej niż jest teraz.

Wystarczy zobaczyć ile rzeczy teraz powstaje, które czekały 20 lat na to. W samej tylko Warszawie jest to: obwodnica, 2 linia metra, przebudowa Okęcia, odnowienie dworców zachodniego, centralnego i wschodniego, dwa stadiony na światowym poziomie, remonty ulic, budowa estakad, wymiana taboru autobusów i tramwajów, tworzenie nowych przestrzeni publicznych, to nie jest nawet połowa inwestycji bo miasto na euro wydaje 20 mld złotych. W skali Polski są to setki kilometrów dróg ekspresowych i autostrad. Obecnie buduje się najwięcej w historii, bo aż 500km tylko w tym roku. Do tego modernizacja linii kolejowych, nowy tabor pociągów, nowe lotniska, modernizacja starych. To wszystko zaprocentuje w przyszłości.

02.06.2010
00:04
smile
[62]

Mastyl [ Legend ]

Tak, też od dawna zastanawiało mnie, czemu w biednych krajach jest drożej.

O Polsce zostało tu wystarczająco napisane.

Ale też nieźle zszokowały mnie inne kraje.

Na przykład Turcja. Jest to ojczyzna pistacji, orzeszków ziemnych, nerkowców i innych tego typu że tak powiem "owoców". W Polsce tego typu przysmaki są dośc drogie, więc jadąc do turcji nastawiałem się, że będe jadł wciąż orzeszki i pistacje. Nic z tego moi drodzy - prawie dwa razy drożej niż w Polsce.

Inny przykład - limonki, pomarańcze i cytryny rosną na ulicach (tak tak, przyu drodze mozna zerwać). Ale w sklepie (hipermarkiet Carrefour zresztą) jest drożej niż w Polsce.

Na koniec najwiekszy szok. Turcja nie nalezy moze do importerów ropy, ale przez bliskosc geograficzną i kulturowa z krajami OPEC, obstawialbym, ze paliwo bedzie tansze.

Litr 98-ki - 3.32 lira tureckiego (sprawdziłem dokładnie podczas pisania postu, bo akurat mam na dysku zdjecie z benzynowej). Lir, jak tam byłem, kosztował prawie 2 PLN! Nieźle, co?

02.06.2010
00:11
[63]

Mastyl [ Legend ]

k4m - z tego co wymieniasz, prawie polowy nie bedzie.

Pierwsza linia metra jest juz gotowa od lat, wiec co sie buduje? Drugiej nie bedzie, moze zastąpia SKM-ką, a moze i nawet nie tyle.

Obwodnica - ma byc. Nawet trzy mają być (srodmiescia, wlasciwa, i duza przez Sochaczew) , ale raczej juz nie na euro, bo musialoby juz byc robione.

Centalny odnawiaja? Ciekawe, bylem wczoraj. Na zachodnim tez jakos nie widze robót, ale ok, niech bedzie. Na wschodnim nie bywam, moze i robią.

Lotniska? A gdzie? Bo spółka powolana do budowy lotniska Modlin nie robi nic, i wygflada na to, ze chce shandlowac ziemie inwestorowi.

Powiedziałbym - troche sie remontuje w samej Warszawie, np. estalade z Łopuszanskiej na Ursus, most polnocny i trasa, ale wiecej sie tym chwali nie faktycznie robi.

Edit: Sorry, ze tak w dwoch, ale nie dla nabicia fraga. Pozno jest i nieprzytomny jestem.

02.06.2010
00:36
[64]

mos_def [ Senator ]

Mastyl
Troche szokujaco brzmia te ceny ktore podajesz...
jestes pewny ze nie kreciłes sie cały czas w "turystycznej" okolicy? :)

Ja w Mexyku jak sie krecilem po glownej ulicy w jednym przygranicznym miasteczku to tez bylem pod "wrazeniem" cen np tequilli (czesto drozsza niz w usa) ale w koncu pogadalem z jednym lokalnym i mi powiedzial ze to co tutaj to specjalnie dla turystow, zeby isc pare uliczek dalej do normalnego sklepu i bedzie to samo za poł ceny...
No i było :D

02.06.2010
01:14
smile
[65]

In Flames [ Legionista ]

smuggler

Moze miales ojca gdzies we wladzach, moze cennego fachowca - ale skarz Bog, to na pewno nie byla norma. Mnie za PRL wladza raz wypuscila na Wegry a potem uznala, ze starczy mi tego szlajania sie po swiecie...

- mój ojciec jest od lat hutnikiem, tzn. pracuje na hucie, więc tak najprościej. Widzisz, a ja byłem na Węgrzech jak miałem 4 latka, potem w Czechosłowacji i jeszcze gdzieś, już nie pamiętam. Nie o samą "zagranicę" mi też chodziło - co roku morze lub góry.. Teraz to jest "luksus" bo pieniędzy na życie brak to dlaczego miałbym jechać na pełnoprawne wakacje.

Zalezy co rozumiesz za "zwykle", bo na ajpody, wakacje w dobrym hotelu nad cieplym morzem, czy zachodni (choc uzywany ale i tak o kosmos lepszy niz Polonez majacy tyle samo lat) samochod czlowieka w III RP zasadniczo stac.

Jaaaasne. Naprawdę obracasz się widać w samej śmietance.
Ja muszę niestety oszczędzać tak, że nawet jak mi się cholernie podoba np. Samsung Spica to dopiero kupie go sobie, lub coś lepszego jak mi na mózg padnie, na obczyźnie bo tu po prostu szkoda mi kroci wydawać na taki w sumie niepotrzebny gadżet.

Jak jestes naprawde dobry, to masz caly swiat do dyspozycji...
:) Sęk w tym, że nie mam doświadczenia i nikt mi nie chec umożliwić bym je zdobył. Pracowałem póki co połtora roku w branży zupełnie niezwiązanej z moim wykształceniem (handel) i nawet dawałem sobie bardzo dobrze radę, ale z czasem to zaczęło mnie męczyć i już po prostu nie pracuję. Nie przewidziałem, że tak ciężko będzie o następną posadę, gdzie praktycznie zalałem okolice swoimi CV (urząd pracy był pod wrażeniem nawet) i nic, nawet z firm, u których spełniałem 100% wymagań stawianych przezeń w ogłoszeniach.
Zresztą akurat ja jestem takim typem, że lubię różne rzeczy. Akurat to co jest moim 'zawodem' już mnie zdążyło znudzić, zanim jeszcze się tym na dobre zacząłem bawić. Za to moje hobby, których mam wiele - no, tutaj mogę nieśmiało stwierdzić, że mam spory potencjał. Niestety - kto mnie zatrudni na podst. hobby... Nie mam na to żadnych papierów. A żeby tak mnie ktoś zauważył... No to trzeba szczęścia i wytrwałości a ta się też kiedyś skończyć musi po takim paśmie niepowodzeń. Trzeba po prostu zmienić otoczenie, zacząć na świeżo. Tak myślę...

Także umiem docenić zmiany - jednak nie wszystkie są takie cudowne.. A to, że wyjechać można - oj, docenię niedługo na bank.

Pozdrawiam ;)
życzę samych udanych kadrów ;> (bo w pracy to co tu życzyć, wszystko idzie jak po maślę, zakładam).

02.06.2010
03:05
[66]

Coy2K [ Veteran ]

"(...)Jeśli założymy, że obaj mają do pracy po 10 km i jeżdżą do niej 20 razy w tygodniu"

nie ma to żadnego wpływu na te "wyliczenia", ale kto normalny jeździ w tygodniu 20 razy do pracy ? nawet zakładając zapieprzanie w weekendy to przypominam, że nawet w US and A tydzień ma tylko 7 dni :)

02.06.2010
09:08
[67]

Mastyl [ Legend ]

mos_def - Carrefour, w ktorym bylem byl w wyjatkowo nieturystycznej dzielnicy, juz kilka kilometrów poza kurortem. Moze w glebi Turcji, za gorami lasami te ceny wygladaja inaczej... ale turysci chyba nie przyjezdzają benzyny tankowac? :)

Coy2k - przejezyczył się przecież, chodziło mu o miesiąc.

02.06.2010
09:53
[68]

Kyahn [ Rossonero ]

Tak czytam i czytam, i przypomina mi się rozmowa dwóch "pijaczków" z tramwaju, szła mniej więcej tak:

- Panie teraz to bida z nędzą, renta mała, roboty nie ma....
- Racja Panie kiedyś to miał człowiek masę pieniędzy, a ile urlopu, bonusy, dodatki...
- Taaa, Panie i jeszcze na 2tyg na wakacje wysyłali...
- A teraz Panie to tragedia, żyć się nie da...

Dodam, że widać było po tych panach zniszczenie organizmu raczej alkoholem, a nie życiem.
Bardzo mnie ta sytuacja rozśmieszyła, bo po prostu idealnie pasuje do starej mentalności "statystycznego" Polaka - ponarzekać zawsze trzeba, jemu się przecież należy.

Ja nie lubię narzekać, mam chłopaków w pracy, którzy zarabiają po 1,5k na rękę i też nie marudzą, za to kombinują jak np dorobić i często im się to udaje.

Mój ojciec całe życie robił i się dorobił, nikt mu niczego nie dał, od zawsze działał w sektorze prywatnym i osiągnął to czego zawsze pragnął, czyli "godne" życie. Mamy masę znajomych, którzy zrobili podobnie i którzy także nie narzekają.

Polska daje możliwości na dzień dzisiejszy, nawet jeśli Ci się w niej nie podoba to masz możliwość wyjechać i legalnie pracować w UE i tak to też daje Ci Obywatelstwo Polskie,a nie święta wróżka. W 100% podpisuję się pod tym co napisał Smuggler i przestańcie biadolić jak to jest źle.

02.06.2010
10:45
[69]

Drackula [ Bloody Rider ]

kaka - ale po co ty chcesz az do USA, przeca w Dani masz kasiory jak to mowisz po pas, zaraz obok masz Norwegie gdzie Twoj brat, zapewne niezly fachura zarabia mizerne 25 kawalkow, zamozna rodzina plecy kryje, zyc nie umierac. Nawet w takiej norwegii jako golodupiec zarobisz pewnie polowe tego co twoj fachura brat.

No ale ty chesz do Kalifornii, panie to to kraina mlekiem i miodem plynaca tylko uwazaj abys nie skonczyl jak te miliony latynosow co tak samo mysleli, bo przyjdzie ci wrocic do zapyzialej Polski z podkulonym ogonem.

Tak z ciekawosci, co ty w tych stanach chcesz robic ze nagle Ci na raczke 5k+ wyloza? :)

02.06.2010
10:53
[70]

ciemek [ Senator ]

wow... czytajac niektore posty naprawde zastanawiam sie dlaczego jeszcze ktokolwiek mieszka w tym kraju ... skoro jest tak zle, nic i nikt was tutaj nie zatrzymuje, to dlaczego nie jestescie tam... po tej drugiej stronie lustra, w krainie czarow i dobrobytu? Dlaczego? Przeciez macie mozliwosci o jakich naszym rodzicom i dziatkom sie nawet nie snilo? Pytam sie, co Was tutaj trzyma? Rodzina? Bzdura, czlowiek zdesperowany jak Wy pakuje cala rodzine i jedzie tam gdzie jest lepiej. Wiem z doswiadczenia. Przywiazanie do "ojczyzny"? A ile znaczenia ma dla Was slowo "ojczyzna" skoro potraficie tylko narzekac, jednoczesnie nie podejmujac zadnej inicjatywy ktora choc dla niewielu moglaby poprawic sytuacje? Pieknie brzmi mowicie? A probowaliscie? No tak tak ... zapomnialem, wszedzie uklady i znajomi i nic szary czlowiek nie moze sam osiagnac... Nawet probowac nie warto...
Spojrzcie na swoje, tak nieudane zycie w tym tak nieudanym kraju i zastanowcie sie. Czyja to wina. Politykow? Wladz samorzadowych? Hitlera? Stalina? Zydow? Niemcow? Cyganow? Azjatow? Spisku dziejowego? Masonow? No kto, kurcze, kto zgotowal nam taki los?! Przeciez za tak wielka niesprawiedliwoscia i ponizeniem milionow musi kryc sie jakas niezbadana sila, ktora to wszystko zaplanowala, ktora skrupulatnie pogarsza dole biednego narodu...
A moze wina lezy w nas samych...?
Wlasnie w takim podejsciu jak to opisane powyzej? Czekamy - czy to na ujawnienie "ukladu" odpowiedzialnego za cale zlo kraju, czy to na reakcje politykow, tez odpowiedzialnych za to samo. Czy tez moze na reakcje wladz samorzadowych, odpowiedzialnych za syf na naszym podworku. Czekamy na policjantow, co to tylko bic potrafia i jak ich potrzeba to nigdy ich nie ma. Czekamy na Kosciol, ktory jest bezsilny i upolityczniony. Czekamy na system oswiaty, ktory jest nieudolny, na system pomocy socjalnej, ktory daje tylko tym ze znajomosciami .... i tak dalej i tak dalej.

Wiec czekajcie ... i szczekajcie sobie dalej o tym jak jest zle jednoczesnie nie robiac nic aby temu przeciwdzialac lub wziac los w swoje rece.

Albo prosze bardzo, jedzcie, zdobywajcie swiat, rozwijajcie sie, zarabiajcie, ksztalccie sie na zachodzie, zakladajcie tam rodziny. Tylko prosze o jedno... jak juz tam zaczniecie narzekac ze tam tez jest zle - nie wracajcie do Polski...

podpisano
ten ktory byl w "krainie czarow", popracowal, zdobyl doswiadczenie i wrocil bo marnowac mozliwosci i szanse w Polsce wstyd.

02.06.2010
11:03
[71]

Wiil.i.aM [ P! ]

A ja mam takie podstawowe pytanie do wszystkich ludzi, którzy uważają, że stany to tylko głupota, grubasy i MacSyf.

Byliście tam chociaż przez rok?

Nie wiem tylko czemu mówiąc, że w Polsce można zarobić nawet 5k zł, skoro takie rarytasy to tylko w Warszawie itp?

Siostra cioteczna mieszka w Roselle, IL. Jest 2 lata po studiach i pracuje w szkole dla dzieci chorych (autyzm, down itp.) Na potrzebę tego wątku zapytałem się jej wczoraj ile dokładnie zarabia.

2710$

Idz mi teraz w szkole za pomoc przy opiece nad dziećmi zarób wg. Google: 9 127,56018 złotego polskiego...

Jeśli to zrobisz... zwrócę honor.

Powiem inaczej.
Od 10 lat czekam już na rozpatrzenie złożonych przez siostry mojej mamy - papiery o pobyt stały w USA. W tym roku przyszły już papiery na zgłoszenie się do Ambasady w Warszawie. Mam rok na wyjechanie i załatwienie zielonej karty.

Mam o tyle lepiej, że mam do kogo jechać.

Teraz mogę właściwie powiedzieć, że:
Jeśli chcesz jechać do USA sam, jedz do kogoś, bo samemu będzie na początku ciężko. Zresztą wszędzie jest ciężko, jeśli zaczyna się życie od nowa.

Każdy potrafi po czymś jechać, ale nigga please..
95% ludzi, którzy uważają, że USA to MacSyf i grubasy, wierzą w te pieprzone stereotypy, które krążą w Polsce od lat. Nie byłeś - za przeproszeniem nie pierd**.

Kaka
Do Kaliforni?
Jeśli nie masz tam rodziny u której mógłbyś się zatrzymać, to nawet się nie wybieraj.

[18]
Idealnie Ci to wytłumaczył :)

spoiler start
Ah, jak ja kocham takie dyskusje :)
spoiler stop

02.06.2010
11:29
[72]

Drackula [ Bloody Rider ]

nastepny przeswiadczony o bogactwach w USA :)

Jako ze srednie zarabki w illinois za poprzedni rok podatkowy to jakies 60k to kasa jaka twoja siostra zarabia na kolana raczej nie powala :) Ale nie ma to jak poklepywanie sie po plecach prawda :)

02.06.2010
11:30
smile
[73]

Wiil.i.aM [ P! ]

Przeświadczony, bo jeżdzę tam prawie co roku na wakacje od 7 lat.

Uwierz, że siostra mieszka sama i ma lepiej niż cała moja rodzina w Polsce.
Owszem zarabia mniej, ale podkreślam pracuje w szkole jako asystentka nauczyciela. Jeśli mają pisać, albo rysować - rozdaje kartki itp.

Nie są to bogactwa, ponieważ jest teraz nieco gorzej niż 10 lat temu, ale 3 siostry matki mieszkają tam od 21 lat. Brat taty wyjechał tam 3 lata temu.

Skoro jest tam tak zle, to dlaczego nie wracają do Polski?
Czemu, kiedy z nimi rozmawiam, to oni nie narzekają jak to jest zle w USA?

Ach dziękuje Ci :)
Tobie za to życzę zdechnięcia w tej wspaniałej ojczyznie:)

[74] Człowieku.. przeczytaj 1 zdanie, które napisałe. Bywam tam co roku i wiem jak to wygląda..
Wbrew pozorom w tym wątku znajdę 4 normalne osoby, bo reszta to ludzie, którzy nie byli za granicą, całe życie spędzili za komputerem, czytając demotywatory i mądrości z nich typu: Hamerykanie to grubasy.


Ludzie, błagam - litości, bo pęknę ze śmiechu.

Nie będę Ci uświadamiał jak jest, bo tego po prostu nie chcesz.


Polacy to taki naród, że jak jest im zle, to narzekają, płaczą, itp.
Jest im dobrze?
A niech Ci płaczący ludzie jadą za granicę.. więcej roboty jest dla mnie, co za tym idzie więcej kasy.


edit: Nie chcę się z tobą kłócić, bo i ja mam rację i ty masz rację. Owszem nie jest tam jak kiedyś, jest gorzej, ale to nie zmienia faktu, że Polska przy tym wymięka, co jest po prostu smutne.

A jak jest zle, trzeba na kogoś zwalić, a na kogo jak nie na państwo?
To może niech w końcu Polacy ruszą te bezrobotne dupy, poszukają roboty i pracują do końca swoich pieprzonych dni.

edit2:
Nie chcecie tam jechać? Nikt was nie zmusza. Ale niech nagle nie budzą się w was ludzie objawienia, których wiedza o zachodzie sprowadza się do demotów, epulsów itp.

Najlepszą obroną jest atak.
zakończmy więc tą dyskusję, bo przecież "przeciętny Polak" nie istnieje.

02.06.2010
11:33
[74]

Drackula [ Bloody Rider ]

spoko, krzyzyk na droge :), populacja USA +1

Tylko jak juz tam zamieszkasz to nie tlumacz innym swojego akcentu wadami wymowy, bo to juz oklepane ;)

edit: tak bo praca asystentki dzieci umyslowych to tylko podawania kartek do rysowania, wez sie czlowieku ogarnij i nie wciskaj glodnych kawalkow bo wbrew pozorom sami debile tu nie siedza :)

wrac nie nie wracaja ale za to spiwoja: gorolu, czy ci nie zal ......

te 4 normalne osoby to te ktore pieja na wspanialoscia ameryki? :) jakbys czytal to forum uwazniej to wiedzialbys kto byl lub jest za granica, w U&A tez bylem i owszem sa fajne laski (hooters roolez) tam i przystojni faceci co nie zmienia faktu ze przecietny amerykanin ma BMI grubo ponad norme :)

02.06.2010
11:46
[75]

el.kocyk [ Senator ]

A ja wam mowie, ze z perspektywy faceta, ktory pamieta PRL, gdzie szczytem szpanu byly puste puszki po zachodnim piwie na regale z pazdzierza. a posiadacz oryginalnych Wranglerow (wartych srednia krajowa) byl prawie-ze-bogiem, ze nie jest zle.

o! mialem takich pelno, wlasnie na meblach i bylem koles:) w bloku mialem najwiecej i najbardziej kolorowe, chlopaki mi zazdroscili:)

w stanach bylem krotko, miesiac z hakiem, z firmy mnie wyslali by poznac zespol (ja sam w Polsce, reszta w Dallas)
co moge powiedziec? podobalo mi sie to, ze moj szef, gdy ktos mu rozwalil auto to powiedzial przy lunchu, ze jutro juz umowil sie na ogladanie nowego, nie bylo to dla niego problemem...podobalo mi sie, ze w restauracjio placilem mniej za obiad niz w Polsce, ze w sklepach zywnosc bylo tansza a elektronika to juz w ogole

ale mieszkac tam bym nie chcial, ja w hotelu to nie mialem nawet gdzie na spacer wyjsc bo nigdzie chodnikow nie bylo:), do sklepu 500 metrow dalej jechalem autem...

ale jesli chodzi o Polskie pensje - pracowalem w Krakowie i wiekszosc moich znajomych (z IT) miala okolo 7-9k brutto, to nie jest zla kasa
teraz mieszkam w Belgii i srednie zarobki wsrod znajomych sa podobne, tylko waluta inna (ale fakt, ze są to kontraktorzy, na umowie nie ma szans nawet na polowe tej kwoty)

Drackula - szczerze mowiac, wiecej grubasow widzialem w Portugalii (Madera) niz w USA
ale za to w USA wiecej bylo naprawde otylych a nie tylko z nadwagą...ale jak widzialem porcje w knajpach to nic dziwnego
w 1 knajpie zamowiem danie glowne + przystawki, po przystawkach myslalem ze padne z przejedzenia, poprosilem o zapakowanie glownego i na kolacje i obiad na 2 dzien mialem...
w tym samym czasie monstrualna kobieta obok mnie zjadla na oko 2x wiecej niz ja zamowilem i domowila deser...nie moglem na to patrzec:)

02.06.2010
11:50
[76]

Wiil.i.aM [ P! ]

[75]
Uwzględnijmy tylko, że te 7-9k zarabiałeś w Krakowie. Jednym z największych miast w Polsce.
Nikt niestety nie jest w stanie zarobić takich pieniędzy w miasteczku 5-10-tysięcznym.

Nawet jak nie USA to Belgia.


Tak samo napisał k4m.
Duże pieniądze w Warszawie.
Szkoda tylko, że nie uwzględnił, że nie każdy mieszka w Warszawie.

02.06.2010
11:54
[77]

el.kocyk [ Senator ]

[76] - no jak przyklad pokazuje, nie tylko w Warszawie, po prostu w duzych miastach
sam wiem, ze w malym miescie sa bardzo male szanse na dobre zarobki, dlatego pracowalem w Opolu, Wroclawiu, Krakowie, Warszawie

duze miasto + IT daje szanse na dobre zarobki, zdaje sobie sprawe, ze nie kazdy moze pracowac w tej branzy, ale nie jest tak, ze nie da sie zarobic...znajomy w Opolu ma 6 brutto (nie IT), jak na moje swietna kasa...

Wiil.i.aM - ja nie potepiam twojej checi wyjazdu, sam jak widzisz nie jestem w Polsce, wyjechalem za kasa choc w Polsce mialem swietna i super platną pracę i fajne perspektywy
wg mnie kazdy musi znalezc miejsce dla siebie, ja jeszcze nie znalazlem, wiem za to, ze USA, Niemcy, Belgia, Francja, UK na 100% nie sa tym miejscem:)

02.06.2010
12:05
smile
[78]

Wiil.i.aM [ P! ]

[77]
Ja również nie potępiam tego, że jesteś obecnie za granicą.
Cieszę się, że dobrze Ci się żyje.

Ale normalnie gotuje się we mnie jak widzę ludzi, których wiedza o zagranicy sprowadza się jedynie do forów, demotywatorów. Zresztą pisałem już to w poprzednich postach.

Nie mówię przecież, że Stany Zjednoczone to raj, błogosławieństwo itp.
Próbuję uświadomić ludziom, że wcale nie jest tak jak wyczytają w internecie.

Ja wiem, że USA jest moim miejscem, ponieważ nie dość, że lubię ten kraj, jego historię i kulturę, oraz to jacy są ludzie, bo wbrew pozorom wcale nie są tacy jak ich postrzegają w internecie.

Spotykając przypadkowego obywatela USA, prędzej zobaczę w nim kulturę, niż w większości Polaków.
Odnoszę się tutaj do wątku Drackuli, który został założony kilka dni temu.
Przykład? Ten chytry wzrok prawdziwego polaka: Skoro sąsiad ma dużo, to ja muszę mieć więcej. I tak zatacza się błędne koło.

akcentu wadami wymowy, bo to juz oklepane ;)
To nie Polska, gdzie ktoś się pomyli, to ludzie mają gnicie przez następny miesiąc;p

Polska jest kogoś miejscem? Niech zostaje, bo nikt mu nie rozkazuje tam jechać.
Znalazł ktoś swoje miejsce w Polsce? Proszę bardzo - super, powodzenia w dalszym życiu i wielu sukcesów, ale do cholery jasnej nie nawracaj, że tam jest zle..

Mam nadzieję, że ludzie przynajmniej w jakimś stopniu zrozumieli mi o co chodzi:)

02.06.2010
12:17
[79]

Kyahn [ Rossonero ]

Chcecie mi powiedzieć, że jak ktoś mieszka w miasteczku 10-20k to znaczy, że zarabia 2k na rękę max? Litości...

02.06.2010
12:20
[80]

Wiil.i.aM [ P! ]

[79]
W większości takich miasteczek tak jest. A do tego jest o wiele więcej jeszcze mniejszych miasteczek.
Zarabiasz więcej?
Super, ciesz się, że nie musisz jechać na kasie poniżej średniej krajowej..

[81]
O właśnie.. o to mi chodzi.

Moja matka pracuje w sklepie i zarabia 910zł, a pracuje ciężko, co widać po jej samopoczuciu po przyjściu z pracy..

Jest to suma poniżej średniej krajowej. Najniższej.

Jeśli to jest jak dla niektórych ludzi zadowalająca suma, to nie wiem jak oni żyją..

02.06.2010
12:26
[81]

el.kocyk [ Senator ]

Kyahn - chyba chodzilo o to, ze latwiej miec pensje rzedu 5-10k w duzym miescie niz w malym miasteczku...jasne, ze w malym tez ktos moze miec taka prace, moze nawet zarabiac duzo wiecej ale przecietnie szanse sa wieksze w miescie typu Warszawa czy Kraków


a co do języka - przed wyjazdem do USA mialem opory przed mowieniem po angielsku, po powrocie oporow nie mam zadnych...gramatyka angielska, ktorej uczyli mnie w szkole, rzadko tam miala zastosowanie, odstresowalem sie, jasne, staram sie mowic poprawnie, ale walne czasem jakims błędem i nie przejmuje sie tym tak jak kiedys
podsumowujac - pracowac i spokojnie porozumiewac sie w tym jezyku moge dzieki temu krotkiemu wyjazdowi do USA, ktory uswiadomil mi, ze jak nie bede mial perfekycjnego angielskiego to nikt mnie nie wysmieje, bo oni tez perfekcyjnego nie mają
ale juz w Londynie to caliem inna bajka, przynajmniej jesli chodzi o moje doswiadczenia, tam mi glupio jak zrobie błąd

02.06.2010
12:34
[82]

Yancy [ Legend ]

Kyahn ---> Z racji zawodu, całkiem nieźle się orientuję w faktycznych zarobkach i tak - owszem, ludzie pracują i za 1000zł na rękę, często łącznie z sobotami.

02.06.2010
12:40
[83]

Drackula [ Bloody Rider ]

kocyk - jak sie z kolesiami na hoodzie gada to faktycznie ta gramtyka to na nic ale jak potem innym przychodzi czytac raporty z takimi kwitkami to czasem idzie sobie wlosy rwac z glowy bo za chiny sie nie mozna domyslec o co autorowi chodzilo. :)

Jak dla mnie to mozecie sobie wszyscy wyjechac z Polski bo mnie i tak tam nie ma. Smieszy mnie tylko gloryfikowanie ameryki. Pod wzgledem kasy istnije masa innych miejsc gdzie mozna zarobic wiecej. Ale juz deska do trumny pelnej smiechu jest jak ktos pisze o historii, kulturze itp. amerykanie bardziej kulturalni? moze w takim SF to i tak ale jedz sobie do montany, arizony czy gdzies indziej i zobaczysz jak kulturalnie cie przywitaja miejscowi :)

Dla mnie jest to poprostu kolejny zwykly kraj z fajnym miejscem jakim jest kalifornia. Osobiscie zbieram sie juz 5 lat aby tam prace znalezc i pomieszkac troche, tylko jakos sie nie moge przemoc, niby udaloby sie znalezc prace za 90k+ ale brak bodzca. A moze poprostu ameryka nie powalila mnie na kolana...

02.06.2010
12:42
[84]

Kyahn [ Rossonero ]

Yancy ----> pewnie, że tacy są, ale są i inni, którzy zarabiają więcej. Ja nie lubię jak ktoś bredzi, mówiąc, że kasę to można tylko w wielkich miastach zarabiać, bo to nie jest prawdą.

Zarabiasz więcej?
Super, ciesz się, że nie musisz jechać na kasie poniżej średniej krajowej..


Zarabiam, cieszę się, ale dalej mi brakuje dlatego kombinuję jak zarabiać więcej.

02.06.2010
12:43
[85]

Yancy [ Legend ]

Kyahn ---> A tego że w mniejszym mieście więcej zarobić nie można to ja nie twierdzę. Można.

02.06.2010
12:44
[86]

Orrin [ Najemnik ]

ja mieszkam w malym miasteczku. Wykształcenie mam takie:
Technik informatyk
i licencjat z administracji publicznej.
Pracuje w sklepie komputerowym i zarabiam smieszny 1000zl. Innej pracy nie moge znalezc chociaz szukam od kilku miesiecy, po prostu nie ma.
W przyszlym roku mam zamiar przeniesc sie do Poznania jak dziewczyna zacznie tam studiowac ale powiem szczerze ze chcialbym pomieszkac przez rok za granica i zobaczyc jak to tam wyglada.

02.06.2010
12:44
[87]

Kyahn [ Rossonero ]

Yancy ----> no właśnie, a niektórzy tutaj twierdzą, że nie można i stąd moje oburzenie.

02.06.2010
12:48
smile
[88]

Wiil.i.aM [ P! ]

[83]
Historia i kultura mi się po prostu podoba.
Mówiąc kultura miałem na myśli - przekonania i życie.
O tej drugiej kulturze już napisałem.

To samo mogę powiedzieć o Polsce.
Pojedz do Warszawy - przywitają cię jak ludzie.
Pojedz gdzie indziej - wszyscy będą Cię jechać, bo jesteś z miasta.

Dla mnie też Stany to zwykły kraj, w którym mieszkają normalni ludzie.

Wkur** mnie tylko jechanie po tym jak po psie.
Jakie to złe, jaki tam cholerny kryzys i wgl.

Można zarobić więcej gdzie indziej?
Wiem o tym i nikomu nie mówię, że nie.

Ale mówię, że można zarobić więcej niż w Polsce.
Czy to w Danii, Belgii, UK i cholera gdzie jeszcze.

Po prostu w Polsce jest ciężko i tyle i żeby się ustawić dobrze na życie, trzeba pracować, a właściwie wypruwać sobie flaki jak wół, żeby po 40 latach roboty dostać 1500 zł renty?

Każdy podziękuje i postoi.

Drackula
Jeśli można wiedzieć, to gdzie obecnie przybywasz? :)


Kyahn
Wiem, że stąd twoje oburzenie, ale uwierz, że na prawdę ciężko jest znaleść dobrą pracę (czyt. dobrze płatną) w mniejszych miastach. A wiesz jaka jest natura ludzka. Zarobić jak najwięcej.

Zresztą sam widzisz to po sobie:]

Nawet jak jest się dobrze "wyszkolonym" w swoim fachu.
Nie każdy ma możliwości wyprowadzenia się do większego miasta i niestety muszą gnić w wioskach, zarabiając przez całe swoje życie marne grosze, aby następnie dostać jeszcze bardziej marną rentę.

A jak możliwości, to każdy przeniesie się, albo do większego miasta, albo za granicę.

02.06.2010
13:01
[89]

kakakakaboom! [ Konsul ]

Dycu:

pokaż gdzie obrażam Polskę. Może to politycy, ekonomia i ceny obrażają nas, Polaków?

k4m:

jak ktoś Cię czyta, to można naprawdę zacząć myśleć, czy to jedna osoba pisze, czy jest Was trzech i się zmieniacie przy PC.

(...) od 20 lat notujemy niezachwiany niczym rozwój gospodarczy i gonimy resztę Europy w bardzo szybkim tempie (..) za 10-15 lat pewnie nie będzie dużej różnicy po przekroczeniu granicy na Odrze (...)

(...) Polska nie jest i nigdy nie będzie na takim poziomie jak Dania (...)


Ktoś coś zrozumiał z tych "mądrości"? Skoro Dania jest tak okropnie bogata, to wg większości wskaźników jakie znalazłem dla "the richest countries in the world" nie ma jej nawet obok USA, które to jest w pierwszej 10. od ładnych paru lat. Skoro USA gonimy takimi susami i wg Twoich statystyk przez 10 lat wiodło nam się znacznie lepiej, niż im (Twój stosunek 1:4 i 1:25), to z dużo biedniejszą i malutką Danią, powinno chyba pójść lżej, hę? A może zaraz wymyślisz kolejny wskaźnik, którego nikt nie zna? Twój PPP może Cię zawieść, bo wg parytetu siły nabywczej Dania jest w 3x gorszej sytuacji, niż my... A jak tam wiedziesz, to poczujesz zapach forsy, obywatelskiej też.

(...) za parę lat będziemy na takim poziomie rozwoju, kiedy będzie nas stać na wakacje, duże i urządzone mieszkanie oraz samochód oraz wiele innych wydatków.

Zmartwię Cię - nie będzie nas stać a już na pewno nie za parę lat. Na jakiej podstawie tak sądzisz? Dynamicznego wzrostu PKB? Na czym polega jego dynamika, skoro jak sam sądzisz, nigdy nie osiągniemy poziomu życia Duńczyka - który wg wskaźnika parytetu siły nabywczej jest daleko za nami?

(...) pułap 6-7tyś przy obecnych cenach w zupełności do takiego życia wystarczy (...)

Jeszcze raz - nie wystarczy. Mój ojciec zarabia czasami 10 tys. złotych na rękę, matka - 3 (też na rękę). Poziom życia mojej rodziny nie jest wyższy, niż moich MŁODYCH znajomych w Danii (którzy są już na swoim).

Wszystkie opłaty włącznie z telefonami, czynszem (o którym już kiedyś pisałem - 500 zł za 64 m^2 O.o) itd. wynoszą nas ok. 3000 zł, kiedy jeszcze 5 lat temu zamykaliśmy się w około 1500 a sam czynsz wynosił niecałe 250 zł... Czyli czynsz się podwoił, opłaty praktycznie też (ciągłe podwyżki cen wody, gazu i prądu) itd. Szkoda, że dochody rodziy rodziców - nie.

"Zwykłe" jedzenie mamy sporo tańsze, niż na zachodzie, ale bardzo, bardzo dużo produktów wciąż jest droższych, szczególnie tych z górnej a nawet średniej półki (wliczają się także kosmetyki, elektronika, markowe ubrania). Także jeśli będziesz już "bogaczem" zarabiającym 7k (znów nie napisałeś czy brutto czy netto), to nie będziesz jadł lepiej, czy kupował lepsze ciuchy, bo to tylko pogłębi przepaść - Anglik za koszulkę, za którą dasz 180 zł w centrum handlowym płaci 10f. Za grę komputerową - często kilkaset procent mniej. Cholera, jak chcę się dobrze ubrać, to dzwonię do kumpla i za 100f przywozi mi z zachodu ubrania, jakie chciałem. W Polsce za to kupię dobre jeansy.

NIE musisz mi uświadamiać, że w 20 lat nie będziemy drugą Danią - ale ja uważam, że to nie ma znaczenia, człowiek, jako istota myśląca, powinien sobie szukać najlepszej drogi i najdogodniejszych rozwiązań a nie czekać na cud nad Wisłą. I wiem, widzę, jak zacierały się różnice, tym bardziej, że jestem "trochę" starszy od Ciebie, pamiętam PRL, widzę skok jakościowy życia, ale to wciąż bardzo mało, za 10 lat, to ja chcę mieć zabezpieczoną przyszłość a nie zaczynać zarabiać, jak ludzie na zachodzie...

Co do cudu budowlanego, to już Mastyl Cię rozliczył.

Coy2K, przepraszam, chodziło o miesiąc :)

Drackula, do Danii bardzo chętnie, ale niestety jest tam kilka rzeczy, które gryzą w pu$ę, po pierwsze - dużo ciężej znaleźć pracę w mojej branży, po drugie - nie mam tam nikogo u kogo mógłbym się na kilka miesięcy zatrzymać a kaucje za wynajęcie chaty są zabójcze (300% kwoty wynajmu, czyli na start trzeba władować czasami z 20 tys. za sam wynajem - a co jak nie znajdę pracy?), no i po trzecie - żyłem tam i mentalność mi nie odpowiada, to fajny kraj... do umierania ;) Kopenhaga jest dość mała, przeleciałem ją wzdłuż i wszerz, znam na wylot i już mnie tak nie pociąga jak kiedyś.

Co do mojej branży, to z zawodu jestem grafikiem (od ~nastu lat komputerowym), ale od 5 zajmuje się web security (LAMP/ASP). Patrzyłem po pensjach i szczerze, to te 5k+ to nie jest jakaś rewelacja, co mnie tym bardziej cieszy, bo są dobre perspektywy na przyszłość. Wiem, że jesteś w UK, też tam próbowałem, ale wydaje mi się, że na duużo mniej mógłbym tam sobie pozwolić (finansowo) patrząc na np. ceny wynajmu mieszkań...

ciemek, hiopkryto, my mamy nie wracać, ale Ty wróciłeś? ;)

Wiil.i.aM, no nie mam rodziny. Dlaczego się nie wybierać?

el.kocyk, w jakiej gałęzi IT pracujesz?

Co do gloryfikowania Ameryki, o którym pisze Drackula i nie tylko - nie zrozumieliście moich intencji. USA to tylko marny przykład, są lepsze kraje i wiem o tym. Użyłem USA, bo dostałem tam posadę, ale głównie dlatego, że wielu Polaków niemiłosiernie pizga po tym kraju - idioci, grubasy, kryzys, bieda, bezdomność. Chciałem otworzyć ludziom oczy na to, jak strasznie żyje się w USA w trakcie kryzysu.

Pozdrawiam.

02.06.2010
13:04
[90]

Drackula [ Bloody Rider ]

obecnie w Menchesterze.
Sektor naukowy wiec mozesz wywnioskowac ze na chwile obecna przedlozylem mniej stresujaca prace nad kase. Dlatego tez gryze sie wewnetrznie nad zmiana typu pracy na bardziej dochodowa w takiej Kaliforni, Singapurze, tajwanie i cholera jeszcze wie ilu ciekawych miejscach.
Bo owszem wiem ze dalbym rade miec to 100k+ tylko ze wtedy brak czasu dla siebie :)

02.06.2010
13:05
[91]

Wiil.i.aM [ P! ]

Wiil.i.aM, no nie mam rodziny. Dlaczego się nie wybierać?
Jeśli masz załatwioną posadę? Jak najbardziej:)

Co do gloryfikowania Ameryki, o którym pisze Drackula i nie tylko - nie zrozumieliście moich intencji. USA to tylko marny przykład, są lepsze kraje i wiem o tym. Użyłem USA, bo dostałem tam posadę, ale głównie dlatego, że wielu Polaków niemiłosiernie pizga po tym kraju - idioci, grubasy, kryzys, bieda, bezdomność. Chciałem otworzyć ludziom oczy na to, jak strasznie żyje się w USA w trakcie kryzysu.

Bo Polska to kraj przepełniony stereotypami.
Niestety.

[90]
A czym się zajmujesz dokładniej?:]

02.06.2010
13:22
[92]

mos_def [ Senator ]

Przechwalaniem sie na forum głownie :D

02.06.2010
13:27
[93]

Drackula [ Bloody Rider ]

czyli podobnie jak 99% wszystkich uzytkownikow :)

02.06.2010
13:29
[94]

el.kocyk [ Senator ]

kakakakaboom! - zajmuje sie testowaniem automatycznym aplikacji, wcześniej pod wzgledem wydajnosciowym, od ponad 2 lat jest to automatyzacja testow funkcjonalnych
jest to dobrze platna pracam, ale nie dla kazdego, niektorzy uwazaja ja za nudna, dla mnie jest bardzo ciekawa:)

jesli bylbys zainteresowany, wyslij mi CV albo napisz czym bys sie chcial zajmowac, moja zona szuka specjalistow IT, jakis czas temu wiem ze szukala cos w stylu web security, ale ze to kompletnie nie moja dzialka to nie znam szczegolow
a stawki (ja pracuje w Komisji Europejskiej, jako freelancer) sa dobre...

02.06.2010
17:31
[95]

k4m [ that boy needs theraphy ]

Ktoś coś zrozumiał z tych "mądrości"? Skoro Dania jest tak okropnie bogata, to wg większości wskaźników jakie znalazłem dla "the richest countries in the world" nie ma jej nawet obok USA, które to jest w pierwszej 10. od ładnych paru lat. Skoro USA gonimy takimi susami i wg Twoich statystyk przez 10 lat wiodło nam się znacznie lepiej, niż im (Twój stosunek 1:4 i 1:25), to z dużo biedniejszą i malutką Danią, powinno chyba pójść lżej, hę? A może zaraz wymyślisz kolejny wskaźnik, którego nikt nie zna? Twój PPP może Cię zawieść, bo wg parytetu siły nabywczej Dania jest w 3x gorszej sytuacji, niż my... A jak tam wiedziesz, to poczujesz zapach forsy, obywatelskiej też.

[89]kakakakaboom!---> Myślałem że takich oczywistych rzeczy nie muszę Ci nawet tłumaczyć. Właściwie bez zrozumienia pojęć jakich używam cała dyskusja między nami do tej pory nie miała absolutnie żadnego sensu, stąd też nieporozumienia. Próbowałeś wykazać mi niekompetencje, ale niestety wyszedł na jaw tylko Twój brak wiedzy. Mylisz pojęcia takie jak PKB państwa i PKB w przeliczeniu na osobę. Oczywiście, że USA są bogatsze od Danii, ale tylko pod warunkiem, że PKB na osobę przeliczysz przez 300mln mieszkańców, a w wypadku Danii przez 5mlnów. Tak się nie robi, bo tym sposobem można udowodnić, że Chiny to 2gi najbogatszy kraj na świecie i tam to dopiero się dobrze żyje :). Ja rozpatruję dochód na osobę i cały czas się do tego wskaźnika odnosiłem. czyli całkowite PKB podzielone przez liczbę mieszkańców bo to obrazuje jakie są zarobki. Dania to superliga, kraj który należy do najbogatszych na świecie, gdzie mieszkańcy są wg rankingów najbardziej zadowoleni z życia. zarabia się tam więcej niż w Niemczech i USA. Jeśli jesteś ciekaw to Dania jest na 5 miejscu na świecie z PKB na poziomie 56,000$ na osobę (nominalnie), w stanach jest to 46 tyś, w Niemczech 40 tyś. Z tego też można przeliczyć pensję na złotówki wystarczy 56,000 pomnożyć razy kurs dolara czyli ok 3 i podzielić przez 12 miesięcy. Wychodzi 14,000zł, więcej niż w Polsce i Stanach razem wziętych.

Tutaj masz te dane:

Dlatego mówię, że do takiego kraju nie mamy startu bo to kilka dekad niezakłócanego niczym stałego wzrostu gospodarczego. Natomiast do Niemiec dystans jest mniejszy, a już zwłaszcza do NRD znajdującego się za Odrą. I wcale dystans nie jest nieosiągalny bo nasi zachodni sąsiedzi mają 2% przyrost a my prawie 5% I o tym właśnie piszę, że tyle do dobrego życia wystarczy. Poza tym 7,000zł to dalej jedynie średnia krajowa. W miastach zarobki będą większe i wyniosą pewnie ok 8,500zł na wsiach i miasteczkach będzie to 5,500zł, a jak będziesz chociaż trochę wykształcony to i bez problemu wybijesz się do poziomu 10,000zł za miesiąc, a za to już bez problemu można żyć. Wiem bo akurat znajomi z mojego otoczenia żyją w takich rodzinach już teraz i z rzeczy które wymieniłem (samochód, mieszkanie, wakacje) niczego im nie brakuje. Trzeba tylko chcieć

02.06.2010
21:55
smile
[96]

k4m [ that boy needs theraphy ]

aha i jeszcze jedno, może doczekam się przy okazji finału całej dyskusji

Co do cudu budowlanego, to już Mastyl Cię rozliczył.

k4m - z tego co wymieniasz, prawie polowy nie bedzie.

Pierwsza linia metra jest juz gotowa od lat, wiec co sie buduje? Drugiej nie bedzie, moze zastąpia SKM-ką, a moze i nawet nie tyle.


Część drugiej linii ma być gotowe w 2013 roku. Jeszcze w tym roku, albo jakoś niedługo w następnym zaczną centralny odcinek zaczynający się mniej więcej na Woli, a kończący pod Stadionem Narodowym. Przetarg został już rozstrzygnięty, pieniądze na ten cel też są.

Obwodnica - ma byc. Nawet trzy mają być (srodmiescia, wlasciwa, i duza przez Sochaczew) , ale raczej juz nie na euro, bo musialoby juz byc robione.

Akurat w tym temacie informacje mam z pierwszej ręki i pewnie zadziwię Cię, ale część obwodnicy już teraz się buduję i będzie przed euro gotowa! Jest to odcinek o długości ok 15km. Z resztą zobacz sobie tą stronę (przewiń trochę w dół w miejsce gdzie będą mapki)



na czerwono zaznaczono to co się aktualnie buduję w Polsce i Warszawie. Całość obwodnicy powstanie pewnie (nie chce skłamać) do 2015, ale poprawa będzie zauważalna już wraz z oddaniem pierwszego odcinka

Centalny odnawiaja? Ciekawe, bylem wczoraj. Na zachodnim tez jakos nie widze robót, ale ok, niech bedzie. Na wschodnim nie bywam, moze i robią.

Znowu wykazujesz się niewiedzą. Jakoś tydzień temu rozstrzygnięto przetarg warty 50mln złotych na modernizację centralnego, która ruszy w czerwcu i skończy się przed euro. Na wschodni przetarg wygrał bodaj Strabag opiewający na suma ca 30mln zł i budowy rozpoczną się jakoś na jesieni tego roku

Lotniska? A gdzie? Bo spółka powolana do budowy lotniska Modlin nie robi nic, i wygflada na to, ze chce shandlowac ziemie inwestorowi.

Modlin ma obsługiwać jedynie tanie linie lotnicze i będzie oddany ok 2013, ale chodziło mi raczej o Okęcie (buduje się tam i to sporo, w tym przebudowa pirsu centralnego mająca zwiększyć przepustowość, nowy 5 gwiazdkowy hotel mariott, oraz kolejka łącząca z centrum), do tego zmodernizowane zostanie lotnisko w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu tak że będą mogły przyjmować nawet o 50% więcej pasażerów niż do tej pory.

Powiedziałbym - troche sie remontuje w samej Warszawie, np. estalade z Łopuszanskiej na Ursus, most polnocny i trasa, ale wiecej sie tym chwali nie faktycznie robi.

Właściwie przed chwilą jechałem trasą z Ursynowa do Blue City i mijając miedzy innymi rejon Okęcia prawie cały czas widziałem jakieś duże drogowe budowy.

I to jest mentalność typowego Polaka, nie dowie się jak jest tylko lamentuje, że jemu tak źle, że nic się nie dzieje i biją czarnych. A dzieje się właśnie bardzo dużo

02.06.2010
22:31
[97]

Lutz [ Legend ]

Stwierdzilem, ze wpisze sie do watku, bo ostatnio mialem "przyjemnosc" dowiedziec sie czym autor watku sie zajmuje, a ze pracuje w uk w okolicach "branzy" moze przyblize troche problem (albo i jego brak)

Powiadasz 50k (dolarow) dosc ciekawe zalozenie, bez podanych konkretow.

Problem pierwszy: jezyk, komunikacja w jezyku angielskim, o ile jest sie na stanowisku juniora to jeszcze jakos sie da, bo dostaje sie wlasciwie same "sciepy" ktorych robic nikt nie chce. Do bardziej kreatywnych rzeczy niestety trzeba sie wykazac jezeli nie przed art directorem, to na pewno przed klientem.
Kontakty z klientami to bardzo istotna rzecz, a do tego trzeba miec jezyk na dosc przyzwoitym poziomie, chyba ze jest sie geniuszem (artysta) i kartka z olowkiem zamyka sie gebe sceptykom.

Problem drugi: platforma, wiekszosc studiow graficznych = mac + adobe, z tym jak pamietam masz problem. Zdolnosc adaptacji to jedna z bardziej cenionych cech w tej branzy. Niestety/Na szczescie rynek brytyjski lubi wszechstronnych specjalistow (bo takich tam na lekarstwo). Gdyz bardzo czesto zdarza sie, ze trzeba cos outsorcowac, bo akurat ekipa natywna nie ma danego skilla w swoim portfolio, a takie rzeczy kosztuja.

Problem trzeci (USA): inny sposob podejscia do pracy, ja osobiscie, zdecydowanie wole podejscie brytyjskie, mniej nerwow, etos pracy jest, ale nie na takim wysrubowanym poziomie jak w US (u tych z ktorymi pracowalem), mimo ze jest stres itp. nie odczuwa sie tego az tak bardzo, taka juz wyspiarska natura, mi to odpowiada, serce lepiej mi sie tutaj czuje.

Problem czwarty: kasa, nie wiem co rozumiesz pod pojeciem "web developer", jezeli to co naprawde funkcjonuje pod tym pojeciem, a wiec projektant aplikacji web, to mozna zarobic w uk od 30 do 50k rocznie, w zaleznosci od platformy (php jest najpopularniejsza i zarazem srednio platna), grafik (klasyczny) to jakies 25k. Bardzo popularny freelancing, stawki dzienne w zaleznosci od skomplikowania projektu, zamoznosci firmy, od 150 (dtp), 250 (3D, motion graphic), 350 (flash/flex/air, projektowanie aplikacji). Oczywiscie stawki orientacyjne, bo pewnie mozna wyciagnac wiecej jak sie chce i jak sie potrafi.

Zasadniczo, jezeli bym byl na twoim miejscu nie zastanawialbym sie dlugo, przede wszystkim dlatego, ze mozna sie czegos nauczyc, zrobic cos, czego w polsce sie robi malo lub wcale, gdyz nawet takie uk, jezeli chodzi o dostep technologii jest troche dalej niz polska. Wazne, zeby w oczekiwaniu na "lepsze czasy" nie zostac na jakims barze, czy innym zmywaku, jezeli nie ma sie pracy nagranej od razu.

Portfolio jest wazne, ja mialem to szczescie ze nie potrzebowalem referencji, portfolio wystarczylo.
Jednak mialem dosc duzy skillset i firma (dosc mala) zalatwila sobie jedna osoba spory zakres dzialalnosci.

zycie w uk jest stosunkowo tanie, wylaczeniem mieszkania. reszta (jest stosunkowo tania, badz na tym samym poziomie co w polsce)

P.S.
Ten twoj John to nie John tylko Jose (albo inny Javier)

02.06.2010
23:01
smile
[98]

Coy2K [ Veteran ]

tak się wgryzłem w zawodowe perypetie autora wątku zachęcony pierwszym zdaniem Lutza.... i ja się zastanawiam kto chce płacić 4K USD/mc osobie, ktora nie potrafi się płynnie przestawić z jednego programu na drugi...i już nie chodzi o photoshopa, bo nie wnikam czy oferta dotyczy stanowiska grafika czy web security - przesiadki na inny soft są w każdej branży.

05.06.2010
12:21
smile
[99]

Mr. Rogers [ Centurion ]



Jest super, więc o co Ci chodzi? (do smugglera itp.)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.